Terazszczesliwa rozmawialam z mama ostatnio, pytala jak jest, czy mu nie odbija. Nie mogłam za bardzo rozmawiac, bo on byl w domu jak dzwonila. Zdawkowo odpowiedzialam, pytala czy na swieta przyjezdzam sama czy z nim. Zbieralam sie ostatnio do takiej szczerej i otwartej rozmowy, ale zawsze cos przeszkadza, dziecko mi nie chce spac w dzien, przy malym tez nie chce rozmawiac o takich rzeczach, bo szybko sie lapie i zadaje pytania, nawet jak jest zajety zabawa. A wieczorem juz za późno bo rodzice sie wcześnie kładą (wcześnie tzn 22ga, a u nas o tej porze, dopiero 21.00 i ON jest w domu zwykle). Jak ostatnio bylam w Pl i byla afera, a właściwie fochy jego i mowilam, ze mam dosc, to mama mnie zapewniala, zebym wracala i ze pomoga mi w wychowaniu dziecka.
Miejsce mam, nie jestem konfliktowa i wiem, ze dalabym rade mieszkac w domu rodzinnym. Jestem tam kochana, rodzice lubią zajmować sie wnusiem i mają na to sily mimo różnych swoich chorob i dolegliwości.
Wiadomo, utrzymywać mnie nie będą, o to muszę zatroszczyć sie sama. Mam wstepny plan na zarobek na pierwsze miesiace, potem musialabym isc do pracy na etat.
Mozemy jechac na niebieskiej karcie jakis czas w kwestii ubezpieczenia, jakbysmy byli na urlopie, moge tez ubezpieczyc synka pod rente dziadków, zeby w razie jakiejs blahej choroby typu grypa nie placic za wizyty prywatnie, bo tego juz EHIC (EKUZ) nie obejmuje, bo z tego co sie zorientowalam, dziadkowie moga wpisać wnuka do ubezpieczenia.
Zawsze moglam na nich liczyc, wiem ze moge i tym razem, ale musze z nimi chyba najlepiej usiąść i porozmawiać tak zupełnie szczerze i otwarcie, zebym wiedziala, ze oni tez to popieraja i ze nie bedziemy dla nich problemem. Ja wiem, ze oni by wysmiali takie podejscie i pewnie powiedza "no cos ty, przestan opowiadać glupoty", ale musze to od nich uslyszec bo jestem z tych przejmujacych sie. Wiem jednak, ze pewnie będzie im glupio i wstyd przed rodzina i sasiadami. Ja, taka zawsze zdolna i dobrze zapowiadajaca sie, zostalam sama z dzieckiem. Nie udalo mi sie. Nikt nie bedzie znal szczegółów, ale wiecie jak to ludzie. Ja juz mam to gdzies, ale smutno mi, ze rodzice będą sie pewnie troche wstydzic ze tak wyszlo. Wiem, ze chcą dla mnie jak najlepiej i dawno by mi radzili takie wyjście. No ale ja bylam glupia i teraz mam za swoje. Ju wymyslilam, ze dla swietego spokoju zawsze moge powiedzieć, zeby mowili, ze ojciec malego jest dalej za granica. Nieraz przyjezdzalam sama z dzieckiem. I nikomu nic do tego, a przynajmniej beda mieli spokoj. Moze to glupie, ze sie przejmuje takimi sprawami, ale staram sie myslec o wszystkim.
Musze sie przed wyjazdem zorientować jakbym miala tu, bo tak jak pisalam może pojade do Pl wcześniej na te swieta. Wtedy zobacze co i jak tam i podejmę moze ostateczna decyzje gdzie zostane. Tu mam ten problem, ze nie mam nikogo. Tam moze i będzie mi ciężej trochę, ale mam wsparcie. Wiem na 100%, ze jego rodzina tez mi pomoze, juz nie tyle finansowo, wiem ze moge na nich liczyć w różnych sprawach, jechac w odwiedziny. Oni wiedzą jaki ON jest i jaki ma charakter i nie beda mieli do mnie na pewno żalu. Szczegóły naszego pozycia zostawie jednak dla siebie, nie chce juz widziec łez jego matki.
Co do rodzicow jeszcze dodam, ze odkad mam dziecko dosc często do nich jezdzilam i mialam okazje zobaczyć trochę, jak by sie tam mieszkalo. Mnie zle nie bylo, wrecz przeciwnie. Tylko moj facet non stop na cos narzekal i mialam wrazenie, ze próbuje mnie zniechecic (w razie gdybym chciala tam wrocic z dzieckiem i odejsc od niego, kiedys tu o tym pisalam). Jak maly byl jeszcze niemowlęciem, bylam tam chyba z 2miesiace (mieliśmy powazny kryzys z moim) i szczerze dobrze sobie radzilam, finansowo wiadomo on przysylal kase wiec nie mam porownania, super sie czulam w domu i - uwaga - nawet za NIM nie tesknilam. Jak przyjechal do nas, to nawet nie bylo wtedy we mnie jakiejs euforii, super radosci. Rozmowy telefoniczne sie nke kleily. Ale niestety wróciłam z nim do UK.
LullyMilly nie zalamuj sie. Bystra jesteś, szybko cos znajdziesz. Masz dla kogo sie starac.
Mam nadzieję, ze Twoj maly skarb szybko dojdzie do siebie. Nie saj sie tylko omotac, on probuje pewnie lub będzie probowal wykorzystac moment. Daj znac co u Ciebie.