No tak, gdybym zachowywał się jak Radeusz w drugim wątku może dalej bym mieszkał z Ex, mają zerową samo ocenę.
Postępowanie niektórych ludzi chyba już na zawsze pozostanie dla mnie niepojęte, bo w mojej być może za ciasnej łepetynie
pomieścić się nie może już nawet nie samo to, żeby dać się sprowadzić do roli szmaty od podłogi rzuconej pod zlew,
bo jeden raz zdarzyć się może każdemu, ale kiedy już człowiek się zorientuje w czym bierze udział i widzi przecież na własne oczy
co się dzieje, ile czasu już to trwa i że nic KOMPLETNIE NIC się nie zmienia przez jeden miesiąc, drugi miesiąc, trzeci miesiąc...
Z tego co w tamtym wątku widziałem, to już w lutym mu tam rozpisałem grafik wydarzeń na najbliższe kilka miesięcy.
Mamy czerwiec zaraz, kilka miesięcy minęło i co się zmieniło? Nick autora i tytuł wątku się zmienił, a gnój i syf dalej ten sam.
Ile jeszcze czasu musi minąć, żeby on w końcu zrozumiał, że już nigdy i nic się tutaj nie zmieni, a domek i dziecko zobaczy
jak je sobie narysuje i wytnie albo palnie się czymś ciężkim w baniak, rzuci w cholerę to całe towarzystwo i znajdzie sobie normalną babę,
która nie wzdycha za byłym, ma poukładane we łbie i nie wywali go z domu na zbity ryj za to, że źle odstawił kubek do zlewu.
Dobrze napisał Burzowy, żeby książki jakieś poczytać, bo to wszystko jest już dawno zbadane, zdiagnozowane i szczegółowo opisane.
Nie da się zbudować trwałego związku z kimś, kto sam tego nie chce i już nawet mniejsza o powody, po prostu nie da się tego zrobić i tyle.
Każda taka relacja prędzej czy później runie jak stary dach, bo jedna osoba nie jest w stanie kochać za dwie, a to przecież podstawa.
Na upartego można w nieskończoność rozbijać gówno na atomy i analizować szczegóły techniczne poszczególnych przypadków, tylko po co?
U podstaw wszystkiego leży zawsze to samo - brak zaangażowania z drugiej strony, powodowany nie przez układ gwiazd na niebie,
ani nie przez to, że ty czy ty zrobiłeś to czy tamto albo tego czy tamtego nie zrobiłeś dla odmiany. To są zwykłe bzdury i denne wymówki,
które mają odwrócić uwagę od niewygodnej prawdy, która brzmi - nie kocham cię i nie chcę z tobą być - a cała reszta to tylko ozdobniki.
No ludzie, nie dajmy się zwariować, możemy sobie opowiadać bajki na dobranoc i radośnie gawędzić o tym co to każdy facet powinien,
żeby sobie zasłużyć na miłość czy wyżebrać jakiś tam związek, ale umówmy się od razu, że robimy sobie jaja i tylko się wygłupiamy, tak?
W prawdziwym życiu jest tak, że jak dwoje dorosłych ludzi naprawdę się kocha, to są w stanie wszystko przejść, żeby ze sobą być i są.
Nie wytwarzają tysięcy problemów z dupy i nie grymaszą na mniejsze czy większe niedogodności, które zawsze będą się pojawiać,
tylko współpracując starają się razem rozwiązywać te kwestie, a nie że jedno tylko siedzi i wymyśla co mu w drugim nie pasuje,
bo takie coś to jest do chu*a niepodobne i nikt normalny w czymś takim długo nie wytrzyma. Choć jak widać są uparci zawodnicy,
u których odporność na argumenty jest porażająca i mogłaby nawet imponować, gdyby nie to, że prowadzi do zguby. Tragedia...