W tym wątku wiele razy padło stwierdzenie, że Beckett był narwany i tak chciałem chwilę o tym podyskutować ... co to jest bycie narwanym.
W moim przypadku w ostatnich związkach emocje były sinusoidą, składających się z np takich emocji: spokój szczęście, lekkie nerwy bo się nie rozumiemy, złość bo druga strona ignoruje co do niej mówimy, żal bo wszystko się rozpada, strach przed rozstaniem, smutek rozstania. Oczywiście to uproszczenie, ale związek zależy jak te nasze sinusoidy się zgrają.
Nie dziwię się autorowi że go nosiło jak widział obojętność z drugiej strony (w końcu mógł oczekiwać, że zamiast jej obojętności będą jakieś uczucia u niej). Nic tak człowieka nie wyprowadza z równowagi jak obojętność. Co więcej jak związek jest zdrowy i są awantury to są emocje po obu stronach, w moim przypadku na końcu nie chciało mi się już nawet robić awantur bo mi nie zależało (tzn. zależało ale na czymś innym). W związku z Ex do czasu kiedy mnie zależało i widziałem że jej zależy też się wściekałem, czasem bo uważałem że źle się zachowuje wobec mnie, a czasem żeby zwróciła uwagę na to co robi.
Ciekawa jest ewolucja związku, do czasu kiedy kobiecie zależy albo ma poczucie winy jest wstanie zrobić wszystko, później okazuje się, że: ona zawsze taka była i się nie zmieni / tak szybko się nie zmieni / że to nie w jej stylu / że ona tak nie robi ... i pamiętam jak mnie Ch*j strzelił słysząc taki tekst po tym jak poprosiłem ją że mogłaby chociaż się uśmiechnąć, nie mówiąc o buziaku i dziękuję po tym jak wracając z pracy miała przygotowaną gorącą kąpiel, z zapalonym zapachowymi świeczkami, płatkami róż od wejścia do łazienki... a ja stoję kończąc robić jej kolację z bukietem róż na stole. I odpowiem to byłą jedna z naszych pierwszych grubych awantur zaraz po zamieszkaniu.
Im bardziej byłem pewien że chcę się wyprowadzić i przestać być z nią tym bardziej tłumiłem chęć awanturowania się ... bo nauczyłem się że ja awanturuję się o jedno a Ona zawsze mówi o czymś zupełnie innym... co rozwala system - no bo jak polemizować z kimś kto mówi od rzeczy. ( ja mówię że wqurwia mnie jak Ona ma problem z daniem mi buziaka na powitanie i że mogła by się postarać w związku, na co ona mówi no przecież staram się jak się - miałeś do mnie przeprowadzić to oprzątnęłam Ci miejsce w garażu żebyś miał gdzie zaparkować. ( nie chciała u mnie zamieszkać, bo w tym domu mieszkałem ze swoją dziewczyną przednią).
Nie uważam, że moje awantury były złe, były ponieważ Ona zupełnie ignorowała mnie, moje potrzeby, moje zachowanie, moje grzeczne uwagi. Oczywiście mógłbym schować swoje potrzeby... tylko po co... wszedłem w związek żeby być szczęśliwym...
Z ciekawostek usłyszałem w trakcie robienia pretensji o trzymanie się za ręce że zasługuje na lepszą kobietę od eks... bo zasługuje na to wszystko czego nie umie mnie dać...
A moim ulubionym motywem bylo w odpowiedzi na konkret usłyszeć ... to moja wina, niestety taka jestem ... tylko na początku byłaś inna dokładnie taka z jaką chciałem się związać... a potem wziąłeś sobie Panią to zasuwaj na nią...
Nie wiem beckett na ile nasze historie są podobne... a nie ma dymu bez ognia... więc nie koniecznie masz się o co biczować ... działałeś w afekcie.
Coś jak Rojka Syrenach... tylko refren sobie zmieniam że niechcialbym z Tobą żyć...