JaJakoJa napisał/a:Do ślubu został przymuszony w tym momencie, w którym był szantażowany wyprowadzką - "albo ślub, albo się wyprowadzam". I tak, oczywiście, że to jest szantaż i przymuszanie.
Zwróć uwagę, proszę, że to Pain miała się wyprowadzić. Z jej strony była pewność, że sama jest już gotowa tę relację przenieść na najwyższy poziom. Mogła zatem stracić podwójnie, gdyby ów człowiek na takie dictum się wycofał. Straciłaby kogoś, kogo pokochała i z kim planowała przejść przez życie i musiałaby wyprowadzić się z miejsca, które najpewniej, już wówczas, traktowała jako dom.
Dlatego z mojego punktu widzenia, Pain, w tamtym momencie wyłożyła na stół wszystkie swoje karty, ale i roztropnie sama nie zapomniała zawołać: "sprawdzam". Tak, jak napisały to Magdalena i Feniks.
JaJakoJa napisał/a:I oczywiście, że autorka nie musiała godzić się na trzecie dziecko. A on nie musi z autorką być i nie musi jej oddawać 80% majątku.
Tu się zakalapućkałam, przynaję, bo nie wiem o jakie trzecie dziecko chodzi. Ja w tej historii doliczyłam się dwojga dzieci, a w którymś z poprzednich postów Pain, napisała, że to niewierny mąż nakłaniał ją jeszcze na trzecie dziecko. Jednak powrócę do tych postów, bo być może coś mi uknęło lub nie zaklamkowałam.
Co do małżeńskiego majątku, opisałam sposób, w jaki po zdradzie i rozwodzie zachował się mój ojciec zostawiając nam wszystko, co było jego i wspólnym dorobkiem tego małżeństwa. Uważam, że tak właśnie powinien postąpić ktoś, kto zdradził, oszukał, podjął decyzję o zerwaniu więzi i komu resztki sumienia podpowiadają jednak, że w trudnej sytuacji najpierw ratuje się kobiety i dzieci.
A swoją drogą, w polskim prawie, osoba, która przed wejściem w związek małżeński posiada jakieś dobra i jest do nich emocjonalnie przywiązana jak Burek do swej budy, może załatwić tę sprawę intercyzą, nieprawdaż?
JaJakoJa napisał/a:Takie życie, ale rozumiem, że jej rozczarowanie jest ważniejsze, niż jego rozczarowania.
Ja zaś rozumiem, że niewiele rozumiesz i Twoje rozumienie nie jest wcale rozumniejsze od mojego rozumienia. Zasadnicza różnica między jednym rozumieniem a drugim jest taka, że to jedno jest Twoje. Mam nadzieję, że rozumiesz? ; - )))
Magdalena1111 napisał/a: Nie znam imienia, to piszę o bohaterze tego wątku per facet, ale mogę go jakoś ochrzcić ;-) Niech będzie Józio :-)
Nazwijmy go Kunta Kinte, proszę... ; - ))) Józio to opiekun rodzin, ojciec zastępczy, mąż szlachetny i prawy... ; - )))