Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 131 ]

66

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

W sumie jak czytam to wszystko i jak tak to ma wyglądać to ja chyba się przesiądę na autobus.
Samochodu własnego i tak nie mam, tak więc wykupie sobie bilet na komunikację miejską i też będzie dobrze smile

Szybko się poddajesz.. jak na żołnierza... tongue wink

Zobacz podobne tematy :
Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
SonyXperia napisał/a:

Szybko się poddajesz.. jak na żołnierza... tongue wink

Poddawać się?
To tylko zmiana stylu przemieszczania własnej osoby z samochodu na komunikację miejską.
To tak jakby na obiad zamiast ryżu zjeść fasolę

Nie widzę w tym jakiejś większej rozkminy smile

68

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Szybko się poddajesz.. jak na żołnierza... tongue wink

Poddawać się?
To tylko zmiana stylu przemieszczania własnej osoby z samochodu na komunikację miejską.
To tak jakby na obiad zamiast ryżu zjeść fasolę

Nie widzę w tym jakiejś większej rozkminy smile

Samochód to komfort. Wygoda. A także radość z jazdy. Kiedy nauczysz się już jeździć , nabierzesz praktyki, prowadzenie samochodu będzie czystą przyjemnością wink

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
SonyXperia napisał/a:

Samochód to komfort. Wygoda. A także radość z jazdy. Kiedy nauczysz się już jeździć , nabierzesz praktyki, prowadzenie samochodu będzie czystą przyjemnością wink

Komfort, racja
Wygoda także
Radość z jazdy pod warunkiem, że automat bo na manualu to katorga.

Zresztą... w samochodzie stanie 2h w korkach a 30-40 minut pociągiem...
Muszę to przemyśleć smile

70 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-25 21:49:30)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Samochód to komfort. Wygoda. A także radość z jazdy. Kiedy nauczysz się już jeździć , nabierzesz praktyki, prowadzenie samochodu będzie czystą przyjemnością wink

Komfort, racja
Wygoda także
Radość z jazdy pod warunkiem, że automat bo na manualu to katorga.

Pod jakim względem katorga? Biegi się zmienia w ułamku sekundy tongue

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Biegi się zmienia w ułamku sekundy ale w mieście trzeba co chwilę machać tą wajchą i mnie to wkurza wolę automat po prostu jak na 2019 rok przystało smile

72 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-25 22:08:19)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Biegi się zmienia w ułamku sekundy ale w mieście trzeba co chwilę machać tą wajchą i mnie to wkurza wolę automat po prostu jak na 2019 rok przystało smile

A kręcenie kierownicą przypadkiem też Cię nie męczy? tongue wink

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Nie męczy mnie kręcenie kierownicą
Ale zmienianie biegów w mieście co chwila jest dla mnie po prostu nudne i tyle.

74

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Nie męczy mnie kręcenie kierownicą
Ale zmienianie biegów w mieście co chwila jest dla mnie po prostu nudne i tyle.

Ale naciskanie pedałów co chwila na zmianę gaz - hamulec - też big_smile tongue

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

W sumie zależy jak na to spojrzeć.

Dużo jeżdżę na rowerze tak więc nogi mam jakoś wytrenowane
Co za tym idzie naciskanie pedałów nie sprawia mi żadnego problemu.
Kręcenie kierownicą i zmienianie biegów też nie stanowi dla mnie żadnego kłopotu.

Naciskanie pedałów jest czymś podstawowym w prowadzeniu samochodu, co do zmiany biegów to można tego uniknąć poprzez poruszanie się samochodem ze skrzynią automatyczną smile

Ogólnie chyba wolę autobus/pociąg bo można sobie jakąś książkę poczytać, jakieś laseczki poobczajać z ukradka itp. a w aucie trzeba być cały czas skupiony na drodze, prawda? smile

76

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
SonyXperia napisał/a:

Olinko, wszystko przed Tobą, po prostu jeszcze nie spotkałaś się na drodze z pisanym Ci patrolem... wink

No fakt, nie znam dnia ani godziny wink. I na pewno mam trochę szczęścia, ale to też nie jest tak, że śmigam przez miasto setką. Natomiast, tu biję się w piersi, relatywnie często mąż mnie stopuje, jeśli rzecz jasna jedziemy razem i to ja siedzę za kierownicą, żebym spojrzała na licznik, bo 'przecież jest ograniczenie'. Z drugiej strony jeśli droga jest wolna, prosta, a samochód przyspiesza płynnie, to czasem wystarczy chwila, a już o dwie dyszki prędkość przekroczona cool

SonyXperia napisał/a:

Co do prędkości, jeżdżę teraz do pracy taką dwupasmówka, gdzie ograniczenie prędkości jest 70 km/h, czyli jak na standard drogi oraz jej przebieg, ograniczenie powodujące coś w rodzaju jej blokowania wink
Mało kto stosuje się tam do tego ograniczenia - wiadomo, więc nie jest się wielce zdziwionym, że krążą po tej trasie dwa nieoznakowane radiowozy big_smile
Takie ograniczenia w takich miejscach to chyba celowe? big_smile

Otóż to. Są takie miejsca, gdzie jazda przepisowa bardziej utrudnia płynność w rozładowywaniu ruchu niż czemuś sensownemu służy. Tak jest na przykład na słynnej 'Wiślance', która niby ma dwa pasy, powinna być względnie przepustowa, a co najmniej od Katowic do celu ma mnóstwo ograniczeń, te z kolei powodują zatory.

SonyXperia napisał/a:

Ale naciskanie pedałów co chwila na zmianę gaz - hamulec - też big_smile tongue

I migacze jeszcze trzeba włączać. I w lusterka zerkać. Czy może nie? big_smile

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Lady Loka napisał/a:

Jeżdżenie z prędkością o 20km/h mniejszą niż ta dozwolona w momencie, kiedy można jechać szybciej jest tamowaniem ruchu. Sorry Rumuński, to koło płynnej jazdy nie stało i też wbrew pozorom wcale nie jest bezpieczne dla pieszego.

Wiesz każdy ma prawo do własnego zdania ja osobiście uważam, że lepiej jeździć 20km/h mniej od maksymalnej dopuszczalnej niż właśnie te 20 na godzinę więcej bo to już jest lekka przesada.

Peter4x napisał/a:

W większych miastach jest wiele dróg szybszego ruchu wewnątrz miasta gdzie jazda 40km/h zdecydowanie nie jest wskazana. Wszyscy tam jeżdżą 60, a niektórzy nawet 70km/h. Blokowanie tam drogi jest tak samo niebezpieczne jak przekraczanie dozwolonej prędkości.

Ale zauważ, że jakby wszyscy jeździli 40km/h na godzinę w mieście to rocznie w PL nie ginęłoby prawie 3000 osób na drogach tylko znacznie mniej, tak więc kto ma rację?

Averyl napisał/a:

Jazda 40 km/h na osiedlu - nie! na autostradzie - nie!
To nie chodzi o tylko o prędkość, ale refleks, o umiejętność obserwacji drogi, jak również przewidywania nietypowych sytuacji, zachowania in. na drodze. Jeśli wyskoczy Ci nocą zwierzę z lasu, albo nagle dziecko na ulicy, albo jakiś idiota będzie przekonany, że zdąży przejechać na tzn. wczesno-czerwonym to nawet jadąc 40 km/h nie poradzisz sobie, bez doświadczenia. Możesz mieć kogoś w martwym polu i jako samozwańczy szeryf możesz spowodować wypadek, bo zakładam, że czasem jednak zmieniasz pasy ruchu, skręcasz, itp.

Poza tym, do czego chcesz przekonać nas? Większość zgadza się, że należy jeździć bezpiecznie, chociaż nie wszyscy są zdania, że bezpieczenie, tzn. powoli. Na bezpieczną jazdę składa się wiele czynników, nie tylko prędkość.

40km/h na autostradzie? nawet nie wpadłbym na taki pomysł big_smile
Jak zmieniam pas ruchu to zawsze upewniam się czy mogę na 100% to zrobić
Nie raz dochodzi do sytuacji gdzie zatrzymuję się po prostu przed skrzyżowaniem (stojąc na środkowym pasie) i czekam nawet trochę zanim pas z prawej się zwolni w taki sposób abym mógł na niego wjechać, tak wygląda bezpieczna jazda a nie popisuwa połączona z nerwówą itp.
Jak chcę np. skręcić w lewo na skrzyżowaniu to czekam tak długo aż z naprzeciwka nie będzie widać ani jednego samochodu i po prostu stoję i czekam nawet te kilka minut aż się zrobi w 100% czysto, dzięki takiemu działaniu unikam zderzenia czołowego całkowicie.

Olinka napisał/a:

Oczywiście, że jest coś takiego jak blokowanie drogi i wbrew pozorom to również stwarza wiele niebezpiecznych sytuacji. Jeszcze gorszy jest brak czyjegoś zdecydowania, bo wtedy nigdy nie wiesz co taki kierowca za chwilę zrobi. I to nie działa tak, że im wolniej, tym lepiej, bo łatwiej zahamować. Czasem właśnie trzeba nacisnąć na gaz, żeby przed czymś uciec, szybko komuś ustąpić albo zdążyć gdzieś się zmieścić, na przykład między dwa samochody. Jednym słowem trzeba błyskawicznie i właściwie reagować, a to nie jest równoznaczne z wolną jazdą. Wolna jazda zwykle świadczy właśnie o braku umiejętności.

Ja rozumiem każdy ma swoje zdanie, osobiście uważam, że poruszanie się po drodze nie jest blokowaniem drogi. Blokować to można jakby ktoś stanął naprzeciwko i sobie poszedł a nie gdy poruszamy się kilkadziesiąt km na godzinę.
Jakby się jechało wolno to nie trzeba wtedy podejmować decyzji takich, które opisałaś czyli żeby gdzieś się szybko wcisnąć między kogoś itp. czasami można też po prostu zatrzymać się przed skrzyżowaniem odczekać te parę minut i wtedy bezpiecznie przejechać po swoim torze, wtedy niwelujemy śmiertelny wypadek w 99%

Olinka napisał/a:

I wtedy już umiesz się utrzymać w pasie?

Cały czas muszę kontrować kierownicą abym jechał prosto i nie ma znaczenia czy jadę 40 albo 80 na godzinę, po prostu macham tak tymi rękoma non-stop żeby się jakoś utrzymać i mi się to udaje smile

78

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ja rozumiem każdy ma swoje zdanie, osobiście uważam, że poruszanie się po drodze nie jest blokowaniem drogi. Blokować to można jakby ktoś stanął naprzeciwko i sobie poszedł a nie gdy poruszamy się kilkadziesiąt km na godzinę.

Jeżeli Twój samochód porusza się z mniejszą od innych prędkością, nie pozwalając innym na jazdę z maksymalną dozwoloną, powodując w ten sposób zator, to czym to jest, jeśli nie blokowaniem drogi?

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jakby się jechało wolno to nie trzeba wtedy podejmować decyzji takich, które opisałaś czyli żeby gdzieś się szybko wcisnąć między kogoś itp. czasami można też po prostu zatrzymać się przed skrzyżowaniem odczekać te parę minut i wtedy bezpiecznie przejechać po swoim torze, wtedy niwelujemy śmiertelny wypadek w 99%

Niestety nie mogę się z tym zgodzić. Pomijam przy tym, że miałam na myśli na przykład takiego typu zdarzenia, kiedy to ktoś inny nieco bezmyślnie wyprzedza i jako rozsądny uczestnik ruchu powinieneś pozwolić mu wcisnąć się przed siebie, by nie zaliczył czołowego zderzenia. W ogóle wiele jest na drodze sytuacji, kiedy trzeba reagować błyskawicznie i nie ma to nic wspólnego z brawurą kierującego.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Cały czas muszę kontrować kierownicą abym jechał prosto i nie ma znaczenia czy jadę 40 albo 80 na godzinę, po prostu macham tak tymi rękoma non-stop żeby się jakoś utrzymać i mi się to udaje smile

Jest na to rozwiązanie: system kontroli pasa ruchu big_smile.

P.S.
Gdybyś nie był z nami już od dawna i nie pozwolił się trochę poznać, to słowo daję, że czytając co piszesz w tym temacie, uznałabym, że się doskonale naszym kosztem bawisz big_smile.

79

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Jeżdżenie z prędkością o 20km/h mniejszą niż ta dozwolona w momencie, kiedy można jechać szybciej jest tamowaniem ruchu. Sorry Rumuński, to koło płynnej jazdy nie stało i też wbrew pozorom wcale nie jest bezpieczne dla pieszego.

Wiesz każdy ma prawo do własnego zdania ja osobiście uważam, że lepiej jeździć 20km/h mniej od maksymalnej dopuszczalnej niż właśnie te 20 na godzinę więcej bo to już jest lekka przesada.

Wszystko spoko, tylko na ulicy bardzo ważne jest to, żeby ruch był płynny. Wtedy jest najmniej niespodzianek i wtedy jest najmniej wypadków.
A Ty taką postawą sprawiasz, że ruch płynny nie jest. A Ty w przykładach opisanych po prostu blokujesz ruch. Czekanie godzinę na skrzyżowaniu aż z drugiej strony nic nie będzie jechać jest śmieszne. Jechanie 20km/h wolniej, żeby inni musieli przyspieszyć i Cię wyprzedzić jest powoduje sytuację niebezpieczną. Gdyby wszyscy jechali w tym samym tempie, nie musieliby się wyprzedzać, bo nie byłoby takiej potrzeby.
Ty generujesz korki tongue a korków nikt nie lubi.

80

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Wiesz każdy ma prawo do własnego zdania ja osobiście uważam, że lepiej jeździć 20km/h mniej od maksymalnej dopuszczalnej niż właśnie te 20 na godzinę więcej bo to już jest lekka przesada.

Nie masz bladego pojęcia co to jest bezpieczna jazda. Twoje wynurzenia o tym jak to czekasz przy lewoskręcie, jak jeździsz wolniej niż pozwalają przepisy, jak to trudno używać manualnej skrzyni biegów świadczą że po prostu nie umiesz jeździć. W tej sytuacji faktycznie tylko listek na szybę i jazda poboczem. W sytuacji gdy codziennie na drogach pojawiają się  miliony samochodów nie ma miejsca na indywidualizm i jadąc zbyt wolno stanowisz ogromne zagrożenie.
Jeśli wolne poruszanie się po drogach miałoby gwarantować bezpieczeństwo, to żaden ciągnik nigdy nie uczestniczyłby w wypadku, tymczasem ze względu na swoją powolność, są często obiektem najechań. Pokonując rocznie autem osobowym ponad 50 tysięcy kilometrów, od 30 lat bez kolizji i wypadków, myślę że mogę pozować na znawcę tematu i w mojej opinii osobnicy tacy jak ty są zakałą na drodze.

81 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 08:35:17)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Istnieje ale chyba blokowanie lewego pasa, jako pasa szybkiego ruchu. A na prawym to chyba można według możliwości samochodu i umiejętności kierowcy big_smile  Poprawcie mnie, jeśli się mylę  wink


Olinka napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Ale naciskanie pedałów co chwila na zmianę gaz - hamulec - też big_smile tongue

I migacze jeszcze trzeba włączać. I w lusterka zerkać. Czy może nie? big_smile

Trzeba jeszcze obracać głowę przez ramię przy cofaniu big_smile wink


Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jak zmieniam pas ruchu to zawsze upewniam się czy mogę na 100% to zrobić

Nigdy nie masz i nie będziesz miał na drodze 100% pewności niczego. Chociażby przy tej zmianie pasa ruchu. Nie masz żadnej pewności że samochód który nim jedzie nagle nie przyspieszy i wcale nie zauważy że Ty właśnie na ten pas się ładujesz. W takiej sytuacji jedyne 100% na jakie możesz liczyć, to Twojej winy za wymuszenie pierwszeństwa tongue

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Nie raz dochodzi do sytuacji gdzie zatrzymuję się po prostu przed skrzyżowaniem (stojąc na środkowym pasie) i czekam nawet trochę zanim pas z prawej się zwolni w taki sposób abym mógł na niego wjechać, tak wygląda bezpieczna jazda a nie popisuwa połączona z nerwówą itp.

Z tym przejeżdżaniem z pasa środkowego na prawy na skrzyżowaniu to nie bardzo rozumem co masz na myśli.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Jak chcę np. skręcić w lewo na skrzyżowaniu to czekam tak długo aż z naprzeciwka nie będzie widać ani jednego samochodu i po prostu stoję i czekam nawet te kilka minut aż się zrobi w 100% czysto, dzięki takiemu działaniu unikam zderzenia czołowego całkowicie.

Jak Ci się udało do tej pory nie zostać jeszcze za to zatrąbionym? big_smile Owszem, należy realnie oceniać sytuację, chociażby przez pryzmat możliwości samochodu którym się poruszasz i zachowanie innych użytkowników drogi, ale czekanie na podporządkowanej, aż będzie zupełnie pusto aby z niej wyjechać, to jest nieumiejętność poruszania się w ruchu drogowym w ogóle.
Ja zwracam uwagę na to jak daleko jest samochód i jak szybko się zbliża, pod tym kątem żeby nie zmusić kogoś do gwałtownego hamowania, bo wyjeżdżając z podporządkowanej wina i tak byłaby też moja.  Ale bez przesady, żeby czekać aż nic nie będzie jechało big_smile

82 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-07-26 08:13:11)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Lagrange napisał/a:

Jeśli wolne poruszanie się po drogach miałoby gwarantować bezpieczeństwo, to żaden ciągnik nigdy nie uczestniczyłby w wypadku, tymczasem ze względu na swoją powolność, są często obiektem najechań. Pokonując rocznie autem osobowym ponad 50 tysięcy kilometrów, od 30 lat bez kolizji i wypadków, myślę że mogę pozować na znawcę tematu i w mojej opinii osobnicy tacy jak ty są zakałą na drodze.

Moim zdaniem ciagnik uczestniczy w wypadku, bo kierowcy sa wyrywni i nie rozumieją, ze na drodze mogą być i inne pojazdy, także wolniejsze. Zreszta kodeks to przewidział i sa drogi, na których istnieje cos takiego, jak MINIMALNA prędkowsc, ale jest to opatrzone stosownym znakiem.

Mysle, ze duzo więcej (śmiertelnych) wypadkow jest z udzialem kierowcow - szalencow, których gubi brawura.

Jedyna sytuacja, kiedy mnie wkurza, kiedy ktoś jedzie wolno to sytuacja na drodze wielopasmowej, gdzie ktoś się wlecze 120 lewym pasem, bardzo z siebie zadowolony. Ale takiego tez nie mijam z prawej (jak niektórzy!), tylko delikatnie daje do zrozumienia, żeby się laskawie z pasa usunąl.

83 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 08:42:28)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Zauważam także pewną rzecz - wielu kierowców w sytuacji równorzędnej całkowicie ignoruje zasadę prawej strony, traktując to co "z boku"  mimo że po ich prawej stronie, jako podporządkowane big_smile  I nie mówię tutaj o wyjeżdżaniu ze strefy zamieszkania, drodze niepublicznej lub gruntowej.

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:

Jeżeli Twój samochód porusza się z mniejszą od innych prędkością, nie pozwalając innym na jazdę z maksymalną dozwoloną, powodując w ten sposób zator, to czym to jest, jeśli nie blokowaniem drogi?

Odpowiedź jest prosta
Jeżeli samochodem poruszam się po drodze nie łamiąc prawa to nie blokuję drogi
Jeżeli w przepisach kodeksu drogowego nie ma ustalonego przypisu z jaką minimalną prędkością można poruszać się na danym odcinku to można poruszać się nawet i 20 na godzinę i będzie to legalne a to, że w Twoich oczach wygląda to jako blokowanie drogi to jest już kwestia indywidualna.
Najważniejsze aby jeździć zgodnie z przepisami, to numer jeden a to kto co sobie tam myśli i definiuje po swojemu to druga sprawa.

Lady Loka napisał/a:

Wszystko spoko, tylko na ulicy bardzo ważne jest to, żeby ruch był płynny. Wtedy jest najmniej niespodzianek i wtedy jest najmniej wypadków.
A Ty taką postawą sprawiasz, że ruch płynny nie jest. A Ty w przykładach opisanych po prostu blokujesz ruch. Czekanie godzinę na skrzyżowaniu aż z drugiej strony nic nie będzie jechać jest śmieszne. Jechanie 20km/h wolniej, żeby inni musieli przyspieszyć i Cię wyprzedzić jest powoduje sytuację niebezpieczną. Gdyby wszyscy jechali w tym samym tempie, nie musieliby się wyprzedzać, bo nie byłoby takiej potrzeby.
Ty generujesz korki tongue a korków nikt nie lubi.

No niestety ale nie jestem w stanie się tak do końca z ty zgodzić.
Ruch na ulicy jest płynny to fakt ale niestety ludzie przekraczają prędkość dlatego jest niebezpiecznie
Lepiej aby ruch był płynny jadąc 40 na godzinę niż 60 w terenie zabudowanym.
A to, że ktoś mnie wyprzedza to już nie jest mój problem, ja chyba nigdy nie wyprzedziłem żadnego samochodu więc jak widać da się i nikogo nie zmuszam aby ktoś mnie wyprzedzał, to jest indywidualna sprawa każdego kierowcy i już samemu trzeba ponieść konsekwencje podejmowanych czynów.

SonyXperia napisał/a:

Z tym przejeżdżaniem z pasa środkowego na prawy na skrzyżowaniu to nie bardzo rozumem co masz na myśli.

Są np. 3 pasy w 1 kierunku, którymi dojeżdża się do skrzyżowania
Pomiędzy tymi pasami jest przerywana linia i tuż przy skrzyżowaniu zamienia się ona w linie ciągłą, której nie wolno przekroczyć.
Jak np. jadę samochodem na środkowym pasie i chcę zmienić na prawy to czekam tak długo aż na tym prawym pasie nie będzie w ogóle samochodów tak aby zniwelować prawdopodobieństwo wypadku śmiertelnego całkowicie.
No ale jak jest ruch to mi się nie udaje zmienić tego pasa dlatego dojeżdżam do skrzyżowania i zatrzymuje samochód w momencie jak zaczynają się po bokach linie ciągłe, wbijam kierunkowskaz i czekam tak długo aż w końcu z prawej strony zrobi się miejsce żeby zmienić pas, po prostu, nic skomplikowanego.

SonyXperia napisał/a:

Jak Ci się udało do tej pory nie zostać jeszcze za to zatrąbionym? big_smile Owszem, należy realnie oceniać sytuację, chociażby przez pryzmat możliwości samochodu którym się poruszasz i zachowanie innych użytkowników drogi, ale czekanie na podporządkowanej, aż będzie zupełnie pusto aby z niej wyjechać, to jest nieumiejętność poruszania się w ruchu drogowym w ogóle.
Ja zwracam uwagę na to jak daleko jest samochód i jak szybko się zbliża, pod tym kątem żeby nie zmusić kogoś do gwałtownego hamowania, bo wyjeżdżając z podporządkowanej wina i tak byłaby też moja.  Ale bez przesady, żeby czekać aż nic nie będzie jechało big_smile

No tak to dlaczego tyle osób ginie w Polsce na drogach i zostaje rannych skoro wg. Ciebie moje teorie to brak umiejętności jazdy samochodem?
Te wszystkie 50 letnie dziadki się tak wymądrzają a powodują chyba najwięcej wypadków śmiertelnych bo wiedzą lepiej.
W sumie trąbienie mnie nie interesuje, nie daje się sprowokować a jak ktoś ma jakiś problem to wystarczy wyciągnąć pałkę teleskopową i tyle smile

Lagrange napisał/a:

Jeśli wolne poruszanie się po drogach miałoby gwarantować bezpieczeństwo, to żaden ciągnik nigdy nie uczestniczyłby w wypadku, tymczasem ze względu na swoją powolność, są często obiektem najechań. Pokonując rocznie autem osobowym ponad 50 tysięcy kilometrów, od 30 lat bez kolizji i wypadków, myślę że mogę pozować na znawcę tematu i w mojej opinii osobnicy tacy jak ty są zakałą na drodze.

Ciągniki są obiektami najechań bo przeważnie najeżdżają na nie zapierdzielające samochody na zabój a wystarczyłoby trochę zwolnić i do najechania by nie doszło.
To, że ty robiłeś prawo jazdy w czasach komuny to już inna bajka, w dzisiejszych czasach ludzie nie chcą ginąć na drogach dlatego coraz częściej decydują się na wolną jazdę. Nie wiem jak tam uczono w poprzednim systemie politycznym na kursie prawa jazdy gdzie wystarczyło przejechać samochodem po polnej drodze i już się zdawało ale w dzisiejszych czasach trzeba mieć trochę więcej pokory do kierownicy.

85

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Rumuński, ale zdajesz sobie sprawę z tego, że czekając z wyłączonym autem aż zwolni Ci się prawy pas sprawiasz poważne zagrożenie dla ruchu?

Płynny ruch to wtedy, kiedy wszyscy jadą podobnie, a nie wszyscy 60, a Ty jeden 40.

86 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-07-26 18:31:01)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Rumunski_Zolnierz, masz typowe problemy początkującego kierowcy. Najlepiej jakby na drodze nie było innych pojazdów wink Nowicjuszowi jeździ się ciężko podczas większego natężenia ruchu. Więcej samochodów, to większy stres, bo nikt przecież inny nie będzie czekał żeby zmienić pas, czy wyjechać z podporządkowanej aż będzie całkowicie pusto. W jakim mieście Ty jeździsz?

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ciągniki są obiektami najechań bo przeważnie najeżdżają na nie zapierdzielające samochody na zabój a wystarczyłoby trochę zwolnić i do najechania by nie doszło.
To, że ty robiłeś prawo jazdy w czasach komuny to już inna bajka, w dzisiejszych czasach ludzie nie chcą ginąć na drogach dlatego coraz częściej decydują się na wolną jazdę. Nie wiem jak tam uczono w poprzednim systemie politycznym na kursie prawa jazdy gdzie wystarczyło przejechać samochodem po polnej drodze i już się zdawało ale w dzisiejszych czasach trzeba mieć trochę więcej pokory do kierownicy.

big_smile
Właśnie w tym problem dla początkującego kierowcy że teraz już nie ma w mieście trzech skrzyżowań na krzyż i jednego prostego ronda i kilku samochodów tylko cała masa różnych rozwiązań komunikacyjnych plus tłok na nich.

87

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Są np. 3 pasy w 1 kierunku, którymi dojeżdża się do skrzyżowania
Pomiędzy tymi pasami jest przerywana linia i tuż przy skrzyżowaniu zamienia się ona w linie ciągłą, której nie wolno przekroczyć.
Jak np. jadę samochodem na środkowym pasie i chcę zmienić na prawy to czekam tak długo aż na tym prawym pasie nie będzie w ogóle samochodów tak aby zniwelować prawdopodobieństwo wypadku śmiertelnego całkowicie.
No ale jak jest ruch to mi się nie udaje zmienić tego pasa dlatego dojeżdżam do skrzyżowania i zatrzymuje samochód w momencie jak zaczynają się po bokach linie ciągłe, wbijam kierunkowskaz i czekam tak długo aż w końcu z prawej strony zrobi się miejsce żeby zmienić pas, po prostu, nic skomplikowanego.

Czy Ty wiesz, że właśnie w ten sposób łamiesz przepisy, z których rzekomego przestrzegania tak jesteś dumny, a dodatkowo stwarzasz zagrożenie? Jeśli są trzy pasy, a tylko prawy przeznaczony do skrętu w prawo (nie zawsze tak jest), to znajdując się przed samym skrzyżowaniem masz obowiązek ustawić się na prawym pasie. Jeśli stoisz na środkowym, to kierowca znajdujący się na prawym ma pełne prawo sądzić, że będziesz jechał prosto czy jak tam strzałki wskazują. Natomiast nie masz prawa świadomie i celowo blokować żadnego pasa w miejscu, gdzie zaczyna się linia ciągła tylko dlatego, że nie potrafisz płynnie i w odpowiednim momencie wjechać na ten właściwy. 
Albo to ja czegoś nie rozumiem, choć piszesz, że to nic skomplikowanego.

SonyXperia napisał/a:

Trzeba jeszcze obracać głowę przez ramię przy cofaniu big_smile wink

Czasem, o zgrozo, jeszcze wycieraczki włączyć big_smile.

88

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Trzeba jeszcze obracać głowę przez ramię przy cofaniu big_smile wink

Czasem, o zgrozo, jeszcze wycieraczki włączyć big_smile.

Ha! big_smile Nie mówiąc już o tym, że czasem trzeba ręczny zaciągnąć i opuścić, a tak w ogóle to wsiąść i wysiąść big_smile Pasy zapiąć, odpiąć, światła włączyć, wyłączyć. Cała masa roboty z ta jazdą samochodem wink

89

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
SonyXperia napisał/a:

Ha! big_smile Nie mówiąc już o tym, że czasem trzeba ręczny zaciągnąć i opuścić, a tak w ogóle to wsiąść i wysiąść big_smile Pasy zapiąć, odpiąć, światła włączyć, wyłączyć. Cała masa roboty z ta jazdą samochodem wink

No nie? A przecież jeszcze patrzeć trzeba i to cały czas big_smile. A jak kot wyskoczy na drogę, to użyć sygnału dźwiękowego big_smile. No i jak tu potem jechać szybciej niż 40 km na godzinę? sad 
       

A już tak poważniej i żeby nie być gołosłowną, to Art. 90 Kodeksu wykroczeń wyraźnie mówi: Kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania, podlega karze grzywny albo karze nagany.

Posłużę się też komentarzem rzecznika prasowego KPP w Garwolinie Leszka Wielgosza:

- Zgodnie z artykułem 90 kodeksu wykroczeń ten, kto tamuje lub utrudnia ruch na drodze publicznej lub w strefie zamieszkania, podlega karze grzywny (nawet do 5 tys. zł) albo karze nagany.

Czym jest tamowanie ruchu, a czym jego utrudnianie?

Tamowanie jest zachowaniem sprzecznym z przepisami ruchu drogowego, które doprowadza do zatrzymania lub zakłócenia płynności ruchu. Z kolei utrudnianie to takie zachowania kierującego, które negatywnie wpływają na pozostałych uczestników ruchu.

Jakie zachowania uznane są za wykroczenia z artykułu 90. kodeksu wykroczeń?

1. Jazda z prędkością utrudniającą ruch innym kierującym.
2. Utrudnianie lub tamowanie ruchu przez brak lub błędne sygnalizowanie manewru.
3. Utrudnianie ruchu podczas cofania.
4. Naruszenie zakazów cofania w tunelach, na mostach i wiaduktach.
5. Nieustąpienie przez kierującego pojazdem pierwszeństwa pieszym znajdującym się na przejściu.
6. Jazda wzdłuż po chodniku lub przejściu dla pieszych pojazdem silnikowym.
7. Zatrzymanie lub postój pojazdu na autostradzie lub drodze ekspresowej w innych miejscach niż wyznaczone w tym celu.
8. Zajmowanie więcej niż jednego, wyznaczonego na jezdni, pasa ruchu.
9. Wchodzenie na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd.

(źródło: kuriergarwolinski.pl

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

No i git, przesiadam się na autobus, super dziękuję

91

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Koniecznie! W kodeksie drogowym (art. 19 ust. 2 pkt 1 ustawy Prawo o ruchu drogowym) jest wyraźny zapis o tym, że kierujący pojazdem jest obowiązany jechać z prędkością nieutrudniającą jazdy innym kierującym. Za blokowanie ruchu może zostać wystawiony mandat w wys. do 200 zł oraz 2 punkty karne smile

92

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No i git, przesiadam się na autobus, super dziękuję

To jedynie żarty były. Nie przesadzaj...

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Ale ja nie przesadzam smile
Autobus, pociąg
Bilety już pokupowane i git.

94

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Jak zdawałam prawko, było coś takiego jak płynna jazda, albo jakos inaczej sie to nazywalo. Ale egzaminator oblewał dość często za to, że ktoś za wolno jechał. Rumunski nie o to chodzi byś nie jeździł, ale o to byś zrozumiał, że nie masz racji do końca I coś spróbował zmienić by tobie i nam wszystkim było dobrze i bezpiecznie na drogach. Zacznij od tego nerwowego trzymania kierownicy... mysle, ze to dużo znacznie poprawi jakość twojej jazdy. Ja np dziś dość spory kawałek jechałam bez trzymania kierownicy, bo łala mi się woda z butelki A telefon się ładował I to ogarnialam. Nie było nawet jak się zatrzymać.

95

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale ja nie przesadzam smile
Autobus, pociąg
Bilety już pokupowane i git.

no i git,
naprawdę nie każdy musi jeździć, zwłaszcza jeśli ma takie opory i niechęć, rozwiązanie z komunikacją publiczną - super pomysł

96 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-07-30 17:53:36)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Pozytywnie zaliczony egzamin, to jedno. Bo "w razie czego" był ten z zapasowymi urządzeniami.
Teraz,  samej do ruchu trzeba się będzie włączać lub wyłączać z niego.
Moja rada. Poprosić ( zapewne za opłatą, ale to szczegół przy takiej niepewności) lokalny ośrodek szkoleniowy o dodatkowe  lekcje "na mieście" lub pokątnie ojca, brata, syna lub szwagra o czuwanie nad jazdą.
O ewentualnym mężu, czy partnerze nie wspomniałem, bo brzmiało by to, mniej więcej, tak:
"Kto ci prawo jazdy dał!? Ile zapłaciłaś!"

Doświadczenie czyni mistrza. Obawy osłabną, gdy zwykła jazda jedynym problemem pozostanie. smile

Przyznam przy okazji, że odwykłem od transportu publicznego.
Czas odjazdu, ewentualne przesiadki i opóźnienia, to już nie dla mnie. Ten mój zabytek gwarantuje - kiedy, z kim i po jaką cholerę mnie wiózł będzie przez kilka lat jeszcze. smile

97

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale ja nie przesadzam smile
Autobus, pociąg
Bilety już pokupowane i git.

Gdyby każdy miał takie podejście to problem korków na drogach sam by się rozładował tongue wink

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Ale ja dokładnie rozumiem to co piszecie

I faktycznie wolę się przesiąść na inne środki komunikacji.
Dzisiaj wracając rowerem z pracy, ba - omijając sznur aut zastanawiałem się czy faktycznie jest mi to potrzebne aby kisić się w metalowej puszce gdzie mogę sobie wrócić rowerkiem w czasie o połowę krótszym.

Mało tego pociągiem miejskim jestem nawet kilkukrotnie szybszy niż samochodem w korkach.
Niektóre odcinki pokonuję w 20-30 minut pociągiem gdzie samochodem minimum 1h w zatłoczonym mieście.

Do tego nie wyobrażam sobie jechać np. przez całą Polskę samochodem jak mogę wsiąść w pociąg albo w samolot.

Do tego książkę poczytam, film obejrzę, szybciej dotrę do punktu docelowego.

99

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Ja jechałam na wakacje w tym roku pociągiem 14h, gdzie taki sam dystans samochodem pokonuje się w max 10 wink plus jest wygodniej, możesz zatrzymać się na stacji na obiad, na toaletę, możesz po drodze coś pozwiedzać, nie trzeba pilnować walizek, pasażer może się zdrzemnąć, a jak jedzie dwoje kierowców to i mogą się zamieniać smile
jechałam nad morze z koleżankami właśnie samochodem i komfort zupełnie inny wink

100

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

No to w takim razie ja mam zupełnie inne doświadczenia w tym temacie.

Mi pociągiem wychodzi szybciej niż samochodem bo nie ma korków
Moim zdaniem w pociągu jest wygodniej, bo możesz sobie wstać, pochodzić po przedziale, popatrzeć w okno, kupić coś w WARSie, skorzystać z toalety.
Z walizkami nigdy nie było problemu, zawsze na kółkach i wstawiało się na górę ponad siedzenia i tak samo można powiedzieć, że samochodu trzeba ,,pilnować" aby z parkingu nie buchnęli.

Nie wyobrażam sobie kiblować 10h w aucie w jednej pozycji, musiałbym chyba co godzinę się zatrzymywać aby jakoś rozprostować nogi, pochodzić sobie, toaleta a w pociągu mam to non-stop

101

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

To prawda, dzisiejsze pociągi to już nie to co kiedyś, komfort i wygoda.
No i jest Pendolino wink

102

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No to w takim razie ja mam zupełnie inne doświadczenia w tym temacie.

Mi pociągiem wychodzi szybciej niż samochodem bo nie ma korków
Moim zdaniem w pociągu jest wygodniej, bo możesz sobie wstać, pochodzić po przedziale, popatrzeć w okno, kupić coś w WARSie, skorzystać z toalety.
Z walizkami nigdy nie było problemu, zawsze na kółkach i wstawiało się na górę ponad siedzenia i tak samo można powiedzieć, że samochodu trzeba ,,pilnować" aby z parkingu nie buchnęli.

Nie wyobrażam sobie kiblować 10h w aucie w jednej pozycji, musiałbym chyba co godzinę się zatrzymywać aby jakoś rozprostować nogi, pochodzić sobie, toaleta a w pociągu mam to non-stop

Samochód ma kluczyki, walizka nie jest kluczykiem przywiązana do półki, żeby jej nie zabrali tongue
w bezprzedziałowych wagonach owszem, wygodnie się jeździ.
W przedziałowych 8 osób w przedziale + cały tłum na korytarzu dojść do łazienki praktycznie się nie da. Zresztą mnie obrzydzają bardziej pociągowe toalety niż te na stacjach benzynowych.
Jak jedziesz autostradą to korków praktycznie nie ma, zresztą jak jedziesz poniżej przepisowej prędkości to raczej ci za Tobą mają korek wink
Nie wiem jak da się chodzić po przedziale, gdzie praktycznie wszędzie są czyjeś nogi big_smile Wars jest droższy niż sklepy na stacjach benzynowych.

Może masz źle ustawione siedzenie w aucie, że nie możesz nóg rozprostować? Ja nawet jako kierowca mam wszędzie luz i nie kończę powyginana nie wiadomo jak.

103 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2019-07-30 22:30:36)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Benita72 napisał/a:

To prawda, dzisiejsze pociągi to już nie to co kiedyś, komfort i wygoda.
No i jest Pendolino wink

No dokładnie, też tak uważam.

To co opisuje Lady Loka miało miejsce w 99'
Ja mam zupełnie inne wrażenia z podróżowaniem pociągów
Tłumy w korytarzu? teraz chyba do każdego biletu obowiązkowo jest jakieś miejsce siedzące.

To nie lata 90' gdzie ludzie wchodzili przez okna i potykali się o każdą istniejącą nogę.

Nie mam ochoty na licytowanie się co jest lepsze.
Ale jak ktoś woli gdy pijany kierowca TIR jedzie na czołówkę to spoko, nie neguję smile

,,W 2018 roku zgłoszono Policji 31 674 wypadki drogowe mające miejsce na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu;
W wyniku wypadków drogowych 2 862 osoby poniosły śmierć;
W wypadkach rannych zostało 37 359 osób (w tym ciężko 10 963)."

No to miłej podróży samochodem z dziećmi i rodziną.
Aha i nie zapomnijcie się śmiać z tych co wolno jeżdżą

,,W wyniku wypadków drogowych 2 862 osoby poniosły śmierć;"

104

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Lady Loka napisał/a:

Ja jechałam na wakacje w tym roku pociągiem 14h, gdzie taki sam dystans samochodem pokonuje się w max 10 wink plus jest wygodniej, możesz zatrzymać się na stacji na obiad, na toaletę, możesz po drodze coś pozwiedzać, nie trzeba pilnować walizek, pasażer może się zdrzemnąć, a jak jedzie dwoje kierowców to i mogą się zamieniać smile
jechałam nad morze z koleżankami właśnie samochodem i komfort zupełnie inny wink

W lutym jechałam po samochód ze Śląska do Gdańska i powiem szczerze, że nigdy więcej. Co prawda był to zwykły Intercity, bo tamtego dnia mieliśmy najlepsze połączenie i o najlepszej porze - bo zależało nam, żeby nie być zbyt późno, ale też nie bardzo wcześnie (umowę spisać mogliśmy dopiero po 9.00), ale za to koszty były sporo niższe, nawet jeśli na tamten moment potraktowaliśmy to jako efekt uboczny. Tę samą drogę, ale z powrotem, przebyliśmy nowym nabytkiem w jakieś 6,5 godziny i to z przerwą na kawę i tracąc trochę czasu z powodu przebudowy drogi, znaczy stojąc w korku. Jeśli do tego dodać komfort, a przecież ludzie potrafią być naprawdę męczący, a nawet koszty, to za nic bym się nie zamieniła.

W ogóle nie znoszę publicznej komunikacji, która lubi się spóźniać, nigdy nie zawozi mnie na samo miejsce, a dodatkowo jeśli jednego dnia miałabym załatwić kilka spraw, to może okazać się to zupełnie niewykonalne, choć samochodem nie stanowi żadnego problemu. Jednym słowem oszczędność czasu jest ogromna, a ten sobie bardzo cenię.
Być może dlatego jak mieszkam w moim mieście 23 lata, tak miejskim autobusem chyba tylko przez pół roku dojeżdżałam do pracy, a i to wyłącznie w jedną stronę. Poza tym nigdy wcześniej ani nigdy później z żadnego już nie korzystałam.

Nikt mnie nie przekona, że można poruszać się lepiej niż samochodem, bo nawet jeśli muszę stać w korku, to zamiast czuć na plecach oddech obcych wolę we własnym wnętrzu, w temperaturze jaką sama sobie ustawię i słuchając muzyki, którą sama wybiorę. Pomijam przy tym, że bez obawy o komfort własny i współpasażerów mogę swobodnie rozmawiać przez telefon (żeby nie było - przez wbudowany bluetooth lub słuchawkę). Mam też do dyspozycji bagażnik, dzięki któremu mogę zrobić większe zakupy albo zabrać ze sobą większy bagaż, w razie potrzeby ładowarkę i parę innych przydatnych drobiazgów.
Z drugiej strony jeśli tylko mogę, to chodzę pieszo, dlatego tym bardziej gdybym miała czekać na przystanku, a potem autobusem jechać dwa przystanki, to zdecydowanie wolę tę trasę przejść na własnych nogach. 

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ale jak ktoś woli gdy pijany kierowca TIR jedzie na czołówkę to spoko, nie neguję smile

Myśląc w ten sposób najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu. Nigdy nie wiesz czy gdzieś się nie poślizgniesz i nie uderzysz w głowę tak niefortunnie, że zakończysz swój żywot. Z najbliższego otoczenia znam co najmniej dwa przypadki, gdy ktoś właśnie w takich okolicznościach poniósł śmierć.

Podsumowując cały ten wywód: trudno mi sobie wyobrazić jak ciężko musi się żyć będąc zależnym od innych. Ja sama ogromnie cenię sobie tę swobodę, jaką daje mi możliwość samodzielnego przemieszczania się samochodem. To dlatego zawsze wszystkich gorąco namawiam, że jeżeli w ogóle czują się na siłach, to niech po otrzymaniu uprawnień jak najszybciej wsiadają za kierownicę i nabierają praktyki.

105

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No to w takim razie ja mam zupełnie inne doświadczenia w tym temacie.

Mi pociągiem wychodzi szybciej niż samochodem bo nie ma korków
Moim zdaniem w pociągu jest wygodniej, bo możesz sobie wstać, pochodzić po przedziale, popatrzeć w okno, kupić coś w WARSie, skorzystać z toalety.
Z walizkami nigdy nie było problemu, zawsze na kółkach i wstawiało się na górę ponad siedzenia i tak samo można powiedzieć, że samochodu trzeba ,,pilnować" aby z parkingu nie buchnęli.

Nie wyobrażam sobie kiblować 10h w aucie w jednej pozycji, musiałbym chyba co godzinę się zatrzymywać aby jakoś rozprostować nogi, pochodzić sobie, toaleta a w pociągu mam to non-stop

564 kilometry. Samochodem, mimo korków, ograniczeń prędkości i innych atrakcji ok 6 godzin od drzwi do drzwi. Raz jechałem komunikacja publiczną. 180 km pociągiem do którego dojechałem autobusem miejskim. Dwie godziny na przesiadkę. Dwie godziny flixbus, godzina na przesiadkę, trzy godziny flixbus i dzień się skończył, opcje komunikacyjne też. W sumie 13 godzin w upale i znoju i 25 km przed celem opcja albo taksówka albo inne auto. Autobus lub pociąg za sześć godzin. Dodam że żaden przystanek nie jest przy wejściu do domu, a więc jeszcze ze dwa kilometry dygania z walizami. Do tego koszt dwa razy większy niż samochodem.
Dojazd do pracy. 25 km, wychodzę 6:35, wchodzę do firmy 6:58. Autobusem- idę 20 minut, 5:40 mam autobus, 6:20 wysiadam i mam 2km do firmy. 6:40 wchodzę do firmy. Śpię godzinę mniej i jestem w pracy 20 minut za wcześnie.
Moja żona lubi w podróży mieć swoją suszarkę do włosów, ubrania na różne okazje, sprzęty których przeznaczenia nie znam. Walizki na kółkach do samochodu dojadą, wrzucam do bagażnika i niech ważą choćby tonę. W pociągu ograniczenia rozmiaru, dopłata za nadbagaż no i targanie trzech walizek po dworcach.
Komunikacja publiczna jest lepsza. Mogę w podróży się spocić jak wieprz. W pracy śmierdzę jak koń, po dotarciu do celu dłuższej podróży mam ochotę tylko umrzeć.

106

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

A ja mysle, ze trochę się czepiacie tego biednego Rumunskiego.

107

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Benita72 napisał/a:

A ja mysle, ze trochę się czepiacie tego biednego Rumunskiego.

Trochę może i tak. Jakbym pracował niedaleko domu, wyjeżdżał dwa razy do roku i nie musiał się poruszać poza centrum miasta z metrem, nigdy bym samochodu nie kupił. Każdy ma swoją sytuację i swoje potrzeby, ale głoszenie prawd objawionych, które mają zastosowanie w marginalnej liczbie przypadków, nieco drażni.

108

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Benita72 napisał/a:

To prawda, dzisiejsze pociągi to już nie to co kiedyś, komfort i wygoda.
No i jest Pendolino wink

No dokładnie, też tak uważam.

To co opisuje Lady Loka miało miejsce w 99'
Ja mam zupełnie inne wrażenia z podróżowaniem pociągów
Tłumy w korytarzu? teraz chyba do każdego biletu obowiązkowo jest jakieś miejsce siedzące.

Widać dawno nie jechałeś pociągiem, a mnie zdarza się to dosyć często.
W 2019 roku dalej sprzedają na pociągi bilety stojące, jeżeli skończą się miejsca siedzące. Więc zdarzają się na korytarzu tłumy. W przedziale 8 osobowym jeżeli każdy siedzi to miejsca jest na tyle mało, że siedzący na przeciw siebie stykają się kolanami. Na nocnych jest spoko, bo przedziały są 6 osobowe smile

ale też UWAGA, w 2019 roku nie w każdym pociagu jest wagon warsu smile czasami jest tylko wózek i jedyne co możesz dostać to kawa lub herbata.

Więc proszę, nie wmawiaj mi, że wymyślam, albo że cofam się o 20 lat myślami, bo w takich warunkach wracałam z wakacji jakieś 3 tygodnie temu.

Jasne, że jest pendolino i można nim jechać, ale większość ludzi jedzie zwykłymi intercity albo regio i właśnie w takich warunkach jeżdżą.

109

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

No to w takim razie ja mam zupełnie inne doświadczenia w tym temacie.

Mi pociągiem wychodzi szybciej niż samochodem bo nie ma korków
Moim zdaniem w pociągu jest wygodniej, bo możesz sobie wstać, pochodzić po przedziale, popatrzeć w okno, kupić coś w WARSie, skorzystać z toalety.
Z walizkami nigdy nie było problemu, zawsze na kółkach i wstawiało się na górę ponad siedzenia i tak samo można powiedzieć, że samochodu trzeba ,,pilnować" aby z parkingu nie buchnęli.

Nie wyobrażam sobie kiblować 10h w aucie w jednej pozycji, musiałbym chyba co godzinę się zatrzymywać aby jakoś rozprostować nogi, pochodzić sobie, toaleta a w pociągu mam to non-stop

Dobrze smile  W takim razie po co robiłeś prawo jazdy?

110 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2019-07-31 08:25:55)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Lagrange napisał/a:
Benita72 napisał/a:

A ja mysle, ze trochę się czepiacie tego biednego Rumunskiego.

Trochę może i tak. Jakbym pracował niedaleko domu, wyjeżdżał dwa razy do roku i nie musiał się poruszać poza centrum miasta z metrem, nigdy bym samochodu nie kupił. Każdy ma swoją sytuację i swoje potrzeby, ale głoszenie prawd objawionych, które mają zastosowanie w marginalnej liczbie przypadków, nieco drażni.

Mnie chodzilo raczej o cos innego - wmawianie chłopakowi, który nie do końca pewnie czuje się za kierownicą (bo tak odbieram jego wpisy), ze ma wogole przestać jezdzic i szydzenie z niego jest trochę przejawem braku empatii. Tym bardziej, ze wypacza się trochę sens tej dyskusji - dla nas, jako uzytkownikow drog, powinno być ważne bezpieczenstwo, oraz żeby było jak najmniej kolizji, ale jednak chyba nikt nie kwestionuje faktu, ze najwięcej śmiertelnych wypadkow jest z udzialem nie tych kierowcow, którzy jezdza 20km/h poniżej dopuszczalnej, tylko przeróżnych szalencow na drodze. To trochę stawianie sprawy na glowie, czepianie się chłopaka, ze jeździ 40 zamiast 60 :roll: A niech sobie jeździ. Ścigajmy tych, którzy prują jak szaleni, wyprzedzają na podwojnej ciąglej, bo im się spieszy, albo uwazaja, ze sa sami na drodze, itd.

111

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
SonyXperia napisał/a:

Dobrze smile  W takim razie po co robiłeś prawo jazdy?

Jeżeli mam być szczery to tylko po to aby sobie wpisać w swoim CV (specyficzna branża) a tak to bym w ogóle nie robił smile

Olinka napisał/a:

Nikt mnie nie przekona, że można poruszać się lepiej niż samochodem, bo nawet jeśli muszę stać w korku, to zamiast czuć na plecach oddech obcych wolę we własnym wnętrzu, w temperaturze jaką sama sobie ustawię i słuchając muzyki, którą sama wybiorę. Pomijam przy tym, że bez obawy o komfort własny i współpasażerów mogę swobodnie rozmawiać przez telefon (żeby nie było - przez wbudowany bluetooth lub słuchawkę). Mam też do dyspozycji bagażnik, dzięki któremu mogę zrobić większe zakupy albo zabrać ze sobą większy bagaż, w razie potrzeby ładowarkę i parę innych przydatnych drobiazgów.

A ja lubię w jeździe samochodem to, że za kierownicą mogę sobie poczytać książkę, obejrzeć film albo sobie zamknąć oczy na 15 minut podczas jazdy żeby trochę się wyciszyć
A nie.. czekaj... to niewykonalne.
W sumie zastanawiam się po co to ,,licytowanie się" w tym co jest lepsze/gorsze.
Jak ktoś lubi kiblować w korkach to naprawdę nic mi do tego.

Zresztą życzę powodzenia i szerokości na drodze.
Mam nadzieję, że następnym razem jadąc z całą rodziną samochodem na trasie nie spotkacie śpiącego kierowcy TIRa za kierownicą albo pijanego w sportowym samochodzie jadącym z naprzeciwka.
Naprawdę nie wiem po co ta dyskusja big_smile

Olinka napisał/a:

Podsumowując cały ten wywód: trudno mi sobie wyobrazić jak ciężko musi się żyć będąc zależnym od innych. Ja sama ogromnie cenię sobie tę swobodę, jaką daje mi możliwość samodzielnego przemieszczania się samochodem.

Bo kierowcy samochodów nie są zależni od wolnych miejsc parkingowych w centrum miast, od mechaników itp.
Ostatnio jechałem autobusem i strzeliła opona, wiesz co zrobiłem? za 10 min wsiadłem w następny.

Korzystając z komunikacji miejskiej nie muszę się martwić o miejsce parkingowe, nie obchodzi mnie stan paliwa i płynów eksploatacyjnych w pojeździe. Nie muszę się martwić stanem technicznym pojazdu, nie muszę robić przeglądów, odśnieżać w zimę, zmieniać opon, naprawiać, ubezpieczać, odkurzać w środku niczego. A jak silnik mi się rozkraczy w połowie drogi to nie muszę go naprawiać.

Lagrange napisał/a:

Komunikacja publiczna jest lepsza. Mogę w podróży się spocić jak wieprz. W pracy śmierdzę jak koń, po dotarciu do celu dłuższej podróży mam ochotę tylko umrzeć.

No serio nie wiem co mam Ci powiedzieć.
No ja komunikacją miejską (albo rowerem) omijam wszystkie korki i jestem w pracy x2 szybciej niż jakbym miał się tłuc samochodem po tych dziurawych drogach.
Każdy ma inne doświadczenia z przemieszczania się i tyle smile

Benita72 napisał/a:

A ja mysle, ze trochę się czepiacie tego biednego Rumunskiego.

Popieram big_smile

Lady Loka napisał/a:

ale też UWAGA, w 2019 roku nie w każdym pociagu jest wagon warsu smile czasami jest tylko wózek i jedyne co możesz dostać to kawa lub herbata.

Zawsze można poprosić mamę aby narobiła kanapków w tornister przed podróżą i można sobie potem pójść do jakiejś restauracji, usiąść elegancko, wyciągnąć i sobie zjeść z pasztetową smile

Benita72 napisał/a:

To trochę stawianie sprawy na glowie, czepianie się chłopaka, ze jeździ 40 zamiast 60 :roll: A niech sobie jeździ. Ścigajmy tych, którzy prują jak szaleni, wyprzedzają na podwojnej ciąglej, bo im się spieszy, albo uwazaja, ze sa sami na drodze, itd.

W Holandii jak jeździsz ekonomicznym małym elektrycznym samochodem to jesteś super eko itp. jesteś poważany, jak jeździsz tramwajem to naprawdę wzbudzasz podziw wśród ludzi (a do parlamentu to już chyba wymóg) zaś jak przesiadasz się na rower to jesteś już coś jak Bożek (w krajach Beneluksu za potrącenie rowerzysty można mieć sajgon do końca życia)
Ogólnie w krajach takich rozwiniętych jak NL czy Belgia stawia się na rozwój transportu miejskiego, rowery, elektroniczne samochody itp.
w Polsce troszeczkę inaczej to wygląda, tutaj jak nie masz prawka i diesel'a śmierdzącego na pół osiedla rakotwórczymi substancjami to jesteś nikim.
w Polsce wyznacznikiem życia jest 10 letni samochód albo nowy na raty. Tutaj jak powiesz, że nie masz samochodu i wolisz jeździć pociągiem to dzieje się to co w tym temacie, wyciąganie noża i jechanie konkretnie po takim delikwencie smile Tutaj nie masz prawa nawet powiedzieć, że wolisz autobus od auta bo zaczynają się obelgi.
No ale to jest Osteuropa. Białoruś i Ukraina to jeszcze lepsze przykłady. Tam ludzie biorą nowe wielkie samochody z salonu na kredyty po 10-20 lat tylko żeby się pokazać przed sąsiadem.
Może kiedyś dogonimy zachodnią Europę ale na razie jest niszczenie osób nieposiadających własnego szatana 1,6 litrów pod maską.

112

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

A ja lubię w jeździe samochodem to, że za kierownicą mogę sobie poczytać książkę, obejrzeć film albo sobie zamknąć oczy na 15 minut podczas jazdy żeby trochę się wyciszyć
A nie.. czekaj... to niewykonalne.
W sumie zastanawiam się po co to ,,licytowanie się" w tym co jest lepsze/gorsze.
Jak ktoś lubi kiblować w korkach to naprawdę nic mi do tego.

No dobrze, bawimy się dalej big_smile.
Czas zaoszczędzony dzięki poruszaniu się samochodem można spędzić z książką w ręku we własnym fotelu i z kubkiem kawy w ręku, czyli jednak w przyjemniejszych warunkach niż w autobusie albo pociągu.
Nie wiem jak to się dzieje, ale nie kibluję w korkach. Owszem, w godzinach szczytu trzeba dołożyć kilka, kilkanaście minut na dojazd do celu, ale to jest do przejścia i mimo wszystko czasowo wciąż zyskuję. Na typowe korki trafiam raz na jakiś czas i to zwykle wtedy, gdy jeżdżę autostradami, a zdarzy się wypadek lub trwa przebudowa drogi. Zresztą autobusów korki magicznie przecież nie omijają wink, jeżdżąc nimi stoi się dokładnie tak samo.
Generalnie naprawdę nie jest tak źle, ale od razu zaznaczam, że nie mieszkam w Warszawie, a mieście średniej wielkości.
Pomijam przy tym, że wsiadam pod domem i zatrzymuję się dokładnie tam, gdzie potrzebuję, co nawet jeśli wziąć pod uwagę niewielki poślizg (owe korki) i tak czasowo wychodzi baaaardzo na plus. Korzystając z autobusów i pociągów często trzeba się przesiadać, na stację kolejową czymś dojechać, bezpieczniej jest na przystanek przyjść kilka minut wcześniej i tak dalej.
No nie przekonasz mnie big_smile.

Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Olinka napisał/a:

Podsumowując cały ten wywód: trudno mi sobie wyobrazić jak ciężko musi się żyć będąc zależnym od innych. Ja sama ogromnie cenię sobie tę swobodę, jaką daje mi możliwość samodzielnego przemieszczania się samochodem.

Bo kierowcy samochodów nie są zależni od wolnych miejsc parkingowych w centrum miast, od mechaników itp.
Ostatnio jechałem autobusem i strzeliła opona, wiesz co zrobiłem? za 10 min wsiadłem w następny.

Korzystając z komunikacji miejskiej nie muszę się martwić o miejsce parkingowe, nie obchodzi mnie stan paliwa i płynów eksploatacyjnych w pojeździe. Nie muszę się martwić stanem technicznym pojazdu, nie muszę robić przeglądów, odśnieżać w zimę, zmieniać opon, naprawiać, ubezpieczać, odkurzać w środku niczego. A jak silnik mi się rozkraczy w połowie drogi to nie muszę go naprawiać.

Moją powyższą wypowiedź wyjąłeś z kontekstu, wiesz, że w całości brzmiało to jednak nieco inaczej?

Odnosząc się jednak do tego co napisałeś, już opowiadam jak jest smile.
Nie czuję się zależna od mechaników, bo nie jest to w żadnej mierze uciążliwe. Owszem, raz na jakiś czas trzeba wykonać rutynowe czynności serwisowe, ale to nie jest żaden problem, bo pomijając, że zajmuje się tym mój mąż wink, to umawiam go na konkretną godzinę i w dniu kiedy mi, jemu oczywiście także, to odpowiada. Zresztą wiele rzeczy przy samochodzie mąż robi sam, więc po pomoc zwracamy się tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, czyli naprawdę rzadko.
Rozkraczony na drodze silnik? No litości, jak się dba, tak się ma.
Mówisz coś o oponie - przecież samemu zmienia się ją nie dłużej niż 10 minut big_smile.
Nie czuję też obciążenia koniecznością uzupełniania płynów czy nalewania paliwa do baku (serio to miałby być problem?), ubezpieczenie, przegląd załatwia się raz w roku, odkurzanie zajmuje 10 minut. Jeśli miałabym to porównać z ilością czasu spędzanego na przystankach, przesiadkach i dojściach z punktu A do punktu B, to jest to po prostu nieporównywalne.

I jeszcze ostatnie, chyba w tym wszystkim najważniejsze - korzystam z samochodu, bo mam WYBÓR. Przecież co to za problem zdecydować, że od jutra przesiadam się na komunikację miejską. Natomiast nie radząc sobie za kierownicą, tego wyboru już się nie ma.

P.S.
Wiesz, mam nadzieję, że na tym etapie to już się z Tobą wyraźnie droczę? wink


Edit:

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Mam nadzieję, że następnym razem jadąc z całą rodziną samochodem na trasie nie spotkacie śpiącego kierowcy TIRa za kierownicą albo pijanego w sportowym samochodzie jadącym z naprzeciwka.

Piszesz tak, jakby autobusy były bezpieczne, a i pociągi wypadki omijały. Ciekawe, że co roku słyszy się o zaśnięciach kierowcy autobusu albo wykolejeniu tego drugiego. Różnica jest taka, że jadąc samochodem samemu ponosi się odpowiedzialność, a korzystając z innych rodzajów komunikacji przerzucasz ją na kogoś innego.

113

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Do powyższego jeszcze dodam rozkosz obcowania co jakiś czas z zaszczanym dziadkiem skunksem, który akurat w ramach darmowych biletów przemieszcza się na mojej trasie. Niezapomnianych przeżyć dostarczały też babcie wracające w godzinach szczytu z cmentarza i zrzedzące że ci młodzi to tacy a sracy. A, no i młodzieńcy wracający z imprezy którym zdarza się wydalić z siebie o wiele więcej niż tylko głos.
Atrakcyjność transportu publicznego niezmiernie podnoszą też notoryczne spóźnienia, bo kierowca najpierw czeka na sebę, który się spóźnił na przystanek, a potem jeszcze sprzedaje mu bilet wydając resztę po 20 groszy. W efekcie masz dziesięć minut na przesiadkę i spóźniasz się o dwie.

Jak nie mieszkasz w mieście z metrem, czy inną koleją miejską, to komunikacja publiczna nie jest żadną alternatywa dla samochodu osobowego.
Na trasie, przy dwóch osobach w pojeździe już jest taniej. Jak nie jedziesz z Wawy do Poznania czy innego Gdańska i to dworzec-dworzec, to samochodem zawsze jest szybciej. No i komfort tego, że nie słyszysz jak Seba przez komórkę komentuje na cały wagon jak to Halyna mu laskę robiła na imprezie. Strefa ciszy? Póki telefon nie zadzwoni.
No i bagaż. Jak masz jedną torbę to jest ok. Ja wiozę trzy walizki żony i jedną swoją. Wrzucam do bagażnika i jedzie. Wnieś to na dworzec, wtargaj po schodach na peron i przesiądź się że dwa razy, a przeklniesz dzień swoich narodzin.

Rumuński, jesteś po prostu patałachem który nie radzi sobie z samochodem i dorabia do tego ideologię, ale nie istnieje argument który wykaże wyższość twojej niepełnosprawności nad naszą elastycznością. Może siebie nawet przekonasz, ale ludzie umiejący prowadzić i aktywnie to praktykujący mają w życiu po prostu łatwiej.

114

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Jezeli ktos pomimo zdania prawka nie umie jezdzic to powinien po prostu po godzinach szlifowac umiejetnosci i tyle. Nawet jezeli oznaczaloby to wykupienie dodatkowych godzin na placu.

115 Ostatnio edytowany przez Rumunski_Zolnierz (2019-08-01 17:55:36)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:

No dobrze, bawimy się dalej big_smile.
Czas zaoszczędzony dzięki poruszaniu się samochodem można spędzić z książką w ręku we własnym fotelu i z kubkiem kawy w ręku, czyli jednak w przyjemniejszych warunkach niż w autobusie albo pociągu.
Nie wiem jak to się dzieje, ale nie kibluję w korkach. Owszem, w godzinach szczytu trzeba dołożyć kilka, kilkanaście minut na dojazd do celu, ale to jest do przejścia i mimo wszystko czasowo wciąż zyskuję. Na typowe korki trafiam raz na jakiś czas i to zwykle wtedy, gdy jeżdżę autostradami, a zdarzy się wypadek lub trwa przebudowa drogi. Zresztą autobusów korki magicznie przecież nie omijają wink, jeżdżąc nimi stoi się dokładnie tak samo.

Tam gdzie mieszkam są buspasy i takim autobusem omijam korek bokiem, nie muszę kiblować w korku razem z innymi autami.
Albo mogę skorzystać z pociągu i wtedy jestem znacznie szybszy niż samochód kiblujący w korku
No rozumiem, że gdzieś tam w małej miejscowości jak autobus jedzie dwa razy na dzień o 4 rano i 23:50 to faktycznie można bardziej iść w kierunku poruszania się samochodem smile
No ale w dużych miastach komunikacja miejska nie sprawia problemu, u mnie jeździ dokładnie planowo i jest wszystko usytuowane w strategicznych miejscach (przystanki, dworce) więc ja nie widzę kłopotu a kiblując w samochodzie i szukając 15 minut wolnego miejsca w centrum miasta mi się nie widzi smile

Olinka napisał/a:

Nie czuję się zależna od mechaników, bo nie jest to w żadnej mierze uciążliwe. Owszem, raz na jakiś czas trzeba wykonać rutynowe czynności serwisowe, ale to nie jest żaden problem, bo pomijając, że zajmuje się tym mój mąż wink, to umawiam go na konkretną godzinę i w dniu kiedy mi, jemu oczywiście także, to odpowiada. Zresztą wiele rzeczy przy samochodzie mąż robi sam, więc po pomoc zwracamy się tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, czyli naprawdę rzadko.

Jak w domu jest mąż złota rączka to nie ma jeszcze tragedii
Ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie każdy tak ma. Nie każdy ma męża/żone mechanika.
Jest wiele np. starych panien, które jeżdżą rozklekatonymi szrotami psującymi się co tydzień i taka dziewczyna musi co chwilę jeździć do mechanika na naciągane koszty po naprawach itp. więc taki człowiek jest zniewolony, uwięziony przez samochód, przeżywa kaźnie i katusze, takiego człowieka nie przekonasz do tego, że auto jest super.

Olinka napisał/a:

I jeszcze ostatnie, chyba w tym wszystkim najważniejsze - korzystam z samochodu, bo mam WYBÓR. Przecież co to za problem zdecydować, że od jutra przesiadam się na komunikację miejską. Natomiast nie radząc sobie za kierownicą, tego wyboru już się nie ma.
P.S.  Wiesz, mam nadzieję, że na tym etapie to już się z Tobą wyraźnie droczę? wink

Tak wiem
Ja w sumie też mam wybór jeżdżenia samochodem, posiadam prawo jazdy i jestem w stanie dojechać z celu A do celu B, robiłem tak latami więc to nie do mnie raczej smile
Ale wolę komunikację miejską.

Olinka napisał/a:

Piszesz tak, jakby autobusy były bezpieczne, a i pociągi wypadki omijały. Ciekawe, że co roku słyszy się o zaśnięciach kierowcy autobusu albo wykolejeniu tego drugiego. Różnica jest taka, że jadąc samochodem samemu ponosi się odpowiedzialność, a korzystając z innych rodzajów komunikacji przerzucasz ją na kogoś innego.

Nic nie jest bezpieczne
Ale statystycznie bezpieczniej jest jeździć autobusem/pociągiem niż przeciskać się samochodem na drodze między szarżującymi pijakami i śpiącymi kierowcami ciężarówek smile

Lagrange napisał/a:

Rumuński, jesteś po prostu patałachem który nie radzi sobie z samochodem i dorabia do tego ideologię, ale nie istnieje argument który wykaże wyższość twojej niepełnosprawności nad naszą elastycznością. Może siebie nawet przekonasz, ale ludzie umiejący prowadzić i aktywnie to praktykujący mają w życiu po prostu łatwiej.

Ja rozumiem Panie dziadku, że wszystkie rozumy pozjadałeś i zamieniłeś się nie powiem czym na mózgi ale jest jeszcze coś takiego jak kultura.
Dlaczego mnie obrażasz skoro ja nie zaczynałem do Ciebie sapać? Zaczynasz pierwszy mnie obrażać, ludzie widzieli.
Co to znaczy: ,,patałachu"? za takie coś powinna być ostrzegawcza listwa na łypę.
Ja rozumiem, że frustracja życiowa każe Ci robić to co robisz, czyli obrażać mnie ale warto jednak popuścić gumkę w szortach i trochę zluzować przy klawiaturze bo obrażanie innych użytkowników forum nie prowadzi niczego owocnego.

116

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Tam gdzie mieszkam są buspasy i takim autobusem omijam korek bokiem, nie muszę kiblować w korku razem z innymi autami.
Albo mogę skorzystać z pociągu i wtedy jestem znacznie szybszy niż samochód kiblujący w korku
No rozumiem, że gdzieś tam w małej miejscowości jak autobus jedzie dwa razy na dzień o 4 rano i 23:50 to faktycznie można bardziej iść w kierunku poruszania się samochodem smile
No ale w dużych miastach komunikacja miejska nie sprawia problemu, u mnie jeździ dokładnie planowo i jest wszystko usytuowane w strategicznych miejscach (przystanki, dworce) więc ja nie widzę kłopotu a kiblując w samochodzie i szukając 15 minut wolnego miejsca w centrum miasta mi się nie widzi wink

Jeśli to miał być przytyk do mnie, to zdecydowanie nie trafiłeś. Pisałam, że nie mieszkam w wielkim mieście, ale nie jest to również miasto małe, jest największe w tej części Śląska. Mamy dosyć dobrze rozbudowaną komunikację, centra przesiadkowe, elektroniczne wyświetlacze, jako pierwsi w Polsce mieliśmy tzw. e-bilety.
Jeśli zaś chodzi o problemy z parkowaniem, to przypomnę, że mnie ten temat nie dotyczy. 

Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Nic nie jest bezpieczne
Ale statystycznie bezpieczniej jest jeździć autobusem/pociągiem niż przeciskać się samochodem na drodze między szarżującymi pijakami i śpiącymi kierowcami ciężarówek smile

Właśnie dlatego przynajmniej postawiliśmy na bezpieczny samochód. Kiedy jeździmy w dalekie trasy, zawsze wybieramy rodzinny, a ten ma wszystkie możliwe poduszki powietrzne, kurtyny, nawet poduszkę dla pieszego, samoistnie zatrzymuje się przed przeszkodą (nie jest to podobno przyjemne, ale w sytuacjach awaryjnych ratuje tyłek), mnóstwo różnych czujników. Ten, którym ja jeżdżę też nie jest mały, dzięki czemu tzw. strefa zgniotu jest większa, technicznie w 100% sprawny i sprawdzony, ma dobre opony. Jeśli dodać do tego lata doświadczenia i własną uważność na drodze, to nic więcej raczej nie jestem w stanie zrobić.

W każdym razie wątek jest o tym co począć z fantem, kiedy po otrzymaniu uprawnień kierowca nie czuje się na siłach, by samodzielnie poruszać się po drogach, więc ja mówię nie uciekać przed tym, ale nabywać doświadczenia, a to możliwe jest tylko wtedy, gdy się człowiek przełamie i po prostu jak najwięcej jeździ.


--------------
Lagrange, Rumunski_Zolnierzu, już jako moderatorka bardzo proszę, abyście się wzajemnie nie obrażali. Można przecież przekazać te same treści bez naruszania zasad kultury i dobrych obyczajów.

117

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ogólnie w krajach takich rozwiniętych jak NL czy Belgia stawia się na rozwój transportu miejskiego, rowery, elektroniczne samochody itp.
w Polsce troszeczkę inaczej to wygląda, tutaj jak nie masz prawka i diesel'a śmierdzącego na pół osiedla rakotwórczymi substancjami to jesteś nikim.
w Polsce wyznacznikiem życia jest 10 letni samochód albo nowy na raty. Tutaj jak powiesz, że nie masz samochodu i wolisz jeździć pociągiem to dzieje się to co w tym temacie, wyciąganie noża i jechanie konkretnie po takim delikwencie smile Tutaj nie masz prawa nawet powiedzieć, że wolisz autobus od auta bo zaczynają się obelgi.
.

Madry chłopak big_smile W wielu krajach promuje się rozwój komunikacji miejskiej, majac na uwadze dobro mieszkancow, tak jest taniej, sprawniej, bardziej ekologicznie. Za to u nas każdy Bozno i kazda Bonzowa musi się kisic w wielokilometrowym korku, po jednej osobie na "woz", ale za to czuja się gosciami ;D

118

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Benita72 napisał/a:

Madry chłopak big_smile W wielu krajach promuje się rozwój komunikacji miejskiej, majac na uwadze dobro mieszkancow, tak jest taniej, sprawniej, bardziej ekologicznie. Za to u nas każdy Bozno i kazda Bonzowa musi się kisic w wielokilometrowym korku, po jednej osobie na "woz", ale za to czuja się gosciami ;D

No widzisz, a dla mnie to nie jest ani sprawniej, ani taniej. Pomijając, że oboje z mężem mamy bardzo ekonomiczne samochody, on nawet bardziej ode mnie, pomimo że większy, to jeśli w dłuższą trasę jedziemy wspólnie, to nie ma takiej możliwości, żeby korzystając z publicznego transportu mogło być taniej. No nie, właśnie myślę nad tym, zwoje mi się palą i zapewniam, że nie ma takiej opcji.
Jeżeli zaś mowa o ekologii, to jeśli tylko mogę, chodzę pieszo, a ostatnio coraz częściej jeżdżę rowerem.
Tak czy inaczej stawiam na samowystarczalność, pełną samodzielność i swobodę, o komforcie nie wspominając. I mogę sobie być nawet Bonzową.

119

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:

I mogę sobie być nawet Bonzową.

Nie pisałam konkretnie o Tobie, wiem, ze mieszkasz w mniejszej miejscowości (bez korkow)

120

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

No ja jeszcze nie dorobilam się własnego samochodu, więc po mieście poruszam się komunikacją miejską i zresztą w Krakowie nie opłaca się inaczej. Chociaż buspasy są tak logicznie zrobione, że też są zakorkowane przez samochody skręcające w prawo wink
ale jak będę planować podróże w dalekie dystanse to już tylko i wyłącznie samochodem.

121

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:

Jeśli to miał być przytyk do mnie, to zdecydowanie nie trafiłeś. Pisałam, że nie mieszkam w wielkim mieście, ale nie jest to również miasto małe, jest największe w tej części Śląska. Mamy dosyć dobrze rozbudowaną komunikację, centra przesiadkowe, elektroniczne wyświetlacze, jako pierwsi w Polsce mieliśmy tzw. e-bilety.
Jeśli zaś chodzi o problemy z parkowaniem, to przypomnę, że mnie ten temat nie dotyczy.

To nie był jakikolwiek przytyk tylko zrozumienie, że w mniejszych miejscowościach (nie, że super małe, tylko w mniejszych) z komunikacją miejską może być tylko na bakier.
Faktycznie istnieją miejsca, gdzie jest tylko PKS jeżdżący 3-4 razy dziennie w godzinach z kosmosu więc rozumiem postawę niektórych ludzi.
W mojej aglomeracji komunikacja miejska jest bardzo dobrze rozbudowana, autobusy, trolejbusy, pociągi miejskie, tramwaje itp. można sobie wybierać od wyboru do koloru smile
Dlatego przy tak mocno rozbudowanym transporcie publicznym nie zdecydowałbym się na własny samochód.
W mniejszej miejscowości może nie ma korków i jeżdżą trzy PKSy na krzyż więc faktycznie nie ma innej opcji poza autem.
Ale w dużych miastach są inne rozwiązania.
Np. to tak jakby mieszkać w centrum Warszawy, wtedy posiadanie samochodu byłoby samobójstwem.

Olinka napisał/a:

Lagrange, Rumunski_Zolnierzu, już jako moderatorka bardzo proszę, abyście się wzajemnie nie obrażali. Można przecież przekazać te same treści bez naruszania zasad kultury i dobrych obyczajów.

Ja nie zaczynałem, to on zaczął mnie obrażać, tylko się broniłem.

Benita72 napisał/a:

Madry chłopak big_smile W wielu krajach promuje się rozwój komunikacji miejskiej, majac na uwadze dobro mieszkancow, tak jest taniej, sprawniej, bardziej ekologicznie. Za to u nas każdy Bozno i kazda Bonzowa musi się kisic w wielokilometrowym korku, po jednej osobie na "woz", ale za to czuja się gosciami ;D

No i takie podejście to ja szanuję
Mnie też rozwala widok sznurku aut w korku i w każdym pojeździe po jednym człowieczku.
Do tego samochody generują dużo zanieczyszczeń dla środowiska.

122

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Jak sie przełamac i jezdzic samochodem ??

W koncu po zdaniu prawka kupilam samochód. Nie ukrywam,że wciąż nie czuje sie pewnie za kolkiem i boje sie jeździć sama [nikt ze mnie nie chce] w ddatku ten samochod ma zaledwie 47 koni mechanicznych [corsa] boje się,że jak bedzie gdzies pochylo to sie stoczę na dół i wpadne na inne auto [nie umiem ruszać z ręcznego] jedynie przytrzymuje sprzęgło żeby auto sie nie stoczyło,ale czasem za szybko puszczam sprzegło,lub daje za mało gazu i auto gasnie,nie umiem tego wyczuć..Wyjeździlam łacznie 60h ,zdałam za 9ym razem..Chciałabym sie usamozielnić,boje sie,że zrobie jakiś błąd na drodze i ktoś sie ze mnie bedzie smiał,bedzie obgadywał,albo nie poradze sobie z jakimś manewrem .. Co robić? jakieś rady ?

123

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Alu526a, przeczytałaś wcześniejsze skierowane do Ciebie odpowiedzi? Pojawiło się w nich sporo cennych rad, a Ty w zasadzie po raz kolejny pytasz dokładnie o to samo, choć przecież poza tym, że obecnie posiadasz już własny samochód, nic się nie zmieniło.

Edit:

Ala526a napisał/a:

(...) boje sie,że zrobie jakiś błąd na drodze i ktoś sie ze mnie bedzie smiał,bedzie obgadywał,albo nie poradze sobie z jakimś manewrem ..

To że ktoś się będzie z Ciebie śmiał, to jest akurat najmniejszy problem. Gorzej jeśli w wyniku tego błędu ktoś realnie ucierpi.

124 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2019-08-09 17:11:27)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Kupić lekcję w szkole nauki każdy i rozpocząć zabawę od nowa.

125

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Ala526a napisał/a:

Jak sie przełamac i jezdzic samochodem ??

W koncu po zdaniu prawka kupilam samochód. Nie ukrywam,że wciąż nie czuje sie pewnie za kolkiem i boje sie jeździć sama [nikt ze mnie nie chce] w ddatku ten samochod ma zaledwie 47 koni mechanicznych [corsa] boje się,że jak bedzie gdzies pochylo to sie stoczę na dół i wpadne na inne auto [nie umiem ruszać z ręcznego] jedynie przytrzymuje sprzęgło żeby auto sie nie stoczyło,ale czasem za szybko puszczam sprzegło,lub daje za mało gazu i auto gasnie,nie umiem tego wyczuć..Wyjeździlam łacznie 60h ,zdałam za 9ym razem..Chciałabym sie usamozielnić,boje sie,że zrobie jakiś błąd na drodze i ktoś sie ze mnie bedzie smiał,bedzie obgadywał,albo nie poradze sobie z jakimś manewrem .. Co robić? jakieś rady ?

Kup sobie auto z automatyczną skrzynią biegów. Nawet na pochyłościach auto Ci nie zjeżdża. Więc problem z głowy. Nie trzeba tam "mieszać" biegami, bo jak to mówię do znajomych "włączam D jak debil i jadę" lol
Generalnie automat to kupa dobrego, swojego Mercedesa kocham miłością stałą i niezmienną. Wcześniej miałam Opla Omegę, też w automacie i od tamtej pory zaczęła się moja miłość do tego typu skrzyń smile Wcześniej jeździłam bo musiałam, a teraz jeżdżę, bo sprawia mi to przyjemność.

A też czułam się jak noga, chociaż teraz z perspektywy czasu wiem, że tak naprawdę za bardzo się przejmowałam INNYMI. Jeśli sama sobie wmawiasz że jesteś pi**a, to zaczynasz się zachowywać jak pi**a. Tak naprawdę to świat się nie skończy, jeśli Ci auto zgaśnie, albo jeśli potrzebujesz więcej czasu na jakiś manewr. Też kiedyś tego nie rozumiałam. wink

126

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
McMiodek napisał/a:

Kup sobie auto z automatyczną skrzynią biegów. Nawet na pochyłościach auto Ci nie zjeżdża.

Nawet nie trzeba mieć samochodu z automatyczną skrzynią biegów, ja na przykład nie mam, ale za to mój posiada taką fajną funkcję, która po zwolnieniu hamulca, a wciśnięciu pedału gazu, jeszcze przez kilka sekund blokuje koła, nie pozwalając w ten sposób, by samochód zjechał do tyłu. Szukałam w instrukcji jak ta funkcja dokładnie się nazywa, ale niestety nie znalazłam i nadal nie wiem. Może ktoś podpowie? wink

Obawiam się natomiast, że w cenie do 4 tysięcy złotych, a tyle Autorka planowała przeznaczyć na samochód (być może coś się zmieniło, ale taki założyła na forum temat), może być trudno cokolwiek znaleźć czy to w automacie, czy choćby z taką wygodą. Być może jednak się mylę, a jeśli tak, to mnie poprawcie. 

McMiodek napisał/a:

Tak naprawdę to świat się nie skończy, jeśli Ci auto zgaśnie, albo jeśli potrzebujesz więcej czasu na jakiś manewr. Też kiedyś tego nie rozumiałam. wink

Komu silnik nigdy nie zgasł albo nigdy nie musiał parkować na trzy razy, niech pierwszy rzuci kamieniem big_smile. Różnica jest taka, że rutyniarz nawet nie zwróci na to uwagi, a świeżak zaraz się spina.

Swoją drogą zauważyłam, że kiedy zaczyna się jeździć, to za punkt honoru stawia się sobie, żeby zaparkowane auto stało równiutko, dokładnie na środku wyznaczonego miejsce, a koła były wyprostowane big_smile. Ja natomiast, zwłaszcza kiedy często muszę wsiadać i wysiadać, już o to nie dbam, zupełnie nie bojąc się, że ktoś mnie będzie oceniał. Jasne, że nie zostawiam samochodu jak ofiara, ale nie przestawiam go, jeśli nie stoi perfekcyjnie w linii i nie wracam, żeby przekręcić kierownicę i idealnie wyprostować koła wink.

Jedyne na co zawsze zwracam uwagę, to żeby oszczędzać miejsce tam, gdzie jest to pożądane, dzięki czemu na tej samej przestrzeni może zmieścić się więcej samochodów. Niby logiczne, a jednak nawet na ciasnych parkingach niektórzy zachowują się tak, jakby byli tam sami, a w najlepszym wypadku jakby mieli gigantyczny problem z myśleniem w ogóle.

127

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Lady Loka napisał/a:

Widać dawno nie jechałeś pociągiem, a mnie zdarza się to dosyć często.
W 2019 roku dalej sprzedają na pociągi bilety stojące, jeżeli skończą się miejsca siedzące. Więc zdarzają się na korytarzu tłumy. W przedziale 8 osobowym jeżeli każdy siedzi to miejsca jest na tyle mało, że siedzący na przeciw siebie stykają się kolanami. Na nocnych jest spoko, bo przedziały są 6 osobowe smile

Ostatnimi czasy miałem przyjemność korzystania z usług PKP kilka razy

Jechałem w dzień, przedziały 6 osobowe, pełna kulturka, nikt nie bekał ani nie capił śmierdzącymi pachami, sami kulturalni ludzie, miejsce siedzące przypisane razem z biletem, nic tylko usiąść sobie i czytać książki kilka godzin smile

Z tymi stykającymi kolanami nie spotkałem się ani razu, jest dosyć miejsca by rozwalić giry nawet przy moim wzroście +180

Co do samych wagonów to całkowita cywilizacja, klimatyzacja ustawiona na temperaturę pokojową, wagony bardzo wyciszone a do tego zmodernizowane zawieszenie, miałem wrażenie, że płynę statkiem a nie poruszam się po szynach.

Do tego można było sobie kupić jakieś napoje czy jedzenie (szła pani z wózkiem gastronomicznym przez korytarz)

I pomyśleć, że miałbym kiblować tyle godzin samochodem w zamkniętej puszce... nawet książki bym nie przeczytał ani jednej smile

128 Ostatnio edytowany przez MalaMe (2019-08-17 19:31:24)

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Olinka napisał/a:

Komu silnik nigdy nie zgasł albo nigdy nie musiał parkować na trzy razy, niech pierwszy rzuci kamieniem big_smile. Różnica jest taka, że rutyniarz nawet nie zwróci na to uwagi, a świeżak zaraz się spina.

10 000 % racji wink Tylko świeżaki spinają poślady za kierownicą big_smile


Olinka napisał/a:

Swoją drogą zauważyłam, że kiedy zaczyna się jeździć, to za punkt honoru stawia się sobie, żeby zaparkowane auto stało równiutko, dokładnie na środku wyznaczonego miejsce, a koła były wyprostowane big_smile. Ja natomiast, zwłaszcza kiedy często muszę wsiadać i wysiadać, już o to nie dbam, zupełnie nie bojąc się, że ktoś mnie będzie oceniał. Jasne, że nie zostawiam samochodu jak ofiara, ale nie przestawiam go, jeśli nie stoi perfekcyjnie w linii i nie wracam, żeby przekręcić kierownicę i idealnie wyprostować koła wink.

Jedyne na co zawsze zwracam uwagę, to żeby oszczędzać miejsce tam, gdzie jest to pożądane, dzięki czemu na tej samej przestrzeni może zmieścić się więcej samochodów. Niby logiczne, a jednak nawet na ciasnych parkingach niektórzy zachowują się tak, jakby byli tam sami, a w najlepszym wypadku jakby mieli gigantyczny problem z myśleniem w ogóle.

Doświadczony, ale tutaj także kulturalny kierowca, zwraca jedynie uwagę na to, żeby zaparkować w sposób nie utrudniający parkowanie oraz jazdę innym kierowcom. Sposób w jaki do tego dojdzie, czy będzie poprawiał, czy ktoś będzie się temu przyglądał lub komentował, jest mu obojętny, bo już umie sobie radzić z samochodem, ma wyczucie i umiejętności jazdy i tak naprawdę w ogóle o tym nie myśli w sposób nadmiernie natrętny jak "wypada" podczas jazdy.

129

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:

Ostatnimi czasy miałem przyjemność korzystania z usług PKP kilka razy

Jechałem w dzień, przedziały 6 osobowe, pełna kulturka, nikt nie bekał ani nie capił śmierdzącymi pachami, sami kulturalni ludzie, miejsce siedzące przypisane razem z biletem, nic tylko usiąść sobie i czytać książki kilka godzin smile

Z tymi stykającymi kolanami nie spotkałem się ani razu, jest dosyć miejsca by rozwalić giry nawet przy moim wzroście +180

Co do samych wagonów to całkowita cywilizacja, klimatyzacja ustawiona na temperaturę pokojową, wagony bardzo wyciszone a do tego zmodernizowane zawieszenie, miałem wrażenie, że płynę statkiem a nie poruszam się po szynach.

Do tego można było sobie kupić jakieś napoje czy jedzenie (szła pani z wózkiem gastronomicznym przez korytarz)

I pomyśleć, że miałbym kiblować tyle godzin samochodem w zamkniętej puszce... nawet książki bym nie przeczytał ani jednej smile

Chyba jeździmy jakimś innym PKP smile. W lutym tego roku po kilkunastu latach miałam (nie)przyjemność jechać pociągiem ze Śląska do Gdańska. Pociąg nocny, przedział 6-osobowy. I powiem szczerze, że gdyby nie fakt, że jechałam po auto dla siebie i było mi tak po prostu lepiej niż wracać na dwa samochody, to nigdy więcej. Jestem relatywnie wysoka, ale wyraźnie niższa od Ciebie, nie wiem jakim cudem Ty przy swoich 180 cm mieścisz się swobodnie, bo gdyby nie to, że naprzeciw siedział mąż i mogłam wyciągnąć się na jego siedzeniu, to do rana chyba szlag by mnie trafił z niewygody, a muszę dodać, że z natury swojej raczej nie rozczulam się nad sobą. Tak można podróżować godzinę, dwie, ale nie całą noc. Po składzie walały się jakieś śmierdzące pijusy, a kiedy potrzebowałam skorzystać, to sama ubikacja aż odrzucała, o braku bieżącej wody nie wspominając. Dodam do pakietu, że zwyczajnie mi się nudziło, a w samochodzie jakoś nigdy na to nie narzekam, zwłaszcza kiedy to ja siedzę za kierownicą.
Co prawda nie o tym ten temat, ale naprawdę dziwi mnie to gloryfikowanie pociągów. No chyba, że to rzeczywiście ja miałam jakiegoś wyjątkowego pecha.

MalaMe napisał/a:

Doświadczony, ale tutaj także kulturalny kierowca, zwraca jedynie uwagę na to, żeby zaparkować w sposób nie utrudniający parkowanie oraz jazdę innym kierowcom. Sposób w jaki do tego dojdzie, czy będzie poprawiał, czy ktoś będzie się temu przyglądał lub komentował, jest mu obojętny, bo już umie sobie radzić z samochodem, ma wyczucie i umiejętności jazdy i tak naprawdę w ogóle o tym nie myśli w sposób nadmiernie natrętny jak "wypada" podczas jazdy.

To prawda. Osobiście jako kierowca zawsze staram się brać pod uwagę także innych użytkowników dróg i parkingów, a przy tym sama bardzo doceniam, kiedy na przykład na ruchliwej drodze ktoś mnie wpuści, gdy usiłuję włączyć się do ruchu i gdyby nie czyjaś uprzejmość, byłoby to trudne. Takie drobne gesty są naprawdę bardzo ważne i dzięki nim jeździ się o wiele przyjemniej.

130

Odp: Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Widać dawno nie jechałeś pociągiem, a mnie zdarza się to dosyć często.
W 2019 roku dalej sprzedają na pociągi bilety stojące, jeżeli skończą się miejsca siedzące. Więc zdarzają się na korytarzu tłumy. W przedziale 8 osobowym jeżeli każdy siedzi to miejsca jest na tyle mało, że siedzący na przeciw siebie stykają się kolanami. Na nocnych jest spoko, bo przedziały są 6 osobowe smile

Ostatnimi czasy miałem przyjemność korzystania z usług PKP kilka razy

Jechałem w dzień, przedziały 6 osobowe, pełna kulturka, nikt nie bekał ani nie capił śmierdzącymi pachami, sami kulturalni ludzie, miejsce siedzące przypisane razem z biletem, nic tylko usiąść sobie i czytać książki kilka godzin smile

Z tymi stykającymi kolanami nie spotkałem się ani razu, jest dosyć miejsca by rozwalić giry nawet przy moim wzroście +180

Co do samych wagonów to całkowita cywilizacja, klimatyzacja ustawiona na temperaturę pokojową, wagony bardzo wyciszone a do tego zmodernizowane zawieszenie, miałem wrażenie, że płynę statkiem a nie poruszam się po szynach.

Do tego można było sobie kupić jakieś napoje czy jedzenie (szła pani z wózkiem gastronomicznym przez korytarz)

I pomyśleć, że miałbym kiblować tyle godzin samochodem w zamkniętej puszce... nawet książki bym nie przeczytał ani jednej smile

Wystarczy wejść na stronę pkp na facebooku i zobaczyć jak bardzo opinie i komentarze ludzi tam różnią się od Twoich. Z ciekawości, to była 1 klasa czy 2?
Bo w 2 klasie przedziały 6 osobowe są rzadkością, jak się na taki trafi z biletem to jest sukces. Oczywiście, że jak się kupo wcześniej to masz miejsce, natomiast dużo ludzi kupuje bilety bez miejscówek i jadą 9h na stojąco blokując korytarz, czego efektem jest brak pani z wózkiem.

Posty [ 66 do 130 z 131 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Zdałam prawo jazdy ale nie umiem jeździć...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024