Gwiezdny Pył dzięki a założyłaś mu niebieską kartę?
Gwiezdny Pył dzięki
a założyłaś mu niebieską kartę?
Wiesz co nie naszczescie nie musiałam . To on mnie zostawił po 10lata przez smsa gdzie mieszkaliśmy razem . Ja byłam w lepszej sytuacji od Ciebie bo nie mieliśmy ślubu no i dzieci nie mamy . Mój ex po rozstaniu gnębił mnie psychicznie wrócę nie wrócę po półtora miesiąca dał mi warunek że albo wraca i robimy dzieciaka albo dowodzeni . Oczywiście nie zgodziłam się na ten warunek . Umnie nie było aż tak źle żeby zakładać mu kartę . Poprostu miał zmienne nastroje strasznie pracę przynosił do domu . Mam wrażenie że on już nie odróżniał domu od pracy. Parę lat temu uderzył mnie kazałam mu się wyprowadzać błagał przepraszał wybaczyłam . Potem już mu się to nie zdarzyło ale np bez powodu potrafił mnie zwyzywać od najgorszych . Co do karty możesz śmiało założyć wcale nie jest tak prosto wylecieć z policji no chyba że się kogoś zabije. Znam paru policjantów którzy mają niebieską kartę nawet jeden z komendantów ma . Fakt jak przyjadą w razie wezwania mogą nie traktować cię poważnie bo to przecież jego koledzy ale zgłoszenie muszą przyjąć tak czy siak . Zemnie mój ex po rozstaniu zrobił wariatkę tzn wszystkim na opowiadał że w wariatkowie siedzę . Masakra . A powiedz jak jest u ciebie nie grozi ci że zrobi z ciebie wariatkę a przy okazji dzieci zabierze .? Ja bym się tego najbardziej bała .
Toniu, masz szczęście, że twoja sprawa zainteresował się maku, to mądry facet, wszystkie jego wpisy są wyważone życiowe i potrafi on zauważyć coś, czego inni nie widzą.
W twoim przypadku przeraża mnie fakt że będziesz miała kłopot z pozbyciem się męża z domu. Perfidnie będzie robil ci pod górkę, bo wie, że mieszkanie jest dla ciebie sprawa bardzo ważna, gdyż chcesz zacząć nowe życie w tym mieszkaniu razem z dzieckiem. Druga rzecz którąś mnie przeraża, ty o fakt, że ten chłop ma jakieś baby, najprawdodobniej są to jakieś jednorazówki, ale ja dziękuję. Chodzić z takim do łóżka, raz że obrzydzenie, dwa strach o własne zdrowie, bo pies na baby raczej nie przebiera, tylko włazi na wszystko chętne, brudne i smrudne oraz chore.
Toniu a czego on boi się najbardziej?
Szefa? Opinii publicznej? Opinii znajomych? A może kogoś z rodziny?
Wiesz, teraz przyszło mi do głowy, że może zdrowiej byłoby nie zamartwiać się już teraz tym, czy on wyniesie się z mieszkania, czy nie, bo może wszystko ułoży się tak, że on po rozwodzie po prostu dam się wyprowadzi, a jeśli nie, to faktycznie trzeba będzie włączyć ciezka amunicję a najlepiej rozgrzany do czerwoności pogrzebacz. Jednak jest szansa że się wyprowadzi. Tak więc najpierw rozwiedz się z nim, a potem zobaczymy, co dalej
69 2019-02-09 23:16:16 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 23:37:08)
Ulle jeszcze raz dziękuję
Dziś dzwoniłam na niebieską linię i dostałam numery do prawników. Będę dzwonic właśnie w sprawie mieszkania, jak to załatwić żeby dostał nakaz wyprowadzki. Choć pani mówiła, że sąd zawsze daje taki nakaz sprawcy przemocy dlatego też muszę mieć silne dowody. Idę również do centrum pomocy rodzinie po zaświadczenie, że korzystałam tam z pomocy. Oboje pochodzimy z rodzin patologicznych, oboje mamy duże traumy bo niestety w naszych rodzinach wydarzyła się tragedia. Ja jestem nerwowa, bardzo uparta i samodzielna co bardzo mu przeszkadza. Ale od zawsze musiałam liczyć tylko na siebie i dbać o siebie, być rodzicem dla moich rodziców. I on mi to zarzuca, że nie dało się ze mną rozmawiać. Taki związek to w sumie od początku był skazany na porażkę. U mnie nie było jakiejś mocnej przemocy, tak bardziej w białych rękawiczkach. Nigdy mnie nie uderzył, nie popchnął. Na co dzień pomaga, robi zakupy, wozi dzieci, pranie itp. Mąż prawie idealny ale te nagłe wybuchy o byle co i wyzwiska. Dłużej już tak nie mogę. Twierdzi że jestem nadwrażliwa, że nic nie można mi powiedzieć. Ze jestem paniusia. Taka wysublimowana przemoc, bardzo myląca i robiąca kołowrót w głowie, takie wbijanie szpili. Bo tak z boku patrząc to o co ja się czepiam? W sumie wszystko nas dzieli, zainteresowania, oczytanie, poziom wrażliwości, zasób słów, spojrzenie na życie. Ja do tego jestem bardzo wrażliwa też na ton głosu, dobór słów, mowę ciała.
Ulle jeszcze raz dziękuję
![]()
Dziś dzwoniłam na niebieską linię i dostałam numery do prawników. Będę dzwonic właśnie w sprawie mieszkania, jak to załatwić żeby dostał nakaz wyprowadzki. Choć pani mówiła, że sąd zawsze daje taki nakaz sprawcy przemocy dlatego też muszę mieć silne dowody. Idę również do centrum pomocy rodzinie po zaświadczenie, że korzystałam tam z pomocy. Oboje pochodzimy z rodzin patologicznych, oboje mamy duże traumy bo niestety w naszych rodzinach wydarzyła się tragedia. Ja jestem nerwowa, bardzo uparta i samodzielna co bardzo mu przeszkadza. Ale od zawsze musiałam liczyć tylko na siebie i dbać o siebie, być rodzicem dla moich rodziców. I on mi to zarzuca, że nie dało się ze mną rozmawiać. Taki związek to w sumie od początku był skazany na porażkę. U mnie nie było jakiejś mocnej przemocy, tak bardziej w białych rękawiczkach. Nigdy mnie nie uderzył, nie popchnął. Na co dzień pomaga, robi zakupy, wozi dzieci, pranie itp. Mąż prawie idealny ale te nagłe wybuchy o byle co i wyzwiska. Dłużej już tak nie mogę. Twierdzi że jestem nadwrażliwa, że nic nie można mi powiedzieć. Ze jestem paniusia. Taka wysublimowana przemoc, bardzo myląca i robiąca kołowrót w głowie, takie wbijanie szpili. Bo tak z boku patrząc to o co ja się czepiam? W sumie wszystko nas dzieli, zainteresowania, oczytanie, poziom wrażliwości, zasób słów, spojrzenie na życie. Ja do tego jestem bardzo wrażliwa też na ton głosu, dobór słów, mowę ciała.
Przemoc psychiczna boli nie mniej niż ta fizyczna. To jest po prostu zamach na Twoja duszę. Nie da się tego wytrzymać na dłuższą metę bo człowiek traci siebie. Gubi się i traci swoja osobowość. Do tego słowa które rania tak dogłębnie... Wyrafinowany przemocowiec psychiczny nie poprzestanie na obelgach, te postrzegasz jako coś nieprawdziwego i nie dopuszczasz do siebie. Stwierdzenia ty dziwko np. Wiesz ze nie jesteś i nie przejmujesz się tym chociaż boli ze on mógł tak powiedzieć to sama obelga to tylko słowo.
Wyrafinowany i najbardziej okrutny przemocowiec wie co powiedzieć by najbardziej zabolało. Zna Cie więc wie co zrani najmocniej. Wyciągnie Twój najgorszy wstyd o którym wie i użyje jako ataku. Wyciągnie Twoje kompleksy i zrujnuje Twoje poczucie wartości. Co najgorsze wie że najbardziej kochasz dzieci i będzie uderzał w sumienie i wzbudzał poczucie winy używając do tego Twojej miłości do nich. To podlosc w czystej postaci. Takich to się dopiero trzeba bać. Mój to potrafił.
71 2019-02-10 01:33:23 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-10 01:47:06)
O Toniu, mimo że u mnie różnie bywało to też często wygląda to tak że on się stara a potem ja się niby czepiam i jest wybuch. Paniusia. Jak ja to często słyszę. Też między nami przepaść jeśli chodzi o wykształcenie itp jak zaczęłam na to wszystko patrzeć z boku, to tak samo ta mowa ciała (ja nazywam to małpie ruchy), ta gadka a'la fifa-rafa co ja to nie jestem itp oj wiem co przezywasz. Sam ton potrafi doprowadzić do szału, sam wzrok oniesmiela i zatrwaza.
Maku pytalam o niebieska kartę, bo na razie jestem za granicą. Ale będę wracać do Polski za jakiś czas i tam mieszkać na stałe raczej. Boję się, że będzie przyjeżdżał i się awanturowal. Ale właściwie po co się teraz martwić na zapas. Jak coś będzie to wezwe policję. Potem się zobaczy. A może akurat nie będzie potrzeby.
Edit. LullyMilly tak, tak, dokładnie tak. Trafiają w słaby punkt itp. Kolejny post do wpisania w definicje postepowania przemocowca. Najważniejsze to nie uwierzyć w któryms momencie, że faktycznie jesteśmy takie jak nas nazywają, mieć do tego dystans i szacunek do siebie i swoich wartości.
Dodam na koniec coś na temat stosunków seksualnych z nimi. Ja jestem prawie że pewna, że mój nie zdradza (zawsze pozostaje 1% niepewności). Natomiast u Was partnerzy zdradzają lub macie/mialyscie poważne podstawy, by tak sądzić.
Ja odmawiam kategorycznie odkąd podjęłam decyzję o odejściu. Boję się czegoś, co by mnie totalnie zalamalo, mianowicie kolejnej ciąży z nim. Byłoby mi znacznie trudniej sobie samej poradzić w takiej sytuacji, jego by to cieszylo, bo jak bym miała odejść z małym dzieckiem i drugim w drodze. Powiem tyle, że jeszcze w ub. roku podczas niejednego tzw. miesiąca miodowego pragnęłam drugiego dziecka. Nie odwazylam się jednak. Rozum wziął górę. Chciałabym jeszcze kiedyś zaznać tego uczucia, mieć jeszcze dzieci, ale na pewno nie z nim. Tym bardziej, że jak zaczęłam mówić mu o tym, że ja tak serio z tym rozstaniem, że wyjadę z dzieckiem itd on zaczął temat drugiego dziecka i poruszał go kilkukrotnie. Boję się panicznie, że mógłby mi podczas mojej chwili słabości "wywinac numer", dlatego wolę już milczeć i trzymać go na dystans. Wy też miejcie to na uwadze moje kochane. Oni są manipulatorami i ponoć stać ich na wszystko, byle nas przy sobie zatrzymać. Aż strach się bać.
Aaannaaa
Nk zakłada się gdy jest małżeństwo lub żyje się w konkubinacie i prowadzi wspólne gospodarstwo domowe. Jeśli wyjedziesz do Polski i zamieszkasz gdzieś bez niego to nie będzie właściwie podstawy do sporządzenia NK. W razie W wzywasz policję na interwencję i już.
A jak zdecydujesz się na wyjazd to go o tym nie informuj wykorzystaj sytuację że będziesz sama z dzieckiem a on w robocie i wtedy wyjedz, unikniesz awantury.
Aaa i jak podjęłaś już decyzje o powrocie to już o wyjeździe nie mów to uśpi jego czujność.
Z wyjazdem nie będzie problemu raczej, nie mam tu bardzo dużo rzeczy. Mebli itp nie biorę. I tak często wyjeżdżam, gorzej jakbym miała zostać tu w UK i zabierać dziecku łóżeczko i inne większe rzeczy, wtedy musiałabym organizować przeprowadzkę. W Polsce mam umeblowane mieszkanie, więc się nie martwię.
To co zabiorę stąd, to on nawet nie zauważy. Zresztą kiedyś pisałam u siebie w wątku że on pewnie i tak nie uwierzy w odejście. Dziecku ani mi w szafie nie grzebie, w dokumentach też. Najważniejsze podstawowe rzeczy osobiste, reszta pal licho. Nie o to chodz przecież.
A to mieszkanie Twoje, Wasze?
A to mieszkanie Twoje, Wasze?
Nalezy do moich rodzicow. Takze on tam nie ma zadnych praw. Sytuacja idealna, bo nie muszę sie szarpac o przyslowiowe majątki.
Przemoc psychiczna boli nie mniej niż ta fizyczna. To jest po prostu zamach na Twoja duszę. Nie da się tego wytrzymać na dłuższą metę bo człowiek traci siebie. Gubi się i traci swoja osobowość. Do tego słowa które rania tak dogłębnie... Wyrafinowany przemocowiec psychiczny nie poprzestanie na obelgach, te postrzegasz jako coś nieprawdziwego i nie dopuszczasz do siebie. Stwierdzenia ty dziwko np. Wiesz ze nie jesteś i nie przejmujesz się tym chociaż boli ze on mógł tak powiedzieć to sama obelga to tylko słowo.
Wyrafinowany i najbardziej okrutny przemocowiec wie co powiedzieć by najbardziej zabolało. Zna Cie więc wie co zrani najmocniej. Wyciągnie Twój najgorszy wstyd o którym wie i użyje jako ataku. Wyciągnie Twoje kompleksy i zrujnuje Twoje poczucie wartości. Co najgorsze wie że najbardziej kochasz dzieci i będzie uderzał w sumienie i wzbudzał poczucie winy używając do tego Twojej miłości do nich. To podlosc w czystej postaci. Takich to się dopiero trzeba bać. Mój to potrafił.
no właśnie u nas się zaczyna, że zrobię krzywdę dzieciom tym rozwodem, że mnie znienawidzą, że przeze mnie wyrosną na patologię. Już się zaczyna do starszego dziecka podjazdy typu czy kocha mamę czy tatę, a kogo bardziej, a wiesz że mama już nie kocha taty itp.
Znowu usłyszałam wczoraj, że jestem głupkowata i nic sama nie osiągnęłam, bo studia i pracę to może mieć każdy. Niby wszystko mam dzięki niemu. Ni, że do rozwodu on będzie mieszkał, dawał kasę i pomagał a ja mam gotować, bo nie będę go głodzić.
Dokończę wszystkie papiery i sprawy to może na początku marca uda się złożyć ten pozew.
Musisz być silna.
Zastanów się nad ukrytą kamerą.
Musisz być silna.
Zastanów się nad ukrytą kamerą.
Nie robilabym tego. Gdyby zobaczył że jest kamerka to może dostać furii. Bardziej telefon na kod sobie zrób i w razie awantury w tel. włączaj dyktafon ja tak robiłam. Nawet się nie zorientował kiedy. Założyłam też specjalna aplikacje w tel która nagrywa rozmowy.
Oni gadają to samo. U mnie też było że ja krzywdę dziecku zrobiłam. To jak od szablonu odbić. Na taśmie razem jechali produkcyjnej.
Na taśmie razem jechali produkcyjnej.
Haha dobre, rozsmieszylas mnie ale to prawda. Jakby byli bracmi. Dajmy im namiary na siebie jak ich opuscimy, niech ida na piwo.
Twoj, policjant Toni, moj - wróg policji, mąż Kobietki. Beda mieli wspólny temat.
LullyMilly napisał/a:Na taśmie razem jechali produkcyjnej.
Haha dobre, rozsmieszylas mnie
ale to prawda. Jakby byli bracmi. Dajmy im namiary na siebie jak ich opuscimy, niech ida na piwo.
Twoj, policjant Toni, moj - wróg policji, mąż Kobietki. Beda mieli wspólny temat.
Tak, temat - jak zgnębić kobietę, żeby się nawet nie zorientowała.
Witam wszystkich,
udało mi się wczoraj porozmawiać z prawnikiem. Mam nadzieję, że komuś się też ta informacja przyda. Nagrania trzeba dołączyć do wniosku w formie elektronicznej, najlepiej na płycie CD.
Mam pytanie, może ktoś się orientuje i odpowie. Mój obecny jeszcze mąż wymyślił, że zanim dojdzie do rozwodu to mamy wsiąść rozdzielność majątkową bo on chce wziąć kredyt na mieszkanie.
Czy to nie jest jakiś haczyk? Co się za tym kryje?
On myśli, że ja tak blefuje z tym rozwodem i woli być zabezpieczony jak niby on twierdzi, że mi nagle odbije i złożę pozew (co i tak nastąpi wkrótce i nie jest to nagłe tylko przemyślane).
Tylko co to zmieni tak naprawdę skoro po rozwodzie i tak będziemy mogli robić co chcemy. Nie wiem co on chce ugrać tą rozdzielnoscia
Musi wypowiedzieć się ktoś, kto się zna na tych sprawach. Ja jestem zielona.
Dzięki Ulle, może się ktoś zgłosi kto ma jakieś pojęcie. Liczę na to.
Tonia80, czytam Twój wątek i uważam, że jeśli jesteś zdecydowana na rozwód, to rozważ tę rozdzielność majątkową, bo co Ci szkodzi? Ja też nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, ale dopóki jesteście małżeństwem, to być może wszelkie kredyty jakie on weźmie mogą obciążyć też Ciebie. Nie wiadomo, czy on ma zdolność kredytową, czy do tego potrzebna byłaby Twoja zgoda i np informacja o Twoich dochodach, dlatego poradź się prawnika. Nie wiadomo, czy on Cię straszy, czy sprawdza, ale jakie to ma znaczenie, jeśli podjęłaś decyzję o rozwodzie. Rozdzielność majątkowa byłaby pierwszym krokiem do formalnego odseparowana się od niego i zabezpieczenia finansowego. Do czasu pierwszej rozprawy może upłynąć jeszcze sporo czasu, zwłaszcza, że nawet nie złożyłaś pozwu, więc teoretycznie on mógłby wpędzić Cię w kłopoty, gdyby chciał.
Jednakże taki krok powinien chyba iść w parze z ustaleniem wysokości alimentów na dzieci i jego wkładu w opłaty za mieszkanie, dopóki nadal będzie w nim mieszkał.
Radziłabym Ci iść do prawnika, a potem jednak zgodzić się na tę rozdzielność. Dla Ciebie byłoby to z korzyścią, dlatego obawiam się, że jeśli powiesz "tak", on może wycofać się z tego pomysłu.
Josz też myślałam, że ja na tym zyskam. Ale co on miałby zyskać to nie wiem. Porozmawiam z prawnikiem.
Josz też myślałam, że ja na tym zyskam. Ale co on miałby zyskać to nie wiem. Porozmawiam z prawnikiem.
Napisałam, że skorzystasz w sensie zabezpieczenia się przed ewentualnymi długami, jakie on mógłby zaciągnąć do czasu rozwodu, analogicznie on odnosi taką samą korzyść. Nie miałam na myśli wymiernego zysku finansowego.
Nie wiem, czy w tej chwili macie wspólne konto, ale po ustanowieniu rozdzielności, każdy ma swoje i to, co zakupi za zarobione przez siebie pieniądze, jest jego odrębną własnością.
Któreś z Was mogłoby zyskać wtedy, gdyby uzyskiwało znacznie wyższe dochody od drugiego.
Dlaczego on wyskoczył z taką propozycją? Może chciał pokazać, że Twoje groźby nie robią na nim wrażenia i też jest gotowy na rozstanie, myślę, że jednak trochę chciał Cię postraszyć, bo nie wiem, czy z policyjną pensją dostałby kredyt na mieszkanie?
Jeśli jest gotowy na rozstanie, to najpierw niech się wyprowadzi, ustalcie wysokość alimentów, jakie powinien płacić, dogadacie się w kwestii podziału majątku ruchomego, oszczędności na koncie i wtedy można podpisać rozdzielność majątkową. Fatalnie, gdyby mieszkał nadal w Twoim mieszkaniu, wtedy macie oddzielne półki w lodówce, oddzielne środki czystości, no i podział opłat za mieszkanie, a przede wszystkim nadal musiałabyś znosić jego obecność.
Dopytaj o to wszystko prawnika.
Tonia80 napisał/a:Josz też myślałam, że ja na tym zyskam. Ale co on miałby zyskać to nie wiem. Porozmawiam z prawnikiem.
Napisałam, że skorzystasz w sensie zabezpieczenia się przed ewentualnymi długami, jakie on mógłby zaciągnąć do czasu rozwodu, analogicznie on odnosi taką samą korzyść. Nie miałam na myśli wymiernego zysku finansowego.
Nie wiem, czy w tej chwili macie wspólne konto, ale po ustanowieniu rozdzielności, każdy ma swoje i to, co zakupi za zarobione przez siebie pieniądze, jest jego odrębną własnością.
Któreś z Was mogłoby zyskać wtedy, gdyby uzyskiwało znacznie wyższe dochody od drugiego.
Dlaczego on wyskoczył z taką propozycją? Może chciał pokazać, że Twoje groźby nie robią na nim wrażenia i też jest gotowy na rozstanie, myślę, że jednak trochę chciał Cię postraszyć, bo nie wiem, czy z policyjną pensją dostałby kredyt na mieszkanie?
Jeśli jest gotowy na rozstanie, to najpierw niech się wyprowadzi, ustalcie wysokość alimentów, jakie powinien płacić, dogadacie się w kwestii podziału majątku ruchomego, oszczędności na koncie i wtedy można podpisać rozdzielność majątkową. Fatalnie, gdyby mieszkał nadal w Twoim mieszkaniu, wtedy macie oddzielne półki w lodówce, oddzielne środki czystości, no i podział opłat za mieszkanie, a przede wszystkim nadal musiałabyś znosić jego obecność.
Dopytaj o to wszystko prawnika.
Mój ex z taką pensja kupił sobie mieszkanie więc bardzo możliwe że ma zdolność Toni mąż .
89 2019-02-19 16:17:06 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-19 16:17:49)
josz napisał/a:Tonia80 napisał/a:Josz też myślałam, że ja na tym zyskam. Ale co on miałby zyskać to nie wiem. Porozmawiam z prawnikiem.
Napisałam, że skorzystasz w sensie zabezpieczenia się przed ewentualnymi długami, jakie on mógłby zaciągnąć do czasu rozwodu, analogicznie on odnosi taką samą korzyść. Nie miałam na myśli wymiernego zysku finansowego.
Nie wiem, czy w tej chwili macie wspólne konto, ale po ustanowieniu rozdzielności, każdy ma swoje i to, co zakupi za zarobione przez siebie pieniądze, jest jego odrębną własnością.
Któreś z Was mogłoby zyskać wtedy, gdyby uzyskiwało znacznie wyższe dochody od drugiego.
Dlaczego on wyskoczył z taką propozycją? Może chciał pokazać, że Twoje groźby nie robią na nim wrażenia i też jest gotowy na rozstanie, myślę, że jednak trochę chciał Cię postraszyć, bo nie wiem, czy z policyjną pensją dostałby kredyt na mieszkanie?
Jeśli jest gotowy na rozstanie, to najpierw niech się wyprowadzi, ustalcie wysokość alimentów, jakie powinien płacić, dogadacie się w kwestii podziału majątku ruchomego, oszczędności na koncie i wtedy można podpisać rozdzielność majątkową. Fatalnie, gdyby mieszkał nadal w Twoim mieszkaniu, wtedy macie oddzielne półki w lodówce, oddzielne środki czystości, no i podział opłat za mieszkanie, a przede wszystkim nadal musiałabyś znosić jego obecność.
Dopytaj o to wszystko prawnika.Mój ex z taką pensja kupił sobie mieszkanie więc bardzo możliwe że ma zdolność Toni mąż .
Super wiadomość
Dzięki GwiezdnyPył.
Josz on się nie wyprowadzi do rozwodu.
Co tam u Ciebie Toniu?
Hej Ananasa, ogólnie kiepsko. W przyszłym tygodniu zaczynam działania wojenne, t zaczynam terapię i idę do ośrodka interwencji. W domu raz lepiej, raz gorzej. Niby miesiąc miodowy a jak co do czego to mówi mi, że jak mi się nie podoba to mam wziąć rozwód.
Psychicznie czuję się fatalnie, jakby mnie czołg rozjechał.
Trzymajcie się dziewczyny, robicie dla siebie i dzieci najlepiej, jak tylko można. Mnie się udało z pierwszego małżeństwa uciec, niestety bez podziału, i do dziś mam ten problem otwarty, tak że muszę się z mendą użerać. Swoją drogą, jako ciekawostkę dodam, że też policjant. Przemoc stosował psychiczną, ale dość szybko się na szczęście połapałam.
93 2019-02-24 01:01:09 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-24 01:05:22)
Misina ile lat byliście razem? My długo, 13 lat, o 10 za długo...
Strasznie dużo jest we mnie złości, aż kipi. Nie mogę się doczekać pierwszej wizyty u psychologa, będę mogła wyrzucić z siebie tą żółć, która mnie trawi.
94 2019-02-24 01:11:24 Ostatnio edytowany przez Misina (2019-02-24 01:14:35)
4 wytrzymałam + 3 lata byliśmy parą przed ślubem. Miałam nawet moment zwątpienia po odejściu, że jednak chyba jakaś głupia jestem, że kocham przecież i tak go krzywdzę, i wróciłam do niego. Po niecałym tygodniu mi przeszło.
Pierwszy rok po rozstaniu był bardzo trudny, bo byłam "żoną przy mężu", a mimo to codziennie budziłam się z motylami w brzuchu, że każdy dzień jest najszczęśliwszym i miałam sny o lataniu. Cudowny czas
Takiego poczucia wolności serdecznie każdej zniewolonej przez psychola babeczce życzę.
Mnie właśnie to mgliste poczucie wolności po rozwodzie mami, woła mnie.
A on cały czas mi kładzie do głowy teksty typu z kim mi będzie lepiej, przecież mam wszystko... Mogłam trafić gorzej. Ale lepiej też mogłam trafić. Najgorzej, że zdaję sobie sprawę, że mogę znowu przyciągnąć jakiegoś popapranca. Póki sobie nie poukładam wszystkiego w głowie i sercu za pomocą terapii, nikt się do mnie nie dobije.
Misina a Ty masz teraz kogoś? Szkoda, że ja po 4 latach nie powiedziałam pas. Ale lepiej późno niż wcale.
96 2019-02-24 01:54:55 Ostatnio edytowany przez Olinka (2019-02-24 02:57:34)
Nie myślałam o innych związkach w czasie, kiedy odchodziłam od męża, ale pamiętam, że zadałam sobie kiedyś pytanie, czy chcę być z nim, jeśli z nikim innym już bym miała nigdy nie być i odpowiedź była oczywiście "nie, już dziada nie zdzierżę i wolę być sama niż z nim". Tak że po kokardę miałam.
Jestem w związku od ponad 5 lat i to jest trzeci związek od rozwodu (12 lat). Nie jestem "seryjnie związkowa", kilka lat przerwy też miałam i teraz to czasem za tym tęsknię, ale raczej dlatego, że mamy maleńkiego synka, który mało sypia niż z powodu związku
Mój obecny partner zapala mi czerwone lampki, większość jednak to moje przewrażliwienie, a nie jego psycholstwo, choć oczywiście ideałem nie jest.
-----------------
Kilka lat terapii mam za sobą i zawsze będę sobie to doświadczenie wysoko cenić, ale trzeba mieć świadomość, że to ani łatwe, ani przyjemne. Niemniej bardzo polecam.
-----------------
Złość to świetny napęd, bardzo zdrowa reakcja, bardzo dobrze, że się tak czujesz oczywiście nie mam na myśli powodów, które tę złość wzbudziły
----------------
Nie pisz, proszę, postów jeden pod drugim, łamiesz bowiem w ten sposób regulamin. Jeśli chcesz coś nadpisać, użyj funkcji "edytuj".
Z góry dziękujemy i pozdrawiamy, moderacja Netkobiet
Misina tylko ta złość wybucha nie wtedy kiedy chcę, niestety.
98 2019-03-09 00:22:52 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-03-09 00:27:37)
Czy strach przed samotnością to normalne uczucie w takim wypadku? Wiem, teraz też jestem samotna mimo, że w związku. Obecnie dominujące uczucie, złość minęła, wszystko zobojetnialo. Nie jestem już najmłodsza, do tego dwójka dzieci i co tu kryć obecnie już ogromne wymagania jeśli chodzi o faceta. Drugi raz nie wdepne na taką minę.
Terapeuta pytał co mnie jeszcze przy nim trzyma i właśnie chyba to. Złudne poczucie, że kogoś mam (chociaż nie mam). Na poziomie zdroworozsądkowym wszystko rozumiem i widzę a na poziomie emocjonalnym nic. Trzymam się tej relacji jak tonący brzytwy. Jedyne co wiem to to, że jestem od tej relacji uzależniona. Jak na detoksie, mój organizm już się odtrul ale umysł jeszcze nie.
Nie wiem dlaczego tak nagle brakuje mi czułości, bliskości. Tyle lat tego nie miałam a teraz nagle zżera mnie tęsknota za tym.
To normalne uczucie. Strach przed nowym, nie znanym, teraz mimo że jest źle to wiesz na czym stoisz właściwie nic nie może Ciebie zaskoczyć.
Czy kogoś spotkasz z kim się zwiążesz tego nikt Ci nie zagwarantuje.
Tylko z tymi wymaganiami nie przesadzaj - facet to facet żadne cudo.
Przykro mi, że Ci ciężko, Toniu. Bardzo jesteś dzielna, że odchodzisz, to trudne.
Obojętność, o której piszesz, myślę że jest wynikiem wyczerpania. To, co robisz to ogromny wysiłek i sama wiesz, ile Cię kosztowało i kosztuje podjęcie decyzji o rozstaniu.
Czułość i bliskość są bardzo piękne i może dobrze, że tak Cię tęsknota za nimi wreszcie zżera? Długo te potrzeby tłumiłaś i teraz się budzą. To okazja, by trochę czułość okazać sobie, zasługujesz na to.
Strach o którym piszesz - chyba rozumiem, Twoje życie kręciło się w okół Twojego męża, jego nastrojów, całego tego szaleństwa, jakie nakręcał i teraz tego nie będzie.
I nie wiadomo CO będzie.
Ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że będzie gorzej, niż z psycholem agresywnym. Wyobrażam sobie spokojne wieczory z dziećmi lub książką, zamiast prowokacji, agresji i przemocy.
Nie wiem ile masz lat. Z moich obserwacji wynika jednak, że wiek nie ma wielkiego znaczenia, związki się ma/nie ma, jeśli człowiek jest/nie jest na nie gotów, a wdeptywanie na miny - nie ta mina, to inna Np. można się wpakować na rok w ukrywającego picie alkoholika, a potem na prawie dwa w związek z facetem, który ukrywał, że ma (chyba nadal się nie rozwiódł) żonę i syna w innym kraju.
Prawda jednak jest taka, że proces odchodzenia od męża bardzo mnie wzmocnił i zrywanie tych późniejszych relacji było względnie łatwe w porównaniu. Kilka lat przerwy pozwoliło mi też na zbudowanie zdrowszej relacji ze sobą i jakieś kolejne patałachy nie mogły mną bezkarnie poniewierać.
Mam nadzieję, że moje posty są pomocne, postaram się odpisywać ilekroć się odezwiesz.
Dobrej nocy.
Dzięki Misina, Maku.
Nie spodziewałam się takiego odzewu.
Tonia,
Byłem a w zasadzie jestem jeszcze mężem policjantki...
Wiem o czym piszesz. Faktycznie praca dość mocno obciąża psychicznie, z czym po prostu człowiek nie do końca potrafi sobie poradzić i przerzuca wówczas swoje frustracje na rodzinę.
Zależy też w jakim pionie kto pracuje. Moja jest w kryminalnym i to jest masakra.
Mam też wrażenie, że dużo osób, które wybrały zawód policjanta jest ludźmi dda lub ddd, byli całe życie molestowani psychicznie, fizycznie, musieli się podporządkowywać całe życie i podświadomie uciekają w dorosłym życiu w zawód, który pozornie daje im trochę władzy, ale to ułuda.
Natomiast to fakt, w tym zawodzie kurestwo jest wszechobecne. To taj jak z polityką, nawet jeśli poczciwy człowiek, który ma dobre zamiary wejdzie doi polityki to i tak przesiąknie tym gównem, musi się dostosować inaczej przepadnie.
Twój mąż jest ewidentnie zaburzony, niestety Ty mu nie możesz pomóc on musi sam dostrzec, że ma problem sam ze sobą.
Pozew o rozwód wydaje się być dobry pomysłem. Albo zadziała jak armata na otrzeźwienie albo po prostu nie ma czego ratować a Ty będziesz mieć święty spokój.
Strach przed zmianą poukładanego w miarę życia to normalne. Zawsze boimy się nieznanego, ale to nie znaczy, że za tymi drzwiami nie ma lepszego życia.
Powodzenia.
Tonia a ty z jakiej rodziny pochodzisz? To też jest bardzo isotne jakich ludźmi przyciągamy do siebie. Jeśli w domu ojciec był psychopatą to podświadomie przyciągasz i szukasz człowieka podobnego do niego. To się wydaje nielogiczne, ale tak jest.
Terapia jest dobrym pomysłem. Poznasz lepiej siebie, wsłuchasz się w siebie, w swoje potrzeby oczekiwania, popracujesz nad własnymi słabościami, zbudujesz siebie na nowo. Zaczniesz spoglądać na życie, rzeczywistość inaczej, świadomiej, realniej. To ciężka harówka, ale warto.
Wygrasz coś co najcenniejsze - odzyskasz siebie i tego nikt nigdy już Ci nie zabierze.
P.S. od psychopatów się nie odchodzi, od nich się ucieka!
ceem napisał/a:Dlatego uważam, że testy psychologiczne powinny być w policji raz na 2 lata.
no powinny, ale oni już są nauczeni technik manipulacyjnych, mogą sobie z takim testem poradzić.
P.S. Nadal mam natłok myśli, dużo zainwestował w nasze (moje) mieszkanie, sam wyremontował i teraz mi wypomina, że mi urządził gniazdko a ja chcę go teraz wyrzucić. (cały czas oboje zarabialiśmy a ja w trakcie remontów pomagałam jak to kobieta - sprzątanie, posiłki, logistyka itp.) Do tego dodaje, że cytuję "narobił mi dzieci chcę wyciągnąć od niego alimenty". Dzieci mamy (aż) dwójkę, nigdy nie byłam cyniczna a raczej zaślepiona. Stosuje do mnie swoja miarkę.
Fakt, dużo włożył własnej pracy, dba o dom i auta, o naprawy itp. Ale to zachowanie wszystko przekreśla, on w sobie winy nie widzi. Twierdzi, że ja go prowokuję do wybuchów, bo jestem uparta. Znowu próbuje mi namieszać w głowie i zwalić na mnie winę za rozpad małżeństwa i że przeze mnie będzie żył po rozwodzie w biedzie. Żeby on zechciał odejść a trzyma się mnie uparcie jak rzep psiego ogona.
Wczoraj się również dowiedziałam, że pije przeze mnie (sic!)
Co masz na myśli pisząc "są nauczeni technik manipulacyjnych" policjanci są uczeni w swojej pracy jak manipulować ludźmi i stosują to w życiu prywatnym?
Umówiłam się do PCPR po oświadczenie do wniosku. Muszę jeszcze ogarnąć rachunki, ostatnią wizytę u prawnika i mogę jechać.
Dziś znowu przegiął. Nie wrócił na noc po pracy. Rano wszedł jakby nigdy nic, zadowolony z siebie, bez wyjaśnień. Czuć było od niego alkohol. Ręce opadają.
Tonia a ty z jakiej rodziny pochodzisz? To też jest bardzo isotne jakich ludźmi przyciągamy do siebie. Jeśli w domu ojciec był psychopatą to podświadomie przyciągasz i szukasz człowieka podobnego do niego. To się wydaje nielogiczne, ale tak jest.
Terapia jest dobrym pomysłem. Poznasz lepiej siebie, wsłuchasz się w siebie, w swoje potrzeby oczekiwania, popracujesz nad własnymi słabościami, zbudujesz siebie na nowo. Zaczniesz spoglądać na życie, rzeczywistość inaczej, świadomiej, realniej. To ciężka harówka, ale warto.
Wygrasz coś co najcenniejsze - odzyskasz siebie i tego nikt nigdy już Ci nie zabierze.
Fryt jestem DDA, mój ojciec milicjant (ZOMO też niestety), później policjant z dochodzeniówki. W domu rodzinnym horror alkoholizm i przemoc psychiczna. Mój obecny jeszcze mąż to tez DDA. Jestem po terapii DDA, dlatego jestem taka świadoma i wiem, że trzeba brać nogi za pas. Bardzo świadomie patrzę na świat, może za bardzo nawet, podkreślał to mój terapeuta. Tylko ze stawianiem granic w bliskich relacjach mam problemy. Bo w pracy to wręcz na odwrót.
No i pozamiatane.
Dziś była awantura, uderzył mnie, zadzwoniłam na policję. Przyjechał patrol plus jego przełożeni. Ale namówił mnie, żebym nie ujawniła, że mnie uderzył i się znęcał. Obiecał rozwód i że się wyprowadzi. Zgodziłam się. Spisali nas, długo byli 3 godziny. Przesłuchiwali nas w osobnych pokojach. Wyszli razem z nim. Dopilnowali, żeby odjechał. Gdybym złożyła zeznania i założyła mu kartę i to wylatuje z roboty co jest mi trochę nie na rękę i że względu na dzieci i i alimenty dla nich. Będą w kontakcie. Jutro naczelnik ma do mnie dzwonić. Poszłam zrobić obdukcję. Jak wróciłam coś mnie tknęło i odpaliłem laptopa. Odzyskałam historię i się przeraziłam - same porno strony, sex anonse z naszego miasta i najgorsze: szukał stron z pornografią dziecięcą. Jestem przerażona! Chyba jutro to zgłoszę na policję i dodam, że chcę jednak zmienić zeznania odnośnie awantury. Wystąpię o rozwód z orzeczeniem winy i ograniczeniem praw do dzieci. Laptop wyniosłam z domu i zabezpieczylam.
Ratunku, co mam robić? Zgłosić to ? Nie mam pojęcia, teraz to już zaczynam bać się o swoje i dzieci bezpieczeństwo...
Ja bym poszedł na policję o tym wpierw porozmawiać bez wszczynania burd i zobaczył co doradzą.
Ja bym poszedł na policję o tym wpierw porozmawiać bez wszczynania burd i zobaczył co doradzą.
Policja jej nic nie doradzi. Po pierwsze najprawdopodobniej będą w jakimś stopniu się solidaryzować z kolegą z pracy (pewnie nie u jednego są też problemy w domu), a po drugie problem z nim, będzie też jakimś problemem dla nich.
Jeśli autorka ma duże poczucie zagrożenia wobec siebie i swoich dzieci to nie ma się co tu patyczkować. Trzeba walczyć.
No i pozamiatane.
Dziś była awantura, uderzył mnie, zadzwoniłam na policję. Przyjechał patrol plus jego przełożeni. Ale namówił mnie, żebym nie ujawniła, że mnie uderzył i się znęcał. Obiecał rozwód i że się wyprowadzi. Zgodziłam się. Spisali nas, długo byli 3 godziny. Przesłuchiwali nas w osobnych pokojach. Wyszli razem z nim. Dopilnowali, żeby odjechał. Gdybym złożyła zeznania i założyła mu kartę i to wylatuje z roboty co jest mi trochę nie na rękę i że względu na dzieci i i alimenty dla nich. Będą w kontakcie. Jutro naczelnik ma do mnie dzwonić. Poszłam zrobić obdukcję. Jak wróciłam coś mnie tknęło i odpaliłem laptopa. Odzyskałam historię i się przeraziłam - same porno strony, sex anonse z naszego miasta i najgorsze: szukał stron z pornografią dziecięcą. Jestem przerażona! Chyba jutro to zgłoszę na policję i dodam, że chcę jednak zmienić zeznania odnośnie awantury. Wystąpię o rozwód z orzeczeniem winy i ograniczeniem praw do dzieci. Laptop wyniosłam z domu i zabezpieczylam.
Ratunku, co mam robić? Zgłosić to ? Nie mam pojęcia, teraz to już zaczynam bać się o swoje i dzieci bezpieczeństwo...
Toniu, kopia twardego dysku i przekazanie tych materiałów policji.
Pornografia dziecięca to naprawdę poważna sprawa i jeśli nawet w myśl solidarności z kolegą, mogliby starać się zamieść pozostałe wybryki i zarzuty pod dywan, tak moim zdaniem z takimi materiałami nie dadzą rady tego zrobić.
112 2019-04-05 12:23:14 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-04-05 22:28:24)
Burzowy napisał/a:Ja bym poszedł na policję o tym wpierw porozmawiać bez wszczynania burd i zobaczył co doradzą.
Policja jej nic nie doradzi. Po pierwsze najprawdopodobniej będą w jakimś stopniu się solidaryzować z kolegą z pracy (pewnie nie u jednego są też problemy w domu), a po drugie problem z nim, będzie też jakimś problemem dla nich.
Jeśli autorka ma duże poczucie zagrożenia wobec siebie i swoich dzieci to nie ma się co tu patyczkować. Trzeba walczyć.
Dzielnicowy pewnie nie doradzi ani koledzy z prewencji są służby wewnętrzne policja w policji i to nie tylko na filmach.
Naczelnik powinien wiedzieć o tym co się stało zawsze zostanie jakiś ślad.
Toniu rozumiem Twoje dylematy odnośnie alimentów na dzieci to trudne ,ale nie wiadomo ile on będzie pracował w policji z taką postawą jaką ma w sobie już coś nawywijał wcześniej.Mówi że kocha prace Tobie też to mówił i co ? Jak taki cwaniak i chojrak szybko znajdzie zajęcie jak wyleci z policji.
Możesz zasugerować naczelnikowi przymusowe leczenie z alkoholizmu czyli odwyk zamiast wywalenia w niektórych komendach tak robią dają jedną szansę znam 3 osoby które się leczyły 2 nie są już w policji wybrały spokojniejszą prace i trzeźwość.Ty jednak trzymaj się swojego planu rozwodowego za daleko to zaszło zniszczenia wydają się nieodwracalne i nie daj się wciągnąć w kolejne szanse dawane mężowi jakieś obietnice błagania niech się wreszcie wyprowadzi uspokoisz się nie widząc go na co dzień zmarnował życie z Wami niech poniesie tego skutki nie w odwecie i zemście po prostu niech poczuje co narobił i ile krzywdy wyrządził jak mądry dotrze to do niego jak nie to nie.
Jak chce niech się leczy ale już bez was i bez Ciebie bo leczenie i terapia trwa dochodzenie do siebie po takich akcjach jakie robił Twój jm to całe lata rzetelnej mozolnej pracy o ile będzie w ogóle chciał zrobić to dla siebie.
Ty masz swoje do przepracowania i to nie mało
Trzymaj się nieustająco.
Może jakiś dobry prawnik by podpowiedział, jak to zrobić z głową, żeby nie zostało zamiecione pod dywan. Pilnuj dzieciaków!
Jezu kochana włos się jezy na głowie, wiem że Ci trudno ale musisz mądrze teraz postąpić dla dobra i bezpieczeństwa swojego i dzieciaków.
Czy on wrócił do domu po tyn wszystkim? Jeśli nie, masz możliwość żeby już nie wrocil? Wiem że martwisz się o sprawy materialne skoro teraz nie pracujesz i on jest/był jedynym zywicielem rodziny, rozumiem Cię jak nikt, ale może warto pomyslec o innych opcjach, nie wiem jak to Polsce wygląda w Twojej sytuacji, bo jak wiesz ja jestem w nieco innej ale może jakiś byś dała radę sama? Martwię się o Ciebie bardzo po tym ostatnim poście, nie dość że Cię uderzył to jeszcze ta kwestia pornografii dziecięcej, aż strach trzymać z nim dzieci pod jednym dachem! Badz bardzo bardzo czujna i uwazaj na Waszą trójkę, teraz po tym telefonie na policję (bardzo dobrze zrobiłaś!) on może przystopować, ale może też stać się bardziej nieobliczalny co mam nadzieję nie będzie miało miejsca. Uderzyłas w jego najczulszy punkt, choć masz jeszcze kilka asów w rękawie, ale moze tak jak ktos pisał idź do dobrego prawnika z tym wszystkim.
Nie wiem Toniu co bym zrobiła na Twoim miejscu, ale rozważ zgłoszenie pobicia i tej pornografii dziecięcej na poważnie, to juz nie przelewki a z Twoich poprzednich postów wynikało, że z niego naprawdę jest jakiś maniak seksualny, ale szczerze miałam nadzieję, że to tylko jakiś niewyzyty facet który chce urozmaicenia w łóżku. Filmy które znalazłaś mówią same za siebie, podejrzewam że większość z jego kolegów nawet policjantów spusciloby mu niezły lomot gdyby się dowiedzieli co szanowny kolega ogląda w domu, tfu!!!! Tytul Twojego tematu naprawdę jest trafiony w samo sedno, to psychopata!!!
Napisz nam tu proszę co się dzieje, martwię się i ściskam bądź silna i dbaj o dzieci!
Dziś na spokojnie jeszcze raz prześledziłam całą historię. A więc chodziło mu głównie o nastolatki, nie dzieci. To było jakby rozeznanie. Ale jest tego cała masa, czyli oprócz alkoholizmu jest też uzależniony od pornografii. Dziś wymieniłam zamki w drzwiach. Zresztą sam przekazał mojej mamie, że już nie wróci. Mam nadzieję, że będzie się tego trzymał. Ogólnie jestem strasznie roztrzęsiona, wczoraj prawie nie spałam.
Ale dziś ten spokój i cisza w domu mi to wynagrodziła.
Nie cofnę się z obranego kierunku i wiem, że przede mną wiele sesji terapeutycznych.
116 2019-04-08 00:38:08 Ostatnio edytowany przez Kalvar25 (2019-04-08 00:38:45)
Narkotyki, alkohol, pornografia, rozwód, facet nie przystosowany psychicznie do pracy w policji -- jest duża szansa że gość w końcu wyląduje w psychiatryku albo coś sobie zrobi, po tym co opisałaś życie z tym facetem to czysty rolleycoaster. Zapewne będzie próbował wywierać jeszcze na Ciebie wpływ i będzie chciał powrotu. A co do zdrady, na pewno się tego dopuścił, patrząc na to co piszesz jak on się wypowiada.
117 2019-04-08 08:32:20 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-04-08 08:50:35)
Kalvar25 masz rację. Zresztą często sam sobie przeczył. W dniu awantury wysyczał mi w twarz z uśmiechem, że nic na niego nie mam i nic mu nie jestem w stanie udowodnić. Więc dla mnie to jest właśnie przyznanie się do winy. Zresztą ostatnio też mówił, że ja nie zdaje sobie sprawy jaki z niego świetny kochanek. A jak przyjechała policja to wykrzykiwał "ja ciebie nigdy nie zdradziłem!".
Prawdziwy horror, nigdy nie wiedziałam kiedy wybuchnie, jaki będzie mieć humor. Potrafił wyprzeć się swoich własnych słów, które dopiero co powiedział i wmówić mi, że to ja mówiłam. Istny obłęd.
Teraz robi ze mnie wariatkę wśród znajomych. Że to ja zniszczyłam małżeństwo, że wszystko miałam, że mi odbiło. Ale większość go zna więc mu nie uwierzą. Zresztą mało kto go lubił. Miał dużo wrogów.
W domu nieznośna cisza, nie mogę się przyzwyczaić. Jak dzieci zasną to nie wiem co ze sobą robić...
O dziwo naprawdę za nim tęsknię i najbardziej zabolały mnie jego zdrady. Najmniej się tego spodziewałam. Ze pił i miał odchyły to każdy wiedział, zdążyłam się przyzwyczaić. Ale ze prowadził podwójne życie przez całe nasze małżeństwo, jestem w szoku, że tak długo udawało mu się wszystkich oszukać.
Tego nigdy mu nie wybaczę i tej pornografii. Już wiem dlaczego ciągle nie miał ochoty, stałe niby zmęczony i zestresowany. A ja wszystkie kłamstwa gładko lykalam.
Gdyby się przyznał, że coś jest z nim nie tak. To przecież bym mu starała się pomóc, poszlibyśmy do lekarza. Ale sam wybrał takie życie. To teraz ja wybieram życie osobno, bez niego. Teraz widzę, że nie był wyrachowany tylko ma poważne problemy z psychiką. Nie znałam go przez tyle lat, byłam z kimś kto był całkiem inny niż wszystkim się wydawało.
Tonia będzie ciężko ale musisz siebie zawsze stawiać do pionu. Czy gdy za niego wychodziłaś miałaś świadomość i się zgadzałaś na to jakim on się stanie? Takiego człowieka pokochałaś? Na pewno nie, totalnie się zmienił i Ciebie też zaczął zmieniać. Co gorsza jego zachowanie również zacznie lub już zaczęło oddziaływać na dzieci.
Spotkaj się z nim (miejsce publiczne) lub zadzwoń i zaproponuj układ - szybki rozwód lub składasz zawiadomienie do prokuratury o jego znęcaniu się nad Tobą.
119 2019-04-08 09:29:18 Ostatnio edytowany przez Kalvar25 (2019-04-08 09:29:59)
I przede wszystkim przestań się bać jego "możliwości" bo on zajmując najniższe stanowisko w Policji nie ma żadnych możliwości.. a znajomości? zna ludzi na podobnych stanowiskach do siebię.. to nie oficer ABW albo prokurator żeby faktycznie mógł robić Ci pod górkę, on Cię straszy bo lata z procą po mieście i myśli że jest niezniszczalny, powiedz mu że straszyć to on sobie może dzieciaków z piwem w ręce na klatce których legitymuje a nie Ciebie. A jak będzie Cię "gnębił" to złóż wniosek do sądu o zakaz zbliżania się.
120 2019-04-08 09:35:48 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-04-08 09:36:55)
Wiem, że on się teraz boi. Strasznie się boi co zrobiłam z laptopem. Pytał się czy byłam z nim na policji.
Nie straszy mnie już tylko obwinia, że zmarnowałam mu życie i karierę.
Sam mnie prosił, żebym już nie robiła dymu. Tylko mam złożyć wniosek, on nie będzie robił problemów.
121 2019-04-08 09:47:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-04-08 10:00:09)
Toniu staniesz szybko na nogi nie jesteś nowicjuszką jeśli chodzi o terapię masz teraz tęgiego "suchego kaca" po ostatnich tygodniach życia z jm .Sinusoida uzależnia wpewien sposób skrajne emocje ból i ulga.
Życie z chorym zaburzonym agresorem nie czyni ludzi jak mieszkają razem lepszymi Ty inne dziewczyny kobietka Ania widzicie ten zły wpływ na Was .Dobroć macie w sobie on uwolniona zastąpi lęki obawy i cierpienie.
"Adrenalina" ulotni się i będziesz spokojniejsza tylko bardziej dbaj o Siebie dużo płynów magnez witaminy wypoczywaj i nie chodź głodna staraj się nie rozpiętywać to najtrudniejsze te wszystkie zawiedzione złudzenia tęsknoty naturalne oczkiwania marzenia no i wspomnienia u Ciebie też może wystąpić żałoba po zwiążku nie mów że nigdy nie wybaczysz możesz to zrobić kiedy chcesz i tylko dla Siebie dla
oczyszczenia on nie musi o tym wiedzieć.Nie śpiesz się z przeżywaniem uczuć pisz co czujesz .
Pozdrowienia
Paslawek zawsze tak mądrze piszesz, potrafisz trafić w sedno i niesamowicie podnieść na duchu.
Żałoba już mnie dopadła, myślałam, że będę się cieszyć, że się uwolniłam a tymczasem strasznie cierpię jakbym straciła najbliższą osobę. Już się przyłapałam na tym, że mówię i myślę o nim w czasie przeszłym.
Staram się jeść mimo, że nie mogę nic przełknąć. Schudłam już 4 kg od tygodnia. Jak tak dalej pójdzie to zniknę bo i tak jestem szczupła i zawsze byłam wręcz chuda.
Dużo piję, czuje straszne pragnienie. Nigdy tyle nie piłam co teraz. Biorę witaminy, magnez, ziołowe tabletki uspokajające. Piję melisę i rumianek.
Staram się nie rozmyślać ale mi się nie udaje. Potrafię obudzić się w nocy kilka razy i od razu o nim myślę. Strasznie mnie związał ze sobą. Jestem tak silnie z nim związana mimo tego co mi robił. To niewyobrażalne.
Ale równocześnie wiem, że muszę odejść żeby się ocalić.
Paslawek zawsze tak mądrze piszesz, potrafisz trafić w sedno i niesamowicie podnieść na duchu.
Żałoba już mnie dopadła, myślałam, że będę się cieszyć, że się uwolniłam a tymczasem strasznie cierpię jakbym straciła najbliższą osobę. Już się przyłapałam na tym, że mówię i myślę o nim w czasie przeszłym.
Staram się jeść mimo, że nie mogę nic przełknąć. Schudłam już 4 kg od tygodnia. Jak tak dalej pójdzie to zniknę bo i tak jestem szczupła i zawsze byłam wręcz chuda.
Dużo piję, czuje straszne pragnienie. Nigdy tyle nie piłam co teraz. Biorę witaminy, magnez, ziołowe tabletki uspokajające. Piję melisę i rumianek.
Staram się nie rozmyślać ale mi się nie udaje. Potrafię obudzić się w nocy kilka razy i od razu o nim myślę. Strasznie mnie związał ze sobą. Jestem tak silnie z nim związana mimo tego co mi robił. To niewyobrażalne.
Ale równocześnie wiem, że muszę odejść żeby się ocalić.
zuch dziewczyna
Czytam i czytam i wydaje mi się, że byliśmy związkiem dwóch borderów lub coś w tym stylu. Zawsze związek był burzliwy, jak się kochaliśmy to na zabój jak się nienawidziliśmy to do granic możliwości. Ja też nie byłam święta, odpychalam go, obrazalam. On miał swoje uzależnienia, ja popadłam w stany depresyjne albo w super samopoczucie. To nie miało prawa się udać. Zwłaszcza teraz jak w ruch poszły rękoczyny.
Niedługo mam wizytę u psychologa, może się coś wyjaśni.
125 2019-04-08 12:25:40 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-04-08 12:46:33)
Toniu, trzymam za ciebie kciuki i zapewniam, że wszystko to złe minie, tylko niestety teraz musisz się pomeczyc.
Jeśli jednak będziesz przywolywala do siebie dobre myśli np te związane z twoimi planami, jak zmienić sobie wystrój mieszkania po zniknieciu tego faceta oraz jaki spokój wreszcie będziesz miała, wówczas ten zły czas mocno sobie skrocisz i zlagodzisz.
Nie pielęgnuj więc w sobie złych myśli, złych wspomnień, tylko staraj się myśleć o tym, jak bardzo na twoją korzyść zmieni ci się życie.
Pomalujesz mieszkanie, zmienisz meble i będziesz miała prawdziwa frajdę przeprowadzając wszystkie te zmiany. Dzieci też będą się cieszyły.
Wkrótce będziesz całkowita Panią swojego życia i tylko od ciebie będzie zależało czy w danym dniu np posprzatasz sobie pięknie w mieszkaniu, czy też puscisz na luz i odpoczniesz razem z dziećmi.
Pomyśl o tym, ile roboty ci odpadnie, gdy ten facet sobie pójdzie i przede wszystkim o tym, że każdego dnia będziesz mogła od rana do wieczora żyć spokojnie, bo nie będziesz musiała zastanawiać się nad tym, jaka minę będzie miał twój mąż, gdy wróci do domu, czy będzie miał wykrzywiona i wściekła gębę, czy też wróci w w miarę dobrym humorze. Nie będziesz musiała chodzić po własnym mieszkaniu na palcach, by nie rozjuszyc jakiego chłopa.
Będziesz miała lepsze życie, o wiele lepsze od tego, do którego niestety przywyklas.
Tylko musisz w to uwierzyć.
Gdy minie to wszystko będziesz musiała nauczyć się żyć jakby na nowo, nie będzie Ci łatwo, bo niestety człowiek już tak ma, że zawsze lepszy swój własny wróg, niż wróg obcy.
Tak więc będziesz musiała oswoić się z nową rzeczywistością, a potem nauczyć się jej.
Dobrze, że będziesz pod opieką psychologa.
Przed tobą zaczął się właśnie proces wychodzenia ze starego i wchodzenia w nowe. Łatwo nie będzie, ale za to bardzo ciekawie.
Mów sobie, że cokolwiek miałoby wydarzyć się PO, to nie może być to czymś gorszym od tego, co było do tej pory.
Naprawdę nie miałaś dobrego męża.
Ja rozumiem, że można płakać i to całymi latami za dobrym człowiekiem i nawet do tego stopnia, by nie chcieć już dla siebie innego człowieka, ale w twoim przypadku tak nie jest.
Głowa do góry i zacznij jeść, pij porządne soki, jeśli jedzenie staje ci w gardle i powolutku wyjdziesz z tego.
Przejrzyj sobie np jak można zmienić wystrój okien (firany, zaslony), jak urządzić mieszkanie, pokój dziecinny itd, no staraj się odrywac myśli od tego faceta, zacznij żyć przyszłością, bo dość już zatruwania sobie życia.
Najważniejsza sprawa dla ciebie jest, żebyś nie straciła nadziei na lepsze życie.
Zauważ, że Annę najbardziej trzymała nadzieja. Ona liczyła dni do wyjazdu, bo cały czas miała nadzieję, że uda jej się polepszyć własne życie i życie dziecka.
Ty też musisz mieć nadzieję, a ona będzie w tobie, jeśli będziesz miała pewność, że rozwod z tym człowiekiem jest dobra decyzją. Bo jest dobrą decyzją.
126 2019-04-08 13:06:55 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-04-08 13:09:11)
Ulle dziękuję. Potrzebuje teraz też tego, że dostanę kubeł zimnej wody zawsze wtedy gdy zaczynam rozpaczać za tym co niby straciłam. Fakt dostarczał mi adrenaliny jak nikt inny. Kochał mnie jak bóstwo a później nienawidził i niszczył jak najgorszego wroga. Nareszcie też odetchnę gdy go nie będzie bo ostatnio spinalam się jak przychodziło powiadomienie SMS czy Messenger. Byłam pewna, że znowu pisze z jakąś młodą laską. Sam prowokował, że zachowywałam się paranoidalnie. Ciągle mnie też porównywał do młodych dziewczyn i przypominał mi, że ja mam już 40 lat a faceci chcą tylko młode. Choć pod względem wyglądu zdecydowanie wychodzę in plus wobec większości 20latek to tak mi zryl psychikę, że zaczęłam myśleć jak on. Inni faceci mnie adorowali, podrywali a mój mąż perfidnie niszczył moje kobiece poczucie wartości. Zazdrościli mu mnie jego znajomi, nawet mu mówili często i to różni. A on jakdyby nigdy nic, wogole go to nie ruszało. Zamiast się cieszyć, że mu się trafiła taka żona (po dwóch ciążach zero śladu), jak wino - to już opinie wielu osób, nawet koleżanki mi to mówiły, nie tylko faceci. To niszczył mnie bez paradonu. Sam ostatnio stwierdził w przebłyskach, że jestem piękniejsza niż kiedykolwiek a jednocześnie takie szpile mi wbijał. Chore.
Muszę odbudować swoje poczucie wartości na początek. Po rozwodzie zacznę zmieniać mieszkanie jak wszystko swoje zabierze.
Uzależniłaś się zapewne od emocji których Ci dostarczał, masz 40 lat nie 70. Do tego jak piszesz jesteś atrakcyjna i adorowana przez facetów.. jestem przekonany na milion procent że zaznasz w życiu spokoju i trafisz na fajnego faceta, jak masz w życiu chwile zwątpienia i myślisz o mężu to przypominaj sobie jak Ciebie traktował i jak mogło by to wyglądać dalej.. facet zgnębił by Cię i sprowadził na samo dno.. sama już teraz piszesz że zniszczył Twoją samoocenę, do tego zdrady, pokazywanie jakim to on nie jest królem życia pomimo tego że wcale nim nie jest, ten człowiek jest skończony ale on chyba sobie z tego sprawy jeszcze nie zdaje. To że zachowywałaś się wobec niego równie źle jest spowodowane tym że on generował w Tobie te napięcia i emocje poprzez swoje zachowanie, nie da się być stabilnym emocjonalnie w takich warunkach - to kompletnie nie możliwe. Potrzebujesz obecnie spokoju i to powinno być dla Ciebie najważniejsze, może spróbuj medytacji to powinno Ci trochę pomóc, ogarnąć ten natłok myśli chociaż przez chwilę.
Masz rację Kalvar, poproszę na terapii o jakieś metody wyciszenia bo sama się nakręcam.
Napisał mi dwa dni temu, że teraz beze mnie to już całkiem stoczy się na dno. Chyba sam już to zrozumiał.
Ja muszę teraz zadbać o odzyskanie spokoju, czuję się jakbym wróciła z wojny. Z pierwszej linii frontu.
129 2019-04-08 13:51:38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-04-08 18:12:04)
Raczej bym zostawiał to przypominanie sobie złych momentów to "starcza" na bardzo krótką metę Po co się katować tym .
Ulle napisała fantastycznie o tych zmianach w życiu przemeblowaniu remoncie to bym pielęgnował Toniu przeszłość to zostaw za sobą całą i to co dobre i co złe.Pisałem to już parę razy przeszłość jest martwa nic tam się nie zmieni nic tam się nie rusza nie jest ważna istotna nie ma już władzy i znaczenia to tylko pamięć i wspomnienia nic więcej.Nowym ciekawym nieznanym możesz się już cieszyć oraz tym że "jesteś Panią swojego życia" i dnia.Zmiany zanim nie nastąpią wydają się trudne do zrobienia nieosiągalne Himalaje to nawykowe myślenie które trzyma w miejscu po pewnym czasie jak się coś pozmienia ten lęk wydaje się mały i niepoważny "czego ja się tak bałam nie było w sumie tak trudno' zobaczysz to w ten sposób wierz mi jeśli chcesz.Przejdziesz wszystko koncertowo czasem poboli ale minie.
Toniu jesteś mamą patrz na Swoje dzieci z uwagą (najprostsza medytacja ) oddychaj wtedy swobodnie powoli spokojnie i mów w duchu o Swojej miłości do nich jak najczęściej to przyszłość najbliższa.Wyzwalaj dobroć i miłość do Siebie dzieciaki Ci w tym pomogą.
Jest tyle możliwości byle Ci dnia i chęci starczyło bo zobaczysz ile wolno i możesz zrobić jeszcze w życiu dla siebie i ze sobą.
130 2019-04-08 13:52:49 Ostatnio edytowany przez Kalvar25 (2019-04-08 13:53:42)
Wyobrażam sobie jakie masz w sobie emocje, nie czujesz czegoś takiego jak "odrealnienie" ? takie poczucie bycia za szybą? to częsty ochronny efekt umysłu w celu ochrony go przed nadmiernym stresem i emocjami. Kup sobie coś ziołowego w aptece na uspokojenie np persen forte albo coś podobnego, do tego medytacja(Jacobsen, Schultz) i żadnego kroku w tył.. jak na linii frontu Będzie dobrze zobaczysz.