Presja otoczenia, pieniądze - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Presja otoczenia, pieniądze

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

66

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Burzowy ma rację, bo Twój TŻ może, w wręcz powinien dla swojego dobra rzucić to stanowisko. MA WYBÓR.
Takiego wyboru nie mają starsze osoby na najmarniejszej emeryturze, które muszą dorabiać, aby przeżyć do końca miesiąca.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
mallwusia napisał/a:

Burzowy ma rację, bo Twój TŻ może, w wręcz powinien dla swojego dobra rzucić to stanowisko. MA WYBÓR.
Takiego wyboru nie mają starsze osoby na najmarniejszej emeryturze, które muszą dorabiać, aby przeżyć do końca miesiąca.

Ale ja przecież nie twierdzę, że przeżywanie za mierne grosze dodaje szczęścia. To jest stresujące i nie zapewnia podstawego komfortu. Racjonalny poziom kasy, kiedy za wszystko można zapłacić i nie ma zmartwień jest idealny. Natomiast pogoń za kasą poza tym poziomem jest bezsensowny.

68

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
mallwusia napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Dobrze Ci tu piszą, że to co widać na insta i na fejsie to często sprytnie robiona manipulacja. W końcu nikt nie wrzuca zdjęć na których ma rozmazaną szminkę, fałdy tłuszczu na brzuchu ani prawie wyzerowanego konta w banku. To jest normalna reklama samego siebie i swojego lajfstajlu big_smile

W realu, o ile masz zapewniony dach nad głową, pełną lodówkę, kasę na rachunki, jakieś drobne na przyjemności/ hobby i możliwość odłożenia oszczędności, to jesteś w dobrym miejscu w życiu. Jeżeli Twój związek jest dobry i generalnie jesteś z siebie zadowolona, będziesz szczęśliwa i żaden większy szmal tego szczęścia nie powiększy. Natomiast jak siebie nie lubisz, porównujesz z innymi, czujesz się gorsza, to nawet mając setki tysięcy złotych, będziesz sie czuła goofnianie.


Tak mi się przypomniało, że przecież moja młodsza, małolata, zarabia dzięki insta big_smile Prawdę mówiąc mnie samą to zdziwiło i aż założyłam tam sobie konto, aby się przyjrzeć, jak to funkcjonuje big_smile  To jest bardzo często reklama samego siebie, sposób na zarabianie, czysty marketing. Opieranie na tym opinii, jak żyją inni, może tylko zaprowadzić na manowce.

I pozwalasz córce na takie coś ? Przecież to ryje banie niemiłosiernie. Instagram zmienia mózgi dziewczynom tak jak porno chłopakom.

69 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-31 09:31:22)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Wybór Beyond, wybór... A co do kasy znikąd, to wolalbym 50k miesięcznie niż 500k. Co za dużo to wiadomo. Natomiast przesadna ilość gotówki mi nie grozi niestety, nie ten umysł.

70

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

I dlatego warto dążyć do równowagi i optymalizacji. Jak najmniejszym kosztem czasu i zdrowia zarobić jak najwięcej. Warto budować fundamenty pod dochód pasywny:
aplikacje, szablony i wtyczki do różnych blogów czy sklepów, rentierka, prowadzenie bloga, sprzedaż e-booków, kryptowaluty, jakieś zlecenia, sprzedaż starych rzeczy, antyków itp. Możliwości jest sporo.

Fajnie być takim wolnym elektronem. Jakiś spokojny bez stresowy etacik po 8h na dobę za 3500/4000 netto a reszta to dochód pasywny. Ewentualnie jakaś praca zdalna czy czy pół zdalna.

71

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

To prawda, aczkolwiek większość takiej pracy zdalnej, dochodu pasywnego jest powiązana z IT, a więc pozostałym nie jest tak latwo to ogarnąć.

72

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Beyondblackie napisał/a:

Ja rozumiem powód takiego zachowania. Mój partner pochodzi z biednej rodziny i całe życie chciał każdemu udowodnić, że się można wybić. Wybić się wybił, ale zamiast korzystać z tego co mamy, to ciągle ma masywną presję na robienie więcej i więcej kasy sad

Ja pochodzę z subiektywnie biednej rodziny. Subiektywnie, bo obiektywnie dopiero z relacji innych osób dowiedziałem się, że moja rodzina była uważana za dobrze sytuowaną i że byłem "dobrą partią" lol Subiektywnie zaś od małego każdy grosz był wyliczony, co ojciec wymyślał żeby trochę było lepiej to głowa mała. Najbardziej zajebiste wakacje były jak ojciec pakował na przyczepkę skrzynkę ziemniaków, cebulę, słoiki itp. i jechaliśmy na 2 tygodnie pod namiot nad jeziorem. Jako nastolatek nie miałem ciuchów jak dzieci prywaciarzy, zegarków z melodyjkami i podobnych gadżetów. Dostawałem to na co rodziców było stać, to znaczy absolutne minimum w zakresie ciuchów. Jedynie na książki zawsze mogłem od mamy wyciągnąć jakiś grosz. Pierwszy komputer czyli ZX Spectrum kupiłem z bratem na spółkę za zarobione w wakacje pieniądze przy sprzedaży warzyw z działki rodziców oraz z rozładowywania wagonów na bocznicy kolejowej. Miałem wtedy chyba 16 lat. Brat kupił sobie sprzęt zwany dumnie hi-fi znanej polskiej firmy za pieniądze uzyskane ze sprzedaży choinek. Sam zorganizował zakup drzewek w szkółce, transport wynajętym Jelczem do nas i razem sprzedawaliśmy. Samochód (rzęch) kupił sobie po pół roku pracy przy kwiatach za granicą (wziął dziekankę na studiach). Ja na studiach miałem wyliczony każdy grosz, rodzice dawali mi ile mogli i wystarczało to po prostu na przeżycie. Na piwko i imprezy już nie bardzo wink Na te sprawy musiałem zacząć zarabiać sam i w sumie z czasem wpadało mi na tyle, że miałem drugie tyle co dawali mi rodzice. Mimo wszystko przykro było patrzeć, że ludzie na studiach zaczynają mieć PC-ty, bo kupowali je im rodzice. Mnie do głowy nie wpadło żeby prosić o to rodziców. Po studiach przeniosłem się do zupełnie innego miasta, gdzie prawie nikogo nie znałem. Pojechałem w ciemno, znalazłem pracę z marszu, fakt, że to był duży plus w czasach 20 % bezrobocia. Wynająłem kawalerkę, gdzie zamieszkałem z przyszłą małżonką, która jeszcze studiowała. Zarabiałem grosze ale nasi rodzice pomagali nam jak mogli. Byłem typowym słoikiem, bo pomoc rodziców miała przede wszystkim wymiar właśnie żarcia. To było naprawdę coś. Mimo wszystko przez kilka lat w zasadzie żarliśmy korę z drzew. Mam jednak dobry zawód więc z czasem zaczęło być lepiej. Teoretycznie nawet dużo lepiej wink Wracając do pierwszego akapitu, obiektywnie jestem człowiekiem zamożnym. Subiektywnie przecież sporo z tego trzeba spłacać. Kredyty hipoteczne, leasing samochodów, potrzeby dwójki dzieci, życie. Oczywiście, że stać mnie nawet na wakacje w Dubaju ale jakoś nigdy się nie wybraliśmy tongue Nawet w zeszłym roku siedzieliśmy i oglądaliśmy na social mediach, gdzie to znajomi się bawią za granicą. Mieliśmy akurat do dyspozycji całkiem miłą sumkę pieniędzy. No i przyznaje bardzo korciło, nawet nie tyle chodziło o nas co żeby dzieci pojechały. Jednak w końcu postanowiliśmy włożyć te pieniądze w dalsze prace przy domu, bo w tym domu dzieci mieszkają na co dzień.
Kiedy ja poczułem, że w końcu dobrze zarabiam i dobrze nam się żyje? Banalnie. Kiedy nie odczuwałem zabrania rodziny do kina, knajpy itp. jako uszczerbku w portfelu. Tylko tyle i aż tyle.
Do czego zmierzam. Mam dobry zawód i zarabiam przyzwoicie jak na to miejsce w Polsce. Wiem jednak, że z moimi kwalifikacjami w stolicy zarabiałbym dużo więcej. Nawet tu gdzie żyję zarabiałbym ze 2 razy więcej. Tylko to wymagałoby całkowitego oddania się pracy, a mnie się nie chce wink Wiem, że tak ludzie robią. Moi znajomi z zawodu. Harują jak woły 12 godzin na dobę, mają lepsze samochody niż ja, jeżdżą na narty w Alpy, w wakacje nad jakieś ciepłe morze. Ja nie chciałem i nie chcę takiego życia. Dlatego zrezygnowałem z życia w milionowym mieście, nie wybrałem się do stolicy, gdzie perspektywy kariery miałbym największe. Wybrałem sobie takie miasto w sam raz wink Teraz mam dom na wsi pod miastem, pracuję tyle ile chcę, mam czas dla dzieci, na swoje hobby. Po południu wychodzę sobie z piwkiem na taras. Cisza, spokój. Ptaszki śpiewają, koniki polne grają. Jak się zrobi ciemno biorę lornetkę i patrzę w gwiazdy, których widać nad moim niebem miliony. Taki wybór wink

73

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Witam w klubie, ja sama posiadam 2 prace, ale samemu jest ciężko. Jestem po studiach i mam kwalifikacje, ale celowałam zawsze niżej niż potrafiłam, dlatego zarabiałam mało.
Nie poddaję się i staram rozwijać i Tobie też polecam. Szukaj dobrze płatnej pracy i nie zgadzaj się na złe warunki. Z dorywczych prac to poszukaj może zajmiesz się dziećmi na weekend czy coś. Możliwości są, ale nie będzie  łatwo. Co nie znaczy że trzeba przestać marzyć i się poddać.

74

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Patrycja912 napisał/a:

Witam w klubie, ja sama posiadam 2 prace, ale samemu jest ciężko. Jestem po studiach i mam kwalifikacje, ale celowałam zawsze niżej niż potrafiłam, dlatego zarabiałam mało.
Nie poddaję się i staram rozwijać i Tobie też polecam. Szukaj dobrze płatnej pracy i nie zgadzaj się na złe warunki. Z dorywczych prac to poszukaj może zajmiesz się dziećmi na weekend czy coś. Możliwości są, ale nie będzie  łatwo. Co nie znaczy że trzeba przestać marzyć i się poddać.

Rozwiązaniem nie są dwie prace tylko wycelowanie w to, co się potrafi.

75

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Snake, Twoje dzieciństwo to nie jakaś nędza. Rodzice rozsądnie gospodarowali kapitałem i nie rozpuścili Cię, co im się chwali. Natomiast rodzina Miśka żyła w aktualnej nędzy. Jego ojciec był dorywczo pracującym alkoholikiem z którym teściowa się rozwiodła po kilku latach, a że sama zbyt pracowita nie była, to w domu była bieda aż piszczało. Dodaj do tego nieciekawą okolicę typu Grochów po ciemku i masz pełen obraz. On jest pierwszą osobą z jego rodziny, która poszła na uniwersytet i ma lukratywną karierę.

Chociaż jest dorosłym chłopem, wizja głodu i niemożności opłacenia podstawowych rachunków do dziś za nim chodzi. Jakos podświadomie mu się zafiksowało, że jak nie bedzie wypruwał sobie żył, to w jeden dzień skończy na bruku. Głupie? Pewnie, że głupie, ale z nielogicznymi lękami nie da się dyskutować.

Mnie to trudno zrozumieć, bo pochodzę z w miarę zamożnej rodziny i chociaż też, podobnie jak Ty nie byłam chowana na bananową młodzież i w każde wakacje pracowałam by sobie zarobić a to na rower, a to na psa, a to na jakieś ciuchy, to w domu niczego nie brakowało i nie żyłam w strachu przed komornikiem. Bieda była mi obca.

76

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Lady Loka napisał/a:
Patrycja912 napisał/a:

Witam w klubie, ja sama posiadam 2 prace, ale samemu jest ciężko. Jestem po studiach i mam kwalifikacje, ale celowałam zawsze niżej niż potrafiłam, dlatego zarabiałam mało.
Nie poddaję się i staram rozwijać i Tobie też polecam. Szukaj dobrze płatnej pracy i nie zgadzaj się na złe warunki. Z dorywczych prac to poszukaj może zajmiesz się dziećmi na weekend czy coś. Możliwości są, ale nie będzie  łatwo. Co nie znaczy że trzeba przestać marzyć i się poddać.

Rozwiązaniem nie są dwie prace tylko wycelowanie w to, co się potrafi.

Owszem, napisałam wyżej, ze celowałam poniżej możliwości. Stąd dwie prace były koniecznością. Teraz staram się to zmienić smile

77

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Mordimer napisał/a:
mallwusia napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Dobrze Ci tu piszą, że to co widać na insta i na fejsie to często sprytnie robiona manipulacja. W końcu nikt nie wrzuca zdjęć na których ma rozmazaną szminkę, fałdy tłuszczu na brzuchu ani prawie wyzerowanego konta w banku. To jest normalna reklama samego siebie i swojego lajfstajlu big_smile

W realu, o ile masz zapewniony dach nad głową, pełną lodówkę, kasę na rachunki, jakieś drobne na przyjemności/ hobby i możliwość odłożenia oszczędności, to jesteś w dobrym miejscu w życiu. Jeżeli Twój związek jest dobry i generalnie jesteś z siebie zadowolona, będziesz szczęśliwa i żaden większy szmal tego szczęścia nie powiększy. Natomiast jak siebie nie lubisz, porównujesz z innymi, czujesz się gorsza, to nawet mając setki tysięcy złotych, będziesz sie czuła goofnianie.


Tak mi się przypomniało, że przecież moja młodsza, małolata, zarabia dzięki insta big_smile Prawdę mówiąc mnie samą to zdziwiło i aż założyłam tam sobie konto, aby się przyjrzeć, jak to funkcjonuje big_smile  To jest bardzo często reklama samego siebie, sposób na zarabianie, czysty marketing. Opieranie na tym opinii, jak żyją inni, może tylko zaprowadzić na manowce.

I pozwalasz córce na takie coś ? Przecież to ryje banie niemiłosiernie. Instagram zmienia mózgi dziewczynom tak jak porno chłopakom.

Oczywiście, że pozwalam, bo jej insta jest specyficzny, bardzo rozwijający jej talent, ale o szczegółach nie chciałabym pisać na forum smile

78

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Nie wiem, czy nie doczytałam czy nie napisałaś, czym się zajmujesz?
Porównywanie się jest bez sensu, to jedno. W tym wieku w moim otoczeniu mało kto żyje tak wystawnie o ile sam się utrzymuje. Ale skoro uważasz, że zarabiasz za mało żeby miec jakiś komfort to może warto by było pomyśleć co innego mogłabyś robić? Własny biznes to też nie żadne kokosy od razu.

79

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
tajemnicza75 napisał/a:

Powiedziałam sobie kategorycznie DOŚĆ i zaczęłam zamieszczać ogłoszenia o pracę, wysyłałam cv w odp. na ogłoszenia i rozwoziłam je osobiście (bez ogłoszeń, tak na ślepo) tam gdzie uważałam. Kilka miesięcy intensywnego szukania i znalazłam. Na wstępie zaoferowali więcej niż tam otrzymywałam, po okresie próbnym kolejna podwyżka.

Takie wypowiedzi to ja rozumiem.
Tak jak pisałem wcześniej w jednych firmach na start oferowali najniższą a w innych kilka razy tyle bez jakichś szczególnych umiejętności.
Po prostu trzeba szukać tak długo aż się znajdzie odpowiednią pracę za pieniądze, które będą dla nas satysfakcjonujące.
Oczywiście trzeba też mieć świadomość swoich umiejętności, bo jak ktoś nie potrafi kompletnie nic to niech nie oczekuje wypłaty neurochirurga big_smile

mallwusia napisał/a:

W sumie może i racja, ja aż na tyle tych osób nie znam, a komuś do portfela nie zaglądam, ale wiem, ile zarabiają i jest to najniższa krajowa plus premia. O ile jeszcze jestem w stanie sobie wyobrazić, że można za takie pieniądze egzystować samotnie, to już w przypadku rodziny z dziećmi nie dziwią mnie wcale komornicy na karku.

Samemu z najniższą jest o wiele trudniej niż w dwójkę z najniższą
Najniższa krajowa to jakieś 1600 PLN na rękę, jak ktoś jest sam to będzie mieć niewyobrażalny problem aby przetrwać miesiąc,
Jak już jest związek dwóch osób to mamy dwie najniższe krajowe co łącznie daje nam 3200 PLN na rękę i mimo, że tzw. ,,dwie gęby" do wyżywienia to znacznie łatwiej jest przeżyć miesiąc we dwójkę niż samemu (przy wariancie najniższych zarobków) smile


Żołnierzu, pomyślisz, że się czepiam, więc z góry przepraszam, ale muszę to napisać.
Po pierwsze tajemnicza75 miała kwalifikacje, doświadczenie STAŻ i jej praca była niedoceniona. W takim przypadku jak najbardziej warto się odważyć i szukać innych ofert.


Po drugie kolejny raz piszesz bzdury:

"Tak jak pisałem wcześniej w jednych firmach na start oferowali najniższą a w innych kilka razy tyle bez jakichś szczególnych umiejętności."

Wiesz, co to znaczy kilka razy, czy też uprawiamy inną matematykę? Gdzie w naszym kraju i na jakich stanowiskach można otrzymać 2,3,4... x 2250 zł brutto bez szczególnych umiejętności?? Serio chciałabym wiedzieć, może się przeniosę wink


"Po prostu trzeba szukać tak długo aż się znajdzie odpowiednią pracę za pieniądze, które będą dla nas satysfakcjonujące."

Jeżeli nie ma się kwalifikacji, to można sobie szukać i szukać, bo satysfakcjonujących pieniędzy nie dostanie się niestety NIGDZIE. Będą co najwyżej jakieś widełki, kilka stów więcej  i możliwości dorabiania sobie po godzinach kosztem wypoczynku.

Dlatego raz jeszcze powtórzę, że w takim przypadku trzeba znaleźć coś, w czym będziemy dobrzy, trzeba się czegoś nauczyć, przekwalifikować i niekoniecznie trzeba mieć do tego dyplom uczelni, bo dzisiaj np. profesjonalne usługi także są w cenie. Tyranie w 2 nie rozwijających pracach jest kompletnie bez sensu.


"Samemu z najniższą jest o wiele trudniej niż w dwójkę z najniższą"

Tutaj się zgadzam. Miałam na myśli osoby samotne, które nie weszły w związki i mieszkają wciąż przy rodzinie.

80

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

sorki za wtrącenie smile

Wiesz, co to znaczy kilka razy, czy też uprawiamy inną matematykę? Gdzie w naszym kraju i na jakich stanowiskach można otrzymać 2,3,4... x 2250 zł brutto bez szczególnych umiejętności?? Serio chciałabym wiedzieć, może się przeniosę wink

korpo. Można ładnie wyskoczyć finansowo, sporo odłożyć, a potem iść gdzieś, gdzie faktycznie pcha pasja. Jak się zna 2 języki obce na dobrym poziomie to spokojnie 4-5k na początek brutto można dostać.

81

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

A co jeśli nic sie nie potrafi ? ?

2 lata temu zajmowałam się robieniem paznokci, bardzo to lubiłam, miałam pare klientke w domu. I wysłałam cvke do salonu kosmetyczengo. Tam wiadomo starałam sie mega mocno. Przyjeżdżałam szybciej zawsze, stanowisko zawsze posprzątane itd. Przychodziły pierwsze klientki no ale z nerwów i stresu żeby wyszło mi dobrze zawsze robiłam jakieś błędy i wychodziły niedociągnięcia. Jedna nawet wróciła po 3 dniach i zrobiła awanture na cały salon ... myślałam, że umre z nerwów i wstydu. No ale okej z tzręsącymi się rękami poprawiłam jej stylizacje.
Właścicielka mnie nawet wysłała na doszkolenie z robienia paznokci. Na tym doszkoleniu czułam, że w ogóle nie dowiaduje sie nic nowego, że instruktorka po prostu odklepuje formułki. No i kurs nic mi nie pomógł, nawet nie nabrałam takiej pewności siebie. I właścicielka na koniec miesiąca mnie zwolniła. Ja przestałam wierzyć w to że umiem robić paznokcie, że sie do tego nie nadaje skoro nawet z salonu mnie zwolnili. I tak przygoda z paznokciami się skończyła...
Myślę, nad kursem na srylizację rzęs... ale co JESLI znowu mi sie nie uda i pieniądze utopie...

Nie mam żadnych ultra zdolności, angielski umiem w stopniu podstawowym, jestem po szkole średniej,  jedyne co mam to miła aparycja i poczucie humoru...

82

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Zacznij od robienia paznokci znajomym, koleżankom, sąsiadkom. Na początek za drobne kwoty, żeby Ci się przynajmniej materiały zwróciły. Nabierzesz dzięki temu wprawy, a i stres będzie mniejszy. Dzięki temu wypracujesz sobie grono stałych klientek, a to może być pierwszy krok do usamodzielnienia się. Czytaj, oglądaj filmy na YT, próbuj, to nic nie kosztuje, a czas na to masz.

83

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Lady Loka napisał/a:

sorki za wtrącenie smile

Wiesz, co to znaczy kilka razy, czy też uprawiamy inną matematykę? Gdzie w naszym kraju i na jakich stanowiskach można otrzymać 2,3,4... x 2250 zł brutto bez szczególnych umiejętności?? Serio chciałabym wiedzieć, może się przeniosę wink

korpo. Można ładnie wyskoczyć finansowo, sporo odłożyć, a potem iść gdzieś, gdzie faktycznie pcha pasja. Jak się zna 2 języki obce na dobrym poziomie to spokojnie 4-5k na początek brutto można dostać.

2 języki obce na dobrym poziomie to nie jest " bez szczególnych umiejętności "

84

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
mallwusia napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

sorki za wtrącenie smile

Wiesz, co to znaczy kilka razy, czy też uprawiamy inną matematykę? Gdzie w naszym kraju i na jakich stanowiskach można otrzymać 2,3,4... x 2250 zł brutto bez szczególnych umiejętności?? Serio chciałabym wiedzieć, może się przeniosę wink

korpo. Można ładnie wyskoczyć finansowo, sporo odłożyć, a potem iść gdzieś, gdzie faktycznie pcha pasja. Jak się zna 2 języki obce na dobrym poziomie to spokojnie 4-5k na początek brutto można dostać.

2 języki obce na dobrym poziomie to nie jest " bez szczególnych umiejętności "

Zakładałam jakiekolwiek umiejętności np. ukończone studia na jakimkolwiek kierunku, skończone liceum, bo bez tego to wiadomo, że się tyle nie dostanie.
Dwa języki obce na dobrym poziomie to jest skończenie przeciętnych studiów, na których jest lektorat wink
w podstawówkach dzieciaki uczą się dwóch języków.
Poza tym np. u mnie w pracy był program, w którym przez pół roku chodziło się na intensywny kurs językowy, po którym dostawało się umowę na rok (wprawdzie z lojalką, ale zawsze to coś).

85 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-31 17:27:20)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

No ja tam na studiach miałem tylko angielski, który był na takim poziomie jak to co było w gimnazjum. W szkole uczyłem się rosyjskiego, który po latach zapomniałem totalnie big_smile. Także różnie to bywa. Aczkolwiek w korpo złapać się można z samym angielskim.

86 Ostatnio edytowany przez mallwusia (2019-05-31 19:17:34)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

W moim regionie jak ktoś zna dobrze niemiecki, to wyjeżdża do pracy tuż za zachodnią granicą. Młodzi ludzie po studiach zostają zazwyczaj w większych miastach i często trafiają do korpo. Tylko z kolei tam ta pensja to jest w zasadzie wielkie nic, bo koszt zakupu mieszkania jest kosmiczny. Wybijają się tylko najlepsi.

A my pisaliśmy LL o tych "wspaniałych" ofertach dla kogoś " bez szczególnych umiejętności " i takich w naszym kraju wśród młodych ludzi jest większość, włączając w to absolwentów nic nie przydatnych studiów.


shewolf napisał/a:

A co jeśli nic sie nie potrafi ? ?

2 lata temu zajmowałam się robieniem paznokci, bardzo to lubiłam, miałam pare klientke w domu. I wysłałam cvke do salonu kosmetyczengo. Tam wiadomo starałam sie mega mocno. Przyjeżdżałam szybciej zawsze, stanowisko zawsze posprzątane itd. Przychodziły pierwsze klientki no ale z nerwów i stresu żeby wyszło mi dobrze zawsze robiłam jakieś błędy i wychodziły niedociągnięcia. Jedna nawet wróciła po 3 dniach i zrobiła awanture na cały salon ... myślałam, że umre z nerwów i wstydu. No ale okej z tzręsącymi się rękami poprawiłam jej stylizacje.
Właścicielka mnie nawet wysłała na doszkolenie z robienia paznokci. Na tym doszkoleniu czułam, że w ogóle nie dowiaduje sie nic nowego, że instruktorka po prostu odklepuje formułki. No i kurs nic mi nie pomógł, nawet nie nabrałam takiej pewności siebie. I właścicielka na koniec miesiąca mnie zwolniła. Ja przestałam wierzyć w to że umiem robić paznokcie, że sie do tego nie nadaje skoro nawet z salonu mnie zwolnili. I tak przygoda z paznokciami się skończyła...
Myślę, nad kursem na srylizację rzęs... ale co JESLI znowu mi sie nie uda i pieniądze utopie...

Nie mam żadnych ultra zdolności, angielski umiem w stopniu podstawowym, jestem po szkole średniej,  jedyne co mam to miła aparycja i poczucie humoru...


Za łatwo zrezygnowałaś i zupełnie niepotrzebnie się wycofałaś!

Jak pierwszy raz zjeżdżałam na nartach, to przejechałam gościowi po deskach, a na koniec wpadłam w choinki, co mi uratowało życie, bo poniżej był ostry spad i kamienny potok. Że już nie wspomnę o tym, że spadłam oczywiście z wyciągu i zanim się wygrzebałam, to wyciąg był zablokowany chyba z 5 minut. Boshe, jaki to był obciach big_smile Chciałam się zapaść pod ziemię i z płaczem wrócić do domu. Mój nauczyciel mi jednak wbił do głowy po góralsku - JAK SIĘ NIE PRZEWRÓCISZ, TO SIĘ NIE NAUCZYSZ.

Nie ma takiej pracy, aby chociaż raz nie przeżyć obciachu, opierdo**** od szefa, awantury od klienta. Aby chociaż raz  czegoś  totalnie nie spier****, nie zapomnieć, nie strzelić gafy życia. Wierz mi, że zawsze coś się takiego człowiekowi przytrafia, zwłaszcza gdy się ktoś uczy. Myślisz, że każda fryzjerka to od razu jakaś Jaga Hupało ?? big_smile I że każda kosmetyczka od razu robi idealne brwi? Ja do mojej chodzę od lat, a raz się tak zagadałyśmy, że mi zrobiła jedną wyżej o pół centymetra i całkiem inny kształt łuku. Myślałam, że padnę przed lustrem. I nie powiem, żebym była zadowolona, przez rok chodziłam do kogoś innego wink To się KAŻDEMU zdarza i trzeba przez to przejść. Jednym uchem wpuścić, drugim wypuścić, przeprosić albo nic nie gadać, jak się trafi na klienta krzykacza , naprawić błędy i hejah do przodu. Nie od razu Kraków zbudowano i każdy, absolutnie każdy może mieć zły dzień, jesteśmy tylko ludźmi nie maszynami.

A Ty, jak masz miłą aparycję i poczucie humoru, to wielki wielki plus do pracy z klientkami, klientami. Nikt podczas zabiegów nie chce patrzeć na naburmuszoną gębę. Ja bym na Twoim miejscu wróciła do tego, a brwi to także super pomysł, o ile masz zdolności manualne smile

Co do instagrama, to bym sobie odpuściła obserwowanie tych niepotrzebnych stron, które Cię tylko dołują, za to bym zrobiła sobie katalog inspiracji, aby mieć zawsze pojęcie o najnowszych trendach i aby nigdy nie być w tyle.
I sama bym założyła stronę, także na fejsie, ze swoimi pracami, wg najnowszych trendów, z pięknymi fotami, takimi, że jak tylko spojrzysz, to ci się od razu portfel otwiera -tadam, już dzwonię do tej uśmiechniętej pani i się umawiam na pazurki. Reklama to podstawa. I pamiętaj, że musisz być zawsze O KROK DO PRZODU, nigdy passe. Musisz się czymś wyróżniać, wyrobić sobie styl.

Zamiast odkładać na wczasy w Dubaju (niczego nie ma tam ciekawego, serio), zakupiłabym dobre materiały, najmodniejsze kolory lakierów, nowoczesną lampę itp.

87

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Burzowy napisał/a:

No ja tam na studiach miałem tylko angielski, który był na takim poziomie jak to co było w gimnazjum. W szkole uczyłem się rosyjskiego, który po latach zapomniałem totalnie big_smile. Także różnie to bywa. Aczkolwiek w korpo złapać się można z samym angielskim.

No ja też miałem rosyjski. W dodatku był moim pierwszym językiem obcym. Zacząłem w 4 klasie podstawówki. Język angielski dopiero od 1 gimnazjum. Szedłem jeszcze starym programem nauczania. Dzisiaj jest to nie do pomyślenia aby tak późno zaczynać angielski. Nawet gdybym miał od 4 klasy podstawówki  to już jest późno. Zazwyczaj te języki obce w szkole były na bardzo niskim poziomie. Granie w gry i oglądanie filmów oraz seriali uratowało mi umiejętności z angielskiego. Jednak rosyjski zapomniałem. Szkoda bo byłem mocny z niego. Chyba będę musiał sobie przypomnieć.

88

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Z tymi językami wcale nie wygląda tak różowo. Ja jestem jedyną osobą w wielkiej firmie, która zna 3 języki i bardzo bym się ucieszyła, gdyby przyszedł ktoś młody z dobrym angielskim poza innymi umiejętnościami. Nie ma, a ludzi po studiach jest multum (z tym, że studia byle jakie, dla papierków). Nie pamiętam ani jednego cv, by ktoś znał dobrze choć jeden język, a co dopiero dwa, za wyjątkiem wakatu w dziale eksportu (tutaj z kolei kandydatom brakowało innych umiejętności).

89

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Chyba nie może być aż tak źle, bo jak przeglądam ogłoszenia to połowa firm chce FLUENT english big_smile, aż strach kandydować, mimo że się pracowało w UK przez chwilę:).

90

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
shewolf napisał/a:

Nie mam żadnych,  jestem po szkole średniej,  jedyne co mam to miła aparycja i poczucie humoru...

To dokładnie tak jak ja smile .
Też czuję, że niewiele umiem. W zasadzie nic nie potrafię poza pracami biurowymi. Wiele lat robiłam ten sam błąd co Ty.  Skupiałam się na negatywach, niedociągnięciach. W końcu przestałam dostrzegać pozytywy i wydawało mi się, ze kompletnie nic nie umiem i jestem beznadziejna. Po prostu sama sprowadziłam do dołu swoje poczucie wartości.
Zamiast kursu przydałoby Ci się najpierw podbudowanie siebie, nabranie pewności siebie, a wtedy dopiero kurs dokształcający i wykorzystasz go na 100%. Do tego czas zacząć wykorzystywać atut jakim jest miła aparycja i poczucie humoru. Znam taką kobietę, która uśmiechem potrafiła rozładować każdą stresującą atmosferę, a każdy błąd (a robiła je ) potrafiła dobrym nastrojem jakoś tak sprytnie opleść, że uchodziło jej na sucho http://emotikona.pl/emotikony/pic/035.gif.

A poza tym... myślisz, że wszyscy pracują tak bezbłędnie i idealnie? Zapewniam, ze każdy, dokładnie każdy popełni czasem jakiś błąd. Jednym się po prostu udaje i nikt nie zauważa, albo potrafią go ukryć, albo nikt im go nie wytknie... ot cała filozofia. Pozostali czasem dostaną opierdziel od szefa lub klienta. Szefowa widziała Twój stres, Twój spadek pewności siebie i dlatego Cie zwolniła.

91

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
shewolf napisał/a:

A co jeśli nic sie nie potrafi ? ?

2 lata temu zajmowałam się robieniem paznokci, bardzo to lubiłam, miałam pare klientke w domu. I wysłałam cvke do salonu kosmetyczengo. Tam wiadomo starałam sie mega mocno. Przyjeżdżałam szybciej zawsze, stanowisko zawsze posprzątane itd. Przychodziły pierwsze klientki no ale z nerwów i stresu żeby wyszło mi dobrze zawsze robiłam jakieś błędy i wychodziły niedociągnięcia. Jedna nawet wróciła po 3 dniach i zrobiła awanture na cały salon ... myślałam, że umre z nerwów i wstydu. No ale okej z tzręsącymi się rękami poprawiłam jej stylizacje.
Właścicielka mnie nawet wysłała na doszkolenie z robienia paznokci. Na tym doszkoleniu czułam, że w ogóle nie dowiaduje sie nic nowego, że instruktorka po prostu odklepuje formułki. No i kurs nic mi nie pomógł, nawet nie nabrałam takiej pewności siebie. I właścicielka na koniec miesiąca mnie zwolniła. Ja przestałam wierzyć w to że umiem robić paznokcie, że sie do tego nie nadaje skoro nawet z salonu mnie zwolnili. I tak przygoda z paznokciami się skończyła...
Myślę, nad kursem na srylizację rzęs... ale co JESLI znowu mi sie nie uda i pieniądze utopie...

Nie mam żadnych ultra zdolności, angielski umiem w stopniu podstawowym, jestem po szkole średniej,  jedyne co mam to miła aparycja i poczucie humoru...

Zwolniła Cię z salonu z jakiego powodu? Niekonieczne temu, że nie umiesz robisz paznkoci, mogłybyć inne powody.
Tak myślę i myślę, skoro umiesz robić paznkocie, manualnie jesteś zdolna smile Może praca na produkcji? W mojej firmie gdzie pracuję, kobiety kleją, składają, pakują elementy reklamowe, takie display'e na kosmetyki z plexi. Zarabiają 2,500 tys netto + premia (zależna od ilości zamówniem w miesiącu - 300-500 zł zawsze) i to na podlasiu. Na studiach pracowałam troche w butiku w galerii i wszystkie, też z innych sklepów zarabiałyśmy najniższą krajową. Wydaje mi się, że w takich miejsach się duzo nie ma szans zarobić, chyba, że się jest studentem, to więcej na rękę wychodzi i się ma elastyczny grafik.

92

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Beyondblackie napisał/a:

Snake, Twoje dzieciństwo to nie jakaś nędza. Rodzice rozsądnie gospodarowali kapitałem i nie rozpuścili Cię, co im się chwali. Natomiast rodzina Miśka żyła w aktualnej nędzy. Jego ojciec był dorywczo pracującym alkoholikiem z którym teściowa się rozwiodła po kilku latach, a że sama zbyt pracowita nie była, to w domu była bieda aż piszczało. Dodaj do tego nieciekawą okolicę typu Grochów po ciemku i masz pełen obraz. On jest pierwszą osobą z jego rodziny, która poszła na uniwersytet i ma lukratywną karierę.

Chociaż jest dorosłym chłopem, wizja głodu i niemożności opłacenia podstawowych rachunków do dziś za nim chodzi. Jakos podświadomie mu się zafiksowało, że jak nie bedzie wypruwał sobie żył, to w jeden dzień skończy na bruku. Głupie? Pewnie, że głupie, ale z nielogicznymi lękami nie da się dyskutować.

Mnie to trudno zrozumieć, bo pochodzę z w miarę zamożnej rodziny i chociaż też, podobnie jak Ty nie byłam chowana na bananową młodzież i w każde wakacje pracowałam by sobie zarobić a to na rower, a to na psa, a to na jakieś ciuchy, to w domu niczego nie brakowało i nie żyłam w strachu przed komornikiem. Bieda była mi obca.

Ok, rozumiem to ale mnie rodzice nie rozpuszczali, bo tak postanowili tylko nie mieli kasy wink Fakt nie ocierało się to o głód w żadnym wypadku. Mój staruszek choć też alkoholik, to z gatunku tych pozytywnych i ręce sobie po łokcie urabiał. Natomiast to życiowe poczucie, że inni mają, a ja nie jakiś tam wpływ miało. U mojej żony było gorzej, bo u nich bywało bardzo krucho. I tak dobraliśmy się, że oboje mamy jakąś traumę na punkcie zabezpieczenia dzieci. Ja jak pisałem nie chcę się w życiu zarzynać dla kasy ale wyrosłem na skąpca. Nie że lubię hajs, po prostu źle się czuję jak jest go mało na koncie. Czuję zagrożenie egzystencjonalne. Z drugiej strony chcę być w domu, nie chcę być gościem dla dzieci czy to z powodu urabiania się po łokcie czy z powodu picia. Nie chcę odbywać pierwszych, poważnych rozmów z synem kiedy będzie miał on 30 lat wink
W kontekście rozterek autorki trzeba mieć lub nauczyć się odporności. Zawsze będzie ktoś kto ma więcej. Trzeba umieć ustalić za jaką cenę ma więcej i czy samemu jest się gotowym ponieść taką cenę.

93

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Burzowy napisał/a:

Chyba nie może być aż tak źle, bo jak przeglądam ogłoszenia to połowa firm chce FLUENT english big_smile, aż strach kandydować, mimo że się pracowało w UK przez chwilę:).

Oni tak piszą, a potem się okazuje, że w praktyce starczy średnio zaawansowany. Uderzaj. Na rozmowie raczej sobie poradzisz. Ogłoszenia się formułowane chyba w taki sposób, żeby zrazić kandydatów z "liquid english" big_smile

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
niepodobna napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Chyba nie może być aż tak źle, bo jak przeglądam ogłoszenia to połowa firm chce FLUENT english big_smile, aż strach kandydować, mimo że się pracowało w UK przez chwilę:).

Oni tak piszą, a potem się okazuje, że w praktyce starczy średnio zaawansowany. Uderzaj. Na rozmowie raczej sobie poradzisz. Ogłoszenia się formułowane chyba w taki sposób, żeby zrazić kandydatów z "liquid english" big_smile

Dokładnie tak w ogłoszeniach o pracę często jest ,,native english speaker required" a potem idzie człowiek do takiej pracy i połowa osób korzysta z google translate żeby napisać jakiegokolwiek meila xD

95

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Rumunski_Zolnierz napisał/a:
niepodobna napisał/a:
Burzowy napisał/a:

Chyba nie może być aż tak źle, bo jak przeglądam ogłoszenia to połowa firm chce FLUENT english big_smile, aż strach kandydować, mimo że się pracowało w UK przez chwilę:).

Oni tak piszą, a potem się okazuje, że w praktyce starczy średnio zaawansowany. Uderzaj. Na rozmowie raczej sobie poradzisz. Ogłoszenia się formułowane chyba w taki sposób, żeby zrazić kandydatów z "liquid english" big_smile

Dokładnie tak w ogłoszeniach o pracę często jest ,,native english speaker required" a potem idzie człowiek do takiej pracy i połowa osób korzysta z google translate żeby napisać jakiegokolwiek meila xD

Tak jest...
W mojej pracy też wymagali bardzo dobrego angielskiego. A okazało się, że wszystko co muszę umieć, to właśnie pisać maile i czytać instrukcje do projektów, co nie jest specjalną filozofią, gdy w danej branży się działa.

96 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-06-01 00:32:10)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Przy czym...naszymi klientami często są korporacje podzlecające robotę dalej i od nich dostajemy maile, a nie bezpośrednio od tego klienta, który stworzył projekt; a korpolengłydż jest specyficzny i wiele rzeczy tam przejdzie : D
Edit: trzeba być rozgarniętym inaczej, żeby się w ogóle nie dogadać.

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

No tak jak pisałaś oni w ogłoszeniach często wymagają ultra super dobrego angielskiego właśnie żeby już na starcie zniechęcić tych wszystkich, którzy po angielsku mówią tylko ,,ja być, ja mieć" żeby nie marnować czasu.

98

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Snake napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Snake, Twoje dzieciństwo to nie jakaś nędza. Rodzice rozsądnie gospodarowali kapitałem i nie rozpuścili Cię, co im się chwali. Natomiast rodzina Miśka żyła w aktualnej nędzy. Jego ojciec był dorywczo pracującym alkoholikiem z którym teściowa się rozwiodła po kilku latach, a że sama zbyt pracowita nie była, to w domu była bieda aż piszczało. Dodaj do tego nieciekawą okolicę typu Grochów po ciemku i masz pełen obraz. On jest pierwszą osobą z jego rodziny, która poszła na uniwersytet i ma lukratywną karierę.

Chociaż jest dorosłym chłopem, wizja głodu i niemożności opłacenia podstawowych rachunków do dziś za nim chodzi. Jakos podświadomie mu się zafiksowało, że jak nie bedzie wypruwał sobie żył, to w jeden dzień skończy na bruku. Głupie? Pewnie, że głupie, ale z nielogicznymi lękami nie da się dyskutować.

Mnie to trudno zrozumieć, bo pochodzę z w miarę zamożnej rodziny i chociaż też, podobnie jak Ty nie byłam chowana na bananową młodzież i w każde wakacje pracowałam by sobie zarobić a to na rower, a to na psa, a to na jakieś ciuchy, to w domu niczego nie brakowało i nie żyłam w strachu przed komornikiem. Bieda była mi obca.

Ok, rozumiem to ale mnie rodzice nie rozpuszczali, bo tak postanowili tylko nie mieli kasy wink Fakt nie ocierało się to o głód w żadnym wypadku. Mój staruszek choć też alkoholik, to z gatunku tych pozytywnych i ręce sobie po łokcie urabiał. Natomiast to życiowe poczucie, że inni mają, a ja nie jakiś tam wpływ miało. U mojej żony było gorzej, bo u nich bywało bardzo krucho. I tak dobraliśmy się, że oboje mamy jakąś traumę na punkcie zabezpieczenia dzieci. Ja jak pisałem nie chcę się w życiu zarzynać dla kasy ale wyrosłem na skąpca. Nie że lubię hajs, po prostu źle się czuję jak jest go mało na koncie. Czuję zagrożenie egzystencjonalne. Z drugiej strony chcę być w domu, nie chcę być gościem dla dzieci czy to z powodu urabiania się po łokcie czy z powodu picia. Nie chcę odbywać pierwszych, poważnych rozmów z synem kiedy będzie miał on 30 lat wink
W kontekście rozterek autorki trzeba mieć lub nauczyć się odporności. Zawsze będzie ktoś kto ma więcej. Trzeba umieć ustalić za jaką cenę ma więcej i czy samemu jest się gotowym ponieść taką cenę.


Snake, to mamy podobnie, też mam taką schizę na punkcie zabezpieczenia. I gdybym miała jechać na Seszele, to nie z wypłaty, ale z odsetek z inwestycji (łatwo przyszło, łatwo poszło), ale to tak hipotetycznie, bo i tak wolę nasze dzikie jeziora smile

Z tymi ogłoszeniami macie rację, warto próbować. O ile nie są to zagraniczne firmy, działające na zasadzie, że pracownicy często wylatują do spółki - matki.

99

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
shewolf napisał/a:

Tak bardzo bym chciała mieć chociaż o ciut lepsze życie.. by coś z tego życia mieć... Nim sie obejrzę będe mieć 30 lat i z życia nic...

Czyli co? Uważasz, że jak ktoś ma BMW i kupione mieszkanie bez kredytu to jego/jej życie jest usłane różami? Za dużo TV i socjal media.
Przestań kobieto oceniać swoje życie przez pryzmat dóbr materialnych i wyretuszowane życie, bo to zwykły bezwartościowy konsumpcjonizm. Droższa sukienka nie zrobi z Ciebie bardziej wartościowej kobiety, tylko lepiej ubraną. Może podwyższyj Swoją samoocenę bazując na umiejętnościach, a nie posiadaniu? Pomyśleć, że x lat temu zarabiając około 6 koła na rękę średnio na miesiąc wydawałam z narzeczonym na spółkę 1500 zł (jedzenie, ciuchy, odkładanie na wydatki typu wyjazd, darowizny). Moje życie było mniej stresujące i nie potrzebowałam drogich wakacji z oficjalnym obwieszczeniem na "shitbooku". Faktycznie pasje i edukacja kosztują, ale na to można spokojnie odkładać co msc. pewną sumę.

100

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Dla mnie presja otoczenia nie gra zbytniej roli. Moja rodzinaa ma straszne cisnienie abym niedlugo brala ślub, wziela kredyt na mieszkanie itd. Odpowiadam im wtedy, że po prostu nie chcę i tyle.

101

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Presja otoczenia jest spora, ale wszystko zależy czy jesteśmy na tę presję podatni. Widzimy to co chcemy zobaczyć, a podobno najlepiej tam gdzie nas nie ma wink .
Prawda potem okazuje się zupełnie inna. Dlatego warto robić co uważamy za stosowne, robić wszystko na co nas stać, a uczucie szczęścia wyłuskać z wnętrza swojej duszy, a nie przypisywać go rzeczom i sferze materialnej.

102

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Dokladnie, trzeba po prostu robic swoje i to co sie czuje za sluszne i dobre dla nas. Nikt za nas nie przezyje naszego zycia.

103 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-05 13:06:30)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Zarabianie 2000 to nie presja, to brak możliwości na dalsze życie. Chyba, że mamy coś w spadku.

104 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2019-06-05 14:56:02)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Burzowy napisał/a:

Zarabianie 2000 to nie presja, to brak możliwości na dalsze życie. Chyba, że mamy coś w spadku.

A kto Ci zabrania znaleźć nową pracę? Doszkolić się? Wyjechać za granicę, żeby dorobić?

Jakby mój facet, lata temu, nie zdecydował się na parcie na dobry uniwersytet, na zrobienie podyplomówki, na przeprowadzkę 300 km od domu rodzinnego by znaleźć odpowiednią pracę, to dziś by też zarabiał, przysłowiowe 2000 zł. Pieniądze z nieba nie spadają.

105 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-06-05 15:19:25)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Ja nie mówiłem o sobie smile, ale znalezienie dobrej pracy nie jest proste, nawet jak się ma kursy, wykształcenie itd. Trzeba mieć przede wszystkim znajomości i pasję do czegoś, co akurat pozwoli zarabiać. Jak sobie przypomnę mój 1 kierunek studiów, to chyba nikt nie dostał pracy w zawodzie, ja dostałem po 2 latach, a potem się okazało, że więcej niż te 2XXX i tak się nie zarobi co by się nie działo.  Niektórzy mają to coś, że idą i dostają to po co przyszli, inni nie. A super pomocne są jeszcze rzeczy typu posiadanie domu rodzinnego z dużego miasta, rozgarnięci rodzice, którzy coś mogą doradzić, wesprzeć itd. Ja na przykład tego nie miałem i delikatnie próbuję rozkręcać coś swojego, ale docelowo chciałbym pracować w fajnym miejscu na etacie, ale nie udaje się tak jakbym chciał.

106

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Burzowy, no to mi wyjasnij jak człowiek taki jak Misiek- bez znajomości, bez pleców, bez zaplecza bogatej rodziny- sam się wszystkiego dorobił? Dosłownie, taki chłopak z najciemniejszego konta Grochowa, z ojcem alkoholikiem i później rozwiedzioną, samotną matką, na skraju nędzy??? Kto mu dał te przysłowiowe plery?

Bo mnie się wydaje, że Ty dużo chcesz zwalać na warunki zewnętrzne, a mało koncentrujesz się na własnej odpowiedzialności.

107

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Nie wyjaśnię tego, mimo że czytałem o czymś takim i naukowcy się zastanawiają dalej jak to jest, że rodzi się % takich osób, które w każdych warunkach sobie poradzą bez względu na to jak ich życie wygląda.

108

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Beyondblackie napisał/a:

Burzowy, no to mi wyjasnij jak człowiek taki jak Misiek- bez znajomości, bez pleców, bez zaplecza bogatej rodziny- sam się wszystkiego dorobił? Dosłownie, taki chłopak z najciemniejszego konta Grochowa, z ojcem alkoholikiem i później rozwiedzioną, samotną matką, na skraju nędzy??? Kto mu dał te przysłowiowe plery?

Bo mnie się wydaje, że Ty dużo chcesz zwalać na warunki zewnętrzne, a mało koncentrujesz się na własnej odpowiedzialności.

No ale zobacz, jakim on to robi kosztem??
Polskie realia dla młodych ludzi są bardzo trudne. Gdyby było inaczej, tak wielu by nie wyjeżdżało na zachód. Są wyjątki, jak np. studia inżynieryjne, ale nie każdy ma takie predyspozycje. Nawet młodzi prawnicy robią obecnie za grosze na aplikacjach. A młodzi lekarze? Śmiech na sali.

109

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Ja tam bym chętnie tyrał, dla singla idealnie im więcej tym lepiej. Sam skończyłem kierunek ścisły, robię drugi inżynierski, rozkręcam działalność (ale to nie na długo jakoś), ale generalnie myślę chodzi o perspektywy. A te nie są najlepsze. Robotę inżyniera wykonywałem kiedyś (przemysł biotechnologiczny) pensja 2500 big_smile.

110

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Burzowy napisał/a:

Ja tam bym chętnie tyrał, dla singla idealnie im więcej tym lepiej. Sam skończyłem kierunek ścisły, robię drugi inżynierski, rozkręcam działalność (ale to nie na długo jakoś), ale generalnie myślę chodzi o perspektywy. A te nie są najlepsze. Robotę inżyniera wykonywałem kiedyś (przemysł biotechnologiczny) pensja 2500 big_smile.

No ale nie siedzisz na tyłku, tylko robisz ten drugi kierunek i kiedyś to zaprocentuje smile

111

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

To dlaczego nie chcesz wyjechać za granicę? Tam o inżynierów- biotechnologów się biją, a zarobki są bardzo dobre. W UK byś zarabiał jakieś 135 tysięcy złoty na rok ( po przeliczeniu). I to jest, zaznaczam, przeciętna pensja, która przy ciężkiej pracy i awansie może wzrosnąć nawet dwukrotnie.

112

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Burzowy
Wiadomo, że każdy na początek chciałby zarabiać kokosy, ja na początku swojej ,,kariery" po studiach zarabiałem tyle, że gdybym mieszkał sam to cały czas musiałbym chodzić z kalkulatorem w ręku aby mieć pewność, że mi starczy do końca miesiąca.

No ale posiedziałem tam trochę, zebrałem doświadczenia, przeniosłem się do innej firmy, potem do innej, potem do następnej i teraz nie narzekam. Może nie zarabiam kokosów ale przy umiejętnym prowadzeniu budżetu jestem w stanie nawet myśleć o takich rzeczach jak mieszkanie za gotówkę albo z bardzo wysokim wkładem własnym + kredyt na kilka lat (zależy od ceny mieszkania).

Ludzie na około rozmawiają tylko i wyłącznie o przychodach ale nikt nie mówi o wydatkach,
Ktoś kto zarabia 10 tysięcy a stałych kosztów ma 8 tysięcy (np. jakieś spłacanie dziwnych długów, chwilówek, jakieś nieumiejętne przepierdzielanie kasy, kosmiczny czynsz, kłopoty finansowe, leki itp.) może być w gorszej sytuacji jak ktoś kto zarabia np. połowę tego co on a wydatków ma na 2000 złotych.

,,Znajomości" nie odwalają całej roboty. Można do czegoś tam dojść w życiu bez znajomości ale dobra, zgodzę się z tym, że cholernie ułatwiają życie.
Np. bardzo często byłem światkiem takiej sytuacji, że w firmie prowadzili rekrutację na bardzo dobrze płatne stanowisko i szukali osób tylko i wyłącznie ,,z polecenia" - Czyli żeby obecny już pracownik podesłał CV jakiegoś swojego ,,sprawdzonego" kolegi itp. smile

113

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Beyondblackie napisał/a:

To dlaczego nie chcesz wyjechać za granicę? Tam o inżynierów- biotechnologów się biją, a zarobki są bardzo dobre. W UK byś zarabiał jakieś 135 tysięcy złoty na rok ( po przeliczeniu). I to jest, zaznaczam, przeciętna pensja, która przy ciężkiej pracy i awansie może wzrosnąć nawet dwukrotnie.

Bo nie jestem inżynierem biotechnologiem wink. Niemniej kiedyś miałem plan by z kobietą się zabrać i zahaczyć się gdzieś nawet w głupim laboratorium, ale że kobiety już nie ma to siadło. Nie chcę żyć sam w UK, mieszkałem pół roku w Szkocji i dla mnie Wielka Brytania to jest totalny upadek moralności, zasad i bastion traktowania facetów na równi z psią kupą na chodniku. Na chwilę tak, na dłużej nie. Poza tym nie chcę już żadnej pracy ze ścisłych dziedzin, jestem na to za głupi w dalszej perspektywie.

mallwusia napisał/a:

No ale nie siedzisz na tyłku, tylko robisz ten drugi kierunek i kiedyś to zaprocentuje

Już zaczynam wątpić, ale chwytałem się czego mogłem. Najwyżej będę robił na budowie albo coś big_smile.

@Rumunski_Zolnierz

Dać się da, wiadomo smile. Ale liczba miejsc ograniczona, po prostu.

114

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Burzowy, jakikolwiek inżynier tam tyle zarabia big_smile A mieszkać nie trzeba w Szkocji. O wiele fajniej jest na południu- inna mentalność i o wiele więcej kasy. Wiem, bo mieszkam tu od prawie 20 lat.

Zresztą Twoje doświadczenia wynikaja pewnie z tego, że nie pracowałeś w zawodzie, a jedynie na bylejakiej posadzie, żeby sobie w parę miesięcy dorobić. Skoryguj, jeżeli nie mam racji.

115

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

50/50, rzadko kiedy jest tak, że w 100% praca pokrywa się z tym co się miało na studiach. W każdym razie ja podziękuję za te brytyjskie kobiety wink albo kwiat narodu importowany z PL.

116

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

To zależy wink

Ja tu studiowałam i obracam sie w kręgu ludzi klasy średniej- profesjonalne zawody, domy jednorodzinne, Klub Rotariański. Nie spotkasz tu imprezowiczek czy kobiet rzygających na ulicy, bo za dużo wypiły. Głównie mamy paroletnich dzieci, które albo pracują w swoim zawodzie, albo mąż je utrzymuje z dużej pensji.

Musiałeś być w mega środowisku klasy robotniczej/ podklasy, by doświadczyć degrengolady.

117 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-06-06 05:43:00)

Odp: Presja otoczenia, pieniądze
Burzowy napisał/a:

Ja nie mówiłem o sobie smile, ale znalezienie dobrej pracy nie jest proste, nawet jak się ma kursy, wykształcenie itd. Trzeba mieć przede wszystkim znajomości i pasję do czegoś, co akurat pozwoli zarabiać

Potwierdzam że czasem może tak być, zgodnie z moim przypuszczeniem mogło to dotyczyć branży w której próbowałem osiągnąć sukces, wydana niemal 5-cyfrowa kwota i brak skutków. Kiedyś byłem zorientowany tylko na pracodawców np. podczas rozmów kwalifikacyjnych, czytałem blogi pracowników z branży HR, czytałem jakich zachowań u kandydatów nie lubią, postępowanie zgodnie z ich wskazówkami nie wiązało się z rezultatami. Aktualnie nadal staram się postępować zgodnie z tymi radami, ale łączę to z asertywnością, czasem z roszczeniowością zwłaszcza podczas wypowiedzi publicznych - np. gdy wypowiadam się o sytuacji na rynku pracy dotyczącej osób w starszym wieku albo osób z mniejszych miejscowości. Znajomości to sprawa na którą można mieć ograniczony wpływ, ja próbowałem takie nawiązać, ale można domyślać się jak wyszło;) staram się ograniczać myślenie o tym na co nie mam wpływu, raczej podejmuję takie działania które mogą wiązać się z konkretnym rezultatem, np. w tym tygodniu zacząłem naukę nowego programu do matematyki i statystyki.

118

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Ja akurat na rozmowach wymiatam, ale żeby do niej doszło... tongue. Miałem dobre umiejętności miękkie, co pomagało imponowac (już nie mam, odlecialy razem z ex), ale dostanie się gdzieś do firmy, która nie jest Januszexem jest ciężkie. Osobiście będę próbował atakować branże logistyczna w najbliższym czasie, a jak nie to zostanę robolem i tyle. Nudny Ty byś na analityka pasował.

119

Odp: Presja otoczenia, pieniądze

Czemu "odlecialy razem z ex"? smile chodzi o umiejętności miękkie? Januszex - sądzę że masz na myśli małe firmy:) ja próbowałem do różnych, oczywiście najbardziej podobały mi się warszawskie centrale dużych firm, czasami potrafiłem do takich napisać list motywacyjny na kilka stron (oczywiście ściśle związany z historią firmy, strukturą organizacyjną, profilem działalności), pracodawcy czasem narzekali na to że kandydaci nic nie wiedzą o firmie, ale przygotowanie się pod tym względem jeszcze przed rozmową również miało wątpliwe skutki:) niemniej jednak staram się nie rezygnować z tych przyzwyczajeń, które na logikę powinny przynosić skutki, nawet jeśli dotychczas tak nie było. Powodzenia w logistyce zatem:) o tym "Ty byś na analityka pasował" pomyślę:)

Posty [ 66 do 119 z 119 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Presja otoczenia, pieniądze

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024