Związek z rozsądku czy samotność? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 367 ]

66 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 02:11:31)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Peter4x napisał/a:

Pozostaje jeszcze kwestia natury moralnej, bo większość atrakcyjnych osób w średnim wieku jest z reguły zajęta.

Ta kwestia jest bardzo ważna. Myślę, że wiązanie się z osobą, którą uważa się za mało atrakcyjną, może być moralne tylko wtedy, kiedy ona o tym wie i się na to świadomie godzi.
Inaczej to jest perfidne oszustwo.


niepodobna napisał/a:

Abstrahując od wymagań autorki, które są na tyle precyzyjne, że na uczucia moim zdaniem nie zostaje zbyt wiele miejsca, nawet, gdyby ona miała 25 lat, to taka wizja relacji nie jest zbyt optymistyczna i nie wiem, czy nie lepiej już tym singlem zostać. Jeśli sam wybór miałby wyglądać tak, że ustalam sobie do bólu "racjonalną" listę wymagań, jakie wypada mi jeszcze mieć "adekwatnie" to tego, co sama prezentuję (cholera wie, co dla kogo prezentuję, chyba, że mój pesel sam przez się ma mnie informować, że prezentuję mało i dla każdego to samo) i szukam tak, żeby czasem nie wejść w przestrzeń "za wysokie progi", mając przy tym świadomość, że druga strona postępuje podobnie i nie będzie w tym żadnych uczuć, to osobiście wolałabym już odpuścić sobie wszelkie związki.
Czasem, gdy o tym piszę, mam wrażenie, że ludzie nie rozumieją, że można woleć żyć samotnie nawet nie będąc z tym szczęśliwym, niż być nieszczęśliwym w związku z kimś, o kim się wie, że było się dla niego jedynie "dostępną opcją", a nie tym kimś szczególnym. Ja wiem, że podobny efekt by był, gdybym to ja kogoś wybrała w taki sposób.

Też mam takie odczucia i sam lepiej bym tego nie napisał. Mnie nie stać na takie wyrachowanie i podawanie listy wymagań. To tak jakby się kupowało towary w sklepie. Aż mnie niechęć ogarnia. Raczej oceniałbym osobę po charakterze i tym czy ma pozytywne nastawienie do życia czy nie.

Ostatnie zdanie mnie intryguje. Czy ja sugerowałam wykluczenie z oceny charakteru i pozytywnego nastawienia do życia?
"Raczej po tym", więc "raczej nie po czym"?
Nie precyzowałam przecież, na czym bazuje ocena ani co oznacza prezentowanie sobą mało albo dużo.

Edit: jeszcze to:

Tak na poważnie, zgadzam się że kobiety mają gorzej. Jeżeli nie jest ładna lub chociaż przeciętna to jej szanse na związek maleją praktycznie do zera.

No, tak właśnie jest i nie widzę nic złego w otwartym potwierdzeniu, że musi przede wszystkim być ładna, bo i tak każdy wie, że tak to działa.
Tylko w tym kontekście niezrozumiałe i trochę irytujące jest męskie zżymanie się na to, że kobiety też mają jakieś, jakiekolwiek oczekiwania związane z wyglądem. Bo my powinnyśmy facetów kochać jedynie za dobre serduszko smile

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

Tylko w tym kontekście niezrozumiałe i trochę irytujące jest męskie zżymanie się na to, że kobiety też mają jakieś, jakiekolwiek oczekiwania związane z wyglądem. Bo my powinnyśmy facetów kochać jedynie za dobre serduszko smile

Niepodobna- i to jest właśnie sedno... Zostałam na tym forum uznana za płytką i wyśmiana dlatego, że mam jakąś listę cech, na którą zwracam uwagę przy wyborze partnera i w wieku 36 lat i z rozm. 44 nie chcę pierwszego lepszego, aby tylko mieć męża...
Nie pisałam nic o wyglądzie, kracie na brzuchu, kolorze włosów czy oczu. Tymczasem z góry zostałam oceniona, że jestem stara, gruba, brzydka i zdesperowana, a do tego z wymaganiami z sufitu...
Czyli jak rozumiem część facetów z tego forum nie odpowiedziałoby na moją wiadomość na portalu randkowym, kierując się tylko moimi cechami wyglądu (wiekiem i rozmiarem). W dupie by mieli wrażliwość i szlachetne cechy charakteru, bo by nawet o nie - nie zapytali ...tymczasem ja mam klaskać uszami za każdym razem gdy tylko ktoś do mnie zagada, bo to moja ostatnia szansa na miłość...No i nie wybrzydzać...a to, że nie będziemy mieli wspólnych tematów do rozmów czy podobnych aspiracji i tym samym - nie będziemy rozumieć się wzajemnie...nieważne...
Rozmowa z Wami uświadomiła mi, że nie zgodzę się na taką rolę! Jeżeli znam siebie, to celuję w to, co mi odpowiada...
Bo dla mnie związek oparty musi być przede wszystkim na podobieństwach i przyjaźni. W moich wymaganiach nje ma nic, czego ja sama nie spełniam...Uroda, rozmiar przemijają i w związkach, które były oparte tylko na tym - dochodzi do zdrad (chyba z moim wyglądem nie jest tak źle- skoro dostaję tak dużo ofert seksu właśnie od żonatych big_smile)
Także na koniec, jedna prośba- niech pierwszy rzuci kamień ten, kto jest bez winy....
Udanej niedzieli!

68 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 10:20:17)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Droga Autorko, ostateczny wybór i tak należy do Ciebie, więc zrobisz jak będziesz uważała:) Ja jestem daleki od całkowitego oceniania czyichś wyborów, staram się jedynie w dyskusji wyraźić właśne zdanie. Jeśli o mnie chodzi, to zasadniczo starałem się tak czy inaczej odpowiadać na wiadomości, kto by do mnie nie napisał. Tak samo kilka pierwszych spotkań w realu nie gwarantuje jeszcze, że osoba będzie tą właściwą. W jakimkolwiek wypadku po opisie, rozmowie w sieci czy w realu, nie mogę się  nastawiać, że to bedzie to. Warto zatem się spotkać chociaż raz, aby sie bliżęj zapoznać smile

Może któraś z użytkowniczek wyraziła się na Twój temat trochę zbyt dosadnie. Ale to jest problem Internetu i formy wypowiedzi. Często jest tak, że pewne wiadomości odbieramy ściśle przez pryzmat formy a nie treści, lub klasycznie poprzez doszukiwanie się u kogoś problemów, kiedy ich w żadnym wypadku nie ma. Tak jak w moim przypadku, kiedy wypowiadam się w tym wątku smile Poruszyłem temat tego wzrostu i w sumie kompatybilności wykształcenia na zasadzie luźnej dyskusji, okraszonej z lekka emocjami, podajac swoje racje. Także mi starano mi się kompleksy, narzekanie czy niezrozumienie sedna sprawy, podczas gdy ja nie  podważałem słuszności czyichś wyborów ani nie chciałem wmawiać nikomu jakie to jest płytkie czy głupie. Naprawdę daleko mi do wylewania swoich frustracji, żalów czy niechęci na "wybredność" kobiet. Gdybym przecież się chciał wyżalić, ponarzekać czy pokazać jak bardzo siebie nie akceptuje, to moja wypowiedź wyglądałaby zupełnie inaczej, prawda? Ale tak to właśnie wygląda w sieci, jak się widzi to, czego nie ma. Życie jest jedno, nie ma absolutniue powodów żeby się nad nim użalać. Poza tym jest tyle ciekawych rzeczy do robienia smile
Zwyczajnie starałem się dowiedzieć, czy i jak bardzo jest możliwe jakieś ustępstwo w naszych oczekiwaniach wobec partnera. Każdy ma inne gusta i każdy jest gotów na zniesienie pewnych ograniczeń. Ciekawiło mnie w tym wypadku, w jakich kryteriach są one możliwe. Dlatego nie przejmuj sie za bardzo opiniami, bo i tak postąpisz ostatecznie według swojego uznania.
Jeśli mogę jeszcze coś dodać do sprawy wyglądu: w moim przypadku, kiedy miałbym decydować na podstawie profili na portalach randkowych z kim mam się umówić, czy to po opisie czy zdjęciach, to jakieś 70 -80 % kobiet odpowiadałoby mi z wyglądu. Jeśli tego wyglądu mamy się przede wszystkim trzymać oczywiście. Osobiście oceniałem wygląd kobiet przez pryzmat wielu ceh, nigdy jednej, która by decydowała w większości o tym, czy partnerka jest atrakcyjna czy nie. Natomiast odpowiedź na wiaodmość, czyjąkolwiek, traktuję jako najzwyklejszą grzeczność. Sam wolę usłyszeć szczere słowa: "Nie jesteś w moim typie", niż być zwodzony przez dłuższy czas. Szczerość, otwartość i uczciwa rozmowa to podstawa. Gdybym zaś usłyszał jakieś niewybredne teksty, okraszone wulgaryzmami, to juz  tylko zostaje politowanie smile

Natomiast, powiem Ci szczerze, że teraz po tej krótkiej dyskusji jestem w stanie Cię zrozumieć w kwestii wymagań co do wykształcenia partnera, choć wiadomo, że trzeba być tutaj ostrożnym. Chodzi o to, co napisałaś wyżęj, że czujesz się dobrze w otoczeniu takich ludzi, stale przebywasz w ich otoczeniu, dlatego tak do tego przywykłaś smile Ja również, tak jak wspomniałem obracam się od lat w podobnym towarzystwie( choć branża dośc specyficzna) i rzeczywiśćie łatwiej się z takim kimś dogaduję i przyjemniej się spędza czas na ciekawych rozmowach. Jednak nie zamykam sie przez to na towarzystwo innych ludzi, z których pewne osoby z dzieciństwa przypominają mi złote lata smile

Peter Wydaje mi się, że nieco przesadzasz, bo ciężko mi sobie wyobrazić wyznaczanie granic wiekowych związanych z możliwością znalezienia miłości. Statystyka to jedno, ale jednak potrzeby wyznaczają w dużym stopniu nasze cele i działania. Moim zdaniem ludzie, którzy starcili partnera lub rozwodnicy, którzy wiedzą, jak wygląda życie razem i do tego tęsknią, mogą tym bardziej chcieć jednak kogoś znaleźć.

69

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Była już nie raz dyskusja w różnych wątkach na tym forum ale i nie tylko na tym. I w sumie zawsze dochodzono do podobnych wniosków. Nie wyglądasz - masz (za przeproszeniem) przesrane, nie masz kasy - masz przesrane, charakter wbrew pozorom komuś prędzej czy później podpasuje, facjaty/postury nie przeskoczysz (i niech nikt nawiedzony przypadkiem nie wyskakuje tu z Vujciciem).
Tak ogólnie związki to jeden wielki pic, większość nie przetrwa byle kryzysu, więc może nie warto...?

70 Ostatnio edytowany przez Peter4x (2019-09-22 11:18:36)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
Peter4x napisał/a:

Pozostaje jeszcze kwestia natury moralnej, bo większość atrakcyjnych osób w średnim wieku jest z reguły zajęta.

Ta kwestia jest bardzo ważna. Myślę, że wiązanie się z osobą, którą uważa się za mało atrakcyjną, może być moralne tylko wtedy, kiedy ona o tym wie i się na to świadomie godzi.
Inaczej to jest perfidne oszustwo.

Hmmm to też smile Jednak chodziło mi o to żeby nie wybierać sobie takiej drugiej osoby która jest już zajęta. Co oczywiście skutkowałoby próbą rozbicia innego związku lub małżeństwa.


niepodobna napisał/a:

Też mam takie odczucia i sam lepiej bym tego nie napisał. Mnie nie stać na takie wyrachowanie i podawanie listy wymagań. To tak jakby się kupowało towary w sklepie. Aż mnie niechęć ogarnia. Raczej oceniałbym osobę po charakterze i tym czy ma pozytywne nastawienie do życia czy nie.

Ostatnie zdanie mnie intryguje. Czy ja sugerowałam wykluczenie z oceny charakteru i pozytywnego nastawienia do życia?
"Raczej po tym", więc "raczej nie po czym"?
Nie precyzowałam przecież, na czym bazuje ocena ani co oznacza prezentowanie sobą mało albo dużo.

Może mało wyraźnie piszę o 1 w nocy, ale zauważ że ja się zgadzam z tym co napisałaś. Raczej nie po tym "żeby czasem nie wejść w przestrzeń "za wysokie progi", mając przy tym świadomość, że druga strona postępuje podobnie i nie będzie w tym żadnych uczuć".  Zdecydowanie nie jestem za tym żeby "ustalać sobie do bólu "racjonalną" listę wymagań". Trzeba być elastycznym w granicach rozsądku.


niepodobna napisał/a:

No, tak właśnie jest i nie widzę nic złego w otwartym potwierdzeniu, że musi przede wszystkim być ładna, bo i tak każdy wie, że tak to działa.
Tylko w tym kontekście niezrozumiałe i trochę irytujące jest męskie zżymanie się na to, że kobiety też mają jakieś, jakiekolwiek oczekiwania związane z wyglądem. Bo my powinnyśmy facetów kochać jedynie za dobre serduszko smile

Ładna to pojęcie względne. Uważam że 20% kobiet po czterdziestce jest ładnych. Więc to i tak sporo. Oczywiście nie gardzę tymi brzydkimi, bo z reguły nadrabiają innymi cechami i fajnie się z nimi rozmawia. Zdaję sobie sprawę że w drugą stronę też to działa jednak nie bez powodu jest podział na płeć ładną i brzydką wink To nie faceci przebywają godzinami w salonach piękności.

bagienni_k napisał/a:

Peter Wydaje mi się, że nieco przesadzasz, bo ciężko mi sobie wyobrazić wyznaczanie granic wiekowych związanych z możliwością znalezienia miłości. Statystyka to jedno, ale jednak potrzeby wyznaczają w dużym stopniu nasze cele i działania. Moim zdaniem ludzie, którzy starcili partnera lub rozwodnicy, którzy wiedzą, jak wygląda życie razem i do tego tęsknią, mogą tym bardziej chcieć jednak kogoś znaleźć.

Między znalezieniem kogoś a znalezieniem miłości jest duża różnica. Ale taki związek z rozsądku jest całkiem możliwy. Jest szansa że z czasem przyjdzie jakieś uczucie względem tej drugiej osoby. Oby było ono pozytywne wink


principessa83 napisał/a:

Niepodobna- i to jest właśnie sedno... Zostałam na tym forum uznana za płytką i wyśmiana dlatego, że mam jakąś listę cech, na którą zwracam uwagę przy wyborze partnera i w wieku 36 lat i z rozm. 44 nie chcę pierwszego lepszego, aby tylko mieć męża...
Nie pisałam nic o wyglądzie, kracie na brzuchu, kolorze włosów czy oczu. Tymczasem z góry zostałam oceniona, że jestem stara, gruba, brzydka i zdesperowana, a do tego z wymaganiami z sufitu...
Czyli jak rozumiem część facetów z tego forum nie odpowiedziałoby na moją wiadomość na portalu randkowym, kierując się tylko moimi cechami wyglądu (wiekiem i rozmiarem). W dupie by mieli wrażliwość i szlachetne cechy charakteru, bo by nawet o nie - nie zapytali ...tymczasem ja mam klaskać uszami za każdym razem gdy tylko ktoś do mnie zagada, bo to moja ostatnia szansa na miłość...No i nie wybrzydzać...a to, że nie będziemy mieli wspólnych tematów do rozmów czy podobnych aspiracji i tym samym - nie będziemy rozumieć się wzajemnie...nieważne...
Rozmowa z Wami uświadomiła mi, że nie zgodzę się na taką rolę! Jeżeli znam siebie, to celuję w to, co mi odpowiada...
Bo dla mnie związek oparty musi być przede wszystkim na podobieństwach i przyjaźni. W moich wymaganiach nje ma nic, czego ja sama nie spełniam...Uroda, rozmiar przemijają i w związkach, które były oparte tylko na tym - dochodzi do zdrad (chyba z moim wyglądem nie jest tak źle- skoro dostaję tak dużo ofert seksu właśnie od żonatych big_smile)
Także na koniec, jedna prośba- niech pierwszy rzuci kamień ten, kto jest bez winy....
Udanej niedzieli!

Wiesz, to zależy czy na tym portalu randkowym byś podała dokładna listę wymagań które taki facet ma spełniać. Rozumiem że z pewnych rzeczy nie można rezygnować, ale jak się dochodzi do 40 to lepiej mieć mniej punktów których się będziemy trzymać bo kandydatów jest o wiele mniej niż gdy ma się te 23 lata. Jeszcze zależy czy akceptujesz facetów w związku którzy mogliby dla Ciebie z aktualnego związku zrezygnować. Wtedy obszar poszukiwań jest większy wink

71 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-22 11:17:29)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Widzę ze zrobił się spory off top.
Ja wrócę do Twoje j osoby autorko.
Nie jest problemem Twój rozmiar. tym bardziej ze mając trochę biustu i bioder ciężko się czasem i w to 38 wbić. tylko sama napisalas ze uwazasz ze powodzenie mają szczupłe blondynki w dodatku z niebieskimi oczami.
Mi jako brunetce w rozmiarze 40 do głowy by to nie przyszło a jeżeli przyszło Tobie to musi to wpływać na Twoją pewność siebie i jakoś w zachowaniu się odbijać.
Co do Twoich wymagań niby one nie są wygórowane ale pokazują mimo wszystko jakąś sztywność myślenia.
Zwłaszcza z tym wykształceniem co jak ktoś tu napisał  obecnie nie gwarantuje otwartego umysłu i inne wymagania które opisalas też świadczą o tym że jakoś niespecjalnie wglębalas się w temat..
Co mi się wydało dziwne bo masz 36 lat i ponoć doświadczenie w związkach.
Jak to napisalas pomyslalam oto kobieta co nigdy się tak naprawdę nie zachwyciła mężczyzną jako całością..
Co do portali nie znam się może tam faktycznie tam większość żonatych szuka seksu? Ale przecież masz real i tam spotykasz tez wielu. Wielu zajętych w rym wieku więc będziesz szukać dłużej po prostu.
Swoją drogą dziwne jest że piszesz do mężczyzn na portalu a oni nie odpisują. .
Może uderzasz do takich modeli. co 100 kobiet do nich pisze?

72

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Peter, wydaje mi się, że jednak rozumiem Cię właściwie, tylko nie do wszystkiego tak wprost się odnoszę. Twój ostatni post jeszcze potwierdza, że wcześniejsze rozumiałam dobrze. Masz pogląd, że jest sztywna granica wieku, do której możliwy jest związek oparty na uczuciach, a potem to już tylko na jakiejś akceptacji niezbyt atrakcyjnej osoby wink Bo w końcu "wybrzydzać" już nie wypada. Może ciepłe uczucia (ale nie miłość, na to za późno) pojawią się z czasem, a może nie i wtedy trzeba się cieszyć, że chociaż tych negatywnych nie ma.
Mi się to mocno wiąże ze stwierdzeniem, że po 40 jakieś 20% kobiet jest ładnych, no bo skoro wiemy, że wygląd jest decydujący... Autorce doradzasz de facto związek z rozsądku, bo za chwilę (gdy skończy 40) już na nic nie będzie mogła liczyć (w domyśle, będzie za brzydka).
W trochę zawikłany sposób starasz się opakować w ładne pudełko myśl, że 40 lat to po prostu granica brzydoty i dlatego taka kobieta powinna nie mieć już żadnych wyobrażeń o tym, co dla niej atrakcyjne, a cieszyć się, że ktoś ją chce. Mężczyzn to jakby nie dotyczyło, nie piszesz, ile procent czterdziestolatków  jeszcze nie jest brzydkich, zresztą dziwny argument o salonach piękności wydaje się być na to, że nawet, jeśli niewielu, to to jest normalne i nie powinno mieć znaczenia, bo jest płeć ładna i brzydka, i już.
Tak, trochę się droczę, ale wiesz, że piszesz rzeczy, których rzekomo nie chcesz powiedzieć? wink

73 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 13:27:47)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Jeśli wiek 40 lat ma być granicą, za którą zaczyna się brzydota i brak atrakcyjności, to nie mogę się z tym zgodzić, przynajmniej w wypadku kobiet. Wiele 40-latek wygląda naprawdę atrakcyjnie, niczego nie można im zarzucić, przynajmniej patrząc na pierwszy rzut oka smile

74

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

Peter, wydaje mi się, że jednak rozumiem Cię właściwie, tylko nie do wszystkiego tak wprost się odnoszę. Twój ostatni post jeszcze potwierdza, że wcześniejsze rozumiałam dobrze. Masz pogląd, że jest sztywna granica wieku, do której możliwy jest związek oparty na uczuciach, a potem to już tylko na jakiejś akceptacji niezbyt atrakcyjnej osoby wink Bo w końcu "wybrzydzać" już nie wypada. Może ciepłe uczucia (ale nie miłość, na to za późno) pojawią się z czasem, a może nie i wtedy trzeba się cieszyć, że chociaż tych negatywnych nie ma.
Mi się to mocno wiąże ze stwierdzeniem, że po 40 jakieś 20% kobiet jest ładnych, no bo skoro wiemy, że wygląd jest decydujący... Autorce doradzasz de facto związek z rozsądku, bo za chwilę (gdy skończy 40) już na nic nie będzie mogła liczyć (w domyśle, będzie za brzydka).
W trochę zawikłany sposób starasz się opakować w ładne pudełko myśl, że 40 lat to po prostu granica brzydoty i dlatego taka kobieta powinna nie mieć już żadnych wyobrażeń o tym, co dla niej atrakcyjne, a cieszyć się, że ktoś ją chce. Mężczyzn to jakby nie dotyczyło, nie piszesz, ile procent czterdziestolatków  jeszcze nie jest brzydkich, zresztą dziwny argument o salonach piękności wydaje się być na to, że nawet, jeśli niewielu, to to jest normalne i nie powinno mieć znaczenia, bo jest płeć ładna i brzydka, i już.
Tak, trochę się droczę, ale wiesz, że piszesz rzeczy, których rzekomo nie chcesz powiedzieć? wink

40 lat to nie jest sztywna granica. Sam napisałem że część kobiet nie traci swojej urody po czterdziestce, niektóre nawet po pięćdziesiątce. Granica jest płynna i w pewnym wieku inne cechy powinny przeważać, nie tylko wygląd.

Niestety człowiek się starzeje i prędzej czy później umiera. Ile może pożyć przeciętnie w dobrym zdrowiu 50 - 60 lat, no może 70 przy dzisiejszym zanieczyszczonym środowisku i przetworzonej żywności? Ale wiesz ja opisałem to co moim zdaniem wydaje mi się że zachodzi w większości przypadków. Wybór jest coraz mniejszy bo większość osób jest zajęta, możliwości poznawania nowych osób coraz mniej, więc i szansa że po 40 nagle spotkasz bratnią duszę jest prawie równa zero. Trzeba się pogodzić z tym że najlepsze lata na miłość już za nami. To także dotyczy facetów, a nie tylko kobiet. Owszem, jak ktoś ma kasę to może sobie "zasponsorować" młodą żonę ale na jakiekolwiek uczucie z jej strony poza przywiązaniem do tej kasy to ja bym nie liczył. Musi być to porozumienie na tle mentalnym i emocjonalnym. Zbyt duża różnica wieku spowoduje że go nie będzie.

Jestem jednak przekonany że że jak naprawdę spotkasz bratnią duszę to wygląd nie będzie miał znaczenia. Prawdziwa miłość nie ma nic (albo bardzo niewiele) wspólnego z wyglądem. Z Twoich poprzednich wypowiedzi w innych wątkach wydaje mi się że też tak uważasz.


bagienni_k napisał/a:

Jeśli wiek 40 lat ma być granicą, za którą zaczyna się brzydota i brak atrakcyjności, to nie mogę się z tym zgodzić, przynajmniej w wypadku kobiet. Wiele 40-latek wygląda naprawdę atrakcyjnie, niczego nie można im zarzucić, przynajmniej patrząc na pierwszy rzut oka

Nie jest to sztywna granica. Wydaje mi się tylko że po przeoczeniu czterdziestki i zdaniu sobie sprawy z tego że samemu nie wygląda się już "super pięknie" nie powinno się aż tak wybrzydzać jak 20 lat wcześniej wink

75

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Może nie tyle chodzi o wybrzydzanie na świadomym poziomie co o to że w pewnym wieku powinno się mieć już wykształcone mechanizmy dostrzegania w ludziach rzeczy pięknych nie powierzchownie i indywidualnych. Jak ich  nie ma to wybór się niejako ogranicza. bo ktoś może być takim estetą że wszelkie nawet drobne przejawy upływającego czasu będą go drażnić.
Ale to musi być juz taki uwewnetrzniony mechanizm aby nowo spotkana osoba była dla nas atrakcyjna od pierwszego rzutu oka smile Bo inaczej to nie zadziała

76

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:

Mam 36 lat. W swoim życiu byłam w kilku związkach, ale nigdy dla partnerów nie byłam numerem jeden...Nie mam urody atrakcyjnej dziewczyny z okładki. Nie jestem brzydka, ale noszę rozmiar 44 i chyba niczym nie wyróżniam się w tłumie, więc nie rzucam na kolana od pierwszego wejrzenia... Uważam, że moim atutem jest inteligencja i pozytywne podejście do życia.
Aktywnie szukam miłości przez Internet i zauważyłam, że mam powodzenie u facetów zupełnie nie w moim typie (dużo młodsi lub dużo starsi). Tymczasem gdy mi ktoś się spodoba i do niego zagadam- moja wiadomość pozostaje bez odpowiedzi...
Moje oczekiwania co do partnera chyba nie są jakieś wygórowane- wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).
Mam pytanie do Was- czy powinnam odpuścić, mimo, że znam siebie i wiem co mnie "kręci"?Czy można zbudować szczęśliwy Związek z partnerem, ktory nie jest naszym ideałem? Czy jednak powinnam być wierna sobie i swoim pragnieniom i uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tego właściwego Mężczyznę?
Czy lepsza jest samotność czy nieidealny Związek?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi i Wasze doświadczenia w temacie.

Wymagania spore jednak.
Gdy wybór niewielki, to i wymagania winny być obniżone.
Wzrost, wykształcenie i inteligencja (do sprawdzenia?), to zawężanie możliwości.
A zwykły, kulturalny, acz pozbawiony wzrostu libero naszej reprezentacji w siatkówce, nie nada się?
Szukaj po cechach, których za bardzo nie widać na zewnątrz, a pozbędziesz się kompleksów.
Nie ma ideałów. Są zwykli ludzie.
A tych jest, co niemiara.

77

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
principessa83 napisał/a:

Mam 36 lat. W swoim życiu byłam w kilku związkach, ale nigdy dla partnerów nie byłam numerem jeden...Nie mam urody atrakcyjnej dziewczyny z okładki. Nie jestem brzydka, ale noszę rozmiar 44 i chyba niczym nie wyróżniam się w tłumie, więc nie rzucam na kolana od pierwszego wejrzenia... Uważam, że moim atutem jest inteligencja i pozytywne podejście do życia.
Aktywnie szukam miłości przez Internet i zauważyłam, że mam powodzenie u facetów zupełnie nie w moim typie (dużo młodsi lub dużo starsi). Tymczasem gdy mi ktoś się spodoba i do niego zagadam- moja wiadomość pozostaje bez odpowiedzi...
Moje oczekiwania co do partnera chyba nie są jakieś wygórowane- wzrost powyżej 180 cm (sama jestem wysoka), wiek zbliżony do mojego, wykształcenie wyższe, życiowa samodzielność (praca i mieszkanie bez rodziców- może być wynajmowane).
Mam pytanie do Was- czy powinnam odpuścić, mimo, że znam siebie i wiem co mnie "kręci"?Czy można zbudować szczęśliwy Związek z partnerem, ktory nie jest naszym ideałem? Czy jednak powinnam być wierna sobie i swoim pragnieniom i uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na tego właściwego Mężczyznę?
Czy lepsza jest samotność czy nieidealny Związek?
Będę wdzięczna za wszystkie odpowiedzi i Wasze doświadczenia w temacie.

Coś mi ten wiek przypomina.:)
Powiedziałbym tak,  wiąz się z tym, przy kim dobrze się czujesz, jednocześnie nie zadając sobie pytan typu : czy ja się przy nim dobrze czuje psychicznie i  czy on podoba mi się fizycznie,  bo jak sobie zadajesz takie pytania, to niedobrze.
Wymogi masz na poziomie zero, bo piszesz owieku zbliżonym do Twojego, a więc nie chcesz ani 70  ani 20 latka,  chcesz, aby pracował -to standard dla dorosłego,  aby mieszkał sam - w pewnym wieku to zrozumiałe.
Co do wzrostu i wykształcenia,  co kto lubi, więc dla mnie to żaden wymóg.  Równie dobrze moglabys napisać,  że preferujesz rudych,  a bruneci niech się trzymają z daleka.
Piszesz,  czy budować coś,  z kimś,  kto nie jest ideałem.  Zależy co przez to rozumiesz, bo jak facet Cię kręci na obydwu płaszczyznach i psychicznej i fizycznej i na dodatek macie wspólne spojrzenie na świat,  na przyszłość,  on podoba się Tobie, Ty jemu, ale kurcze nie ma 180 cm Tylko dajmy na to 175 albo nie jest mgr, ale ma jedynie licencjat,  albo przysłowiową  zawodówke,  ale jest ogólnie ogarniętym facetem, to ja bym w to "szła".
Nie szlabym  jednak w związek na siłę,  bo wiek już goni. Więc byle kto aby był. 
Przewrotnie również mogłoby być,  że spotkasz tego swojego wymarzonego faceta z mgr  przed nazwiskiem , z pracą,  180 cm wzrostu itd, ale nie zaiskrzy na zadnej płaszczyźnie. I co wtedy?
Tak sobie gdybam.

78

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Może nie tyle chodzi o wybrzydzanie na świadomym poziomie co o to że w pewnym wieku powinno się mieć już wykształcone mechanizmy dostrzegania w ludziach rzeczy pięknych nie powierzchownie i indywidualnych. Jak ich  nie ma to wybór się niejako ogranicza. bo ktoś może być takim estetą że wszelkie nawet drobne przejawy upływającego czasu będą go drażnić.
Ale to musi być juz taki uwewnetrzniony mechanizm aby nowo spotkana osoba była dla nas atrakcyjna od pierwszego rzutu oka smile Bo inaczej to nie zadziała

Dobrze powiedziane..
Wydaje mi się, że Peter pisząc o tych granicach wieku, w których można być ładnym, myślał właśnie o tym, że powyżej tej granicy wieku mało kto wygląda młodo, a młodość = uroda. Wtedy każdy objaw upływu czasu będzie przeszkadzać i ktoś, kto tak to postrzega, będzie analizował, czy czterdziestolatka ma 3 zmarszczki więcej, niż gdy miała lat 37.
W moim odczuciu to nie jest takie proste, bo o ile każdy się zgodzi, że oznaki starzenia się nie dodają piękna, to taki znak równości można postawić tylko w przypadku osób, które nigdy nie były urodziwe, ani ciekawe, i do pewnego momentu tylko młodość była ich atutem.
A przecież, jeśli ktoś ma ładne rysy, to w starszym wieku one dalej są ładne, choć pojawiają się zmarszczki; jeśli ma ładne proporcje, to czas tego nie zmienia, o ile taka osoba się np. nie roztyje, nie zaniedba ruchu, co powoduje zwiotczenie ciała szybciej, niż to nieuniknione...
Lubię obserwować ludzi i też własne reakcje na nich. I wiem, że mężczyzna może dla mnie wyglądać staro, a przynajmniej już nie młodo, a mimo tego fajnie; to takie piękno, które częściowo wynika z fizyczności (ładne rysy pozostają ładne itp... nawet w starszym wieku można być szczupłym i wysportowanym, co nie znaczy, że wygląda się na 25 lat, itp... ), a częściowo jest to coś z osobowości, co przebija też przez wygląd, ten wyraz w postaci spojrzenia, wyrazu twarzy, mowy ciała... do tego jakaś dbałość o styl ubioru - i jest OK. A przynajmniej może być, bo młodość i atrakcyjność to nie jest dokładnie to samo.
Ludzie subtelni, wrażliwi i z dużym wglądem ładniej się starzeją, to takie uzupełnienie wink Bo te rzeczy widać po nich.

79

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Peter4x napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jeśli wiek 40 lat ma być granicą, za którą zaczyna się brzydota i brak atrakcyjności, to nie mogę się z tym zgodzić, przynajmniej w wypadku kobiet. Wiele 40-latek wygląda naprawdę atrakcyjnie, niczego nie można im zarzucić, przynajmniej patrząc na pierwszy rzut oka

Nie jest to sztywna granica. Wydaje mi się tylko że po przeoczeniu czterdziestki i zdaniu sobie sprawy z tego że samemu nie wygląda się już "super pięknie" nie powinno się aż tak wybrzydzać jak 20 lat wcześniej wink

Ale dlaczego z tego, że nie wyglądamy już "super pięknie", powinnyśmy zdać sobie sprawę akurat w momencie ukończenia 40 lat, a nie na przykład 38? Myślisz, że to taka różnica? Czy to tylko magia liczb?

Na resztę odpowiem później.

80

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

A ja powiem tak - moim zdaniem nie warto schodzić z wymagan. Jeśli autorka czuje, ze to wyksztalcenie jest dla niej ważne, to nie rozumiem, czemu niektórzy próbują ją przekonać do innego poglądu na ten temat..Może jej osobiste doświadczenia jest takie, ze wie, ze z kims z niższym wyksztalceniem nie potrafilaby się dogadać? I nie musi chodzic tu o zarozumialosc czy snobizm, tylko wiąze po prostu to wyższe wyksztalcenie z innymi pozytywnymi cechami, i nie ma w tym nic zlego. To samo dotyczy innych spraw, pewne cechy się podobają, inne mniej, i tego nie warto zmieniac na silę.
Zupelnie inną rzeczą natomiast jest, czy dane wymagania sa realne do spełnienia biorac pod uwagę, co dana osoba sama ma do zaoferowania; tu akurat  uważam, ze jak najbardziej. (Na marginesie- bardziej nierealne czy księżyca wzięte wydaja mi się wymagania, stawiane przez niektóre panie dotyczące wolnego stanu cywilnego, albo braku wcześniejszych zobowiązan u osob powyżej pewnego wieku (np. po 40), to akurat moim zdaniem nie ma szansy się udac, albo tez można trafic jeszcze gorzej - np. na wolną i bez zobowiazan osobę, ale nie nadającą się zupelnie do wspólnego zycia... Natomiast takie dotyczące wyksztalcenia czy wzrostu..to moim zdaniem podstawa.
U autorki widze tylko jedną dziwną sprawę - co robila do tej pory, tzn czemu żaden z dotychczasowych związkow "nie wyszedł".

81 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-09-22 16:25:37)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
Peter4x napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jeśli wiek 40 lat ma być granicą, za którą zaczyna się brzydota i brak atrakcyjności, to nie mogę się z tym zgodzić, przynajmniej w wypadku kobiet. Wiele 40-latek wygląda naprawdę atrakcyjnie, niczego nie można im zarzucić, przynajmniej patrząc na pierwszy rzut oka

Nie jest to sztywna granica. Wydaje mi się tylko że po przeoczeniu czterdziestki i zdaniu sobie sprawy z tego że samemu nie wygląda się już "super pięknie" nie powinno się aż tak wybrzydzać jak 20 lat wcześniej wink

Ale dlaczego z tego, że nie wyglądamy już "super pięknie", powinnyśmy zdać sobie sprawę akurat w momencie ukończenia 40 lat, a nie na przykład 38? Myślisz, że to taka różnica? Czy to tylko magia liczb?

ej.

W zasadzie czemu nie wybrzydzać?  To Autorce ma być dobrze z facetem, a nie forumowiczom.
Z resztą jak znam życie i obserwuje otoczenie, może jej kiedyś zawrócić w głowie facet bez wyższego wykształcenia,  albo równy z nią wzrostem. Albo.... rzeczywiście spotka takiego, ktory posiada wszystkie te cechy, które ją pociągają.
Za szkodliwe uważam natomiast słuchanie glosow:  nie patrz na wzrost, na wykształcenie,  na pracę,...na nr buta i kolor oczu. Każdy ma prawo czegoś tam oczekiwać. 
Tak samo jak 40 latek szuka sobie max 29 latki. Ma do tego prawo, inna sprawa, czy ona go jednak nie uzna za starego, ale ok, jeśli obydwojgu  razem dobrze ze sobą?
Miałam kiedyś koleżankę,  dla której facet zaczynał się od 185 w zwyż (ona sama 160cm),  A mówiliśmy jej z koleżankami,  zobacz ten fajny albo tamten- odpowiedź była jedna,  że dla niej to nie facet. Bardzo była wybredna pod tym kątem. Poza tym nie tolerowała  nadwagi. Lekki brzuszek i facet wylatywał. Myślałam,  że zostanie starą panną, zwłaszcza,  że ona też nie miss polonia była,  normalna dziewczyna. I tak ich odsiewała  i krecila nosem, że dziś jest mężatką od lat a jej mąż ma coś ponad 190 cm że wzrostu i zero brzucha. Nie powiem, po latach dało mi to do myślenia, że warto słuchać siebie.

82 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 17:01:33)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
Peter4x napisał/a:

Nie jest to sztywna granica. Wydaje mi się tylko że po przeoczeniu czterdziestki i zdaniu sobie sprawy z tego że samemu nie wygląda się już "super pięknie" nie powinno się aż tak wybrzydzać jak 20 lat wcześniej wink

Ale dlaczego z tego, że nie wyglądamy już "super pięknie", powinnyśmy zdać sobie sprawę akurat w momencie ukończenia 40 lat, a nie na przykład 38? Myślisz, że to taka różnica? Czy to tylko magia liczb?

ej.

W zasadzie czemu nie wybrzydzać?  To Autorce ma być dobrze z facetem, a nie forumowiczom.
Z resztą jak znam życie i obserwuje otoczenie, może jej kiedyś zawrócić w głowie facet bez wyższego wykształcenia,  albo równy z nią wzrostem. Albo.... rzeczywiście spotka takiego, ktory posiada wszystkie te cechy, które ją pociągają.
Za szkodliwe uważam natomiast słuchanie glosow:  nie patrz na wzrost, na wykształcenie,  na pracę,...na nr buta i kolor oczu. Każdy ma prawo czegoś tam oczekiwać. 
Tak samo jak 40 latek szuka sobie max 29 latki. Ma do tego prawo, inna sprawa, czy ona go jednak nie uzna za starego, ale ok, jeśli obydwojgu  razem dobrze ze sobą?
Miałam kiedyś koleżankę,  dla której facet zaczynał się od 185 w zwyż (ona sama 160cm),  A mówiliśmy jej z koleżankami,  zobacz ten fajny albo tamten- odpowiedź była jedna,  że dla niej to nie facet. Bardzo była wybredna pod tym kątem. Poza tym nie tolerowała  nadwagi. Lekki brzuszek i facet wylatywał. Myślałam,  że zostanie starą panną, zwłaszcza,  że ona też nie miss polonia była,  normalna dziewczyna. I tak ich odsiewała  i krecila nosem, że dziś jest mężatką od lat a jej mąż ma coś ponad 190 cm że wzrostu i zero brzucha. Nie powiem, po latach dało mi to do myślenia, że warto słuchać siebie.

Nie wybrzydzać, bo zbliża się do 40, a to oznacza przekroczenie magicznej Granicy Brzydoty, za którą z dnia na dzień zmieni się w coś zupełnie innego i nikt jej już nie będzie chciał.
To proste - nie wyglądasz już "super pięknie", z czego jasno powinnaś sobie zdać sprawę dokładnie w dniu 40 urodzin - nie 38 i nie 41; więc  nie wymagaj niczego, tylko łap, bo już za chwilę nastąpi sądny dzień i od tej chwili faceci będą przed tobą uciekali na drzewa wink

83

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

rossanka Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?
Powiem szczerze, że nie widziałem nigdy nawet na portalach takiej wysokiej poprzeczki smile
Myślę, że to, co zdenerwowało niektórych komentujących, to może nie same wymagania Autorki związane z poczuciem jej komfortu, ale wyłaniające się pewne schematy, które mogły zostać przemycone miedzy wierszami, nawet nieświadomie. Kiedyś zresztą jedna z pań na Sympatii, wyraźnie zaznaczyła, że nie życzy sobie łysego partnera ani nawet z niewielkim brzuchem. Wyraziła jednak to w ten sposób, dodajac kilka niewybrednych słów, że czytając to poczułem niesmak. Kobieta, jak twierdzi o sobie wykształcona, zaradna inteligentna i samodzielna. Miało się wrażenie, że  uważa każdego łysego za ograniczonego umysłowo troglodytę a obecność lekkiego brzuszka za objaw skrajnego lenistwa i braku ambicji.  W tym wszystkim chodziło nie o to, żę ona ma jakieś wymagania, tylko JAK podchodzi do osób ich NIESPEŁNIAJĄCYCH, uważając ich za jakiś podludzi. Jeśli mam zatem te wymarzone 185 cm i chce sie z nią umówić, a jednocześnie mam kolegę, łysego profesora na uniwersytecie i kolegę z nadwagą, mającego problemy z tarczycą, to mogę sie  dwa razy zastanowić, zanim się z nią umówię. Tyle moich przemyśleń smile

Mimo to życze koleżance dalszego szczęścia smile

84

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
rossanka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Ale dlaczego z tego, że nie wyglądamy już "super pięknie", powinnyśmy zdać sobie sprawę akurat w momencie ukończenia 40 lat, a nie na przykład 38? Myślisz, że to taka różnica? Czy to tylko magia liczb?

ej.

W zasadzie czemu nie wybrzydzać?  To Autorce ma być dobrze z facetem, a nie forumowiczom.
Z resztą jak znam życie i obserwuje otoczenie, może jej kiedyś zawrócić w głowie facet bez wyższego wykształcenia,  albo równy z nią wzrostem. Albo.... rzeczywiście spotka takiego, ktory posiada wszystkie te cechy, które ją pociągają.
Za szkodliwe uważam natomiast słuchanie glosow:  nie patrz na wzrost, na wykształcenie,  na pracę,...na nr buta i kolor oczu. Każdy ma prawo czegoś tam oczekiwać. 
Tak samo jak 40 latek szuka sobie max 29 latki. Ma do tego prawo, inna sprawa, czy ona go jednak nie uzna za starego, ale ok, jeśli obydwojgu  razem dobrze ze sobą?
Miałam kiedyś koleżankę,  dla której facet zaczynał się od 185 w zwyż (ona sama 160cm),  A mówiliśmy jej z koleżankami,  zobacz ten fajny albo tamten- odpowiedź była jedna,  że dla niej to nie facet. Bardzo była wybredna pod tym kątem. Poza tym nie tolerowała  nadwagi. Lekki brzuszek i facet wylatywał. Myślałam,  że zostanie starą panną, zwłaszcza,  że ona też nie miss polonia była,  normalna dziewczyna. I tak ich odsiewała  i krecila nosem, że dziś jest mężatką od lat a jej mąż ma coś ponad 190 cm że wzrostu i zero brzucha. Nie powiem, po latach dało mi to do myślenia, że warto słuchać siebie.

Nie wybrzydzać, bo zbliża się do 40, a to oznacza przekroczenie magicznej Granicy Brzydoty, za którą z dnia na dzień zmieni się w coś zupełnie innego i nikt jej już nie będzie chciał.
To proste - nie wyglądasz już "super pięknie", z czego jasno powinnaś sobie zdać sprawę dokładnie w dniu 40 urodzin - nie 38 i nie 41; więc  nie wymagaj niczego, tylko łap, bo już za chwilę nastąpi sądny dzień i od tej chwili faceci będą przed tobą uciekali na drzewa wink

Jestem po 40, w sumie nie wiem po co się tu jeszcze produkuje smile
Co do wymagan, mialam  też druga koleżankę,  a ta z kolei oprócz wyglądu,  chciała zaradnego faceta, który umie jak to się brzydko mówi robić kasę i jest niezależny od rodziców.  Ta koleżanka przysłowiowo zmieniała mężczyzn jak rękawiczki,  czasami wystarczyło,  że się z nią  miesiąc nie widzialam, a ona już miała innego faceta. Potem kolejnego i następnego.  Istne szaleństwo jak dla mnie wtedy. Nawet jeden z jej ex, mi się podobał,  Tomek czy Karol mu było,  fajny, taki spokojny, rozsądny i madrze  mówił.  Do dziś nie wiem co jej w nim nie pasowało.  Nawet sama chciałam się z nim potem spotykać,  ale wstydziłam się jej powiedzieć,  poprosic o kontakt,  bo bałam się,  że on mnie wysmieje i niemożliwe,  aby taki fajny facet zainteresował się takim czymś jak ja (mieliśmy wszyscy może Po 25 lat). Ale wracając do koleżanki,  to rzeczywiście ma teraz męża,  który spełnia te cechy, które uważała za najważniejsze.

85 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-22 17:33:14)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Benita dawniej nie każdy mógł zostać studentem i studia nie były pospieszną masówką z testami. więc coś miały do poziomu mentalnego kandydata.
Teraz tak nie jest.  A mamy internet więc ktoś bez studiów też może się rozwijać.
Pytanie o związki autorki słuszne. Oczekiwania że ktoś po 40 będzie bez doświadczeń to też coś w stylu jak szukać by nie znależć.
Edit. Znając życie i czytając to forum oceny szczęśliwości związków innych zwłaszcza na podstawie wzrostu czy zaradności męża nie podjęłabym się smile

86 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 17:41:46)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?
Powiem szczerze, że nie widziałem nigdy nawet na portalach takiej wysokiej poprzeczki smile
Myślę, że to, co zdenerwowało niektórych komentujących, to może nie same wymagania Autorki związane z poczuciem jej komfortu, ale wyłaniające się pewne schematy, które mogły zostać przemycone miedzy wierszami, nawet nieświadomie. Kiedyś zresztą jedna z pań na Sympatii, wyraźnie zaznaczyła, że nie życzy sobie łysego partnera ani nawet z niewielkim brzuchem. Wyraziła jednak to w ten sposób, dodajac kilka niewybrednych słów, że czytając to poczułem niesmak. Kobieta, jak twierdzi o sobie wykształcona, zaradna inteligentna i samodzielna. Miało się wrażenie, że  uważa każdego łysego za ograniczonego umysłowo troglodytę a obecność lekkiego brzuszka za objaw skrajnego lenistwa i braku ambicji.  W tym wszystkim chodziło nie o to, żę ona ma jakieś wymagania, tylko JAK podchodzi do osób ich NIESPEŁNIAJĄCYCH, uważając ich za jakiś podludzi. Jeśli mam zatem te wymarzone 185 cm i chce sie z nią umówić, a jednocześnie mam kolegę, łysego profesora na uniwersytecie i kolegę z nadwagą, mającego problemy z tarczycą, to mogę sie  dwa razy zastanowić, zanim się z nią umówię. Tyle moich przemyśleń smile

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy (choćby samego wyglądu, a gdzie tu reszta...) nie będą miały znaczenia, gdy ten "warunek" nie jest spełniony. A już nie znam żadnej, dla której wysoki wzrost "załatwiałby sprawę", gdy poza tym jest nieciekawie.  Kobiety zazwyczaj patrzą na mężczyzn całościowo.

No i akurat Tobie wzrost nie powinien w niczym przeszkadzać. smile Kiedyś zajrzałam na twojego facebooka. Nie masz powodu do zmartwienia.

87 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 17:43:51)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?
Powiem szczerze, że nie widziałem nigdy nawet na portalach takiej wysokiej poprzeczki smile
Myślę, że to, co zdenerwowało niektórych komentujących, to może nie same wymagania Autorki związane z poczuciem jej komfortu, ale wyłaniające się pewne schematy, które mogły zostać przemycone miedzy wierszami, nawet nieświadomie. Kiedyś zresztą jedna z pań na Sympatii, wyraźnie zaznaczyła, że nie życzy sobie łysego partnera ani nawet z niewielkim brzuchem. Wyraziła jednak to w ten sposób, dodajac kilka niewybrednych słów, że czytając to poczułem niesmak. Kobieta, jak twierdzi o sobie wykształcona, zaradna inteligentna i samodzielna. Miało się wrażenie, że  uważa każdego łysego za ograniczonego umysłowo troglodytę a obecność lekkiego brzuszka za objaw skrajnego lenistwa i braku ambicji.  W tym wszystkim chodziło nie o to, żę ona ma jakieś wymagania, tylko JAK podchodzi do osób ich NIESPEŁNIAJĄCYCH, uważając ich za jakiś podludzi. Jeśli mam zatem te wymarzone 185 cm i chce sie z nią umówić, a jednocześnie mam kolegę, łysego profesora na uniwersytecie i kolegę z nadwagą, mającego problemy z tarczycą, to mogę sie  dwa razy zastanowić, zanim się z nią umówię. Tyle moich przemyśleń smile

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy (choćby samego wyglądu, a gdzie tu reszta...) nie będą miały znaczenia, gdy ten "warunek" nie jest spełniony, a już nie znam żadnej, dla której wysoki wzrost "załatwiałby sprawę", gdy poza tym jest nieciekawie.  Kobiety zazwyczaj patrzą na mężczyzn całościowo.

No i akurat Tobie wzrost nie powinien w niczym przeszkadzać. smile Kiedyś zajrzałam na twojego facebooka. Nie masz powodu do zmartwienia.

Nie przejmuję się tak, jakby to mogło wyglądać po postach smile W każdym razie nie poruszyłbym tego przykładu, gdyby nie był dość wyrazisty, tak samo, jak ten następny, podany przez rossankę.
Zatem to raczej ciekawość, niż narzekanie smile Z jednej strony rozumiem argument: oby wyższy smile ale taka dysproporcja, no cóż smile Grunt, że owa dziewczyna znalazła swojego księcia smile Do tego własnie inne cehy wyglądu, jak chociażby ogólnie sylwetka, rysy twarzy itp. powinny mieć znaczenie, zatem CAŁOŚCIOWE ujęcie, jest jak najbardziej słuszne i zrozumiałe smile

A szpiegowanie nie podpada pod jakiś paragraf? tongue Oj, niedobrze smile Rozumiem, że masz na myśli wzrost :-)
To zaproś, albo chociaż wyślij ten przepis na rybę smile

88

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:
niepodobna napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?
Powiem szczerze, że nie widziałem nigdy nawet na portalach takiej wysokiej poprzeczki smile
Myślę, że to, co zdenerwowało niektórych komentujących, to może nie same wymagania Autorki związane z poczuciem jej komfortu, ale wyłaniające się pewne schematy, które mogły zostać przemycone miedzy wierszami, nawet nieświadomie. Kiedyś zresztą jedna z pań na Sympatii, wyraźnie zaznaczyła, że nie życzy sobie łysego partnera ani nawet z niewielkim brzuchem. Wyraziła jednak to w ten sposób, dodajac kilka niewybrednych słów, że czytając to poczułem niesmak. Kobieta, jak twierdzi o sobie wykształcona, zaradna inteligentna i samodzielna. Miało się wrażenie, że  uważa każdego łysego za ograniczonego umysłowo troglodytę a obecność lekkiego brzuszka za objaw skrajnego lenistwa i braku ambicji.  W tym wszystkim chodziło nie o to, żę ona ma jakieś wymagania, tylko JAK podchodzi do osób ich NIESPEŁNIAJĄCYCH, uważając ich za jakiś podludzi. Jeśli mam zatem te wymarzone 185 cm i chce sie z nią umówić, a jednocześnie mam kolegę, łysego profesora na uniwersytecie i kolegę z nadwagą, mającego problemy z tarczycą, to mogę sie  dwa razy zastanowić, zanim się z nią umówię. Tyle moich przemyśleń smile

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy (choćby samego wyglądu, a gdzie tu reszta...) nie będą miały znaczenia, gdy ten "warunek" nie jest spełniony, a już nie znam żadnej, dla której wysoki wzrost "załatwiałby sprawę", gdy poza tym jest nieciekawie.  Kobiety zazwyczaj patrzą na mężczyzn całościowo.

No i akurat Tobie wzrost nie powinien w niczym przeszkadzać. smile Kiedyś zajrzałam na twojego facebooka. Nie masz powodu do zmartwienia.

Nie przejmuję się tak, jakby to mogło wyglądać po postach smile W każdym razie nie poruszyłbym tego przykładu, gdyby nie był, powiedzmy, dość wyrazisty, tak samo, jak ten następny, podany przez rossankę.
Zatem to raczej ciekawość, niż narzekanie smile Z jednej strony rozumiem argument: oby wyższy smile ale taka dysproporcja, no cóż smile Grunt, że owa dziewczyna znalazła swojego księcia smile Do tego własnie inne cehy wyglądu, jak chociażby ogólnie sylwetka, rysy twarzy itp. powinny mieć znaczenie, zatem CAŁOŚCIOWE ujęcie, jest jak najbardziej słuszne i zrozumiałe smile

A szpiegowanie nie podpada pod jakiś paragraf? tongue Oj, niedobrze smile Rozumiem, że masz na myśli wzrost :-)
To zaproś, albo chociaż wyślij ten przepis na rybę smile

Jak ktoś podaje dane na talerzu, to już chyba nie jest szpiegowanie? wink

Przepisy wyślę 2, które mi się wydają warte wypróbowania. Nie zapomniałam, że mam odpisać na maila ; )

89

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Przyjąłem smile

rossanka A ten drugi podany przez Ciebie przykład, to od ilu tys/miesiąc się facet zaczynał wg Twojej koleżanki? smile

Autorko, mam nadzieję, że się nie zraziłaś tymi komentarzami. Pamiętaj, że i tak wybierzesz według swojego uznania smile

90

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

wyobrażcie sobie, że kobiety też mają kompleksy na punkcie wzrostu. Znam takie niziutkie dzieczyny, które szukały jak najwyższego partnera z obawy, ż urodzą niskich synów. Może o jakieś pomieszanie genów chodzi? smile

91

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Przyjąłem smile

rossanka A ten drugi podany przez Ciebie przykład, to od ilu tys/miesiąc się facet zaczynał wg Twojej koleżanki? smile

Autorko, mam nadzieję, że się nie zraziłaś tymi komentarzami. Pamiętaj, że i tak wybierzesz według swojego uznania smile

To są zamkerzchle czasy, ale z tego co pamiętam,  to ona nie patrzyła ile kto ma na miesiąc,  z resztą jej przyszły mąż kokosow wtedy nie miał,  ale patrzyla, czy ktoś jest ambitny i pracowity, a gdy bedzie kryzys,  nie będzie siedział i czekał na pomoc rodziców,  ani siedział latami w pracy, która mu  nie odpowiada,  tylko poszuka nowej, lepiej płatnej. Pamiętam wtedy, pomyślałam,  kurcze, ale ona ostra,  takie wymagania, ale okazało się,  że niepotrzebnie się martwilam.  Co dziwne, to on za nią  latał, o mało nóg nie pogubił. Są już razem wiele lat. Z resztą jak ta koleżanka z wysokim mężem.  Dawno po slubach,  mają dzieci, dzieci do szkoły już chodzą i takie tam atrakcje,

92

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:

Nie wybrzydzać, bo zbliża się do 40, a to oznacza przekroczenie magicznej Granicy Brzydoty, za którą z dnia na dzień zmieni się w coś zupełnie innego i nikt jej już nie będzie chciał.
To proste - nie wyglądasz już "super pięknie", z czego jasno powinnaś sobie zdać sprawę dokładnie w dniu 40 urodzin - nie 38 i nie 41; więc  nie wymagaj niczego, tylko łap, bo już za chwilę nastąpi sądny dzień i od tej chwili faceci będą przed tobą uciekali na drzewa wink

Ej no, przecież pisałem że granica jest płynna i niektórzy nie tracą urody nawet po pięćdziesiątce sad o ile oczywiście dbają o siebie i nie trują organizmu niepotrzebnymi używkami czy złą dietą. Chciałbym napisać coś pozytywnego akurat w tym punkcie ale niestety nie młodniejemy tylko starzejemy się sad

rossanka napisał/a:

Jestem po 40, w sumie nie wiem po co się tu jeszcze produkuje smile
Co do wymagan, mialam  też druga koleżankę,  a ta z kolei oprócz wyglądu,  chciała zaradnego faceta, który umie jak to się brzydko mówi robić kasę i jest niezależny od rodziców.  Ta koleżanka przysłowiowo zmieniała mężczyzn jak rękawiczki,  czasami wystarczyło,  że się z nią  miesiąc nie widzialam, a ona już miała innego faceta. Potem kolejnego i następnego.  Istne szaleństwo jak dla mnie wtedy. Nawet jeden z jej ex, mi się podobał,  Tomek czy Karol mu było,  fajny, taki spokojny, rozsądny i madrze  mówił.  Do dziś nie wiem co jej w nim nie pasowało.  Nawet sama chciałam się z nim potem spotykać,  ale wstydziłam się jej powiedzieć,  poprosic o kontakt,  bo bałam się,  że on mnie wysmieje i niemożliwe,  aby taki fajny facet zainteresował się takim czymś jak ja (mieliśmy wszyscy może Po 25 lat). Ale wracając do koleżanki,  to rzeczywiście ma teraz męża,  który spełnia te cechy, które uważała za najważniejsze.

Niektóre kobiety mają tą odwagę w stosunku do płci przeciwnej, więc pomimo przeciętnego wyglądu zawsze znajdą faceta. Jak tej odwagi zabraknie to niestety ciężko kogoś poznać.

Ela210 napisał/a:

Benita dawniej nie każdy mógł zostać studentem i studia nie były pospieszną masówką z testami. więc coś miały do poziomu mentalnego kandydata.
Teraz tak nie jest.  A mamy internet więc ktoś bez studiów też może się rozwijać.
Pytanie o związki autorki słuszne. Oczekiwania że ktoś po 40 będzie bez doświadczeń to też coś w stylu jak szukać by nie znależć.
Edit. Znając życie i czytając to forum oceny szczęśliwości związków innych zwłaszcza na podstawie wzrostu czy zaradności męża nie podjęłabym się

Dokładnie. Dodatkowo masz tyle terminów na zdanie testów i egzaminów że naprawdę trzeba się starać żeby tego nie zaliczyć. Pomimo tego często zdarzają się bogaci delikwenci z dużą ilością "warunków" lub tacy co powtarzają rok.

93

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Z tego, co pamiętam ze studiów, wzrost jako cecha ciągła i ilościowa( nie wyróżniona kategoriami, tak jak np kolor oczu, choć tutaj też nie jest tak prosto) dziedziczy się wielogenowo tzn na wysokośc danego osobnika wpływa wiele różnych genów i ich kombinacji a takie kombinacje bywają w zygocie ułożone mocno losowo :)Możę dojśc nawet do tzw. transgresji, czyli przekroczenia u dziecka zakresu zmienności cechy rodzica, np. dwie wysokie osoby mają niskie dziecko, albo odwrotnie. Tutaj już z biologią nie ma szans wygrać, chyba że zaczniemuy się bawić w inżynierie genetyczną smile
Taka mała dygresja smile

94

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:

Benita dawniej nie każdy mógł zostać studentem i studia nie były pospieszną masówką z testami. więc coś miały do poziomu mentalnego kandydata.
Teraz tak nie jest.  A mamy internet więc ktoś bez studiów też może się rozwijać.
Pytanie o związki autorki słuszne. Oczekiwania że ktoś po 40 będzie bez doświadczeń to też coś w stylu jak szukać by nie znależć.
Edit. Znając życie i czytając to forum oceny szczęśliwości związków innych zwłaszcza na podstawie wzrostu czy zaradności męża nie podjęłabym się smile

No oczywiście,  że ci mężowie mieli też inne cechy, sam wzrost i zaradnosc  nie wystarczyła.

95

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Z tego, co pamiętam ze studiów, wzrost jako cecha ciągła i ilościowa( nie wyróżniona kategoriami, tak jak np kolor oczu, choć tutaj też nie jest tak prosto) dziedziczy się wielogenowo tzn na wysokośc danego osobnika wpływa wiele różnych genów i ich kombinacji a takie kombinacje bywają w zygocie ułożone mocno losowo :)Możę dojśc nawet do tzw. transgresji, czyli przekroczenia u dziecka zakresu zmienności cechy rodzica, np. dwie wysokie osoby mają niskie dziecko, albo odwrotnie. Tutaj już z biologią nie ma szans wygrać, chyba że zaczniemuy się bawić w inżynierie genetyczną smile
Taka mała dygresja smile

A w przypadku kobiet? Jeśli kobieta ma 178, albo 185 cm wzrostu? Kogo ma szukać smile

96

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Benita dawniej nie każdy mógł zostać studentem i studia nie były pospieszną masówką z testami. więc coś miały do poziomu mentalnego kandydata.
Teraz tak nie jest.  A mamy internet więc ktoś bez studiów też może się rozwijać.
Pytanie o związki autorki słuszne. Oczekiwania że ktoś po 40 będzie bez doświadczeń to też coś w stylu jak szukać by nie znależć.
Edit. Znając życie i czytając to forum oceny szczęśliwości związków innych zwłaszcza na podstawie wzrostu czy zaradności męża nie podjęłabym się smile

No oczywiście,  że ci mężowie mieli też inne cechy, sam wzrost i zaradnosc  nie wystarczyła.

raczej chodziło mi o to, jak te związki wyglądają  w środku teraz, bo to co widzisz na zewnątrz to niekoniecznie wszystko.

97

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Ela210 napisał/a:
rossanka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Benita dawniej nie każdy mógł zostać studentem i studia nie były pospieszną masówką z testami. więc coś miały do poziomu mentalnego kandydata.
Teraz tak nie jest.  A mamy internet więc ktoś bez studiów też może się rozwijać.
Pytanie o związki autorki słuszne. Oczekiwania że ktoś po 40 będzie bez doświadczeń to też coś w stylu jak szukać by nie znależć.
Edit. Znając życie i czytając to forum oceny szczęśliwości związków innych zwłaszcza na podstawie wzrostu czy zaradności męża nie podjęłabym się smile

No oczywiście,  że ci mężowie mieli też inne cechy, sam wzrost i zaradnosc  nie wystarczyła.

raczej chodziło mi o to, jak te związki wyglądają  w środku teraz, bo to co widzisz na zewnątrz to niekoniecznie wszystko.

Z tego to nigdy nie wiadomo. O rozwodach nie słyszałam.  A jak jest miedzy nimi tego się nie dowiem.

98

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy ...

A ja nie rozumiem. A jak koleżanka Rossanki miałaby mówić o tym, co preferuje? Tak jak ty, niepodobna? "Nie przejmuj się wzrostem..."? Żeby pisali do niej i zabierali swój i jej czas tacy, którymi ona na pewno nie zainteresowałaby się?
Tamta przynajmniej nie bała się postawić sprawy jasno i konkretnie, a nie kręcić coś w stylu twojego obłudnego "ach, ach, nie przejmuj się...". Nie było też to chamskie, a w zupełnosci normalnie wyrażone preferencje.
Po co ta obłuda? smile

99

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:

W zasadzie czemu nie wybrzydzać?  To Autorce ma być dobrze z facetem, a nie forumowiczom.
Z resztą jak znam życie i obserwuje otoczenie, może jej kiedyś zawrócić w głowie facet bez wyższego wykształcenia,  albo równy z nią wzrostem. Albo.... rzeczywiście spotka takiego, ktory posiada wszystkie te cechy, które ją pociągają.
Za szkodliwe uważam natomiast słuchanie glosow:  nie patrz na wzrost, na wykształcenie,  na pracę,...na nr buta i kolor oczu. Każdy ma prawo czegoś tam oczekiwać. 
Tak samo jak 40 latek szuka sobie max 29 latki. Ma do tego prawo, inna sprawa, czy ona go jednak nie uzna za starego, ale ok, jeśli obydwojgu  razem dobrze ze sobą?
Miałam kiedyś koleżankę,  dla której facet zaczynał się od 185 w zwyż (ona sama 160cm),  A mówiliśmy jej z koleżankami,  zobacz ten fajny albo tamten- odpowiedź była jedna,  że dla niej to nie facet. Bardzo była wybredna pod tym kątem. Poza tym nie tolerowała  nadwagi. Lekki brzuszek i facet wylatywał. Myślałam,  że zostanie starą panną, zwłaszcza,  że ona też nie miss polonia była,  normalna dziewczyna. I tak ich odsiewała  i krecila nosem, że dziś jest mężatką od lat a jej mąż ma coś ponad 190 cm że wzrostu i zero brzucha. Nie powiem, po latach dało mi to do myślenia, że warto słuchać siebie.

Właśnie.

assassin napisał/a:

Była już nie raz dyskusja w różnych wątkach na tym forum ale i nie tylko na tym. I w sumie zawsze dochodzono do podobnych wniosków. Nie wyglądasz - masz (za przeproszeniem) przesrane, nie masz kasy - masz przesrane, charakter wbrew pozorom komuś prędzej czy później podpasuje, facjaty/postury nie przeskoczysz (i niech nikt nawiedzony przypadkiem nie wyskakuje tu z Vujciciem).
Tak ogólnie związki to jeden wielki pic, większość nie przetrwa byle kryzysu, więc może nie warto...?

Właśnie.

100

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy ...

A ja nie rozumiem. A jak koleżanka Rossanki miałaby mówić o tym, co preferuje? Tak jak ty, niepodobna? "Nie przejmuj się wzrostem..."? Żeby pisali do niej i zabierali swój i jej czas tacy, którymi ona na pewno nie zainteresowałaby się?
Tamta przynajmniej nie bała się postawić sprawy jasno i konkretnie, a nie kręcić coś w stylu twojego obłudnego "ach, ach, nie przejmuj się...". Nie było też to chamskie, a w zupełnosci normalnie wyrażone preferencje.
Po co ta obłuda? smile

Nie wydaje mi się, że posługiwanie się uogólnieniami typu wspomniane „facet zaczyna się od...” to TYLKO jasne i konkretne przedstawienie własnych oczekiwań. Też mam wrażenie, że to zwykłe chamstwo i umniejszanie facetom, którzy nie spełniają pewnych kryteriów.

101 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-22 19:51:21)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wydaje mi się, że posługiwanie się uogólnieniami typu wspomniane „facet zaczyna się od...” to TYLKO jasne i konkretne przedstawienie własnych oczekiwań. Też mam wrażenie, że to zwykłe chamstwo i umniejszanie facetom, którzy nie spełniają pewnych kryteriów.

A co ci się wydaje? Że co to jest jak nie jasne przedstawienie oczekiwań? Bo zeza tym idzie ocena, to oczywiste, trudno czegoś oczekiwać nie oceniwszy tego wpierw. To jak ci się wydaje?
Wypowiadanie swoich opinii, jeszcze takich, w towarzystwie własnych koleżanek to chamstwo?
No zaczyna się facet dla kogoś od... takie to dziwne?

Obłudnice jesteście. smile

102

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Ci mężowie moich koleżanek,  ten wysoki i ten obrotny  (nazwę ich tak na potrzeby postu ), oni nie zostali zmuszeni do tych związków.  Im również te moje kolezanki wpadły w oko. Z tego co wiem, są razem do dziś,  mają dzieci,  jedna po  ślubie około 10 lat druga ciut dłużej.  Czyli wszyscy byli zadowoleni z obrotu spraw. Chyba o to chodzi, aby dobrały się dwie osoby, które są dla siebie atrakcyjne i fizycznie i charakterologicznie.

103 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-09-22 19:58:47)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wydaje mi się, że posługiwanie się uogólnieniami typu wspomniane „facet zaczyna się od...” to TYLKO jasne i konkretne przedstawienie własnych oczekiwań. Też mam wrażenie, że to zwykłe chamstwo i umniejszanie facetom, którzy nie spełniają pewnych kryteriów.

A co ci się wydaje? Że co to jest jak nie jasne przedstawienie oczekiwań? Bo zeza tym idzie ocena, to oczywiste, trudno czegoś oczekiwać nie oceniwszy tego wpierw. To jak ci się wydaje?
Wypowiadanie swoich opinii, jeszcze takich, w towarzystwie własnych koleżanek to chamstwo?
No zaczyna się facet dla kogoś od... takie to dziwne?

Obłudnice jesteście. smile

A dla Ciebie wszystko jest w porządku w sformułowaniu: „facet zaczyna się od...”?
Że niby facet poniżej OD... to przestaje być facetem?
To nie można powiedzieć, że „preferuję ...” i tym samym całej reszty, która nie mieści się w kryteriach nie dewaluować?

104 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-22 20:12:46)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
marakujka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Nie wydaje mi się, że posługiwanie się uogólnieniami typu wspomniane „facet zaczyna się od...” to TYLKO jasne i konkretne przedstawienie własnych oczekiwań. Też mam wrażenie, że to zwykłe chamstwo i umniejszanie facetom, którzy nie spełniają pewnych kryteriów.

A co ci się wydaje? Że co to jest jak nie jasne przedstawienie oczekiwań? Bo zeza tym idzie ocena, to oczywiste, trudno czegoś oczekiwać nie oceniwszy tego wpierw. To jak ci się wydaje?
Wypowiadanie swoich opinii, jeszcze takich, w towarzystwie własnych koleżanek to chamstwo?
No zaczyna się facet dla kogoś od... takie to dziwne?

Obłudnice jesteście. smile

A dla Ciebie wszystko jest w porządku w sformułowaniu: „facet zaczyna się od...”?
Że niby facet poniżej OD... to przestaje być facetem?
To nie można powiedzieć, że „preferuję ...” i tym samym całej reszty, która nie mieści się w kryteriach nie dewaluować?

Nie odpowiedziałaś na pytanie: co ci się wydaje.
No tak, dla niej przestaje być facetem. A co? Nie może? A na jakiej podstawie?
smile


rossanka napisał/a:

Ci mężowie moich koleżanek,  ten wysoki i ten obrotny  (nazwę ich tak na potrzeby postu ), oni nie zostali zmuszeni do tych związków.  Im również te moje kolezanki wpadły w oko. Z tego co wiem, są razem do dziś,  mają dzieci,  jedna po  ślubie około 10 lat druga ciut dłużej.  Czyli wszyscy byli zadowoleni z obrotu spraw. Chyba o to chodzi, aby dobrały się dwie osoby, które są dla siebie atrakcyjne i fizycznie i charakterologicznie.

No nie wiem, spułeczeństwo stawia warunki. W oczach spułeczeństa ta jest za gruba, a tamta za chuda. W oczach szpołeczeństwa...-:d

Rossanka - masz rację w 100%.

105

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
marakujka napisał/a:

A co ci się wydaje? Że co to jest jak nie jasne przedstawienie oczekiwań? Bo zeza tym idzie ocena, to oczywiste, trudno czegoś oczekiwać nie oceniwszy tego wpierw. To jak ci się wydaje?
Wypowiadanie swoich opinii, jeszcze takich, w towarzystwie własnych koleżanek to chamstwo?
No zaczyna się facet dla kogoś od... takie to dziwne?

Obłudnice jesteście. smile

A dla Ciebie wszystko jest w porządku w sformułowaniu: „facet zaczyna się od...”?
Że niby facet poniżej OD... to przestaje być facetem?
To nie można powiedzieć, że „preferuję ...” i tym samym całej reszty, która nie mieści się w kryteriach nie dewaluować?

Nie odpowiedziałaś na pytanie: co ci się wydaje.
No tak, dla niej przestaje być facetem. A co? Nie może? A na jakiej podstawie?
smile

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

106 Ostatnio edytowany przez marakujka (2019-09-22 20:15:13)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
marakujka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A dla Ciebie wszystko jest w porządku w sformułowaniu: „facet zaczyna się od...”?
Że niby facet poniżej OD... to przestaje być facetem?
To nie można powiedzieć, że „preferuję ...” i tym samym całej reszty, która nie mieści się w kryteriach nie dewaluować?

Nie odpowiedziałaś na pytanie: co ci się wydaje.
No tak, dla niej przestaje być facetem. A co? Nie może? A na jakiej podstawie?
smile

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

To odpowiedz wprost. I zanim dasz kolejne wywody o tym, że znów ci się coś wydaje, fajnie byłoby gdybyś odpowiedziała, co wg ciebie jest chamskiego w takich opiniach, w tej sytuacji z postu Rossanki? Też wprost, czyli - konkretnie.

107

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
marakujka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

A dla Ciebie wszystko jest w porządku w sformułowaniu: „facet zaczyna się od...”?
Że niby facet poniżej OD... to przestaje być facetem?
To nie można powiedzieć, że „preferuję ...” i tym samym całej reszty, która nie mieści się w kryteriach nie dewaluować?

Nie odpowiedziałaś na pytanie: co ci się wydaje.
No tak, dla niej przestaje być facetem. A co? Nie może? A na jakiej podstawie?
smile

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

Tylko, że te panie z wymaganiami, z tego co zauważyłam,  finalnie dostają partnera, jakiego właśnie chciały.  One się nie zastanawiają,  czy wchodzić w związek z rozsądku,  ba, im to do głowy nie przyjdzie nawet. Jeżeli coś im ewidentne  nie pasowało,  kończyły znajomość.  Oczywiście i one bywały odrzucane, w końcu faceci też szukali kobiety dla siebie,  a one nimi nie były.  Ale w rezultacie skończyło się dobrze, jesli rozpatrujemy sprawy zwiazkow, bo wszyscy pozakladali rodziny i o wieki temu. Tzn chodzi mi o te moje kolezanki z przed 20 lat i więcej.

108 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-22 20:22:36)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Mogą. Tylko to płytkie jezioro zwane kałużą w którym nic nie złowiły.  Jeśli tylko to jej wystarczy, to te wymagania są mocno zaniżone.
Ale jeśli brak tych cech jej przeszkadza są zawyżone
Rossanka: nie z powodu wymagań dostają to co chcą tylko przez piorunującą pewność siebie i pewność tego czego chcą. A czy to im da szczęście to inna bajka

109

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
marakujka napisał/a:

Nie odpowiedziałaś na pytanie: co ci się wydaje.
No tak, dla niej przestaje być facetem. A co? Nie może? A na jakiej podstawie?
smile

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

Tylko, że te panie z wymaganiami, z tego co zauważyłam,  finalnie dostają partnera, jakiego właśnie chciały.  One się nie zastanawiają,  czy wchodzić w związek z rozsądku,  ba, im to do głowy nie przyjdzie nawet. Jeżeli coś im ewidentne  nie pasowało,  kończyły znajomość.  Oczywiście i one bywały odrzucane, w końcu faceci też szukali kobiety dla siebie,  a one nimi nie były.  Ale w rezultacie skończyło się dobrze, jesli rozpatrujemy sprawy zwiazkow, bo wszyscy pozakladali rodziny i o wieki temu. Tzn chodzi mi o te moje kolezanki z przed 20 lat i więcej.

rossanko, wymagania są jak najbardziej ok.
My tutaj mówimy o sposobie formułowania własnych wymagań i preferencji w taki sposób, aby nikomu nie odbierać hm...godności :-)

110

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
rossanka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

Tylko, że te panie z wymaganiami, z tego co zauważyłam,  finalnie dostają partnera, jakiego właśnie chciały.  One się nie zastanawiają,  czy wchodzić w związek z rozsądku,  ba, im to do głowy nie przyjdzie nawet. Jeżeli coś im ewidentne  nie pasowało,  kończyły znajomość.  Oczywiście i one bywały odrzucane, w końcu faceci też szukali kobiety dla siebie,  a one nimi nie były.  Ale w rezultacie skończyło się dobrze, jesli rozpatrujemy sprawy zwiazkow, bo wszyscy pozakladali rodziny i o wieki temu. Tzn chodzi mi o te moje kolezanki z przed 20 lat i więcej.

rossanko, wymagania są jak najbardziej ok.
My tutaj mówimy o sposobie formułowania własnych wymagań i preferencji w taki sposób, aby nikomu nie odbierać hm...godności :-)

Nie wiem jak te moje kolezanki komunikowały  mężczyznom swoje oczekiwania. Do mnie, jako do koleżanki,  w prywatnych slowach  mowily: dla mnie facet poniżej 180 to nie facet, nie pociąga mnie, facet z brzuchem z nadwagą  jest nie atrakcyjny, jak mi X przytyje,  to go rzucę,  albo: Rossanka, dla mnie facet musi być pracowity i zaradny, ja sobie muszę znaleźć takiego, co zarobi na mnie i na dzieci (dopóki będę na urlopie), przy którym nie zgine i musi być również pracowity w domu, umieć ugotować,  zająć się dziećmi itd, bo ja będę nianczyc dzieci, a nie dużego faceta. (Obie koleżanki  siedziały na macierzyniskim minimum, potem szybciutko wtpracaly do pracy, w myśl zasady, że nie po to studiowały, aby teraz zalegać  z dziećmi latami w domu).

111

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
rossanka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Odpowiedziałam :-) Ale fakt, nie wprost ;-)

Wg mnie nie przestaje. Ale wiesz co marakujka, może generalnie takie postawienie sprawy przez „panią z wymaganiami” ma ten plus, że wszystkim zainteresowanym facetom, nawet tym spełniającym dane kryterium, pokazuje jak łatwo i szybko można być przez nią „wykastrowanym”. W ten sposób ci bardziej przewidujący mogą sobie oszczędzić czasu :-D

Tylko, że te panie z wymaganiami, z tego co zauważyłam,  finalnie dostają partnera, jakiego właśnie chciały.  One się nie zastanawiają,  czy wchodzić w związek z rozsądku,  ba, im to do głowy nie przyjdzie nawet. Jeżeli coś im ewidentne  nie pasowało,  kończyły znajomość.  Oczywiście i one bywały odrzucane, w końcu faceci też szukali kobiety dla siebie,  a one nimi nie były.  Ale w rezultacie skończyło się dobrze, jesli rozpatrujemy sprawy zwiazkow, bo wszyscy pozakladali rodziny i o wieki temu. Tzn chodzi mi o te moje kolezanki z przed 20 lat i więcej.

rossanko, wymagania są jak najbardziej ok.
My tutaj mówimy o sposobie formułowania własnych wymagań i preferencji w taki sposób, aby nikomu nie odbierać hm...godności :-)

Ty mówisz.
Ja tam nie odbieram nikomu godności. smile Koleżanki Ross też raczej nie.

112

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
rossanka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Tylko, że te panie z wymaganiami, z tego co zauważyłam,  finalnie dostają partnera, jakiego właśnie chciały.  One się nie zastanawiają,  czy wchodzić w związek z rozsądku,  ba, im to do głowy nie przyjdzie nawet. Jeżeli coś im ewidentne  nie pasowało,  kończyły znajomość.  Oczywiście i one bywały odrzucane, w końcu faceci też szukali kobiety dla siebie,  a one nimi nie były.  Ale w rezultacie skończyło się dobrze, jesli rozpatrujemy sprawy zwiazkow, bo wszyscy pozakladali rodziny i o wieki temu. Tzn chodzi mi o te moje kolezanki z przed 20 lat i więcej.

rossanko, wymagania są jak najbardziej ok.
My tutaj mówimy o sposobie formułowania własnych wymagań i preferencji w taki sposób, aby nikomu nie odbierać hm...godności :-)

Nie wiem jak te moje kolezanki komunikowały  mężczyznom swoje oczekiwania. Do mnie, jako do koleżanki,  w prywatnych slowach  mowily: dla mnie facet poniżej 180 to nie facet, nie pociąga mnie, facet z brzuchem z nadwagą  jest nie atrakcyjny, jak mi X przytyje,  to go rzucę,  albo: Rossanka, dla mnie facet musi być pracowity i zaradny, ja sobie muszę znaleźć takiego, co zarobi na mnie i na dzieci (dopóki będę na urlopie), przy którym nie zgine i musi być również pracowity w domu, umieć ugotować,  zająć się dziećmi itd, bo ja będę nianczyc dzieci, a nie dużego faceta. (Obie koleżanki  siedziały na macierzyniskim minimum, potem szybciutko wtpracaly do pracy, w myśl zasady, że nie po to studiowały, aby teraz zalegać  z dziećmi latami w domu).

Powyżej pojawiło się konkretne określenie „facet zaczyna się od...” i to jest sposób, który wzbudza kontrowersje i pokazuje, że komuś tworzącej takie sformułowanie zabrakło wyczucia, ale już dajmy temu spokój.

Uważam, że swoje wymagania i preferencje warto mieć, ale w przeciwieństwie do autorki wątku nie traktuję ich jak wytycznych.
Twoje koleżanki ross miały swoje preferencje i wymagania, ale czy kierowały się nimi jak wytycznymi i podług tychże kryteriów dokonywały wyboru, czy to były bardziej wskazówki? Ostatecznie jest mnóstwo facetów spełniających podane kryteria, ale nie każdy z tych facetów zaciekawi sobą, zafascynuje i przyprawi o szybsze bicie serca ;-)

113 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 21:13:27)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Hmm, ciekawe odmienne zdanie między Paniami smile

Szczerze, to ciekawie muszą wyglądać takie pogaduszki w męskich lub damskich gronach. Czasami sobie człowiek robił różne dziwne żarciki z pewnych kobiecych  atutów, chociaz chyba nigdy nie padło stwierdzenie, żę z powodu jakiejś cechy kobieta przestaje być kobietą, ząs określenia typu "pasztet" raczej nie padały, bo znależć kobietę która byłaby kompletnie aseksualna i to jeszcze patrząc na tę JEDNĄ, JEDYNĄ cechę, to sobie nie przypominam...
No cóż, święte prawo wyboru dla każdego smile Szczerze się cieszę, że odnalazły swoje szczęscie smile Nie ma o co kruszyć kopii.
Wszystko fajnie, jak takie pogaduszki zamykają sie w gronie psiap[siółek. Tylko co wtedy, kiedy gdzieś w jakiejś sytuacji, kiedy takiej kobiecie jakiś facet, poniżęj jej wymagań okazuje zwyklą uprzejmość, co ona z pewnością odbierze jako umizgi, strzeli jakiś niewybredny tekst, tylko po to, zeby pokazać butnie, ze nie ma u niej szans? Natomiast, ten tekst typu: jak X przytyję, to go rzucę, pozwólcie, że nie skomentuję..Równie dobrze, można rzucić partnera, kiedy ma przejśćiowe problemy finasowe czy zawodowe, których przecież nie rozwiązuje się zawsze ot, tak, przez pstryknięcie palca, prawda? Jeśli wtedy gość usłyszy, że jest mało ambitny i leniwy, bo po jednym dniu nowej pracy nie znalazł. Zresztą pracowitość i zaradnośc też można mierzyć różną skalą. Ważne,żeby potrzeby MOJE nie rozbiegały się z potrzebami partnera.
Gorzej, kiedy chcemy wejść w związek i te oczekiwania się rozmijają: skoro moja partnerka wymaga ode mnie żebym ciągle i bezustannnie piał się w góre po szczeblach kariery na stanowisko dyrektorskie a mnie z kolei nie kręcą takie wyścigi? Zostanę od razu zaszufladkowany jako nieudacznik, leń i obibok?

Trzymając się sposobu formułowania tychże wymagań, chociażby na portalu randkowym: nie przytoczę tutaj pełnegpo cytatu, ale pewna pani, o której wcześniej wspomniałem, wyraziła swoją niechęć wobec łysych czy lekko otyłych tak dosadnie, zę zrobiło się to niesamczne. Więc nawet, ktoś kto takie czy owakie wymagania spełnia, ale widzi, JAK dana osoba je formułuje i jeśli to sformułowanie zwyczajnie przekracza pewien poziom kultury osobistej, to można się poczuć zniesmaczonym. Tym bardziej, jeśli w grę wchodzą stereotypy i to bardzo płytkie.

114

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
MagdaLena1111 napisał/a:
rossanka napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

rossanko, wymagania są jak najbardziej ok.
My tutaj mówimy o sposobie formułowania własnych wymagań i preferencji w taki sposób, aby nikomu nie odbierać hm...godności :-)

Nie wiem jak te moje kolezanki komunikowały  mężczyznom swoje oczekiwania. Do mnie, jako do koleżanki,  w prywatnych slowach  mowily: dla mnie facet poniżej 180 to nie facet, nie pociąga mnie, facet z brzuchem z nadwagą  jest nie atrakcyjny, jak mi X przytyje,  to go rzucę,  albo: Rossanka, dla mnie facet musi być pracowity i zaradny, ja sobie muszę znaleźć takiego, co zarobi na mnie i na dzieci (dopóki będę na urlopie), przy którym nie zgine i musi być również pracowity w domu, umieć ugotować,  zająć się dziećmi itd, bo ja będę nianczyc dzieci, a nie dużego faceta. (Obie koleżanki  siedziały na macierzyniskim minimum, potem szybciutko wtpracaly do pracy, w myśl zasady, że nie po to studiowały, aby teraz zalegać  z dziećmi latami w domu).

Powyżej pojawiło się konkretne określenie „facet zaczyna się od...” i to jest sposób, który wzbudza kontrowersje i pokazuje, że komuś tworzącej takie sformułowanie zabrakło wyczucia, ale już dajmy temu spokój.

Uważam, że swoje wymagania i preferencje warto mieć, ale w przeciwieństwie do autorki wątku nie traktuję ich jak wytycznych.
Twoje koleżanki ross miały swoje preferencje i wymagania, ale czy kierowały się nimi jak wytycznymi i podług tychże kryteriów dokonywały wyboru, czy to były bardziej wskazówki? Ostatecznie jest mnóstwo facetów spełniających podane kryteria, ale nie każdy z tych facetów zaciekawi sobą, zafascynuje i przyprawi o szybsze bicie serca ;-)

Z tego co pamiętam,  to było jedno z głównych kryteriów.  Poza tym oczywiście były też i inne cechy i wzajemna sympatia plus poźądanie. Co z tego, że pierwsza koleżanka miałaby np tego wysokiego faceta, jak z charakteru byłby nie do zniesienia. Albo ta druga -bardzo zaradnego, ale kompletnie by ją odrzucal fizycznie ? Zebrało się wiele cech, ale te dwie pamiętam wyraźnie,  bo dość  często o tym mowily.

115

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Hmm, ciekawe odmienne zdanie między Paniami smile

Szczerze, to ciekawie muszą wyglądać takie pogaduszki w męskich lub damskich gronach. Czasami sobie człowiek robił różne dziwne żarciki z pewnych kobiecych  atutów, chociaz chyba nigdy nie padło stwierdzenie, żę z powodu jakiejś cechy kobieta przestaje być kobietą, ząs określenia typu "pasztet" raczej nie padały, bo znależć kobietę która byłaby kompletnie aseksualna i to jeszcze patrząc na JEDNĄ, JEDYNĄ cechę.
No cóż, święte prawo wyboru dla każdego smile Szczerze się cieszę, że odnalazły swoje szczęscie smile Nie ma o co kruszyć kopii.
Wszystko fajnie, jak takie pogaduszki zamykają sie w gronie psiap[siółek. Tylko co wtedy, kiedy gdzieś w jakiejś sytuacji, kiedy takiej kobiecie jakiś facet, poniżęj jej wymagań okazuje zwyklą uprzejmość, co ona z pewnością odbierze jako umizgi, strzeli jakiś niewybredny tekst, tylko po to, zeby pokazać butnie, ze nie ma u niej szans? Natomiast, ten tekst typu: jak X przytyję, to go rzucę, pozwólcie, że nie skomentuję.ie.

Finalnie powstało z tego jednak malzenstwo, faceta też nikt nie zmuszał,  aby się z tą moją koleżanką ożenił . O rozwodzie nie słyszałam,  aby brali. Wydawali się być dobrani.
Jak tak patrzeć z perspektywy czasu, to oboje maja to czego chcieli, są z tą osobą, z którą chcieli. On też mógł sobie poszukać innej,  ale tego nie zrobił.
A niewybredne teksty? To już zależy od człowieka ale i od drugiej strony. Jedna osoba weźmie sobie do serca przykre slowa innej zrobi się przykro, ale potem przyjdzie refleksja,  że może i dobrze że nic nie wyszło,  bo on czy ona okazała czy okazał się chamski.

116 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 23:29:39)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Przypadek ciekawy a jednocześnie dość brutalny smile

Dobrze, że koleżanka jednak znalazła tego wymarzonego. Nie mogę się jednak nie odnieść do tej jej sztywnej klasyfikacji: facet zaczyna sie od iluś tam. Może to być krzywdzące, nawet jak kogoś bezpośrednio nie dotyczy. Rozumiem, że każdy ma wolny wybór, ale takie skrajne oceny, wywołują skrajne emocje. Z tego typu opinii bije już nawet nie obojętność czy niechęć, ale taka pogarda w stronę niższych facetów, bo rozumiem,że nie zwracała już uwagi na absolutnie ŻADNE cechy?

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy ...

A ja nie rozumiem. A jak koleżanka Rossanki miałaby mówić o tym, co preferuje? Tak jak ty, niepodobna? "Nie przejmuj się wzrostem..."? Żeby pisali do niej i zabierali swój i jej czas tacy, którymi ona na pewno nie zainteresowałaby się?
Tamta przynajmniej nie bała się postawić sprawy jasno i konkretnie, a nie kręcić coś w stylu twojego obłudnego "ach, ach, nie przejmuj się...". Nie było też to chamskie, a w zupełnosci normalnie wyrażone preferencje.
Po co ta obłuda? smile

Zarzucając komuś obłudę, warto by było to uzasadnić, a na razie pomieszałaś z sobą parę rzeczy, które nie mają związku i wydaje Ci się, że coś demaskujesz.

Co jest twoim zdaniem obłudą?

Czy to, że napisałam, że większość kobiet lubi wysokich mężczyzn, ale to nie znaczy, że kryterium wzrostu musi być decydujące i że wobec niego inne cechy - chociażby tylko wizualne - tracą znaczenie? Atrakcyjność to nie tylko wzrost i ja naprawdę nie znam kobiet, które nie zwracałyby uwagi na inne cechy wyglądu, nawet wprost przyznając, że wzrost jest w tej ocenie jednym z wyznaczników. Poza wzrostem zwraca się uwagę na parę innych "szczegółów" i jeśli one się podobają, to zazwyczaj nie będzie miało znaczenia, że facet ma 176 cm, a nie 185. A jeśli jest tylko wysoki, a reszta niespecjalna, to wzrost nie wystarczy, by był uznany za przystojnego.
Żeby mieć podstawy do zarzucania obłudy, to musiałabyś znać preferencje wszystkich kobiet, które tak to widzą, lepiej niż one same. Może Ty sobie tworzysz listę wymagań i odhaczasz, i jeśli gość nie posiada jednej z wymienionych cech, to leci na drzewo, choć ma wiele innych, i gdybyś powiedziała, że to Ci się podoba, ale nie jest konieczne, to byłabyś obłudna - nie wiem, ale nie każdy tak działa.

Czy obłudą jest to, że zasugerowałam Bagiennikowi, który chyba poczuł się trochę urażony niektórymi komentarzami w tym wątku, że nie ma powodu do przejmowania się niewysokim wzrostem, bo niezależnie od niego dobrze wygląda?

Nie rozumiem Cię.

Co do koleżanki Rossanki, to miała prawo mieć swoje preferencje, ale jeśli spotykanych mężczyzn informowała o nich w takiej samej formie, jak swoje znajome - "Facet dla mnie zaczyna się od ..." to jest to chamskie, sugeruje, że ktoś, kto nie spełnia jakiegoś jej wymogu, nie jest mężczyzną, nie zasługuje, żeby się tak nazywać, dewaluuje go zupełnie. To podobna sytuacja, jak ta z portalu, którą opisał Bagienni_k, gdzie pani na swoim koncie wyznała, że łysi faceci są według niej umysłowo upośledzeni.
Wyobraź sobie, że spotykasz mężczyznę, nie podobasz się mu (trudno, zdarza się) i mówi Ci: sorry mała, ale kobietą to ty nie jesteś, kobieta kończy się na 53 kilo/ zaczyna się od miseczki D/ kończy się z pierwszym siwym włosem, a widzę, że masz odrost, coś ci tam przebija/ z taką twarzą to ty chyba jesteś po zmianie płci?  Czujesz to? Ja jakoś nie bardzo.
Nie wystarczy, że powie, że nie jesteś w jego typie i nic z tego nie będzie? Co wolisz?

Poza tym Rossanka nie wspominała, że koleżanka tych mężczyzn poznawała w internecie, więc nie jest wytłumaczeniem, że gdyby się tak nie wyraziła, to pisaliby do niej tacy, którymi by się nigdy nie zainteresowała i zabierali czas, a tracili swój.
Na jakimś portalu jest akurat łatwo wpisać sobie w rubryczkę 'kogo szukam', że szuka wysokiego i nawet podać przedział. Choć gdyby napisała to w formie tak pozbawionej wyczucia, jak mówiła koleżankom, to jestem pewna, że sensowny facet i tak by ją sobie odpuścił, nawet mając wymagane 185 czy 190.
W innych okolicznościach nikt na czole tego wypisane nie ma. Jeśli nie podzielamy czyjegoś zainteresowania, bo nie podoba się nam pod jakimkolwiek względem, to można prosto, ale z kulturą dać to do zrozumienia. "Nie jesteś w moim typie" powinno wystarczyć. Jeśli ktoś bardzo chce wiedzieć dlaczego, to można sprecyzować.

117 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 23:58:15)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

W przypadkach opisów z portali, niejednokrotnie raził mnie język, jakim posługiwały się kobiety (męskich profili nie sprawdzałem). Może gdzieś tam z tyłu głowy, coś mi będzie siedzieć, że akurat taka kobieta, jak koleżanka rossanki, jest mocno ograniczona, mając niesamowicie płytkie i wąskie myślenie... Ale nieważne, NIE TO jest istotne, bo takie rzeczy po czasie spływają po mnie jak po kaczce...

Najbardziej rażą stereotypy. Takie właśnie jak ten, który wyłania się z tej opinii o łysych: wsadzanie każdego łysego faceta do worka z tępymi kibolami czy przestępcami. Wyglądało to tak, jakby odbierała im prawo do nazywania siebie człowiekiem, jednocześnie podkreślając, jaka jest cudowna. Jakby to napisała w ten sposób, który z kolei widziałem w innym profilu, gdzie było to przedstawione grzecznie i z wyczuciem. Dlatego nie chodzi tutaj cały czas o narzekanie na kobiety czy ich wymagania, ale sposób ich prezentacji i brak elementarnej kultury. Gdyby w dokładnie odwrotnej sytuacji facet postąpił tak, jak wspomniała niepodobna, to zostałby natychmiast zaszufladkowany, jako płytki, szowinistyczny, prymitywny samiec. Może to jakiś psychologiczny mechanizm, ale jeśli kobieta może przebierać i odsiewać facetów, to może wyrabiać, przynajmniej w niektórych jednostkach, takich ja te z portalu, poczucie jakiejś wyższośći i dominacji nad facetem. Powiem szczerze, że tez bym się zastanowił, nawet spełniając te wymagania, czy warto takiej kobiecie zaufać... (nie mówię tutaj o kolezance rossanki, bo wiem o niej za mało jednak, a jak się okazuje, są szczęsliwą rodziną ze swoim wybrankiem) smile

118

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Próbowałem edytować post, żeby poprawić lierówki, ale minęła północ i się nie da ...:(

119

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
niepodobna napisał/a:
marakujka napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Doskonale rozumiem te uwagi na temat sposobu przedstawiania swoich oczekiwań przez niektóre osoby. Temu czasem bardzo brakuje wyczucia i zwykłego szacunku.

Jeśli chodzi o samą preferencję wysokiego wzrostu, to myślę, że niepotrzebnie tak się tym przejmujesz, bo chociaż jest prawdą, że większość kobiet lubi wysokich, to już nie większość będzie uważać to za tak ważne, że inne cechy ...

A ja nie rozumiem. A jak koleżanka Rossanki miałaby mówić o tym, co preferuje? Tak jak ty, niepodobna? "Nie przejmuj się wzrostem..."? Żeby pisali do niej i zabierali swój i jej czas tacy, którymi ona na pewno nie zainteresowałaby się?
Tamta przynajmniej nie bała się postawić sprawy jasno i konkretnie, a nie kręcić coś w stylu twojego obłudnego "ach, ach, nie przejmuj się...". Nie było też to chamskie, a w zupełnosci normalnie wyrażone preferencje.
Po co ta obłuda? smile

Zarzucając komuś obłudę, warto by było to uzasadnić, a na razie pomieszałaś z sobą parę rzeczy, które nie mają związku i wydaje Ci się, że coś demaskujesz.

Co jest twoim zdaniem obłudą?

Czy to, że napisałam, że większość kobiet lubi wysokich mężczyzn, ale to nie znaczy, że kryterium wzrostu musi być decydujące i że wobec niego inne cechy - chociażby tylko wizualne - tracą znaczenie? Atrakcyjność to nie tylko wzrost i ja naprawdę nie znam kobiet, które nie zwracałyby uwagi na inne cechy wyglądu, nawet wprost przyznając, że wzrost jest w tej ocenie jednym z wyznaczników. Poza wzrostem zwraca się uwagę na parę innych "szczegółów"

A ktoś tu mówi w ogóle o jakiejś kobiecie, która patrzy tylko na wzrost???

No własnie: "ach ach, nie przejmuj się, większość kobiet nie zwraca takiej uwagi...". Samo takie mówienie i przywoływanie tej mitycznej większośći już jest obłudą. Przecież nie jesteś tą większością i nie możesz tego wiedzieć, co większość.
Jest to takim wciskaniem kitu na zasadzie: "ja (chyba) odpadam, wiele innych forumowych też, ale na pewno większość kobiet cośtam".

A co jeśli większość kobiet zwraca uwagę i nie będzie w stanie się zakochać - praktycznie - w byle kim? - A do dotego takie złote rady się sprowadzają - wyeliminować swoje oczekiwania i wziąć byle kogo (tutaj byle kogo pod względem wyglądu) i niech się chłopak z bagien tak nie stresuje. W końcu jako osobnim płci męskiej, on jest Ten Wspaniały (nawet jeśli mialby 1.50m) i to kobity pod niego najlepiej niech się dostosują i zaprzestaną tak uzewnętrzniać swoje preferencje, żeby mu smutno nie było, zeby nie czuł się porażony. wink
Tak to podsumuję już ogólnie.


Bagienny, a widziałeś moze na tym swoim portalu, od kiedy taka niewaista tam ma konto? Bo moze od np. pięciu lat i sobie stwierdziła w pewnym momencie, że przestanie bawić się w elegantsze formą opisu, bo z nich nic dobrego jej nie wynika? (Pomijam jakieś jej wtręty emocjonalne niestosowne, ale już nawet o nich nie mówiąc, bo i tak mam wrażenie, że ciebie jakkolwiek postawione warunki by zniesmaczyły) Może miała ładny opis, ale zgłaszali się tacy, do których nic... i tylkoz zabierali sobie nawzajem czas?

A co do "Facet zaczyna się od..." - ja tu nie widzę niczego zdrożnego. Jest to raczej powiedziane kontekstowo - facet dla mnie, facet wg mnie itp., potencjalny mój facet, taki który to na mnie robi wrażenie. Co nie zmienia faktu, że ci spoza przedziału nie przestają być ludźmi albo mężczyznami w ujęciu biologii: osobniki płci męskiej. Ale już nie "kowboje".

120 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-23 09:07:49)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Manipulujesz Marakujka . Nie było powiedziane, że nie ważne tylko że nie jest to element decydujący- no może u niektórych o wzroście dziewczynki. z kompleksami własnymi na tym punkcie zabijanymi 12 cm szpilką big_smile

I tak facet zaczyna się  ... to chamstwo zwykłe.
Tak samo jak mówienie podobnych rzeczy o kobietach. Całe szczęście świadczy o wypowiadającej te słowa.
Zdarzyło mi się że kiedyś gość powiedział coś takiego o koleżance obok, bo wydawało mu się że zapunktuje u mnie - moja opinia o nim poniżej mułu spadła, i to pewnie spotka takie Panie u myślących mężczyzn

121 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 13:41:47)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Zacznijmy od tego, że nie poczułem się w żaden sposób osobiście urażony, przynajmniej na tyle, na ile się to niektórym mogło wydawać smile Spływa po mnie to, co kobiety o mnie myślą, bo nie żyje po to, żeby się jakiejś łaskawie podobać i ją uszczęsliwiać. Żyję dla siebie i przede wszystkim dla siebie smile Nie popadam też w kompleksy, kiedy jakas kobieta nie popatrzy na mnie na ulicy. Co więcej uważam, że są w życiu dużo poważniejsze problemy niż brak powwodzenia u płci przeciwnej, jak choćby brak bliskich przyjaciół czy znajomych albo sensownego pomysłu na swoje życie.

Powiedziałbym bardziej że to raczej ogólne zażenowanie, jakie w pierwszej chwili człowieka dopada po usłyszeniu takich tekstów, tak samo jak z pewnością każdą kobietę dopadło by zażenowanie po przeczytaniu analogicznej wiadomości, na temat męskich wyobrażeń prawdziwie kobiecej kobiety. Chyba, że stosujemy podwójne stadardy...Oby nie.. smile Wiadomo, emocje są , potem przychodzi mała refleksja: Ok, każdy niech wybiera po swojemu, jeśli laska pisze, że nie chce takiego i takiego, ale innego, to nie będę jej głowy zawracał bo po co? Napiszę do pozostałych 95 %, które tak dosadnie się nie określiły, a co będzie potem to się zobaczy.

Któraś z dziewczyn tutaj na forum mądrze napisała, że komunikat bardziej kształtuje odbiorca. Jest w tym sporo racji. Jeśli kobieta twierdzi, że chce dla siebie takiego i takiego faceta, wyrażając jednocześnie, że dla niej prawdziwy gość zaczyna sie od iluś tam, to OK, sama o tym wie. Ale już inni odczytują to inaczej. Nawet tutaj na forum, ale tez na innych tego typu portalach czy kanałach na Youtubie, sporo dziewczyn było zażenowanych takimi tekstami, zresztą odnośnie wzrostu faceta. Z pewnością nie chodziło im o posiadanie wymagań jako tako, ale o to jak w przestrzeni publicznej ktoś je prezentuje. Druga sprawa to to, że słowa wypowiadane a szczegółnie tutaj w sieci i na forum, często sugerują coś, co absolutnie nie ma miejsca. Denerwujące jest to, że coby człowiek nie napisał i jakby najzwyczajniej czegoś nie uzsadnił, to od razu powstają takie złośliwości, w których ktoś mi zarzuca pewne przywary, które zwyczajnie nie istnieją. Nie oczekuję od nikogo politowania ani przesadnej empatii, jestem tylko zwykłym człowiekiem. Nie potrzebuje do życia ciągłej atencji kobiet. Masz marakujka całkowicie błedne mniemanie o mnie, choćby w kwestii tego, czy mnie odrzucają kobiety o jakichkolwiek wymaganiach. Otóż nie! Odrzucają mnie naprawdę nieliczne, ale swoje wymagania tez mam, choć nie zdarzyło mi się umieścic w opisie tekstu pt: " Kobietom o miseczce mniejszej od C lub cięższej niż 55 kg nie odpisuję" smile I nie znaczy to oczywiście, że wbrew temu, jakie cechy sa dla mnie istotne, dopuszczam opcję, że pokocham kogoś, kto takich wymagań nie spełnia. W każdym razie, nie skreślę kobiety całkowicie na podstawie jednej cechy, kiedy reszta mi odpowiada( również koleżanki rossanki wbrały swoich partnerów oceniając ich, całe szczęście, w sposób całościowy). A z takim jednostkowymi ocenami się zetknąłem. Swoją droga, to preferowanie wysokich facetów przez kobiety i obfitych krągłości u Pań przez mężczyzn, ma analogiczne podłoże ewolucyjne smile, zatem ewentualne stosowanie podwójnych standardów przez którąkolwiek z płci, jest zwyczajnie obłudne.

Wszystko rozbija się tutaj o elastyczność a już w największym stopniu o kulturę osobistą. Niektórzy są wyczuleni na sam sposób przekazywania informacji, który może sugerować jak ktoś podchodzi do potencjalnego partnera lub tez na fałszywe stereotypy, jak w wypadku łysych. Pewne jednostki, mając określoną przewagę, czy to pod kątem wyglądu, czy statusu materialnego stają się z jednej strony dominującymi a z drugiej zaczynają czasami patrzeć z pogardą na kogoś, kto się ich zdaniem gorzej ubiera lub gorzej wygląda, albo czymś innym zajmuje w życiu. Przebija się wtedy ogromny brak szacunku i empatii dla drugiego człowieka. Z tego mogą wynikać takie opisy. Wszystko można przekazać za pomocą ogłady i odrobiny taktu, tym bardziej, kiedy przekazujemy to w sieci. Wybacz, ale jeśli ta panna usilnie jest przekonana, że każdy łysy to kibol czy ćwierć inteligent lub też każdy z odrobiną brzuszka zostaje od razu leniem i obibokiem, to jak mam o niej pomyśleć? A jeśli jeszcze chodzi o kwestię wymagań to, gdyby większość kobiet miała je tak sztywne, to codziennie na ulicy widywałoby się samych modeli i modelki chodzące razem a nie choćby atrakcyjne dziewczyny i przeciętnych facetów? Świadczy to, ze często ludzie w ziązkach idą na pewne ustępstwa, jak w kazdej innej dziedzinie życia.Kto i na jakie pójdzie, to już jest indywidualna sprawa. Krótko mówiąc: NIE CZUJĘ SIĘ urażony, nie wymagam aby mi kazda niewiasta do stóp padała, nie wylewam tutaj swoich frustracji czy kompleksów. Zwyczajnie WZIĄŁEM UDZIAŁ W DYSKUSJI! Jeśli ktoś widzi to inaczej, to już jego sprawa, ale o to nie dbam, bo sam wiem najlepiej, co czuję w danej chwili.

Jeśli chodzi o ta pannę z portalu to w moim odczuciu powinno to wyglądać tak: NIEZALEŻNIE od tego jak długo tam jesteś oraz ile i jakie wiadomości dostajesz, warto zachować minimalny poziom ogłady, taktu i kultury osobistej. Zresztą, jak jakiś adorator staje się chamski i namolny to można dodać go do czarnej listy, albo najzwyczajniej w świecie olać. Swego czasu, mając gdzies takie konto( wtedy w wieku 30 lat) pisały do mnie dziewczyny koło 18 -19 lat. Dopisałem wtedy, iż nie chcę rozmawiać z kimś w takim wieku. Mógłbym użyć określenia gówniara, ale po co? Dla dowartościowania się? No raczej nie...Później oczywiście tez pisały, ale dlaczego miałbym marnować czas i energię na wątpliwej jakości wypowiedzi pod adresem tych dziewczynek..?

No nic..Nie będę się więcej rozpisywał, bo powstał mały offtop

Autorko jakieś postępy w sprawie? smile

122

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

To ja pisałam o tym sposobie odbioru komunikatu np o wzroście czy o innych cechach. Też słyszę,  że np kobieta to tylko do 35 roku zycia, a po 40 to już  babcie są, albo, że w pewnym wieku pan oczekuje jescze potomka, a za stara kobieta nie da mu dziecka.  I co i nico, źyję sobie. Czy kogoś jeszcze poznam? Nie wiem. Może tak, może nie, ale liczę się coraz bardziej z drugą opcją,  która nie odnosi się do wieku, bo problem z tym miałam i 10 i 20 la temu. Może więc istnieją ludzie, którym miłość,  związek się nie zdarzy. Może należe do tej puli, kto wie?
Co do tych moich kolezanek oraz obserwacji innych to zauważyłam,  że wlasnie owe wymagania, preferencje, czasem drastyczne,  nie przeszkodziło im spotkać pewnego dnia właściwej osoby. A dalej już się potoczyło. Były również sytuację,  gdzie kobieta wybrała sobie mężczyznę. ,który miał być brunetem, okazał się blondynem  albo mial byc po studiach, a on nie miał wykształcenia. I tak dalej. W każdym razie inne cechy pasowały idealnie.
Inna sprawa, co mi np po tych 180 cm jak facet kompletnie nie będzie się nadawał do życia,  albo go nawet nie polubie? To jest tylko jedna cecha.  Trzeba patrzeć bardziej ogólnie. ,z kolei  jedna cecha potrafi przekreśla całkiem kandydta. I tak dalej i tak dalej.
Ale nie ma co gdybac, jak się pojawi odpowiednią osoba, to nie lata się na randkę z centymetrem, ani nie zastanawia, tak i analizuje, to przychodzi na dalszym etapie.
Możemy tu sobie gdybac i nabijac strony, a to tylko takie puste rozważania.  Powiem tak, że wydaje mi się,  że wymagania dobrze mieć,  ale trzeba być też elastycznym.Brać co przychodzi w życiu i się w tym odnajdywac. Kiedy trzeba zadziałać,  a kiedy nie trzeba to odpuścić działania.

123 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 09:49:25)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Właśnie smile Elastyczność w granicach rozsądku i całościowa, kompleksowa ocena szansą na sukces smile

124

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Właśnie smile Elastyczność w granicach rozsądku i całościowa kompleksowa ocena gwarancją sukcesu smile

Bez przesady, gwarancji na nic nie ma.
Ale elastyczność może trochę pomóc.  smile

125 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 09:57:28)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Heh, zdążyłaś odpisać zanim edytowałem smile Błysk smile

126

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
bagienni_k napisał/a:

Heh, zdążyłaś odpisać zanim edytowałem smile Błysk smile

A czemu edytowałeś?

127

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Jezeli ktos bardzo chce zwiazku to bedzie bardzo elastyczny, a nawet bedzie chodzil na ogromne ustepstwa. Jezeli kogos nie obchodzi szukanie relacji to bedzie sie byc moze trzymac wymagan swoich.
Niektore osoby mi mowily, ze nie mam zadnych wymagan (bo mam inne od ich wymagan), a inne osoby, ze mam za sztywne zasady.
Osobiscie bylam w relacjach z innym typem faceta. Z innym wygladem i innymi cechami. Zawsze wiedzialam, ze to nie facet, ktory zalozy mi obraczke na palec.
Ostatecznie slub wzielam z panem, ktory nawet wygladal dokladnie w takim typie w jakim od dzieciaka mi sie panowie podobali.

Dla mnie to proste. Wyrachowanie porownalabym to do kupowania samochodu.
Jezeli mam kupic samochod za milion zlotych to bedzie to dokladnie taki samochod, ktory wspaniale jezdzi, pasuje do mnie wygladem, w ktorym wygodnie sie siedzi i w ktorym czuje sie jak krolowa.
Jak mam placic za relacje swoim czasem, latami mojego zycia to osoba z ktora jestem musi pasowac jak rekawiczka. Moj czas jest dla mnie warty wiecej niz milion dolarow bo zycie mam tylko jedno i nikt czasu mi nie odda.

128

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Trochę trzeba się do siebie dostosować, ale bez zapominania o sobie. Dopasowanie to jest to czego szukamy <3

129 Ostatnio edytowany przez rossanka (2019-09-23 10:52:09)

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?
Winter.Kween napisał/a:

Jezeli ktos bardzo chce zwiazku to bedzie bardzo elastyczny, a nawet bedzie chodzil na ogromne ustepstwa. Jezeli kogos nie obchodzi szukanie relacji to bedzie sie byc moze trzymac wymagan swoich.
Niektore osoby mi mowily, ze nie mam zadnych wymagan (bo mam inne od ich wymagan), a inne osoby, ze mam za sztywne zasady.
Osobiscie bylam w relacjach z innym typem faceta. Z innym wygladem i innymi cechami. Zawsze wiedzialam, ze to nie facet, ktory zalozy mi obraczke na palec.
Ostatecznie slub wzielam z panem, ktory nawet wygladal dokladnie w takim typie w jakim od dzieciaka mi sie panowie podobali.

Dla mnie to proste. Wyrachowanie porownalabym to do kupowania samochodu.
Jezeli mam kupic samochod za milion zlotych to bedzie to dokladnie taki samochod, ktory wspaniale jezdzi, pasuje do mnie wygladem, w ktorym wygodnie sie siedzi i w ktorym czuje sie jak krolowa.
Jak mam placic za relacje swoim czasem, latami mojego zycia to osoba z ktora jestem musi pasowac jak rekawiczka. Moj czas jest dla mnie warty wiecej niz milion dolarow bo zycie mam tylko jedno i nikt czasu mi nie odda.

Czyli w zasadzie to, o czym tu się pisze.  Jak ma być to partner, to taki,  który pasuje całościowo,  a nie, że jest się  kimś z rozsądku.  Albo, ze już czas,  bo wiek goni. Albo, że nie pasuje nam to to i tamto, czujemy się przy kimś średnio,  no ale każdy ma wady, gdzie ja znajdę księcia,  więc biorę co jest, jakkolwiek brzydko to zabrzmiało,
Jeśli będę kiedyś w związku,  to tylko z tym, z kim chce autentycznie być,  a nie, że nie mam prawa już wybierać,  bom stara, i powinnam się cieszyć, z kogokolwiek. To już raczej wolę zostać sama. To nikomu nie szkodzi.

130

Odp: Związek z rozsądku czy samotność?

Co do wieku to myślę ze uswiadomiona czy nie chęć posiadania dziecka jest mocną determinantą. A Panowie chcą jeszcze cos z tego związku mieć zanim zagłębia się w pieluszki tongue
Może i 50 latka urodzić ale której się by chciało?  No chyba ze z wielkiej milosci Dlatego odrzucanie przez 40 łatki z gory rozwodnikow z dziećmi nie jest przemyślane

Posty [ 66 do 130 z 367 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Związek z rozsądku czy samotność?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024