rossanka napisał/a:Teraz to nie ma znaczenia. Olinka i Be pytają to odpowiadam.
vs
rossanka napisał/a:To mnie kochali czy nie? Jak to.odebrac?
rossanka napisał/a:Czyli to była miłość, (bo nie sądzę, aby mysleli: po co ona nam się urodziła, uprzykrzymy jej życie i wykształcimy ją na taki i taki zawód i będzie robiła tylko Ci my chcemy), tylko taka specyficzna, ale jednak miłość?
rossanka napisał/a:(...)
Czyli co, nie chcieli mnie rodzice, czy nie kochali, bo jak to rozumieć?
Samą siebie usiłujesz oszukać, bo to przecież Ty sama zadałaś te wszystkie pytania, wyraźnie wskazuje na męczące Cię wątpliwości, by po chwili, jakby próbując je zagłuszyć, szukać argumentów za tym, że to jednak była miłość, że to niemożliwe, by było inaczej, że przecież świadomie nie mogli Cię skrzywdzić. Nikt jednak nie mówi, że działali z premedytacją, ale to wciąż nie zmazuje z nich winy, bo balast ich "miłości" niesiesz ze sobą do dzisiaj.
Niestety muszę to powtórzyć, że ta miłość była chora, toksyczna, a tym samym mocno Cię krzywdziła.
Zresztą świadczy o tym również ten fragment Twojej wypowiedzi:
rossanka napisał/a:Przeżywam nerwice, objawy, lęki, że to się za mną ciągnie latami i że wtedy, jak byłam nieletnia nikt tego nie leczył, na dodatek powiedzieli mi, że to wrodzone, że z tym się urodziłam. (...)
Chyba za długo i za wcześnie miałam te objawy, żeby to całkowicie wyleczyć. Jakbym na przyklad dostała nerwicy w wieku 26 czy 30 lat, to mogłoby być inaczej. U mnie objawy pamiętam już z przedszkola i cały problem w tym, że nie wiem jak to jest tego nie mieć, musiałam być wtedy bardzo mała, ale tego nie pamiętam.
Naprawdę uważasz, że ta nerwica pojawiła się z niczego? Że dziecko wychowujące się w domu pełnym miłości, szacunku i w poczuciu akceptacji, kiedy to dom jest jeszcze jego głównym środowiskiem, a rodzice mają największy wpływ na poczucie bezpieczeństwa, już na etapie przedszkola ma objawy wskazujące na poważne problemy z emocjami?
A może jest coś jeszcze, o czym tu nie piszesz albo czego nie pamiętasz, bo to z siebie wyparłaś?