Firanki to bzurka. Nie odpowiedziałeś na pytanie: Czy uważasz że z jego strony jest jakaś wzajemność? Czy On inicjował coś? Jakiekolwiek oznaki sympatii, czułości?
Znajoma kobieta miała taki "romans" okazał się początkami schizofrenii właśnie.
Zdrowa osoba jak ktoś nie odwzajemnia zainteresowania, odpuszcza.
A żona? Po 40 planuje dziecko z kimś kto się od niej odgania?
Czy z jego strony jest jakaś wzajemność? Tego nie mogę być na 100 % pewny.
Przed marcem - Pan X - nagle przestał pisać do mnie. Jak kontaktowałem się z nim - mówił, że czasami potrzebuje się wyciszyć. A w tym samym czasie moja żona ostro z nim pisała. A on jej odpisywał.
Jak już wszystko odkryłem - dalej wzajemnie ze sobą pisali (nie wiedząc, że mam do tego dostęp). Pan X cały czas był stonowany, prosił o przemyślenie swojego małżeństwa, namawiał żonę do przemyśleń. Odciągał ją od siebie. Tłumaczył, że go nie zna, że nie wie jaki naprawdę jest. Pisał do mojej żony, że on jej też nie zna, że nie wie jaka jest jak się złości itp.
Ale jedna z jego wiadomości była zupełnie odmienna. Napisał jej raz, że "zaczął o niej myśleć dużo więcej niż zwykle, tak niepokojąco więcej". Wysłał jej życzenia z okazji Dnia Kobiet, pisał za moimi plecami. Wiadomości krążyły od 6 rano do bardzo późnych godzin nocnych (1-2 w nocy). To nie było coś - co Pan X mógł uznać za zwyczajne pogawędki z żoną kolegi. Dobrze wiedział. Kontakty były wzajemne. Spotkali się raz w parku - to wiem. O czym rozmawiali - nie wiem i chyba nie chce już wiedzieć. Najlepsze w tym wszystkim, że Pan X jak wysunąłem przeciwko niemu argumenty, że postępuje nie fair - to nie czul się winny. Uznał, że to co robi to nie problem. Wiadomości wysyłali między sobą do połowy kwietnia tego roku. Później Pan X zaproponował 6 msc przerwy - nie wiem czy dla sobie, dla mojej żony czy po prostu chodziło mu może o to, że chciał aby się moja żona odczepiła. Przez ten cichy 6 miesięczny okres z jego strony - moja żona sama co średnio 2 tygodnie wysyłała mu wiadomości, kolejne partie wierszy a ...on milczał. Widziałem, że odczytywał te wiadomości, ale na tym koniec. Po upływie tych 6 msc - moja żona wysłała mu 2 maile w których wylewała szambo na moją głowę. Opisywała, że mnie nie kocha, że marzy o nim, że chce zaryzykować z nim, że nic się nie liczy. Że nasze mieszkanie jest nieistotne, bo ona nie czuje miłości do mnie (swojego męża) a kocha całą dusza jego. Że chce zaryzykować, aby później nie żałować. Pisała, że czekała tyle czasu, że posłuchała jego rady aby dać sobie czas - ale nic się nie zmieniło w jej uczuciach nawet odrobinkę.
I on jej na te maile odpisał. Znów kazał jej przemyśleć sprawę, zastanowić się. Bo ma dom, rodzinę, dziecko. Że miał podobne doświadczenia, ale moja żona za dużo ryzykuje. W ostatniej wiadomości jaką napisał (chyba, ze jest coś o czym nie wiem) - uciął z nią szybko rozmowę bo jak to ujął - nie widzi sensu na jakiekolwiek spotkania - dopóki ja mam chęć z nią być i o nią walczę. Napisał, że to do niczego nie doprowadzi....
I od tamtej pory - już 2 razy w rozmowie wyciągnąłem od żony pogląd, że bardzo się zawiodła, że czuje się rozczarowana. Jak zacząłem dociekać co ma na myśli - to usłyszałem że chodzi o mnie i o jego. Podobno. Że ona tak się otworzyła dla niego, pokazała co czuje, jak bardzo jej zależy, jak bardzo kocha, pisała wiersze, zaangażowała się i .... nie dostała nic w zamian. Zakładam więc, że kolega odpuścił.
Pozdrawiam,