Cyngli napisał/a:Dlaczego oczekuję tego od Autorki? A dlatego, że jest dorosłą kobietą, która przyjęła tego chłopca pod swój dach. Chyba ma rozum, wiedziała, co robi? „Zaangażowała się” w jego „wychowanie”, po co to robiła, skoro za jakiś czas miała dość i dziecko zostało odesłane?
Nawet z psami się tak nie robi!Owszem, zajmować się powinien ojciec, gdyby mógł się tu wypowiedzieć, też bym go nie głaskała po główce. Ale sorry, Autorka jest dorosła, wiedziała, jakiego faceta przyjmuje pod swój dach, wiedziała, jakie problemy ma dziecko. Powiedziała „A”, to wypadało również powiedzieć „B”, ewentualnie zgłosić problem z dzieckiem do MOPS-u lub innej odpowiedniej instutucji.
P.S. Bicie dziecka nazywasz błędem... dostałaś kiedyś pasem albo w twarz od rodzica? To żaden błąd, to zwyczajna przemoc. Dla mnie osoba, która do tego namawia, która tę przemoc zadaje - nie nadaje się do wychowywania żadnego dziecka, a już na pewno nie takiego z problemami.
Czy w domu dziecka byłoby chłopcu lepiej? Możliwe, że tak. Dzisiejsze domy dziecka nie wyglądają jak bidule sprzed 50-u lat. Dziecko otrzymałoby fachową pomoc medyczną (bo ewidentnie jest chore i coś mu dolega).
Sąsiadce pijaczce zabrali dziecko i jest teraz zadowolone, zadbane. Widziałam je ostatnio jak szalało z innymi dzieciakami na basenie. Lepszy dom dziecka, niż ojciec, co ma głęboko w dupie, leje pasem i ma w nosie, że dziecku coś dolega. A jak sprawa przerasta, to odsyła „bagaż” do dziadków. Tfu.Cyngli tu się z Tobą nie zgodzę. Autorka nie wiedziala na co się pisze. Przyjela faceta z dzieckiem a nie adoptowala dziecko, nalezy dostrzec ta zasadnicza roznice. Jesli ojciec i dziadkowie sami nie widza problemu z malym to sadzisz, ze rzetelnie uswiadomili Autorke z jakim dzieckiem bedzie miala do czynienia? Bo szczerze watpie. Zapewne uslyszala badz sama zauwazyla, ze jest troche zaniedbany pod wzgledem logopedycznym i ogolnorozwojowym ale pozostale rzeczy wyszly "w praniu" dopiero w codziennym zyciu razem. To tez nie tak, ze od razu sie poddala i odtracila to dziecko. Probowala mu pomoc ale cierpliwosci ma sie wiecej do wlasnego dziecka wiec ja rozumiem jej frustracje i gniew ze starania spelzaja na niczym.
Bledem zasadniczym Autorki bylo to, ze wystawila za prog mlodego a tatusia zostawila. Nalezalo podziekowac przedewszystkim jemu. Spakowalabym lenia i nieogara i fora ze dwora. Autorka tymczasem zdaje sie nie dostrzegac ze zwiazala sie z facetem pomylką.
Co do bicia to oczywiscie to bylo zle, szczegolnie ze to dziecko jest w jakims stopniu opoznione i tymbardziej nie zrozumie co sie stalo poza tym ze dostalo w tylek i teraz boli. Bylabym jednak ostatnia hipokrytka gdybym stwierdzila ze zaden rodzin nigdy nie uderzyl swojego dziecka. Ja sama dostalam raz w zyciu pasem. Nie uwazam jednak ze moja matka to patologia i powinni jej odebrac prawa rodzicielskie. Wiem, ze ona sama tego zaluje i ze to byla dla niej porazka ze ulegla zlym emocjom ale pamietam tez ze czasem bywalam naprawde czortem i skrycie podziwiam ze reka jej nie zaswierzbila czesciej tylko ten jeden raz. Przeprosila mnie wtedy a ja wiem, ze kocha mnie i w ogien by za mna skoczyla.
Co do zgloszenia gdzies sytuacji tego dziecka to poniekad tez rozumiem Autorke. To nie jest ewidentny przyklad zaniedbania i zlego traktowania dziecka gdzie chodzi brudne, glodne i bite. Ci ludzie czyli ojciec i dziadkowie na swoj nieudolny sposob kochaja to dziecko. Osobiscie tez mialabym obiekcje czy moja interwencja nie przyczyni sie do odebrania im dziecka, ktore przeciez mimo wszystko chce z nimi zyc. Balabym sie ze skoro psycholog i logopeda w jakis sposob postawil kreske na chlopcu to nowi opiekunowie czy placowka wychowawcza moze nie byc lepsza w jego potraktowaniu. Moze to i bledny tok rozumowania ale po ludzku rozumiem ta kobiete i nie zamierzam jej kamionowac i obarczac odpowiedzialnoscia za losy calego swiata. Rozliczac mozna ja z wychowania jej wlasnych dzieci. To jest jest bezdyskusyjny obowiazek. Reszta jest kwestia wzgledna. To tak jakby winic siebie za to ze syn sasiada powtarza klase bo rodzice nie poswiecaja czasu na jego nauke i rozwoj a my o tym wiemy bo mamy kontakt z tym dzieckiem i bywa u nas w domu.
Nie musisz się ze mną zgadzać, ale rozumiem Twój punkt widzenia.
Mnie przeraża świadome krzywdzenie dziecka i obarczanie go winą za kiepskie decyzje osoby dorosłej.
P.S. Psycholog i logopeda nie zdiagnozują ewentualnych zaburzeń psychicznych u dziecka. Od tego jest psychiatra.