Witam, mam 27 lat..W zwiazku jakies 7 od 3 lat razem mieszkamy w Krakowie. Zareczylismy sie i za pol roku planujemy slub,Chodzi o to, ze ja go chyba nie chce i mnie potwornie stresuje . Zaznacze, ze nigdy nie chcialam oswiadczyn, nie marzylam o dzieciach, slubie, bialej sukni...Nigdy nie czulam, ze tego chce i ze z nim chce byc na zawsze ,zakladac rodzinę. Bardz dobrze mi sie z nim żyje, prowadzi codzienność, jestem zadowolona.Z presji i ogolnie emocji zamowilam ten ślub ale chyba popelnilam błąd.
Narzeczony chce miec szybko rodzinę, dzieci, kupic mieszkanie,a ja czuje sie na to zbyt mloda , zbyt niepoukladana i w ogole jestem dosc sceptycznie nastawiona na ten moment do dzieci, nie wiem czy o ogole chce. Cierpie na nerwicę dosc zaawansowaną....i po prostu nie nadaje sie w takim stanie na matkę...Jak ja siebie nie potrafie ogarnąć. Poza tym jesli juz i tak wolalabym zwiekszyc zarobki...i w ogole tego po ludzku chciec.Narzeczony chce conajmniej dwoje dzieci,a nawet troje i wiecej.
Przez ten jego nacisk wyksztalcila mi sie fobia i boje sie ze bedzie probowal mnie wrobic w dzieci...Na razie namawia, a ja unikam zbliżen, bo mu przestalam ufać,wiec to tez kuluje...
Boje sie,ze nigdy nie dogadamy sie do dzieci....i i tak sie rozwiedziemy...Chcemy w innym czasie, inna ilosc(ja jedno a on wiecej)...poza tym ja sie boje miec z nim dzieci..NIe chce byc zalezna. Nie do konca mu ufam, bo ma czasem specyficzne poglady....
Mowilam mu o watpliwosciach, ze boje sie ze sie nam nie uda...ale zadna ze stron nie podejmuje decyzji co zrobić...Zyjemy w zawieszeniu...nic prawie nie ustalone oprocz orkiestry i sali...bo mnie to nie cieszy. Ciezko mi sie przelamać.
Z drugiej strony fajnie sie dogadujemy, mimo ze jestesmy nieco inni..on bardziej konserwatywny, ja mniej.....on nastawiony na cele...ja bardziej bujajaca w oblokach.Ale tez b. podobni pod wzgledem temperamentow poczucia humoru. Bardzo go kocham lubię, ale wlasnie mamy wyrazny konflikt...wydaje mi sie ślub to nie jest dobry pomysl.Boje sie nacisku z jego strony ale tez naszych rodzin. Zaczelam sie zle czuc w tym zwiazku z tym gadaniem o dzieciach.....Chce sama podjąć decyzje na spokojnie odnosnie potomstwa, a nie cale zycie sluchać kiedy pierwsze, drugie i znosic naciski.....On tak mial zawsze , ale myslalam ze nie wie co gada. Ale on chce te dzieci nawet kosztem wszytskiego innego. Tylko ja w tym bym musiala duzo zaplacic..czy zwiazek jest tego wart? Ja na razie nie ustapie i obawiam sie, ze on tez nie...:(
Odwołaj. To decyzja na całe życie, a ty sama wiesz, że tego nie chcesz.
Nie musiałas tu przychodzić po porade, Ty odpowiedź juz znasz. Odwołaj to póki czas. Nie przejmuj sie tym, co powiedzą inni. Oni zawsze będą gadac. Jak sie rozwiedziecie albo będziecie zyc jak pies z kotem do konca zycia, tez będą gadac. Nie widac tu perspektywy na Twoje i Wasze szczęście, skoro Ty jeszcze przed slubem masz TAKIE wątpliwości.
W Polsce jest taka presja na zaręczyny, ślub bla bla bla jak para jest ze soba jakis czas. Za granicą ludzie żyją bez slubu i wcale sie tym nie przejmuja, kwesta wyboru i uczuc religijnych.
"... On tak miał zawsze, ale myślałam, ze nie wie co mówi ..."
Kluczowy fragment w całym tekście.
Oznacza to , ze rozmawialiscie już o tym wcześniej. I co mu wtedy odpowiadalas?
Odejdź. Nie pożałujesz.
Skoro już teraz masz wątpliwości, to ślub i cała reszta to prosta droga do katastrofy. Powiedz mu to wszystko, co tutaj napisałaś, pewnie nie znajdziesz u niego zrozumienia, ale przynajmniej wytłumaczysz, dlaczego NIE, a przede wszystkim będziesz uczciwa zarówno w stosunku do niego jak i do samej siebie.
"... On tak miał zawsze, ale myślałam, ze nie wie co mówi ..."
Kluczowy fragment w całym tekście.
Oznacza to , ze rozmawialiscie już o tym wcześniej. I co mu wtedy odpowiadalas?
Niestety ten punkt ma znaczenie, bo to oznaka lekceważenia poglądów partnera i jeśli dochodziło do rozmów na tak poważne tematy, to wymagają one poważnego podejścia. Powinnaś spróbować porozmawiać z nim jeszcze raz na ten temat zupełnie szczerze i powiadomić o swoich przemyśleniach. Tylko powinnaś czuć się wtedy twardo na ziemi i być pewna swoich postanowień - bez względu na to, czy jest to kwestia odłożenia ślubu na jakiś czas, czy bardziej chęć definitywnego zakończenia Waszej relacji. Trzeba jednak pamiętać, że tylko pełna szczerość może pozwolić uniknięcia niepotrzebnych emocji po takiej rozmowie.
8 2019-02-27 21:35:06 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-02-27 21:41:00)
Odwołaj. To decyzja na całe życie, a ty sama wiesz, że tego nie chcesz.
Wlasnie a ja już mysle o rozwodzie....:(
Wydaje mi się, to prawdopodobne...nawet szybko po ślubie, bo ślub nie rozwiaze naszych problemów..
"... On tak miał zawsze, ale myślałam, ze nie wie co mówi ..."
Kluczowy fragment w całym tekście.
Oznacza to , ze rozmawialiscie już o tym wcześniej. I co mu wtedy odpowiadalas?
Wiecej zaczelismy gadac po zamówieniu terminu, tzn. każdy swoje a druga strona inne zdanie..Kompromisu brak. On mnie namawia na potomstwoa a ja mowie ,ze nie chce...Wczesniej mowilam, ze kiedyś chce ale nigdy nie obiecałam...i nie mowilam kiedy, ale zanaczalam ze pozno….i wole jedno maks dwoje. A on, ze chce trojke najlepiej. I on chce mieszkanie kupować, nie wiem czy chce brac kredyt z kims z kim mamy tak rozne poglądy na potomstwo...i w ogole..
ja86 napisał/a:"... On tak miał zawsze, ale myślałam, ze nie wie co mówi ..."
Kluczowy fragment w całym tekście.
Oznacza to , ze rozmawialiscie już o tym wcześniej. I co mu wtedy odpowiadalas?Niestety ten punkt ma znaczenie, bo to oznaka lekceważenia poglądów partnera i jeśli dochodziło do rozmów na tak poważne tematy, to wymagają one poważnego podejścia. Powinnaś spróbować porozmawiać z nim jeszcze raz na ten temat zupełnie szczerze i powiadomić o swoich przemyśleniach. Tylko powinnaś czuć się wtedy twardo na ziemi i być pewna swoich postanowień - bez względu na to, czy jest to kwestia odłożenia ślubu na jakiś czas, czy bardziej chęć definitywnego zakończenia Waszej relacji. Trzeba jednak pamiętać, że tylko pełna szczerość może pozwolić uniknięcia niepotrzebnych emocji po takiej rozmowie.
Rozmawialam w styczniu i dalej zyjemy w zawieszeniu....Mowilam mu,ze musimy cos ustalić ale on mało robi w tym kierunku...Pewnie nie chce się rozstawac bo nam dobrze razem, ale ja boje się tego ślubu i uważam,ze nie powinno się go brac w takiej sytuacji:(
dobrze Cię rozumiem bo sam nie planuję życia rodzinnego, piszesz o nerwicy a to mogłoby być dodatkowe przeciwwskazanie, najprawdopodobniej na Twoim miejscu określiłbym w jasny sposób co chcę i czego nie chcę, raczej wcześniej niż na etapie narzeczeństwa, aczkolwiek i tak lepiej teraz niż po ślubie i zaciągnięciu wspólnych zobowiązań.
niezdecydowana999, rejestrując się na Netkobietach potwierdziłaś znajomość i akceptację obowiązującego regulaminu, którego jeden z punktów wyraźnie mówi, że umieszczanie kilku postów jeden pod drugim jest zabronione. Jeśli chcesz coś nadpisać do swojej wypowiedzi, użyj funkcji "edytuj", która znajduje się po prawej stronie każdego z Twoich postów.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka
Rozumiem autorkę, tylko tak naprawdę to tutaj nie znajdziesz usprawiedliwienia czy odpowiedzi, którą i tak sobie udzielilas. Weszła w związek na zasadzie jest mi z nim fajnie jak znajdę kogoś z kim chce spędzić resztę życia to go wymienię i będę szczęśliwa.
Nie wiem w ogóle po co zgadzalas się na zaręczyny skoro to nie chcesz?
Jeżeli nie chcesz z nim być nie chcesz go i w ogóle sama nie wiesz czego chcesz daj chłopakowi spokój i niech sobie ułoży życie w szczesciu.
Decyzję już podjęłaś. Te wątpliwości, które masz wystarczą, aby się upewnić w tym, że nie chcesz tego ślubu. Bądź odważna. To Twoje życie, nie przejmuj się opiniami rodziny, znajomych - pogadają i minie, a Ty będziesz szczęśliwsza. Jeśli chodzi o dzieci, to tak jak piszesz - po ślubie będzie naciskał na dzieci, a Ty nie będziesz gotowa i będziesz żyła w wiecznym stresie, że zajdziesz w ciążę. Po ślubie wiele rzeczy się zmieni...
Rozumiem Cię, byłam w identycznej sytuacji. I-den-ty-ko. Przyjęłaś zaręczyny, bo byłaś zakochana, proste. A teraz myślisz sobie, ze okey, skoro już zaplanowany ślub to niech się odbędzie, a później ewentualnie weźmiecie rozwód. To jest niesamowicie głupie myślenie, ale doskonale je rozumiem.
Powodzenia i odwagi!
Jeśli przed ślubem planujesz rozwód to chyba już wystarczy myślenia, asertywne : NIE i po sprawie.
Nie krzywdź siebie i narzeczonego. Pozwól mu ułożyć sobie życie z kimś kto pragnie rodziny. Widocznie to nie Ten mężczyzna dla Ciebie. Intuicja Ci podpowiada że z tego nic nie będzie. Więc mu to powiedz że tego nie czujesz.......
17 2019-03-16 11:46:22 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 11:50:05)
Decyzję już podjęłaś. Te wątpliwości, które masz wystarczą, aby się upewnić w tym, że nie chcesz tego ślubu. Bądź odważna. To Twoje życie, nie przejmuj się opiniami rodziny, znajomych - pogadają i minie, a Ty będziesz szczęśliwsza. Jeśli chodzi o dzieci, to tak jak piszesz - po ślubie będzie naciskał na dzieci, a Ty nie będziesz gotowa i będziesz żyła w wiecznym stresie, że zajdziesz w ciążę. Po ślubie wiele rzeczy się zmieni...
Rozumiem Cię, byłam w identycznej sytuacji. I-den-ty-ko. Przyjęłaś zaręczyny, bo byłaś zakochana, proste. A teraz myślisz sobie, ze okey, skoro już zaplanowany ślub to niech się odbędzie, a później ewentualnie weźmiecie rozwód. To jest niesamowicie głupie myślenie, ale doskonale je rozumiem.
Powodzenia i odwagi!
No ja mam podobne myslenie. To znaczy, ze tez bylas zareczona i Twój luby chciał dzieci a Ty nie?
Mój chce szybko i dużo, wiec jest jeszcze bardziej skomplikowane.
Mi tez się wydaje,ze podjelam decyzje tylko nie mam odwagi o tym glosno powiedzieć.
Przeciez po ślubie by trwala walka, bo każdy chciałby na swoje postawić. A nawet 1 dziecko nie jest kompromisem, bo mój narzeczony chce conajmnej troje.
To nie jest latwa decyzja, bo ten związek trwa już naprawdę długo...ale zawsze wiedziałam,ze ten związek nie ma przyszłości bo od poczatku mielismy inne marzenia.
Nie wiem jak mu to powiedzieć..ON ciagle myśli ze zmienie zdanie.czym później tym gorzej ...ale nie mogę znaleźć odpowiedniego momentu, dnia...
Czuje się nawet w pewnien sposób winna, ze się boje tych dzieci , ze mu nie ufam, ze marnuje tyluletni związek...ale nie oszukam emocji i uczuc i tym kim jestem i czego pragne.
on ciągle myśli że zmienisz zdanie? chyba nie zrozumiał, nie uszanował że nie masz na to chęci. Jeśli już teraz nie masz odwagi mówić o swoich potrzebach, po ślubie niestety może być jeszcze gorzej.
Doskonale Cię rozumiem. Ale nie rozumiem czemu dałaś się w to wrobić. Nie ulegaj naciskom, słuchaj siebie. Jak on Cię kocha to zrozumie, a jak szuka macicy na 2 nogach to i tak Cię zostawi jak mu tego nie dasz. Jak dasz się przekonać mimo, że tego nie chcesz może to się skończyć tragicznie. Macierzyństwo to wiele poświęceń, ograniczone możliwości rozwoju, zależność od mężczyzny.... Jeśli tego nie chcesz nie gódź się na to!
Używaj antykoncepcji, którą będziesz miała pod kontrolą tylko Ty najlepiej wkładka, spirala, implant. Nic gdzie on może coś kombinować, na pewno nie kalendarzyk, przerywany czy gumki, tabletki tak, ale żebyś tylko Ty wiedziała gdzie je masz.
Musisz być silna i asertywna. Masz tylko jedno życie! I to jest Twoje życie, Twoje decyzje. Powodzenia życzę
20 2019-03-16 15:42:05 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 15:46:25)
Doskonale Cię rozumiem. Ale nie rozumiem czemu dałaś się w to wrobić. Nie ulegaj naciskom, słuchaj siebie. Jak on Cię kocha to zrozumie, a jak szuka macicy na 2 nogach to i tak Cię zostawi jak mu tego nie dasz. Jak dasz się przekonać mimo, że tego nie chcesz może to się skończyć tragicznie. Macierzyństwo to wiele poświęceń, ograniczone możliwości rozwoju, zależność od mężczyzny.... Jeśli tego nie chcesz nie gódź się na to!
Używaj antykoncepcji, którą będziesz miała pod kontrolą tylko Ty najlepiej wkładka, spirala, implant. Nic gdzie on może coś kombinować, na pewno nie kalendarzyk, przerywany czy gumki, tabletki tak, ale żebyś tylko Ty wiedziała gdzie je masz.Musisz być silna i asertywna. Masz tylko jedno życie! I to jest Twoje życie, Twoje decyzje. Powodzenia życzę
Ja wiem , ze mogę pilnować antykoncepcji ale po prostu ja nie czuje się jakby bral pod uwagę to co mowie, tylko na sile chciał mnie przekonać. To mnie strasznie meczy. Seksu tez się odechciewa, kiedy ktoś w kolko gada ,ze dzieci zrobmy…
Ja już się czuje, jak by chciał być ze mna tylko dla dzieci...Nie chce dzieci ale czy jest sens brac ślub w takiej sytuacji kiedy nam się rozmija wizje?
Chyba nie rozumie i nie szanuje mojej decyzji, myśli ze mnie przekona. A ja się nie dam przekonać dopóki sama tego nie będę chciała.
Ten związek traci dla mnie na jakości, kiedy mamy takie inne wizje....i on naciska na to,zeby było tak jak chce. On nawet nie chce poczekać kilka lat zaryzykowac, to ja tym bardziej nie zgodze, bo mam więcej do stracenia.
Chyba nie rozumie i nie szanuje mojej decyzji, myśli ze mnie przekona. A ja się nie dam przekonać dopóki sama tego nie będę chciała.
Jak mu dobitnie powiesz, że nie chcesz dzieci, że chcesz tylko związku z nim i nic nie zmieni Twojego zdania, a do niego nadal nic nie dotrze to chyba nie. Bo to będzie oznaczał totalny brak szacunku do Ciebie i Twojej decyzyjności. Niektórzy uważają, że każda kobieta wcześniej czy później będzie chciała albo, że ją przekonają. Jest konserwatystą?
Chce nad Tobą dominować, kierować Twoim życiem? Jeśli tak to po ślubie będzie jeszcze gorzej..
22 2019-03-16 15:53:04 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 15:56:48)
niezdecydowana999 napisał/a:Chyba nie rozumie i nie szanuje mojej decyzji, myśli ze mnie przekona. A ja się nie dam przekonać dopóki sama tego nie będę chciała.
Jak mu dobitnie powiesz, że nie chcesz dzieci, że chcesz tylko związku z nim i nic nie zmieni Twojego zdania, a do niego nadal nic nie dotrze to chyba nie. Bo to będzie oznaczał totalny brak szacunku do Ciebie i Twojej decyzyjności. Niektórzy uważają, że każda kobieta wcześniej czy później będzie chciała albo, że ją przekonają. Jest konserwatystą?
Chce nad Tobą dominować, kierować Twoim życiem? Jeśli tak to po ślubie będzie jeszcze gorzej..
Jest konserwatysta i chyba by mu pasowala 'matka polka'. Ja się nie nadaje do takiego schematu.
Mowilam już wielokrotnie. Może on myśli,ze nie jestem decyzyjna. On nie rozumie, ze ja jako kobieta musze być tego pewna, bo to dla kobiety trudniejsza decyzja. Wielokrotnie mowilam, ze nawet jak za ileś lat zapragnę dziecka to jedno, a nie troje czy czworo. On mi mowi, ze fajnie będzie i dalej mi probuje naobiecywać gruszek na wierzbie. Jakbym nie znala naszych finasow i jego swiatopogladu.
On tak uważa chyba, ze przekonana. Ale do tego się nie przekonuje albo ktoś zapragnie dzieci z czasem albo nie
Chyba chce dominować i kierowac moim zyciem wlasnie,i dlatego tez nie zgodze się na dzieci na pewno. Bo on nie jest w stanie odlozyc ślubu, odlozyc dzieci...zmniejszyć planowanej ilości a ode mnie oczekuje ze się zgodze, Potem dopiero by zaczelo się narzucanie ...zrobmy drugie dziecko, siedz w domu bo przedszkole drogie itd' Boje się takiego zycia i nie będę ryzykować.
Mnie ten ślub i zycie po nim mnie przeraza.Bo nie widze szans na porozumienie.
Nie_samica napisał/a:niezdecydowana999 napisał/a:Chyba nie rozumie i nie szanuje mojej decyzji, myśli ze mnie przekona. A ja się nie dam przekonać dopóki sama tego nie będę chciała.
Jak mu dobitnie powiesz, że nie chcesz dzieci, że chcesz tylko związku z nim i nic nie zmieni Twojego zdania, a do niego nadal nic nie dotrze to chyba nie. Bo to będzie oznaczał totalny brak szacunku do Ciebie i Twojej decyzyjności. Niektórzy uważają, że każda kobieta wcześniej czy później będzie chciała albo, że ją przekonają. Jest konserwatystą?
Chce nad Tobą dominować, kierować Twoim życiem? Jeśli tak to po ślubie będzie jeszcze gorzej..Jest konserwatysta i chyba by mu pasowala 'matka polka'. Ja się nie nadaje do takiego schematu.
Mowilam już wielokrotnie. Może on myśli,ze nie jestem decyzyjna. On nie rozumie, ze ja jako kobieta musze być tego pewna, bo to dla kobiety trudniejsza decyzja. Wielokrotnie mowilam, ze nawet jak za ileś lat zapragnę dziecka to jedno, a nie troje czy czworo. On mi mowi, ze fajnie będzie i dalej mi probuje naobiecywać gruszek na wierzbie. Jakbym nie znala naszych finasow i jego swiatopogladu.
On tak uważa chyba, ze przekonana. Ale do tego się nie przekonuje albo ktoś zapragnie dzieci z czasem albo nie
Chyba chce dominować i kierowac moim zyciem wlasnie,i dlatego tez nie zgodze się na dzieci na pewno. Bo on nie jest w stanie odlozyc ślubu, odlozyc dzieci...zmniejszyć planowanej ilości a ode mnie oczekuje ze się zgodze, Potem dopiero by zaczelo się narzucanie ...zrobmy drugie dziecko, siedz w domu bo przedszkole drogie itd' Boje się takiego zycia i nie będę ryzykować.
No to sama sobie odpowiedziałaś albo się rozstaniecie albo zniszczy Ci życie, będziesz spełniać jego marzenia a nie swoje. Znam ten typ, aż za dobrze...
Ratuj się zanim będzie za późno. Znajdziesz jeszcze kogoś kto będzie Cie szanował, akceptował Twoje decyzje, a nie chciał zrobić posłuszną kwokę.
Witam, mam 27 lat..W zwiazku jakies 7 od 3 lat razem mieszkamy w Krakowie. Zareczylismy sie i za pol roku planujemy slub,Chodzi o to, ze ja go chyba nie chce i mnie potwornie stresuje . Zaznacze, ze nigdy nie chcialam oswiadczyn, nie marzylam o dzieciach, slubie, bialej sukni...Nigdy nie czulam, ze tego chce i ze z nim chce byc na zawsze ,zakladac rodzinę. Bardz dobrze mi sie z nim żyje, prowadzi codzienność, jestem zadowolona.Z presji i ogolnie emocji zamowilam ten ślub ale chyba popelnilam błąd.
Narzeczony chce miec szybko rodzinę, dzieci, kupic mieszkanie,a ja czuje sie na to zbyt mloda , zbyt niepoukladana i w ogole jestem dosc sceptycznie nastawiona na ten moment do dzieci, nie wiem czy o ogole chce. Cierpie na nerwicę dosc zaawansowaną....i po prostu nie nadaje sie w takim stanie na matkę...Jak ja siebie nie potrafie ogarnąć. Poza tym jesli juz i tak wolalabym zwiekszyc zarobki...i w ogole tego po ludzku chciec.Narzeczony chce conajmniej dwoje dzieci,a nawet troje i wiecej.
Przez ten jego nacisk wyksztalcila mi sie fobia i boje sie ze bedzie probowal mnie wrobic w dzieci...Na razie namawia, a ja unikam zbliżen, bo mu przestalam ufać,wiec to tez kuluje...
Boje sie,ze nigdy nie dogadamy sie do dzieci....i i tak sie rozwiedziemy...Chcemy w innym czasie, inna ilosc(ja jedno a on wiecej)...poza tym ja sie boje miec z nim dzieci..NIe chce byc zalezna. Nie do konca mu ufam, bo ma czasem specyficzne poglady....
Mowilam mu o watpliwosciach, ze boje sie ze sie nam nie uda...ale zadna ze stron nie podejmuje decyzji co zrobić...Zyjemy w zawieszeniu...nic prawie nie ustalone oprocz orkiestry i sali...bo mnie to nie cieszy. Ciezko mi sie przelamać.
Z drugiej strony fajnie sie dogadujemy, mimo ze jestesmy nieco inni..on bardziej konserwatywny, ja mniej.....on nastawiony na cele...ja bardziej bujajaca w oblokach.Ale tez b. podobni pod wzgledem temperamentow poczucia humoru. Bardzo go kocham lubię, ale wlasnie mamy wyrazny konflikt...wydaje mi sie ślub to nie jest dobry pomysl.Boje sie nacisku z jego strony ale tez naszych rodzin. Zaczelam sie zle czuc w tym zwiazku z tym gadaniem o dzieciach.....Chce sama podjąć decyzje na spokojnie odnosnie potomstwa, a nie cale zycie sluchać kiedy pierwsze, drugie i znosic naciski....On tak mial zawsze , ale myslalam ze nie wie co gada. Ale on chce te dzieci nawet kosztem wszytskiego innego. Tylko ja w tym bym musiala duzo zaplacic..czy zwiazek jest tego wart? Ja na razie nie ustapie i obawiam sie, ze on tez nie...:(
Kluczowa kwestia w tym wszystkim . Czy ty mu kiedykolwiek szczerze mówiłaś jaki jest Twój stosunek do posiadania dzieci? Czy pomijałaś te kwestię milczeniem, żeby nie psuć tego wszystkiego co było między wami i co Ci odpowiadało. Teraz jest na to najwyższa pora. Bo tak naprawdę to osobą oszukaną jest w waszym związku on, i także to on będzie tą osoba najbardziej nim rozczarowaną. Postaw sprawę jasno, szczerze i zdecydowanie. Póki jeszcze nie jest za późno.
25 2019-03-16 16:02:03 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 16:04:52)
niezdecydowana999 napisał/a:Nie_samica napisał/a:Jak mu dobitnie powiesz, że nie chcesz dzieci, że chcesz tylko związku z nim i nic nie zmieni Twojego zdania, a do niego nadal nic nie dotrze to chyba nie. Bo to będzie oznaczał totalny brak szacunku do Ciebie i Twojej decyzyjności. Niektórzy uważają, że każda kobieta wcześniej czy później będzie chciała albo, że ją przekonają. Jest konserwatystą?
Chce nad Tobą dominować, kierować Twoim życiem? Jeśli tak to po ślubie będzie jeszcze gorzej..Jest konserwatysta i chyba by mu pasowala 'matka polka'. Ja się nie nadaje do takiego schematu.
Mowilam już wielokrotnie. Może on myśli,ze nie jestem decyzyjna. On nie rozumie, ze ja jako kobieta musze być tego pewna, bo to dla kobiety trudniejsza decyzja. Wielokrotnie mowilam, ze nawet jak za ileś lat zapragnę dziecka to jedno, a nie troje czy czworo. On mi mowi, ze fajnie będzie i dalej mi probuje naobiecywać gruszek na wierzbie. Jakbym nie znala naszych finasow i jego swiatopogladu.
On tak uważa chyba, ze przekonana. Ale do tego się nie przekonuje albo ktoś zapragnie dzieci z czasem albo nie
Chyba chce dominować i kierowac moim zyciem wlasnie,i dlatego tez nie zgodze się na dzieci na pewno. Bo on nie jest w stanie odlozyc ślubu, odlozyc dzieci...zmniejszyć planowanej ilości a ode mnie oczekuje ze się zgodze, Potem dopiero by zaczelo się narzucanie ...zrobmy drugie dziecko, siedz w domu bo przedszkole drogie itd' Boje się takiego zycia i nie będę ryzykować.No to sama sobie odpowiedziałaś albo się rozstaniecie albo zniszczy Ci życie, będziesz spełniać jego marzenia a nie swoje. Znam ten typ, aż za dobrze...
Ratuj się zanim będzie za późno. Znajdziesz jeszcze kogoś kto będzie Cie szanował, akceptował Twoje decyzje, a nie chciał zrobić posłuszną kwokę.
Najgorzej ,ze on mi mydli oczy, obiecuje i znow się zastanawiam ale staram się zachowac rozsadek. Po prostu czuje, ze nie licze się ja, moje uczucia i marzenia tylko jego marzenia, w których nie chce isc na kompromis. Boje się wojny po ślubie i uważam,ze to b. ptrawdopodobne jak on sobie tak wymyslil. Dlatego odwołam ten ślub. Nie wiem tylko jak mu to powiedzieć...
Skoro odejdzie, bo nie chce teraz ślubu i dzieci to co zrobie…
Za dużo mam do stracenia i za duże ryzyko rozwodu .
26 2019-03-16 16:04:04 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-03-16 16:05:43)
[...]
Najgorzej ,ze on mi mydli oczy, obiecuje i znow się zastanawiam ale staram się zachowac rozsadek. Po prostu czuje, ze nie licze się ja, moje uczucia i marzenia tylko jego marzenia, w których nie chce isc na kompromis. Boje się wojny po ślubie i uważam,ze to b. ptrawdopodobne jak on sobie tak wymyslil. Dlatego odwołam ten ślub. Nie wiem tylko jak mu to powiedzieć...
To nie on Ci mydli oczy, ale Ty jemu. On od początku szczerze mówił czego pragnie. Okłamywałaś go od samego początku, nie wyprowadzając z błędu co do tego że nie chcesz spełnić jego wizji rodziny, że taka wizja nie jest twoja wizją.
To nie on Ci mydli oczy, ale Ty jemu. On od początku szczerze mówił czego pragnie.
I cały czas sądzi, że ją przekona...I zrobi z niej inkubator.
Pewnie odejdzie, ale czy warto być z kimś kto Cię nie kocha? Ciebie jako osobę? Że będzie z Tobą tylko jak spełnisz jego oczekiwania? Jakby zaakceptował Twój wybór i był z Tobą to będzie oznaczyło, że kocha. Ale musisz jasno postawiać sprawę.
28 2019-03-16 16:07:16 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 16:09:37)
niezdecydowana999 napisał/a:[...]
Najgorzej ,ze on mi mydli oczy, obiecuje i znow się zastanawiam ale staram się zachowac rozsadek. Po prostu czuje, ze nie licze się ja, moje uczucia i marzenia tylko jego marzenia, w których nie chce isc na kompromis. Boje się wojny po ślubie i uważam,ze to b. ptrawdopodobne jak on sobie tak wymyslil. Dlatego odwołam ten ślub. Nie wiem tylko jak mu to powiedzieć...To nie on Ci mydli oczy, ale Ty jemu. On od początku szczerze mówił czego pragnie.
Ja mu nie obicywalam dzieci. I nie mowilam ,ze będą od razu po ślubie. Nigdy nie mowilam ze chce ich dużo.Sam uznal,ze tak chce. Faktycznie dopiero po zaręczynach zaczelismy rozmawiać wiecje na ten temat.Bylo nam dobrze wiec trwalismyw tym.
Postawie sprawę, ale wiem ze nie zaakceptowal i nie zaakceptuje mojego wyboru, On potrzebuje matki polki. I tyle...:(
29 2019-03-16 16:09:35 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2019-03-16 16:09:57)
SonyXperia napisał/a:To nie on Ci mydli oczy, ale Ty jemu. On od początku szczerze mówił czego pragnie.
I cały czas sądzi, że ją przekona...I zrobi z niej inkubator.
Nie zaczynaj. Jeden temat Ci zamknęli, nie wciskaj się z poglądami w drugi.
]
Nie zaczynaj. Jeden temat Ci zamknęli, nie wciskaj się z poglądami w drugi.
Na szczęście sama to widzi
To musisz wybrać czy wolisz być z nim i spełniać jego chorą wizję ze średniowiecza czy jednak zrezygnować z związku, gdzie macie całkiem inne poglądy i plany na przyszłość.
31 2019-03-16 16:22:21 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2019-03-16 18:24:04)
nieregulaminowy off top
Niezdecydowana: odpowiadajac na Twoje pytania do mnie tam wyzej, to mialam taka sytuacje. Od poczatku moj narzeczony stawial sprawe jasno: chce szybko dzieci, jeszcze szybciej slubu, chce mieszkac u siebie w domu z jego mama. Ja sie buntowalam, ale tak potrafil mi oczy zamydlic, ze... ze wlasciwie nie wiem czego ja oczekiwalam. Gdy odwolalam slub to mial pretensje, ze zmarnowalam nam kilka lat, bo "juz mogl miec rodzine z kims innym". Troche mialam wyrzuty sumienia, ze wlasnie ciagnelam to tak dlugo, do ostatniej chwili wlasnie. Ale szybko mi przeszlo, przetlumaczylam sobie to rozowymi okularami z zakochania
Teraz widze jaki nasz zwiazek byl ponizajacy dla mnie. Probowalam rozmawiac, plakalam abysmy zamieszkali razem, bez jego mamy - niewzruszony powiedzial, ze nie ma takiej mozliwosci. Rozmawialismy o dzieciach, ktorych ja nie chce ale powiedzialam mu, zs wrocimy do tematu za pare lat - znowu niewzruszony powiedzial, ze najpozniej w wieku 30 lat. Dramat, gdy na to patrze z perspektywy czasu, ale ja bylam naprawde zakochana. Moglabym z nim byc gdyby przystal na moje postulaty Pol roku po naszym rozstawiu zareczyl sie z inna dziewczyna - z szara myszka, poukladana, rodzinna, skromna. A i ja jestem szczesliwa
33 2019-03-16 19:23:00 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 19:24:58)
Niezdecydowana: odpowiadajac na Twoje pytania do mnie tam wyzej, to mialam taka sytuacje. Od poczatku moj narzeczony stawial sprawe jasno: chce szybko dzieci, jeszcze szybciej slubu, chce mieszkac u siebie w domu z jego mama. Ja sie buntowalam, ale tak potrafil mi oczy zamydlic, ze... ze wlasciwie nie wiem czego ja oczekiwalam. Gdy odwolalam slub to mial pretensje, ze zmarnowalam nam kilka lat, bo "juz mogl miec rodzine z kims innym". Troche mialam wyrzuty sumienia, ze wlasnie ciagnelam to tak dlugo, do ostatniej chwili wlasnie. Ale szybko mi przeszlo, przetlumaczylam sobie to rozowymi okularami z zakochania
Teraz widze jaki nasz zwiazek byl ponizajacy dla mnie. Probowalam rozmawiac, plakalam abysmy zamieszkali razem, bez jego mamy - niewzruszony powiedzial, ze nie ma takiej mozliwosci. Rozmawialismy o dzieciach, ktorych ja nie chce ale powiedzialam mu, zs wrocimy do tematu za pare lat - znowu niewzruszony powiedzial, ze najpozniej w wieku 30 lat. Dramat, gdy na to patrze z perspektywy czasu, ale ja bylam naprawde zakochana. Moglabym z nim byc gdyby przystal na moje postulatyPol roku po naszym rozstawiu zareczyl sie z inna dziewczyna - z szara myszka, poukladana, rodzinna, skromna. A i ja jestem szczesliwa
No coz ….jak ktoś ma parcie na dzieci to ..i zrobi wszystko by je mieć..
Jakbys została zona moglby się pojawić szantaże przemoc klotnie. W najlepszym przypadku rozpacz pretensje i wyprowadzka.I rozwod. Ewentualnie dla swietego spokoju zostalabys matka, a to mogloby być tragiczne najprawdopodobniej...
Są ludzie co chcą dzieci ale mogą to odlozyc w czasie. Są tacy co chcą na już. Sa tacy sceptycznie nastawieni i nie wiedza czy chcą i sa tacy co nie chcą. Ludzie powinni się odpowiednio dobrać.
No wlasnie Twój facet nie był skłonny do kompromisow.Liczylo się tak jak on chce.
Jestes szczesliwa sama ze sobą? czy poznalas kogos?
Sa faceci co zależy wlasnie na dzieciach bardziej niż na konkretnej kobiecie. Maja do tego prawo. A kobieta ma prawo oczekiwać ze facet będzie akceptować jej decyzje i szanować jej wybory i emocje. I bedzie wysoko na liscie priorytetow..Na pewno to latwiejsze gdy fundamentalne sprawy są podobne.
Dlugo byliście razem?
Niestety to tak wygląda, że on nie chce Ciebie jako partnerki (a przynajmniej nie jest to priorytet, jeśli nie słucha tego o czym mówisz albo nie zajmuje się tematem Twojej nerwicy), tylko zależy mu bardziej na kimś kto będzie matką jego dzieci. Wydaje mi się że najlepsze rozwiązanie to wyrazić wprost swoje potrzeby i ograniczenia, w taki sam sposób jak sformułowałaś to w temacie, czyli jeśli dobrze pamiętam maksymalnie 1-2 dzieci i jeśli tak, to w dalekiej przyszłości.
35 2019-03-16 19:39:46 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-16 19:47:50)
Niestety to tak wygląda, że on nie chce Ciebie jako partnerki (a przynajmniej nie jest to priorytet, jeśli nie słucha tego o czym mówisz albo nie zajmuje się tematem Twojej nerwicy), tylko zależy mu bardziej na kimś kto będzie matką jego dzieci. Wydaje mi się że najlepsze rozwiązanie to wyrazić wprost swoje potrzeby i ograniczenia, w taki sam sposób jak sformułowałaś to w temacie, czyli jeśli dobrze pamiętam maksymalnie 1-2 dzieci i jeśli tak, to w dalekiej przyszłości.
niestety moja nerwica go wcale nie obchodzi:( tak samo to,ze boje się nawrotu depresji np. poporodowej. Przeszlam kilka lat temu przez dość ciezką.
ON twierdzi,ze wezme tabletke i będzie ok.
Tak samo nie wzrusza go wizja porodu, moich marzen i ambicji, zdrowia.
Mam wrazenie, ze musze kontrolować wszystko i pilnować by nie wykorzystal mojej słabszej pozycji. Kobieta po porodzie kiedy hotmony szaleją jest zawsze jakos mniej lub bardziej zalezna.
Po prostu jak widze jego nastawienie to przestaje mu ufać.
A mowilam sto razy, ze dzieci później i jedno maks dwoje. I on tego nie akceptuje. Dalej snuje wizje o gromadce i naciska by były po ślubie. Mimo,ze ja się do tego teraz nie nadaje i nie chce.
czy tak się zachowuje kochający partner i ktoś z mim warto mieć rodzinę?
Mam wrazenie, ze chce mnie ustawiac pod swoje oczekiwania i traktuje mnie jako srodek do celu.
Odwołaj. To decyzja na całe życie, a ty sama wiesz, że tego nie chcesz.
Dokładnie. Nie chcesz ślubu ani zakładać rodziny. Odwołaj, zanim kogoś poważnie skrzywdzisz, w tym siebie również.
Nemezys napisał/a:Niezdecydowana:
Jestes szczesliwa sama ze sobą? czy poznalas kogos?Dlugo byliście razem?
Bylismy para ponad 2 lata, ale znalismy sie jako dobrzy znajomi duuuuzo dluzej. Myslalam, ze go znam. Poznalam faceta idealnego Czasami w glowie porownuje ich i wierzyc mi sie nie chce jak moglam najpierw trafic na moje zupelne przeciwienstwo, a pozniej na tak bratnia dusze!
Ty nadal rozmyslasz?
ON twierdzi,ze wezme tabletke i będzie ok. [...]
A mowilam sto razy, ze dzieci później i jedno maks dwoje. I on tego nie akceptuje. Dalej snuje wizje o gromadce i naciska by były po ślubie. Mimo,ze ja się do tego teraz nie nadaje i nie chce.
czy tak się zachowuje kochający partner i ktoś z mim warto mieć rodzinę?
Mam wrazenie, ze chce mnie ustawiac pod swoje oczekiwania i traktuje mnie jako srodek do celu.
Moim zdaniem nie warto i mam takie samo wrażenie. Jego nastawienie mogłoby być powielone po ślubie i dotyczyć coraz większej ilości sytuacji - wziąć tabletkę i będzie ok, a później wracać do opieki nad czwórką dzieci i prowadzenia domu. Nie jestem zdziwiony że przestajesz mu ufać, na pewno warto zacząć rozmawiać o swoich potrzebach zanim dojdzie do ślubu. Uważam że on powinien wiedzieć, że nie masz chęci spełniać jego "idealnego" wyobrażenia.
To nie ten facet, więc puść go wolno, szkoda jego czasu.
Pojawi się odpowiedni kandydat, to zaraz znikną wszystkie wątpliwości.
40 2019-03-17 12:25:16 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-17 12:26:10)
niezdecydowana999 napisał/a:Nemezys napisał/a:Niezdecydowana:
Jestes szczesliwa sama ze sobą? czy poznalas kogos?Dlugo byliście razem?
Bylismy para ponad 2 lata, ale znalismy sie jako dobrzy znajomi duuuuzo dluzej. Myslalam, ze go znam. Poznalam faceta idealnego
Czasami w glowie porownuje ich i wierzyc mi sie nie chce jak moglam najpierw trafic na moje zupelne przeciwienstwo, a pozniej na tak bratnia dusze!
Ty nadal rozmyslasz?
Raczej to kwestia odwagi....Fajnie, ze udało Ci się wyjść z nierokującego związku i znaleźć osobę, która Cie rozumie..i jesteś szczesliwa.
Tak mysle, ze jak jest to odpowiednia osoba to nie ma się wątpliwości, a na pewno nie takie jak ja.
Bo ja juz nie wiem, czy chodzi o konkretna osobe - ze z nim nie chcesz zycia spedzic, czy o styl zycia i wyobrazenie partnera, ktore nie pasuje do naszego. Moj byly nie byl taki zly, gdyby nie probowal dopasowac mnie do swojego wyobrazenia o idealnej rodzinie, to pewnie bysmy byli razem...
42 2019-03-17 13:00:30 Ostatnio edytowany przez niezdecydowana999 (2019-03-17 13:03:20)
Bo ja juz nie wiem, czy chodzi o konkretna osobe - ze z nim nie chcesz zycia spedzic, czy o styl zycia i wyobrazenie partnera, ktore nie pasuje do naszego. Moj byly nie byl taki zly, gdyby nie probowal dopasowac mnie do swojego wyobrazenia o idealnej rodzinie, to pewnie bysmy byli razem...
Mój tez nie, ma wiele zalet i wlasnie ta roznica w calach wiele psuje. Gdyby myslal podobnie jak ja, byśmy mieli szanse przezyc długie lata , bo zwyczajnie nam fajnie razem.Nie bez powodu jesteśmy razem tyyyyle lat.Nigdy nie było zadnych patologii ani zgrzytów . Ale za to jeden konkretny,
Ale wiem,ze tak się nie da życ jednocześnie mieć i nie mieć dzieci.
Jeszcze mu nie powiedziałaś? A kiedy data waszego ślubu?