No cóż podejmijmy raz kolejny, chyba ostatni raz tę dyskusję
.
Marata napisał/a:No więc po kolei:
mam syna w wieku 14 lat i ostatnia rzecz o której można z nim porozmawiać, to sex. Na razie ten temat go brzydzi i jest to normalna postawa. Podobnie jest z większością jego kolegów.
To normalne, ale dla połowy koleżanek (zachęcam do spojrzenia na skrin wrzucony przeze mnie w temacie o randkach internetowych) już jest rzeczą powszechną temat seksu.
Kilka wątków niżej jest temat, że 17 letnia dziewczyna nie chce, co tam było, całować się z autorem wątku i on ma do niej pretensje o to. Podobno jest nieczuła, i na pewno go nie kocha, bo nie chce iść o krok dalej.
Jesteś pewien, że właściwie lokujesz swoje wspomnienia w przedziale czasowym?
Oczywiście, że właściwie. Dlaczego nie? W wieku 12 lat każdy wiedział co to jest seks, niektórzy (głównie niektóre) go uprawiali już. Z rodzicami wstyd rozmawiać o tym był jeszcze długo.
Uważam, że twoje twierdzenie o ogólniej rozwiązłości kobiet je krzywdzi, a tym samym uderzasz w siebie. Zamykasz sobie drogę do szukania szczęścia, bo przecież i tak zostaniesz zdradzony, porzucony.
Bo dokładnie tak właśnie będzie.
Mogła bym odwrócić twierdzenie i powiedzieć, że facet, który do pewnego wieku, nie stworzył stabilnego związku, nie jest zdolny do stworzenia takiego.
O, albo, że facet, który nie potrafi utrzymać kobiety przy sobie, to coś tam upokarzającego i głupiego należy tu wpisać.
Ale była by to nieprawda i mocne nadużycie wobec większości ludzi.
Po prostu, nie ma co wymyślać jakich niestworzonych bajek i teorii, jakie Ty wypisujesz i umacniasz się w kolejnych stereotypach.
Możesz sobie ustalać własne ramy to jasne. Ale różnica jest taka, że ja mam awersję na czyny ewidentnie wątpliwe moralnie (oczywiście kobiety nie widzą w tym nic złego, bo każdy broni swojej dupy, jednak kac moralny nie pojawia się bez powodów), a to o czym Ty piszesz takie nie jest. Plus to osoby rozwiązłe mają problem z utrzymywaniem związków nawet małżeńskich i zawsze w ich życiu pojawiają się zdrady, nieczyste sytuacje. Ba, nawet badano i powyżej jakiejś tam ilości partnerów jest prawdopodobieństwo większe, że małżeństwo się rozleci, niż że się utrzyma. To są rzeczy ewidentnie ZŁE w kontekście MONOGAMICZNEGO związku. Osoba, która w związku nie była nie jest osobą, którą można tu podobnie zaklasyfikować, bo jej się po prostu nie da zweryfikować. Plus te osoby zawsze mogą się zmienić, rozpocząć relację być może trwałą. W drugą stronę nie bardzo.
Edit: smile A nie wolisz związać się z normalną, szczerą kobietą, zamiast szukać jakiś bajek o jakiś nieskalanych dziewojach?
A co to jest normalna i szczera kobieta? Albo może kto to jest niby?
Marata napisał/a:I tu jest kolejna bajka do obalenia - szukanie drugiej połówki. Jakiej połówki? To sugeruje, że sami jesteśmy niepełni. A tym czasem, co powtarza wiele mądrych ludzi - musimy być pełną całością, żeby móc kogoś zaprosić do towarzyszenia w naszym życiu.
Tak, jak piszesz Lucyfer.
Ile najdłużej byłaś sama bez jakiegokolwiek kontaktu z kobietą lub mężczyzną
? Tydzień? Miesiąc? Dlaczego kobiety nie praktykują tego co napisałaś? Tylko non stop próbują tworzyć relacje różnego typu?
Czyżby to jakaś projekcja na mężczyzn?
Marata napisał/a:U Burzowego, chodziło mi o to, że on poddał się po kilku niepowodzeniach, i woli piętnować kobiety jako takie, zamiast dać im i sobie ponownie szanse. Nie musi, to jego sprawa, ale pielęgnacja tych wszystkich negatywnych stereotypów i dorabianie nowych o czymś mówi.
To nie kilka szans, tylko moje róznorakie doświadczenia, związki ludzi wokół, literatura, badania i inne media typu to forum. To jest po prostu zbyt destrukcyjne na dłuższą metę. Najgorsze jest jak bardzo schematycznie się to wszystko powtarza. Kobieta zawsze robi z siebie ofiarę... to ja byłam rozwiązła, nieszczera, ale to przez facetów... albo jednego faceta. I tak zawsze... trochę mi to wszystko przypomina niańczenie niegrzecznego dziecka, które się nie słucha. Tylko, że to dziecko robiąc oczy kota ze Shreka wbija sztylet w serce i potem rok się odkręcasz, a ona dawno z innym. Ja rozumiem sytuację, że wchodzi babka, mówi jakie ma plany na związek, czego oczekuje i co daje, a facet swoje i ona mówi nara... jak ktoś się umie po ludzku rozejść i z tego korzysta, to też się ceni. Nawet wydaje się, że była tu taka użytkowniczka. Natomiast jak słyszysz, że marzy jej się X, jesteś tym X non stop, a ona Cię na boku robi z Y... No więc takie dziwaczne, schematyczne i zbiorowe dziwne zachowania kobiet skłoniły mnie do przejrzenia kilkudziesięciu książek na Wasz temat. I ja przynajmniej wiem, co Wami powoduje i na co można liczyć. Ile kobiet to wie? Niewiele. No i koniec końców związki dla facetów stały się skrajnie nieopłacalne. Kobiety coraz więcej obowiązków zrzucają na nas, a posagu już nie wnoszą
.
Rzecz jasna kobiety mają wiele plusów i atutów, których nie mają faceci (i pomijam tu wygląd), ale nie trzeba wchodzić w związki by tego doświadczyć.