Witam prosze bardzo o pomoc . Nie daje juz rady psychicznie. Czy to ze mna jest cos nie tak czy z moja tesciowa.
Sytuacja wyglada tak : mam dwoje dzieci 2.5 i 9 lat, meza ktory pracuje za granica i jest w domu tylko na weekendy. Od 3 miesiecy wrocilam do pracy na pelen etat. I wszystko byloby super gdyby nie to ze nie daje rady. Nie mam nikogo do pomocy w razie wakacji, ferii czy chorob dzieci. Dzieci siedza w zlobku i swietlicypo10 godzin. W zwiazku ze zblizajacymi sie wakacjami i ograniczeniem godzinowym polkolonii podjelismy z mezem decyzje, ze postaram sie zmniejszyc etat na 3/4. Poruszylismy temat przy tesciowej. I dzisiaj dowiedzialam sie ze jestem leniem, nierobem, wykorzystuje meza i nic nie chce osiagnac. Nie mam zadnej osoby babci cioci ktora pomoglaby mi w sutuacjach awaryjnych. Moi rodzice sa schorowani i rowniez pracują. Tesciowa pomaga drugiej corce przy dzieciach. Jest na kazde zawolanie a nasze dzieci brzydko mowiac olewa. Ostatnio bylam przez poltora tygodnia na zwolnieniu bo synek mial ospe to tesciowa nie zadzwonila nie zainteresowala sie czy mamy chociazby chleb a miala focha ze poszłam na zwolnienie. Dodam ze jest uprzedzona do mnie od czasu kiedy w ciazy poszlam na zwolnienie gdyz pierwsza ciaze poronilam, mialam skurcze a praca ktora wykonywalam wymagala dzwigania. Od tego czasu ciagle slysze ze nie pracuje . ledwo synek sie urodzil juz słyszałam kiedy wracam do pracy. I tak jest do tej pory. Teraz jestem najgorsza gdyz chce zmniejszyc etat poniewaz chce zapewnic opieke dzieciom . polaczyc zycie zawodowe z domowym. Praca nie jest tez az tak rozwojowa ani dobrze platna by poswiecic jej dobro dzieci czy zatrudnic nianie. Maz stoi po mojej stronie ale jak dlugo jeśli tesciowa wydzwania do niego kiedy jest w pracy i ciagle mnie obraza.
Przez to wszystko popadam chyba w depresje ciagle placze i jestem znerwicowana. Nie moge spac w nocy myslac jak mam to zorganizowac aby i dzieci byly zaopiekowane i ja moglabym pracowac.
Wszystkie obowiązki domowe rachunkowe choroby dzieci lekarze zalatwianie roznych spraw jest na mojej glowie gdyz meza nigdy nie ma. I nie mam do niego pretensji takie rozwiazanie wybralismy i tak musi narazie byc.
Tesciowa ma rowniez pretensje ze podzielilismy się urlopem i dwa tygodnie mam ja dwa maz aby zapewnic opieke dzieciom. Problem jest z drugim miesiacem. A ze nie mamy razem urlopu i nie wyjezdzamy nigdzie. Maz dosc dobrze zarabia i głodem nie przymieramy.
Prosze o pomoc jak stac sie odpornym na gadanie tesciowej i nie brac sobie tego do serca.
A moze cos ze mna jest nie tak ...
2 2019-05-28 17:01:58 Ostatnio edytowany przez Niechcemalemuszem (2019-05-28 17:04:08)
Z tobą napewno nic nie jest źle.
Szkoda, że ona tak ci życie komplikuje. To że pomaga bardziej swojej córce, to całkiem normalne ( tak ja myśle), bo matka zawsze córce bardziej pomoże. Słuchaj, najlepsza jest rozmowa, może zaproś ja aby wyjaśnić sobie kilka spraw. Może to coś da? A rozmawiałaś z bratowa, która tez ma dzieci? Masz do niej dobry kontakt, aby się wyżalić?
Może porozmawiaj z najpierw z sama teściowa a później weź męża jako osobę trzecia i porównaj jej zachowanie i gadania.
A co jakbyś sie poinformowała o AuPair? Są to dziewczyny (między 18 a 26 lat) z zagranicy które przyjadą do ciebie na 3,6 lub 12 miesięcy aby zobaczyć nowy kraj, nauczyć sie języka i pożyć z wami w rodzinie... jeśli warunki na to pozwolą! Ja sama kiedyś byłam Au Pair i każdemu polecam: młodym dziewczyna oraz zapracowanym rodzina. Nie wiem jaka jest stawka w PL aby zapłacić AuPair.
Stało się coś że teściowa takie ma podejście do Ciebie?
W sumie to nic zawsze staram sie byc mila i grzeczna . zaczelo sie odkad w ciazy poszlam na zwolnienie. Tesciowa cisnie zebysmy kupili więksZe mieszkanie i dlatego mam pracowac. Mieszkanie w ktorym mieszkamy jest moje i mam je jeszcze zanim poznalam meza
Wszystko w porządku z Tobą. Tylko musicie odciąć teściową od waszego życia. Dla czego spowiadacie się jej z waszych decyzji? Tym bardziej, że ona nie szanuje waszych granic. Wtrąca się i krytykuje nie wnosząc nic konstruktywnego.
Wasze decyzje związane z pracą nie powinny być działką teściowej. Jestescie dorośli i tego typu komentarze czy oczekiwania są zupełnie nie na miejscu. Następnym razem jak znowu coś zacznie gadać, to powiedz jej, że się o jej zdanie nie pytałaś i, że sobie nie życzysz by Ci dawała "dobre rady".
Wlasnie chyba jestem za miekka . Przejmuje sie strasznie jej krytyka i biore to bardzo do siebie. Ona nie mowi mi tego wprost tylko wydzwania do meza . Oraz oczernia przed cala jego rodzina. Chce zeby bylo dobrze ale niestety nie da sie dogodzic wszystkim. Maz bardzo mnie broni i kaze jej zajac sie swoim zyciem. Po czym ona znowu swoje. Zadne argumenty do niej nie trafiaja.
Dobrze że mąż jest za Tobą .Nie próbuj zmieniać teściowej tzn naprawiać ją przez ciągłe uleganie i dyskusje to tylko człowiek niedoskonały może i jest poczciwa ale przez to że jest tylko człowiekiem jakoś uprzedziła się do Ciebie nie Twoja wina.
Postaw się jej ale nie mówiąc co myślisz i co ona powinna powiedz jej jak się czujesz w związku z jej olewaniem i nieuzasadnioną krytyką
Uprzedź męża że chcesz załatwić to po Swojemu i nie chcesz robić nikomu krzywdy.
Przez lata nazbierało się w Tobie sporo uczuć które najpewniej żeby Teściowej nie drażnić i żeby jej nie było przykro tłamsiłaś w sobie powszechna praktyka niestety w rodzinach urazy nie znikają gniją w głębi potem wybuchają .
Napisz sobie co Ciebie boli i jak się czujesz potem jej o tym powiedz o przykrości,żalu ,smutku bezsilności i jak Ci czasem trudno zrób to dla Siebie głównie a jej się postaw ona zrobiła sobie z Ciebie cel do bicia wyżywania się cholera wie za co.Wyrzuć cały ten stłumiony balast uczuć z siebie ponieważ dręczysz się i koncentrujesz na niewielkim fragmencie życia.Zadbaj bardziej o Siebie w miarę możliwości nie przejmuj się ąż tak tym co ona gada odpuszczaj Sobie jak się przejmiesz.
Zbieram sie caly czas w sobie zeby z nia porozmawiać. Boje sie ze to co sie zbiera i zbiera w koncu wybuchnie.
Wiem ze matka zawsze corce predzej pomoze niz synowej. Nie wymagam od niej tego. Tylko troche zainteresowania wnukami oraz uszanowania naszych decyzji i zrozumienia sytuacji.
Boli mnie bardzo ze nazywa mnie leniem i nierobem, gdyz starsze dziecko wychowywalam samotnie skonczylam studia i pracowałam rowniez po 12 godzin i fizycznie. Maz bardzo chcial miec dziecko a teraz jest jak jest. Wczesniej pomagala mi troche mama (miala inna prace i mogla) oraz śp babcia a ja pracowalam zeby dziecku niczego nie zabraklo.
Kazdy kto mnie zna twierdzi ze ja ciagle tylko sama z dziecmi.Ze powinnam troche pomyslec o sobie. Nie imprezuje, nie wydaje ciezko zarobionych pieniedzy meza na kosmetyczki fryzjerki i ciuchy.
Nie chce klotni w rodzinie chcialabym zyc w zgodzie z tesciowa i utrzymywac normalne stosunki ale nie potrafie gdy ona przez to ze chce troche mniej pracowac zeby miec czas dla dzieci mnie skresla.
Ona chyba uwaza ze jak ktos nie pracuje na pelen etat i nie wypruwa sobie flakow nie jest pelnowartosciowym czlowiekiem. Bo lezy w domu i nic nie robi.
Wszystko jedno co mówi twoja teściowa. Naprawdę, czy by cię chwaliła czy ochrzaniała za każdym razem - nie ma to ŻADNEGO realnego znaczenia dla Twojego życia. No, może na moment sprawić przyjemność albo dyskomfort. Realnie? Nic nie znaczy.
To, w czym problem, to słaba organizacja waszego życia i to, że nie macie - ty i twój mąż - pomocnych ludzi dookoła. Nie ma takiego prawa, które mówi o tym, ze teściowa czy matka ma obowiązek pomagać ci przy dzieciach. Ona może zrobić ze swoim życiem co chce. Najwyrażniej chce pomagać tylko na swoich warunkach. Ale to już jej problem, jeśli nie dba o wasze relacje.
Jak to jest, że nie macie z mężem żadnej sieci wsparcia poza teściową? Czy on MUSI pracować za granicą, czy Ty MUSISZ pracować, czy MUSISZ mieszkać tutaj, czy możesz się przeprowadzić, albo on, albo zupełnie inaczej to zorganizować, zmienić pracę, otoczenie, poszukać wśród znajomych kogoś, poszukać grupy wsparcia i wymieniać się dziećmi na weekendy, cokolwiek.
Cokolwiek, byle żeby nie usiąść na tyłku i tylko narzekać jak to masz źle.
Oczywiscie masz rację ze ani tesciowa ani matka ani nikt nie ma obowiazku pomagac. Nie siedze na tylku i nie narzekam jak mi zle. Probuje znalezc rozwiazanie dla zaistnialej sutuacji. Jak rozmawiac z tesciowa żeby nie traktowala mnie tak jak traktuje.
Maz jakis czas bedzie pracowal za granica. Jednak za rok-dwa chce zjechac do Polski, wiec moja przeprowadzka do niego nie ma sensu. Ja moglabym nie pracowac . Chciałam jednak wrocic do pracy, nie sadzilam jednak ze pogodzenie wszystkiego bedzie takie trudne. I chocbym nie wiem jak sie starala nie jestem w stanie byc czasem w 2 miejscach naraz. Dlatego chcialam pracowac mniej godzin zeby i wyjsc " do ludzi" i zapewnic opieke dzieciom. Tesciowa twierdzi ze mi sie nie chce pracowac. Co jest oszczerstwem i nieprawda. Pracować zaczelam majac 18 lat . Na pierwsze dziecko mialam 1 rok przerwy od pracy. Przy drugim 2.5 ze wzgledu ze nie mial miejsca w zlobku.
A ze nie mamy ludzi pomocnych. Coz sprawa wyglada tak iz zarowno moi rodzice jak i matka meza pracują wiec doskonale rozumiem ze maja prawo na odpoczynek i wlasne życie. Mam przyjaciolki z ktorymi w awaryjnych sytuacjach pomagamy sobie nawzajem. Jednak kazdy ma swoja prace i plany.
Chcialam zasiegnac porady jak mam rozmawiac z osoba ktora jest do mnie negatywnie nastawiona i w zaden sposob nie chce sluchac i zrozumiec mojego zdania .
Byc moze to ja nie radze sobie w życiu a ona ma racje.
Autorko, zwróciłam uwagę na to, że mieszkanie jest twoje i że ona naciska, żebyście kupili inne większe mieszkanie. I wiesz tak sobie pomyślałam, że kto wie czy teściowa nie lubi cię właśnie że względu na to, że jej syn mieszka w cudzym mieszkaniu, czyli w twoim, więc w razie czego wyladoealby na bruku.Cisnie więc na większe mieszkanie, bo tam jej syn będzie właścicielem, jestem pewna że poczynania teściowej idą w tym kierunku. W takim układzie w żadnym wypadku nie pozbywają się swojego mieszkania, byś miała je dla siebie w razie czego i dla dzieci, gdy dorosną. Gdy zamieszkasz w mieszkaniu męża swoje wynajmuj i składaj zyski, bo będziesz miała dla dzieci jakieś pieniądze
Jeśli natomiast będzie tak, drugie mieszkanie byłoby waszą współwłasnością, to proszę bardzo, ale swoje mieszkanie wyłącz że współwłasności.
A jeśli chodzi o twoja teściową, to odrzuciło mnie od niej, gdy siedziałaś z małym dzieckiem chorym na ospę w domu, więc nie miałaś możliwości wyjścia z domu, by zrobić zakupy, czy lek, a twoja teściowa nie zainteresowała się nawet czy przez te dni przymusowego siedzenia w domu miałaś chleb, czy miałaś inne rzeczy do jedzenia. Dzwoniłaś do niej i prosiłaś ja o pomoc?
To samo tez mi przeszlo przez mysl gdy kiedys rozmawiała z mezem i nie wiedziala ze siedzę obok i wlasnie padlo stwierdzenie, ze "roznie w zyciu bywa". Rozmowa byla wlasnie o kupnie wiekszego mieszkania i zeby maz mial swoja własność.
Ona ma straszne parcie na takie rzeczy . Cala ich najblizsza rodzina mieszka w domach lub wiekszych mieszkaniach. My startujemy od malego. Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze dzieci rosna i ze kiedys będzie nam za ciasno. Jednak uwazam ze wszystko w swoim czasie i nie kosztem zycia rodzinnego.
Nie zainteresowala sie synkiem podczas choroby. Nie zadzwonila zapytac jak się czuje. Ja nie dzwonilam po pomoc gdyz kilka dni mialam pomoc taty w razie jak czegos potrzebowalismy ze sklepu a potem jak musial wyjechac to przyjaciolki. Chodzi bardziej o sam fakt odwiedzenia dziecka w chorobie. Zadzwonila do meza pod koniec mojego zwolnienia czy wracam juz do pracy.
Tak Ci zakreciła w głowie, że nawet nam się tłumaczysz. Najpewniej nigdy jej nie dogodzisz i warto się z tą myślą pogodzić. I odpuuuuścić... Na nic nie liczyć z jej strony. Świetnie sobie radzisz sama i nie potrzebujesz ani jej rad, ani oskarżen, ani klepania po plecach.
Jak zrobić, żeby ona... jak zrobić żeby on.... Najczęstszy dylemat tego forum. Odpowiedź zawsze jest taka sama: nie zmienisz drugiej osoby, możesz zmienić swoje zachowanie i liczyć, że być może osiągniesz skutki, na jakie liczysz. Ale to rzadkie. Bo ona musiałaby chcieć się zmienić, a wątpię, żeby chciała, bo nie odczuwa żadnych nieprzyjemnych konsekwencji ze swojego zachowania. Ty jej słuchasz, twój mąż jej słucha, ona czuje, że ma rację, wszystko jest cacy.
Nie pozwalaj się tak traktować: mów jej, że nie ma racji, że tak nie jest, że to kłamstwo, że zmyśla, że prawda jest inna. Mów "nie życzę sobie takich insynuacji, przestań tak mówić, nie komentuj mojego mieszkania, to moja decyzja". I tyle. Nic innego nie możesz zrobić, nie ma magicznej receptury. Owszem, ona to odbierze jako atak i albo się obrazi, albo zacznie gadać jeszcze więcej.
Jedynym co możesz zrobić, to ją olać. Nie mieszkasz z nią, nie ma ona realnego wpływu na Twoje życie, a jak zadzwoni, to telefon można odłożyć. Obrazi się? Pewnie tak, ale jak doopie dostanie, to może zrozumie, że jej manipulacje i szantaże nie działają.
Słuchaj Ty nie musisz się nikomu tłumaczyć. Z teściową i tak dobrych relacji nie masz i mieć nie będziesz przez nią. Z Tobą jest wszystko ok, dzieci są najważniejsze i Ty najlepiej wiesz co dla nich dobre. Praca jest ważna, ale nie na tyle żeby dzieci musiały w żłobkach po 10 h spędzać a wiem coś o tym, bo mój syn chodzi do żłobka i jak pracowałam na etacie to nie było mnie całe dnie. 10 h. Szkoda nam było po prostu dziecka i zrezygnowałam z tej pracy. Teraz szukam czegoś na pół etatu, w międzyczasie pomagam mężowi w firmie. Wy decydujecie. Szkoda , że jest kiepską babcią , ale zaleta jest taka że nie masz jej non stop na głowie. Chyba jesteś mało asertywna, powinnaś jej powiedzieć wprost: nie życzę sobie takiego komentowania naszego życia, z Twojej strony nie mamy żadnej pomocy i jesteś najmniej upoważnioną osobą żeby mnie obrażać. I koniec. Nie pozwól sobą tak pomiatać, dzieci będą potem słuchać po kątach takich jej komentarzy. Nie kryguj się dziewczyno. Mąż pracuje za granicą, zakładam że finansowo dajecie jakoś radę, zmniejsz etat i się nie patyczkuj. Bez pomocy naprawdę ciężko ogarnąć pracę i opiekę nad takimi dziećmi jak dwulatki w żłobku bo coś wiem o choróbskach. U nas choroba za chorobą, w poprzedniej pracy już zaczęli mi zwracać uwagę za zwolnienia mimo że teściowa nam pomagała. Jest czas na wszystko, jesteś w takim momencie życia że niestety ale trzeba zacisnąć zęby i jeszcze poczekać ze dwa lata aż najmłodsze Ci podrośnie i wyjdzie z tych chorób żłobkowo- przedszkolnych.
Dziekuje za odpowiedzi .
Macie racje jestem malo asertywna. Zalezy mi na jej akceptacji ale chyba czas wziac sie w garsc i zyc po swojemu. Kiedy ktos jest uprzedzony cokolwiek by nie zrobic bedzie zle.
Rowniez zal mi dzieci ze siedza po 10 godzin w placowkach. Tak naprawde sa tam od rana jako pierwsze i widze jak to wszystko odbija sie na ich zachowaniu. A przeciez chodzi o to zeby w miare mozliwosci mialy beztroskie dziecinstwo.
Trzeba zacisnac zeby i przestac przejmowac się opinia innych.
Teściowa się przejmujesz? Kurcze jak to mówiła moja ex teściowa "teściowa tonie rodzina", podążam do dziś za jej mądrością
Co do pracy na mniej godzin - super pomysł, co do zlobkow i świetlic już mniej super. Jeśli masz taką sytuację jak ospa (też miałam w kwietniu) może u Was dowodzą zakupy? Chyba w pl tesco tym się zajmuje, ja mam też maszynę do pieczenia chleba ratuje w opalach. Au pair i inni obcy w domu patrząc z perspektywy matki i kosztów u mnie odpada. Głowa do góry zuch dziewczyna jesteś a mamusia niech się swoim życiem zajmie coś przypuszczam ze na dłuższą metę byś jej pomocy w domu nie chciała. Dzieci rosną damy radę
"Chcialam zasiegnac porady jak mam rozmawiac z osoba ktora jest do mnie negatywnie nastawiona i w zaden sposob nie chce sluchac i zrozumiec mojego zdania "
No sorry ale to naiwne. Jak zmusić dorosłą osobę do posłuchania cię? I to pewnie jeszcze będąc miłą i grzeczną i cichą?
Jak ona cię nie chce słuchać, to nie chce. Jak nie chce cię zrozumieć, to nie chce. Jak jest taka jej wola to nic z tym nie zrobisz. Możesz jedynie: ucinać rozmowy, wychodzić, kazać jej przestać, nazywać jej zachowanie: "kłamiesz, oczerniasz mnie, mówisz nieprawdę" i uwaga: mówić o sobie. "Mam to gdzieś co mówisz, nie masz prawa mi dykować co mam robić, to nie twoja sprawa, nie chcę cię słuchać, nie chcę twoich rad, przestań tak mówić, przestań komentować". I wychodzisz i olewasz, puszczasz mimo uszu, walisz to wszystko, o nic nie prosisz, odsuwasz się, ignorujesz. I twój mąż to samo, jeśli nie ma ochoty wysłuchiwać tego, co jego matka mówi na wasz temat.
Nie wiem, czy oczekiwałaś magicznego zestawu słów, który ją zmieni - nie sądzę, żeby tak istniał. Może gdyby ktoś jej bliski na nią wpływał - ale też wątplę. Wszyscy mamy swoje zdania i trudno nam je zmienić.
Ja rozumiem, że jest ci ciężko, ale to że o tym piszesz jakoś nie rozjaśnia mi sytuacji i tego, czego ty oczekujesz od ludzi. Tak jak napisałam, rozwiązań trochę jest, tylko uwaga, wymagają pracy i wyjścia z tego położenia w którym jesteś, gdzie obwiniasz ludzi dookoła, że ci nie pomagają.
Z tesciowymi może i należy dobrze zyc, ale na pewno nie warto az tak przejmować się tym, co mowią i co im się wydaje.
Z drugiej strony widać jednak jakies tam roszczenia z Twojej strony, nie zadzwonila, nie zainteresowala się.. Ano nie. I co z tego wynika? Nie wszyscy sa tacy, jakbyśmy chcieli.