Bagiennik - czytam ten wątek bo widzę mnóstwo analogii z moim życiem.
I pytanie czy zawirowania w życiu prywatnym nie wpływają na pracę - u mnie nie wpływały, nawet jeśli sytuacja była tragiczna- w pracy skupiałam się tylko i wyłącznie na pracy.
1,756 2019-09-12 13:21:03
1,757 2019-09-12 13:23:03 Ostatnio edytowany przez beckett (2019-09-12 13:24:39)
Dam sobie radę w przyszłych związkach. Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. I odetchnę w końcu z ulgą.
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. I uświadomiłem jej to właśnie. Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże.
1,758 2019-09-12 14:28:57
Becketta tylko dlaczego oddajesz, swoje życie w cudze ręce,zwlaszcza takie które sam wiesz że są toksyczne nieodpowiedzialne,niedojrzałe,pokręcone? Dlaczego zamierzasz rozsądkowi kogoś kto przez ten czas nie zachowywał się rozsądnie?Czy uważasz że Twoje życie jest aż tak mało warte i nie masz na nie wpływu.Zawierzasz komuś komu zawierzyć nie możesz.
1,759 2019-09-12 14:41:26
Przecież jej zdanie jest drugorzędne. To Twoje życie i Twoja decyzja!!
Dla mnie wygląda to na "oddanie" pałeczki Pani D, żeby to ona zakończyła. Co jak wiemy, nigdy nie nastąpi bo jesteś dla niej za wygodny.
1,760 2019-09-12 15:22:08
Ona jest dyrygentem a Ty muzykiem, przynajmniej w tej chwili. Jeśli naprawdę zależy Ci na szczęściu to spraw, żebyś SAM był sobie w końcu dyrygentem Po Twoim ciągłym trwaniu w tej relacji, wygląda to tak, jakbyś nie mógł czy wręcz nie chciał tego przerwać, bo Ci to odpowiada. Odpowiada Ci to i wystarcza.. Powiedz czy tak rzeczywiście jest? Jeśli nie, to zastanów się czego Ci brakuje i czy ona może Ci to dać?
Chociaż na to ostatnie pytanie chyba już znasz odpowiedź...
1,761 2019-09-12 17:55:53 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-09-12 18:06:54)
Wiesz Beckett, nie wiem kim Ty tam z zawodu jesteś, ale jeżeli nie rzecznikiem prasowym, to minąłeś się z powołaniem.
Potrafisz pięknie lawirować, zaprzeczać faktom i samemu sobie. Do tego dochodzą jakieś cytaty (pseudo)naukowe, wybielanie itd.
Niby piszesz, że sam wiesz czego chcesz i swoich zasad trzymasz … a jak co do czego decyzję zostawiasz jej, bo sam nie potrafisz. Już n razy złapaliśmy Cię tu na kłamstwie. A Ty dalej z uporem maniaka... nie jest tak jak myślicie.
Tak, niby jak się od niej uwolnisz to wróci Beckett - samiec Alfa, ale teraz ot tak przez przypadek nie potrafi się wywikłać z toksycznej relacji dając sobą pomiatać zostawiając ostatnie słowo Pani.
Gdzie tu logika?
No ja od dawna widzę, że nie piszesz (całej) prawdy (dlatego gubisz w zeznaniach). Ale mi to lotto.. to tylko forum.. możemy się wypowiedzieć, pośmiać itd.
PS. Ja z zawodu jestem analitykiem, umysłem ścisłym, do tego mam b dobrą pamięć... więc ja zwyczajnie się nie nabieram na Twoje niby pięknie przedstawione sprzeczne fakty. Jestem tylko ciekawa kto w Waszej walce o większą manipulację wygrywa. Ty czy ona. I stawiam na nią, mimo, że taka dobra delikatna, wrażliwa... I myślę, że się nie mylę.
1,762 2019-09-12 18:16:01
No nieźle Rox. Nie minąłem.
Ale to pierwszy raz kiedy dobrze trafiłaś strzelając z biodra na oślep
Piszę prawdę. Całą. Aż za dużo tych szczegółów podałem. Zaraz będę słynny na całą nadwiślańską krainę i będę musiał emigrować ze zmienionym paszportem.
1,763 2019-09-12 18:24:16
Piszę prawdę. Całą. Aż za dużo tych szczegółów podałem.
To skąd te sprzeczności w zeznaniach? No chyba, że Ty sam już się gubisz w odbiorze i ocenie sytuacji … błądzisz jak dziecko we mgle. Raz piszesz jedno, raz drugie.
1,764 2019-09-12 18:42:21 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-12 18:54:43)
No nieźle Rox. Nie minąłem.
Ale to pierwszy raz kiedy dobrze trafiłaś strzelając z biodra na oślep![]()
Piszę prawdę. Całą. Aż za dużo tych szczegółów podałem. Zaraz będę słynny na całą nadwiślańską krainę i będę musiał emigrować ze zmienionym paszportem.
Wydaje Ci się
Problem chyba polega na tym, że Ty liczysz, że kobieta podejmie męską decyzję i racjonalnie wybierze życie z Tobą.
Ale to kobieta która tym się nie pokieruje. A poza tym ona jest kierowana całe życie przez matkę chyba i to budzi jej podświadomy opór.
Ty jesteś ze swoimi dobrymi intencjami kolejną osobą która .. naciska chyba, chociaż jest zrozumiałe, że chcesz mieć jasność sytuacji.
Jej kochanek nic od niej nie chciał i niczego nie wymagał, widzisz różnicę? Po prostu chyba niechcący dołączyłeś do "grupy trzymającej kontrolę"
1,765 2019-09-12 19:23:48
Dam sobie radę w przyszłych związkach. Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. I odetchnę w końcu z ulgą.
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. I uświadomiłem jej to właśnie. Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże.
Powtórzę to po raz ostatni - dopóki laska czerpie korzyści z tego układu, to sama tego nie zakończy nigdy, bo jak już tu mamy ustalone nie jest idiotką.
Dopóki nie musi dawać i robić więcej niż chce, bo wystarczy jedno jej westchnienie, żeby było jak ma być, to nic więcej nie da ani nic nie zrobi, bo po co.
Dopóki nie sprzeciwisz się otwarcie i stanowczo jej woli, a może chodzić o dosłownie jakąś błahą pierdołę, możesz spać spokojnie, bo nic się nie zmieni.
Tak wygląda sytuacja i tak się sprawy mają. Dorabianie do tego całej martyrologii z trudnym dzieciństwem w tle... to jest tylko temat zastępczy
i pretekst dla nic nie robienia w kwestii wprowadzenia rozwiązań ostatecznych, o których czytam tu już od ponad roku, a nie zrobiłeś absolutnie nic.
I nie zrobisz, dopóki pańcia się tobą nie znudzi do tego stopnia, że będzie miała odruch wymiotny na twój widok, albo sobie nie pozna kogoś nowego.
Zajebista perspektywa, co? Masz to na co się godzisz, Beckett...
1,766 2019-09-12 19:38:00
Skoro juz wiemy mniej wiecej czym Beckett aie zajmuje, powinnismy inaczej odczytywac jego posty. Dla przykładu: "Dam sobie radę w przyszłych związkach. (MAM NADZIEJE, ZE JAK JUZ MNIE OLEJE TO ZNAJDE SOBIE KOGOS PRZYNAJMNIEJ W 1% TAK WSPANIAŁEGO!) Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. (OBYM NIE OSZALAŁ JAK TO ZAKOŃCZY) I odetchnę w końcu z ulgą. (I NIE RZUCĘ SIĘ Z 8 PIĘTRA)
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. (UROBIŁA MNIE JAK PIERWSZEGO LEPSZEGO) I uświadomiłem jej to właśnie. (A ONA MA TO W DUPIE) Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. (CO MAM K... ROBIĆ?!) Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. (JESTEM TAKI BEZWOLNY) Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże. (BĘDĘ PŁAKAŁ!)"
1,767 2019-09-12 19:48:39
Skoro juz wiemy mniej wiecej czym Beckett aie zajmuje, powinnismy inaczej odczytywac jego posty. Dla przykładu: "Dam sobie radę w przyszłych związkach. (MAM NADZIEJE, ZE JAK JUZ MNIE OLEJE TO ZNAJDE SOBIE KOGOS PRZYNAJMNIEJ W 1% TAK WSPANIAŁEGO!) Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. (OBYM NIE OSZALAŁ JAK TO ZAKOŃCZY) I odetchnę w końcu z ulgą. (I NIE RZUCĘ SIĘ Z 8 PIĘTRA)
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. (UROBIŁA MNIE JAK PIERWSZEGO LEPSZEGO) I uświadomiłem jej to właśnie. (A ONA MA TO W DUPIE) Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. (CO MAM K... ROBIĆ?!) Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. (JESTEM TAKI BEZWOLNY) Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże. (BĘDĘ PŁAKAŁ!)"
Genialne! Chapeau bas
1,768 2019-09-12 20:29:58
Skoro juz wiemy mniej wiecej czym Beckett aie zajmuje, powinnismy inaczej odczytywac jego posty. Dla przykładu: "Dam sobie radę w przyszłych związkach. (MAM NADZIEJE, ZE JAK JUZ MNIE OLEJE TO ZNAJDE SOBIE KOGOS PRZYNAJMNIEJ W 1% TAK WSPANIAŁEGO!) Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. (OBYM NIE OSZALAŁ JAK TO ZAKOŃCZY) I odetchnę w końcu z ulgą. (I NIE RZUCĘ SIĘ Z 8 PIĘTRA)
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. (UROBIŁA MNIE JAK PIERWSZEGO LEPSZEGO) I uświadomiłem jej to właśnie. (A ONA MA TO W DUPIE) Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. (CO MAM K... ROBIĆ?!) Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. (JESTEM TAKI BEZWOLNY) Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże. (BĘDĘ PŁAKAŁ!)"
Wygrałeś internety!
1,769 2019-09-12 21:54:16 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-12 22:20:22)
Powiem Ci co zrobilabym na Twoim miejscu Beckett .jeśli Twoja koncepcja jest prawdziwa. I ona jest bardziej pogubiona niż wyrachowana...
Nie zrywaj z nią ale się zdystansuj.. Nie emocjonalnie do niej ale zaangażowaniem i kontrolą. Spotykaj dużo rzadziej nie angazuj w codzienne życie póki się nie zdecyduje. I dopiero wtedy dostaniesz prawdą między oczy a decyzja będzie jej bez nacisku. Zobaczysz czy chce być bliżej czy nie.
Bo Ty jesteś jak niewierny Tomasz musisz włożyć dłoń..
Zyskasz pewność, zyskasz spokój.
1,770 2019-09-13 07:54:18
Beckett czeka aż ona kopnie go w doope, jeśli ona tego nie zrobi on nie odejdzie.
1,771 2019-09-13 08:52:35 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-13 08:52:47)
Skoro juz wiemy mniej wiecej czym Beckett aie zajmuje, powinnismy inaczej odczytywac jego posty. Dla przykładu: "Dam sobie radę w przyszłych związkach. (MAM NADZIEJE, ZE JAK JUZ MNIE OLEJE TO ZNAJDE SOBIE KOGOS PRZYNAJMNIEJ W 1% TAK WSPANIAŁEGO!) Jak już przyjdzie realny koniec bez odwołania to się pozbieram szybko. (OBYM NIE OSZALAŁ JAK TO ZAKOŃCZY) I odetchnę w końcu z ulgą. (I NIE RZUCĘ SIĘ Z 8 PIĘTRA)
Sęk w tym że jestem podatny na jej przeciąganie tematu. (UROBIŁA MNIE JAK PIERWSZEGO LEPSZEGO) I uświadomiłem jej to właśnie. (A ONA MA TO W DUPIE) Bo ze wszechmiar najsensowniejsze jest rozstanie się, definitywne. (CO MAM K... ROBIĆ?!) Liczę ze i ona stanie się odpowiedzialna za nas dwoje. (JESTEM TAKI BEZWOLNY) Przestanie uciekać i liczyć że wszystko samo się jakoś rozwiąże. (BĘDĘ PŁAKAŁ!)"
Rozbiłeś bank To chyba najlpesza diagnoza osobowości Autora i podsumowanie jego działań
1,772 2019-09-13 17:14:33
Powiem Ci co zrobilabym na Twoim miejscu Beckett .jeśli Twoja koncepcja jest prawdziwa. I ona jest bardziej pogubiona niż wyrachowana...
Nie zrywaj z nią ale się zdystansuj.. Nie emocjonalnie do niej ale zaangażowaniem i kontrolą. Spotykaj dużo rzadziej nie angazuj w codzienne życie póki się nie zdecyduje. I dopiero wtedy dostaniesz prawdą między oczy a decyzja będzie jej bez nacisku. Zobaczysz czy chce być bliżej czy nie.
Bo Ty jesteś jak niewierny Tomasz musisz włożyć dłoń..
Zyskasz pewność, zyskasz spokój.
To na nic. Przecież oni przerabiali to poniekąd kilka msc temu. Jaka decyzja ma być bez nacisku? Przecież pierwsze i najważniejsze Pani D. go nie kocha. A motywy i schemat jej działania opisał bardzo celnie Anderstud. Ona go nie zostawi ani z nim nie będzie.
Zwalanie wszystkiego na schematy wyniesione z dzieciństwa to też trochę pójście na łatwiznę. Tak jakbyśmy sami byli wobec tego bezwolni. Bez przesady, ta Pani nie wychowała się w jakiejś patologii, może i miała kilku "wujków" ale ma bardzo dobry kontakt z matką, która też ma jakąś tam pozycję społeczną, skończyła studia, ma zawód, który wykonuje itd. To jej zagubienie to kolejna moim zdaniem nadinterpretacja Becketta, który nie może się pogodzić z tym, że tej Pani tak szybko ta wielka miłość do niego przeszła a i ona sama pomimo swej delikatności i wrażliwości święta nie jest. A tak ją tu wybielał... że aż z poważnej, majętnej Pani Doktor zrobił zacofaną, poruszającą się we mgle 'amebę' bez komputera i podstawowych znajomości dotyczących antykoncepcji.
Ale skoro on sam mówił o sobie jako o samcu Alfa, to naginanie przez niego rzeczywistości z czasem, kiedy podawał kolejne FAKTY, nie tylko własną opinię, stało się oczywiste. Dla mnie było niepojęte, jak dorosły, chyba inteligentny facet na poziomie, nie potrafi realnie ocenić sytuacji, skojarzyć faktów itd. Tylko jak mantrę powtarza jakieś farmazony, które mają się nijak do sytuacji jaką przedstawia. Ba! Nawet sam sobie zaprzecza, kiedy wystarczy sięgnąć kilka stron wstecz i czarno na białym.
Ale gratuluję mu umiejętności, bo jako rzecznik na pewno się sprawdza.
Beckett ja Ci radzę, oddziel życie prywatne od pracy i spójrz realnie na ten swój pseudozwiązek.
1,773 2019-09-13 17:50:53
Beckett jesteś we friendzone + seks.
Ty chyba mylnie uważasz, że skoro ona nadal się z Tobą spotyka to znaczy, że "również nie może się od Ciebie uwolnić". Ale... U niej to wygoda, a u Ciebie zaangażowanie emocjonalne. Ona już powiedziała, że Cię nie kocha. Co jeszcze musi się zdarzyć? Niedługo naprawdę obrazek, który ktoś tu kiedy przytacza, że pani doktor zabawia się na łóżku z panem ojcem a Ty potulnie pytasz, czy nie przynieść im czegoś zimnego do picia - zisci się. Bo przecież ona miała trudno dzieciństwo. Bo to, bo tamto. Każdy w pewnym sensie ma lub miał trudne życie. Ale to nie usprawiedliwia takiego zachowania.
1,774 2019-09-13 18:09:33
Nie, nie przerabiali. Beckett cały czas trzymał rękę na pulsie I pamiętam, jak protestował, że nie może inaczej.
Oj Roxann, Po tym co tu w paru postach między wierszami wyczytałam o matce pani D, to przysięgam, wolałabym Twoją. serio.
Moim zdaniem to kobieta która nie da się córce odpępowić, dla jej niby dobra.
Z całym szacunkiem dla Anderstuda czy Beki - oni mogą celować w inny target kobiet.. Skutek podobny a żródło gdzie indziej.
Szanse na happy end też oceniam na niewielkie, ale jak Beckett chce sprawdzać to niech to zrobi.
1,775 2019-09-13 20:03:46
Oj Roxann,
Po tym co tu w paru postach między wierszami wyczytałam o matce pani D, to przysięgam, wolałabym Twoją. serio.
Bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś.
Moja matka jako matka to ideał matki. Gdyby wyłączyć problem alkoholowy. No wiadomo, że u mnie nie było libacji itd. Rodzina ogólnie na poziomie, szanowana, tata wręcz chwalił matką (bo to piękna kobieta) ale pomiędzy nimi ok 20l różnicy .. dlatego myślę, że trochę z tego powodu zdrada była... nie ważne. Mój ojciec też nie wygląda na swoje lata... kobiety go podrywają itd. Szczerze? Myślałam, że ojciec zdradza wciąż matkę.. ale przyznał mi że ok flirtował i ma dzieci pozamałżeńskie ale sprzed ślubu ale nigdy nie zdradził po. Ja już nie wiem komu wierzyć. Matka uważała że mści się za dawny romans a sam flirtuje... nie dojdziesz.
Ja wbrew może pozorom rozumiem Panią D. Też jestem niezależną finansowo itd. kobietą, choć kilka l młodszą i bez dziecka ale facet który zacznie mnie ustawiać w imię rodziny u mnie nie przejdzie. Mam ten komfort, że nic nie muszę a jedynie mogę. Jestem absolutnie odcięta od rodziny z mniejszej miejscowości co to zaraz nalegają na ślub by przed rodziną i kościołem pokazać. No dobra mam sporo starszego faceta.. ale chyba ja go wybrałam i mam gdzieś jego wcześniejsze życie, akceptuję że ma 20-letnią córkę itd. kocham go i chcę z nim być..
1,776 2019-09-13 23:05:01 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-13 23:06:51)
Może mam dziwne podejście, ale jak teraz na to patrzę, to wyłania się coś ciekawego.
Na początku, jak przeczytałem ten wątek( nie wiedząc nic o wątku Radeusza) zwyczajnie było mi żal chłopa, który, jak mi się wtedy wydawało, nieszczęsliwie wpadł. Trochę zawierzyłem temu co mówi i zacząłem mu mocno kibicować. Jednak po tym wszystkim, co tutaj zostało przedstawione, jedyne co mogę czuć to współczucie, tylko teraz nie wiem do kogo? Beckett, czy samo stwierdzenie pani D., że Ciebie już nie kocha, powiedziane WPROST i OTWARCIE nie było w stanie otworzyć Ci oczu? Nie mówię, o czerwonej lampce, bo ta juz dawno powinno się zapalić, już na samym poczatku. Czy wobec tego , teraz, po wątpliwościach, które Cię nachodzą, masz siłę i chęć dalej to znosić? I wmawiać sobie odrębną rzeczywistość, udając, że to wszytsko Ci odpowiada, skoro nie możesz mieć więcej?
Ilu użytkowników tego forum zareagowałoby w ten sposób co Autor, po usłyszeniu od partnera,że ten (już)nas nie kocha?
1,777 2019-09-13 23:17:40 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-13 23:19:36)
Może tak samo jak na kocham Cię niepoparte czynami? Słowa są mniej ważne niż czyny..
Nie zawsze ludzie są spójni.
A On dostaje sporo od tej Pani- dodatkowo cały czas analizuje siebie, czy nie popełnia błędu, sam chce ogarnąć sytuację.
Słowo kocham może co innego znaczyć dla różnych ludzi- dla jednego kocham Cię bo jestem cały Twój i zawsze przy Tobie, dla kogoś innego Kocham więc daję Ci wolność.
1,778 2019-09-13 23:47:00 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-13 23:47:58)
Słowo to jedno.
Ale to wszystko, co Autor opisuje, czyli właśnie czyny jego Pani D. wywołują sporo wątpliwości, co do charakteru tego związku i wkładu w nie obojga partnerów. Wkład, jak dla mnie, jest mocno dysproporcjonalny.
Skoro mu to jednak odpowiada...
1,779 2019-09-14 08:50:34
Ilu użytkowników tego forum zareagowałoby w ten sposób co Autor, po usłyszeniu od partnera,że ten (już)nas nie kocha?
Żeby to było takie proste. Po tym jak to usłyszałem, to zakomunikowałem że to koniec. Po czym następuje jej zwrot o 180 stopni. I słyszę co innego, okraszonego żalami że sama ma dość huśtawek uczuć do mnie.
Można stawiać na wyrachowanie i oscarową grę aktorską. Można też wierzyć w problemy emocjonalne. Efekt jednak jest ten sam.
1,780 2019-09-14 08:58:49
To nie ona ma problem tylko Ty, a swoją postawą utwierdzasz ją że cokolwiek zrobi Ty będziesz obok.
1,781 2019-09-14 09:00:18
Zgadzam się. Nie wierzę jednak że aktualny stan zawieszenia jej pasuje.
1,782 2019-09-14 09:04:33
Zgadzam się. Nie wierzę jednak że aktualny stan zawieszenia jej pasuje.
A Tobie pasuje?
1,783 2019-09-14 09:10:45
Cóż za pytanie. Oczywiście że nie. Ale nie jest łatwo przestać wierzyć że to ma sens dlugofalowy. Trudno zostawić mi też dziecko. Jestem z nim codziennie i przywiązałem się.
1,784 2019-09-14 09:18:11
Cóż za pytanie. Oczywiście że nie. Ale nie jest łatwo przestać wierzyć że to ma sens dlugofalowy. Trudno zostawić mi też dziecko. Jestem z nim codziennie i przywiązałem się.
Zadałem to pytanie gdyż Twoje postępowanie jest sprzeczne z tym co mówisz. Gdzie Ty widzisz sens w swoi i jej postępowaniu? Obije tylko przeciągacie to co jest nieuniknione. Przestań ją i siebie tłumaczyć, wiesz co powinieneś zrobić to zrób to.
I nie zasłaniaj się dzieckiem, nic mu nie będzie a jak znikniesz z jego życia to zapomni o Tobie, normalna kolej życia.
1,785 2019-09-14 09:56:52
Dziecko nie jest kartą przetargową. Żeby było jasne.
1,786 2019-09-14 10:07:45
Dziecko nie jest kartą przetargową. Żeby było jasne.
Jasne że nie jest ale to Ty piszesz że dziecko do Ciebie się przywiązało a Ty do niego, to wygląda na próbę tłumaczenia siebie z braku podjęcia decyzji o odejściu.
Tak samo jak jej motanie się ma tłumaczyć Ciebie w trwaniu przy niej a doskonale wiesz że żadna terapia, psycholog czy czas jej nie pomogą.
1,787 2019-09-14 10:26:16 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-09-14 10:28:29)
Cóż za pytanie. Oczywiście że nie. Ale nie jest łatwo przestać wierzyć że to ma sens dlugofalowy. Trudno zostawić mi też dziecko. Jestem z nim codziennie i przywiązałem się.
Widzisz Beckett, gdybyś posłuchał wcześniej rad forumowiczów, zyskałbyś co najmniej pół roku a tak nadal stoisz w miejscu. John Ci dobrze radził, odstaw seks, zobaczysz co Was rzeczywiście łączy. A może to Ty chcesz od niej zbyt wiele? Chcesz by Cię kochała tak jak na początku Waszego "związku", każdy jej chłodniejszy gest odbierasz jako odrzucenie. Pisałeś, że irytuje ją w Tobie wiele rzeczy. Oczywiście Ty uważasz to za błahostki ale dla niej mogą to być rzeczy, które powodują, że zwyczajnie ma Cię (na choćby chwilę) dość. U Was seks jest od początku tym, co rozładowuje napięcia i zamiata sporne sprawy pod dywan. Ale ile tak się da? Myślę, że bardzo niepewnie czujesz się w tej relacji, ba! nawet bym się pokusiła o stwierdzenie, że masz przy Pani D. kompleksy, dlatego każdy jej grymas odbierasz tak a nie inaczej. Tak jakbyś czuł w kościach, że za "słaby" jesteś dla niej. Ale potem znów jest seks, namiętność, bliskość... czujesz, że Pani D. na Tobie zależy, że o Ciebie dba i tak do kolejnego razu, kiedy zauważysz u niej osłabienie uczuć. Jak dodamy jeszcze do tego jej relacje z ex, brak jasnej chęci ponownego zamieszkania razem, to nie dziwi, że Twoje frustracje są coraz większe. Niby gdzieś tam czujesz, że jesteś lepszą partią niż ojciec dziecka, ale pewności nie masz. Przy tak niskim poczuciu własnej wartości, sam jesteś punktem zapalnym tych sytuacji. Reagujesz jak w gorącej wodzie kąpany. Ja się nie dziwię, że oboje jesteście tym wykączeni, bo ileż tak można. Daj jej być sobą, pozwól na gorsze chwile, nawet dystansu do Ciebie, przyjmij na klatę to, że coś w Tobie może ją drażnić itd.
1,788 2019-09-14 10:50:37
Dokładnie jak Roxann pisze- puść tę kontrolę i miej odwagę się Wam przyjrzeć.
Ona Cię zaprasza? Ty ją zapraszaj do siebie. Samą, bez dziecka.
1,789 2019-09-14 10:57:40 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-14 11:01:18)
To wyobraź Sobie Beckett siebie jak "łazisz" za dziewczyną i co jakiś czas wyrażasz swoje podejrzenia,wątpliwości.
Pytaniami "kochasz mnie ?" stwierdzeniami nie "kochasz mnie" stałą obserwacją jej zachowań min gestów to paranoja o której pisze Roxann kto to zniesie i ile można mieć cierpliwości dla takiego jojczenia no sorry jeszcze w dodatku po seksie.
Taka koncentracja na mowie ciała słowach innej osoby jest upierdliwa i męcząca w dodatku Twoja pewność w przeczuwaniu wyczuwaniu nastrojów chłodu ciepła jest mocno przesadzona moim zdaniem ten chłód to projekcje on jest w Tobie co w danym momencie czuje pani Doktor to tylko ona wie czasem trafisz a czasem nie w swoich i interpretacjach stanu "ducha" pani D.
Pani Doktor nie jest ani dobra ani zła jest aktorka i nie jest manipuluje i nie manipuluje wie co czuje i nie wie ma różne myśli i uczucia ,bo jest jaka jest i jest wolnym człowiekiem może to wszystko robić.
Zobacz ile w Tobie iluzji błędnych wrażeń urojonych zdarzeń miraży.
Teraz nawet jak dziewczyna wyrwie sobie serce i poda Ci je na dłoni to będziesz mieć wątpliwości .
Pomijając (co trudno uczynić ) stan psychiczny Twojej dziewczyny jej problemy z sobą to Ty kompletnie nie dajesz jej wolności
tej emocjonalnej głównie chcesz żeby czuła to co Ty sobie wymyślasz ciągle gorzej jak ona ma to samo co Ty na taj zasadzie nigdy się nie spotkacie w rzeczywistości tak na stałe karmisz się przeszłymi momentami i żądasz bezustannie powtórek a życie się zmienia i drugi człowiek również.
1,790 2019-09-14 11:01:46
Dziecko nie jest kartą przetargową. Żeby było jasne.
Oczywiście, że to dziecko jest kartą przetargową. Przez dziecko do serca matki, robisz to może podświadomie, choć ja sądzę, że jednak z premedytacją. Nie zostawisz dziecka, nie zostawisz seksu, bo to Twoje atuty są. Jak one znikną to co zostanie?
Do tego uzależniłeś się od zmiennych emocji, masz ogromny strach przed odrzuceniem/porzuceniem i paradoksalnie - pewnie sam prowokujesz te odrzucenia/porzucenia. W sumie to całkiem nieźle się obydwoje bawicie, jesteście siebie warci, równie mocno popierdzieleni. W tej całej sytuacji to raczej najbardziej żal dziecka, marionetki w tej całej zabawie. Ilu wujków jeszcze będzie w jego życiu?
1,791 2019-09-14 11:17:36
Brakuje Ci w życiu takiego doświadczenia:
Puszczasz kontrolę i ufasz, że co Twoje to do Ciebie wróci. Przy tym okazujesz uczucia takie jak je masz i wtedy gdy przypłyną. ale nie naciskasz.
Oj, ..wielu mężczyzn m z tym problem. Pani zawiedzie zaufanie, odpłynie gdzieś? I tak by odpłynęła.
Niestety Ty sam w dużej mierze przyczyniasz się do takiego huśtania.
A jak znalazłyś taką kobietę co by całkowicie Ci się oddała, to byś się nią znudził.
1,792 2019-09-14 11:17:52
O co chodzi z tym seksem, że przesłania wszystko inne? Pytam poważnie, bo w każdym poście się przewija ten wspaniały seks; naprawdę gra tą sferą życia, tak zaślepia?
1,793 2019-09-14 11:29:36
O co chodzi z tym seksem, że przesłania wszystko inne? Pytam poważnie, bo w każdym poście się przewija ten wspaniały seks; naprawdę gra tą sferą życia, tak zaślepia?
W każdym poście? Niby gdzie?
Tak, wpływa na postrzeganie drugiej osoby. Chociaż są pary , gdzie to obowiązek małżeński lub czynność z wyłączeniem głowy z udziałem tylko penisa i cipki. Im nie wpływa.
1,794 2019-09-14 11:34:14
O co chodzi z tym seksem, że przesłania wszystko inne? Pytam poważnie, bo w każdym poście się przewija ten wspaniały seks; naprawdę gra tą sferą życia, tak zaślepia?
Myślę, że w każdym związku seks jest bardzo ważny, niesamowicie zbliża, rozładowuje napięcia, buduje emocjonalną więź, bliskość itd.
Ale u Becketta od początku zdaje się być kartą przetargową, wyznacznikiem jakości ich związku, uczuć Pani, czy też sposobem na nierozwiązane problemy. Wydaje mi się, że szczególnie faceci są na tę grę bardzo podatni, a jak jeszcze kobieta jest bardzo atrakcyjna, seks jest wspaniały, to facet zwyczajnie odpływa, 'zapomina' na chwilę o spornych kwestiach itd. No bo jak i po co po tak upojnej nocy psuć sobie humor. I tak w kółko... bo seks tak naprawdę żadnych problemów nie rozwiązuje, one są tylko zamiatane pod dywan, odkładane w czasie itd. Facet dla dobrego seksu z atrakcyjną kobietą naprawdę jest wiele znieść, poświęcić itd. Jak widać nawet własną godność.
1,795 2019-09-14 11:38:17
Brakuje Ci w życiu takiego doświadczenia:
Puszczasz kontrolę i ufasz, że co Twoje to do Ciebie wróci. Przy tym okazujesz uczucia takie jak je masz i wtedy gdy przypłyną. ale nie naciskasz.
Oj, ..wielu mężczyzn m z tym problem. Pani zawiedzie zaufanie, odpłynie gdzieś? I tak by odpłynęła.
To może jeszcze Becket jest w stanie przewalczyć, przemysli, zdecyduje, może sie nie ugnie - mając plan może pójdzie tą ścieżką
Niestety Ty sam w dużej mierze przyczyniasz się do takiego huśtania.
A jak znalazłyś taką kobietę co by całkowicie Ci się oddała, to byś się nią znudził.
I tu jest zagwozdka.
Bo dom już bedzie, drzewo posadzone, jeśli nowe pokolenie będzie w drodze - Beckett tego by nie puścił jak mi sie wydaje.
Ale na jakich warunkach On jest w stanie to drzewo posadzić - tego to chyba i Beckett nie wie. Więc ciagle ma mrzonki o przyszłej stabilności przy tej osobie, która się przy nim akurat znajduje i którą On potrafi analitycznie 'przewałkować'.
To w kim jest problem ? W Beckecie czy Jego Pani ?
1,796 2019-09-14 12:07:16
I tu jest zagwozdka.
To w kim jest problem ? W Beckecie czy Jego Pani ?
To pytanie było już wielokrotnie stawiane w tym wątku. Główny problem polega moim zdaniem jednak na tym, że Beckett po prostu nie pisze prawdy, a właściwie brak tu całkowicie spójności pomiędzy jego wypowiedziami, "analizami" Pani D., swojej osoby jak i ich relacji, a faktami, które pomiędzy wierszami przemyca. Ponadto wielokrotnie sam sobie przeczył. A to tylko potwierdza, że te wypowiedzi są jedynie "notatkami" Pana rzecznika, a nie szczerą oceną sytuacji, uczuć itd. On nie dyskutuje, nie zastanawia się nad tym co my tu piszemy, w zasadzie to niewiele go to obchodzi bo on wie swoje tu cytat "jest tak jak mówię", kiedy nawet przedszkolak by powiedział: "puknij się gościu w czoło"
Poza tym Beckett już dał tu popis jaki jest w gorącej wodzie kąpany, jakie akcje jej robił kiedy choćby odbierał swoje rzeczy albo jak się po kilku tygodniach znów mieli spotkać. Wiec można się tylko domyślać, jaki ten gość naprawdę jest i jak wyglądają te ich rozmowy, które on opisuje słowami: zapytałem (po seksie) czy mnie nie kocha. Szczerze, gdyby facet mi po seksie zadał takie pytanie to sama bym go z łóżka i domu wyrzuciła. Już nie wspominając o tej całkowitej kontroli jej stanów emocjonalnych i scen z nimi związanych. Po prostu bym szału dostała jakbym musiała się ciągle pilnować by potem się nie musieć tłumaczyć, dlaczego mam gorszy humor, dlaczego w łóżku mniej starałam, dlaczego nie odpisałam na smsa, wróciłam zmęczona i zamiast zająć "misiem", poszła spać... nie wspominając o braku obiadu/śniadania lub upranej i wyprasowanej koszuli. Do tego, że jestem złą matką, robię krzywdę dziecku bo ono powinno mieć rodzinę, czyli ją i Becketta razem, że mam problemy natury emocjonalnej, nie umiem (go) kochać i ogólnie jestem "pop... lona".
1,797 2019-09-14 13:43:08
Wielu . chyba większość nawet mężczyzn ma skłonności do kontroli.. Problemu nie ma gdy ciągnie och do kobiet które to bez zbędnych pytań akceptują.
Problem zaczyna się gdy ciągnie ich do innych które nie bardzo to lubią. A wbrew wszelkim pozorom seks dodatkowo może ten obraz zakłócać. Po prostu zwykle w udanych związkach ludzie znajdują ten punkt równowagi..
Ciekawe jak to było w poprzednich związkach Becketta..
1,798 2019-09-14 16:10:24
perydot napisał/a:O co chodzi z tym seksem, że przesłania wszystko inne? Pytam poważnie, bo w każdym poście się przewija ten wspaniały seks; naprawdę gra tą sferą życia, tak zaślepia?
W każdym poście?
Niby gdzie?
Tak, wpływa na postrzeganie drugiej osoby. Chociaż są pary , gdzie to obowiązek małżeński lub czynność z wyłączeniem głowy z udziałem tylko penisa i cipki. Im nie wpływa.
Niby tam, gdzie mnie bije to po oczach. Dostosowuję się do tej odpowiedzi.
1,799 2019-09-16 14:11:49
A ja Wam co powiem, wiem że część z Was mnie zlinczuje, ale ja bym mogła mieć takiego Becketta. Na takie przeczekanie, dobry chłopak jest, zawsze pod ręką, zawsze pomocny ,utuli, podniesie samoocenę bo patrzy jak w obrazek. Nie jest to zobowiązujące bo nie mieszka, coś tam mamrocze pod nosem, ale to bardziej do siebie niż do kogoś. Kurcze, a jakby mi się po drodze miłość jakaś trafiła to wtedy odszedłby honorowo, a jakby nie wyszło to on by był. Zawsze.
Wszystko już zostało napisane, Beckett nic nie przyjmuję do wiadomości. Ona jest zaburzona ona jest nieświadoma ona tego nie robi celowo. A robi. Ale nie musisz w to wierzyć. Nikomu.
Po prostu bądź.... Pararar
1,800 2019-09-16 17:20:08
Nie wynajmę z nią domu, póki nie będę miał 100% zaufania i będzie się czuł zwyczajnie dobrze i szczęśliwie w tej relacji.
Dla mnie to też rewolucja i bardzo poważny krok.Mogę tylko napisać że oczekuję pewnych etapów i najbliższe 2 tygodnie będą kluczowe.
I nie zamierzam naciskać i przypominać. Sama ma się ogarnąć w tej kwestii.
Jeśli się nie ogarnie, a ja 23 lipca nadal będę się z nią spotykał, wtedy możecie mi zacytować tego posta, a ja zjem swój kapelusz.
Dokładnie za tydzień wypada 23 września czyli miną równo dwa miesiące jak ta farsa miała zostać przerwana i co?
I jajco, a co ma niby być.
1,801 2019-09-16 17:45:12 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 17:45:56)
A ja Wam co powiem, wiem że część z Was mnie zlinczuje, ale ja bym mogła mieć takiego Becketta. Na takie przeczekanie, dobry chłopak jest, zawsze pod ręką, zawsze pomocny ,utuli, podniesie samoocenę bo patrzy jak w obrazek. Nie jest to zobowiązujące bo nie mieszka, coś tam mamrocze pod nosem, ale to bardziej do siebie niż do kogoś. Kurcze, a jakby mi się po drodze miłość jakaś trafiła to wtedy odszedłby honorowo, a jakby nie wyszło to on by był. Zawsze.
Wszystko już zostało napisane, Beckett nic nie przyjmuję do wiadomości. Ona jest zaburzona ona jest nieświadoma ona tego nie robi celowo. A robi. Ale nie musisz w to wierzyć. Nikomu.
Po prostu bądź.... Pararar
Widać, nie jedna pani D. się znajdzie, której pasuje taki układ
A tak na poważnie: Grunt, że komuś to pasuje, przynajmniej na chwilę. W momecie jednak, kiedy druga strona mówi otwarcie, że oczekuje czegoś więcej, czegoś co bardziej przypomina związek a nie układ FWB a nic nie robi,żeby to zmienić, pokrętnie się tłumacząc i kreując fałszywą rzeczystość, to już inna sprawa Dziecko jest tutaj jedyną niewinną ofiarą w całym spektaklu.
A ten seks w tej całej relacji, to jakaś karta przetargowa albo łapówka. Pani D. płaci ją Becketowi za każdym razem gdy ten ma choć najmniejsze wątpliwości czy dalej być na każde jej skinienie, samemu nie dostając nic, oprócz tego seksu oczywiście.
Coś czuje, że prędko się to nie skończy...Może siądą wspólnie do wigilijnego stołu..?
1,802 2019-09-16 18:54:38 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-09-16 18:59:51)
Widać, nie jedna pani D. się znajdzie, której pasuje taki układ
Napisałeś to chyba z przekąsem ale taka prawda. Kiedyś zwykło się w stosunku do facetów mówić po co brać cały "problem" na głowę... itd. No wiadomo Ale w przypadku niezależnych, mających już swoją pozycję kobiet, jest tak samo. Po co im facet, który marudzi i "grzeje" kanapę i ich domu, skoro mogą mieć wszystko inne co związek niesie bez tego (żadnych ślubów, mieszkania razem itd.). Ta Pani dodatkowo spełniła się jako matka zaciążając z przypadkowym tak naprawdę gościem. Ale stać ją na to by nawet bez alimentów wychować dziecko. To jaką rolę Beckett ma tam pełnić? Kiedy już pokazał różki? Faceci by zdobyć kontrolę nad kobietą najczęściej wykorzystują motyw finansowy. Tu tego "problemu" nie ma. Miłość? No Beckett myślał, że tu ma asa, ale też nie. Więc czym? Spotykać, spędzać czas i uprawiać seks mogą i na bezpieczną odległość. Beckett nie wie już czym grać, to zasłania dzieckiem i wizją pełnej rodziny dla niego. Ale to za mało. Myślę, że gdyby Pani D. nie radziła sobie, to by z Beckettem związała licząc na tzw. lepsze jutro. Natomiast w ich przypadku to jutro to kolejne przepychanki.
Ta Pani wychowała się z matką co miała wielu wujków, ale chyba jest kobietą na poziomie. Ona też miała luźne znajomości, przyszedł czas to zaciążyła z pierwszym lepszym nawet nie oczekując od niego alimentów, nie wiedząc tak naprawdę o nim prawie nic (więcej koleżanka dowiedziała z netu pewnie w chwilę). Taka rodzina, tacy ludzie... Beckett się pojawił jako tzw "dobra partia", wypadało wyjść za mąż, ale Pani ten pomysł szybko znudził.
Ja się jej nie dziwię.. bo sama, będąc nie zależną itd., takiego Becketta pod dachem bym nie chciała, a czy z doskoku? Czemu nie? To mega kręci. Trzymasz na dystans a są na każde zawołanie. Takich "łosiów" wiele... Tylko nie każdy tyle wytrzymuje jak Beckett.
JNie wiem jakie rozwiązania gorsze/lepsze. Ja się związałam z dużo starszym facetem i wiem, że on dziecka już nie chce. Ja też nie wiem czy chcę. Może i bym zachciała z facetem który by też tego chciał. Rezygnować z tej "miłości" bo może takiego spotkam? Po 35+ priorytety zmieniają.
1,803 2019-09-16 20:30:02 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-16 20:31:39)
Napisałem to, wierząc, że jednak kobiety wolą trwać w relacji, powszechnie uważanej za "normalną"
Jednak w dzisiejszych czasach, w dobie wygodnictwa może nie jest to takie dziwne. Wszystko, czego kobieta pragnie, może to dostać, tylko dlaczego zwykle taka dziwna osobowość trafia na kogoś, kto oczekuje czegoś przeciwnego, czyli normalnego, stabilnego związku? Tutaj leży problem Becketta. Został zniewolony przez te namiastkę relacji, którą dostaje. Dobra gra aktorska i regularne dawki seksu, odciągają w czasie i momentalnie rozwiewają wątpliwości Autora. Dlatego się dziwię nie temu, że Beckett się dał omamić, tylko temu, że to tak długo trwa i końca nie widać. Jestem tylko ciekaw, czy pani D. dalej w głębi duszy czuje cos do ojca dziecka? Gdyby nagle stanął koło niej i powiedział, ze rozwodzi się ze swoją żoną...Myślę, że Autor miałby wtedy choć jedną jasną sytuację
1,804 2019-09-17 09:52:32
WendyW napisał/a:A ja Wam co powiem, wiem że część z Was mnie zlinczuje, ale ja bym mogła mieć takiego Becketta. Na takie przeczekanie, dobry chłopak jest, zawsze pod ręką, zawsze pomocny ,utuli, podniesie samoocenę bo patrzy jak w obrazek. Nie jest to zobowiązujące bo nie mieszka, coś tam mamrocze pod nosem, ale to bardziej do siebie niż do kogoś. Kurcze, a jakby mi się po drodze miłość jakaś trafiła to wtedy odszedłby honorowo, a jakby nie wyszło to on by był. Zawsze.
Widać, nie jedna pani D. się znajdzie, której pasuje taki układ...
Oczywiście że nie jedna i nie dwie ani nie trzy, co wielokrotnie usiłowano wtłoczyć do łba Beckettowi, który zamiast trzeźwej oceny sytuacji
woli powtarzać swoją mantrę "Ja wiem lepiej, jest tak jak mówię, ona taka nie jest... acha, no i bombelek się do mnie przywiązał..."
i ględzi swoje farmazony od roku chyba czasu, choć sam już w te pierdoły nie wierzy, to zaciska zęby i robi dobrą minę do gry Pani Doktor,
a ta już nim pomiata do tego stopnia, że pozwala sobie na teksty w stylu "nie kocham cię Beckett" wycierając kibel resztkami jego godności
beznamiętnie patrzy mu w oczy i czeka co tym razem zrobi, pier*olnie w końcu drzwiami czy położy się na podłodze i zacznie klaskać uszami...
beckett napisał/a:nie jest łatwo przestać wierzyć że to ma sens dlugofalowy. Trudno zostawić mi też dziecko. Jestem z nim codziennie i przywiązałem się.
Widzisz Beckett, gdybyś posłuchał wcześniej rad forumowiczów, zyskałbyś co najmniej pół roku a tak nadal stoisz w miejscu. John Ci dobrze radził, odstaw seks, zobaczysz co Was rzeczywiście łączy.
No dziecko ich łączy, pisze przecież. Jest napisane.
Po odcięciu seksu, tylko to zostaje. A no i jeszcze bezproduktywna paplanina o działkach, domkach, kolejnych dzieciach i ch*j wie tam czym.
Mamienie wizją wspólnej przyszłości, podczas gdy od pół roku laska nie może się określić, kiedy by mogli na powrót ze sobą zamieszkać.
Tłumaczenie dorosłemu facetowi, że to tylko pieprzenie, bo musi go jakoś urobić żeby spędzić miło wakacje, po których momentalnie czar pryśnie
przyniosło skutek tylko taki, że się pogniewał na forumowiczów, bo przecież on wie lepiej jak jest. Wakacje się skończyły, pańcia szykuje odwrót,
a ten stoi jak słup soli ciężko zdziwiony - No ale jak to? - Jak to? A srak to. Coś ty sobie myślał, że co będzie dalej? Halo halo, ziemia do Becketta.
"Widzisz Beckett, gdybyś posłuchał wcześniej rad forumowiczów, zyskałbyś co najmniej pół roku a tak nadal stoisz w miejscu."
Widzisz Beckett, gdybyś posłuchał wcześniej rad forumowiczów, zyskałbyś co najmniej pół roku na to, żeby otrzepać się z kurzu
i znaleźć sobie jakąś miłą, normalną pannę, przy której twój wychuchany i wycmokany obraz tej twojej królewny w mig zblednie,
a cały ten syf, który nazywasz związkiem, już dawno byłby ledwie mglistym wspomnieniem.
P.S.
Przyjechałem tylko na tydzień urlopu do Polski, nie zmuszaj mnie do tego, żebym poświęcił ten czas na to, aby cię odnaleźć
i nastrzelać po pysku, żebyś w końcu się ku*wa ocknął i ogarnął swoje sprawy jak należy.
1,805 2019-09-18 12:23:57
Witam
Mało czasu, więc odpowiem zbiorczo i po żołniersku.
Roxann, możesz sobie wierzyć w co chcesz, mi tam to wisi. Ale zastanów się logicznie, po co miałbym kreować tu siebie. Co ja, niespełniony powieściopisarz jestem? Niemniej myśl co chcesz. Nie zamierzam kopać się z koniem, bo się spocę. Ale piszesz farmazony, jak zwykle.
Nie staram się kontrolować jej stanów emocjonalnych. Usłyszałem jakiś czas temu że mnie nie kocha. Potem się z tego wycofała - że czuła tak w tamtym momencie, że ma wahania uczuć i rzeczy, które ją ode mnie odsuwają, a potem na powrót przyciągają. Więc nic dziwnego że staram się rozmawiać na ten temat. Oczekuję stabilności emocjonalnej, bo sam ją mam. A moje wahania są wyłącznie odbiciem jej wahań. To nie jest związek FwB, to jest normalny związek, z wyjątkiem tego że nie mieszkamy razem i tego, że niestety zdarzają się właśnie te momenty niestabilności. Z mieszkania razem nie robię obecnie celu samego w sobie, bo oboje nie jesteśmy na to gotowi. To poważny krok, jest dziecko, sytuacja wymaga również zmiany warunków lokalowych na większe mieszkanie lub dom. Ja się na to nie zdecyduję w sytuacji gdy nie jestem do końca pewien że ta relacja ma sens, a kobieta którą kocha jest w stanie realizować się w pełni w bliskiej relacji i nie skończy się to katastrofą.
Powiedzmy że mimo przeszkód cały czas idziemy do przodu, jesteśmy ze sobą coraz bliżej. Kryzysy w sumie zbliżają nas do siebie, ale to wyboista droga bardzo.
Nie, nie łączy nas tylko seks i dziecko. Lubimy siebie, mamy wspólne zajęcia, lubimy rozmawiać, albo po prostu leżeć i się przytulać po ciężkim dniu. Fakt, ostatnio trochę mało mamy czasu na siebie (włącznie z seksem - zaraz napiszecie że pożądanie spadło i się wszystko wali, hłe hłe), bo sporo pracy, dziecko chore po pierwszym starciu z przedszkolem, babcia chora, ot proza życia. Choć mam wrażenie, że trochę za dużo daję w układzie w którym nie jesteśmy małżeństwem. Bo wiem że jestem zaangażowany w ich życie bardziej niż przeciętny polski janusz. Ale tak już mam, od początku miałem.
Kapelusza nie zjem, bo moje potrzeby i "warunki" (nie lubię tego słowa w kontekście związku) zostały spełnione. I nie, nie chodziło o zamieszkanie razem (patrz wyżej), tylko regulację spraw z eksem. Trochę dzieje się to inaczej niż sobie wyobrażałem, ale dzieje się.
Nadal stawiam jak widzicie na ten związek. Zobaczymy co życie przyniesie.
1,806 2019-09-18 12:47:03
Nadal stawiam jak widzicie na ten związek. Zobaczymy co życie przyniesie.
To nie związek Beckett, a układ.
O związku może być mowa wtedy, kiedy mamy do czynienia z uczuciami i to one tworzą elementy podwalin pod związek.
W wypadku powierzchownych manipulacji emocjonalnych, można mówić wyłącznie o układzie.
Być może wzajemnych korzyści, być może jednostronnym, jednak z całą pewnością związek to nie jest.
1,807 2019-09-18 13:06:24 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-09-18 13:07:09)
Trochę mnie nie było, ale jak w każdej dobrej operze mydlanej brak obejrzenia setki odcinków nie powoduje utraty wątku: Becket odcinek 1807 ... jak tak dalej pójdzie pobijesz Dynastię...
Never ending story...., ale jak Ci dobrze to ja Ci kibicuje! Go Tiger!
1,808 2019-09-18 13:13:15 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-18 13:16:21)
Witam. Nie staram się kontrolować jej stanów emocjonalnych. Usłyszałem jakiś czas temu że mnie nie kocha. Potem się z tego wycofała - że czuła tak w tamtym momencie, że ma wahania uczuć i rzeczy, które ją ode mnie odsuwają, a potem na powrót przyciągają Więc nic dziwnego że staram się rozmawiać na ten temat. Oczekuję stabilności emocjonalnej, bo sam ją mam. A moje wahania są wyłącznie odbiciem jej wahań. To nie jest związek FwB, to jest normalny związek, z wyjątkiem tego że nie mieszkamy razem i tego, że niestety zdarzają się właśnie te momenty niestabilności. Z mieszkania razem nie robię obecnie celu samego w sobie, bo oboje nie jesteśmy na to gotowi. To poważny krok, jest dziecko, sytuacja wymaga również zmiany warunków lokalowych na większe mieszkanie lub dom. Ja się na to nie zdecyduję w sytuacji gdy nie jestem do końca pewien że ta relacja ma sens, a kobieta którą kocha jest w stanie realizować się w pełni w bliskiej relacji i nie skończy się to katastrofą.
Powiedzmy że mimo przeszkód cały czas idziemy do przodu, jesteśmy ze sobą coraz bliżej. Kryzysy w sumie zbliżają nas do siebie, ale to wyboista droga bardzo.Nie, nie łączy nas tylko seks i dziecko. Lubimy siebie, mamy wspólne zajęcia, lubimy rozmawiać, albo po prostu leżeć i się przytulać po ciężkim dniu. Fakt, ostatnio trochę mało mamy czasu na siebie (włącznie z seksem - zaraz napiszecie że pożądanie spadło i się wszystko wali, hłe hłe), bo sporo pracy, dziecko chore po pierwszym starciu z przedszkolem, babcia chora, ot proza życia. Choć mam wrażenie, że trochę za dużo daję w układzie w którym nie jesteśmy małżeństwem. Bo wiem że jestem zaangażowany w ich życie bardziej niż przeciętny polski janusz. Ale tak już mam, od początku miałem
Ty nie powinieneś kontrolować jej emocji, sama powinna sobie z tym radzić, będąc w pełni świadoma, jakie to przynosi skutki dla niej i dla Ciebie. Jeśli przyjmiemy, że ma do Ciebie choć odrobinę szacunku i cokolwiek do Ciebie czuje, to już dawno powinna ogarnąć te swoje emocje. Tylko widać nie potrafi, albo raczej nie chce, bo to co daje dostaje od Ciebie jej w zupełności wystarcza. Za to Tobie daje tylko tyle, ile sama chce a nie tyle, ile oczekujesz.
Spróbuj spojrzeć na to chłodno: jak zareaguje przeciętny Kowalski, gdy usłyszy od swojej wybranki taki tekst, jak pogrubiony wyżej: "Wczoraj mówiła mi że mnie nie kocha a dzisiaj już sama nie wie, albo nagle jest cała w skowronkach? A jutro nie wiadomo co sobie wymyśli.. Zastanawiające, prawda? Powiedziałbym, że raczej niedojrzałe i dziecinnne, przynajmniej na początku. Tylko, jeśli taki rollercoster trwa już tak długo, to kto, przy zdrowych zmysłach i ściśle określonych potrzebach wytrzymałby coś takiego? I właśnie, skoro Tobie udzielają się jej wahania, to tym bardzie wymagałoby to gruntownej zmiany. Problem cały w tym, że Pani D. dawkuje Ci te konkretne emocje i ich zakres w odpowiedni sposób a Ty je przyjmujesz wg swojej wizji, odbierając je jako oznakę oddania i miłości. Skoro twierdzisz, że tak dużo dostajesz, układa się tak dobrze( a przynajmniej coraz lepiej), to dlaczego wciąż trapi cię to, co Cię trapiło od początku? I własnie, skoro sam twierdzisz, ze w tej relacji dajesz za dużo w stosunku do niej, to czy nie jest to powód do zastanowienia? Czy to zwiuązek czy układ, odpowiedz sobie sam.Ale powiedz szczerze, czy już nie przywykłeś do tego tak bardzo, że coraz mniej oczekujesz tych koniecznych zmian w podejściu Pani D. do Waszej relacji?
A tak w ogóle to jesteś pewien, że z eksem sprawa została ostatecznie rozwiązana? Dałbyś sobie odciąć głowę, że teraz jakby się pojawił i zapukał do jej drzwi, to ona zareagowałaby dokładnie tak, jak tego oczekujesz?
EDIT: P.S. john gdzie Ty się podziewałeś tyle czasu..? Ale masz rację dużo nie straciłeś
1,809 2019-09-18 14:56:47
Roxann, możesz sobie wierzyć w co chcesz, mi tam to wisi. Ale zastanów się logicznie, po co miałbym kreować tu siebie. Co ja, niespełniony powieściopisarz jestem? Niemniej myśl co chcesz. Nie zamierzam kopać się z koniem, bo się spocę. Ale piszesz farmazony, jak zwykle.
To się nazywa brak argumentów na swoją obronę
Ja Ci nie zarzucam, że cały wątek jest zmyślony, ja tylko piszę, że wiele z tego co piszesz się kupy nie trzyma oraz że niejednokrotnie sam sobie zaprzeczasz.
Nawet w tym poście:
Kapelusza nie zjem, bo moje potrzeby i "warunki" (nie lubię tego słowa w kontekście związku) zostały spełnione. I nie, nie chodziło o zamieszkanie razem (patrz wyżej), tylko regulację spraw z eksem. Trochę dzieje się to inaczej niż sobie wyobrażałem, ale dzieje się.
Przecież exa przez ten czas nie było, bo miał urlop czy też chorowała bliska mu osoba. Więc co zostało spełnione?
Twoich stwierdzeń typu:
Nie staram się kontrolować jej stanów emocjonalnych.
albo
Oczekuję stabilności emocjonalnej, bo sam ją mam.
nawet nie skomentuję, bo kolejny raz sam sobie zaprzeczasz.
Potem sam piszesz:
A moje wahania są wyłącznie odbiciem jej wahań.
Czy Ty miałeś kiedyś w szkole taki przedmiot jak logika? Bo chyba nie, albo na nim spałeś.
Skoro nie kontrolujesz jej stanów emocjonalnych, to dlaczego one mają bezpośrednie przełożenie na Twoje samopoczucie/zachowanie?
Piszesz, że jesteś stabilny emocjonalnie, a zaraz potem, że miewasz wahania nastroju, tyle, że to ona jest temu winna.
Powiedz mi, co za różnica, kto czy co? Jak ktoś jest stabilny emocjonalnie to jest i kropka. A jak ktoś nie kontroluje stanów emocjonalnych drugiej osoby, to nie ulega ich wpływom. Proste? Proste!
1,810 2019-09-18 15:34:29
Usłyszałem jakiś czas temu że mnie nie kocha. Potem się z tego wycofała - że czuła tak w tamtym momencie, że ma wahania uczuć...
1,811 2019-09-18 18:03:57
No cóż Beckett Twoja decyzja.W jednym jesteś na pewno szczery sam nigdy nie odejdziesz. Nawet faktycznie jakby otworzył Ci Pan Tata w ręczniku to najpierw byś się obraził pokrzyczał , postawił parę warunków a potem wrócił i zrobił im śniadanie.W tej chwili już w to wierzę.
1,812 2019-09-18 19:23:23
No cóż Beckett Twoja decyzja.W jednym jesteś na pewno szczery sam nigdy nie odejdziesz. Nawet faktycznie jakby otworzył Ci Pan Tata w ręczniku to najpierw byś się obraził pokrzyczał , postawił parę warunków a potem wrócił i zrobił im śniadanie.W tej chwili już w to wierzę.
Nasz Beckett ma wręcz zdumiewający brak poczucia rzeczywistości. Dlatego jeśli dla niego jest ok, że ta Panna raz go kocha raz nie kocha, tak by się pewnie cieszył, że ojciec "po" został odprawiony, a on jednak został. Taki typ, cóż zrobić.
1,813 2019-09-18 19:26:23 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-18 19:27:03)
Zastanawia mnie co byłoby teraz, gdyby nagle ojciec dziecka się pojawił..Czy dalej by słyszał wyznania miłości (na przemian z zaprzeczeniami) czy może jednak zdecydowane zaprzeczenie..I ta wizja wspólnej kolacji z ojcem dziecka jest kusząca
1,814 2019-09-18 19:33:14
Zastanawia mnie co byłoby teraz, gdyby nagle ojciec dziecka się pojawił..Czy dalej by słyszał wyznania miłości (na przemian z zaprzeczeniami) czy może jednak zdecydowane zaprzeczenie..I ta wizja wspólnej kolacji z ojcem dziecka jest kusząca
Jak wyżej.
1,815 2019-09-18 19:42:42 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-09-18 19:54:05)
Widocznie Beckett więcej dostaje w tym układzie niż traci.
W pierwszym poście Radeusza było wyrażone tylko 1 życzenie: By Pan tata zniknął.. I co ? nie ma go na ten moment.
Jakaś część osobowości Becketta to racjonalny facet, co wie jak powinien wyglądać związek, co powinien otrzymywać mężczyzna kochany przez kobietę.
Niestety inna to czuły barbarzyńca z naciskiem na barbarzyńca.. jak coś sobie do łba wbije, to nie odpuści łatwo.
Wiem że to daleko od waszych analiz biednego, sponiewieranego Becketta, ale tak to widzę
1,816 2019-09-18 19:49:45 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-18 20:13:00)
beckett napisał/a:Roxann, możesz sobie wierzyć w co chcesz, mi tam to wisi. Ale zastanów się logicznie, po co miałbym kreować tu siebie. Co ja, niespełniony powieściopisarz jestem? Niemniej myśl co chcesz. Nie zamierzam kopać się z koniem, bo się spocę. Ale piszesz farmazony, jak zwykle.
To się nazywa brak argumentów na swoją obronę
Ja Ci nie zarzucam, że cały wątek jest zmyślony, ja tylko piszę, że wiele z tego co piszesz się kupy nie trzyma oraz że niejednokrotnie sam sobie zaprzeczasz.
Nawet w tym poście:beckett napisał/a:
Kapelusza nie zjem, bo moje potrzeby i "warunki" (nie lubię tego słowa w kontekście związku) zostały spełnione. I nie, nie chodziło o zamieszkanie razem (patrz wyżej), tylko regulację spraw z eksem. Trochę dzieje się to inaczej niż sobie wyobrażałem, ale dzieje się.Przecież exa przez ten czas nie było, bo miał urlop czy też chorowała bliska mu osoba. Więc co zostało spełnione?
Twoich stwierdzeń typu:beckett napisał/a:Nie staram się kontrolować jej stanów emocjonalnych.
albo
beckett napisał/a:Oczekuję stabilności emocjonalnej, bo sam ją mam.
nawet nie skomentuję, bo kolejny raz sam sobie zaprzeczasz.
Potem sam piszesz:beckett napisał/a:A moje wahania są wyłącznie odbiciem jej wahań.
Czy Ty miałeś kiedyś w szkole taki przedmiot jak logika? Bo chyba nie, albo na nim spałeś.
Skoro nie kontrolujesz jej stanów emocjonalnych, to dlaczego one mają bezpośrednie przełożenie na Twoje samopoczucie/zachowanie?
Piszesz, że jesteś stabilny emocjonalnie, a zaraz potem, że miewasz wahania nastroju, tyle, że to ona jest temu winna.
Powiedz mi, co za różnica, kto czy co? Jak ktoś jest stabilny emocjonalnie to jest i kropka. A jak ktoś nie kontroluje stanów emocjonalnych drugiej osoby, to nie ulega ich wpływom. Proste? Proste!
Nasz Beckett ma wręcz zdumiewający brak poczucia rzeczywistości.
Beckett lekko nie masz z tą Roxann jak z młodszą siostrą niczego nie pominie
Nie zawsze ludzie są spójni.
No właśnie tak ludzie mają pełni zaprzeczeń i sprzeczności/konfliktów nie raz prawie całe życie a nie raz to tylko taki etap.
Ten związek, może nauczy kiedyś Becketta "synergii"i "synchronizacji" ze swoją podświadomością,albo będzie się tak bujał od związku do związku od hajów po doły bez równowagi i spokoju.To trudna sztuka,ale wcale nie tak trudna ta równowaga i spokój.
Te oczekiwania ich znaczenie i ważność to "podejrzana" sprawa zawsze no i przytomność jest istotna w tym wszystkim.
1,817 2019-09-18 19:51:36
Widocznie Beckett więcej dostaje w tym układzie niż traci.
W pierwszym poście Radeusza było wyrażone tylko 1 życzenie: By Pan tata zniknął.. I co ?nie ma go na ten moment.
Elu, ale ja od dawna mówię, że to FwB, Beckett wypunktował co z tego "związku" ma. I ma wiele. Jak mu to pasuje ok.
Szczęścia życzę!
1,818 2019-09-18 20:56:24
Dostaję wszystko poza sercem Pani D. No cóż ma co chce, ofiarą nie jest.Wie na czym stoi i na co się godzi.
1,819 2019-09-18 21:09:15
Wszystko wskazuje na to, żę mu to właśnie wystarcza. Karmi się tym, co dostaje i jest usatysfakcjonowany.
1,820 2019-09-18 23:36:47
Wiecie co? wielu ludzi nie ma serca
myślisz - człowiek a tam pusto..Pozory mocno mylące, a słowa Kocham Cię zdewaluowane..