Związek z rozsądku czy samotność? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 367 ]

131

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Co do wieku to myślę ze uswiadomiona czy nie chęć posiadania dziecka jest mocną determinantą. A Panowie chcą jeszcze cos z tego związku mieć zanim zagłębia się w pieluszki tongue
Może i 50 latka urodzić ale której się by chciało?  No chyba ze z wielkiej milosci Dlatego odrzucanie przez 40 łatki z gory rozwodnikow z dziećmi nie jest przemyślane

Swego czasu pisało do mnie sporo rozwodników z dziećmi.  Ale zaznaczali, że kolejnego nie chcą już mieć.  wink A ja miałam 36 lat i chciałam mieć swoje. I miałam do tego prawo. Tak jak oni mieli prawo nie chcieć kolejnych dzieci.
Przypomniała mi się kolejna koleżanka,  dla niej facet z dzieckiem to była od razu czerwona kartka. Poznała kiedyś jednego, naprawdę dobrze się z nim dogadala, fajny facet, wszystko super, było tylko dziecko. Ostatecznie zakończyła znajomość po kilku miesiacach,  bo jak mówiła,  do tego dziecka nic nie ma, ale to nie jej dziecko, a ona chce mieć własne. Także różne ludzie mają wymagania i mają o tego prawo. Koniec historii był taki, że poznała za jakiś czas innego mężczyznę,  mają już 3 wspólnych dzieci, po ślubie około 12 lat.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 11:16:43)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Co do wieku to myślę ze uswiadomiona czy nie chęć posiadania dziecka jest mocną determinantą. A Panowie chcą jeszcze cos z tego związku mieć zanim zagłębia się w pieluszki tongue
Może i 50 latka urodzić ale której się by chciało?  No chyba ze z wielkiej milosci Dlatego odrzucanie przez 40 łatki z gory rozwodnikow z dziećmi nie jest przemyślane

Swego czasu pisało do mnie sporo rozwodników z dziećmi.  Ale zaznaczali, że kolejnego nie chcą już mieć.  wink A ja miałam 36 lat i chciałam mieć swoje. I miałam do tego prawo. Tak jak oni mieli prawo nie chcieć kolejnych dzieci.
Przypomniała mi się kolejna koleżanka,  dla niej facet z dzieckiem to była od razu czerwona kartka. Poznała kiedyś jednego, naprawdę dobrze się z nim dogadala, fajny facet, wszystko super, było tylko dziecko. Ostatecznie zakończyła znajomość po kilku miesiacach,  bo jak mówiła,  do tego dziecka nic nie ma, ale to nie jej dziecko, a ona chce mieć własne. Także różne ludzie mają wymagania i mają o tego prawo. Koniec historii był taki, że poznała za jakiś czas innego mężczyznę,  mają już 3 wspólnych dzieci, po ślubie około 12 lat.

Wytrwałe masz te koleżanki smile


Edytowałem, właśnie żeby nie było "gwarancji", tylko "szansa":)

133

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Ze miał dziecko koleżanka wiedziała od poczatku. Później posłużyło to za pretekst a przyczyna rozstania gdzie indziej. Jak ludzie się nie zaangazuja nie są skłonni do żadnych ustępstw. Jak cos miedzy nimi zadzieje się  sa i to sporych smile

134

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Co do wieku to myślę ze uswiadomiona czy nie chęć posiadania dziecka jest mocną determinantą. A Panowie chcą jeszcze cos z tego związku mieć zanim zagłębia się w pieluszki tongue
Może i 50 latka urodzić ale której się by chciało?  No chyba ze z wielkiej milosci Dlatego odrzucanie przez 40 łatki z gory rozwodnikow z dziećmi nie jest przemyślane

To tez prawda, bo dzieci jak sie chce to samemu czasem ciezko sobie to zalatwic. Mimo, ze sie da.

135

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Jeśli koleżanka na początku nie miała nic przeciwko dziecku, to może myślała,żę da radę w przyszłości to zaakceptować. Wyszło jednak inaczej.. Bo zapewne facet, nie miał nic przeciwko kolejnemu dziecku, tym razem już urodzonym przez tę koleżankę... Nie jest też tak, że jesteśmy wszystkiego pewni od razu.. I paradoksalnie to jednak takie twarde ograniczenia i ramy, którymi się kierujemy na początku,  mogą być nieco bardziej zrozumiałe, niż jak się potem pojawią nieporozumienia czy niedomówienia..

136

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Jeśli koleżanka na początku nie miała nic przeciwko dziecku, to może myślała,żę da radę w przyszłości to zaakceptować. Wyszło jednak inaczej.. Bo zapewne facet, nie miał nic prkzeciwko kolejnemu dziecku, tym razem już urodzonym przez tę koleżankę... Nie jest też tak, że jesteśmy wszystkiego pewni od razu.. I paradoksalnie to jednak takie twarde ograniczenia i ramy, którymi się kierujemy na początku,  mogą być nieco bardziej zrozumiałe, niż jak się potem pojawią nieporozumienia czy niedomówienia..

Nie wiem jak dokładnie było,  to jest stara historia. U drugiej koleżanki rozwodki z 2 dzieci, nie wyszlo.  Jedno z dzieci nie zaakceptowalo nowego partnera matki. Różnie bywa.

137

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

ross Teraz zauważam „trend” wśród mężczyzn na nieposiadanie dzieci nawet wśród facetów, którzy tych dzieci nie mają, czyli po prostu nie chcą mieć dzieci w ogóle. Nawet tutaj na forum kilku o tym pisało.
Ja to akurat chciałabym mieć kiedyś dziecko, na pewno nie w najbliższych 5 latach, ale kiedyś raczej tak, więc siłą rzeczy odrzucałabym niezainteresowanych rodzicielstwem, ale trend widzę wyraźnie.

138

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:

ross Teraz zauważam „trend” wśród mężczyzn na nieposiadanie dzieci nawet wśród facetów, którzy tych dzieci nie mają, czyli po prostu nie chcą mieć dzieci w ogóle. Nawet tutaj na forum kilku o tym pisało.
Ja to akurat chciałabym mieć kiedyś dziecko, na pewno nie w najbliższych 5 latach, ale kiedyś raczej tak, więc siłą rzeczy odrzucałabym niezainteresowanych rodzicielstwem, ale trend widzę wyraźnie.

Nie wiem jak będzie i kogo tam poznam. Ale powiem Wam, że ciezko trochę się z tym pogodzić,  chodzi mi o te dzieci, których się nie będzie miało,  myślałam,  że będzie łatwiej,  ale to wraca co jakiś czas. Ale są też jaśniejsze punkty, np więcej pieniędzy,  mniej wydatków,  można się wyspać w nocy,  jest się bardziej niezależnym,  moznacza wyjsc z domu kiedy się chce, nie trzeba po nikim sprzątać ani się o kogoś martwić.  Także i ta sytuacja ma swoje plusy, których się trzymam.
No i ominie mnie bunt 2 latka a potem bunt nastolatka. A potem te dzieci i tak miały by swoje życie i wyszły z domu.

139 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 12:32:37)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

To ja się wypowiem, jako jeden z tych, których wołami ŻADNA niewiasta nie namówi do potomka smile

Co sprawia, że nie jestem zainteresowany:

- strata czasu
- nadmierne wydatki
- poświęcenie życia ZAWODOWEGO i po części towarzyskiego
- PRZYWIĄZANIE do JEDNEGO miejsca
- ogólne troski i trudy rodzicielstwa, które tak naprawdę wiążą się ściśle z pierwszymi 3 punktami

Właściwie tyle smile No i jeszcze to, że tak zwyczajnie męczy mnie i irytuje po dość krótkim czasie samo towarzystwo małych dzieci( tak od 2 do 10 lat), poprzez swoje specyficzne zachowania i przywary..

Odliczam sekundy do huraganu smile

3,2,1....

140 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-09-23 12:21:19)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

To ja się wypowiem, jako jeden z tych, których wołami ŻADNA niewiasta nie namówi do potomka smile

Co sprawia, że nie jestem zainteresowany:

- strata czasu
- nadmierne wydatki
- poświęcenie życia ZAWODOWEGO i po części towarzyskiego
- PRZYWIĄZANIE do JEDNEGO miejsca
- ogólne troski i trudy rodzicielstwa, które tak naprawdę wiążą się ściśle z pierwszymi 3 punktami

Właściwie tyle smile

Odliczam sekundy do huraganu smile

3,2,1....

To już sprawa każdego.  Jeden nie chce mieć dzieci, inny chce 2je, a inny 7ro, nie tam nic do tego, byleby było kogoś stać na dzieci, a nie powoływal na swiat coraz kolejne, w nadziei, że jakoś to będzie
W moim wieku jest plus, że mało kto już pyta. Jeszcze 10 lat temu szło zwariowac; a ty kiedy będziesz miała dziecko,  na co czekasz, zostaniesz na starosc sama, rodzice chcą już wnuka, zobacz, twoje koleżanki mają dzieci, a Ty co.... aż się niedobrze robiło.  Zawsze dziwiło mnie wscibstwo innych i to zwykle były osoby z pokolenia wyżej.  Zastanawiało mnie wtedy, co ich to obchodzi to moje życie?  Przecież to byli obcy ludzie,  albo z rodziny jakieś pociotki,  co to się widywalismy raz  na ruski rok.

141 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 12:35:13)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Akurat tego, co mają nasi rodzice (a już ciotki czy wujkowie, to ow ogóle) do naszego życia, to nie zrozumiem nigdy.. A te teksty pt: "Chce mieć wnuki", to już są szczyty wszystkiego..Jak osoby trzecie mają prawo decydować i doradzać mi jak mam przeżyć życie? - paranoja...

142 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-23 14:03:31)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Nie jestem zwolennikiem przymuszania ludzi do prokreacji,sam nie chciałem za bardzo mieć dziecka .Uleganie presji społecznej i rodzinnej  uważam za słabe i szkodliwe dla dziecka - "dziecko z rozsądku"bez  przekonania i nawet małej gotowości  niebezpieczna sprawa.
Miałem sporo argumentów przeciw byciu ojcem- logicznych,racjonalnych itp.Głównie chodziło o to, że dziecko przeszkadzało by mi w życiu.
Jakiejś jednak zdecydowanej "nakręcającej się" podtrzymywanej niechęci do dzieci typu wstręt,awersja nie posiadałem tak generalnie
Swojego nie chciałem.
Natomiast jak dowiedziałem się o ciąży wtedy jeszcze mojej narzeczonej cała ideologia i filozofia poszła .........
Olśnienie i zmiana radykalna wątpliwości znikome,pewność,że z TĄ kobietą chce ogromna.
Bunt 2 latki jest (może być) zarąbisty zabawny,ciekawy,setki wspomnień,czasem powtarzalność i upór 2-3 latki bywał męczący,ale w gruncie rzeczy pomijalny.Czas zajmowania się dzieckiem można ustawić dogadać z rodziną,babcią jak się ją ma,wyjścia nie są takim problemem i nie robią dziecku żadnej krzywdy poznaje więcej osób.
Bunt nastolatki podobnie na mnie nie specjalnie robił wrażenie jako starym punk-rockowcu, moja żona nieco ciężej to przechodziła
Również od groma anegdot,dykteryjek,historii,śmiechu z tego okresu no i te dramaty rozterki wszystko do zrozumienia i do przejścia.Pierwszy melanż ,chłopak,randka to trochę trudniejsze.
Koszty i pieniądze mają niewielkie znaczenie to znaczy są ważne,  ale dla mnie nie aż tak bardzo, wiem jednak że dziewczynka kosztuje więcej w utrzymaniu od chłopca( pytałem kumpli ) smile kompletnie się nie opłaca i nie zwróci finansowo,ale jak przyleci na 15 minut i spojrzy Ci w oczy ot tak zamacha rzęsami dostaniesz buziaka "za darmo"to odpadasz żaden trud się nie specjalnie liczy.
Także tego. Wszystko albo bardzo wiele zależy od nastawienia i umiejętności dostosowania się, czasem rezygnacji ze swoich jedynie słusznych ukochanych hodowanych przekonań - bardzo wyzwalające zjawisko dla mnie .Miłość do dziecka jest bardzo naturalna robi się sama byle temu nie przeszkadzać za bardzo,
To że odfrunęła też do przeżycia daje czasem znaki,że żyje kocha i myśli ,zresztą blisko mieszka z 6-7 km w linii prostej. smile
Czułem ulgę że to koniec pewnego etapu i smutek, ale też radość ze zwycięstwa,po za tym to jeszcze nie koniec

143

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ein napisał/a:

Najlepszą randkę jaką miałem to właśnie taką, gdzie wyszła spontanicznie i kosztowała tylko tyle, ile kosztuje kilka (noo może kilkanaście) piw big_smile
Kto nie przeżył takiej randki za kilka zł z fajną osobą niech żałuje tongue

Kiedyś zaprosiłem pewną dziewczynę na pierwszą randkę nad morze. Na miejscu przy okazji płacenia za napoje się okazało,
że jestem bez grosza przy dupie, bo w ostatniej chwili wpadłem na pomysł ubrania innych spodni, zapominając już o przełożeniu kasy.
Dokładnie rok później ta sama dziewczyna została moją żoną. Obecnie już byłą, co nie zmienia faktu, że nadal się lubimy i szanujemy.

Co do autorki... jestem na tym forum od ponad trzech lat i zdążyłem sobie wyrobić jako takie zdanie na temat jego uczestników.
Jeśli mam być szczery, to jest tutaj co najmniej kilka dziewcząt z którymi szybciej bym się umówił na tak zwaną randkę w ciemno
gdyby pracowały na kasie w Biedronce i nie miały skończonej podstawówki, niż nawet z super laską o podejściu takim jak twoje.

I nie jest to przytyk ani krytyka, gdyby miało tym być, to połowa tekstu byłaby poprawiona na niebiesko przez moderatorki forum.
To jest tylko luźna uwaga i taka tam może mała sugestia, że naprawdę wartościowe są całkiem inne rzeczy niż dyplomy i pieniądze.

144 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 14:01:46)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

anderstud przywaliłeś z grubej rury smile

Po dłuższej dyskusji, powiem szczerze, skłonny byłem przyznać rację Autorce, skoro tak bardzo dobrze się czuje w towarzystwie osób wykształconych. Jednak tutaj znowu chyba, kłują w oczy takie przemycane wyobrażenia lub stereotypy na temat, choćby osób z niższym wykształceniem, jak również spośób przedstawiania swoich oczekiwań. Skoro jednak ktoś potrzebuje osoby o tak sprecyzowanych "wytycznych", to pozostaje jedynie życzyć powodzenia:)

145 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-09-23 14:13:43)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
anderstud napisał/a:
Ein napisał/a:

Najlepszą randkę jaką miałem to właśnie taką, gdzie wyszła spontanicznie i kosztowała tylko tyle, ile kosztuje kilka (noo może kilkanaście) piw big_smile
Kto nie przeżył takiej randki za kilka zł z fajną osobą niech żałuje tongue

Kiedyś zaprosiłem pewną dziewczynę na pierwszą randkę nad morze. Na miejscu przy okazji płacenia za napoje się okazało,
że jestem bez grosza przy dupie, bo w ostatniej chwili wpadłem na pomysł ubrania innych spodni, zapominając już o przełożeniu kasy.
Dokładnie rok później ta sama dziewczyna została moją żoną. Obecnie już byłą, co nie zmienia faktu, że nadal się lubimy i szanujemy.

Co do autorki... jestem na tym forum od ponad trzech lat i zdążyłem sobie wyrobić jako takie zdanie na temat jego uczestników.
Jeśli mam być szczery, to jest tutaj co najmniej kilka dziewcząt z którymi szybciej bym się umówił na tak zwaną randkę w ciemno
gdyby pracowały na kasie w Biedronce i nie miały skończonej podstawówki, niż nawet z super laską o podejściu takim jak twoje.

I nie jest to przytyk ani krytyka, gdyby miało tym być, to połowa tekstu byłaby poprawiona na niebiesko przez moderatorki forum.
To jest tylko luźna uwaga i taka tam może mała sugestia, że naprawdę wartościowe są całkiem inne rzeczy niż dyplomy i pieniądze.

\
Ale to jest Autorki wybór. Ona preferuje takie i takie cechy i już. 
Z resztą sam kiedyś skreśliłeś kobietę, która zamiast "przyszedłeś" powiedziała "przyszłeś", albo te, które paliły papierosy. Możemy Cię teraz przkonywać, że palaczki i kobiety mówiące "przyszłeś" - mogą się okazać super z charakteru, tylko, ze Tobie to nie odpowiada. Tak jak autorce np brak wyższego wykształcenia. Każdy wybiera sobie partnera pod siebie, bo to on będzie z nim mieszkał, a nie forumowicze.
Poza tym na przysłowiowa kasa w Biedronce - wiesz i wśród docentów i wśród kasjerek są różni ludzie. To, że ktoś jest docentem znaczy tylko tyle, ze może być naprawdę fajnym i wartościowym kandydatem do związku, jak i ze może się do związku nie nadawać, a poza tym ma paskudne cechy charakteru. Kasjerka z Biedronki może być super partnerką i fajnym człowiekiem, ale może  też być chamska i roszczeniowa.
Już dawno na to nie patrze. W każdej grupie są i takie i takie osoby, a oczekiwać, że magister będzie super partnerem albo, że kasjerka to szczera dziewczyna z sercem na dłoni - można się przeliczyć.

146

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
paslawek napisał/a:

Nie jestem zwolennikiem przymuszania ludzi do prokreacji,sam nie chciałem za bardzo mieć dziecka .Uleganie presji społecznej i rodzinnej  uważam za słabe i szkodliwe dla dziecka - "dziecko z rozsądku"bez  przekonania i nawet małej gotowości  niebezpieczna sprawa.
Miałem sporo argumentów przeciw byciu ojcem- logicznych,racjonalnych itp.Głównie chodziło o to, że dziecko przeszkadzało by mi w życiu.
Jakiejś jednak zdecydowanej "nakręcającej się" podtrzymywanej niechęci do dzieci typu wstręt,awersja nie posiadałem tak generalnie
Swojego nie chciałem.
Natomiast jak dowiedziałem się o ciąży wtedy jeszcze mojej narzeczonej cała ideologia i filozofia poszła .........
Olśnienie i zmiana radykalna wątpliwości znikome,pewność,że z TĄ kobietą chce ogromna.
Bunt 2 latki jest (może być) zarąbisty zabawny,ciekawy,setki wspomnień,czasem powtarzalność i upór 2-3 latki bywał męczący,ale w gruncie rzeczy pomijalny.Czas zajmowania się dzieckiem można ustawić dogadać z rodziną,babcią jak się ją ma,wyjścia nie są takim problemem i nie robią dziecku żadnej krzywdy poznaje więcej osób.
Bunt nastolatki podobnie na mnie nie specjalnie robił wrażenie jako starym punk-rockowcu, moja żona nieco ciężej to przechodziła
Również od groma anegdot,dykteryjek,historii,śmiechu z tego okresu no i te dramaty rozterki wszystko do zrozumienia i do przejścia.Pierwszy melanż ,chłopak,randka to trochę trudniejsze.
Koszty i pieniądze mają niewielkie znaczenie to znaczy są ważne,  ale dla mnie nie aż tak bardzo, wiem jednak że dziewczynka kosztuje więcej w utrzymaniu od chłopca( pytałem kumpli ) smile kompletnie się nie opłaca i nie zwróci finansowo,ale jak przyleci na 15 minut i spojrzy Ci w oczy ot tak zamacha rzęsami dostaniesz buziaka "za darmo"to odpadasz żaden trud się nie specjalnie liczy.
Także tego. Wszystko albo bardzo wiele zależy od nastawienia i umiejętności dostosowania się, czasem rezygnacji ze swoich jedynie słusznych ukochanych hodowanych przekonań - bardzo wyzwalające zjawisko dla mnie .Miłość do dziecka jest bardzo naturalna robi się sama byle temu nie przeszkadzać za bardzo,
To że odfrunęła też do przeżycia daje czasem znaki,że żyje kocha i myśli ,zresztą blisko mieszka z 6-7 km w linii prostej. smile
Czułem ulgę że to koniec pewnego etapu i smutek, ale też radość ze zwycięstwa,po za tym to jeszcze nie koniec

Staram się nie myśleć w ten sposób, bo już dawno bym się załamała. Wolę myśleć, że dzieci to wyrzeczenie, koszty i stresy. Wtedy jest mi łatwiej pogodzić się z sytuacją. Chociaż to jest dziwne, bo nigdy tego nie planowałąm, nie sądziłam, ze się tak skończy.  Chciałam mieć 2 dzieci, może nie po 20 ale tak koło 30ki , bo wcześniej nie byłabym w stanie się nimi zająć. Miałam 2 kileżanki, które zarzekały się, ze nigdy nie będą miały dzieci, bo , cytuję "dzieci to bachory, pochłaniające czas , energię i pieniądze" - ironia losu, są już dawno matkami, żonami, zapatrzone w swoje dzieci. Los bywa więc przewrotny, a może wszystko dzieje się w jakimś celu. Albo to przypadek i nie ma w tym żadnego celu.

147 Ostatnio edytowany przez balin (2019-09-23 14:18:29)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

Ale to jest Autorki wybór. Ona preferuje takie i takie cechy i już.

Szczęśliwa z tym nie jest. smile A jeszcze z 5 latek i będzie jeszcze gorzej, bo dojdzie problem z zajściem w ciąże. Znaczy chętnych będzie jeszcze mniej.

148

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:

Mam 36 lat. W swoim życiu byłam w kilku związkach, ale nigdy dla partnerów nie byłam numerem jeden...Nie mam urody atrakcyjnej dziewczyny z okładki. Nie jestem brzydka, ale noszę rozmiar 44 i chyba niczym nie wyróżniam się w tłumie, więc nie rzucam na kolana od pierwszego wejrzenia... Uważam, że moim atutem jest inteligencja i pozytywne podejście do życia.
Aktywnie szukam miłości przez Internet i zauważyłam, że mam powodzenie u facetów zupełnie nie w moim typie (dużo młodsi lub dużo starsi). Tymczasem gdy mi ktoś się spodoba i do niego zagadam- moja wiadomość pozostaje bez odpowiedzi...
Moje oczekiwania co do partnera chyba nie są jakieś wygórowane- wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).
Mam pytanie do Was- czy powinnam odpuścić, mimo, że znam siebie i wiem co mnie "kręci"?Czy można zbudować szczęśliwy Związek z partnerem, ktory nie jest naszym ideałem? Czy jednak powinnam być wierna sobie i swoim pragnieniom i uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tego właściwego Mężczyznę?
Czy lepsza jest samotność czy nieidealny Związek?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi i Wasze doświadczenia w temacie.

Aż odniosę się do 1go posta jeszcze raz. Jakie to są te wymogi?

"wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane)."
Wzrost 180 cm - tylko, ze panowie jak szukają partnerek, to raczej niższych od siebie, a nie wyższych, więc spokojnie. U takiego 170, mogłaby nie mieć szans jako "Żyrafa". Myślicie, ze te wszystkie kobiety o wzroście 180 cm mają tabuny adoratorów? Mężczyźni chcą się czuć męsko, więc nie w smak im wyższe kobiety (na ogół).
Wykształcenie wyższe - to żaden wymóg, mnóstwo osób je ma, mnóstwo robi studia w starszym wieku.
Praca - żaden wymóg, dorośli ludzie pracują, to nie jest jakiś ewenement.
Mieszkanie bez rodziców - 40 latek mieszkający od dziecka z rodzicami - dlaczego mieszka? Czy nie ma zamiaru nigdy się wyprowadzić?  Tu już zależy. Bo jak nie ma zamiaru się nigdzie wyprowadzić i mama jest najważniejsza - to sama odradzałabym taki układ.
No i koniec wymagań.

149

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
balin napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ale to jest Autorki wybór. Ona preferuje takie i takie cechy i już.

Szczęśliwa z tym nie jest. smile A jeszcze z 5 latek i będzie jeszcze gorzej, bo dojdzie problem z zajściem w ciąże. Znaczy chętnych będzie jeszcze mniej.

W związku z rozsądku też nie byłaby szczęśliwa. A nawet gorzej.  Zresztą jej mąż też nie skakałby z radości.

150 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-23 15:45:10)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Denerwujące jest to, że coby człowiek nie napisał i jakby najzwyczajniej czegoś nie uzsadnił, to od razu powstają takie złośliwości, w których ktoś mi zarzuca pewne przywary, które zwyczajnie nie istnieją. Nie oczekuję od nikogo politowania ani przesadnej empatii, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Nie potrzebuje do życia ciągłej atencji kobiet. Masz marakujka całkowicie błedne mniemanie o mnie, choćby w kwestii tego, czy mnie odrzucają kobiety o jakichkolwiek wymaganiach. Otóż nie!


Dobra, ja chcę ogólnie napisać. Może uczepię się tego łysego.
A właśnie że nie mam jescze o tobie takiego mniemania. W ogóle się nie zastanawiałam jak wyglądasz i czy masz powodzenie czy nie.
Raczej mam tylko wrażenie w tym wątku, że - no jednak troszkę razi cię w ogóle formułowanie oczekiwań. wink

I tak, racja, dużo zależy od sposobu sformułowania - chamskiego czy niechamskiegie... Jednak czasem, gdy mam taką ochotę wink, staram się nie oceniać z góry cudzego postępowania, a raczej spróbować popatrzeć na możliwe przyczyny i intencje. smile I w przypadku nielubiącej łysych kobity z tego portalu: moze po prostu to były zwykłe emocjonalne wulgaryzmy, a moze... ma na tyle zle wrazenia o co najmniej większości spotkanych łysych, jakieś przykre doświadczenia i to nie z jednym na dziesięć tylko z dziewięcioma na dziesięć (na tym portalu lub jeszce przed nim). - Analiza statystyczna. A mozę po prosu źle jej się kojarzą tacy, bo łysy chłopak ją porzucił i nadal jest jej przykro. A może najpiew był tam opis w stylu "preferuję panów z bujnymi czuprynami", tylko i tak do większości łosoli to nie docierało, nie potrafili uszanować, i zawracali gitarę. 
A jeśli tam było tylko czyste chamstwo, no to tylko dziwię się tobie, ze się na tym tak bardzo skupiasz i takimi rzeczami chcesz się zajmować.

A prawda też taka, ze jeśli kobiecie się nie podoba łysy/mały/gryby/chudy i nawet moze ją obrzydzać... no to się nie podoba. I nie każda kobita chciałaby baraszkować w łóżku z kimś takim.
Nawet jeśli będzie on profesorem. Faceta ma się podobać, a do delektowania się wiedzą wystaczy sobie chwycić i poczytać encyklopedię, nie trzeba łysego profesora. Z łysą kobietą (jakby co, zęby nie było, nie piszę o łapiących raka) też byś pewnie nie chciał? Tak w sumie to nawet lepiej, że nie lubi łysych, bo przynajmnie nie byłoby żadnej sposobnosci so flirtu pomiędzy nimi czy czegoś.
Stąd w ogóle podawanie takich warunków jest jak najbardziej ok. Czy na portalach czy wśród koleżanek. Po co zbędna fatyga, z której raczej pzreważnie wiadomo co wyniknie ? Bez sensu.

I zauważ, że sam też masz jakieś wymagania, tylko ich za bardzo nie upubliczniasz.  Ale je masz i zapewne stosujesz.

I tak jak Rossanka wszędzie tu pisze - dla niektórych cąłosć całosć całość się liczy. Czyli jaki zestaw oczekiwań kto sobie dobierze: wzrost i charakter i zaradność i ... Spójnik "i" jest.

Natomiast znamienne też jest, że najberdziej do ustawiania ludzi (a dokąłdniej kobiet), dawania złotych rad, oceniania i dopasowywania chętnych mężczyznom jest zawsze areopag zacnych dobrych pań... samotnych. Którym ktoś kopa kiedyś zasadził albo ewentualnie których jakoś nikt nie chciał docenić. - I one będą rozstawiać inne kobiety po kątach i oceniać. I coś w tym klimacie pisałam wyżej.
Ale ja się nie chcę kłócić. To tylko spostrzeżenie.


A co do tej obłudy. Dla mnie też nie każdy facet to "facet". Ciapy, rudzi, mniejsi ode mnie, za chudzi, grubi, głupki... dużo by wymieniać. Kobiet zazwyczaj tak nie oceniam, bo nie miałabym w tym żadnego interesu, w końcu jestę heterą a nie homo czy bi wink Choc nie powiem, że wszystkie są piękne, fajne, mądre, w tym klimacie "każdy jest piękny", bo wcale tak nie uważam.


Są banki spermy. Na siłę to też nie trza konkretnego chłopa do tych rzeczy mieć przy sobie.

151

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:


I tak jak Rossanka wszędzie tu pisze - dla niektórych cąłosć całosć całość się liczy. Czyli jaki zestaw oczekiwań kto sobie dobierze: wzrost i charakter i zaradność i ... Spójnik "i" jest.

Natomiast znamienne też jest, że najberdziej do ustawiania ludzi (a dokąłdniej kobiet), dawania złotych rad, oceniania i dopasowywania chętnych mężczyznom jest zawsze areopag zacnych dobrych pań... samotnych. Którym ktoś kopa kiedyś zasadził albo ewentualnie których jakoś nikt nie chciał docenić. - I one będą rozstawiać inne kobiety po kątach i oceniać. I coś w tym klimacie pisałam wyżej.
Ale ja się nie chcę kłócić. To tylko spostrzeżenie.

A może niech każdy wybiera sobie tego, kto mu odpowiada, przy kim się dobrze czuje? Na forum pełno porad, ale to Człowiek ma sam przezyć swoje życie a nie forumowicze. Obniż wymagania, weż sobie niższego , bez wykształcenia, albo - dla mężczyzn - obniż wymagania, weź sobie 7 lat starszą i 30 kilo grubszą. A może te rady dają ludzie, po mega nie udanych związkach, albo którzy są w nieudanych małzeństwach? Nie wiem. Jedno wiem, takie branie sobie kogoś, bo czas leci i nikt mnie nie zechce - to jest żadne rozwiązanie problemu, bo związku z tego nie będzie. Co najwyżej szybki rozwód.
O, moja kolejna znajoma wzięła tak ślub. Lata leciały, ona ciągle sama, miała co prawda jednego na oku w końcu, ale kompletnie ją zignorował (a powinien też nie wybrzydzać i brać jak leci smile ). Koniec końców miała chyba już 37 lat, w malutkim miastwczku, to wyszła za tego męża, ale jakoś radości w niej nie widziałam, ale przynajmniej rodzina była zadowolona, bo to już była ostatnia panienka.
Nie wiem co się z nią teraz dzieje, ale jakiś czas po ślubie nie wyglądała na uradowaną.

152

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Lepiej opowiadaj co się z Tobą działo i gdzie byłaś jak Cię nie było...

153

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

OK smile

Cieszę się zatem, że jeszcze nie zostałem zaszufladkowany smile

Czy mnie razi SAMO formułowanie oczekiwań? Zdecydowanie nie? Jeśli miałoby coś radzić, to czasami przesadna sztywność tych wymagań, ale NAJBARDZIEJ, jeszcze raz powtórzę => SPOSÓB ICH PRZEDSTAWIENIA, choćby w przestrzeni publicznej. Jak najbardziej, do końća nie wiem, jaką motywacją kierowała się owa dziewczyna, przeglądnąłem jej profil z czystej ciekawości. Myślę, że zarówno ja bym jej nie odpowiadał, jak i ona mnie. Pewne rzeczy przyciągają uwagę, jak również sa pewne rzeczy na które, dan aosoba jest szczególnie wrażliwa. W moim przypadku jest to właśnie chamstwo, wulgaryzmy i brak poszanowania dla drugiej osoby, w tym przypadku użytkownika w sieci. Jest to niestety tylko Internet, ale właśnie takie teksty rodzą w głowie różne domysły. Jednak zupełnie inaczej byłoby, gdyby brzmiało to tak, jak to zauważyłem w innym profilu, gdzie dziewczyna jasno i wyraźnie sprecyzowała swoje, nie tyle wymagania, co pnkty krytyczne smile I dotyczyło to dokładnie tego samego smile
Było to coś takiego: " Łysym Panom i tym z nadwagą serdecznie dziękuję, bardzo mi przykro, ale tak mam i już. Życzę im szczęścia w dalszych poszukiwaniach smile" I powiem Ci, że mimo początkowego zdziwienia, uzasadnionego jakimiś tam okolicznościami( nie wnikam jakimi), puściłem to "mimo oczu". No cóż, takie ma wymagania, jej sprawa. Dlatego też w tym pierwszym przypadku, zwróciłem uwagę na chamstwo, bo to chamstwo mnie zwyczajnie razi smile Gdybym przeglądając męskie profile, natrafiił na analogiczny wpis o preferencjach faceta, gdzie zbyt dosadnie wyraziłby się o jej tuszy czy innych walorach, pomyślałbym o nim dokładnie tak samo smile

Natomiast nie musisz mi tłumaczyć po raz kolejny, dlaczego kobiety wybierają takich i owakich, bo to calkowicie rozumiem, gdyż i tak nie wpłynę na zminę jej decyzji. Jesli byłaby w stanie poszerzyć swój ktrąg oczekiwań, to musiałaby to zrobić sama. Ale nic na siłę smile Co do koleżanek rossanki, to również napisałem gdzieś wcześniej, że całościowa ocena, złożona z wielu czynników, jest jak najbardziej słuszna smile
Tego nie podważam smile Chociaż myślałem, że właśnie było inaczej...Sam jakieś wymagania mam smile I jakie by nie były, staram się je przekazywać dyplomatycznie. Podlkreślę jednak, że nie wykluczam, iż mógłbym swoje wymagania np. co do wyglądu obniżyć, gdyż z jakiegoś powodu akurat ta kobieta mnie interesowała, choćby swoją osobowością czy pasjami - czysto hipotetyczna MOJA SUBIEKTYWNA ocena. Za inne osoby nie odpowiadam, aczkolwiek szanuję ich wybór.
Jeśli mamy się trzymać tego wyglądu, to nie mam osobiście jakiejś konkretnej cechy, która samą swoją obecnością odrzucałaby mnie automatycznie od dziewczyny. Raczej będą to powiedzmy zmiany pewnych parametrów smile Za to w przywarach jest taka rzecz, która mi na szybko przychodzi do głowy: palenie smile Ciapy z kolei dla wielu oznaczają zupełnie co innego. Każdy ma tez tutaj prawo wyboru. Dla jednego ciapą jest ktoś, kto jest bezrobotny albo na kiepskiej posadzie bez ambicji i pasji, dla innych ciapą będzie ktoś, kto nie pnie się po drabinie kariery, zajmując coraz to ambitniejsze zawodowe stanowisko aż do dyrektora korporacji albo własciciela szybu naftowego włącznie. Zatem wybór partnera to jedno, ale relacje z innymi ludźmi, niepatrzenie na nich z góry to drugie smile

154

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

A może niech każdy wybiera sobie tego, kto mu odpowiada, przy kim się dobrze czuje? Na forum pełno porad, ale to Człowiek ma sam przezyć swoje życie a nie forumowicze. Obniż wymagania, weż sobie niższego , bez wykształcenia, albo - dla mężczyzn - obniż wymagania, weź sobie 7 lat starszą i 30 kilo grubszą. A może te rady dają ludzie, po mega nie udanych związkach, albo którzy są w nieudanych małzeństwach? Nie wiem. Jedno wiem, takie branie sobie kogoś, bo czas leci i nikt mnie nie zechce - to jest żadne rozwiązanie problemu, bo związku z tego nie będzie. Co najwyżej szybki rozwód.
O, moja kolejna znajoma wzięła tak ślub. Lata leciały, ona ciągle sama, miała co prawda jednego na oku w końcu, ale kompletnie ją zignorował (a powinien też nie wybrzydzać i brać jak leci smile ). Koniec końców miała chyba już 37 lat, w malutkim miastwczku, to wyszła za tego męża, ale jakoś radości w niej nie widziałam, ale przynajmniej rodzina była zadowolona, bo to już była ostatnia panienka.
Nie wiem co się z nią teraz dzieje, ale jakiś czas po ślubie nie wyglądała na uradowaną.

Tak jest. A mnie w tym wszystkim najbardziej dziwi niezrozumienie, ze człowiek może mieć różne preferencje w tej materii, tak samo jak ma preferencje co do jakichś kolorów albo do tych samochodów i nie znosi sobie żółtego. No nie znosi, i już.

Tak, też mam w rodzinie takie pary niedobrane na zasadzie "nie ma na co czekać". Też nie wyglądają.

Teraz jeszcze mi przyszło do głowy, w sumie oczywista oczywistość, ale najlepiej chyba się wychodzi gdy jakiś temat puści się wolno. Spuści się ze smyczy, nie myśli się o tym, nie ma się potrzeby, ani wielkich nadziei, oczekiwań. I zaczyna się zajmować tym wiatrem we włosach. A tylko myśli się o czymś na zasadzie "jasne, fajnie jak ma się lepszą pracę, niż nie ma, ale nie to jest priorytetowe dla mnie". To wtedy często samo spada z nieba prędzej czy później. I dotyczy to chyba wszystkiego. Ale to już indywidualna decyzja każdego, czy puścić psa ze smyczy i odpocząć, czy jednak nadal kurczowo ściskać w nadziei. smile Ale to tylko takie tam truzimy.

155 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-23 17:46:03)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy ...

A ja nie rozumiem. A jak koleżanka Rossanki miałaby mówić o tym, co preferuje? Tak jak ty, niepodobna? "Nie przejmuj się wzrostem..."? Żeby pisali do niej i zabierali swój i jej czas tacy, którymi ona na pewno nie zainteresowałaby się?
Tamta przynajmniej nie bała się postawić sprawy jasno i konkretnie, a nie kręcić coś w stylu twojego obłudnego "ach, ach, nie przejmuj się...". Nie było też to chamskie, a w zupełnosci normalnie wyrażone preferencje.
Po co ta obłuda? smile

niepodobna napisał/a:

Zarzucając komuś obłudę, warto by było to uzasadnić, a na razie pomieszałaś z sobą parę rzeczy, które nie mają związku i wydaje Ci się, że coś demaskujesz.

Co jest twoim zdaniem obłudą?

Czy to, że napisałam, że większość kobiet lubi wysokich mężczyzn, ale to nie znaczy, że kryterium wzrostu musi być decydujące i że wobec niego inne cechy - chociażby tylko wizualne - tracą znaczenie? Atrakcyjność to nie tylko wzrost i ja naprawdę nie znam kobiet, które nie zwracałyby uwagi na inne cechy wyglądu, nawet wprost przyznając, że wzrost jest w tej ocenie jednym z wyznaczników. Poza wzrostem zwraca się uwagę na parę innych "szczegółów"

A ktoś tu mówi w ogóle o jakiejś kobiecie, która patrzy tylko na wzrost???

Nie "patrzy tylko na wzrost", tylko, jeśli już, ignoruje resztę, która jest według niej OK, jeżeli oczekiwania co wzrostu nie są spełnione smile

marakujka napisał/a:

No własnie: "ach ach, nie przejmuj się, większość kobiet nie zwraca takiej uwagi...". Samo takie mówienie i przywoływanie tej mitycznej większośći już jest obłudą. Przecież nie jesteś tą większością i nie możesz tego wiedzieć, co większość.
Jest to takim wciskaniem kitu na zasadzie: "ja (chyba) odpadam, wiele innych forumowych też, ale na pewno większość kobiet cośtam".

Nadal nie wiem, na czym polega moja obłuda. Manipulujesz i przekręcasz moje wypowiedzi, bo nie napisałam, że większość kobiet nie zwraca uwagi na wzrost, tylko coś wręcz przeciwnego - z moich obserwacji wynika, że większość zwraca i większość woli mężczyzn wysokich, ale to, jak wyżej, niekoniecznie znaczy, że dla tej większości wzrost będzie czynnikiem decydującym, bo na atrakcyjny wygląd się składa wiele cech.
To, co nazywasz "mityczną większością", to po prostu kobiety, które nie dyswalifikują faceta na podstawie jednego czynnika. Nie widzę w tym elementów mitu.
Manipulujesz też znaczeniem owej przywołanej większości, doszukując się w tym przykrywki jakichś moich osobistych ocen, które miałyby być całkiem inne - "ja wprawdzie nie, ale większość..." smile Gdybyś nie była uprzedzona, to może byś zauważyła, że siebie pod tę większość też podpinam.

A co jeśli większość kobiet zwraca uwagę i nie będzie w stanie się zakochać - praktycznie - w byle kim? - A do dotego takie złote rady się sprowadzają - wyeliminować swoje oczekiwania i wziąć byle kogo (tutaj byle kogo pod względem wyglądu) i niech się chłopak z bagien tak nie stresuje. W końcu jako osobnim płci męskiej, on jest Ten Wspaniały (nawet jeśli mialby 1.50m) i to kobity pod niego najlepiej niech się dostosują i zaprzestaną tak uzewnętrzniać swoje preferencje, żeby mu smutno nie było, zeby nie czuł się porażony. wink
Tak to podsumuję już ogólnie.

Naturalnie, że większość nie jest w stanie się zakochać w byle kim smile
Mogłabyś wskazać, w którym miejscu daję komuś złote rady, żeby wyeliminował oczekiwania i brał byle kogo? Przecież nawet w tym wątku pokpiwam z myślenia, że kobieta nie powinna mieć żadnych oczekiwań, tylko się cieszyć, że ktoś na nią spojrzy.

Chodziło mi o formę przedstawiania swoich wymagań, bo na tej podstawie można trochę poznać, co ktoś ma w głowie.

Dlatego rozumiem i Bagiennika, bo jemu chodziło mniej więcej o to samo, i potencjalnego kandydata na partnera koleżanki Rossanki, który nie wyraziłby chęci na bliższy kontakt, gdyby się dowiedział, że faceci dzielą się na wysokich i nie-facetów smile

Żeby trochę lepiej to zobrazować, podałam ci przykłady, co mogłabyś usłyszeć od chłopa, któremu się nie podobasz. Nie odniosłaś się do tego, może dla Ciebie z tamtymi stwierdzeniami wszystko jest OK? Jeśli tak, to nie należysz do większości, bynajmniej nie mitycznej ; )
Jeśli jednak nie, to przypuszczam, że nie poczujesz się obrażona faktem, że nie trafiłaś w jego gusta. Tylko tym, że wyraża je w sposób, który ukazuje, że jest prymitywem.
Tak samo np. ja, nie poczuję się obrażona faktem, że jakiś facet, który mi się podoba, woli młodsze. Ale jeśli zechce się wypowiedzieć na temat mojego wieku i tego, co według niego się z nim wiąże, w sposób obraźliwy, wulgarny, to momentalnie będę miała wyrobione o nim zdanie, które nie będzie wynikało z tego, że uważam, że woleć młodszych nie ma prawa. Może woleć nawet osiemnastolatki, ale nie mieć przy tym trocin w głowie. Jeśli posiada tam tartak, to mam prawo to ocenić.

W dalszym poście napisałaś:

Natomiast znamienne też jest, że najberdziej do ustawiania ludzi (a dokąłdniej kobiet), dawania złotych rad, oceniania i dopasowywania chętnych mężczyznom jest zawsze areopag zacnych dobrych pań... samotnych. Którym ktoś kopa kiedyś zasadził albo ewentualnie których jakoś nikt nie chciał docenić. - I one będą rozstawiać inne kobiety po kątach i oceniać. I coś w tym klimacie pisałam wyżej.
Ale ja się nie chcę kłócić. To tylko spostrzeżenie.

Ponieważ wcześniej z jakiegoś znanego sobie powodu podpisałaś mnie pod tym "dawaniem złotych rad" (skoro zawierała to odpowiedź na mój komentarz), to domniemywam, że i to powyższe się do mnie odnosi, tym bardziej, że pisałam na forum, że jestem już jakiś czas sama (pomijam już zrównywanie samotności z klimatem: "ktoś kiedyś im kopa zasadził" "nikt nie chciał docenić", o tym też możnaby pisać).
Możesz wyjaśnić, jaki jest twoim zdaniem związek między jednym i drugim?
Przy założeniu, że faktycznie dawałabym komuś rady i rozstawiała po kątach, do czego się nie poczuwam.
A jeśli nie poczuwam sie słusznie, to jaki jest związek między moją samotnością a widzeniem tego, że ktoś wyraża swoje oczekiwania z wyczuciem, lub bez?
Ciekawi mnie to, chociaż z doświadczenia wiem, że z argumentami "z prywaty" zazwyczaj nie ma dyskusji smile

156

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

...

Taaa taaa.

bagienni_k napisał/a:

OK smile
Czy mnie razi SAMO formułowanie oczekiwań? Zdecydowanie nie? Jeśli miałoby coś radzić, to czasami przesadna sztywność tych wymagań, ale NAJBARDZIEJ, jeszcze raz powtórzę => SPOSÓB ICH PRZEDSTAWIENIA, choćby w przestrzeni publicznej.

No ok. Tylko nie rozumiem po co w takim razie wmieszałeś do tego wątku swój temat o jakichś złych sformułowaniach jakichśtam kobit z jakiegośtam portalu.
Autorka tego wątku swoje wymagania spisała w sposób dobry (niechamski), a ty tu od razu wrzucasz te jakieś tam swoje przypadki i je roztrząsasz.
Dobra, ja kończę. smile

157

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

...

Taaa taaa.

Intrygujące, możesz rozwinąć? cool

158

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

...

Taaa taaa.

Intrygujące, możesz rozwinąć? cool

cool
smile

159 Ostatnio edytowany przez authority (2019-09-24 02:01:46)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Trochę mnie kłuje w oczy ten argument, że wykształcenie powinno być wyższe, żebyś nie musiała się partnera wstydzić w towarzystwie.
Rozumiem, że zazwyczaj wykształcenie jakoś koreluje z perspektywą, tematami do rozmowy, pewnie i z inteligencją (nie zawsze, i pod warunkiem, że delikwent nie ukończył jednej z setek Wyższych Szkół Pasania Byków, którą skończy każdy, byle miał pieniądze wink )  - ale gdybyś trafiła na faceta, który studiów nie ukończył, ale jest mądry i ogarnięty, to kierowałabyś się tym, że w twoim towarzystwie brak dyplomu nie uchodzi?
Mam nadzieję, że jednak nie.
Swoją drogą naprawdę warto zwrócić uwagę na to, że formalne wykształcenie nie zawsze jest wyznacznikiem cech mentalnych.
Jedną z najinteligentniejszych i najbardziej zdolnych osób, jakie w życiu spotkałam, był gość po zawodówce (w technikum mu już nie poszło, bo musiał iść do pracy, bardzo biedna rodzina z ojcem alkoholikiem i chorą matką; a bez wykształcenia i umiejętności mógł iść tylko do prostej fizycznej roboty). Potem został grafikiem i webdesignerem - bardzo dobrym, a był samoukiem bez choćby kursu w tym kierunku. A IQ w profesjonalnym teście wychodziło mu 152 punkty, co jest wynikiem nieosiągalnym dla większości osób z dyplomami wyższych uczelni. Ale to się czuło w rozmowie, że nie jest pod tym względem "normikiem" smile
Gdyby pierwszego pracodawcę, który dał mu szansę bez doświadczenia i wykształcenia, obchodziły tylko dyplomy, to byłoby to mądre, czy nie?

Niepodobna- historia, którą przytaczasz jest jednak dla mnie 1 na milion...
Moje doświadczenie pokazuje, że facet jest bez studiów, bo mu się nie chciało uczyć...A to później przekłada się na jego ogólną postawę życiową...nie chce mu się niczego, co wymaga większego wysiłku...a ja nie lubię chodzić na skróty...
Tak jak pisałam wcześniej...Studia to nie wszystko... To nie jest Tak, że spotykam wysokiego, 36 latka, po studiach, że stałą pracą i własnym mieszkaniem i myślę- o...to będzie mój mąż...
Najważniejszy jest charakter i to, czy odbieramy na tych samych falach...mamy podobny pogląd na życie...

Potwierdzam brak wyższego wykształcenia często jest związany z lenistwem ale są wyjątki. Wiele kobiet zmienia nastawienie do studiów na podstawie swoich dzieci .....
Ważne też jakie to jest wykształcenie.

Peter4x napisał/a:

No to ja też dorzucę swoje 3 grosze do tematu i odpowiem na zadane pytanie.

Chyba jednak nie ma wyjścia i trzeba wybrać związek z rozsądku gdy zawaliło się młode lata i zaprzepaściło szansę na miłość. Bo powiedzmy sobie szczerze, po 30-tce szanse na znalezienie prawdziwej miłości są o wiele mniejsze niż po 20-tce, a po 40-tce jeszcze mniejsze. Znajomi mają już swoje rodziny, dzieci a ty wracasz do pustego mieszkania i będziesz się zastanawiać po co ja właściwie żyję. Jeszcze pół biedy jak pomagasz rodzicom, ale chociażby byli cudowni, to z nimi też nie da się długo wytrzymać.

Człowiek potrzebuje kontaktu z innymi osobami, więc jedyny sens bycia singlem widzę wtedy gdy ma się znajomych też singli, z którymi można fajnie spędzić czas tak powiedzmy raz lub dwa razy na tydzień. Także jakiś wolontariat (nawet za granicą) czy kółka zainteresowań. Chyba że jesteś robotem, który tak sobie zapełnia grafik pracy że od rana do wieczora, łącznie z week-endem, pracuje.

Ogólnie rzecz biorąc, związek z rozsądku raczej tak, ale przy rozsądnych wymaganiach adekwatnych do tego co samemu się prezentuje. Szanse autorki tematu na znalezienie w ciągu 4 lat partnera który ją zaakceptuje i będzie spełniał wszystkie jej wymagania oceniam tak na 1 do 3%. No i przy związkach z rozsądku jeszcze jest ta niepewność czy partner nas nie zostawi jak zachorujemy na jakąś przewlekłą chorobę i nie będziemy w stanie pracować. Jak ktoś kocha to będzie wspierał do końca, jak jest w związku z rozsądku to rozsądek podpowie żeby się ewakuować.

Na zachodzie rozwiniętych gospodarkach śluby bierze się gdy się ustatkuje i to normalne. U nas żyjemy jeszcze PRL-em i wcześniej jak kraje nierozwinięte Hindusi czy czarni w Afryce. Znajomi rodzina poganiają do ślubów jak ostatnie Janusze i Grażynki big_smile

160

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Podsumuję.
Autorka pyta, czy pozostać starą panną (dziś singielką, oczywiście), czy raczej frajera jakiegoś złowić, by tej pierwszego określenia się pozbyć. Starodawnego, oczywiście.

161

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Ręce opadają. Widział ktoś murarza po studiach?? Widział ktoś ślusarza po studiach??  I mógłbym tak długo wymieniać. Lenistwo... jprdl. To ciężkie fachy za dobre pieniądze, większe niż w takich urzędach na przykład.

162

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Dla mnie cała ta dyskusja trochę mija się z celem. Te wszystkie listy oczekiwań, które kobiety sobie robią nie mają większego znaczenia. Robią je tylko dlatego, by przekonać świat i przede wszystkim siebie, że są istotami uporządkowanymi, wiedzącymi czego chcą i kierującymi się rozsądkiem. Jest to jednak dalekie od prawdy. Gdy trafi je uczucie kobiety często akceptują mężczyzn nie spełniających większości wymagań z ich listy. I przeciwnie, mogą odrzucać mężczyzn spełniających wszystkie warunki - pojawia się wtedy koronny argument: "nie było tego czegoś", który w zasadzie zamyka sprawę, ale pokazuje też, że cała ta kobieca racjonalność w doborze partnera jest pozorna. A co robi kobieta, która spotkała mężczyznę, który spełnia wszystkie jej warunki z listy, a jednocześnie nie ma "tego czegoś"? Znajduje w nim jakąś przypadkową, możliwie charakterystyczną dla niego cechę i dopisuje do tej listy. Pozory racjonalności są nadal zachowane, bo to nie kobieta nie stosowała się do własnej listy, tylko lista był niekompletna smile. Myślę, że te listy w ten sposób właśnie powstają: zawierają cechy mężczyzn, których w swojej przeszłości dana kobieta odrzuciła. Odrzuciła nie dlatego, że mieli takie właśnie cechy, lecz przeciwnie - takie cechy trafiają na listę, bo takich właśnie odrzuciła.

To co napisałem powyżej może wyglądać jak zarzut, to nim nie jest, bo nie oczekiwałbym od kobiet by posługiwały się jakimiś listami. Bywa, że w gdy nie mają innego wyjścia to się tymi listami posługują, wierząc, że to co na nich jest to jest to czego faktycznie chcą. W takich relacjach brakuje ognia. Kobiety są wtedy albo nieszczęśliwe, albo, jeśli taki wybór daje im życie w komforcie, względnie pogodzone z taką pozbawioną smaku relacją.

163

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Tycho napisał/a:

Dla mnie cała ta dyskusja trochę mija się z celem. Te wszystkie listy oczekiwań, które kobiety sobie robią nie mają większego znaczenia. Robią je tylko dlatego, by przekonać świat i przede wszystkim siebie, że są istotami uporządkowanymi, wiedzącymi czego chcą i kierującymi się rozsądkiem. Jest to jednak dalekie od prawdy. Gdy trafi je uczucie kobiety często akceptują mężczyzn nie spełniających większości wymagań z ich listy. I przeciwnie, mogą odrzucać mężczyzn spełniających wszystkie warunki - pojawia się wtedy koronny argument: "nie było tego czegoś", który w zasadzie zamyka sprawę, ale pokazuje też, że cała ta kobieca racjonalność w doborze partnera jest pozorna. A co robi kobieta, która spotkała mężczyznę, który spełnia wszystkie jej warunki z listy, a jednocześnie nie ma "tego czegoś"? Znajduje w nim jakąś przypadkową, możliwie charakterystyczną dla niego cechę i dopisuje do tej listy. Pozory racjonalności są nadal zachowane, bo to nie kobieta nie stosowała się do własnej listy, tylko lista był niekompletna smile. Myślę, że te listy w ten sposób właśnie powstają: zawierają cechy mężczyzn, których w swojej przeszłości dana kobieta odrzuciła. Odrzuciła nie dlatego, że mieli takie właśnie cechy, lecz przeciwnie - takie cechy trafiają na listę, bo takich właśnie odrzuciła.

To co napisałem powyżej może wyglądać jak zarzut, to nim nie jest, bo nie oczekiwałbym od kobiet by posługiwały się jakimiś listami. Bywa, że w gdy nie mają innego wyjścia to się tymi listami posługują, wierząc, że to co na nich jest to jest to czego faktycznie chcą. W takich relacjach brakuje ognia. Kobiety są wtedy albo nieszczęśliwe, albo, jeśli taki wybór daje im życie w komforcie, względnie pogodzone z taką pozbawioną smaku relacją.

To podkreślone zdanie jest kluczowe, myślę, że odnosi sie  rownież do mężczyzn. Mało to przypadków, że jest kobitka, niebrzydka, biust odpowiedni, wzrost, niegłupia, robi dobre naleśniki i nie wstyd się z nią pokazać w towarzystwie, ale mimo tego żoną ona nie będzie. Żoną zostanie natomiast kobieta o ciemnych włosach (miała być blondynka) i kompletnie nie umiejąca gotować smile

Acha, Autorko, co do tych wymagań i portali randkowych, tam jest jedna, zasadnicza rzecz, bardzo zgubna. Mam na myśli te wszystkie widełki. Np Wzrost. Zaznaczysz dajmy na to przedział 175-185. A tu miniesz się o włos z facetem o wzroście 174 albo 186 cm, bo wyszukiwarka Go pominie. Tak samo wiek. Zaznaczysz do 50 lat, a tu przeleci Ci koło nosa 51 latek. I tak dalej.
Także tu widzę niebezpieczeństwo i to mi się zawsze nie podobało w tych portalach. Można tam szukać, ale lepiej skupić się na realnych osobach z otoczenia.

164

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Jak najbardziej rozumiem autorkę. Każdy ma swoje kryteria, które czasem bywają nie do przejścia:
- wzrost - zrozumiałe, chyba żadna dziewczyna nie czuje się komfortowo przy facecie wątlejszej niż ona postury, to naturalny, biologiczny odruch (psychologia ewolucji się kłania), tak samo facet 170cm/75kg raczej nie wybierze partnerki 180cm/100kg;
- wykształcenie - sama byłam jeszcze bardziej wybredna, bo dodatkowo drażniło mnie wielu humanistów i jak słyszałam "studia historyczne, polonistyka..." to uciekałam na drzewo wink , studiów zaocznych i prywatnych nie uznawałam w ogóle za edukację... wiem, to niesprawiedliwe podejście... ale bardziej chodziło o to, że z takim "filozofem" lub "leniwcem" zapewne nie dogadam się, dopiero życie nauczyło mnie, że zarówno osoby wartościowe, jak i kretyni są wszędzie...
- wiek - Ty lubisz rówieśników, mnie koledzy drażnili, bo byli zbyt dziecinni i nieodpowiedzialni, chciałam starszego, a z czasem coraz starszego i poważniejszego...

Aaaale:
- nie do przejścia wydawały mi się nieco odmienne poglądy polityczne, a potem okazało się, że to wcale nie definiuje człowieka tak jak mi się wydawało i można z tym żyć, o ile poglądy nie są skraaajnie odmienne;
- mąż okazał się starszy niż mówił, gdy się poznaliśmy - dziś śmiejemy się z tego jego kłamstewka;
- wydawało mi się, że nie zmienię swoich przyzwyczajeń, a jednak każde z nas się trochę dostosowało do potrzeb drugiej strony...

Moje rady?
- nie nastawiaj się, że facet ma się składać ze wszystkich oczekiwanych przez Ciebie cech;
- spotykaj się (na początku z luźnym podejściem) z różnymi osobami i sprawdzaj na własnej skórze, co jest dla Ciebie nie do przejścia, a co ujdzie;
- nie wiąż się z rozsądku, ani dlatego, że "czas goni", już chyba lepiej z chwilowego "zaślepienia" i emocji...

To trochę tak jak (ktoś zapewne poczuje się urażony przedmiotowym traktowaniem):
- kiedy pilnie szukasz butów na oficjalne przyjęcie czy konferencję, idziesz do centrum handlowego i dajesz sobie godzinę na znalezienie odpowiednich - na 99% ich nie znajdziesz,
- idziesz do galerii handlowej bez konkretnego celu - przypadkiem kupujesz 3 pary wymarzonych pantofelków... wink

165 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-24 12:51:02)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:


Acha, Autorko, co do tych wymagań i portali randkowych, tam jest jedna, zasadnicza rzecz, bardzo zgubna. Mam na myśli te wszystkie widełki. Np Wzrost. Zaznaczysz dajmy na to przedział 175-185. A tu miniesz się o włos z facetem o wzroście 174 albo 186 cm, bo wyszukiwarka Go pominie. Tak samo wiek. Zaznaczysz do 50 lat, a tu przeleci Ci koło nosa 51 latek. I tak dalej.
Także tu widzę niebezpieczeństwo i to mi się zawsze nie podobało w tych portalach. Można tam szukać, ale lepiej skupić się na realnych osobach z otoczenia.

Można rozsunąć przedziały o parę cm w jedną i drugą stronę. Tak dla spokoju ducha choćby.
Wg mnie to wszystko i tak jest na oko, raczej nikt z miarą chodzić nie będzie.

Tycho napisał/a:

Dla mnie cała ta dyskusja trochę mija się z celem. Te wszystkie listy oczekiwań, które kobiety sobie robią nie mają większego znaczenia. Robią je tylko dlatego, by przekonać świat i przede wszystkim siebie, że są istotami uporządkowanymi, wiedzącymi czego chcą i kierującymi się rozsądkiem. Jest to jednak dalekie od prawdy. Gdy trafi je uczucie kobiety często akceptują mężczyzn nie spełniających większości wymagań z ich listy. I przeciwnie, mogą odrzucać mężczyzn spełniających wszystkie warunki - pojawia się wtedy koronny argument: "nie było tego czegoś",


Tycho, Dla ciebie i kogoś innego może listy nie mają znaczenia. A dla innych już tak. W ogóle "lista" to brzydka nazwa, choc jakby nie patrzeć do tego to się właśnie sprowadza. Po prostu bezsensem jest wrzucanie wszystkich kobiet do jednego wora i wszystkich mężczyzn do drugiego. Ludzie się między sobą różnią w każdym aspekcie - choćby nawet w intencjach wchodzenia w związki oraz w swoich potrzebach, które związek ma zaspokoić. Gustami się różnią. Dla jednego nie ma związku bez miłości, nie potrafi tak działać, a drugi jak najbardziej będzie w takim związku zadowolony, bo mu nie o miłość czy pociąg chodzi, a po prostu o "stabilny dom/rodzinę/interes". Tak samo jedna kobita/facet nie będzie w stanie zakochać się lub nawet jakoś głębiej zauroczyć się w kimś, kto choćby o ociupinkę będzie odbiegał o od jego jakiejś wizji, a inny człowiek bez żadnego patrzenia ulokuje uczucia w dosłownie byle kimś i potem może cierpieć i godoć: "żę ja byłam/byłem taaki głupi, ze ja nie widziałam jaki on jest" (a na pewno szybciej, niż ci pierwsi). Itd.

A wracając do tego wykształcenia, to po co takie obruszenie tym? Autorka wyraźnie napisała, że nie spotyka sensownych o niższym, co nie znaczy,z ę tacy gdzieś tam nie istnieją. Ale nie na jej drodze i terenie.
W ogóle społeczeństwo troszkę durnieje, więc człowiek po zawodówce z pokolenia czy półpokolenia wyżej to już nie musi być taki sam jak ci z pokoleń młodszych.

166

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Antylisty ksztaltowane doswiadczeniami istnieja u obu plci smile a o racjonalnosci mezczyzn zakochanych:: big_smile

167 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-24 14:07:31)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Antylisty ksztaltowane doswiadczeniami istnieja u obu plci smile a o racjonalnosci mezczyzn zakochanych:: big_smile

Z racjonalnością różnie bywa. Właśnie są małżeństwa racjonalne, dobrane. Ale są też racjonalne - niedobrane.

bagienni_k napisał/a:

Jeśli mamy się trzymać tego wyglądu, to nie mam osobiście jakiejś konkretnej cechy, która samą swoją obecnością odrzucałaby mnie automatycznie od dziewczyny. Raczej będą to powiedzmy zmiany pewnych parametrów smile Za to w przywarach jest taka rzecz, która mi na szybko przychodzi do głowy: palenie smile Ciapy z kolei dla wielu oznaczają zupełnie co innego. Każdy ma tez tutaj prawo wyboru. Dla jednego ciapą jest ktoś, kto jest bezrobotny albo na kiepskiej posadzie bez ambicji i pasji, dla innych ciapą będzie ktoś, kto nie pnie się po drabinie kariery, zajmując coraz to ambitniejsze zawodowe stanowisko aż do dyrektora korporacji albo własciciela szybu naftowego włącznie. Zatem wybór partnera to jedno, ale relacje z innymi ludźmi, niepatrzenie na nich z góry to drugie smile

Ciapa - powolny, flegmatyczny, chumorzasty, niezdecydowany, zbyt emocjonalny, bojący się wszystkiego, gadatliwy, popisujący się, zakompleksiony. Ogólnie - mało konkretny.
A inne cechy negatywne - nie interesuje mnie np. facet, który lubi piwo. Jeszce rozumiem - jedno na rok. W ogóle taki co pije coś częściej, niż np. raz na kilka tygodni - odpada. Nie przepadam za tym zapachem.
smile

168 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-09-24 14:16:11)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

169

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

Rossanka z calym szacunkiem takim gadaniem pieprzeniem raczej babcia rozwalala Twoje poczucie kobiecosci..

170

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

Rossanka z calym szacunkiem takim gadaniem pieprzeniem raczej babcia rozwalala Twoje poczucie kobiecosci..

Gdzieś już  pisała, pamiętam z wczesnej młodzieńczosci w mojej rodzinie stara panna - to był wstyd. Moze nie wprost, ale jakoś tak mówiło się o starych ciotkach starych pannach - że nie do końca wszystko z nimi w porządku. Z kolei rodzice - tu też było dziwnie, bo zwykle żartowano, że będę miała za męża największego gamonia czy ofiarę losu. Albo, że mąż ze mną nie wytrzyma.
A U Was było inaczej? Głupie pytanie, w sumie może być inaczej.
Ale teraz wiem, że się mylili.

171

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:

Tycho, Dla ciebie i kogoś innego może listy nie mają znaczenia. A dla innych już tak.

Nie zrozumiałaś chyba tego o czym pisałem. Ja nie piszę o moim osobistym stosunku do tych "list". Ja twierdzę, że one tak naprawdę nie mają znaczenia dla samych kobiet, które rzekomo się nimi kierują, a więc w zasadzie nie mają znaczenia wcale.

172

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

Czy się uda, czy nie - to już od danych ludzi zależy i ich priorytetów. smile
A oprócz babci jest jeszcze własna głowa. smile


Tycho napisał/a:
marakujka napisał/a:

Tycho, Dla ciebie i kogoś innego może listy nie mają znaczenia. A dla innych już tak.

Nie zrozumiałaś chyba tego o czym pisałem. Ja nie piszę o moim osobistym stosunku do tych "list". Ja twierdzę, że one tak naprawdę nie mają znaczenia dla samych kobiet, które rzekomo się nimi kierują, a więc w zasadzie nie mają znaczenia wcale.

Ty nie zrozumiałeś o czym ja pisałam. A ja ci piszę, że uogólniasz i wiesz lepiej.  Wróć se.... "Kobiety"
Chryste....

173 Ostatnio edytowany przez Tycho (2019-09-24 16:03:06)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:

Ty nie zrozumiałeś o czym ja pisałam. A ja ci piszę, że uogólniasz i wiesz lepiej.  Wróć se.... "Kobiety"
Chryste....

Oczywiście, że zrozumiałem. Przecież wiadomo, że uogólniam, jak zresztą każdy, bo żadna opinia nie będzie dotyczyć 100% kobiet. Natomiast moje uogólnienie jest dość uczciwe, zważywszy, że napisałem, że część kobiet jednak z tych list może kiedyś skorzysta. Faktem jest jednak, że większość kobiet, które określa jakieś warunki do spełnienia przez potencjalnych kandydatów, nie będzie się do nich stosować. Czyli albo zaakceptują nie spełniających ich kryteriów, bo trafi je uczucie i wybaczą danemu facetowi wszystko, albo (częściej) odrzucą tych spełniających, bo kandydat nie będzie im pasował z powodów, których nie da się w prosty sposób określić, czyli w kategoriach: wzrost, wykształcenie, kolor włosów, itp. Więc nie ma co w ogóle martwić się jakimiś "warunkami", które kobiety stawiają.

Acha, no i nie jestem Chrystusem smile

174 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2019-09-24 16:50:49)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:

(praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).

Dożyliśmy czasów, w których to kobieta wymaga określonych warunków mieszkaniowych u faceta, ludzie co się porobiło z tym światem big_smile

,,może być wynajmowane" - a jak wynajmowane to kawalerka starczy czy minimum dwa pokoje? lol

A co jak ktoś wynajmuje mieszkanie od rodziców? to też będzie Ci pasowało czy już nie bo musi być wynajmowane od trzeciej grupy podatkowej?
Jeżeli zaś potencjalny partner będzie wynajmował pokój od trzeciej grupy podatkowej to też źle czy musi być kompletnie całe mieszkanie?
A jeżeli może wynajmować już pokój (zamiast mieszkania) to może wynajmować od pierwszej grupy podatkowej czy też źle?

Proszę o odpowiedzi lol lol

175

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
principessa83 napisał/a:

(praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).

Dożyliśmy czasów, w których to kobieta wymaga określonych warunków mieszkaniowych u faceta, ludzie co się porobiło z tym światem big_smile

,,może być wynajmowane" - a jak wynajmowane to kawalerka starczy czy minimum dwa pokoje? lol

A tu się z nią zgodzę.  Mam złe doświadczenia z 40latkami  mieszkającymi z rodzicami. Nigdy więcej.  sad
To "maminsynki " przynajmniej te moje egzemplarze. Nigdy więcej. (Chyba, że to przejściowa sytuacja, choroba albo cos).

176

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

Jak się posłucha ludzi, to widać, że takie rzeczy rzadko się udają.
Współczuję Ci tego osaczenia przez rodzinę, presji że musisz kogoś mieć, byle kogo, oby był, bo kobieta bez męża jest nikim.
Ja nie miałam tego, choć też było trochę toksycznie, tyle, że w drugą stronę - żaden z moich partnerów rodzinie się nie podobał. To nie wpływało na moje decyzje, ale coś już było w tym wszystkim zatrute.

177

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

A tu się z nią zgodzę.  Mam złe doświadczenia z 40latkami  mieszkającymi z rodzicami. Nigdy więcej.  sad
To "maminsynki " przynajmniej te moje egzemplarze. Nigdy więcej. (Chyba, że to przejściowa sytuacja, choroba albo cos).

Okej fajnie,

Czyli już wiemy, że potencjalny facet nie może mieszkać ze współlokatorami z pierwszej grupy podatkowej (rodzice)
Czyli musi mieszkać z ludźmi spod trzeciej grupy podatkowej, prawda? albo musi od nich wynajmować mieszkanie, bo jak np. wynajmuje pokój w mieszkaniu od pierwszej gr. podatkowej to też źle?

Kobiety, nie nadążam za Waszymi wymaganiami big_smile

A jak jest jakiś facet, inwestor, psycholog, pisarz, matematyk itp. mieszkający z rodzicami to też źle bo mieszka z nimi zamiast wynajmować?

178

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przypomniałam sobie, jak miałam może 12-14 lat, jedna z moich babć tak mi mawiała: Rossanka, jak już będziesz dorosła i trafi Ci się kawaler, który Cię będzie chciał to bierz go. Chociząby był garbaty, krzywy- wszystko jedno jaki, ale aby Cie chciał, to go bierz,  bo zostaniesz starą panną a potem jak będziesz starsza to już nikt Cię nie będzie chciał i ludzie się tylko będą śmiali.  Mąż nie ważne jaki by był, ale aby był, abyś była mężatką.

edit: w dorosłym życiu pare razy próbowałam wejśc w związek z rosądku (bo kawaler mnie chciał) - i to się nigdy nie udaje.

Jak się posłucha ludzi, to widać, że takie rzeczy rzadko się udają.
Współczuję Ci tego osaczenia przez rodzinę, presji że musisz kogoś mieć, byle kogo, oby był, bo kobieta bez męża jest nikim.
Ja nie miałam tego, choć też było trochę toksycznie, tyle, że w drugą stronę - żaden z moich partnerów rodzinie się nie podobał. To nie wpływało na moje decyzje, ale coś już było w tym wszystkim zatrute.

Ja się wstydziłam jako młoda dziewczyna powiedzieć w domu, że podoba mi się np kolega ze szkoły,  czy ze studiów,  bo się bałam,  że mnie wysmieją  i będą dokuczać.
Teraz to nie ma znaczenia.

179

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

A tu się z nią zgodzę.  Mam złe doświadczenia z 40latkami  mieszkającymi z rodzicami. Nigdy więcej.  sad
To "maminsynki " przynajmniej te moje egzemplarze. Nigdy więcej. (Chyba, że to przejściowa sytuacja, choroba albo cos).

Okej fajnie,

Czyli już wiemy, że potencjalny facet nie może mieszkać ze współlokatorami z pierwszej grupy podatkowej (rodzice)
Czyli musi mieszkać z ludźmi spod trzeciej grupy podatkowej, prawda? albo musi od nich wynajmować mieszkanie, bo jak np. wynajmuje pokój w mieszkaniu od pierwszej gr. podatkowej to też źle?

Kobiety, nie nadążam za Waszymi wymaganiami big_smile

A jak jest jakiś facet, inwestor, psycholog, pisarz, matematyk itp. mieszkający z rodzicami to też źle bo mieszka z nimi zamiast wynajmować?

No źle.  Bo jak ma prawie 40 lat, nie chce mieszkać ze mną,  tylko że swoimi rodzicami, to ja dziękuję  za taki "zwiazek".

180

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

No źle.  Bo jak ma prawie 40 lat, nie chce mieszkać ze mną,  tylko że swoimi rodzicami, to ja dziękuję  za taki "zwiazek".

No wiadomo, chłop bez własnego mieszkania to dupa a nie chłop, nie da rady z takim tworzyć związku, jakby miał dom i samochód to nagle co innego, no nie smile

181

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

No źle.  Bo jak ma prawie 40 lat, nie chce mieszkać ze mną,  tylko że swoimi rodzicami, to ja dziękuję  za taki "zwiazek".

No wiadomo, chłop bez własnego mieszkania to dupa a nie chłop, nie da rady z takim tworzyć związku, jakby miał dom i samochód to nagle co innego, no nie smile

Wykrzywiasz wypowiedzi Rossanki pod swoją tezę. Pisała, że nie powinien w wieku 40 lat mieszkać z rodzicami, a nie, że musi mieć mieszkanie na własność.

Ty nie lubisz wynajmujących, więc posklejało Ci się smile

182

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
rossanka napisał/a:

No źle.  Bo jak ma prawie 40 lat, nie chce mieszkać ze mną,  tylko że swoimi rodzicami, to ja dziękuję  za taki "zwiazek".

No wiadomo, chłop bez własnego mieszkania to dupa a nie chłop, nie da rady z takim tworzyć związku, jakby miał dom i samochód to nagle co innego, no nie smile

Oszalałeś,  poco mi  bylo jego mieszkanie jak mialam swoje to  po co mi cudze? Chciałam aby mieszkał  u mnie, ale on nie chciał się wynieść od rodziców. Samochód też miałam swój jakby co.

183

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

W sumie to teraz zauważyłem, że autorka tego tematu wymaga aby facet miał wyższe wykształcenie big_smile
Kurde co za wymagania! chłop musi mieć papier z uczelni bo inaczej nie ma szans u kobiety, no ale jak kto woli smile
Najlepsze jest to, że masa osób bez szkół jest lepiej wykształcona od wielu dzisiejszych magistrów.
No ale wiadomo w towarzystwie trzeba powiedzieć, że chłopak jest po studiach smile

184

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

W sumie to teraz zauważyłem, że autorka tego tematu wymaga aby facet miał wyższe wykształcenie big_smile
Kurde co za wymagania! chłop musi mieć papier z uczelni bo inaczej nie ma szans u kobiety, no ale jak kto woli smile
Najlepsze jest to, że masa osób bez szkół jest lepiej wykształcona od wielu dzisiejszych magistrów.
No ale wiadomo w towarzystwie trzeba powiedzieć, że chłopak jest po studiach smile

Kwestia wyboru. Chcesz robić studia to robisz A nie chcesz to nie robisz. Nikt nikogo nie zmusza.

185

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Tycho napisał/a:
marakujka napisał/a:

Ty nie zrozumiałeś o czym ja pisałam. A ja ci piszę, że uogólniasz i wiesz lepiej.  Wróć se.... "Kobiety"
Chryste....

Oczywiście, że zrozumiałem. Przecież wiadomo, że uogólniam, jak zresztą każdy, bo żadna opinia nie będzie dotyczyć 100% kobiet. Natomiast moje uogólnienie jest dość uczciwe, zważywszy, że napisałem, że część kobiet jednak z tych list może kiedyś skorzysta. Faktem jest jednak, że większość kobiet, które określa jakieś warunki do spełnienia przez potencjalnych kandydatów, nie będzie się do nich stosować. Czyli albo zaakceptują nie spełniających ich kryteriów, bo trafi je uczucie i wybaczą danemu facetowi wszystko, albo (częściej) odrzucą tych spełniających, bo kandydat nie będzie im pasował z powodów, których nie da się w prosty sposób określić, czyli w kategoriach: wzrost, wykształcenie, kolor włosów, itp. Więc nie ma co w ogóle martwić się jakimiś "warunkami", które kobiety stawiają.

Acha, no i nie jestem Chrystusem smile

Taaa, paramerytoryczne wywody. Jeślibyś zrozumiał, to już nic byś nie pisał. A powtarzasz się strasznie.
Uogólnień się nie stosuje, nie słyszałeś o tym? A jeśli już stosujesz to twój stosunek jest tym bardziej osobisty.

186

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

W sumie to teraz zauważyłem, że autorka tego tematu wymaga aby facet miał wyższe wykształcenie big_smile
Kurde co za wymagania! chłop musi mieć papier z uczelni bo inaczej nie ma szans u kobiety, no ale jak kto woli smile
Najlepsze jest to, że masa osób bez szkół jest lepiej wykształcona od wielu dzisiejszych magistrów.
No ale wiadomo w towarzystwie trzeba powiedzieć, że chłopak jest po studiach smile

No, ten motyw wstydu też mnie jakoś uderzył. Przeważnie między wykształceniem a perspektywą jest korelacja jednak. Tylko nie warto tego traktować tak sztywno, jak autorka. I przede wszystkim nie dlatego, że ludzie będą gadali.

187

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

W sumie to teraz zauważyłem, że autorka tego tematu wymaga aby facet miał wyższe wykształcenie big_smile
Kurde co za wymagania! chłop musi mieć papier z uczelni bo inaczej nie ma szans u kobiety, no ale jak kto woli smile
Najlepsze jest to, że masa osób bez szkół jest lepiej wykształcona od wielu dzisiejszych magistrów.
No ale wiadomo w towarzystwie trzeba powiedzieć, że chłopak jest po studiach smile

No, ten motyw wstydu też mnie jakoś uderzył. Przeważnie między wykształceniem a perspektywą jest korelacja jednak. Tylko nie warto tego traktować tak sztywno, jak autorka. I przede wszystkim nie dlatego, że ludzie będą gadali.

Na serio ktoś się chwali że on czy jego partner ma studia?

188

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

W sumie to teraz zauważyłem, że autorka tego tematu wymaga aby facet miał wyższe wykształcenie big_smile
Kurde co za wymagania! chłop musi mieć papier z uczelni bo inaczej nie ma szans u kobiety, no ale jak kto woli smile
Najlepsze jest to, że masa osób bez szkół jest lepiej wykształcona od wielu dzisiejszych magistrów.
No ale wiadomo w towarzystwie trzeba powiedzieć, że chłopak jest po studiach smile

No, ten motyw wstydu też mnie jakoś uderzył. Przeważnie między wykształceniem a perspektywą jest korelacja jednak. Tylko nie warto tego traktować tak sztywno, jak autorka. I przede wszystkim nie dlatego, że ludzie będą gadali.

Na serio ktoś się chwali że on czy jego partner ma studia?

Było takie stwierdzenie autorki, że nie chce się wstydzić partnera przed ludźmi, bo obraca się w towarzystwie ludzi wykształconych.

189

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

No, ten motyw wstydu też mnie jakoś uderzył. Przeważnie między wykształceniem a perspektywą jest korelacja jednak. Tylko nie warto tego traktować tak sztywno, jak autorka. I przede wszystkim nie dlatego, że ludzie będą gadali.

Na serio ktoś się chwali że on czy jego partner ma studia?

Było takie stwierdzenie autorki, że nie chce się wstydzić partnera przed ludźmi, bo obraca się w towarzystwie ludzi wykształconych.

Ale chodziło oto,że wstyd przed ludźmi, ze partner nie jest mgr, czy że brak mu oglady (Nie umie się zachować, nie wie kto to był Bolesław Chrobry itp)?

190

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:

Na serio ktoś się chwali że on czy jego partner ma studia?

Było takie stwierdzenie autorki, że nie chce się wstydzić partnera przed ludźmi, bo obraca się w towarzystwie ludzi wykształconych.

Ale chodziło oto,że wstyd przed ludźmi, ze partner nie jest mgr, czy że brak mu oglady (Nie umie się zachować, nie wie kto to był Bolesław Chrobry itp)?

Pewnie bardziej to drugie, ale nie wiem, czy tylko.

191

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Nie chodzi o przekonanie, że panna niewydana za mąż to ujma bo to panowało jeszcze niedawno powszechnie, ale o to, że kochana wnuczka tak mało wartościowa jest, że ma pierwszego z brzegu łapać..

192

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Nie było mnie tu chwilę, a widzę, że wątek dosyć mocno się rozwinął..
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi i dzielenie się swoim zdaniem oraz własnymi doświadczeniami smile
Padło pytanie o mieszkanie i wykształcenie...
Tak, uważam, że 40 letni facet mieszkający z rodzicami (nawet jeśli wynajmuje od nich pokój)- jest niesamodzielny! W tym wieku wypadałoby mieć trochę prywatności i żyć już na własny rachunek... Oczywiście pomijam sytuacje gdy jest potrzeba opieki nad rodzicem.
Co do wykształcenia- padały przykłady super ogarnietych życiowo hydraulików czy mechaników- ale mi nie chodzi o ich pieniądze,  tylko o to, abym miała o czym z nimi rozmawiać...Abyśmy mieli jakieś wspólne doświadczenia...Bo tak jak pisałam- nie wierzę w związku na zasadzie przeciwieństw, tylko podobieństw.

193

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Nie chodzi o przekonanie, że panna niewydana za mąż to ujma bo to panowało jeszcze niedawno powszechnie, ale o to, że kochana wnuczka tak mało wartościowa jest, że ma pierwszego z brzegu łapać..

Przyznaję, było to dziwne, ja bym córce (której nie będę miała) mówiła, że nigdy nie wiąż się z nikim na siłę pod presją, Tobie ma byc dobrze w związku a nie koleżance, cioci czy kuzynce.
Szkoda , że tej córki nie będę miała. Ale z drugiej strony może na innych polach wychowawczych może bym nawaliła, kto wie?
@Principessa - ja rozumiem, o co Ci chodziło. W skrócie, aby Cię kręcił fizycznie i było Ci dobrze z kimś na płaszczyźnie psychicznej oraz, aby to był dorosły, dojrzały i samodzielny człowiek. To chyba wszyscy szukamy kogoś takiego.

194

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

big_smile A Ty wiesz Rossanka, że masz z 10 lat by jeszcze mieć   tą córkę -  minimum smile.
Tylko jak masz więcej takich kwiatków w ogródku jak ten od babci, to musisz je wyplewić..
Bo nawet  jak to  dobra kobieta była, to głupie to gadanie..Moja babcia, hhaha , wyśmiałaby taką teorię, smile)---

195

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Mieszkam w USA od lat I znam tu wiele par skojarzonych przez biura matrymonialne, moim zdaniem to jest loteria, ale o ile osoba szukajaca partnera naprawde sie postara dobrze rozgrysc proponowane oferty to czesto sie zdarza ze takie pary naprawde sie dogrywaja po jakims czasie

Posty [ 131 do 195 z 367 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024