Uzupełniając przełożony sam z siebie nie może wysyłać na badania psychiatryczne, chyba że policjant przebywał na długotrwałym zwolnieniu od psychiatry wtedy kierowany jest na Komisję Lekarką która orzeka o zdolności do służby (nie służy wywaleniu). Jeśli przebywa na zwolnieniu po wyżej 12msc. przełożony może pod kątem zwolnienia fakultatywnego ze służby wysłać na Komisję.Jeśli przejdzie to przełożony też ma ból, żeby zdrowego człowieka wywalić, który od razu uderzy do Sądu Pracy i zostanie przywrócony do pracy z odszkodowaniem.Rozmowa z psychologiem może skutkować tylko pracą za biurkiem.Może ale nie musi.Co innego jeszcze gdyby okazało się, że np. się ciął to wtedy na pewno nikt do służby go nie dopuści.
Maku mylisz pojęcia cały czas czym innym jest skierowanie na badania (psychiatra )tego przełożony zrobić nie może czym innym jest rozmowa z psychologiem, który jest dostępny w każdej komendzie wojewódzkiej i ma dyżury w jednostkach podległych.
Nie, nie mylę pojęć.
Po 1 Tonia pisała o psychiatrze dlatego do niego się odnoszę.
Po 2 żaden przełożony nie ma takich uprawnień żeby kierować policjanta do psychiatry czy psychologa - pozostaje mu tylko komisja lekarska.
Po 3 policjant SAM w każdej chwili może iść do psychiatry czy psychologa .
Po 4 psycholog jest dostępny w KWP ale zapomnij żeby pełnił dyżury w jednostkach jej podległych - co innego że tak powinno wyglądać a co innego rzeczywistość.
Uzupełniając przełożony sam z siebie nie może wysyłać na badania psychiatryczne, chyba że policjant przebywał na długotrwałym zwolnieniu od psychiatry wtedy kierowany jest na Komisję Lekarką która orzeka o zdolności do służby (nie służy wywaleniu). Jeśli przebywa na zwolnieniu po wyżej 12msc. przełożony może pod kątem zwolnienia fakultatywnego ze służby wysłać na Komisję.Jeśli przejdzie to przełożony też ma ból, żeby zdrowego człowieka wywalić, który od razu uderzy do Sądu Pracy i zostanie przywrócony do pracy z odszkodowaniem.Rozmowa z psychologiem może skutkować tylko pracą za biurkiem.Może ale nie musi.Co innego jeszcze gdyby okazało się, że np. się ciął to wtedy na pewno nikt do służby go nie dopuści.
Uzupełniając - przełożony kieruje funkcjonariusza na komisję lekarską po 12 miesiącach przebywania na L4 - obligatoryjnie/z urzędu. Po każdym długotrwałym L4 policjant jest kierowany na dodatkowe badania lekarskie -coś jak badania okresowe(chyba gdy L4 jest dłuższe niż 30 dni)
Co do wywalenia policjanta po pomyślnym przejściu komisji lekarskiej - nie możliwe do zrealizowania.
Rozmowa z psychologiem niczym nie skutkuje - niczym.
Haha Maku z grubsza się zgadzam,chociaż znam inne przypadki;)
Aaa i to często Policjanci w jednostkach nie chodzą bo psycholog sporządza notatkę z rozmowy i niby nie ale tak przekazuje informację przełożonemu więc kto pójdzie?
395 2019-10-14 15:07:37 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-10-14 15:09:08)
Śpieszę powiadomić, że jestem już szczęśliwą rozwódką
Wszystko odbyło się na 1 rozprawie. Kontakty z dziećmi udali mi się wywalczyć zadowalające, czyli niezbyt częste.
Toniu!!! Jak to ?
Gratuluję Ci z całego serca!
397 2019-10-14 15:13:15 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-10-14 15:16:20)
Toniu super gratulacje a tak się baliśmy co nie .
Husaria - normalnie
Pozdrowienia dbaj o siebie i nie przestawaj nad sobą pracować jak widzisz wszystko jest możliwe i ludzie się zmieniają - uwalniają .
Trzymaj się
Toniu!!! Jak to
?
Gratuluję Ci z całego serca!
Dziękuję Wszystko to dzięki naszym adwokatom. Muszę przyznać że jego adwokat też bardzo się przyczynił do szczęśliwego i szybkiego zakończenia. Bardzo byłego już męża hamował i wyciszał.
Napięcie opadło, czekałam na to bardzo długo, na tą chwilę.
Z sali wychodziłam szczęśliwa i uśmiechnięta za to były wściekły i czerwony na twarzy.
Paslawek dziękuję. Husaria
Terapii nie zarzucam, będę chodzić dalej. Tak długo aż terapeuta sam stwierdzi że już wystarczy.
Toniu, ależ się cieszę!!!! Gratulacje, jestem z Ciebie dumna!!!
Teraz wszystko przed Tobą, zaczynasz nowe, wspaniałe życie
Wiem jak to jest, nie zawsze będzie różowo, ale jesteś WOLNA!
Cudowna wiadomość
Super, Toniu, do przodu a spokojnie na przyszłość.
Śledziłem z uwagą Twój wątek i cieszę się, że to się tak potoczyło. Gratuluję i życzę powodzenia w nowym życiu !
Gratulacje! Szybko poszło, musiałaś być świetnie przygotowana!
PS: czy to był rozwód z orzeczeniem o jego winie?
404 2019-10-15 20:26:16 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-10-15 20:30:01)
Dziękuję wszystkim
Tak, byłyśmy dobrze przygotowane (Ja, moja adwokat i Świadkowie). Ale też dzięki porozumieniu zawartym przed rozprawą tak szybko poszło.
Rozwód bez orzeczenia winy. Moja adwokatka przekonała mnie, że orzeczenie winy nic nie zmieni a tylko wszystko wydłuży (koszty, nerwy). A tak wynegocjowalam mała ilość widzeń. Poza tym jakby nadal mnie nekal to już bez zwłoki ruszamy do prokuratury. Mial to powiedziane wiec musiał przystać na porozumienie.
W dodatku w porozumieniu odciął sobie drogę do podziału majątku bo się większości zrzekł.
Także z sali wyszedł i z małżeństwa z porażką i z pustymi kieszeniami.
Także z sali wyszedł i z małżeństwa z porażką i z pustymi kieszeniami.
I dobrze mu tak!
Super Wielkie brawa!
Hej Toniu, nie bywam tak często już tu na forum, a muszę też swój wątek odświeżyć, ale u Ciebie wow! Myślałam że po mnie będziesz mieć rozprawe, a ja jeszcze nieco ponad miesiąc.. ale super, gratuluję, oby do przodu, cieszę się bardzo, zobacz jak czas szybko przeleciał!
Hej Toniu, nie bywam tak często już tu na forum, a muszę też swój wątek odświeżyć, ale u Ciebie wow! Myślałam że po mnie będziesz mieć rozprawe, a ja jeszcze nieco ponad miesiąc.. ale super, gratuluję, oby do przodu, cieszę się bardzo, zobacz jak czas szybko przeleciał!
Dziękuję Kobietka myslałam ostatnio o Tobie i o Annie, jak tam u Was. Razem zaczynałyśmy, już tyle czasu minęło, ponad pół roku.
Ja jestem szczęśliwa, że mam to już za sobą co nie znaczy, że kłopoty z ex cudownie zniknęły. Ale co tam, nic to w porównaniu do tego co było
Trzymam kciuki za Ciebie!
A jakich argumentów użyłaś, że tak gładko poszło ?
On nie miał swojego adwokata ?
Na porozumieniu byl sam ? Jak wygląda takie porozumienie ?
A jakich argumentów użyłaś, że tak gładko poszło ?
On nie miał swojego adwokata ?Na porozumieniu byl sam ? Jak wygląda takie porozumienie ?
Pisałam już we wczesniejszych postach że oboje mieliśmy adwokatów. Porozumienie to umowa na piśmie, sporządzona przez adwokatów, podpisana przez nas i dostarczona do sądu tuż przed rozprawą, na sali.
Gładko poszło dzięki porozumieniu i dlatego, że były całkowite przesłanki do rozwodu (ponad 3 miesiące, zupełność rozpadu pożycia małżeńskiego polega na ustaniu między małżonkami więzi: uczuciowej (psychicznej), fizycznej oraz gospodarczej. Najważniejsza jest więź emocjonalna. Na ustanie tej więzi wskazuje wrogi stosunek między małżonkami). My nie mieszkaliśmy razem od ponad 6 miesięcy, nie prowadziliśmy wspólnego gospodarstwa i nie sypaliśmy ze sobą również od ponad 6 miesięcy. W kwestii opieki nad dziećmi mieliśmy wszystko uzgodnione w porozumieniu (widzenia, wysokość alimentów). Więc sąd nie miał wiele do roboty, wszystko zaakceptował.
Dziękuję za informacje Toniu i wszystkiego najlepszego na teraz to już nowej drodze życia.
Dobrze ze juz sie wszystko skończyło u Ciebie.
Dziękuję za informacje Toniu i wszystkiego najlepszego na teraz to już nowej drodze życia.
Dobrze ze juz sie wszystko skończyło u Ciebie.
Dziękuję. Jeśli jesteś w podobnej sytuacji to trzymam kciuki i uwierz naprawdę wszystko można ogarnąć. Trzeba tylko mieć wsparcie, odpowiednich ludzi wokoło i dużo samozaparcia.
Ponawiam się po dłuższej chwili.
No więc pierwsza ekstaza po rozwodzie minęła i od ok 2 tygodni męczy mnie potworny smutek. Staram się to jakoś przetrwać, wiem, że minie ale boli cholernie. Najgorsze są weekendy bo w tygodniu chodzę do pracy, dzieci i nie mam czasu na myślenie i czucie. Chodzę wcześnie spać byle tylko nie myśleć.
Niech już minie ten etap
Tonia trzymaj się słońce znowu zaświeci.
Dzięki Maku. Na razie trudno mi w To uwierzyć. Po okresie z nadludzką siłą teraz przyszedł czas całkowitego rozklejenia się.
Nie oczekuj że to tak szybko przestanie boleć trzeba czasu z czasem boli coraz mniej i rzadziej a pewnego dnia okazuje się że o nim i was nie myślisz i to jest początek nowego życia.
Najbardziej żałuję Ty h straconych lat, mogłam je poświęcić komuś innemu. Trudno, stało się. Tylko ta samotność tak doskwiera teraz
417 2019-11-17 20:49:43 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-11-17 20:54:10)
Dzięki Maku. Na razie trudno mi w To uwierzyć. Po okresie z nadludzką siłą teraz przyszedł czas całkowittego rozklejenia się.
Cześć Tonia .
Dla Ciebie ostatni okres to faktycznie nadludzi wysiłek a wcześniej sama wiesz jak było,euforia również wysysa trochę energii no i chciałoby się jakiejś nagrody, gratyfikacji,rekompensaty za przeszłość i odwagę a tu tak spokojnie, cicho "normalnie",zwyczajnie myśli o przeszłości mimowolnie dopadają w dłuższe wieczory i weekendy - powiem Ci normalka żaden organizm na dłuższą metę nie wytrzyma tego co przechodziłaś tych zjazdów i nadziei tych rozczarowań i urazów teraz po euforii też masz dołek bo tak działa mózg i psychika nie da się tego rozdzielić ciało też reaguje po swojemu,który był przyzwyczajony przez lata "od" - "do" a po środku nic.
Krótsze dni ,Wszystkich Świętych nadchodząca zima i święta też jakoś wpływają może na Ciebie - zmęczona jesteś a "wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności".
Wiesz co robić - nie przestawać włącz tryb "przetrwanie" nie zmuszaj się do jakiegoś bohaterstwa ale ruszaj się dbaj o siebie,wiesz witaminy,spacery,spotkania z ludźmi jakieś rozrywki poszukaj czegoś nowego gdzie będziesz mogła się uczyć a jak nie będziesz wiedzieć czasem co zrobić to nie uciekaj przed uczuciami popłacz byle nie za długo bo do żalu nad sobą łatwo się przylega .
Nie strasz się przyszłością jesteś wolna choć to teraz takie dziwne i nie bardzo wiadomo co z tym począć .
Trzymaj się dasz radę masz taki nowy nawyk - zwyciężanie nad sobą
Paslawku siedzisz w mojej głowie. Trafnie wszystko opisałeś. Jestem niesamowicie zmęczona ostatnio, dużo śpię. Staram się czasem ćwiczyć i mieć dużo zajęć żeby na myślenie nie było już czasu. No i towarzysko też staram się spełniać bo najbardziej mi teraz tego brakuje, obecności innych ludzi.
Paslawku siedzisz w mojej głowie. Trafnie wszystko opisałeś. Jestem niesamowicie zmęczona ostatnio, dużo śpię. Staram się czasem ćwiczyć i mieć dużo zajęć żeby na myślenie nie było już czasu. No i towarzysko też staram się spełniać bo najbardziej mi teraz tego brakuje, obecności innych ludzi.
W tym wszystkim bądź dla siebie naprawdę łagodna i ...
[...]"wróć do domu(do siebie?). Jeśli jesteśmy w stanie wojny z kimkolwiek– to może dlatego, że wojna szaleje wewnątrz nas. Wojna wewnętrzna ułatwia inne wojny. Pięć Skupisk – formy, odczucia, postrzeżenia, twory umysłu i świadomość – obejmują wielkie terytorium. Każde z nas jest królem czy królową tego terytorium, składającego się z tych pięciu elementów. Nie jesteśmy jednak odpowiedzialnymi monarchami. Nie chcemy przeglądać naszego terytorium ani rządzić na nim; chcemy je porzucić. Toczy się na nim wiele wojen. Panuje tam bałagan, bo obawiamy się powrotu do naszego własnego królestwa.
Obawiamy się powrotu do domu, bo brakuje nam narzędzi i środków obrony siebie. Ale wyposażeni w uważność, możemy do domu powrócić bezpiecznie; nie zostaniemy wtedy opanowani bólem, smutkiem, przygnębieniem. Kiedy wrócimy do domu z uważnością, możemy powiedzieć do naszego zranionego wewnętrznego dziecka, używając tej mantry: „Kochanie, jestem tu dla ciebie. Obejmuję cię swoimi ramionami. Przykro mi, że zostawiłem cię samego na tak długo”. Mając za sobą trening, uważnie chodząc, uważnie oddychając, będziemy umieli wrócić do domu i objąć swój ból i smutek."
......i bądź uważna nie przestawaj na sobą pracować.
Dziękuję Paslawku
Drobiazg
Toniu, chyba wiem co czujesz. Emocje, adrenalina opadła, nagle jesteś wolna, kajdany się zerwały i możesz (niby) oddychać. W zasadzie zdarzyło się to zanim sąd dał Ci rozwód, ale teraz masz na to dowód. I nagle...zrobiło się cicho, pusto, nie ma jednego, najważniejszego celu, nie ma sytuacji nie do przewidzenia, niebo zaczęło się przejaśniać, a Ty nie umiesz się odnaleźć.
Pamiętam jeden dzień, w którym nie umiałam odpowiedzieć sobie na pytanie "co się ze mną dzieje?" Byłam po wyprowadzce, ale przed rozwodem. Troszkę spokojniejsza, bo wyrwałam się od psychopaty, ale wiele było jeszcze przede mną. Pojechałam na zakupy do jakiegoś większego sklepu i stanęłam między półkami i zaczęłam wyć. Nie płakać - wyć. Z niemocy, bezsilności, ze strachu co dalej, bo zostałam z niczym. Kupując proszek do prania, uświadomiłam sobie, że nie mam nic, nie mam domu, coś co tworzyłam latami rozsypało się jak domek z kart. Wyszłam z tego sklepu bez zakupów, nie dałam rady.
Było to pierwsze uderzenie, po którym poczułam się nie swojo. Zawsze byłam gotowa na ataki z jego strony, potrafiłam przewidzieć zachowania, gesty, wiedziałam co będzie i pod takiego dyktando żyłam. Nagle, nie wiedziałam co będzie i to było straszne. Ta niepewność. I co było dziwne, bałam się bardziej tej ciszy, niż podczas jazd ex, do których byłam przyzwyczajona.
Nastąpiło nowe, którego się bałam.
Trzymaj się, i jakby co pisz
Dzięki Owieczka. Myślałam do tej pory, że brakuje mi głownie ludzi, towarzystwa. Bo ten smutek mnie zabija. Gdyby nie dzieci to rzuciłabym sie wir zycia towarzyskiego i imprez. Kiedyś tak własnie żyłam, dość długo. A to może właśnie adrenaliny mi brakuje i nie umiem się odnaleźć w tym spokojnym życiu. Choć ten komfort psychiczny, że wracam codziennie do domu i wiem, że to moja oaza i nic złego tam nie nie spotka niespodziewanie jest bardzo fajny. Uwielbiam wracać do domu.
Przyznam się szczerze, że zaczęłam się już umawiać z facetami, może to za wcześnie, nie wiem. Brakuje mi tego czego nie dostałam od byłego męża przez te wszystkie lata. Zaczęłam się ubierać dobrze, dbać o siebie i co tu dużo kryć (obiektywnie jestem dość atrakcyjna) więc obecnie mam w czym przebierać. Na razie mi z tym dobrze ale czy to nie jest znowu jakiś myk mojej psychiki?
Nie ma określonego terminu, po którym powinno zacząć się spotykanie z innymi.
Jedyne, i najważniejsze to przerobienie rozstania, toksycznego związku. Jeśli traumy i demony pozostaną w Tobie, nie zbudujesz zdrowej relacji.
Chodzisz na psychoterapię?
Ja też po jakimś czasie potrzebowałam bliskości, ale patrzyłam na nowe przez pryzmat starego. Żyłam wg starych schematów, z których nie mogłam się wydostać.
Fakt, że wpadłam w pułapkę głupiej relacji bez przyszłości, ale to tylko pomogło mi w jeszcze większej pracy nad sobą.
Twoim atutem jest pewność siebie i niezależność. Nie pozwól nikomu tego zabrać.
Kurczę, Toniu przebieraj z rozwagą, dobrze się tym apsztyfikantów przyglądaj.
Na razie to nie mam zamiaru się angażować. Po prostu chodzę na randki i miło spędzam czas. Staram się być ostrożna. Moja niezależność i wolność to moja twierdza i będę jej bronić w razie czego.
Owieczka chodzę nadal i pewnie jeszcze jakiś czas będę. Sama nie przerwę, decyzję o zakończeniu zostawiam terapeucie.
Na razie to nie mam zamiaru się angażować. Po prostu chodzę na randki i miło spędzam czas. Staram się być ostrożna. Moja niezależność i wolność to moja twierdza i będę jej bronić w razie czego.
Owieczka chodzę nadal i pewnie jeszcze jakiś czas będę. Sama nie przerwę, decyzję o zakończeniu zostawiam terapeucie.
Toniu, naogół ci najbardziej psychicznie pokręceni są na początku bez skazy, no wręcz nieoszlifowane diamenty, jak już usidlą tę swoją ofiarę to zaczynają ten swój taniec wokół niej. Zresztą co ja Ci tłumaczę? Od początku śledzę Twój wątek to wiem co przeżyłaś.
Teufel niby wiem ale czujność zawsze trzeba zachować.
Toniu, żyjesz?
Teufel żyję
Wczoraj mi ucięło część tekstu.
Żyję i mam się w miarę dobrze. Zajęta jestem randkowaniem ostatnio.
dodatkowo były mąż meczy mnie żebyśmy się zeszli. Co za niedorzeczny pomysł. I jeszcze oskarża mnie, ze przeze mnie pije. Spływa to po mnie jak po kaczce
Tonia, chodzisz na randki z zamiarem jakimś, czy towarzysko? Da się tak intencjonalnie, racjonalnie wyzwolić jakieś emocje w stosunku do nieznajomego?
Ela z zamiarem poznania kogoś fajnego do dłuższej relacji, ale jak na razie wychodzi że towarzysko. Jeszcze mnie nie tknęło jak do tej pory na czyjś widok. Chyba z wiekem jest coraz gorzej bo też i oczekiwania wyższe.
Hej Toniu, widzę ze nie tylko ja zaczęłam randkować chociaż w sumie zakończyłam już tą znajomość, a to przez czerwone lampki i na pewno dobrą intuicję;) takze dobrze ze tez soe przyglądasz.
Kurcze nie mam jakos glowy do uzupełnienia mojego wątku ale na pewno to zrobię. Buziaki
No właśnie Toniu, co u Ciebie słychać?