"Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 571 ]

326

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
gracjana1992 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Dlaczego w takim razie gośc nie wuycofał się, czy tez nie zaczął się wycofywać, jak wyniknął problem z rodzicami Rox? Choć dla mnie podrywacz to podrywacz, w jakim wieku by nie był. Który facet, będący rasowym "psem na baby"(przepraszam za określenie), będzie się starał i troszczył o kobietę, spotykając się z nią kilka miesięcy? ( możesz mnie poprawić Rox)

Taki podrywacz o którym ja piszę może równolegle "troszczyć się" nawet o 3 kobiety. Będąc jednocześnie gentlemenem. Czy to sprawia, że traci miano podrywacza? big_smile chyba nie, po prostu tego typu faceta nie interesuje tylko i wyłącznie pusty seks i tzw. "zaliczenie". Taki dlugodystansowiec.

Bagienny - rozumiem, że bez sensu jest robienie dochodzenia kto z iloma partnerami spał, ale też nie popadajmy w paranoję i jeżeli ktoś faktycznie zaliczyłby pół miasta to to MA ZNACZENIE. Wszystko w człowieku zostaje. Nie wymazujemy tego gumka (och, ta gumka trochę dziwnie tu zabrzmiała ). Seryjny, mechaniczny seks i przedmiotowe traktowanie człowieka również zostaje w nas i rzutuje na przyszłość.

Tak, traci smile wtedy jest poligamistą po prostu smile

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Dlaczego w takim razie gośc nie wuycofał się, czy tez nie zaczął się wycofywać, jak wyniknął problem z rodzicami Rox? Choć dla mnie podrywacz to podrywacz, w jakim wieku by nie był. Który facet, będący rasowym "psem na baby"(przepraszam za określenie), będzie się starał i troszczył o kobietę, spotykając się z nią kilka miesięcy? ( możesz mnie poprawić Rox)

Taki podrywacz o którym ja piszę może równolegle "troszczyć się" nawet o 3 kobiety. Będąc jednocześnie gentlemenem. Czy to sprawia, że traci miano podrywacza? big_smile chyba nie, po prostu tego typu faceta nie interesuje tylko i wyłącznie pusty seks i tzw. "zaliczenie". Taki dlugodystansowiec.

Bagienny - rozumiem, że bez sensu jest robienie dochodzenia kto z iloma partnerami spał, ale też nie popadajmy w paranoję i jeżeli ktoś faktycznie zaliczyłby pół miasta to to MA ZNACZENIE. Wszystko w człowieku zostaje. Nie wymazujemy tego gumka (och, ta gumka trochę dziwnie tu zabrzmiała ). Seryjny, mechaniczny seks i przedmiotowe traktowanie człowieka również zostaje w nas i rzutuje na przyszłość.

Może mam inną definicję, określającą takiego długodystansowca. W każdym razie, w moim odczuciu, typowe znaczenie słowa "podrywacz" to właśnie, ktoś dla którego najwązniejsza czy wręcz jedyna zaleta, to zabawa, seks, przyjemność i zero trosk, starań i poświęceń. Dlatego tacy, którzy jednocześnie spotykają się z kilkoma osobami, są dla mnie osobna kategorią, mozę niektórzy stwierdziliby, ze to wyższy poziom, niż typowy podrywacz, ale mamiąc kogoś i oszukując przez dłuższy czas, z pewnością czynimy mu większą krzywdę.
Nie wiem, czy u każdego, wszystko tak zawsze głęboko zostaje. Czy z czasem, zwyczajnie nie mamy dość i system wartości się zmienia. Znam co najmniej jedną taką osobę, która w czasach szkolnych i studenckich potrafiła się wyszaleć nparawdę sporo a teraz wiedzie stateczne, spokojne życie. Wyszalała się swego czasu i widocznie znalazła szczęście w rodzinnym życiu. Mowa tu oczywiście o facecie. W każdym razie o partnerze Rox NIE WIEMY nic, oprócz tego co sama tutaj napisała.

System wartości może się zmienić - pytanie na jak długo? Chodzi mi o to, że dla osoby, która "zaliczyła pol miasta" szczere zaangażowanie emocjonalne wraz z niedogodnościami, które niesie ze sobą związek będzie trudniejsze, bo automatycznie będzie miała z tyłu głowy, że lepiej uciec w następna, niezobowiązująca znajomość. Często tacy ludzie mimo szczerych chęci zbudowania stałej relacji w momencie, gdy pojawia się pierwszy porblem - walczą, drugi - też, ale za którymś z kolei odpala im się ten system "laurowego życia" i zbaczają z drogi często potem żałując albo i nie. Nawet zauważyłam, że ludzie nagminnie korzystający z tindera (obie płcie) nie potrafią tworzyc długich związków. Ja wiem czemu. Dlatego nie korzystam z tego typu aplikacji, bo nie chce wyrobic sobie takiego schematu.

328

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Dlaczego w takim razie gośc nie wuycofał się, czy tez nie zaczął się wycofywać, jak wyniknął problem z rodzicami Rox? Choć dla mnie podrywacz to podrywacz, w jakim wieku by nie był. Który facet, będący rasowym "psem na baby"(przepraszam za określenie), będzie się starał i troszczył o kobietę, spotykając się z nią kilka miesięcy? ( możesz mnie poprawić Rox)

Taki podrywacz o którym ja piszę może równolegle "troszczyć się" nawet o 3 kobiety. Będąc jednocześnie gentlemenem. Czy to sprawia, że traci miano podrywacza? big_smile chyba nie, po prostu tego typu faceta nie interesuje tylko i wyłącznie pusty seks i tzw. "zaliczenie". Taki dlugodystansowiec.

Bagienny - rozumiem, że bez sensu jest robienie dochodzenia kto z iloma partnerami spał, ale też nie popadajmy w paranoję i jeżeli ktoś faktycznie zaliczyłby pół miasta to to MA ZNACZENIE. Wszystko w człowieku zostaje. Nie wymazujemy tego gumka (och, ta gumka trochę dziwnie tu zabrzmiała ). Seryjny, mechaniczny seks i przedmiotowe traktowanie człowieka również zostaje w nas i rzutuje na przyszłość.

Może mam inną definicję, określającą takiego długodystansowca. W każdym razie, w moim odczuciu, typowe znaczenie słowa "podrywacz" to właśnie, ktoś dla którego najwązniejsza czy wręcz jedyna zaleta, to zabawa, seks, przyjemność i zero trosk, starań i poświęceń. Dlatego tacy, którzy jednocześnie spotykają się z kilkoma osobami, są dla mnie osobna kategorią, mozę niektórzy stwierdziliby, ze to wyższy poziom, niż typowy podrywacz, ale mamiąc kogoś i oszukując przez dłuższy czas, z pewnością czynimy mu większą krzywdę.
Nie wiem, czy u każdego, wszystko tak zawsze głęboko zostaje. Czy z czasem, zwyczajnie nie mamy dość i system wartości się zmienia. Znam co najmniej jedną taką osobę, która w czasach szkolnych i studenckich potrafiła się wyszaleć nparawdę sporo a teraz wiedzie stateczne, spokojne życie. Wyszalała się swego czasu i widocznie znalazła szczęście w rodzinnym życiu. Mowa tu oczywiście o facecie. W każdym razie o partnerze Rox NIE WIEMY nic, oprócz tego co sama tutaj napisała.

trudno wiedzieć cokolwiek o człowieku z opisu osoby która sama o nim praktycznie nic nie wie albo tylko tyle ile sam cedzi informacje wrzucając bomby między motyle.

329 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-07 15:04:29)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Ela210 napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Dlaczego w takim razie gośc nie wuycofał się, czy tez nie zaczął się wycofywać, jak wyniknął problem z rodzicami Rox? Choć dla mnie podrywacz to podrywacz, w jakim wieku by nie był. Który facet, będący rasowym "psem na baby"(przepraszam za określenie), będzie się starał i troszczył o kobietę, spotykając się z nią kilka miesięcy? ( możesz mnie poprawić Rox)

Taki podrywacz o którym ja piszę może równolegle "troszczyć się" nawet o 3 kobiety. Będąc jednocześnie gentlemenem. Czy to sprawia, że traci miano podrywacza? big_smile chyba nie, po prostu tego typu faceta nie interesuje tylko i wyłącznie pusty seks i tzw. "zaliczenie". Taki dlugodystansowiec.

Bagienny - rozumiem, że bez sensu jest robienie dochodzenia kto z iloma partnerami spał, ale też nie popadajmy w paranoję i jeżeli ktoś faktycznie zaliczyłby pół miasta to to MA ZNACZENIE. Wszystko w człowieku zostaje. Nie wymazujemy tego gumka (och, ta gumka trochę dziwnie tu zabrzmiała ). Seryjny, mechaniczny seks i przedmiotowe traktowanie człowieka również zostaje w nas i rzutuje na przyszłość.

Tak, traci smile wtedy jest poligamistą po prostu smile

Czasami może być to jedna kobieta tylko czas się różni. Typowy podrywacz woli " na krótko" ten na trochę dłużej.
Poza tym bardzo często właśnie podrywacz jest poligamista.

330

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Myślę, że byłabym w stanie wyczuć, gdyby facet planował ewakuację. Poza tym on wręcz nie znosi pisać wiadomości, smsów itd. Jak nawet mu coś wyślę, jakieś krótkie pytanie, to zamiast odpisać tak lub nie, od razu oddzwania. A takie romansiki to chyba głównie poprzez tego typu pisanie się rozwijają.
Także wątpię by równolegle z kimś się spotykał.

331 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-07 16:09:54)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Akurat jestem go w stanie zrozumieć, bo też nie przepadam za pisaniem, wolę zawsze dzwonić smile Może właśnie woli Ciebie za kazdym razem słyszeć? smile Można optymistycznie założyć, że właśnie tak okazuje swoje oddanie, chcąc słyszeć Twój głos smile Nie wiem, co to znaczy dużo pisania, ale w sąsiednim wątku, gdzie jest mowa o 100 SMS-ach dziennie, to ja wymiękam...

332

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Akurat jestem go w stanie zrozumieć, bo też nie przepadam za pisaniem, wolę zawsze dzownić smile Może właśnie woli Ciebie za kazdym razem słyszeć? smile Można optymistycznie założyć, że właśnie tak okazuje swoje oddanie, chcąc słyszeć Twój głos smile Nie wiem, co to znaczy dużo pisania, ale w sąsiednim wątku, gdzie jest mowa o 100 SMS-ach dziennie, to ja wymiękam...

Ale właśnie też dzięki temu ta znajomość była inna niż wszystkie. Smsy są często skrótami myśli, nie oddają emocji, wkrada się gra słów, nakręcanie itd. Natomiast nawet najkrótsza rozmowa daje znacznie więcej niż 100 smsów. Dlatego też ta znajomość się tak dotąd fajnie rozwijała, nie było nieporozumień, czy wątpliwości co "autor" miał na myśli. Poza tym też jest inaczej jak np jestem w stanie widzieć reakcję podczas (trudnych) rozmów. Nawet jak jest chwila ciszy, to jest zupełnie inna niż czekanie aż odpisze.

333 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-07 16:44:14)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Akurat jestem go w stanie zrozumieć, bo też nie przepadam za pisaniem, wolę zawsze dzownić smile Może właśnie woli Ciebie za kazdym razem słyszeć? smile Można optymistycznie założyć, że właśnie tak okazuje swoje oddanie, chcąc słyszeć Twój głos smile Nie wiem, co to znaczy dużo pisania, ale w sąsiednim wątku, gdzie jest mowa o 100 SMS-ach dziennie, to ja wymiękam...

Ale właśnie też dzięki temu ta znajomość była inna niż wszystkie. Smsy są często skrótami myśli, nie oddają emocji, wkrada się gra słów, nakręcanie itd. Natomiast nawet najkrótsza rozmowa daje znacznie więcej niż 100 smsów. Dlatego też ta znajomość się tak dotąd fajnie rozwijała, nie było nieporozumień, czy wątpliwości co "autor" miał na myśli. Poza tym też jest inaczej jak np jestem w stanie widzieć reakcję podczas (trudnych) rozmów. Nawet jak jest chwila ciszy, to jest zupełnie inna niż czekanie aż odpisze.

Ja nie twierdzę, że on się jeszcze z kimś spotyka. Tego nie wiem.
Ale akurat to, że woli dzwonic a nie pisać nie jest żadnym dowodem. Znam wiele takich osób. Często jest tak, że tylu ludzi do nich pisze, że im nie chce się odpisywać albo zapominają dlatego wola dzwonic, bo wydaje się im to szybsze. Wbrew pozorom więcej czasu trzeba poświęcić komuś z kim wymieniasz 100 smskow dziennie, niż powiedzmy dwie rozmowy. W pierwszym przypadku musisz być non stop zajęty ta osoba, a w drugim tylko przez te kilka minut.
Tak btw ja również nie lubię tego wiecznego pisania i kontaktu do porzygu.

334

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Może moja teoria kuleje i posiada logiczne luki, ale ja tego faceta na oczy nie widziałem i opieram się tylko na tym co tutaj przeczytam.

Gdyby gość miał czyste intencje i od początku zakładał, że być może to jest właśnie TA z którą będzie chciał się związać na stałe,
to nie widzę ani jednego racjonalnego powodu, dla którego miałby ukrywać przed nowo poznaną dziewczyną fakt posiadania dziecka.
Dorosły, wolny, ustawiony, żadnych zobowiązań, nie ma nic co mogłoby go powstrzymywać przed wyjawieniem prawdy.

Czy zdecydował się powiedzieć po to, żeby się Roxann pozbyć, czy być może dlatego że się w niej zakochał, a może mu się tylko wyrwało...
nie potrafię w tym momencie orzec na odległość dysponując tak naprawdę strzępkiem informacji, jednak mając na uwadze jego przeszłość
no sorry, ale pewne wnioski nasuwają się jakby same i nie da się ich przykryć wyjazdem do rodziców czy ich rozwodem,
bo chyba wszyscy się zgadzamy, że to jest pierwszy z brzegu temat zastępczy w którym Pana Ładnego trzeba jakoś upchnąć,
żeby bajka się za szybko nie skończyła... i znowu mam deżawju, a przed oczami Becketta, który żyje od wakacji do wakacji,
odkładając na bok przyziemne problemy życia codziennego, koncentrując energię i uwagę na wyjeździe ze swoją królewną gdzieś tam.

335

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

oj, najprostsza wersja Roxann w pierwotnym zamiarze miała być no wiecie smile ale wyszło coś więcej i tyle. smile
Bywa i tak, skoeeo i odwrotnie może. Dobre chęci niejeden ma, a potem pass..

336 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-11-07 20:52:02)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Może właśnie facet się zabujał w Roxann ha.Chociaż wcale nie zamierzał i nie planował .Miała być tylko (kolejna )przygoda .
Przyroda zna takie przypadki nawet u "seryjnych" podrywaczy i nawet u takich co udało się im dożyć do 50 jakimś cudem.
Podrywacze niby odporni,wyćwiczeni,zabezpieczeni,ale przekonania o nadludzkich mocach i jakiejś niesamowitej ich znajomości kobiecej natury moim zdaniem jest przesadzona .Nikt nie jest doskonały smile
Niemożliwe ? A co to w Roxann się nie można zakochać ? Jakaś "dziwna" jest czy co ?
Wiem że "niebezpieczne" takie pisanie bo przypadek mało prawdopodobny a Rox i tak ma zamieszanie w sobie.

337 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-07 20:47:33)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Ela210 napisał/a:

oj, najprostsza wersja Roxann w pierwotnym zamiarze miała być no wiecie smile ale wyszło coś więcej i tyle. smile
Bywa i tak, skoeeo i odwrotnie może. Dobre chęci niejeden ma, a potem pass..

Taa... Jak w komediach romantycznych smile Ja jakoś w takie niespodziewane zakochanie u 50-latka (jeśli faktycznie jest tym podrywaczem, a ona miała być następnym kaskiem) nie wierzę.

Ale kto wie, kto wie... Może znów zacznę wierzyć w Świętego Mikołaja big_smile

338 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-07 20:59:59)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
anderstud napisał/a:

Gdyby gość miał czyste intencje i od początku zakładał, że być może to jest właśnie TA z którą będzie chciał się związać na stałe,
to nie widzę ani jednego racjonalnego powodu, dla którego miałby ukrywać przed nowo poznaną dziewczyną fakt posiadania dziecka.
Dorosły, wolny, ustawiony, żadnych zobowiązań, nie ma nic co mogłoby go powstrzymywać przed wyjawieniem prawdy.

On początkowo w ogóle nie zakładał, że coś z tego będzie. Po rozwodzie przestał wierzyć w sens związków, miłość itd. Poza tym zakładał, że jak (prawie) każda kobieta będę chciała ślub, dziecko.. a on już to wszystko miał i w momencie kiedy po 20-stu latach rozstał z żoną, ostatnią rzeczą o której myślał, to ponownie się z kimś na poważnie związać.
Także to nie tak, że on mnie zobaczył i od razu pomyślał, że to TA, tylko, że zwrócił na mnie uwagę (podobno jeszcze wcześniej niż wtedy w sklepie)  i jak nadarzyła okazja postanowił zagadać. Sam nie wierzył, że się nim zainteresuję, że ta znajomość rozwinie. Dopiero w miarę upływu czasu zaczął myśleć, że nie wszystko stracone i jeszcze może sobie na nowo ułożyć z kimś życie, tylko no właśnie... jak jej (mi) teraz powiedzieć o dziecku. Podobno chciał to zrobić wcześniej, ale nie wiedział jak. Obawiał się mojej reakcji. Wiedział, że nawalił.
Na swoją obronę, że traktował mnie poważnie, ma tylko to, że szybko poznał mnie z córką. Ona była/jest najważniejszą osobą w jego życiu i od tego postanowił zacząć. A ja od początku byłam nieufna, dlatego domyślał się, że informacja o małym dziecku go przekreśli i nawet nie będę chciała go bliżej poznać. Sam przyznał, że działał trochę po omacku, bo jestem pierwszą kobietą poznaną po rozwodzie, na której zaczęło mu zależeć. Podobno żałuje, że nie zrobił tego wcześniej, ale tłumaczy to tym, że nie wierzył, że nam się uda stworzyć taką relację, że w ogóle jest zdolny pokochać kobietę. Wiedział, że ta informacja może wszystko zaprzepaścić, że odejdę.
Taka jego wersja.

Ale powiedzieć można wszystko. Mam kilka pomysłów, jak go przetestować/sprawdzić, ale to nie kwestia kilku dni tylko minimum 2 tygodni.
Ogólnie chyba jestem już w 1/3 na drodze ewakuacyjnej, ale dla spokojnego snu chcę jeszcze coś w tej sprawie zrobić.

339

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
anderstud napisał/a:

Gdyby gość miał czyste intencje i od początku zakładał, że być może to jest właśnie TA z którą będzie chciał się związać na stałe,
to nie widzę ani jednego racjonalnego powodu, dla którego miałby ukrywać przed nowo poznaną dziewczyną fakt posiadania dziecka.
Dorosły, wolny, ustawiony, żadnych zobowiązań, nie ma nic co mogłoby go powstrzymywać przed wyjawieniem prawdy.

On początkowo w ogóle nie zakładał, że coś z tego będzie. Po rozwodzie przestał wierzyć w sens związków, miłość itd. Poza tym zakładał, że jak (prawie) każda kobieta będę chciała ślub, dziecko.. a on już to wszystko miał i w momencie kiedy po 20-stu latach rozstał z żoną, ostatnią rzeczą o której myślał, to ponownie się z kimś na poważnie związać.
Także to nie tak, że on mnie zobaczył i od razu pomyślał, że to TA, tylko, że zwrócił na mnie uwagę (podobno jeszcze wcześniej niż wtedy w sklepie)  i jak nadarzyła okazja postanowił zagadać. Sam nie wierzył, że się nim zainteresuję, że ta znajomość rozwinie. Dopiero w miarę upływu czasu zaczął myśleć, że nie wszystko stracone i jeszcze może sobie na nowo ułożyć z kimś życie, tylko no właśnie... jak jej (mi) teraz powiedzieć o dziecku. Podobno chciał to zrobić wcześniej, ale nie wiedział jak. Obawiał się mojej reakcji. Wiedział, że nawalił.
Na swoją obronę, że traktował mnie poważnie, ma tylko to, że szybko poznał mnie z córką. Ona była/jest najważniejszą osobą w jego życiu i od tego postanowił zacząć. A ja od początku byłam nieufna, dlatego domyślał się, że informacja o małym dziecku go przekreśli i nawet nie będę chciała go bliżej poznać. Sam przyznał, że działał trochę po omacku, bo jestem pierwszą kobietą poznaną po rozwodzie, na której zaczęło mu zależeć. Podobno żałuje, że nie zrobił tego wcześniej, ale tłumaczy to tym, że nie wierzył, że nam się uda stworzyć taką relację, że w ogóle jest zdolny pokochać kobietę. Wiedział, że ta informacja może wszystko zaprzepaścić, że odejdę.
Taka jego wersja.

Ale powiedzieć można wszystko. Mam kilka pomysłów, jak go przetestować/sprawdzić, ale to nie kwestia kilku dni tylko minimum 2 tygodni.
Ogólnie chyba jestem już w 1/3 na drodze ewakuacyjnej, ale dla spokojnego snu chcę jeszcze coś w tej sprawie zrobić.

Cała ta jego wersja (3x"PODOBNO") może by się kleiła, gdyby nie to małe, płaczące, dwuletnie stworzonko, które jakimś cudem pojawiło się na świecie. Taki rozsądny i zapomniał się z przypadkową kobietą...

340 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-11-07 22:54:50)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
paslawek napisał/a:

A co to w Roxann się nie można zakochać ? Jakaś "dziwna" jest czy co ?
Wiem że "niebezpieczne" takie pisanie bo przypadek mało prawdopodobny a Rox i tak ma zamieszanie w sobie.

Haha big_smile
Ja wiem, że nie jestem idealną kandydatką na "żonę". Sama uznaję zasadę, że razem ma być lepiej, nie gorzej. A za mną problemy.
Btw gdyby A. opisał tu swoją historię, jestem na 99% pewna, że nasz naczelny Andesrsud by mu mnie odradzał. big_smile

BEKAśmiechu napisał/a:

Cała ta jego wersja (3x"PODOBNO") może by się kleiła, gdyby nie to małe, płaczące, dwuletnie stworzonko, które jakimś cudem pojawiło się na świecie. Taki rozsądny i zapomniał się z przypadkową kobietą...

I o to w tym wątku rozchodzi. Gdyby nie to wątku by nie było a ja byłabym "szczęśliwie zakochana".
Mogę tylko się domyślać co czuje człowiek rozwodząc po 20-stu latach małżeństwa, który wiele poświęcił w dom, wychowanie dziecka.. a żona postawiła na karierę i odeszła do innego. I to w momencie kiedy córka już była (prawie) dorosła. Został sam.
I jestem w stanie zrozumieć, że wpadł w wir niezobowiązujących znajomości, tylko pytanie, czy na pewno tamta ciąża go "otrzeźwiła", czy traktuje mnie poważnie i serio zakochał.
Zresztą, fakt, że skończył z niezobowiązującymi znajomościami bo wpadł, też nie działa na jego plus. I to, że przez ten czas za bardzo nie interesował dzieckiem.
Pochrzanione to wszystko hmm

341

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
paslawek napisał/a:

A co to w Roxann się nie można zakochać ? Jakaś "dziwna" jest czy co ?
Wiem że "niebezpieczne" takie pisanie bo przypadek mało prawdopodobny a Rox i tak ma zamieszanie w sobie.

Haha big_smile
Ja wiem, że nie jestem idealną kandydatką na "żonę". Sama uznaję zasadę, że razem ma być lepiej, nie gorzej. A za mną problemy.
Btw gdyby A. opisał tu swoją historię, jestem na 99% pewna, że nasz naczelny Andesrsud by mu mnie odradzał. big_smile

Oo to jestem ciekawa jakie trupy w szafie trzymasz Ty big_smile Bo widzę, że podchodzisz do potencjalnych kandydatów z taryfa ulgową jakbyś sama miała wiele do ukrycia smile Do tej pory myślałam, że chodzi tylko o rodzine, ale chyba jest coś więcej big_smile

342

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
gracjana1992 napisał/a:

Oo to jestem ciekawa jakie trupy w szafie trzymasz Ty big_smile Bo widzę, że podchodzisz do potencjalnych kandydatów z taryfa ulgową jakbyś sama miała wiele do ukrycia smile Do tej pory myślałam, że chodzi tylko o rodzine, ale chyba jest coś więcej big_smile

Oj, już sam fakt, że miałam więcej niż 2-3 facetów, mnie dyskwalifikuje. A co dopiero jakieś trupy big_smile

343

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Oo to jestem ciekawa jakie trupy w szafie trzymasz Ty big_smile Bo widzę, że podchodzisz do potencjalnych kandydatów z taryfa ulgową jakbyś sama miała wiele do ukrycia smile Do tej pory myślałam, że chodzi tylko o rodzine, ale chyba jest coś więcej big_smile

Oj, już sam fakt, że miałam więcej niż 2-3 facetów, mnie dyskwalifikuje. A co dopiero jakieś trupy big_smile

Nie wiem jakie trupy masz, ale ja Ci mówię - przestań tak o sobie myśleć smile To, że ten jeden z porządnej rodziny tego nie udźwignął nie oznacza, że jedyną nadzieja dla Ciebie są mitomani lub inne "kwiatki" smile

344

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Jestem szczególnie ciekawy, kiedy on sam się dowiedział o tym dziecku? Kiedy tamta kobieta mu powiedziała, że dochował się potomka?Głównie, jak długo to przed Tobą ukrywał..? Gość, jak widać trochę w życiu przeszedł. Sam fakt, że posiada ponad dwudziestoletnią córkę, z którą zresztą jest mocno związany, trochę wyklucza możliwość, że facet zalicza przypadkowe kobiety i zostawia je po krótkim okresie znajomości.
Skoro chciałby szlaeć po rozwodzie, to chyba nie przedstawiałby Ci córki... smile W takich wypadkach to lepiej unikać rozgłosu, jeśli chce się utrzymywać relacje towarzyskie w tajemnicy smile Co do motywacji ukrywania faktu posiadania dziecka : tego typu tłumaczenia w stylu " bać się czyjejś reakcji" wydają się być całkiem rozsądne. Przecież czasami boimy się, co druga strona może sądzić na dany temat, więc zatajamy pewne informacje, będac przekonanym, że wybieramy mniejsze zło. Jak to się później końćzy to już inna sprawa...

345

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Oo to jestem ciekawa jakie trupy w szafie trzymasz Ty big_smile Bo widzę, że podchodzisz do potencjalnych kandydatów z taryfa ulgową jakbyś sama miała wiele do ukrycia smile Do tej pory myślałam, że chodzi tylko o rodzine, ale chyba jest coś więcej big_smile

Oj, już sam fakt, że miałam więcej niż 2-3 facetów, mnie dyskwalifikuje. A co dopiero jakieś trupy big_smile

No akurat On nie może Ci tu nic wypominać.

346

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Jezeli moge cos dodac od siebie to zadziwia mnie fakt ile ludzie maja teraz tajemnic wchodzac w zwiazek z partnerem a o ktorych dowiadujemy sie po czasie gdy zaczyna dzialac ta niby chemia miedzy dwojgiem ludzi ale....temat o ukryciu posiadania dziecka przed Toba dalby mi duzo do myslenia bo z takim czyms to na dzien dobry bym Ci wyskoczyl. Szczerosc to podstawa tym bardziej na poczatku.Pobyt u Twoich rodzicow to wybielenie wlasnej osoby by temat o jego przeszlosci ucichl.Ja nie mam zamiaru ukladac Ci zycia ale zycze Ci jak najlepiej  wink

347

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Jestem szczególnie ciekawy, kiedy on sam się dowiedział o tym dziecku? Kiedy tamta kobieta mu powiedziała, że dochował się potomka?Głównie, jak długo to przed Tobą ukrywał..?

Dowiedział zaraz po tym jak się okazało, ze tamta kobieta w ciąży. Nie że jakoś niedawno.
Mówił, że on sam nigdy nie szukał kobiet, nie ma żadnego tindera i temu podobnych aplikacji randkowych, same podobno go podrywały, a on (po rozwodzie) dawał uwieść.
Nie potrafił jednak odpowiedzieć skąd "wpadka". Tylko, że tej kobiety praktycznie nie zna(ł). Miał tam inwestycję a ona podkręciła.
Jedyne co mi powiedział w zakłopotaniu: "Roxann"...co mam ci powiedzieć, żona mnie zostawiła po 20-stu latach, córka dorosła, zostałem sam - mój świat zawalił, (s)korzystałem z okazji.

348 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-07 23:51:14)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Szary80 napisał/a:

Pobyt u Twoich rodzicow to wybielenie wlasnej osoby by temat o jego przeszlosci ucichl.Ja nie mam zamiaru ukladac Ci zycia ale zycze Ci jak najlepiej  wink

Zrobił się z tego temat zastępczy ale naprawdę to wyszło całkiem przypadkiem. U Rodziców było przez ostatnie tygodnie w miarę spokojnie (przynajmniej nic do mnie nie dochodziło), zaczęło 1 listopada .. nie wiem czy punktem zapalnym  czy czarą która przelała kielich był 'komentarz' ojca skierowany do matki by poszła na grób kochanka. I znów III wojna światowa. A. zadzwonił kiedy byłam tuż po rozmowie z rodzicami, płakałam, przyjechał. I tak jakoś wyszło, że ze mną pojedzie. Nie planowałam tego.

anderstud napisał/a:

i znowu mam deżawju, a przed oczami Becketta, który żyje od wakacji do wakacji,
odkładając na bok przyziemne problemy życia codziennego, koncentrując energię i uwagę na wyjeździe ze swoją królewną gdzieś tam.

Wbrew pozorom mamy wiele ze sobą wspólnego. Inaczej się jednak czyta "cudzą" historię. Moje zaangażowanie w jego wątek wynikało też z tego, że z podobnymi problemami stykam a irytacja, bo widzę odzwierciedlenie swoich wad.
Nawet teraz moja sytuacja jest niemal odbiciem lustrzanym sytuacji Becketta tylko z małymi przetasowaniami. Ja jestem potencjalną partnerką ojca dziecka jego Lady. Może i ta matka dziecka mego A. ma takiego Becketta. Tego nie wiem, A. też nie wie.

349 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-07 23:51:37)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

.

350

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:

Oj, już sam fakt, że miałam więcej niż 2-3 facetów, mnie dyskwalifikuje. A co dopiero jakieś trupy big_smile

2-3, a nawet 23 facetow Cie nie dyskwalifikuje. Trupy w szafie - tak smile

351 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-08 00:19:06)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
foggy napisał/a:
Roxann napisał/a:

Oj, już sam fakt, że miałam więcej niż 2-3 facetów, mnie dyskwalifikuje. A co dopiero jakieś trupy big_smile

2-3, a nawet 23 facetow Cie nie dyskwalifikuje. Trupy w szafie - tak smile

Haha.. 2-3 to ja miałam w wieku 26/27 lat ( Gracjana, czyli w Twoim byłam taka porządna wink)
Serio? Jak mi zasugerowano, że ten mój może je mieć (kiedy wiem, że po rozwodzie, dorosła córka itd.) przyjęłam to z przymrużeniem oka.. ale tak te trupy każdy ma. Jak się wiąże z kimś po 30-50-tce.

352

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Szary80 napisał/a:

Jezeli moge cos dodac od siebie to zadziwia mnie fakt ile ludzie maja teraz tajemnic wchodzac w zwiazek z partnerem

No dziś samo wejście w związek jest dość trudne do zdefiniowania - co to jest związek, kiedy jest jego początek. W czasach randek internetowych spotykasz się z wieloma kobietami, często jest seks, a po jednej randce, po kilku, po miesiącu, dwóch, trzech i tak się to kończy. Jak się spotkasz z 15 kobietą to też już nie będzie ci się chciało i nie będziesz widział sensu w opisywaniu swoich trupów w szafie. To jest na zasadzie - wyjdzie z tego coś poważnego, to opowiem, a na razie nie widzę powodu. Później się robi z tego problem, bo jak wytyczyć moment, w którym powiedzenie jest już niezbędne.

Wczuj się - masz sytuację podobną do faceta Roxann. Uważasz, że takie coś trzeba powiedzieć na pierwszej randce. To mówisz: mam dziecko z przypadkową kobietą. I zaczyna się przesłuchanie:
A masz kontakt z tym dzieckiem? A dlaczego nie masz kontaktu? A nie uważasz, że to błąd, że nie masz? A może... A jednak... A gdybyś... Pamiętaj, że kobiety uwielbiają takie sprawy drążyć bez końca i robić ci psychoanalizę, umoralniać itd. itp.

Z randki wracasz z kwaśną miną, zmęczony jak po całodniowym składaniu zeznań w prokuraturze. Sorry, Winnetou, ale po takim czymś już nigdy więcej nie popełnisz błędu zwierzania się na samym początku, kiedy jeszcze nie wiesz czy coś z tego będzie, kiedy nawet nie wiesz czy chcesz, żeby coś z tego było.

Kiedyś miałem taki przypadek, że na randce - chyba już piątej z daną kobietą - przypadkowo wywiązała się dyskusja o alkoholizmie. I niebacznie wspomniałem, że mam takiego typa w rodzinie, ale nie utrzymuję z nim kontaktów. Facet, co się działo - półtorej godziny magla: "A może zerwaniem kontaktów mu zaszkodziłeś?", "A jakbyś był dobrym krewnym, to byś starał się pomóc, a nie odsuwał się", "A nie myślałeś, żeby...", "A nie uważasz, że...", "A ja gdyby w mojej rodzinie...". Wtedy po raz pierwszy w życiu zastosowałem ghosting. I od tej pory nie zwierzam się ze swojego życia dopóki nie uznam, że coś jest na tyle poważne, że powinienem.

353

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

No nie wiem, ja akurat zawsze zakładam, że laska którą właśnie poznałem, to jest moja potencjalna przyszła partnerka
i już na etapie wstępnego poznawania przez internet wykładam wszystkie karty na stół, żeby wiedziała z kim ma do czynienia
i sama świadomie zdecydowała o tym czy chce się z kimś takim spotykać, czy nie chce się z kimś takim spotykać.
Tego samego oczekuję z drugiej strony uprzedzając z góry, że każde kłamstwo czy zatajenie czegokolwiek oznacza koniec,
jeden jedyny wyjątek od tej zasady, to nasze doświadczenia seksualne, liczba partnerów itd. nie lubię i nie chcę o tym rozmawiać.

Czasami zdarza się usłyszeć - Doceniam szczerość, jesteś ciekawym facetem, ale to chyba za dużo jak dla mnie, wybacz...
jednak przeważnie zdarza się usłyszeć - O ku*wa, no to grubo... mimo wszystko optymizm i dobry nastrój cię nie opuszcza, to dobrze...
i jak żyję, to jeszcze się nie spotkałem z sytuacją, żebym musiał się tłumaczyć z liczby żon, dzieci, rozwodów czy czegokolwiek innego,
tylko raz mi pani powiedziała, że rozwód w moich papierach jest dla niej nie do przejścia, gdyż ona marzy o ślubie kościelnym, także ten...
oczywiście rozumiem, jak najbardziej, tylko mogła mi o tym napisać zamiast mnie ciągnąć bez sensu na spotkanie w celu nie wiem jakim.

No nic, nieważne, tak czy siak podejście na zasadzie - nie wiadomo co z tego wyjdzie, więc nie muszę mówić wszystkiego - mnie akurat nie przekonuje,
tym bardziej sprawy takiego kalibru jak żyjący gdzieś tam mały człowiek i naprawdę kalafiorem mi zwisa czy to była wpadka czy owoc wielkiej miłości,
to tylko kolejna próba rozmydlenia problemu, za to wiele mówi o człowieku, który w ten sposób wypowiada się o własnym dziecku i jego mamie.
Jest takie stare ludowe przysłowie, które mówi, że bycie dobrym ojcem zaczyna się od szacunku dla jego matki. Ten gość, to jest dla mnie ślizgacz
i krętacz pospolity, który niczym się nie różni od twojego Prezia i wciąż nie mogę się nadziwić, że po tym wszystkim co przeżyłaś tego nie czujesz.

I daj już spokój z tym rozwodem rodziców, bo sama dobrze wiesz, że to jest tylko pretekst do tego, żeby tej znajomości nie zerwać natychmiast,
a jeszcze jakiś czas się pobujać i zobaczyć co z tego będzie... No to ja Ci już teraz powiem co będzie. Sprawa z rodzicami przycichnie i zaraz będą święta,
potem będzie sylwester, potem wyjazd w góry i znów zaraz jakieś święta (kolejność jest naprawdę dowolna) po których niedługo będą wakacje...
i tak będziesz to przeciągać od do, żyjąc tymi "wydarzeniami" ignorując kolejne gówienka, które w tak zwanym międzyczasie będą wypływać,
aż nazbiera się tego tyle, że spokojnie wystarczy na następny wątek z cyklu Neverending Story, gdzie zapewne wszyscy się spotkamy. To z tego będzie smile

354 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-08 10:31:05)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Moim zdaniem, co do otwartości i szczerości, to wszystko wygląda pięknie w teorii. Oczywiście popieram ogólnie zachowanie, kiedy ludzie mówią sobie wszystko, a co najważniejsze informują siebie nawzajem o pewnych istotnych kwestiach swego życia, jak choćby właśnie dziecko. Im większy kaliber tym warto go wcześniej odkryć, wiadomo.
Z drugiej strony, w tym co pisze JaJakoJa jest też trochę racji. Bywa tak, że zatajamy pewne rzeczy, właśnie w obawie przed ewentualną reakcją drugiej strony. Wydaje się nam, że wyłożenie takich kawiatków z naszego życia na stół może zadziałać jak przysłowiowe włożenie kija w mrowisko. Jest w stanie spowodować akurat zupełnie odrowtne skutki do tych, jakie byśmy chcieli, w tym przypadku właśnie wycofanie się Rox z tej relacji tylko po usłyszeniu faktu, że 50-letni gość ma dziecko z obcą kobietą i nie utrzymuje z nią kontaktu. Można uznać, że tak właśnie facet pomyślał: "Powiem jej o tym, ale co będzie dalej? Dozna wstrząsu, zapali jej się lampka ostrzegawcza i się wycofa? Jeszcze się nasłucham tego i owego". Sam fakt, że kobieta może zacząć wypytywać, doradzać pouczać, przesłuchując gościa niczym zawodowy śledczy, już moze zniechęcić do tego, aby wyłożyć wszystko na stół. Z tym przykładem alkoholika akurat trafne porównanie, bo żeby wyjść z nałogu to trzeba samemu chcieć a pomoc z zewnątrz nie gwarantuje przecież sukcesu..
W moim odczuciu opowiadanie o sobie to zwyczajna kolej rzeczy, ale nie wiem czy kazdy, kto zaczyna sie z kimś spotykać, od razu widzi w drugiej osobie partnera. Po tych dwóćh czy trzech spotkaniach, nie wyobrażam sobie nas od razu jako pary, starałbym się podchodzić do tego na luzie, albo przynajmniej znaleźć jakiś złoty środek. Przejechałem się parę razy właśnie przez to, że na pierwszym spotkaniu potraktowałęm dziewczynę od razu jak partnerkę, słowem zaangażowałem się zbyt szybko smile W każdym razie, będąc na miejscu Rox, jeśli już miałbym zakończyć znajomość, to przez okoliczności związane z zatajeniem faktu posiadania dziecka a właściwie przez jego wcześniejsze deklaracje żę nie chce mieć dzieci, podczas gdy Rox poszła mu dlatego na ustęstwa, rezygnując z macierzyństwa.

355

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
anderstud napisał/a:

No nie wiem, ja akurat zawsze zakładam, że laska którą właśnie poznałem, to jest moja potencjalna przyszła partnerka
i już na etapie wstępnego poznawania przez internet wykładam wszystkie karty na stół, żeby wiedziała z kim ma do czynienia
i sama świadomie zdecydowała o tym czy chce się z kimś takim spotykać, czy nie chce się z kimś takim spotykać.
Tego samego oczekuję z drugiej strony uprzedzając z góry, że każde kłamstwo czy zatajenie czegokolwiek oznacza koniec,
jeden jedyny wyjątek od tej zasady, to nasze doświadczenia seksualne, liczba partnerów itd. nie lubię i nie chcę o tym rozmawiać.

Czasami zdarza się usłyszeć - Doceniam szczerość, jesteś ciekawym facetem, ale to chyba za dużo jak dla mnie, wybacz...
jednak przeważnie zdarza się usłyszeć - O ku*wa, no to grubo... mimo wszystko optymizm i dobry nastrój cię nie opuszcza, to dobrze...
i jak żyję, to jeszcze się nie spotkałem z sytuacją, żebym musiał się tłumaczyć z liczby żon, dzieci, rozwodów czy czegokolwiek innego,
tylko raz mi pani powiedziała, że rozwód w moich papierach jest dla niej nie do przejścia, gdyż ona marzy o ślubie kościelnym, także ten...
oczywiście rozumiem, jak najbardziej, tylko mogła mi o tym napisać zamiast mnie ciągnąć bez sensu na spotkanie w celu nie wiem jakim.

No nic, nieważne, tak czy siak podejście na zasadzie - nie wiadomo co z tego wyjdzie, więc nie muszę mówić wszystkiego - mnie akurat nie przekonuje,
tym bardziej sprawy takiego kalibru jak żyjący gdzieś tam mały człowiek i naprawdę kalafiorem mi zwisa czy to była wpadka czy owoc wielkiej miłości,
to tylko kolejna próba rozmydlenia problemu, za to wiele mówi o człowieku, który w ten sposób wypowiada się o własnym dziecku i jego mamie.
Jest takie stare ludowe przysłowie, które mówi, że bycie dobrym ojcem zaczyna się od szacunku dla jego matki. Ten gość, to jest dla mnie ślizgacz
i krętacz pospolity, który niczym się nie różni od twojego Prezia i wciąż nie mogę się nadziwić, że po tym wszystkim co przeżyłaś tego nie czujesz.

I daj już spokój z tym rozwodem rodziców, bo sama dobrze wiesz, że to jest tylko pretekst do tego, żeby tej znajomości nie zerwać natychmiast,
a jeszcze jakiś czas się pobujać i zobaczyć co z tego będzie... No to ja Ci już teraz powiem co będzie. Sprawa z rodzicami przycichnie i zaraz będą święta,
potem będzie sylwester, potem wyjazd w góry i znów zaraz jakieś święta (kolejność jest naprawdę dowolna) po których niedługo będą wakacje...
i tak będziesz to przeciągać od do, żyjąc tymi "wydarzeniami" ignorując kolejne gówienka, które w tak zwanym międzyczasie będą wypływać,
aż nazbiera się tego tyle, że spokojnie wystarczy na następny wątek z cyklu Neverending Story, gdzie zapewne wszyscy się spotkamy. To z tego będzie smile

No właśnie to jest poważne podejście poważnego człowieka do tematu, a chyba z takim Roxann chce się spotkać? Trzeba mieć jaja, aby już na początku wyłożyć karty na stół.
Ostatnio też miałam taką sytuację i już na pierwszym spotkaniu powiedział mi pewne rzeczy. Najpierw mnie zamurowało, nie wiedziałam nawet co powiedzieć, może nawet trochę odepchnęło, ale później doceniłam jego szczerość i właśnie - odwagę - że woli takie rzeczy mówić od razu, a nie najpierw owijać kogoś wokół palca żeby potem, gdy ta osoba się zaangażuje, wyjawiać jakaś bombę. Poza tym - takie historie dużo mówią o czlowieku i dzięki temu następuje szybsze i bliższe poznanie się, a chyba o to chodzi żeby nie marnować czasu? Bo co się dowiemy jeżeli będziemy rozmawiać tylko o duperelach?

356 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-08 11:28:54)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Mi osobiście bliżej jest jednak do podejścia JaJakoJa, niż Anderstuda. Sama miałam podobne doświadczenia i uważam, że pierwsze spotkania nie są od tego by się ze wszystkiego spowiadać. Owszem, jakieś podstawowe informacje powinny paść, jeśli ktoś uważa coś za szczególnie istotne to wiadomo, że pyta. Jednak co do istotności to też jest bardzo indywidualna sprawa, bo coś co dla kogoś jest nie do przyjęcia, dla kogoś innego nie będzie przeszkodą. Inna sprawa, to czy jak nawet kogoś o coś zapytamy, czy uzyskamy szczerą odpowiedź.
Ja na przykład czułabym się nieswojo gdyby mi jakby nie patrzeć obcy facet, na pierwszy spotkaniu zaczął wyciągać wszystkie trupy. Zapewne by było tak jak pisze JaJaKoJa, potraktowałabym je raczej tak, że facet ma problemy i postanowił wygadać, niż jako randkę... więc psychoanalizę miałby gwarantowaną wink ale kolejne spotkanie już niekoniecznie.
Poza tym odpalając od razu jakąś bombę właściwie zamykamy sobie drogę do poznania kogoś bo większość po czymś takim po prostu odpuści. Niby siedząc przed komputerem łatwo mówić, że problemy rodzinne mnie nie przekreślają, ale mogę pójść o zakład, że gdybyśmy zrobili eksperyment, jestem w 100% pewna, że 99% facetów po informacji że moja matka ma chorobę alkoholową by się ulotniło (jakoś w przypadku ojców to tak bardzo nie odstrasza). Zostałby tylko ten co sam ma taki problem.
Dlatego w pewnym sensie potrafię A. zrozumieć.
Problem mam jednak z tym jego "jestem za stary na dziecko" w kontekście jego 2-letniego syna. Nie miałabym gdyby ta "wpadka" była dawno temu, gdyby to dziecko było większe, albo gdyby nie zarzekał się tak, że nie chce mieć dzieci. To powoduje, że nawet dla mnie to chyba jednak "zbyt wiele".

357 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-11-08 11:33:03)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Fakty z życia to nie są wszystkie karty. I wcale nie te najważniejsze. Ważniejsze jest podejście do ludzi, związków. To niestety wymaga mówienia o przeszłości.
Więc gdyby to było przez te parę miesięcy omawiane, temat dziecka by wypłynal. Oczywiście nie na 1 spotkaniu

358

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Nie raz spotykałem się z opiniami, że całkowite otwarcie się lub bardziej wyłożenie prawie całego swojego życia na stół, jest w pewnym sensie nieatrakcyjne. Do tego stopnia, iż druga osoba się zniechęca, bo ma już wszystko podane na tacy. O tak istotnych sprawach, jak dziecko powinno się oczywiście wspomnieć. W każdym razie ja nie potraktowałbym dopiero co poznanej osoby,jako przyszłego małżonka i nie miałbym ochoty spowiadać mu się od razu z całego życia. Zresztą też pewne rzeczy bywają wstydliwe( nie mówię tutaj o dziecku), jak niektóre problemy zdrowotne, i człowiek niekoniecznie może chcieć to przsed drugą osobą odkrywać. Oczywiśćie w takich sytuacjach Ci, którzy coś ukrywają dostają często łatkę tchórzy, co niekoniecznie musi się przekładać na rzeczywistość. Według mnie obaj panowie mają sporo racji, no może poza tym, że na pierwszych spotkaniach traktuję dziewczynę jak przyszłą żonę smile

359 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-08 12:31:12)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Ela210 napisał/a:

Fakty z życia to nie są wszystkie karty. I wcale nie te najważniejsze. Ważniejsze jest podejście do ludzi, związków. To niestety wymaga mówienia o przeszłości.
Więc gdyby to było przez te parę miesięcy omawiane, temat dziecka by wypłynal. Oczywiście nie na 1 spotkaniu

Ela, szczerze? To ja byłam przeszczęśliwa, że ten facet już jest po rozwodzie (wiadomo dlaczego wink) a powód naprawdę miał dla mnie drugorzędne znaczenie. No bo wiadomo, że każda opcja jest zła: 1. żona go zostawiła, to oznacza, ze z nim coś nie tak, 2. On zostawił żonę to oznacza, że z nim coś nie tak. wink A widzę, ze facet jest ogarnięty, zaradny, zadbany, ma super kontakt z córką, to po co drążyć? Wiedziałam, ze ex żona mieszka za granicą i tam życie układa i tyle wtedy naprawdę mi wystarczyło.

bagienni_k napisał/a:

W każdym razie ja nie potraktowałbym dopiero co poznanej osoby,jako przyszłego małżonka i nie miałbym ochoty spowiadać mu się od razu z całego życia. Zresztą też pewne rzeczy bywają wstydliwe( nie mówię tutaj o dziecku), jak niektóre problemy zdrowotne, i człowiek niekoniecznie może chcieć to przsed drugą osobą odkrywać.

Ja na przykład nie znoszę pytań "dlaczego nie piję"? Już sam fakt powoduje, że w towarzystwie jestem uważana za dziwoląga, jakby jeszcze doszło do nich, że w rodzinie mam problem alkoholowy, no to wiadomo jaką bym łatkę dostała. Ja wiem, że dzieci alkoholików, są bardziej narażone na tą chorobę, ale ja nie dlatego nie pije bo boję się, że mogłabym wpaść w nałóg, ale dlatego, że alkohol źle mi się kojarzy, nienawidzę jego "zapachu" i w ogóle widoku pijanych ludzi.
Dlatego by nie musieć tłumaczyć zawsze jestem samochodem, a jak zdarzy się że nie, to tłumaczę to tym, że dbam o linię a alkohol jest kaloryczny albo  że biorę jakieś leki (antybiotyk) itd.

A. zaimponował mi też tym, że go do alkoholu prawie wcale nie ciągnie. Nie, ze wcale nie pije, ale rzadko i niewiele. Woli np. kompot z rabarbaru (który sam gotuje smile)

360

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Z alkoholem to niestety tak jest. Najlepszym sposobem, żeby sobie zrobić wolne od picia to raz się porzadnie urżnąć smile  Tak zupełnie poważnie, to największa wściekłość ogarniała mnie, jak przez procenty, cały nastęny dzień bywał stracony a najgorzej, jak przepadają naprawdę ważne sprawy. Patrząc po sobie i swoich znajomych, to czasami wole unikać takich spotkań, szczególnie na jakiś zjazdach tematycznych. Bywa tak, że nikt tam nie kończy imprezy na trzeźwo i pomimo tego, że od czasu do czasu się napiję, to poziom płynów jakie tam się rozlewają, mnie przeraża.
Dlatego silna wola jest w cenie smile

361 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-08 17:48:30)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Z alkoholem to niestety tak jest. Najlepszym sposobem, żeby sobie zrobić wolne od picia to raz się porzadnie urżnąć smile  Tak zupełnie poważnie, to największa wściekłość ogarniała mnie, jak przez procenty, cały nastęny dzień bywał stracony a najgorzej, jak przepadają naprawdę ważne sprawy. Patrząc po sobie i swoich znajomych, to czasami wole unikać takich spotkań, szczególnie na jakiś zjazdach tematycznych. Bywa tak, że nikt tam nie kończy imprezy na trzeźwo i pomimo tego, że od czasu do czasu się napiję, to poziom płynów jakie tam się rozlewają, mnie przeraża.
Dlatego silna wola jest w cenie smile

Ja nikomu nie zabraniam przy mnie pić ani nie robię wykładów. Jest jednak tak jak mówisz ktoś kto kilka lat temu pił max 2 piwa czy 2 kieliszki wina obecnie to już jest 6 szt. albo butelka na głowę i to lekko. Poza tym ja nie widzę nic fajnego w takim upojeniu a i to dość drogie uzależnienie. 
Zdecydowanie wolę wydać kasę na coś innego. 
Bawić się, tańczyć też mogę bez %,  humor też zwykle mi dopisuje.

Poza tym tak obserwując ludzi z boku, znając ten problem od kuchni, uważam, że wielu nawet z mego otoczenia tutaj ma już poważny problem, ale do tego sam oczywiście nie przyzna. Bardzo łatwo tą granicę przekroczyć i nagle okazuje się, że dana osoba nie potrafi już bez niego funkcjonować, niby tylko kilka browarków, ale codziennie... a jak zabraknie to dopiero dramat. Taka osoba już nie potrafi budować normalnych relacji, więzi bo jedyne co nią kieruje to potrzeba by się napić.

EDIT: Jest w sumie wiele wspólnego między alkoholizmem a romansem/zdradą. Na początku jest fajnie, przyjemnie, wydaje się, że ma się nad wszystkim kontrolę itd. ale jak się przekroczy pewną "czerwoną linię", zaczyna się dramat. Osobisty i rodzinny.

362

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Ela210 napisał/a:

Fakty z życia to nie są wszystkie karty. I wcale nie te najważniejsze. Ważniejsze jest podejście do ludzi, związków.

Wybieranie sobie samemu o czym powiem, a o czym nie, żeby jak najkorzystniej wypaść w oczach nowo poznanej osoby
w sposób wystarczający, przynajmniej dla mnie, określa podejście do ludzi i związków.
Jeśli spotykam na swej życiowej drodze Roxann, Elę, Gracjanę, Anię, Hanię, Kasię, Basię... i zaczynam prowadzić wstępne rozmowy na temat wiadomy,
to muszę zakładać taką ewentualność, że coś poważnego w przyszłości z tego wyniknie, inaczej nie zawracałbym sobie głowy takimi znajomościami.
No więc jeśli zakładam taką ewentualność, powinienem zakładać i przewidywać, że wszystko co mam za uszami czy to jaki naprawdę jestem,
prędzej czy później wyjdzie na jaw, każde kłamstwo może się wydać, każde świństwo jakie komuś zrobiłem, każde zatajenie czegokolwiek.

I w tym momencie nawet samo rozważanie co powiedzieć, a co lepiej nie, już jest nie w porządku, tym bardziej zostawianie sobie co lepszych kąsków
na potem, kiedy relacja nabierze tempa, minie jakiś tam czas, sprawy się pokomplikują i druga strona zostaje postawiona w sytuacji bez wyjścia,
bo zdążyła się zaangażować, zakochać, przywiązać, być może coś zaplanować, wdrożyć w temat własne dzieci, rodzinę, znajomych, bliskich, dalszych...
nagle któregoś dnia się dowiaduje a to o tym, a to o tamtym, to znów o jeszcze czymś i za każdym razem słyszy tłumaczenie "nie chciałem ci mówić"

- wiesz nie chciałem ci mówić, ale jestem hazardzistą, ostatnio przegrałem 16 tysięcy euro w salonie (autentyczny przypadek znajomego z pracy)
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale muszę sobie golnąć wieczorem dwie małpki i doprawić czteropakiem, inaczej nie mogę zasnąć
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale lubię swojej kobiecie spuścić lekki łomot od czasu do czasu, wtedy lepiej się czuję, a i ona równo chodzi
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale mam małe dziecko w Łodzi i jeszcze jedno we Wrocławiu, ale posłuchaj, one mnie wrobiły, tak było, nie kłamię

Lista rzeczy, o których "nie chciałem ci mówić" jest praktycznie nieskończona i kto ma teraz decydować o czym mówić i kiedy, a o czym nie wspominać?

363

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
anderstud napisał/a:

- wiesz nie chciałem ci mówić, ale jestem hazardzistą, ostatnio przegrałem 16 tysięcy euro w salonie (autentyczny przypadek znajomego z pracy)
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale muszę sobie golnąć wieczorem dwie małpki i doprawić czteropakiem, inaczej nie mogę zasnąć
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale lubię swojej kobiecie spuścić lekki łomot od czasu do czasu, wtedy lepiej się czuję, a i ona równo chodzi
- wiesz nie chciałem ci mówić, ale mam małe dziecko w Łodzi i jeszcze jedno we Wrocławiu, ale posłuchaj, one mnie wrobiły, tak było, nie kłamię

Oj Anderstud, życie byłoby zbyt piękne gdyby wszyscy myśleli i postępowali jak Ty. A najlepiej gdyby nie mieli niczego za uszami wink
Naprawdę wierzysz, że ktoś sam z siebie przed kobietą ot tak od razu wyjedzie z takimi tekstami? Można i trzeba pytać, ale naprawę uważasz, że ktoś przyzna że ma problem z nałogami, albo agresją? Jak się sam nie przekonasz, albo ktoś życzliwy ci nie doniesie, to nie ma takiej opcji. Ja sąsiada miałam pod nosem i jakoś nigdy wcześniej nie zauważyłam niczego niepokojącego. A po tamtym incydencie on szedł w zaparte, że żadnego problemu nie ma. To my musimy być czujni i pilnować swoich zasad i granic. Zapewne każdy ma jakąś czarna listę cech, które od razu dyskwalifikują partnera i je w pierwszej kolejności weryfikuje. Z tymże tu też jest haczyk. Choćby przykład podany przez forumowiczkę, kiedy facet powiedział, że jest po rozwodzie, ale "zapomniał" wspomnieć, że ma już drugą żonę.  Czy komukolwiek wcześniej by przyszło to do głowy? Chyba nie. Ale podejrzewam, że teraz tamta dziewczyna będzie szczególnie na tym punkcie wyczulona i raczej ot tak nie uwierzy na słowo. Ja w sumie też po preziu, pierwsze co robię to sprawdzam stan cywilny, teraz pewnie dojdzie rzeczywista liczba dzieci. Wcześniej mi nawet nie przyszło przez myśl, że te z małżeństwa nie musza być jedynymi a o nich raczej nikt nie ma problemu by mówić.
Także ten... wink

364

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Ale właśnie dlatego, że o ta szczerość i normalność tak trudno w dzisiejszych czasach - dlatego jest to tak bardzo w cenie. Bo "na pierwszy rzut oka" takich idealnych ludzi jest wielu, a wystarczy trochę poskrobac i niezły syf wychodzi. Każdy potrafi się zareklamować. Ukrywanie ważnych faktów i udawanie kogoś kim się nie jest nazywam cwaniactwem, a tego cwaniactwa jest tak dużo, że żadna sztuka z kimś takim być. Pytanie czy warto?
Ech, ja właśnie przed chwilą wróciłam z takiego spotkania i mam kaca moralnego, że w ogóle straciłam czas na kogoś takiego...

365 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-09 00:31:30)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Jeśli już mówimy o cwaniactwie, to w moim odczuciu będzie to prędzej udawanie kogoś, kim się nie jest. Inaczej, to prędzej opisuje wytworzenie alternatywnej wersji samego siebie a przynajmniej czynne zmyślanie różnorakich historii na temat swojego życia niż unikanie pewnych wstydliwych tematów. Anderstud cały czas wspomina o grubym kalibrze spraw, które w teorii zawsze powinny być wykładane na stół od razu. Często jednak są to kwestie tak problematyczne, że ktoś mozę zwyczajnie sie bać lub wstydzić przyznać się do tego, niż ukrywać to z czystego wyrachowania. Tym chętniej i łatwiej mogę się przed kimś otworzyć, z kimś czuję jakąś rodzącą się więź, to wiadomo. Tylko, tak jak mi się właśnie wydaje, nie jest mi łatwo wytworzyć z kimś taka wieź po kilku pierwszych spotkaniach.
Czasami rónież nie mogę zroumieć, dlaczego pewne fakty czy historie z życia ludzi są przez nich ukrywane tak skrzętnie. Do tej pory sądziłem, że prawie zawsze wynika to z czystego wyrachowania. Teraz jednak jestem świadomy, że każdy ma nieco inną wrażliwość i nie jest w stanie tak prosto zwierzyc się druiemu człowiekowi z pewnych szczegółów swego życia, tym bardziej właśnie na początku znajomości. W każdym razie nie czułbym się komfortowo, gdybym miał w ciągu pierwszych dwóch czy trzech spotkań zwierzać się komuś z całego życia, gdyż NIE traktuje takiej prawi eobcej dziewczyny od razu jako przyszłej partnerki.

366 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-11-09 00:40:49)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Fakt jest taki, że związki, które nie sa oparte szczerości (od samego początku) szybko się rozpadają. Przenalizujcie sobie swoją przeszłość a zoabczycie. Mnie też zdarzyło się nagiąć pewne fakty, a wręcz skłamać. Z reguły szybko się to kończyło. W odwrotna stronę to samo - nawet jak zaczynaliśmy od szczerości a potem - z jakiś powodów - zaczęliśmy ubarwiać rzeczywistość ta więź naturalnie się rozluźnia a relacja kończy. Najwet najbardziej syfiasta szczerość łączy ludzi bardziej niż kolorowe bańki mydlane.

367

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Absolutnie nie przeczę, że należy być szczerym w związku.
Pytanie kiedy możemy uznać, że to już związek i zarazem kiedy możemy w pełni się otworzyć przed drugą osobą. Powiedzmy, że dane fakty z naszego życia pozostają proporcjonalne do etapu rozwoju relacji. Czy sa jakieś wydarzenia z naszego życia, których się zwyczajnie możemy WSTYDZIĆ a które mogą nie mieć bezpośredniego wpływu na budowanie zaufania między ludźmi. Za przykład niech posłuży jakaś poważna choroba: czy na jednym z pierwszych spotkań zasadne jest zwierzanie się drugiej osobie, że ktoś w młodosći przeszedł np nowotwór czy coś równie poważniejszego?
Staram się spojrzeć na to od innej strony, nie generalizując, że każde zatajenie prawdy( nie kłamstwo!) jest wynikiem czystego wyrachowania, tylko lęku przed reakcją drugiej strony czy własnie wstydliwością.
Innymi słowy można uznać, że spośród faktów czy wydarzeń z naszego życia, są takie o których należy bezwzględnie informować i takie które okazują sie stosunkowo nieistotne. Z całą pewnością, o dmomentu kiedy jesteśmy już razem, należy jak najbardziej być ze sobą szczerym. Jednak na samym początku, jeśli nie jestes,my przekonani czy to ta osoba, nie jest wszystkim tak łatwo wyrzucać z siebie wszystkiego.

368

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

A jaki jest sens spotykać się z osoba z którą nie zakladamy, że będziemy tworzyć stały związek?

Jeśli szukamy przygody to ok, ale jeśli szukamy stałego związku to od razu to załóżmy i zachowujmy się proporcjonalnie do tego czego chcemy.

369 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-09 11:26:29)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Może różni ludzie inaczej to odczuwają.
Ja w każdym razie nie jestem w stanie stwierdzić po kilku spotkaniach( powiedzmy jeśli jest ich co najwyżej 3), że akurat z TĄ osobą będę chciał się związać. Zwyczajnie nie mogę mieć takiej pewności. Nawet jakby się otwarła przede mną w całości. Nie mam w oczach Rentgena i nie potrafię prześwietlić kogoś dobrze na tyle, aby stwierdzić, że ten ktoś będzie akurat tym, którego szukam. Nie wiem, może inni mają tą zdolność wyczuwania tego cudownego "czegoś", co sprawia, że już na samym początku będę niemal pewny, że to ten/ta. Chodzi mi tutaj o to, że czasami druga strona widząc, że już na pierwszych spotkaniach się mocno angażujemy, może siępoczuć osaczona i zdezorientowana. Nawet jeśli powiedzmy pisze się z kilkoma osobami na portalach, i wybiera się kogoś konkretnego, to nie idę z nim n apierwsze spotkanie z nadzieją, ze stworzę z nim od razu związek.
Poza tym między czystą przygodą( w domyśle chyba wiele osób myśli o przygodzie kończącej się w łóżku) a pomyślnie rozwijąjącym się związkiem, może być jeszcze przecież inna historia. Ot spotkałem się z kimś na kawie/kolacji, fajnie się rozmawiało, ale coż nie wyszło, trudno..Mam ZAWSZE tego typu spotkania traktować jako porażkę?

370

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Jeżeli na samym początku nie opowiemy o jakiś ciężkich faktach z naszego życia (np. "mam nieślubne dziecko"- jak w przypadku faceta Roxann) to później bardzo trudno jest poruszyć takie tematy. Tworzy się więź i takie wyznanie burzy to, co do tej pory udało się zbudować. Już nie ma zaufania.
Mówiąc o takich faktach na początku ta osoba albo się ulotni albo zostanie - doceniają przy tym szczerość, co buduje zaufanie.
Najzwyczajniej świecie nie traktujesz później takiej osoby jak oszusta.
Miałam taka sytuację. Po jakimś czasie trwania znajomosci, gdy dowiadujesz się takich rzeczy, to ta osoba traci na autentyczności na tyle, że zaczynasz się zastanawiać czy wszystko, co do tej pory opowiadała nie jest kłamstwem. A być może ta historia, opowiedziana na początku, nie urosła by do takiej rangi.

371 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-09 15:02:41)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Ależ oczywiście, że należy mówić o rzeczach istotnych, poważnych. Tylko nie oszukujmy się, czasami przynajmniej, owa ważność  jest zupełnie inaczej interpretowana przez obie strony. Obiektywnie fakt posiadania dziecka jest rzecz jasna takim właśnie faktem, jak i wiele innych. Ale gdzie ta ważność może się obiektywnie kończyć? Powtórzę moje pytanie:czy dziewczyna chciałaby sie dowiadywać na pierwszej bądź drugiej randce, żę przeszedłem 15 lat temu ciężką chorobę, która NIE MA obiektywnie wpływu na moje obecne życie oraz zdolność do wchodzenia w potencjalny związek? Akuurat ja nie mam z tym problemu, żeby ogólnie się zwierzyć z takich rzeczy, ale ktoś może się czuć niezrecznie wracając do takich spraw, prawda?
A może dla niektórych istotne będą wszystkie najdrobniejsze szczegóły z przeszłości? A może też nie liczy się waga problemu, tylko CZYSTY fakt zatajenia czegoś, nawet jeśli jest to naprawdę coś mało istotnego...?Wtedy tez zakładamy z góry, że skoro partner zataił przed nami mało istotną rzecz, to oczywiście MUSI w przyszłości nas też oszukać w znacznie poważniejszej sprawie.
Może właśnie dlatego, osoby podobne do partnera Rox wolą coś zataić, bo zakładają, że reakcja będzie zawsze ta sama: ulotnienie się, wyrzuty, kazania, pouczenia?
Ludzie różnie mogą reagować, czasami zdarzy nam się powiedzieć o ważnych kwestiach, czasami nie. Staram się próbować zrozumieć postępowanie kogoś takiego, kto możę coś zatajać. I nie zakładać, że ZAWSZE działa z czystym wyrachowaniem, nie mając jednocześnie ani odrobiny szacunku do drugiej strony. Zakładanie, że jeśli w przypadku jednej istotnej nawet kwestii ktoś nas perfidnie oszukał, to będzie to robił notorycznie dalej bywa myląca.

Wracając do partnera Rox - co do motywu, dla którego zataił obecność dziecka, mamy dwie mozłiwości:

- tą zakładaną przez anderstuda, gdzie facet działa w sposób wyfarinowany od początku do końca, nie licząc się zupełnie z drugą stroną

- opcja samej Rox, według której gość się mocno pogubił, obawiając się reakcji Autorki na SAM FAKT, żę ma dziecko, zanim jeszcze znajomość zacznie się rozwijać

372

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Wszystko pięknie Bagienniku, ale fakt posiadania 2-letniego malucha, ma i będzie miało ogromny wpływ na obecne i przyszłe życie Pana Ładnego, jak i również Roxann, o ile ta zdecyduje się z nim zostać.

373

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Bagienniku- co do pogrubionego pytania odpowiedź brzmi NIE. Sam napisałeś, że nie ma to wpływu na obecne życie

374 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-09 15:02:03)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Co do posiadania dziecka - powtórzę raz jeszcze: JEST ono wydarzeniem o takiej randze, o którym NALEŻY informować potencjalnego partnera. W przypadku partnera Rox zastanawiałem się nad MOTYWEM dlaczego ten fakt został zatajony, jednocześnie nie zakładając z góry, że zrobił to z pełnym wyrachowaniem, żeby Autorkę zdobyć. Zakładam, że mógł obawiać się mimo wszystko jej reakcji, będąc nieco rozdartym, między poczuciem uczciwości a chęcią stworzenia związku, który JEGO zdaniem, mógłby się nie rozwinąć, gdyby od razu Rox się dowiedziała o dziecku. Nie zastanawiam się nad tym, czy SAM FAKT ukrycia dziecka jest prawidłowy czy nie, ale nad MOTYWACJĄ postępowania Pana A.

Co do pogrubionego tekstu: na pewno w MOIM odczuciu takie zdarzenie, jak tamta choroba, nie miałoby wpływu na to, czy będę mógł się z kobietą związać czy nie. Znając jednak rzeczywiśtość, to mogę się założyć, że gdybym coś takiego zataił, to niejedna niewiasta oburzyłaby się później, albo na sam fakt zatajenia, albo uznając subiektywnie, żę jednak wydarzenie to było na tyle istotne, że należało ją o tym poinformować..
Podałem tu zresztą przykład z własnego życia, bo zwyczajnie łatwiej mi to ocenić.

375 Ostatnio edytowany przez Kathy08 (2019-11-09 20:31:34)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Co do posiadania dziecka - powtórzę raz jeszcze: JEST ono wydarzeniem o takiej randze, o którym NALEŻY informować potencjalnego partnera. W przypadku partnera Rox zastanawiałem się nad MOTYWEM dlaczego ten fakt został zatajony, jednocześnie nie zakładając z góry, że zrobił to z pełnym wyrachowaniem, żeby Autorkę zdobyć. Zakładam, że mógł obawiać się mimo wszystko jej reakcji, będąc nieco rozdartym, między poczuciem uczciwości a chęcią stworzenia związku, który JEGO zdaniem, mógłby się nie rozwinąć, gdyby od razu Rox się dowiedziała o dziecku. Nie zastanawiam się nad tym, czy SAM FAKT ukrycia dziecka jest prawidłowy czy nie, ale nad MOTYWACJĄ postępowania Pana A.

Co do pogrubionego tekstu: na pewno w MOIM odczuciu takie zdarzenie, jak tamta choroba, nie miałoby wpływu na to, czy będę mógł się z kobietą związać czy nie. Znając jednak rzeczywiśtość, to mogę się założyć, że gdybym coś takiego zataił, to niejedna niewiasta oburzyłaby się później, albo na sam fakt zatajenia, albo uznając subiektywnie, żę jednak wydarzenie to było na tyle istotne, że należało ją o tym poinformować..
Podałem tu zresztą przykład z własnego życia, bo zwyczajnie łatwiej mi to ocenić.

Znałam kobietę, która zataiła fakt posiadania nieślubnego dziecka. Narzeczony OCZYWIŚCIE dowiedział się o tym w dramatycznych okolicznościach. Postawił ultimatum. Albo on albo dziecko.....Rzecz się działa w latach 70-tych. Motywacja kobiety? Chciała wyjść za mąż.  Ale pewnie każdy ma inną motywację.
Osobiście, NIGDY nie postąpiłabym jak ta kobieta. A facet zatajający posiadanie dziecka nie jest dla mnie wiarygodny.
Poza tym chętnie posłuchałabym historii tej Pani, z którą Pan Ładny (fajna ksywa) ma niby przypadkowo dziecko.
Wpadkę to może zaliczyć para nastolatków przy pierwszym seksie. Dorosły facet powinien być bardziej uświadomiony.

376

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Weekend minął... z Rodzicami sprawy nie rozwiązałam, bo z nimi już się nie da normalnie rozmawiać, szczególnie z ojcem... po 2 zdaniach następuje monolog z delikatnie rzecz ujmując podniesionym głosem i nie ma szans by go przerwać czy przedstawić swój punkt widzenia, argumenty... można tego słuchać tak spokojnie nawet godzinę lub dwie, albo próbować przekrzyczeć, ale i tak nic to nie da, albo wyjść. Ja po kilku próbach wybrałam opcję trzecią. Z mamą trochę porozmawiałam, ustaliłyśmy kilka rzeczy by ją jak najskuteczniej od ojca odseparować.  No i tyle w sumie, także żadnego przełomu.
Co do A. dużo ze sobą rozmawialiśmy, może mniej o nas, jako nas, tylko o tym jak on chce tą swoją sytuację rozwiązać, jak to sobie wyobraża i czy ma świadomość z czym to się wiąże. Szczerze, to on chyba sam nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Chodziło głównie o (ewentualne) widzenia (tak, wątek Becketta niewątpliwie był dla mnie inspiracją i skarbnicą wiedzy, ale nie tylko jego, też wypowiedzi w tym wątku). U niego/nas dodatkowym problemem jest odległość - kilkaset km. On jest nieugięty co do tego, że spotykanie z dzieckiem w domu matki jest absolutnie wykluczone. Ogólnie plan na razie jest taki, że w tym lub następnym tygodni ma(my) się spotkać z prawnikiem i dowiedzieć co w tej sytuacji można zrobić, jakie są inne możliwości. Potem on podejmie decyzję. Możliwe, że będzie tak, że dopiero za kilka lat zacznie zabiegać o kontakt z synem, o ile on będzie chciał. Ja w tej kwestii nie jestem w stanie mu nic podpowiedzieć/pomóc. Jestem w stanie go zrozumieć dlaczego widzenia w domu u matki nie wchodzą w grę. Ale czy da się to inaczej rozwiązać, jeszcze przy takiej odległości? Nie wiem. I w pierwszej kolejności tego należy się dowiedzieć. Jeszcze nie wiem czy pójdę z nim czy sam.
Także na razie z obu stron sytuacja patowa.

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Roxann, jeśli mu zależy, powinien utrzymywać kontakt. Nawet przez matkę, pytając o stan zdrowia, rozwój. Jak teraz to zostawi, to ma bankowe odebranie praw rodzicielskich.
Sugerowałaś rodzicom wizytę u lekarza? Może zachowanie ojca wynika z jakichś zaburzeń na tle zdrowotnym? Takie ataki agresji w jego wieku, nie są normalne.

378 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-12 15:22:19)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Roxann, jeśli mu zależy, powinien utrzymywać kontakt. Nawet przez matkę, pytając o stan zdrowia, rozwój. Jak teraz to zostawi, to ma bankowe odebranie praw rodzicielskich.

Nawet jeśli płaci alimenty?
Z tego co się orientuję on powiedział jej, że jakby coś to może liczyć na jego pomoc mimo, że od początku jasno jej zakomunikował, że nie chce dziecka i chyba wolał by usunęła... ale to inna kwestia. Wiadomo, że nie jest tak, że co tydzień do niej dzwoni i pyta o nie. W sumie trudno to wyobrazić kiedy go nie widuje.

Pokręcona Owieczka napisał/a:

Sugerowałaś rodzicom wizytę u lekarza? Może zachowanie ojca wynika z jakichś zaburzeń na tle zdrowotnym? Takie ataki agresji w jego wieku, nie są normalne.

Tak, tata w ostatnich 2 latach miał dwie dość poważne operacje. Wcześniej był okazem zdrowia, bardzo aktywny intelektualnie i fizycznie itd. Teraz niestety 'starość' coraz bardziej daje o sobie znać, co pewnie powoduje u niego dodatkowe frustracje i agresje. Poza tym w okolicy, wśród znajomych jest najstarszy, wszyscy rówieśnicy już odeszli, nawet ci młodsi bliscy znajomi, więc pewnie to też ma wpływ. sad

A co do mamy to była na terapii i wciąż leczy farmakologicznie. Ogólnie jej stan psychiczny i fizyczny jest dość dobry. Gorzej z tatą.

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Roxann, jeśli mu zależy, powinien utrzymywać kontakt. Nawet przez matkę, pytając o stan zdrowia, rozwój. Jak teraz to zostawi, to ma bankowe odebranie praw rodzicielskich.

Nawet jeśli płaci alimenty?

nawet. To nie ma nic do rzeczy. Znam taki przypadek bardzo dobrze. Obowiązek alimentacyjny jest nawet wtedy, gdy ma się odebrane prawa.

Roxann napisał/a:

Z tego co się orientuję on powiedział jej, że jakby coś to może liczyć na jego pomoc mimo, że od początku jasno jej zakomunikował, że nie chce dziecka i chyba wolał by usunęła... ale to inna kwestia

no to sąd nie będzie miał jakby co dylematu sad

Roxann napisał/a:

tata w ostatnich 2 latach miał dwie dość poważne operacje. Wcześniej był okazem zdrowia, bardzo aktywny intelektualnie i fizycznie itd. Teraz niestety 'starość' coraz bardziej daje o sobie znać, co pewnie powoduje u niego dodatkowe frustracje i agresje. Poza tym w okolicy, wśród znajomych jest najstarszy, wszyscy rówieśnicy już odeszli, nawet ci młodsi bliscy znajomi, więc pewnie to też ma wpływ. sad

A co do mamy to była na terapii i wciąż leczy farmakologicznie. Ogólnie jej stan psychiczny i fizyczny jest dość dobry. Gorzej z tatą.

Rozumiem, że ciężko jest z nim rozmawiać, a o wizycie u lekarza to już w ogóle level master.  Nie ma nikogo, oprócz Was, kto mógłby z nim porozmawiać? Może lekarz mógłby przyjechać na wizytę domową i zlecić kilka badań i zasugerować psychologa?

380 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-12 15:47:27)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Roxann napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Roxann, jeśli mu zależy, powinien utrzymywać kontakt. Nawet przez matkę, pytając o stan zdrowia, rozwój. Jak teraz to zostawi, to ma bankowe odebranie praw rodzicielskich.

Nawet jeśli płaci alimenty?

nawet. To nie ma nic do rzeczy. Znam taki przypadek bardzo dobrze. Obowiązek alimentacyjny jest nawet wtedy, gdy ma się odebrane prawa.

Roxann napisał/a:

Z tego co się orientuję on powiedział jej, że jakby coś to może liczyć na jego pomoc mimo, że od początku jasno jej zakomunikował, że nie chce dziecka i chyba wolał by usunęła... ale to inna kwestia

no to sąd nie będzie miał jakby co dylematu sad

Przekażę mu to. Na razie miał umówić się z prawnikiem by zorientować co i jak może zrobić.  No zobaczymy...

Pokręcona Owieczka napisał/a:

Rozumiem, że ciężko jest z nim rozmawiać, a o wizycie u lekarza to już w ogóle level master.  Nie ma nikogo, oprócz Was, kto mógłby z nim porozmawiać? Może lekarz mógłby przyjechać na wizytę domową i zlecić kilka badań i zasugerować psychologa?

Tata chodzi regularnie na badania. Z tym nie ma problemu. Początkowo się wzbraniał (a raczej nic nie mówił, że coś dolega) aż doszło do sytuacji dość krytycznej, więc teraz pilnuje kolejnych wizyt i jak coś się dzieje to umawiam go na jakieś badania specjalistyczne a nawet operację.
Psycholog by mu się pewnie przydał, ale jak mu o tym wspomnieć? Zaraz by mnie wyzwał, że mam go za chorego psychicznie i chcę zamknąć w psychiatryku. Poza tym nie wiem czy on by coś wskórał. Zauważyłam, że liczba tematów ojca systematycznie się zmniejsza i niestety w kółko jest wałkowane to samo sad W tym nr 1 (niestety) nieudane małżeństwo, 2 religia, 3 polityka... ale to już chyba standard. hmm

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

To może zorganizować mu sanatorium smile Zmieni klimat, nawiąże znajomości i mama odpocznie.

382

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Pokręcona Owieczka napisał/a:

To może zorganizować mu sanatorium smile Zmieni klimat, nawiąże znajomości i mama odpocznie.

I to jest pomysł!

383

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Roxann, nie trzyma mi się razem Twój opis Pana Ładnego, jako rozsądnego i ogarniętego życiowo człowieka, z tym co piszesz teraz.
To dziecko go nie zna.
Nigdy go nie widziało na oczy.
I takiego małego brzdąca, bo tym właśnie jest 3-latek, Pan Ładny kategorycznie nie chce widywac, poznawać w normalnych dla tego dziecka, codziennych warunkach, w których maluch czuje się bezpiecznie i dobrze?
To jak to sobie niby wyobrażacie?
Zabrać dziecko, które widzi po raz pierwszy w życiu do hotelu na weekend? Czy przesiadywac z nim w Maku? Albo w parku?
W takim podejściu nie ma rozsądku za grosz.
I też myślenie o dobru dziecka wynosi tu mniej niż zero.
Równie dobrze pan ładny mógłby wejść do jakiegokolwiek domu, i zabrać stamtąd jakiekolwiek dziecko na weekend do hotelu.
Bo on chce.
Przecież to kompletny bezsens.

384

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
IsaBella77 napisał/a:

Roxann, nie trzyma mi się razem Twój opis Pana Ładnego, jako rozsądnego i ogarniętego życiowo człowieka, z tym co piszesz teraz.
To dziecko go nie zna.
Nigdy go nie widziało na oczy.
I takiego małego brzdąca, bo tym właśnie jest 3-latek, Pan Ładny kategorycznie nie chce widywac, poznawać w normalnych dla tego dziecka, codziennych warunkach, w których maluch czuje się bezpiecznie i dobrze?
To jak to sobie niby wyobrażacie?
Zabrać dziecko, które widzi po raz pierwszy w życiu do hotelu na weekend? Czy przesiadywac z nim w Maku? Albo w parku?
W takim podejściu nie ma rozsądku za grosz.
I też myślenie o dobru dziecka wynosi tu mniej niż zero.
Równie dobrze pan ładny mógłby wejść do jakiegokolwiek domu, i zabrać stamtąd jakiekolwiek dziecko na weekend do hotelu.
Bo on chce.
Przecież to kompletny bezsens.

IsaBella77, ja nie mam dziecka i nie ma takich doświadczeń jednak Ty wcześniej już jeden post w tym wątku napisałaś w podobnym tonie i jemu tak to przedstawiłam. On rzeczywiście nie ma bladego pojęcia co i jak bo nie planował i nie chciał tego dziecka. Już zostawmy szczegół "wpadki", ale fakt jest faktem. On nie chciał i nie chce być z tą kobietą, czuje się oszukany. Ma nauczkę tylko dość sporą i do końca życia. Ja nie znam się na tych wszystkich procedurach itd. ale mimo tego, że on od razu mówił, że dziecka nie chce i (chyba) sugerował aborcję (nie bardzo chciał o tym mówić, ten temat go drażni i boli zarazem), uznał dziecko i płaci alimenty. Ona mimo jego woli, wiedząc że nie będą razem, zdecydowała urodzić dziecko i żyć z 500+ i alimentów. Choć on jej płaci na razie wedle uznania ale regularnie. Nie bronię go ale mogę zrozumieć frustrację. Też co innego dowiedzieć się, że kobieta z którą się 'przypadkiem' przespałem jest w ciąży, a co innego jak to dziecko już jest na świecie i rośnie. Ja mu nie zazdroszczę tej sytuacji. Ale sam sobie 'winien'. Tylko czy tak można mówić o dziecku, które niczemu nie winne? To chyba w końcu go ruszyło.
Rozmawiając z nim odnoszę wrażenie, że on sam nie wie co robić, chciałby mieć kontakt z dzieckiem skoro już je ma i na nie płaci i będzie płacił, ale z matką absolutnie.. ale tak się nie da. Sporo w nim rozgoryczenia.
Córka o tym dziecku jeszcze nie wie, nikt nie wie poza mną. A to też świadczy o tym, że z jakiegoś powodu tyle czasu to ukrywał. Mi się zwierzył, bo (za)ufał tylko ja nie wiem co z tym zrobić. Ot tak zostawić, bez sensu. Pomóc też nie bardzo wiem jak.

385

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Roxann napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Roxann, nie trzyma mi się razem Twój opis Pana Ładnego, jako rozsądnego i ogarniętego życiowo człowieka, z tym co piszesz teraz.
To dziecko go nie zna.
Nigdy go nie widziało na oczy.
I takiego małego brzdąca, bo tym właśnie jest 3-latek, Pan Ładny kategorycznie nie chce widywac, poznawać w normalnych dla tego dziecka, codziennych warunkach, w których maluch czuje się bezpiecznie i dobrze?
To jak to sobie niby wyobrażacie?
Zabrać dziecko, które widzi po raz pierwszy w życiu do hotelu na weekend? Czy przesiadywac z nim w Maku? Albo w parku?
W takim podejściu nie ma rozsądku za grosz.
I też myślenie o dobru dziecka wynosi tu mniej niż zero.
Równie dobrze pan ładny mógłby wejść do jakiegokolwiek domu, i zabrać stamtąd jakiekolwiek dziecko na weekend do hotelu.
Bo on chce.
Przecież to kompletny bezsens.

IsaBella77, ja nie mam dziecka i nie ma takich doświadczeń jednak Ty wcześniej już jeden post w tym wątku napisałaś w podobnym tonie i jemu tak to przedstawiłam. On rzeczywiście nie ma bladego pojęcia co i jak bo nie planował i nie chciał tego dziecka. Już zostawmy szczegół "wpadki", ale fakt jest faktem. On nie chciał i nie chce być z tą kobietą, czuje się oszukany. Ma nauczkę tylko dość sporą i do końca życia. Ja nie znam się na tych wszystkich procedurach itd. ale mimo tego, że on od razu mówił, że dziecka nie chce i (chyba) sugerował aborcję (nie bardzo chciał o tym mówić, ten temat go drażni i boli zarazem), uznał dziecko i płaci alimenty. Ona mimo jego woli, wiedząc że nie będą razem, zdecydowała urodzić dziecko i żyć z 500+ i alimentów. Choć on jej płaci na razie wedle uznania ale regularnie.

Zawsze mnie zdumiewa, kiedy faceci twierdzą, że kobieta ŻYJE z alimentów. W domyśle, dobrze żyje. Teraz do tego dochodzi jeszcze 500 +. To tak absurdalne, że aż śmieszne.
No chyba, że te alimenty wyniosłyby ponad 2000zł miesięcznie, co jak się orientuję, nie jest w Polsce kwotą często zasadzaną.
Przy jednej chorobie dziecka zapłaciłam kiedyś w aptece za leki i nebulizator ok.500zł.
Dlatego powtarzam - chciałbym usłyszeć wersję Matki dziecka.

386

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Kathy08 napisał/a:

Zawsze mnie zdumiewa, kiedy faceci twierdzą, że kobieta ŻYJE z alimentów. W domyśle, dobrze żyje. Teraz do tego dochodzi jeszcze 500 +. To tak absurdalne, że aż śmieszne.
No chyba, że te alimenty wyniosłyby ponad 2000zł miesięcznie, co jak się orientuję, nie jest w Polsce kwotą często zasadzaną.
Przy jednej chorobie dziecka zapłaciłam kiedyś w aptece za leki i nebulizator ok.500zł.
Dlatego powtarzam - chciałbym usłyszeć wersję Matki dziecka.

Mnie też zdumiewa sytuacja w przypadku "wpadki" takiej stricte, że kobieta decyduje na urodzenie. W końcu dziecko to odpowiedzialność obu stron. Jeśli nie byli w związku, nawet nie znali a on komunikuje, że tego dziecka nie chce, wtedy jeszcze w początkowym stadium ciąży, to …no właśnie. Jeśli kobieta dorosła chyba prawie 40-stoletnia, mimo wszystko chce urodzić, to facet może czuć się oszukany i wrobiony. Potem wiadomo dziecko rodzi i rośnie.
No tak, można powiedzieć, było z nią nie spać. Ale kiedy tylko dowiedziała o ciąży wiedziała, że z nią nie będzie. Nie usprawiedliwiam go ale to są trudne sytuacje.
Nie wiem ile on tam jej płaci ale na pewno więcej niż 1 tys. miesięcznie.

387

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Mnie też zdumiewa sytuacja w przypadku "wpadki" takiej stricte, że kobieta decyduje na urodzenie. W końcu dziecko to odpowiedzialność obu stron. Jeśli nie byli w związku, nawet nie znali a on komunikuje, że tego dziecka nie chce, wtedy jeszcze w początkowym stadium ciąży, to …no właśnie. Jeśli kobieta dorosła chyba prawie 40-stoletnia, mimo wszystko chce urodzić, to facet może czuć się oszukany i wrobiony. Potem wiadomo dziecko rodzi i rośnie.
No tak, można powiedzieć, było z nią nie spać. Ale kiedy tylko dowiedziała o ciąży wiedziała, że z nią nie będzie. Nie usprawiedliwiam go ale to są trudne sytuacje.
Nie wiem ile on tam jej płaci ale na pewno więcej niż 1 tys. miesięcznie.

A może ona chciała go jakoś "złapać " na dziecko? I nie udało się.
Ale wtedy pewnie pozwałaby go o alimenty....
Samotne macierzyństwo jest szalenie trudne i żadne "więcej niż  tysiąc złotych" i 500+ tego nie zrekompensują. A ona zdecydowała się mimo wszystko urodzić to dziecko wg Twojego opisu, pochodzące z przypadkowego seksu.
Wyobrażasz sobie utrzymać siebie i dziecko za ca.1700zł? Bo ja nie.
Coś mi się to kupy nie trzyma.
Rozumiem, że ona nie nalega na kontakty ojca biologicznego z dzieckiem?

388

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
Kathy08 napisał/a:

A może ona chciała go jakoś "złapać " na dziecko? I nie udało się.
Ale wtedy pewnie pozwałaby go o alimenty....
Samotne macierzyństwo jest szalenie trudne i żadne "więcej niż  tysiąc złotych" i 500+ tego nie zrekompensują. A ona zdecydowała się mimo wszystko urodzić to dziecko wg Twojego opisu, pochodzące z przypadkowego seksu.
Wyobrażasz sobie utrzymać siebie i dziecko za ca.1700zł? Bo ja nie.
Coś mi się to kupy nie trzyma.
Rozumiem, że ona nie nalega na kontakty ojca biologicznego z dzieckiem?

No nie nalegała, bo on nie chciał, sama zdecydowała, że urodzi. On jej płaci naprawdę nie wiem ile i nie wnikam ale na pewno więcej niż 1 tys. msc. A pewnie więcej.
Odpowiadając na twoje pytanie, nie, nie wyobrażam sobie wychowywać dziecka (i siebie) za 1700. Wiem jednak, że tamta kobieta była 30+, także gdyby pracowała, alimenty i to +/500 daje dużo większą kwotę. Tyle, że on sam niewiele o tej kobiecie wie i nie chce...

389 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-11-12 20:55:20)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Przykra sprawa z rodzicami. Poza chorobami, takie napady agresji, zdarzają sie czasami tez po wypadkach czy urazach, znam taki jeden przypadek.Choć nie będę się wypowiadał, bo nie jestem lekarzem.. Ale możę rzeczywiście sanatorium w towarzystwie osób w podobnym wieku mogłoby jakoś pomóc?

Pozostawiając kwestię, czy to rzeczywiście była wpadka czy nie( a wiele na to wskazuje), to wydaje mi się, zę gość rzeczywiście jest mocno pogubiony. Sam fakt, że jeszcze córce nie powiedział, pokazuje że jednak Tobie zaufał i postanowił to w końcu z siebie wyrzucić. Nie zamierzam go rozgrzeszać, ale jednak widać, że cos do niego dotarło. Nie wiadomo w sumie, czy nie jest całkowicie pozbawiony praw rodzicielskich, bo chyba nie kontaktował się zbyt często z matką dziecka? Skoro nie chce się wiudywać z nim w jej domu, to gdzieś na mieście będzie najlepiej. Sprzeczne jest w tej całej sytuacji najbardziej to, ze jakoś chce mieć kontakt z tym dzieckiem, pomimo absolutnego braku chęci kontaktu z jego matką.

390 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-11-12 21:24:31)

Odp: "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku
bagienni_k napisał/a:

Skoro nie chce się wiudywać z nim w jej domu, to gdzieś na mieście będzie najlepiej. Sprzeczne jest w tej całej sytuacji najbardziej to, ze jakoś chce mieć kontakt z tym dzieckiem, pomimo absolutnego braku chęci kontaktu z jego matką.

To nie takie proste. Też dlatego ze kilkaset km nas dzieli.
Co do matki on wie że kontakt z nią nieunikniony tylko on absolutnie wyklucza spotkania na godziny u niej w mieszkaniu. I to nie podlega dyskusji. Z prawnikiem umówił zobaczy czy i jakie inne są rozwiązania. Inaczej pewnie zrezygnuje z widzeń starając zachować ograniczone prawa rodzicielskie.

Posty [ 326 do 390 z 571 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 8 9 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » "Nie potrafiłem Ci wczesniej o tym powiedzieć" - kłamstwo w związku

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024