Nic z tego nie jest desperacją. Desperackie dla mnie to by było związanie się z puszczalską i udawanie, że jest ok albo wzięcie najgorszego bazyliszka w okolicy i wieczorami łykanie wiaderka viagry. U kobiety widziałem sypianie z każdym napotkanym facetem w nadziei, że któryś w jakiś sposób ją usidli i obdarzy uczuciem, ale przez to sypianie ze wszystkimi chętnych nie było. To też było desperackie i niezbyt rozsądne.
66 2019-05-09 23:02:11 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-09 23:02:30)
67 2019-05-10 00:32:42 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2019-05-10 00:33:25)
Ja uważam za takie czekanie, aż facet (już po wysileniu się na przywóz, odwóz i zapłacanie za pizzę) jeszcze napisze smsa i zaproponuje kolejne spotkanie, jest postawą roszczeniową. Korona z głowy kobiecie nie spadnie, jeśli po spotkaniu napisze "było miło, to teraz może pójdziemy do kina?"
Tymczasem tutaj autorka nie dość, że nie pożegnała się jakoś znacząco (nie wspomniała, że było jej miło i chciałaby to powtórzyć), to jeszcze uciekła w popłochu z samochodu, a potem nawet nie napisała wiadomości.
Mnie się podoba zachowanie tego faceta, że nie gonił za nią i nie pisał wiadomości, odbierając jej zachowanie tak, jak każdy normalny człowiek by je odebrał - nie pożegnała się miło, tylko neutralne (czyli nie widzi perspektyw na ciąg dalszy), uciekła czym prędzej (czyli nie było jej fajnie) i nie zaproponowała rewanżu, olała relację (= nie było jej fajnie).
Desperacja? Gdzie jest granica? Myślę, że napisanie miłej wiadomości i zaproponowanie spotkania w ramach rewanżu nie jest desperacją, a po prostu braniem odpowiedzialności za kszałt relacji (zamiast bezwolnego czekania, aż mnie ktoś będzie adorował i zdobywał).
Ale - ile kobiet, tyle opinii, a wszystko i tak się zmienia
Jeśli mężczyzna jest mężczyzną i jest zainteresowany to znajdzie entuzjazm do zalotów. Skoro nie jest zainteresowany, albo dupa z niego to może lepiej że wyszło jak wyszło. Choć może ja jestem przechodzony model. Ale jak jeszcze randkowalem, to mężczyzna szukał kontaktu z kobietą a ona pozwalała się adorować. Jak już ona latała za nim, to mogła liczyć co najwyżej na rolę pogotowia seksualnego.
Nie zapominajmy, że od dawien dawna istnieje jeszcze coś takiego jak flirt, który z jednej strony pozwala wysłać subtelne, ale wystarczające sygnały, by wiedzieć, że kobieta jest danym przedstawicielem płci przeciwnej zainteresowana, a z drugiej ani jej nie odbiera to klasy, ani u mężczyzny nie zabija instynktu łowcy. O ile rzecz jasna ktoś opanował tę sztukę .
69 2019-05-10 09:43:37 Ostatnio edytowany przez Gary (2019-05-10 09:44:48)
.... Wysiadając powiedziałam tylko : "dziękuję za pizzę, trzymaj się, pa". ....
Jak uważacie czy to był bardzo duży nietakt z mojej strony? ...
On tylko odpwoiedział " no dzięki, pa",
Spotkanie było miesiąc temu, on się już nie odezwał.
Tak sobie myśle czy dlatego, ....
Relacja chłopaka wyglądałaby zapewne tak:
Poznałem super dziewczynę. Fajnie się pisało, spotkaliśmy się raz. Potem druga randka się nie zgrała, bo padał desz, ale do niej zadzwoniłem, więc ochoczo zgodziła się wyjść ze mną na pizzę. Rozmawiało nam się super, wydawało się, że się sobie podobamy, że to dalej będzie trwało, że się będziemy poznawać. Niestety ona wysiadając z auta powiedziała "dzięki za pizzę i żegnaj". Był to dla mnie jasny sygnał, że dostałem kosza, zrobiło mi się przykro. No i tak to jest kogoś poznawać w dzisiejszych czasach... Co zrobiłem źle? Myślicie że zrobiłem jakiś nietakt, że mnie tak potraktowała? .
Wniosek? Ani chłopak nie wykazał się zaangażowaniem, ani Ty autorko... Stchórzyłaś, grasz w gierki... Jeśli Cię to tak męczy to trzeba było napisać do niego.
Możesz też napisać nawet teraz... ale niech zgadnę -- wymienisz tutaj co najmniej kilka powodów dla których nie możesz pisać, prawda? Pewnie powiesz, że za dużo czasu upłynęło... albo że kobieta nie może pierwsza.. albo że gdyby on coś-tam-coś-tam, to on by napisał, ale skoro nie pisze, to wynika z tego, że jego opinia takalubsiaka.
Aaaaaaaaaaa... miną lata i potem będziesz mówić, że nie można znaleźć miłości? Że wszsyscy są do bani? Że relacje się sypią każda, szybko, jedna za drugą?
Ja pitolę... Miesiąc temu spotkanie było, facet miesiąc się nie odzywa. I takie rozkminy... Jak chce, niech się do niego odezwie, wyjaśni co i jak.
Proste.
Jak dla mnie to, co powiedziała, jest chłodne i "koszowate". Takie... "pa". I tyle.
Autorko
Dałaś mu kosza.
72 2019-05-10 17:45:34 Ostatnio edytowany przez Excop (2019-05-10 17:46:35)
Ja uważam za takie czekanie, aż facet (już po wysileniu się na przywóz, odwóz i zapłacanie za pizzę) jeszcze napisze smsa i zaproponuje kolejne spotkanie, jest postawą roszczeniową. Korona z głowy kobiecie nie spadnie, jeśli po spotkaniu napisze "było miło, to teraz może pójdziemy do kina?"
Tymczasem tutaj autorka nie dość, że nie pożegnała się jakoś znacząco (nie wspomniała, że było jej miło i chciałaby to powtórzyć), to jeszcze uciekła w popłochu z samochodu, a potem nawet nie napisała wiadomości.
Mnie się podoba zachowanie tego faceta, że nie gonił za nią i nie pisał wiadomości, odbierając jej zachowanie tak, jak każdy normalny człowiek by je odebrał - nie pożegnała się miło, tylko neutralne (czyli nie widzi perspektyw na ciąg dalszy), uciekła czym prędzej (czyli nie było jej fajnie) i nie zaproponowała rewanżu, olała relację (= nie było jej fajnie).Desperacja? Gdzie jest granica? Myślę, że napisanie miłej wiadomości i zaproponowanie spotkania w ramach rewanżu nie jest desperacją, a po prostu braniem odpowiedzialności za kszałt relacji (zamiast bezwolnego czekania, aż mnie ktoś będzie adorował i zdobywał).
Ale - ile kobiet, tyle opinii, a wszystko i tak się zmienia
Niewątpliwie zgadzam się z tym, poza pierwszym członem ostatniego zdania. Ilu nas, mężczyzn, tyle samo zdań (poza powyższym oczywiście), również ma miejsce.
73 2019-05-10 19:01:41 Ostatnio edytowany przez justa_pl (2019-05-10 19:03:04)
Kobiety, a może i faceci powiedzcie co myślicie o moim zachowaniu, ponieważ jedna sprawa nie daje mi spokoju.
Ponad miesiąc temu poznałam chłopaka przez internet. Ja 27, on 30 lat. Chcieliśmy się spotkać, okazało się, że mieszkamy bardzo blisko siebie więc w pewną sobotę umówiliśmy się na spacer. Niestety zaczął lać deszcz więc ze spaceru nici, postanowiliśmy go przełożyć. Chwilę później jednak napisał, że nie chce mu się siedzieć cały wieczór w mieszkaniu więc żebym się zebrała i napisała gdzie ma po mnie podjechać. Zabrał mnie na pizze.
Spotkanie było miłe, chłopak bardzo fajny, nie wiem czy mu się spodobałam czy nie (momentami miałam wrażenie, że tak) ale to mniej ważne.
No i teraz kwestia, która mnie męczy. Gdy on mnie odwoził, oczywiście musiałam zrobić z siebie kretynkę. Wysiadając powiedziałam tylko : "dziękuję za pizzę, trzymaj się, pa". Dodam, że on płacił więc oczywiście za pizze powinnam podziękować ale powinnam też dodać, że dziękuję za spotkanie, za miły wieczór coś w tym stylu. Ale coś mnie oczywiście jak zwykle w takich momentach przyblokowało.
Jak uważacie czy to był bardzo duży nietakt z mojej strony?
On tylko odpwoiedział " no dzięki, pa", no ale w sumie co miał powiedzieć.
Spotkanie było miesiąc temu, on się już nie odezwał.
Twoje pożegnanie nie było fajne, ale nie chodzi o nietakt. To co powiedziałaś, to dla mnie brzmi jak : pizza była świetna, spadaj. Wcale mu się nie dziwię, że się nie odzywa.
Ale żeby sie tego dowiedzieć, nie ma wyjścia, trzeba do niego napisać. Że minęło tyle czasu a on się nie odezwa- dlaczego ? Że nie chcesz się narzucać ale co było nie tak ? napisz, przecież Cię nie zje.
Tak sobie myśle czy dlatego, że mu się nie spodobałam (pół biedy, choć szkoda) czy dlatego, że uznał, że jestem chamska i niewychowana (o jak mi wstyd).
Nie daje mi to spokoju, tak mi głupio jak o tym pomyślę. Czy to, że nie podziękowałam mu za spotkanie był wielką gafą, czy wyolbrzymiam? To już naprawdę nie chodzi o to, że on się nie odezwał ale wstyd mi za siebie, za każdym razem jak o tym pomyślę.
Trudno wyczuc co facet pomyślał i czy sprawy potoczylyby się inaczej gdyby autorka inaczej się pozegnala.
Mi też się zdarzało pożegnać w podobnym stylu a mimo to faceci odpisywali i byli skłonni na kolejne spotkania Tak działo się wtedy gdy im się spodobałam . A bywało ze pożegnanie było w stylu ze mile spotkanie kiedyś powtorzymy i po rozstaniu cisza i zero odzewu. Jedno wiem ze jak facetowi zależy na kolejnym spotkaniu i lepszym poznaniu kobiety to byle czym się nie zrazi. No chyba ze jakiś nadwrażliwy jest.
Jedno wiem ze jak facetowi zależy na kolejnym spotkaniu i lepszym poznaniu kobiety to byle czym się nie zrazi. No chyba ze jakiś nadwrażliwy jest.
Jedno jest pewne, normalne kobiety, też się zachowują inaczej, potrafią zainicjować rozmowę, zaprosić na ciastko z kawą, zapytać, jak było, po fakcie. No, chyba, że nadwrażliwe są.
Nie wiem, nie wiem już sama co o tym myśleć. Mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że moje pożegnanie było chłodne, zdecydowanie mogłam zrobić to inaczej. Może zrobiło mu się przykro, może potraktował to jako kosz ale kurcze ja też się czuje jednak troszkę olana. Bo najpierw inicjuje kontakt, pisze, zaprasza a potem znika bez słowa, nawet jednej wiadomości nie wyśle. Nie wiem czy on jest na mnie obrażony czy co. Jakiś czas temu dostałam kosza od faceta, spotkaliśmy się, po spotkaniu napisał, że nic z tego nie będzie i dlaczego. Było mi przykro ale jakoś nie miałam problemu żeby potem napisać do niego, zapytać co słychać, czy wyzdrowiał (był chory jak się widzieliśmy).
Każdą sprawę, swoją wypowiedź tak analizujesz? Każdą rekrutację do pracy, w których schemat jest podobny, bo czekasz na kontakt od rekrutera?
No, ale teraz miałaś problem. Porownysnaie, ze inny by napisał jest bez sensu, bo ten nie jest tym innym.
niezaleznie od Twojej gafy lub nie-gafy Pan zainteresowany nie jest kontynuacją znajomości.i tyle
Nie wiem, nie wiem już sama co o tym myśleć. Mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że moje pożegnanie było chłodne, zdecydowanie mogłam zrobić to inaczej. Może zrobiło mu się przykro, może potraktował to jako kosz ale kurcze ja też się czuje jednak troszkę olana. Bo najpierw inicjuje kontakt, pisze, zaprasza a potem znika bez słowa, nawet jednej wiadomości nie wyśle. Nie wiem czy on jest na mnie obrażony czy co. Jakiś czas temu dostałam kosza od faceta, spotkaliśmy się, po spotkaniu napisał, że nic z tego nie będzie i dlaczego. Było mi przykro ale jakoś nie miałam problemu żeby potem napisać do niego, zapytać co słychać, czy wyzdrowiał (był chory jak się widzieliśmy).
Roszczeniowe podejście i tyle. Widzisz tylko swoją perspektywę a jego masz w nosie. Nie zrobił tego, co oczekiwałaś - to daj mu spokój i znajdź takiego, co będzie za tobą łaził, nawet jak go olejesz, skoro tego potrzebujesz.
(...) ale kurcze ja też się czuje jednak troszkę olana. Bo najpierw inicjuje kontakt, pisze, zaprasza a potem znika bez słowa, nawet jednej wiadomości nie wyśle.
Ale 'olana' czujesz się dopiero teraz? Przecież spotkaliście się miesiąc temu. Miałaś cały miesiąc na to, żeby to jakoś odkręcić lub przynajmniej spróbować dowiedzieć się co spowodowało brak po jego stronie dalszej inicjatywy, nie zrobiłaś NIC i teraz zastanawiasz się czy warto się do niego odezwać?
Nie wiem, nie wiem już sama co o tym myśleć. Mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że moje pożegnanie było chłodne, zdecydowanie mogłam zrobić to inaczej. Może zrobiło mu się przykro, może potraktował to jako kosz ale kurcze ja też się czuje jednak troszkę olana. Bo najpierw inicjuje kontakt, pisze, zaprasza a potem znika bez słowa, nawet jednej wiadomości nie wyśle. Nie wiem czy on jest na mnie obrażony czy co. Jakiś czas temu dostałam kosza od faceta, spotkaliśmy się, po spotkaniu napisał, że nic z tego nie będzie i dlaczego. Było mi przykro ale jakoś nie miałam problemu żeby potem napisać do niego, zapytać co słychać, czy wyzdrowiał (był chory jak się widzieliśmy).
Była mowa o tym, że rozumiesz jeśli po prostu nie miał ochoty na dalszą znajomość, a męczy Cię jedynie kwestia Twojej ewentualnej gafy. A okazuje się, że raczej nie o to tu chodzi.
Na moje oko właśnie męczy Cię fakt, że już w ogóle się nie odezwał mimo upływu czasu i to ostatecznie skłoniło Cię do rozkładania na czynniki pierwsze czy to może pożegnanie nazbyt oziębłe czy może spojrzałaś nazbyt wyniośle czy może aura nie taka była czy cokolwiek...
Ja uważam, że brak kontaktu jest sygnałem i wcale nie jestem zdania, że do bon tonu należy wypisywanie komuś, że dziękuję nie wiem jak za to jedno spotkanie, ale na więcej nie mam ochoty. Skoro nie piszę to właśnie daję znać, że nie mam ochoty - proste.
Co do Twojego pożegnania - uważam, że mogło go zniechęcić. Z powodów takich jak to było tu wyżej wymienione. Natomiast jeżeli nie zreflektowałaś się zaraz po by zagadać i coś dodać a po miesiącu rozkminiasz, że może mogłaś coś naprawić, bo w głębi duszy liczyłaś, że jednak otrzymasz jakiś znak życia z jego strony a teraz czujesz się olana... kompletnie bez sensu.
Na jego miejscu, gdyby dziewczyna spyliła mi z samochodu ze zdawkowym "dzięki za pizzę" na ustach i odezwała się po miesiącu milczenia na moich ustach pojawiłby się jedynie pobłażliwy uśmiech i z całą pewnością nie zareagowałabym nijak. Chyba, że masz koniecznie ochotę sprawdzać czy on jednak zareaguje inaczej.
Kobiety, a może i faceci powiedzcie co myślicie o moim zachowaniu, ponieważ jedna sprawa nie daje mi spokoju.
Ponad miesiąc temu poznałam chłopaka przez internet. Ja 27, on 30 lat. Chcieliśmy się spotkać, okazało się, że mieszkamy bardzo blisko siebie więc w pewną sobotę umówiliśmy się na spacer. Niestety zaczął lać deszcz więc ze spaceru nici, postanowiliśmy go przełożyć. Chwilę później jednak napisał, że nie chce mu się siedzieć cały wieczór w mieszkaniu więc żebym się zebrała i napisała gdzie ma po mnie podjechać. Zabrał mnie na pizze.
Spotkanie było miłe, chłopak bardzo fajny, nie wiem czy mu się spodobałam czy nie (momentami miałam wrażenie, że tak) ale to mniej ważne.
No i teraz kwestia, która mnie męczy. Gdy on mnie odwoził, oczywiście musiałam zrobić z siebie kretynkę. Wysiadając powiedziałam tylko : "dziękuję za pizzę, trzymaj się, pa". Dodam, że on płacił więc oczywiście za pizze powinnam podziękować ale powinnam też dodać, że dziękuję za spotkanie, za miły wieczór coś w tym stylu. Ale coś mnie oczywiście jak zwykle w takich momentach przyblokowało.
Jak uważacie czy to był bardzo duży nietakt z mojej strony?
On tylko odpwoiedział " no dzięki, pa", no ale w sumie co miał powiedzieć.
Spotkanie było miesiąc temu, on się już nie odezwał.
Tak sobie myśle czy dlatego, że mu się nie spodobałam (pół biedy, choć szkoda) czy dlatego, że uznał, że jestem chamska i niewychowana (o jak mi wstyd).
Nie daje mi to spokoju, tak mi głupio jak o tym pomyślę. Czy to, że nie podziękowałam mu za spotkanie był wielką gafą, czy wyolbrzymiam? To już naprawdę nie chodzi o to, że on się nie odezwał ale wstyd mi za siebie, za każdym razem jak o tym pomyślę.
Troszkę to wyszło nie tak jak powinno,bo to ,że podziękowałaś za pizzę to ok, ale mogłaś jeszcze dodać właśnie, że dziękujesz za miło spędzony czas, nie zrobiłaś tego od razu, mogłaś do niego napisać lub zadzwonić,przeprosić i wówczas podziękować za miły wieczór. Stało się ,ponieważ odpowiadam na pierwszy post,więc sądzę, że jakoś to potem wyjaśniłaś.:)
Ju26 napisał/a:Nie wiem, nie wiem już sama co o tym myśleć. Mam straszny mętlik w głowie. Wiem, że moje pożegnanie było chłodne, zdecydowanie mogłam zrobić to inaczej. Może zrobiło mu się przykro, może potraktował to jako kosz ale kurcze ja też się czuje jednak troszkę olana. Bo najpierw inicjuje kontakt, pisze, zaprasza a potem znika bez słowa, nawet jednej wiadomości nie wyśle. Nie wiem czy on jest na mnie obrażony czy co. Jakiś czas temu dostałam kosza od faceta, spotkaliśmy się, po spotkaniu napisał, że nic z tego nie będzie i dlaczego. Było mi przykro ale jakoś nie miałam problemu żeby potem napisać do niego, zapytać co słychać, czy wyzdrowiał (był chory jak się widzieliśmy).
Roszczeniowe podejście i tyle. Widzisz tylko swoją perspektywę a jego masz w nosie. Nie zrobił tego, co oczekiwałaś - to daj mu spokój i znajdź takiego, co będzie za tobą łaził, nawet jak go olejesz, skoro tego potrzebujesz.
Mógł się poczuć obrażony,widocznie doszedł do wniosku, że Tobie nie zależy na dalszych spotkaniach,ponieważ pożegnałaś go bardzo chłodno,a w dodatku troszkę dziwnie to "pożegnanie" wyszło. Teraz niestety to Ty musisz ( jeśli tego chcesz) odezwać się do niego i wytłumaczyć całą tę niezręczną wówczas sytuację.
Nie rób sobie niepotrzebnie wyrzutów Myślę że nie to miało wpływ na to że chłopak się już nie odezwał Czasami tak bywa że według ciebie wszystko było na tym spotkaniu ok a według niego nie koniecznie