Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 79 z 79 ]

66

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
paslawek napisał/a:

O tłumieniu,chorych emocjach wiele napisano z resztą to nie są wymysły forumowiczów.

Dzięki za kilka słów komentarza.
Od siebie dodam tylko, że zjawiska "chorych" i "złych" emocji oddzielam dość grubą kreską od emocji powszechnych, które stały się przyczynkiem do tej dyskusji (zauroczenie). Nie dyskutuję z tym, że "chore" emocje, będące efektem np. jakichś traum - nie podlegają naszym świadomym zabiegom panowania nad nimi. Ale to dla mnie kompletnie inna rozmowa.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-25 12:55:03)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

@Mr_Str4nger - ja Tobie naprawdę wierzę, że Twój sposób obchodzenia się z emocjami jest rzeczywiście taki, jak opisujesz i że Ci się ta metoda sprawdza. Odkładasz emocje ad acta i one z czasem słabną, by kiedyś całkowicie się rozmyć, zniknąć.
Jednak u mnie i ludzi o podobnej do mojej wrażliwości wygląda to tak, że jak pewnych głębokich emocji dobrze nie przerobię, to wracają do mnie jak bumerang. A jestem osobą kochającą intensywnie, głęboko i namiętnie, choć zakochuję się niezmiernie rzadko. Ale jak już, to jest to ogromne BUM i wszystko jest zainfekowane: na poziomie ciała, duszy i ducha.

Opowiem Ci, jak to swego czasu starałam się kiedyś "zabić" miłość Twoim sposobem i co z tego wynikło. Historia jakich wiele: on mi powiedział, że się żeni, bo musi, a mnie się świat zawalił.
Odcięłam się, spaliłam wszystkie pamiątki, zerwałam kontakt, zmieniłam miejsce zamieszkania - dzieliło nas setki kilometrów.
Efekt? Nieważne, czy minęło 3, 5 czy 7 (!!!) lat - kiedy wracałam do rodzinnej miejscowości i przypadkiem go widziałam, to serce waliło mi jak oszalałe, nogi się pode mną uginały i ogólnie byłam tak samo zakochana w tym człowieku jak pierwszego dnia po poznaniu. Cały czas go kochałam. Nie, nie jest była to kwestia tego, że przeglądałam pamiątki, zdjęcia, że pielęgnowałam wspomnienia i towarzyszył mi tani sentymentalizm. Po prostu dla mojej głowy był on ideałem, bo odcięłam się akurat wtedy, gdy wszystkie emocje były u szczytu.

Teraz myślę, że mój problem paradoksalnie powstał ze względu na owo radykalne odcięcie się, a nie pomimo niego. Mój umysł niejako kwalifikował sprawę jako kwestę niedokończoną, tak jakby się zatrzymał w tamtym czasie i nie potrafił ruszyć dalej. Poprzez nagłe odcięcie się nastąpiło również idealizowanie drugiej strony - nikt, nigdy nie był MU w stanie dorównać! Spotykałam mężczyzn o niebo lepszych, inteligentniejszych, bardziej utalentowanych, przystojniejszych i bogatszych, ale i tak kochałam tamtego!;)
Dopiero, kiedy z pomocą doświadczonej osoby przepracowałam tamten związek i zamknęłam pewne procesy byłam w stanie go "puścić". Wystarczyło pół roku pracy nad własnym wnętrzem, przejście przez te niedokończone emocje, pozamykanie ich... i przeszło jak ręką odjął.
Szkoda tylko, że straciłam niemal 10 lat swojego życia, cierpiąc na syndrom spraw niedokończonych.
Niepotrzebnie słuchałam ludzi, którzy radzili, że muszę się za wszelką cenę odciąć, zabić swoje uczucia, zerwać wszelki kontakt, już, teraz, natychmiast! Definitywnie!
Przeciwnie - to właśnie połączenie się i przeżycie pewnych uczuć do końca, pozwoliło mi na ostateczne zamknięcie tamtego rozdziału.

68

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Lovelynn napisał/a:

Opowiem Ci, jak to swego czasu starałam się kiedyś "zabić" miłość Twoim sposobem i co z tego wynikło.

No cóż - widać faktycznie to kwestia wrażliwości. Moja kobieta od lat powtarza mi, że mam skórę jak nosorożec - może ma rację smile
Dodam na zakończenie swojego wywodu, że wspomnienie większości z tych stłumionych niegdyś emocji wywołuje obecnie na mojej twarzy jakąś nostalgię, uśmiech, czasem zażenowanie czy wstyd. Więc to nie jest tak, że całkowicie je zatłukłem i znikły.

69

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

Autentycznie może być tak że jesteś "normalny" przyroda zna takie zjawisko smile
To niezłośliwie .

70

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
paslawek napisał/a:

Autentycznie może być tak że jesteś "normalny" przyroda zna takie zjawisko smile
To niezłośliwie .

Uściślijmy - jeśli nawet jestem normalny, to co najwyżej w omawianej kwestii tongue

71 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-08-25 15:08:20)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Mr_Str4nger napisał/a:
paslawek napisał/a:

Autentycznie może być tak że jesteś "normalny" przyroda zna takie zjawisko smile
To niezłośliwie .

Uściślijmy - jeśli nawet jestem normalny, to co najwyżej w omawianej kwestii tongue

Uff żywi ludzie są o wiele bardziej interesujący od pomników także ten smile
normalny/nienormalny dlatego życie jest piękne różnorodne i ciekawe - czasami.

Lovelynn napisał/a:

@Mr_Str4nger - ja Tobie naprawdę wierzę, że Twój sposób obchodzenia się z emocjami jest rzeczywiście taki, jak opisujesz i że Ci się ta metoda sprawdza. Odkładasz emocje ad acta i one z czasem słabną, by kiedyś całkowicie się rozmyć, zniknąć.
Jednak u mnie i ludzi o podobnej do mojej wrażliwości wygląda to tak, że jak pewnych głębokich emocji dobrze nie przerobię, to wracają do mnie jak bumerang. A jestem osobą kochającą intensywnie, głęboko i namiętnie, choć zakochuję się niezmiernie rzadko. Ale jak już, to jest to ogromne BUM i wszystko jest zainfekowane: na poziomie ciała, duszy i ducha.

Opowiem Ci, jak to swego czasu starałam się kiedyś "zabić" miłość Twoim sposobem i co z tego wynikło. Historia jakich wiele: on mi powiedział, że się żeni, bo musi, a mnie się świat zawalił.
Odcięłam się, spaliłam wszystkie pamiątki, zerwałam kontakt, zmieniłam miejsce zamieszkania - dzieliło nas setki kilometrów.
Efekt? Nieważne, czy minęło 3, 5 czy 7 (!!!) lat - kiedy wracałam do rodzinnej miejscowości i przypadkiem go widziałam, to serce waliło mi jak oszalałe, nogi się pode mną uginały i ogólnie byłam tak samo zakochana w tym człowieku jak pierwszego dnia po poznaniu. Cały czas go kochałam. Nie, nie jest była to kwestia tego, że przeglądałam pamiątki, zdjęcia, że pielęgnowałam wspomnienia i towarzyszył mi tani sentymentalizm. Po prostu dla mojej głowy był on ideałem, bo odcięłam się akurat wtedy, gdy wszystkie emocje były u szczytu.

Teraz myślę, że mój problem paradoksalnie powstał ze względu na owo radykalne odcięcie się, a nie pomimo niego. Mój umysł niejako kwalifikował sprawę jako kwestę niedokończoną, tak jakby się zatrzymał w tamtym czasie i nie potrafił ruszyć dalej. Poprzez nagłe odcięcie się nastąpiło również idealizowanie drugiej strony - nikt, nigdy nie był MU w stanie dorównać! Spotykałam mężczyzn o niebo lepszych, inteligentniejszych, bardziej utalentowanych, przystojniejszych i bogatszych, ale i tak kochałam tamtego!;)
Dopiero, kiedy z pomocą doświadczonej osoby przepracowałam tamten związek i zamknęłam pewne procesy byłam w stanie go "puścić". Wystarczyło pół roku pracy nad własnym wnętrzem, przejście przez te niedokończone emocje, pozamykanie ich... i przeszło jak ręką odjął.
Szkoda tylko, że straciłam niemal 10 lat swojego życia, cierpiąc na syndrom spraw niedokończonych.
Niepotrzebnie słuchałam ludzi, którzy radzili, że muszę się za wszelką cenę odciąć, zabić swoje uczucia, zerwać wszelki kontakt, już, teraz, natychmiast! Definitywnie!
Przeciwnie - to właśnie połączenie się i przeżycie pewnych uczuć do końca, pozwoliło mi na ostateczne zamknięcie tamtego rozdziału.


Lovelynn świetnie napisane zwłaszcza o tym odcinaniu i tłumieniu czymś, jak wywoływanie amnezji na siłę, czy przeprowadzania przemocą na swojej pamięci i wspomnieniach lobotomii  podobnie to widzę .

Foxy Lady hahaha smile

72 Ostatnio edytowany przez Lovelynn (2020-08-25 15:03:41)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Mr_Str4nger napisał/a:

No cóż - widać faktycznie to kwestia wrażliwości. Moja kobieta od lat powtarza mi, że mam skórę jak nosorożec - może ma rację smile
Dodam na zakończenie swojego wywodu, że wspomnienie większości z tych stłumionych niegdyś emocji wywołuje obecnie na mojej twarzy jakąś nostalgię, uśmiech, czasem zażenowanie czy wstyd. Więc to nie jest tak, że całkowicie je zatłukłem i znikły.

Jeśli nie jest tak, że przeszłość nie daje Ci normalnie żyć - to wszystko w porządku i nie ma oczym mówić -Twoja metoda jest skuteczna. Możliwe też, że potrafisz skutecznie przepracowywać problemy wyłącznie intelektualnie. Definiujesz problem, opracowujesz strategię, wprowadzasz plan w życie - dla Ciebie gra i buczy.
Jednak istniej gro osób, które boleśnie odczuwają "uwięzienie emocji" i dopóki ich nie uwolnią, to zatrzymują się ciągle w tym samym miejscu, jak igła gramofonu na popsutej płycie. Dla takich osób lepiej jest dokładnie zbadać ten fragment, w którym melodia traci swoją płynność.

paslawek napisał/a:


Lovelynn świetnie napisane zwłaszcza o tym odcinaniu i tłumieniu czymś, jak wywoływanie amnezji na siłę, czy przeprowadzania przemocą na swojej pamięci i wspomnieniach lobotomii  podobnie to widzę .
Foxy Lady hahaha .

Haha, no tak, wypracowałam sobie strategię "Foxy Lady", bo już znam swoją emocjonalność. Może sobie przypominasz mój wątek - ponad pół roku temu przeżywałam takie "zauroczenie zauroczeniem", gdzie ludzie mi pisali: "Broń borze, nie spotykaj się z nim! Zobaczysz co będzie!". A ja poszłam, spotkałam się i... odkochałam big_smile. Po prostu czułam, że wbrew oczekiwaniom - nie nabroję i nie narobię głupot, że gorzej zrobię, jak dalej będę karmiła moją wyobraźnie jakimiś strzępkami informacji na temat tamtego człowieka. Czasem warto właśnie wejść na teren sąsiada, żeby się przekonać, że wcaaale trawa nie jest u niego za płotem zieleńsza, a i własny trawnik z innej perspektyw wygląda na bardziej soczysty!

73

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Lovelynn napisał/a:
Mr_Str4nger napisał/a:

No cóż - widać faktycznie to kwestia wrażliwości. Moja kobieta od lat powtarza mi, że mam skórę jak nosorożec - może ma rację smile
Dodam na zakończenie swojego wywodu, że wspomnienie większości z tych stłumionych niegdyś emocji wywołuje obecnie na mojej twarzy jakąś nostalgię, uśmiech, czasem zażenowanie czy wstyd. Więc to nie jest tak, że całkowicie je zatłukłem i znikły.

Jeśli nie jest tak, że przeszłość nie daje Ci normalnie żyć - to wszystko w porządku i nie ma oczym mówić -Twoja metoda jest skuteczna. Możliwe też, że potrafisz skutecznie przepracowywać problemy wyłącznie intelektualnie. Definiujesz problem, opracowujesz strategię, wprowadzasz plan w życie - gra i buczy.
Jednak istniej gro osób, które boleśnie odczuwają "uwięzienie emocji" i dopóki ich nie uwolnią, to zatrzymują się ciągle w tym samym miejscu, jak igła gramofonu na popsutej płycie. Dla takich osób lepiej jest dokładnie zbadać ten fragmen, w którym melodia traci swoją płynność.

paslawek napisał/a:


Lovelynn świetnie napisane zwłaszcza o tym odcinaniu i tłumieniu czymś, jak wywoływanie amnezji na siłę, czy przeprowadzania przemocą na swojej pamięci i wspomnieniach lobotomii  podobnie to widzę .
Foxy Lady hahaha .

Haha, no tak, wypracowałam sobie strategię "Foxy Lady", bo już znam swoją emocjonalność. Może sobie przypominasz mój wątek - ponad pół roku przeżywałam takie "zauroczenie zauroczeniem", gdzie ludzie mi pisali: "Broń borze, nie spotykaj się z nim! Zobaczysz co będzie!". A ja poszłam, spotkałam się i... odkochałam big_smile. Po prostu czułam, że wbrew oczekiwaniom - nie nabroję i nie narobię głupot, że gorzej zrobię, jak dalej będę karmiła moją wyobraźnie jakimiś strzępkami informacji na temat tamtego człowieka. Czasem warto właśnie wejść na teren sąsiada, żeby się przekonać, że wcaaale trawa nie jest u niego za płotem zieleńsza, a i własny trawnik z innej perspektyw wygląda na niemniej soczysty!

Pamiętam smile

74

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

Jak już tak piszemy o sobie, to niestety albo stety, w ciągu 30 lat małżeństwa nie miałem żadnego zauroczenia, niczego nie musiałem tłumić, żadna trawa za płotem mnie nie interesowała... choć zaraz... piękna sąsiadka ma piękny trawnik, ale nie miałem nigdy czasu, aby sprawdzić. Taki żem prosty chłopek. Rzadko, ale bywało, że jakaś kobieta spojrzała wzrokiem powłóczystym, być może to tylko żartobliwy flirt, ale czułem dyskomfort z tego powodu... mhmm i zaraz leciałem do żony na skargę smile
W życiu zafascynowałem się dwiema obcymi kobietami, ale nie na podłożu erotycznej chemii. Po prostu osiągnęły w życiu coś chwalebnego.
A tak to praca - dom - rodzina - praca - dom. Nawet 70% pracy wykonuję w domu (jak teraz). Dla niektórych jest to nudne życie, ale nie dla mnie.
Żona kiedyś wyganiała mnie, abym poszedł z kolegami na piwo czy kawę.  Do pubu. Mówię jej: Wiesz, że nie lubię piwa, a kawę mam najlepszą w domu jak sobie sam zrobię. Mam chodzić do pubu?! Czy ty ćpałaś?!  Jeśli chcesz, to potraktuj moje cosobotnie zakupy  i ten czas jako pobyt w pubie.

75

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Lovelynn napisał/a:

Haha, no tak, wypracowałam sobie strategię "Foxy Lady", bo już znam swoją emocjonalność. Może sobie przypominasz mój wątek - ponad pół roku temu przeżywałam takie "zauroczenie zauroczeniem", gdzie ludzie mi pisali: "Broń borze, nie spotykaj się z nim! Zobaczysz co będzie!". A ja poszłam, spotkałam się i... odkochałam big_smile. Po prostu czułam, że wbrew oczekiwaniom - nie nabroję i nie narobię głupot, że gorzej zrobię, jak dalej będę karmiła moją wyobraźnie jakimiś strzępkami informacji na temat tamtego człowieka. Czasem warto właśnie wejść na teren sąsiada, żeby się przekonać, że wcaaale trawa nie jest u niego za płotem zieleńsza, a i własny trawnik z innej perspektyw wygląda na bardziej soczysty!

Trochę się czepię, bo to nie na temat, ale dla mnie to jednak trochę co innego.
To nie jest dla mnie przepracowanie problemu trudnej emocji, a raczej weryfikacja jakiegoś wyobrażenia. Często jest tak że idealizujemy sobie kogoś kogo znamy tylko z tej strony, z której ten ktoś daje nam się poznać. Bujamy się w nim na zabój. Ale gry relacja staje się bardziej namacalna - okazuje się, że poza zaletami, ten ktoś ma też wady. Często dla nas krytyczne. I to wejście na trawnik sąsiada to nic innego jak tylko właśnie weryfikacja zgodności wyobrażenia ze stanem faktycznym.

76

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Mr_Str4nger napisał/a:

Trochę się czepię, bo to nie na temat, ale dla mnie to jednak trochę co innego.
To nie jest dla mnie przepracowanie problemu trudnej emocji, a raczej weryfikacja jakiegoś wyobrażenia. Często jest tak że idealizujemy sobie kogoś kogo znamy tylko z tej strony, z której ten ktoś daje nam się poznać. Bujamy się w nim na zabój. Ale gry relacja staje się bardziej namacalna - okazuje się, że poza zaletami, ten ktoś ma też wady. Często dla nas krytyczne. I to wejście na trawnik sąsiada to nic innego jak tylko właśnie weryfikacja zgodności wyobrażenia ze stanem faktycznym.

Słusznie się czepiasz, bo rzeczywiście nie rozgraniczyłam precyzyjnie obu zagadnień. Są one ze sobą powiązane, ale nie tożsame.
Weryfikacja wyobrażenia była dla mnie w przytoczonym przykładzie pierwszym krokiem w kierunku procesu emocjonalnego wyzwalania się (ten nadal w toku!).
Później nastąpiły kolejne - na przykład szukanie odpowiedzi na pytania, dlaczego mam tendencję do zakochiwania się we własnych wyobrażeniach na temat danego człowieka? Jakie to zachowanie ma źródło? Kiedy to się u mnie zaczęło? Jakie korzyści mam z taplania się w pewnych przeżyciach i stanach emocjonalnych? Jaki emocjonalny brak staram się kompensować za pomocą tego rodzaju zauroczeń? I wreszcie: jaki emocjonalny ból kryje się za moją podatnością na takie stany?
Ten ostatni etap, czyli dojście do pierwotnego miejsca emocjonalnego braku i bólu jest dla mnie miejscem świętym, w którym następuje katharsis, przepalenie emocji.
Nie mówię, że jestem wolnym człowiekiem, że całkowicie pozbyłam się bólu. Ale dotarłam do wielu jego warstw, udało mi się je sobie uświadomić i nazwać.
Uświadomiony, poznany i oswojony Cień przestaje być nieprzewidywalny, nieokiełznany i wręcz obłąkańczy, co jest cechą nieuświadomionych i wypartych Cieni.

77 Ostatnio edytowany przez Airuf (2020-08-26 09:39:26)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Lovelynn napisał/a:

Haha, no tak, wypracowałam sobie strategię "Foxy Lady", bo już znam swoją emocjonalność. Może sobie przypominasz mój wątek - ponad pół roku temu przeżywałam takie "zauroczenie zauroczeniem", gdzie ludzie mi pisali: "Broń borze, nie spotykaj się z nim! Zobaczysz co będzie!". A ja poszłam, spotkałam się i... odkochałam big_smile. Po prostu czułam, że wbrew oczekiwaniom - nie nabroję i nie narobię głupot, że gorzej zrobię, jak dalej będę karmiła moją wyobraźnie jakimiś strzępkami informacji na temat tamtego człowieka. Czasem warto właśnie wejść na teren sąsiada, żeby się przekonać, że wcaaale trawa nie jest u niego za płotem zieleńsza, a i własny trawnik z innej perspektyw wygląda na bardziej soczysty!

A ja tam mam wątpliwości co do Twojej metody. Zaryzykowałaś, nie miałaś pewności że to się dobrze skończy...
Mogło skończyć się inaczej. Dla mnie fakt tego że musiałaś wejść na teren sąsiada żeby upewnić się co do trawy - auromatycznie pozbawił by Cię zaufania w moich oczach...
Poza tym, piszesz że czasem warto... to zawsze jest stwarzanie szansy że jednak się skusisz... Nie chciał bym partnerki która musi sprawdzać czy gdzie indziej jest lepiej...

78 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-08-26 10:38:50)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny
Lovelynn napisał/a:

Haha, no tak, wypracowałam sobie strategię "Foxy Lady", bo już znam swoją emocjonalność. Może sobie przypominasz mój wątek - ponad pół roku temu przeżywałam takie "zauroczenie zauroczeniem", gdzie ludzie mi pisali: "Broń borze, nie spotykaj się z nim! Zobaczysz co będzie!". A ja poszłam, spotkałam się i... odkochałam big_smile. Po prostu czułam, że wbrew oczekiwaniom - nie nabroję i nie narobię głupot, że gorzej zrobię, jak dalej będę karmiła moją wyobraźnie jakimiś strzępkami informacji na temat tamtego człowieka. Czasem warto właśnie wejść na teren sąsiada, żeby się przekonać, że wcaaale trawa nie jest u niego za płotem zieleńsza, a i własny trawnik z innej perspektyw wygląda na bardziej soczysty!

Bardzo nie lubię, gdy ludzie kategorycznie mówią mi, co mam robić, a czego nie. Owszem, bywa, że proszę o radę, ale gdy sama decyduję, na ogół wiem już co robię. Dostało mi się kiedyś na forum, że wybrałam się z nieletnim synem do pracy zarobkowej, posypały się gromy, a ja zrobiłam swoje i świat się nie zawalił, mamy jeszcze jedno doświadczenie.
Z PP już wiedziałam, że mam swój rozum, dam sobie radę, nawet jeśli stąpam po kruchym lodzie. I dałam.

A co do sprawdzania trawy u sąsiada, mam tak mocno wryte w beret, że zdrada jest "be", że po prostu nie zrobiłabym tego, tak jak nie wyniosłabym cukierka ze sklepu. Nie robi się tego po prostu. Koniec, kropka. Nie mam tu żadnych dylematów.
Poza tym ta życiowa prawda o trawie jest tak oczywista, że tylko my nie chcemy jej przyjmować do wiadomości. A wystarczy odrobina refleksji.
Mój ojciec w jakiejś banalnej sytuacji powiedział mi z uznaniem: uczysz się sobie odmawiać.
Tak, uważam, że to ważna umiejętność.

79 Ostatnio edytowany przez Kubuś_Puchatek (2020-09-17 00:05:25)

Odp: Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

Widzę, że autorka postu to „kopia mojej jż”. A myślałem naiwnie, że tylko ja mam pecha...

A tak przy okazji mam apel do Zakochanej33: zrób to o czym marzysz. Nie ociągaj się. Nie rezygnuj z „takiej jedynej miłości”. Przecież to Ci się należy. Mąż to nudziarz, przewidywalny gość. Przestał zaskakiwać. Czas na nowe. Nieznane i tajemnicze. Pomyśl o seksie, który połączy Wasze ciała. O potajemnych spotkaniach, emocjach. Widzisz to wszystko już oczami wyobraźni?

A na koniec: ponieś konsekwencje swoich czynów. Zderzysz się ze ścianą szybciej niż myślisz. Wtedy to dopiero będziesz mieć emocje. Zapamiętasz je na całe życie czego Twojemu mężowi życzę.

Posty [ 66 do 79 z 79 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak sie odkochac, oboje mamy rodziny

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024