Hej:)
Przyznam, że nie czytałam kilku ostatnich stron, ale myślę że sprawa jest adekwatna do tematu.
Jak niektórzy wiedzą, jestem w trakcie rozwodu i ciężkich ostatnich kilku miesięcy, ale już jest duzo lepiej. Trochę samotność doskwiera. Generalnie chodzi o to, że koleżanki namawialy mnie bym napisala do kolegi, z którym kiedyś pisalam na czacie, a którego mam w znajomych. Opisywalam go po trochu na tym wątku. Nje bardzo chciałam, obawialam sie co po tylu latach napisac, minelo prawie 8 lat, ostatnia wiadomosc to moje zyczenia do niego sprzed 3 lat. facet bardzo spoko, ma fajne pasje, nieglupi i zabawny. urwał nam się kontakt kiedyś, kazde poszło swoim życiem. Upieralam się że nie napisze, aż pod wpływem impulsu w zeszła sobotę założyłam profil na znanym portalu na S. Bez zdjęcia, ale z pełnym opisem. Zastanawiałam się czy on jest w ogóle nadal wolny, az za 2 dni patrzę, naprawdę przypadkiem, on tam ma konto, więc stwierdziłam napisze mu tam, zapytał kim jestem, po czym odezwałam się na fb. Rozmowa była krótka bo było dość późno, ale całkiem miła. Napisał że głowił się kim jestem, bo napisałam tylko że świat jest mały i ze widzę że on też tutaj. No to napisałam, że ja to ja. Na co on, co w ogole robie na S i że nie uwierzę, ale nie dalej jak 3 dni wcześniej sprawdzał mój fb, gdzie już nie mam żadnych zdjęc z facetem i trochę go to zdziwiło. Co bylo jeszcze dziwniejsze, slowa "nie uwierzysz, ale" padaly w mojej glowie dosc często, w sensie ze chcialam by on tak do mnie napisał, ze myslal czy cos. Az spadlam prawie z tapczanu gdy to zobaczylam, slowo w slowo. napisałam mu po krótce ze rozstalam się pół roku temu, wróciłam do kraju i co robię. Spytalam czy on dalej pracuje w tym samym, potwierdził pisząc że oo, jak pamiętam. Na co ja ze pamięć mam dobrą, chociaż ostatnio trochę z tym gorzej bla bla. A on ze właśnie jest w pracy, i trochę nie może sensowniej popisać. Więc stwierdziłam, że nie będę mu zawracać d.. i napisałam że i tak będę już szła, że spokojnej reszty pracy. Na co on ze oki, i do spisania jak coś. Z uśmiechniętą buźka.
Dochodząc do sedna, dziś mija 3 dzień i cisza. Głupia nie jestem, a w gierki mi się nie chce bawić, wiem że ma prawo spotykać się z kim chce, że może już się z kimś umawia, że może chciał być miły. Z drugiej strony ta jego odpowiedź jest dla mnie trochę dwuznaczna, bo ja nie pisalabym do kobiety ze oki do spisania się, jeśli nie chciałabym do niej napisać. Natomiast "jak cos" wiadomo, że oznacza "być moze" ," może się odezwę albo nie" "ewentualnie ", a nawet " nie masz za bardzo na co liczyć ".
A więc drodzy forumowicze, jakie macie wy zdanie? Troche szkoda, ale spróbowałam i nie żałuję. Wiadomo, kobieta po rozwodzie, z dzieckiem, może jednak to była przyczyna. A jeśli nadal sprawdza czy nie jestem desperatka i ile wytrzymam nie pisząc , to już chyba dość czasu minęło.
Uff:)