mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 121 z 121 ]

66 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-20 23:55:52)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Mordimer napisał/a:
niepodobna napisał/a:

I co chciałeś dzisiaj zdobywać i łowić?

Ludzie się przystosowują do warunków życia, jak każdy inny gatunek zwierzęcia. Nie ma w tym ani nic dziwnego, ani złego. To jest NATURALNE.  Kultura i natura nie są przeciwstawne. Kultura i cywilizacja to elementy środowiska życia.
Każdy gatunek modyfikuje swoje cechy w zależności od warunków egzystencji. Coś innego byłoby głupie i nawet biologicznie niecelowe.

Mordimer napisał/a:

Oczywiście, że są przeciwstawne. Kultura i natura to są zupełnie dwa inne światy.

A jakie argumenty na tę przeciwstawność?

Kultura, rozwój cywilizacji są rozszerzeniem środowiska życia, a wzorce kulturowe czymś w rodzaju meta - środowiska.

Zaczątki kultury są przecież widoczne już u bardziej rozwiniętych zwierząt.

A nawet u prymitywnych widać uzależnienie rozwoju nie tylko behawioralnych cech związanych z płcią, ale i fizycznych, od otoczenia, warunków życia, rodzaju i zasobności środowiska czy nawet od natężenia interakcji z innymi osobnikami. Mózg reaguje na wszystko i modyfikuje sposób sterowania..

Mordimer napisał/a:

No i co z tego, że się przystosowują? Potem i tak zazwyczaj dochodzi do upadku cywilizacji i cykl rozpoczyna się od nowa.

O rozpoczęciu cyklu od nowa można by mówić, gdybyśmy się cofnęli do epoki jaskiniowej. W epoce historycznej mamy co najwyżej wahnięcia.
Ale, no tak, gdybyśmy w tych jaskiniach zostali, to nigdy żadna cywilizacja by nie upadła - trzeba było siedzieć.

Mordimer napisał/a:

Ludzie się nic a nic nie zmienili od czasów jaskiniowych. Kultura i cywilizacja tylko potrafią zamaskować prawdziwa naturę człowieka ale jej nie zmieniają.

Właśnie się zmienili, dlatego, że dzisiejsze warunki życia wymagają innych cech niż jaskiniowe, a wiele tamtych stało się zbędnych. Inne cechy niż wtedy decydują o przetrwaniu, sukcesie rozrodczym itd.
Nie ma czegoś takiego, jak niezmienna natura. Może się zmieniać szybciej czy wolniej, ale JEST plastyczna.

Mordimer napisał/a:

Co zdobywać ?  Wszechświat/kosmos.

Do eksploracji tego kosmosu potrzebne są inne zasoby niż te, które były przydatne do zdobywania pożywienia lub terytorium w czasach, kiedy problemy rozwiązywano za pomocą maczugi...

Mordimer napisał/a:

Na Ziemi też jest wiele do zdobycia.

Cudze dobra, na przykład?
wink

Mordimer napisał/a:

He he nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz. Nawet forum jest doskonałym przykładem, że natura nic a nic się nie zmieniła. Pora zejść na ziemię. Twoje argumenty są bardzo przyziemne.  Potraktowałaś dosłownie moją wypowiedź.

Niczego nie traktowałam "dosłownie" - i chętnie przeczytam argumenty za niezmiennością ludzkiego gatunku, mogą nawet być przyziemne.

Mordimer napisał/a:

Nie chodzi o środki czy zasoby tylko o sam algorytm jaki steruje ludźmi. Weźmy chociaż takie pożądanie. Forma się zmieniła ale treść pozostała niezmienna od czasów jaskiniowych. A ty piszesz, że natura ludzka się zmieniła. Nie, nie zmieniła się.

Wyobraź sobie, że mi też chodzi o coś w rodzaju algorytmu. Ale co z tym pożądaniem? To, że było i jest, to dowód, że gatunek ludzki nie podlega żadnym zmianom? Nadal musimy jeść i pić, czy to znaczy, że jesteśmy w tym samym punkcie, jak gdy żyliśmy w jaskiniach?
No nie jesteśmy tacy sami, nawet fizyczny dymorfizm płciowy jest  dużo słabiej zaznaczony. U praludzi płcie dużo bardziej różniły się wzrostem i masą.  I może to nie przypadek, że to się zmienia? Czy w naturze takie trwałe zmiany są przypadkiem? Może tak duży dymorfizm już nie jest nam potrzebny? Mowa tylko o ciele, a to, co wynika z rozwoju świadomego mózgu, a tym bardziej uczenia się kulturowego, jest gdzieś wyżej, jako nakładka.

Mordimer napisał/a:

Zabierz ludziom technologiczne zabawki, prawo to wtedy zobaczysz tą zmianę natury. Nawet taki XX w. udowodnił, że dzikie rzezie rodem ze średniowiecza czy starozytności nadal są możliwe. A ludzkość była po jakże wyniosłej belle epoque.

Wszystko jest nadal możliwe. Ale już np. nie uważamy, że rozwiązywanie problemu przez wybicie oponentów jest czymś oczywistym. Jaskiniowcy zapewne się nad tym nie zastanawiali.
Zorganizowane wojny na skalę masową zresztą w ogóle nie są działaniem instynktownym.

Mordimer napisał/a:

O rozwoju mózgów wynikajacych z wymiany informacji w grupie sam nawet pisałem Magdalenie. Tylko co z tego wynika ? Owszem rośnie świadomość procesów, rośnie inteligencja ale rdzeń pozostaje ten sam. Algorytmy natury, które nami rządzą sa rdzeniem naszej egzystencji. To jest najbardziej charakterystyczna cecha, To zbiór programów, które są odwieczne i będą wieczne. No chyba, że mówisz o jakimś nowym gatunku postczłowieka.

Właśnie nie da się sprowadzić zmian tylko do świadomych procesów. W takim przypadku inne gatunki, jako nie posiadające rozwiniętej świadomości, tym bardziej by się nie zmieniały w zakresie cech związanych z płcią...
A badano, co się z tymi cechami dzieje u dosyć prymitywnych stworków zależnie od tego, w jakich żyją warunkach - i cechami fizycznymi, i behawioralnymi.
Na przykład obserwowano ćmy - którym naprawdę trudno przypisywać większą inteligencję.. U badanego gatunku rozwój fizyczny samców był zależny od zagęszczenia populacyjnego. Jeśli larwy przebywały w środowisku, w którym było dużo osobników tego gatunku, a szczególnie innych samców, to samczyki ćmy wykształcały duże gonady dla efektywniejszego konkurowania w rozrodzie z innymi samcami; jeśli zagęszczenie było małe, rozwijały im się większe i mocniejsze skrzydełka, by mogły łatwiej dotrzeć do oddalonych partnerek. Skąd maleńki mózg tych stworzeń "wie", że należy przeprogramować ciało? A jakoś wie. Takie różnice pojawiają się już w jednym pokoleniu. Przecież tu nie ma mowy o żadnej świadomości.
Jeśli rozwój zależnych od płci cech fizycznych może być podany na wpływ środowiska ("społecznego" w tym przypadku w cudzysłowie), to podobnie może być z cechami behawioralnymi. Na przykład z zachowaniami godowymi, preferencjami określonego partnera. Znów przykład ze świata owadów - gatunek pasikonika, u którego z natury to samice konkurują o względy samców, dostarczających im wartościowego pożywienia. Okazuje się, że w środowisku zasobnym w pokarm skłonność do rywalizowania u samiczek zanika, stają się też skłonne do akceptacji jakiegokolwiek samca, zamiast walki o te dobre  - bo to, czy dostarcza "zasobów", po prostu nie ma już znaczenia. Walka o partnerów w takich warunkach życia byłaby stratą energii, którą można spożytkować na rozmnażanie. Polowanie na tego, który lepiej karmi, byłaby znów stratą czasu, przecież taka samica może nie zdążyć się rozmnożyć, zjedzona przez jakieś zwierzę.
A piszę o prostych, mało zorganizowanych zwierzętach tylko dlatego, żeby podsunąć refleksję, czy u tak złożonej istoty jak człowiek te rzeczy naprawdę mogą być niezmienne. U człowieka jeszcze DOCHODZI inteligencja, przekazywanie informacji, świadoma obserwacja, kultura.


Mordimer napisał/a:

Radzę się zaznajomić z psychologią ewolucyjną. Zobaczysz, że pewne schematy behawioralne są niezmienne. O to mi chodziło. A ty pisałaś o zupełnie inne kwestii rozwoju samego mózgu, jego pojemności czy sprawności synaps.

Jak wspomniałam, sprowadzanie wszystkiego do psychologii, ewolucyjnej czy innej, jest błędem.

Nie pisałam o rozwoju mózgu jako takim. Tylko o modyfikacjach sterowania przez mózg zależnie od warunków bytowych.

Mordimer napisał/a:

Co jest do zdobycia ? Wolność moja droga. Wolność.

W kontekście naszego tematu dobrze by było tę wolność sprecyzować. I wykazać jej zależność od przetrwania schematów behawioralnych z epoki jaskiniowej? Albo od tej "mentalnej kastracji", która jest wyjątkowo mętnym pojęciem, i zjawiskiem.

Jako chwila "prywaty" na koniec, wydaje mi się, że bardzo dużo na ten temat mówią mężczyźni, którzy sami mają problem z wewnątrzsterownością, i chcą budować tożsamość opartą na męskiej sile wybiórczo, a są bardzo zależni od opinii i ocen.

Edit: Ewolucja załatwia pewne sprawy bez naszej świadomości, zgody czy chęci, próby zatrzymania tego są jak kopanie się z koniem. To właśnie świadomość próbuje zakłócić naturalny proces zmian.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-20 23:00:40)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Thedirt88 napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Bo ja wiem? Przykładowo węch kobiety mają niezaprzeczalnie lepszy. I to znacznie.

Smak to nie węch. Ale czy każda kobieta/mężczyzna?

Dla mnie to zwykła generalizacja i truizm.

To tak jak z prowadzeniem samochodu trochę - bywa różnie mimo pewnych "naukowych" teorii czy "badań" na ten temat.

Mnie uczyła instruktorka, specjalistka. Bardzo dobrze, może nawet lepiej niż jej szef - facet. Prawo jazdy zdane za pierwszym razem. Tak, wiem. To ode mnie zależało, ale nie o tym mowa przecież.

Wiesz, dziś społeczeństwo działa tak, że nie ważne na czym się zarabia - czy to na owocach, które powodują "wieczność", "sokach owocowych", "piwie", które robi dobrze. Reklama dźwignią handlu. A autorytet "naukowców" jest najczęściej nadużywany, szczególnie w Internecie, gdzie podane informacje często są nieprawdziwe lub sprzeczne ze sobą w zależności od portalu czy forum, które się odwiedza. A na klikaniu też się zarabia - nawet bardzo dużo smile

Odnośnie smaku, to nie ma w tym żadnej filozofii, więcej kubków smakowych to czulszy zmysł smaku, a ich ilość u obu płci jest sprawdzalna ; )

Ale rozumiem, co chcesz powiedzieć i twoje myślenie jest mi bliskie.

Są pewne faktyczne prawidłowości statystyczne, ale zawsze trzeba brać pod uwagę predyspozycje jednostki, która może się akurat w to nie wpisywać.

Są też prawdy internetowe, forumowe, reklamowe, słowem stereotypy, które trzymają się dobrze, bo są chwytliwe i dla wielu wygodne.

68

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Eee, a moja kobieta przyszła dziś i powiedziała, że zajebiście odnowiłem drewienko wokół domu. Znaczy się 1,5 tygodnia ze szlifierką i pędzlem nie poszło na marne tongue No i jaka ładna opalenizna, bo żem topless to wszystko czynił. Z tego wszystko kobiecina się przejęła i okna zaczęła myć, bo zaczęły odstawać od ogólnego wizerunku. Przy okazji jedno zepsuła i pocieszyłem, że teraz to do zimy będzie wiatr napier….ł chyba, że jakiegoś fachowca znajdzie. Pojechała załatwiać rodzinne sprawy, ja se obiadek zjadłem, zdrzemłem się, wstałem i okno naprawiłem. Siedzę na drabinie malując, widzę fachowca przywozi. Pytam się, a o co chodzi? No do okna... Przecież naprawiłem tongue No ale z fachowcem my se na osobności pogadali, z kobitek się pośmiali i tyle było z tego dobrego. Nie byłem cham i na koniec pokazałem kobiecinie w jaki sposób okno popsowała co by na drugi raz jak święto będzie jakieś i okna mycie nie psowała. W międzyczasie żem na dach wyszedł jedną rzecz naprawić i był lament, nie wychodź, bo spadniesz! Cichaj babo i podaj mi to i tamto! Weź się nie wychylaj! Cichaj babo...!

69

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Snake napisał/a:

Eee, a moja kobieta przyszła dziś i powiedziała, że zajebiście odnowiłem drewienko wokół domu. Znaczy się 1,5 tygodnia ze szlifierką i pędzlem nie poszło na marne tongue No i jaka ładna opalenizna, bo żem topless to wszystko czynił. Z tego wszystko kobiecina się przejęła i okna zaczęła myć, bo zaczęły odstawać od ogólnego wizerunku. Przy okazji jedno zepsuła i pocieszyłem, że teraz to do zimy będzie wiatr napier….ł chyba, że jakiegoś fachowca znajdzie. Pojechała załatwiać rodzinne sprawy, ja se obiadek zjadłem, zdrzemłem się, wstałem i okno naprawiłem. Siedzę na drabinie malując, widzę fachowca przywozi. Pytam się, a o co chodzi? No do okna... Przecież naprawiłem tongue No ale z fachowcem my se na osobności pogadali, z kobitek się pośmiali i tyle było z tego dobrego. Nie byłem cham i na koniec pokazałem kobiecinie w jaki sposób okno popsowała co by na drugi raz jak święto będzie jakieś i okna mycie nie psowała. W międzyczasie żem na dach wyszedł jedną rzecz naprawić i był lament, nie wychodź, bo spadniesz! Cichaj babo i podaj mi to i tamto! Weź się nie wychylaj! Cichaj babo...!

Czyli zachowała się jak przystało na babę, co ryzyka boi się z natury swej. Chyba takie przesłanie big_smile

70

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Że opalenizna za darmoszkę jest i koleżanki się dopytują, gdzie taką złapałem, tudzież czemu bicek taki twardy... lol

71

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Opalenizna jest niezdrowa i passe! wink Ale ogarnięcie siłowni za jednym zamachem z konserwacją domu za to pożyteczne.

72

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Na coś trzeba umrzeć, a passe lubimy najbardziej! Kobiety lubią brąz i nie ma to tamto! Zdrowy, wcinający kotlety facet jest opalony i nie straszny mu ani komputer, ani taczka. Reszta to jakieś lebiegi i kastraci jak w temacie.

73

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Snake napisał/a:

Na coś trzeba umrzeć, a passe lubimy najbardziej! Kobiety lubią brąz i nie ma to tamto! Zdrowy, wcinający kotlety facet jest opalony i nie straszny mu ani komputer, ani taczka. Reszta to jakieś lebiegi i kastraci jak w temacie.

big_smile big_smile Nie ma, jak przeczytać coś rozweselającego na koniec dnia.

74

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Od razu przyznaje - nie czytalam wszystkiego.
Ale mysle, ze jedna z przyczyn jest nadmierna produkcja soi i innych straczkowych. Tez kukurydzy. Zawieraja fitoestrogeny, i sa uzywane jako pasze. mamy potem te fitoestrogeny w zywnosci.
Zawsze sie dziwilam modzie na "zdrowa" soje czy kukurydze. A ja sie o zatruciach, (nawet ostrych) tymi roslinami uczylam na toksykologii. Kapusta czy innymi krzyzowymi tez.
Teraz jest afera z bezzbozowymi karmami dla psow - zawarte w nich straczkowe (podobno glownie groch) uszkadzaja m. sercowy i powoduja kardiomiopatie rozstrzeniowa. Czyli serce sie rozszerza, i zastawki sie nie domykaja, krew sie cofa w czasie skurczu.
Nie znaczy to zeby absolutnie nie jesc straczkowych czy kukurydzy - ale jesc z umiarem. Bo bardzo duzo tego jest w miesie, mleku, jajach. A polprodukty z tych roslin sa dodawane praktycznie do wszystkiego.

"Powrot z gwiazd" Lem uwazal za powiesc nieudana. Zmierzyl sie z problemem narastajacej agresji i sposobem na jej zminimalizowanie. Czy w pelni potepial sposob ktory w tej ksiazce przedstawia? Nie, widzi zarowno dobre jak i zle strony. Sam bohater zreszta godzi sie z tym systemem.
Innym podejsciem byla "Wizja lokalna" - i  zabezpieczenie bardziej totalne. I znowu - szokujace dla czytelnika, czasem bardzo uciazliwe, ale Lem zdaje sie uwazal ze jakies wytlumienie agresji jest konieczne - i ze do czegos takiego dojdzie.
Agresja narasta wraz z zageszczeniem, o czym wie kazdy hodowca zwierzat. I bedzie narastac.

75 Ostatnio edytowany przez Mordimer (2019-07-21 08:21:54)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
femte napisał/a:

Od razu przyznaje - nie czytalam wszystkiego.
Ale mysle, ze jedna z przyczyn jest nadmierna produkcja soi i innych straczkowych. Tez kukurydzy. Zawieraja fitoestrogeny, i sa uzywane jako pasze. mamy potem te fitoestrogeny w zywnosci.
Zawsze sie dziwilam modzie na "zdrowa" soje czy kukurydze. A ja sie o zatruciach, (nawet ostrych) tymi roslinami uczylam na toksykologii. Kapusta czy innymi krzyzowymi tez.
Teraz jest afera z bezzbozowymi karmami dla psow - zawarte w nich straczkowe (podobno glownie groch) uszkadzaja m. sercowy i powoduja kardiomiopatie rozstrzeniowa. Czyli serce sie rozszerza, i zastawki sie nie domykaja, krew sie cofa w czasie skurczu.
Nie znaczy to zeby absolutnie nie jesc straczkowych czy kukurydzy - ale jesc z umiarem. Bo bardzo duzo tego jest w miesie, mleku, jajach. A polprodukty z tych roslin sa dodawane praktycznie do wszystkiego.

"Powrot z gwiazd" Lem uwazal za powiesc nieudana. Zmierzyl sie z problemem narastajacej agresji i sposobem na jej zminimalizowanie. Czy w pelni potepial sposob ktory w tej ksiazce przedstawia? Nie, widzi zarowno dobre jak i zle strony. Sam bohater zreszta godzi sie z tym systemem.
Innym podejsciem byla "Wizja lokalna" - i  zabezpieczenie bardziej totalne. I znowu - szokujace dla czytelnika, czasem bardzo uciazliwe, ale Lem zdaje sie uwazal ze jakies wytlumienie agresji jest konieczne - i ze do czegos takiego dojdzie.
Agresja narasta wraz z zageszczeniem, o czym wie kazdy hodowca zwierzat. I bedzie narastac.

Zgadza się jednak nie demonizowałbym tak tego. Nie ma tego wszędzie w przeciwieństwie do bisfenolu, który jest w plastikowych butelkach, puszkach aluminiowych, paragonach, i plastikowych woreczkach i opakowaniach.  Bardzo mocno rozwala on gospodarkę hormonalną. Organizm zazwyczaj wyrzuca w przeciągu 24 godzin z organizmu. Jednak codziennie dostarczamy może powodować problemy z niskim poziomem LH i testosteronu. I tu jest problem. Jak widać przemysł spożywczy i rolniczy robi wszystko aby mężczyźni mieli jak najniższy poziom testosteronu.

Hmm nie na darmo na zniewieściałych facetów  mówi się sojowi chłopcy. Sojowe latte, sweterek, rureczki, fryzurka ala hitlerjugend i od starbunia do maka. Od maka do KFC.

Ps. Bisfenol potrafi wchłaniać się przez skórę. Wystarczy styczność z jakimś.produktem zawierający ten składnik. Oto w jakich jeszcze produktach on się znajduje :

Lista produktów zawierających bisfenol A:

-butelki dla niemowląt – obecnie zakazane na -terenie Unii Europejskiej
-plastikowe butelki
-plastikowe pojemniki
-płyty CD i DVD
-farby do powlekania metalowych puszek na żywność
-papier do drukarek termicznych stosowanych do drukowania potwierdzeń w bankomatach oraz paragonów
-kosmetyki – dezodoranty, perfumy, szampony
-zabawki
-smoczki
-leki stosowane w stomatologii
-płyn hamulcowy
-produkty z PCV
-klej do klejenia elementów elektronicznych.

76 Ostatnio edytowany przez CatLady (2019-07-21 12:58:02)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Czy to rzeczywiście jest problem? Macie do czynienia z takimi "wykastrowanymi" facetami w życiu, czy raczej jest to ciekawostka z portali pseudopsychologicznych?

Ze sposobu, w jaki to przedstawiłaś można wysnuć wniosek, że macho faktycznie nie dałby się wykastrować, a Ci, co najpierw są synkami mamusi a potem pod pantoflem i opieką żony już są wykastrowani, od małego i dla tej "złej kobiety" już nie ma nić do kastrowania. Kobieta w związku z takim facetem faktycznie nie ma wyboru, jak tylko wziąć całe życie na swoje barki i być odpowiedzialną za całosć, wszystkiego dopilnować, bo taki facet nie umie, nie chce i najczęściej wtedy zwala na tę kobietę, że to przez nią taki jest, bo ona mu swoją zaradnością przytłumia męskość.

Znam taką parę - znajomi rodziców. Ona energiczna, wszystko zrobi, wszystko załatwi, wszędzie jej pełno, najczęsciej uśmiechnięta, ale z czsem coraz bardziej zmęczona. On cichy, niezainteresowany niczym, nic w domu nie zrobi - ani z tzw kobiecych zadań, ani z meskich, nie ugotuje, ale i nie naprawi. Do tego dziecko mieli chore i to ona wszystko ogarniała, chodziła z dzieckiem do lekarzy, edukowała się, jak dbać o dziecko w chorobie, a jego przy tym nie było. Czasami obecny był ciałem, a czasem nawet i to nie, bo sobie do sanatorium pojechał. Ona o wszystkim musiała myśleć - bo i jaki miała wybór? Ostatnio się rozstali - nieoficjalnie, bo rozwodu nie mają, ale już razem nie mieszkają. Kobieta finalnie miała dwójkę dzieci - faktyczne dziecko, które urodziła i tego chłopa dorosłego. hmm

Mordimer napisał/a:

o zdobywać ?  Wszechświat/kosmos.

Na Ziemi też jest wiele do zdobyci

To idź i zdobywaj smile ktoś Ci broni? Przecież są jeszcze faceci, naukowcy, podróżnicy , którzy odkrywają i zdobywają.

Zgadzam się co do kastracji małych chłopców. Teraz faktycznie wychowaniem zajmują się głównie kobiety - choć i to zaczyna się mieniać, bo sporo facetów widuję z wózkami, zaczyna się wymagać od mężczyzn uczestnictwa w wychowaniu. Jednak to dopiero początki, może gdy dorosną te dzieci, któe teraz panowie popychają w wózkach, to coś się zmieni. W szkołach nadal same nauczycielki, chwali się ładne pisanie i siedzenie cicho i grzecznie, co chłopcom z natury przychodzi trudniej.

Jednak nie zwalałabym całej winy na kobiety - nikt facetom nie bronił uczestnictwa w wychowaniu. Faceci sami się odwrócili od rodziny. Taka była kiedyś narracja, ze dom, dzieci to jest babska sprawa i facetowi nic do tego, więc wychowaniem zajęły sie kobiety i efekt jest - chłopcy w rurkach i w makijażu. Znałam kiedyś samotną matkę małego chłopca. Zero mężczyzn w życiu tego dziecka: jedynie mama, babcia, ciocia albo kuzynki. I on zaczął mówić jak dziewczynka: zjadłam, zrobiłam, chciałam, bo nie znał rodzaju męskiego w języku.

77

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
CatLady napisał/a:
Averyl napisał/a:

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Czy to rzeczywiście jest problem? Macie do czynienia z takimi "wykastrowanymi" facetami w życiu, czy raczej jest to ciekawostka z portali pseudopsychologicznych?

Ze sposobu, w jaki to przedstawiłaś można wysnuć wniosek, że macho faktycznie nie dałby się wykastrować, a Ci, co najpierw są synkami mamusi a potem pod pantoflem i opieką żony już są wykastrowani, od małego i dla tej "złej kobiety" już nie ma nić do kastrowania. Kobieta w związku z takim facetem faktycznie nie ma wyboru, jak tylko wziąć całe życie na swoje barki i być odpowiedzialną za całosć, wszystkiego dopilnować, bo taki facet nie umie, nie chce i najczęściej wtedy zwala na tę kobietę, że to przez nią taki jest, bo ona mu swoją zaradnością przytłumia męskość.

Znam taką parę - znajomi rodziców. Ona energiczna, wszystko zrobi, wszystko załatwi, wszędzie jej pełno, najczęsciej uśmiechnięta, ale z czsem coraz bardziej zmęczona. On cichy, niezainteresowany niczym, nic w domu nie zrobi - ani z tzw kobiecych zadań, ani z meskich, nie ugotuje, ale i nie naprawi. Do tego dziecko mieli chore i to ona wszystko ogarniała, chodziła z dzieckiem do lekarzy, edukowała się, jak dbać o dziecko w chorobie, a jego przy tym nie było. Czasami obecny był ciałem, a czasem nawet i to nie, bo sobie do sanatorium pojechał. Ona o wszystkim musiała myśleć - bo i jaki miała wybór? Ostatnio się rozstali - nieoficjalnie, bo rozwodu nie mają, ale już razem nie mieszkają. Kobieta finalnie miała dwójkę dzieci - faktyczne dziecko, które urodziła i tego chłopa dorosłego. hmm

Mordimer napisał/a:

o zdobywać ?  Wszechświat/kosmos.

Na Ziemi też jest wiele do zdobyci

To idź i zdobywaj smile ktoś Ci broni? Przecież są jeszcze faceci, naukowcy, podróżnicy , którzy odkrywają i zdobywają.

Zgadzam się co do kastracji małych chłopców. Teraz faktycznie wychowaniem zajmują się głównie kobiety - choć i to zaczyna się mieniać, bo sporo facetów widuję z wózkami, zaczyna się wymagać od mężczyzn uczestnictwa w wychowaniu. Jednak to dopiero początki, może gdy dorosną te dzieci, któe teraz panowie popychają w wózkach, to coś się zmieni. W szkołach nadal same nauczycielki, chwali się ładne pisanie i siedzenie cicho i grzecznie, co chłopcom z natury przychodzi trudniej.

Jednak nie zwalałabym całej winy na kobiety - nikt facetom nie bronił uczestnictwa w wychowaniu. Faceci sami się odwrócili od rodziny. Taka była kiedyś narracja, ze dom, dzieci to jest babska sprawa i facetowi nic do tego, więc wychowaniem zajęły sie kobiety i efekt jest - chłopcy w rurkach i w makijażu. Znałam kiedyś samotną matkę małego chłopca. Zero mężczyzn w życiu tego dziecka: jedynie mama, babcia, ciocia albo kuzynki. I on zaczął mówić jak dziewczynka: zjadłam, zrobiłam, chciałam, bo nie znał rodzaju męskiego w języku.

Kiedyś kobiety wychowywaly chłopców tylko do pewnego wieku potem ojciec przejmował pieczę nad nim. Po drugiej wojnie światowej to się zmieniło radykalnie.

78

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
CatLady napisał/a:

Jednak nie zwalałabym całej winy na kobiety - nikt facetom nie bronił uczestnictwa w wychowaniu. Faceci sami się odwrócili od rodziny.

Nie, patrz post wyżej, to się zaczęło dużo wcześniej. Nawet okolice I wojny światowej, gdzie w Europie wyginęły dziesiątki milionów mężczyzn, a setki latały przez kilka lat po okopach. To wtedy dokonała się rzeczywista emancypacja kobiet, które zagoniono do fabryk opuszczonych przez mężczyzn. Raptem 20 lat i kolejna, jeszcze większa hekatomba mężczyzn. Te dwie wojny zrobiły więcej dla kobiet niż cały feminizm, emancypacja i co tam jeszcze kobitki sobie wymyśliły.
Z drugiej strony mój dziadek w czasie I wojny światowej, mając 12 lat opuścił domowe pielesze i zajął się przyuczaniem do zawodu. Bynajmniej nie w szkole, bo kto by wtedy przyuczał w szkole. Szło się jak od wieków do pracy u rzemieślnika cechowego, zostawało czeladnikiem żeby po latach ciężkiej pracy ewentualnie samemu uzyskać członkostwo w cechu. Układ wręcz idealny, bo chłopiec w ogóle wypadał spod opieki rodziców, a co dopiero mówić o matce. Jego dalszym kształtowaniem zajmował się obcy mężczyzna, któremu w razie czego ręka nie zadrżała i lał kijem ile trzeba. Efekty rzecz jasna były, bo z chłopskiego dziecka (choć nie była to wioskowa biedota) został z czasem poważanym w mieście rzemieślnikiem i kamienicznikiem. 
Zresztą na wsi ten model twardego wychowania uchował się dość długo z oczywistych powodów. Chłopcy od małego zapieprzali w polu i obejściu, uczyli się naprawy wszystkiego co jest w gospodarstwie. To działa nawet i dziś, bo młodzi faceci, którzy od małego pomagali w gospodarstwie potrafią wszystko zrobić samemu, no chyba, że wymagana jest pomoc szwagra tongue Całe dzieciństwo jeździłem na wieś, potem też miałem trochę interesów na wsi, a teraz całkiem mieszkam na wsi i kontakt z tymi facetami, to jest coś niesamowitego. To podnosi poprzeczkę, bo po prostu facet, który sobie nie radzi wokół i w domu budzi zwyczajną wesołość. Owszem, nie będą się śmiali w twarz ale szacunku, to się raczej mieć nie będzie. Oczywiście da się to osłodzić sypiąc kasę miejscowym żeby zrobili to i tamto ale to nie szacunek wink
Tak więc jak po weekendzie spędzonym w towarzystwie tych gości ze wsi, w ich gospodarstwach, warsztatach itp. spotykam w mieście tych rurkowych chłopaczków, z kolczykami niemalże w dupie, to po prostu śmiech mnie bierze. No ale na wsi mieszkają buraki cebulaki i Matkę Boską mają na ścianie tongue


CatLady napisał/a:

Znałam kiedyś samotną matkę małego chłopca. Zero mężczyzn w życiu tego dziecka: jedynie mama, babcia, ciocia albo kuzynki. I on zaczął mówić jak dziewczynka: zjadłam, zrobiłam, chciałam, bo nie znał rodzaju męskiego w języku.

Zależy od indywidualnej odporności materiału. Mojego kolegę wychowywała samotnie matka, na dodatek poza tym miał same siostry. Matka uwzięła się, że on taki rodzynek samotny i trzeba na niego chuchać i dmuchać, a przede wszystkim kontrolować. Cała jego psyche zbudowała się na kontrze do matki i jej postępowania. Im bardziej ona dociskała śrubę, tym bardziej on się rzucał i zrywał. Im coś było głupsze i ryzykowne tym lepiej tongue Dobrze, że akurat z wojnami się rozminął, bo by pierwszy skakał w nocy na spadochronie na karki Serbów< Irakijczyków czy talibów. Na szczęście kiedy był już parę lat poza domem rodzinnym zgarnęła go mądra kobieta, spokojnie ściągnęła cugle, że za bardzo tego nie zauważył i chłop się uspokoił.

79

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Burzowy napisał/a:

Bo ja wiem? Przykładowo węch kobiety mają niezaprzeczalnie lepszy. I to znacznie.

Perfumiarze - kreatorzy to zwykle mężczyźni, więc nie moim zdaniem takiej reguły.
Co do kucharzy, to owszem, w większości są to mężczyźni, ale to tylko dlatego, iż jest to ciężka, fizyczna praca, stresująca i wymagająca.

Co do zdobywania komosu, to rzeczywiście większość działań zostało zaprzestanych. Kiedy Obama zamknął program Contellation, najpierw było wzburzenie, ale po prostu nie ma na to kasy. Firmy komercyjne mają zaś inne cele.

Co do wpływu żywności i chemii w pożywieniu, to moim zdaniem mimo wszystko ma to znaczenie marginalne.

Snake - brawo za udaną robotę ! big_smile  Niby jak ma się kasę, to można do wszystkiego załatwić fachowca, ale z byle pierdołą jest to upierdliwe. Zwłaszcza w domu jest zawsze coś do zrobienia smile

80 Ostatnio edytowany przez authority (2019-07-21 17:19:07)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
balin napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Ludzie śmiali się z Kopernika, Faradaya, Pasteura,  Einsteina, czy Darwina, pomimo tego panowie przeszli do historii.

To taki panujący mit. smile
Weźmy dla przykładu Einsteina. Był nominowany do nagrody Nobla aż 11 razy. Był tak popularny, że nie mógł opędzić się od reporterów i dziennikarzy. Gdy miał ich już serdecznie dość, pokazał im język. Zdjęcie zachowało się do dziś i jest bardzo popularne.:)

Nie dostał za najważniejsze swoje osiągnięcie nagrody nobla za to min iż był żydem a wielu z tego grona przeszkadzał ten fakt. Sam Einstein poza fizyką oraz muzyką za to kompletnie nie znał eis na kobietach.
No i odeszło się od tematu big_smile

81 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-21 19:41:34)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
authority napisał/a:
balin napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Ludzie śmiali się z Kopernika, Faradaya, Pasteura,  Einsteina, czy Darwina, pomimo tego panowie przeszli do historii.

To taki panujący mit. smile
Weźmy dla przykładu Einsteina. Był nominowany do nagrody Nobla aż 11 razy. Był tak popularny, że nie mógł opędzić się od reporterów i dziennikarzy. Gdy miał ich już serdecznie dość, pokazał im język. Zdjęcie zachowało się do dziś i jest bardzo popularne.:)

Nie dostał za najważniejsze swoje osiągnięcie nagrody nobla za to min iż był żydem a wielu z tego grona przeszkadzał ten fakt. Sam Einstein poza fizyką oraz muzyką za to kompletnie nie znał eis na kobietach.
No i odeszło się od tematu big_smile

No bo geniusz w jakiejś dziedzinie wiedzy nie oznacza, że jest się równie genialnym w każdej innej sprawie.
To nawet częste, że genialni naukowcy w relacjach są mało ogarnięci.

Ciekawostka, że pierwsza żona Einsteina też była bardzo zdolnym fizykiem. Przez jakiś czas pracowali razem. Potem, z tego, co czytałam, zrezygnowała z nauki pod presją męża, żeby zajmować się wyłącznie dziećmi. A on i tak ją za jakiś czas zostawił. Choć była i inteligentna, i atrakcyjna. Druga żona za to była szarą myszką nie wyróżniającą się niczym.

82 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2019-07-22 03:08:46)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Averyl temat bardzo ciekawy i nurtujacy ,zarowno dla kobiet jaki i mezczyzn.
Piszecie o ewolucji ,napewno miala wplyw na czlowieka, jaki jest obecnie ...coraz wyzszy ,coraz bardziej inteligentny....aczkolwiek dzisiaj roznie to z tym bywa.
Piszecie o wojnach...ale wtedy ludzie byli zmuszeni sytuacja aby przezyc ,aby ratowac najblizszych.
W tamtych latach wiekszosc rodzin zostalo bez mezczyzn w kwiecie wieku ....pokolenie moich dziadkow ....w obu rodzinach ( mojego taty i mamy ) wszystkie dzieci wychowaly sie bez ojcow i jakos nie bylo ..jak ktos tu napisal "pizdowatych "mezczyzn .Moje pokolenie juz wiekszosc w rodzinach pelnych .Ale tez byly rodziny gdzie tylko matka wychowywalala samotnie syna/ synow (pisze "synow "bo temat jest o plci meskiej ). Dlaczego o tym pisze ,bo uwazam ,ze kazde dziecko czy to corka czy syn wszystko "wynosi z domu ",srodowiska ..w jakim sie wychowuje i ksztaltuje.Jesli taki chlopiec nie mial wzorca meskiego ,zostal wychowany przez same kobiety ...matke ,babcie ,przedszkolanke potem same kobiety nauczycielki ..to skad moze czerpac przyklady na ktorych moze sie wzorowac jakim ma byc mezczyzna .
W wiekszosci kobiety sa nadopiekuncze ...bo uwazaja ,ze jesli syn nie ma ojca to powinien miec lepiej w dziecinstwie anizeli one...a to jest moim zdaniem duzy blad.
Moj syn tez wychowal sie bez ojca ...to ja musialam byc dla niego matka i ojcem ....fakt ,ze mial dziadkow ,odwiedzal ich sporadycznie (inne miasto).
Ale mial od najmodszych lat pewne obowiazki ,oczywiscie adekwatne do wieku , wychowywalam w poczuciu odpowiedzialnosci za swoje czyny ,chwalilam  za madre myslenie ,wiedze ...nie wymagalam swiadectwa z paskiem ,bardziej aby madrze i zaradnie podchodzil do obowiazkow i zycia ,samodzielnosci ,odwaga w podejmowaniu decyzji.
Wychowalam go tak jak wychowal mnie moj tato ....nigdy na mnie nie krzyczal ale byl konsekwentyny , nauczyl mnie smodzielnosci ,myslenia jak sobie dac rade w zyciu , nie plakac i narzekac ...tylko myslec jak wyjsc z trudnej sytuacji ..bo zawsze jest jakies wyjscie .Mama ,obycia ,kultury ,gustu i czystosci .
Ja tez tak syna wychowywalam ....jak sam przyznal ,bedac juz zonaty ...ze ,mial w zyciu momenty jak w duchu na mnie zlowieczyl .
Teraz ma 2 corki i zauwazyalm, ze tak samo je wychowuje ...kiedys jego 8 letnia corka grymasila i zwlekala aby sie ubrac (wiedziala ze maja jechac na urodziny ) poniewaz nie ubrala sie na czas ,to syn ja wzial na ramie i tak w pizamie zapakowal do auta nie zwracajac uwagi na jej placz ...przesiadziala cale urodziny w kacie  ze wstydu przed innymi dziecmi ..to byla taka nauczka ....ze teraz szybko sie ubiera ..to jeden z przykladow.
Jesli matki ,babcie wyreczaja we wszystkim dzieci a ojciec jesli jest a nie interesuje sie dzieckiem ...nie dajac od najmlodszych lat mozliwosci samodzielnosci w czynach (och bo sie skaleczy,och bo sie pobrudzi itd) nie dajac aby dziecko mialo jakies swoje zdanie ,nie dajac aby samodzielnie myslalo czy podejmowalo decyzje to wlasnie rosna takie lamagi zyciowe ..i co najgorsze ,ze jest ich coraz to wiecej .
Druga strona ...to kobiety staly sie bardziej odwazne ,zaradne a co niektore przebiegle ...coraz bardziej wyksztalcone.
Co do maczo ....czy taki mezczyzna istnieje? Wymyslone slowo dla kobiety albo zeby co niektorzy mezczyzni podbudowali swoje ego .....

83 Ostatnio edytowany przez Averyl (2019-07-22 13:05:37)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

z tym wychowywaniem (kastrującym) przez kobiety to się nie zgodzę, wielu moich znajomych-facetów było przy porodach swoich dzieci, potem też opiekowali się przemiennie, (bo jednak większość kobiet pracuje i ma nieco większe aspirację niż bycie tylko kurą domową). W wielu rodzinach proces wychowywania kończy się w wieku 7 lat, dzieciak idzie do szkoły i niech szkoła się zajmie dzieciakiem sad

Dzieje się potem coś, co świadczy, że ci tatusiowie są bez jaj sad i oni również mogą "kastrować" swoich synów taką postawą.

Jeszcze pokolenie, dwa pokolenia temu facet nie uczestniczył w "babskich" czynnościach jak poród, ale za to dzieciak-syn brał udział w pomaganiu przy męskich pracach, gdy trzeba było coś naprawić, coś zrobić, syn pomagał ojcu i jednocześnie się uczył, razem spędzali czas. Dzisiaj na ogół nie naprawia się niczego, kupuje się nowe, a wspólne aktywności? Ostatnio widziałam na kajakach: starszy facet (dziadek?) z dzieciakiem (~12 letnim), zaproponowaliśmy pomoc w przeniesieniu kajaka, a gostek, "nich młody się ćwiczy". Raczej to nie był ojciec tylko dziadek (przesunięcie wychowywania na innych) i raczaj miał "stary" styl wychowywania żadnego użalania się nad chłopakiem.
Panowie - ilu z was odwozi swoich synów do szkoły? ilu z was gra z synami w piłkę, jeździ na rowerze, pływa, biwakuje w lesie, gdzie nie ma zasięgu wink, rozmawia (mówienie-słuchanie, nie same tyrady i opier***),  aktywnie wychowuje swoich nastoletnich synów?

84 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-07-22 13:24:01)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
foggy napisał/a:

Ale niektorym facetom to pasuje. Zdejmuje z ich barków cięzar decydowania o wszystkim bo to żona decyduje o wszystkim. Wystarczy chodzic do pracy, zarabiac i oddać żonie wypłatę. To ona dysponuje kasą, płaci rachunki, wybiera gdzie na wakacje, jaki samochód, w którym banku kredyt na mieszkanie. Dla zabieganego a niepewnego siebie faceta to sytuacja idealna. To zona martwi sie z czego zapłacic rate kredytu gdy jedno z małzonkow straci prace, decyduje gdzie dziecko posłać na kolonie czy na jaki kolor pomalować mieszkanie po remoncie. 50 % facetow w mojej rodzinie tak ma i nikt sie nie rozwodzi.

Dokładnie tak! Dlatego zawsze dziwie się kobietom, które z zadowoleniem mówią "mąż się mnie słucha (boi)" albo że jest pod ich pantoflem. Nie ma nic gorszego, bo wtedy wszystko spada na kobietę. Byłam w takim związku. Niby fajnie, bo to zawsze ja decyduję, będzie po mojemu, a w praktyce wychodziło, że ja mam wszystko załatwiać, bo wiem, zrobię to lepiej (i faktycznie tak było). Dlatego wolę faceta macho niż pantofla. Wiadomo w obu przypadkach są pewne "problemy", ale "wykastrowany" mężczyzna to słabe wsparcie dla kobiety. Dwa, że ja sama w pewnym sensie go kastrowałam. Tego też staram się już nie robić.

85

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

Jeszcze pokolenie, dwa pokolenia temu facet nie uczestniczył w "babskich" czynnościach jak poród, ale za to dzieciak-syn brał udział w pomaganiu przy męskich pracach, gdy trzeba było coś naprawić, coś zrobić, syn pomagał ojcu i jednocześnie się uczył, razem spędzali czas. Dzisiaj na ogół nie naprawia się niczego, kupuje się nowe, a wspólne aktywności? Ostatnio widziałam na kajakach: starszy facet (dziadek?) z dzieciakiem (~12 letnim), zaproponowaliśmy pomoc w przeniesieniu kajaka, a gostek, "nich młody się ćwiczy". Raczej to nie był ojciec tylko dziadek (przesunięcie wychowywania na innych) i raczaj miał "stary" styl wychowywania żadnego użalania się nad chłopakiem.
Panowie - ilu z was odwozi swoich synów do szkoły? ilu z was gra z synami w piłkę, jeździ na rowerze, pływa, biwakuje w lesie, gdzie nie ma zasięgu wink, rozmawia (mówienie-słuchanie, nie same tyrady i opier***),  aktywnie wychowuje swoich nastoletnich synów?

Fakt, nie mam jakoś sumienia gonić ich do roboty w tzw. polu. Bardziej to kwestia własnych wspomnień, mnie ojciec ganiał i były to zajęcia, które nijak mnie jako dziecko nie intrygowały smile Nawet pomaganie przy samochodzie mnie nie kręciło, a wtedy większość różnych drobnych rzeczy samochodzie się robiło samemu. Stąd asystowałem przy zmianie opon i ich łataniu, przy odpowietrzaniu hamulców i takich tam. No ale przecież który ojciec teraz sam to robi? Ja daję szansę, mówię - możecie mi pomóc w tym i tym. Nie chcecie, to nie. Potem mówią - ale czemu nas nie zawołałeś? Powiedziałem raz i za kark was prowadzić nie będę. No to ostatnio starszy przyszedł, wziął szpadel i kopał. Już po pół godzinie miał dosyć ale jeszcze godzinę wytrzymał. Młodszy cały czas deklaruje, że będzie zbierał kamienie z działki żeby zarobić na kieszonkowe.
Żona się na mnie złości, że ja dzieci buntuję i "na swoją stronę" przeciągam. Tymczasem to po prostu taki wiek, że chłopaki nie widzą już nic ciekawego u matki (poza obiadem pod nos), a jeszcze nie widzą za wiele ciekawego u koleżanek. Stąd chłopaki lgną do mnie, na wyprzodki spełniają moje prośby (przyniesie mi ktoś pilota?). No to jak nie korzystać, że ktoś chce starego ojca wyręczyć?
Dziś czekam mnie jakaś przeprawa w domu, bo najpierw zadzwonił starszy ze skargą na matkę, a pięć minut później matka ze skargą na starszego. Ja prdl, jak wrócę do domu wyślę ich do kąta, każde do innego i z młodszym pójdziemy oglądać tiwi albo co.

86

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
blanka56 napisał/a:

Dlaczego o tym pisze ,bo uwazam ,ze kazde dziecko czy to corka czy syn wszystko "wynosi z domu ",srodowiska ..w jakim sie wychowuje i ksztaltuje.

Jesli matki ,babcie wyreczaja we wszystkim dzieci a ojciec jesli jest a nie interesuje sie dzieckiem .....

Averyl,moze nie rozwinelam tego tematu tak jak to zrobilas powyzej ale to glownie rodzice a nie szkola ,powinni przykladac sie do rozwoju dziecka ,do zainteresowania go chociazby sportem .

87

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Mysle ze wychowanie na mieczaka dotyczy obu plci. Teraz dziecku wszystko wolno, nie mozna go niczym martwic. Osuwa sie dzieci od starosci, cierpienia i smierci. Od pracy. Od odpowiedzialnosci materialnej - dzieci nie rozumieja ze rodzicow na cos nie stac.
Pamietam jak wymagano ode mnie zachowania przy stole - zrobienie sobie kanapki i jedzenie reka bylo grubym przewinieniem. Trzeba bylo poslugiwac sie sztuccami, nakladac na talerz "dekoracje" - zeby nie miec pustego i nie byc naklanianym do wziecia nastepnej porcji. Chleb jadlo sie sam, a np. wedline nozem i widelcem. No, ale ciotka- hrabina siedziala przy stole.
Teraz dorosli ludzie jedza jak swinie.
Nie uczy sie dziewczat, co ja mowie, obu plci podstawowych czynnosci domowych. Podobno nauczyciele sie skarza ze na wycieczkach nastolatki nie potrafia nalac sobie zupy.
Dla mnie duza szkoda jest ze dzieci widza mieso tylko na tackach. Mnie babcia - ta proletariacka - uczyla czyscic flaczki, pokazywala czepek i ksiazki. A teraz ucznowie technikum weterynaryjnego sie dziwia za krowa ma cztery zoladki. To znaczy tego nie wiedza. Anatomii uczyla ich pani magister biologii ktora tez chyba nie wiedziala.
Studenci weterynarii moga nigdy nie byc na rzezni. W oborze- z wyjatkiem malych hodowli na potrzeby edukacyjne. Nie pracowali nigdy w polu - a bez tego trudno rozumiec paszoznawstwo.

88

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

z tym wychowywaniem (kastrującym) przez kobiety to się nie zgodzę, wielu moich znajomych-facetów było przy porodach swoich dzieci, potem też opiekowali się przemiennie, (bo jednak większość kobiet pracuje i ma nieco większe aspirację niż bycie tylko kurą domową). W wielu rodzinach proces wychowywania kończy się w wieku 7 lat, dzieciak idzie do szkoły i niech szkoła się zajmie dzieciakiem sad

Dzieje się potem coś, co świadczy, że ci tatusiowie są bez jaj sad i oni również mogą "kastrować" swoich synów taką postawą.

Averyl a nie pomyslals o tym ze Ci faceci przeniesli taki wzorzec, ze swojego rodzinnego domu ......jest jeszcze inna sprawa ,ze sa tak leniwi ,ze zostawili to innym ...szkole !!!

Moj syn tez kapal swoje corki i jak wiem kapie dalej mlodsza .....ale pierwsza corke od najmodszych lat zainteresowal sportem rekreacyjnym ...regularnie chodzi na basen (teraz tez z 1,5 roczna ) ,starsza corka 10lat  umie juz zasuwac na nartach i lyzwach ,dobrze plywa ....poniewaz auta i wyscigi to konik mojego syna to zabiera cala rodzine na rozne zloty i rajdy samochodowe i co ciekawe ,ze jego starsza corka polknela te same zainteresowania co ma moj  syn ...a ktore to  wyniosl z domu ....bo ja mojego syna nauczylam jezdzic autem,na nartach ,lyzwach itd .... jest w wieku 38lat tzw.zlota raczka ale i tez bardzo decyzyjny  (zawsze razem z zona omawija sprawe) ale mysle, ze sam tego chcial ,sam dazyl aby nauczyc sie tego ,aby dawac sobie rade w zyciu nie bedac fajtlapa zyciowa ...CHCIAL ...on sam .

89

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
femte napisał/a:

Mysle ze wychowanie na mieczaka dotyczy obu plci. Teraz dziecku wszystko wolno, nie mozna go niczym martwic. Osuwa sie dzieci od starosci, cierpienia i smierci. Od pracy. Od odpowiedzialnosci materialnej - dzieci nie rozumieja ze rodzicow na cos nie stac.
Pamietam jak wymagano ode mnie zachowania przy stole - zrobienie sobie kanapki i jedzenie reka bylo grubym przewinieniem. Trzeba bylo poslugiwac sie sztuccami, nakladac na talerz "dekoracje" - zeby nie miec pustego i nie byc naklanianym do wziecia nastepnej porcji. Chleb jadlo sie sam, a np. wedline nozem i widelcem. No, ale ciotka- hrabina siedziala przy stole.
Teraz dorosli ludzie jedza jak swinie.
Nie uczy sie dziewczat, co ja mowie, obu plci podstawowych czynnosci domowych. Podobno nauczyciele sie skarza ze na wycieczkach nastolatki nie potrafia nalac sobie zupy.
Dla mnie duza szkoda jest ze dzieci widza mieso tylko na tackach. Mnie babcia - ta proletariacka - uczyla czyscic flaczki, pokazywala czepek i ksiazki. A teraz ucznowie technikum weterynaryjnego sie dziwia za krowa ma cztery zoladki. To znaczy tego nie wiedza. Anatomii uczyla ich pani magister biologii ktora tez chyba nie wiedziala.
Studenci weterynarii moga nigdy nie byc na rzezni. W oborze- z wyjatkiem malych hodowli na potrzeby edukacyjne. Nie pracowali nigdy w polu - a bez tego trudno rozumiec paszoznawstwo.

I to co napisalas jest prawda ....dlatego co mlodsze pokolenie jest bardziej niezaradne bez jakichkolwiek zainteresowan poza kompem i telefonem ....sa  wyjatki ale to jakies okazy w dzisiejszym swiecie .....

90

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
femte napisał/a:

Pamietam jak wymagano ode mnie zachowania przy stole - zrobienie sobie kanapki i jedzenie reka bylo grubym przewinieniem. Trzeba bylo poslugiwac sie sztuccami, nakladac na talerz "dekoracje" - zeby nie miec pustego i nie byc naklanianym do wziecia nastepnej porcji. Chleb jadlo sie sam, a np. wedline nozem i widelcem. No, ale ciotka- hrabina siedziala przy stole.

Eee to już hrabioskie fanaberie. Mnie uczono od małego właśnie żebym sobie sam kanapki zrobił i nie zawracał gitary czekając aż mamusia śniadanie czy kolację poda. Posiłków się nie celebrowało ale sztućcami się nauczyłem jeść. Z tym, że ja i tak od wczesnej podstawówki obiady jadłem w szkołach. Ogólniak nie miał stołówki, to mnie rodzice zapisali do stołówki w ojca szkole, przy bursie. Tam był dobry zwyczaj, że na stołówce za kelnerki robiły uczennice mieszkające w bursie. Miały dyżury. To znaczy miały na przykład przynieść do stołu wazę z zupą ale z wazy się już samemu nalewało. Drugie danie też przynosiły, talerz po zupie odniosły, a po drugim się samemu odnosiło. Można było niby zostawić ale to już trochę chamskie było. Na studiach też początkowo jadłem w stołówce uczelnianej ale okropne mieli jedzenie i często mi nie pasowało godzinami więc zacząłem z kolegą sam gotować w akademiku. O dziwo, nie mieliśmy z tym żadnych problemów, bo każdy wyniósł z domu podstawy gotowania.
Z domowego żywienia - pajda chleba z cukrem jako ówczesny podwórkowy baton energetyczny lol Chleb polany wcześniej wodą lub w wersji wypas z masłem lub śmietaną. Piło się wodę lub domowe kompoty z świeżych owoców lub przetworów. Oranżadę zjadało się w proszku tongue

femte napisał/a:

Dla mnie duza szkoda jest ze dzieci widza mieso tylko na tackach. Mnie babcia - ta proletariacka - uczyla czyscic flaczki, pokazywala czepek i ksiazki. A teraz ucznowie technikum weterynaryjnego sie dziwia za krowa ma cztery zoladki. To znaczy tego nie wiedza. Anatomii uczyla ich pani magister biologii ktora tez chyba nie wiedziala.
Studenci weterynarii moga nigdy nie byc na rzezni. W oborze- z wyjatkiem malych hodowli na potrzeby edukacyjne. Nie pracowali nigdy w polu - a bez tego trudno rozumiec paszoznawstwo.

Nie ma to jak ci ktoś przyniesie i rzuci na stół ćwiartkę świniaka w podzięce tongue Kiedyś rodziców miało nie być 2 dni, a tu już pierwszego dnia mi tą ćwiartkę przyniesiono. Do lodówki nie schowasz ha, ha. W mieście mieszkałem, a nie raz w świniobiciu uczestniczyłem i w całym rozbiorze tuszy. Kiszki się czyściło i kiełbasy potem robiło, i kaszankę. Jedyne do czego się nigdy nie przemogłem to do świeżego móżdżku z jajecznicą...
Moja mama jednakowoż wychowana wśród licznych sióstr wyszła z rodzinnego domu nie umiejąc gotować. Wyszła za mąż, a tu nagle gotować trzeba. Dostała pierwszą w życiu prawdziwą wiejską kurę. Oskubała, wrzuciła do garnka i rosół był jak mąż wrócił. Mąż, znaczy ojciec mój zaczyna jeść rosół i coś się krzywi... dlaczego? lol

91

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

j.w. jak to jest?
Wiadomo, baby są złe, z mężczyzn robią mięczaków, wymoczków, itd. słowem kastratów mentalnych. wink

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Czy to rzeczywiście jest problem? Macie do czynienia z takimi "wykastrowanymi" facetami w życiu, czy raczej jest to ciekawostka z portali pseudopsychologicznych?

Kastracja mentalna odzie z pokolenia na pokolenie. Zaczyna się...  gdzieś tam. Zazwyczaj w rodzinie nie ma ojca, a jak jest, to jest cieniem faceta. Wtedy kobieta, Matka Polka mieszanka z Atlasem, dźwiga na swych ramionach ciężar świata... Czy taka kobieta jest wredna, despotyczna? Raczej zmęczona, sfrustrowana i zwyczajnie wkurw... na maxa. Za brak faceta, wsparcia, pomocy... I wywala swoją złość najpierw na swym facecie, że "jest nikim, nic nie umie, nie potrafi", potem jedzie z tym na swego męskiego potomka, syna. I pierze mu mózg, że wszyscy faceci są tacy sami, że ojciec jest nikim, zerem itd... Wyżywają się na dziecku, pozbawiają go męskości, siły, pozbawia go jaj wyzwiskami, kastruje. I dziecko, nie mając wzorca męskiego...nie wyrasta na... no, nie stają się facetami. Taki dzieciak jest niejako ofiarą wojny dorosłych.
I co potem? Żyje w przekonaniu, że matka jest wszystkim, herosem, bo w końcu daje radę. I świadomie, czy nie... wybiera kobiety zaradne, silne... przy których nie jest facetem, no bo jak? I znów koło się toczy... taki facet-nie facet... znów słucha, jak jego ojciec, że jest nikim, że jest do niczego... itp...
I dla równowagi dodam. Kiedyś byłem z jedną kobietą, krótko, ale ona była wersją żeńską tego problemu. Po wizycie u jej rodziców... zwiałem.

92

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
blanka56 napisał/a:

Averyl a nie pomyslals o tym ze Ci faceci przeniesli taki wzorzec, ze swojego rodzinnego domu .

tak, właśnie o tym pomyślałam i o tym napisałam, skąd chłopiec ma brać męskie wzorce, jeśli jego ojciec "nie ma jaj"?


Świetnie, że tyle nauczyłaś swojego syna i że on chciał się nauczyć, ale ja się pytam o faceta-ojca-męża, co robi facet w wychowaniu swojego syna???
To nie chodzi tylko o umiejętności, ale np. budowanie relacji z kobietami, o budowanie relacji z in. mężczyznami, jeśli facet uważa, że o wszystkim decyduje kobieta, wszystko organizuje kobieta, to jak syn obserwujący takiego ojca, ma budować fajną relację z kobietą? jak ma konkurować z in. np. w pracy, czy na boisku.

93

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Mój mąż miał taką mamę.. I oczekiwał tego od mnie. Pech tylko, że ja w tą rolę wejść nie chciałam,chociaż żadna ze mnie słaba kobietka, bo w domu nie było takiego wzorca babo- chłopa, tylko model mocno tradycyjny.
Chyba jednak trudno pewne rzeczy zmienić i powinno się lepiej przyglądać rodzinie małżonka..

94 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-22 20:10:08)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

..do skas..

95

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Snake napisał/a:

Fakt, nie mam jakoś sumienia gonić ich do roboty w tzw. polu. Bardziej to kwestia własnych wspomnień, mnie ojciec ganiał i były to zajęcia, które nijak mnie jako dziecko nie intrygowały smile Nawet pomaganie przy samochodzie mnie nie kręciło, a wtedy większość różnych drobnych rzeczy samochodzie się robiło samemu. Stąd asystowałem przy zmianie opon i ich łataniu, przy odpowietrzaniu hamulców i takich tam. No ale przecież który ojciec teraz sam to robi? Ja daję szansę, mówię - możecie mi pomóc w tym i tym. Nie chcecie, to nie. Potem mówią - ale czemu nas nie zawołałeś? Powiedziałem raz i za kark was prowadzić nie będę. No to ostatnio starszy przyszedł, wziął szpadel i kopał. Już po pół godzinie miał dosyć ale jeszcze godzinę wytrzymał. Młodszy cały czas deklaruje, że będzie zbierał kamienie z działki żeby zarobić na kieszonkowe.
Żona się na mnie złości, że ja dzieci buntuję i "na swoją stronę" przeciągam. Tymczasem to po prostu taki wiek, że chłopaki nie widzą już nic ciekawego u matki (poza obiadem pod nos), a jeszcze nie widzą za wiele ciekawego u koleżanek. Stąd chłopaki lgną do mnie, na wyprzodki spełniają moje prośby (przyniesie mi ktoś pilota?). No to jak nie korzystać, że ktoś chce starego ojca wyręczyć?
Dziś czekam mnie jakaś przeprawa w domu, bo najpierw zadzwonił starszy ze skargą na matkę, a pięć minut później matka ze skargą na starszego. Ja prdl, jak wrócę do domu wyślę ich do kąta, każde do innego i z młodszym pójdziemy oglądać tiwi albo co.

Snake ...widzisz tak to jest ,ze to co czasami narzucali nam rodzice my raczej tego nie powielamy  u naszych dzieci ...bo te czynnosci mamy negatywnie zakodowane .
Ale jesli dziecko nie sprobuje to nie bedzie wiedzialo jaka to ciezka praca ....wcale zle nie robisz zachecajac do przydomowych prac ...oczywiscie te prace powinny byc w miare mozliwosci fizycznych danego dziecka ...i za kazdym razem powinines go pochwalic...a moze zaprosic na lody przy okazji jakiegos wyjazdu komunikujac ,ze to za dobra prace ....takie dziekowanie dziecko bardzo mobilizuje i bedzie chetne do innej czynnosci o jaka poprosisz ....
Żona się na mnie złości, że ja dzieci buntuję i "na swoją stronę" przeciągam. Tymczasem to po prostu taki wiek, że chłopaki nie widzą już nic ciekawego u matki
Masz calkowita racje ...przychodzi taki wiek i syn juz matki nie potrzebuje tak jak wczesniej ....ojciec ,koledzy czy dziewczyna ....przychodzi wiek gdzie dziecko ma coraz czesciej swoje zdanie .....dobrze jesli jest to rozsadne zdanie ...czy to zle ??? Ale jak masz byc rozjemca ..to badz sprawiedliwy

96

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
blanka56 napisał/a:

Ale jak masz byc rozjemca ..to badz sprawiedliwy

Jestem już po rozmowach pokojowych. Kuźwa, powinienem dostać jakąś nagrodę państwową, dobrą posadę w dyplomacji albo choćby prosto do nieba pójść bez roztrząsania tych paru grzeszków. Moje talenty zdecydowanie się marnują tongue Potem sobie pojeździłem po polach na rowerku, pomachałem na terenowej siłowni, przez las przemknąłem na jednym oddechu, bo ponoć w lasach są kleszcze. Minąłem jakąś przystojną rowerzystkę i mogłem już spokojnie napić się w domu winka, a teraz se czytam wink

97

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Eee to już hrabioskie fanaberie. Mnie uczono od małego właśnie żebym sobie sam kanapki zrobił i nie zawracał gitary czekając aż mamusia śniadanie czy kolację poda. Posiłków się nie celebrowało ale sztućcami się nauczyłem jeść.
Snake ,uczyli Cie w domu samodzielnosci ....jedzenie sztuccami czy zachowanie przy stole to nie harbiowskie fanaberie ...to podstawowe zachowanie jakie powinien nabyc kazdy nastolatek .

98 Ostatnio edytowany przez blanka56 (2019-07-22 23:28:57)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

Świetnie, że tyle nauczyłaś swojego syna i że on chciał się nauczyć, ale ja się pytam o faceta-ojca-męża, co robi facet w wychowaniu swojego syna???.

Mysle ,ze nie ma regul ,ze to facet w pewnym wieku ma wychowywac syna .....bo jesli go nie ma (duzo jest matek samotnie wychowujacych synow ) ,nie ma z ojcem zadnego kontaktu ,bo ojciec nie interesuje sie swoim synem albo ojciec zmarl ..to wychowanie syna spada na barki matki ....ale jesli w takiej sytuacji matka jest nadopiekuncza ,nie wpaja swojemu synowi pewnych zasad wychowania ,pracowitosci czy zainteresowan (pisze o rodzinie normalnej ,bez nalogow i klotni )to wyrosnie taki facet bez jaj .....i bedzie potem wszystkie sprawy zwalal na barki swojej zony .

99

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Ela210 napisał/a:

Mój mąż miał taką mamę.. I oczekiwał tego od mnie. Pech tylko, że ja w tą rolę wejść nie chciałam,chociaż żadna ze mnie słaba kobietka, bo w domu nie było takiego wzorca babo- chłopa,
Chyba jednak trudno pewne rzeczy zmienić i powinno się lepiej przyglądać rodzinie małżonka..

ELA ,mozesz rozwinac co mialas na mysli piszac ....wzorzec babo -chlopa .

100

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Coombs napisał/a:

Kastracja mentalna odzie z pokolenia na pokolenie. Zaczyna się...  gdzieś tam. Zazwyczaj w rodzinie nie ma ojca, a jak jest, to jest cieniem faceta. Wtedy kobieta, Matka Polka mieszanka z Atlasem, dźwiga na swych ramionach ciężar świata... Czy taka kobieta jest wredna, despotyczna? Raczej zmęczona, sfrustrowana i zwyczajnie wkurw... na maxa. Za brak faceta, wsparcia, pomocy... I wywala swoją złość najpierw na swym facecie, że "jest nikim, nic nie umie, nie potrafi", potem jedzie z tym na swego męskiego potomka, syna. I pierze mu mózg, że wszyscy faceci są tacy sami, że ojciec jest nikim, zerem itd... Wyżywają się na dziecku, pozbawiają go męskości, siły, pozbawia go jaj wyzwiskami, kastruje. I dziecko, nie mając wzorca męskiego...nie wyrasta na... no, nie stają się facetami. Taki dzieciak jest niejako ofiarą wojny dorosłych.
I co potem? Żyje w przekonaniu, że matka jest wszystkim, herosem, bo w końcu daje radę. I świadomie, czy nie... wybiera kobiety zaradne, silne... przy których nie jest facetem, no bo jak? I znów koło się toczy... taki facet-nie facet... znów słucha, jak jego ojciec, że jest nikim, że jest do niczego... itp...
I dla równowagi dodam. Kiedyś byłem z jedną kobietą, krótko, ale ona była wersją żeńską tego problemu. Po wizycie u jej rodziców... zwiałem.

Duzo prawdy w tym co piszesz ....ale ....ach nie bede pisac, bo znow ktos napisze ,ze sie wymadrzam ....

101

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Coombs napisał/a:
Averyl napisał/a:

j.w. jak to jest?
Wiadomo, baby są złe, z mężczyzn robią mięczaków, wymoczków, itd. słowem kastratów mentalnych. wink

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Czy to rzeczywiście jest problem? Macie do czynienia z takimi "wykastrowanymi" facetami w życiu, czy raczej jest to ciekawostka z portali pseudopsychologicznych?

Kastracja mentalna odzie z pokolenia na pokolenie. Zaczyna się...  gdzieś tam. Zazwyczaj w rodzinie nie ma ojca, a jak jest, to jest cieniem faceta. Wtedy kobieta, Matka Polka mieszanka z Atlasem, dźwiga na swych ramionach ciężar świata... Czy taka kobieta jest wredna, despotyczna? Raczej zmęczona, sfrustrowana i zwyczajnie wkurw... na maxa. Za brak faceta, wsparcia, pomocy... I wywala swoją złość najpierw na swym facecie, że "jest nikim, nic nie umie, nie potrafi", potem jedzie z tym na swego męskiego potomka, syna. I pierze mu mózg, że wszyscy faceci są tacy sami, że ojciec jest nikim, zerem itd... Wyżywają się na dziecku, pozbawiają go męskości, siły, pozbawia go jaj wyzwiskami, kastruje. I dziecko, nie mając wzorca męskiego...nie wyrasta na... no, nie stają się facetami. Taki dzieciak jest niejako ofiarą wojny dorosłych.
I co potem? Żyje w przekonaniu, że matka jest wszystkim, herosem, bo w końcu daje radę. I świadomie, czy nie... wybiera kobiety zaradne, silne... przy których nie jest facetem, no bo jak? I znów koło się toczy... taki facet-nie facet... znów słucha, jak jego ojciec, że jest nikim, że jest do niczego... itp...
I dla równowagi dodam. Kiedyś byłem z jedną kobietą, krótko, ale ona była wersją żeńską tego problemu. Po wizycie u jej rodziców... zwiałem.

Nom.
Jest taka książeczka autorstwa W. Eichelbergera „zdradzony przez ojca”, w której m.in. powyższy „model” został wyjaśniony, ale też inne, choćby wyżej wspomniany macho, który wypiera się przed sobą potrzeby otrzymywania od kobiet ciepła, czułości i troski, ze im również odmawiamy prawa do takich potrzeb i traktuje przedmiotowo.

102

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
blanka56 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Mój mąż miał taką mamę.. I oczekiwał tego od mnie. Pech tylko, że ja w tą rolę wejść nie chciałam,chociaż żadna ze mnie słaba kobietka, bo w domu nie było takiego wzorca babo- chłopa,
Chyba jednak trudno pewne rzeczy zmienić i powinno się lepiej przyglądać rodzinie małżonka..

ELA ,mozesz rozwinac co mialas na mysli piszac ....wzorzec babo -chlopa .

Wychowałam się w mocno tradycyjnym środowisku. Z jasnym podziałem na role kobiece i męskie.
Babochłop- to kobieta która- mając męża- partnera przejmuje role męskie- a męża sprowadza do roli dziecka- On się daje tam wcisnąć lub nie- inna bajka
O kobietach które mieszkają z dziećmi same nie piszę, dla jasności.

103 Ostatnio edytowany przez CatLady (2019-07-23 20:13:13)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
snake napisał/a:

CatLady napisał/a:

Znałam kiedyś samotną matkę małego chłopca. Zero mężczyzn w życiu tego dziecka: jedynie mama, babcia, ciocia albo kuzynki. I on zaczął mówić jak dziewczynka: zjadłam, zrobiłam, chciałam, bo nie znał rodzaju męskiego w języku.

Zależy od indywidualnej odporności materiału. Mojego kolegę wychowywała samotnie matka, na dodatek poza tym miał same siostry. Matka uwzięła się, że on taki rodzynek samotny i trzeba na niego chuchać i dmuchać, a przede wszystkim kontrolować. Cała jego psyche zbudowała się na kontrze do matki i jej postępowania. Im bardziej ona dociskała śrubę, tym bardziej on się rzucał i zrywał. Im coś było głupsze i ryzykowne tym lepiej tongue Dobrze, że akurat z wojnami się rozminął, bo by pierwszy skakał w nocy na spadochronie na karki Serbów< Irakijczyków czy talibów. Na szczęście kiedy był już parę lat poza domem rodzinnym zgarnęła go mądra kobieta, spokojnie ściągnęła cugle, że za bardzo tego nie zauważył i chłop się uspokoił.

Tutaj materiał nie był odporny, bo był mały - miał ze 3 lata, wiec za mały był, by cokolwiek rozumieć, by się buntowac.

blanka56 napisał/a:

W wiekszosci kobiety sa nadopiekuncze ...bo uwazaja ,ze jesli syn nie ma ojca to powinien miec lepiej w dziecinstwie anizeli one...a to jest moim zdaniem duzy blad

Ogromny błąd! Tak było u mojej mamy. Moja mama była nastarsza, a najmłodszy był jej brat. Jak umarł ich ojciec, to ten brat miał z 9 lat. i dokładnie taka reakcja matki: na wszystko pozwolić, wszystko dać, bo on biedny, bo sierota, nie można mu żałować. I skończyło sie tym, że jak miał ok 13 lat to jż był poza wszelką kontrolą, już było za późno. Jak dzikie zwierze na wolności - papierosy, alkohol, z czasem wymuszanie pieniędzy - aż zapił się na śmierć przed 40. Szkoda faceta, pamiętam go - bardzo fajny wujek. sad

104 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-07-24 17:19:16)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

j.w. jak to jest?
Wiadomo, baby są złe, z mężczyzn robią mięczaków, wymoczków, itd. słowem kastratów mentalnych. wink

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Ciekawy temat wink Szkoda tylko, że pomieszałaś pojęcia. Facet, który oddaje całe życie w ręce kobiety jest człowiekiem nie zaradnym. Natomiast kastrat mentalny to osobnik płci męskiej, który ma wyprany mózg w skutek czego utracił męską tożsamość.
Prawda jest taka, że największymi nieogarami i niezaradnymi życiowo ludźmi są bad boye. Brak pracy, nałogi, imprezy, przebalowane i nieukończone studia, a na koniec wszystko zwala na barki kobiety. Kobieta, sprząta, gotuje, pracuje, zajmuje się dzieckiem, ale ma prawdziwego samca od którego nie potrafi odejść.
Co do kastratów mentalnych to na tym forum był cały wysyp zakładanych przez nich tematów w stylu "Jestem dobry, miły, mam pracę, mieszkanie nie mam dziewczyny...". Zastanawiało kogoś skąd w nich ta potrzeba dobroci? big_smile A no od dzieciństwa słyszą, że wszystko co złe to wina facetów, a kobieta jest zawsze ofiarą. Pewna Pani, kiedyś stwierdziła że przemoc ma płeć męską. Obecnie takich ataków jest coraz więcej, choćby reklama gillete o toksycznej męśkosci.

Averyl napisał/a:

Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

A jakie to życie kobieta musi wziąć w swoje ręce, skoro ma potulnego kanapowca wink ? Potulny kanapowiec ją wyręczy we wszystkim, no poza zaspokojeniem w łóżku. Tam potrzebny jest facet z jajami.

105

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Mystery_ napisał/a:

A jakie to życie kobieta musi wziąć w swoje ręce, skoro ma potulnego kanapowca wink ? Potulny kanapowiec ją wyręczy we wszystkim, no poza zaspokojeniem w łóżku. Tam potrzebny jest facet z jajami.

Jak facet mówi, że coś zrobi, nie trzeba mu przypominać o tym, co pół roku big_smile Chyba potrzebna byłaby baba z jajami, by zwalić takiego kanapowca z legowiska big_smile


Skoro faceci są ofiarami, to czemu nie zawalczą o prawa mężczyzn? Jakie to miałby być prawa? Jak im się dzieje krzywda? że nie mogą sobie znaleźć dziewczyny, bo byli wychowywani, by być dobrymi i usłużnymi? Problem "kastratów mentalnych"/nieudaczników życiowych to ~5% męskiej populacji, czy raczej ~95%? Jak poważny jest to problem?
Przeczytaj poniżej słowa Ostaszewskiej

Zakładając ten temat, myślałam o czymś nawet dalszym, niż wychowanie chłopca na grzeczne 40letnie chłopięcie, raczej myślałam o czymś na granicy przemocy psychicznej, gdy kobieta rzeczywiście dominuje, gdy wypiera go w życiu codzinennym z męskich funkcji, gdy podważa jego męskość (np. że nie nadaje się do niczego, że za niego trzeba o wszystkim decydowac itp).

106

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Ciekawy temat i bardzo na czasie. Ja osobiście co raz częściej widzę takie pary, gdzie kobieta przejmuje pewne męskie wzorce, a facet staje się uległy i tak jakby odpowiada mu ta rola wykastrowanego mentalnie. Znam pewne małżeństwo, w którym kobieta pracuje, a facet zajmuje się domem. Ona jest jedynym żywicielem rodziny i nie jest to patologiczna rodzina. Oboje są wykształceni i mieszkają w stolicy. Pomijając sprawy zarobkowe, mam wrażenie, że w większości związków to kobiety podejmują ostateczne decyzje w różnych kwestiach, to na nie spada większa odpowiedzialność. Nie wiem czy to kwestia równouprawnienia czy jednak sposób wychowywania synów przez matki -  które często ich we wszystkim wyręczają, niańczą, nie uczą samodzielności oraz odpowiedzialności.  Oczywiście wina może również leżeć po stronie ojców, którzy albo nie są obecni w życiu swoich synów, albo nie potrafią im przekazać tych męskich wzorców. Jedno jest pewne -  kobiety co raz częściej muszą radzić sobie same,  a nawet jak mają faceta to one prowadzą ich za rękę.

107

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:
Mystery_ napisał/a:

A jakie to życie kobieta musi wziąć w swoje ręce, skoro ma potulnego kanapowca wink ? Potulny kanapowiec ją wyręczy we wszystkim, no poza zaspokojeniem w łóżku. Tam potrzebny jest facet z jajami.

Jak facet mówi, że coś zrobi, nie trzeba mu przypominać o tym, co pół roku big_smile Chyba potrzebna byłaby baba z jajami, by zwalić takiego kanapowca z legowiska big_smile


Skoro faceci są ofiarami, to czemu nie zawalczą o prawa mężczyzn? Jakie to miałby być prawa? Jak im się dzieje krzywda? że nie mogą sobie znaleźć dziewczyny, bo byli wychowywani, by być dobrymi i usłużnymi? Problem "kastratów mentalnych"/nieudaczników życiowych to ~5% męskiej populacji, czy raczej ~95%? Jak poważny jest to problem?
Przeczytaj poniżej słowa Ostaszewskiej

Zakładając ten temat, myślałam o czymś nawet dalszym, niż wychowanie chłopca na grzeczne 40letnie chłopięcie, raczej myślałam o czymś na granicy przemocy psychicznej, gdy kobieta rzeczywiście dominuje, gdy wypiera go w życiu codzinennym z męskich funkcji, gdy podważa jego męskość (np. że nie nadaje się do niczego, że za niego trzeba o wszystkim decydowac itp).

No tak. Nie ma to jak wyzywać ofiary od nieudaczników. Próbują walczyć o prawa ale są wyzywani od inceli czy mizoginów. Zresztą system nigdy nie pozwoli na to aby doszło do męskiej emancypacji i zjednoczenia. To byłby koniec systemu.

Jaka dzieje się krzywda ? Poczytaj o fałszywych oskarżeniach o gwałt w wyniku propagandy metoo oraz jak się kończą sprawy rozwodowe.

108

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Saya94 napisał/a:

Nie wiem czy to kwestia równouprawnienia czy jednak sposób wychowywania synów przez matki -  które często ich we wszystkim wyręczają, niańczą, nie uczą samodzielności oraz odpowiedzialności.  Oczywiście wina może również leżeć po stronie ojców, którzy albo nie są obecni w życiu swoich synów, albo nie potrafią im przekazać tych męskich wzorców.

No gdzies się zapodział ten meski wzorzec u współczesnych męzczyzn - również skłaniam się ku teorii, ze odpowiedzialne za ten stan sa matki wychowujące synow :8, oraz ojcowie, stroniący od rodziny.


wink

109

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Mordimer - daleka jestem od robienia z ofiar jeszcze większych ofiar, fakt że rozmawiamy, nie spawia, że atakuję kogoś.
Można znaleźć lepszą nazwę, co nie zmiania faktu, że tacy faceci, którym pasuje tak rola, a sama rozmowa nie sprawia, że będzie ich więcej/mniej.
Ja nie wiem nawet, jaka jest skala problemu, czy to są jakieś pojedyncze przypadki, czy silna tendencja, która spawi, że za kilka lat mężczyźni wyginą wink

Natomiast całkowicie nie zgodzę się z tobą w kwestii walki o swoje prawa. Zgadzam się z Ostaszewską - każdy ma prawo walczyć o swoje prawo, o prawo do szacunku, do życia we własnej przestrzeni. Kobiety przez wieki były tanią siłą roboczą, przedmiotem przynależnym do majątku faceta, (nawet jeśli to był jej majątek wniesiony do małżeństwa). Gdy pierwsze kobiety strajkowały wzywano do fabryk ich ojców, mężów, by je poskromili. Prawa kobiet nie są prezentem, który dostały od facetów, są ich prawem, które wywalczyły,
więc analogicznie w drugą stronę jeśli facetów uwiera, że w ich gronie są tacy "kastraci" to niech zawalczą solidarnie o ich prawa.
Co prawda nie wiem, jakie to miałoby być prawo - darmowy i ogólniedostępny psycholog, psychoterapeuta. W większości historii, które zostały przytoczone w tej dysksji, to byli faceci, którym tak było wygodniej, nie zostali zdominowani wbrew sobie, wielu z nich nawet nie uświadamia sobie, że coś jest nietak w ich życiu.

110

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

Mordimer - daleka jestem od robienia z ofiar jeszcze większych ofiar, fakt że rozmawiamy, nie spawia, że atakuję kogoś.
Można znaleźć lepszą nazwę, co nie zmiania faktu, że tacy faceci, którym pasuje tak rola, a sama rozmowa nie sprawia, że będzie ich więcej/mniej.
Ja nie wiem nawet, jaka jest skala problemu, czy to są jakieś pojedyncze przypadki, czy silna tendencja, która spawi, że za kilka lat mężczyźni wyginą wink

Natomiast całkowicie nie zgodzę się z tobą w kwestii walki o swoje prawa. Zgadzam się z Ostaszewską - każdy ma prawo walczyć o swoje prawo, o prawo do szacunku, do życia we własnej przestrzeni. Kobiety przez wieki były tanią siłą roboczą, przedmiotem przynależnym do majątku faceta, (nawet jeśli to był jej majątek wniesiony do małżeństwa). Gdy pierwsze kobiety strajkowały wzywano do fabryk ich ojców, mężów, by je poskromili. Prawa kobiet nie są prezentem, który dostały od facetów, są ich prawem, które wywalczyły,
więc analogicznie w drugą stronę jeśli facetów uwiera, że w ich gronie są tacy "kastraci" to niech zawalczą solidarnie o ich prawa.
Co prawda nie wiem, jakie to miałoby być prawo - darmowy i ogólniedostępny psycholog, psychoterapeuta. W większości historii, które zostały przytoczone w tej dysksji, to byli faceci, którym tak było wygodniej, nie zostali zdominowani wbrew sobie, wielu z nich nawet nie uświadamia sobie, że coś jest nietak w ich życiu.

Chodzi Ci o aktorkę Ostaszewską ?

111 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-07-25 14:43:22)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Benita72 napisał/a:
Saya94 napisał/a:

Nie wiem czy to kwestia równouprawnienia czy jednak sposób wychowywania synów przez matki -  które często ich we wszystkim wyręczają, niańczą, nie uczą samodzielności oraz odpowiedzialności.  Oczywiście wina może również leżeć po stronie ojców, którzy albo nie są obecni w życiu swoich synów, albo nie potrafią im przekazać tych męskich wzorców.

No gdzies się zapodział ten meski wzorzec u współczesnych męzczyzn - również skłaniam się ku teorii, ze odpowiedzialne za ten stan sa matki wychowujące synow :8, oraz ojcowie, stroniący od rodziny.


wink

Męski wzorzec nie nadąża za kobiecym wzorcem wink Kiedyś wystarczyło być w porządku, teraz trzeba być cholernie wyczulonym na te wszystkie gierki i próby manipulacji ze strony kobiet. A do tego jeszcze Panie posiadają cały arsenał prawny. Ucieka przed komornikiem bo nie miał z czego zapłacić bezdzietnej żonie 5 tys alimentów miesięcznie, to nie fikcja to rzeczywistość wink
Jeśli chodzi o brak odpowiedzialności to w tej dziedzinie również kobiety królują. Ten zły, tamten zły, przeszłość się nie liczy, znamy te śpiewki wink

Averyl napisał/a:

Ja nie wiem nawet, jaka jest skala problemu, czy to są jakieś pojedyncze przypadki, czy silna tendencja, która spawi, że za kilka lat mężczyźni wyginą wink

Sami mężczyźni wyginą i będzie jak w seks misji big_smile ? Mało prawdopodobne. Jeśli już to cała kultura europejska by upadła i została zdominowana przez Arabów, którzy z powrotem odebrali by prawa kobiet.

112

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Mystery_ napisał/a:
Benita72 napisał/a:
Saya94 napisał/a:

Nie wiem czy to kwestia równouprawnienia czy jednak sposób wychowywania synów przez matki -  które często ich we wszystkim wyręczają, niańczą, nie uczą samodzielności oraz odpowiedzialności.  Oczywiście wina może również leżeć po stronie ojców, którzy albo nie są obecni w życiu swoich synów, albo nie potrafią im przekazać tych męskich wzorców.

No gdzies się zapodział ten meski wzorzec u współczesnych męzczyzn - również skłaniam się ku teorii, ze odpowiedzialne za ten stan sa matki wychowujące synow :8, oraz ojcowie, stroniący od rodziny.


wink

Męski wzorzec nie nadąża za kobiecym wzorcem wink Kiedyś wystarczyło być w porządku, teraz trzeba być cholernie wyczulonym na te wszystkie gierki i próby manipulacji ze strony kobiet. A do tego jeszcze Panie posiadają cały arsenał prawny. Ucieka przed komornikiem bo nie miał z czego zapłacić bezdzietnej żonie 5 tys alimentów miesięcznie, to nie fikcja to rzeczywistość wink
Jeśli chodzi o brak odpowiedzialności to w tej dziedzinie również kobiety królują. Ten zły, tamten zły, przeszłość się nie liczy, znamy te śpiewki wink

Averyl napisał/a:

Ja nie wiem nawet, jaka jest skala problemu, czy to są jakieś pojedyncze przypadki, czy silna tendencja, która spawi, że za kilka lat mężczyźni wyginą wink

Sami mężczyźni wyginą i będzie jak w seks misji big_smile ? Mało prawdopodobne. Raczej cała kultura europejska upadnie i zdominują nas Arabowie, którzy spowrotem odbiorą prawa kobietom.

Albo Chińczycy, którzy są zdesperowani bo u nich kobiety wybrzydzają bo jest ich mniej w stosunku do mężczyzn. wink

113

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Która to fala feminizmu upada, bo zjada własny ogon? smile

114

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
balin napisał/a:

Która to fala feminizmu upada, bo zjada własny ogon? smile

Nic nie upada. Feminizm przechodzi ewolucję. wink

115

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Mystery_ napisał/a:
Benita72 napisał/a:
Saya94 napisał/a:

Nie wiem czy to kwestia równouprawnienia czy jednak sposób wychowywania synów przez matki -  które często ich we wszystkim wyręczają, niańczą, nie uczą samodzielności oraz odpowiedzialności.  Oczywiście wina może również leżeć po stronie ojców, którzy albo nie są obecni w życiu swoich synów, albo nie potrafią im przekazać tych męskich wzorców.

No gdzies się zapodział ten meski wzorzec u współczesnych męzczyzn - również skłaniam się ku teorii, ze odpowiedzialne za ten stan sa matki wychowujące synow :8, oraz ojcowie, stroniący od rodziny.


wink

Męski wzorzec nie nadąża za kobiecym wzorcem wink Kiedyś wystarczyło być w porządku, teraz trzeba być cholernie wyczulonym na te wszystkie gierki i próby manipulacji ze strony kobiet..

Tia… w tym watku mówimy o przekazywaniu męskiego wzorca przez ojcow - synom, tudzież roli matek w wychowaniu synow tak, by chłopcy stawali na wysokości zadania w roli późniejszych partnerow. Nie wiem, co ma do tego Twój komentarz.

116 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-07-26 09:09:08)

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Ja mam wrażenie że to wszystko wynika trochę z tego, że kobiety prócz ról kobiecych chcą przejmować również męskie natomiast mężczyznom ani się śni przejąć niektórych ról kobiecych.
Prawda jest taka że mało jest ról uwarunkowanych biologicznie w taki sposób, że nie możnaby ich 'podmienić'. Po prostu duża część mężczyzn nie chce tego robić, uważa że to byłaby jakaś ujma na ich męskości.
Stąd te kobiety co 'kastruja'

117

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

w moim mniemaniu tu nie chodzi o role- mężczyzna gotujący, opiekujący się dzieckiem to jest częste już i męskości nikomu nie odejmuje:)
Tak jak Pan który ostentacyjnie się od tego miga wcale mi się bardziej męski nie wydaje..
Tu chodzi- no właśnie, o co? Jakieś poczucie, że On ma odpowiedzialność za rodzinę, że jest bardziej racjonalny, że można na niego liczyć

118

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
jjbp napisał/a:

Ja mam wrażenie że to wszystko wynika trochę z tego, że kobiety prócz ról kobiecych chcą przejmować również męskie natomiast mężczyznom ani się śni przejąć niektórych ról kobiecych.'

trochę za daleko - a co w przypadku gdy kobieta wcale nie chce ojcować, ale ojciec to "kastrat" albo w ogóle go nie ma, więc nie ma wyjścia!
Wcześniej zadałam pytanie, jak faceci wychowują swoich nastoletnich synów. Oczywiście, by mówić o czymś takim, to musieliby zaistnieć już w młodszym wieku, bo ciężko po 10-15 latach obudzić się w roli ojca i zabrać się za wychowywanie. Nawet w tej dyskusji padł argument, że w pewnym momencie chłopiec przechodził pod nadzór ojca, to z nim wykonywał różne prace, obserwował jego zachowanie, a w dzisiejszych czasach?
Ponownie zapytam Panowie czy dogaduje się ze swoimi nastoletnimi synami? w ogóle rozmawiacie z nimi? gracie z nimi w sieci w gry strategiczne, w gałę, jeździcie na rowerach, pływacie kajakami, razem się wspinacie, dyskutujecie jak równy z równym o polityce, gospodarce, religi, kobietach... itp?

119

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Stek bzdur w tym temacie i tyle. Mężczyzną jest każdy, kto ma chromosomy X i Y. Reszta to już myślenie magiczne wytworzone na bazie poszczególnych kultur.

120

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?
Averyl napisał/a:

j.w. jak to jest?
Wiadomo, baby są złe, z mężczyzn robią mięczaków, wymoczków, itd. słowem kastratów mentalnych. wink

Nie słyszałam o żadnym macho, który aż tak uległby wpływom kobiety, więc jak to jest? Te kobiety są takie wredne, despotyczne, czy może niektórzy mężczyźni byli grzecznymi chłopczykami u mamusi, a potem u żonki, takie potulne kanapowce, przy których kobiety muszą wziąć całe życie w swoje ręce.

Czy to rzeczywiście jest problem? Macie do czynienia z takimi "wykastrowanymi" facetami w życiu, czy raczej jest to ciekawostka z portali pseudopsychologicznych?


Myślę, że "mentalna kastracja" dotyczy przyzwyczajania faceta do jakichś i niekoniecznie dobrych dla samej kobiety rzeczy, jak np. wyręczanie w czymś faceta.
Ale też może chodzić o dobranie się przeciwnymi cechami osobowościowymi - cichy i głośna, głośny i cicha - wzajemnie się jakoś zaspokajają. I potem jest takie wrażenie, że jedno dyryguje, a drugie potulne. Ale znając pare takich małżeństw, gdzie facet to ten potulniejszy, wiem, że "kastracja kanapowa" nie jest tym samym, co nieogarnięcie życiowe. Ci potulni faceci umieją radzić sobie bardzo dobrze, te rodziny żyją na naprawdę przyzwoitym poziomie.Więc o co kaman w tej aferze? wink

A dla mnie kastrat to jeszcze ktoś inny.

121

Odp: mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Mnie ciekawi jedno. Skupiacie swą uwagę tylko na kastracie mentalnym... ale zapominacie, że taki facet to ofiara despotycznej, sfrustrowanej matki, która wzięła sobie za męża... ofiarę równie despotycznej matki... Omawiany problem jest jedynie ogniwem w łańcuchu.

Posty [ 66 do 121 z 121 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » mentalna kastracja mężczyzn - jak to jest?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024