Jak Twoj Misiek taki oporny na rozmowy to pozostaje ostra gra albo akceptacja i substytuty.
Zamow jedzenie w restauracji i masazystę do domu.
Twoj Misio zaczyna brzmieć jak typowy Polak 40 + wykorzystujący żonę.
No to Misio musi czuć się bardzo pewnie skoro Cie tak olewa. Układ powiedzialabym jak w wielu polskich rodzinach 40 +
Ela, niestety Polacy mają gdzieś zakorzenione, że w małżeństwie po 40 już nie trzeba się starać o partnera, czują się za pewnie tak jak pisałaś, i są leniwi, bo po co... To przecież takie normalne...
A tak łatwo stracić partnera
Tylko, że ja jestem 10 lat młodsza od Misia...
Jak to czytam to mi słabo. Mój znajomy zawsze mówił, że do domu roboty nie bierze. Po 2 mąż nie powinien być kumplem. Kumpli ma się w robocie.
mówisz, ze nie ma u was awantur. generalnie to dobrze i się ceni ale może pora na pierwszą? bo powody masz mocne żeby dyplomacje schować do kieszeni wstrząsnąć nim trochę.
72 2019-08-10 18:57:57 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-10 19:01:12)
No to Misio musi czuć się bardzo pewnie skoro Cie tak olewa. Układ powiedzialabym jak w wielu polskich rodzinach 40 +
Tak, a z drugiej strony wieczne flirty i zdrady na boku, plus tylko i wyłącznie oczekiwania. Myślisz, że autorka to szaleje wokół swojego Misia i staje na rzęsach by mu zaimponować? Wy po prostu nie rozumiecie, że faceci na Was tyrają całe życie i nie mają sił na ciągły seks i erotykę, libido i możliwości spadają. A kobiety jak te maszyny do seksu tylko o jednym. Mega stresujące życie faceta vs lajcik u kobiet i potem są różnice. Nooo, ale żeby kobita miała kogoś zaakceptować po prostu to chyba jeszcze się nie wydarzyło...
Beyondblackie, z zainteresowaniem przeczytałam Twój wątek, bo pamiętam Cię z innego, gdzie sporo pisałaś o swoim partnerze (przepraszam - nie jestem w stanie o dorosłym, obcym facecie pisać per Misiek). Mam wrażenie, że w tej sytuacji zapominasz, że cechy na które się teraz skarżysz wcześniej były dla Ciebie dużym plusem partnera. Aż z ciekawości zajrzałam do poprzedniej dyskusji i kilka Twoich własnych cytatów:
Próbowałam kolegować się z kobietami, ale to nigdy nie wychodziło. Uważały mnie za gburkę, której nie interesują problemy innych (bo, poza forum, nie iteresują), a moje wywody na tematy polityki czy psychologii uważały za nudne. Naturalnie więc grawituję w stronę facetów, którzy jak wypadaja na piwo, to chcą pogadać o swoich konikach, a nie rozbijać na części pierwsze, co ich żona miała na myśli. Generalnie mają też grubszą skórę i mniej rzeczy biorą do siebie, więc nawet jak coś chlapnę, to machną ręką i tyle.
A to, że jestem w udanym związku jest wypadkową powyższego. Miałam szczęście spotkać podobnego mężczyznę
Pewnie, że ludzkie, ale mnie odpycha jak to nie jest okazjonalny dół, a norma. Może wynika to z faktu, że sama nie lubię dzielić się smętami. Jak mnie coś przyciśnie, to zamykam się w bibliotece, posłucham muzyki i sobie klaruję jak wyjść z sytuacji. Dopiero jak trafiam na ścianę, to idę do Misia i pytam co by zrobił na moim miejscu, po czym działam by sprawę rozwiązać.
Spotkałaś mężczyznę, który pod względem romantycznych gestów i słuchania o problemach jest "stereotypowym" mężczyzną i nie końca czai o co chodzi - ale do tej pory Ci się to podobało. Mam wrażenie, że na siłę szukasz powodów, żeby usprawiedliwić zdradę, bo do tej pory gruboskórność Twojego partnera Ci imponowała.
Macie wspólny dom, który Ty ogarniasz, a on głównie na niego zarabia - rozumiem, że weszłaś w rolę żony i na taki tradycyjny podział ról oboje się zgodziliście,więc trudno, żeby on teraz nagle załapał, że ta rola Ci nie do końca odpowiada. A zapytam jeszcze, bo pamiętam, że pisałaś o nim jako o narzeczonym - planujecie ślub?
Odnoszę wrażenie, że weszłaś w układ, który Ci pasował, a teraz kiedy poznałaś kogoś nowego odkrywasz, że nie do końca Ci jednak ta sytuacja odpowiada. Ale nie możesz zmienić reguł gry i oczekiwać, że związek na tym nie ucierpi.
Jesiennowiosenna dobrze pisze.
No tak, bo ona chce mieć dwóch. To jest to o czym pisałem wcześniej.
76 2019-08-10 22:58:16 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2019-08-10 23:22:50)
Tak jak Misio tak i wy nie słuchacie tego co mówię.
Ja się od miesięcy rozpadam. Potrzebuję przyjaciela, który mi pomoże, a nie ciągle wyczekujacą ode mnie firmę. Konsultuję czterech partnerów, którzy są w długim konflikcie od dwóch lat. Ludzie, zrozumcie, że to nie jest normalna sytuacja. I do tego jeszcze wchodzi polityka. 24/7 to jest praca i totalny kołowrotek. Nie jestem w relacji z Misiem, tylko z Paulem, Mikem i Tonym. Więcej gadam z tymi kolesiami niż z partnerem.
To nie praca i polityka są problemem, ale fakt, że Misio mnie nie wspiera. On oczekuje, że będę negocjować z partnerami, sprawdzać rachunki, interweniować jak potrzeba i siedzieć cicho. Negocjuję finanse i relacje pomiędzy czterema partnerami w firmie, którzy, włączając Misia, sa trudni, przemocowi i chuj**wi. To jest moja codzienność.
Ludzie, ja chce odetchnąć i przestać, choćby na chwilę żyć w strefie konfliktu. Wyobraźcie sobie, że jestescie ciągle w pracy i nie możecie się rozluźić.
77 2019-08-10 23:11:39 Ostatnio edytowany przez absencjaa (2019-08-10 23:12:44)
Może jesteś dla niego bardziej kucharko- pracownico-sekretarko-załatwiaczem niż partnerką. Tak to wygląda, ma być załatwione, na stół podane i tyle. A żebyś nie marudziła za bardzo i nie utrwała się ze smyczy, to raz na jakiś czas dostaniesz trochę seksu i siedź dalej cicho. Wybacz ale obok nawet średnio udanego związku to nie stało. Jesteś mu potrzebna do załatwiania jego spraw i ogarniania domu. Plomiennego uczucia z jego strony nie widzę. Nazywasz to udanym związkiem? Ile jeszcze będziesz się oszukiwać?
No dobra Blackie ja mam zatem pytanie - czego dokładnie po tym wątku oczekujesz? Bo chyba trochę się gubię
Nie wiem.
Jestem zmęczona i wyprana.
Chcę, żeby ktoś mnie pomiział i przytulił.
80 2019-08-10 23:30:57 Ostatnio edytowany przez Jesiennowiosenna (2019-08-10 23:33:52)
Beyondblackie, sama się teraz nakręcasz, wyszukujesz w partnerze wady i wpędzasz się w rolę ofiary.
Jeśli nie pasuje Ci Twoja obecna praca - zmień ją. Jesteś dorosłym człowiekiem.
Pretensjami o to, że partner jest taki, jakim był od samego początku, możesz zniszczyć dobry związek.
81 2019-08-10 23:36:25 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2019-08-10 23:50:48)
Nie obwiniam Misia. Nie obwiniam pracy, którą uwielbiam (chociaż jest trudna). To co robię codziennie to zapewnienie, że okoła stu ludzi ma pracę, a partnerzy moga planować finansowo. Kocham co robię.
Chcę być tylko doceniona i kochana. Z mizianiem i zachwytem.
Nie obwiniam partnera. Nie obwiniam pracy, którą kocham (chociaż jest trudna).
Chcę być tylko doceniona i kochana.
Chłopa za łeb i do łózka.
Nie wiem.
Jestem zmęczona i wyprana.
Chcę, żeby ktoś mnie pomiział i przytulił.
No to na wakacje a nie siedzieć w robocie i w domu prawie non stop .
Chyba da się zrobić czy czasu brak
84 2019-08-11 00:04:27 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2019-08-11 00:11:03)
Beyondblackie napisał/a:Nie wiem.
Jestem zmęczona i wyprana.
Chcę, żeby ktoś mnie pomiział i przytulił.
No to na wakacje a nie siedzieć w robocie i w domu prawie non stop .
Chyba da się zrobić czy czasu brak
Jestem konsultantem biznesowym dla dużej firmy prawniczej w Canterbury. Brexit jest prawdziwym bólem głowy, bo nie wiemy co zrobić w związku ze spadaniem ceny domów. Ostatnie trzy miesiące były diaboliczne. Po połowie staralam się wkladac więcej reklam, a po połowie walczyć z partnerami, którzy sabotowali moje zmiany. Mieliśmy masywne awantury. Główny problem jest taki, że jako konsultant, również mam 1/5 udział w firmie, nie będac partnerem. To jest, w teorii, mogę zawetować cokolwiek. W rzeczywistości, partnerzy dzwonią do Miśka. Co jest wkur**jące, ponieważ to ja monitoruję ich tranzkcje i klientów.
No mozna tak robic, ze ma sie relacje z jednym jak sie znudzi to z drugim, pozniej mozna byc sama kilka lat, pozniej znow z innym. Albo mozna byc z mezem i tez z innymi. Mozna byc tylko z mezem. No rozne rzeczy mozna.
Nigdy ktos kto zyje w zgodzie ze soba i z tym co chce nie obudzi sie z reka w nocniku. Z reka w nocniku budza sie osoby, ktore zyja wbrew temu czego tak naprawde chca.
Beyondblackie wydaje mi sie, ze Twoj Misiek potrzebuje sie troche podciagnac. To, ze ma sie prace, ze ma sie dlugoletni zwiazek nie sprawia nagle, ze staje sie czlowiek mniej czlowiekiem. Moze po prostu ciesz sie z tego, ze tamten z Toba flirtuje, ale nie bierz tego dalej. Nie wchodz w romans.
I to ogolnie dobra sytuacja, bo szansa na to zeby zobaczyc czy Twoje zycie wyglada tak jak chcesz.
zobacz jak fajnie, że ten Nick się trafił.
dzięki niemu zobaczyłaś swój związek w nowym świetle i przestajesz go określać tymi cudownymi wyrazami, za którymi, jak teraz sama czujesz, niewiele stoi.
masz tego, kto pasuje do Twoich wzorców.
Misia.
z "misiem" nie może być ognia ani superseksu, bo misie do tego nie służą.
jakie miałaś relacje z ojcem?
jak wyglądało małżeństwo Twoich rodziców?
w dzieciństwie nasiąkamy tym, z czym idziemy w resztę życia.
długo byłaś beztroską, słodką dziewczynką?
czy może musiałaś sobie radzić jak ktoś o wiele starszy?
dziewczynki które poddawane są przymusowo parentyzacji, nie wchodzą w rolę księżniczek.
nie potrafią tego.
są za to doskonałym wsparciem dla kogoś, kto zrzuca na nie wiele obowiązków.
Ty w to weszłaś, tak trwałaś, i nazywałaś wspaniałym związkiem.
teraz Nick Cię obudził.
co z tym zrobisz?
Nie chcę wchodzić w romans, ale jestem wku**na na maksa.
Pracuję 20 godzin na dobę i Miśka partnerzy wysyłają mi ciągle dokumenty klientów. Jestem chłopcem do bicia dla całej firmy. Pomijając fakt, że wszyscy partnerzy są w konflikcie od dwóch lat. Zatrudniono mnie jako konsultanta by rozwiązcać ten problem. I wiecie co? To była porażka. Jedyne co osiągnęłam to rotacja sekretarek i zmiana budżetu.
O 17 wywieś tabliczkę ze znaczkiem
Tak masz, jak pozwalasz się traktować. Teraz jesteś dostawka do ksero, gospodynią domową i darmowym terapeuta i rozjemcą ich konfliktów...
O 17 wywieś tabliczkę ze znaczkiem
Tak masz, jak pozwalasz się traktować. Teraz jesteś dostawka do ksero, gospodynią domową i darmowym terapeuta i rozjemcą ich konfliktów...
Lajkuję
Ktoś mnie rozumie.
To co robię jutro. Piesek, wolna przestrzeń i Nick.
Totalny luzak.
Ja bym na twoim miejscu spierniczyła na Bahamy na 2 tygodnie. Bez jednego i drugiego typa. Opiła się jak bąk drinków z parasolką, wyleżała na gorącym piachu i ogarnęła siebie.
Nie chcę wchodzić w romans, ale jestem wku**na na maksa.
Pracuję 20 godzin na dobę i Miśka partnerzy wysyłają mi ciągle dokumenty klientów. Jestem chłopcem do bicia dla całej firmy. Pomijając fakt, że wszyscy partnerzy są w konflikcie od dwóch lat. Zatrudniono mnie jako konsultanta by rozwiązcać ten problem. I wiecie co? To była porażka. Jedyne co osiągnęłam to rotacja sekretarek i zmiana budżetu.
Niech oni tam sie gryza, a Ty chodz do mnie na wakacje. Co prawda mieszkam daleko od plazy, ale z kolei wulkan jest i jest sanktuarium swietlikow (a to czysta magia)
93 2019-08-11 01:14:36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-11 01:19:41)
Nie obwiniam Misia. Nie obwiniam pracy, którą uwielbiam (chociaż jest trudna). To co robię codziennie to zapewnienie, że okoła stu ludzi ma pracę, a partnerzy moga planować finansowo. Kocham co robię.
Chcę być tylko doceniona i kochana. Z mizianiem i zachwytem.
Trochę obwiniasz i pracę i Miśka,tylko to nie jest akurat najważniejszy problem.
Obiektywnie to i Ty i Misiek pracujecie na ten kryzys od jakiegoś czasu tylko to oczywiste jest i z samego stwierdzenie faktu
odkrycia przyczyn niewiele wynika >Praca nie uszlachetnia wcale a przynajmniej nie zawsze i nie na stałe satysfakcja powszednieje.
Skutki u Ciebie Beyond to już przygotowałaś sobie cichcem grunt pod iskry,pioruny,gromy i inne pierdółki
uruchomiłaś hormony,enzymy,emocje i myślenie "romantyczne" to zawsze trochę powoduje rozczarowanie partnerem jak jest równie zajęty wady zaczynają być wzmacniane zaczynasz porównywać go do Nicka na razie żaden jeszcze nie wygrywa.
Praca w takim trybie jaki masz jednocześnie znieczula to co naturalne w Tobie chodzi o potrzeby bliskości i czułości dawanie Miśkowi i oczekiwanie wzajemności od Miśka a z drugiej strony momentami wzmaga te pragnienia - sprzeczność konflikt.
Romans jest zakazany a "obietnica" intensywnych niecodziennych innych emocji strasznie pociąga .Wyobraźnia pracuje na całego.
Mała społeczność Twoje przekonania przywiązanie do Miśka no i jesteś długo aktywnie na forum po za tym jesteś myślącą refleksyjną osobą z "nerwem"wiesz dużo o romansach i jak się na ogół kończą dla Ciebie z Twoją historią zaburzeniami itp mega mega nie zdrowo konsekwencje są w 99% pewne i to raczej wiesz.Beznadziejny romans i beznadziejna zdrada.
Problem pierwszy to jak zrobić żeby Misiek zauważył i zechciał chcieć on faktycznie teraz może patrzeć na Ciebie jak na natrętną muchę co suszy głowę a on przecież "wypruwa sobie żyły i flaki "między innymi z Tobą i dla Ciebie i dla was.
Drugi problem to mentalne odcięcie od tych wszystkich spekulacji o wzajemnej "chemii"wyobrażeń, fantazji i marzeń o Nicku czyli wyciszenie "pożądania" to trudne bo walka nic nie da to jak z walką myśleniem o seksie im bardzie chce się odwrócić tym bardziej się nasila .
Schłodzenie kontaktu z Nickiem a jak pojawiają się myśli i uczucia daj im przepłynąć ale nie zatrzymuj tego na siłę.Nad hajem można zapanować ale do pewnego momentu potem to się już samo nakręca.Przyjaciel i flirt tu nie ma co udawać że nie ma czegoś seksualnego .Cieniutka linia sama wiedza może być zbyt małym gwarantem i nie zdradziłaś wcześniej nie wiesz jak jest naprawdę.
Z tym Miśkiem kłopot mój brat to taki typ tylko trochę starszy jestem za tym żebyś jeszcze raz postawiła sprawę
jasno co do potrzeb konkretnie dokładnie przedstawiła swój pogląd na zagrożenia ,które masz w sobie i propozycje zmian bo to w sumie dramat dla Was obojga.Idealizowanie i deprecjonowanie Miśka słaba sprawa nic nie da .
No i wyjedź gdzieś nawet sama zostaw ich mała awantura nie zaszkodzi najpierw potrzebujesz zwykłego odpoczynku.
94 2019-08-11 02:12:43 Ostatnio edytowany przez authority (2019-08-11 02:15:59)
Najlepsze na haj są środki uspokajające jak hydroksyzyna.
Naprawdę pokręcone nie chciałbym być na twoim miejscu ten brexit jeszcze wszystkim wyjdzie bokiem poza prawnikami oraz skaranymi politykami z lewa i prawa. A rozsądek, prawda, zawsze jest po środku ...
PS tyczy to także Polski.
95 2019-08-11 04:58:33 Ostatnio edytowany przez Winter.Kween (2019-08-11 04:59:27)
Najlepsze na haj są środki uspokajające jak hydroksyzyna.
Naprawdę pokręcone nie chciałbym być na twoim miejscu ten brexit jeszcze wszystkim wyjdzie bokiem poza prawnikami oraz skaranymi politykami z lewa i prawa. A rozsądek, prawda, zawsze jest po środku ...
PS tyczy to także Polski.
E, tam srodki. Raczej mierzenie sie z rzeczywistoscia.
Brexit to jakas abominacja.
Poza tym, Misiek jest zupełnie niekumaty i jeszcze zaprasza go do wspólnych wypadów i gadania o polityce. Ja was nie bajeruję- on kompletnie nic nie czai. A ja się, kurka męczę.
Teraz jest niekumaty, a w innym temacie pisałaś że to dojrzałość
Fakt, że były mąż jest już od lat były (albo inny facet z którym byłam w związku), nie znaczy, że nagle wyrzucę zdjęcia i filmy ze ślubu, biżuterię, albumy, dvd albo jakieś pierdoły, które przypominają mi o fajnych wakacjach. Musiałabym chyba pół swojej biblioteki spalić
Leży to sobie spokojnie w schowku albo na półce i szczerze mówiąc rzadko do tego zaglądam. Utrzymuję też kontakt na fejsie z dwoma chłopakami ze studiów (spoko, to było 20 lat temu i obaj są żonaci i dzieciaci). Mój narzeczony w ogóle się tym nie interesuje, bo jest dojrzałym człowiekiem, a nie jakimś szczylem, który trzęsie portkami, że każdy inny facet jest dla niego zagrożeniem.
Beyondblackie napisał/a:Poza tym, Misiek jest zupełnie niekumaty i jeszcze zaprasza go do wspólnych wypadów i gadania o polityce. Ja was nie bajeruję- on kompletnie nic nie czai. A ja się, kurka męczę.
Teraz jest niekumaty, a w innym temacie pisałaś że to dojrzałość
Beyondblackie napisał/a:Fakt, że były mąż jest już od lat były (albo inny facet z którym byłam w związku), nie znaczy, że nagle wyrzucę zdjęcia i filmy ze ślubu, biżuterię, albumy, dvd albo jakieś pierdoły, które przypominają mi o fajnych wakacjach. Musiałabym chyba pół swojej biblioteki spalić
Leży to sobie spokojnie w schowku albo na półce i szczerze mówiąc rzadko do tego zaglądam. Utrzymuję też kontakt na fejsie z dwoma chłopakami ze studiów (spoko, to było 20 lat temu i obaj są żonaci i dzieciaci). Mój narzeczony w ogóle się tym nie interesuje, bo jest dojrzałym człowiekiem, a nie jakimś szczylem, który trzęsie portkami, że każdy inny facet jest dla niego zagrożeniem.
Jednak jest roznica miedzy znajomym, ktory mieszka blisko i w oczywisty sposob jest nia zainteresowany, a jakimis pamiatkami z innych zwiazkow lub ludzmi na internecie. Nie widze zeby to sie wykluczalo.
Jednak jest roznica miedzy znajomym, ktory mieszka blisko i w oczywisty sposob jest nia zainteresowany, a jakimis pamiatkami z innych zwiazkow lub ludzmi na internecie. Nie widze zeby to sie wykluczalo.
Chodzi o zaufanie. Przecież jak pozwalał jej pisać z byłymi przez neta to jej wiadomości nie czytał więc dlaczego teraz miałby jej nie ufać?
To co robię jutro. Piesek, wolna przestrzeń i Nick.
Totalny luzak.
Pchasz palce między drzwi.
100 2019-08-11 06:56:00 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-11 06:56:20)
Beyond za bardzo kręcisz i przeczysz sobie samej w temacie faceta, pracy. Zwyczajnie szukasz usprawiedliwienia zdrady. A takowego nie ma. Widzisz, gdzieś tam w temacie zdrad próbowałaś mi coś wyperswadowac, a to jak zwykle ja miałem rację. Powinnaś natychmiast odejść od swojego faceta. Ale nie puscisz gałęzi...
Winter.Kween napisał/a:Jednak jest roznica miedzy znajomym, ktory mieszka blisko i w oczywisty sposob jest nia zainteresowany, a jakimis pamiatkami z innych zwiazkow lub ludzmi na internecie. Nie widze zeby to sie wykluczalo.
Chodzi o zaufanie. Przecież jak pozwalał jej pisać z byłymi przez neta to jej wiadomości nie czytał więc dlaczego teraz miałby jej nie ufać?
Ja tez pisze z roznymi ludzmi na internetach, nawet z facetami, ktorzy mnie lubia od dawna. Jak moj maz mialby to przeczytac? zhakowac mialby mojego facebooka?
On wie o tym i moj maz jest bardzo zazdrosny, ale nawet on nie jest zazdrosny o ludzi, ktorzy sa na innym kontynencie.
Podczas gdy jakby tutaj przyszedl ktos i z nami jadl obiad czy sasiad by mial na mnie oko i wychodzil ze mna na spacer z psem to juz widze jakby szalal.
Głupia sytuacja?
Nie, raczej przykład współczesnego życia w bogatym, kulturowo liberalnym, państwie.
Ludzie mogą się rozejść jak się "wypali chemia", a zawsze się wypali, więc się rozchodzą. Związki monogamiczne i do końca życia nie są dla nas naturalne, a były wymuszane kulturowo-sytuacją ekonomiczną. Już od dawna mówi się o "seryjnej monogamii", w kontekście związków w krajach wysokorozwiniętych. Jest chemia -> jest związek, kończy sie chemia -> po jakimś czasie kończy się związek (bo pojawia się ktoś inny w pracy/na kursie/na fejsbuku) i tak to się kręci.
Prawie wszystkie znane mi związki/małżeństwa podpadają pod ten schemat. Pomijając ludzi ze starszego pokolenia. Tam, jakoś te małżeństwa się bardziej trzymają.
Beyond za bardzo kręcisz i przeczysz sobie samej w temacie faceta, pracy. Zwyczajnie szukasz usprawiedliwienia zdrady. A takowego nie ma. Widzisz, gdzieś tam w temacie zdrad próbowałaś mi coś wyperswadowac, a to jak zwykle ja miałem rację. Powinnaś natychmiast odejść od swojego faceta. Ale nie puscisz gałęzi...
Burzowy, ale to jest fizjologia u obu płci, że czasami może się spodobać ktoś inny i czasami można się w kimś innym zadurzyć. Serio. To nie jest tak, że jak jesteś w stałym związku to już nigdy przenigdy nie spotkasz osoby, która Cię będzie pociągać.
Miłość jest decyzją, bycie w długim związku z drugą osobą jest decyzją. W każdej takiej sytuacji powinno się na nowo taką decyzję podjąć. Czy chce się być dalej z tym partnerem, z którym się jest czy nie.
Ja tu nigdzie nie widzę grama chęci Blackie, żeby wskoczyć w romans. Nie wiem czemu miałaby natychmiast odejść od swojego faceta. W tym temacie nie ma słowa o chęci zdrady, nawet potencjalnej. Jest o tym, że Blackie widzi swój związek w nowym świetle i widzi, czego jej brakuje.
Sorry, ale gdyby każdy facet i każda kobieta odchodziła w momencie, kiedy spotka kogoś, kto jemu/jej się spodoba, to na świecie nie byłoby ani jednego małżeństwa i ani jednego związku trwającego dłużej niż 5 lat.
Dojrzałością jest w takiej sytuacji powiedzenie sobie "ok, on/ona mi się podoba, ale jestem w związku, kocham mojego partnera, jestem z nim bo chcę z nim być, więc nie będę się angażować w relację z tą nową osobą".
Swoją drogą wydaje mi się, że akurat to mężczyźni częściej mają z tym problemy niż kobiety
Blackie, nie odpowiedziałaś nam na całą serię pytań. Może i są niewygodne, ale przemyślałaś chociaż?
Powtórzę: Co jest super w Twoim związku? Macie jakieś plany na ślub?
104 2019-08-11 08:31:09 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-08-11 08:46:27)
Najpierw ogarnij przepracowanie, a potem osobiste sprawy. Wydaje Ci się, że możesz pracować jak motorek, jak tylko ktoś Cię bardziej doceni i przytuli?- bzdura.
Wtedy nabierzesz perspektywy.
PS. Skąd wiesz, że z Nicka będzie lepszy kochanek?
Związki monogamiczne są bardzo nienaturalne dla ludzi którzy nie potrafią wejść tak głęboko w relacje, jak sądzą. I nie potrafią jej rozwijać.Z różnych względów.Niedobrania również.
Nie mówię o seksie, bo tu z natury jesteśmy niemonogamiczni, ale kierowanie się tylko popędem i osiągnięcie osobistego szczęścia to wyjątki
Poliamoryczność to jeszcze coś innego, mylona z rozwiązłością często.
Wielu ludzi ma po prostu bałagan w głowie i w uczuciach i błądzi w tej sferze.
Jak widać Misiek Blackie jest zadowolony.
Tylko że On jej siłą nie trzyma.
Na romans swojej Polki z sąsiadem chyba jednak nie zasłużył ten wcześniej opisywany jako wzór cnót.
No parę gramów chęci wskoczenia w romans to widzę
Znalazłam się w naprawdę kozim rogu. Jak wiecie, jestem w szczęśliwym związku od wielu lat. No i wszechświat musiał nabałaganić, bo zesłał mi na wycieraczkę byłego redaktora literatury kulinarnej. Jest w wieku Misia, czyli znacznie ode mnie starszy, ma żone i dwóch dorosłych synów. Znamy się od trzech lat, ale w większości było to pobieżne. Dopiero niedawno zaczęliśmy utrzymywać towarzyskie kontakty, głównie przez psy, bo on ma bullteriera a my bulldoga amerykańskiego (psy się uwielbiają).
Rozumiemy się wpół zdania. Mamy identyczne zainteresowania. Facet jest praktycznie szefem kuchni (jego syn pracuje w Michelin zatwierdzonej restauracji) i studiował filozofie polityczną z tym samym profesorem na UCL (profesor jest stary). Byliśmy u nich na kolacji tydzień temu i iskry leciały jak na fajerwerkach.
Pomimo tego, że zimna ze mnie zołza, czuję się z tym źle. Kocham Misia i nie chce żadnych zmian w życiu, ale od lat nie czułam się tak... adorowana, pożądana, zrozumiana? Jezu, to jest bez sensu
Każdej innej babce powiedziałabym, żeby się obudziła i zaczęła racjonalnie myśleć. Ja wiem, że to tylko motyle, ale jak z tym cholerstwem walczyć?
Bo to się zwykle tak zaczyna, czyli miłe złego początki (zakładając, że będziesz w to brnęła, a sprawa potem się niechybnie sypnie). W każdym razie poczułaś powiew świeżości w swoim ustabilizowanym życiu. Może pozwól cholerstwu (motylkom) zdechnąć śmiercią naturalną.
Powtórzę po raz setny- nie chcę romansować. Kocham mojego partnera.
Chyba faktycznie czas na wakacje i jakiś relaks zdala od wszystkich.
107 2019-08-11 11:33:44 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2019-08-11 14:22:10)
wszechświat musiał nabałaganić, bo zesłał mi na wycieraczkę byłego redaktora literatury kulinarnej. Dopiero niedawno zaczęliśmy utrzymywać towarzyskie kontakty, głównie przez psy, bo on ma bullteriera a my bulldoga amerykańskiego (psy się uwielbiają).
Beyond wiesz chyba,ze Cię lubię i nie staram się teraz wyzłosliwiać ale jednej rzeczy nie rozumiem.
Co do sprawy ma fakt,że on jest byłym redaktorem literatury kulinarnej?
I co ma do tego fakt,że on ma bullteriera a Wy-Bulldoga ?
Facet jest praktycznie szefem kuchni (jego syn pracuje w Michelin zatwierdzonej restauracji) i studiował filozofie polityczną z tym samym profesorem na UCL (profesor jest stary).
Co ma do tego fakt,że facet jest praktycznie - jeeej jak to brzmi szefem kuchni a jego syn pracuje w restauracji z katalogu Michelin?
Czy tu nie chodzi o jakiś bilans ewentualnych zysków i strat? Czy o pokazanie wszystkim,że ten adorator jest taki zajebisty bo jest szefem kuchni a jego syn...?
Z tego co pisałaś parę razy mam wrażenie,że że Twój facet traktuje Cię jak starą żonę.stąd ten szok,że kogoś możesz zainteresować,ba,nawet zachwycić.
Czy Twój Misio mówi Ci za co Cię ceni,chwali czy po prostu każdy z Was ma swoje zainteresowania,swoje sprawy i tyle?
Wydaje mi się,że takie Twoje podejście do sprawy może mieć związek z tym,że np nie pracujesz zawodowo.
U mnie w pracy bywają takie sytuacje,że ktoś mnie adoruje bo okazuje się,że mamy tyle wspólnych zainteresowań,że mamy takie same poglądy na istotne sprawy.
Ale jak mawia moja koleżanka-to taki flirt z nudów
Czy Twój Misio zrobił Ci kiedykolwiek jakąś niesamowitą niespodziankę taką w stylu: rano mówisz: poleciałabym do Gambii a on wieczorem:pakuj się kochana,jutro wylatujemy ?
108 2019-08-11 13:22:48 Ostatnio edytowany przez JaJakoJa (2019-08-11 13:35:30)
Swoją drogą wydaje mi się, że akurat to mężczyźni częściej mają z tym problemy niż kobiety
Zdecydowanie Ci się wydaje. To typowe zachowanie kobiety w rui. Ja, przykładowo, widząc atrakcyjną kobietę mogę pomyśleć "Ooo, przeleciałbym". Ale to wszystko. Żebym przeżywał takie dylematy jak autorka wątku, to musiałbym dać sobie na nie przyzwolenie i podjąć działania - wejść głębiej w relację, łącznie z seksem. Takie emocje wywołane wyłącznie przez obraz i krótkie pogaduchy są dla mnie absolutnie niezrozumiałe. Przypomina mi to uczucie dziewczynki w wieku 11-15 lat do piosenkarza, którego plakat ma nad łóżkiem.
Zabawne, że to co wczoraj było zaletami Miśka i dzięki czemu był taki cudowny, dziś jest wadami i przez nie jest taki paskudny, a autorka taaaaaka nieszczęśliwa. Nie, to tylko ruja - nowy, atrakcyjny samiec w pobliżu, więc aktualnego trzeba zdyskredytować, żeby z czystym sumieniem skonsumować nową znajomość.
Beyondblackie, z podziwu godną konsekwencją ignorujesz fakt, że Twój związek w jeden wieczór z idealnego zmienił się w nieznośny i nie masz ochoty nawet próbnie pochylić się nad sobą, żeby poszukać powodów tej dramatycznej wolty.
przypomina mi się wątek z chórem, gdzie byłaś tak samo impregnowana na sugestie komentujących.
w zależności od tego, czy piszesz o swoich silnych emocjach, czy opiniujesz sprawy innych, jesteś na przemian upartym, zacietrzewionym dzieckiem i dorosłą, inteligentną kobietą.
serio nic Ci to nie mówi?
Beyondblackie, z podziwu godną konsekwencją ignorujesz fakt, że Twój związek w jeden wieczór z idealnego zmienił się w nieznośny i nie masz ochoty nawet próbnie pochylić się nad sobą, żeby poszukać powodów tej dramatycznej wolty.
przypomina mi się wątek z chórem, gdzie byłaś tak samo impregnowana na sugestie komentujących.
w zależności od tego, czy piszesz o swoich silnych emocjach, czy opiniujesz sprawy innych, jesteś na przemian upartym, zacietrzewionym dzieckiem i dorosłą, inteligentną kobietą.
serio nic Ci to nie mówi?
Zgadzam się. Kolega jest w tej historii triggerem-wyzwalaczem tłumionych od lat emocji, chęci przeżycia przygody, poczucia sie na nowo nastolatką. Beyond ma 42 lata czyli apogeum kobiecego libido. Będzie coraz trudniej okiełznać rosnącą chęć bycia adorowaną, bolcowaną ( tak tak chodzi tutaj o seks a raczej o dużo seksu) w pewną domieszką romantyzmu i czułości, którego brakuje w tym pseudokorporacyjnym kieracie. Gdyby nie kolega to te popędy nadal być może byłyby uśpione. A tak to mamy schematyczną racjonalizację Beyond. Myślę, że ten związek pikuje w dół. Nasza szanowna Beyond ma kilka wyjść z tego impasu.
We dwójkę postanawiają coś zmienić a mianowicie dodać pikanterii w związku oraz postawić granicę odzielającą życie prywatne od pracy albo ewakuacja z tej strefy komfortu. I z całym szacunkiem ale może Misiek jest inteligentny jeśli chodzi o prawo, biznes i ekonomię ale na pewno nie jeśli chodzi o wyłapywanie twoich potrzeb. On powinien je wyłapywać w locie. Jako dojrzały facet po 50 powinien to robić intuicyjnie a zachowuje się tak jakby miał 20 lat i wyszedł dopiero co z piwnicy i poznał pierwszą dziewczyne w życiu. Jeśłi chodzi o inteligencje emocjonalną to jest po prostu impotentem. No chyba, że od zawsze taki był a Beyond dopiero to zauważyła gdy pojawił sie trigger.
111 2019-08-11 20:51:57 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-08-11 20:54:07)
Z tym, że na to wyłapywanie bym uważał. Bo z kobietami to jednak bywa tak, że są zadowolone i nagle przestają... bez żadnej praktycznie komunikacji.
@JaJakoJa
Nic dodać, nic ująć. Faceci nie tracą głowy jak kobiety, tylko ewentualnie podejmują decyzję. Jak świeżo wszedłem w mój poprzedni związek, to chęć na mnie nagle wyraziła najładniejsza kobietą jaką znam, a która jako jedyna dała mi kiedyś kosza. Będąc kobietą od razu bym poleciał i bez zastanowienia zniszczył mój raczkujący związek. Jako facet od razu podjąłem decyzję na podstawie swoich zasad i podziękowałem tamtej, a następnie poblokowałem ją na wszystkich fejsbukach itd.
Z tym, że na to wyłapywanie bym uważał. Bo z kobietami to jednak bywa tak, że są zadowolone i nagle przestają... bez żadnej praktycznie komunikacji.
Sorry nie znasz się... Nie umiesz czytać sygnałów. Mało który facet umie...
113 2019-08-11 20:59:00 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-08-11 21:01:57)
Nieregulaminowe złośliwości pod adresem kobiet ogólnie, nie mające nic wspólnego z tematem wątku
Nieregulaminowe złośliwości pod adresem kobiet ogólnie, nie mające nic wspólnego z tematem wątku
Biedny, kobiety go biją... Intelektualnie na głowę.
Nie zaczepiać się, bo po łapach dam
116 2019-08-11 21:49:11 Ostatnio edytowany przez Lagrange (2019-08-11 21:49:37)
Blackie! Po przeczytaniu, przyznam że tylko częściowym, tego wątku myślę że to czego ci najbardziej potrzeba, to wakacje. Zostaw Nicka, Dicka i kogo tam jeszcze. Zostaw psa, kota i obiadki. Niech Misiek za tobą zatęskni. A ty jedz na antypody, poganiaj kangury, zobacz koale i kiwi. Wykup kurs surfowania. Ponurkuj na rafie. Oderwij się od Miska, brexitu, i romansów. Zajmij się czymś innym, wyczyść umysł. Jak wrócisz okaże się że firma nadal istnieje, twój Misiek jest dużo lepszy niż dziś, a Brexit nadal będzie wisiał w powietrzu. Twój świat będzie nadal istniał i bardzo dobrze funkcjonował. Może wtedy nabierzesz nieco dystansu i jakiś pięćdziesięcioletni lowelas okaże się żałosnym starym satyrem a nie potencjalnym sprawcą motylicy żołądkowej.
Tak wakacje to dobry pomysł ale to środek doraźny aby podładować akumulatory. Jednak problemy i zagwostki same się nie rozwiążą.
Uważam, że tutaj potrzebna jest gruntowna zmiana. Chodzi o wytyczenie granicy pomiędzy obowiązkami domowymi a zawodowymi. Znalezienie czasu dla siebie i zadbanie o sferę seksualną.
118 2019-08-11 23:43:01 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-08-11 23:44:07)
Przykro czytać Twoją historię, bo gdzieś indziej, w paru miejscach podkreślałaś jak dobrze jest Ci obecnie w związku. Wygląda na to, że czara goryczy się przelała i nagromadziło sie w Tobie zbyt wiele frustracji z powodu zachowania partnera. Jeśli żyje się nie ze sobą, ale obok siebie to przestaje być satysfakcjonujące. Swoją drogą zawsze podziwiałem ludzi, którzy poświęcają się stresującej, angażującej pracy w takim stopniu, że nie potrafią przysłowiowo podrapać się w d**ę. Rozumiem ambicje, cele, wyzwania. Tylko gdzieś ta granica musi być :-) Nie wiem, może w swojej pracy, która z powodu swojej specyfiki była do tej pory mało stresująca, wręcz relaksująca, nie mam w tej kwestii rozeznania. W każdym razie stresu staram się unikać a taka praca, jak u Twojego partnera mnie by raczej wykończyła
Zdecydowanie przyda Ci się taki głęboki reset, złapanie oddechu i odcięcię się od problemów. Dla rozluźnienia i odorężenia polecam kontakt z przyrodą
Rozumiem, że wystarczyłoby, aby partner codziennie czule Cię przytulił, szepnął coś miłego, od czasu do czasu sprawił jakąś miłą niespodziankę i będzie OK?
Żyję i wszyscy inni żyją.
Tylko jest oczywistym, że Nick jest zakochany po uszy, co nawet nie umknęło niekumatemu Misiowi. Powiedział mi, że mam nie rozwalać rodziny i spotykać się z nimi tylko kiedy jesteśmy w czwórkę. Rozumiem.
Ałł, dostałam po łapach.
Powtórzę po raz setny- nie chcę romansować. Kocham mojego partnera.
Kolejny piękny związek. Jest w nim miłość, wierność, zaangażowanie. Na zawsze są ze sobą do śmierci. Jedyni dla siebie.
Ale nowe uczucia wybuchły, niespodziewanie. Jakby się smok obudził. Uciekać teraz ze swojego życia? Zrywać znajomości? Zmeniać pracę?
Nie zdradzać, bo obecny związek nie jest taki zły? Jest super, ale ma pewne wady. Czegoś brakuje.
Zrezygnować z tego co brakuje? Na zawsze... w całym życiu zrezygnować?
Moja rada... POCZEKAJ... kilka miesięcy i nic nie rób. Nic nie zmieniaj. Motylki odlecą. W twojej głowie zostawią tysiące myśli, które albo utwierdzą Cię w przekonaniu że romans byłby zły i dobrze, że nie romansowałaś... albo motylki odlecą, ale już inaczej będziesz patrzeć na swój związek.
Dopóki nie zdradzisz, dotąd masz szansę wrócić do sytuacji sprzed motylków. Dlatego POCZEKAJ.
Dziękuję.
Najstraszniejsze jest to, jak to było łatwe. Popatrzyłam na gościa, pogadałam o jego hobby, skomplementowalam, a to serduszko zaczęło bić w bardzo romantyczny sposób. Nie, nie chcę romansu. Sama świadomość tego, że on jest zakochany mi wystarcza.
Nawet nie opisujesz tego pana Nicka jako kogoś obiektywnie atrakcyjnego. No ma facet pociąg kulinarny i pociąg do sąsiadek i tyle. Wydaje się fajny bo ma psa i czas z Tobą flirtować. Ale poza tym to cicho sza. Obawiam się że jak motyle zdechną to się zaczniesz zastanawiać co w nim widziałaś takiego.
Trochę to straszne że to takie łatwe i proste spaprać se życie .
Beyondblackie, przeczytałam uważnie cały wątek i poza tym, że w wielu miejscach pojawiły się treści, które wzajemnie się wykluczają, na przykład (pierwszy z brzegu):
Poza tym, Misiek jest zupełnie niekumaty i jeszcze zaprasza go do wspólnych wypadów i gadania o polityce. Ja was nie bajeruję- on kompletnie nic nie czai.
vs.
(...) Tylko jest oczywistym, że Nick jest zakochany po uszy, co nawet nie umknęło niekumatemu Misiowi. Powiedział mi, że mam nie rozwalać rodziny i spotykać się z nimi tylko kiedy jesteśmy w czwórkę. Rozumiem.
... co wskazuje na to, że sama mocno się gubisz, wyłonił mi się obraz osoby z poczuciem wartości, notabene zaniżonym, uzależnionym głównie od jednego człowieka. Ty się dosłownie przeglądasz w jego oczach i nie widząc w nich tego, czego oczekujesz, a potrzebujesz jak tlenu, starasz się podwójnie, by wreszcie zasłużyć i znaleźć. Nie wiem czy zauważyłaś, ale jesteś perfekcjonistką we wszystkim co robisz - nie tylko w tym, w jaki sposób zajmujesz się sprawami firmy, ale też w jaki sposób zajmujesz się domem, łącznie z tym, że obiad jest na określoną godzinę i dokładnie taki, jakiego Misio sobie życzy. Być może stąd frustracja, że starasz się za dwoje, ale pożądanej przez Ciebie atencji (czytaj: zauważenia w Tobie kobiety) nie otrzymujesz. Z kolei głód tego uznania, który bez specjalnego starania się zauważyłaś w oczach Nicka, uświadamia Ci, że Twój wykreowany na własne potrzeby idealny świat wcale nie jest taki idealny. Przypuszczam też, że Nick istotnie nie jest obiektem Twojego pożądania, on po prostu wypełnia pewną pustkę, bardzo dotkliwą, a jednocześnie jest katalizatorem, który w tempie światła obnażył w Twoich oczach wady Miśka. Wbrew pozorom to się wzajemnie nie wyklucza.
Edit:
Zauważmy przy okazji, że o zaniżonym poczuciu własnej wartości świadczy również usilna potrzeba uznania w środowisku, bycia zauważoną, ważną, liczenia się z Twoim zdaniem, co doskonale pokazał wątek, w którym tematem przewodnim był konflikt w chórze.
Oczywiście, że ja wcale tego faceta nie pożądam. To przeciętnie wyglądający koleś. Natomiast sposób w jaki na mnie patrzy, intensywne emocje i po prostu totalny amok jest czymś, czego nie doświadczyłam od lat.
Misiek, na początku był faktycznie niekumaty, bo był przyzwyczajony do tego, że zawsze miałam kolegów i nic z tego nie wynikało. Oczy mu się otworzyły dzisiaj, bo facet dosłownie nie potrafił się odlepić. Byliśmy w trójkę w parku z psami, szukając grzybów i gadając o jedzeniu, a potem zaprosił nas do domu na lunch. Jego żona była przyjemna, ale raczej zdystansowana. Siedzielismy tam do czwartej i jak grzecznie podziękowałam, że czas iść, to uparł się odprowadzić nas na naszą ulicę. 10 minut później mi wysłał wiadomość, że fajnie by było zabrać psiaki na spacer w ciągu tygodnia.
Jak o tym powiedziałam Misiowi, to powiedzial mi, żebym absolutnie przystopowała, bo facet ma a) problemy małżeńskie, b) się zauroczył (obie rzeczy są prawdą).
Oczywiście, że ja wcale tego faceta nie pożądam. To przeciętnie wyglądający koleś. Natomiast sposób w jaki na mnie patrzy, intensywne emocje i po prostu totalny amok jest czymś, czego nie doświadczyłam od lat.
Jak o tym powiedziałam Misiowi, to powiedzial mi, żebym absolutnie przystopowała, bo facet ma a) problemy małżeńskie, b) się zauroczył (obie rzeczy są prawdą).
Wait a moment. Ja tu czegoś ewidentnie nie rozumiem.
Pierwsza sprawa - żonaty koleś się napalił i co z tego? Olewasz go i tyle. IGNORUJESZ i unikasz kontaktu sam na sam i potencjalnie dwuznacznych sytuacji. Po pewnym czasie dotrze do niego, że nie jesteś zainteresowana. No i po problemie.
Jesteś Królową Chłodu i dajesz to facetowi odczuć. Uwierz mi, przeżyje to, gdyż na pewno nie jest aż taki zakochany, żeby się rzucać z mostu .
I co do tego ma fakt, że macie psy tej samej rasy czy jakoś tak? Ja znam masę osób mających psy tej samej rasy co mój i nie mam obowiązku WSPÓLNEGO wychodzenia z nimi na spacer.
Druga sprawa, że co masz przystopować? Czy ty z tym Nickiem FLIRTUJESZ?
A gdyby tak Autorka zdobyła się na absolutną szczerość i opowiedziała Miśkowi o tym jakie ma potrzeby, oraz o tym jak te niezaspokojone potrzeby doskonale zaspokaja kontakt z tym mężczyzną? Oraz o tym, że nie chce romansu, zdrady, kłamstw.
Misiek moim zdaniem jest całkiem inteligentnym facetem, tylko trochę "przysnął" przez lata w związku. Co zdarza się zapewne milionom ludzi na całym świecie.
Ja z nim nie flirtuję. Siedzę najdalej jak się da, i po tym jak w zeszłym tygodniu się ze mną żegnał, tak z miłym buziakiem i objęciem (niby proste, ale dało się odczuć, że raczej było tam więcej emocji), to już nawet unikam teraz nawet minimalnego fizycznego kontaktu.
Postaram się zacząć go unikać, ale to wcale nie będzie proste, bo mieszka blisko nas i praktycznie widuję go codziennie, a na tych spacerach jestem sama (Misio pracuje w innym mieście, a nie jak ja z domu). Przecież nie będę się przed kolesiem chować- to by dopiero głupio wyglądało. Ech, durne emocje. Kiedyś mi przejdzie, a facet się znudzi.
Z Misiem wielokrotnie rozmawiałam i on nie widzi problemu. Uważa, że moje potrzeby atencji i romansu są pensjonarskie oraz głupie.
Ja z nim nie flirtuję. Siedzę najdalej jak się da, i po tym jak w zeszłym tygodniu się ze mną żegnał, tak z miłym buziakiem i objęciem (niby proste, ale dało się odczuć, że raczej było tam więcej emocji), to już nawet unikam teraz nawet minimalnego fizycznego kontaktu.
Postaram się zacząć go unikać, ale to wcale nie będzie proste, bo mieszka blisko nas i praktycznie widuję go codziennie, a na tych spacerach jestem sama (Misio pracuje w innym mieście, a nie jak ja z domu). Przecież nie będę się przed kolesiem chować- to by dopiero głupio wyglądało. Ech, durne emocje. Kiedyś mi przejdzie, a facet się znudzi.
Z Misiem wielokrotnie rozmawiałam i on nie widzi problemu. Uważa, że moje potrzeby atencji i romansu są pensjonarskie oraz głupie.
To oznacza, że jest totalnym nieogarem jeśli chodzi o kobiece potrzeby atencji, adoracji itp. Współczuję. Z czasem będzie tylko gorzej.
Po prostu żyje w nieświadomości jak większość facetów.
130 2019-08-12 12:59:55 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-08-12 13:00:25)
Serio Blackie, Twojemu partnerowi emocjonalnie sporo brakuje szczerze jak to tak czytam to sama powatpiewam że jest możliwość zmiany w tym aspekcie