bagienni_k napisał/a:Zgadzam się z kobietką: to jest skrajna forma egoizmu. Egoizmu, który w relacji dwojga ludzi nie powinien mieć miejsca, nieważne czy to związek czy przyjaźń.
Czyli na przykład mąż ma koleżankę, której szalenie pożąda. Ale jego żona absolutnie się nie zgadza, aby się z tą koleżanką zabawił. Żona nie ma ochoty na seks z mężem, bo żona po prostu tyle seksu nie potrzebuje.
Przypuszczam, że nie o tę formę egoizmu chodziło?
Egoizm taki jest właśnie wyrażony poprzez pozwolenie na uwolnienie się skrajnych emocji, zanim nadejdzie okazja do rozwiązania problemu opartego o rozum a nie emocje.
Czyli żona nie pozwala mężowi na seks z koleżanką, bo z powodu tych skrajnych emocji zazdrości nie może tego rozumowo ogarnąć: "jeśli ja nie chcę seksu, bo nie potrzebuję, a mąż bardzo chce seksu, to niechże się z tą koleżanką seksuje i będzie szczęśliwszy, ja będę miała szczęśliwszego męża".
W jakiś patologicznych przypadkach notorycznego zdradzania to już ewidentny brak empatii i zrozumienia uczuć drugiej osoby.
Zdecydowanie. Mąż w takiej patologii męczy się całe życie.
Problem również występuje w odwrotnej sytuacji -- "żony aseksualnych mężczyzn".
Roxann napisał/a:Nie zawsze celem zdrady jest szukanie wrażeń. W ogóle wydaje mi się, że temat zdrad jest dużo bardziej skomplikowany i sprowadzanie go do "skoku w bok" jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. Zdrada niemal zawsze jest skutkiem, wypadkową sytuacji w związku a nie przyczyną.
Seks z obcą kobietą jest świetną przygodą. Co w tym świetnego? Tego nie wiem, ale myślę że to jest wbudowane w naszą naturę, wprogramowane w nas. Padną tutaj argumenty o zwierzęcych instynktach... cóż -- są takie same jak i to że ktoś jest głodny. Ludzie z braku seksu cierpią, ale jak to czuć dopiero wiadomo jak są głodni.
Czy więc problem nie tkwi w systemie? Może nieludzkie jest przysięganie sobie często w wieku wczesnych 20 lat wierności do końca życia? Może wcale nie jesteśmy w większości monogamistami.
NIe jesteśmy monogamistami. Dobrze byłoby mieć pewność, że się z kimś spędzi całe życie... w miłości, przyjaźni, razem. Ale w ten plan na szczęście wpisuje się wyłączność seksualną, a to burzy owe szczęście.
Wiele tu wątków o zdradach czy romansach w których wśród motywów pojawiają się najczęściej brak bliskości, seksu, zainteresowania itd. Na nic rozmowy, proszenie czy nawet szantaże. No i co wtedy ma małżonek zrobić?
Nie szukałbym powodów zdrady. Raczej szukałbym powodów uprawiania seksu z kimś innym niż osoba z którą żyjemy na co dzień. Jeśli mąż zdradza, to odruch jest taki aby zadać pytanie "Dlaczego? CZego mu brakowało?". Układanka się burzy gdy ... gdy nic mu nie brakowało. Dlatego zdrady pojawiają się w dobrych małżeńśtwach, ale też tam gdzie żona jest super seksowną panią pożądaną przez miliony mężczyzn (zob małżeństwo Carmen Electra).
Też ciekawy jest przykład kobiet, które mają za mężów/partnerów tych "alfa" i wszelkie profity które się z tym wiążą. Problem jest tylko jeden - brak wierności z ich strony. Przy czym kobieta wie, że jej pozycja jest niezagrożona. Taki facet po prostu musi mieć kogoś na boku bo tak ma bo taka jego natura i już.
"Alfa" ... hmmm... cóż to może znaczyć? Bill Gates jest "alfa"... albo może lepiej Jeff Bezos, który zdradził? Czy może alfą jest podrywacz z Riminii, który twierdzi, że spał z tysiącami kobiet? Chyba to są stereotypy...
Ciekawa jestem ile jest par czy małżeństw, które przeżyły ze sobą w szczęściu długie lata i żadne nie zdradziło.
Gdzieś były badania... gdzie dowodzono, że pary gdzie była zdrada, ale ta zdrada nie wyniszczyła związku, były bardziej szczęśliwe niż pary gdzie zdrady nie było. Nie dotyczyło to przypadków, gdzie zdrada pojawiała się w pierwszych latach bycia razem.
Może więc ten cały system małżeństw, przysięg "na całe życie" jest zły? Może wcale nie jesteśmy stworzeni do życia z jedną osobą przez dajmy na to 50 czy 60 lat?
Tak tylko sobie gdybam... 
Kiedyś słyszałem takie zdanie "Chciałabym mieć kogoś... ale kogoś na pewno... na pewno...". Nie chcemy żyć sami, chcemy mieć kogoś, bliskiego. Pytanie czy kosztem tego musi być wyłączność seksualna. Związki otwarte? Swinging? Potajemne zdrady? Dont' ask, don't tell? Wiele "modeli" życia razem... ale wszystko się sprowadza do zdania "związki dzielą się na takie, w których obowiązuje wyłączność seksualna i na takie w których tej wyłączności nie ma" (copyright Wielokropek chyba).