Sprzeczne sygnały eks? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Sprzeczne sygnały eks?

Strony Poprzednia 1 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,471 do 2,535 z 2,625 ]

2,471

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Skoro było tak dobrze, to czemu tak źle?
Czy przypadkiem nie Twoja niska samoocena  (być może wywołana m.in. jej exem) to spowodowała?  Tu wiele osób Ci pisało, że to ciągle wymaganie od niej, że bedzie w stosunku do Ciebie miła, kochana, że ciągle bedzie się starać było chore. Każdy ma gorszy dzień. A Ty na każdy przejaw jej gorszego humoru czy chłodu reagowałeś histerycznie.
Nie wiem co bym zrobiła gdyby mój facet miał do mnie pretensje o to, że mam gorszy dzien i chcę być sama albo nie mam ochoty na amory.
Z tego co piszesz dość często klociliście się, ona płakała.  Ciężko by zaraz  po tym nie miał miejsca choćby chwilowy "odpływ uczuc" jak to okreslaleś.
Ty zdaje się naprawdę nie znasz kompletnie na psychice kobiety.

Zobacz podobne tematy :

2,472

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Problem pojawia się wtedy, kiedy ta sama kobieta w jednej sytuacji po kłótni chce być sama, zaś w innej potrzebuje bliskości w postaci np przytulenia. Narzucać swojego towarzystwa nie ma co, ale czasami warto zapytać czy chce zostać sama czy nie:) Z drugiej strony ciężko chyba, będąc po iluś tam związkach, nie wyczuć, że akurat teraz ktoś chce pozostać na chwilę sam ze swoimi problemami. Ale z pewnością robienie scen tu nie pomoże...

2,473

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

A Beckett wiele razy podkreslał, że powód klotni i jego foch ów czy wyprowadzek jest ten sam. Jej napływ chłodu czy dystans. Pytanie czy sam ten 'problem' wyolbrzymia co jest wynikiem jego niskiej samooceny czy też Pani D. rzeczywiście go nie kocha i się z nim tylko męczy z braku laku. Niby można mowić, że mogłaby mieć każdego (tym sobie choć trochę połechtać ego), ale prawda taka, że to wcale takie proste nie jest tym bardziej, że kobieta ma już 40-stkę i dziecko. 
Tak samo Beckett pisał wcześniej o swoim powodzeniu a w jednej z ostatnich wypowiedzi przyznał, że boi samotności.  Nie wystarczy kogoś poznać czy pójść na kawę a nawet do łóżka.  Teraz to i ta kawa utrudniona.

2,474

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

W sumie kwestią istotną jest chyba, czy ten chłód i wycofanie to były jedynie chwile czy większość czasu, kiedy ze sobą spędzali. Można mieć tzw "ciche dni", ale jeśli nie można w żaden sposób dotrzeć do drugiej osoby, to też jest niepokojące.

2,475

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Z tego co pisał Beckett dość często dochodziło między nimi do konfliktów.  Najpierw o ex potem o sosob wychowania dziecka.  Jeśli są kłótnie, to raczej ciężko okazywać sobie w tym czasie uczucia.
Jakoś też jestem średnio za tym by napiętą atmosferę rozładowywać (godzić sie) w lozku.
Zdaje się Beckett chciał narzucić jej swoje zasady, które nie do końca jej pasowaly.

2,476 Ostatnio edytowany przez Pronome (2020-10-27 14:36:44)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Ale ze wam chce sie tracic czas na takie dlubanie.
Tez zwiazek nie przetrwal, nie mila szans od poczatku.
Wiek, okolicznosci, dobor mezczyzny przez kobiete podyktowany lekiem, okolicznosciami, a nie uczuciem.
Nie zamknieta przeszlosc. Facet, ktory w pore nie chce zrozumiec jakie sa fakty, bo zyje w iluzjach, boi sie zostac sam, na zewnatrz przeciez tak to dobrze wygladalo (dowartosciowanie sie). Wszystko co nieprawdziwe, nie wyjdzie. To nie mialo szans. Taka gra, brak autentycznych ludzi.

2,477

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Z tym wątkiem akurat byłam związana od początku, też wiele podobieństw wdziałam i wiele mnie nauczył. Człowiek najlepiej uczy na własnych błędach ale podpatrzeć jakie popełniają inni nie zaszkodzi. Myślę, że wątek byłby bardziej wartościowy, gdyby Beckett był w nim szczery, ale z drugiej strony osoba zakochana zawsze widzi to co się wokół niej dzieje z innej perspektywy, przez tzw. "różowe okulary". Tylko zderzenie faktów z jego interpretacją czasem (często) było aż groteskowe i pozostawało tylko powiedzieć 'no ręce opadają'.
Beckett, tak wiem, że takie sytuacje zdarzają, że faceci ukrywają swój status i nieźle im to wychodzi. Sama znam kobietę, która spotykała z kolesiem też dłuższy czas, on u niej zamieszkał, spotykaliśmy się na imprezach urodzinowych.. i nagle ona SAMA przypadkiem odkryła, że ma rodzinę logując się na zapomnianą naszą klasę. Co do Twojej D. mam tylko zastrzeżenia takie, że może w ogóle nie interesowało ją kim ten facet jest (sorry, jakaś koleżanka od razu ustaliła, że jest żonaty), no ok chciała romans to miała, ale... no jednak zaszła z nim w ciążę, ta pani dr bez komputera, Internetu (sorry, SAM zrobiłeś z niej jakąś amebę), i na dodatek Ci pisała czy mówiła, że jest z nim "emocjonalnie związana". Serio nie umiesz dodać 1 do 1?
To Ci powiem: ona nie chciała wiedzieć nawet jak domyślała ale chciała z nim dziecko. Zresztą z Tobą też chciała.
Ja wiem, że są faceci, którzy ukrywają swój status, ale... skoro koleżanka od razu odkryła, to ona nie potrafiła? Tak wiem, nie miała dostępu do internetu, pani doktor...
Czy sam nie widzisz, jakie to absurdalne?
Moim zdaniem kobieta doskonale wiedziała i myślała, że dziecko załatwi sprawę. Nie wyszło, facet wybrał rodzinę, to koleżanka wkroczyła do akcji ze swatami. Nagła niby miłość... ale jak pisała Pronome jej lęk, w tym misja Becketta ..."gra bez autentycznych ludzi". To nie mogło udać.
Beckett pewnie znów ulegnie, potem strzeli focha i tak to koło będzie kręcić.

2,478

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Tak się zastanawiam, czy nawet, jeśli Pani D. rzeczywiście już nic nie czuje do ojca dziecka, to w sumie i tak Beckett miał pecha, skoro trafił ta taką specyficzną osobę. Ktoś, kto odnajduje sens "związku" w zachowaniu dystansu czy też ciągłym odpychaniu i przyciąganiu jest chyba skazany na samotność, bo średnio widzę, że ktokolwiek będzie w stanie coś takiego wytrzymać. Dlatego Beckett jest dla mnie swego rodzaju "bohaterem", skoro tak długo był w stanie znosić te jej wyskoki, czemu zresztą sam dolewał do ognia. Mogę się mylić, ale on chyba mógłby jednak się z kimś związać, ale Pani D. na takową nie wygląda..

2,479

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
Roxann napisał/a:

Z tym wątkiem akurat byłam związana od początku, też wiele podobieństw wdziałam i wiele mnie nauczył. Człowiek najlepiej uczy na własnych błędach ale podpatrzeć jakie popełniają inni nie zaszkodzi. Myślę, że wątek byłby bardziej wartościowy, gdyby Beckett był w nim szczery, ale z drugiej strony osoba zakochana zawsze widzi to co się wokół niej dzieje z innej perspektywy, przez tzw. "różowe okulary". Tylko zderzenie faktów z jego interpretacją czasem (często) było aż groteskowe i pozostawało tylko powiedzieć 'no ręce opadają'.
Beckett, tak wiem, że takie sytuacje zdarzają, że faceci ukrywają swój status i nieźle im to wychodzi. Sama znam kobietę, która spotykała z kolesiem też dłuższy czas, on u niej zamieszkał, spotykaliśmy się na imprezach urodzinowych.. i nagle ona SAMA przypadkiem odkryła, że ma rodzinę logując się na zapomnianą naszą klasę. Co do Twojej D. mam tylko zastrzeżenia takie, że może w ogóle nie interesowało ją kim ten facet jest (sorry, jakaś koleżanka od razu ustaliła, że jest żonaty), no ok chciała romans to miała, ale... no jednak zaszła z nim w ciążę, ta pani dr bez komputera, Internetu (sorry, SAM zrobiłeś z niej jakąś amebę), i na dodatek Ci pisała czy mówiła, że jest z nim "emocjonalnie związana". Serio nie umiesz dodać 1 do 1?
To Ci powiem: ona nie chciała wiedzieć nawet jak domyślała ale chciała z nim dziecko. Zresztą z Tobą też chciała.
Ja wiem, że są faceci, którzy ukrywają swój status, ale... skoro koleżanka od razu odkryła, to ona nie potrafiła? Tak wiem, nie miała dostępu do internetu, pani doktor...
Czy sam nie widzisz, jakie to absurdalne?
Moim zdaniem kobieta doskonale wiedziała i myślała, że dziecko załatwi sprawę. Nie wyszło, facet wybrał rodzinę, to koleżanka wkroczyła do akcji ze swatami. Nagła niby miłość... ale jak pisała Pronome jej lęk, w tym misja Becketta ..."gra bez autentycznych ludzi". To nie mogło udać.
Beckett pewnie znów ulegnie, potem strzeli focha i tak to koło będzie kręcić.

Roxanne - roztrząsanie tego co kierowało Panią D. nie ma sensu, ponieważ ona nie ma mozliwosci wypowiedzenia sie na forum. A to co Beckett nam przedstawia to jakies jego wizje, ktore maja go utwierdzic w tym, ze jest facetem z wysokim statusem społecznym. Problem w tym, ze facet przez ten okres w ktorym uzewnętrzniał sie na forum jasno pokazał, ze jest niestabilny, histeryczny, niepewny siebie, pragnący atencji, uznania z zewnątrz (głównie od Pani D.). Kazda osoba mająca wysoką wartość po usłyszeniu: "nie kocham cie", czy "czuje coś do byłego" ładnie by podziękowała za spędzony czas, spakowała sie i zamknęła ten etap. Tu mamy do czynienia z prawie 40-letnim, słabym psychicznie chłopcem, który próbuje być mężczyzną swojej kobiety, próbuje być ojcem jej dziecka, próbuje być samcem alfa... Jestem pewien, ze zaraz wskoczy tu i będzie bronił swoich racji - nic innego nie potrafi. Taki ratlerek, który myśli, ze jest lwem, wiec robi duzo hałasu.

2,480

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
bagienni_k napisał/a:

Tak się zastanawiam, czy nawet, jeśli Pani D. rzeczywiście już nic nie czuje do ojca dziecka, to w sumie i tak Beckett miał pecha, skoro trafił ta taką specyficzną osobę. Ktoś, kto odnajduje sens "związku" w zachowaniu dystansu czy też ciągłym odpychaniu i przyciąganiu jest chyba skazany na samotność, bo średnio widzę, że ktokolwiek będzie w stanie coś takiego wytrzymać. Dlatego Beckett jest dla mnie swego rodzaju "bohaterem", skoro tak długo był w stanie znosić te jej wyskoki, czemu zresztą sam dolewał do ognia. Mogę się mylić, ale on chyba mógłby jednak się z kimś związać, ale Pani D. na takową nie wygląda..

Masz lekkość pisania, udzielasz się w wielu tematach, ale czasami (zaznaczam - czasami) strasznie lejesz wodę. W tym przypadku to woda na młyn Becketta. Nie warto.

2,481

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

W sumie to, co napisałem pasowałoby idealnie, gdyby wszystko odbywało się tak, jak przedstawił to Autor. Jak jest naprawdę, to chyba większość z Was potrafi lepiej ocenić. To, co mnie zadziwia, szokuje a jednocześnie fascynuje na swój sposób to fakt, że właśnie Beckett po tylu razach, kiedy Pani D. go odpychała i wyznawała wprost, że go nie kocha, jeszcze do niej wracał. Dlatego uznaje to za specyficzny rodzaj "bohaterstwa" choć raczej podpada to pod masochizm.

2,482

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
bagienni_k napisał/a:

W sumie to, co napisałem pasowałoby idealnie, gdyby wszystko odbywało się tak, jak przedstawił to Autor. Jak jest naprawdę, to chyba większość z Was potrafi lepiej ocenić. To, co mnie zadziwia, szokuje a jednocześnie fascynuje na swój sposób to fakt, że właśnie Beckett po tylu razach, kiedy Pani D. go odpychała i wyznawała wprost, że go nie kocha, jeszcze do niej wracał. Dlatego uznaje to za specyficzny rodzaj "bohaterstwa" choć raczej podpada to pod masochizm.

Bagienni_k, pisales gdzies, ze jestes biologiem, zatem szkielko i oko. Nie obraz sie, ale Ty i Roksan wygladacie czasem jak plotkary Teletygodnia, lub wciagnieci w serial Graczykowie - co on powiedzial, a ona jak sie zachowala, co by on zrobil, jakby ona odeszla - jedym slowem do you have a life? smile. Ale wiesz, to taki troche zart z mojej strony, nie mi to oceniac, bo niby kim ja jestem, dla niektorych moj styl wypowiedzi tez ma pewne konotacje smile. Tak tylko zostawiam. Forum to takie spotkanie, troche przeklamane, mozemy poudawac, podkoloryzowac, zahaczyc kogos, zezloscic sie, przelac na ''papier'' nasze mysli, emocje, cos przeprocesowac, w koncu poczuc emocje, znalezc dowody na potweierdzenuie tezy. Ten watek jest dla mnie akurat o zaklamaniu, o ludziach, ktorzy sie nawzajem uzywaja, bo cos chca dzieki temu zyskac. To sie nigdy nie udaje i w zyciu przychodzi nam za to zaplacic. Potem, jesli juz jest nam naprawde zle, mozna wiele w sobie zmienic. Nie wiem od czego to zalezy, jednym sie udaje w  koncu zlapac ten balans i poczucie ugruntowania w rzeczywistoci (niezaleznie od okolicznosci), a inni wciaz na otwarym morzu. Pozdrawiam cieplo.

2,483

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Czy się uważam za plotkarę? Ciężko mi jest siebie oceniać pod niektórymi względami.. smile

Dołączyłem do forum, żeby poznać historie ludzi w związkach i móc spojrzeć na pewne sprawy z innej strony. Tam, gdzie mnie coś ciekawi staram się udzielać, przy czym część z nich porusza dość istotne kwestie więc bywam tam często. Wyjątkowo się zdarza, że nie mogę kompletnie zrozumieć sensu postępowania pewnych osób i dlatego doszukuję się sensownych wyjaśnień. Tak jest właśnie w wątku Becketta. Próbuję od każdej możliwej stron zrozumieć jego motywację i postępowanie, ale odbijam się od ściany..

2,484

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Jak tam Beckett, seksowna bielizna zrobiła swoje czy dalej udajesz twardziela? wink

2,485

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Cześć. Nie. Nie zrobiła. Dalej gram, jak twierdzicie. Nie piszę, bo niektóre posty powodują że ręce opadają i nie zamierzam dyskutować. Zresztą nie ma o czym pisać.

Na jedno w Twoim poście jednak zwróciłem uwagę i się odniosę. Tak, chciała mieć że mną dziecko i to bardzo szybko. Tak strasznie zakochana i tak pewna, już po dwóch miesiącach. I nie zabezpieczała się, na zasadzie jak się wydarzy to będzie super. Dla mnie wtedy to był lekki szok i lekkomyślność, która niestety nie dała mi do myślenia.
Nawet całkiem niedawno, w okresach kiedy sinusoida miłości była na górze, szła na całość.
Przy takim bałaganie emocjonalnym to odklejenie zupełne.
Zdrówka.

2,486

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Mało odpowiedzialne zachowanie delikatnie mówiąc.
A jej dziecko nadal odwiedzasz? Czy odciąłeś zupełnie?

2,487

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Zupełnie nie. Byłem w zeszłym tygodniu. Ale ja z nią już nie mogę nawet normalnie rozmawiać, mam w sobie tyle złości i pretensji za ten bajzel ostatniego półtora roku.
Wczoraj dzwoniła, bo Młody tęskni. Ja na to że nie możemy się spotykać że względu na dziecko. Więc powiedziała że Ona chciałaby żebym przyjechał. Dziś znowu zrobiła mi zupę...i tak to wygląda.
Weekend spędzam sam oczywiście.

2,488

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Przez chwilę miałem wątpliwości, przyznaję. Ale tylko przez chwilę. To jest wszystko tak popieprzone...Na dodatek w żadne zmiany nie wierzę. Został tylko żal. Zwłaszcza jak patrzę na tę jej najlepszą wersję. Ale wiem że to miraż. W jej głowie też.

2,489

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Z tym wyjątkowo się z Tobą zgodzę, że Wasza relacja jest mego popieprzona i to od samego początku.
Ledwo co "wpadła" i została samotną matką z jakimś zonatym lovelasem a już po 2 msc z nowym facetem wie ze kocha i chce dziecka.

2,490 Ostatnio edytowany przez Chio (2020-11-01 15:51:15)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

No cóż Pani D. raczej nie wpada. Po prostu chce mieć Dzieci, nie chce związków tylko ojca dochodzącego. Czas na potomstwo się kończy więc idzie na całość. Backett sam pisałeś ,że jest inteligentna. Myślisz,że nie wie co robi??? Backett Twój Anioł również rozgrywa,manipuluje chociażby melodramatami stany lękowe,Dziecko. Wie w jaką strunę uderzyć byś czuł się potrzebny,ważny. No cóż myślę,że teraz cel nadrzędny to zaciążyć!!!

2,491

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Rozumiem jak to może wyglądać. Ale Ona naprawdę wierzyła w miłość do grobowej deski, robiła plany, ślub, dom.
Nie umie jednak, tak jak nie umiała jej mama, mająca trzech mężów.

2,492

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Jak się tak z boku czyta stwierdzenie, że kobieta " NIE CHCE BYĆ W ZWIĄZKU, ale PLANUJE DZIECI", to chyba się każdemu facetowi, który jednak chce mieć normalną rodzinę, lampka zapala. Sztuką Pani D. jest chyba umiejętne mydlenie oczu i obiecanki, które trafiły na podatny grunt w postaci osobowości Becketta.

2,493

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Pytanie dlaczego Beckett mimo wielu sygnałów, ignorował je i/lub próbował tłumaczyć. 
Dziwi mnie, że prawie wtedy 40-stoletni facet jako dowód miłości przyjmuje szybką chęć posiadania dziecka. Jednocześnie tłumaczy, ją, że poprzedni romans to luźna znajomość zakończona wpadką.
Naprawdę tak trudno dodać 2 do 2?
Kobieta jest albo mega zdesperowana albo wyjątkowo nieodpowiedzialna.

2,494

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Czyli jednak się rozstaliście - tak jak wszyscy przewidywali. Znów potwierdza się teoria, że jak tylko jedna osoba ciągnie związek to może to i jakiś czas potrwać, ale prędzej czy później się rozpadnie. Rzeczywistosci nie da się zakłamac choć często - będąc zakochani - próbujemy to robić. Z jej strony nie było prawdziwej miłości, ona bardzo chciała, ale to nie było to. Takie związki rozpadają się - chyba, że jedna ze stron jest od drugiej zależna np. finansowo.

2,495

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
bagienni_k napisał/a:

Wyjątkowo się zdarza, że nie mogę kompletnie zrozumieć sensu postępowania pewnych osób i dlatego doszukuję się sensownych wyjaśnień.

W niczym nie roznisz sie zatem od Becketta, on tez szuka odpowiedzi, a fakty sa jakie sa, tylko on nigdy nie chcial ich widziec, bo juz po 3 miesiacach musialby kobiete totalnie wywalic z zycia, jak mu powiedziala, ze go nie kocha. Tak dziala mechanizm uzaleznienia.

2,496

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

To właśnie w tym wątku jest/było najbardziej zadziwiające, że Beckett nie widział ani nie chciał widzieć żadnych faktów czy sygnałów, które do niego docierały. Niby można by było tłumaczyć to stanem zakochania ale kurcze są jakieś granice.
Najbardziej mnie rozwalało, jak bardzo deprecjonował jej relacje z ojcem dziecka, że to był tylko przelotny romans, żadne prawdziwe, znaczące uczucie itd., taki zwykły "haj". Tyle, że od takiego haju i ich znajomość zaczęła, ona raptem mega zakochana, już panuje domek z płotkiem i rezygnuje z zabezpieczania się. Jaka pewność, że tam też podobnie nie było. Tamten facet też nieźle ją bajerował. Ty zresztą też nagle poczułeś misję, zacząłeś myśleć o sobie, że musisz być mega zaj*sty, skoro laska tak szybko i mocno w Tobie zakochała i ci wszyscy absztyfikanci poszli w odstawkę. Niewiele jednak czasu upłynęło, a już jej się odwidziało, w domu zacząłeś przeszkadzać itd. Możliwe, że gdyby zamieszkała z ojcem dziecka też by się jej odwidziało.
Dlatego uważam, że całkiem prawdopodobne jest, że ona prędzej czy później przystanie na propozycje ex. Wystarczy, że całkiem znikniesz z jej życia. Albo wplącze się w jakiś romans z jakimś pierwszym lepszym. No bo przecież już wiemy, że zbyt wymagająca i przezorna to ona nie jest.

2,497

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Po takim czasie myślę,że taka sama wartość ojca dziecka jak Backetta czyli żadna. Ma dać potomstwo.

2,498

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Jak tam u Ciebie Beckett? Wytrwałeś w postanowieniu czy znów rozstania i powroty?

2,499

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

To jednak chyba najciekawszy wątek na tym forum smile Stale budzi zainteresowanie smile

2,500

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
bagienni_k napisał/a:

To jednak chyba najciekawszy wątek na tym forum smile Stale budzi zainteresowanie smile

Tak sobie o nim przypomniałam bo widziałam, że Beckett wypowiadał w jednym z sąsiednich wątków wink Ale fakt jestem ciekawa co tam u niego.

2,501

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Cześć. Dzięki za pamięć. Napiszę za jakiś czas szerzej co u mnie. Pokrótce to nadal nie jesteśmy razem, ale kontakt jest, było nawet bardzo blisko i rodzinnie przez okres świąteczny, ale oboje chyba już zaakceptowaliśmy że nie da rady w naszej konfiguracji niedojrzalosci emocjonalnych być razem stabilnie. Mam bliski kontakt z dzieckiem, mimo rad. Nie umiem inaczej. Młody za mną bardzo tęskni.

Jest też ktoś inny, z przeszłości. Trafiładobrze z odezwaniem się do mnie, jestem podatny na plastry. Ale to nie to, a ja nie chce nikogo skrzywdzić ani nic rozbijać. Poza tym...nothing compares.

2,502

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Powodzenia w Nowym Roku, by wszystko się jednak dobrze poukładało dla Was Wszystkich, jakkolwiek by nie było.

2,503

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Cześć. Dzięki za pamięć. Napiszę za jakiś czas szerzej co u mnie. Pokrótce to nadal nie jesteśmy razem, ale kontakt jest, było nawet bardzo blisko i rodzinnie przez okres świąteczny, ale oboje chyba już zaakceptowaliśmy że nie da rady w naszej konfiguracji niedojrzalosci emocjonalnych być razem stabilnie. Mam bliski kontakt z dzieckiem, mimo rad. Nie umiem inaczej. Młody za mną bardzo tęskni.

Jest też ktoś inny, z przeszłości. Trafiładobrze z odezwaniem się do mnie, jestem podatny na plastry. Ale to nie to, a ja nie chce nikogo skrzywdzić ani nic rozbijać. Poza tym...nothing compares.

Eh...
W wątku Witusia napisałeś:

beckett napisał/a:

Te analizy które uprawiasz są normalne. Przychodzisz żałobę i zmierzasz w kierunku akceptacji. Pozwól sobie na to. Byle nie za długo i byle się nie kontaktować. I oczywiście zapomnij o przyjaźni, nigdy jej nie ma kiedy byłymi partnerami. Kontakt me jeden cel i zwykle tylko jedna strona chce ten cel osiągnąć.

Jak myślisz, kto u Was jest tą osobą, która chce ten jeden cel osiągnąć? wink
Wzn domyślam się co napiszesz.
Pod tym względem jesteś naprawdę podobny do Witusia albo on do Ciebie. Co innego piszesz, co innego myślisz, a co innego robisz wink Nie potrafisz albo nie chcesz realnie ocenić sytuacji, siebie, Was itd.

2,504

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Oceniam realnie, uwierz mi. Wiem jak się sprawy mają i nie wierzę żeby ten związek miał jakiekolwiek szanse.

2,505

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Oceniam realnie, uwierz mi. Wiem jak się sprawy mają i nie wierzę żeby ten związek miał jakiekolwiek szanse.

To dlaczego w tej relacji wciąż tkwisz?

2,506

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Chłopie, powiedz, po co Ci ten kontakt? Tylko dla dziecka? Nawet jeśli, to nie sądzisz, że to jest zwyczajny masochizm? Potrafisz oddzielić miłość czy raczej sympatię do tego chłopca od niedawnych tlących się pewnie jeszcze uczuć do Pani D.?
Jeśli tak, to gratuluję "twardości" wink

2,507

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Szkoda, że Beckett nie potrafi tej toksycznej relacji skończyć i nie widzi, że oboje robią krzywdę nie tylko sobie ale i dziecku.
Beckett pisze o tym, że jakaś kobieta pojawiła... ale nie chce plasterka. To kim niby ona jest?
Ciężko mu samemu było zaakceptować relacje partnerki z ojcem dziecka, a on nawet ojcem nie jest! Szkoda, że o tym zapomniał.
Mój też przecież ma dziecko... nie jest to łatwe, ale ok, jest ojcem więc jak chcę z nim być to muszę to zaakceptować. Nie wyobrażam sobie jednak by latał na spotkania z dzieckiem ex.
Z drugiej strony, co jeśli Pani D. znajdzie też takiego nowego 'kolegę'? Dalej będzie szantażował ją, jak to dziecko do niego przywiązane? Ilu wujków to dziecko będzie miało?
Oj Beckett, Beckett, taki stary a taki.... wink

2,508

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
Roxann napisał/a:

Oj Beckett, Beckett, taki stary a taki.... wink

big_smile Pokręcony Łoś...

2,509

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Pasuje tu wyświechtane hasło "ze sobą źle, ale bez siebie jeszcze gorzej". Po Nowym Roku mieliśmy drastycznie ograniczyć kontakty, ale jakoś nam nie wyszło, wytrzymaliśmy niecały tydzień. Plan był taki że luzujemy kontakt, ja zajmuję się sobą, ona jej terapią i próbą zrozumienia dlaczego nie jest w stanie stworzyć stabilnej relacji. Powiedziała że nie może wymagać ode mnie żebym na nią czekał, ale bez terapii i uporządkowania siebie będzie mnie tylko krzywdzić swoimi wahaniami emocjonalnymi i brakiem zdecydowania.
Zaproponowałem że będę zabierał raz w tygodniu dzieciaka, bo mamy swoje wspólne "męskie" zajęcia plenerowe. Ochoczo przystala i już po pierwszej wspólnej wycieczce z dzieckiem zostałem zaproszony na kolację i zostałem. I jakoś tak w ciągu kolejnego tygodnia powoli wracamy do starego. Choć z dystansem. Rozsądek mówi jedno, emocje drugie. Jak to w toksycznym uzależnieniu. W sumie to ciekawe, oboje jesteśmy w pełni świadomi że jesteśmy od siebie uzależnieni.
Oczywiscie nie muszę wspominać, że jest miło, ciepło i uczuciowo, choć z lekkim dystansem z mojej strony, do którego muszę się zmuszać, czyli de facto grać. Standard w jej schemacie bliżej/dalej. Symptomatyczne też jest to, że jak jest dalej, czyli np. już mieszkamy razem i zaczynają się poważne sugestie z mojej strony dot. planów na przyszłość, to "nie może kierować się rozsądkiem, a emocje podpowiadają jej co innego". A teraz jest odwrotnie. Emocje ją do mnie ciągną, ale powinna kierować się rozsądkiem. No ale nie kieruje, ja też nie.

Popłakała mi się jak powiedziałem, że nie wierzę w skuteczność terapii i jej zmianę. Że to za mocno w niej siedzi. Że to immanentna cecha jej osobowości. Kurczę...chciałbym wierzyć. Glupio to zabrzmi, ale nie wierzę, ale na to liczę chyba.

Tak w ogóle to mój kumpel ma identyczną sytuację z podobną dynamiką. I też jest jej dziecko w tle. Bujają się tak już 7 lat. Dziewczyna też na terapii. I jak on ją zostawia, to tamtej nagle zmienia się perspektywa.

2,510

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Panie i panowie - samiec alfa powrócił!

2,511

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Never - ending story smile

2,512

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Popłakała mi się jak powiedziałem, że nie wierzę w skuteczność terapii i jej zmianę. Że to za mocno w niej siedzi. Że to immanentna cecha jej osobowości. Kurczę...chciałbym wierzyć. Glupio to zabrzmi, ale nie wierzę, ale na to liczę chyba.
,

No rzesz doktor Miczurin psychiatrii/psychologi z Ciebie Beckett dałbyś już spokój naprawdę.
Lubisz jak ona płacze ?

2,513

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Nie. Fatalnie się poczułem, przeprosiłem ją. To niestety cecha której u siebie nie lubię - czasem brak mi empatii i szybciej mówię niż myślę. Refleksja przychodzi zbyt późno.

W ogóle sporo rozmawialiśmy o naszych początkach. Jako radeusz popełniłem mnóstwo błędów, które zresztą wynikały właśnie z mojego przekraczania jej granic.

2,514 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-04-10 12:27:46)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Beka pytał co u mnie, pewnie chłop szuka pożywki wink

To samo.
Napiszę szczerze wobec siebie - nie chcę z tego wyjść. Nie że nie umiem - nie chcę.

Próbowaliśmy przez ostatnie dwa miesiące zrobić nowe otwarcie. Z uwagą na wzajemne potrzeby i z kompromisem w kwestii wychowania młodego - zwłaszcza że naprawdę zaczął rządzić i tyranizować, co moja dziewczyna zaczęła widzieć.
Niestety mam wrażenie że starałem się jednostronnie. Wobec dziecka odpuszczałem i dawałem mamie przestrzeń na reagowanie. Niestety po chwilowych sukcesach, ponownie stała się pobłażliwa, co więcej zaczęła podważać mój autorytet przy dziecku, co odniosło fatalny skutek, bo dzieciak jak wcześniej rozkazywał mamie, tak teraz rozkazuje też mi. Więc porażka, choć 2 tygodnie temu jak młody przeszedł już samego siebie, postanowiła ponownie że bierze się za wychowywanie.
Podważanie mojego zdania i decyzji (np. zakaz bajek za krzyki) generuje konflikty między nami. Irytuje ją też, jak wymagam od dziecka np. posprzątania zabawek wieczorem. Cóż, mamusia posprząta. Irytuje ją moja zasadniczość i konsekwencja. Normalnie... wulgaryzm ją to i złości.
I tak właśnie odsuwamy się od siebie. Przez ostatni miesiąc kochaliśmy się raz. Nie miałem ochoty inicjować. Ona raczej też nie. Zacząłem coraz rzadziej przyjeżdżać, pomogła też w tym praca i wyjazdy z nią związane (w tym na weekend). Wysiadły mi baterie i przed świętami nazwałem rzeczy po imieniu, określiłem jak widzę ten związek i że chcę zacząć się z kimś spotykać. Że chcę kobiety która też będzie żoną/kochanką, a nie tylko matką. A u niej cały świat kręci się wokół dziecka, wszystko jest mu podporządkowane, zrezygnowała z pasji, zainteresowań, wszystkie życzenia są spełniane. Jak raz jakimś cudem został u babci na noc, żebyśmy byli sami, to miała normalny lęk separacyjny - tak, ona a nie dziecko!
Proponowała święta u jej mamy, ale odmówiłem, wskazując na upadek tej relacji i jej ogólną jakość.
Wczoraj spotkałem się z koleżanką z dawnych lat, dziś rozwódką z 4letnim dzieckiem. Nie była to randka, choć dziewczyna zawsze bardzo mi się podobała i świetnie nam się gadało. Mimo to poczułem się jakbym zdradzał swoją dziewczynę i mojego kochanego pasierba. Duży dyskomfort. Wróciłem do domu z poczuciem lęku, straty, tęsknoty.
Rano zadzwoniłem do niej, po tygodniu ciszy. Usłyszałem że ona i młody są ze mną bardzo związani. No tak, toksyczna więź jest najsilniejsza. Widzimy się wieczorem by porozmawiać o nas.

Oboje nie chcemy tego kończyć.
Zastanawiam się czy terapia par by nam nie pomogła dojrzeć do decyzji o definitywnym rozstaniu.

Rozumiem alkoholików.
W życiu bym nie przypuszczał, że coś takiego mnie spotka. Nie wiem ile w tym miłości, a ile toksycznej potrzeby silnych emocji, schematów z dzieciństwa - i u mnie i u niej.
Może my w ogóle nie wiemy co to miłość.

2,515 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-10 12:53:50)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Czyli co, bez zmian? Tkwisz w tym samym miejscu, co na początku?

Szkoda, że Kolega anderstud nie może się wypowiedzieć, bo pewnie wkroczyłby ze swoją sentencją "a nie mówiłem!" big_smile

Ciekawe, czy by Was zakwalifikowali, jako parę, bo to pary dwojga dorosłych ludzi nie przypomina..

2,516

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Nie wypada mi się nie zgodzić.

Niedawno rozmawiałem z kolegą, który jest właścicielem prywatnej poradni psychologicznej. Stwierdził że nieumiejętność tworzenia związków, lęki przed bliskością, odrzuceniem czy niedostępność emocjonalna to już choroby cywilizacyjne naszych czasów. I będzie tylko gorzej, bo coraz więcej dzieci wyrasta w dysfunkcyjnych związkach.

2,517

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Beka pytał co u mnie, pewnie chłop szuka pożywki wink

To samo.
Napiszę szczerze wobec siebie - nie chcę z tego wyjść. Nie że nie umiem - nie chcę.

Próbowaliśmy przez ostatnie dwa miesiące zrobić nowe otwarcie. Z uwagą na wzajemne potrzeby i z kompromisem w kwestii wychowania młodego - zwłaszcza że naprawdę zaczął rządzić i tyranizować, co moja dziewczyna zaczęła widzieć.
Niestety mam wrażenie że starałem się jednostronnie. Wobec dziecka odpuszczałem i dawałem mamie przestrzeń na reagowanie. Niestety po chwilowych sukcesach, ponownie stała się pobłażliwa, co więcej zaczęła podważać mój autorytet przy dziecku, co odniosło fatalny skutek, bo dzieciak jak wcześniej rozkazywał mamie, tak teraz rozkazuje też mi. Więc porażka, choć 2 tygodnie temu jak młody przeszedł już samego siebie, postanowiła ponownie że bierze się za wychowywanie.
Podważanie mojego zdania i decyzji (np. zakaz bajek za krzyki) generuje konflikty między nami. Irytuje ją też, jak wymagam od dziecka np. posprzątania zabawek wieczorem. Cóż, mamusia posprząta. Irytuje ją moja zasadniczość i konsekwencja. Normalnie... wulgaryzm ją to i złości.
I tak właśnie odsuwamy się od siebie. Przez ostatni miesiąc kochaliśmy się raz. Nie miałem ochoty inicjować. Ona raczej też nie. Zacząłem coraz rzadziej przyjeżdżać, pomogła też w tym praca i wyjazdy z nią związane (w tym na weekend). Wysiadły mi baterie i przed świętami nazwałem rzeczy po imieniu, określiłem jak widzę ten związek i że chcę zacząć się z kimś spotykać. Że chcę kobiety która też będzie żoną/kochanką, a nie tylko matką. A u niej cały świat kręci się wokół dziecka, wszystko jest mu podporządkowane, zrezygnowała z pasji, zainteresowań, wszystkie życzenia są spełniane. Jak raz jakimś cudem został u babci na noc, żebyśmy byli sami, to miała normalny lęk separacyjny - tak, ona a nie dziecko!
Proponowała święta u jej mamy, ale odmówiłem, wskazując na upadek tej relacji i jej ogólną jakość.
Wczoraj spotkałem się z koleżanką z dawnych lat, dziś rozwódką z 4letnim dzieckiem. Nie była to randka, choć dziewczyna zawsze bardzo mi się podobała i świetnie nam się gadało. Mimo to poczułem się jakbym zdradzał swoją dziewczynę i mojego kochanego pasierba. Duży dyskomfort. Wróciłem do domu z poczuciem lęku, straty, tęsknoty.
Rano zadzwoniłem do niej, po tygodniu ciszy. Usłyszałem że ona i młody są ze mną bardzo związani. No tak, toksyczna więź jest najsilniejsza. Widzimy się wieczorem by porozmawiać o nas.

Oboje nie chcemy tego kończyć.
Zastanawiam się czy terapia par by nam nie pomogła dojrzeć do decyzji o definitywnym rozstaniu.

Rozumiem alkoholików.
W życiu bym nie przypuszczał, że coś takiego mnie spotka. Nie wiem ile w tym miłości, a ile toksycznej potrzeby silnych emocji, schematów z dzieciństwa - i u mnie i u niej.
Może my w ogóle nie wiemy co to miłość.

Dzięki za aktualizację;) Nie szukam pożywki, po prostu zarejestrowałem się na "netkobiety" czytając twój wątek, stąd duży sentyment:) Zastanawiasz się dlaczego prawie nikt nie odpisał na twoją aktualizację? Może dlatego, że tu już wszystko zostało napisane i to w pierwszych kilku postach...

2,518 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-11 09:33:48)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
BEKAśmiechu napisał/a:

Zastanawiasz się dlaczego prawie nikt nie odpisał na twoją aktualizację? Może dlatego, że tu już wszystko zostało napisane i to w pierwszych kilku postach...

Dokładnie. Ja również tą aktualizację z ciekawością zaczęłam czytać ale już po pierwszych zdaniach uznałam, że w sumie to już było i w zasadzie nic nie zmieniło. Więc co tu komentować?
Jedynie teraz Beckett przyznał, że chce w tym czymś tkwić. Cóż... jego życie, jego sprawa smile

EDIT: Czytając co wyprawia ten mały, przypomniałam sobie, co pisał Anderstud o młodym swojej pani.  I tak się zastanawiam czy to rzeczywiście jest jakieś powszechniejsze zjawisko, że akurat synowie (często mali) samotnych matek są tak rozpieszczeni i nieznośni dla ich nowych partnerów, że aż rzutuje to na całą relację?

2,519

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Nic się zmienia i to jest najgorsze. To chyba podstawowy objaw toksycznego związku. Dojrzali ludzie konflikty wykorzystują konstruktywnie. Staramy się zmienić, szukać kompromisów, budować zbiór wspólny.
Wczoraj podczas długiej rozmowy do późnych godzin nocnych opowiedziała mi ciekawe wnioski z jej terapii. Psychoterapeutka zaczęła się przyglądać jej definicji związku i wyobrażeń na ten temat. I moja dziewczyna sama przyznała, że ma kompletnie nierealistyczne podejście. Bliższe raczej podejściu nastolatki - w swoim życiu czeka się na osobę, która będzie tą jedyną, wszystkie pyknie należycie, będzie się pierdzieć serduszkami i biegać po łące z jednorożcami na tle tęczy. Nie trzeba będzie akceptować wad partnera, bo ich nie będzie, albo będą nic nie znaczące, nie trzeba będzie szukać kompromisów (dla niej kompromisy są zgniłe, żadna ze stron nie jest zadowolona), dostosowywać się do siebie, pracować nad związkiem. Nie będzie konfliktów i różnic zdań. I w każdym swoim związku, gdy pojawiały się nawet drobne konflikty, to stosowała taktykę emocjonalnej ucieczki, dewaluowała partnera, spadał z piedestału. Tak jest też u nas. Jedynie z ojcem dziecka nie miała tego problemu, bo nigdy nie wyszli poza etap randkowania raz, dwa razy w tygodniu, więc mogła żyć ułudą.
Terapeutka twierdzi że to przez brak jakiegokolwiek wzorca relacji w dzieciństwie i brak figury ojca.

Co do dzieci samotnych matek...
Młody nie jest dla mnie nieznośny, wręcz przeciwnie - bardzo kochany jest. Zawsze gdy byliśmy tylko we dwóch, traktował mnie jak autorytet, podążał za mną, nie sprawiał mi problemów. Dopiero przy mamie dostawał małpiego rozumu. Z czasem jednak nauczył się od mamy, że i u mój autorytet jest niższy niż jego samego. I poczuł omnipotencję, władzę nad nami. Wszystko jest ok do czasu, kiedy coś jest nie po jego myśli. I czasem potrafi zrobić aferę nawet o to, że ktoś dorosły usiadł na jego fotelu w salonie (!).
Myślę że to wynik czasów w których panuje kult dzieciocentryzmu. Pięciolatek, ukochany jedynak, stanowi centrum grawitacyjne rodzinnego wszechświata. A tym centrum powinni być rodzice.
No i efekty są jakie są - rozpieszczone bachory, które potem w życiu dorosłym albo są narcyzami albo związanymi z mamusiami kalekami relacyjnymi.

2,520

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Akurat z ostatnim akapitem ciężko się nie zgodzić. Osobiście uważam(mimo swojej ogólnej rezerwy do dzieci), że poziom owego dzieciocentryzmu staje się wręcz przerażająco wysoki. Nparawdę strach się bać, na co tacy zafiksowani rodzice pozwalają swoim "dziateczkom". Kalekie maminsynki jak córeczki tatusia to zjawiska gorsze niż wojna i pandemia razem wzięte.

2,521 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-11 10:44:30)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Psychoterapeutka zaczęła się przyglądać jej definicji związku i wyobrażeń na ten temat. I moja dziewczyna sama przyznała, że ma kompletnie nierealistyczne podejście. Bliższe raczej podejściu nastolatki - w swoim życiu czeka się na osobę, która będzie tą jedyną, wszystkie pyknie należycie, będzie się pierdzieć serduszkami i biegać po łące z jednorożcami na tle tęczy. Nie trzeba będzie akceptować wad partnera, bo ich nie będzie, albo będą nic nie znaczące, nie trzeba będzie szukać kompromisów (dla niej kompromisy są zgniłe, żadna ze stron nie jest zadowolona), dostosowywać się do siebie, pracować nad związkiem. Nie będzie konfliktów i różnic zdań. I w każdym swoim związku, gdy pojawiały się nawet drobne konflikty, to stosowała taktykę emocjonalnej ucieczki, dewaluowała partnera, spadał z piedestału. Tak jest też u nas. Jedynie z ojcem dziecka nie miała tego problemu, bo nigdy nie wyszli poza etap randkowania raz, dwa razy w tygodniu, więc mogła żyć ułudą.
Terapeutka twierdzi że to przez brak jakiegokolwiek wzorca relacji w dzieciństwie i brak figury ojca.

Pewnie tak, tylko wiesz, ludzie też są różni i nawet ta sama osobą z jedną będzie musiała ciągle się do czegoś dostosowywać bo różnice zdań będą często różne a jeden konflikt będzie zastępował kolejny, a z kimś innym wręcz przeciwnie. Ja myślę, że przez długi czas miałam podobnie jak ona i też byłam przekonana, że nie nadaję się do związków. Problem przestał istnieć, kiedy poznałam A. Myślę, że te braki z dzieciństwa i trudne doświadczenia sprawiły, że w gruncie rzeczy jesteśmy bardzo do siebie podobni i w zasadzie rozumiemy się bez słów. Ja przykładowo nie potrafiłam zupełnie się odnaleźć w związku z facetem, który miał idealną rodzinę, gdzie wszyscy - przynajmniej z pozoru - się kochali i wspierali. Aż mnie mdliło.

beckett napisał/a:

Z czasem jednak nauczył się od mamy, że i u mój autorytet jest niższy niż jego samego. I poczuł omnipotencję, władzę nad nami. Wszystko jest ok do czasu, kiedy coś jest nie po jego myśli. I czasem potrafi zrobić aferę nawet o to, że ktoś dorosły usiadł na jego fotelu w salonie (!)

A czy to nie jest tak, że mały po prostu jest coraz starszy, coraz więcej rozumie i ma swoje zdanie?
Pamiętasz pewnie scenę z zapięciem pasów w aucie, którą przytaczał Anderstud. Nie pamiętam ile tamten dzieciak miał lat ale chyba każdego by wyprowadził z równowagi.

2,522

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Jakem już stary dziadyga i doświadczony dość w zawiłościach relacji, tak sytuacja w której się znalazłem jest dla mnie mało zrozumiała. Może szanowne kobitki mi doradzą.
Chodzi oczywiście o rozstanie. Spotkaliśmy się rok temu, dwa miesiące podchodziłem do tematu ostrożnie i powoli, byłem po rozstaniu i nie chciałem popełnić błędu. Zaczęliśmy być ze sobą w czerwcu, uczucia wybuchły pełną mocą po obu stronach. Cóż powiedzieć, fascynacja i namiętność były wielkie po obu stronach. Lataliśmy 30 cm nad ziemią. Szybko wynająłem swoje mieszkanie i zamieszkałem u niej. Euforia, wspólne plany, moje oświadczyny na jesieni, jej radość. Zero wątpliwości do grudnia. Wtedy wydarzył się pewien czynnik zewnętrzny, który zaczął podkopywać tę relację. Nie chcę wdawać się w szczegóły, liczą się efekty - po prostu nie daliśmy rady. Moja frustracja, generowanie napięcia, stres. Dochodziło do spięć, wzajemnego odsuwania się, siadała bliskość. Trwało do do połowy lutego, gdy przelała się czara goryczy między nami. Wspólnie podjęliśmy decyzję o separacji, przemyśleniu pewnych spraw. Wróciłem do siebie. Pozostaliśmy w kontakcie, dzwoniliśmy do siebie, widywaliśmy się. Nawet nocowałem u niej kilka razy. Przemyślałem wiele spraw, zrozumiałem że w sytuacji kryzysowej stawiałem własne uczucia nad jej, nie myślałem o niej. Że byłem egoistyczny, że wymagałem więcej od niej niż od siebie. Że wylewałem frustrację szukając "problemów zastępczych", chodziłem naładowany złością i krytykowałem ją. Co ciekawe, Ona też zaczęła widzieć własne błędy - również była skupiona na sobie, zawiodła komunikacja między nami, miała problemy z wyrażaniem emocji, zamykała się w sobie, odsuwała się co tylko mnie bardziej dołowało i czułem że ją tracę.
Wydawałoby się że przez ten miesiąc wszystko powinno zmierzać w dobrym kierunku. Niestety ja bardzo chciałem wrócić, tęskniłem bardzo, gdy nocowałem u niej to bardzo chciałem się z nią kochać, jej odmowa powodowała mój ból, czułem coraz więcej odrzuceń - tym więcej im ja naciskałem, być może nawet osaczałem ją. Z Jej strony słyszałem że boi mi się zaufać, że boi się że teraz będzie dobrze, ale nasze problemy wrócą. Kocha mnie, ale ma jakąś blokadę emocjonalną, ma problem z wyrażaniem emocji. Czeka na "objawienie", na poczucie że chce i potrafi być ze mną w 100%.
Niestety ja nie dałem rady, zwłaszcza że czulem że coraz bardziej się oddala. Trochę czułem się odstawiony na półkę (złość), trochę nie wierzyłem że mnie kocha, trochę...nie dawałem rady ze swoim stanem psychicznym. Półtora tygodnia temu postanowiłem spotkać się z nią i porozmawiać. Oznajmiłem jej że już nie daję rady, że nie wierzę że mnie kocha, że uważam że tracimy czas, ja tracę zdrowie i nerwy. Że muszę się odciąć. Że dla mnie zamknięcie sprawy i brak kontaktu to jedyne wyjście by się uleczyć. Wie że bardzo ją kocham, wie że widzę błędy (a ja widzę że ona widzi swoje), więc zrobiłem wszystko co w mojej mocy. Trochę było mi ciężko podjąć tę decyzję, więc próbowałem wymusić na mnie słowa że mnie nie kocha, że już tego nie widzi. Oczywiście nie usłyszałem, a na wyjściu namiętnie się całowaliśmy, pierwszy raz od dawna. No nie ułatwiło mi to, ale...c'est la vie. W życiu nic nie jest proste.
Dwa dni później umówiliśmy się na odbiór jej kluczy, żebym mógł zabrać rzeczy jak będzie w pracy (tak wolałem). Przyjechałem wieczorem, myślałem że zabiorę klucze i pójdę. Zaprosiła mnie na herbatę. Yyy...miękki jestem. Słabość mam. Zostałem. Może to przypadek, ale miała na sobie moją ulubioną, obcisłą sukienkę mini, w której wygląda wprost nieziemsko. Zaproponowała byśmy usiedli na kanapie. Rozmawialiśmy trzy godziny, bardzo fajnie i na luzie, trochę wspominaliśmy i trochę...flirtowaliśmy, albo tak mi się wydawało. Przy wyjściu chciała mnie ewidentnie pocałować, ucałowałem w usta i wyszedłem. O północy korespondowaliśmy jeszcze chwilę, zdziwił mnie jej bardzo dwuznaczny tekst o tym że musi chyba zacząć uprawiać sport żeby ją libido nie rozsadziło...(tu gwoli wyjasnienia, wcześniej mówiła że na bliskość i seks ma blokadę, że w ogóle o tym nie myśli; zdecydowanie jest to kobieta która łączy emocje z seksem, seks dla sportu nie wchodzi u niej w grę).
Dalej jest jeszcze lepiej, psychodrama i tragikomedia w jednym. Kilka dni później w smsach zapytałem o coś na temat naszego związku (w tonie wątpiącym), odpisała "czy mogę porozmawiać o tym w cztery oczy, a nie przez sms? smile". Kurde, przecież wyraźnie mówiłem że nie mogę się z nią widywać, bo mam do niej taką słabość, że nie uleczę się nigdy. No i napisałem jej to, dobitnie i wyraźnie. Przyjęła do wiadomości.
Dzień później...bomba. Dzwoni wieczorem i prosi żebym przyjechał, bo ma nerwicowy napad lęku (miała takie stany kilka lat temu po rozstaniu które ciężko przeszła, więc znam temat). Nie przyjechałem...Rozmawiałem z nią długo, uspokoiłem ją trochę, ale nie przyjechałem. Potem w sms przeprosiłem i napisałem że nie mogłem. I że jakby było naprawdę źle to bym przyjechał. Ona też przepraszała, że nie powinna była, że już więcej tego nie zrobi.
Kolejny dzień. Telefon że chce mi podrzucić gotówkę, którą była mi winna. Nie było mnie w domu, zresztą przecież...może zrobić przelew. Co jej powiedziałem.
No i cała ta sytuacja zburzyła mój rachityczny konstrukt, w którym postanowiłem odciąć się. Zacząłem się zastanawiać czy dobrze robię. Naprawdę mi na niej zależy, to było coś, było nam ze sobą świetnie, a rozleciało się przez czynniki zewnętrzne i komunikację, którą możemy dograć. I może...może ona poczuła co traci, może faktycznie mnie kocha, możę faktycznie jest pogubiona. Może nie umiem wykazać się cierpliwością, możę ta cierpliwość to jakaś pokuta, bo nabroiłem i teraz trzeba zapłacić cenę?
Po nieprzespanej nocy zadzwoniłem. Długo rozmawialiśmy. Postanowiłem powiedzieć o swoich emocjach i wątpliwościach. Zapytałem wprost o co jej chodzi? Powiedziałem że jeśli tęskni, jeśli napady lęku powodowane są rozpadem naszej relacji, jeśli mnie kocha, to spędźmy niedzielę razem. Co usłyszałem? Że wcale nie wysyłała sprzecznych sygnałów, nie wiedziała (?!) że nie będziemy się już nigdy widzieć. Że do mnie zadzwoniła w lęku, bo ja ją rozumiem, czuje się przy mnie bezpiecznie. A gotówkę chciała przywieźć bo miała po drodze i tak wygodnie. Lekko przyciśnięta przyznała że mogła zadzwonić do mamy czy przyjaciółki. Przyznała też że flirtowała ze mną, że nakręciła się, że była rozczarowana że jej nie pocałowałem. Wygłosiłem oświadczenie że jestem w stanie się spotkać, ale wiem że to ryzyko. I nie zamierzam ryzykować w sytuacji gdy Ona nie ma uczuć do mnie. I na koniec zapytałem czy widzimy się w niedzielę? Tak. To było ciepłe "tak".

Strasznie szczegółowo to opisałem, ale diabeł tkwi w szczegółach. A mnie ta sytuacja zastanawia i naprawdę boję się tego spotkania. Już mi trochę lepiej bez niej, odżywam. Boję się że to może do niczego nie prowadzić. Zastanawiam się czy moja eks jest tak niepoważna i niemądra że zrobiła te powyższe "manewry" nie chcąc mnie ściągnąć z powrotem? To bardzo bystra, mądra i wykształcona kobieta, taktowna i na poziomie. Równocześnie dość skrycie wyrażająca emocje, często nie nazywa ich wprost. Trudno mi uwierzyć w to że bezrefleksyjnie wysyłała sygnały które mogłem uznać za dwuznaczne, albo nawet jednoznaczne. A Ona biedna...miała zupełnie co innego na myśli.
Nie miałbym wątpliwości jakbym usłyszałem "kocham Cię, ale nadal się boję, jednak chcę próbować, nie chcę Cię tracić, spotkajmy się". A takie "kombinowanie jak koń pod górę" mnie trochę odstrasza.

Ja na twoim miejscu ucielabym kontakt całkowicie z tą dziewczyną, bo ona manipuluje twoimi uczuciami. Dobrze wie że kochasz ją jesteś na każde skinienie jej palca. Więc to wykorzystuje i robi co jej się podoba, i wg jej widzimisię. Jeśli mówi że nie wie czy cię kocha to znaczy że nie kocha, albo stosuje dziecinne gierki bo nie umie się przyznać, zaplątala się w tych gierkach i sama już nie wie co robić. Odetnij się tak czy inaczej. Dlatego aby ona poprzez calkowity brak kontaktu skonfrontowała problem sama ze sobą. Cisza i odcięcie się jest odpowiedzią, pozwala wsłuchać się w siebie. Wtedy ludzie wiedzą jak bardzo i czy w ogóle brakuje im tej drugiej osoby. Cisza weryfikuje stan uczuć i jej siły. A i Tobie to dobrze zrobi, bo póki co męczysz się z tą raną która sączy się. Cierpisz. Bardzo mi przykro, wiem co to znaczy gdy ktoś wysyła nam sprzeczne sygnały, wodzi za nos, robi nadzieję. Człowiek zakochany łyka wszystko, każdy gest i słowo przeinacza, koloryzuje, wypiera fakty. Gdyby ciebie naprawdę kochała nie stosowałaby żadnych gierek, szkoda byłoby jej na to czasu, byłaby szczera i mówiłaby wprost czego chce, bo wiedziałaby że chce związku z tobą. Rozłąka pozwoli Ci nabrać dystansu do tego. Poprostu rozstań się z nią całkowicie. Bo inaczej będziesz cierpiał gorzej karmiąc się jej ochłapami.

2,523 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2021-04-11 12:02:36)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Zacytowałaś chyba pierwszy post smile Od tego czasu sporo się zmieniło smile Chociaż w sumie..? No nie, nic się nie zmieniło smile

2,524 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-04-11 12:48:04)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
Roxann napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Zastanawiasz się dlaczego prawie nikt nie odpisał na twoją aktualizację? Może dlatego, że tu już wszystko zostało napisane i to w pierwszych kilku postach...

Dokładnie. Ja również tą aktualizację z ciekawością zaczęłam czytać ale już po pierwszych zdaniach uznałam, że w sumie to już było i w zasadzie nic nie zmieniło. Więc co tu komentować?
Jedynie teraz Beckett przyznał, że chce w tym czymś tkwić. Cóż... jego życie, jego sprawa smile

EDIT: Czytając co wyprawia ten mały, przypomniałam sobie, co pisał Anderstud o młodym swojej pani.  I tak się zastanawiam czy to rzeczywiście jest jakieś powszechniejsze zjawisko, że akurat synowie (często mali) samotnych matek są tak rozpieszczeni i nieznośni dla ich nowych partnerów, że aż rzutuje to na całą relację?

Roxann z moich obserwacji nawet najbardziej rozpieszczone dzieci sluchaja  się tam gdy para trzyma wspólny front.
Np dzieciaki  w domu u jednych dziadków są grzeczne i współpracują  A u innych jak dziadowskie bicze. smile
Co do Becketta to słowo "toksyczny" jest uzywane jako usprawiedliwienie ze ciezko z tego wyjść. 
A tak naprawdę  nie jest ciężko tylko autor nie chce, bo nie ma alternatywy. Równie atrakcyjnej wizualnie dla niego kobiety w odpowiednim wieku. smile

2,525 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-11 13:28:31)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
Ela210 napisał/a:

Roxann z moich obserwacji nawet najbardziej rozpieszczone dzieci sluchaja  się tam gdy para trzyma wspólny front.
Np dzieciaki  w domu u jednych dziadków są grzeczne i współpracują  A u innych jak dziadowskie bicze. smile
Co do Becketta to słowo "toksyczny" jest uzywane jako usprawiedliwienie ze ciezko z tego wyjść. 
A tak naprawdę  nie jest ciężko tylko autor nie chce, bo nie ma alternatywy. Równie atrakcyjnej wizualnie dla niego kobiety w odpowiednim wieku. smile

Pewnie masz rację. Ja z kolei w wypowiedziach Becketta wyczuwam jakąś dziwną rywalizację czy dążenie do bycia autorytetem dla tego chłopca i pokazania wszystkim, kto tu rządzi. Być może w ten sposób chce zrekompensować sobie pewne braki w ich relacji czy wcześniejsze perypetie z jej exem, gdzie delikatnie mówiąc jego "męskość" została zdeptana.
Trudno mi ocenić na ile te przykłady czy sporne sytuacje są rzeczywistym problemem i powodem do sprzeczek czy niepokoju, czy Beckett po prostu przesadza. Podejrzewam jednak, że ta kobieta ma inne zdanie na ten temat.
Dla każdej matki dziecko będzie najważniejsze, a on przecież jego ojcem nie jest.
Osobiście uważam, że zbyt wiele ich różni by mogli kiedykolwiek zacząć tworzyć "normalny" związek. Poza tym ona go nie kocha, nie szanuje, nie widzi w nim autorytetu zarówno jeśli chodzi o partnera jak i "przybranego" ojca. I w tym tkwi cały problem. Oboje mają za to braki emocjonalne, które spowodowały, że w jakiś dziwny sposób się od siebie uzależnili. O ile rozumiem podłoże i motywacje tej kobiety (brak wzorca, strach przed odrzuceniem itd.), tak Becketta już zupełnie nie.
Czy rzeczywiście ta potrzeba bycia białym rycerzem, który pokaże jej i dziecku jak wygląda prawdziwy związek i przełamie tę złą passę w jej rodzinie? Tylko paradoksalnie  to jaki oni teraz model relacji tworzą to zupełne przeciwieństwo jakiegokolwiek wzorca, które warto młodemu przekazać. Możliwe, że lepiej by było dla niego gdyby Becketta w ich życiu w ogóle nie było.

Ela210 napisał/a:

 
A tak naprawdę  nie jest ciężko tylko autor nie chce, bo nie ma alternatywy. Równie atrakcyjnej wizualnie dla niego kobiety w odpowiednim wieku. smile

No tak, już gdzieś było o potrzebie podbudowywania ego atrakcyjną kobietą. Tu przynajmniej ten warunek ma spełniony, nie ważne, że w relacji kobieta pokazała mu gdzie jego miejsce ale może pochwalić się piękna, zaradną panią doktor? Może!
Dlatego zaciska zęby i wraca mimo, że co rusz odchodzi, spotyka z jakimiś innymi też "pięknymi" ale potem i tak wraca bo jednak ocena pewnie poniżej 7/10. wink

2,526 Ostatnio edytowany przez Pronome (2021-04-11 16:30:29)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Oj Beckett, szkoda mi ciebie, ale jak to mowia, najciezej jest wygrac z samym soba. To nie masz szans na przetrwanie, spokoj i spelnienie. Nie w takim ukladzie, gdzie oboje siebie nawzajem uzywacie, przy czym w dodatku ona cie nie kocha. Stres pewnie juz zbiera zniwo. Roznie moze byc, wszystko zalezy od ciebie, jak chcesz dalej swoja historie napisac. Mozesz dalej trwac w swoim uzaleznieniu i skupiac sie na niewlasciewej osobie, co na chwile obecna deklarujesz, mozesz tez zaczac wszystko od nowa. Wazne, abys za 5-10 lat, z perspektywy czasu, nie myslal o tych latach jako o straconych i okupionych wielkimi kosztami.

2,527 Ostatnio edytowany przez Chio (2021-04-12 07:51:05)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Mi przychodzą dwa wnioski do głowy:
1. Pani D. już długo chodzi jak pamiętam do psychologa czy coś z tego wynika,poza usprawiedliwianiem swoich braków, niechęci do podejmowania decyzji,diagnozami przy każdej kłótni? Po co w zasadzie chodzicie po psychologach,jak nic z tego nie wynika,poza stawianiem diagnoz na temat kolejnych beznadziejnych zachowań i podpierania się nimi przy każdej kłótni.Jaką pracę wykonaliście nad sobą?Jak na razie jestem taki/taka i ch....   . Ja widzę dwoje leni, egoistów,niedojrzałych do związków ludzi,tu już nie ma znaczenia kto gorszy, lepszy ,ma większą ,mniejsza rację. Ciągłe pitu pitu ,a pracy nad sobą żadnej.Gdybys Backett wykonał minimum roboty nad sobą to sam byś nie chciał być w tej relacji.
2. Dzieci szybko rosną, czym zakleicie dziurę w waszej relacji ,gdy Młody będzie miał swój świat,swoje młode życie?Ciągle zaslaniacie się
Dzieckiem. Kiedyś będziecie toksycznymi bluszczami dla tego chlopaka.To nie on jest tutaj problemem, chociaż Dzieci potrafią dać w kość.Roxi ma rację ciągle dla Dziecka chcesz być kapitanem,a jak to pisał Anderstud jesteś majtkiem i nim będziesz.Kazdy kolejny rok to pokazuje.Im Dziecko będzie starsze tym bardziej to odczujesz. Mam wrażenie, że oboje nie tylko pani D. próbujecie całym sobą wypełniać przestrzeń tego Dziecka. Jak jest małe to jeszcze zrozumiałe,ale im starsze się robi tym będzie bardziej samodzielne ,w myśleniu też:)wypunktuje Was ile wlezie ale to za chwilę,za moment, jeśli nie stłamśliliscie go doszczętnie.

2,528 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-04-12 15:17:40)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
Chio napisał/a:

Mi przychodzą dwa wnioski do głowy:
1. Pani D. już długo chodzi jak pamiętam do psychologa czy coś z tego wynika,poza usprawiedliwianiem swoich braków, niechęci do podejmowania decyzji,diagnozami przy każdej kłótni? Po co w zasadzie chodzicie po psychologach,jak nic z tego nie wynika,poza stawianiem diagnoz na temat kolejnych beznadziejnych zachowań i podpierania się nimi przy każdej kłótni.Jaką pracę wykonaliście nad sobą?Jak na razie jestem taki/taka i ch....   . Ja widzę dwoje leni, egoistów,niedojrzałych do związków ludzi,tu już nie ma znaczenia kto gorszy, lepszy ,ma większą ,mniejsza rację. Ciągłe pitu pitu ,a pracy nad sobą żadnej.Gdybys Backett wykonał minimum roboty nad sobą to sam byś nie chciał być w tej relacji.
2. Dzieci szybko rosną, czym zakleicie dziurę w waszej relacji ,gdy Młody będzie miał swój świat,swoje młode życie?Ciągle zaslaniacie się
Dzieckiem. Kiedyś będziecie toksycznymi bluszczami dla tego chlopaka.To nie on jest tutaj problemem, chociaż Dzieci potrafią dać w kość.Roxi ma rację ciągle dla Dziecka chcesz być kapitanem,a jak to pisał Anderstud jesteś majtkiem i nim będziesz.Kazdy kolejny rok to pokazuje.Im Dziecko będzie starsze tym bardziej to odczujesz. Mam wrażenie, że oboje nie tylko pani D. próbujecie całym sobą wypełniać przestrzeń tego Dziecka. Jak jest małe to jeszcze zrozumiałe,ale im starsze się robi tym będzie bardziej samodzielne ,w myśleniu też:)wypunktuje Was ile wlezie ale to za chwilę,za moment, jeśli nie stłamśliliscie go doszczętnie.

Pełna zgoda.
Beckett początkowo problemów w swoim związku dopatrywał w jej exie, potem przeszło na dziecko (kwestie dotyczące wychowania), doszły jej problemy emocjonalne itd. (btw ewidentnie jego też).
Beckett za wszelką cenę chce zdobyć autorytet, może wciąż "miłość" Pani D. Efekt jest jednak taki, że poza (psychologicznymi) wnioskami dlaczego jest jak jest nic nie zmienia. On co rusz się buntuje, tupie nóżką, "odchodzi" w nadziei, że Pani D. się ogarnie i zacznie go traktować poważnie ale tak się nie dzieje i terapie nie pomagają, szantaże też nie.
Próby poznania innych kobiet też nie.
Prawda jest jednak taka, że Beckett gdyby chciał, to mógłby jeszcze stworzyć "normalny" związek i swoją rodzinę, Pani D. już (wbrew pozorom) na tym nie zależy - jest niezależna, ma dziecko i przydupasa (sorry Beckett).
Granie dzieckiem nic nie da. On ma ojca.
Zresztą te jego fochy za krzyki małego... które dziecko nie krzyczy? Nie znam też chyba żadnego kilkuletniego dziecka, które by sprzątało za każdym razem za sobą.
Nie wątpię, że ona jest nadopiekuńczą matką ale ... przez Becketta niewątpliwie przemawia frustracja.

2,529

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Cześć. Dziękuję za opinie i uwagi. Biorę je sobie do serca i zestawiam z rzeczywistością i moją perspektywą.

Oczywiście nadal jesteśmy razem. Nie wiem do końca dlaczego, ale od kilku już miesięcy moja partnerka jest stabilna w uczuciach, wspierająca, przestała mieć okresy chłodu i odsuwania się. Może to efekt terapii. Jest zaangażowana i ciepła. Namiętna i szukająca bliskości. Nawet niedawno sama zaczęła sugerować...wspólne dziecko.

W kwestii wychowania młodego zaczęliśmy też mieć wspólny front. Przelało się w niej, bo dzieciak zaczął tak rządzić i stał się tak rszczeniowy i nie uznający autorytetów, że sama zaczęła wprowadzać zasady i być konsekwentna. Są nawet pierwsze efekty. Pozytywne.

Ale ja mam jednak jakiś problem z tym wszystkim. Tak jakbym cały czas czuł.sie pokrzywdzony przeszłością, czuję się jak osoba zdradzona może trochę. Albo wypalona walką o związek? Prowokuję czasem kłótnie, tak jakbym musiał wylądować złość. Ona to dzielnie znosi, ale tak się nie da zyc.

2,530 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-17 17:21:15)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

wspólne dziecko.

To jest prawdziwe wyzwanie smile
Masz wybór przestać czepiać się najbardziej siebie i zadręczać ,lub zacząć naturalnie żyć otworzyć się na to.
Urodzenie dziecka potrafi sprawić wiele jeżeli się tylko chce.Oczywiście nie ma nic na zawsze, ale dziecko może dać kopa w dojrzewaniu byciem mężczyzną.

Może wreszcie tak się umęczycie tą walką że oboje poddacie się matce naturze i działaniom sił wyższych smile

Trudno powiedzieć czy Twoja kobieta wydłużyła okresy przyciągania czy to efekt terapii ,jej obecne zachowanie i postawa czas pokaże
a Ty jak napisałem wyżej męczysz się i dręczysz najbardziej z samym sobą musisz być jakiś idealny i wszystko w koło ,łamanie stereotypów i różnych wzorów to świetna przygoda mówię Ci ,choć na początku trochę robi się innym na złość to taka motywacja może przejść w inspiracje smile

2,531

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Łatwo powiedzieć "masz wybór", drogi paslawku. Mądry i doświadczony chłop jesteś i wiesz jak czasem trudno, gdy emocje ograniczają ten wybór, gdy się nad nimi nie panuje.

Wiele osób tutaj miało rację - ostatnie dwa lata zdeptały moje poczucie własnej wartości.

2,532

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

No w końću jakiś postęp wink Oby tylko nie była to górka przed kolejnym dołkiem..

2,533 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-06-18 17:27:07)

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Łatwo powiedzieć "masz wybór", drogi paslawku. Mądry i doświadczony chłop jesteś i wiesz jak czasem trudno, gdy emocje ograniczają ten wybór, gdy się nad nimi nie panuje.
.

Z tymi wyborami masz rację ,bo w sumie to taki "mądry"  jestem po różnych doświadczeniach i popełnianych błędach,ale ciągle wierzę i właściwie to wiem , że dokonywanie wyborów ,nie krzywdząc siebie i innych oraz  panowanie nad emocjami - nie robiąc z nimi różnych sztuczek, można wyćwiczyć świadomością i jej rozwojem,a Ty nie jesteś jakoś wybitnie porąbany moim zdaniem ,naprawdę wiek tu nie ma istotnego znaczenia.A stwierdzenie i dobitne odkrycie, że moje poczucie wartości budowałem często na badziewiastych podstawach i że było zależne ,łatwo było je zburzyć,a samoocena wcale nie była taka "samo" ani oceną nawet nie była, tylko okrutnym sądem lub próżnością, no było bolesne ,ale pogodzenie się z sobą  przynosi ulgę i pogodę ducha niezależną, integrującą.Bycie dzielnym i niezłomnym "bohaterem" czasem też uderzało mi wodą sodową do głowy tak jak sukcesy zawodowe. 

Ciężko jest tylko lekko żyć Beckett.
Trzymaj się .

2,534

Odp: Sprzeczne sygnały eks?
beckett napisał/a:

Łatwo powiedzieć "masz wybór", drogi paslawku. Mądry i doświadczony chłop jesteś i wiesz jak czasem trudno, gdy emocje ograniczają ten wybór, gdy się nad nimi nie panuje.

Wiele osób tutaj miało rację - ostatnie dwa lata zdeptały moje poczucie własnej wartości.

A Ty korzystasz z terapii?

2,535

Odp: Sprzeczne sygnały eks?

Nie. Być może powinienem. Głupio przyznać, ale dodatkowy tysiak miesięcznie bylby teraz dla mnie sporym obciążeniem. Moja firma działa w branży eventowej. W marcu 2020 roku całkowicie odcięło mnie od przychodów. Częściowo zmieniliśmy profil działalności, trzeba było inwestować w nową gałąź, walczyć o klientów (co trwa nadal, budowanie pozycji na rynku nie trwa rok). Dopiero kilka miesięcy temu przestałem generować długi i zacząłem widzieć światełko w tunelu.
Zresztą ta sytuacja mocno mnie rozbiła, mnóstwo stresu. Miałem ugruntowaną pozycję i klientów zagranicznych. Od dobrych kilku lat w zasadzie nie martwiłem się o pieniądze. Wszystko runęło.

Posty [ 2,471 do 2,535 z 2,625 ]

Strony Poprzednia 1 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Sprzeczne sygnały eks?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024