Zdrada - oboje w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada - oboje w związku

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 141 ]

66 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-04 20:56:21)

Odp: Zdrada - oboje w związku
bagienni_k napisał/a:

Pytanie tylko jak dochodzi do tego, że za każdym razem to dowartościowanie najlepiej smakuje od kogoś obcego. O zakochaniu raczej tu ciężko mówić, prędzej o zadurzeniu lub zauroczeniu.

Myślę, że to bardziej złożony 'problem'. Osoby spełnione nigdy nie polecą na "przyjdź do mnie do pokoju", "nie mogę przestać o tobie myśleć" czy inne teksty. To nie tylko kwestia związku ale całej otoczki, rodziny, pracy itd. Poczucie wartości budują przede wszystkim rodzice, przyjaciele jeśli tego zabraknie to potem jest problem. Można ją budować na karierze i wyglądzie ale to nie to samo. Bo nie ma się tego najważniejszego filaru. Potwierdzenia w drugiej, bliskiej osobie. A jak nie ma kariery i wyglądu to już dramat.
Dlatego czasem nie chodzi o dowartościowanie od kogoś obcego tylko od kogokolwiek.
Ty chyba masz fajną rodzinę? Tak jakoś kojarzę.. ale pomyśl gdybyś nie miał i byłbyś sam... albo wstydził rodziców albo ich nie miał. Czy jakakolwiek atencja "obcej" osoby nie zawróciła Ci w głowie? Że pisze codziennie, że interesuje ją co jesz na śniadanie itd.? O seksie nie wspomnę.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-04 21:08:24)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Racja co do tego, że osoba spełniona a przede wszystkim rozsądana i uczciwa, ani nie zada tego pytania, ani nie zareaguje w wiadomy sposób, tak jak zareagowała Autorka.  Czegoś musiało jej brakować od dawna, jak już zdążyła uzupełnić informacje  o sobie.
Sam mam rodzinę i przyjaciół, z czego jestem ogólnie zadowolony. Tylko niespecjalnie potrzebuję samego siebie dowartościowywać poprzez kontakt z innymi , bo wychodzę z założenia, że każdy z nas jest wyjątkowy smile Może zostanę uznany za odludka czy introwertyka, ale jakoś tak właśnie dłuższe rozmowy, interesowanie się moimi sprawami przez obce osoby, czy wypisywanie czy wydzwanianie z nimi, jest zwyczajnie męczące. Czasami sie dziwię, jak ludzie( nie tylko w związkach) mogą nieprzerwanie gadać ze sobą przez kilka godzin. Jadę autobusem czy siedzę w knajpie a ludziom isę usta nie zamykają dosłownie przez godzinę, dwie. Czasami w rozmowach czy komentarzach choćby na fb czy w realu, słychać takie szczebiotanie i gadki szmatki o wszystkim i o niczym, zwykłe nawijanie bez sensu.

68

Odp: Zdrada - oboje w związku
bagienni_k napisał/a:

Sam mam rodzinę i przyjaciół, z czego jestem ogólnie zadowolony. Tylko niespecjalnie potrzebuję samego siebie dowartościowywać poprzez kontakt z innymi , bo wychodzę z założenia, że każdy z nas jest wyjątkowy smile

Nawet nie wiesz jakie masz szczęście mając fajną rodzinę. Ona jest tak naprawdę filarem. Znajomości są i się kończą, rodzina jest na dobre i złe. Ja nigdy nie poczułam jak jest mieć "prawdziwych" ojca i matkę. Bo to, że żyją to inna kwestia. Tylko ból i stres przeplatany niby lepszymi momentami. Może dlatego sama nie palę do macierzyństwa. Bo nie chcę by moje dziecko tak samo miało.
U mnie to wszystko zostało zaburzone ale Autorka też pisze że straciła ojca, który popełnił samobójstwo. To nie może się nie odbić na psychice.

69 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-04 21:58:40)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Jak tak myślę, to jednak nie dziwię się że tak łatwo poszło
Oni oboje szukali tylko seksu i wrażeń, a wiele osób szuka  jednak relacji, czegoś bliższego, nawet jak związek wykluczają chyba się wcale nie zaprzyjaźniali, nie zbliżali. Ale nakręcali chwilą..Nawet nie zdziwilavym się, gdyby on nie był żonaty, albo w separacji czy rozwiedziony., Zbyt nieostrożny.
Autorka też nie szukała.
Może po prostu tym romansem uciekłaś od życia które masz na chwilę. Dlaczego? Ty wiesz.

70 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-04 22:38:07)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Salomonka napisał/a:

Własnie. Jak usłyszymy "on/ona zdradziła, to już wyciagane są ciężkie działa i instynktownie robimy ze zdradzonego świetego bez skazy, a to często nie jest tak do końca. I nie uważam, że zdrada to cos akceptowalnego, żeby znowu nie było smile.  Czasem trzeba spojrzec na sytuację z boku i to niejednego, żeby móc powiedzieć, kto tak naprawde zawinił i w jakim zakresie.

Jak słyszymy, że ktoś zdradził reagujemy tak samo jak słyszymy, że ktoś używa w domu przemocy.
Zdrada to skurw...stwo tak jak bicie żony. Nie szukamy wtedy okoliczności łagodzących. Nie ważne jest to, czy ktoś wychował się w patologicznej rodzinie albo czy żona nie prowokowała.
W obu wypadkach winnym jest tylko jedna osoba: zdradzacz czy przemocowiec.
Osoba zdradzona tak jak pobita nie jest winna temu co zrobił sprawca.

71

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Własnie. Jak usłyszymy "on/ona zdradziła, to już wyciagane są ciężkie działa i instynktownie robimy ze zdradzonego świetego bez skazy, a to często nie jest tak do końca. I nie uważam, że zdrada to cos akceptowalnego, żeby znowu nie było smile.  Czasem trzeba spojrzec na sytuację z boku i to niejednego, żeby móc powiedzieć, kto tak naprawde zawinił i w jakim zakresie.

Jak słyszymy, że ktoś zdradził reagujemy tak samo jak słyszymy, że ktoś używa w domu przemocy.
Zdrada to skurw...stwo tak jak bicie żony. Nie szukamy wtedy okoliczności łagodzących. Nie ważne jest to, czy ktoś wychował się w patologicznej rodzinie albo czy żona nie prowokowała.
W obu wypadkach winnym jest tylko jedna osoba: zdradzacz czy przemocowiec.
Osoba zdradzona tak jak pobita nie jest winna temu co zrobił sprawca.

Tak, masz rację. Z automatu trzeba mu postawić pomnik. Bez zgłaszania do beatyfikacji smile

72 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-05 00:23:23)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Pobitą też z automatu uważasz za współwinną, bo przecież gdyby go nie wkurzyła to by nie dostała? Świętą na pewno nie była. Zgodnie z tym co piszesz trzeba ustalić jak się wina rozkłada.

Myślę, że gdybyś w życiu nie zdradziła nie musiała byś przekonywać nas (a głównie samą siebie), że zdradzany jest współwinny tego co mu egoistyczny partner zrobił.

73

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:

Pobitą też z automatu uważasz za współwinną, bo przecież gdyby go nie wkurzyła to by nie dostała? Świętą na pewno nie była. Zgodnie z tym co piszesz trzeba ustalić jak się wina rozkłada.

Myślę, że gdybyś w życiu nie zdradziła nie musiała byś przekonywać nas (a głównie samą siebie), że zdradzany jest współwinny tego co mu egoistyczny partner zrobił.

Ale mnie ubawiłeś smile

Byłam w związku z kimś kto mnie zdradzał i zakończyłam ten związek. Temat zdrad w moim życiu został tym samym zakończony. Tyle tylko i aż tyle do twojej informacji, bo atakujesz mnie zupełnie na ślepo, a nie che mi się  z kimś takim dyskutować. smile

74 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-05 00:56:48)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Jego zdradę też tłumaczyłaś tym, że nie byłaś święta?
Takiego poczucia winy można wyzbyć się sesjami z psychologiem.
Wtedy nie tylko nie będziesz czuła się współwinna zdrady twojego ex ale może przestaniesz też obwiniać innych za to, że zostali zdradzeni.

75

Odp: Zdrada - oboje w związku

@baignni-K:   masz w podpisnie napisane tak:

"Będziesz stale cierpiał, jeśli będziesz reagował emocjonalnie na wszystko(...), prawdziwa siła zawiera się w obserwowaniu wszystkiego z boku, ze spokojem i logiką" - Bruce Lee

a piszesz jakby bez spokoju, bez logiki:


bagienni_k napisał/a:

Zaskakuje mnie łatwość z jaką Autorka poleciała na zachowanie tego faceta. Jak już wcześniej Rox wspomniała, w przeciętnym przypadku gość musiałby się nieco więcej napracować, żeby dostać to, co chce. A tutaj praktycznie od razu odstał to, co chciał.

To jest podtekst do dziewczyny treści:   "Jesteś łatwa. Dałaś mu coś na co nie zapracował".
Czyli internetowa przemoc emocjonalna. Dołowanie. Kamień ciśnięty na ladacznicę, przez osobę, która pewnie ma swoje grzechy też.

Ona ma dziurę w sercu/duszy, bo ktoś się pojawił i zniknął. Nawet jeśli zrobiła błąd (choć ja uważam, że nie zrobiła błędu... ot zauroczyłą się i poszła na seks, a gość się oddalił potem.. ale to ryzyko chodzenia na seks z nieznajomym... -- że on zniknie).




Z drugiej strony pojedyncza akcja faceta, który majać żonę i dziecko, startuje do innej kobiety jest żałosna i on jej w ten sposób ułatwił sytuację.

Ech... no wielu chce seksu nie tylko z własną żoną. Jeśli wziąć grzechy ludzi, mężczyzn to:

-- chciałbym zabić kogoś...
-- chciałbym ukraść coś...
-- chciałbym seksu z kimś...

To ten ostatni jest wpisany w naturę, a pierwsze dwa nie są marzeniami, to patologia.


Teraz Autorka napisała o sobie nieco więćej, co pozwala spojrzeć szerzej na całą sytuację. Może dosżło do depresji po poronieniu i Autorka potrzebowała wyjatkowej czułości, opiekuńczości czy wsparcia a tego nie dostała..?

Ooo.... teraz mówisz jak Bruce Lee... to tak... smile smile


Pytanie tylko jak dochodzi do tego, że za każdym razem to dowartościowanie najlepiej smakuje od kogoś obcego. O zakochaniu raczej tu ciężko mówić, prędzej o zadurzeniu lub zauroczeniu.

Mała poprawka -- dowartościowanie smakuje od tego kto go daje. Niech będzie to mąż smile

76 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-01-05 01:21:43)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Wzl, Ja swoją traume juz przepracowałam, ale ty nad swoja jeszcze musisz popracować. Poza tym nigdzie nie napisalam, że usprawiedliwiam zdradzającego, ale że przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi. Można zamknąc taki wątek po pierwszym wpisie autora i w ogóle się nad niczym więcej nie zastanawiać.
Nie jesteśmy w sądzie i nie jestesmy oskarżycielami, ten portal ma zupelnie inne zadanie.

77

Odp: Zdrada - oboje w związku

Gary
Generalnie staram się stosować do tej reguły, którą mam w sygnaturce. Czasami tylko się wypowiem trochę ostrzej. Jak mam twoim zdaniem reagować na, już n-ty temat, tego typu? Wszystko wskazuje, żę tak właśnie jest jak, co zresztą nie tylko ja zauważyłem. Logika dla mnie jest, że się nie powinno zdradzać czy oszukiwać.Niby proste ale, jednak nie do końca jak widać, skoro to takie powszechne dzisiaj. Nikogo nie zamierzałem obrażać ani stosować wobec nikogo przemocy. Jak się czyta inne wątki, to o wiele ostrzejsze słowa padają..Dziwią mnie po prostu pewne zjawiska, takie właśnie jak koneicznosć dowartościowania się czy atencji.
Skoro Autorka wspomniała nieco więcej o swoim życiu to rzuca wićej światła na sprawę i można spojrzęć na to inaczej. Jeśli po tej całej przygodzie się ogarnęła, i coś ja zmotywuje do pracy nad sobą i nad związkiem, to tylko się cieszyć:) Autorka zrobiła błąd owszem, ale miejmy nadzieję, że ten błąd ją czegoś nauczy. Poza tym, to wiele rzeczy człowiek ma wpisane w naturę.ALe czy koniecznye jest, żeby z tego korzystał? Czy wobec tego, żę facet ma potrzebę seksu, musi ja zaspokajać z każdą kobietą jaką spotka. Ja z pewnością mam sporo grzechów, jak każdy z nas smile
Pytanie więc brzmi nie czy i jakie potrzeby lub instynkty mamy, tylko czy wszystkie należy bezwzglęnie realizować?

78 Ostatnio edytowany przez KGB (2020-01-05 07:01:19)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Norimedel napisał/a:

Nie spodziewałam się, że mój post wzbudzi tyle emocji i komentarzy.
Nie... nie planowałam tego, nie szukałam romansu. Tak, to mój pierwszy raz, pierwsza tego rodzaju relacja.
Więcej nagich fotek wysyłał on, praktycznie codziennie.
Co mi to dało? Czego szukałam? Dla niego to był pewnie fun. Młodsza kobieta, wróciło to co robił kiedyś.
Ja zawsze marzyłam od pięknie ułożonym życiu - studia, po studiach mąż, dom, dziecko. Tak to sobie w głowie za młodu układałam... ale życie potoczyło mi się zupełnie inaczej... najpierw samobójstwo ojca, gdy byłam jeszcze w gimazjum. Totalnie rozwalone dorastanie... potem dlugi związek (6letni) narzyczenstwo - które zakonczyło się zdradą - jego. Odbiło się to bardzo na mnie, długo cierpiałam, nie mogłam zapomnieć, nawet chciałam żeby wrócił... długo nie mogłam wejść w kolejny związek, nie ufałam, bałam się, że znów zycie mi się rozsypie w przeciągu paru chwil. Teraz od 5 lat jestem w związku, nic mnie nie trzyma, nie mamy wspólnego kredytu, mieszkamy razem... Przeszlismy poważny kryzys 2 lata temu - zaszliśmy w ciąże. Mojego partnera to przestraszyło, dużo się kłóciliśmy, bał się, że nie podoła. Kilka tygodni później poroniłam. Totalnie się zmienił, ale nadal miał problem z mówieniem o swoich uczuciach. Byłam niedowartościowana.
To prawda - mało to dojrzałe - ale ten romans mnie troche dowartościował. Poczułam się ważna, podobało mi się to, że mnie adoruje, stara się, przyjezdza... teraz wiem, że to było płytkie, głupie.
Czuje się teraz jak na odstawieniu. Nie brakuje mi tyle spotkań z nim, co samego kontaktu.

EDIT:/ Nie nudzi mnie mój związek, dużo robimy razem, często wyjeżdźamy. Sama nie do końca potrafię sobie odpowiedzieć czemu... czemu na tyle pozwoliłam i na tak długo, tak często.

Normimedel, ja już nie bardzo rozumiem. Tęsknisz za kontaktem z eks kochankiem czy skupiasz się na tym co jest tu i teraz ? 
Odpowiedz sobie może na pytanie czy Ty chcesz być w swoim obecnym związku - bo nie chcesz być sama ?  Czy dlatego, że  np. jesteś pewna swojego wyboru, odczuwasz szczęście w obecności partnera, czujeszesz się spełniona, nie wyobrażasz sobie bez niego życia - a epizod, który  miał miejsce był „chwilą słabości” . Odpowiedz sobie bardzo uczciwie.

Nie ma pół środków, albo to kończysz całkiem z tym swoim ex albo przestań oszukiwać swojego partnera. Może niech on też może podjąć  decyzje? Właściwie nie wiem nadal, jakie przyjąć stanowisko w ujawnianiu czy nie ujawnianiu. Po „psychologicznemu „ można powiedzieć - to zależy . No właśnie i od tego „zależy” u Ciebie co Ty chcesz dalej zrobić ?  Skupiać się na żałobie po chwilach uniesień ( mam na myśli te emocjonalne również ) czy chcesz odbudować swój związek ? Bo nie wynika z Twoich postów żebyś miała świadomość, że runął.

79

Odp: Zdrada - oboje w związku
Salomonka napisał/a:

Poza tym nigdzie nie napisalam, że usprawiedliwiam zdradzającego, ale że przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Chyba trafiłaś na słabego specjalistę ewentualnie sama się leczyłaś.
Winna zdrady jest zawsze i w całości ta osoba, która zdradziła. To był tylko i wyłącznie jej wybór. Koniec kropka. Co innego gdy mówimy o samym związku, w którym wystąpiła zdrada.Tutaj osoba zdradzona oczywiście miała wpływ na to jak było. Natomiast sama zdrada to decyzja podjęta bez jej udziału dlatego próba przypisywania jej części winy to jakiś absurd.
"Fenomen sprawiedliwego świata" to błąd poznawczy. To podstawy psychologii. Poczytaj o eksperymentach Lernera.
Wtórna wiktymizyzacja czy to w zdradzie, czy np gwałcie albo przemocy domowej to dosyć częste zjawisko, z którym jednak należy walczyć.

80

Odp: Zdrada - oboje w związku

Autorka musi sobie odpowiedzieć na proste pytanie: czy bardziej boli ją tęsknota za kochankiem czy bardziej zależy jej mimo wszystko na odbudowaniu związku z partnerem?
Na pierwszy rzut oka można przypuszczać, że skoro doszło do zdrady, to w związku coś musiało nie grać. No nic, stało się, teraz to trzeba przepracować. Sama Autorka przyznała, że otworzyło jej to oczy, jednak musi być absolutnie pewna tego, że chce dalej trwać w swoim związku.

81

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Poza tym nigdzie nie napisalam, że usprawiedliwiam zdradzającego, ale że przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Chyba trafiłaś na słabego specjalistę ewentualnie sama się leczyłaś.
Winna zdrady jest zawsze i w całości ta osoba, która zdradziła. To był tylko i wyłącznie jej wybór. Koniec kropka. Co innego gdy mówimy o samym związku, w którym wystąpiła zdrada.Tutaj osoba zdradzona oczywiście miała wpływ na to jak było. Natomiast sama zdrada to decyzja podjęta bez jej udziału dlatego próba przypisywania jej części winy to jakiś absurd.
"Fenomen sprawiedliwego świata" to błąd poznawczy. To podstawy psychologii. Poczytaj o eksperymentach Lernera.
Wtórna wiktymizyzacja czy to w zdradzie, czy np gwałcie albo przemocy domowej to dosyć częste zjawisko, z którym jednak należy walczyć.

Wzl, mnie wystarczy że nie duszę się jadem gdy myslę o innych ludziach, nawet tych, którzy dopuscili się zdrady. Nie pochwlam zdrady bo sama jej doświadczyłam i wiem, ile przynosi cierpienia zdradzonemu, ale potrafię rozróżnić winę za samą zdradę od  zrzucania  odpowiedzialności za przyczyny które do tej zdrady doprowadziły. Naprawdę nie chce mi się tego wałkowac, bo podobnych wątków bylo już tu sporo, możesz sobie je poczytać i mieć wlasne zdanie na ten temat. Ja ci nie zabraniam smile

82

Odp: Zdrada - oboje w związku

Cóż mówi się, że jeżeli zdradza kobieta, to chce swój  związek zakończyć. A jeśli mężczyzna. to chce utrzymać.
Pewnie wynika to z motywacji, która częściej u Panów jest czysto seksualna .
Oczywiście sa wyjątki po obu stronach.

Nie podoba mi się sformułowanie trwać w związku.. Jest w tym jakaś martyrologia.
Trwanie jest w ogóle wbrew naturze. Raczej wszystko by mogło być trwale właśnie nie może stać w miejscu musi się rozwijać. Dotyczy to i firm i związków wszelkich.

83

Odp: Zdrada - oboje w związku

Trwanie może się rzeczywiście źle kojarzyć jako coś, do czego się człowiek zmusza wbrew sobie. Mi bardziej chodziło o POZOSTANIE w związku i jego wyraźną i trwałą naprawę, jeśli tylko Autorka jest zdecydowana to zrobić

84

Odp: Zdrada - oboje w związku
Salomonka napisał/a:

przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Hmm. To jak odebrać taka laurkę?

Salomonka napisał/a:

Ma żonę i rodzinę, ale albo to jest totalna ściema, albo totalna farsa to jego malżeństwo. Niewykluczone, że wcale mu na  malżeństwie nie zależy albo wcale go nie ma, a mówi tak każdej bo to wygodne, można się w pewnym momencie po angielsku z romansu wycofać i nie musieć się nawet specjalnie tłumaczyć. Facet masakra jakaś.

85

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Poza tym nigdzie nie napisalam, że usprawiedliwiam zdradzającego, ale że przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Chyba trafiłaś na słabego specjalistę ewentualnie sama się leczyłaś.
Winna zdrady jest zawsze i w całości ta osoba, która zdradziła. To był tylko i wyłącznie jej wybór. Koniec kropka. Co innego gdy mówimy o samym związku, w którym wystąpiła zdrada.Tutaj osoba zdradzona oczywiście miała wpływ na to jak było. Natomiast sama zdrada to decyzja podjęta bez jej udziału dlatego próba przypisywania jej części winy to jakiś absurd.
"Fenomen sprawiedliwego świata" to błąd poznawczy. To podstawy psychologii. Poczytaj o eksperymentach Lernera.
Wtórna wiktymizyzacja czy to w zdradzie, czy np gwałcie albo przemocy domowej to dosyć częste zjawisko, z którym jednak należy walczyć.

Wzl, jak już cytujesz teorie psychologiczne, to dorzucę jeszcze „diadyczną teorię moralności”. To teoria, która mówi, że potoczne spostrzeganie moralności zawsze angażuje proces obsadzania przynajmniej dwóch postaci w dwóch rolach: moralnego sprawcy (odpowiedzialnego za akt moralnego lub niemoralnego zachowania) i moralnego odbiorcy (który doświadcza konsekwencji tego zachowania).
ROLE TE WZAJEMNIE SIĘ WYKLUCZAJĄ W UMYŚLE OSÓB FORMUJĄCYCH SĄDY MORALNE, co pięknie widać na tym forum i w Twojej postawie.
Zatem wg przeciętnego obserwatora albo ktoś doświadcza, albo jest sprawcą i w ten sposób pozbawia sprawcę jego odczuć. A ludzie nie robią niczego bez powodu. Zarówno zdrajca, jak i przywołany przez Ciebie wcześniej przemocowiec zaspakajają jakąś swoją potrzebę, tylko, niestety, sposób, jaki wybierają w celu jej zaspokojenia jest oburzający.

86 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-05 11:47:25)

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
Salomonka napisał/a:

przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Hmm. To jak odebrać taka laurkę?

Salomonka napisał/a:

Ma żonę i rodzinę, ale albo to jest totalna ściema, albo totalna farsa to jego malżeństwo. Niewykluczone, że wcale mu na  malżeństwie nie zależy albo wcale go nie ma, a mówi tak każdej bo to wygodne, można się w pewnym momencie po angielsku z romansu wycofać i nie musieć się nawet specjalnie tłumaczyć. Facet masakra jakaś.

Bo facet zdradzający to kombinator i oszust a jego żona to ofiara.
Gdy zdradza kobieta to została zmanipulowana przez kochanka a do tego część winy ponosi jej mąż, bo nie potrafił sprawić, żeby była szczęśliwa i przez to była podatna na manipulacje kochanka.
Proste.

MagdaLena1111 napisał/a:

Zatem wg przeciętnego obserwatora albo ktoś doświadcza, albo jest sprawcą i w ten sposób pozbawia sprawcę jego odczuć. A ludzie nie robią niczego bez powodu. Zarówno zdrajca, jak i przywołany przez Ciebie wcześniej przemocowiec zaspakajają jakąś swoją potrzebę, tylko, niestety, sposób, jaki wybierają w celu jej zaspokojenia jest oburzający.

Obwinianie ofiary zdrady to podobne zachowanie jak przemocowiec stojący nad pobitą na podłodze żoną krzyczy: "patrz co przez ciebie zrobiłem"

87

Odp: Zdrada - oboje w związku

Autorko. Nie chciałbym Ciebie zbytnio dolować, ale zadaj sobie pytanie co podniosło twoje poczucie wartości. To że w sposób niezwykle schematyczny, z zastosowaniem podstawowych technik uwodzenia dalas się złapać. Stała się woreczkiem na jego "spuscizne". Te wszystkie rozmowy to standard. Jeden ze schematów. Jak się zagłębisz w problem to może kiedyś to zrozumiesz i dopiero wtedy będziesz musiała zmierzyć się z tym kim wtedy byłaś. Powiem więcej.  Facet i tak okazał się łaskawy. Mógł się bawić dalej. Choć to też schemat że przestał. No ale cóż. Na nowy rok życzę Tobie bystrzejszego wzroku. I używaj czasem perspektywy przeciwstawnej, perspektywe obserwatora już nawet pomijam. Zadaj jeszcze jedno pytanie. Jak zamierzasz zadośćuczynić partnerowi to że zrobiłaś wszystko by rozpieprzyc związek. Bo zrobiłaś. Czy uważasz że prawda musi wyjść na jaw byś musiała cokolwiek zadośćuczynić. Pamiętaj twoje działania były jakie były to czy prawda wyszła na jaw nie zmienia skali twoich czynów. Skutki moga byc inne ale nie skala. Jak zamierzasz zbudować siebie, swoją świadomość. Porozmawiaj ze sobą.

88

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
balin napisał/a:
Salomonka napisał/a:

przerzucanie  całej odpowiedzialności za zdradę tylko na zdradzacza w każdym przypadku a priori jest krótkowzroczne i  do niczego nie prowadzi.

Hmm. To jak odebrać taka laurkę?

Salomonka napisał/a:

Ma żonę i rodzinę, ale albo to jest totalna ściema, albo totalna farsa to jego malżeństwo. Niewykluczone, że wcale mu na  malżeństwie nie zależy albo wcale go nie ma, a mówi tak każdej bo to wygodne, można się w pewnym momencie po angielsku z romansu wycofać i nie musieć się nawet specjalnie tłumaczyć. Facet masakra jakaś.

Bo facet zdradzający to kombinator i oszust a jego żona to ofiara.
Gdy zdradza kobieta to została zmanipulowana przez kochanka a do tego część winy ponosi jej mąż, bo nie potrafił sprawić, żeby była szczęśliwa i przez to była podatna na manipulacje kochanka.
Proste.

Dzissiis... Wzl! Gdzie napisalam, że zona tego gościa to ofiara? W którym momencie? Może być ofiarą, a może byc zupełnie odwrotnie. To,że malżeństwo jest farsą nie znaczy, że ktoś np. musi być ofiarą w ogóle. Naprawdę wyciagasz wnioski i analizujesz każde slowo, ale to do czego dochodzisz w tych swoich rozkminianiach (uff co za slowo), to jakieś totalne bzdury na resorach. Wybacz, ale to mója ostania odpowieź na twoje zaczepki. Miłej niedzieli.

89 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 12:01:37)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Zatem wg przeciętnego obserwatora albo ktoś doświadcza, albo jest sprawcą i w ten sposób pozbawia sprawcę jego odczuć. A ludzie nie robią niczego bez powodu. Zarówno zdrajca, jak i przywołany przez Ciebie wcześniej przemocowiec zaspakajają jakąś swoją potrzebę, tylko, niestety, sposób, jaki wybierają w celu jej zaspokojenia jest oburzający.

Obwinianie ofiary zdrady to podobne zachowanie jak przemocowiec stojący nad pobitą na podłodze żoną krzyczy: "patrz co przez ciebie zrobiłem"

Jakbyś przestał formułować sądy i patrzeć na sytuację szukając automatycznie sprawcy i ofiary, to może zmieni Ci się nieco perspektywa i dotrze do Ciebie, że NIE chodzi o usprawiedliwienie czyjegoś hańbiącego czynu, ale zrozumienie, po co ktoś to (z)robi(l).
Po prostu z mojej perspektywy nie warto zatrzymywać się TYLKO na ocenie.

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

90

Odp: Zdrada - oboje w związku

Nie da się tego czytać Katana 
Współczuję pojmowania seksu jako aktu wykorzystywania jednej strony przez drugą.. Było im dobrze oboje wtedy, niezależnie od motywacji, więc daruj sobie.

91

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś przestał formułować sądy i patrzeć na sytuację szukając automatycznie sprawcy i ofiary, to może zmieni Ci się nieco perspektywa i dotrze do Ciebie, że NIE chodzi o usprawiedliwienie czyjegoś hańbiącego czynu, ale zrozumienie, po co ktoś to (z)robi(l).
Po prostu z mojej perspektywy nie warto zatrzymywać się TYLKO na ocenie.

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Oczywiście, że nie trzeba zatrzymywać się na określeniu sprawcy - ofiary. Można a nawet trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego zdradziłem.
Tylko to drugi krok. Pierwszy to zrozumieć, że tylko ja jestem winny zdrady. Ja zdecydowałem oszukiwać partnera. Ja wskoczyłem komuś do łóżka.

Salomonka nikogo nie obwiniała?
"Czasem trzeba spojrzec na sytuację z boku i to niejednego, żeby móc powiedzieć, kto tak naprawde zawinił i w jakim zakresie."
Jeszcze raz: ofiara zdrady nie jest w najmniejszym stopniu winna tego, że została zdradzona, nawet jak nie była idealna w związku.
Ofiara gwałtu nie jest w najmniejszym stopniu winna gwałtu, nawet jak założyła miniówę i szła sama w nocy.
Nieprzytomna, leżąca na podłodze w kuchni ofiara przemocowca nie jest w najmniejszym stopniu winna pobicia nawet jak w kłótni pyskowała do męża.

Jak to zrozumiemy możemy się zastanawiać co doprowadziło do zdrady, gwałtu czy pobicia.

92 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-01-05 12:37:27)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Jakbyś przestał formułować sądy i patrzeć na sytuację szukając automatycznie sprawcy i ofiary, to może zmieni Ci się nieco perspektywa i dotrze do Ciebie, że NIE chodzi o usprawiedliwienie czyjegoś hańbiącego czynu, ale zrozumienie, po co ktoś to (z)robi(l).
Po prostu z mojej perspektywy nie warto zatrzymywać się TYLKO na ocenie.

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Oczywiście, że nie trzeba zatrzymywać się na określeniu sprawcy - ofiary. Można a nawet trzeba znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego zdradziłem.
Tylko to drugi krok. Pierwszy to zrozumieć, że tylko ja jestem winny zdrady. Ja zdecydowałem oszukiwać partnera. Ja wskoczyłem komuś do łóżka.

Salomonka nikogo nie obwiniała?
"Czasem trzeba spojrzec na sytuację z boku i to niejednego, żeby móc powiedzieć, kto tak naprawde zawinił i w jakim zakresie."
Jeszcze raz: ofiara zdrady nie jest w najmniejszym stopniu winna tego, że została zdradzona, nawet jak nie była idealna w związku.
Ofiara gwałtu nie jest w najmniejszym stopniu winna gwałtu, nawet jak założyła miniówę i szła sama w nocy.
Nieprzytomna, leżąca na podłodze w kuchni ofiara przemocowca nie jest w najmniejszym stopniu winna pobicia nawet jak w kłótni pyskowała do męża.

Jak to zrozumiemy możemy się zastanawiać co doprowadziło do zdrady, gwałtu czy pobicia.

Wzl, manipulujesz i przypisujesz mi slowa, ktorych nigdy nie napisalam. Jak już mnie cytujesz, to wyraźnie oddziel, to co napisalam od twoich wymysłow, bo inaczej piszesz kłamstwa.

93

Odp: Zdrada - oboje w związku

Wzl, bez sensu jest dyskusja, gdy sięga się po skrajności, bo dyskusje grzęzną z powodu przywoływania przypadków marginalnych. Zastanów się dlaczego gwałty i pobicia są karalne a zdrada nie jest.

94

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Ja bym jeszcze dodała "brakami", które mogą być bardzo różne i mieć też taki źródła.
Jak wspomniałam wyżej, by polecieć na te jednak tanie teksty i zagrywki, "zapominając" o partnerze, słuchając za to słów żonatego faceta, że powinno się myśleć o sobie, swoim szczęściu, zapominając o morałach i potem jeszcze za nim tęsknić... musiał ten romans dostarczać autorce coś, czego bardzo jej brakowało, że straciła trzeźwe myślenie i instynkt samozachowawczy.
Czy powodem była nuda i chęć poznania/doznania silniejszych bodźców?
Czy też potrzeba atencji i bliskości drugiej osoby?
Z ostatniego postu Autorki wynika, że raczej to drugie.
Stety albo niestety jesteśmy tak skonstruowani, że chyba każdy z nas potrzebuje uwagi, akceptacji w końcu bliskości. W różny sposób można te potrzeby zaspakajać. Jeżeli komuś nikt wcześniej nie poświęcał zbyt wiele atencji, nie interesował tym co robi, nie mówił komplementów, jak bardzo jej pragnie etc. to w momencie kiedy ktoś, jak Autorka, dostaje to wszystko w ilości hurtowej, czuje się w końcu rozumiany i atrakcyjny to naprawdę nawet jeśli to tylko smsy od świtu do nocy, to się w głowie może poprzewracać i hamulce puszczają. Podobnie z niezaspokojoną potrzebą bliskości. Obecnie coraz częściej zastępowaną po prostu seksem. Niby jesteśmy z kochankiem blisko, bo najbliżej jak się da... ale chyba nie do końca o taką bliskość chodzi. Ale zawsze to jakiś substytut, iluzja. Osobom z "brakami" łatwo się w tym pogubić i zatracić.

95 Ostatnio edytowany przez Wzl (2020-01-05 12:43:39)

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Wzl, bez sensu jest dyskusja, gdy sięga się po skrajności, bo dyskusje grzęzną z powodu przywoływania przypadków marginalnych. Zastanów się dlaczego gwałty i pobicia są karalne a zdrada nie jest.

Skrajności są po to żeby lepiej zrozumieć absurd obwiniania ofiary.
Przecież gdyby ta kobieta nie chodziła po nocy to by jej nie zgwałcono. Czy przez to jest w jakiejś części winna?
Przecież gdyby ofiara przemocowca nie wzięła go na partnera (czy zostawiła gdy zobaczyła jaki jest) nie skończyłaby w szpitalu. Czy przez to jest częściowo winna swojego pobicia?
Przecież gdyby partner zdradzacza był lepszy to partnerka nie poleciałaby na głodne kawałki kochanka. Czy przez to jest współwinny bycia zdradzonym?
Nie, nie i nie. Niby proste a jak widać po wpisach nie dla każdego.

Salomonka napisał/a:

Wzl, manipulujesz i przypisujesz mi slowa, ktorych nigdy nie napisalam. Jak już mnie cytujesz, to wyraźnie oddziel, to co napisalam od twoich wymysłow, bo inaczej piszesz kłamstwa.

Wyraźnie oddzieliłem cudzysłowiem to co napisałaś. Gdzie tam widzisz nie twoje słowa?

96 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-01-05 12:46:09)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Wzl, Nigdzie nie pochwalam zdrady, ale twierdzenia, że zdradzony z automatu jest uznawany za ideał, bo został zdradzony jest po prostu śmieszne. Dokładnie napisala ci to Magdalena, ale ty nawet się do tego nie odniosleś.
Czym jest zdrada jak nie przypieczętowaniem rozpadu więzi między partnerami? Czy ktoś, kto robi wiele, aby do tego rozpadu doprowadzić zostanie calkowicie usprawiedliwiony tylko dlatego, że doznał zdrady?

Każdy przypadek jest inny i należy mu się przyjrzeć tak jak napisalam, zanim się wyda osąd. Tutaj autorka zrobiła błąd i najlepiej, gdyby otrzymala pomoc w zrobieniu analizy co jej w tym związku nie pasowało, aby uchronić ją od podobnych błędów  wprzyszlości. Każdy ma prawo zrozumieć swoj błąd, nad nim pracować i więcej go w zyciu nie popelnić, jesli tego chce. Pomstowanie na nią w stylu, że taka jest, ma to w genach i nie warta jest slady stóp swojego partnera całować, to można napisac w jednym zdaniu i w ogole ten portal nie jest potrzebny.

Znam osobiscie ludzi, którzy zdradzili swoich partnerów, oboje. Nie oceniam teraz kto był winny, ale ludzie zyją ze sobą już naście lat isą szczęsliwi. Nikt nikogo nie zdradza, nie krzywdzi i wbrew pogladom o tym, że na cudzym nieszczęsciu szczęścia się nie zbuduje, o karmie itd. żyją bardzo dobrze. Czasem więc ludzie się nie dobierają z partnerem i wcześniej albo później dochodzi do nieszczęcia, jeśli ktoreś z nich nie ma na tyle siły, aby ten związek przerwać.

Mnie też się wydawało i to bardzo dlugo, że jestem idealna, nic nie zrobiłam, kochalam "za bardzo", na wszystko się godziłam, aby tylko partner był ze mną szczęśliwy. Zdrady przyjmowałam  jako wielką niesprawiedliwość. Wiele pracy musialam włożyć w to, aby się ogarnąć i zobaczyc co robiłam źle i dlaczego musialam doznać tylu krzywd. Teraz już tych błędów nie popełnię w kolejnym związku.

97 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 12:54:30)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Roxann, zgadzam się z tym, co piszesz, bo autorka w romansie bez wątpienia zaspakajała swoje potrzeby.
Z tym, że dużo działo się po prostu w jej głowie, bo zobacz jak my wszyscy przyglądając się sytuacji z boku widzimy, że ona rzuciła się na jakieś ochłapy zainteresowania posyłane jej przez faceta, który chciał zapewne „zaliczyć” pewnie kolejną naiwną panienkę, a jej trudno było to dostrzec bo była na haju, który sobie zafundowała, dopisując do kilku biurowo-hotelowych schadzek love story, a teraz jest zawiedziona, że się haj skończył, bo w obliczu faktów stało się jasne o co tak naprawdę w tym chodziło.
Współczuję jej partnerowi, bo w jej wypowiedziach nie ma śladu wyrzutów sumienia wobec niego, ale skoro on do tej pory nie zauważył, że żyje z kimś, kto sumienie ma zastąpione cynizmem, to raczej wysokich wymagań też nie posiada. Jest pewnie tak, jak wspomniał wyżej Wzl, że związek, w którym doszło do zdrady jest słaby a złożyła się na to postawa obojga.


Wzl napisał/a:

Przecież gdyby partner zdradzacza był lepszy to partnerka nie poleciałaby na głodne kawałki kochanka. Czy przez to jest współwinny bycia zdradzonym?

Wzl, sam widzisz, że czasami to nie jest czarno-białe.
Sama nie wiem co gorsze, czy zdrada, czy trzymanie partnera na dystans i skąpienie mu czułości i troski do tego stopnia, że idzie jak autorka za ochłapami jakiegokolwiek zainteresowania.

98

Odp: Zdrada - oboje w związku
Salomonka napisał/a:

Wzl, Nigdzie nie pochwalam zdrady, ale twierdzenia, że zdradzony z automatu jest uznawany za ideał, bo został zdradzony jest po prostu śmieszne.

Nigdzie nie pisałem, że pochwalasz zdradę.
Nigdzie nie pisałem, że zdradzony jest z automatu uznawany za ideał.
Z automatu jest uznawany za niewinnego zdrady. Tylko tyle.
Może był współwinny słabych więzi w związku, które doprowadziły do zdrady natomiast winnym zdrady w 100% pozostaje osoba oszukująca partnera i idąca do łóżka z kimś innym.

99

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Wzl, Nigdzie nie pochwalam zdrady, ale twierdzenia, że zdradzony z automatu jest uznawany za ideał, bo został zdradzony jest po prostu śmieszne.

Nigdzie nie pisałem, że pochwalasz zdradę.
Nigdzie nie pisałem, że zdradzony jest z automatu uznawany za ideał.
Z automatu jest uznawany za niewinnego zdrady. Tylko tyle.
Może był współwinny słabych więzi w związku, które doprowadziły do zdrady natomiast winnym zdrady w 100% pozostaje osoba oszukująca partnera i idąca do łóżka z kimś innym.

Amen. Miłej niedzieli smile

100

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Roxann, zgadzam się z tym, co piszesz, bo autorka w romansie bez wątpienia zaspakajała swoje potrzeby.
Z tym, że dużo działo się po prostu w jej głowie, bo zobacz jak my wszyscy przyglądając się sytuacji z boku widzimy, że ona rzuciła się na jakieś ochłapy zainteresowania posyłane jej przez faceta, który chciał zapewne „zaliczyć” pewnie kolejną naiwną panienkę, a jej trudno było to dostrzec bo była na haju, który sobie zafundowała, dopisując do kilku biurowo-hotelowych schadzek love story, a teraz jest zawiedziona, że się haj skończył, bo w obliczu faktów stało się jasne o co tak naprawdę w tym chodziło.

Zgadzam się, dlatego już w pierwszych postach pisałam, że to jest problem do zidentyfikowania i przepracowania jeżeli nie chce by w przyszłości jej się to znów przytrafiło. Bo właśnie my to widzimy, że to jakieś ochłapy starego wyjadacza, który nawet za bardzo nie musiał starać, ale dla Autorki to coś niezwykłego, wręcz "love story".
Nie bronię ani nie oskarżam, ale jednak ludzie dysfunkcyjni (z różnych powodów), mają nieco inne oprogramowanie (to określenie zaczerpnięte z forum dla określenia mechanizmów, które nami kierują wink) powiedzmy zawirusowane. Ten facet tez z pewnością do takich osób należy, dlatego on niewiele dawał ona niewiele potrzebowała ale oboje przez te kilka msc zaspokajali swoje braki i mimo, że Autorce coś świtało, że nie powinna, że to niemoralne... to jednak uległa. A czy kochanek rzeczywiście się "nawrócił" czy znalazł inną czy po prostu chciał przystopować bo bał, że może się wydać, to już inna sprawa.
Osobiście uważam, że jeżeli zobaczy że Autorka odpuściła i nie zalewa go smsami (znaczy jest stabilna emocjonalnie i żadnej głupoty raczej nie zrobi w sensie nie doniesie żonie), to obstawiam, że za jakiś czas odezwie, ale te ich kontakty i spotkania będą już dużo rzadsze.

101

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:
Wzl napisał/a:

Przecież gdyby partner zdradzacza był lepszy to partnerka nie poleciałaby na głodne kawałki kochanka. Czy przez to jest współwinny bycia zdradzonym?

Wzl, sam widzisz, że czasami to nie jest czarno-białe.
Sama nie wiem co gorsze, czy zdrada, czy trzymanie partnera na dystans i skąpienie mu czułości i troski do tego stopnia, że idzie jak autorka za ochłapami jakiegokolwiek zainteresowania.

W sytuacji przemocowca sytuacja też nie jest czarno-biała?
Przecież nie musiała się z nim wiązać, przecież mogła siedzieć cicho zamiast pyskować...
Ile procent to jej wina?

102 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 13:13:02)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Wzl napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
Wzl napisał/a:

Przecież gdyby partner zdradzacza był lepszy to partnerka nie poleciałaby na głodne kawałki kochanka. Czy przez to jest współwinny bycia zdradzonym?

Wzl, sam widzisz, że czasami to nie jest czarno-białe.
Sama nie wiem co gorsze, czy zdrada, czy trzymanie partnera na dystans i skąpienie mu czułości i troski do tego stopnia, że idzie jak autorka za ochłapami jakiegokolwiek zainteresowania.

W sytuacji przemocowca sytuacja też nie jest czarno-biała?
Przecież nie musiała się z nim wiązać, przecież mogła siedzieć cicho zamiast pyskować...
Ile procent to jej wina?

Prowokować można, ale bić już nie :-P



Roxann napisał/a:

Nie bronię ani nie oskarżam, ale jednak ludzie dysfunkcyjni (z różnych powodów), mają nieco inne oprogramowanie (to określenie zaczerpnięte z forum dla określenia mechanizmów, które nami kierują wink) powiedzmy zawirusowane.

Dlatego „branie” na partnera kogoś z patologii jest moim zdaniem obarczone wysokim ryzykiem. Chyba że ta osoba przestała być już dzieckiem i przepracowała co nieco w sobie.
Ale i tak łatwiej i prościej będzie z kimś, kto pochodzi z normalnej rodziny, z normalnymi wzorcami.

103 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-05 13:16:39)

Odp: Zdrada - oboje w związku

W pewnym sensie dostrzegam punkt widzenia kolegi Wzl. Wydaje mi się( odchodząc od przemocy domowej czy gwałtu), że zdaniem niektórych, NIEZALEŻNIE od tego, co mogło przycznić się do zaistnienia zdrady, do tej zdrady nie powinno dojść. Właśnie bez względu na to, czego brakowało osobie zdradzającej. Jak się okazuje tak właśnie to wszystko pięknie wygląda w teorii. Ale już w życiu nie jest to takie proste, bo na drodze stają różne przeszkody, typu przywiązanie do partnera, wygody, dzieci, kredyt itp. W każdym razie sama zdrada jest raczej odbierana negatywnie i nie ma się co dziwić. Gdy się bardziej wgłębimy w dany przypadek, może się okazać, że zdrada mogła być np aktem desperacji, wyrażonym przez zdradzającego z uwagi na zupełny i całkowity brak podstawowych potrzeb. Mam tutaj na myśli lekceważenie, przemoc psychiczną czy fizyczną, ograniczanie itp. W przypadku Autorki motywacją do tego było prawdopodobnie powód nr 2 podany przez Rox. Autorka przez długi czas nie dostawała właśnie dostatecznej ilości uwagi i objawów zainteresowania, dlatego mogła potrzebować więcej bliskości w związku. Tym samym łatwiej dała się nabrać na owe czułe słówka kochanka. I tak bardzo jednocześnie jej brakuje tego, który jej to dawał, nie będąc świadomym, że przecież można spróbować to wypracować w swoim związku. Tylko pytanie brzmi, czy Autorce w ogóle na związku jeszcze zależy, skoro nie widzi chyba w partnerze niczego pozytywnego..

104

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

105

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

Ależ co Ty opowiadasz. Przecież jest społeczne przyzwolenie na zdrady męskie, bo to niby biologicznie uwarunkowana potrzeba rozsiewania genów, albo po wielokroć przywoływany przez Garego efekt Coolidge’a. Kobiety spotykają się z większym ostracyzmem.

106

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

Ależ co Ty opowiadasz. Przecież jest społeczne przyzwolenie na zdrady męskie, bo to niby biologicznie uwarunkowana potrzeba rozsiewania genów, albo po wielokroć przywoływany przez Garego efekt Coolidge’a. Kobiety spotykają się z większym ostracyzmem.

A co to ma wspólnego z moją wypowiedzią?

107 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2020-01-05 13:19:45)

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A Salomonka nikogo nie obwiniała, ale zwróciła uwagę na to, że historie o zdradach nie są czarno-białe, gdzie mamy chodzącą dobroć i niewinność w kontrze do czarnego charakteru. To historie o ludziach ze słabościami, którzy widocznie inaczej nie potrafią postępować.

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

Balin, facet dla mnie jest "masakara". Sorry, że w tym wątku padlo akurat na faceta smile I nie ma to niczego wspólnego z jego zdradą, tylko z tym w jaki sposób się zachowuje.

108

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
balin napisał/a:

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

Ależ co Ty opowiadasz. Przecież jest społeczne przyzwolenie na zdrady męskie, bo to niby biologicznie uwarunkowana potrzeba rozsiewania genów, albo po wielokroć przywoływany przez Garego efekt Coolidge’a. Kobiety spotykają się z większym ostracyzmem.

A co to ma wspólnego z moją wypowiedzią?

A co dokładnie trzeba Ci wytłumaczyć? Czego nie rozumiesz?

109

Odp: Zdrada - oboje w związku

Jeśli mowa o prawie do słabości, to rozpatrywani są tutaj chyba tylko Autorka i ten kochanek..O kochanku mało wiemy, żeby wyrokować, czym sie kierował w swoim postępowaniu, choć z samego faktu, że ma żonę i dzieci, to już może coś o nim mówić. ale....nie ma co wyrokować, póki nie znamy jego historii. Może się pogubił a może nie. W każdym razie, to co nagadał Autorce warto przesiać przez sito...

110

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:

Tylko, że prawo do słabości dała tylko kobiecie. A facetowi już nie, on to "masakra jakaś".

To nie jest prawo tylko próba odpowiedzi na pytanie dlaczego? Nikt tu nie usprawiedliwia zdrady tylko szuka powodów. To, że powód zostanie zidentyfikowany też nie daje gwarancji, że sytuacja nie powtórzy.
Po prostu kobiety są z reguły bardziej emocjonalne, a facetami częściej kierują pierwotne instynkty. NIE JEST TO JEDNAK REGUŁA.
Bo np. jak wytłumaczyć fakt, że tak wiele zdrad pojawia się w niby dobrze prosperujących związkach w czasie kiedy spodziewają się dziecka albo zaraz po jego urodzeniu?
Czy to nie jest potrzeba zaspakajania braków o których pisałam w przypadku Autorki? Brak lub mniejsza uwaga, mniej lub brak bliskości... etc. Przecież to jest chyba największa podłość jaką można zrobić drugiej, kochanej podobno osobie. A przecież masa facetów nie ma żadnych skrupułów i z jakiegoś powodu uważa, że zaspokojenie ich potrzeb jest najważniejsze, ważniejsze niż jakiekolwiek morale czy nawet małżeństwo i pełna rodzina. 
Także mimo iż my kobiety różnimy od Was, te schematy dotyczące zdrad w którymś momencie się łączą.

111 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-05 14:21:37)

Odp: Zdrada - oboje w związku

Jak dla mnie ten gość to również masakra, bo kłamczuch.
Wg mnie jakby był żonaty to nie zachowywałby się tak jakby miał wywalone na to czy żona się dowie.
A ten romansuje z kimś zawodowo powiązanym otwarcie, wysyła fotki.
Wg mnie ta żona to tylko wymówka i albo jej nie ma, albo mają taki otwarty związek.
A jak w takich podstawowych sprawach używa manipulacji to pewnie w innych też.
I ocena nie zależy od płci, babkę tak postępującą ocenilabym podobnie

Zauroczony facet to ma w sobie jakąś nieśmiałość do kobiety, nie chce popełnić błędu i tak się nie zachowuje, nie pisze przyjdź do mnie do pokoju.

112

Odp: Zdrada - oboje w związku
Ela210 napisał/a:

Jak dla mnie ten gość to również masakra, bo kłamczuch.
Wg mnie jakby był żonaty to nie zachowywałby się tak jakby miał wywalone na to czy żona się dowie.
A ten romansuje z kimś zawodowo powiązanym otwarcie, wysyła fotki.
Wg mnie ta żona to tylko wymówka i albo jej nie ma, albo mają taki otwarty związek.

Niekoniecznie. Przecież jeżeli wysyłał jej fotki tylko pewnej części ciała, to jakie to ryzyko?
Powiązanie zawodowe czasem ułatwia sprawę i niekoniecznie takie osoby zachowują maximum ostrożności.
Szczególnie jeśli oboje są zajęci to z założenia oboje dbają by się nie wydało.
Akurat jeśli chodzi o wysyłanie fotek, to w wielu wątkach się to przewija, jak widać różne osoby różnie się "stymulują".
W sytuacji kiedy od razu zaprosił ja do pokoju raczej nie będzie wysyłał jej kwiatków czy serduszek... tylko od razu przeszedł do sedna komunikując co chciałby jej/z nią robić.
No i masz tu kobieto mmsa na dowód jaki jestem na Ciebie napalony wink

113

Odp: Zdrada - oboje w związku
Roxann napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Jak dla mnie ten gość to również masakra, bo kłamczuch.
Wg mnie jakby był żonaty to nie zachowywałby się tak jakby miał wywalone na to czy żona się dowie.
A ten romansuje z kimś zawodowo powiązanym otwarcie, wysyła fotki.
Wg mnie ta żona to tylko wymówka i albo jej nie ma, albo mają taki otwarty związek.

Niekoniecznie. Przecież jeżeli wysyłał jej fotki tylko pewnej części ciała, to jakie to ryzyko?
Powiązanie zawodowe czasem ułatwia sprawę i niekoniecznie takie osoby zachowują maximum ostrożności.
Szczególnie jeśli oboje są zajęci to z założenia oboje dbają by się nie wydało.
Akurat jeśli chodzi o wysyłanie fotek, to w wielu wątkach się to przewija, jak widać różne osoby różnie się "stymulują".
W sytuacji kiedy od razu zaprosił ja do pokoju raczej nie będzie wysyłał jej kwiatków czy serduszek... tylko od razu przeszedł do sedna komunikując co chciałby jej/z nią robić.
No i masz tu kobieto mmsa na dowód jaki jestem na Ciebie napalony wink

Nagie fotki części ciała jako zachęta? W takim razie facet to masakra do potęgi, bo zupełnie nie ma pojęcia, co i jak działa na większość kobiet.

A jak to nie pasuje do historyjki, którą nam sprzedaje autorka :-D
Bo ponoć szuka uwagi i zrozumienia, a poleciała na fotki?

114

Odp: Zdrada - oboje w związku
Ela210 napisał/a:

Zauroczony facet to ma w sobie jakąś nieśmiałość do kobiety, nie chce popełnić błędu i tak się nie zachowuje, nie pisze przyjdź do mnie do pokoju.

I tu znowu wracamy do schematu działania kobiet. Chwalimy nudziarzy tych "zauroczonych facetów", a biegamy za  facetami nazywanymi "masakrą". W domu kolejka z kucykami, a w hotelu rollercoaster.

115

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Zauroczony facet to ma w sobie jakąś nieśmiałość do kobiety, nie chce popełnić błędu i tak się nie zachowuje, nie pisze przyjdź do mnie do pokoju.

I tu znowu wracamy do schematu działania kobiet. Chwalimy nudziarzy tych "zauroczonych facetów", a biegamy za  facetami nazywanymi "masakrą". W domu kolejka z kucykami, a w hotelu rollercoaster.

Ja bym chciała w domu mieć kolejkę z kucykami..
I zaprószenia wprost przez Pana co obczail mój tryb pracy i wszystko już zorganizował łącznie z mieszkaniem też były.  Więc pewnie jak nie zrobiły na mnie wrażenia to nie jestem kobietą.?

116 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-05 15:39:11)

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Nagie fotki części ciała jako zachęta? W takim razie facet to masakra do potęgi, bo zupełnie nie ma pojęcia, co i jak działa na większość kobiet.

Dlatego pisałam, że różne ludzie mają "odchyły" czy stymulacje erotyczne. Skoro były to "pikantne" (o ile dobrze pamiętam) fotki to raczej nie selfie samej twarzy wink
Poza tym Autorka wspominała, że pisał jej że ma ją wciąż przed oczyma i co chciałby z nią robić... więc myślę, że niewiele się pomyliłam.
Co kto lubi.
Mnie kręcą bardziej zachowawcze teksty, choć ten: "nie mogę zasnąć bo wciąż myślę o Tobie" mógłby być ale już bez fotek, bo to jakieś takie słabe. Może dlatego, że zdjęcia męskich klejnotów nie działają na mnie symulująco a najseksowniejszą częścią ciała faceta są dla mnie w pierwszej kolejności ramiona. I może rzeczywiście... jak widzę swojego w koszulce na ramiączkach albo bez to to "działa" na mnie  - rozbudza fantazje i pożądanie... ale jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam i nie wysyłamy sobie swoich nagich/'pikantnych' fotek.

EDIT: Ale wiem, że wiele facetów lubi to robić i robi... sama też miałam wątpliwą przyjemność otrzymać tego typu fotki... jednak taka wiadomość u mnie przyniosła odwrotny skutek - pomyślałam że to jakiś zbok i od razu zablokowałam. Rozumiem, że facetów kręcą zdjęcia nagich kobiet, że działają na nich bardzo pobudzająco, ale chyba my kobiety mamy trochę inaczej i nie podniecają nas fotki nagich klejnotów tak jak ich załóżmy nagich piersi? Ale jak widać istnieją kobiety które to kręci.

MagdaLena1111 napisał/a:

A jak to nie pasuje do historyjki, którą nam sprzedaje autorka :-D
Bo ponoć szuka uwagi i zrozumienia, a poleciała na fotki?

Uwaga i zrozumienie mogą również dotyczyć potrzeb seksualnych. Autorka pisała, że otrzymywała super seks.
Zważywszy, że musieli się nieźle nakręcać bezpośrednio mówiąc o swoich fantazjach może często urywanych czy wstydliwych, taka pełna swoboda w ich wyrażaniu i realizowaniu … to uwaga i zrozumienie w czystej postaci wink

117

Odp: Zdrada - oboje w związku
Ela210 napisał/a:

pewnie jak nie zrobiły na mnie wrażenia to nie jestem kobietą.?

Skoro tak jest, to pewnie nie masz cech kobiecych Elu. Przemyśl to. big_smile

118

Odp: Zdrada - oboje w związku
balin napisał/a:
Ela210 napisał/a:

pewnie jak nie zrobiły na mnie wrażenia to nie jestem kobietą.?

Skoro tak jest, to pewnie nie masz cech kobiecych Elu. Przemyśl to. big_smile

Wg tego jak tu opisujesz kobiety Balin, biorę to za komplement..

119

Odp: Zdrada - oboje w związku

Jakoś niespecjalnie mnie pociąga wysyłanie czy odbieranie nagich fotek..Lepiej raczej zachować podziwianie wzajemnych walorów na czas, kiedy się będzie widzieć na żywo..No nic, skoro zdecydowaną większość facetów to kręci,niech sobie tam robią co chcą smile Nie wiem, czy w kontekście wątku Autorki jest to aż tak istotne, czy ten kochanek miał żonę czy nie. Z jej strony dosżło do tegpo, że popłynęła pod wpływem oferowanych jeje emocji czy atencji. Równie dobrze mógł to zrobić kochanek żonaty jak i kawaler. Pytanie jak sama Autorka to odebrała i czy widzi różnicę w tym, kto jej zaczyna słodzić.. Co do fotek to mogły one być zwyczajnym wstępem do rozwinięci asię nliskości i czułości, jeśli tego akurat Autoerka tak potrzebowała. Swoją drogą miewałem też właśnie wątpliwą przyjemność dostawać wiadomości od Pań, które w profilowych zdjęciach nie miały twarzy, za to inne części ciała.. smile

120

Odp: Zdrada - oboje w związku

Po tym co tu pisała Autorka dokładnie widać co nią kierowało, jakie "braki" ten romans jej zapewniał w kontekście tego jak ta ich relacja w rzeczywistości wyglądała.

Norimedel napisał/a:

najpierw samobójstwo ojca, gdy byłam jeszcze w gimazjum. Totalnie rozwalone dorastanie... potem dlugi związek (6letni) narzyczenstwo - które zakonczyło się zdradą - jego. Odbiło się to bardzo na mnie, długo cierpiałam, nie mogłam zapomnieć, nawet chciałam żeby wrócił... długo nie mogłam wejść w kolejny związek, nie ufałam, bałam się, że znów zycie mi się rozsypie w przeciągu paru chwil. Teraz od 5 lat jestem w związku, nic mnie nie trzyma, nie mamy wspólnego kredytu, mieszkamy razem... Przeszlismy poważny kryzys 2 lata temu - zaszliśmy w ciąże. Mojego partnera to przestraszyło, dużo się kłóciliśmy, bał się, że nie podoła. Kilka tygodni później poroniłam. Totalnie się zmienił, ale nadal miał problem z mówieniem o swoich uczuciach. Byłam niedowartościowana.
To prawda - mało to dojrzałe - ale ten romans mnie troche dowartościował. Poczułam się ważna, podobało mi się to, że mnie adoruje, stara się, przyjezdza... teraz wiem, że to było płytkie, głupie.

Szczególnie to poronienie i odsunięcie się męża oraz problem z mówieniem o uczuciach.
Autorka nie szukała związku, dlatego wystarczył jej prosty i jasny sygnał od tego żonatego faceta (tu jest chyba odpowiedź na pytanie dlaczego poleciała na tak tanie teksty). Dla kobiety niedowartościowanej i niespełnionej seksualnie  … taka szybka i właściwie na wyciągniecie ręki możliwość spełnienia swoich narastających potrzeb stała się na tyle kusząca i "bezpieczna", że postanowiła pomyśleć o sobie, swoim "szczęściu", zaspokojeniu "braków", skoro nie daje jej tego partner.
Można mówić, że powinna była odejść, potem zdradzać...  ale jak sama pisze nie planowała ani odejścia ani romansu... po prostu trafił koleś na odpowiedni moment/grunt.
Ta sytuacja bardzo jasno pokazuje to co tu na forum jest i było wielokrotnie wałkowane. Po pierwsze, za zdradę odpowiada sama autorka/osoba zdradzająca, ale za kryzys współodpowiedzialny jest też bez wątpienia partner. A po drugie, zdrada to efekt a nie źródło kryzysu. Tu też to bardzo dobrze widoczne... ich kryzys zaczął się co najmniej w chwili zajścia w ciąże i zaraz potem poronienia i tak narastał …
Czy można było wcześniej tą relację naprawić, czy jest szansa, że jej partner się zmieni?
Na te pytania już powinna sobie odpowiedzieć sama Autorka.

121 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 17:23:41)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Roxann napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A jak to nie pasuje do historyjki, którą nam sprzedaje autorka :-D
Bo ponoć szuka uwagi i zrozumienia, a poleciała na fotki?

Uwaga i zrozumienie mogą również dotyczyć potrzeb seksualnych. Autorka pisała, że otrzymywała super seks.
Zważywszy, że musieli się nieźle nakręcać bezpośrednio mówiąc o swoich fantazjach może często urywanych czy wstydliwych, taka pełna swoboda w ich wyrażaniu i realizowaniu … to uwaga i zrozumienie w czystej postaci wink

Muszę wierzyć Ci na słowo, bo masz w tej materii w przeciwieństwie do mnie doświadczenie.
Nie zmienia to jednak faktu, że ta znajomość rozwijała się na nagich fotkach a to dorośli ludzie, nie nastolatki, więc od początku wiadomo było o co chodzi i do czego to zmierza. Zatem autorka otrzymała taką uwagę i zrozumienie, jakiej szukała i na jaką postawiła. Tylko tego lamentu teraz nie za bardzo rozumiem. Jak są uczucia to seks jest wyrazem uczuć, a jak jest seks dla uwagi, która za chwilę mija, to brak sentymentów. W czym problem?

122

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie zmienia to jednak faktu, że ta znajomość rozwijała się na nagich fotkach a to dorośli ludzie, nie nastolatki, więc od początku wiadomo było o co chodzi i do czego to zmierza. Zatem autorka otrzymała taką uwagę i zrozumienie, jakiej szukała i na jaką postawiła. Tylko tego lamentu teraz nie za bardzo rozumiem. Jak są uczucia to seks jest wyrazem uczuć, a jak jest seks dla uwagi, która za chwilę mija, to brak sentymentów. W czym problem?

No właśnie w tym, że ta uwaga minęła z chwilą kiedy ten facet zamilkł a partner dalej nie spełnia jej potrzeb.
Nie da się zaspokoić na zapas. Kochanek odszedł, te wszystkie "braki" a za tym tęsknota za tym co dawał jej romans, wróciła. Stad lament. Bo przecież Autorka przynajmniej przez ostatni czas nie dostawała tego od partnera, więc jest teraz "na głodzie".

123

Odp: Zdrada - oboje w związku

Trzeba przyznać, że Autorka sporo przeżyła w swoim życiu. Punktem zapalnym było zapewne odsunięcie się męża od niej i możliwa depresja po stracie dziecka. Zatem skoro tak niewiele wystarczyło, żeby poszła w tango, to czy jest teraz w stanie spróbować wyegzekwować tą czułośc od swojego partnera? Mniemam, że gdyby to samo, co dostała od kochanka, miała dostać od partnera, to sprawy by nie było..? Jeśli dalej tęskni za kochankiem a nie może dojść do porozumienia z partnerem to wygląda na to, żę brakuje jej tej atencji właśnie od kochanka.

124

Odp: Zdrada - oboje w związku

Masz racje Bagiennik. może nie miało znaczenia czy żonaty czy kawaler..
Ale na pewno miało czy kłamie czy nie. Bo nawet z założenia krótka relacja budowana na celowym kłamstwie  pozostawia niesmak.
Co innego odkochac się. oduroczyc..
A co innego od początku kłamać by uzyskacy jakiś efekt.
Chyba ze to nie relacja ale bzykanie bez słowa.

125 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-05 18:37:14)

Odp: Zdrada - oboje w związku
bagienni_k napisał/a:

Trzeba przyznać, że Autorka sporo przeżyła w swoim życiu. Punktem zapalnym było zapewne odsunięcie się męża od niej i możliwa depresja po stracie dziecka. Zatem skoro tak niewiele wystarczyło, żeby poszła w tango, to czy jest teraz w stanie spróbować wyegzekwować tą czułośc od swojego partnera? Mniemam, że gdyby to samo, co dostała od kochanka, miała dostać od partnera, to sprawy by nie było..? Jeśli dalej tęskni za kochankiem a nie może dojść do porozumienia z partnerem to wygląda na to, żę brakuje jej tej atencji właśnie od kochanka.

Trudno powiedzieć, bo mamy szczątkowy i subiektywny (jednostronny) obraz jej związku. To, że tak łatwo poszła w tango jest tu najbardziej niepokojące.
Często ludzie mówiąc o zdrajcach używają określenia, że poszli na skróty czy na łatwiznę. Zamiast starać się naprawić to co zaczęło źle funkcjonować w związku, wybrali zdradę dokładając tym samym cegiełkę do kryzysu a nawet rozpadu związku. Z drugiej strony jeżeli taka osoba nie czuje się spełniona, zaspokojona i rozmowy z partnerem/partnerką nic nie dają, frustracja i samoocena spada... a tu nagle na wyciągnięcie ręki taka okazja. Właściwie bez wysiłku, sama przyjemność... niosąca wręcz błyskawiczną poprawę humoru, dowartościowanie etc. tyle, że "na boku". I do czasu.
Myślę, że zdradzający w pierwszej kolejności myślą o zaspokojeniu swoich potrzeb, a dopiero w dalszej o ewentualnych konsekwencjach. Jest to jak widać na tyle kuszące, że morale odchodzą na dalszy plan.
Wygląda na to, że ten facet miał spore doświadczenie w tej kwestii, skoro od początku instruował Autorkę, że powinna myśleć o sobie, zadbać o własne szczęcie itd. zagłuszając tym samym wyrzuty sumienia. Zapewne sam na podobnych zasadach funkcjonuje i te romanse służą mu właśnie do tego... a być może w domku wzorowy mąż i ojciec.

126 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 18:41:10)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Roxann napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie zmienia to jednak faktu, że ta znajomość rozwijała się na nagich fotkach a to dorośli ludzie, nie nastolatki, więc od początku wiadomo było o co chodzi i do czego to zmierza. Zatem autorka otrzymała taką uwagę i zrozumienie, jakiej szukała i na jaką postawiła. Tylko tego lamentu teraz nie za bardzo rozumiem. Jak są uczucia to seks jest wyrazem uczuć, a jak jest seks dla uwagi, która za chwilę mija, to brak sentymentów. W czym problem?

No właśnie w tym, że ta uwaga minęła z chwilą kiedy ten facet zamilkł a partner dalej nie spełnia jej potrzeb.
Nie da się zaspokoić na zapas. Kochanek odszedł, te wszystkie "braki" a za tym tęsknota za tym co dawał jej romans, wróciła. Stad lament. Bo przecież Autorka przynajmniej przez ostatni czas nie dostawała tego od partnera, więc jest teraz "na głodzie".

Eeeee....przecież tego typu uwagę i zainteresowanie może dostać na kiwnięcie palcem. Wystarczy, że siądzie przy barze w jakimś sympatycznym miejscu. A i plus tego taki, że w pracy uniknie ludzkiego gadania ;-)
Nie wiem po co taki lament za jakimś słabym foto-amatorem bez krzty klasy. Cóż, nisko musi być poczucie własnej wartości autorki, bo z mojej obserwacji wynika, że czym niższa samoocena, tym gorszego sortu są jej „poprawiacze”.

127

Odp: Zdrada - oboje w związku

Tutaj można przedstawiać kilka teorii. Ja słyszałem taką, że to zawsze związane jest z mężem. Gdyby nie mąż i jego braki w oczach żony, to taki pan "masakra", byłby nawet niezauważony.

128 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-05 19:01:49)

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

Eeeee....przecież tego typu uwagę i zainteresowanie może dostać na kiwnięcie palcem. Wystarczy, że siądzie przy barze w jakimś sympatycznym miejscu. A i plus tego taki, że w pracy uniknie ludzkiego gadania ;-)
Nie wiem po co taki lament za jakimś słabym foto-amatorem bez krzty klasy. Cóż, nisko musi być poczucie własnej wartości autorki, bo z mojej obserwacji wynika, że czym niższa samoocena, tym gorszego sortu są jej „poprawiacze”.

Ale to znów będzie tylko chwilowa uwaga. Więc musiałaby w tym barze stać się stałą bywalczynią. Poza ty to nie to samo, bo tu o te smsy od świtu do nocy chodziło, o tą stałą atencje o te "poświęcenie", że przyjeżdżał dla niej do tych hoteli... a co da taki facet z baru? Postawi drinka i bzyknie w toalecie? No ok może wymieni telefonem i napisze jakąś wiadomość... typu: było cudownie i pytanie kiedy znów się spotkają?
Facet, który jawnie poluje na kobiety w barze nie będzie miał raczej ochoty na smski od świtu do nocy a to właśnie one powodują wrażenie ciągłego zainteresowanie, atencji, czy wręcz rodzącej się więzi.
EDIT: ciągłe pisanie, wielogodzinne rozmowy, tel. przyklejony do dłoni etc. to są przecież główne i podstawowe oznaki zdrad. A czy to jest rozmawianie o wszystkim i o niczym, zdawanie relacji co robię czy wysyłanie nagich fotek... to już chyba kwestie bardzo indywidualne. I tak to wszystko do jednego się sprowadza - by w końcu wylądować w łóżku.

129 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 19:12:12)

Odp: Zdrada - oboje w związku
Roxann napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Eeeee....przecież tego typu uwagę i zainteresowanie może dostać na kiwnięcie palcem. Wystarczy, że siądzie przy barze w jakimś sympatycznym miejscu. A i plus tego taki, że w pracy uniknie ludzkiego gadania ;-)
Nie wiem po co taki lament za jakimś słabym foto-amatorem bez krzty klasy. Cóż, nisko musi być poczucie własnej wartości autorki, bo z mojej obserwacji wynika, że czym niższa samoocena, tym gorszego sortu są jej „poprawiacze”.

Ale to znów będzie tylko chwilowa uwaga. Więc musiałaby w tym barze stać się stałą bywalczynią. Poza ty to nie to samo, bo tu o te smsy od świtu do nocy chodziło, o tą stałą atencje o te "poświęcenie", że przyjeżdżał dla niej do tych hoteli... a co da taki facet z baru? Postawi drinka i bzyknie w toalecie? No ok może wymieni telefonem i napisze jakąś wiadomość... typu: było cudownie i pytanie kiedy znów się spotkają?
Facet, który jawnie poluje na kobiety w barze nie będzie miał raczej ochoty na smski od świtu do nocy a to właśnie one powodują wrażenie ciągłego zainteresowanie, atencji, czy wręcz rodzącej się więzi.
EDIT: ciągłe pisanie, wielogodzinne rozmowy, tel. przyklejony do dłoni etc. to są przecież główne i podstawowe oznaki zdrad.

O jak mi tu brakuje Mordimera i jego określenia „atencjuszka”, które byłoby jak ulał :-)

Ale przynajmniej doszliśmy do sedna i okazuje się o co takiej atencjuszce chodzi i to wcale nie chodzi o uwagę i zainteresowanie w zakresie potrzeb seksualnych, jak wcześniej pisałaś, bo staje się ono raczej kosztem dodatkowym tego, że ktoś karmi wewnętrzną pustkę atencjuszki.

Na forum też można znaleźć wiecznie nienasycone uwagą innych atencjuszki, które tutaj przeżywają swoje życie.




balin napisał/a:

Tutaj można przedstawiać kilka teorii. Ja słyszałem taką, że to zawsze związane jest z mężem. Gdyby nie mąż i jego braki w oczach żony, to taki pan "masakra", byłby nawet niezauważony.

Myślę, że w wielu przypadkach na dłuższą metę NIKT nie jest w stanie dowartościować pewnych osób. Żaden mąż, kimkolwiek by nie był, jakikolwiek by nie był. Podobnie z żonami niedowartościowanych panów, wiecznie szukających „nowości”, podpierających się różnorakimi teoriami przydatnymi W tym celu.

130

Odp: Zdrada - oboje w związku
MagdaLena1111 napisał/a:

O jak mi tu brakuje Mordimera i jego określenia „atencjuszka”, które byłoby jak ulał :-).

Hmmm...

Norimedel napisał/a:

- Dzień przed moim odjazdem zaczęliśmy do siebie pisać na komunikatorze. Pisaliśmy ze sobą cała noc.
- Mimo, że każdy wrócił do swojego życia, swoich rodzin i miast pisaliśmy że soba codziennie. Od porannego dzień dobry, do wieczornego dobranoc. Od rozmów o tym co akurat jesz, do tego, że nie moze o mnie zapomnieć, ma mnie cały czas przed oczami.
- To prawda - mało to dojrzałe - ale ten romans mnie troche dowartościował. Poczułam się ważna, podobało mi się to, że mnie adoruje, stara się, przyjezdza.

Nie wiem czy to jest typowa "atencjuszka", raczej każda kobieta potrzebuje być adorowana, choć wiadomo, że w związku te pisanie całymi dniami i nocami prędzej czy później się znudzi.
Ale jeśli było rzeczywiście tak jak Autorka pisze, że ze strony jej partnera pojawił się dystans, brak ochoty na zbliżenia, zmniejszone zainteresowanie i rozmowy nie przynosiły żadnych skutków... to taki scenariusz był do przewidzenia:

Norimedel napisał/a:

Trafił w zły moment, wtedy gdy między mną a moim partnerem było gorzej, brakowało czułości, zainteresowania. Dał mi to...

Posty [ 66 do 130 z 141 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zdrada - oboje w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024