Witam Was
Od dawna zbieram się żeby się tutaj komuś wyżalić.
Mam 29 lat, Jestem z chłopakiem 4 lata, i rok po zaręczynach.
Mamy za sobą kilka rozstan w tym jedno dłuższe ( 3 miesiace). Raz jest dobrze, raz źle.. jak to w kazdym związku.
Ja mam za sobą dwa nie udane związki ( w jednym byłam juz zareczona a drugi zwiazek to bylo jedno wielkie klamstwo)
Mój obecny narzeczony przede mna nie mial nikogo. I nie wiem tu jest może pies pogrzebany.
Po tylu latach próby ułożena sobie życia, zwatpień i płaczu przez facetów, jasne,że teraz chce być szczesliwa..i juz nie płakać więcej . On o tym wie..
Ale moje wyobrazenia co do obecnego zwiazku czasem mnie zawodzą.. jest płacz, zawód..rozczarowanie ale też dobre chwile..
Jeju.. jak ja bym chciała, żeby juz było dobrze. Jednak nie jest.
Czy wasi faceci też są tacy uparci? niedomyślni i nie śpieszno im do ustatkowania się? Czy Wy też musicie zawsze im gadac, zaczynac rozmowe o slubie? zemoże już bysmy coś zaczeli planować.. szykować...?Bo u mnie tak wlasnie jest i powiem szczerze, ze juz mnie to wkurza! On nigdy nie zacznie tego tematu ( mam wrazenie, że to dla niego jakis temat TABU). Nigdy w zyciu nie zaczal tematu, nie spytal nie powiedzial nic sam z siebie na temat slubu, wesela, planowaniu tego. ( tak wiem oswiadczyl sie, ale co z tego jak nic sie nie dzieje)
Ja ciągle gadam .. ze moze juz zaczniemy szukac, patrzec, pokazuje mu sale, proponuje.. i na tym sie konczy , powie ok tak musimy zaczac cos planowac i koniec...on nie ciagnie tematu, za dzien, za dwa za tydzien, miesiac ... cisza... nie mówi nic na ten temat. A później znów kraczam ja i odnowa.. Czy on tego w ogóle chce? Juz nie wiem. Ile mozna kogoś prosić o jedno.. ? kiedys mu wyslalam zespol czy mu sie podoba a on nawet nie zobazyl i jeszcze na mnie nakrzyczal..ze on nie mial czasu..oj..
Mam wrazenie, że jestemz malym dzieckiem, jak ja nie zapytam o przyszlosc, slub, dom, budowe.. on nie zapyta, nie powie. Taki typ?
Inna sprawa..to co mnie pchnęło do napisanie akurat dzis tego posta to to, że wczoraj ze mna gadal ze przyjedzie a dzis po moim pytaniu czy przyjedzie stwierdzil, że nie przyjedzie .. bez informowania mnie , glupi sms to za duzo? Nie wiem co teraz robi, bo sie nie odzywa.. ajak spytam czemu się nie odezwał powie mi ze bylam obrażona i sie nie odzywał.
Dalej.. tez myslicie, że w zwiazku najwazniejsza jest rozmowa? TAK! to jest na 1 miejscu! Ile juz mu tlumacze ze rozmowa to priorytet, a przede wszystkim kiedy ludzie sie kloca, na poczatku sa emocje, ale gdy opadna trzeba przjsc i na spoojnie wyjasnic, obgadac problem. A co robi Pan? MILCZY. O ZGROZO.. Sam mi nawet w oczy powiedział, że on woli sie nie odzywać. I się nie odzywa.. zostawia mnie z problemem , ucieka, chowa glowe w piasek..nie pisze, i co ciekawe nawet jesli klotnia byla z jego winy. . Moze podam przyklad..z niedzieli.. w sobote mial ochote sie kochac , ale ja nie okazywałam, że chce zreszta mialam angine i zle sie czułam. W niedziele mi to wypomniał sowami : " ja [wulgaryzm], przecież nie bede sie o to prosić" i "dla mnie to obojętne" O MATKO BOSKO..gdy to usłyszałam oczywiście , powiedzaam ze nie mam zamiau sie o to kłócić bo to sa sprawy delikatne i na pewno nie powinien mówić tak do mnie.. poczułam sie trochę urażona, oczywiście powiedzałam u to ze mi sprawil przykrosc i ze nie powinien tak gadac z pretensjami.. a on że nie miał pretensji... NIE? troche inaczej to zabrzmiało. Całą drogę się nie odzywał ( jechalismy samochodem) , powiedziałam ze chce porozmawiac o tym..a on mnie olał.. pryjecalismy do domu, poszedl spac, ja sie popłakałam - widział, że płacze ale poszedl spac. Gdy sie obudził myslalam ze cos powie .. ok przyszedl przytulił.. ale rozmowy zero.. zero wyjasnien , powiedzial ze nie bedze przepraszal bo nie ma za co.
Bardzo przezywam te kłótnie i jego zachowanie, po tylu latch placzu on mi jeszcze dokłada a potem ucieka. Ja wtedy mam ochote zniknąć.. czuje sie okropnie, że znów mi nie wychodzi, ze znow placze przez faceta... A on.. on MILCZY. Nie umiem sobie poradzic w takich sytuacjach kiedy się nie odzywamy.. tak bardzo chce zeby bylo dobrze...ale sa sytuacje gdzie nie moge siedziec cicho.. mam swoje zdanie i jak mi sie cos nie podoba to mowie to glosno..
dziewczyny nie wiem co mam robic..
jesli komus zechcialo sie przeczytac ten tekst , prosze dajcie jakas rade, za kazda bede wdzieczna.