Lucyfer666 napisał/a:Olinko w logice należy przyjąć, że jest pewna ustalona norma. Tak samo z inteligencją. Mamy ludzi beznadziejnie głupich, jak i geniuszy - i obydwie te grupy odbiegają od średniej. Na głupków patrzymy ze smutkiem, jak na ofiarę, a geniuszy chwalimy za ich potencjał.
I tak jest wszędzie.
Pełna zgoda, ale jak to ma się do tego o czym napisałam, a przede wszystkim, że w przeciwieństwie do osób heteroseksualnych, którzy bez względu na to czy się do tego nadają, czy nie, mogą brać odpowiedzialność za spłodzone przez siebie dzieci, a w odniesieniu do wszystkich osób nieheteronormatywnych zakłada się, że w tej roli się nie sprawdzą?
Czekoladazfigami bardzo słusznie zaznaczyła, zresztą uprzedzając mnie, bo sama miałam to napisać, że przecież w Polsce mamy mnóstwo dzieci wychowywanych przez dwie kobiety - matkę i babcię i jakoś nikt z tego powodu nie podnosi krzyku, że robi im się w ten sposób jakąś straszliwą krzywdę.
HardBreaker napisał/a:To nie jest rozwiązanie, a półśrodek i na zasadzie coś za coś. Dziecko z jednej strony dostaje opieke i poczucie bezpieczeństwa, a z drugiej sprany beret. Wchodząc w dorosłe życie będzie miało naprawdę ciężki orzech do zgryzienia i może się okazać że sobie nie poradzi. Dlatego jestem przeciwnikiem eksperymentów socjologicznych na ludziach.
PS Strach pomyśleć jaki bałagan w głowie miałoby dziecko które wychowywali by Biedroń i Śmiszek.
Jak wyżej - to raz, a dwa - na jakiej podstawie tak twierdzisz?
Lucyfer napisał/a:Poza tym nie rozumiem dlaczego Olinko uznajesz komentarz Morfeusza1 w tym, że hetero są święci, a homo nie. I tu i tu są ludzie dobrzy i źli.
Nikt nie mówi o dehumanizowaniu itd.
To jest bardzo proste: dlatego, że w tym komentarzu nie było takiego podziału - byli tylko 'normalni' heteroseksualni i 'nienormalni', przynajmniej w podtekście, nieheteroseksualni.
Lucyfer napisał/a:Część osób o innej orientacji robi moim zdaniem krecią robotę ostatecznie. Bowiem nikt nikomu do łóżka nie zagląda, ale jak ktoś łóżko wystawia na widok publiczny to zaczyna się robić niezdrowo (kontrmanifestacje nie są lepsze).
A jednak z jakiegoś powodu łatwiej jest przyjąć, że wszyscy są tacy sami i zamiast zacząć to wreszcie rozgraniczać wciąż do jednego worka wkłada się epatujących swoją odmiennością prowokatorów, jak i w pełni odpowiedzialnych, przyzwoitych ludzi, których od równie przyzwoitych i odpowiedzialnych heteroseksualnych różni tylko to, że pożądają osób tej samej płci i tylko z nimi potrafią stworzyć oparty na miłości i dopełniony seksem związek. Oni się tacy urodzili - nie wymyślili sobie tego, nie zarazili się, swojej odmienności nie kupili na bazarze. W tym miejscu pytam: w czym są gorsi, że się nas nimi straszy i sieje się w ich kierunku mowę nienawiści? I kto wie, może tylko o to chodzi, że ludzie, którzy sami ze sobą mają jakiś problem muszą znaleźć jakieś pole, by poczuć się lepsi od innych?
Notabene, ze stwierdzeniem, że w naszym kraju nikt nikomu do łóżka nie zagląda pod warunkiem, że ktoś nie wystawia się z nim na widok publiczny, nie jestem w stanie się zgodzić. U nas aż nadto wyraźna jest tendencja, by wszystkim narzucać w jaki sposób powinni żyć i kochać.