Bardzo Ci kibicuję i wierzę, że dasz radę.
67 2019-10-04 13:24:58 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-04 13:26:50)
Spotkałam się ostatnio z kumplem z liceum, mamy bardzo alkoholowa znajomość. Sukces, wypiliśmy tylko herbatę i nie dałam się złamać chociaż pytał czy idziemy na piwo. Odmówiłam stanowczo. Poznał mnie tez ze swoją przyjaciółka, która ma ten sam problem i chciała mnie poznać, żeby zasięgnąć porady i szczerze pogadać. Jestem dla niej guru, bo nie pije 6 dni, haha. Fajnie będąc alkoholikiem również komuś pomoc, spytała czy może iść ze mną na AA w niedziele, zgodziłam się choć mam obiekcje, ale głupio odmówić. Wolałabym tam chodzić sama, ale tłumacze sobie to w ten sposób, ze może razem jakoś będziemy się wspierać, przecież jej nie zabronię, a poza tym ona widzi we mnie kogoś, kto jej pomoże, wiec nie mam serca odmówić. Może i mnie się przyda taka znajomość? Dziewczyna w moim wieku, ładna, dobre stanowisko. Pije 5-10 piw dziennie, czyli mamy podobne scenariusze. Mam natomiast problem jak z nią rozmawiać, bo ona chce pic, ale pod kontrola, chociaż tłumaczyłam, ze to RACZEJ niemożliwe. Boi się życia bez alkoholu, ja sama się go boje, ale bardziej się boje życia z piciem, wiec trzymam się. Najgorsze są pierwsze 2 dni, kiedy człowiek czuje się rzucony na głęboka wodę, pozbawiony energii do życia i wchodzi głód alkoholowy. Dziś mój 6 dzień i czuje się dobrze. Zdarza mi się myśleć o napiciu się, ale wtedy biorę leki ziołowe na uspokojenie, i już wiem, ze się nie napije, bo nie pomieszam. Dziś mam za sobą najlepsza noc od dawna, poprawiła mi się cera, zeszła opuchlizna, nie chce tego zmarnować. No i ciagle szukam sobie kreatywnego zajęcia. Życie w abstynencji nie będzie łatwe, ale powtarzam sobie jak mantrę, ze z alkoholem byłoby trudniejsze i doprowadziło w końcu na dno. Wiec nie pije i staram się każdego dnia spisywać kolejne zyski, które daje mi mój obecny tryb życia.
Starałem się sobie przypomnieć jak to było jak nie piłem nie ćpałem 6 dni i kurna za cholerę już nie bardzo wszystko pamiętam,byłem jeszcze w szpitalu "u wariatów" po detoksie i na obserwacji drugi raz w życiu z resztą, po wypadku zadowolony, że żyje i nikomu nie zrobiłem krzywdy "maluch" na złom,prawko zabrane,ale oddycham i kombinuje co dalej jak stąd wyjdę.
Lęk pamiętam przed życiem, bez alko i dragów,trochę byłem obs...y po pachy,ale te lęki wydały mi się podejrzane bo jak myślałem o "czarnej "przyszłości "bez" to chciało mi się pić bardziej mimo szoku który przechodziłem jednocześnie.
Intuicja i przeczucia masz dobre Buszująca raczej chodź sama teraz już obiecałaś to idź z tą dziewczyną nigdy nic nie wiadomo.
To co się stało się nazywa "dwukrok" 1 i 12 na początku nagminne nie przejmuj się prawie każdy zaliczył coś podobnego
Staraj się i nie rób oczekiwań co do tej dziewczyny jeżeli jest nastawiona na metody przywracania kontroli ale pewnie połowa nowych aowców jest jeszcze na to nastawiona więc luz i spoko nie nakręcaj się na "nawracanie". O ile oczywiście ta dziewczyna przyjdzie i jak przyjdzie to może być po bardzo rozczarowana bo nie dostanie recepty na picie pod kontrolą tak może być ale niekoniecznie Ty się nią nie przejmuj.Dyskusje bywają męczące ręce opadają czasem.
Rób swoje po swojemu w swoim tempie.
Też trzymam kciuki .
Aaaa starzy aowcy jak byłem nowiutki też sprzedali mi ten patent który odkrywasz że nawet najgorszy dzień można tak wyszlifować że znajdzie się w nim coś dobrego i nie jest już taki ch...y (sorry Cyngli ale tak mówili dosłownie )
Pozdrowienia
PS. kot rządzi wszystkimi w domu pieszczoch z niego wyjątkowy,rozrabiaka ,ale też dużo śpi mija 6 dni jak jest u mnie
Starałem się sobie przypomnieć jak to było jak nie piłem nie ćpałem 6 dni i kurna za cholerę już nie bardzo wszystko pamiętam,byłem jeszcze w szpitalu "u wariatów" po detoksie i na obserwacji drugi raz w życiu z resztą, po wypadku zadowolony, że żyje i nikomu nie zrobiłem krzywdy "maluch" na złom,prawko zabrane,ale oddycham i kombinuje co dalej jak stąd wyjdę.
Lęk pamiętam przed życiem, bez alko i dragów,trochę byłem obs...y po pachy,ale te lęki wydały mi się podejrzane bo jak myślałem o "czarnej "przyszłości "bez" to chciało mi się pić bardziej mimo szoku który przechodziłem jednocześnie.
Intuicja i przeczucia masz dobre Buszująca raczej chodź sama teraz już obiecałaś to idź z tą dziewczyną nigdy nic nie wiadomo.
To co się stało się nazywa "dwukrok" 1 i 12 na początku nagminne nie przejmuj się prawie każdy zaliczył coś podobnego
Staraj się i nie rób oczekiwań co do tej dziewczyny jeżeli jest nastawiona na metody przywracania kontroli ale pewnie połowa nowych aowców jest jeszcze na to nastawiona więc luz i spoko nie nakręcaj się na "nawracanie". O ile oczywiście ta dziewczyna przyjdzie i jak przyjdzie to może być po bardzo rozczarowana bo nie dostanie recepty na picie pod kontrolą tak może być ale niekoniecznie Ty się nią nie przejmuj.Dyskusje bywają męczące ręce opadają czasem.
Rób swoje po swojemu w swoim tempie.
Też trzymam kciuki .
Aaaa starzy aowcy jak byłem nowiutki też sprzedali mi ten patent który odkrywasz że nawet najgorszy dzień można tak wyszlifować że znajdzie się w nim coś dobrego i nie jest już taki ch...y (sorry Cyngli ale tak mówili dosłownie)
Pozdrowienia
PS. kot rządzi wszystkimi w domu pieszczoch z niego wyjątkowy,rozrabiaka ,ale też dużo śpimija 6 dni jak jest u mnie
Aaaa! Jak ja bym cholernie chciała kotka, a mój "idealny mąż" o którym ironizuje Bagienny (którego i tak bardzo polubiłam i cenię) nie bardzo chce "sierściucha".
Nie znam tematów fizjologicznych odstawienia, bo do tego nie doszłam. "Tylko" zastosowałam alko jako antydepresant po "samobóju" brata (sorry, że tak ostro to określam). Ale wiele osób z AA, psychologów czy psychiatrów rozkładało łapki, bo nie wpisywało im się to w ich schematy.
Wybrałam złą metodę zamiast przygarnąć kota.
Aaaa! Jak ja bym cholernie chciała kotka, a mój "idealny mąż" o którym ironizuje Bagienny (którego i tak bardzo polubiłam i cenię) nie bardzo chce "sierściucha".
Nie znam tematów fizjologicznych odstawienia, bo do tego nie doszłam. "Tylko" zastosowałam alko jako antydepresant po "samobóju" brata (sorry, że tak ostro to określam). Ale wiele osób z AA, psychologów czy psychiatrów rozkładało łapki, bo nie wpisywało im się to w ich schematy.
Wybrałam złą metodę zamiast przygarnąć kota.
Im dłużej żyje na tym świecie tym więcej poznaje różnych nietypowych przypadków jakiś czas temu poznałem kobietę już na emeryturze zaczęła pić mocno po sześćdziesiątce po wyprawieniu córek w świat coraz więcej różnych niestandardowych przypadków nie wszyscy naprawdę muszą uderzyć o takie głębokie dno różnimy się w tym i to jest super sprawa, najważniejsze że wiesz swoje o swoim problemie, a doktory jak to doktory lubią etykietki, szufladki itp.Poznałem tak poczciwe osoby w AA trudno mi było uwierzyć że to alkoholicy i tak naprawdę tylko siebie skrzywdzili zaprzestali picia bez jakiś drastycznych konsekwencji- stereotypy bywają mylące w tej chorobie.Jeszcze wiele do odkrycia.
Z tym kotem to się coś wymyśli spoko SanTi jak tylko Twój Mąż "nie bardzo chce" to istnieje pewna szansa.Polityka faktów dokonanych ja wysłałem zdjęcie najpierw potem zadzwoniłem i oznajmiłem że zostałem wybrany przez tego kociaka na jego opiekuna bo to tak wyglądało więc....
Moja żona też nie bardzo chciała zwierzaka w domu bo bardzo długo mieliśmy psa do którego byliśmy po prostu przywiązani kochany kundel żal po jego stracie bardzo wielki .
Dwa dni temu jak zobaczyła tego nowego domownika,malucha wdrapującego się po zasłonie ze stoickim spokojem stwierdziła, że najwyżej sprawimy sobie nowsze - odpłynęła kobieta
Wystarczy jedno dłuższe hipnotyzujące spojrzenie takiego tygrysa .
70 2019-10-04 18:45:16 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-04 19:48:22)
Ktoś mnie tutaj zaczął chyba obgadywać
A tak na poważnie, to cokolwiek bym tutaj nie napisał, raczej nie było moją intencją ironizować
Tak w temacie wątku to szczerze gratuluję wyjscia z tak trudniej sytuacji wszystkim, którzy mieli problem z alkoholem. Paslawek jeśli można zapytać: czy fakt uzależnienia byłes w stanie wyczuć bardziej po bezspośredniej przyczynie chęci sięgniećia po alkohol czy po częstotliwości. Spotykam się często z opinia ludzi, którzy nie mieli do czynienia z problemem i dla nich właściwie JEDYNA cechą, która kwalifikuje ich zdaniem do rozwinięcia się nałogu jest regularność spożywania..
Swoją drogą ostatnio miałęm wątpliwą przyjemność być świadkiem kombinacji alkoholizmu i piromaństwa. Biorac pod uwagę ówczesną sytuację, gdzie mogło dojśc do pożaru całego obozowiska i wybuchu butli gazowej, dobrze, że mogę tutaj teraz napisać ten post. Rzadko się spotykam z takim stanem, zeby komuś po alkoholu tak zaczęło odwalać. Na drugi dzień facet nie pamiętal nic i kajał się z przeprosinami.
71 2019-10-04 19:06:42 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-04 19:20:40)
Ktoś mnie tutaj zaczął chyba obgadywać :)
A tak na poważnie, to cokolwiek bym tutaj nie napisał, raczej nie było moją intencją ironizować :)Tak w temacie wątku to szczerze gratuluję wyjscia z tak trudniej sytuacji wszystkim, którzy mieli problem z alkoholem. Paslawek jeśli można zapytać: czy fakt uzależnienia byłes w stanie wyczuć bardziej po bezspośredniej przyczynie chęci sięgniećia po alkohol czy po częstotliwości. Spotykam się często z opinia ludzi, którzy nie mieli do czynienia z problemem i dla nich właściwie JEDYNA cechą, która kwalifikuje ich zdaniem do rozwinięcia się nałogu jest regularność spożywania..
Swoją drogą ostatnio miałęm wątpliwą przyjemność być świadkiem kombinacji alkoholizmu i piromaństwa. Biorac pod uwagę ówczesną sytuację, gdzie mogło dojśc do pożaru całego obozowiska i wybuchu butli gazowej, dobrze, że mogę tutaj teraz napisać ten post. Rzadko się spotykam z takim stanem, zeby komuśpo alkoholu tak zaczęło odwalać. Na drugi dzień facet nie pamiętal nic i kajał się z przeprosinami.
Opinie innych nawet bliskich odrzucałem bardzo często z dużym rozdrażnieniem,ale w myślach bardzo często dyskutowałem po bezsennych nocach z tym co słyszałem ,skapowałem się raczej po tych swoich chęciach, "głodach" i bardzo częstym obsesyjnym myśleniu nawet w sytuacjach jak w moim życiu był niby spokój ale i to można wyprzeć różnymi sztuczkami "intelektu". Regularność picia nie musi świadczyć o problemie to z pewnością nie jedyna cecha bardziej charakterystyczne sytuacje ale i to po pewnym czasie się zaciemnia bo sytuacji przybywa.czasem okresy abstynencji i to co się dzieje z alkoholikiem wtedy więcej powiedzą niż to w jakim stylu pije to też zależy od fazy uzależnienia .
W takich sytuacjach jak opisałeś zero litości przemilczeń nie ma co się krępować koniecznie zwracać uwagę opie...ć podkreślać że ktoś ma problem.Nie raz takie małe krople drążą skałę W chorobach/uzależnieniach często gęsto pobłażanie i litość nie są dobre.
Ktoś mnie tutaj zaczął chyba obgadywać
![]()
A tak na poważnie, to cokolwiek bym tutaj nie napisał, raczej nie było moją intencją ironizowaćTak w temacie wątku to szczerze gratuluję wyjscia z tak trudniej sytuacji wszystkim, którzy mieli problem z alkoholem. Paslawek jeśli można zapytać: czy fakt uzależnienia byłes w stanie wyczuć bardziej po bezspośredniej przyczynie chęci sięgniećia po alkohol czy po częstotliwości. Spotykam się często z opinia ludzi, którzy nie mieli do czynienia z problemem i dla nich właściwie JEDYNA cechą, która kwalifikuje ich zdaniem do rozwinięcia się nałogu jest regularność spożywania..
Swoją drogą ostatnio miałęm wątpliwą przyjemność być świadkiem kombinacji alkoholizmu i piromaństwa. Biorac pod uwagę ówczesną sytuację, gdzie mogło dojśc do pożaru całego obozowiska i wybuchu butli gazowej, dobrze, że mogę tutaj teraz napisać ten post. Rzadko się spotykam z takim stanem, zeby komuś po alkoholu tak zaczęło odwalać. Na drugi dzień facet nie pamiętal nic i kajał się z przeprosinami.
Oj, przecież bardzo Cię polubiłam, bo mądre i przydatne rzeczy piszesz. Nawet gdybyś ironizował, to bym się zaśmiała razem z Tobą i sama z siebie.
Wiem, że pytanie było do Pasławka, ale u mnie np. nie było dużych ilości, przyczyna była mi znana, a regularność zdecydowanie ZA DUŻA.
Lekki, prawie niedostrzegalny, rausz non-stop, bez odpałów, przypałów, szkodzenia innym, tylko delikatne "auto-leczenie" lęków i stanów paniki.
Uważam, że gorszy problem ma moja psiapsióła, która nie widzi u siebie nałogu, bo przecież robi sobie przerwy, ale jak chleje to hektolitrami do urwanego filmu. I nie 2 razy w roku, tylko 2 razy w tygodniu (kiedyś nawet częściej). Ale tutaj każdy miałby swoją opinię i inne doświadczenia...
Ostatnio musiałam pójść do obcej lekarki. Spóźniłam się 15 minut, bo były korki, to potraktowała mnie ostro i stwierdziła, że "teraz to se poczekam na wizytę". Miałam ochotę uciec. Ale wytrzymałam i... Babka mnie wysłuchała, zadała przy okazji pytania, które wcześniej pominęli psychiatrzy, psychologowie i lekarze ze szpitali. Powiedziała, że rozumie, dała kilka dobrych rad... Pomogła bardziej niż teoretycznie powinna (bo to nie była jej rola i inne schorzenie), a mi wrócił uśmiech na pyszczku i pogodny nastrój.
Podoba mi się określenie ZZA - bo to zespół zależności. Coś wywołuje u nas chęć sięgnięcia po "chwilowe rozwiązanie". Ja np. nigdy nie miałam chęci pt. "nudzi mi się", albo "chcę się zabawić". A mądry lekarz zauważy, że A zależy od B. Ten stosujący schematy - wsadzi cię do szufladki i będzie leczył objawy...
Buszująca w zbożu napisał/a:Spotkałam się ostatnio z kumplem z liceum, mamy bardzo alkoholowa znajomość. Sukces, wypiliśmy tylko herbatę i nie dałam się złamać chociaż pytał czy idziemy na piwo. Odmówiłam stanowczo. Poznał mnie tez ze swoją przyjaciółka, która ma ten sam problem i chciała mnie poznać, żeby zasięgnąć porady i szczerze pogadać. Jestem dla niej guru, bo nie pije 6 dni, haha. Fajnie będąc alkoholikiem również komuś pomoc, spytała czy może iść ze mną na AA w niedziele, zgodziłam się choć mam obiekcje, ale głupio odmówić. Wolałabym tam chodzić sama, ale tłumacze sobie to w ten sposób, ze może razem jakoś będziemy się wspierać, przecież jej nie zabronię, a poza tym ona widzi we mnie kogoś, kto jej pomoże, wiec nie mam serca odmówić. Może i mnie się przyda taka znajomość? Dziewczyna w moim wieku, ładna, dobre stanowisko. Pije 5-10 piw dziennie, czyli mamy podobne scenariusze. Mam natomiast problem jak z nią rozmawiać, bo ona chce pic, ale pod kontrola, chociaż tłumaczyłam, ze to RACZEJ niemożliwe. Boi się życia bez alkoholu, ja sama się go boje, ale bardziej się boje życia z piciem, wiec trzymam się. Najgorsze są pierwsze 2 dni, kiedy człowiek czuje się rzucony na głęboka wodę, pozbawiony energii do życia i wchodzi głód alkoholowy. Dziś mój 6 dzień i czuje się dobrze. Zdarza mi się myśleć o napiciu się, ale wtedy biorę leki ziołowe na uspokojenie, i już wiem, ze się nie napije, bo nie pomieszam. Dziś mam za sobą najlepsza noc od dawna, poprawiła mi się cera, zeszła opuchlizna, nie chce tego zmarnować. No i ciagle szukam sobie kreatywnego zajęcia. Życie w abstynencji nie będzie łatwe, ale powtarzam sobie jak mantrę, ze z alkoholem byłoby trudniejsze i doprowadziło w końcu na dno. Wiec nie pije i staram się każdego dnia spisywać kolejne zyski, które daje mi mój obecny tryb życia.
Starałem się sobie przypomnieć jak to było jak nie piłem nie ćpałem 6 dni i kurna za cholerę już nie bardzo wszystko pamiętam,byłem jeszcze w szpitalu "u wariatów" po detoksie i na obserwacji drugi raz w życiu z resztą, po wypadku zadowolony, że żyje i nikomu nie zrobiłem krzywdy "maluch" na złom,prawko zabrane,ale oddycham i kombinuje co dalej jak stąd wyjdę.
Lęk pamiętam przed życiem, bez alko i dragów,trochę byłem obs...y po pachy,ale te lęki wydały mi się podejrzane bo jak myślałem o "czarnej "przyszłości "bez" to chciało mi się pić bardziej mimo szoku który przechodziłem jednocześnie.
Intuicja i przeczucia masz dobre Buszująca raczej chodź sama teraz już obiecałaś to idź z tą dziewczyną nigdy nic nie wiadomo.
To co się stało się nazywa "dwukrok" 1 i 12 na początku nagminne nie przejmuj się prawie każdy zaliczył coś podobnego
Staraj się i nie rób oczekiwań co do tej dziewczyny jeżeli jest nastawiona na metody przywracania kontroli ale pewnie połowa nowych aowców jest jeszcze na to nastawiona więc luz i spoko nie nakręcaj się na "nawracanie". O ile oczywiście ta dziewczyna przyjdzie i jak przyjdzie to może być po bardzo rozczarowana bo nie dostanie recepty na picie pod kontrolą tak może być ale niekoniecznie Ty się nią nie przejmuj.Dyskusje bywają męczące ręce opadają czasem.
Rób swoje po swojemu w swoim tempie.
Też trzymam kciuki .
Aaaa starzy aowcy jak byłem nowiutki też sprzedali mi ten patent który odkrywasz że nawet najgorszy dzień można tak wyszlifować że znajdzie się w nim coś dobrego i nie jest już taki ch...y (sorry Cyngli ale tak mówili dosłownie)
Pozdrowienia
PS. kot rządzi wszystkimi w domu pieszczoch z niego wyjątkowy,rozrabiaka ,ale też dużo śpimija 6 dni jak jest u mnie
Dwa pytanka do Twojego wpisu, Paslawku, co miałeś na myśli z tym dwukrokiem i jaki masz sposób? Na końcu pisałeś, ze masz jakiś patent na najgorszy dzień mnie dosięgnął kryzys po południu po tym moim wpisie i miałam wielk ochotę się napić- problemy z zaległa kasa jeszcze z pracy zagranica, mimo ze już jestem w Polsce ponad 2 tygodnie. Pomyślałam sobie, ze żadne pieniądze nie są warte utraty zdrowia i ze to nic nie zmieni a pogorszy mój stan i wróci poczucie porażki. Napiłam się ziolek i pojechałam po pracy do babci, bardzo pomaga mi jej towarzystwo i rozmowa, siedziałam długo i po powrocie byłam dumna, bo odechciało mi się sięgnąć po alkohol.
74 2019-10-05 12:18:11 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-05 13:02:43)
paslawek napisał/a:Buszująca w zbożu napisał/a:Spotkałam się ostatnio z kumplem z liceum, mamy bardzo alkoholowa znajomość. Sukces, wypiliśmy tylko herbatę i nie dałam się złamać chociaż pytał czy idziemy na piwo. Odmówiłam stanowczo. Poznał mnie tez ze swoją przyjaciółka, która ma ten sam problem i chciała mnie poznać, żeby zasięgnąć porady i szczerze pogadać. Jestem dla niej guru, bo nie pije 6 dni, haha. Fajnie będąc alkoholikiem również komuś pomoc, spytała czy może iść ze mną na AA w niedziele, zgodziłam się choć mam obiekcje, ale głupio odmówić. Wolałabym tam chodzić sama, ale tłumacze sobie to w ten sposób, ze może razem jakoś będziemy się wspierać, przecież jej nie zabronię, a poza tym ona widzi we mnie kogoś, kto jej pomoże, wiec nie mam serca odmówić. Może i mnie się przyda taka znajomość? Dziewczyna w moim wieku, ładna, dobre stanowisko. Pije 5-10 piw dziennie, czyli mamy podobne scenariusze. Mam natomiast problem jak z nią rozmawiać, bo ona chce pic, ale pod kontrola, chociaż tłumaczyłam, ze to RACZEJ niemożliwe. Boi się życia bez alkoholu, ja sama się go boje, ale bardziej się boje życia z piciem, wiec trzymam się. Najgorsze są pierwsze 2 dni, kiedy człowiek czuje się rzucony na głęboka wodę, pozbawiony energii do życia i wchodzi głód alkoholowy. Dziś mój 6 dzień i czuje się dobrze. Zdarza mi się myśleć o napiciu się, ale wtedy biorę leki ziołowe na uspokojenie, i już wiem, ze się nie napije, bo nie pomieszam. Dziś mam za sobą najlepsza noc od dawna, poprawiła mi się cera, zeszła opuchlizna, nie chce tego zmarnować. No i ciagle szukam sobie kreatywnego zajęcia. Życie w abstynencji nie będzie łatwe, ale powtarzam sobie jak mantrę, ze z alkoholem byłoby trudniejsze i doprowadziło w końcu na dno. Wiec nie pije i staram się każdego dnia spisywać kolejne zyski, które daje mi mój obecny tryb życia.
Starałem się sobie przypomnieć jak to było jak nie piłem nie ćpałem 6 dni i kurna za cholerę już nie bardzo wszystko pamiętam,byłem jeszcze w szpitalu "u wariatów" po detoksie i na obserwacji drugi raz w życiu z resztą, po wypadku zadowolony, że żyje i nikomu nie zrobiłem krzywdy "maluch" na złom,prawko zabrane,ale oddycham i kombinuje co dalej jak stąd wyjdę.
Lęk pamiętam przed życiem, bez alko i dragów,trochę byłem obs...y po pachy,ale te lęki wydały mi się podejrzane bo jak myślałem o "czarnej "przyszłości "bez" to chciało mi się pić bardziej mimo szoku który przechodziłem jednocześnie.
Intuicja i przeczucia masz dobre Buszująca raczej chodź sama teraz już obiecałaś to idź z tą dziewczyną nigdy nic nie wiadomo.
To co się stało się nazywa "dwukrok" 1 i 12 na początku nagminne nie przejmuj się prawie każdy zaliczył coś podobnego
Staraj się i nie rób oczekiwań co do tej dziewczyny jeżeli jest nastawiona na metody przywracania kontroli ale pewnie połowa nowych aowców jest jeszcze na to nastawiona więc luz i spoko nie nakręcaj się na "nawracanie". O ile oczywiście ta dziewczyna przyjdzie i jak przyjdzie to może być po bardzo rozczarowana bo nie dostanie recepty na picie pod kontrolą tak może być ale niekoniecznie Ty się nią nie przejmuj.Dyskusje bywają męczące ręce opadają czasem.
Rób swoje po swojemu w swoim tempie.
Też trzymam kciuki .
Aaaa starzy aowcy jak byłem nowiutki też sprzedali mi ten patent który odkrywasz że nawet najgorszy dzień można tak wyszlifować że znajdzie się w nim coś dobrego i nie jest już taki ch...y (sorry Cyngli ale tak mówili dosłownie)
Pozdrowienia
PS. kot rządzi wszystkimi w domu pieszczoch z niego wyjątkowy,rozrabiaka ,ale też dużo śpimija 6 dni jak jest u mnie
Dwa pytanka do Twojego wpisu, Paslawku, co miałeś na myśli z tym dwukrokiem i jaki masz sposób? Na końcu pisałeś, ze masz jakiś patent na najgorszy dzień
mnie dosięgnął kryzys po południu po tym moim wpisie i miałam wielk ochotę się napić- problemy z zaległa kasa jeszcze z pracy zagranica, mimo ze już jestem w Polsce ponad 2 tygodnie. Pomyślałam sobie, ze żadne pieniądze nie są warte utraty zdrowia i ze to nic nie zmieni a pogorszy mój stan i wróci poczucie porażki. Napiłam się ziolek i pojechałam po pracy do babci, bardzo pomaga mi jej towarzystwo i rozmowa, siedziałam długo i po powrocie byłam dumna, bo odechciało mi się sięgnąć po alkohol.
Trochę pewnie wybiegam do przodu,bo przecież nie zrobiłaś kompletnie nic złego i nic się nie stało .
Z tym dwukrokiem chodzi o to że bardzo często nowicjuszom w AA zdarza się "nawracać" i próbować pomagać innym osobom, które wydają się mieć problem jak wiesz program AA ma 12 kroków pierwszy mówi o bezsilności wobec alko i przyznaniem się do niej a w 12 o pomocy inny cierpiącym alkoholikom, ale po drodze jest jeszcze 10 innych kroków do "przerobienia".
To częsty odruch trochę podobny do zachowań neofitów intencje są dobre,ale emocje na ogół i oczekiwania się rodzą że ktoś będzie robił to co my ale w AA każdy ma do rozwiązania przede wszystkim swój własny problem i dobrze na samym początku się na tym skupić zająć się sobą a nie pilnowaniem kogoś przekonywaniem nie ma co kogoś ciągnąć na siłę i prowadzić za rączkę .Tak pokazują doświadczenia takie zajmowanie się i "opiekowanie" inną osobą na początku może być tematem zastępczym dla początkującej jeszcze niedoświadczonej osoby bywa źródłem czasem frustracji i skrępowania ,jeżeli się straci dystans nie jest to jednak jakieś "przestępstwo" - dobrze najpierw dać pomóc sobie a potem dopiero komuś.Chodzi też o ostrożność i wspomniane zachowanie dystansu nie przejmowanie się aż tak bardzo innymi osobami.Na początku sugeruje się koncentracje na sobie potem jak się okrzepnie dobrze jest dzielić się i pomagać innym bo to też pomaga zachować trzeźwość.
Sposób na szlifowanie dnia polega na szukaniu i znajdywaniu w nawet najbardziej ciężkim dniu czegoś dobrego pozytywnego autentycznie bez oszukiwania siebie ,najlepiej wieczorkiem (może być z kotem na kolanach i ciepłą herbatą.)
Akurat sama odkryłaś że babcia jest dobrym lekiem na kiepski dzień babcie są mistrzyniami w tym .O takie coś chodzi.
To rzeczony tygrys wszędzie się nim chwalę Anonimowy Mechełek
75 2019-10-05 19:02:02 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-05 19:02:46)
Oj, przecież bardzo Cię polubiłam, bo mądre i przydatne rzeczy piszesz.
Nawet gdybyś ironizował, to bym się zaśmiała razem z Tobą i sama z siebie
No proszę, jak to można po kilku postach na anonimowym forum wyrobić sobie opinię wśród obcych ludzi
W kwestii przypadku o którym wspomniałem:paslawek - gośc na drugi dzień, po solidnej rozmowie dostał wilczy bilet. Oczywiście przepraszał, kajał się, ale całe szczeście był świadom szkód jakie narobił i nawet potem częściowo je zrekompensował( w momencie ich popełniania raczej nie był świadomy w najmniejszym stopniu, co się z nim dzieje - palenie butelek szklanych czy gumowych spodni nie zdarza się każdemu). Wykazaliśmy sporo wyrozumiałości, bo poniszczył sporo wyposażenia, ale stwierdziliśmy że i tak na siłę nic od niego nie wymusimy. Jak się okazało, na innych miejscach odwalał podobne jazdy, tylko do nas to nie dotarło. Tydzień później zrobił to, co chyba jest pierwszym krokiem do próby wyjścia z dna: przyznał się otwarcie, zę ma problemy z alkoholem, i postara się coś z tym zrobić. O tamtej pory nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Najgorsze w tym wszystkim było, że gość na trzeźwo był do rany przyłóż, uczynny, pomocny i przydatny w każdym momencie.
SanTi napisał/a:Oj, przecież bardzo Cię polubiłam, bo mądre i przydatne rzeczy piszesz.
Nawet gdybyś ironizował, to bym się zaśmiała razem z Tobą i sama z siebie
No proszę, jak to można po kilku postach na anonimowym forum wyrobić sobie opinię wśród obcych ludzi
W kwestii przypadku o którym wspomniałem:paslawek - gośc na drugi dzień, po solidnej rozmowie dostał wilczy bilet. Oczywiście przepraszał, kajał się, ale całe szczeście był świadom szkód jakie narobił i nawet potem częściowo je zrekompensował( w momencie ich popełniania raczej nie był świadomy w najmniejszym stopniu, co się z nim dzieje - palenie butelek szklanych czy gumowych spodni nie zdarza się każdemu). Wykazaliśmy sporo wyrozumiałości, bo poniszczył sporo wyposażenia, ale stwierdziliśmy że i tak na siłę nic od niego nie wymusimy. Jak się okazało, na innych miejscach odwalał podobne jazdy, tylko do nas to nie dotarło. Tydzień później zrobił to, co chyba jest pierwszym krokiem do póby wyjścia z dna: przyznał się otwarcie, zę ma problemy z alkoholem, i postara się coś z tym zrobić. O tamtej pory nie mam pojęcia co się z nim dzieje. Najgorsze w tym wszystkim było, że gość na trzeźwo był do rany przyłóż, uczynny, pomocny i przydatny w każdym momecie.
"Zabawne" bo ja właśnie lekko wstawiona byłam "uczynna, pomocna i do rany przyłóż", a bez - zlękniona, nieśmiała, nudna, zimna, zdystansowana... Baaa, kilkukrotnie usłyszałam jaka to ja fajna jestem kiedy się trochę napiję (bo dużo nigdy nie piłam). Teraz szukam jakiegoś trzeźwego rozwiązania gdzieś pomiędzy. Jak tu nie być kłębkiem nerwów, a jednocześnie nie rozwalać se organizmu od środka szkodliwą substancją...
Niestety mam wciąż problem, bo czasem jestem zbyt odważna, a czasem zbyt zlękniona i przewrażliwiona, a tego środka pomiędzy jeszcze nie łapię.
77 2019-10-05 20:09:31 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-10-05 20:10:10)
Wprawdzie nic na to nie wskazuje, abym miał problem z piciem( nie czuję jakoś potrzeby picia "bez powodu", nie wiem, ajk inaczej to nazwać..), ale nawet na zwykłym kacu, jak człowiek przesadzi, to zazdrości się wtedy abstynentom...Jednemu mojemu znajomemu to należy się chyba medal, bo gość, poza alkoholem ni epije kawy i nie je słodyczy, oczywiście jeszcze nie pali. A herbatę pije tylko zieloną..
Wprawdzie nic na to nie wskazuje, abym miał problem z piciem( nie czuję jakoś potrzeby picia "bez powodu", nie wiem, ajk inaczej to nazwać..), ale nawet na zwykłym kacu, jak człowiek przesadzi, to zazdrości się wtedy abstynentom...Jednemu mojemu znajomemu to należy się chyba medal, bo gość, poza alkoholem ni epije kawy i nie je słodyczy, oczywiście jeszcze nie pali. A herbatę pije tylko zieloną..
To zależy od indywidualnych potrzeb. Ja kawy też już raczej nie piję, herbatkę zieloną, albo "ziołowe świństwa" (ale nie jakieś eko-szamańskie, tylko zwykłe z marketu) jak to mąż określa. Słodyczy jem mało, nie to co czasem moja rodzina. Fajek - nie paliłam nigdy dużo, ani często, ale po odstawieniu alko były mi nagle bardzo potrzebne, a teraz rzaaaadko kiedy. "Uzależniłam" się od pewnego nieszkodliwego hobby i nie jest to sport, więc niektórzy uważają, że i tak jestem szurnięta...
Alkoholik też nie czuje potrzeby picia bez powodu, tylko u każdego powody są inne, a z czasem szuka się jakichś na siłę.
Do dziś nie zazdroszczę abstynentom. Bo ci którzy nie pili nigdy, mają często kija w pewnym miejscu, albo patrzą z góry na innych. A ci co już nie piją - mają niełatwy żywot. Zazdroszczę osobom, które kontrolują, nie mają potrzeby, ale mogą, bo nie mają związków przyczynowo-skutkowych. Ja mam, więc nie mogę...
79 2019-10-06 01:25:14 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2019-10-06 01:34:17)
Myslalas o wszywie?
Mam rodzica alkoholika. Zasady te same - zadbany, pan biznesman, ktory pierwsze co robi w pracy to pije ukradkiem piwo, bo "wywietrzeje", wieczorem tez kilka piw. Pogarszalo sie latami, az w koncu czesto moglo sie go spotkac w nocy gdzies na podlodze miedzy sypialnia, a lazienka. Rano prysznic i koszula i elegancko do pracy. Wszywa mu pomogla. Juz nikt w rodzinie z nim nie rozmawial, bo sie nie dalo. Teraz jest inaczej i sama widze, ze jest jakis taki szczesliwy, ze dal rade. Jakosc zycia mu sie polepszyla. Jestesmy z niego mega dumni, mamy nadzieje, ze to utrzyma. To nie tak, ze sie nagle od niego obrocilisny. To byl dlugi proces, ale w jego rezultacie stracil rodzine. Jeden telefon na rok na urodziny i wspolna wigilia. Tyle nas widzial i slyszal w ciagu roku (mieszkamy z siostra zagranica). Teraz jest inaczej, bo naorawde znowu mozna z nim rozmawiac. Jak kiedys.
Jesli tego nie zastopujesz, to bedziesz sie tak znieczulac, ze bedzie Ci na prawde wszystko jedno, a chorobe bedzie widac na pierwszy rzut oka. Wtedy ludzie sie bardzo od Ciebie odwroca. Alkoholizm po pierwsze jest potepiany. Alkoholicy nie sa szanowani. Alkoholikom nawet jesli sie ich nie potepia, nawet jesli sie ich szanuje, to nie ma jak pomoc, jesli sami nie chca chociaz probowac walczyc. Alkoholicy sa otepiali i ciezko sie z nimi zyje, ciezko sie rozmawia. Od alkoholikow sie wszyscy odwracają. Napisalas, ze wygladasz schludnie, a nie jak zul. Że nie wódka, a piwo. Tylko pytanie, czym w swoim problemie sie roznisz od tskirgo Pana pijaka z ulicy? Macie ten sam problem. Roznica jest tylko taka, ze Ty JESZCZE nie stracilas calkowitej kontroli. Ale to z roku na rok sie pogarsza. Wiesz o tym. Nie chodzi o to, by Ciebie obrazic, czy wystraszyc. Tylko uswiadomic, do czego to zmierza. Kiedy wpadalas w alkoholizm to trwalo latami. Ale gdy uswiadomilas sobie o istnieniu problemu - ten dlugi proces stal sie sekunda. Nawet nie wiesz kiedy wpadlas.Tak to dziala. I sie pogarsza. Powoli. Ta choroba odbierze Ci wyglad, odbierze godnosc, szacunek innych ludzi. To bardzo kijowa droga, ktora wcale nie chcesz isc.
Jestes mega, ze dostrzegasz, ze masz problem. Nie wazne jakie masz argumenty, by nie robic wszywy, czy nie chodzic na zebrania AA, czy isc na odwyk. Jakosc Twojego zycia bedzie sie pogarszac. I nic nie jest tak wazne, jak wyrwanie sie z tego blednego kola i walka o sama siebie. Walcz!.. o zdrowie i jakosc swojego zycia, Ratuj sie dziewczyno. Nawet jesli za pierwszym razem nie wyjdzie, to musisz przejsc do czynow i walczyc do skutku. I uswiadom sobie, ze moze sie zdarzyc, ze sama nie dasz rady, ze potrzebujesz pomocy.. AA, odwyk, wszywa... cokolwiek. To mozna pokonac. Ale mysisz sie spiac. Nie ludz sie, ze dasz rade to kontrolowac, ze nigdy nie spadniesz ponizej poziomu. Nawet w Twoim poscie widac tendencje spadkowa na przestrzeni lat. To Ciebie zasysa. Wstan i sie ratuj. Leczenie alkoholizmu ma bardzo duza skutecznosc. Ale pod warunkiem, ze uzyjesz pomocy z zewnatrz. Trzymam mocno kciuki i sie nie przejmuj, to sie moze zdarzyc kazdemu. Wygrzebiesz sie z tego. Sam fakt, ze dostrzegasz problem swiadczy o tym, ze jestes madra. Potrzebujesz teraz tylko troche spiac poslady i odrobine pomocy specjalistow. Uswiadamiajac sobie o problemie, o tym jak to wplywa i bedzie wplywac na Twoje zycie odwalilas kawal roboty. Juz jestes blisko celu. Wytrwalosci!
Myslalas o wszywie?
Mam rodzica alkoholika. Zasady te same - zadbany, pan biznesman, ktory pierwsze co robi w pracy to pije ukradkiem piwo, bo "wywietrzeje", wieczorem tez kilka piw. Pogarszalo sie latami, az w koncu czesto moglo sie go spotkac w nocy gdzies na podlodze miedzy sypialnia, a lazienka. Rano prysznic i koszula i elegancko do pracy. Wszywa mu pomogla. Juz nikt w rodzinie z nim nie rozmawial, bo sie nie dalo. Teraz jest inaczej i sama widze, ze jest jakis taki szczesliwy, ze dal rade. Jakosc zycia mu sie polepszyla. Jestesmy z niego mega dumni, mamy nadzieje, ze to utrzyma. To nie tak, ze sie nagle od niego obrocilisny. To byl dlugi proces, ale w jego rezultacie stracil rodzine. Jeden telefon na rok na urodziny i wspolna wigilia. Tyle nas widzial i slyszal w ciagu roku (mieszkamy z siostra zagranica). Teraz jest inaczej, bo naorawde znowu mozna z nim rozmawiac. Jak kiedys.Jesli tego nie zastopujesz, to bedziesz sie tak znieczulac, ze bedzie Ci na prawde wszystko jedno, a chorobe bedzie widac na pierwszy rzut oka. Wtedy ludzie sie bardzo od Ciebie odwroca. Alkoholizm po pierwsze jest potepiany. Alkoholicy nie sa szanowani. Alkoholikom nawet jesli sie ich nie potepia, nawet jesli sie ich szanuje, to nie ma jak pomoc, jesli sami nie chca chociaz probowac walczyc. Alkoholicy sa otepiali i ciezko sie z nimi zyje, ciezko sie rozmawia. Od alkoholikow sie wszyscy odwracają. Napisalas, ze wygladasz schludnie, a nie jak zul. Że nie wódka, a piwo. Tylko pytanie, czym w swoim problemie sie roznisz od tskirgo Pana pijaka z ulicy? Macie ten sam problem. Roznica jest tylko taka, ze Ty JESZCZE nie stracilas calkowitej kontroli. Ale to z roku na rok sie pogarsza. Wiesz o tym. Nie chodzi o to, by Ciebie obrazic, czy wystraszyc. Tylko uswiadomic, do czego to zmierza. Kiedy wpadalas w alkoholizm to trwalo latami. Ale gdy uswiadomilas sobie o istnieniu problemu - ten dlugi proces stal sie sekunda. Nawet nie wiesz kiedy wpadlas.Tak to dziala. I sie pogarsza. Powoli. Ta choroba odbierze Ci wyglad, odbierze godnosc, szacunek innych ludzi. To bardzo kijowa droga, ktora wcale nie chcesz isc.
Jestes mega, ze dostrzegasz, ze masz problem. Nie wazne jakie masz argumenty, by nie robic wszywy, czy nie chodzic na zebrania AA, czy isc na odwyk. Jakosc Twojego zycia bedzie sie pogarszac. I nic nie jest tak wazne, jak wyrwanie sie z tego blednego kola i walka o sama siebie. Walcz!.. o zdrowie i jakosc swojego zycia, Ratuj sie dziewczyno. Nawet jesli za pierwszym razem nie wyjdzie, to musisz przejsc do czynow i walczyc do skutku. I uswiadom sobie, ze moze sie zdarzyc, ze sama nie dasz rady, ze potrzebujesz pomocy.. AA, odwyk, wszywa... cokolwiek. To mozna pokonac. Ale mysisz sie spiac. Nie ludz sie, ze dasz rade to kontrolowac, ze nigdy nie spadniesz ponizej poziomu. Nawet w Twoim poscie widac tendencje spadkowa na przestrzeni lat. To Ciebie zasysa. Wstan i sie ratuj. Leczenie alkoholizmu ma bardzo duza skutecznosc. Ale pod warunkiem, ze uzyjesz pomocy z zewnatrz. Trzymam mocno kciuki i sie nie przejmuj, to sie moze zdarzyc kazdemu. Wygrzebiesz sie z tego. Sam fakt, ze dostrzegasz problem swiadczy o tym, ze jestes madra. Potrzebujesz teraz tylko troche spiac poslady i odrobine pomocy specjalistow. Uswiadamiajac sobie o problemie, o tym jak to wplywa i bedzie wplywac na Twoje zycie odwalilas kawal roboty. Juz jestes blisko celu. Wytrwalosci!
Nie, nie myślałam o wszywie. Tzn myślałam, ale nie biorę pod uwagę na razie. Dziś mija mi 10 dzień bez alko, słyszę od ludzi, ze lepiej wyglądam, ze bije ode mnie dobra energia a spodziewałam się odwrotnego wrażenia i to tez mnie motywuje. Po prostu dużo bardziej wartościowe jest dla mnie nie pic z wyboru a nie dlatego, bo mam wszywke, jeśli coś by poszło nie tak, pomyśle o tym, ale na razie czerpie podwójna satysfakcję z siły charakteru dziękuje za wpis!