beckett napisał/a:gracjana1992 napisał/a:beckett napisał/a:ręce opadają.
naprawdę to tak dziwne, że po tym co się wydarzyło mam wątpliwości i najpierw chcę pełnego uregulowania obecności ojca dziecka w naszym życiu, zanim zamieszkam?
To co w tym trudnego? Jakby ona chciała to wydarzyłoby się w ciągu sekundy.
To jest bardzo trudne. Zwłaszcza w tej sytuacji. Ta która jest, jest wyjątkowo popierdzielona.
Sam mam pewien problem z tym, żeby on zabierał dziecko. A co dopiero matka, która nawet nie wie gdzie on mieszka.
Typ na hasło ograniczenia kontaktów zaczyna się rzucać. Jest na niego bat - nie płaci alimentów.
Ale...to droga przez mocny konflikt.
I niestety, to jest ojciec. Ma różne prawa (obecnie pełne), zaczął nawet coś wygrażać że będzie zabierał dziecko na wakacje, na co pani doktor dostała białej gorączki. Bo może zabrać. Fakt.
Sprawa jest niestety bardzo skomplikowana.
I nie chcę tego rozstrząsać. Zwłaszcza z ludźmi, którzy nie mają dzieci.
A ja mam dzieci, więc mam nadzieję, że wolno mi się wypowiedzieć.
Nie wiem, co stoi na przeszkodzie, żeby matka dowiedziała się, gdzie ojciec dziecka mieszka. Jeśli jemu zależy na kontaktach z dzieckiem, to nie powinien mieć nic przeciwko temu. Pytanie tylko, czy ta historia z nieustalonym miejscem zamieszkania jest rzeczywiście prawdziwa...
Alimentów nie płaci, bo podobno pani doktor sama ich nie chciała. Czyż nie tak pisałeś? Więc jaki bat?
Ograniczenie kontaktow na jakiej podstawie? Bo Tobie się to nie podoba? Nie dziwię się, że zaczyna się rzucać, bo z jakiej racji miałby mieć ograniczone kontakty czy tym bardziej prawo do wykonywania władzy rodzicielskiej? Jest menelem? Ćpa? Chleje? Śpi pod mostem? Jest degeneratem stanowiącym słabe wzorce dla tego dziecka?
Cały czas nie mogę zrozumieć Twoich obiekcji dotyczących opieki biologicznego ojca nad dzieckiem. Ma takie prawo i bardzo dobrze, że chce z tego korzystać. A Tobie nic do tego i choćby skały srały, to możesz sobie stawiać warunki nie powiem skąd wyjęte. Ma prawo zabrać dzieciaka na wakacje, ma prawo spędzać z nim czas i to, że Ty masz z tym problem, to nie jego sprawa. A jak będziesz się za bardzo stawiał, to pójdzie do sądu i wyegzekwuje swoje prawa sądownie. Już Ci to raz pisałam, ale udałeś, że nie przeczytałeś. I mam wielką nadzieję, że naprawdę tak jak piszesz nie próbujesz wpływać na dziecko negatywnie w kwestii tego, jak ma postrzegać swojego własnego biologicznego ojca. Jestem pewna, że wiesz, co mam na myśli...