Nie chcę być źle odebrana, po prostu moje uczucia i światopogląd mówi, że związałam się z życiowym nieudacznikiem. Jesteśmy już ze sobą długo, prosiłam mojego faceta o to, żeby
zawalczył o siebie i w jakikolwiek sposób zadbał o swój rozwój.. obiecywał mi, że znajdzie pracę,że zrobi prawo jazdy, że wróci dokończyć liceum.. Niestety wszystkie jego obietnice
kończą się na słowach, zaczynał jakieś tam prace,ale odchodził po kilku dniach. Teorytycznie denerwuje mnie, że utrzymuje go matka, daje na wyjścia ze mną itp.
Boję się, że w przyszłości ja się stanę osobą, która będzie zmuszona go utrzymywać..choć on zapewnia mnie o tym, że ma na siebie plan, tylko potrzebuje na jego realizację pieniędzy, które otrzyma w przeciągu
2 lat.Dodam, że jestem osobiście bardzo ambitną dziewczyną i pracowitą, od 16 r ż ucząc się jednocześnie pracowałam, żeby obciążyć rodziców, być może dlatego mnie tak w oczy kole.
Ale jeszcze gdy czułam,że jestem jego oczkiem w głowie, że wspiera mnie i podnosi na duchu, tak tego nie odczuwałam. Poświęcał mi praktycznie 24/h i był zawsze gdy go potrzebowałam, nagle
to wszystko legło w gruzach, dostaje z jego strony olew na rzecz kolegów tzn. spędza z nimi codzienne wieczory, siedząc do 4/5. Zaczeło mnie to irytować,bo robię studia i czas który mógłby poświecić na rozmowy ze mną, poświęca
na zabawe, dostaje jeszcze dodatkowo kłamstwa. Ostatnio nawet dowiedziałam się że pod publikę kolegów naciągał dziewczynę na wysłanie mu nagich zdjęć,o czym sam mnie informował że mu takie wysyła.
Zdenerwowałam się jeszcze bardziej i chciałam mu pokazać jak to jest, wyszłam ze znajomymi wieczorem, po spotkaniu z nim, dostawałam tonę wiadomości, że mam mu podać gdzie jestem, co robię z kim, że mam mu wysyłać zdjęcia, że wróciłam do domu.
Zdecydowałam że muszę od niego odejść, ale nie potrafię, coś mnie blokuje, boję się jego reakcji, zawsze kiedy próbowałam po jego różnych sytuacjach kończyło się jego nachodzeniem, dzwonieniem z cudzych numerów, błaganie, obiecywanie, że się zmieni, wjeżdzanie mi na emocje, że ma teraz cieżką sytuacje, a ja chcę odejść.
Problem rodzi się coraz większy, że nie potrafię już z nim "tego" robić z przyjemnością, wręcz po jego długich naciskach, fochach.A mnie coraz bardziej irytuje, że nie rozumie, że nie chcę.
Doradźcie mi bo już jestem tak zdesperowana, że nie wiem co zrobić. Nie chcę zmarnować sobie życia, ale czuję mimo wszystko coś do niego i ciężko mi odejść. Jak rozstać się z nim, aby uniknąć jego scen? I jak nie wrócić po namowach?
2 2020-01-05 14:30:21 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-01-05 14:30:46)
Przedstawiłaś w swoim poście listę nieakceptowanych przez Ciebie wad partnera. Pokazałaś jak wyczerpywał się kapitał uczuciowy, zgromadzony na początku związku. Zaprezentowałaś jak bardzo się nie dogadujecie i rozmijacie w swoich potrzebach i oczekiwaniach wobec drugiego.
Są to jak najbardziej przesłanki do rozstania.
Zdecydowałam że muszę od niego odejść, ale nie potrafię, coś mnie blokuje, boję się jego reakcji, zawsze kiedy próbowałam po jego różnych sytuacjach kończyło się jego nachodzeniem, dzwonieniem z cudzych numerów, błaganie, obiecywanie, że się zmieni, wjeżdzanie mi na emocje, że ma teraz cieżką sytuacje, a ja chcę odejść.
Czyli on wywołuje w Tobie poczucie winy. To jest manipulacja i szantaż emocjonalny. Najlepiej nauczyć się nie ustępować pod naporem manipulanta.
Jak to zrobić?
Trzeba przekonać samą siebie, że bycie wiernym swoim pragnieniom nie jest samolubne. Nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś dobrym człowiekiem, ale po prostu bądź dobra dla siebie i postępuj zgodnie ze swoimi przekonaniami o tym, co będzie dla Ciebie najwłaściwsze. Nie musisz dawać od siebie więcej niż tyle, ile uznasz Ty za stosowne, a nie Twój szantażysta.
Witaj, miałam dość nie dawno dokładnie ten sam problem co Ty. Chciałam odejść a nie wiedziałam jak. Tłumaczenia nic nie pomagały. Wszystko wracalo normy. Az w końcu wszystko przelało się w święta. Postanowiłam,ze przestanę odbierać poprostu telefon. Na jego smsy tylko odpisałam że koniec bez zbędnych tłumaczeń. Powód zna więc po co się produkować setny raz. Nie odbieram bo tak jak Ty bałam się że ulegne jego manipulacji. I szczerze powiem, mam teraz ulgę. On za jakiś czas też napewno odpuści. Przychodził, ale ja poprostu mu nie otworzyłam drzwi. Po prostu ją już nie chce się tłumaczyć ani słuchać jego obietnic i każdy ma do tego prawo. Życzę wytrwałości. W końcu mamy Nowy Rok. To najlepszy czas na zmiany.
Witaj, miałam dość nie dawno dokładnie ten sam problem co Ty. Chciałam odejść a nie wiedziałam jak. Tłumaczenia nic nie pomagały. Wszystko wracalo normy. Az w końcu wszystko przelało się w święta. Postanowiłam,ze przestanę odbierać poprostu telefon. Na jego smsy tylko odpisałam że koniec bez zbędnych tłumaczeń. Powód zna więc po co się produkować setny raz. Nie odbieram bo tak jak Ty bałam się że ulegne jego manipulacji. I szczerze powiem, mam teraz ulgę. On za jakiś czas też napewno odpuści. Przychodził, ale ja poprostu mu nie otworzyłam drzwi. Po prostu ją już nie chce się tłumaczyć ani słuchać jego obietnic i każdy ma do tego prawo. Życzę wytrwałości. W końcu mamy Nowy Rok. To najlepszy czas na zmiany.
Z nim najgorzej jest gdy próbuje odejść, on przyjeżdza np. do miasta gdzie studiuje stoi pod blokiem w końcu serce mi się łamie i wpuszczam go.
Zaczynam czuć się w klatce, tak samo z telefonami dzwoni z innych numerów, z numerów znajomych, mamy... nerwy mi puszczają.
Jeżeli jesteś na tyle dojrzała oświadcz mu że zgłosisz sprawę na policję bo to jest nękanie. Jeżeli nie poskutkuje - zrób to.
Przedstawiłaś w swoim poście listę nieakceptowanych przez Ciebie wad partnera. Pokazałaś jak wyczerpywał się kapitał uczuciowy, zgromadzony na początku związku. Zaprezentowałaś jak bardzo się nie dogadujecie i rozmijacie w swoich potrzebach i oczekiwaniach wobec drugiego.
Są to jak najbardziej przesłanki do rozstania.Wiktoriaq32 napisał/a:Zdecydowałam że muszę od niego odejść, ale nie potrafię, coś mnie blokuje, boję się jego reakcji, zawsze kiedy próbowałam po jego różnych sytuacjach kończyło się jego nachodzeniem, dzwonieniem z cudzych numerów, błaganie, obiecywanie, że się zmieni, wjeżdzanie mi na emocje, że ma teraz cieżką sytuacje, a ja chcę odejść.
Czyli on wywołuje w Tobie poczucie winy. To jest manipulacja i szantaż emocjonalny. Najlepiej nauczyć się nie ustępować pod naporem manipulanta.
Jak to zrobić?
Trzeba przekonać samą siebie, że bycie wiernym swoim pragnieniom nie jest samolubne. Nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś dobrym człowiekiem, ale po prostu bądź dobra dla siebie i postępuj zgodnie ze swoimi przekonaniami o tym, co będzie dla Ciebie najwłaściwsze. Nie musisz dawać od siebie więcej niż tyle, ile uznasz Ty za stosowne, a nie Twój szantażysta.
Ja teorytycznie o tym wiem, ale praktycznie kiedy przekłada mi np. że miał wracać na zimie bo ja mam kaprys, a tak to kolega go wziął i musiał z nim pojechć już i siedzieć do 4, to czuje i z jednej strony ze przesadzam a z drugiej strony roznosi mnie od środka.
Zerwij z nim i już. Wyraźnie powiedz, że nie życzysz sobie żadnych kontaktów od niego, jego mamy i reszty towarzystwa. Wyślij mu to dodatkowo SMSem, oraz info, że nachodzenie Ciebie uznasz za stalkig i zgłosisz na policję. Powinno pomóc. Zablokuj jego numer, fb i co tam jeszcze macie.
Jeśli przyjedzie pod blok - nie otwieraj mu, nie wpuszczaj do mieszkania. Teraz zima - zmarznie mu tyłek to poleci do mamusi odmrażać. Jeśli postoi dłużej niż niż 15 minut zadzwoń na policję, zatroszczą się o niego, nic mu nie odmarznie. Nie lituj się, nie ulegaj, nie dawaj się przebłagać. Myśl przede wszystkim o tym, co jest dla Ciebie dobre w tej sytuacji. Zapomnij i jakiejś litości dla niego.
Albo będziesz stanowcza i pójdziesz do przodu, albo skażesz się sama na niego - wiecznego hamulcowego dla twojego życia.
Autorka chce odejść i nie ma drugiej gałęzi. Już za to należy się szacunek. Po prostu skontaktuj się z nim. Oświadcz, ze to definitywny koniec i od tej pory żyjesz tak jak uważasz.
Autorka chce odejść i nie ma drugiej gałęzi. Już za to należy się szacunek. Po prostu skontaktuj się z nim. Oświadcz, ze to definitywny koniec i od tej pory żyjesz tak jak uważasz.
Tylko cały problem tkwi w tym,że od niego się naprawdę nie da odejść. Ostatnim razem to była wigilia, miałam totalnego doła spowowodowanego przez członka mojej rodziny i wysłałam mu sms co się stało i dodałam, że nie mogę się doczekać, aż mu się wygadam.. dzwoniąc dostałam awanturę że nie przyszłam na wigilię do jego rodziny i że on czekał, a teraz jest na pasterce z kolegami i ma chwilę, zdenerwowałam się i wygarnełam mu,że powinen zawsze przy mnie być .
I on zaczął oddzwaniać że wrócił do domu i może ze mną gadać, ale dla mnie to było grubymi nićmi szyte więc powiedziałam mu,że musimy pogadać na kamerce, olał mnie całkiem.
Więc spotkałam się z przyjaciółmi, dostałam totalną awanturę, że wybieram znajomych a nie jego,że mogłam przyjechać do niego, jak ryczałam, a nie użalać się teraz.
Zerwałam,zablokowałam go, numery jego znajomych z których dzwonił. To z konta matki, na fb w poście publicznym mojej mamy, prał moje rodzinne brudy. Olałam, zaczął przyjeżdzać, robić mi kolejne awantury i dla spokoju wróciłam.
A teraz ja po prostu po tym jestem wszystkim wyjedzona, ja już boje się na niego obrazić, żebym sięnie zaskoczyła ze pije z moimi wspólokatorami piwo w kuchni kiedy wracam z uczelni
Autorka chce odejść i nie ma drugiej gałęzi. Już za to należy się szacunek. Po prostu skontaktuj się z nim. Oświadcz, ze to definitywny koniec i od tej pory żyjesz tak jak uważasz.
Tylko cały problem tkwi w tym,że od niego się naprawdę nie da odejść. Ostatnim razem to była wigilia, miałam totalnego doła spowowodowanego przez członka mojej rodziny i wysłałam mu wiadomość co się stało i dodałam, że nie mogę się doczekać, aż mu się wygadam.. dzwoniąc dostałam awanturę że nie przyszłam na wigilię do jego rodziny i że on czekał, a teraz jest na pasterce z kolegami i ma chwilę, zdenerwowałam się i wygarnęłam mu,że powinien zawsze przy mnie być .
I on zaczął oddzwaniać że wrócił do domu i może ze mną gadać, ale dla mnie to było grubymi nićmi szyte więc powiedziałam mu,że musimy pogadać na kamerce, olał mnie całkiem.
Więc spotkałam się z przyjaciółmi, dostałam totalną awanturę, że wybieram znajomych a nie jego,że mogłam przyjechać do niego, jak ryczałam, a nie użalać się teraz.
Zerwałam,zablokowałam go, numery jego znajomych z których dzwonił. To z konta matki, na fb w poście publicznym mojej mamy, prał moje rodzinne brudy. Olałam, zaczął przychodzić , robić mi kolejne awantury i dla spokoju wróciłam.
A teraz ja po prostu po tym jestem wszystkim wyjedzona, ja już boje się na niego obrazić, żebym się nie zaskoczyła ze pije z moimi wspólokatorami piwo w kuchni kiedy wracam z uczelni
Po tym właśnie jego zachowaniu oraz po tym,że poprosił mnie żebym wysłała mu nagie zdjęcie bo chce sobie ulżyć,a ja odmówiłam wstał rozłączył się i wyszedł do kolegów mam do nich skazę, do jego stosunku do nich.
Powiedział mi ostatnio,że wychodzi z przyjacielem na jedzenie, to w porządku niech idzie, nie jestem znów psychiczna żeby bronić mu spędzać czas,ale o normalnych porach.
Kolejnego dnia przypadkiem od jego kolegi dowiedziałam się, że był on na jakimś większym spotkaniu na którym się jeszcze awanturował i wrócił ok. 4 znów, zdenerwowałam się i po prostu obraziłam, że kłamie
i nie dotrzymuje obietnic. Dziś dostaje awanturę, że jestem nienormalna, że obrażam się że nie musiał czekać godzinę na autobus i że następnym razem będzie wiedział, że wolę żeby zamrazł niż był chwilę z kolegami.
Udaje jakby wcale nie było całego incydentu, obwiniając mnie jeszcze, że zawsze muszę zepsuć aurę związku,kiedy jest dobrze i totalnie o nic mam problem
Najgorzej,że naprawdę ja mu mówię otwarcie o wielu rzeczach, mówię,pisze epopeje, żeby dotarło,ale nie dociera,nawet na chwilę.
Szukałam mu kursów zawodowych,jak wspominał, że marzy żeby być kimś tam,nic nie korzystał. Mówiłam,
próbowałam z nim iść do urzędu pracy, nic... wszystko kończy się na słowach
Najgorzej,że naprawdę ja mu mówię otwarcie o wielu rzeczach, mówię,pisze epopeje, żeby dotarło,ale nie dociera,nawet na chwilę.
Szukałam mu kursów zawodowych,jak wspominał, że marzy żeby być kimś tam,nic nie korzystał. Mówiłam,
próbowałam z nim iść do urzędu pracy, nic... wszystko kończy się na słowach
A czy on przypadkiem nie ma problemu z jakimś uzależnieniem?
Opis jego zachowania wydaje mi się podejrzanie znajomy i schematyczny.
Możesz tego nie wiedzieć na 100% bo nie mieszkacie razem, ale uwierz, że jego zachowanie jest co najmniej niepokojące i alarmujące.
Twoja intuicja dobrze Ci podpowiada - zerwij i nie daj się manipulować.
Spotkaj na mieście na kawkę i wyjaśnij mu dokładnie, dla czego z nim nie chcesz być. Na zasadzie - Ty jesteś fajnym, towarzyskim facetem. Lubisz imprezy, korzystać z życia, masz luz, co do przyszłości. A ja jestem taką sztywniarą, że uważam, że lepiej Ci będzie z inną dziewczyną, taką jak Ty wyluzowaną, pełną życia. Widzę, że przy mnie się męczysz i nie wpływam na Ciebie korzystnie, a pełno jest dziewczyn, z którymi na pewno będziesz czuł się lepiej.
I zerwij. Trudno, czasem trzeba sobie przypisać jakąś winę, ale wtedy koleś ma małe pole manewru z odrzuceniem takiego zerwania.
Ps. wcale nie uważam, że jesteś sztywniarą, czy coś.
Wiktoriaq32 napisał/a:Najgorzej,że naprawdę ja mu mówię otwarcie o wielu rzeczach, mówię,pisze epopeje, żeby dotarło,ale nie dociera,nawet na chwilę.
Szukałam mu kursów zawodowych,jak wspominał, że marzy żeby być kimś tam,nic nie korzystał. Mówiłam,
próbowałam z nim iść do urzędu pracy, nic... wszystko kończy się na słowachA czy on przypadkiem nie ma problemu z jakimś uzależnieniem?
Opis jego zachowania wydaje mi się podejrzanie znajomy i schematyczny.
Możesz tego nie wiedzieć na 100% bo nie mieszkacie razem, ale uwierz, że jego zachowanie jest co najmniej niepokojące i alarmujące.
Twoja intuicja dobrze Ci podpowiada - zerwij i nie daj się manipulować.
Na szczęscie nie ma, ale jego towarzystwo to pogranicze patologii
Na szczęscie nie ma, ale jego towarzystwo to pogranicze patologii
dostaje z jego strony olew na rzecz kolegów tzn. spędza z nimi codzienne wieczory, siedząc do 4/5. ?
Nie chcę Cię martwić, ale raczej nie siedzą przy soku pomarańczowym... a jak to ma miejsce codziennie... to już dopowiedz sobie sama.
Może nie miał problemu kiedy go poznałaś, ale przy takim trybie bardzo łatwo się zatracić.
Post przeniesiony:
Chciałabym zorganizować dzień, który zaskoczy mojego partnera, coś innego, oryginalnego.
Jednak sama w głowie mam mało pomysłów.Czy ktoś, ma coś ciekawego?
Post przeniesiony:
Wiktoriaq32 napisał/a:Chciałabym zorganizować dzień, który zaskoczy mojego partnera, coś innego, oryginalnego.
Jednak sama w głowie mam mało pomysłów.Czy ktoś, ma coś ciekawego?
Jeśli chodzi o tego samego to powiedz mu, że zrywasz, zmień numer telefonu.
Post przeniesiony:
Wiktoriaq32 napisał/a:Chciałabym zorganizować dzień, który zaskoczy mojego partnera, coś innego, oryginalnego.
Jednak sama w głowie mam mało pomysłów.Czy ktoś, ma coś ciekawego?
A ten partner to ten sam którego próbowałaś zostawić? Ogarnął się, czy Ty już sobie odpuściłaś?
Jeśli to ten sam partner i chcesz go zaskoczyć to pokaż mu ten temat. To wystarczy, by nie zapomniał tego dnia.
21 2020-03-24 16:50:20 Ostatnio edytowany przez Wiktoriaq32 (2020-03-24 17:08:30)
Zaczynam si e zastanawiać czy to ja nie wprowadzam toksycznej atmosfery do związku? Każdy mój facet okazuje sie być psychopatą. !!!
Co robić?
Tamten temat z chłopakiem zamknęłam, ale moderator ciągle przypina mi inne posty do tego.
Ale poznałam nowego faceta, oczywiście nie tak od razu i nie weszłam w żaden związek. Ale facet wydawał się na prawdę okey ! Odpowiedzialny itd.
A ja w okolicznościach koronowirusa kazałam mu się ciągnąć.. Robił mi awantury,że mam dużo wolnego czasu a zamiast z nim siedzieć siedzę w domu.
Fochy,żale pretensje, to mu tłumaczyłam,że nie chcę ryzkować bo mam cięzką sytuacje zdrowotną.. i że tylko w weekend się bedziemy widywać..
A on sobie urządzał w tygodniu imprezy,chodził z kumplami na posiadówki do parku.. zdenerwowałam się,że aż tak lekceważy moje problemy ze zdrowiem i strach.
Kazałam mu spadać. A on zaczął mnie nazywać niewdzieczną psychopatką.
Ja już nie wiem czy to problem z nimi czy ze mną
22 2020-03-24 17:46:39 Ostatnio edytowany przez Anma (2020-03-24 18:04:39)
Jeśli tak stale źle trafiasz to faktycznie dziwne i daje do myślenia.
Może spróbuj zastanowić się nad tym czy w przypadku tych wszystkich mężczyzn nie występują pewne cechy wspólne, które dają sygnał, że pewnie będzie coś nie tak i następnym razem postaraj się omijać kłopoty jak najwcześniej, gdy tylko zacznie Ci migać czerwona lampka.
(Ale że i tak chciałaś się z nim widywać w weekendy- szok. Przecież też się można zarazić)
EDIT: zaczęłam czytać inne Twoje posty.
Niedawno zakończyłas poprzedni związek i już zastanawiasz się czy nie jesteś w ciąży z innym gościem, który znowu wzbudza Twoje poważne wątpliwości. Chyba że czegoś nie zrozumiałam?
Mogę się mylić ale wydaje mi się, że za bardzo pchasz się sama w trudne relacje przy zbyt dużym ryzyku własnym (i teraz sytuacja epidemiologiczna, i ostatni seks- poznajesz kolejnego chłopaka, wydaje się zupełnie olewczego jeśli chodzi o kwestie zdrowia, i ryzykujesz własne zdrowie antykoncepcja hormonalna, jeśli dobrze zrozumiałam, to między wierszami był kontakt ze sperma bez zabezpieczenia- myślisz że tak nie da się zarazić chorobami wenerycznymi? Polecam gorąco pakiet badań na choroby weneryczne. Dla Ciebie, Twojego obecnego partnera i kazdego kolejnego. Zdrowia nikt Ci nie odda a być może i nikt nie naprawi, jak już się dorobisz poważnych problemów. Z takim podejściem jesteś na najlepszej drodze). Nie chciałam moralizowac ale nie mogę na tą lekkomyślność patrzeć.
Jeśli tak stale źle trafiasz to faktycznie dziwne i daje do myślenia.
Może spróbuj zastanowić się nad tym czy w przypadku tych wszystkich mężczyzn nie występują pewne cechy wspólne, które dają sygnał, że pewnie będzie coś nie tak i następnym razem postaraj się omijać kłopoty jak najwcześniej, gdy tylko zacznie Ci migać czerwona lampka.
(Ale że i tak chciałaś się z nim widywać w weekendy- szok. Przecież też się można zarazić)
Ja po prostu myślałam,że on respektuje prośbę nawet nie moją a matki, bo mieszka z chora babcią która jest naprawdę w kiepskim stanie zdrowotnym.
Ja sama też go prosiłam,żeby nie wychodził nigdzie, zapewniałam,że ja też nie wychodzę, widziałam małe ryzyko, mieszkam sama, na zakupy nie chodziłam.
Ale nie pomyślałam,że w takiej sytuacji w jakiej jest on, starsi rodzice, schorowana babcia no i moja prośba.. że on po prostu będzie bawił się na całego i korzystał z życia.
Jeszcze dostałam wiązankę z jego strony,że on chciał nam zapewnić atrakcje, których ja nie doceniam i że robie mu przez to piekło z życia.
Jakoś bardzo to we mnie siadło, chociaż nie rozmawiam już z nim, ale przeżywam bardzo.
Edytowalam. Jeśli możesz, doczytaj proszę. To o zdrowiu. Bo to ważne