Związek z rozsądku czy samotność? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 367 z 367 ]

326 Ostatnio edytowany przez umajona (2019-09-27 19:54:50)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Czy się przyczepisłęm? Raczej nie, po prostu się zaciekawiłem, moze nie ogółem, ale tym konkretnym przypadkiem.

A to jak z ciekawości pytasz, to powiem Ci, że ja sama nie wiem, czemu mi się podobają wyżsi ode mnie (ale niezbyt wysocy) ;p Po prostu tak mam ;p

Pytałeś jeszcze o szpilki. Moja siostra uwielbia szpilki, a zakochała się w chłopaku, który jest prawie tego samego wzrostu, co ona, więc w szpilkach go przewyższa. I co? I są razem smile Choć na pewno są dziewczyny, które nawet w szpilkach chcą mieć przy sobie wyższego faceta i nie ma w tym nic złego - po prostu tak lubią.
Jeszcze mi się przypomniała moja najlepsza koleżanka - też się zakochała w chłopaku, który jest mniej więcej tego wzrostu, co ona, może nawet ciut niższy. Wolałaby, żeby był wyższy, ale i tak świata poza nim nie widzi i nie zamieniłaby na żadnego innego wink Naprawdę nie ma reguły.

Zobacz podobne tematy :

327 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-27 19:57:28)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Pisząc "wszystkie" miałam na myśli mnie i moje koleżanki wtedy, nie Umajoną, która słusznie zauważyła że teraz królują długie włosy, sama też takie mam zresztą.
Po prostu Twoje upodobania płyną pod prąd jak łososie smile

328 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-27 20:09:59)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
marakujka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Jest jeden problem, jeśli się wejdzie w związek bez uczucia, bez nawet sympatii, tylko dlatego, że się chce mieć dzieci, to w jaki sposób się te dzieci pojawią, skoro obok będzie osoba, której się nie będzie lubiło a może nawet czuło do niej fizyczny wstręt?  Z seksu wtedy nici. To jużby był masochozm noi co drugi dzień chcodzić z taką osobą do łóżka, która jest "z braku laku aby były portki i dzieci w domu".

Tak, tylko że nie mówię o związku bez sympatii. To, że sympatia musi być - to już tak oczywiste, że...:) Chyba w każdym związku z wyjątkiem tych desperackich.
A co kto dopuści w łóżku i dlaczego, to już kwestia jego gustów... albo ustępstw.

Dla mnie z rozsądku, to ożenek z osobą, której się nie lubi za bardzo, ale toleruje, nie ma wspolnych punktów, odrzuca fizycznie,  ogólnie ta osoba irytuje, ale jednak wychodzi się za nią za mąż, bo może nikt inny się już nie trafi wink

To, o czym piszesz, to dla mnie zw. z desperacji. Serio. smile
Zw. z rozsądku - ma punkty wspólne. Zw. z desperacji - w sumie nie wiadomo co ma. Zw. z rozsądku - zw. przyjacielskie bardziej, niż "miłosne" w sensie romantycznym. Co nie znaczy, że nie ma tam jakiegoś innego rodzaju miłości. Albo z z czasem ta rumantyczna nawet może i się pojawi. Przynajmniej u jednej ze stron - bo druga może być od razu wielce zakochana.

Wg mnie wybór pomiędzy samotnością a związkiem z rozsądku jest kwestią wagi, którą się nadaje własnym priorytetom, oraz kompromisów.
A piszę to, bo nie uwierzę, że wszystkie związki tworzą ludzie bardzo zakochani. Tu już nawet na konkretne przykłady nie trzeba się powoływać. Jedno może jest zakochane bardziej a drugie mniej albo w ogóle. Ale jakoś im to bycie ze sobą pasuje...a  nawet w tych desperackich związkach... w końcu mąż leje żonę, a żona męża, ale są nadal razem... big_smile czyli im pasuje.

329

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
rossanka napisał/a:
marakujka napisał/a:

Tak, tylko że nie mówię o związku bez sympatii. To, że sympatia musi być - to już tak oczywiste, że...:) Chyba w każdym związku z wyjątkiem tych desperackich.
A co kto dopuści w łóżku i dlaczego, to już kwestia jego gustów... albo ustępstw.

Dla mnie z rozsądku, to ożenek z osobą, której się nie lubi za bardzo, ale toleruje, nie ma wspolnych punktów, odrzuca fizycznie,  ogólnie ta osoba irytuje, ale jednak wychodzi się za nią za mąż, bo może nikt inny się już nie trafi wink

To, o czym piszesz, to dla mnie zw. z desperacji. Serio. smile
Zw. z rozsądku - ma punkty wspólne. Zw. z desperacji - w sumie nie wiadomo co ma. Zw. z rozsądku - zw. przyjacielskie bardziej, niż "miłosne" w sensie romantycznym. Co nie znaczy, że nie ma tam jakiegoś innego rodzaju miłości. Albo z z czasem ta rumantyczna nawet może i się pojawi. Przynajmniej u jednej ze stron - bo druga może być od razu wielce zakochana.

Wg mnie wybór pomiędzy samotnością a związkiem z rozsądku jest kwestią wagi, którą się nadaje własnym priorytetom, oraz kompromisów.
A piszę to, bo nie uwierzę, że wszystkie związki tworzą ludzie bardzo zakochani. Tu już nawet na konkretne przykłady nie trzeba się powoływać. Jedno może jest zakochane bardziej a drugie mniej albo w ogóle. Ale jakoś im to bycie ze sobą pasuje...a  nawet w tych desperackich związkach... w końcu mąż leje żonę, a żona męża, ale są nadal razem... big_smile czyli im pasuje.

Gorzej jak się wyjdzie za mąż, czy ożeni z rozsądku a za pół roku pozna WŁAŚCIWA osobę. I co wtedy? To sie nazywa przewrotność losu.

330

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

Gorzej jak się wyjdzie za mąż, czy ożeni z rozsądku a za pół roku pozna WŁAŚCIWA osobę. I co wtedy? To sie nazywa przewrotność losu.


Ja to co wtedy? Dokonuje się dalszych wyborów - jakichś. smile
No, to byłoby fatalnie przewrotne. Takiej złośliwości losu to nie życzę chyba nikomu.

331

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Gorzej jak się wyjdzie za mąż, czy ożeni z rozsądku a za pół roku pozna WŁAŚCIWA osobę. I co wtedy? To sie nazywa przewrotność losu.


Ja to co wtedy? Dokonuje się dalszych wyborów - jakichś. smile
No, to byłoby fatalnie przewrotne. Takiej złośliwości losu to nie życzę chyba nikomu.

Tak tylko piszę, ale taki scenariusz nie jest niemożliwy.  Może dlatego, że wtedy się już odpuszcza, a wtedy to się staje. Oczywiście może się też nie stać i człowiek męczy się następną dekadę.

Powiem Wam, że jak dla mnie związek z rozsądku, nawet, jak ktoś wyżej napisał, jak jest jakaś jedynie sympatia ale nic poza tym - to się dobrze nie kończy. A jak pojawi sie trzecia osoba, która "zawróci głowę" to może być pozamiatane.
Są osoby, którym do głowy nie przyjdzie wiązać się z rozsądku i to są te osoby, które wiążą się z uczucia, bo czują, że jest to ta właściwa osoba.

332

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Oj, widuję czasem na ulicy takich facetów, których możnaby palcem ruszyć i by się przewrócili a o ich sile nie ma co więcej wspominać. To raczej dygresja w stronę spadającej sprawności fizycznej( a co za tym często idzie siły/wytrzymałości) wśród młodych ludzi..

Wygląd fiz. czasem bywa złudny... wink

333 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-27 20:45:26)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
marakujka napisał/a:
rossanka napisał/a:

Gorzej jak się wyjdzie za mąż, czy ożeni z rozsądku a za pół roku pozna WŁAŚCIWA osobę. I co wtedy? To sie nazywa przewrotność losu.


Ja to co wtedy? Dokonuje się dalszych wyborów - jakichś. smile
No, to byłoby fatalnie przewrotne. Takiej złośliwości losu to nie życzę chyba nikomu.

Tak tylko piszę, ale taki scenariusz nie jest niemożliwy.  Może dlatego, że wtedy się już odpuszcza, a wtedy to się staje. Oczywiście może się też nie stać i człowiek męczy się następną dekadę.

Powiem Wam, że jak dla mnie związek z rozsądku, nawet, jak ktoś wyżej napisał, jak jest jakaś jedynie sympatia ale nic poza tym - to się dobrze nie kończy. A jak pojawi sie trzecia osoba, która "zawróci głowę" to może być pozamiatane.
Są osoby, którym do głowy nie przyjdzie wiązać się z rozsądku i to są te osoby, które wiążą się z uczucia, bo czują, że jest to ta właściwa osoba.

Jasne.
Po prostu jest to jedna z opcji (czy do przyjęcia czy nie - inna sprawa).
A czy ktoś w takim odnajdzie, czy nie - oj, to różnie bywa. Choć jeśli ktoś czuje (albo wie), że nie będzie w stanie odnaleźć się w takim związku, to najlepiej w ogóle niech sobie tą możliwością nie zawraca głowy i nie myśli o przewadze bycia w związku nietakimjakimś  nad samotnością i vice versa. smile

334

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
rossanka napisał/a:
marakujka napisał/a:

Ja to co wtedy? Dokonuje się dalszych wyborów - jakichś. smile
No, to byłoby fatalnie przewrotne. Takiej złośliwości losu to nie życzę chyba nikomu.

Tak tylko piszę, ale taki scenariusz nie jest niemożliwy.  Może dlatego, że wtedy się już odpuszcza, a wtedy to się staje. Oczywiście może się też nie stać i człowiek męczy się następną dekadę.

Powiem Wam, że jak dla mnie związek z rozsądku, nawet, jak ktoś wyżej napisał, jak jest jakaś jedynie sympatia ale nic poza tym - to się dobrze nie kończy. A jak pojawi sie trzecia osoba, która "zawróci głowę" to może być pozamiatane.
Są osoby, którym do głowy nie przyjdzie wiązać się z rozsądku i to są te osoby, które wiążą się z uczucia, bo czują, że jest to ta właściwa osoba.

Jasne.
Po prostu jest to jedna z opcji (czy do przyjęcia czy nie - inna sprawa).
A czy ktoś w takim odnajdzie, czy nie - oj, to różnie bywa. Choć jeśli ktoś czuje (albo wie), że nie będzie w stanie odnaleźć się w takim związku, to najlepiej w ogóle niech sobie tą możliwością nie zawraca głowy i nie myśli o przewadze bycia w związku nietakimjakimś  nad samotnością i vice versa. smile

To ja chyba będę sama. Nie umiem być z kimś na siłę.  A jak jeszcze kogoś nie za bardzo lubię - to męka jest samo spotkanie, a co dopiero coś więcej. Czasem nachodzi mnie refleksja, jak to się mogło stać? Albo taki pech, albo jest coś nie tak. Popatrz jaki długi już jest mój wątek. Miał trwać parę dni, tygodni, trwa już parę lat.
Co zaś do związków z rozsądku to znam jeden przypadek (bardziej podejrzewam). W innych przypadkach kobiety/mężczyźni tak długo szukali, aż znaleźli. Na siłę nikt się nie wiązał.

335

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

To ja chyba będę sama. Nie umiem być z kimś na siłę.  A jak jeszcze kogoś nie za bardzo lubię - to męka jest samo spotkanie, a co dopiero coś więcej. Czasem nachodzi mnie refleksja, jak to się mogło stać? Albo taki pech, albo jest coś nie tak. Popatrz jaki długi już jest mój wątek. Miał trwać parę dni, tygodni, trwa już parę lat.
Co zaś do związków z rozsądku to znam jeden przypadek (bardziej podejrzewam). W innych przypadkach kobiety/mężczyźni tak długo szukali, aż znaleźli. Na siłę nikt się nie wiązał.

Tego nie wiesz, czy będziesz sama. smile Może jeszcze będziesz z kimś właściwym, z kim własnie chciałabyś być. smile
Czasem lookam na ten twój wątek, ale w sumie nie wiem, co by ci sensownie odpisać. Nie wiem, nie znam cię. Mogłabym tylko gdybać. Może po prostu za bardzo chcesz, za bardzo pragniesz... Za bardzo ten temat przeżywasz i za dużo o tym wszystkim myślisz. Nie wiem.
Ja znam parę związków z rozsądku (nie mam wątpliwości, info z pierwszej ręki). Znam też takie desperackie. I o ile w tych pierwszych wszystko ok, tak w tych drugich - masakra. I też się na siłę nikt nie wiązał.

Ale najlepiej - nie obniżać standardów. Wiadomo.
Idę po syropik. Choroba mnie dopadła. Fatalna pogoda. smile

336 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-27 21:22:12)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Może to jakieś zboczenie ze względu na moje studia( choć statystyka przydaje się wszędzie), ale ciekaw jestem, gdyby zrobić eksperyment

Przeprowadzić ankietę wśród pewnej dośc dużęj:), liczby ludzi w trwałych związkach( w tym małżeństwach). Następnie spytać dlaczego się ze sobą związali..? NIekoniecznie chodzi mi tutaj o konkretnew powody czy spęłnienie wymagań, ale właśnie o podział pod względem motywacji do wejścia w związek:

- związek zaczynający się od namiętnego uczucia
- związek z dłuższym okresem poznawania i zafascynowania
- związek, gdzie jeden z partnerów był, jak to wyżej któraś z Was powiedziała, bardziej zaangażowany a drugi stopniowo się "wkręcał"
- związek z "rozsądku" gdzie choć jedna strona stwierdziła, że lepszy taki niż żaden

Związki z desperacji raczej dożywają do terminu "trwałe"

Wydaje mi się, ze jeśli ludzi łączy coś więcej i dają sobie czas na dłuższe poznanie, to jest większa szansa, że 2 typ a nawet 3 może sie z powodzeniem ułożyć. Może niektóre osoby, dla których seks czy pociąg fizyczny, miałbym trochę mniejsze znaczenie, niż przeciętnie, to możliwe, że sa w stanie się jakoś "dogadać" i się docierać, pozwalając się rozwijać uczuciu. Tak sobie gdybam smile

W każym razie oczywistym dla mnie jest fakt, że nie zawsze uczucie czy zainteresowania pojawia się po krótkim czasie, bywa że minąć musi dłuższ achwila, zanim się ludzie pokochają. Za to, nie każde, które się rozwinie z namiętności, musi przetrwać...

umajona Właśnie, niech każdy działa według swojego sumienia smile Żeby był wyższy - to wiadomo:) Czasami mnie zwyczajnie zaskakują konkretne cyferki i to jeszcze np 187, 184...Ale to już tak zupełnie z przymróżeniem oka, pewnie odmierzone do szpilek właśnie. Ja osobiście nie mam powodów do kompleksów, chyba że wyglądałbym jak DannyDevito, to może smile

337

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:

Tego nie wiesz, czy będziesz sama. smile Może jeszcze będziesz z kimś właściwym, z kim własnie chciałabyś być. smile
Czasem lookam na ten twój wątek, ale w sumie nie wiem, co by ci sensownie odpisać. Nie wiem, nie znam cię. Mogłabym tylko gdybać. Może po prostu za bardzo chcesz, za bardzo pragniesz... Za bardzo ten

Po prostu przypadek beznadziejny.
Z drugiej strony jak można nie chcieć. Rok czy dwa być samej jakoś szło. Teraz już w lata idzie. Każdy by się zdenerwował.
Jak byłam jeszcze te parę lat młodsza, wymyśliłam sobie rodzine, meża i 2 dzieci. Potem byłam jeszcze starsza, myślę, ok, mąż, może 1 dziecko zdążę. Teraz o dzieciach staram się nie myśleć ( w końcu nie każdy musi je mieć i to tez jest jak najbardziej ok). Został tylko ten mąż.  Ale w sumie jeszcze trochę a będzie - ok, nie każdy musi mieć tego męża, oby tylko zdrowie było wink
Ale na siłę nie mam się zamiaru wiązać, o co to to nie. wink

338

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Rossanka, to że na siłę się nie zwiążesz, to ja już widzę od dłuższego czasu. smile
I bardzo dobrze!
Rozumiem, że chcesz, bo kto by nie chciał... Każdy by chciał, wiadomo. smile Tylko może chcesz jakoś tak wewnętrznie zbyt obsesyjnie.... jakoś. - Takie znów gdybanie.


bagienni_k napisał/a:

Przeprowadzić ankietę wśród pewnej dośc dużęj:), liczby ludzi w trwałych związkach( w tym małżeństwach). Następnie spytać dlaczego się ze sobą związali..? NIekoniecznie chodzi mi tutaj o konkretnew powody czy spęłnienie wymagań, ale właśnie o podział pod względem motywacji do wejścia w związek:

- związek zaczynający się od namiętnego uczucia
- związek z dłuższym okresem poznawania i zafascynowania
- związek, gdzie jeden z partnerów był, jak to wyżej któraś z Was powiedziała, bardziej zaangażowany a drugi stopniowo się "wkręcał"
- związek z "rozsądku" gdzie choć jedna strona stwierdziła, że lepszy taki niż żaden

Tak, trzeba usystematyzować związki.
Desperaci - tak - ci są nawet dożywotni.
Też tak myślę - 2 i 3 się ułożą.

Związki z miłości: podzieliłabym je jeszcze na:
- zaślepieni- nie podejmują się oceny cech wybranka mających wpływ na powodzenie związku  (czyli wzięli szybko ślub/wpadli i niech się dalej dzieje, co chce....)
- niezaślepieni - pomimo uczucia i tak dokonują oceny tych cech

339

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

umajona Właśnie, niech każdy działa według swojego sumienia smile Żeby był wyższy - to wiadomo:) Czasami mnie zwyczajnie zaskakują konkretne cyferki i to jeszcze np 187, 184...Ale to już tak zupełnie z przymróżeniem oka, pewnie odmierzone do szpilek właśnie. Ja osobiście nie mam powodów do kompleksów, chyba że wyglądałbym jak DannyDevito, to może smile

Ale meżczyźni są drażliwi na punkcie wzrostu, z tego co zauważyłam. Tylko, że nie wszyscy niscy są samotni i nie wszyscy wysocy są w związkach.

340

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

umajona Właśnie, niech każdy działa według swojego sumienia smile Żeby był wyższy - to wiadomo:) Czasami mnie zwyczajnie zaskakują konkretne cyferki i to jeszcze np 187, 184...Ale to już tak zupełnie z przymróżeniem oka, pewnie odmierzone do szpilek właśnie. Ja osobiście nie mam powodów do kompleksów, chyba że wyglądałbym jak DannyDevito, to może smile

Ale meżczyźni są drażliwi na punkcie wzrostu, z tego co zauważyłam. Tylko, że nie wszyscy niscy są samotni i nie wszyscy wysocy są w związkach.

No są. A kobiety na punkcie tuszy.
Ale jak już bawić się w pomiary, to się bawić. Dlatego niezadowolenie autorki, że waga może mieć znaczenie, gdy sama oczekuje konkretnego wzrostu, jest lekko niekonsekwentne.

Pewnie, że nie wszyscy wysocy są w związkach, a niscy samotni itp. Nawet gdyby oceniany był tylko wygląd, to wzrost jest jednym z wielu czynników.

341 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-28 08:52:31)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Dobrym sposobem, żeby się próbować pozbyć kompleksów( jeśli ktoś je ma), to spóbować popatrzeć na to wszystko od strony...statystycznej smile Jeśli wiem, jaka jest średnia wartość jakiejś tam cechy (choćby wzrostu) i czy odbiegam za bardzo od niej czy nie. W moim przypadku takiej rozbieżności nie ma:) Jeśli już miałbym marzenie, żęby w przyszłym życiu być wyższy to mozę tak z 10-12 cm, nie więcej smile  Żart smile
Fajnie widać, jak ta średni zmienia się w różnych populacjach ludzkich, gdzie np. żółci są niewysocy a chociażby skandynawowie już tak smile Ja w każdym razie się za bardzo nie wyłamuje smile I dobrze mi z tym smile

Co do rodzajów związków, to zaślepienie może niestety przynieść więcej szkody niż pożytku, kiedy okazuje się, ze pod płaszczykiem uczynności i oddania, kryje się zupełnie inny człowiek. Wychodzą później z takich relacji różne toksyczne elementy..

342 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-28 13:37:06)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

A wracając jeszcze do związków z rozsądku i desperacji, to tak:
-zw. z desperacji - zawarty często pod presją otoczenia (choćby słynne "co ludzie powiedzą"/biorę pierwszego lepszego, bo dziecko, bo cośtam...), jest poczucie przymusu zewnętrznego
-zw. rozsądne, zw. kompromisowe - nie ma poczucia przymusu zewnętrznego; są wewnętrzne pragnienia i jest dążenie do ich zrealizowania, ale nie za wszelką cenę;

343

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:

Związki z miłości: podzieliłabym je jeszcze na:
- zaślepieni- nie podejmują się oceny cech wybranka mających wpływ na powodzenie związku  (czyli wzięli szybko ślub/wpadli i niech się dalej dzieje, co chce....)
- niezaślepieni - pomimo uczucia i tak dokonują oceny tych cech

Trudne to sad Ja mam niestety tendencję do bycia zaślepioną. Na szczęście nie skrajnie, bo jakieś tam przejawy rozsądku u mnie są, ale na takiej zasadzie, że mimo wszystko pytam siebie, czy nie przesadzam z tymi obawami co do pewnych cech i może warto dać szansę. Przecież ideałów nie ma, każdy ma jakieś wady. Gdzie jest granica między akceptowalnymi/naturalnymi wadami, a cechami nie do zaakceptowania?
Na przykład każdemu może się zdarzyć zdenerwować, albo jakaś kłótnia/nieporozumienie. Tu chyba granicą będzie to, że mimo zdenerwowania czy podniesionego tonu głosu odnosi się do tej drugiej osoby z szacunkiem, czyli bez wyzywania od szmat itd. Dobrze myślę? Bardzo nie chcę trafić w przemocowy związek i jestem wyczulona na przejawy agresji, ale też nie chcę przesadzać, bo każdy ma prawo się zdenerwować.
Druga sprawa - z tego co zauważyłam tu na forum, to normalne jest, że wchodzi się w różne związki, sypia z różnymi osobami. Skąd mogę mieć pewność, czy danemu facetowi będę mogła zaufać i nie jest lowelasem, który potem będzie mnie zdradzał? Jak to rozpoznać?
I wiele różnych cech, aspektów mogłabym przytoczyć...

344

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
umajona napisał/a:
marakujka napisał/a:

Związki z miłości: podzieliłabym je jeszcze na:
- zaślepieni- nie podejmują się oceny cech wybranka mających wpływ na powodzenie związku  (czyli wzięli szybko ślub/wpadli i niech się dalej dzieje, co chce....)
- niezaślepieni - pomimo uczucia i tak dokonują oceny tych cech

Trudne to sad Ja mam niestety tendencję do bycia zaślepioną. Na szczęście nie skrajnie, bo jakieś tam przejawy rozsądku u mnie są, ale na takiej zasadzie, że mimo wszystko pytam siebie, czy nie przesadzam z tymi obawami co do pewnych cech i może warto dać szansę. Przecież ideałów nie ma, każdy ma jakieś wady. Gdzie jest granica między akceptowalnymi/naturalnymi wadami, a cechami nie do zaakceptowania?
Na przykład każdemu może się zdarzyć zdenerwować, albo jakaś kłótnia/nieporozumienie. Tu chyba granicą będzie to, że mimo zdenerwowania czy podniesionego tonu głosu odnosi się do tej drugiej osoby z szacunkiem, czyli bez wyzywania od szmat itd. Dobrze myślę? Bardzo nie chcę trafić w przemocowy związek i jestem wyczulona na przejawy agresji, ale też nie chcę przesadzać, bo każdy ma prawo się zdenerwować.
Druga sprawa - z tego co zauważyłam tu na forum, to normalne jest, że wchodzi się w różne związki, sypia z różnymi osobami. Skąd mogę mieć pewność, czy danemu facetowi będę mogła zaufać i nie jest lowelasem, który potem będzie mnie zdradzał? Jak to rozpoznać?
I wiele różnych cech, aspektów mogłabym przytoczyć...


Że tak napiszę: granicą jesteś ty sama. Ile możesz i  ile chcesz znosić. Chyba wiesz, ile chcesz czego znosić i czy w ogóle coś znosisz. Chyba sama wiesz, co akceptujesz, a czego już nie? A przynajmniej sama powinnaś to wiedzieć.

345

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:

Że tak napiszę: granicą jesteś ty sama. Ile możesz i  ile chcesz znosić. Chyba wiesz, ile chcesz czego znosić i czy w ogóle coś znosisz. Chyba sama wiesz, co akceptujesz, a czego już nie? A przynajmniej sama powinnaś to wiedzieć.

W sumie racja...

346

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Umajona, każdy jest inny, każdy sam powinien wiedzieć "co lubi, a czego nie".
Jedni dopuszczają częstsze kłótnie, a nawet lubią się kłócić, inni w ogóle nie lubią się kłócić. Dlatego jedni i drudzy będą potrzebować innych partnerów.

Masz rację z tymi przykładami. Jeśli to poniżanie tobie przeszkadza i - co najważniejsze - potrafisz takie zachowania dostrzec i ocenić, to świetnie. To znaczy, że wiesz czego nie akceptujesz i jeśli ktoś choćby raz czy może dwa tak się zachowa, to już wiesz, co z tym robić. smile
I tak jest ze wszystkimi innymi sprawami/cechami.

Może po prostu trzeba bardziej ufać samemu sobie i bardziej cenić swoje własne uczucia, i swój własny sprzeciw co do różnych rzeczy.

347 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-28 14:18:12)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Niewątpliwie istnieją takie cechy, których żadna rozsądna osoba akceptować nie powinna. Nie jest to raczej kwestia wymagań, spełnianych bądź nie, bo te wymagania opierają się zwykle o pewne rzeczy, które dają się skategoryzować lub się płynnie zmieniają. Jeśli absolutnie czegoś nie akceptujemy, czegoś co nas odrzuci diametralnie od potencjalnego partnera, to zazwyczaj opiera się na zasadzie zerojednykowej: jest albo nie ma. Zazwyczaj myśłimy wtedy o przypadkach skrajnych, jak przemoc, nałogi, wyzwiska, jakieś ciemne interesy, w każdym razie coś co zmienić jest bardzo trudno.
Jeśli chodzi o zdenerowanie, to wiadomo, że nikt nie jest święty i każdemu się  zdarzy podnieść głos, lecz jeśli sie to powtarza, to można się zastanowić czy ma to sens. Kłótnie generalnie nie są przyjemne, ale czasami ludzie wychodzą z takich kłótni mądrzejsi smile Tutaj to już zależy jak kto się dobierze pod względem charakteru. Wiele wad czy przykrych spraw wychodzi dopiero po jakimś czasie, kiedy juz jesteśmy ze sobą blisko. Dlatego tak trudno czasami kogoś "prześwietlić". Ludzie się zmieniają i niestety nie zawsze na lepsze.
Najlepiej niech każdy sam postępuje w zgodzie z własnym sumieniem.

348

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli chodzi o zdenerowanie, to wiadomo, że nikt nie jest święty i każddemu się  zdarzy podnieść głos, lecz już jak sie to powtarza, to można się zastanowić czy ma to sens. Wiele wad czy przykrych spraw wychodzi dopiero po jakimś czasie, kiedy juz jestesmy ze sobą blisko.Dlatego tak trudno czasami kogoś "prześwietlić".

Ja z kolei uważam, że właśnie da się dość szybko prześwietlić każdego. Po prostu od początku trzeba być czujnym. Ludzie nie ukrywają swoich negatywnych cech. Masz je na każdym kroku. Trzeba je tylko w miarę szybko dostrzec i ich nie zignorować.

A wracając do tych list, które wywołują taki zamęt, to powiem na koniec tyle, że nie chodzi o układania 50 pozycji a kilku, ale dla danej osoby naprawdę ważnych. Bo jeśli np. ten jakiś wzrost odrzucany jest z założenia, to już nawet lista nie musi obejmować wzrostu dobrego.

349

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Czerwone lampki, które się zapalają  na początku, to przeważnie istotna informacja, jeśli chodzi o szacunek lub brak, skłonność do agresji, zdrady itp., dużo mówi stosunek kogoś do innych i jeśli jest niepokojący, to nie warto wierzyć, że akurat dla nas ten człowiek będzie inny, nawet, jeśli jest tak przez chwilę.

350 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-28 14:48:46)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jeśli chodzi o zdenerowanie, to wiadomo, że nikt nie jest święty i każddemu się  zdarzy podnieść głos, lecz już jak sie to powtarza, to można się zastanowić czy ma to sens. Wiele wad czy przykrych spraw wychodzi dopiero po jakimś czasie, kiedy juz jestesmy ze sobą blisko.Dlatego tak trudno czasami kogoś "prześwietlić".

Ja z kolei uważam, że właśnie da się dość szybko prześwietlić każdego. Po prostu od początku trzeba być czujnym. Ludzie nie ukrywają swoich negatywnych cech. Masz je na każdym kroku. Trzeba je tylko w miarę szybko dostrzec i ich nie zignorować.

A wracając do tych list, które wywołują taki zamęt, to powiem na koniec tyle, że nie chodzi o układania 50 pozycji a kilku, ale dla danej osoby naprawdę ważnych. Bo jeśli np. ten jakiś wzrost odrzucany jest z założenia, to już nawet lista nie musi obejmować wzrostu dobrego.

Żeby te przynajmniej 70-80 % populacji miało taką zdolność opanowaną do perfekcji, to nie byłoby tylu tematów na forum smile

Tak na poważnie, to mi sie jednak wydaje, ze w dzisiejszym świecie ludzie się nauczyli bardziej maskować ze swoimi intencjami. Nie mówię tutaj o pewnych przypadłościach czy chorobach, gdzie okresy lepsze i gorsze występują zawsze, bo wtedy wiadomo, że różnie możę być. Warto jednak czasami posłuchać kogoś bliskiego, tylko, że właśnie jak jesteśmy zaślepieni to zwyczajnie tego nie dostrzegamy,racjonalizując wszystkie ostrzegawcze sygnały. Ludzie potrafią być zaskakująco wyrachowani i przebiegli, lecz jeśli tylko ktoś potrafi dobrze obserwować i wyciągać wnioski, tak jak mówisz, może mieć szanse uchronić się od popełnienia sporego błędu, mogącego zaważyć na całym życiu. Czasmi widzimy od razu coś co nam nie pasuje, nachodza nas wątpliwości i jesteśmy ostrożniejsi. Z drugiej strony zawsze ktoś może kogoś specjalnie próbować zniechęcić do wejścia w związek z daną osobą, bo na przykład sam chce zając nasze miejsce.
Skrajnym przykładem jest dla mnie świadome odbijanie cudzych partnerów i to czasmi dl azwykłej złośliwości. Tego już nie skomentuje, bo zaraz pojawiłaby się w moim poście niebieska notatka od moderatora smile

351

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Żeby te przynajmniej 70-80 % populacji miało taką zdolność opanowaną do perfekcji, to nie byłoby tylu tematów na forum smile

Tak na poważnie, to mi sie jednak wydaje, ze w dzisiejszym świecie ludzie się nauczyli bardziej maskować ze swoimi intencjami. Nie mówię tutaj o pewnych przypadłościach czy chorobach, gdzie okresy lepsze i gorsze występują zawsze, bo wtedy wiadomo, że różnie możę być. Warto jednak czasami posłuchać kogoś bliskiego, tylko, że właśnie jak jesteśmy zaślepieni to zwyczajnie tego nie dostrzegamy,racjonalizując wszystkie ostrzegawcze sygnały. Ludzie potrafią być zaskakująco wyrachowani i przebiegli, lecz jeśli tylko ktoś potrafi dobrze obserwować i wyciągać wnioski, tak jak mówisz, może mieć szanse uchronić się od popełnienia sporego błędu, mogącego zaważyć na całym życiu. Czasmi widzimy od razu coś co nam nie pasuje, nachodza nas wątpliwości i jesteśmy ostrożniejsi. Z drugiej strony zawsze ktoś może kogoś specjalnie próbować zniechęcić do wejścia w związek z daną osobą, bo na przykład sam chce zając nasze miejsce.
Skrajnym przykładem jest dla mnie świadome odbijanie cudzych partnerów i to czasmi dl azwykłej złośliwości. Tego już nie skomentuje, bo zaraz pojawiłaby się w moim poście niebieska notatka od moderatora smile


No właśnie, część ludzi nie ma tej zdolności opanowanej. Dlatego jest np. takie forum, gdzie można na to zwrócić uwagę. smile I można się wyszaleć przy okazji. smile
Maskowanie intencji to jedno, a ukrywanie cech, to troszkę co innego. Te drugie raczej widać. W sumie te pierwsze raczej też.
Choć wzmianki o podbieraniu partnerów nie rozumiem w kontekście tego wątku. Miałeś takie przypadki? Chciałeś komuś podebrać albo ktoś tobie albo ktoś ciebie komuś?
Ale już ogólnie nawiązując - tak, niektórzy ludzie są złośliwi.
Dobra, ja kończę.
Miłego weekendu motylki!
smile

352 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-28 17:38:17)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Jak każdego tak potrafisz prześwietlić to strach się bać:)

Poważnie rzecz ujmując, to jest w tym trochę racji. Chociażby sposób odnoszenia się danej osoby do innych, tym w jaki sposób się wypowiada, już coś o niej mówi. O odbijaniu partnerów wspomniałem jedynie w kontekście możliwości odczytania wcześniej czegoś, co może nas odrzucić od potencjalnego partnera. Ja całe szczeście nie miałem z takimi opsobami do czynienia, ale czy ktokolwiek z Was umówiłby się z osobą, o której wiecie, że z premedytacją odbiła komuś partnera? Dla mnie to jest mocno odrzucające i stanowi własnie taką "czerwoną lampkę", która się zapala, kiedy dowiaduje sie o sprawie.

Również miłęgo smile

353

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:

Mam 36 lat. W swoim życiu byłam w kilku związkach, ale nigdy dla partnerów nie byłam numerem jeden...Nie mam urody atrakcyjnej dziewczyny z okładki. Nie jestem brzydka, ale noszę rozmiar 44 i chyba niczym nie wyróżniam się w tłumie, więc nie rzucam na kolana od pierwszego wejrzenia... Uważam, że moim atutem jest inteligencja i pozytywne podejście do życia.
Aktywnie szukam miłości przez Internet i zauważyłam, że mam powodzenie u facetów zupełnie nie w moim typie (dużo młodsi lub dużo starsi). Tymczasem gdy mi ktoś się spodoba i do niego zagadam- moja wiadomość pozostaje bez odpowiedzi...
Moje oczekiwania co do partnera chyba nie są jakieś wygórowane- wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).
Mam pytanie do Was- czy powinnam odpuścić, mimo, że znam siebie i wiem co mnie "kręci"?Czy można zbudować szczęśliwy Związek z partnerem, ktory nie jest naszym ideałem? Czy jednak powinnam być wierna sobie i swoim pragnieniom i uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tego właściwego Mężczyznę?
Czy lepsza jest samotność czy nieidealny Związek?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi i Wasze doświadczenia w temacie.

Tylko związek z rozsądku. Chemia sama się pojawi a jeśli nie pojawi to i tak by zniknęła jak potencjalnie w każdym związku po max 2 latach. Wtedy zostanie przynajmniej rozsądek a ze zgodną osobą daje się przynajmniej żyć. Przy chemii, kiedy ona się wypali później zostają tylko urazy i rozgoryczenie tak silne jak silna była chemia. Lepiej zaczynać spokojnie i kończyć w zgodzie niż burzliwe i kończyć burzliwie.

354

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
SM napisał/a:
principessa83 napisał/a:

Mam 36 lat. W swoim życiu byłam w kilku związkach, ale nigdy dla partnerów nie byłam numerem jeden...Nie mam urody atrakcyjnej dziewczyny z okładki. Nie jestem brzydka, ale noszę rozmiar 44 i chyba niczym nie wyróżniam się w tłumie, więc nie rzucam na kolana od pierwszego wejrzenia... Uważam, że moim atutem jest inteligencja i pozytywne podejście do życia.
Aktywnie szukam miłości przez Internet i zauważyłam, że mam powodzenie u facetów zupełnie nie w moim typie (dużo młodsi lub dużo starsi). Tymczasem gdy mi ktoś się spodoba i do niego zagadam- moja wiadomość pozostaje bez odpowiedzi...
Moje oczekiwania co do partnera chyba nie są jakieś wygórowane- wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).
Mam pytanie do Was- czy powinnam odpuścić, mimo, że znam siebie i wiem co mnie "kręci"?Czy można zbudować szczęśliwy Związek z partnerem, ktory nie jest naszym ideałem? Czy jednak powinnam być wierna sobie i swoim pragnieniom i uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tego właściwego Mężczyznę?
Czy lepsza jest samotność czy nieidealny Związek?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi i Wasze doświadczenia w temacie.

Tylko związek z rozsądku. Chemia sama się pojawi a jeśli nie pojawi to i tak by zniknęła jak potencjalnie w każdym związku po max 2 latach. Wtedy zostanie przynajmniej rozsądek a ze zgodną osobą daje się przynajmniej żyć. Przy chemii, kiedy ona się wypali później zostają tylko urazy i rozgoryczenie tak silne jak silna była chemia. Lepiej zaczynać spokojnie i kończyć w zgodzie niż burzliwe i kończyć burzliwie.

Tylko pod warunkiem, że druga osoba wie, że pierwsza osoba wiąże się z nią z rozsądku. Wtedy ma wybór czy się na to godzić, czy poznać kogoś, dla którego nie będzie się opcją z rozsądku.

355

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Może to jakieś zboczenie ze względu na moje studia( choć statystyka przydaje się wszędzie), ale ciekaw jestem, gdyby zrobić eksperyment

Przeprowadzić ankietę wśród pewnej dośc dużęj:), liczby ludzi w trwałych związkach( w tym małżeństwach). Następnie spytać dlaczego się ze sobą związali..? NIekoniecznie chodzi mi tutaj o konkretnew powody czy spęłnienie wymagań, ale właśnie o podział pod względem motywacji do wejścia w związek:

- związek zaczynający się od namiętnego uczucia
- związek z dłuższym okresem poznawania i zafascynowania
- związek, gdzie jeden z partnerów był, jak to wyżej któraś z Was powiedziała, bardziej zaangażowany a drugi stopniowo się "wkręcał"
- związek z "rozsądku" gdzie choć jedna strona stwierdziła, że lepszy taki niż żaden

Związki z desperacji raczej dożywają do terminu "trwałe"

Wydaje mi się, ze jeśli ludzi łączy coś więcej i dają sobie czas na dłuższe poznanie, to jest większa szansa, że 2 typ a nawet 3 może sie z powodzeniem ułożyć. Może niektóre osoby, dla których seks czy pociąg fizyczny, miałbym trochę mniejsze znaczenie, niż przeciętnie, to możliwe, że sa w stanie się jakoś "dogadać" i się docierać, pozwalając się rozwijać uczuciu. Tak sobie gdybam smile

W każym razie oczywistym dla mnie jest fakt, że nie zawsze uczucie czy zainteresowania pojawia się po krótkim czasie, bywa że minąć musi dłuższ achwila, zanim się ludzie pokochają. Za to, nie każde, które się rozwinie z namiętności, musi przetrwać...

umajona Właśnie, niech każdy działa według swojego sumienia smile Żeby był wyższy - to wiadomo:) Czasami mnie zwyczajnie zaskakują konkretne cyferki i to jeszcze np 187, 184...Ale to już tak zupełnie z przymróżeniem oka, pewnie odmierzone do szpilek właśnie. Ja osobiście nie mam powodów do kompleksów, chyba że wyglądałbym jak DannyDevito, to może smile

Trochę za mało kategorii i za dużo uproszczeń. Poza tym:
1) Namiętne uczucie od samego początku - zależy od charakteru. A potem zazwyczaj szybko prowadzi do znudzenia i rozczarowania.
2) Czym jest "dłuższy okres"? Ja na początku nie miałam przekonania, a po trzech miesiącach doprowadzał mnie do euforii, on - już na początku był baaardzo zainteresowany, ale uczuciowe napięcie rosło u niego jakby nieco wolniej i do poziomu, który ja osiągnęłam już wcześniej, doszedł po ok. 5 miesiącach. Niektórym zajmuje to jednak kilka lat...
3) Jeśli jedna ze stron jest zaangażowana, a druga ma się wkręcać, to znaczy, że jedna ze stron wybrała emocje, a druga rozsądek (czyli w skrócie: opcje 1) + 4)) - nie wróżę niczego dobrego...
4) Z rozsądku byli ze sobą moi rodzice - koszmar dla dzieci. Nie kłócili się prawie nigdy, ale wiecznie się omijali...

356 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-28 20:51:27)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Wszystko się sprowadza do osobistych i subiektywnych granic, których nie warto naruszać, bo skończy się to tylko złym samopoczuciem. Dla jednych związek z rozsądku jest nie do przyjęcia, dla innych całkiem wystarczający, dla innych wprawdzie niewystarczający, ale lepszy niż samotność, i powinno się słuchać siebie.
Ja bym się nie związała z rozsądku, co nie znaczy, że musi to być pod wpływem chemii, bo z rozsądku można np. dać szansę komuś, kto "nie poraża" (ale też nie odrzuca!) w postaci czasu na lepsze poznanie, a uczucia mogą się pojawić pod wpływem tegoż i to niekoniecznie sławne "motyle" - wydaje mi się, że można kogoś pokochać z pominięciem etapu typowego zakochania-motyli, i wtedy czemu by z kimś takim nie być. No, ale jeśli się nie pojawiają po dłuższym czasie, to z mojego punktu widzenia wiązać się nie ma sensu. Tym bardziej nie ma, kiedy to dla drugiej strony byłabym tylko opcją z rozsądku. Na pewno ludzie są różni i nie zawsze te rzeczy zależą od płci, ale przeważnie - powstawanie uczuć do drugiej osoby dla kobiet jest sprawą bardziej złożoną niż dla mężczyzn, u których jest zasadniczo jeden wyzwalacz - wystarczająca atrakcyjność fizyczna kobiety, więc gdyby ktoś ze mną był z rozsądku, to wiedziałabym, że nie jestem dla niego atrakcyjna, a co najwyżej akceptowalna, a to jest o wiele za mało.
Nie znam sytuacji związku z rozsądku czy żeby nie być samą, więc tak teoretyzuję tylko, jak by to było.
Edit: w związku z rozsądku strona "rozsądna" przeważnie zacznie się po jakimś czasie rozglądać za kimś, kto jednak wzbudzi silniejsze emocje, a jeśli tą stroną jest facet, to tak na 99% wink Bo dla nich związek z rozsądku = związek z mało atrakcyjną kobietą.

357 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-09-28 22:33:25)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
SM napisał/a:

Tylko związek z rozsądku. Chemia sama się pojawi a jeśli nie pojawi to i tak by zniknęła jak potencjalnie w każdym związku po max 2 latach. Wtedy zostanie przynajmniej rozsądek a ze zgodną osobą daje się przynajmniej żyć. Przy chemii, kiedy ona się wypali później zostają tylko urazy i rozgoryczenie tak silne jak silna była chemia. Lepiej zaczynać spokojnie i kończyć w zgodzie niż burzliwe i kończyć burzliwie.

Współczuję takiego podejścia. Ale może ja nadal nie rozumiem kobiet.

niepodobna napisał/a:

powstawanie uczuć do drugiej osoby dla kobiet jest sprawą bardziej złożoną niż dla mężczyzn, u których jest zasadniczo jeden wyzwalacz - wystarczająca atrakcyjność fizyczna kobiety, więc gdyby ktoś ze mną był z rozsądku, to wiedziałabym, że nie jestem dla niego atrakcyjna, a co najwyżej akceptowalna, a to jest o wiele za mało.
Nie znam sytuacji związku z rozsądku czy żeby nie być samą, więc tak teoretyzuję tylko, jak by to było.
Edit: w związku z rozsądku strona "rozsądna" przeważnie zacznie się po jakimś czasie rozglądać za kimś, kto jednak wzbudzi silniejsze emocje, a jeśli tą stroną jest facet, to tak na 99% wink Bo dla nich związek z rozsądku = związek z mało atrakcyjną kobietą.

Widzę że masz dobrze rozszyfrowanych mężczyzn i muszę przyznać że się nie mylisz. Związek z rozsądku dla mnie odpada. Dodatkowo też dlatego że jak raz się już kiedyś mocno kogoś kochało to później nie można zejść poniżej pewnego "poziomu" w relacjach damsko-męskich.

358

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Peter4x napisał/a:
SM napisał/a:

Tylko związek z rozsądku. Chemia sama się pojawi a jeśli nie pojawi to i tak by zniknęła jak potencjalnie w każdym związku po max 2 latach. Wtedy zostanie przynajmniej rozsądek a ze zgodną osobą daje się przynajmniej żyć. Przy chemii, kiedy ona się wypali później zostają tylko urazy i rozgoryczenie tak silne jak silna była chemia. Lepiej zaczynać spokojnie i kończyć w zgodzie niż burzliwe i kończyć burzliwie.

Współczuję takiego podejścia. Ale może ja nadal nie rozumiem kobiet.

niepodobna napisał/a:

powstawanie uczuć do drugiej osoby dla kobiet jest sprawą bardziej złożoną niż dla mężczyzn, u których jest zasadniczo jeden wyzwalacz - wystarczająca atrakcyjność fizyczna kobiety, więc gdyby ktoś ze mną był z rozsądku, to wiedziałabym, że nie jestem dla niego atrakcyjna, a co najwyżej akceptowalna, a to jest o wiele za mało.
Nie znam sytuacji związku z rozsądku czy żeby nie być samą, więc tak teoretyzuję tylko, jak by to było.
Edit: w związku z rozsądku strona "rozsądna" przeważnie zacznie się po jakimś czasie rozglądać za kimś, kto jednak wzbudzi silniejsze emocje, a jeśli tą stroną jest facet, to tak na 99% wink Bo dla nich związek z rozsądku = związek z mało atrakcyjną kobietą.

Widzę że masz dobrze rozszyfrowanych mężczyzn i muszę przyznać że się nie mylisz. Związek z rozsądku dla mnie odpada. Dodatkowo też dlatego że jak raz się już kiedyś mocno kogoś kochało to później nie można zejść poniżej pewnego "poziomu" w relacjach damsko-męskich.

SM raczej nie jest kobietą. smile

A co do mnie, no cóż, tylko nazywam rzeczy po imieniu, a że zwracam uwagę na różne niuanse języka, to często wiem, co ktoś mówi faktycznie, nawet gdy próbuje powiedzieć co innego wink

359

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

SM raczej nie jest kobietą. smile

Zobaczyłem jego wcześniejsze odpowiedzi. No cóż, nie ma jeszcze tytułu "net-facet" wink

360

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

W związku z rozsądku fajne mogłoby być to, że można się i tak zakochać. smile Ale to chyba kobiety bardziej.
Np jak w filmie " Malowany welon"

361

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

W związku z rozsądku fajne mogłoby być to, że można się i tak zakochać. smile Ale to chyba kobiety bardziej.
Np jak w filmie " Malowany welon"


Znam parę, która się zdecydowała na ślub z wpadki po szybkim seksie po imprezie, dla dziecka, żeby miało rodzinę.. a potem się zakochali w sobie. Ale to się zdarza rzadko.

362

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
Ela210 napisał/a:

W związku z rozsądku fajne mogłoby być to, że można się i tak zakochać. smile Ale to chyba kobiety bardziej.
Np jak w filmie " Malowany welon"


Znam parę, która się zdecydowała na ślub z wpadki po szybkim seksie po imprezie, dla dziecka, żeby miało rodzinę.. a potem się zakochali w sobie. Ale to się zdarza rzadko.

Ja takiego przypadku nie widziałem. Tzn widziałem ale w amerykańskich filmach wink

363

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Peter4x napisał/a:
niepodobna napisał/a:
Ela210 napisał/a:

W związku z rozsądku fajne mogłoby być to, że można się i tak zakochać. smile Ale to chyba kobiety bardziej.
Np jak w filmie " Malowany welon"


Znam parę, która się zdecydowała na ślub z wpadki po szybkim seksie po imprezie, dla dziecka, żeby miało rodzinę.. a potem się zakochali w sobie. Ale to się zdarza rzadko.

Ja takiego przypadku nie widziałem. Tzn widziałem ale w amerykańskich filmach wink

Gdybym ich nie znała, to też pomyślałabym, że to ckliwa historyjka, która nie miała prawa się zdarzyć.

364

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

Znam parę, która się zdecydowała na ślub z wpadki po szybkim seksie po imprezie, dla dziecka, żeby miało rodzinę.. a potem się zakochali w sobie. Ale to się zdarza rzadko.

Fajna historia :-)
Nie wydaje Ci się, że tam jednak musiało być coś więcej na rzeczy niż dobro dziecka? Może jakiś rodzaj fascynacji, zainteresowania, a potem wspólne sprawy, problemy, zadania (chociażby role rodzicielskie) ich zbliżały do siebie, budowały bliskość i zaufanie oraz umacniały.

365

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Znam parę, która się zdecydowała na ślub z wpadki po szybkim seksie po imprezie, dla dziecka, żeby miało rodzinę.. a potem się zakochali w sobie. Ale to się zdarza rzadko.

Fajna historia :-)
Nie wydaje Ci się, że tam jednak musiało być coś więcej na rzeczy niż dobro dziecka? Może jakiś rodzaj fascynacji, zainteresowania, a potem wspólne sprawy, problemy, zadania (chociażby role rodzicielskie) ich zbliżały do siebie, budowały bliskość i zaufanie oraz umacniały.

Pojawiło się, ale ponoć dopiero, gdy już spróbowali żyć razem ze względu na dziecko.

366 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-29 00:22:43)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
SanTi napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Może to jakieś zboczenie ze względu na moje studia( choć statystyka przydaje się wszędzie), ale ciekaw jestem, gdyby zrobić eksperyment

Przeprowadzić ankietę wśród pewnej dośc dużęj:), liczby ludzi w trwałych związkach( w tym małżeństwach). Następnie spytać dlaczego się ze sobą związali..? NIekoniecznie chodzi mi tutaj o konkretnew powody czy spęłnienie wymagań, ale właśnie o podział pod względem motywacji do wejścia w związek:

- związek zaczynający się od namiętnego uczucia
- związek z dłuższym okresem poznawania i zafascynowania
- związek, gdzie jeden z partnerów był, jak to wyżej któraś z Was powiedziała, bardziej zaangażowany a drugi stopniowo się "wkręcał"
- związek z "rozsądku" gdzie choć jedna strona stwierdziła, że lepszy taki niż żaden

Związki z desperacji raczej dożywają do terminu "trwałe"

Wydaje mi się, ze jeśli ludzi łączy coś więcej i dają sobie czas na dłuższe poznanie, to jest większa szansa, że 2 typ a nawet 3 może sie z powodzeniem ułożyć. Może niektóre osoby, dla których seks czy pociąg fizyczny, miałbym trochę mniejsze znaczenie, niż przeciętnie, to możliwe, że sa w stanie się jakoś "dogadać" i się docierać, pozwalając się rozwijać uczuciu. Tak sobie gdybam smile

W każym razie oczywistym dla mnie jest fakt, że nie zawsze uczucie czy zainteresowania pojawia się po krótkim czasie, bywa że minąć musi dłuższ achwila, zanim się ludzie pokochają. Za to, nie każde, które się rozwinie z namiętności, musi przetrwać...

umajona Właśnie, niech każdy działa według swojego sumienia smile Żeby był wyższy - to wiadomo:) Czasami mnie zwyczajnie zaskakują konkretne cyferki i to jeszcze np 187, 184...Ale to już tak zupełnie z przymróżeniem oka, pewnie odmierzone do szpilek właśnie. Ja osobiście nie mam powodów do kompleksów, chyba że wyglądałbym jak DannyDevito, to może smile

Trochę za mało kategorii i za dużo uproszczeń. Poza tym:
1) Namiętne uczucie od samego początku - zależy od charakteru. A potem zazwyczaj szybko prowadzi do znudzenia i rozczarowania.
2) Czym jest "dłuższy okres"? Ja na początku nie miałam przekonania, a po trzech miesiącach doprowadzał mnie do euforii, on - już na początku był baaardzo zainteresowany, ale uczuciowe napięcie rosło u niego jakby nieco wolniej i do poziomu, który ja osiągnęłam już wcześniej, doszedł po ok. 5 miesiącach. Niektórym zajmuje to jednak kilka lat...
3) Jeśli jedna ze stron jest zaangażowana, a druga ma się wkręcać, to znaczy, że jedna ze stron wybrała emocje, a druga rozsądek (czyli w skrócie: opcje 1) + 4)) - nie wróżę niczego dobrego...
4) Z rozsądku byli ze sobą moi rodzice - koszmar dla dzieci. Nie kłócili się prawie nigdy, ale wiecznie się omijali...



Te kategorie stworzyłem czysto subiektywnie. Jeśli nawet rzeczywiście da się jakieś wyróżnić, to być może powinno ich być wiecej.

W każdym razie:
1.  Tutaj często końćzy sie właśnie na szybkim i intensywnym uczuciu, co może doprowadzić do wypalenia
2. "Dłuższy okres"- to juz każd y sam sobie musi dopisać odpowiedni czas. Wydaje mi sie, że to po prostu kwestia tego, że cały związek razem z jego wszystkimi elementami powstaje i rozwija się stopniowo i
    wolniejniż poprzedni, lub nawet kiedy pierwszy etap przechodzi właśnie w kolejny: z czystej namiętnośći w dojrzałą miłośc i przywiązanie
3. Tutaj chodziło mi raczej o to, że zaangażowanie jest z obu stron, tylko nierównomierne, kiedy jedna strona tryska euforią a druga jakby prezentuje dojrzalsze uczucie, lub nie okazuje tego tak wyraźnie, albo
    rzeczywiśćie po jakims czasie doznaje olśnienia i wkręca się w to uczucie tak bardzo, jak ta pierwsza na początku.Ale rzeczywiśćie ryzykowne...
4. Wiadomo...Może takie przypadki miewały częściej miejsce w przeszłości, kiedy partnerzy w małżeństwie troche inaczej funkcjonowali.Wtedy podstawowe zadania w związku były inne i nawet jeśli nie było tam jakiegoś ognia namiętności, to ludzie dawali radę razem przeżyć wiele lat ze sobą, jeśli nie było między nimi żadnych większych sprzeczek. Dzisiaj wiemy, że takie relacje to mniejszość..

A historia niepodobnej rzeczywiście ciekawa smile

367

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

Wszystko się sprowadza do osobistych i subiektywnych granic, których nie warto naruszać, bo skończy się to tylko złym samopoczuciem. Dla jednych związek z rozsądku jest nie do przyjęcia, dla innych całkiem wystarczający, dla innych wprawdzie niewystarczający, ale lepszy niż samotność, i powinno się słuchać siebie.
Ja bym się nie związała z rozsądku, co nie znaczy, że musi to być pod wpływem chemii, bo z rozsądku można np. dać szansę komuś, kto "nie poraża" (ale też nie odrzuca!) w postaci czasu na lepsze poznanie, a uczucia mogą się pojawić pod wpływem tegoż i to niekoniecznie sławne "motyle" - wydaje mi się, że można kogoś pokochać z pominięciem etapu typowego zakochania-motyli, i wtedy czemu by z kimś takim nie być. No, ale jeśli się nie pojawiają po dłuższym czasie, to z mojego punktu widzenia wiązać się nie ma sensu. Tym bardziej nie ma, kiedy to dla drugiej strony byłabym tylko opcją z rozsądku. Na pewno ludzie są różni i nie zawsze te rzeczy zależą od płci, ale przeważnie - powstawanie uczuć do drugiej osoby dla kobiet jest sprawą bardziej złożoną niż dla mężczyzn, u których jest zasadniczo jeden wyzwalacz - wystarczająca atrakcyjność fizyczna kobiety, więc gdyby ktoś ze mną był z rozsądku, to wiedziałabym, że nie jestem dla niego atrakcyjna, a co najwyżej akceptowalna, a to jest o wiele za mało.
Nie znam sytuacji związku z rozsądku czy żeby nie być samą, więc tak teoretyzuję tylko, jak by to było.
Edit: w związku z rozsądku strona "rozsądna" przeważnie zacznie się po jakimś czasie rozglądać za kimś, kto jednak wzbudzi silniejsze emocje, a jeśli tą stroną jest facet, to tak na 99% wink Bo dla nich związek z rozsądku = związek z mało atrakcyjną kobietą.

Masz dobre spostrzeżenia, ale edit dowodzi, że jeszcze możesz popełniać poważne błędy. Osoby rozglądają się za kimś innym kiedy minie zauroczenie, opadną klapy różowych okularow- mija zauroczenie czyli silne emocje-poszukujemy ich u kogoś innego czyli chemia jest niestabilna i zawodna. W związku z rozsądku nie ma takiej zmienności, bo rozsądek nie jest zawodny tak jak uczucia. W sytuacji, którą opisujesz mamy do czynienia z wyrachowaniem(nie rozsądkiem) kiedy to jedna osoba nie jest w związku ani z powodu zauroczenia ani z rozsądku tylko np. chce mieć kogoś, bo inni mają, z desperacji, bo lata lecą itd.

Posty [ 326 do 367 z 367 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024