Cześć Chciałabym się podzielić z Wami moją historią - Ja(24lata)
Około rok temu poznałam faceta X (24lata), przypadkowo, na przyjęciu weselnym. Akurat wtedy słowa nie zamieniliśmy żadnego, ale kontakt wzrokowy, nieśmiałe uśmiechy były. Stało się tak, że dowiedziałam się kim jest, skąd jest itp. - wiadomo Facebook prawdę powie
Jak się okazało - był w długoletnim związku, do tego świeżo po zaręczynach. Jako szanująca się kobieta oznajmiłam, że nie chce psuć związku itp, że napisałam tak o i tyle. Naciskał, pisał, później nawet dzwonił. Rozstał się z tą swoją dziewczyną, zerwał zaręczyny, odwołał wszystko związane z weselem i wrócił mieszkać do rodzinnego domu. Zaczęliśmy się widywać, więcej rozmawiać, coś ewidentnie iskrzyło. W moim wypadku było to WIELKIE LOVE od samego początku, strzała amora jak w mordę strzelił, jak się okazało u niego podobnie.
Wszystko spoko, czas płynął w sielance, wyjazdy, spotkania, z jego znajomymi, z moimi, z jego rodziną, a także moją. Pełna akceptacja.
Aż tu nagle - jak wiadomo- przez jakiś czas jest MEGA, a później zaczęły się schody...pierwsze kłótnie, niezrozumienie itp. Jedna z kłótni była na takim poziomie, że nie odzywaliśmy się do siebie około tygodnia. Ja zachodziłam w głowę co się z nim dzieje itp. No i pewnego wieczoru, po % wiadomo, odezwał się, że wszystko z nim ok itp.
Pogodziliśmy się, wszystko wróciło na dobre tory. Sielanki ciąg dalszy można by rzec. Aż tu nagle - spóźniający się mój okres - ciąża. Tak, wpadliśmy. pierwsze strach, później euforia, planowanie życia, mieszkanie itp. Wszystko spoko...do czasu. Jak jego EX nie poinformowała go, że TEŻ jest w ciąży Z NIM!!! Co prawda miała w tym czasie faceta...podejrzewam, że w karty nie grali, no ale ok.
Płacz, rozpacz, złość, emocje, hormony - wszystko na raz. Szybka kalkulacja - 2 ciąże - prawie w tym samym czasie - ZDRADA na bank. No i tak też się okazało...Tyle, że co do prawdziwego ojca dziecka pewna bym nie była.
Przeszliśmy to piekło, żeby poinformować najbliższych o sytuacji. Układało się już ok. Jego EX myślała, że on do niej wróci ale nie spodziewała sie mojej ciąży. Wynajęliśmy mieszkanie, mieliśmy się wprowadzić za miesiąc. Aż tu nagle jego stwierdzenie - TO nie ma sensu. TO to jest związek, bycie razem, mieszkanie etc. Pierwsza myśl - wraca do EX. Ale nie, bo jak stwierdził - Nie będzie żył z kobietą, której nie kocha. Ok, zrozumiałam.
Obecnie jest tak, że widujemy się, piszemy, dzwonimy itp. Ale razem nie jesteśmy... Jak się widzimy to pióra fruwają, śmianie, rozmowa etc. No tak jak było w związku. Jak piszemy jest różnie, raz ok, raz nie ok, bo mam humorki. Powód rozstania to jeszcze to, że się JUŻ nie da być razem, chciałby ale się nie da - rozumiecie coś z tego? Bo ja totalnie NIE. Powodów jeszcze było kilka według niego - a to, że moje doszukiwanie się, pytania, że ze mną to tylko sie kłócić, a nie normalnie rozmawiać, teraz wystarczy jedno zdanie ująć nie tak i już jest burza... Uparte to jak osioł, a nawet i bardziej.. ;/
Ja psychicznie przez to wszystko jestem rozwalona na miliony kawałków, do tego ciąża i wszystko z nią związane, brak oparcia w facecie, którego kocham i jego brak coraz bardziej się na mnie odbija. Teraz nie mogę myśleć tylko o sobie, ale i o tym małym człowieczku, które nosze pod sercem, ale moje serce zostało przy kimś innym...
Z relacji jego PRZYJACIELA - wiem, że tęskni, że kocha, ale trudno powiedzieć czy sie pogubił, czy jeszcze nie dorósł do takiej odpowiedzialności...Wiadomo dwójka dzieci.. troche kosmos.
Co robić? Odpuścić? Poczekać, spotykać się ale nie naciskać...? Pomóżcie...Podpowiedzcie coś.