Witam, bardzo cierpię i czuję się jak emocjonalnie i fizycznie jak wrak. Proszę o pomoc, sama nie wiem co myśleć i jak się zachować. Musiałam zerwać z chłopakiem, którego bardzo kocham. Poznaliśmy się w pracy (Niemcy). Razem mieszkaliśmy. Po paru tygodniach staliśmy się parą, z nikim nie czułam się tak bardzo dopasowana. Mój mentalny brat bliźniak. Poznałam jego siostrę, która z nami pracowała. Raz wymyślili, że zabiorą mnie do nich i poznam resztę ich rodziny, do czego doszło. Mój luby bardzo chciał się mną chwalić i musiałam rozmawiać z jego inną nie obecną siostrą przez kamerkę. Byłam jego 2 dziewczyną, a tamtej nigdy nie zarosił do domu i nie poznał z nikim, pomimo że byli z tego samego miasta. Rozumieliśmy się bez słowa, razem się śmialiśmy, wspieraliśmy. Pod koniec pracy dostałam bolesnego guza i nie mogłam chodzić, widziałam, że cierpi razem ze mną. Bardzo mi pomagał i się o mnie troszczył. Musiałam pojechać do Polski i skończyć szybciej pracę, płakaliśmy że musimy się rozdzielić. Byliśmy nierozłączni. Specjalnie dla mnie zjechał szybciej jak to było możliwe. Przyjechał do mnie zaraz na drugi dzień. Poznał całą moją rodzinę. Często u mnie nocował, był na święta. Spędziliśmy razem wiele super chwil.Znajomi z Niemiec widzieli i mówili mi jak za mną lata, jednak znajomi z Polski, którzy go nie znali wróżyli mi koniec. Nie pasowała im nasza różnica wieku, jest młodszy o 5 lat. Ja mam 25, on 20. Koleżanki mówiły, że musi się jeszcze wyszaleć. Mam mu dać spokój. Nie było widać między nami fizycznej różnicy, jak z nim byłam też nie czułam, żeby był młodszy mentalnie. Jest dojrzały, ma ciężką sytuacje rodzinną i od dzieciaka musiał liczyć tylko na siebie. Mieliśmy i mamy jeden kłopot. Nie umiemy się dogadać przez wiadomości. Prowadziły do kłótni jakich w realu nigdy nie było. Nasza relacja zaczęła się psuć od kłótni.Jest bardzo wrażliwy i ma strasznie niską samoocenę, zawsze potrzebował wtedy potwierdzenia, często to ja miałam decydować. Już nie pamiętam o co się pokłóciliśmy, następnego dnia miał przyjechać. Zadzwonił i mnie przeprosił, że go nie będzie. Następnego dnia mówił, że coś się stało i ma strasznego doła. Mieliśmy się spotkać następnym razem i znów nie przyjechał. Kłótnie, wystawianie. Mój idealny związek legł w gruzach. Oboje nie byliśmy bez winy. Ja miałam huśtawki emocjonalne, on też. Wytrzymałam tak miesiąc. Pytałam się go, czy nadal chce ze mną być. Pisał mi, że bardzo mnie kocha. Oboje malujemy, wysyłał mi zdjęcia swoich prac, gdzie wstawiał moje imię. Trochę dziecinne, ale lubiłam to. Namalował da mnie obraz i miał mi dać. I tak w koło, aż nie wytrzymałam. Napisałam do niego wiadomość z serducha. Przeprosiłam go też za swoje zachowanie, wina zawsze jest pośrodku. Napisałam, że musimy się rozstać. Pisał, że mu smutno, że żałuje i chyba dopiero teraz sobie uświadomił co cennego stracił. Zrozumie moją decyzję, ale będzie się starał i o mnie walczył. Brał całą winę na siebie. Napisałam mu mniej więcej, ze potrzebuję czasu i możemy mieć teraz przyjacielskie relacje. Źle się określiłam w tej wiadomości. Odezwał się na 2 dzień. Zapytał mnie czy to już koniec wszystkiego. Zaproponowałam spotkanie i znów cisza przez następny dzień. Jak się odezwał kiedy mam ochotę na takie spotkanie, nap że mogę w tym tygodniu, bo w przyszłym jadę do ciotki, a potem znajomych. Znów nic mi nie odpisał. Zabolało i sama napisałam w spokojny sposób, że nie chciałam wywierać na niego, żadnego wpływu, uszanuję to, że może nie chcieć się zobaczyć itp. Odpisał od razu, że chce mnie zobaczyć tylko jest mu tak bardzo wstyd spojrzeć mi w oczy po tym jak się zachował. Porozmawialiśmy i zboczyliśmy z tematu. Wczoraj do mnie napisał i rozmawialiśmy chwilę, ale też nie wyszedł z tematem pogadania w 4 oczy. Nie wiem co myśleć. Nasz związek rozpadł się bo czułam się zaniedbana i nie umieliśmy się dogadać przez wiadomości. Wiem, że gdybyśmy się wtedy nawet przed końcem spotkali teraz był by inaczej. Na żywo jak się widzimy jesteśmy inni. Nie wiem jak się zachować, nie chcę do niego już pierwsza pisać i pytać znowu czy się ze mną zobaczy. Czy męskie ego może być, aż tak sine? Wiem, że jest uparty i jak coś sobie ubzdura w głowie tak będzie. Strasznie za nim tęsknię, mam mętlik bo pisze jak mu zależy, nie chciał mnie stracić, a o rozmowę proszę się ja. Z góry dziękuję jeśli ktoś dotrwa do końca i spr coś doradzić
1 2019-02-01 03:22:19 Ostatnio edytowany przez sssanka (2019-02-01 03:23:23)
Przepraszam, strasznie chaotycznie napisałam posta
Zaproponuj ostatni raz spotkanie. Napisz mu ze zależy Ci żeby wyjasnic wszystko między wami. Umów się z nim na konkretny dzien.Rozumiem autorko ze z Twojej strony jest to silne uczucie i jest Ci z tym ciężko ale jeżeli on nie przyjdzie na to spotkanie to nie zabiegaj wiecej o kontakty z nim.Ale może jeszcze wszystko się wyjaśni, głowa do góry
Przepraszam, strasznie chaotycznie napisałam posta
No właśnie... Jak się go czyta to można odnieść wrażenie, że jesteście jeszcze nastolatkami. Tak naprawdę z Twojego posta to nie wiadomo w czym tkwi problem (oczywiście poza samy faktem rozstania).
Właśnie do mnie napisał . Mój problem z brakiem działań z jego strony, można powiedzieć, że się rozwiązał
. Zapytał, czy jutro będę miała chwile czasu.
Pisałaś o przyjacielskiej relacji, to mogło spowodować wycofanie się, ale widzę że wszystko jest na dobrej drodze, powodzenia:)
Pisałaś o przyjacielskiej relacji, to mogło spowodować wycofanie się, ale widzę że wszystko jest na dobrej drodze, powodzenia:)
Nie dziękuję, żeby nie zapeszyć. Wymyślił kreatywny sposób spędzenia czasu, tylko jeszcze się nie określił gdzie i o jakiej godzinie. Wykazałam zainteresowanie, mam nadzieję, że się nie wycofa.
Robię się smutna, boję się, że już mi nie odpisze :C
Mieliśmy iść w plener, zapytałam go czy spotkanie jest nadal aktualne. Napisał mi, że nie może mi dziś powiedzieć bo ma być brzydka pogoda. Nie wiem co o tym myśleć
Mieliśmy iść w plener, zapytałam go czy spotkanie jest nadal aktualne. Napisał mi, że nie może mi dziś powiedzieć bo ma być brzydka pogoda. Nie wiem co o tym myśleć
Daj sobie spokój.
Gdyby chciał się z Tobą spotkać, to już dawno by to zrobił.
.. Napisałam, że musimy się rozstać. Pisał, że mu smutno, że żałuje i chyba dopiero teraz sobie uświadomił co cennego stracił. Zrozumie moją decyzję, ale będzie się starał i o mnie walczył. Brał całą winę na siebie. Napisałam mu mniej więcej, ze potrzebuję czasu i możemy mieć teraz przyjacielskie relacje...
Były między wami kłótnie problemy i z nim zerwałaś. Ja na jego miejscu bym się zastanawiał czego Ty ode mnie jeszcze chcesz. Gadanie o przyjacielski stosunkach to bym zrozumiał że już Cie nie pociągam ale ostatecznie możesz ze mną czasem pogadać w przerwach w szukaniu nowego partnera.
Potrzebujesz czasu a potem chcesz się spotkać ja bym odebrał że to spotkanie to po to aby ostatecznie mi powiedzieć nara i też bym go unikał .
Jak się chce mieć dobrą relację to się mówi że się chce nad tym pracować Ty wolałaś zerwać. Jeśli wcale nie chciałaś zrywać to znaczy że to był jakiś shit test ? Taka manipulacja aby zobaczyć co on zrobi gdy zechcesz go zostawić? Nie rozumiem twojego działania i twoich dylematów zwłaszcza że za bardzo nie wyjaśniłaś o co te kłótnie na odległość były.
Pisaliśmy o tej rozmowie o przyjaźni. Źle się wysłowiłam, nie o to mi chodziło. Tak się kończy jak się pisze,a nie rozmawia w 4 oczy. Dlatego doszliśmy końcem końców do porozumienia, że musimy się spotkać i normalnie pogadać i wszystko sobie wyjaśnić. Nie chciałam zrywać, nie mogłam już słuchać ciągłych wymówek, że się nie zobaczymy. Tak bardzo tęskniłam, przeczytałam kiedyś coś "głupiego". Jeśli kogoś kochasz, puść go. Jeśli Cię kocha wróci. Bolało mnie to. Chciałam sobie wszystko poukładać w głowie. Jedyny plus to, to że nie mam 8kg, a nie chłopaka. Od tamtej rozmowy nie odezwaliśmy się z przerwami 3 dni. Cały czas mamy kontakt. Znowu pogadaliśmy. Powiedział mi, że wstydzi mi się spojrzeć w oczy po tym jak mnie potraktował. Ja też go przeprosiłam, oboje nie jesteśmy bez winy. Napisałam mu, że ja też będę się nieswojo na początku czuła, że co było to się nie odstanie. Nie mam do niego żalu i proszę, żeby on do mnie nie miał. To była przeszłość, teraz możemy tylko uczyć się na błędach. Od tej rozmowy gadamy dzień w dzień. Może nie piszemy referatów, ale jest ten kontakt. Teraz on wyszedł z inicjatywą spotkania. Myślałam, że mnie olał jak napisał o tej pogodzie, ale dostałam wiadomość, że możemy się spotkać u mnie jak słońce nie dopisze. Popisaliśmy jeszcze chwilę, tylko nie ustaliliśmy konkretów. Mam nadzieję i wewnętrznie wierzę, że się zobaczymy. Moje zachowanie było "aktem bezradności". Emocje zabrały górę. Nigdy nie chciałam umyślnie wchodzić w gierki. Naprawdę go kocham i cała ta sytuacja bardzo mnie męczy.
Następnego faceta poszukaj sobie w swoim wieku ,ewentualnie z kilka lat starszego... bo coś tu nie gra w tym wszystkim.
Następnego faceta poszukaj sobie w swoim wieku ,ewentualnie z kilka lat starszego... bo coś tu nie gra w tym wszystkim.
Zgadzam się w pełni, z moje grona znajomych i z własnego doświadczenia wiem, że facet to 5 lat starszy max - potem to już jest za duży rozjad