mallwusia, tatuś na 100% się nie zajmie tym dzieckiem to nawet nie ma o czym mówić. Skoro moje wysiłki niszczył twierdząc, że dziecko uczy się za dużo i dostaje za dużo kar to skąd niby ma zacząć to robić sam. No chyba że będzie zmuszony, ale sądzę, że jednak zajmie się poszukiwaniami nowej pani, bo już widziałam, że kupił sobie nowy super szampon i będzie sie pewnie wylaszczał i poszukiwał nowej pani. Zresztą sam to wczoraj powiedział. Wynika że to jest jego jedyne zmartwienie, on chce po prostu znaleźć kobietę, a dziecko ma się "przy okazji" wychować. Partner dowiedział się, że drudzy dziadkowie chcą nawiązać kontakt z nim i dzieckiem i chcą przekazać im dużą kwotę pieniędzy. Pierwszy pomysł partnera co z nimi zrobić? Kupuje auto, pewnie aby móc śmigać po PL w poszukiwaniu kolejnej okazji. Na 100% żadnych psychologów nie będzie. Logopeda tak, ale nie psycholodzy.
Zastanawiam się w tym momencie jak to jest w życiu, ja swoje dzieci dopinguję do nauki, starszy chociaż nie chodzi jeszcze do szkoły już czyta płynnie i od września będzie to przyjemność że pójdzie do szkoły, a jego syn się całymi dniami bawi, jeździ po galeriach, zajada się itd. sama już nie wiem czy takie wychowanie surowe ma faktycznie sens, bo jego dziecko w sumie może jest szczęśliwsze niż moi, moi widzą i mają kompleksy, tamto dziecko potrafi śmiech innych przekuć na swoją korzyść, sam jeszcze się śmieje z innych. Ma zawsze dobry humor, odnajduje sie w każdej pojedynczej sytuacji, teraz u dziadków w ogóle smutny nie jest, cieszy się, że ma wolność i cieszy się każdą jej chwilą. Moje dzieci za nim tęsknią. Takie to niesprawiedliwe
Nad partnerem i jego synem każdy się lituje, ludzie dają im pieniądze, dostali wyjeżdzając ok 3 tysięcy od obcych ludzi, bo tatuś przystojniaczek i taki milusi (pozory), a synek to jego odbicie. Jak poopowiadają jak to źle mieli, wszyscy szczególnie kobiety, bardzo ich żałują i nie szczędzą pieniędzy. Tak pewnie będą całe życie na tym się przesuwać. I niszczyć kolejne kobiety.
Żyją sobie na luzie, ojciec się przesuwa z partnerki na partnerkę, każda kobieta za nim łypie oczami i chętnie go porwą, mały też doskonale sobie daje radę mimo tak ogromnych deficytów, jeszcze parnter potrafi mi przygadywać, i tak zresztą uważa, że to mnie wielki zaszczyt kopnął, że on chciał ze mną być, dziecko ma to samo, uważają obaj że są ostatnimi cudami świata. Najbardziej cierpiącymi jestem ja i dzieci, smutne to 
Wtjaśnijcie mi to jak to widzicie, jak to jest, że dziecko tyle przeżyło, w sumie obaj, a mimo to zamiast podkopać to ich wiarę w siebie i poharatać, oni wyszli z tego jak zwycięzcy. Ja i moje dzieci mamy równie drastyczne przeżycia za sobą i moje dzieci chociaż grzeczne i ułożone nie mają takiej beztroski i niezmąconej pewności siebie co to dziecko. Muszę wręcz ich uczy ć, aby umieli się przepchnąć za swoim, każdemu ustępują, chociaż w przedszkolu mają o nich wspaniałą opinię. Ale przecież nie o to chodzi. Tamten mały był tylko 6 mscy, już zdążył się dać poznać całej miejscowości, ludzie sie śmieją z niego, teraz moi chłopcy jeszcze przez to będą mieli kłopoty i śmiech, chociaż może ludzie do tego czasu zapomną. Niesprawiedliwe to jest bardzo 
Już się zastanawiam czy ja aby na pewno dobrze wychowuję swoje dzieci i może faktycznie trzeba trochę zluzować? 