Trudny związek, szukam pomocy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny związek, szukam pomocy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 396 ]

196

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:

Hej dziewczyny, przeczytajcie temat tej Jaanny. Zdrada emocjonalna. Sama napisala, ze byly u niej wyzwiska i SZARPANINA (!). Jakby tak poczytac dokladniej, to jedzie na tym samym wozku co my, dwulicowa zakompleksiona kobieta.
Taka silna, taka odwazna, a nie ma odwagi odejsc od męża, ktory pewnie jej juz nie kocha, skoro potrafil dopuścić sie zdrady emocjonalnej.
Nie bede tego komentowac ani znizac sie do jej poziomu, jest zraniona i zakompleksiona. Probuje wyzyc sie na nas. Wiesz co Jaanno, tak samo moglabym powiedziec, ze gdyby moj facet zrobilby mi to, co Tobie, nie bylabym z nim.
Zakoncz więc swoją płytką dyskusje w tym temacie, ze jestesmy glupie ze sie z nimi zwiazalysmy to my juz wiemy. Teraz robimy krok do przodu. A Ty... ? Robisz cos, zeby byc szczesliwa i zakończyć toksyczny zwiazek? Sama sobie odpowiedz.

Ja już czytałam i wiem, że związek skończyła. Niemniej jednak jest to bardzo zgorzkniała kobieta.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ja sie nie wybielam. Myslisz, ze Twoje dzieci nie widzialy, ze miedzy rodzicami jest cos noe tak? Ze daliscie rade ukryc te negatywne emocje i napiecie? Jestes pewna, ze nigdy nic nie slyszaly? Ze Twoja depresja sie na nich nie odbila? Nie rob z siebie idealnej matki, zadna z nas nia nie jest. Chodzi tylko o to, co robimy w tym kierunku, zeby sobie i dzieciom poprawić sytuacje i zakonczyc zwiazki, ktore nas niszcza.
I w koncu - ile czasu zajelo Ci, zanim tak naprawde odeszlas? Dzien, miesac? Z tego, co widzialam proces trwal bardzo dlugo. Nie chce mi sie czytac Twojego tematu w calosci i nie mam czasu na to, ten problem mnie nie dotyczy. Mam swoj. Daze do tego, ze sama tkwilas w zwiazku, w ktorym cos bylo mocno nie tak i nie wyszlas z niego z dnia na dzien. Sama pisalas, ze to forum jest dla Ciebie pewnego rodzaju psychoterapią. Dla nas tez. Rozumiesz juz? A jeśli jest sie ofiara przemocy, to jeszcze trudniej jest sie zdecydować.

Ja jestem na ostatniej prostej. Tak naprawde mam w nosie takie opinie jak Twoje, choc wiem doskonale, ze nie klamiesz mowiac ze robimy krzywde dzieciom bedac w takich zwiazkach. Dlatego ja postanowilam dzialac.
Moja uwaga, nastepnym razem zastanów sie dwa razy, zanim na kogos naskoczysz w taki sposob, w jaki to tu zrobilas.
Gdybym sie zgadzała na pieklo dla dziecka, to bym tu nie przyszla i nie szukala pomocy.

198

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:

Ja sie nie wybielam. Myslisz, ze Twoje dzieci nie widzialy, ze miedzy rodzicami jest cos noe tak? Ze daliscie rade ukryc te negatywne emocje i napiecie? Jestes pewna, ze nigdy nic nie slyszaly? Ze Twoja depresja sie na nich nie odbila? Nie rob z siebie idealnej matki, zadna z nas nia nie jest. Chodzi tylko o to, co robimy w tym kierunku, zeby sobie i dzieciom poprawić sytuacje i zakonczyc zwiazki, ktore nas niszcza.
I w koncu - ile czasu zajelo Ci, zanim tak naprawde odeszlas? Dzien, miesac? Z tego, co widzialam proces trwal bardzo dlugo. Nie chce mi sie czytac Twojego tematu w calosci i nie mam czasu na to, ten problem mnie nie dotyczy. Mam swoj. Daze do tego, ze sama tkwilas w zwiazku, w ktorym cos bylo mocno nie tak i nie wyszlas z niego z dnia na dzien. Sama pisalas, ze to forum jest dla Ciebie pewnego rodzaju psychoterapią. Dla nas tez. Rozumiesz juz? A jeśli jest sie ofiara przemocy, to jeszcze trudniej jest sie zdecydować.

Ja jestem na ostatniej prostej. Tak naprawde mam w nosie takie opinie jak Twoje, choc wiem doskonale, ze nie klamiesz mowiac ze robimy krzywde dzieciom bedac w takich zwiazkach. Dlatego ja postanowilam dzialac.
Moja uwaga, nastepnym razem zastanów sie dwa razy, zanim na kogos naskoczysz w taki sposob, w jaki to tu zrobilas.
Gdybym sie zgadzała na pieklo dla dziecka, to bym tu nie przyszla i nie szukala pomocy.

Brawo Aannaa!
Dokładnie na swoim wątku Jaanna chłonęła wszystkie rady, dziękowała pokornie a teraz zamiast wesprzeć inne kobiety dobrym słowem, pokierować, pokazać jak zmienić swoje życie i podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem to opluwa jadem i złośliwościami.

199

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Szkoda gadac i nerwy strzepic. Juz jest zbanowana. Wialo od niej gorycza i nienawiscia. Nie po takie "porady" tu przychodzimy.

200 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 12:39:15)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:

Szkoda gadac i nerwy strzepic. Juz jest zbanowana. Wialo od niej gorycza i nienawiscia. Nie po takie "porady" tu przychodzimy.

Dokładnie a udzielała się na różnych forach i na każdym  z nich obrażała ludzi.

201

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Czytam od dawna a zaraz wybuchne wiec sie rejestruje i pisze
Jak mozna komus napisac ze to jej wi a ze maz zdradzil
To tak jakby wam napisac ze to wasza wina ze jestescie bite
Zenujacy poziom drogie panie

I tak nalezy te wa
Tki zglaszac do prokuratury zeby zapobiec kolejnej tragedi
Najpierw wyzywa
potem was bije a na koncu zabije wasze dzieci

202

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Dziewczyny ja wychowałam się w takim domu. Ojciec bił mnie, matkę. Raz czymś tak jej przypierniczył, że całe mieszkanie było we krwi i ją karetka zabrała. Później matka ściemniała mi, że coś jej z szafki spadło na głowę. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to jak matka leży na podłodze, ja klęczę koło niej a ojciec kopie ją po brzuchu. Ja wtedy krzyczę "nie kop, to boli mamę!". Matka chwaliła się znajomym, że bardzo szybko zaczęłam mówić. Chyba już wiem dlaczego.
Od małego mówiłam mamie - rozwiedź się z tatą. Nie zrobiła tego nigdy. Jako dorosła osoba słyszałam: "przez was zmarnowałam sobie życie bo musiałam z nim być. Za co bym was wyżywiła? Za co być studia skończyła?".
W tej chwili jestem 32 letnią kobietą z zaburzeniami ze spektrum bordera (nie stricto border, niektóre komponenty ale do wyleczenia) oraz chorobą afektywną dwubiegunową. Od 7 lat na lekach, od 3 lat w intensywnej terapii. Walczę o siebie z całych sił. Pragnę być normalna, wyciszyć chorobę, w pełni pozbyć się zaburzeń. Bardzo ciężko pracuję na terapii. Tyle kasy zostawiam u lekarzy, że się w pale nie mieści. Ratuje mnie tylko dość wysokie IQ, kontaktowość i spryt.
Ile się nacierpię to tylko ja wiem. W pewnym momencie tak mnie depresja rozłożyła, że nie mogłam wstać z łóżka do toalety.
Nie wierzę w boga ale kocham przyrodę i dobrych ludzi.

203

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ludmiła87 napisał/a:

Dziewczyny ja wychowałam się w takim domu. Ojciec bił mnie, matkę. Raz czymś tak jej przypierniczył, że całe mieszkanie było we krwi i ją karetka zabrała. Później matka ściemniała mi, że coś jej z szafki spadło na głowę. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to jak matka leży na podłodze, ja klęczę koło niej a ojciec kopie ją po brzuchu. Ja wtedy krzyczę "nie kop, to boli mamę!". Matka chwaliła się znajomym, że bardzo szybko zaczęłam mówić. Chyba już wiem dlaczego.
Od małego mówiłam mamie - rozwiedź się z tatą. Nie zrobiła tego nigdy. Jako dorosła osoba słyszałam: "przez was zmarnowałam sobie życie bo musiałam z nim być. Za co bym was wyżywiła? Za co być studia skończyła?".
W tej chwili jestem 32 letnią kobietą z zaburzeniami ze spektrum bordera (nie stricto border, niektóre komponenty ale do wyleczenia) oraz chorobą afektywną dwubiegunową. Od 7 lat na lekach, od 3 lat w intensywnej terapii. Walczę o siebie z całych sił. Pragnę być normalna, wyciszyć chorobę, w pełni pozbyć się zaburzeń. Bardzo ciężko pracuję na terapii. Tyle kasy zostawiam u lekarzy, że się w pale nie mieści. Ratuje mnie tylko dość wysokie IQ, kontaktowość i spryt.
Ile się nacierpię to tylko ja wiem. W pewnym momencie tak mnie depresja rozłożyła, że nie mogłam wstać z łóżka do toalety.
Nie wierzę w boga ale kocham przyrodę i dobrych ludzi.

bsrdzo mi cievie zal
Zycze duzo sily i walki o siebie
To wlasnie funduja takie matki swoim dzieciom
Dobrze ze tobie krzywdy fizycznej nie zrobil ale rany na psychice masz bardzo powazne
A potem czytamy o tagediach bo mamusie sie na forum wspieraja zamiast chronic swoje dzieciatka

204

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Natali111 napisał/a:

Czytam od dawna a zaraz wybuchne wiec sie rejestruje i pisze
Jak mozna komus napisac ze to jej wi a ze maz zdradzil
To tak jakby wam napisac ze to wasza wina ze jestescie bite
Zenujacy poziom drogie panie

I tak nalezy te wa
Tki zglaszac do prokuratury zeby zapobiec kolejnej tragedi
Najpierw wyzywa
potem was bije a na koncu zabije wasze dzieci

Odpisałam w jej tonie, choć tak nie uważam. To ona nas cały czas atakowała, ze jesteśmy nienormalne, dajemy sobą pomiatać, marnujemy dzieci itp.  Tak, porady tez łatwo się udziela. Prosimy o takie bardziej konstruktywne.

205

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Natali111 napisał/a:
Ludmiła87 napisał/a:

Dziewczyny ja wychowałam się w takim domu. Ojciec bił mnie, matkę. Raz czymś tak jej przypierniczył, że całe mieszkanie było we krwi i ją karetka zabrała. Później matka ściemniała mi, że coś jej z szafki spadło na głowę. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to jak matka leży na podłodze, ja klęczę koło niej a ojciec kopie ją po brzuchu. Ja wtedy krzyczę "nie kop, to boli mamę!". Matka chwaliła się znajomym, że bardzo szybko zaczęłam mówić. Chyba już wiem dlaczego.
Od małego mówiłam mamie - rozwiedź się z tatą. Nie zrobiła tego nigdy. Jako dorosła osoba słyszałam: "przez was zmarnowałam sobie życie bo musiałam z nim być. Za co bym was wyżywiła? Za co być studia skończyła?".
W tej chwili jestem 32 letnią kobietą z zaburzeniami ze spektrum bordera (nie stricto border, niektóre komponenty ale do wyleczenia) oraz chorobą afektywną dwubiegunową. Od 7 lat na lekach, od 3 lat w intensywnej terapii. Walczę o siebie z całych sił. Pragnę być normalna, wyciszyć chorobę, w pełni pozbyć się zaburzeń. Bardzo ciężko pracuję na terapii. Tyle kasy zostawiam u lekarzy, że się w pale nie mieści. Ratuje mnie tylko dość wysokie IQ, kontaktowość i spryt.
Ile się nacierpię to tylko ja wiem. W pewnym momencie tak mnie depresja rozłożyła, że nie mogłam wstać z łóżka do toalety.
Nie wierzę w boga ale kocham przyrodę i dobrych ludzi.

bsrdzo mi cievie zal
Zycze duzo sily i walki o siebie
To wlasnie funduja takie matki swoim dzieciom
Dobrze ze tobie krzywdy fizycznej nie zrobil ale rany na psychice masz bardzo powazne
A potem czytamy o tagediach bo mamusie sie na forum wspieraja zamiast chronic swoje dzieciatka

Tak my się tu wspieramy nawzajem a nie wytykamy sobie. Dopingujemy się, żeby każda z nas znalazła w sobie siłę i odwagę do odejścia.

206

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Tonia80 napisał/a:
Natali111 napisał/a:

Czytam od dawna a zaraz wybuchne wiec sie rejestruje i pisze
Jak mozna komus napisac ze to jej wi a ze maz zdradzil
To tak jakby wam napisac ze to wasza wina ze jestescie bite
Zenujacy poziom drogie panie

I tak nalezy te wa
Tki zglaszac do prokuratury zeby zapobiec kolejnej tragedi
Najpierw wyzywa
potem was bije a na koncu zabije wasze dzieci

Odpisałam w jej tonie, choć tak nie uważam. To ona nas cały czas atakowała, ze jesteśmy nienormalne, dajemy sobą pomiatać, marnujemy dzieci itp.  Tak, porady tez łatwo się udziela. Prosimy o takie bardziej konstruktywne.



   Alez narazacie wlasne dzieci
W kronikach kryminalnych mnostwo takich hisrori
Ktos musi wami wstrzasnac skoro milosc do dziecka nie wystarcza by znalezc sile i uciekac

207

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ludmiła87 napisał/a:

Dziewczyny ja wychowałam się w takim domu. Ojciec bił mnie, matkę. Raz czymś tak jej przypierniczył, że całe mieszkanie było we krwi i ją karetka zabrała. Później matka ściemniała mi, że coś jej z szafki spadło na głowę. Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa to jak matka leży na podłodze, ja klęczę koło niej a ojciec kopie ją po brzuchu. Ja wtedy krzyczę "nie kop, to boli mamę!". Matka chwaliła się znajomym, że bardzo szybko zaczęłam mówić. Chyba już wiem dlaczego.
Od małego mówiłam mamie - rozwiedź się z tatą. Nie zrobiła tego nigdy. Jako dorosła osoba słyszałam: "przez was zmarnowałam sobie życie bo musiałam z nim być. Za co bym was wyżywiła? Za co być studia skończyła?".
W tej chwili jestem 32 letnią kobietą z zaburzeniami ze spektrum bordera (nie stricto border, niektóre komponenty ale do wyleczenia) oraz chorobą afektywną dwubiegunową. Od 7 lat na lekach, od 3 lat w intensywnej terapii. Walczę o siebie z całych sił. Pragnę być normalna, wyciszyć chorobę, w pełni pozbyć się zaburzeń. Bardzo ciężko pracuję na terapii. Tyle kasy zostawiam u lekarzy, że się w pale nie mieści. Ratuje mnie tylko dość wysokie IQ, kontaktowość i spryt.
Ile się nacierpię to tylko ja wiem. W pewnym momencie tak mnie depresja rozłożyła, że nie mogłam wstać z łóżka do toalety.
Nie wierzę w boga ale kocham przyrodę i dobrych ludzi.

Bardzo ci współczuję. Mój ojciec też był alkoholikiem i przmocowcem i uciekałam nie raz w piżamie zimą na dwór, też błagałam mamę aby się rozwiodła więc jak się zorientowałam, że moje małżeństwo robi się podobne to zaczęłam czytać, chodzić do prawnika, byłam na terapii DDA, w centrum pomocy rodzinie i właśnie kompletuję wniosek rozwodowy. Nie będę czekać na moment aż mnie poproszą o to dzieci. Jeszcze są malutkie, zaoszczędzę im tego co ja przeżyłam. Z terapii DDA wyniosłam dużo i też to że takie osoby jak ja bardzo łatwo wplątują się w dorosłym życiu też w takie związki.

208

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Brawo za wniosek
Ale pierwszy krok to powinna byc separacja zeby razem nie mieszkac i nie narazac sie wie ej

209

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Natali111 napisał/a:
Tonia80 napisał/a:
Natali111 napisał/a:

Czytam od dawna a zaraz wybuchne wiec sie rejestruje i pisze
Jak mozna komus napisac ze to jej wi a ze maz zdradzil
To tak jakby wam napisac ze to wasza wina ze jestescie bite
Zenujacy poziom drogie panie

I tak nalezy te wa
Tki zglaszac do prokuratury zeby zapobiec kolejnej tragedi
Najpierw wyzywa
potem was bije a na koncu zabije wasze dzieci

Odpisałam w jej tonie, choć tak nie uważam. To ona nas cały czas atakowała, ze jesteśmy nienormalne, dajemy sobą pomiatać, marnujemy dzieci itp.  Tak, porady tez łatwo się udziela. Prosimy o takie bardziej konstruktywne.



   Alez narazacie wlasne dzieci
W kronikach kryminalnych mnostwo takich hisrori
Ktos musi wami wstrzasnac skoro milosc do dziecka nie wystarcza by znalezc sile i uciekac

Nikt nie musi nami wstrząsnąć a na pewno nie w taki barbarzyński sposób. Nie doczytałaś, że każda z nas podjęła decyzję o rozstaniu? Że każda z nas jest na etapie wychodzenia z trudnej relacji i stara się zorganizować sobie życie, wnieść pozew itp

210

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Joanno, to prawda że z toksykow się nie wychodzi, tylko spier...ła i to w podskokach, ale trzeba też pojąć, że niestety jest to proces, czasem dlugi. Samo odejście od świra relatywnie może potrwać najkrocej, ale późniejsze lizanie ran, to dopiero jest przeprawa. Dlatego po podjęciu ostatecznej decyzji o rozstaniu mądrze byłoby przygotować i organizm do tego koszmaru, który czeka kobietę z przemocy, a więc zażywać magnez, wspomagać się witaminami, jeść dobra czekoladę, no odżywiać się naprawdę dobrze, wysypiac, bo szykować się do wojny samej ze sobą. Oddzielna sprawa jest kwestią psychiki. Dlaczego należy tak postępować ? Otóż dlatego, by kobiety nie zaatakowała np nerwica lękowa. A to nie da żarty
Później jeszcze napiszę, bo teraz nie mam czasu. Wnuczka wchodzi mi na głowę.

211 Ostatnio edytowany przez Ludmiła87 (2019-02-09 13:24:17)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Tak, matka przed soba udawala, ze nas chroni np. rzucając się z pięściami na ojca w chwili gdy zaczął nas tłuc.

Mam dla Was złe wiadomości. Największe znaczenie dla psychiki dziecka a pozniej osoby doroslej, maja dwa pierwsze lata zycia dziecka. Wtedy mózg chłonie jak gąbka. Psychiatra powiedziała mi, że wtedy można łatwo uszkodzić psychike dziecka. Bardzo łatwo. Wystarczy ciągłe napięcie w domu. Dzieckow WSZYSTKO czuje. Nie musi widzieć, słyszeć. Ono czuje Wasze napięcie, wszystko. Wszystko wdrukowuje się w podświadomość. Także Wasze małe dzieci już najprawdopodobniej są utorowane, przykro mi. Ale warto walczyć, wiadomo. Co z nimi będzie zas pokaże. Poczytajcie, może gdzieś są info o tych dwóch pierwszych latach dziecka. W wielu źródłach o tym czytałam.

Ja z tego wychodzę, wyjdę. Musiałam się rozpaść na terapii i zbudować na nowo. Jako dziecko, które musiało koncentrowac sie na rodzicach, awanturach, kontrolowaniu tego, strachu itp. nie wytworzyłam osobowości. Nie miałam na to szans. Nie było warunków.To znaczy jakaś byłam ale i tak nie wiedziałam kompletnie kim jestem. Czy emocje, które pzezywam są moimi emocjami? Czy moje poglądy są moimi? W nastoletnim wieku ucieczki z domu, pierwszy seks w wieku 14 lat, alkohol, fajki, czasami narkotyki.  Dwóje w szkole od góry do dołu. Płytkie przyjaźnie. Umizgiwanie się do wszystkich, chęć bycia akceptowaną za wszelką cenę. Dawanie dupy za chwilę czułości od faceta w formie przytulenia po seksie.

Oczywiscie masa nieudanych związków, w tym jak Wasz, zprzemocowcem. Uciekłam dopiero gdy chciał mnie udusić. Po tym upadłam już na samo dno. Już totalnie nie wiedziałam kim jestem.
Z zewnątrz pozory - zdolna studentka, studia skończone z wyróznieniem rektorskim. Otwarta, przebojowa, zawsze usmiechnięta. Dobry gust wszelaki, estetka. Oczytana (teraz pisze emocjonalnie, szybko i chaotycznie), a w środku... bagnooo.

212

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Natali111 napisał/a:

Brawo za wniosek
Ale pierwszy krok to powinna byc separacja zeby razem nie mieszkac i nie narazac sie wie ej

Super rada, to wyrzuć proszę mojego męża z mieszkania jeśli dasz radę. Bo on nie chce się wyprowadzić. Nie chce separacji, powiedział nawet, że na rozprawie nie zgodzi się na rozwód.
Mam z dwójką małych dzieci zostawić swoje mieszkanie i iść coś wynajać? Musiałabym opłacać oba, bo on na pewno mojego nie opłaci a na to nie stać mnie finansowo. a ja nie opłaci to mieszkanie stracę, pójdzie na licytację albo będę miała ogromny dług do spłacenia.
Niestety takie odejście i rozwód trzeba dobrze przemyśleć.

213

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
ulle napisał/a:

Joanno, to prawda że z toksykow się nie wychodzi, tylko spier...ła i to w podskokach, ale trzeba też pojąć, że niestety jest to proces, czasem dlugi. Samo odejście od świra relatywnie może potrwać najkrocej, ale późniejsze lizanie ran, to dopiero jest przeprawa. Dlatego po podjęciu ostatecznej decyzji o rozstaniu mądrze byłoby przygotować i organizm do tego koszmaru, który czeka kobietę z przemocy, a więc zażywać magnez, wspomagać się witaminami, jeść dobra czekoladę, no odżywiać się naprawdę dobrze, wysypiac, bo szykować się do wojny samej ze sobą. Oddzielna sprawa jest kwestią psychiki. Dlaczego należy tak postępować ? Otóż dlatego, by kobiety nie zaatakowała np nerwica lękowa. A to nie da żarty
Później jeszcze napiszę, bo teraz nie mam czasu. Wnuczka wchodzi mi na głowę.

Dzięki Ulle smile

214 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 13:25:54)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ludmiła87 napisał/a:

Tak, matka przed soba udawala, ze nas chroni np. rzucając się z pięściami na ojca w chwili gdy zaczął nas tłuc.

Mam dla Was złe wiadomości. Największe znaczenie dla psychiki dziecka a pozniej osoby doroslej, maja dwa pierwsze lata zycia dziecka. Wtedy mózg chłonie jak gąbka. Psychiatra powiedziała mi, że wtedy można łatwo uszkodzić psychike dziecka. Bardzo łatwo. Wystarczy ciągłe napięcie w domu. Dzieckow WSZYSTKO czuje. Nie musi widzieć, słyszeć. Ono czuje Wasze napięcie, wszystko. Wszystko wdrukowuje się w podświadomość. Także Wasze małe dzieci już najprawdopodobniej są utorowane, przykro mi. Ale warto walczyć, wiadomo. Co z nimi będzie zas pokaże. Poczytajcie, może gdzieś są info o tych dwóch pierwszych latach dziecka. W wielu źródłach o tym czytałam.

Ja z tego wychodzę, wyjdę. Musiałam się rozpaść na terapii i zbudować na nowo. Jako dziecko, które musiało koncentrowac sie na rodzicach, awanturach, kontrolowaniu tego, strachu itp. nie wytworzyłam osobowości. Nie miałam na to szans. To znaczy jakaś byłam ale i tak nie wiedziałam kompletnie kim jestem. Czy emocje, które pzezywam są moimi emocjami? Czy moje poglądy są moimi?

Oczywiscie masa nieudanych związków, w tym jak Wasz, zprzemocowcem. Uciekłam dopiero gdy chciał mnie udusić. Po tym upadłam już na samo dno. Już totalnie nie wiedziałam kim jestem.
Z zewnątrz pozory - zdolna studentka, studia skończone z wyróznieniem rektorskim. Otwarta, przebojowa, zawsze usmiechnięta. Dobry gust wszelaki, estetka. Oczytana (teraz pisze emocjonalnie, szybko i chaotycznie), a w środku... bagnooo.

Wiem, ale zawsze mogę ich ochronić przed kolejnymi latami takiego życia. Nie będą musiały uciekać w piżamach, nie będą patrzeć na bezradna matkę.
Wiem, że czują. Wiem, że czasem słyszą bo staramy się kłocić bez ich obecności. Na razie mąż ich tak nie traktuje jak mnie choć wiem, że to się zmieni. Z moim ojcem było tak samo, najpierw ofiarą była tylko mama, potem my już też.

215

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Tonia oczywiście, chroń na kolejnych etapach ich życia. Dawaj dużo zrozumienia i miłości a powinni wyrosnąć na fajnych ludzi smile
Daje tu swój przykład jako przestrogę.

Myślę, że dzieci wychodzą na tym najgorzej.

216 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 13:46:04)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ludmiła87 napisał/a:

Tonia oczywiście, chroń na kolejnych etapach ich życia. Dawaj dużo zrozumienia i miłości a powinni wyrosnąć na fajnych ludzi smile
Daje tu swój przykład jako przestrogę.

Myślę, że dzieci wychodzą na tym najgorzej.

Dzięki Ludmiła smile
Tak masz rację, ja tez jestem tego przykładem. Chcę żeby one były bardziej szczęśliwe niż ja. Żeby z dzieciństwa wyniosły wparcie, spokój i dobry fundament w dorosłe życie. Żeby były ze mnie dumne, że potrafiłam odejść i żeby czuły, że ja nie pozwolę ich krzywić, czuły moje wsparcie. Że z każdej sytuacji jest wyjście i zawsze można coś zmienić na lepsze.

217

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Tonia80 tak będzie, wiesz dlaczego? Bo masz tego ŚWIADOMOSĆ smile I wielkie serce bo chcesz o nie walczyć. Zasługujecie na wszystko co najlepsze. Powodzenia dziewczyny! I słuchajcie Ulle. Mega świadoma, mądra i z wielką wiedzą i serduchem babka. To co ona pisze to za dużą kase się płaci psychoterapeucie a ona pomaga Wam za darmo i rozdaje już na prawdę konkret wiedzę.

218

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ludmiło dzięki.
Anno, Toniu i LulyyMilyy ( nie wiem czy dobrze zapamiętałam) super, że macie ze sobą kontakt i tak fantastycznie wspieracie się nawzajem.
Każda z was jest troszkę na innym etapie i wasze sytuacje różnią się w szczegółach, jednak tak naprawdę wszystkie jedziecie na tym samym wózku.
Ciężko powiedzieć która z was jest na ten moment w najlepszej sytuacji, a która z was w najgorszej. Chociaż patrząc tak obiektywnie, to wydaje się, że najgorzej ma Tonia.
Ale po kolei.

LulyyMilyy jest już wprawdzie PO, ale jest jej bardzo ciężko, ponieważ dała w siebie wmówić, że to ona ponosi odpowiedzialność za rozbicie rodziny i chociaż na poziomie zdroworozsądkowym  ona doskonale wie, że to nieprawda, to  jednak gdzieś w podswiadomisci czuje się winna.
Z tym swoim facetem widuje się za sprawą dziecka (niestety tego akurat nie może uniknąć) i nawet rozmawia z tym człowiekiem jakby w tonie polubownym,
widzi go spokojnego i mówiącego  do niej ludzkim głosem, więc miewa chwile słabości i zdarza się, że powątpiewa w swoje racje. Zdarza się, że tęskni, no męczy się po prostu, bo minęło jeszcze za mało czasu, by poukładała sobie wszystko, tak jak trzeba, w głowie i ciągle jest podatna na opinie byłego meza.
LulyyMilyy minie ci to wszystko, ale troszkę jeszcze na to poczekasz.
Póki co postaraj się jednak nie rozmawiać z tym facetem na temat tego, co było. Nie wdawaj się w żadne dyskusje z nim, ucinaj jego wycieczki słowne w waszą stronę, ponieważ on mąci ci w głowie i ty zamiast coraz bardziej cieszyć się z tego, że uwolnilas się od przemocowego, to ty przeżywasz potem jakieś katusze. Facet opowiada ci jakieś bzdury, posiedzi u ciebie chwilę i piec minut po tym, jak od ciebie wyjdzie gwiżdże na to, co ci gledzil, niczego nie analizuje, tylko wraca do swojego nowego życia ciebie mając w nosie, natomiast ty siedzisz i analizujesz jego słowa, przejmujesz się jego opiniami, a zważywszy na fakt, że czas zawsze zaciera źle wspomnienia, to idąc tym tokiem jesteś na dobrej drodze do tego, by idealizować chama. Sobie odejmujesz, a jemu dodajesz.
Po co ci coś takiego?
Nie rozmawiaj z nim na tematy osobiste, twoje prywatne, bo to mąciciel.
Wróć do równowagi psychicznej a nie teraz dla odmiany szukasz dla siebie kata w postaci twojej osoby. On zniknął, to teraz sama siebie będziesz dobijać?
Tonia zdecydowała się na rozwód, ale niestety mąż nie chce wyprowadzić się z jej mieszkania. Czeka ją więc istna z nim przeprawa, bo on z całą pewnością będzie trzymał się Toni rękami i nogami. Nawet gdy w końcu uda się jej pozbyć go z mieszkania, to przecież on będzie przylazil, mącił i wszystko dalej będzie rozgrywało się na starych śmieciach, bo w mieszkaniu Toni.
Tu aż się prosi, by poradzić dziewczynie gruntowny remont po jego wyprowadzce, zmianę mebli, wszystkiego co się tylko da, by chociaż w ten sposób oczyścić to miejsce z tego człowieka.
Toniu, jesteś super dziewczyną, ale musisz przygotować porządna oręż do walki, mam na myśli zaplecze prawne, już nie mówiąc o dbaniu o swoją kondycję psychofizyczną.

Anna, wydawać by się mogło, że jest w niezłej sytuacji, bo może wrócić do Polski i od razu zacząć nowe życie, na dodatek w otoczeniu jej przyjaznym i pomocnym. Anna zrobiła krok milowy naprzód i już teraz przygotowuje się do walki. Gromadzi kasę, lata po urzędach, żeby nie mieć żadnych ogonów i wcina dobra czekoladę, magnez ( tu uśmiech, bo chodzi o przygotowywanie organizmu do walki z traumą) i czyta, czyta jak najwiecej, by mieć oczy naokoło głowy. Super.
Dziewczyny, gdyby z was trzech zrobić tak jedną, to wyszedłby ideal, bo Anna jest jakby początkiem drogi, Tonia samym środkiem zdarzeń, a LulyyMilyy końcem wszystkiego.
Kobieta idealna z przemocy, to Anna przygotowująca się pod każdym względem do walki, mądra i życiową Tonia już walcząca i wskazująca na zagrożenia i różne słabości LulyyMilyy jako zakończenie horroru
Trzymam za was kciuki i wierzę w to, że wam się uda. Uda wam się, ponieważ wy wszystkie już WIECIE, a za wami stoi ogromna kolejka tych, które jeszcze NIE WIEDZĄ.

219

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ulle jak ja Ci dziękuję za ten wpis i te słowa. Masz rację. Katuje się teraz sama. Jestem swoją własną ofiarą. Mam taki natłok myśli, a nastrój zmienia się u mnie co 5 min. Mam ochotę gryźć ściany czasami. Jak narkoman na odwyku. U mnie to było takie uzależnienie psychiczne od 16 roku życia razem. On był moja ucieczka. Ja pochodzę z patologicznej rodziny choć moja mama też się rozwiodla ale dopiero gdy miałam 10 lat a on z normalnej pełnej i zgodnej. U nas były awantury okropne. Pierwsze wspomnienie jakie mam to jak leżę w łóżeczku a ojciec bije głową mojej mamy o ścianę. Potem byliśmy sami ojciec jak dał nam spokój to do dziś dnia go nie widziałam . Potem byłam zbyt uległa chyba. Nie znałam poprawnych granic i nie umiałam ich dopilnować. W domu wszystkie kobiety łącznie z  babcia były w związkach przemocowych Czasami nadchodzą mnie takie myśli że on przezemnie się stał zły. Ze to ja tak na niego wpłynęłam źle. Tamte wspomnienia powodują u mnie ataki płaczu. To takie przykre. Cale Zycie w bagnie. Boję się że na nic lepszego nie zasłużyłam. Głęboko skrywam uczucia takiego ogromnego poczucia winy. Ze jego zmarnowalam. Ze gdyby miał inna kobietę to byłby dobry.
Czuje się znowu fatalnie. On zawsze mi mówił że jestem z patologii tzn. już później po paru latach. Nie umiem na dzień dzisiejszy poukładać sobie w głowie i zrobić porządek. Dziś mnie naprawdę bardzo mocno rozbolala głową i boli cały dzień. Obym w końcu umiała jakoś żyć. Taka walka to nie trzasniecie drzwiami i wychodzę i jest nowe życie. Ja walczę teraz sama ze sobą. Ile to potrwa? Spokój mam w domu i ten spokój cenie ogromnie, ale wewnątrz jeszcze nie mam spokoju. To jest dużo trudniejsze niż samo podjęcie decyzji o rozstaniu.

220

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Podobno trwa to mniej więcej połowę czasu tego ile się z nim spędziło, czyli w twoim przypadku jakieś pięć, może trochę dłużej, z tym że cały czas z tendencją zanikająca, coraz mniej intensywnie, coraz mniej boli, coraz mniej przykro, tak do dwóch lat po jest najgorzej. Trzeba więc pomagać sobie ile to tylko możliwe, żeby się tak nie męczyć. Psycholog, wychodzenie do ludzi, fajnie leczą różne wyjazdy, nawet na krótkie wakacje, poprawić swój wygląd itd
A tego, że nie ułożysz sobie z nikim życia wcale się nie bój. Na pewno poznasz kogoś. Tu raczej bój się kogo poznasz, bo dzisiaj to ogromne ryzyko. Ty będziesz bardzo łatwym kaskiem dla różnych dziwilogow, więc zrób porządek dama ze sobą, uporaj się z małą dziewczynką i jako duża wytłumacz jej pewne rzeczy. Gdy mała dziewczynka z przemocy zrozumie duża dziewczynę z przemocy wtedy będziecie mogły zaprzyjaźnić się ze sobą i pogadać. Wszystko co najlepsze jest przed tobą i na wyciągnięcie ręki, tylko musisz dać sobie czas na uspokojenie się. Anna i Tonia wrócą do swoich małych dziewczynek i łatwo je w sobie odnajdą bo one będąc dziećmi nie znały przemocy, im będzie więc troszkę łatwiej. Ty natomiast najpierw musisz poszukać tej przestraszonej małej dziewczynki, ona jest ci teraz bardzo potrzebna.
Jesteś bardzo dzielna, bo rozstalas się z oprawcą. Musisz bardzo kochać swoje dziecko. Szacun.

221

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Dla Ulle też ogromy szacunek Dla Was dziewczyny też
Wstawiłem to niedawno w innym wątku ale tu też pasuje

Żeby dobrze zaopiekować się samym sobą, możemy najpierw zaopiekować się zranionym dzieckiem wewnątrz nas. Każdego dnia możesz praktykować powracanie do swojego zranionego dziecka. Możesz przytulać je z czułością, tak jak starszy brat albo starsza siostra. Mów do niego . Możesz też napisać list do Małego dziecka wewnątrz siebie – dwie, trzy strony, które zapewnią, że wiesz o jego istnieniu i zrobisz wszystko, co w twojej mocy, aby uleczyć jego rany.

Trzymajcie się

222 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 23:48:54)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ulle już napisałam na moim wątku, że ja też jestem z rodziny przemocowej, w dodatku takiej zakończonej tragedią.
Ale masz rację w tym urządzaniu mieszkania bo ja już sobie teraz planuje który pokój jak pomaluję. Kalkuluję czy dam radę finansowo zmienić meble w pokoju itp. To bardzo mnie nakręca pozytywnie. No i te wesołe wieczory z dziećmi,brak to sobie teraz wyobrażam.
Ojcu przebaczyłam tak z serca, nawet bardzo przeżyłam jego śmierć i bardzo dużo płakałam. Nad nim, nad nami. Te łzy i przebaczenie bardzo mnie oczyściły.
Myślę, że tu też sobie poradzę. Wiem, że oboje inaczej nie umieliśmy z takimi doświadczeniami.
Dzięki paslawek. Ja już spotkanie z wewnętrznym dzieckiem przerobiłam na terapii DDA. Bardzo dużo mi to pomogło, ale teraz też chętnie się z nim skontaktuję, w następnej trudnej sytuacji.

223

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Bardzo Wam dziękuję za to nazwanie rzeczy po imieniu, które od dawna krążą w mojej głowie lecz nie umiałam sie z tym uporać. Dziś pogadam na pewno z tą małą dziewczynka, która kuli się w środku nocy pod stołem. Przytulę ja mocno.
To forum działa na mnie lepiej niż psycholog do którego chodzę. Dziękuję że jesteście tu.
Od teraz będę dbać o siebie bardziej i więcej jeść przede wszystkim bo jem bardzo mało i wyglądam już jak szkielet. Będę też się wysypiac i dbać o swoje samopoczucie. Postaram się nie myśleć tyle - po prostu... Jutro wyjdę na dluuugi spacer z synkiem. Mam przecież dla kogo żyć i o kogo dbać. Mam kogo kochac a to już ogromne szczęście:)

224

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Tak, mamy dla kogo żyć smile
No i kolejna cenna uwaga o której wcześniej nie pomyślałam. Odżywianie i sen. U mnie też z tym kiepsko, mało jem bo jestem zestresowana, mało śpię bo mam małe dzieci no i w nocy mam zawsze przemyślenia.

225

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Mam takie przemyślenie teraz bardzo istotne i myślę przełomowe w moim życiu, zrozumiałam, że ja nigdy jeszcze nie byłam dojrzała kobietą. Zatrzymałam się na etapie tego zranionego dziecka ciągle blagajacego o uczucia i szacunek. Zrozumiałam że nie myślałam dotąd jak dojrzały człowiek. Maskowalam się i udawałam szczęśliwa. Kłamałam że wszystko jest idealnie tak jak gdy byłam mała. Wypieralam te wspomnienia i uczucia które mnie prześladowaly. Czy uwierzcie że ja nigdy nie mówiłam o swoim dzieciństwie jak o swoich uczuciach. Mówiłam o mamie że miała ciężko i że była silna i się rozwiodla wbrew całej rodzinie, ale nigdy o sobie jakby mnie to nie dotyczyło. Jakbym ja nie czuła się skrzywdzona. Nigdy tego jakos nie wspominałam. Muszę jutro poukładać swoje myśli które dotyczą mnie i tylko mnie. Skupie się teraz na tym.

226

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ech ile tu się wydarzyło! Dziękuję za te wszystkie wpisy! To wspaniałe znaleźć pocieszenie i ukojenie. Ale przede wszystkim tak ogromne wsparcie w osobach... których się nigdy nie spotkało! To chyba przeznaczenie dziewczyny, że my się tu wszystkie odnalazlysmy!

Byle razem i byle do przodu. Ja dzisiaj spakowałam karton niepotrzebnych mi tu już rzeczy, który zamierzam wysłać do Polski, żeby później mieć mniej do ogarnięcia.

Powiem Wam, że ta nowa uzytkowniczka Natalia czy coś w ten deseń to chyba na nowo zarejestrowana zbanowana Jaana, tak to przynajmniej wygląda. Ale widzę, że też zbanowana.

Ulle tak to prawda, jesteś nasza matka chrzestna, naszą opiekunką i aniołem stróże. Czasem po cichu liczę, klikając na temat, kiedy wyświetlają mi się nowe posty, że może i Ty zechcialas coś od siebie napisać. Bardzo cenimy Twoje mądre rady. Na początku, kiedy przyszłam tu po poradę i z zapytaniem czy terapia pomogłaby wyleczyć mojego faceta i wtedy kiedy bladzilam najbardziej, to Ty między innymi najbardziej sprowadzalas mnie na ziemię. Gasilas wszelkie plomyki naiwności z mojej strony. Ktoś, kto jest uwiklany w taki związek i nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, potrzebuję na początek zimnego prysznica i kilku ostrych słów. Ty wywazylas dwa powyższe idealnie z dobrymi, ciepłymi słowami otuchy i nadziei. Nie nw uratowanie związku, tylko na rozpoczęcie nowego lepszego życia.
Jestem jeszcze stosunkowo młoda, leciutko po 30stce i na tyle energiczna, że wiem, że bez problemu dam sobie radę i zapewnie synkowi dobra przyszłość.

Wczoraj oglądałam zdjęcia z przedszkola, do którego moje dziecko chyba pójdzie po powrocie do DOMU. I wiecie co, widzę go tam między dziećmi. Widzę siebie, uczęszczająca na dzień matki, na zakończenie roku. Wiem, że będzie tam szczęśliwy i spokojny, a potem będzie wracał do domu, gdzie zawsze, ale to zawsze będzie czekał na niego ciepły obiad, spokój i serdeczny uśmiech.

To miejsce dla mnie to kupa wspomnień, to właśnie ta mała dziewczynka, która we mnie jest. Która kiedy sama chodziła do tej szkoły, była jeszcze niewinna. Nieskalana przemocą i nienawiścią ze strony "mężczyzny swojego życia". Dziewczynka, która spędziła w tej szkole piękne chwile i snula z koleżankami z klasy plany na przyszłość. Marzenia o cudownym mężu. I wiecie co, to marzenie mi się nie spełniło. Ale spełniło mi się coś, o czym wtedy nawet nie snilam. Najwspanialsze dziecko na świecie, do którego miłość przewyższa wszystko. Nawet ten chwilowy żal, który mnie czasem ogarnia, że nie weszłam w szczęśliwy związek. Znam wiele osób, które żyją bez partnera i są szczęśliwymi osobami. To nie tragedia i nie koniec świata.

Dziewczyny. Dzięki za wszystko. Kładę się znowu spać naładowana energia. Dziękuję też facetowi, który w końcu tu napisał coś mądrego. Bez urazy, ale w większości z tego co pamiętam jeśli już faceci wracali się w ten temat, pisali od rzeczy, sprawę biorąc powierzchownie i bez zrozumienia.

Jak już pozamykamy swoje sprawy z przeszłości, to się spotkamy wszystkie razem. My, nasze dzieci, nasze anioły i ciocie chrzestne dobre rady smile ja naprawdę jestem głęboko przekonana o tym, że wszystkie z tego wyjdziemy! A ja już na pewno. I to prawda co pisała któraś z Was (przepraszam, nie mam już czasu sprawdzić która, bo szykuje sobie domowe spa smile) nie ma co przeżywac i analizować zachowań i momentow jak już odejdziemy ani zanim odejdziemy. Oni nie analizują, działaja i zapominają, wymazuja z pamięci swojej i próbują z naszej. Bądźmy w tej kwestii jak oni. Działajmy i nie wracamy do tego. Przecież każda z nas wie, że rozstanie nam będzie służyć.

Zawsze mówiłam, że nie ma w życiu sytuacji, w której byśmy sobie nie poradzili. Zawsze. Na pewno każda z Was też znalazła się w takiej podbramkowej sytuacji w życiu, gdzie łzy płynęły do oczu, nie było teoretycznie wyjścia i nie wiadomo było co zrobić. Świat się walil na chwilę. Ale... Życie poplynelo dalej i zapomnialysmy o tym. Jakoś sobie radzilysmy. Bo nie ma sytuacji bez wyjścia. Ja tu na emigracji byłam raz bez dachu nad głową, z czyjejś winy. Bez pieniędzy, jedzenia, znajomych (nie miałam wtedy jeszcze dziecka) I co? Jakoś sobie poradziłam przebrnelam przez to. Wydawało mi się wtedy, że stoję nad przepaścią i nie mam żadnych opcji. To nieprawda. Człowiek zawsze sobie jakoś poradzi, wyjdzie ze szlamu, wylize rany. Potem się śmieje. My też się będziemy śmiać. I to już niedługo moje drogie. Jesteśmy mądre babki i nikt nas nie zniszczy. Pamiętajcie o swojej wartości, należy nam się szacunek. Jeśli nasi faceci nam go nie dadzą, to same go sobie zapewnimy, wypracujemy. U swoich dzieci, u samych siebie. Dobranoc wink

227

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

U mnie w związku z przemocowcem było spanie do 10 gdy miał inne zmiany niż pierwszą, spanie po południu, również tekst obudź za godzinę I budzenie raz, drugi i trzeci i krzyk, kończyło się to moim płaczem i wychodzeniem samej z dzieckiem z domu.
W dodatku córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i tutaj obowiązków jest bardzo dużo, a on? ' przecież inne kobiety radzą sobie same w obowiązkach domowych' i znów tłumaczenie że mała nie jest dzieckiem zdrowym.
I też zagrania ' bo ty nic nie umiesz sama zrobić do wszystkiego mnie wolasz' wzbudzalo to we mnie poczucie winy i chciałam pokazać że potrafię A on? On na tym wygrywał bo miał wtedy mało obowiązków na sobie.
To już jest za mną, on przychodzi do małej i pokazuje się z jak najlepszej strony i próbuje zacierac zle wrażenie, zle wspomnienia uciekają...ten wątek mi pomaga trwać bo on dalej prosi żebym wróciła.
Czytanie co dzieje się u was pomogło mi też ponieważ miałam poczucie winy że go prowokowalam do takich zachowań, jednak jak czytam oni mają taką samą osobowość wszyscy która powinno się leczyć i chodzić z tym do psychologa.
Aniu napisalam priv. Musicie dac radę.

228

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ewa9095 napisał/a:

U mnie w związku z przemocowcem było spanie do 10 gdy miał inne zmiany niż pierwszą, spanie po południu, również tekst obudź za godzinę I budzenie raz, drugi i trzeci i krzyk, kończyło się to moim płaczem i wychodzeniem samej z dzieckiem z domu.
W dodatku córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i tutaj obowiązków jest bardzo dużo, a on? ' przecież inne kobiety radzą sobie same w obowiązkach domowych' i znów tłumaczenie że mała nie jest dzieckiem zdrowym.
I też zagrania ' bo ty nic nie umiesz sama zrobić do wszystkiego mnie wolasz' wzbudzalo to we mnie poczucie winy i chciałam pokazać że potrafię A on? On na tym wygrywał bo miał wtedy mało obowiązków na sobie.
To już jest za mną, on przychodzi do małej i pokazuje się z jak najlepszej strony i próbuje zacierac zle wrażenie, zle wspomnienia uciekają...ten wątek mi pomaga trwać bo on dalej prosi żebym wróciła.
Czytanie co dzieje się u was pomogło mi też ponieważ miałam poczucie winy że go prowokowalam do takich zachowań, jednak jak czytam oni mają taką samą osobowość wszyscy która powinno się leczyć i chodzić z tym do psychologa.
Aniu napisalam priv. Musicie dac radę.

Witamy:) nie jesteś sama jak widzisz jest nas tak wiele w podobnej sytuacji... Trwaj przy tej decyzji. Czytaj ten wątek codziennie nawet.

Czyli przydało się to pisać wszystko. Terapia grupowa.

Musimy się wszystkie kiedys odnaleźć w życiu realnym. Spotkać gdzieś razem. Jesteście tu moja przystanią i już mam taki nawyk że sprawdzam co się dzieje tu jak tylko synek zaśnie.

229 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-11 10:13:16)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Ewa9095 napisał/a:

U mnie w związku z przemocowcem było spanie do 10 gdy miał inne zmiany niż pierwszą, spanie po południu, również tekst obudź za godzinę I budzenie raz, drugi i trzeci i krzyk, kończyło się to moim płaczem i wychodzeniem samej z dzieckiem z domu.
W dodatku córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i tutaj obowiązków jest bardzo dużo, a on? ' przecież inne kobiety radzą sobie same w obowiązkach domowych' i znów tłumaczenie że mała nie jest dzieckiem zdrowym.
I też zagrania ' bo ty nic nie umiesz sama zrobić do wszystkiego mnie wolasz' wzbudzalo to we mnie poczucie winy i chciałam pokazać że potrafię A on? On na tym wygrywał bo miał wtedy mało obowiązków na sobie.
To już jest za mną, on przychodzi do małej i pokazuje się z jak najlepszej strony i próbuje zacierac zle wrażenie, zle wspomnienia uciekają...ten wątek mi pomaga trwać bo on dalej prosi żebym wróciła.
Czytanie co dzieje się u was pomogło mi też ponieważ miałam poczucie winy że go prowokowalam do takich zachowań, jednak jak czytam oni mają taką samą osobowość wszyscy która powinno się leczyć i chodzić z tym do psychologa.
Aniu napisalam priv. Musicie dac radę.

Witaj Ewa smile
U mnie znowu identycznie, ze spaniem to samo i te same teksty, ze inne kobiety same sobie radzą ze wszystkim a ja go ciągle do wszystkiego potrzebuję. Tez mnie traktuje jako budzik, oczywiście przeważnie jest nie do obudzenia a jak już wstanie to są bluzgi, że go nie obudziłam na czas i nawet tego nie potrafię.

Ja pewnie tu też będę wracać już po rozstaniu i w trakcie, żeby się umacniać, że dobrze zrobiłam.
Ja pamiętam siebie z dzieciństwa jak nieraz płakałam czasem wręcz wyłam z bezsilności bo jako dziecko nic nie mogłam zrobić. Dorosłe osoby zadawały mi ból, pozwalały na cierpienie. Teraz jestem dorosła i nie pozwolę siebie już dłużej ranić i tej małej dziewczynki we mnie, zaopiekuję się nią.

Dziewczyny czytam Wasze posty i piszecie bardzo mądrze, są to słowa, które dodają mi otuchy i utwierdzają w tym co robię. Czuję, że byłybyśmy świetnymi przyjaciółkami w realu smile Dziękuję również wszystkim wspaniałym osobom, które starają się nam pomóc.

230

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Dziewczyny Pytanie na sniadanie dzisiaj o przemocy w rodzinie i o tym jak przygotować dziecko do rozstania z partnerem godz. 11.10 kto moze niech oglada.

Pozniej Wam odpisze bo wczoraj byla rozmowa u mnie.

231

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

O, to jestem ciekawa przebiegu tej rozmowy. Napisz koniecznie.

232

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Nasze rozmowy niestety prowadzą do nikąd.

233

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Toniu, jeśli to głównie ty albo tylko ty inicjujesz rozmowy, to nic dziwnego. Ten rozmawia, któremu zależy bardziej.
Twój mąż to przecież wielkie panisko, przed którym inni stoją na baczność, bo on pan władza. I ty byś chciała, żeby on bał się słabej kobiety i przejmował się jej paplaniną?
Przecież on doskonale wie o tym, że traktuje cię poniżej krytyki i rzeczy oczywistych nie musisz mu tłumaczyć. Myślisz, że jak posadzisz go przed sobą i zrobisz mu wykład, to jego to obejdzie?
Ja uważam, że rozmowy albo raczej bezradnie prowadzone monologi przez ofiarę wręcz jej szkodzą, bo to jest tak, jakbyś dawała panciowi instrukcje do obsługi twojej osoby. Ty mu tłumaczysz jak krowie na rowie, co czujesz i że tak nie może być, bo rozbita rodzina itd a on siedzi i wyciąga wnioski, że jesteś przerażona oraz słaba i wie, w która sferę uderzyć, by zabolało cię najbardziej.
Odpuść sobie rozmowy, bo między wami wszystko już zostało powiedziane. On wie, czego nie powinien tobic- zapewniam cię, on wie.
Tylko demonstracja siły możesz coś zrobić. To on ma się bać, że straci ciebie, rodzinę. To facet i wielki pancio. Dopóki będzie czuł się panem sytuacji, to możesz gadać do niego od rana do wieczora i od poniedziałku do niedzieli. Nic to nie zmieni.

Pamiętaj też, że ten facet bardzo dobrze cię zna i jest nauczony tego, że ty zawsze sobie pogadasz, pomarudxisz, ale gdy przychodzi co do czego, to nogi uginają się pod tobą ze strachu.
Rób to, co zaplanowałaś, bo masz absolutną rację, a on niech ma problem.
Czy tylko tobie rozwali się rodzina?
Przecież jemu też.
To dlaczego tylko ty się tym gryziesz, a on dalej panoszy się w twoim domu?

234 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-11 13:15:04)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

To ja się też poprawie, bo u mnie zapowiadał, że "musimy porozmawiać" a był monolog.

Niepotrzebnie się odezwałam, żeby dziecku nie pozwalać biegać w bucikach po meblach, bo niszczą się sofy. Dodałam, że ja z nich nie będę korzystać, ale po co mają być rozdarte. Rozzloscil się, chciał rozmawiac jak mały zaśnie.

Potem to było głównie naskakiwanie na mnie. Dowiedziałam się od niego, że:
- przyzwyczaja się do myśli, że mnie nie będzie
- jestem idiotka, bo non stop zasłaniam się dobrem dziecka
- nigdy mi na nim nie zależało
- nie takie rzeczy się dzieją w rodzinach (!) i ludzie dalej żyją że sobą (żenada, wiem)
- w ogóle go nie wspieram
- wszystkie obelgi, przekleństwa, które były kierowane w moją stronę, szarpanie i to że mnie kilka razy uderzył NALEŻAŁO MI SIĘ (!)
- mam się nie wtrącać w to, jak on się odzywa do dziecka i jak go "wychowuje" bo jest ojcem i to co powie dziecku to jest święte (zgadzam się, że rodzice nie powinni podwazac swojego autorytetu nawzajem, ale kiedy jedno robi albo mówi źle, to drugi rodzic ma OBOWIĄZEK stanąć w obronie dziecka i przystopować partnera, dziecko to nie nasza własność, z którą możemy robić co chcemy)
- to JA jestem winna tego, jak on się zachowuje (bez komentarza), ja go doprowadzam do szału, ja w nim wyzwalam agresję, jak dochodziło do różnych rzeczy to ja byłam winna, bo pyskowalam i prowokowalam swoim zachowaniem. Tu muszę dodać, że zaatakowałam go przy tym pytaniem, jak się zachowywał jak był we wcześniejszych związkach, kiedy nie było mnie która tak go rozstraja i doprowadza do obłędu jak mówi. Cisza. Znów pytam. Jak się zachowywałes jak że mną nie byłeś, jaki byłeś w związku z inną i swoim domu. Cisza. Powiedziałam, że nie odpuszczę dopóki nie odpowie. No i przyznał w końcu "wiesz ze zawsze taki byłem" eureka!
- to ja się mam iść leczyć mimo że on jeszcze w ubiegłym tygodniu proponował, że pójdzie na terapię
- jestem chora psychicznie
- nie da się że mną żyć, jestem paniusią i księżniczka (ale później nagle zaczął mówić o wspólnym domu w Polsce, o tym że na pewno nie będziemy mieszkać z moją rodziną). Już się powstrzymałam od komentarza, że nigdzie nie będziemy mieszkać razem.
- za dużo się naogladalam filmów o miłości i programów, gdzie pokazują idealne rodziny i wymagam niemożliwego (moja kontra, że chce tylko żyć w związku bez przemocy psychicznej, obelg i szarpanin, to on znowu że mi się należy)
- on się nie zmieni i żebym nie wymagała cudów, widziały galy co brały!
- znowu że ja jestem wszystkiemu winna
- jeszcze mi pokaże moja rodzina rogi i wrócę z podkulonym ogonem (standard).

A więc podsumowując nic nowego. Tylko gadki szmatki, żeby mnie zastraszyc i uciszyc.

Ogólnie jak pytałam jak chce to rozwiązać, jak naprawić, bo cały czas mówił o tym że trzeba coś zrobić, to on tylko na mnie naskakiwal jaka jestem zła i niedobra i że muszę się zmienić smile

Jak mu tłumaczyłam, że nie mogę z nim normalnie żyć, bo on się non stop awanturuje, czepia itp że mnie wyzywa to on kota ogonem że sama jestem winna bo ja to ja tamto. I tak w kółko.

Mój największy argument, że dziecko się nie będzie wychowywać w takim domu, to on ze jestem poje..na, że w każdym domu są awantury, że u mnie ojciec nie krzyczał i nas nie bił, dlatego jestem jaka jestem, że dawno powinnam dostać porządny wpierd..l, że jego koledzy też się nieraz brzydko odzywaja do swoich kobiet a ja wymagam Bóg wie czego. Ze sobie wymyśliłam idealna rodzinę, a wszędzie są problemy i kłótnie itd itp

Na koniec kazał mi wypier...

Także dziewczyny bez komentarza, ja się tylko upewniam każdego dnia, że słusznie robię. Te, które mają wątpliwości lub te które odeszły i chcą wrócić niech sobie przypomną czytając powyższe, bo pewnie to dobrze znacie. To jest nie do zmiany i nieodwracalne. U mnie był dopiero "miesiąc miodowy". Szybko się to zmienia prawda?

Kazał mi jeszcze jak najszybciej wyjechać, ale pewnie w ciągu tygodnia zmieni zdanie sto razy i będzie chciał się godzić.

Ulle, prawda to co pisałaś. Dopiero się zacznie jak odejdę, on zaczyna wariowac. Ja już milkne i nie odzywam się o żadnym rozstaniu, żeby nie pogarszac sytuacji, żeby dał mi spokój i by uśpić jego czujność.

Nagralam cała wczorajszą rozmowę. Dużo padło wyzwisk i nawet mi groził! Pokazał oblicze furiata.
Dzis w pytaniu na śniadanie pani adwokat mówiła, że nagrywanie takich sytuacji jest zgodne z prawem i w razie czego to mocny dowód w sądzie.
Tak samo jak to, że kobieta chodzi do psychologa. To nie czyni z nas wariatek jak oni twierdzą, tylko potwierdza, że dzieje się coś złego w domu, z czym sobie nie radzimy.

Może to dziwne, ale jestem dziś silniejsza. Nie przejmuje się. Myślałam o Was podczas tej słownej przepychanki wczoraj, dawało mi to siłę.

Trzymajcie się dziewczyny.

235 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-11 13:39:55)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Ulle wiem, że rozmowy już nie mają sensu. To jak rozmawianie że słupem. Nic już nie będę mówić, dostanie papiery i tyle.
Aannaaa to są również nasze rozmowy, to samo słyszę ja. Toczka w toczkę. Też niby naczytałam się za dużo książek i nic nie wiem o prawdziwym życiu. I powinnam iść do psychologa bo sobie nie radzę ze sobą. I że taki zawsze był i będzie i kiedyś mi to nie przeszkadzało. Zapowiedział, że będzie jeszcze gorszy, no świetnie.
No i będę dzwonić do prawnika z niebieskiej linii m.in. z pytaniem jak dołączyć takie nagrania, czy zrobić wydruk, czy elektronicznie. Jak się dowiem to dam znać.

236

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Anno, bo to jest tak, jakbyś rozmawiała ze smarkaczem. Wszystkie te przemocowe to nie mężczyźni, tylko rozwydrzone goowniarze.
Gdy inni jego koledzy rośli i nabierali męskiego wyglądu, on też rósł i prawidłowo rozwijał się fizycznie, aż wyrósł na dorosłego faceta.
Jednak nie wszystko poszło u niego, jak trzeba. Gdy jego rówieśnicy nabierali męskiego wyglądu i w sposób prawidłowy przebiegał u nich także rozwój psychiczny, emocjonalny i intelektualny, tak u niego stało się inaczej. Jego rozwój emocjonalny i psychiczny zatrzymał się gdzieś po drodze, zatrzymał się na poziomie nastolatka.
I tak masz karykaturę mężczyzny, bo facet wygląda jak dorosły, intelektualnie też nie odstaje, ale pod względem psychicznym i emocjonalnym, to po prostu debil.
Nie ma mowy, żeby coś do niego dotarło. Z idiota też się przecież nie dogadasz.

Skoro on wziął cię na te pseudo rozmowę, to znaczy, że zaczyna do niego docierać, że tym razem rzecz może skończyć się nieco inaczej, niż do tej pory.
Musisz bardzo teraz uważać, bo nie znasz jego możliwości tak do końca. Skoro matka jego pierwszego syna doszła aż do takiego stanu, że zabraniała mu kontaktów z dzieckiem, to znaczy, że tam musiało być naprawdę ostro. Myślę, że zwyczajnie lał tę kobietę bez opamiętania. Rzadko bowiem zdarza się, by kobieta z taką determinacją osłaniała dziecko przed ojcem. Ludzie rozchodzą się, ale kontakty dzieci z rodzicami na ogół mają miejsce. Tu tego nie było, więc coś takiego daje do myślenia. Może miała na niego jakieś haki?

Tak więc uważaj na siebie, bo nie wiesz, co tak naprawdę siedzi w tym człowieku.

Do twojego wyjazdu zostało jeszcze trochę czasu, a ty do tej pory żyjesz przecież na tykającej bombie.

Jego argumenty porażające. Tym się jednak nie przejmuj i nie zajmuj, bo to klasyczny bełkot tego typu ludzi, on inaczej gadać nie będzie, bo taka jest jego mentalność i taki poziom.

Zajmuj się tylko i wyłącznie zapewnieniem bezpieczeństwa sobie i dziecku dopóki nie wyjedziesz oraz zbieraniem kasy, załatwianiem spraw i dbaniem o swoją kondycję psychiczna i fizyczna.
To są dla ciebie priorytety.
Bo przez ponad dwa miesiące różne jeszcze rzeczy mogą się wydarzyć.

237

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Oni mieszkali z jej rodzina, tam było kilka osob i oni byli swiadkami niejednej sceny pewnie, więc sądzę, ze jej po prostu wybili tego faceta z glowy. Poza tym mieli wtedy chyba po 20 lat, wiec pewnie ani jedno ani drugie zbyt mądre nie bylo. Ona tam raczej nie miała dużo do gadania, rodzice postawili warunek i koniec.
Wiem, ze caly ich "zwiazek" to byly ciągle kłótnie, rozstania i powroty, płacze i wielka milosc na przemian, potem zrobili sobie dziecko (raczej wpadka) i pozamiatane. Dowiedzieli sie, co to prawdziwe zycie. Ona nie wytrzymala fochow i afer, jego zmiennych humorow, calej hustawki pewnie. Miala dziecko, szkole, obowiązki. On pewnie spał.

Nie wiem czy ja lał, ale wiem ze jej grozil pozniej. Tzn on kiedys twierdził, ze ona go zglosila o zastraszanie, ale to nieprawda. Dzis nawet widze to oczyma wyobrazni. Wierze jej, nie jemu.
Dobry dla niej na pewno nie byl. Ona swieta tez nie z tego co slyszalam od innych, ale to.nie moja sprawa ani usprawiedliwienie dla niego.
On twierdzi, ze to jej rodzice rozbili ich zwiazek, a ona sie ich słuchała. Żal.

Ale mnie teraz tez tak mowi i nieraz zarzucal ze slucham mamy. Dla niego najlepiej jakby nikt sie nie wtracal, w ogole o nas nie rozmawiał, nie komentowal. Byle zart, uwaga i od razu afera ze co oni sobie wyobrazaja, jak śmieją sie tak do niego odzywac. Obrazony książę. Ale on wchodzi ludziom z butami wszędzie, nie szanuje uczuc religijnych, pogladow, mowi co chce i daje dobre rady niezaleznie czy komus sie to podoba czy nie.

Szkoda gadac. Jednym uchem wpuscic, drugim wypuscic, a robić swoje i iść do przodu.

238 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-12 00:54:22)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Po wczorajszym agresywnym monologu znowu zwrot akcji. Dzwonie do niego po poludniu czy zostanie z dzieckiem później jak wroci, bo mam lekarza. On znow z gębą, ze mi wczoraj powiedział, ze ma mnie gdzieś. Ze jestem falszywa i interesowna, ze mowie mu (wczoraj), ze mi na nim nie zalezy, a dzis prosze o pomoc.
Coz, dla mnie to raczej chodziło o to, zeby dziecka nie ciągać po przychodniach w srodku sezonu na grype, ale on widzi to inaczej. Dla niego to byla raczej przysługa. A ze to jego dziecko? Kto by sie przejmowal...

Dostalo mi sie epitetami, do tego ze koniec, ze to on sie wyprowadza, ze moja rodzina jest taka i taka, koniec rozmowy (odreagowywal to, co sie stalo wczoraj, dalszy ciąg nekania, ja ci pokaze na co mnie stac, nie chcesz byc ze mna, bedziesz cierpiec).

Niedlugo pozniej przyjezdza. Znow zmiana. Obelgi i odmowa "pomocy" nie pomogla, bo juz nie prosilam i sie rozlaczylam. Mowi sam z siebie, ze zostanie z dzieckiem. Zmiana tonu, prosi o rozmowę, pyta czy to naprawiamy wszystko. Zbylam go, ze pogadamy wieczorem. Przemyslal, ze plan A nie zadzialal, a wiec pora wdrozyc plan B. Misio juz jest dobry. Misio pomoze. Misio chce sie pogodzic. Zmiana taktyki.

Do tej pory zachowuje sie "normalnie", rozmowy juz nie bylo oczywiście, ale mysli ze wszystko jest ok. Ja odpuscilam, cos tam z nim rozmawiam o rzeczach codziennych. On pewnie uwaza, ze wszystko wroci do normy. Jak zwykle wracalo.

Kiedys bym sie cieszyla, ze sytuacja jest zalagodzona, a dzis nawet mi powieka nie drgnela. Tysiace razy przerabialam ten scenariusz. Wiem, co bedzie za jakis czas znowu.

Ale postanowilam, ze dla dobra dziecka i swojego bede mocno gryzc sie w język, zeby atmosfera w domu byla w miare przyjazna, zeby maluch nie odczuwal tej napietej atmosfery. Moze nawet zdobęde sie na jakis przejaw sympatii, choc czuje ze bedzie mi ciężko, bo nigdy nie umialam na sile udawac kogos, kim nie jestem i zachowywac sie inaczej, niz czuje ze powinnam. Wiem, tak naprawde to kazda z nas troche udaje i udawala w tych zwiazkach, przed rodzina i przyjaciolmi, ale teraz to co innego.
To tak jak mieszkac ze wspollokatorem którego sie nie znosi i do którego ma sie pewnego rodzaju odrazę, a udaje sie jego najlepszego przyjaciela. Brzydzilam sie tym zawsze, dzis sama musze zagrac role swojego zycia chyba...
Wiem, ze to jedyna droga, żeby miec teraz spokoj i we wzglednym spokoju wytrwac do końca męczarni emocjonalnej. Jestem z siebie dumna, ze wytrwalam juz chyba miesiac w swoim postanowieniu, a jego próby ponownego owiniecia mnie wokol palca, sceny goryczy i slodyczy przeplatajace sie nawzajem traktuje z góry i analizuje na podstawie tego, czego sie dowiedzialam o tych zachowaniach. Czuje się trochę taką zimną. uhm.. nie dokończę. Nie jest mi z tym dobrze z jednej strony, bo czuję sie jak logistyk, jak ktos kto na zimno obserwuje, kalkuluje i robi tak, zeby sam byl w optymalnym polozeniu danej sytuacji. Z drugiej zas strony och jak mi błogo i radośnie! Nie wpuszczam go na teren swoich uczuc, nie pozwalam grać na sferze emocjonalnej jak dawniej. To co mowi, odbija sie ode mnie (nie zawsze, ale coraz częściej) jakbym sie otoczyla jakaś niewidzialna skorupą. Dobrze mi w tej skorupce.

239

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:

Po wczorajszym agresywnym monologu znowu zwrot akcji. Dzwonie do niego po poludniu czy zostanie z dzieckiem później jak wroci, bo mam lekarza. On znow z gębą, ze mi wczoraj powiedział, ze ma mnie gdzieś. Ze jestem falszywa i interesowna, ze mowie mu (wczoraj), ze mi na nim nie zalezy, a dzis prosze o pomoc.
Coz, dla mnie to raczej chodziło o to, zeby dziecka nie ciągać po przychodniach w srodku sezonu na grype, ale on widzi to inaczej. Dla niego to byla raczej przysługa. A ze to jego dziecko? Kto by sie przejmowal...

Dostalo mi sie epitetami, do tego ze koniec, ze to on sie wyprowadza, ze moja rodzina jest taka i taka, koniec rozmowy (odreagowywal to, co sie stalo wczoraj, dalszy ciąg nekania, ja ci pokaze na co mnie stac, nie chcesz byc ze mna, bedziesz cierpiec).

Niedlugo pozniej przyjezdza. Znow zmiana. Obelgi i odmowa "pomocy" nie pomogla, bo juz nie prosilam i sie rozlaczylam. Mowi sam z siebie, ze zostanie z dzieckiem. Zmiana tonu, prosi o rozmowę, pyta czy to naprawiamy wszystko. Zbylam go, ze pogadamy wieczorem. Przemyslal, ze plan A nie zadzialal, a wiec pora wdrozyc plan B. Misio juz jest dobry. Misio pomoze. Misio chce sie pogodzic. Zmiana taktyki.

Do tej pory zachowuje sie "normalnie", rozmowy juz nie bylo oczywiście, ale mysli ze wszystko jest ok. Ja odpuscilam, cos tam z nim rozmawiam o rzeczach codziennych. On pewnie uwaza, ze wszystko wroci do normy. Jak zwykle wracalo.

Kiedys bym sie cieszyla, ze sytuacja jest zalagodzona, a dzis nawet mi powieka nie drgnela. Tysiace razy przerabialam ten scenariusz. Wiem, co bedzie za jakis czas znowu.

Ale postanowilam, ze dla dobra dziecka i swojego bede mocno gryzc sie w język, zeby atmosfera w domu byla w miare przyjazna, zeby maluch nie odczuwal tej napietej atmosfery. Moze nawet zdobęde sie na jakis przejaw sympatii, choc czuje ze bedzie mi ciężko, bo nigdy nie umialam na sile udawac kogos, kim nie jestem i zachowywac sie inaczej, niz czuje ze powinnam. Wiem, tak naprawde to kazda z nas troche udaje i udawala w tych zwiazkach, przed rodzina i przyjaciolmi, ale teraz to co innego.
To tak jak mieszkac ze wspollokatorem którego sie nie znosi i do którego ma sie pewnego rodzaju odrazę, a udaje sie jego najlepszego przyjaciela. Brzydzilam sie tym zawsze, dzis sama musze zagrac role swojego zycia chyba...
Wiem, ze to jedyna droga, żeby miec teraz spokoj i we wzglednym spokoju wytrwac do końca męczarni emocjonalnej. Jestem z siebie dumna, ze wytrwalam juz chyba miesiac w swoim postanowieniu, a jego próby ponownego owiniecia mnie wokol palca, sceny goryczy i slodyczy przeplatajace sie nawzajem traktuje z góry i analizuje na podstawie tego, czego sie dowiedzialam o tych zachowaniach. Czuje się trochę taką zimną. uhm.. nie dokończę. Nie jest mi z tym dobrze z jednej strony, bo czuję sie jak logistyk, jak ktos kto na zimno obserwuje, kalkuluje i robi tak, zeby sam byl w optymalnym polozeniu danej sytuacji. Z drugiej zas strony och jak mi błogo i radośnie! Nie wpuszczam go na teren swoich uczuc, nie pozwalam grać na sferze emocjonalnej jak dawniej. To co mowi, odbija sie ode mnie (nie zawsze, ale coraz częściej) jakbym sie otoczyla jakaś niewidzialna skorupą. Dobrze mi w tej skorupce.

Aannaaa opisałaś mój chleb powszedni, moje dni wyglądają identycznie. Ja go w złości tez określałam jako współlokatora, bo tak się faktycznie zachowywał. A dzieci tez go mało interesują, jakby nie były jego. Jak mu pasowało i miał dobry humor to pomagał jak to współlokator wink (zresztą dla mnie słowo pomaganie w związku partnerskim totalnie nie ma sensu, bo się robi wszystko razem dla dobra rodziny) a jak nie to nas olewał i jeszcze dostałam stek wyzwisk i zostawałam z poczuciem winy.

240

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Słuchajcie, u mojego jak odchodziłam doszło do eskalacji agresji. Prawie mnie zabił. Uważajcie na to. On tak zareagował na obojentność. Nagrywajcie wszystko, każdą rozmowę telefoniczną. Udupicie ich, będziecie miały alimenty i zakaz zbliżania. Ci socjopaci są zdolni do zabójstwa. Z moim zanim chciał mnie udusić, byliśmy na terapii par. Psycholog waliła mu do głowy, że jak będzie mnie bił, to może mnie poważnie uszkodzić a nawet zabić i wyląduje w więzieniu i czy tego chce. Mówił, że nie. I co? Prawie zabił.

Musicie uważać na eskalację. Gdy zrozumieją, że na prawdę odchodzicie, są zdolni do wszystkiego.
Wcześniej nie odchodziłam bo się nabierałam na jego krokodyle łzy. W życiu nie widziałam by komuś lały się tak mocno, tak wielkie łzy. No i klęczki. Ależ ja głupia byłam. Głupotą prawie przepłaciłam życie.

241 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-12 10:54:41)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Medulla ostrzegano nas przed tym właśnie, ze dopiero sie zacznie jak odejdziemy. Dlatego ja juz wole nie manifestowac na razie swoich zamiarów. Do tej pory to robilam.

Uswiadamialam go az nie wytrzymal. Niech zyje w slodkiej nieswiadomosci. Wie, co mi robi i jak sie zachowuje bez względu na to, co mówi. Ja i dziecko nie bedziemy cierpiec i zyc w nerwach do konca zycia. Jak Ci sie teraz uklada? Dawno temu odeszlas?

Moj tez wiele razy plakal. Ze jak on sie stara, ze chocby jak sie staral, to ja i tak mam go za nic (kto kogo), ze on juz nie wie jak mnie uszczęśliwić, jak do mnie dotrzec.

Nie powiem, bo nieraz faktycznie go odtracalam, nawet jak nie bylo afer, naskakiwalam na niego, czulam ze juz mam dosc tych wszystkich zachowan. Nieraz to on znosil moje fochy, zle humory z cierpliwoscia. Az wybuchnal i potem szlo juz z gorki. Dlatego wiele razy mu wierzyłam, ze to wszystko moja wina, ze sama jestem sobie winna. Ze to przeze mnie sie tak dzieje, bo mowie, co mysle, bo jestem pyskata, bo sie buntuje.
Ale wiem tez, ze jakby byl inny i inaczej mnie traktowal, gdyby nie byli tych wyzwisk itp, to ja bym dalej walczyla.
Gdyby nie zaskakiwal mnie swoimi atakami o przysłowiowe skarpetki, gdyby moje zycie nie bylo uzaleznione od jego widzimisie, od zastanawiania sie kiedy wstanie wesoly a kiedy zly.

Toniu mamy kolejny przyklad powtarzalności zatem. Jakby nam robili łaskę, jakaś wielka przysluge, ze sie zajmą SWOIM dzieckiem. Żenada. Tak jak piszesz nie jest tak zawsze, ale jeśli w ogole sie zdarza, to szkoda czasu. To tak jakbysmy my sie obrazily i robiły fochy, ze trzeba sie zająć dziecmi. Ze dziś my spimy, a oni wstają. Dlugo by te biedne dzieci plakaly i wolaly az tatusiowie by laskawie przyszli. Dlatego wole liczyć na siebie i miec spokoj. I tak nic nie zmienie, tyle sie przez ostatnie lata nagadalam, ze juz nie mam sily, to te same rozmowy i tłumaczenia w kolko. On przytakuje, obiecuje. Potem robi swoje.

242

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Aaaannaaa myślę, że dobrze robisz, udając że jest stabilnie. Wiem też ile to energii psychicznej kosztuje i jak musisz się przy tym namęczyć. W przyszłości już tylko tak byś funkcjonowała - łądując energię w wypieranie, że Twój mąż to socjopata, a Wasze życie toczy się "normalnie". Ale dzielna jesteś i za chwilę się od tego uwolnisz. Cieszę się, że masz jeszcze trochę siły psychicznej i zdrowia psychicznego by nie dać się całkiem przez niego zgnębić. Wiesz, że to co o Tobie mówi to nieprawda, jego chore spojrzenie na świat. On widzi świat nie takim jakie on na prawdę jest. On żyje w swojej chorej iluzji.

Minęło prawie 3 lata od mojej ucieczki. 1,5 roku jestem w intensywnej terapii. Wcześniej zamknęłam się w domu na te prawie 3 lata. Zniszczył mnie totalnie choć związek trwał tylko rok. Musiałam odbudować się, znaleźć na nowo kim jestem bo przestałam wiedzieć. Czułam się jak nic nie warta ściera.

243

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Medulla napisał/a:

Aaaannaaa myślę, że dobrze robisz, udając że jest stabilnie. Wiem też ile to energii psychicznej kosztuje i jak musisz się przy tym namęczyć. W przyszłości już tylko tak byś funkcjonowała - łądując energię w wypieranie, że Twój mąż to socjopata, a Wasze życie toczy się "normalnie". Ale dzielna jesteś i za chwilę się od tego uwolnisz. Cieszę się, że masz jeszcze trochę siły psychicznej i zdrowia psychicznego by nie dać się całkiem przez niego zgnębić. Wiesz, że to co o Tobie mówi to nieprawda, jego chore spojrzenie na świat. On widzi świat nie takim jakie on na prawdę jest. On żyje w swojej chorej iluzji.

Minęło prawie 3 lata od mojej ucieczki. 1,5 roku jestem w intensywnej terapii. Wcześniej zamknęłam się w domu na te prawie 3 lata. Zniszczył mnie totalnie choć związek trwał tylko rok. Musiałam odbudować się, znaleźć na nowo kim jestem bo przestałam wiedzieć. Czułam się jak nic nie warta ściera.


Az sie boje ile ja z tego bede wychodzić po tylu latach, skoro Ty po roku nadal nie mozesz sie otrząsnąć...
Moj juz uwaza, ze wszystko jest w porzadku. Rozmawia, smieje sie do mnie, sprzęty do domu chce kupowac i pyta o zdanie. A jeszcze niedawno wszystko bylo na odwrót. Zabawne jest to, ze nigdy nawet na zadne przepraszam sie nie pokusi. No ale za co on mialby przepraszac, przeciez wszystko to moja wina. Dzis mi powiedzial, ze jak bede dla niego troche milsza i w pewnych sytuacjach odpuszczę, to dozyjemy ze soba starości w szczesciu i milosci. Az mi sie niedobrze robi jak sobie pomysle o tej obłudzie.
Chcialabym wygrac w totka, zeby uregulowac tu swoje zobowiązania, zabrac synka i wyjechac stąd jak najszybciej...

244

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:
Medulla napisał/a:

Aaaannaaa myślę, że dobrze robisz, udając że jest stabilnie. Wiem też ile to energii psychicznej kosztuje i jak musisz się przy tym namęczyć. W przyszłości już tylko tak byś funkcjonowała - łądując energię w wypieranie, że Twój mąż to socjopata, a Wasze życie toczy się "normalnie". Ale dzielna jesteś i za chwilę się od tego uwolnisz. Cieszę się, że masz jeszcze trochę siły psychicznej i zdrowia psychicznego by nie dać się całkiem przez niego zgnębić. Wiesz, że to co o Tobie mówi to nieprawda, jego chore spojrzenie na świat. On widzi świat nie takim jakie on na prawdę jest. On żyje w swojej chorej iluzji.

Minęło prawie 3 lata od mojej ucieczki. 1,5 roku jestem w intensywnej terapii. Wcześniej zamknęłam się w domu na te prawie 3 lata. Zniszczył mnie totalnie choć związek trwał tylko rok. Musiałam odbudować się, znaleźć na nowo kim jestem bo przestałam wiedzieć. Czułam się jak nic nie warta ściera.


Az sie boje ile ja z tego bede wychodzić po tylu latach, skoro Ty po roku nadal nie mozesz sie otrząsnąć...
Moj juz uwaza, ze wszystko jest w porzadku. Rozmawia, smieje sie do mnie, sprzęty do domu chce kupowac i pyta o zdanie. A jeszcze niedawno wszystko bylo na odwrót. Zabawne jest to, ze nigdy nawet na zadne przepraszam sie nie pokusi. No ale za co on mialby przepraszac, przeciez wszystko to moja wina. Dzis mi powiedzial, ze jak bede dla niego troche milsza i w pewnych sytuacjach odpuszczę, to dozyjemy ze soba starości w szczesciu i milosci. Az mi sie niedobrze robi jak sobie pomysle o tej obłudzie.
Chcialabym wygrac w totka, zeby uregulowac tu swoje zobowiązania, zabrac synka i wyjechac stąd jak najszybciej...

Annaaa u mnie identycznie, też snuł plany, że naprawi to, kupi tamto  i jeszcze spytał czemu jestem znowu nadąsana. To mu powiedziałam, że mnie na siłę nie zatrzyma, że jestem nieszczęśliwa i gdyby to był jego dom to już by mnie tu nie było. Ale o dziwo spokojnie rozmawialiśmy tym razem. On nie rozumie czemu jestem nieszczęśliwa, jemu jest dobrze.
Dziś dzwonię do adwokata, dopytam się o wszystko i będę dalej działać.

245

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Medulla napisał/a:

Słuchajcie, u mojego jak odchodziłam doszło do eskalacji agresji. Prawie mnie zabił. Uważajcie na to. On tak zareagował na obojentność. Nagrywajcie wszystko, każdą rozmowę telefoniczną. Udupicie ich, będziecie miały alimenty i zakaz zbliżania. Ci socjopaci są zdolni do zabójstwa. Z moim zanim chciał mnie udusić, byliśmy na terapii par. Psycholog waliła mu do głowy, że jak będzie mnie bił, to może mnie poważnie uszkodzić a nawet zabić i wyląduje w więzieniu i czy tego chce. Mówił, że nie. I co? Prawie zabił.

Musicie uważać na eskalację. Gdy zrozumieją, że na prawdę odchodzicie, są zdolni do wszystkiego.
Wcześniej nie odchodziłam bo się nabierałam na jego krokodyle łzy. W życiu nie widziałam by komuś lały się tak mocno, tak wielkie łzy. No i klęczki. Ależ ja głupia byłam. Głupotą prawie przepłaciłam życie.

Medulla właśnie tego się boję. Ale nie ma innej drogi, trzeba przez to przejść żeby się uwolnić. Pewnie dlatego tyle kobiet się na to nie decyduje.

246 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-13 14:07:24)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Dziewczyny mam pytanie czy wasi partnerzy mają dziwne poczucie czasu? Np mój idzie do pracy na 14 i od 10 cały czas już powtarza, że zaraz wychodzi i praktycznie od tej 10 zajmuje się już tylko sobą. A ostatecznie wychodzi o 13.40.
Dodatkowo często sam rozmawia ze sobą. Nieraz w nocy się obudzę i słyszę jakby naprawdę z kimś rozmawiał, śmieje się, odpowiada sobie. Jakby miał coś z głową. Często siedzi do późna w nocy, albo idzie spać dopiero rano.
Do tego spędza dlugie godziny pijąc piwa i paląc papierosy na balkonie, w swoim aucie albo w piwnicy. Codziennie rano w domu strasznie śmierdzi papierosami i przetrawionym alkoholem. Mam tego naprawdę dość. Cieszę się, że wraz z rozwodem pozbędę się go z domu i również tego smrodu.
W poprzedniej pracy było nerwowo i doszło do tego, że miał omamy. Wydawało mu się, że ktoś go śledzi, że za nim jeździ jakiś samochód.
Czasem nawet teraz twierdzi, że ma założony podsłuch telefonu. Tak sobie teraz wszystko przypominam i próbuję złożyć do kupy. W pracy był również wyslany na dodatkowe badania psychiatryczne, ale nic nie stwierdzono. Więc w sumie nie wiem czy on jest typowym psychopatą czy ma dodatkowo jakaś psychozę.

247

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Toniu z tym poczuciem czasu, to nie. Ale siedzenie przed tv do rana to standard.

Urojenia moga byc spowodowane pracą, ale nie orientuje się, bo nie jestem ekspertem niestety.

248 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-02-13 23:08:37)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

O rany przeczytałam i się zmeczylam serio, przepraszam ale chorobsko mnie odciagnelo od forum.

3 sprawy tak na szybko: przemoc dotyka co 3 kobietę - to do tych przemadrzalych glow które sobie nie wyobrażają, jest duża szansa że jeśli nie Ciebie to dotknie Twoja siostrę, córkę, sąsiadke czy przyjaciółkę i boleśnie sobie wyobrazisz. Przemoc to nie tylko bicie po mordeczkach, to przemoc finansowa, seksualna, emocjonalna. Otwórz oczy i patrz bo ślepo bladzisz.

Sprawa druga - Ania pisałaś że masz jakieś długi itp ok odkładasz kasę ale płacisz zdrowiem swoim i dziecka grając na zwłokę zastanów się co jest cenniejsze.

Sprawa 3 - w sprawie UK jak masz pytania to napisz ja jak nie będę znała odpowiedzi to w piątek będę w moim womans abiuse centre zapytam dziewczyn. Tak  na szybko w Twojej syt możesz poprosić o flat z Councilu lub mieszkanie zastępcze, złożyć o UC i dzwonić od razu o emergency payment jeśli chcesz dam Ci nr wtedy nie musisz czekać 5 tyg i do 5 rz nie musisz podjąć pracy.

Jejuku ale mnie te madrale zdenerwowały, żeby kobieta kobiecie takie mądrości pisała - wstyd!

249

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

O witaj Terazszczesliwa, chciałam do Ciebie kiedys napisać, ale po kliknieciu w Twoj profil nie bylo w ogole opcji, zeby wyslac wiadomosc. A tu przestalas sie udzielac. Mam nadzieję, ze wyzdrowialas do konca. 

Mozesz zapytac jak tam będziesz, byłabym Ci wdzięczna. Zastanawialam sie ostatnio, czy jakby w razie czego przy interwencji wywalic jego z domu, ale raz ze tu placimy dużo za czynsz i nie bedzie mnie stac (nie bierzemy zadnych zasilkow, a chocbym zlozyla wniosek.np o housing benefit, to i tak za duzo), a dwa boje sie zeby sie nie mscil. Na razie mam wzgledny spokoj (miesiac miodowy i moje postanowienie grania dobrej miny do zlej gry). Mysle tez caly czas czy zostac jeszcze z rok lub dwa tu w UK, jesli faktycznie dostalabym pomoc czy od razu wrocic do Polski. Nie wiem czy nie pojade wcześniej na święta, zeby sie zorientować.
Mam dlug w Revenue i kilka innych rzeczy i chocbym dala wszystko co zaoszczedzilam i dolozyla, to braknie. A tak z nimi mam ugode splaty w ratach. Poza tym musze cos miec na start, nie moge sie tak zwalic rodzicom na glowe, dopoki nie wdroze swojego planu w zycie. Jesli tego nie zalatwie, będę wyć w Polsce, zamiast spokojnie ukladac sobie zycie od nowa.
Wiem, co masz na mysli. Rozumiem to. Ale naprawde staram sie zeby nic sie nie odbijalo na dziecku. Mam taka cicha nadzieję, ze przy swoim postanowieniu i zalozeniach moze go sobie owine wokol palca i wytrwam w spokoju tyle ile musze.

Duzo sie wydarzylo, odkad Cie nie bylo tutaj (btw cieszę się, ze jestes! smile) i przeczytalam tez sporo o tym, jak klotnie wplywaja na dziecko. Na szczęście maly nie musial ostatnio juz niczego sluchac, bo stary dostał mocne ostrzeżenie i z "rozmowami" na nasze tematy czekal zwykle az synek zasnie, ale to prawda nie znam dnia ani godziny, kiedy znowu podniesie glos. Wzielam sobie to wszystko bardzo serio do serca. Wiem, ze tylko ja moge uchronic dziecko przed zlem, przed tym, zeby w przyszlosci byl normalny, zeby nie mial ze soba problemow w szkole. Jest dobrym i bardzo intelegentnynm dzieckiem i taki ma zostac.
A co do NIEGO... Jutro Walentynki. A ja czuje, ze to w tym roku chyba nie moje święto. Jestem coraz bardziej pelna chlodu w srodku, nawet podczas tych miesiacow miodowych nie potrafie juz z nim tak normalnie i szczerze rozmawiac, nie moge chyba powiedziec, ze go nienawidze, bo zawsze bylam daleka do takich uczuc nawet w stosunku do osob, ktore wyrzadzily mi krzywde, ale czuje niechęć i politowanie. To chyba znak, ze jestem na dobrej drodze. Za dużo sie we mnie zmienilo i nie potrafie juz jak dawniej zapomnieć i zyc dalej. Troche mnie smieszy, kiedy on znow snuje plany na przyszłość, jakby nic sie nie stalo.

Odezwij sie na priv Terazszczesliwa.

250

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
Aaannaaa napisał/a:

O witaj Terazszczesliwa, chciałam do Ciebie kiedys napisać, ale po kliknieciu w Twoj profil nie bylo w ogole opcji, zeby wyslac wiadomosc. A tu przestalas sie udzielac. Mam nadzieję, ze wyzdrowialas do konca. 

Mozesz zapytac jak tam będziesz, byłabym Ci wdzięczna. Zastanawialam sie ostatnio, czy jakby w razie czego przy interwencji wywalic jego z domu, ale raz ze tu placimy dużo za czynsz i nie bedzie mnie stac (nie bierzemy zadnych zasilkow, a chocbym zlozyla wniosek.np o housing benefit, to i tak za duzo), a dwa boje sie zeby sie nie mscil. Na razie mam wzgledny spokoj (miesiac miodowy i moje postanowienie grania dobrej miny do zlej gry). Mysle tez caly czas czy zostac jeszcze z rok lub dwa tu w UK, jesli faktycznie dostalabym pomoc czy od razu wrocic do Polski. Nie wiem czy nie pojade wcześniej na święta, zeby sie zorientować.
Mam dlug w Revenue i kilka innych rzeczy i chocbym dala wszystko co zaoszczedzilam i dolozyla, to braknie. A tak z nimi mam ugode splaty w ratach. Poza tym musze cos miec na start, nie moge sie tak zwalic rodzicom na glowe, dopoki nie wdroze swojego planu w zycie. Jesli tego nie zalatwie, będę wyć w Polsce, zamiast spokojnie ukladac sobie zycie od nowa.
Wiem, co masz na mysli. Rozumiem to. Ale naprawde staram sie zeby nic sie nie odbijalo na dziecku. Mam taka cicha nadzieję, ze przy swoim postanowieniu i zalozeniach moze go sobie owine wokol palca i wytrwam w spokoju tyle ile musze.

Duzo sie wydarzylo, odkad Cie nie bylo tutaj (btw cieszę się, ze jestes! smile) i przeczytalam tez sporo o tym, jak klotnie wplywaja na dziecko. Na szczęście maly nie musial ostatnio juz niczego sluchac, bo stary dostał mocne ostrzeżenie i z "rozmowami" na nasze tematy czekal zwykle az synek zasnie, ale to prawda nie znam dnia ani godziny, kiedy znowu podniesie glos. Wzielam sobie to wszystko bardzo serio do serca. Wiem, ze tylko ja moge uchronic dziecko przed zlem, przed tym, zeby w przyszlosci byl normalny, zeby nie mial ze soba problemow w szkole. Jest dobrym i bardzo intelegentnynm dzieckiem i taki ma zostac.
A co do NIEGO... Jutro Walentynki. A ja czuje, ze to w tym roku chyba nie moje święto. Jestem coraz bardziej pelna chlodu w srodku, nawet podczas tych miesiacow miodowych nie potrafie juz z nim tak normalnie i szczerze rozmawiac, nie moge chyba powiedziec, ze go nienawidze, bo zawsze bylam daleka do takich uczuc nawet w stosunku do osob, ktore wyrzadzily mi krzywde, ale czuje niechęć i politowanie. To chyba znak, ze jestem na dobrej drodze. Za dużo sie we mnie zmienilo i nie potrafie juz jak dawniej zapomnieć i zyc dalej. Troche mnie smieszy, kiedy on znow snuje plany na przyszłość, jakby nic sie nie stalo.

Odezwij sie na priv Terazszczesliwa.

Hej!
Ja rano na stole zastałam różę i prezencik. Ale jakoś totalnie mnie to nie ruszyło, tak a propos walentynek. Spróbuję nazwać swoje dzisiejsze emocje na widok kwiatów: właśnie niechęć, poirytowanie, złość. Dodatkowo od nastu lat wie, że nie lubię róż a już takich metrowych to wogóle nie lubię a oczywiście kupił właśnie taką, sztyl siegąjacy do sufitu.
Rok temu to nie dostałam nic poza wyzwiskami ani na walentynki ani na dzień kobiet. Jeszcze stwierdził wtedy, że szkoda pieniędzy na kwiaty.

251 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-02-14 10:22:23)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Aniu ja na szybko znowu housing wypłaca ja do wys LHA rates wpisz sobie w Google LHA rates I nazwę miasta gdzie mieszkacie w Twoim przypadku należą Ci się 2 sypialnie plus salon jak masz domek większy to pokryja tylko do tej wysokości płatne w universal credit. Wczoraj przeszło mi przez palce pismo ze violence abuse zwalnia z czekania processing days w uc czyli już jesteś tydzień do przodu do tego dzwonić trzeba po emergency payment wypłaca połowę. Przejdz się do abuse centre o wypytaj o wszystko możesz anonimowo nawet w oddalonym od Twojego osiedla jeśli się boisz uwierz mi nikogo nie zaskoczys codziennie niestety ktoś przychodzi.
Co do Revenue to niestety priorytet jeśli chcesz spokojnie żyć czy tu czy pl, jeśli tu zadzwoń powiedz jak jest mogą odroczyc spłaty. Odezwę się później.

Jeszcze jedno, myślenie że dziecko śpi to nie słyszy jest błędne, mózg pracuje w czasie snu i przyswaja niestety wypowiedzi dzieci które słyszalny nocneklotnie za zamkniętymi drzwiami są nagminne, dziecko to nie zabawka bateryjek nie wylaczysz. Dzieci też udają że śpią zwłaszcza starsze żeby nie zaogniac konfliktu warto mieć tą świadomość.

Dużo miłości dziewczyny do siebie samych.

252

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Dzieki dziewczyny. To prawda Toniu, moj tez zwykle twierdzil ze nie uznaje walentynek a w tym roku jak mu sie wali grunt pod nogami, to straszne podchody robi i probuje atmosfere budowac. Jakbysmy byli w podstawowce.

Wyglada to dobrze Terazszczesliwa, o innych zasilkach sie orientowalam jak np tax credtis ktorych nie biore teraz, ale z UC nie mialam styczności nigdy. Chyba zrobie tak jak piszesz. Tam mi najlepiej doradza. Bylam kiedys w councilu, ale tam tylko dostalam porade dot mieszkania jakby to wygladalo i HB, szczerze to więcej sie dowiedzialam od Ciebie o innych kwestiach. Na pewno warto to rozwazac.

Tak, czytalam ze jak dziecko spi to tez to czuje. Ja mam taki plus, ze o 22 lub 23ej on juz nie krzyczy, bo wie jakby sie to skonczylo. A ostatnio jak nie chciałam z nim rozmawiac w ogóle przez dłuższy czas i próbował roznych technik, zeby mnie udobruchac, to jak juz naciskał ja zgaszalam go, ze porozmawiamy wieczorem jak maluch zasnie i nie dosc, ze mialam spokoj na reszte dnia to potem on chcac nie chcac musial sie powstrzymac od krzykow.

253

Odp: Trudny związek, szukam pomocy
terazszczesliwa napisał/a:

Jeszcze jedno, myślenie że dziecko śpi to nie słyszy jest błędne, mózg pracuje w czasie snu i przyswaja niestety wypowiedzi dzieci które słyszalny nocneklotnie za zamkniętymi drzwiami są nagminne, dziecko to nie zabawka bateryjek nie wylaczysz. Dzieci też udają że śpią zwłaszcza starsze żeby nie zaogniac konfliktu warto mieć tą świadomość.

Dużo miłości dziewczyny do siebie samych.

Zauważyłam, że starszak jak jest akurat w łazience i się kłócimy to długo nie wychodzi. Siedzi tam i siedzi, na pewno się boi. Pewnie wieczorem nie raz słyszał kłótnie ale udawał, że spał.

Niedawno Grasse pisał, że mój starszy już pewnie zaczyna nienawidzić ojca i pewnie ma rację. Bo tak ok miesiąc temu znalazłam kapcie męża w śmietniku. Zapytałam się go czemu wyrzucił a on ich nie wyrzucił, więc pomyślałam, że to ten najmłodszy (synek) bo miał wtedy akurat fazę na wyrzucanie wszystkiego do śmietnika. A po czasie okazało się, że to straszak wyrzucił tylko się nie przyznał od razu. Powiedział mi jakiś czas później, że zezłościł się na tatę, bo mnie wyzywał i za karę wyrzucił jego papcie.

254 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-02-14 13:52:07)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Housing benefit i council tax banafit są składową universal credit wypłacane w tej racie miesięcznie, masz w tym też Child  benefit powiększony o single parent element i jobseeker allowence.

Jeśli chodzi o dług w HR w razie konieczności ucieczki do Pl możesz zaciągnąć kredyt na poczet spłaty długu i ogłosić upadłość ale wtedy zamykasz sobie drogę do powrotu do UK raczej odradzam takie drastyczne środki.

255

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

No właśnie wolalabym w razie czego droge mieć otwartą choc wydaje mi sie, ze jesli juz wroce do Pl, to nie bede sie tu z powrotem pchac. Juz nawet kiedyś myslalam w desperacji, zeby wziac jakaś pozyczke tu i splacic Revenue, bo to dlug publiczny a za jakies Providenty itp podobno nie scigaja. Ale to żadne rozwiązanie. Boje sie, ze jak juz bede miała cos kiedyś na własność w Polsce, to dopadna mnie dlugi z Anglii. Wiem, ze wiele osob wyjezdza i zostawia tu niesplacone kredyty, pożyczki bo mowia, ze nikt ich nie bedzie szukal w Polsce. Ale ja tam nie wiem jak jest do.końca.

256

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Będą I brexit nie pomoże Zresztą żyć z takim czymś czy mnie dopada czy nie to nie życie. Lepiej zaciągnąć pożyczkę i ogłosić upadłość wtedy dług splacimy my podatnicy raczej to nie będzie dla nas odczuwalna Ty będziesz miała wszystko legalnie ogarnięte, nie uciekaj z długiem.

257

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Orientujesz się ile trwa taki proces upadłościowy ewentualnie? Ja to się chyba przejdę do Citizens Advice Bureau.

258 Ostatnio edytowany przez terazszczesliwa (2019-02-15 20:47:30)

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Podejdź do cab zapytaj bo to zależy od Twojej sytuacji.

Odzywali się Twoi rodzice? Zastanawiasz się nad powrotem do Pl ale co oni na to? Ja po odejściu byłam w Pl przez chwilę ale nie dawałam rady, psychika mi tam siadala ale mam nadzieję że przez te 5 lat coś się zmieniło  w podejściu do samodzielnych matek, przepisy, podejście pracodawców, wys wynagrodzenia itp. Z tym że ja tam zajechalam po 7 latach w UK i nie umiałam się przestawić. Tam nie miałam samochodu, swoich 4 ścian choć warunki u rodziców były mega komfortowe (całe piętro dla mnie i syna). Każda wizyta w spozywczaku, urzędzie u lekarza wbijala mnie w jeszcze większego doła. Mam koleżanki które wróciły i bardzo sobie chwalą, dzieci zaaklimatyzowaly się w Pl I jest ok a mam też takie które po 3 miesiącach już siedziały na walizkach.

Myślisz że ich pomoc i opieka w razie choroby dziecka nie będzie problemem? Pracują? Mają siłę na bieganie za 2 latkiem?

259

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

Moje kochane kobietki. Wszystko się u mnie skomplikowalo. Straciłam pracę i się zalamalam. Nie dość że związek się rozsypal, małe dziecko to jeszcze to. Syn był chory przez ten tydzień. Byliśmy na pogotowiu 2x. Wszystko mi się wali na głowę. Aż zaczęłam myśleć o zgrozo że może z nim by było łatwiej żyć. Oczywiście jak się dowiedział o pracy to natychmiast zaproponował wsparcie. W czasie choroby synka cały czas przy nim siedział dzień i noc.
Wiem że muszę to przetrwać ale takie chwile bardzo człowieka dobijaja i głupoty przychodzą do głowy.

260

Odp: Trudny związek, szukam pomocy

LulluMilly trzymaj się. Jesteś dzielna, dasz radę. Idź do urzędu pracy na początek i przeglądaj oferty a na pewno coś znajdziesz. Tylko nie myśl o powrocie! Wsparcie ok, ale nie w sensie powrotu.
Będzie dobrze!

Posty [ 196 do 260 z 396 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Trudny związek, szukam pomocy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024