anderstud napisał/a:gracjana1992 napisał/a:Może z braku laku?
Do seksu wystarczy pobudzenie fizyczne.
Przykro mi bardzo Beckett, ale jestem tego samego zdania
Wiesz, gdyby tak było, to spotykalibyśmy się wyłącznie późnymi wieczorami na całonocny seks.
Zasłaniałaby się dobrem dziecka i tym, żeby mu nie mieszać w głowie póki nie podejmie decyzji.
Nie byłoby tego naszego życia rodzinnego, spędzania mojego czasu z dzieckiem (często tylko we dwóch, bo mamy swoje własne, męskie zajęcia) obiadków u mamy, gotowania mi obiadów, prania i prasowania moich ciuchów, wspólnego odwiedzania znajomych...no kuźwa, jednak normalnego życia pary.
I wiem co piszę, bo moja więź z dzieckiem jest dla niej bardzo widoczna i wie, jaką sytuację stworzyliśmy. I martwi się tym bardzo. Mały jest dla niej najważniejszy na świecie. Gdyby chodziło tylko o seks plus posiadanie gacha dla dowartościowania się i rozrywki, to zostałbym odcięty od dziecka. A ja nadal jestem przyszywanym tatą na pełen gwizdek. Z jej poparciem i ciepłem w oczach jak patrzy na nas dwóch spędzających czas razem. Dziś młody zasnął w łóżku wtulony we mnie, patrzyła na nas z uśmiechem. Co więcej..zdarza jej się mówić "nasze dziecko", "patrz jak nasze dziecko wyrosło", itd.
Tak się nie zachowuje osoba którą próbujesz przedstawiać. Oczywiście, możemy zrobić z niej wyrachowaną psychopatkę, która nawet dziecko wykorzysta żeby zatrzymać przy sobie gościa, który daje jej poczucie własnej wartości i dobry seks. Proszę bardzo, ale ja się z tym nie zgodzę.
gracjana1992 napisał/a:Tak czy inaczej - skoro już wiemy, że nie odpuścisz - zluzuj trochę znajomość. Niech ona sama dotrze do swoich myśli. Ma osobowość unikająca, więc doceni to, że dajesz jej więcej wolności.
To już było. Początki naszego schodzenia się tak wyglądały. Dałem jej wolną rękę, sama się zbliżała. Sytuacja która jest teraz, czyli codzienny kontakt i widywanie się przez 4-5 dni jest ewolucją której nie ja nadawałem tempo. To ona się zbliżała i zbliża od tych ponad 2 miesięcy. Nie zamierzam się ponownie cofać do tamtego etapu, bo Ona tego nie chce, a ja nie zamierzam się bawić w ciągłą zabawę w przybliżanie i oddalanie się.
Jej wizyta u psychologa pozytywna. Generalnie nie będę się rozpisywał, bo nasze tu forumowe zabawy w psychologów dały takie same wnioski. Plus jej lęk - spowodowany konfliktem wewnętrznym spowodowanym decyzją z wchodzeniem w nieznany obszar bliskich relacji. Decyzja na życie, małżeństwo, dzieci. Związek do końca. Bo jak ognia boi się rozpadu małżeństwa ze względu na to, żeby nie zrobić krzywdy swojemu dziecku i zostać samotną matką z dwójką dzieci z różnymi ojcami.
Tyle wstępnej diagnozy. Ma kontynuować terapię. Chce.
Mnie martwi co innego. Zacząłem się wycofywać. Nie mam takiej potrzeby bliskości, nie inicjuję, a jej przytulanie się i szukanie kontaktu przestało mi dawać taką radość, raczej niepokój. Seks również nie jest pełen otwartych doznań z mojej strony. To trwa od czasu jak usłyszałem o "więzi emocjonalnej z eksem". Jestem zblokowany.
Dziś było jej przykro z tego powodu. Chyba czuje co jest na rzeczy. I dlaczego.
Mi też jest przykro. Że popsuliśmy tak wiele.