Gdy już wiem, że czas odejść... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 1,383 ]

586

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

hahahaha...Kocham, kocham dyskusje z facetami. Serio, juz dzis wypilam lampke wina i mam nawet dobry humor, wiec nie chce mi sie powtarzac. Ktos wytlumaczy forumowym dżentelmenom?:)

Tym postem nieswiadomie pokazałaś do czego doszło w twoim wątku. Jest jak syndrom oblężonej twierdzy. Ktoś się nie zgadza - "do ataku!".

Ja tu nie widzę ataku a wręcz odwrotnie Wasz atak na Pain. Darujcie sobie, serio.

Zobacz podobne tematy :

587

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Nie chodzi tylko o wycenę kosztow, ale lokowanie swoich wartosci.
Może doliczyc gdzieś psychiatrę dla dzieci dla ktorych rodzice nie mają czasu?
Szanownym Panom chyba logika się wyłącza, bo bardzo chcą zobaczyć to nowe życie bez obciążeń, po prostu poczuć się znowu kawalerami bez zobowiązań..to takie niemęskie..ale chłopięce
Widocznie wciąż zarabiacie za mało na to, by było stać na posiadanie ex rodziny.

Juz Ci pisałem Ela, ze raczej skonczylas kurs psychologii z poradnika babuni, wiec wyluzuj z tymi wyrokami. Skoro mylisz sie np. w ocenie mojej osoby, dlaczego nie mialabys mylic sie w ocenie autorki?

588 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-29 22:38:58)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

hahahaha...Kocham, kocham dyskusje z facetami. Serio, juz dzis wypilam lampke wina i mam nawet dobry humor, wiec nie chce mi sie powtarzac. Ktos wytlumaczy forumowym dżentelmenom?:)

Tym postem nieswiadomie pokazałaś do czego doszło w twoim wątku. Jest jak syndrom oblężonej twierdzy. Ktoś się nie zgadza - "do ataku!".

Wybacz Beka, ale to naprawdę cienkie, atakowanie kobiety z tego powodu, że nie jest słaba.

Beko..z baaaaardzo starego poradnika babuni, naprawdę wiekowego.:) Babuni Jadwini;)

589

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Tancerkaja napisał/a:

Co to za głupoty. Pain ma udowadniać ze nie jest wielbłądem. Ludzie ogarnijcie się. Widać że ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci praktycznie samemu aby mąż /żona mogła skupić się na pracy zawodowej bo nigdy byście takich bzdur nie pisali. To już jest żenada.

No to teraz merytorycznie: "głupoty", "bzdury", "żenada". Do tego podlane sosem domysłów w stylu: "Widać, ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci...". Daj mi znać skąd wytrzasnęłaś tę szklaną kulę, dzieki ktorej "widzisz" to przez forum! Nie widziałem w postach HH czy swoich jakiegokolwiek ataku. Nie bronię i nie broniłem jej meza, bo zachowal sie jak swinia, ale Pain zbudowała tu kółko wzajemnej adoracji i przestała dopuszczac do siebie jakiekolwiek głosy, które nie poklepują jej po ramieniu. To zawsze jest zła droga, szczególnke podczas silnych emocji, a takim poddana jest Pain.

590

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

hahahaha...Kocham, kocham dyskusje z facetami. Serio, juz dzis wypilam lampke wina i mam nawet dobry humor, wiec nie chce mi sie powtarzac. Ktos wytlumaczy forumowym dżentelmenom?:)

Tym postem nieswiadomie pokazałaś do czego doszło w twoim wątku. Jest jak syndrom oblężonej twierdzy. Ktoś się nie zgadza - "do ataku!".

Wybacz Beka, ale to naprawdę cienkie, atakowanie kobiety z tego powodu, że nie jest słaba.

Beko..z baaaaardzo starego poradbika babuni, naprawdę wiekowego.:) Babuni Jadwini;)

Prosze Cie Ela nie ustawaj w walce ze swoimi demonami. Gdzie tu widzisz atakowanie kobiet?! Tym bardziej, ze Pain, Ty i kilka innych osób (w tym faceci) atakowało inną kobietę, ktora osmielila sie miec inne zdanie, chyba Pronome. P.s. Prosiłbym o nie sprowadzanie rozmówcy do jakiegoś stereotypowego wojownika na polu relacji damsko-męskich.

591 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-29 22:44:40)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Wybacz Beko, ale nie ubieraj sobie zbroi wszyscy mężczyzni, bo akurat z mężczyznani dogaduję się znakomicie.:) są jeszcze tacy, nawet tu na forum. Z chlopcami gorzej:)

592 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2020-06-29 22:50:59)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

Wybacz Beko, ale nie ubieraj sobie zbroi wszyscy mężczyzni, bo akurat z mężczyznani dogaduję się znakomicie.:) są jeszcze tacy, nawet tu na forum. Z chlopcami gorzej:)

Skup sie na autorce i temacie, a nie na tym jak komuś przyłożyć.

593

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
Tancerkaja napisał/a:

Co to za głupoty. Pain ma udowadniać ze nie jest wielbłądem. Ludzie ogarnijcie się. Widać że ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci praktycznie samemu aby mąż /żona mogła skupić się na pracy zawodowej bo nigdy byście takich bzdur nie pisali. To już jest żenada.

No to teraz merytorycznie: "głupoty", "bzdury", "żenada". Do tego podlane sosem domysłów w stylu: "Widać, ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci...". Daj mi znać skąd wytrzasnęłaś tę szklaną kulę, dzieki ktorej "widzisz" to przez forum! Nie widziałem w postach HH czy swoich jakiegokolwiek ataku. Nie bronię i nie broniłem jej meza, bo zachowal sie jak swinia, ale Pain zbudowała tu kółko wzajemnej adoracji i przestała dopuszczac do siebie jakiekolwiek głosy, które nie poklepują jej po ramieniu. To zawsze jest zła droga, szczególnke podczas silnych emocji, a takim poddana jest Pain.

A ja Wiem ze wmawianie komuś że może to jej wina bo "wybrała" bo "zdecydowala" a może wcale nie, tylko zostało jej narzucone w jakieś formie. I to jest wątek Pain po to żeby mogła wylać swój żal i mieć wsparcie a nie po to żeby ktoś jej wmawiał ze w sumie to może jej wina że facet poszedł do kochanki. Ona robiła za niego pracę w domu a on pracował więcej zawodowo. I on jest mądry bo zarabia a ona głupia bo siedziała w domu. I moja szklana kula opiera się na tym jak lekceważąco piszesz o pracy kobiet w domu, opieki nad dziećmi i pracy zawodowej kobiet.

594

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Byłam w wieku Twoich Pociech, gdy całkiem przypadkowo odkryłam, że mój papa zdradza mamę.
Niedługo później, ojciec wytłumaczył mi, że mimo ogromnej miłości do mnie, nie będzie już mieszkał w naszym domu. Zabrał tylko swoje rzeczy i kilka ważnych dla siebie drobiazgów, a potem poszedł budować nowe życie. Sam założył w sądzie sprawę rozwodową, przyjął wszystkie warunki związane z opieką nade mną, wakacjami, feriami, wspólnymi weekendami. Sprawy o podział majątku nie było. Uznając, że konsekwencją zdrady, której się dopuścił są dwa trupy: swojego małżeństwa i mojego dzieciństwa, zostawił nam WSZYSTKO.

Kiedy czytam o wycenianiu pracy kobiety na 4000 złotych lub kiedy trafiam na post, w którym pojawia się zarzut, że Twój wkład w budowanie zasobów tego małżeństwa jest nieproporcjonalny, bo towarzysząc Twemu mężowi w jego rozwoju oraz latach spędzonych na wychowaniu Waszych dzieci, zaburzyłaś porządek finansowy Waszego związku i zaprzepaściłaś swoją własną karierę, to błogosławię wynalazcę funkcji scroll. Dziś dodatkowo odmówię w jego intencji litanię do patrona informatyków - świętego Izydora, bo treści, jakie wydzielają z siebie niektórzy panowie w założonym przez Ciebie wątku, wywołują u mnie zaburzenia dysocjacyjne i wytrzeszcz oczu IV stopnia...

595 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-29 23:25:51)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Powiem tak szczerze, jako facet i jako, póki co, singiel i bezdzietny, że nie trzeba zbyt wielkiej lotności umysłu, żeby stwierdzić, że koszty w wypadku opieki nad dziećmi, to nie tylko kwestia czysto finansowa. To z pewnością stres, trud, poświęcony czas i zasoby, które można w innym przypadku przeznaczyć chociażby na cele zawodowe. I o to w tym wszystkim chyba chodzi a nie wyłącznie o majątek. Z drugiej strony osobiście nie dziwię się Autorce, że męża oskubać, po tym, jaki jej numer odwalił. Wspomniane zostało wcześniej, że facet raczej sobie poradzi w robocie i znajdzie bez problemu inną, jeśli w obecnej będzie w jakikolwiek sposób spalony. Można sobie wyobrazić, że podział majątku po nieudanym małżeństwie będzie swoistym poczuciem sprawiedliwości i zapłatą za rozwalone życie. Może nie każdy by tak postąpił, ale Pain wie, że potrafi walczyć o swoje.To jest konsekwencja wyborów życiowych. Mąż Pain nie wygląda na jakiegoś potwora czy sadystę, al e chłop zatopił się w bagnie, z którego pewnie nie wyjdzie i na jego miejscu starałbym się choć zachować resztki godności i więcej nie odstawiać takich akcji a do tego zgodzić się na warunki żony.

596

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Drogie Panie ta Wasza nieoceniona tyrka jest warta rynkowo tyle ile wyliczono. TO fakty! Ja rozumiem, ze z kobietami o faktach i logice nie mozna dyskutować bo kiedy nie mozna obalić jakiegos argumentu to zawsze wychodzą z Was emocje...
Zauważcie, jaki nastąpił skowyt kiedy „was” podliczono. Zero faktów tylko wrzask emocji.

Zwyczajnie nie moge pojąć jakim cudem Pain wyszlo Ci 80%. FAKTY na temat rynkowej wartosci pracy sa jakie sa - to 4k/msc. Jesli Twoj mąż zarabia (zgaduje) min. 10-15k co nie jest szczególnie trudne w pewnych branżach to jakim cudem Twoja nieocenione wsparcie kosztuje go wiekszosc dochodu?

Najdroższe interlokutorki - niestety ale Wasza prace da sie wycenić i zastąpić rynkowymi usługami. Sprzątaczka, niania, catering to wszystko da sie kupic. I jest wielu ktorych na to stać. Przestańcie wiec sobie wmawiać, ze generujące wiekszosc dochodu meza bo tak nie jest, zakładając ze maz zarabia x razy średnia krajowa. Gdyby tak bylo po rozwodzie nie spadała by Wam stopa życiowa tak bardzo...

A jedynym czego nie mozna kupic jest miłość... ta prawdziwa - ale w tym wątku ona juz nie gra roli...

597

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Tancerkaja napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
Tancerkaja napisał/a:

Co to za głupoty. Pain ma udowadniać ze nie jest wielbłądem. Ludzie ogarnijcie się. Widać że ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci praktycznie samemu aby mąż /żona mogła skupić się na pracy zawodowej bo nigdy byście takich bzdur nie pisali. To już jest żenada.

No to teraz merytorycznie: "głupoty", "bzdury", "żenada". Do tego podlane sosem domysłów w stylu: "Widać, ze nikt z Was nie obrabia domu i pracy i dzieci...". Daj mi znać skąd wytrzasnęłaś tę szklaną kulę, dzieki ktorej "widzisz" to przez forum! Nie widziałem w postach HH czy swoich jakiegokolwiek ataku. Nie bronię i nie broniłem jej meza, bo zachowal sie jak swinia, ale Pain zbudowała tu kółko wzajemnej adoracji i przestała dopuszczac do siebie jakiekolwiek głosy, które nie poklepują jej po ramieniu. To zawsze jest zła droga, szczególnke podczas silnych emocji, a takim poddana jest Pain.

A ja Wiem ze wmawianie komuś że może to jej wina bo "wybrała" bo "zdecydowala" a może wcale nie, tylko zostało jej narzucone w jakieś formie. I to jest wątek Pain po to żeby mogła wylać swój żal i mieć wsparcie a nie po to żeby ktoś jej wmawiał ze w sumie to może jej wina że facet poszedł do kochanki. Ona robiła za niego pracę w domu a on pracował więcej zawodowo. I on jest mądry bo zarabia a ona głupia bo siedziała w domu. I moja szklana kula opiera się na tym jak lekceważąco piszesz o pracy kobiet w domu, opieki nad dziećmi i pracy zawodowej kobiet.

A ja mysle, ze twoje wywody opierasz na uprzedzeniach. Wskaż mi choc jeden przykład lekceważenia dotyczącego pracy kobiet w domu czy opieki nad dziećmi. Prosze zacytuj chocby jedno zdanie napisane przeze mnie, ktore na to wskazuje. Wyczuwasz roznice pomiedzy napisaniem przeze mnie, ze Pain sama wybrała opieke nad dziecmi z twoimi projekcjami o "winie", ze on jest "madry", a Pain "głupia"? Moze z mojej strony jest jakis feler, ktorego nie dostrzegam i pisze nieswiadom, ze jest jakies drugie dno w moich tekstach ktorego sie dopatrzysz? Moze rozwiazanie jest jednak duzo prostsze i po prostu nadinterpretujesz? Przeczytaj na spokojnie poczatek tego wątku, a zobaczysz całą feerię emocji autorki, wiele tekstów pisanych nawet po sobie ma zupełnie inny wydźwięk. Ja uwazam, ze powinna uspokoic emocje, a to co dzisiaj wydaje jej sie swietnym pomysłem, nie musi takie byc za kilka miesiecy.

598

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Cóż , faceta też można wycenić jako koszt spermy i alimentów, ale to nie to samo co mąż i ojciec.
Z takim hodowlanym podejsciem do dzieci, nic dziwnego że sądy nie przyznają dzieci co niektorym.

599

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ela210 napisał/a:

sądy nie przyznają dzieci co niektorym.

Tu akurat Ci sie odjechało Elu. Dobrze wiesz, ze sady zwlaszcza rodzinne w Polsce sa tak sfeminizowane, ze kobieta musi byc ze skrajnej patologii zeby w nim nie wygrać.

600

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

O masz..
Będą tu mądrzy panowie podliczać ile jest warte bycie dobrą żoną i matką..to Wam podpowiem w tajemnicy-jest bezcenne.Tylko ciiiiii bo się rypnie teoria z Internetu,że jest warte 4000zl.

601

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ninas napisał/a:

O masz..
Będą tu mądrzy panowie podliczać ile jest warte bycie dobrą żoną i matką..to Wam podpowiem w tajemnicy-jest bezcenne.Tylko ciiiiii bo się rypnie teoria z Internetu,że jest warte 4000zl.

big_smile

602

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

4K to nie teoria tylko FAKTY i badania NAUKOWE polskiego uniwersytetu. Co ciekawe robione na wniosek organizacji feministycznych w zwiazku z wyliczaniem emerytur dla kobiet wychowujących powyzej określonej liczby dzieci. (jeden z programów „plus” pisu.

PS. Dlaczego tak wrzeszczycie najdroższe połowice? Jesteście kosztowne ale nie tak  bardzo jak Wam sie wydaje...

603

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Akurat w kwestii wychowania dzieci to emocje grają sporą rolę..

Te 4k to średnia arytmetyczna?Ciekawe swoją drogą...na swój sposób..

604

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

W związku z tym, że niektóre z pojawiających się w tym wątku treści coraz wyraźniej przestają mieć charakter pomocowy (punkt 6 RF wskazuje, że treści umieszczane na Forum winny mieć charakter merytoryczny i pomocny innym użytkownikom), a sposób wyrażania opinii zaczyna odbiegać od przyjętych na forum zasad (ironia, sarkazm to nie są elementy kulturalnej dyskusji), proszę o powstrzymanie się od wzajemnych uszczypliwości i niemerytorycznej formy przekazu.
Przypominam również, że jesteśmy na kobiecym forum i nasz komfort jest tu sprawą nadrzędną.
Z pozdrowieniami, Olinka

605

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ja też byłam wściekła że zostałam oszukana i  że mój budżet się uszczupli. Nie na wszystko mamy wpływ.

Autorka narazie ma prawo do złości i żalu po to tu jest. Ktoś bez jej wiedzy zmienił jej życie.

Pain ja wiem że bedzie lepiej:) a pozew już wytworzyłaś?

606 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2020-06-30 10:09:05)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Prowokacja dalszego off topu.

607

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

O ile w naprawdę zdecydowanej większości przypadków fakty i logika okazują się zdecydowanie lepszym doradcą niż emocje, to akurat w kwestii opieki na dziećmi Koledzy się trochę zagalopowali. Nikt faktom naukowym nie będzie zaprzeczał, ale raczej nie ulega wątpliwości, że dziecko potrzebuje oprócz środków finansowych, także bezpośredniej opieki, towarzystwa i bliskości dorosłych. Najgorsze co może dziecko spotkać, to to, kiedy oboje rodzice cały czas są w robocie, nie mając dla dzieci kompletnie czasu. Wychowuje je opiekunka a w najlepszym razie dziadkowie i potem mogą się pojawiać u nich problemy, chociażby w relacjach z rówieśnikami. Kasę można sobie zarabiać i dziecku przesyłać co miesiąc ile tylko dusza zapragnie, ale poza tym jeszcze coś innego warto byłoby temu dziecku ofiarować.
Autorko, liczę na to, że uda Ci się dopiąć swego, bo na to zwyczajnie zasługujesz, jako rekompensatę za to, co Ciebie spotkało..

608

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Badania naukowe, badaniom naukowym nie równe...mało to paszkwili na zamówienie wypuszczono. Zresztą nawet, gdyby ktoś doszedł do takich obliczeń, to na logikę, pewne rzeczy są niemierzalne i nie da się tego przełożyć na pieniądze. A nawet jak już ktoś przełożył, to o kant d... to rozbić, bo zazwyczaj średnio ma się to do rzeczywistości. Pewnie, że da się wszystko wycenić, kupić czy opłacić, tylko dlaczego w praktyce się tego nie stosuje...bo jest to zbyt kłopotliwe i nieopłacalne. Nie to co robot wielofunkcyjny w jednym zwany żoną. Należy mieć tylko nadzieję, że mąż Pain pomimo pomroczności, który tak jak napisała nie był złym ojcem i kocha dzieci, nie będzie chciał, aby na skutek jego decyzji pogorszyła się ich sytuacja. Może my się tu wszyscy kotłujemy, a okaże się że ze względu na dobro dzieci przystanie na większość stawianych warunków. Przecież pomimo amoku chyba też będzie mu zależało, aby jeszcze dzieciom nie pogarszać. I tak już będą wychowywać się bez mamy i taty razem, bądź co bądź na skutek dokonanych przez niego wyborów. Szarpiąc się z nią, nie zrobi na złość tylko jej, ale i dzieciom. Zresztą czas pokaże. Może się jeszcze wszyscy zdziwimy...

609

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Gdyby ten amok, jaki go ogarnął i stosunek, jaki przejawia do Autorki, nie daj Boże przeniósł na własne dzieci, to chyba ciężko byłoby o nim powiedzieć cokolwiek dobrego. Raczej rzadko spotyka się takie parapety, które y się całkiem od dzieci odwróciły..

610 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-06-30 12:00:52)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Przypomnę tu pewną rzecz - nasze prawo przewiduje swego rodzaju odszkodowanie dla porzuconej i zubożałej żony: alimenty. A nie zabranie 80% majątku (przy czym, jak czytam, mieszkanie to jego własność sprzed ślubu, czyli majątek odrębny).

Bagienni, o jakim amoku tu piszesz? Nie widzę tu amoku, widzę faceta, który do ślubu został przymuszony, a np. w sprawie ilości dzieci miał gucio do gadania. W podstawowych kwestiach, to autorka wątku narzucała swoją wolę.

611

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Gdyby ten amok, jaki go ogarnął i stosunek, jaki przejawia do Autorki, nie daj Boże przeniósł na własne dzieci, to chyba ciężko byłoby o nim powiedzieć cokolwiek dobrego. Raczej rzadko spotyka się takie parapety, które y się całkiem od dzieci odwróciły..

Myślę, że aż tak na głowę to mu nie pójdzie. Kwestia tylko tego, jakie on plany snuje z Dżesi i na ile ona nie miesza w sprawach pomiędzy nim a Pain, choć biorąc pod uwagę fakt, że autorka ujawniła przed narzeczonym jej prawdziwe oblicze, pisząc delikatnie może nie pałać do niej sympatią i jest opcja, że niestety może go podpuszczać przeciwko żonie, a to niestety pośrednio może odbijać się na dzieciach. I co istotne na pewno nie będzie chciał wyjść przed nią na cienkiego Bolka, co to dał się w jej mniemaniu "oskubać" bo zapewne stracił by w jej oczach, przecież nie od dziś wiadomo jak to dzięki kasie, pozycji i zasobom zyskujemy na atrakcyjności, a zwłaszcza w oczach takich młodych panienek. Chciałoby się mieć nadzieję, że tutaj tak nie będzie, no zobaczymy.

612

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Przypomnę tu pewną rzecz - nasze prawo przewiduje swego rodzaju odszkodowanie dla porzuconej i zubożałej żony: alimenty. A nie zabranie 80% majątku (przy czym, jak czytam, mieszkanie to jego własność sprzed ślubu, czyli majątek odrębny).

Bagienni, o jakim amoku tu piszesz? Nie widzę tu amoku, widzę faceta, który do ślubu został przymuszony, a np. w sprawie ilości dzieci miał gucio do gadania. W podstawowych kwestiach, to autorka wątku narzucała swoją wolę.

Wytlumacz mi w ktorym momencie on zostal przymuszony do slubu?  Bo wiekszej glupoty chyba nie czytalam od dawna. Zlapala go na dziecko czy zaciagnela sila do oltarza??? Bo Autorka wyraznie pisze, ze owszem slubu chciala, on nie byl gotowy wiec sie chciala wyprowadzic i zakonczyc relacje. Czy to jest wedlug Ciebie  przymuszanie?? To ona nie miala prawa powiedziec ok taki uklad mi nie pasuje, odchodze? Obowiazkiem bylo trwac w relacji ktora jej nie pasowala i nie rokowala na cos powazniejszego? Chyba zarty sobie stroisz. A to ze on sie wtedy wystraszyl i przylecial z pierscionkiem to byl JEGO wybor. Mogl powiedziec ok no coz, nasze oczekiwania sie rozminely, bywaj zdrowa.
A co do decyzji o dzieciach.. Jasne on bedzie plodzil kolejne pociechy a potem 4 dni w tygodniu zyl w delegacji a ona nie powinna miec zadnych uwag i watpliwosci czy to dobry pomysl big_smile
Z jednym sie zgodze. Nie wiem dlaczego 80% majatku mialoby przypasc Autorce. A juz na pewno nie mieszkanie ktore bylo odrebna wlasnoscia meza  przed slubem. No chyba ze Autorka wlozyla w nie naklady finansowe i ma na to rachunki.

613

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Pain nie ma roszczeń co do mieszkania nabytego przed ślubem. Zresztą wszystko napisała.

614

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Ćmaazjatycka napisał/a:

Pain nie ma roszczeń co do mieszkania nabytego przed ślubem. Zresztą wszystko napisała.

Dokładnie mają kupione wspólne mieszkanie w którym ona chce zamieszkać sama z dziećmi stąd duża kwota majątku dla autorki, który chce dla "siebie". Mieszkanie męża jest mieszkaniem męża i autorka nie zgłasza do niego roszczeń.

615 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2020-06-30 12:46:39)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Tak dla przypomnienia: "Boję się kwestii finansowych choć mam pracę i zarabiam dobrze - ale mamy dość duże zobowiązania finansowe, mój mąż bdb zarabia i będę musiała już liczyć pieniądze , a nie kupować co chce...". Rozumiem, ze autorka ma żal do meza, bo znalazł sobie nową gwiazdę, ale nie dopisujmy historii jakoby stała przymusowo w blokach do kariery, a mąż zalozył chomąto. Zajmownie sie domem i dziecmi to byla decyzja autorki takze podyktowana wygodą.
P.s. Jeszcze jedno - jezeli autorka ma duze zobowiazania, tez niech zastanowi sie nad tym faktem. Zobowiazania nie podlegaja podziałowi, po rozwodzie bank (czy inny wierzyciel) bedzie sciagał kasę (w razie niepłacenia) od tego kto ma kasę. Takze to broń obosieczna - mało słyszy sie o ukrywaniu dochodów? Pod rozwagę

616 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-30 12:57:23)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
feniks35 napisał/a:
JaJakoJa napisał/a:

Przypomnę tu pewną rzecz - nasze prawo przewiduje swego rodzaju odszkodowanie dla porzuconej i zubożałej żony: alimenty. A nie zabranie 80% majątku (przy czym, jak czytam, mieszkanie to jego własność sprzed ślubu, czyli majątek odrębny).

Bagienni, o jakim amoku tu piszesz? Nie widzę tu amoku, widzę faceta, który do ślubu został przymuszony, a np. w sprawie ilości dzieci miał gucio do gadania. W podstawowych kwestiach, to autorka wątku narzucała swoją wolę.

Wytlumacz mi w ktorym momencie on zostal przymuszony do slubu?  Bo wiekszej glupoty chyba nie czytalam od dawna. Zlapala go na dziecko czy zaciagnela sila do oltarza??? Bo Autorka wyraznie pisze, ze owszem slubu chciala, on nie byl gotowy wiec sie chciala wyprowadzic i zakonczyc relacje. Czy to jest wedlug Ciebie  przymuszanie?? To ona nie miala prawa powiedziec ok taki uklad mi nie pasuje, odchodze? Obowiazkiem bylo trwac w relacji ktora jej nie pasowala i nie rokowala na cos powazniejszego? Chyba zarty sobie stroisz. A to ze on sie wtedy wystraszyl i przylecial z pierscionkiem to byl JEGO wybor. Mogl powiedziec ok no coz, nasze oczekiwania sie rozminely, bywaj zdrowa.
A co do decyzji o dzieciach.. Jasne on bedzie plodzil kolejne pociechy a potem 4 dni w tygodniu zyl w delegacji a ona nie powinna miec zadnych uwag i watpliwosci czy to dobry pomysl big_smile
Z jednym sie zgodze. Nie wiem dlaczego 80% majatku mialoby przypasc Autorce. A juz na pewno nie mieszkanie ktore bylo odrebna wlasnoscia meza  przed slubem. No chyba ze Autorka wlozyla w nie naklady finansowe i ma na to rachunki.

Racja feniks smile
Dla niektórych przymuszanie do ślubu oznacza podjęcie decyzji w sprawie dalszego związku, który nie rokuje, gdzie następuje ŚWIADOMY wybór faceta, kiedy ten czuje, że usuwa mu się grunt spod nóg.Gdyby tego ślubu nie chciał brać to by go nie wziął a tymczasem sam się dobrowolnie na niego zgodził.No cóż, chyba każdy ma swoją definicję smile Co do dzieci, to nie trzeba nic więcej dodawać..
A amok? No nie wiem, jak inaczej mogę nazwać jego zachowanie. I to nie sama zdrada czy jej ukrywanie połączone z kłamaniem w żywe oczy, żę się chce naprawić małżeństwo. Same pretensje i przerzucanie winy, jakie teraz odstawia to już nic innego jak amok.

617

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

[...]  widzę faceta, który do ślubu został przymuszony, a np. w sprawie ilości dzieci miał gucio do gadania. W podstawowych kwestiach, to autorka wątku narzucała swoją wolę.

Niemalże Kunta Kinte! Kilkanaście lat niewolnictwa, w tym prokreacyjnego...

618

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:

Tak dla przypomnienia: "Boję się kwestii finansowych choć mam pracę i zarabiam dobrze - ale mamy dość duże zobowiązania finansowe, mój mąż bdb zarabia i będę musiała już liczyć pieniądze , a nie kupować co chce...". Rozumiem, ze autorka ma żal do meza, bo znalazł sobie nową gwiazdę, ale nie dopisujmy historii jakoby stała przymusowo w blokach do kariery, a mąż zalozył chomąto. Zajmownie sie domem i dziecmi to byla decyzja autorki takze podyktowana wygodą.
P.s. Jeszcze jedno - jezeli autorka ma duze zobowiazania, tez niech zastanowi sie nad tym faktem. Zobowiazania nie podlegaja podziałowi, po rozwodzie bank (czy inny wierzyciel) bedzie sciagał kasę (w razie niepłacenia) od tego kto ma kasę. Takze to broń obosieczna - mało słyszy sie o ukrywaniu dochodów? Pod rozwagę

W punkt. Co tu duzo ukrywac.
A maz jesli odszedl, to znaczy, ze moze sobie na to pozwolic i ma mocniejsze karty.
Te wszystkie emocje i zale jak najbardziej naturalne, ale trzymac je na boku, a do sprawy trzeba podejsc z rozsadkiem.

619

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Do ślubu został przymuszony w tym momencie, w którym był szantażowany wyprowadzką - "albo ślub, albo się wyprowadzam". I tak, oczywiście, że to jest szantaż i przymuszanie.

I oczywiście, że autorka nie musiała godzić się na trzecie dziecko. A on nie musi z autorką być i nie musi jej oddawać 80% majątku. Takie życie, ale rozumiem, że jej rozczarowanie jest ważniejsze, niż jego rozczarowania.

620

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Chyba się tu komuś pomylił przymus z wyborem ;-)

Facet chyba nie lubi się określać. Fajnie jest mu lawirować między związkiem a niby-związkiem, między żoną a kochanką, między byciem uczciwym a byciem sobą, między małżeństwem a rozwodem. A jak ktoś mu przypomina, że nie da się tak długo wisieć w stanie „pomiędzy” to wtedy okazuje się, że stosowany jest wobec niego przymus. Normalnie aż dziw, że nie padło określenie przemoc.

621

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba się tu komuś pomylił przymus z wyborem ;-)

Facet chyba nie lubi się określać. Fajnie jest mu lawirować między związkiem a niby-związkiem, między żoną a kochanką, między byciem uczciwym a byciem sobą, między małżeństwem a rozwodem. A jak ktoś mu przypomina, że nie da się tak długo wisieć w stanie „pomiędzy” to wtedy okazuje się, że stosowany jest wobec niego przymus. Normalnie aż dziw, że nie padło określenie przemoc.

Otóż to. Biedne te chłopy wink

622

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Do ślubu został przymuszony w tym momencie, w którym był szantażowany wyprowadzką - "albo ślub, albo się wyprowadzam". I tak, oczywiście, że to jest szantaż i przymuszanie.

I oczywiście, że autorka nie musiała godzić się na trzecie dziecko. A on nie musi z autorką być i nie musi jej oddawać 80% majątku. Takie życie, ale rozumiem, że jej rozczarowanie jest ważniejsze, niż jego rozczarowania.

Nie to nie byl szantaz. Ona widzac ze luby sie do slubu nie garnie nie "straszyla" go tylko juz miala nagrana wyprowadzke. Co Twoim zdaniem powinna zrobic? Zostac na sile z gosciem ktory nie chcial traktowac ich zwiazku powaznie??? Zeby nie byc posadzana o szantaz? Chyba kpisz. Skoro mu tak zle z nia bylo ze nie chcial sie wiazac to powinien odtanczyc taniec radosci ze sie baby pozbywa i nawet sama ogarnie wyprowadzke. Sam polecial po pierscionek i sam sie oswiadczyl bo widocznie doszedl do wniosku ze bardziej mu sie oplaca wziac ten slub niz stracic taka kobiete. Dokonal wyboru. SWIADOMEGO. Nie traktuj go prosze jak niepelnosprytnego umyslowo albo idioty ktorego na sile wcisneli w garnitur i kazali przysiegac milosc i wiernosc. Mogl przyjac jej odejscie i znalezc sobie taka ktorej zycie na kocia lape do 80tki bedzie na reke. Dzieci nie mieli, kredytu tez nie zeby sie musial "bidulek" poswiecac dla dobra rodziny.
A co do rozczarowan to Autorka nie jest rozczarowana sama zdrada co dalszym oklamywaniem przez rok. Tak mu zle bylo z ta wredna zona ale kiedy sie mleko rozlalo to nie mial jaj zeby odejsc i uwolnic sie wreszcie od tej wiedzmy tylko przez kolejny rok udawal ze chce to odbudowac by w miedzyczasie na boku pukac dalej dziunie. To nie jest rozczarowanie. To jest robienie najblizszej osobie kur... sko wielkiego swisntwa. Jesli tego nie kumasz to wystawiasz swiadectwo tylko sobie a przy tym przedstawiasz obraz Was facetow jako bezjajecznych  pipek, ktorymi baby motaja a oni bidoki nic nie maja do powiedzenia. Nie zgadzam sie z takim wizerunkiem. Nie musze daleko szukac. Moj maz taki nie jest i pewnie jest jeszcze kilku takich ktorzy by tak nie postapili, a jak juz to ze wstydu by sie pod ziemie zapadli a nie obrzucali jeszcze gufnem zdradzana zone.

623

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
Zielony_Domek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba się tu komuś pomylił przymus z wyborem ;-)

Facet chyba nie lubi się określać. Fajnie jest mu lawirować między związkiem a niby-związkiem, między żoną a kochanką, między byciem uczciwym a byciem sobą, między małżeństwem a rozwodem. A jak ktoś mu przypomina, że nie da się tak długo wisieć w stanie „pomiędzy” to wtedy okazuje się, że stosowany jest wobec niego przymus. Normalnie aż dziw, że nie padło określenie przemoc.

Otóż to. Biedne te chłopy wink

Dokładnie! Prawie jak z DECYZJĄ autorki o zajmowaniu się domem oraz dziećmi. Ktoś by pomyślał, ze to przymus. Normalnie aż dziw, ze nie padło określenie przemoc. A tak poważnie - moze przestańcie pisać "facet", "chłopy". Nie trzeba używać płci, zeby forsować swoje zdanie.

624 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-30 15:07:17)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
Zielony_Domek napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Chyba się tu komuś pomylił przymus z wyborem ;-)

Facet chyba nie lubi się określać. Fajnie jest mu lawirować między związkiem a niby-związkiem, między żoną a kochanką, między byciem uczciwym a byciem sobą, między małżeństwem a rozwodem. A jak ktoś mu przypomina, że nie da się tak długo wisieć w stanie „pomiędzy” to wtedy okazuje się, że stosowany jest wobec niego przymus. Normalnie aż dziw, że nie padło określenie przemoc.

Otóż to. Biedne te chłopy wink

Dokładnie! Prawie jak z DECYZJĄ autorki o zajmowaniu się domem oraz dziećmi. Ktoś by pomyślał, ze to przymus. Normalnie aż dziw, ze nie padło określenie przemoc. A tak poważnie - moze przestańcie pisać "facet", "chłopy". Nie trzeba używać płci, zeby forsować swoje zdanie.

Nie znam imienia, to piszę o bohaterze tego wątku per facet, ale mogę go jakoś ochrzcić ;-) Niech będzie Józio :-)

Trochę inaczej to widzę niż Ty. Dwoje ludzi podejmuje swój własny wybór czy chce związać swoje życie z daną osobą. Potem już następują pewne ustalenia dotyczące ich obojga, bo bycie razem to życie we współzależności. Nawet nie warto udawać, że moje wybory i decyzje nie mają jakiegoś mniejszego lub większego wpływu na partnera. Niektóre z tych wyborów są wręcz strategiczne.
Zatem jak się spotykamy i ustalamy, że oboje chcemy pracować i mieć dzieci, ale jednocześnie mamy ograniczone zasoby, żeby jakoś temu podołać, to dzielimy się w jakimś stopniu obszarami, którymi każde się zajmuje mniej lub bardziej, ale owoce naszych inwestycji, to nasze wspólne dobro. Inwestycje mają przynieść zwrot poniesionych nakładów w okresie długoterminowym.
Problem robi się wtedy, gdy okazuje się, że jedno inwestowało we wspólne dobro, a drugie w swoje własne i nie chce podzielić się efektami tej inwestycji. Wtedy drugie może oczekiwać zadośćuczynienia.
Tak się stało w tym przypadku. Józio dostanie od Pain propozycję i będzie miał WYBÓR :-)), będzie mógł podjąć decyzję. I poniesie konsekwencje swojego wyboru ;-)

625

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
feniks35 napisał/a:
JaJakoJa napisał/a:

Do ślubu został przymuszony w tym momencie, w którym był szantażowany wyprowadzką - "albo ślub, albo się wyprowadzam". I tak, oczywiście, że to jest szantaż i przymuszanie.

I oczywiście, że autorka nie musiała godzić się na trzecie dziecko. A on nie musi z autorką być i nie musi jej oddawać 80% majątku. Takie życie, ale rozumiem, że jej rozczarowanie jest ważniejsze, niż jego rozczarowania.

Nie to nie byl szantaz. Ona widzac ze luby sie do slubu nie garnie nie "straszyla" go tylko juz miala nagrana wyprowadzke. Co Twoim zdaniem powinna zrobic? Zostac na sile z gosciem ktory nie chcial traktowac ich zwiazku powaznie??? Zeby nie byc posadzana o szantaz? Chyba kpisz. Skoro mu tak zle z nia bylo ze nie chcial sie wiazac to powinien odtanczyc taniec radosci ze sie baby pozbywa i nawet sama ogarnie wyprowadzke. Sam polecial po pierscionek i sam sie oswiadczyl bo widocznie doszedl do wniosku ze bardziej mu sie oplaca wziac ten slub niz stracic taka kobiete. Dokonal wyboru. SWIADOMEGO. Nie traktuj go prosze jak niepelnosprytnego umyslowo albo idioty ktorego na sile wcisneli w garnitur i kazali przysiegac milosc i wiernosc. Mogl przyjac jej odejscie i znalezc sobie taka ktorej zycie na kocia lape do 80tki bedzie na reke. Dzieci nie mieli, kredytu tez nie zeby sie musial "bidulek" poswiecac dla dobra rodziny.
A co do rozczarowan to Autorka nie jest rozczarowana sama zdrada co dalszym oklamywaniem przez rok. Tak mu zle bylo z ta wredna zona ale kiedy sie mleko rozlalo to nie mial jaj zeby odejsc i uwolnic sie wreszcie od tej wiedzmy tylko przez kolejny rok udawal ze chce to odbudowac by w miedzyczasie na boku pukac dalej dziunie. To nie jest rozczarowanie. To jest robienie najblizszej osobie kur... sko wielkiego swisntwa. Jesli tego nie kumasz to wystawiasz swiadectwo tylko sobie a przy tym przedstawiasz obraz Was facetow jako bezjajecznych  pipek, ktorymi baby motaja a oni bidoki nic nie maja do powiedzenia. Nie zgadzam sie z takim wizerunkiem. Nie musze daleko szukac. Moj maz taki nie jest i pewnie jest jeszcze kilku takich ktorzy by tak nie postapili, a jak juz to ze wstydu by sie pod ziemie zapadli a nie obrzucali jeszcze gufnem zdradzana zone.



Amen. W punkt.
Jedna uwaga - może czasem trzeba takiego gościa potraktować jako niepełnosprawnego intelektualnie, skoro przez x lat zawzięcie uczestniczy w tym wspólny życiu i nagle oto pod czarodziejskim wpływem Dżesiki nagle zdaje sobie sprawę ze swojego nieszczęścia i z horroru, jaki przeżywa w aktualnym związku . Jaki niedoceniony, wykorzystywany , poszkodowany i chusteczka wie ,co jeszcze. Biedactwo......jak to możliwe, że taki tytan intelektu sam przez tyle lat na to nie wpadł.....dziunia występuje w roli asystentki niepełnosprawnego. Wzruszenie odebrało mi mowę z powodu jej poświęcenia smile

Przychylam się do wcześniejszego wpisu, że Dżesi ma ból dupy w powodu odejścia narzeczonego i obwinia o to Pain. Stąd zapewne jej wzmożone wysiłki, by buntować misia. Byle dokopać Pain, byle się odegrać, nieważne jakim kosztem.  W jej odczuciu to Pain zrąbała jej życie, bo się narzeczony ulotnił. Że ma w tym współudział ,nie dostrzega. Oj, misio jeszcze nie jarzy w co wdepnął smile))

Pain, jeszcze się z nich uśmiejesz, uwierz smile

626 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2020-06-30 15:45:01)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Do ślubu został przymuszony w tym momencie, w którym był szantażowany wyprowadzką - "albo ślub, albo się wyprowadzam". I tak, oczywiście, że to jest szantaż i przymuszanie.

Zwróć uwagę, proszę, że to Pain miała się wyprowadzić. Z jej strony była pewność, że sama jest już gotowa tę relację przenieść na najwyższy poziom. Mogła zatem stracić podwójnie, gdyby ów człowiek na takie dictum się wycofał. Straciłaby kogoś, kogo pokochała i z kim planowała przejść przez życie i musiałaby wyprowadzić się z miejsca, które najpewniej, już wówczas, traktowała jako dom.
Dlatego z mojego punktu widzenia, Pain, w tamtym momencie wyłożyła na stół wszystkie swoje karty, ale i roztropnie sama nie zapomniała zawołać: "sprawdzam". Tak, jak napisały to Magdalena i Feniks.

JaJakoJa napisał/a:

I oczywiście, że autorka nie musiała godzić się na trzecie dziecko. A on nie musi z autorką być i nie musi jej oddawać 80% majątku.

Tu się zakalapućkałam, przynaję, bo nie wiem o jakie trzecie dziecko chodzi. Ja w tej historii doliczyłam się dwojga dzieci, a w którymś z poprzednich postów Pain, napisała, że to niewierny mąż nakłaniał ją jeszcze na trzecie dziecko. Jednak powrócę do tych postów, bo być może coś mi uknęło lub nie zaklamkowałam. 

Co do małżeńskiego majątku, opisałam sposób, w jaki po zdradzie i rozwodzie zachował się mój ojciec zostawiając nam wszystko, co było jego i wspólnym dorobkiem tego małżeństwa. Uważam, że tak właśnie powinien postąpić ktoś, kto zdradził, oszukał, podjął decyzję o zerwaniu więzi i komu resztki sumienia podpowiadają jednak, że w trudnej sytuacji najpierw ratuje się kobiety i dzieci.

A swoją drogą, w polskim prawie, osoba, która przed wejściem w związek małżeński posiada jakieś dobra i jest do nich emocjonalnie przywiązana jak Burek do swej budy, może załatwić tę sprawę intercyzą, nieprawdaż?

JaJakoJa napisał/a:

Takie życie, ale rozumiem, że jej rozczarowanie jest ważniejsze, niż jego rozczarowania.

Ja zaś rozumiem, że niewiele rozumiesz i Twoje rozumienie nie jest wcale rozumniejsze od mojego rozumienia. Zasadnicza różnica między jednym rozumieniem a drugim jest taka, że to jedno jest Twoje. Mam nadzieję, że rozumiesz? ; - )))

Magdalena1111 napisał/a:

Nie znam imienia, to piszę o bohaterze tego wątku per facet, ale mogę go jakoś ochrzcić ;-) Niech będzie Józio :-)

Nazwijmy go Kunta Kinte, proszę... ; - ))) Józio to opiekun rodzin, ojciec zastępczy, mąż szlachetny i prawy... ; - )))

627 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-06-30 16:13:50)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
aurora borealis napisał/a:
Magdalena1111 napisał/a:

Nie znam imienia, to piszę o bohaterze tego wątku per facet, ale mogę go jakoś ochrzcić ;-) Niech będzie Józio :-)

Nazwijmy go Kunta Kinte, proszę... ; - ))) Józio to opiekun rodzin, ojciec zastępczy, mąż szlachetny i prawy... ; - )))

Jak mogłam :-O Przepraszam wszystkich Józiów <spuszcza głowę zawstydzona>

Kunta Kinte brzmi zdecydowanie lepiej. Taaak! To będzie nam przypominało o ciężkim losie naszego bohatera, ciemiężonego w małżeńskich okowach ;-)

628 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-30 16:01:25)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Z całym szacunkiem Panowie, ale macie jakieś spaczone wyobrażenie przymusu..Jeśli facet odczuwałby presję i zmuszanie do wzięcia ślubu a nie chciałby go wziąć, to co by zrobił? Myślę, że jeśli miałby trochę oleju w głowie i zgodnie ze swoją wolą nie chcąc się wiązać - odszedłby i tyle! Jeśli się początkowo nie dograli, to ciężko znaleźć rozsądne wyjście dla obojga: Autorka chciała postępu i wejścia na wyższy poziom, on wolał zostać na takim, jaki był. Zatem jak postępuje osoba, której wystarcza status quo? Wycofuje się dla własnego komfortu, jeśli wie, że woli stan aktualny a nie chce pójść dalej. Proste: jeśli mi coś bardzo nie pasuje, to dokonuję rachunku zysków i strat, a chłop stwierdził, z e chce zjeść ciastko i mieć ciastko, więc niejako sam się do tego przymusił.
A facet raczej rozczarowany nie jest, bo w tej chwili korzysta z życia aż nadto, poczuł wiatr w żaglach i hula..Zaś o Autorce bym tego nie powiedział..

Z całym szacunkiem do milionów Afrykanów wywiezionych jako niewolnicy do Nowego Świata, ale jakoś uśmiałem się widząc męża Autorki pracującego na plantacji bawełny...

629 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-06-30 16:11:04)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

aurora borealis
Co byś nie pisała, faktem jest, że najważniejsze decyzje w tym związku podejmowała ona bez liczenia się z jego zdaniem (a Twoje rasistowskie dowcipaski tego nie zmienią; tak na marginesie - miałem dobre zdanie o Twoim poczuciu humoru, chyba czas zrewidować tę opinię). I przy rozwodzie też miało być tak, jak ona zarządzi, ale tym razem mamy bunt na pokładzie.

PS
Co do twojego ojca, te czasy już się skończyły bezpowrotnie. Mężczyźni są inni i kobiety są inne.

630

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
bagienni_k napisał/a:

Z całym szacunkiem Panowie, ale macie jakieś spaczone wyobrażenie przymusu..Jeśli facet odczuwałby presję i zmuszanie do wzięcia ślubu a nie chciałby go wziąć, to co by zrobił? Myślę, że jeśli miałby trochę oleju w głowie i zgodnie ze swoją wolą nie chcąc się wiązać - odszedłby i tyle! Jeśli się początkowo nie dograli, to ciężko znaleźć rozsądne wyjście dla obojga: Autorka chciała postępu i wejścia na wyższy poziom, on wolał zostać na takim, jaki był. Zatem jak postępuje osoba, której wystarcza status quo? Wycofuje się dla własnego komfortu, jeśli wie, że woli stan aktualny a nie chce pójść dalej. Proste: jeśli mi coś bardzo nie pasuje, to dokonuję rachunku zysków i strat, a chłop stwierdził, z e chce zjeść ciastko i mieć ciastko, więc niejako sam się do tego przymusił.
A facet raczej rozczarowany nie jest, bo w tej chwili korzysta z życia aż nadto, poczuł wiatr w żaglach i hula..Zaś o Autorce bym tego nie powiedział..

Z całym szacunkiem do milionów Afrykanów wywiezionych jako niewolnicy do Nowego Świata, ale jakoś uśmiałem się widząc męża Autorki pracującego na plantacji bawełny...

W naiwnym, idealnym swiecie wszyscy chodziliby boso po pieknej łące w słoneczny dzień śląc sobie pozdrowienia i całusy. A rzeczywistość jest taka, ze facet mógł sie przymusic do tego zwiazku. Czy to logiczne - pewnie, ze nie, ale nie takie rzeczy świat widział. Zresztą posty Pain sa sprzeczne, z jednej strony mamy to dobre, szanujace sie malzenstwo, z drugiej jego wycofanie, oziębłość i dominujący charakter autorki. Z jednej strony niby ugodowa i skora do kompromisu, ale w gruncie rzeczy jak coś nie po jej myśli to jazda bez trzymanki. No chłopu mogło się odwidzieć. Oczywiście zdradził i tu medal świni sie nalezy, ale czy gdyby nie bylo romansu, a proste, uczciwe: "Nie kocham Cię, odchodzę.", jej reakcja byłaby inna? Nie jestem taki przekonany...

631 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-06-30 16:24:35)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Jeśli facetowi aż tak wiele w całym małżeństwie przeszkadzało, to dlaczego potrzebował do podjęcia decyzji o odejściu( i to w taki sposób!) aż tyle czasu? Skoro to wszystko, o czym Autorka mówiła wcześniej, że niby wydawała się idealny, ale tłumił w sobie jakieś złe emocje czy smutki, to ciężko uwierzyć, że tak długo w sobie to trzymał. Z poświęcenia, litości ofiarności czy czego tam jeszcze? Mogło to rzutować na jego dalsze postępowanie, zachowanie w stosunku do Autorki w trakcie romansu, ale jak bardzo trzeba być nieszczęśliwym, żeby obwiniać kogoś o coś, czego samemu się jest winnym?
Właśnie wydaje mi się, że byłaby zupełnie inna i Autorka nie byłaby przepełniona do niego taki żalem i niechęcią, jak teraz. Chłop by odszedł w siną dal z kochanką, uregulowawszy swoje sprawy. Wtedy można by powiedzieć cóż życie..Ale to, co on odwala to czysty obłęd..

632

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Bagienni, kiedyś będziesz zakochany, w związku, to zrozumiesz. Nie masz w tej materii doświadczenia, a teoretycznie próbujesz w tysiącach postów emocje oceniać od strony racjonalnej, jakby to były decyzje zawodowe. Nie tędy droga.

633 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 16:32:30)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Mimo, że piszecie o moim życiu, to nieźle się uśmiałam:)
Przy akapicie o tym, że męża zaszantażowałam do małżeństwa nawet głośno parsknęłam. Z tamtego okresu pamiętam bowiem dwoje kochających się ludzi, mieszkających razem, spędzających czas wspólnie - nigdzie cierpienia mojego męża nie widzę.  Po kilku latach stwierdziłam, że czas leci, ja mam u boku ukochanego faceta i chcę iść z nim przez zycie. On deklarował dokładnie to samo, wtedy to on był nawet bardziej starającą się stroną - a jednocześnie nie mógł podjąć decyzji. Bardzo mnie to z czasem zaczęło uwierać, bo skoro mowi, ze kocha, mieszkamy razem, znamy się już w codzienności, kochamy, fajnie nam razem - to o co chodzi? A że jestem raczej z tych bardziej zdecydowanych babeczek niż jakieś lelije - to po iluś tam rozmowach postanowiłam, że mimo milosci coś mi tu nie gra, bo skoro facet kocha to kocha, a nie się łaskawie zastanawia. Wiec doszłam do wniosku, ze nie jest ze mną szczery i że ja nie chcę już życ w takim zawieszeniu. Kumpel był nagrany, mialam miejsce do ktorego sie chcialam wyprowadzic. Decyzja była podjęta. I wtedy mój jm się obudził, przybiegł z pierścieniem. GDZIE TU JEST SZANTAŻ? Ja po prostu lubię kierować swoim życiem, a nie zdawać się na los i łaskę Pana Męża (wtedy jeszcze nie). Dziś jak o tym mysle - to było bez sensu. To juz byla czerwona flaga i trzeba się było ewakuować. Jak facet kocha - to kocha. Ale skąd w wieku 26 laty mialam wiedziec o czerwonych flagach...?
Trzecie dziecko - nie mam (ufff). Ale do niedawna to moj jm chciał je miec! Czujecie? Ten nieszczęśliwy, poniewierany w małżeństwie, cierpiący w milczeniu facet, którego w końcu Dżesika uwolniła spod wypływu potwora - chciał swoje życie z moim spoić jeszcze bardziej trzecim potomkiem...Jak ja się cieszę, że byłam w tej kwestii twarda...
Szczerze? Tu chyba juz nawet nie ma czego rozkminiać. Moj maz okazał się po prostu żałosnym facecikiem. Nie facetem.
Co do mieszkania - jego przedmałżeńskie jest jego. To, co chcę od niego to polowa nowego mieszkania. Musze gdzies mieszkac z dziecmi jak on bedzie latał na skrzydłach milosci z Dżesi...

JaJakoJa napisał/a:

aurora borealis
Co byś nie pisała, faktem jest, że najważniejsze decyzje w tym związku podejmowała ona bez liczenia się z jego zdaniem .

Że kurna..what?!?! Skąd Ty to wziąles?? To glownie ja zycie moje i dzieci musialam ustawiac pod prace Jaśnie Pana, więc o czym Ty mi tu bredzisz??

BEKAśmiechu napisał/a:

Oczywiście zdradził i tu medal świni sie nalezy, ale czy gdyby nie bylo romansu, a proste, uczciwe: "Nie kocham Cię, odchodzę.", jej reakcja byłaby inna? Nie jestem taki przekonany...

To się przekonaj. Naprawde mnie nie boli juz to, ze on POKOCHAŁ kogos innego. Milosc sie zmienia, on widocznie definiuje ją jako motylki, ekstazę. Ja definiowałam jako ta spokojna więź, wspolne zycie, wspolne wspomnienia...No trudno - mielismy inne definicje. Ale zapewniam Cię, że gdyby rok temu przyszedl i mi to powiedzial zdecydowanie inaczej bym postąpiła. Bo pamiętam siebie sprzed roku! To, co mnie najbardziej zabolało i uruchomiło ocean złości - to jego brak szacunku dla tak przecież bliskiej mu osoby. Brak w ogole wzglądu na dzieci, bawienie się moimi uczuciami. To jest cholernie słabe.

634 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-06-30 16:39:02)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Ty nie musisz widzieć, że mu coś nie pasuje, ważne, że on widzi. I gdyby mu tak było z Tobą różowo, to rzeczywiście by to naprawiał skoro dostał szansę. A najwyraźniej nie był to z jego punktu widzenia tak cudowny związek, jak z Twojego.

I możesz uznawać - jak napisałaś, co też świadczy o Tobie i przyjmowaniu przez Ciebie krytyki - że bredzę. Nie mój cyrk, nie ja muszę z tego wyciągać wnioski.

635 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 16:40:30)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Ty nie musisz widzieć, że mu coś nie pasuje, ważne, że in widzi. I gdyby mu tak było z Tobą różowo, to rzeczywiście by to naprawiał skoro dostał szansę. A najwyraźniej nie był to z jego punktu widzenia tak cudowny związek, jak z Twojego.

To na bank. Zreszta sama wyzej napisalam - pojmowalismy milosc chyba inaczej. Ja nie chcialam adrenaliny płytkich znajomosci i odsyłałam amantów na drzewo, a on gdy poczuł adrenalinę gdy pojawiła się Dżesika - upił się nią. JEGO wybór.
Tylko my tu nie o tym.
Chodzi o to, jak zakonczył małżeństwo. I jakbys go nie bronił - to mozna miec klasę lub jej nie mieć. To jest takie proste.

A odnosząc się do "gdyby mu tak było z Tobą różowo, to rzeczywiście by to naprawiał skoro dostał szansę" - to wytłumaczysz mi czemu jak się wszystko rozlało to błagał mnie, bym nie odchodziła i zaczął roczny taniec pt "Naprawianie"? Bo skoro tak mu koszmarnie było to po huk ten teatr? Przecież wtedy dostał szansę właśnie, by zwiać od potwora jak najdalej! Czy ktoś tu jeszcze widzi jak działa mechanizm blame shiftingu?

636

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

" To glownie ja zycie moje i dzieci musialam ustawiac pod prace Jaśnie Pana" - no właśnie problem w tym, ze nie musiałaś.

637

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Oceniam na podstawie tego, co czytam i widzę po czyichś przeżyciach. Jeśli zaś ktoś ma dość związku i nie czuje się w nim dobrze z jakichkolwiek względów, to ma od tego aparat mowy, aby cokolwiek z siebie wyrzucić. Na pewno zaś nie postępując w ten sposób, w jaki postąpił ten facet.

638 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 16:42:07)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:

" To glownie ja zycie moje i dzieci musialam ustawiac pod prace Jaśnie Pana" - no właśnie problem w tym, ze nie musiałaś.

Przypomnisz mi czy masz żonę i dzieci?

bagienni_k napisał/a:

Oceniam na podstawie tego, co czytam i widzę po czyichś przeżyciach. Jeśli zaś ktoś ma dość związku i nie czuje się w nim dobrze z jakichkolwiek względów, to ma od tego aparat mowy, aby cokolwiek z siebie wyrzucić. Na pewno zaś nie postępując w ten sposób, w jaki postąpił ten facet.

Takich facetów nam więcej potrzeba na tyym świecie!

JaJakoJa napisał/a:

I możesz uznawać - jak napisałaś, co też świadczy o Tobie i przyjmowaniu przez Ciebie krytyki - że bredzę. Nie mój cyrk, nie ja muszę z tego wyciągać wnioski.

Czyli jeśli nie zgadzam się z Twoim zdaniem to automatycznie równa się temu, że nie umiem przyjmować krytyki?:)

639 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-06-30 16:46:25)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Ty nie musisz widzieć, że mu coś nie pasuje, ważne, że on widzi. I gdyby mu tak było z Tobą różowo, to rzeczywiście by to naprawiał skoro dostał szansę. A najwyraźniej nie był to z jego punktu widzenia tak cudowny związek, jak z Twojego.

I możesz uznawać - jak napisałaś, co też świadczy o Tobie i przyjmowaniu przez Ciebie krytyki - że bredzę. Nie mój cyrk, nie ja muszę z tego wyciągać wnioski.

Yes..i dlatego we wstydzie ma ona isc mieszkac w kawalerce z dwojką dzieci, bo wg Ciebie nie należy jej sie polowa nowego urzadzanego przez nią  mieszkania. Sorry ale to bredzenie dla bredzenia.

640 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-06-30 16:49:46)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Zgadza się, użyte przez Ciebie niegrzeczne słownictwo dowodzi niskiej odporności na krytykę. Ustawiłaś sobie sytuację na zasadzie: ja cudowna, on potwór. Zapytam: przez ten cały rok "naprawiania" też miałaś taką postawę?

641 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 17:13:41)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

Zgadza się, użyte przez Ciebie niegrzeczne słownictwo dowodzi niskiej odporności na krytykę. Ustawiłaś sobie sytuację na zasadzie: ja cudowna, on potwór. Zapytam: przez ten cały rok "naprawiania" też miałaś taką postawę?

Piękna manipulacja! W życiu tez stosujesz?:)

Ela210 napisał/a:

Yes..i dlatego we wstydzie ma ona isc mieszkac w kawalerce z dwojką dzieci, bo wg Ciebie nie należy jej sie polowa nowego urzadzanego przez nią  mieszkania. Sorry ale to bredzenie dla bredzenia.

Elu, no wiadomo. W końcu posiadanie dzieci to była moja decyzja, więc powinnam była przewidzieć big_smile Proszę, proszę bym nigdy nie spotkała na swej drodze takich Panów jak Ci w tym wątku (oprocz bagiennika, bo jedyny ma po prostu normalne podejscie )

642

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

"Przypomnisz mi czy masz żonę i dzieci?". A jakie to ma znaczenie?

643 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 17:13:19)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:

"Przypomnisz mi czy masz żonę i dzieci?". A jakie to ma znaczenie?

Rzekłabym, że jest kluczowe dla dyskusji o tym jak wygląda życie w rodzinie. Bo jesli nie masz to tak jakby ksiądz (taki co przestrzega celibatu naprawde) opowiadał o kamasutrze...

644 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2020-06-30 17:15:39)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

PainIsFinite
Podziękuję za dalszą dyskusję, jako coś pozbawionego sensu, a zmierzającego w stronę niegrzecznych czy szyderczych odzywek. Ale dużo mi to powiedziało o Tobie. I przyczynach rozpadu Twojego małżeństwa.

Powodzenia.

PS
Brak odpowiedzi i atak na pytającego, też jest odpowiedzią smile

645 Ostatnio edytowany przez PainIsFinite (2020-06-30 17:34:26)

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
JaJakoJa napisał/a:

PainIsFinite
Podziękuję za dalszą dyskusję, jako coś pozbawionego sensu, a zmierzającego w stronę niegrzecznych czy szyderczych odzywek. Ale dużo mi to powiedziało o Tobie. I przyczynach rozpadu Twojego małżeństwa.

Powodzenia.

PS
Brak odpowiedzi i atak na pytającego, też jest odpowiedzią smile

Przykro mi, że tak mnie oceniłeś. Niestety pogodziłam się już z tym, że jeśli ktoś broni swojego zdania - to niektórzy przypną mu łatkę nieumiejącego przyjąć krytyki, dominującego czy co tam.
Trzymaj się!

646

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

"Przypomnisz mi czy masz żonę i dzieci?". A jakie to ma znaczenie?

Rzekłabym, że jest kluczowe dla dyskusji o tym jak wygląda życie w rodzinie. Bo jesli nie masz to tak jakby ksiądz (taki co przestrzega celibatu naprawde) opowiadał o kamasutrze...

Widzisz Pain, specjalnie zadałem to pytanie, chociaż znałem odpowiedź. Bagiennik nie ma dzieci, nie ma zony, a jednak uwazasz, ze "ma normalne podejście" i pomimo tego, ze to "kluczowe dla dyskusji". Trochę niespójne? Oczywiście, ze tak, ale najważniejsze, ze się z tobą zgadza. Popracuj nad sobą, bo to, ze twoj maz zle postapil nie oznacza, ze ty nie przyczynilas sie do rozpadu waszego malzenstwa.

647

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
BEKAśmiechu napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

"Przypomnisz mi czy masz żonę i dzieci?". A jakie to ma znaczenie?

Rzekłabym, że jest kluczowe dla dyskusji o tym jak wygląda życie w rodzinie. Bo jesli nie masz to tak jakby ksiądz (taki co przestrzega celibatu naprawde) opowiadał o kamasutrze...

Widzisz Pain, specjalnie zadałem to pytanie, chociaż znałem odpowiedź. Bagiennik nie ma dzieci, nie ma zony, a jednak uwazasz, ze "ma normalne podejście" i pomimo tego, ze to "kluczowe dla dyskusji". Trochę niespójne? Oczywiście, ze tak, ale najważniejsze, ze się z tobą zgadza. Popracuj nad sobą, bo to, ze twoj maz zle postapil nie oznacza, ze ty nie przyczynilas sie do rozpadu waszego malzenstwa.

Wiele rzeczy przyjmę na klatę. Wiele rzeczy przyjęłam podczas terapii z mężem. O każdej myślałam, starałam się zmieniać niektóre rzeczy. Lecz poglądy, który Ty i inni Panowie w tym wątku prezentujecie - są po prostu W MOJEJ OPINII bardzo krzywdzące dla kobiety. A że jestem w takim miejscu w jakim jestem dziś - niestety jestem na tym punkcie pewnie przeczulona. Nie zgadzam się po prostu na pomijanie wkłądu, jaki kobiety wnoszą do rodziny i uważanie, że zdrajca miał pewnie jakis Bardzo Ważny Powód, by przez rok bawić się życiem innych ludzi. Nie, nie miał prawa. I wytykanie mi jakichś cech charakteru, wnioskując po kilku wpisach na forum i sugerując, że to ja rozwaliłam małżeństwo - to po prostu przerzucanie winy na ofiarę. Z tym nigdy nie będę ok.

648

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:

Proszę, proszę bym nigdy nie spotkałam za swej drodze takich Panów jak Ci w tym wątku (oprocz bagiennika, bo jedyny ma po prostu normalne podejscie )

Takich facetów niestety jest coraz więcej a bagienni_k może i ma 'normalne' podejście ale zdaje się brak mu doświadczenia w związkach a tym bardziej małżeństwie. Teoretyzować więc sobie można, a życie to już inna bajka.
Co do męża Pain to wydaje mi się, że tu zadziałał schemat jakże dziś powszechny - facet na stanowisku, z dobrą pensją zyskuje +XXX na tzw. zaje*stości. To raz. Dwa, kariera tym bardziej robiona w korpo wymaga pewnych predyspozycji, cech charakteru i raczej nie jest to empatia. Nawet jeśli początkowo ludzie takie cechy przejawiają, to z czasem, jak już się po tych szczeblach wspina coraz wyżej, sentymentów trzeba się pozbyć.  Same kompetencje, ambicje i ciężka praca nie wystarczą by osiągnąć najwyższy szczebel.
Dlatego śmiem twierdzić, że mąż Pain nie do końca był taki jak ona go odbierała. Może i był ale tylko w domu. Osoba wycofana, której brak energii nie zostałaby managerem, dyrektorem czy prezesem. Chyba że by miała plecy i/lub była potrzebna osobie stojącej wyżej od niej.
Tak czy siak facet (moim zdaniem) osiągając takie a nie inne stanowisko/pozycję zachłysnął się tym, że taka kobieta jak Dżesika może się nim zainteresować i stracił głowę. Ona jednak miała narzeczonego i pewnie swój interes by się zakręcić wokół jm Pain. Nie zamierzała (przynajmniej początkowo) zrywać zaręczyn. Wydaje mi się, że dlatego mógł ów jm próbować to małżeństwo odbudowywać. Może początkowo i jego intencje były szczere a przynajmniej była wola ale kiedy narzeczony przy pomocy Pain dowiedział się o zdradach narzeczonej, to ją kopnął a wtedy ona "wróciła' do romansu nie wiadomo jaką bajkę sprzedając zainteresowanemu.
Btw ciekawe czy mąż Pain wie, że już były narzeczony wie o ich romansie i od kogo. Raczej nie skoro wciąż kłamie jej w oczy, że np. wyjechał sam itd. Dżesika też raczej nie miałaby powodu by się chwalić, że narzeczony ją zostawił, tylko wymyśliła pewnie bajkę, że ona jego zostawiła bo "miłość" do jm Pain jest silniejsza.
Pain wspomniała, że trzyma dowody w tajemnicy więc się facet, oboje w sumie, zdziwią na rozprawie. I bardzo dobrze!

649

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...

Nikt nie przerzuca na Ciebie winy za jego zdradę i kłamstwa. Ale wyraźnie tu pokazujesz, że masz zapędy dyktatorskie i problemy z oceną samej siebie.

Przykro Ci, że oceniam Cię tak a nie inaczej? Przecież Ty w ogóle nie rozmawiasz, wylewasz swoje żale, przyjmujesz poklepywanie po plecach i wtórowanie, ale dla krytyków masz obraźliwe odzywki, szyderstwa i manipulacje (dotąd nie odpowiedziałaś na moje pytanie - czyli dobrze wyczułem, że przez ten rok to tylko on miał coś w sobie zmienić, bo Ty jesteś idealna).

650

Odp: Gdy już wiem, że czas odejść...
PainIsFinite napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

Rzekłabym, że jest kluczowe dla dyskusji o tym jak wygląda życie w rodzinie. Bo jesli nie masz to tak jakby ksiądz (taki co przestrzega celibatu naprawde) opowiadał o kamasutrze...

Widzisz Pain, specjalnie zadałem to pytanie, chociaż znałem odpowiedź. Bagiennik nie ma dzieci, nie ma zony, a jednak uwazasz, ze "ma normalne podejście" i pomimo tego, ze to "kluczowe dla dyskusji". Trochę niespójne? Oczywiście, ze tak, ale najważniejsze, ze się z tobą zgadza. Popracuj nad sobą, bo to, ze twoj maz zle postapil nie oznacza, ze ty nie przyczynilas sie do rozpadu waszego malzenstwa.

Wiele rzeczy przyjmę na klatę. Wiele rzeczy przyjęłam podczas terapii z mężem. O każdej myślałam, starałam się zmieniać niektóre rzeczy. Lecz poglądy, który Ty i inni Panowie w tym wątku prezentujecie - są po prostu W MOJEJ OPINII bardzo krzywdzące dla kobiety. A że jestem w takim miejscu w jakim jestem dziś - niestety jestem na tym punkcie pewnie przeczulona. Nie zgadzam się po prostu na pomijanie wkłądu, jaki kobiety wnoszą do rodziny i uważanie, że zdrajca miał pewnie jakis Bardzo Ważny Powód, by przez rok bawić się życiem innych ludzi. Nie, nie miał prawa. I wytykanie mi jakichś cech charakteru, wnioskując po kilku wpisach na forum i sugerując, że to ja rozwaliłam małżeństwo - to po prostu przerzucanie winy na ofiarę. Z tym nigdy nie będę ok.

Ile razy mam powtarzać, ze potępiam zachowanie twojego męża? Nie rejestrujesz tego, czy po prostu nie pasuje do twojej wizji "złego faceta z forum"? Bagiennik nie ma dzieci i zony, ale jest ok, bo jest po odpowiedniej stronie barykady. Nie widzisz tego, ze odrzucasz kazde zdanie, ktore nie jest po twojej mysli? Nie chodzi o to, zebys łykała jak pelikan, ale ty nawet nie chcesz sie pochylic nad opiniami innymi niz te zgodne z twoim sposobem myslenia. Z tego punktu widzenia nie zazdroszcze twojemu mezowi - raczej nie miał lekko. (OCZYWIŚCIE JESZCZE RAZ POWTÓRZĘ - MĄŻ PAIN ŹLE ZROBIŁ ZDRADZAJĄC JĄ:)

Posty [ 586 do 650 z 1,383 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 22 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy już wiem, że czas odejść...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024