Witaj ponownie u Ciebie przeczytałam wnikliwie cały Twój temat. Jest tu tyle mądrych rad i rzeczowych, wyczerpujących opisów, że będę tu wracać w słabsze dni.
Podjelas słuszna decyzję. Wybrałaś dobro dziecka. Będę z Tobą całym sercem. Niedługo poczujesz cudowny spokój... Myślę że przyjęłas dobra taktykę. Trzymaj się planu. Pisz co u Ciebie.
Witaj ponownie u Ciebie
przeczytałam wnikliwie cały Twój temat. Jest tu tyle mądrych rad i rzeczowych, wyczerpujących opisów, że będę tu wracać w słabsze dni.
Podjelas słuszna decyzję. Wybrałaś dobro dziecka. Będę z Tobą całym sercem. Niedługo poczujesz cudowny spokój... Myślę że przyjęłas dobra taktykę. Trzymaj się planu. Pisz co u Ciebie.
Witaj kochana jestem tu codzennie. Dzieki temu trwam przy swoim, nadal nie dalam mu sie przerobić. Nie bylo miesiaca miodowego i nie bedzie
staram sie wszystko trzymac w kupie, zeby z głową wszystko ogarnac zanim na dobre odejde. Mam tę moc
Przepraszam nie moge wysłać calej odpowiedzi, wyskakuje jakis błąd. I wkleilo odpowiedź kilkukrotnie..
Przepraszam nie moge wysłać calej odpowiedzi, wyskakuje jakis błąd. I wkleilo odpowiedź kilkukrotnie..
Mnie też się kiedyś tak zrobiło i było to przez wklejanie emotikonek.
135 2019-02-02 19:38:37 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-02 19:39:54)
Witaj ponownie u Ciebie
przeczytałam wnikliwie cały Twój temat. Jest tu tyle mądrych rad i rzeczowych, wyczerpujących opisów, że będę tu wracać w słabsze dni.
Podjelas słuszna decyzję. Wybrałaś dobro dziecka. Będę z Tobą całym sercem. Niedługo poczujesz cudowny spokój... Myślę że przyjęłas dobra taktykę. Trzymaj się planu. Pisz co u Ciebie.
Witaj kochana moja, jestem tu codzennie. Dzieki temu trwam przy swoim, nadal nie dalam mu sie przerobić. Nie bylo miesiaca miodowego i nie bedzie, staram sie wszystko trzymac w kupie, zeby z głową wszystko ogarnac zanim na dobre odejde. Mam tę moc!!!
I naprawdę czuje się silna. Zaczynam sie tylko zastanawiać czy nie lepiej zostac w UK jakis czas po rozstaniu zanim wroce do Polski. Rozwazam wszystkie opcje. Tyle mam sily dzieki Wam i cieszę się, ze poznalam tu historie tak zblizone do mojej, tak bardzo podobne, ze az trudno w to uwierzyc. Jakbysmy pisaly o.tym samym facecie. Smutne to, ze jest nas az tyle, ale mozemy wiele zyskac wymieniając opinie i doświadczenia. Ja juz wiele zyskalam.
Z moim panem praktycznie nie rozmawiam, zakazalam mu sie do siebie odzywac, zeby atmosfera w domu byla przyjazna dla dziecka. Mowimy tyle, ile konieczne, oboje rozmawiamy z dzieckiem, ja nazywam go tatusiem, on mowi idz do mamusi itp zeby mlody nie odczul co sie dzieje, choc pewnie i tak cos czuje. I powiem Wam ze jest ok, mam wzgledny spokoj, on widzi ze to wisi na wlosku i probuje mnie udobruchac jakimis piosenkami o milosci itp (wiem, zalosne) ale to.juz nie dziala. Brawo ja! Próbuje tez teksty w stylu kogo on to bedzie mial jak odejde haha biedna ona. Nie wzbudzi juz we mnie zazdrosci. Tak sie ciesze na te zmiany. Nie sądziłam, że będę kiedyś tak bardzo pewna tego, ze sobie poradzę i ze będę miec taką sile i motywację do rozpoczęcia nowego zycia. Właściwie to zal mi go troche, ale wiem ze sobie poradzi beze mnie. Ja zostane z dzieckiem, on sam, ale przeciez na wlasne zyczenie. Myślę, ze on sobie nie zdaje jeszcze sprawy z tego, ze ja o tym rozstaniu tak na poważnie. Mysli, ze znów grożę. A tu juz uknuty plan. Dziękuję raz jeszcze za wsparcie!
PS. Tak usunęłam emotki i podzialalo. Proszę Admina o usuniecie poprzednich niekompletnych wpisow i przepraszam za zamieszanie.
136 2019-02-02 21:23:04 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-02 21:25:24)
U mnie to samo było. Jak mówiłam o rozwodzie to myślał, że żartuje albo tylko grozę. Potem się przymilal, nawet łóżko zaczął ścielić, nagle nic mu nie przeszkadza, wszystko potrafi zrobić. Nawet dziś jeszcze nie mógł w to uwierzyć, twierdzi że będzie się starać zmienić. Ja już mam dokumenty uszykowane, jadę po niedzieli złożyć. Jak to zakomunikowalam to stwierdził, że mam kochanka i że on sobie nie przypomina, żeby mnie kiedykolwiek obrażał i wyzywał od debili i że mi odbiło.
U mnie też są gadki, że teraz po rozwodzie to będzie miał co pół roku inną. Obchodzi mnie to jak zeszłoroczny śnieg.
Te historie nasze są tak do siebie podobne, że aż jestem w szoku. Te zachowania, schemat postępowania i cały cykl... Nic wyjątkowego. Można łatwo wyciągnąć wnioski.
To znaczy jedno - że mają tą samą przypadlosc a mianowicie osobowość psychopatyczną.
Mój też jak już jest pod ścianą i widzi że przeprosiny i kajanie się nie pomaga, wymyśla, że kogoś mam lub chce mieć.
I mówi mi, że teraz będzie się brał za mężatki, bo nie będą mu siedzieć na karku i będą miały do kogo wracać a on będzie miał spokój. Tak śmieszne, że aż żałosne
Tak tak Toniu, teraz jest mężem idealnym bo wyczuwa zagrożenie. Jak tylko poczuje, że już Ci przeszły myśli o rozwodzie i Cię udobruchal, to sytuacja wróci do punktu wyjścia. Ech, cwaniaki. Niby to choroba, ktoś gdzieś pisał, że choroba nie wybiera, ale wiecie co, dla mnie to zwykle wyrachowanie. Jeszcze jak widzę, jak mój traktuje innych ludzi... Potrafi pomoc człowiekowi, potrafi sobie odebrać a dać komuś. Ale jak ktoś wejdzie z nim w bliższe relacje... Wtedy się zaczyna jazda bez trzymanki.
Ja jestem z Wielkopolski, niedaleko Poznania, jakby co
141 2019-02-05 00:36:24 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-05 00:38:44)
Ja jestem z Wielkopolski, niedaleko Poznania, jakby co
To kawalek ode mnie jednak. Nie bede udzielac publicznie szczegółów, ale mozemy sie zgadac kiedys na priv
Wczoraj mialam super humor. Powiem Wam, ze przeczytalam ten swoj temat w weekend od deski do deski jednym ciągiem. Jak skonczylam, balam sie zasnac, bylam przerazona. Jakbym przeczytala przerazajaca powiesc... o własnym zyciu. Wczoraj mialam super humor, dzis mam wątpliwości. Zaczynam sie naprawdę poważnie zastanawiać czy dobrze zrobie wyjezdzajac do Polski, czy moze zostac tu w UK jeszcze troche (nie z nim oczywiście). Moze tu byloby mi lepiej i dziecku, przynajmniej na początku własnej drogi. Nie musialabym sie zwalac rodzicom na glowe. Dzis mama pytala mnie jak tam sprawy i.zachowanie mojego faceta, powiedziałam ze roznie (juz nie kłamie ze jest ok). I jakos tak rzucilam ze jak sie wkurze to pojde sobie zalatwic mieszkanie tutaj i wyprowadze sie od niego. Wcześniej mowilam jej, ze wroce do Polski. Nie zapytała dlaczego tu a nie w Polsce. Troche mi sie smutno zrobilo, ale jak tak trzezwo poparze, to chwile wczesniej jej mowilam ze on jest w ogrodzie na papierosie i moze nie chciala drążyć tematu. Dopadly mnie wątpliwości czysto logistyczne. Ale wiem, ze na to pytanie musze odpowiedzieć sobie sama. Chciałam sie tylko wygadac...
On mnie męczy od kilku dni, bo chce seksu. Ja sie bronie rękami i nogami. Na razie uwierzyl, ze mam okres. Za tydzień dostane naprawde. Ale to jego nagabywanie i próby dotykania itp jest po prostu okropne... Wczoraj z nim rozmawiałam na ten temat, powiedziałam zeby sie opanował, bo jak dziecko zobaczy to wyrosnie na jakiegoś zboczenca. Teraz przychodzi za mna do lazienki, do sypialni... chodzi nieraz z godzine po calym domu i poklepuje... a mnie ani w glowie amory... nie wiem jak sie mam przed tym bronic...
Tonia80 napisał/a:Ja jestem z Wielkopolski, niedaleko Poznania, jakby co
To kawalek ode mnie jednak. Nie bede udzielac publicznie szczegółów, ale mozemy sie zgadac kiedys na priv
![]()
Wczoraj mialam super humor. Powiem Wam, ze przeczytalam ten swoj temat w weekend od deski do deski jednym ciągiem. Jak skonczylam, balam sie zasnac, bylam przerazona. Jakbym przeczytala przerazajaca powiesc... o własnym zyciu. Wczoraj mialam super humor, dzis mam wątpliwości. Zaczynam sie naprawdę poważnie zastanawiać czy dobrze zrobie wyjezdzajac do Polski, czy moze zostac tu w UK jeszcze troche (nie z nim oczywiście). Moze tu byloby mi lepiej i dziecku, przynajmniej na początku własnej drogi. Nie musialabym sie zwalac rodzicom na glowe. Dzis mama pytala mnie jak tam sprawy i.zachowanie mojego faceta, powiedziałam ze roznie (juz nie kłamie ze jest ok). I jakos tak rzucilam ze jak sie wkurze to pojde sobie zalatwic mieszkanie tutaj i wyprowadze sie od niego. Wcześniej mowilam jej, ze wroce do Polski. Nie zapytała dlaczego tu a nie w Polsce. Troche mi sie smutno zrobilo, ale jak tak trzezwo poparze, to chwile wczesniej jej mowilam ze on jest w ogrodzie na papierosie i moze nie chciala drążyć tematu. Dopadly mnie wątpliwości czysto logistyczne. Ale wiem, ze na to pytanie musze odpowiedzieć sobie sama. Chciałam sie tylko wygadac...
On mnie męczy od kilku dni, bo chce seksu. Ja sie bronie rękami i nogami. Na razie uwierzyl, ze mam okres. Za tydzień dostane naprawde. Ale to jego nagabywanie i próby dotykania itp jest po prostu okropne... Wczoraj z nim rozmawiałam na ten temat, powiedziałam zeby sie opanował, bo jak dziecko zobaczy to wyrosnie na jakiegoś zboczenca. Teraz przychodzi za mna do lazienki, do sypialni... chodzi nieraz z godzine po calym domu i poklepuje... a mnie ani w glowie amory... nie wiem jak sie mam przed tym bronic...
Zwyczajnie mu powiedz, że nie masz ochoty. A jak będzie cię obmacywal to powiedz kategorycznie, że sobie tego nie życzysz. Nie to znaczy nie. Albo powiedz ze masz jakąś infekcje i nie możesz jeśli obawiasz się kłótni. Dla świętego spokoju.
Ja niestety musiałam wrócić do domu rodzinnego, ale gdybym miała wybór to wolałabym raczej być sama. Musisz to przemyśleć.
Lully Milly to co napisałaś powyżej nie dziala w jego przypadku. Jest tak natarczywy i nachalny a w tym.wszystkim bezczelny i pewny siebie, ze nieraz mi sie płakać chce. Wczoraj delikatnie mowiac obrazilam jego męskość i obrazil sie, po czym wyszedl (ale cel osiagniety, dal mi spokój). Kurcze musze przegryzc temat z tym mieszkaniem. Jak sie człowiek przyzwyczai byc na swoim to wiadomo, ze jest lepiej. I mam inny kontakt z dzieckiem, kiedy jesteśmy tylko we dwoje tzn lepszy kontakt. Ale z drugiej strony dziadkowie moga pomoc, maly ich bardzo kocha. Musze sie skontaktować z Terazszczesliwa, ona mieszka tu w UK. Moze jak wyslucham jej, to łatwiej będzie mi podjąć decyzję.
Lully Milly to co napisałaś powyżej nie dziala w jego przypadku. Jest tak natarczywy i nachalny a w tym.wszystkim bezczelny i pewny siebie, ze nieraz mi sie płakać chce. Wczoraj delikatnie mowiac obrazilam jego męskość i obrazil sie, po czym wyszedl (ale cel osiagniety, dal mi spokój). Kurcze musze przegryzc temat z tym mieszkaniem. Jak sie człowiek przyzwyczai byc na swoim to wiadomo, ze jest lepiej. I mam inny kontakt z dzieckiem, kiedy jesteśmy tylko we dwoje tzn lepszy kontakt. Ale z drugiej strony dziadkowie moga pomoc, maly ich bardzo kocha. Musze sie skontaktować z Terazszczesliwa, ona mieszka tu w UK. Moze jak wyslucham jej, to łatwiej będzie mi podjąć decyzję.
Moja znajoma została po rozstaniu w UK i chwali sobie. Tyle że ona rozstawala się z normalnym człowiekiem...też nie można porównać.
Co do tych podchodow jeszcze to mojemu też zdarzało się tak mnie oblapywac. Tyle że jemu wystarczyło powiedzieć NIE i co prawda nadasal się i strzelił focha ale nie naciskal.
Trzymaj się. Pisz co u Ciebie. Codziennie tu zaglądam.
No właśnie, rozstala sie z normalnym człowiekiem... a zobaczymy, na razie i tak muszę jeszcze z nim zostac jakiś czas az nie podomykam wszystkiego. Najważniejsze to wyrownac sie tutaj z urzędem skarbowym, bo jesli tego nie zalatwie, to beda mnie scigac w Polsce bo to dlug publiczny. A z pracy w Polsce dlugu w funtach raczej nie splace. Ale nie zostalo mi juz duzo rat. Obliczylam tez, ze do końca lutego bede miala w sumie odłożone ponad 5000zl, takze dobrze, ze sie zwarlam w sobie. Moglabym to poswiecic na splate dlugu, ale wtedy w razie czego wyjade bez grosza, do czego nie moge dopuścić, a z urzedem mam ustalony plan ratalny. Takze byle do przodu i glowa do gory, dam rade.
Uzbieralas już 5000, to pięknie. Ja też śledzę twój wątek i jestem ciekawa, jak ci się wszystko potoczy.
Trzymam kciuki.
Uzbieralas już 5000, to pięknie. Ja też śledzę twój wątek i jestem ciekawa, jak ci się wszystko potoczy.
Trzymam kciuki.
Sama jestem z siebie dumna tzn na razie mam ponad 2,5tys ale do końca lutego dozbieram do 5tys. Tak sie zawzielam, ze nie odpuszcze. Musze miec pieniądze na start, niewazne gdzie bede mieszkac czy tu, czy w Pl, bo moj maly jeszcze nie chodzi do przedszkola i nie moge pracowac po 12 godzin dziennie jak kiedys, kiedy nie mialam dziecka. Wiec musze sie zabezpieczyć, bo nie wiadomo czy tatus bedzie cokolwiek dokladal. Poza tym synek bedzie mnie potrzebowal, wiec musze miec dla niego czas, zeby zrekompensować rozbita rodzine.
Ostatnio tak o tym wszystkim myślałam i powiem szczerze, że az tak wiele się nie zmieni właściwie. O dom dbam sama, pancio nieraZ pomaga ale większość czasu sama sprzatam, gotuje, robię zakupy itp. To ja zalatwiam sprawy formalne, place rachunki, dzwonie po urzedach jak trzeba. Na spacery z dzieckiem chodze sama. Dni, kiedy on byl z nami na chocby niedzielnym spacerze, moge policzyc na palcach jednej reki. Woli ogladac tv. Przez ostatnie lata czulam sie czesto bardzo samotna, bo kiedy chcialam isc chocby na glupi spacer do parku czy nad jezioro, musialam isc sama. Jego to nie interesowalo. Jak już go namowilam, nie szlismy pieszo tylko autem, na miejscu on palil papierosa i po spacerze, do domu. Z zazdrościa patrzę na pary z dziecmi spacerujace w pogodny dzien. Na ojcow grajacych z dziecmi w pilke w parku. Nie powiem, bo moj tez sie czasem zajmuje dzieckiem, ale wydaje mi sie, ze to kropla w morzu tego, co ojciec moglby dac synowi... a szkoda. Moze jak sie rozstaniemy, to bedzie sie bardziej staral. Ciezko wyczuc...
ulle napisał/a:Uzbieralas już 5000, to pięknie. Ja też śledzę twój wątek i jestem ciekawa, jak ci się wszystko potoczy.
Trzymam kciuki.Sama jestem z siebie dumna
tzn na razie mam ponad 2,5tys ale do końca lutego dozbieram do 5tys. Tak sie zawzielam, ze nie odpuszcze. Musze miec pieniądze na start, niewazne gdzie bede mieszkac czy tu, czy w Pl, bo moj maly jeszcze nie chodzi do przedszkola i nie moge pracowac po 12 godzin dziennie jak kiedys, kiedy nie mialam dziecka. Wiec musze sie zabezpieczyć, bo nie wiadomo czy tatus bedzie cokolwiek dokladal. Poza tym synek bedzie mnie potrzebowal, wiec musze miec dla niego czas, zeby zrekompensować rozbita rodzine.
Ostatnio tak o tym wszystkim myślałam i powiem szczerze, że az tak wiele się nie zmieni właściwie. O dom dbam sama, pancio nieraZ pomaga ale większość czasu sama sprzatam, gotuje, robię zakupy itp. To ja zalatwiam sprawy formalne, place rachunki, dzwonie po urzedach jak trzeba. Na spacery z dzieckiem chodze sama. Dni, kiedy on byl z nami na chocby niedzielnym spacerze, moge policzyc na palcach jednej reki. Woli ogladac tv. Przez ostatnie lata czulam sie czesto bardzo samotna, bo kiedy chcialam isc chocby na glupi spacer do parku czy nad jezioro, musialam isc sama. Jego to nie interesowalo. Jak już go namowilam, nie szlismy pieszo tylko autem, na miejscu on palil papierosa i po spacerze, do domu. Z zazdrościa patrzę na pary z dziecmi spacerujace w pogodny dzien. Na ojcow grajacych z dziecmi w pilke w parku. Nie powiem, bo moj tez sie czasem zajmuje dzieckiem, ale wydaje mi sie, ze to kropla w morzu tego, co ojciec moglby dac synowi... a szkoda. Moze jak sie rozstaniemy, to bedzie sie bardziej staral. Ciezko wyczuc...
Dobrze ze to zauważyłaś . Nie zmieniaj nikogo na sile bo to nic nie da .
149 2019-02-05 19:19:48 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-05 19:27:24)
Prawdę mowiac zauwazylam to dawno temu... wiele razy chodzilam zla, wrecz wsciekla, na niego, a jeszcze bardziej na siebie, bo on spal do południa, a ja zajmowalam sie dzieckiem. Wiedziałam, ze to chore. Jak pracuje to pracuje, ale nieraz ma 2-3tyg praktycznie wolne i wtedy tez spi do poludnia. Ja musze wstac w nocy, wstac rano, zajac sie dzieckiem, zrobic pranie, obiad.. a on dalej spi.. wsciekalam sie o to, myslalam sobie jaka jestem glupia ze na to pozwalam. Ale na nic grozby i prośby, na niego to nie dziala. Wstaje jak jest ugotowane i posprzatane, a dziecko idzie na drzemke. W Polsce moja mama ktora przewlekle choruje zajmowala sie kiedyś dzieckiem ciagle jak ja chcialam zrobic pranie czy po nas posprzatac jak byliśmy u niej na urlopie. Cala umeczona ganiajac za dzieckiem w upale po ogrodku, bo bierze takie leki. A on spal w tym czasie do popoludnia... i wstawal z pretensjami ze to albo tamto. Rozumiecie, ja na kolanach mylam podłogę, mama zajmowala sie dzieckiem, a on spal. Pamiętam jaka bylam wtedy zla, juz wtedy cos peklo we mnie. No chore po prostu. Ktos by powiedzial, dlaczego go nie obudzilam. Ja go moge budzic, raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem sie drze albo wstaje i robi afere. Nie dziwilabym sie jakby pracowal dzien w dzien. Ale ma firme, ktora mu pozwala robic sobie przerwy albo czasem nie ma zlecen i miesiac siedzi w domu. Wiem, ze jakby moi rodzice byli inni, to by go dawno wywalili na zbity pysk, ale nigdy nie chcieli zaogniac sytuacji. Och w koncu sie uwolnie od tego chorego ukladu. Nie bede niczyja niewolnica ani popychadlem! Ktos tu kiedys napisał, ze mam male dziecko i duzego silnego chlopa, wokół ktorego tez trzeba skakac jak wokol dziecka. Szczerze, to z dzieckiem mam mniej problemów niz z nim. Nie będę tą naiwniarą, ktora bedzie przyjmowac pociski z jego strony, zeby potem dac mu to co najlepsze. Dzis sie dziwi, ze jestem dla niego niemila i ze nie idzie ze mna normalnie porozmawiać. Powiedzialam mu, zeby sobie w koncu uswiadomil, ze miedzy nami juz nigdy nie bedzie dobrze i ze sie nigdy nie dogadamy, ze nie mam obowiazku być dla niego mila, skoro on jeszcze bodajze kilka dni temu uzywal wulgarnych epitetów wobec mnie. Obraził sie i... poszedl spac. Mam spokoj.
Świetnie sobie radzisz.
A powiedz mi, bo na pewno nad tym też się zastanawiasz, czy dalej będziesz wolała uciec od niego, czy też powiesz mu, jakie masz zamiary?
Jeśli wrócisz do Polski, to rozumiem, że wyjedziesz z dzieckiem i gdy będziesz już tu na miejscu, wtedy powiedz mu, że nie wrócisz? Bo taki był plan od początku. Najpierw zatrzymasz się u rodziców, a potem przeprowadzisz się z dzieckiem do swojego mieszkania?
Jeśli zostaniesz tam, to gdzie się wyprowadzisz? Udało ci się skontaktować z terazszczęśliwa?
Jeśli chodzi o rozmowę z nim PRZED, to ja szczerze ci odradzam, ale napisz czy w tej kwestii stoisz przed dylematem?
ulle napisał/a:Uzbieralas już 5000, to pięknie. Ja też śledzę twój wątek i jestem ciekawa, jak ci się wszystko potoczy.
Trzymam kciuki.Sama jestem z siebie dumna
tzn na razie mam ponad 2,5tys ale do końca lutego dozbieram do 5tys. Tak sie zawzielam, ze nie odpuszcze. Musze miec pieniądze na start, niewazne gdzie bede mieszkac czy tu, czy w Pl, bo moj maly jeszcze nie chodzi do przedszkola i nie moge pracowac po 12 godzin dziennie jak kiedys, kiedy nie mialam dziecka. Wiec musze sie zabezpieczyć, bo nie wiadomo czy tatus bedzie cokolwiek dokladal. Poza tym synek bedzie mnie potrzebowal, wiec musze miec dla niego czas, zeby zrekompensować rozbita rodzine.
Ostatnio tak o tym wszystkim myślałam i powiem szczerze, że az tak wiele się nie zmieni właściwie. O dom dbam sama, pancio nieraZ pomaga ale większość czasu sama sprzatam, gotuje, robię zakupy itp. To ja zalatwiam sprawy formalne, place rachunki, dzwonie po urzedach jak trzeba. Na spacery z dzieckiem chodze sama. Dni, kiedy on byl z nami na chocby niedzielnym spacerze, moge policzyc na palcach jednej reki. Woli ogladac tv. Przez ostatnie lata czulam sie czesto bardzo samotna, bo kiedy chcialam isc chocby na glupi spacer do parku czy nad jezioro, musialam isc sama. Jego to nie interesowalo. Jak już go namowilam, nie szlismy pieszo tylko autem, na miejscu on palil papierosa i po spacerze, do domu. Z zazdrościa patrzę na pary z dziecmi spacerujace w pogodny dzien. Na ojcow grajacych z dziecmi w pilke w parku. Nie powiem, bo moj tez sie czasem zajmuje dzieckiem, ale wydaje mi sie, ze to kropla w morzu tego, co ojciec moglby dac synowi... a szkoda. Moze jak sie rozstaniemy, to bedzie sie bardziej staral. Ciezko wyczuc...
U mnie tak samo, prawie wszystko robię sama w domu, sprzątanie, pranie, rachunki, zakupy. Sama wychodzę z dziećmi na spacer, na plac zabaw, na lody itd. Nawet do rodziny często jeżdżę sama, bo pan mąż zmęczony i chce odpoczywać w domu. Nie mówiąc już o tym, że przez 15 lat byliśmy w kinie może 3 razy, w kawiarni chyba 1 raz (oczywiście z mojej inicjatywy) a wszelkie wakacje i wyjazdy organizuje ja. Smutne
Prawdę mowiac zauwazylam to dawno temu... wiele razy chodzilam zla, wrecz wsciekla, na niego, a jeszcze bardziej na siebie, bo on spal do południa, a ja zajmowalam sie dzieckiem. Wiedziałam, ze to chore. Jak pracuje to pracuje, ale nieraz ma 2-3tyg praktycznie wolne i wtedy tez spi do poludnia. Ja musze wstac w nocy, wstac rano, zajac sie dzieckiem, zrobic pranie, obiad.. a on dalej spi.. wsciekalam sie o to, myslalam sobie jaka jestem glupia ze na to pozwalam. Ale na nic grozby i prośby, na niego to nie dziala. Wstaje jak jest ugotowane i posprzatane, a dziecko idzie na drzemke. W Polsce moja mama ktora przewlekle choruje zajmowala sie kiedyś dzieckiem ciagle jak ja chcialam zrobic pranie czy po nas posprzatac jak byliśmy u niej na urlopie. Cala umeczona ganiajac za dzieckiem w upale po ogrodku, bo bierze takie leki. A on spal w tym czasie do popoludnia... i wstawal z pretensjami ze to albo tamto. Rozumiecie, ja na kolanach mylam podłogę, mama zajmowala sie dzieckiem, a on spal. Pamiętam jaka bylam wtedy zla, juz wtedy cos peklo we mnie. No chore po prostu. Ktos by powiedzial, dlaczego go nie obudzilam. Ja go moge budzic, raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem sie drze albo wstaje i robi afere. Nie dziwilabym sie jakby pracowal dzien w dzien. Ale ma firme, ktora mu pozwala robic sobie przerwy albo czasem nie ma zlecen i miesiac siedzi w domu. Wiem, ze jakby moi rodzice byli inni, to by go dawno wywalili na zbity pysk, ale nigdy nie chcieli zaogniac sytuacji. Och w koncu sie uwolnie od tego chorego ukladu. Nie bede niczyja niewolnica ani popychadlem! Ktos tu kiedys napisał, ze mam male dziecko i duzego silnego chlopa, wokół ktorego tez trzeba skakac jak wokol dziecka. Szczerze, to z dzieckiem mam mniej problemów niz z nim. Nie będę tą naiwniarą, ktora bedzie przyjmowac pociski z jego strony, zeby potem dac mu to co najlepsze. Dzis sie dziwi, ze jestem dla niego niemila i ze nie idzie ze mna normalnie porozmawiać. Powiedzialam mu, zeby sobie w koncu uswiadomil, ze miedzy nami juz nigdy nie bedzie dobrze i ze sie nigdy nie dogadamy, ze nie mam obowiazku być dla niego mila, skoro on jeszcze bodajze kilka dni temu uzywal wulgarnych epitetów wobec mnie. Obraził sie i... poszedl spac. Mam spokoj.
Cóż, identycznie u nas. Ja i moja mama zajmujemy się dziećmi a on w tym czasie odpoczywa. Ze spaniem u nas podobnie, ja wstaję ok 6 razem z dziećmi a on śpi, nieraz do 10 i ma wszystko w nosie.
A jak go o coś proszę to słyszę, że do wszystkiego go potrzebuję i sama nic nie potrafię. Wszystko to ma na celu całkowite odsunięcie od niego obowiązków przez wzbudzenie u mnie winy, żeby mógł żyć sobie wygodnie. Ciągle powtarza, że inne kobiety sobie radzą a ja nie.
Tonia80 napisał/a:Ja jestem z Wielkopolski, niedaleko Poznania, jakby co
To kawalek ode mnie jednak. Nie bede udzielac publicznie szczegółów, ale mozemy sie zgadac kiedys na priv
![]()
Wczoraj mialam super humor. Powiem Wam, ze przeczytalam ten swoj temat w weekend od deski do deski jednym ciągiem. Jak skonczylam, balam sie zasnac, bylam przerazona. Jakbym przeczytala przerazajaca powiesc... o własnym zyciu. Wczoraj mialam super humor, dzis mam wątpliwości. Zaczynam sie naprawdę poważnie zastanawiać czy dobrze zrobie wyjezdzajac do Polski, czy moze zostac tu w UK jeszcze troche (nie z nim oczywiście). Moze tu byloby mi lepiej i dziecku, przynajmniej na początku własnej drogi. Nie musialabym sie zwalac rodzicom na glowe. Dzis mama pytala mnie jak tam sprawy i.zachowanie mojego faceta, powiedziałam ze roznie (juz nie kłamie ze jest ok). I jakos tak rzucilam ze jak sie wkurze to pojde sobie zalatwic mieszkanie tutaj i wyprowadze sie od niego. Wcześniej mowilam jej, ze wroce do Polski. Nie zapytała dlaczego tu a nie w Polsce. Troche mi sie smutno zrobilo, ale jak tak trzezwo poparze, to chwile wczesniej jej mowilam ze on jest w ogrodzie na papierosie i moze nie chciala drążyć tematu. Dopadly mnie wątpliwości czysto logistyczne. Ale wiem, ze na to pytanie musze odpowiedzieć sobie sama. Chciałam sie tylko wygadac...
On mnie męczy od kilku dni, bo chce seksu. Ja sie bronie rękami i nogami. Na razie uwierzyl, ze mam okres. Za tydzień dostane naprawde. Ale to jego nagabywanie i próby dotykania itp jest po prostu okropne... Wczoraj z nim rozmawiałam na ten temat, powiedziałam zeby sie opanował, bo jak dziecko zobaczy to wyrosnie na jakiegoś zboczenca. Teraz przychodzi za mna do lazienki, do sypialni... chodzi nieraz z godzine po calym domu i poklepuje... a mnie ani w glowie amory... nie wiem jak sie mam przed tym bronic...
Czytałam o tym, że to taki mechanizm u psychopaty. Ze poprzez seks wiążą ze sobą partnerkę, w trakcie seksu wydzielają się jakieś tam związki szczęścia (endorfiny itp.) u kobiety i to ją przywiązuje do partnera. Nawet seks u nich służy do manipulacji. On czuje się zagrożony to będzie nalegał.
Aaannaaa napisał/a:Prawdę mowiac zauwazylam to dawno temu... wiele razy chodzilam zla, wrecz wsciekla, na niego, a jeszcze bardziej na siebie, bo on spal do południa, a ja zajmowalam sie dzieckiem. Wiedziałam, ze to chore. Jak pracuje to pracuje, ale nieraz ma 2-3tyg praktycznie wolne i wtedy tez spi do poludnia. Ja musze wstac w nocy, wstac rano, zajac sie dzieckiem, zrobic pranie, obiad.. a on dalej spi.. wsciekalam sie o to, myslalam sobie jaka jestem glupia ze na to pozwalam. Ale na nic grozby i prośby, na niego to nie dziala. Wstaje jak jest ugotowane i posprzatane, a dziecko idzie na drzemke. W Polsce moja mama ktora przewlekle choruje zajmowala sie kiedyś dzieckiem ciagle jak ja chcialam zrobic pranie czy po nas posprzatac jak byliśmy u niej na urlopie. Cala umeczona ganiajac za dzieckiem w upale po ogrodku, bo bierze takie leki. A on spal w tym czasie do popoludnia... i wstawal z pretensjami ze to albo tamto. Rozumiecie, ja na kolanach mylam podłogę, mama zajmowala sie dzieckiem, a on spal. Pamiętam jaka bylam wtedy zla, juz wtedy cos peklo we mnie. No chore po prostu. Ktos by powiedzial, dlaczego go nie obudzilam. Ja go moge budzic, raz, drugi, trzeci. Za czwartym razem sie drze albo wstaje i robi afere. Nie dziwilabym sie jakby pracowal dzien w dzien. Ale ma firme, ktora mu pozwala robic sobie przerwy albo czasem nie ma zlecen i miesiac siedzi w domu. Wiem, ze jakby moi rodzice byli inni, to by go dawno wywalili na zbity pysk, ale nigdy nie chcieli zaogniac sytuacji. Och w koncu sie uwolnie od tego chorego ukladu. Nie bede niczyja niewolnica ani popychadlem! Ktos tu kiedys napisał, ze mam male dziecko i duzego silnego chlopa, wokół ktorego tez trzeba skakac jak wokol dziecka. Szczerze, to z dzieckiem mam mniej problemów niz z nim. Nie będę tą naiwniarą, ktora bedzie przyjmowac pociski z jego strony, zeby potem dac mu to co najlepsze. Dzis sie dziwi, ze jestem dla niego niemila i ze nie idzie ze mna normalnie porozmawiać. Powiedzialam mu, zeby sobie w koncu uswiadomil, ze miedzy nami juz nigdy nie bedzie dobrze i ze sie nigdy nie dogadamy, ze nie mam obowiazku być dla niego mila, skoro on jeszcze bodajze kilka dni temu uzywal wulgarnych epitetów wobec mnie. Obraził sie i... poszedl spac. Mam spokoj.
Cóż, identycznie u nas. Ja i moja mama zajmujemy się dziećmi a on w tym czasie odpoczywa. Ze spaniem u nas podobnie, ja wstaję ok 6 razem z dziećmi a on śpi, nieraz do 10 i ma wszystko w nosie.
A jak go o coś proszę to słyszę, że do wszystkiego go potrzebuję i sama nic nie potrafię. Wszystko to ma na celu całkowite odsunięcie od niego obowiązków przez wzbudzenie u mnie winy, żeby mógł żyć sobie wygodnie. Ciągle powtarza, że inne kobiety sobie radzą a ja nie.
Jak to czytam to mnie przeraża trochę już jak bardzo sa powtarzalni, schematyczni. Jakbyś pisała o moim dniu. On pracuje i nic więcej go nie obchodzi. Pracuje po 16 godzin i robi to dla mnie. Całe dnie potrafił spać bo np. W nocy sobie siedział. Przychodziła niedziela, która służyła do tego żeby gnic na łóżku cały dzień. A najgorsze było to że dzień wcześniej planował i obiecywał spacer np. Mówił z dobrym humorem że położy się na godzinę żeby go obudzić, a kiedy go budzilam raz drugi trzeci to w końcu zaczynał się drzec. I tu były dwa warianty albo dalej spał a ja płakałam w pokoju obok albo zabierał się i wychodził do kolegów obarczajac mnie winą, że zepsułam nam dzień. Tak czy siak zostawalam sama
... Cały tydzień miał tysiące spraw które załatwiał. Jak miał być za pół godziny to był za 4. Chyba byłam bardziej samotna z nim niż bez niego.
Najbardziej szokujące jest nie podobieństwo miedzy waszymi sytuacjami, wszystkich spraw jak wasze sa dziesiątki tysięcy i sa one identyczne. Szokujące jest to ze za każdym razem:
- fundujecie dzieciakowi psychiczne piekło "bo on się tak dobrze dogadujemy z tatuażem" tworząc kolejnego potwora dla innej kobiety,
- u was zawsze jest "inaczej" i wasz misio z pewnością się zmieni,
- nic a n8c nie uczucie się na błędach innych kobiet, które już przez to przeszły.
Najbardziej szokujące jest nie podobieństwo miedzy waszymi sytuacjami, wszystkich spraw jak wasze sa dziesiątki tysięcy i sa one identyczne. Szokujące jest to ze za każdym razem:
- fundujecie dzieciakowi psychiczne piekło "bo on się tak dobrze dogadujemy z tatuażem" tworząc kolejnego potwora dla innej kobiety,
- u was zawsze jest "inaczej" i wasz misio z pewnością się zmieni,
- nic a n8c nie uczucie się na błędach innych kobiet, które już przez to przeszły.
Tak dziesiątki tysięcy i te tysiące kobiet uważasz chciały takiego życia dla siebie i dzieci? Cóż masz bardzo niewielka wiedzę w temacie przemocowych związków, toksycznych skoro pozwalasz sobie na taką wypowiedź.
157 2019-02-06 11:28:53 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-06 11:35:18)
Najbardziej szokujące jest nie podobieństwo miedzy waszymi sytuacjami, wszystkich spraw jak wasze sa dziesiątki tysięcy i sa one identyczne. Szokujące jest to ze za każdym razem:
- fundujecie dzieciakowi psychiczne piekło "bo on się tak dobrze dogadujemy z tatuażem" tworząc kolejnego potwora dla innej kobiety,
- u was zawsze jest "inaczej" i wasz misio z pewnością się zmieni,
- nic a n8c nie uczucie się na błędach innych kobiet, które już przez to przeszły.
Dlaczego ferujesz wyroki a nic o nas nie wiesz i z twojego postu wynika, że nie wiesz też nic o relacji z psychopatą, że jest to rodzaj uzależnienia z którego trudno się wyrwać? Potwórów nikt nie tworzy, to nie jest zależność. Mój ojciec pochodził z normalnego, kochającego się domu i też był przemocowcem. i co ty na to?
Jak masz zamiar dawać takie rady to lepiej nic nie pisz. I żadna z nas nie twierdzi, że nasz jak to określiłeś misio się zmieni. Każda z nas wie, że się nie zmieni bo to tyran, ze będzie tylko gorzej i gorzej. I każda z nas jest aktualnie na etapie znalezenia w sobie siły i odwagi, żeby odejść ale pewnie nie zauważyłeś, wolisz wylewać na nas pomyje...
moja rada dla ciebie - poszukaj sobie innego wątku, gdzie będziesz mógł wypisywać swoje mądrości
158 2019-02-06 14:35:48 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-06 14:56:07)
Najbardziej szokujące jest nie podobieństwo miedzy waszymi sytuacjami, wszystkich spraw jak wasze sa dziesiątki tysięcy i sa one identyczne. Szokujące jest to ze za każdym razem:
- fundujecie dzieciakowi psychiczne piekło "bo on się tak dobrze dogadujemy z tatuażem" tworząc kolejnego potwora dla innej kobiety,
- u was zawsze jest "inaczej" i wasz misio z pewnością się zmieni,
- nic a n8c nie uczucie się na błędach innych kobiet, które już przez to przeszły.
Twój post świadczy tylko i wyłącznie o tym, że nie przeczytałeś tego tematu, może tylko ostatnie posty lub kilka początkowych.
Nie zalimy się tu sobie nawzajem po to, żeby się pocieszyć i wrócić do życia z przemocowcem. Jakbyś nie zauważył, kilka z nas zbiera się do odejścia, a inne już odeszły od nekajacych ich partnerów.
I właśnie TUTAJ poprzez wymianę doświadczeń uczymy się jak uniknąć błędów innych kobiet, jak zakończyć związek żeby nie wpaść w bagno problemów i jak się zorganizować po odejściu.
Gdybyś nie był ignorantem, probujacym zabłysnąć komentowaniem tematu, ktorego nawet nie przeczytałeś, nie pisalbys tego co powyżej, bo tak jak już wspomniałam Twoj komentarz ma się nijak do treści naszych postów.
Musisz się nauczyc kolego, że żeby zabierać głos w dyskusji i być konstruktywnym, trzeba wiedzieć o co tak naprawdę dyskusja się toczy. Ty tego nie rozumiesz. Tak więc opuść ten wątek i łaskawie idź mądrzyc się gdzie indziej.
Świetnie sobie radzisz.
A powiedz mi, bo na pewno nad tym też się zastanawiasz, czy dalej będziesz wolała uciec od niego, czy też powiesz mu, jakie masz zamiary?
Jeśli wrócisz do Polski, to rozumiem, że wyjedziesz z dzieckiem i gdy będziesz już tu na miejscu, wtedy powiedz mu, że nie wrócisz? Bo taki był plan od początku. Najpierw zatrzymasz się u rodziców, a potem przeprowadzisz się z dzieckiem do swojego mieszkania?
Jeśli zostaniesz tam, to gdzie się wyprowadzisz? Udało ci się skontaktować z terazszczęśliwa?
Jeśli chodzi o rozmowę z nim PRZED, to ja szczerze ci odradzam, ale napisz czy w tej kwestii stoisz przed dylematem?
Ja juz mu powiedziałam, ze odejde. Zapytał kiedy, ja na to ze kilka miesięcy. Zaczął sie smiac, ze tak dlugo ze mna nie wytrzyma. Nie bierze tego serio, nie wierzy, ze to zrobie. A jak juz stanowczo odsuwam sie od niego i tptalnie odtracam, probujac dac do.zrozumienia, ze to koniec, zamyka sie w sobie np idzie spac, chodzi osowialy. Wtedy chyba cos rozumie, ze tym razem to nie żarty. Ja mysle, ze bedzie tak, ze przy wyjezdzie powiem, ze juz nie wracam, a on nie uwierzy. Uwierzy dopiero wtedy, jak faktycznie nie wroce... chyba ze zdecyduje sie zostac tu w UK, wtedy nie wiem jak to rozegram.
W Polsce mam duzo przestrzeni u rodzicow, cos jakby osobne mieszkanie w domu. Tak więc nie bedziemy sie gniesc, bo dom jest duzy i mam tam swoj kąt. Jesli wroce do domu, to raczej juz tam zostaniemy. Nie bedzie mnie stac na wynajem mieszkania, bo u mnie w okolicy koszty sa ogromne, nawet mala kawalerka kosztuje krocie. Musialabym oddac dziecko do przedszkola, a ja pracowac tylko na czynsz itp. Poza tym nie moglabym sie wyprowadzić daleko od rodziców, bo mama nie mialaby jak mi pomoc w np zaprowadzeniu synka do przedszkola i odebraniu go, kiedy ja będę pracowala, a tak ma blisko. Teoretycznie ta opcja jest najlepsza dla nas (powrot do Pl), boje sie tylko przysłowiowego zwalenia sie rodzicom na glowe ze swoimi problemami. Wiem, ze oni bardzo by sie cieszyli majac wnuczka i mnie obok, mogłabym im tez pomoc, jestesmy kochajaca sie rodzina i zawsze możemy na siebie liczyc. Boje sie tez, ze jakby on przyjezdzal i robil awantury, to odbije sie to na nich, kosztem ich nerwow. Jestem na tyle zmotywowana, ze wtedy bez wahania zadzwonilabym po policje. Ale wiadomo, ze lepiej gdyby nie bylo takiej potrzeby.
Nie, nie pisalam jeszcze do Terazszczesliwa. Mialam isc dzis do urzedu tutaj zeby wybadac jakie mam opcje, ale nie moglam dobudzic zmeczonego "misia"...
Jesli chodzi o rozmowe przed. Ja go caly czas uswiadamiam. Na pewno nie bedzie tak sielankowo, ze powiem "odchodzę", a on mi na to pozwoli, nie bedzie protestowal i moze jeszcze wyniesie walizki. Nie ludze sie. Ale na pewno bedzie nastawiony na to, ze moge nie wrocic. Tak jak pisalam pewnie nie uwierzy ze to prawda.
Jest jeszcze kwestia wyjazdu na Swieta Wielkanocne. Albo nie pojade wcale, albo pojade sama z dzieckiem. Jesli on zdecyduje sie dojechać, to zamierzam kazac mu zostac u swojej rodziny, nie bedzie spal u mnie w domu.
Mialam tyle tekstu i przepadlo. Chcialam dodac, ze nawet jeśli nie ma awantur, to te fochy i ignorancja, spanie do poludnia, niepoczuwanie sie do obowiazkow partnera.i ojca wystarczajaco denerwuje i odtraca. On wybiera kiedy chce byc pomocny i kochany, a kiedy ma ochote polezec i odpoczac albo pospac caly dzien to spi i ma wszystko gdzies. To juz wlasciwie kest nie do.zmienienia i jest to powod do rozstania, bo powoduje u mnie frustracje i poczucie niesprawiedliwości, czuje sie jak meczennica czasem bo mam kogos na kims teoretycznie moge polegac, a w praktyce on robi co chce. Nieraz mowilam ze on tak.naprawdę jest wciąż kawalerem.
Wczoraj mi wyskoczyl z terapia, ze pojdziemy razem ale pod warunkiem ze ja sie tez przyznam co robie tzn ze go swoim zachowaniem prowokuje, ze go podjudzam, ze w nim wyzwalam agresje. Myslalam ze pekne ze smiechu. Ciekawa bylabym miny terapeuty. Ktoś tu gdzies kiedys pisal, ze na wspólnej terapii terapeuta powiedzial kobiecie, ze nie jest ofiara bo nie boi sie konfrontacji z przemocowcem. Szczerze mowiac, ja tez bym sie nie bala. Jak nie wpada w szal to tez mu mowie co mysle, smiem miec wlasne zdanie i go bronic (czesto.to wyzwala u niego agresje, ze sie nie zgadzam i ze gadam glupoty, bo on ma racje). Nieraz pyskuje. Czy to tez oznacza ze nie jestem typowa ofiara, czy to znaczy ze na wlasne życzenie jestem wyzywana od najgorszych? Raczej nie. Nie moge sie doczekac rozmowy ze specjalista, jak tylko bede w Polsce musze sie udac do najbliższego centrum zarządzania kryzysowego i poprosić o pomoc i porade. Czuje, ze mnie to wzmocni. Teraz patrze na to co on mowi przez pryzmat swojej wiedzy zdobytej tu i w artykulach o przemocy, ze strony niebieskiej linii. Potwierdzw sie wszystko, m. in. to, ze on nnie wini zacswoje wybuchy zlosci. Przecież wiem, ze jest nerwowy i po co go doprowadzam do szalu, przeciez mam mu ustąpić, ugryzc sie w jezyk, zejsc z drogi. Z drogi to ja moge zejsc jak samochód jedzie. Zaraz kaze dziecku sie noe odzywac albo bedzie sie wieszal po nim, nie pozwole.
Mialam tyle tekstu i przepadlo. Chcialam dodac, ze nawet jeśli nie ma awantur, to te fochy i ignorancja, spanie do poludnia, niepoczuwanie sie do obowiazkow partnera.i ojca wystarczajaco denerwuje i odtraca. On wybiera kiedy chce byc pomocny i kochany, a kiedy ma ochote polezec i odpoczac albo pospac caly dzien to spi i ma wszystko gdzies. To juz wlasciwie kest nie do.zmienienia i jest to powod do rozstania, bo powoduje u mnie frustracje i poczucie niesprawiedliwości, czuje sie jak meczennica czasem bo mam kogos na kims teoretycznie moge polegac, a w praktyce on robi co chce. Nieraz mowilam ze on tak.naprawdę jest wciąż kawalerem.
Wczoraj mi wyskoczyl z terapia, ze pojdziemy razem ale pod warunkiem ze ja sie tez przyznam co robie tzn ze go swoim zachowaniem prowokuje, ze go podjudzam, ze w nim wyzwalam agresje. Myslalam ze pekne ze smiechu. Ciekawa bylabym miny terapeuty. Ktoś tu gdzies kiedys pisal, ze na wspólnej terapii terapeuta powiedzial kobiecie, ze nie jest ofiara bo nie boi sie konfrontacji z przemocowcem. Szczerze mowiac, ja tez bym sie nie bala. Jak nie wpada w szal to tez mu mowie co mysle, smiem miec wlasne zdanie i go bronic (czesto.to wyzwala u niego agresje, ze sie nie zgadzam i ze gadam glupoty, bo on ma racje). Nieraz pyskuje. Czy to tez oznacza ze nie jestem typowa ofiara, czy to znaczy ze na wlasne życzenie jestem wyzywana od najgorszych? Raczej nie. Nie moge sie doczekac rozmowy ze specjalista, jak tylko bede w Polsce musze sie udac do najbliższego centrum zarządzania kryzysowego i poprosić o pomoc i porade. Czuje, ze mnie to wzmocni. Teraz patrze na to co on mowi przez pryzmat swojej wiedzy zdobytej tu i w artykulach o przemocy, ze strony niebieskiej linii. Potwierdzw sie wszystko, m. in. to, ze on nnie wini zacswoje wybuchy zlosci. Przecież wiem, ze jest nerwowy i po co go doprowadzam do szalu, przeciez mam mu ustąpić, ugryzc sie w jezyk, zejsc z drogi. Z drogi to ja moge zejsc jak samochód jedzie. Zaraz kaze dziecku sie noe odzywac albo bedzie sie wieszal po nim, nie pozwole.
Anaa masz rację 100%. To, że nie jesteś uległa to tylko świadczy o tym, że jeszcze Cie totalnie nie zdominował. Próbujesz się bronić lub wymagać partnerstwa w obowiązkach, a to że w nim to powoduje agresję zamiast jak ludzie normalnie porozmawiać i pójść na kompromis to czyja to wina? Czyja odpowiedzialność? Na pewno nie Twoja. Oni by chcieli wina obarczyć wszystkich tylko nie siebie.
Potem będzie zrzucal na Ciebie winę za rozpad rodziny bo to Ty Podjelas decyzję o odejściu, ale w jego mózgu nie dojdzie do złotej myśli, że to on jest odpowiedzialny bo stosował przemoc psychiczną czy miał gdzieś obowiązki domowe.
162 2019-02-06 19:49:42 Ostatnio edytowany przez ulle (2019-02-06 19:57:32)
Anno, masz bardzo dobry plan i bardzo, ale to bardzo ci kibicuję.
Super, że czytasz materiały z forum niebieskiej linii.
Kilka lat temu ja też przeczytalam stamtąd prawie wszystko, bo taka miałam potrzebę. Prawdę mówiąc tam postawiłam pierwsze kroki w dziedzinie zdobywania wiedzy na
temat przemocy w związku, tam dowiedziałam się o narcyzach, o socjopatach i innych tego typu uroczych ludziach. Potem były inne lektury, a dziś? Dziś po pięciu minutach rozmowy jestem w stanie kogoś wyczuć i wieje od toksykow.
Tak myślałam, że będziesz chciała przyjechać tu na święta, bo do tej pory ogarniesz sobie wszystkie sprawy na miejscu, odłożysz więcej kasy i zorientujesz się, jakby to wyglądało, gdybyś tam zostala.
Opcja, żeby wrócić tutaj wydaje mi się najrozsądniejsza ze względu na to, że masz małe dziecko i będziesz potrzebowała pomocy i na co dzień, i czasem też od święta. Z domem masz idealny układ i kawałek ogródka dla dziecka i babcie pod ręką. Nie można wymarzyć sobie lepszej sytuacji.
Wiadomo, że mały pójdzie do przedszkola, ale wiadomo też, jak wyglądają takie sprawy w praktyce. Dopóki trzymasz dziecko w domu możesz zminimalizować zachorowalność małego, natomiast w przedszkolu różnie bywa, zaraz zaczynają się infekcje i cuda na kiju, wtedy dziecko zostanie z babcią i to na dodatek z twoja mamą, co też ma duże znaczenie.
Czy on będzie was nachodził a właściwie najeżdżał tu w Polsce? Podejrzewam, że tak, ale raczej szybko mu się znudzi.
Nie wiem czy czytając niektóre wątki z forum niebieskiej linii zwrocilas uwagę na to, że wszystkie te kobiety, które były już na etapie trzeźwego osadu sytuacji marzyły o tym, by ich czuby znalazły sobie kolejna kobietę, bo wtedy byłaby szansa na to, że odczepią się od swoich ofiar. Z jednej strony wspolczuly kolejnej jego ofierze, ale niestety instynkt samozachowawczy podpowiadał tym kobietom, że tak byłoby najlepiej.
Straszne jest to wszystko.
Absolutnie nie daj się wpędzić w jakieś poczucie winy albo współodpowiedzialności za jego zachowanie. To dla nich typowe i powiem ci więcej, oni do tego stopnia są stuknięci, że wierzą w to, iż są ofiarami.
Jak to dobrze, że kilka tygodni temu natchnęło cię, by tu napisać. Od tamtej pory zrobiłaś ogromny postęp i chyba jestem w stanie uwierzyć w to, że akurat tobie uda się wyrwać z tego szamba.
Jego pierwsza żona, matka starszego syna od lat ma go z głowy. Ciekawe jak potoczyły się dalsze jej losy. Jeśli nie miała żadnej wiedzy na temat takich zaburzencow, bo została przez niego np porzucona, była zielona w tych tematach, to niestety mogła stać się łatwym łupem dla kolejnego pomylenca. Niektóre kobiety z przemocy całe życie od kogoś uciekają i potem przechodzą z rąk do rąk kolejnych popaprancow i dalej nie rozumieją dlaczego tak fatalnie układa im się życie.
Tymczasem ja myślę, że tobie coś takiego raczej nie grozi, bo już teraz masz dużavwiedzę na temat przemocy i innych niebezpiecznych ludzi i wydaje mi się, że to uchroni cię przed ponownym wpakowaniem się w syf.
Uważam, że o tych sprawach powinno uczyć się w szkole, ale niestety do takiej szkoły jest nam jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Trzymam kciuki.
163 2019-02-07 00:33:58 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-07 00:40:01)
Ulle ja tez bym chciala, zeby sobie kogos znalazl. Moze i gdzies tam by mnie to zabolalo, ale cieszylabym sie, ze mam problem z glowy. Ale to nie ten typ. Wiem, ze mu sie podobaja kobiety i szybko jakas znajdzie, tudziez osaczy, ale nigdy mnie nie zdradzal, a jestem sprytna i dociekliwa i nieraz go sprawdzalam jak mialam podejrzenia lub wstpliwosci.
Nawet ostatnio powiedzialam mu, ze ma ode mnie oficjalne pozwolenie na korzystanie z uslug pań, które świadczą wiadome uslugi, byle się ode mnie odczepil albo ze sama mu taką zalatwie. Dalam znac, ze moze robic co chce, ze ma wolną reke, ale on nie bierze tego na poważnie. Myśli, ze mi "przejdzie".
Jego byla z tego co wiem przerabiala wielu facetow, nie wiem czy z kims teraz jest ale rozwija sie zawodowo i chyba jest szczesliwa. Kiedys bylam o nia zazdrosna. Dzis zazdroszcze jej spokoju.
Na pewno juz sie wiecej w takie bagno nie wpakuje, chce zacząć żyć. I powiem szczerze, ze nie sądzę, zebym sie kiedykolwiek z kimkolwiek zwiazala. Wiem, za wcześnie zeby tak twierdzić. Ale nie wiem, czy jest jeszcze na tym swiecie mezczyzna, ktorzy nie dosc ze jest normalnyok i ma szacunek do kobiet, bylby w stanie zaakceptowac i pokochac mojego synka choc w polowie jak ja go kocham. Bardzo mnie to boli, nie wyobrazam sobie zeby moje ukochane dziecko, radosc i szczęście mojego zycia, zeby ta mala perelka byla dla kogos tylko dodatkiem do mnie albo zeby nie byl traktowany tak jak na to zasluguje. Czuje sie winna, bo to ja sama zgotowalam dla niego taki los, bo wiedziałam jaki jest jego ojciec i świadomie zaszlam w ciążę, wierzac w jego obietnice o byciu wspanialym tatusiem i o wspanialej kochajacej sie rodzinie. A teraz musze zaburzyc mu dziecinstwo, bo przeciez nie moze wychowywac sie w rodzinie, gdzie stosunki między rodzicami wyglądają tak, jak opisane zostalo to na tych pięciu stronach... nie chce juz chyba z nikim nigdy byc i nikomu nie zaufam, takie są konsekwencje podejmowania niewlasciwych wyborow i trwania przy nich. Nie wyobrażam sobie sytuacji, ze wiąże sie z kims, z kim ewentualnie mam drugie dziecko i moj synek z pierwszego zwiazku jest nierowno traktowany... musialabym trafic na bardzo dobrego człowieka, a chyba trochę stracilam wiarę w istnienie takich ludzi, mezczyzn. Niepotrzebnie sie rozpisalam, bo mnie to zdolowalo... tak starsznie skzywdzilam na starcie moje dziecko... ciesze sie ze go mam, ale nie moge sobie wybaczyć, ze jego dziecinstwo nie bedzie takie jak powinno, ze nie bedzie mial mamy i taty mieszkajacych razem i kochajacych sie, ze moze ktos kiedys bedzie sie z niego wysmiewal z tego powodu, dokuczal mu bo wiem jakie sa dzieci... jak to czyta jakas kobieta, ktora jest dopiero na początku zwiazku z takim człowiekiem, to niech sie nawet nie zastanawia, tylko ucieka. Niszczymy zycie nie tylko sobie, ale i swoim dzieciom, rodzicom i najblizszym ktorzy musza na to patrzec.
Chyba w koncu to wszystko we mnie pękło, strasznie sie teraz poplakalam... pewnie niejedną noc jeszcze przepłaczę, bo wszystko dopiero przede mną, ale nalezy mi sie, za głupotę i naiwność trzeba płacić. Szkoda tylko, ze tak srogą cene...
Ulle ja tez bym chciala, zeby sobie kogos znalazl. Moze i gdzies tam by mnie to zabolalo, ale cieszylabym sie, ze mam problem z glowy. Ale to nie ten typ. Wiem, ze mu sie podobaja kobiety i szybko jakas znajdzie, tudziez osaczy, ale nigdy mnie nie zdradzal, a jestem sprytna i dociekliwa i nieraz go sprawdzalam jak mialam podejrzenia lub wstpliwosci.
Nawet ostatnio powiedzialam mu, ze ma ode mnie oficjalne pozwolenie na korzystanie z uslug pań, które świadczą wiadome uslugi, byle się ode mnie odczepil albo ze sama mu taką zalatwie. Dalam znac, ze moze robic co chce, ze ma wolną reke, ale on nie bierze tego na poważnie. Myśli, ze mi "przejdzie".Jego byla z tego co wiem przerabiala wielu facetow, nie wiem czy z kims teraz jest ale rozwija sie zawodowo i chyba jest szczesliwa. Kiedys bylam o nia zazdrosna. Dzis zazdroszcze jej spokoju.
Na pewno juz sie wiecej w takie bagno nie wpakuje, chce zacząć żyć. I powiem szczerze, ze nie sądzę, zebym sie kiedykolwiek z kimkolwiek zwiazala. Wiem, za wcześnie zeby tak twierdzić. Ale nie wiem, czy jest jeszcze na tym swiecie mezczyzna, ktorzy nie dosc ze jest normalnyok i ma szacunek do kobiet, bylby w stanie zaakceptowac i pokochac mojego synka choc w polowie jak ja go kocham. Bardzo mnie to boli, nie wyobrazam sobie zeby moje ukochane dziecko, radosc i szczęście mojego zycia, zeby ta mala perelka byla dla kogos tylko dodatkiem do mnie albo zeby nie byl traktowany tak jak na to zasluguje. Czuje sie winna, bo to ja sama zgotowalam dla niego taki los, bo wiedziałam jaki jest jego ojciec i świadomie zaszlam w ciążę, wierzac w jego obietnice o byciu wspanialym tatusiem i o wspanialej kochajacej sie rodzinie. A teraz musze zaburzyc mu dziecinstwo, bo przeciez nie moze wychowywac sie w rodzinie, gdzie stosunki między rodzicami wyglądają tak, jak opisane zostalo to na tych pięciu stronach... nie chce juz chyba z nikim nigdy byc i nikomu nie zaufam, takie są konsekwencje podejmowania niewlasciwych wyborow i trwania przy nich. Nie wyobrażam sobie sytuacji, ze wiąże sie z kims, z kim ewentualnie mam drugie dziecko i moj synek z pierwszego zwiazku jest nierowno traktowany... musialabym trafic na bardzo dobrego człowieka, a chyba trochę stracilam wiarę w istnienie takich ludzi, mezczyzn. Niepotrzebnie sie rozpisalam, bo mnie to zdolowalo... tak starsznie skzywdzilam na starcie moje dziecko... ciesze sie ze go mam, ale nie moge sobie wybaczyć, ze jego dziecinstwo nie bedzie takie jak powinno, ze nie bedzie mial mamy i taty mieszkajacych razem i kochajacych sie, ze moze ktos kiedys bedzie sie z niego wysmiewal z tego powodu, dokuczal mu bo wiem jakie sa dzieci... jak to czyta jakas kobieta, ktora jest dopiero na początku zwiazku z takim człowiekiem, to niech sie nawet nie zastanawia, tylko ucieka. Niszczymy zycie nie tylko sobie, ale i swoim dzieciom, rodzicom i najblizszym ktorzy musza na to patrzec.
Chyba w koncu to wszystko we mnie pękło, strasznie sie teraz poplakalam... pewnie niejedną noc jeszcze przepłaczę, bo wszystko dopiero przede mną, ale nalezy mi sie, za głupotę i naiwność trzeba płacić. Szkoda tylko, ze tak srogą cene...
Wiesz ile ja razy płakałam po nocach lub chowalam się po kątach. Wczoraj też zdarzało mi się płakać. Czuję ulgę gdy się uwolnię od tych emocji, gorzej gdy muszę dusić je w sobie bo np. Nie chcę płakać przy dziecku i czekam aż usnie by uwolnić ten stres. Najbardziej przeraża mnie samotność w codziennym życiu. Jak było tak było ale karmilam się malutkimi chwilami w których byłam szczęśliwa. Związek byl dla mnie tym bardziej uzalezniajacy że poprzedzalo go wiele lat naprawdę szczęśliwych oraz prawdziwa miłość z mojej strony. Do tego przecież nie zawsze było źle. Czasami np. Przez 2 czy 3 miesiące się wogole nie klocilismy i spedzalismy wtedy miło czas. Gadaliśmy po kilka godzin, wychodzilismy do przyjaciół czy do restauracji. Boję się że teraz już nigdy nie znajdę bratniej duszy i będę samotna. Czuję też coś w rodzaju ogromnej porażki życiowej, że innym się ułożyło i są szczęśliwi a mnie nie... Takie poczucie niesprawiedliwości... Dlaczego mnie to spotkało? Najgorsze z tego wszystkiego jest jednak to, że pozbawiłam moje dziecko możliwości na normalny dom i dzieciństwo. Na pewno nadal kocham byłego. To nie jest tak że się od razu nienawidzi chociaż lepiej by było gdybym faktycznie go nienawidziła lub był by obojętny mi. Nie jest tak jednak. Tak bardzo się staram być silna cały czas, a nie zawsze mi wychodzi. Czasami łapie się na tym że myślę o nim. W trudnych chwilach życia on też zawsze mi pomagał i teraz czasami jak mam problem to też czuję się z tym samotna.. Brakuje mi wtedy rozmowy z nim. Jednocześnie ciągle pamiętam te złe chwile. Nie wierzę jak można mieć dwie twarze. Która jest prawdziwa?
I jeszcze jedno... Na początku to miałam takie uczucie że najgorszy był dla mnie brak kontaktu od niego. Wzbudzało to u mnie wręcz wewnętrzne rozbicie ogromny smutek i głód jak narkotykowy. Kiedy po najgorszych jego prośbach i grozbach przyszedł czas na to że pogodził się z tym że to koniec i przestał dzwonić i odzywac się to było dla mnie najgorsze. Nawet jego groźby i wyzwiska dawały mi ukojenie większe niz brak kontaktu. Myślę że okres wyleczenia się z tego to będzie około 2 lata. Byliśmy razem 13 więc to kawał czasu.. Wiedza o tym pomaga mi nie poddać się. Trudne to wszystko ale trzeba przetrwać.
Anno, oczywiście że za głupotę słono się płaci, ale niestety rzeczą ludzką jest błądzić. Chyba nie ma takich ludzi, którzy nie popelniliby w zyciu błędu.
I zobacz jak to wszystko potrafi się w życiu zmienic- kiedyś byłaś zazdrosna o tę kobietę i czułaś się dumna, że taki men woli ciebie, a dzisiaj zazdrościsz jej spokoju. Ona dobrze się na nim poznała, nie bez kozery odizolowała syna od ojca i na pewno za nic w świecie nie chciałaby tego chłopa z powrotem.
Jestem pewna, że do niego jeszcze nie dociera, że między wami to koniec. Napisałam ci wczesniej, że prawdziwych popisów z jego strony doświadczysz dopiero wtedy, gdy on uwierzy. Wtedy będziesz świadkiem takich zachowań, o które w życiu byś go nie podejrzewała. Będzie wpadał że skrajności w skrajność i raz będzie płakał rzewnymi łzami, by za chwilę urządzać potworne awantury.
Jeśli chodzi o układanie sobie życia z kimś innym, to na razie nie ma o czym mówić, bo póki co najpierw musisz uwolnic się od tego człowieka, potem wrócić do równowagi psychicznej, więc na takie sprawy jest jeszcze czas.
166 2019-02-07 11:55:59 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-07 11:59:44)
Ulle u mnie teraz tak właśnie jest. Skrajności, raz, że odejdzie innym razem, że mnie zniszczy i udowodni moją winę w sądzie.
Aannaa, ja mam takie same myśli o moich dzieciach. Najbardziej żal mi ich dzieciństwa, ale trudno będziemy żyć sami i w spokoju.
Ja swojego męża już nie kocham, chyba zaczynam nawet nienawidzić. Brzyfzi mnie jego dotyk, nawet obecność. Patrzę na niego i widzę obcego faceta. Marzę o tym, żeby odszedł do innej. Wyświadczył by mi przysługę.
Co tam u Was dziewczyny? Ja dziś miałam już dobry dzień. Postanowiłam nie rozstrzasac spraw przeszłości. Pomyślałam sobie, że w tych czasach związki często się rozpadaja. To że będziemy same to nie znaczy samotne. Mamy cudowne dzieci które są dla nas całym światem, rodziny, przyjaciół. Jedni maja szczęście w miłości inni w pieniądzach, a my szczęście w nieszczęściu...:) bo widzimy problem i umiemy podjąć decyzję. Nie godzimy się na traktowanie nas jak śmieci. To jest nasz sukces. Odwaga by stawić czoło życiu.
Za 2 czy 3 lata może nadal będziemy tu się pojawiać na forum i będziemy pisać jakie jesteśmy szczęśliwe. Jak zmieniło się nasze życie na lepsze.
168 2019-02-07 23:41:17 Ostatnio edytowany przez Bezlitosna123 (2019-02-07 23:51:13)
A podsumowując jeśli ktoś nas zmanipuluje i później jest okrutny to idealizujemy wierzymy w zmianę. Człowiek jeśli chce się zmienić i widzi problem to pracuje nad tym ale jeśli udaje i wielce płacze później bije wyzywa później znów przeprasza to to jest manipulacja uzależnianie, przemoc. Uciekać jak najdalej.
Może ktoś mieć cechy socjopaty a takiego człowieka zmiana to jak nasz lot w kosmos. Praktycznie niemożliwy.
Walczcie o swoje szczęście! I Mężczyźni i Kobiety ☺️Nie warto Prosić o miłość szacunek bo wtedy tracimy szacunek do samych siebie.
Wiadomo jak jest się z kimś kilka, kilkanaście lat ciężko odpuścić. Ale z czasem psychicznie jest coraz gorzej.
Dobranoc i trzymam kciuki!;)
169 2019-02-08 15:56:27 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-08 15:59:49)
Mialam ostatnio dolek, jak pisałam o dziecku. Ale to chyba normalne (nie przeszlo mi przez mysl zeby z nim zostac). Zreszta regularnie potwierdza swoim zachowaniem, ze to nie ma sensu.
Powiem Wam tez dziewczyny, ze serio wzielam sie za siebie. Cwicze z synkiem, tanczymy kiedy go nie ma (a czasem nawet jak jest), sluchamy duzo muzyki, chodzimy na dlugie spacery w pogodniejsze dni.
Kupilam sobie ostatnio super sole do kąpieli i mocze sie w wannie wieczorami, to naprawde daje kopa energii! Lepiej tez spie dzieki temu. Polecam! Ostatnio weszlam do wanny zaplakana po jednym ze swoich postow, a po 20min kąpieli zaczelam sama do siebie sie smiac. Kupilam sobie ekstra ciuch na poprawe humoru. Zabawne, ale nieraz kupując ubrania zastanawialam sie czy jemu sie to bedzie podobalo (chcialam wygladac ladnie dla swojego faceta). Teraz jak kupuje i patrze, mysle sobie - pewnie powie ze mu sie nie podoba, a ja i tak biorę jesli dla mnie jest extra. Planuje swoj czas po swojemu, nie patrze, nie wyczekuje czy np wstanie wcześniej kiedy nie idzie do pracy, tylko biore dziecko i jade gdzie chce. Nie zapatruje sie, ze moze on cos wymyśli i spedzimy czas razem. Robie co chce, nie moge sie doczekac wiosny i lata. Czuje duzo pozytywnej energii. Jak znikam z domu na dluzej z synkiem, to on zawsze dzwoni raz lub dwa i pyta niby pod pretekstem czy jade do sklepu bo cos potrzebuje. Ale zawsze pyta gdzie jestesmy, kiedy wrócimy. Nigdy nie byl zaborczy i nie zabranial mi wyjsc, ale chyba czuje ze mu sie wymykam.
Zaczelam tez odnawiac kontakty ze znajomymi. Kiedys czytałam, ze ofiary same izoluja sie od znajomych, przyjaciol. U mnie poniekad tez tak bylo, wolalam siedziec z nim w domu, niz chodzić na kawe z kolezankami. Teraz az mam ochote pospotykac sie z ludzmi, zmienic otoczenie. Robie sobie salatki, jem zdrowo. To wszystko dzięki radom, otrzymanym od Was w tym temacie. Wiem, ze musze inwestowac w siebie, skupic sie na sobie i dziecku. Odstresowac. I to NAPRAWDĘ DZIALA
Staram sie tez nie wdawac w zbedne dyskusje z nim, zeby nie doprowadzać do klotni, zeby byl spokoj w domu (mialam odruchowo ochote napisać "zeby nie prowokować" ale to przeciez nie ja prowokuje, musze sie tego nauczyc).
Czesto milcze, to troche dziala. Mysle, ze jakos z nim wytrzymam az do momentu, kiedy będę gotowa. Ale ostatnio tak sobie pomyslalam, ze jesli zrobilby jakas awanture, to nie bede na nic ani na nikogo patrzec i wezwe policje i uruchomie tu procedurę. Pojde za impulsem i skończę to w jeden dzień.
Powiedzcie mi, czy Wasi faceci tez probowali odsunąć Was od rodziny? O ile znajomych nigdy mi nie wybieral ani nie ingerowal, to gdzies z rok, dwa lata temu zaczal sie bardzo czepiac mojej najbliższej rodziny. Nieraz sie o to posprzeczalismy, bo dla mnie wygladalo, jakby chcial, zeby mnie z nimi skłocic, zebym miała o nich zle zdanie. Nieraz mowil troche prawde, ale przewaznie to bylo takie naskakiwanie np na mame czy rodzenstwo, ze oni tacy albo tacy, ze robia tak albo tak. I godzinami potrafił w kolko walkowac jedno.i to samo, powtarzal sie jak nakręcony. Potem tlumaczyl, ze nie chce nas sklocic, tylko zebym sobie uswiadomila niektore rzeczy.
Jak tak teraz o tym pomysle, to moze dlatego, ze kiedy urodzilo nam sie dziecko i on bardzo malo sie angazowal w opieke i wychowanie, ja nieraz grozilam ze wroce do domu (rodzinnego) bo tam mam pomoc i wsparcie, dobre rady, a nie wyrzuty. Ze zabiorę dziecko i wyjade. On sie o to mocno wsciekal, zawsze wrzeszczal, ze "tu jest moj dom", a ja na to, ze dom jest tam, gdzie milosc i spokoj, stabilizacja. Raz to powiedzialam, o milosci, kilka minut po tym jak uderzyl mnie w twarz, to wrzeszczal, ze on mnie kocha ale to ja go doprowadzam do szalu, ze to moja wina. Aha i zawsze wypieral, ze mnie uderzył. Twierdził, kiedy? Cos ty serio? To nie bicie, inne kobiety to dopiero dostaja wpier... i moze stąd ta.jego nienawisc do mojej rodziny, bo wie, ze ja w nich mam oparcie i w razie czego oni zawsze mnie przyjmą.
Mialam ostatnio dolek, jak pisałam o dziecku. Ale to chyba normalne (nie przeszlo mi przez mysl zeby z nim zostac). Zreszta regularnie potwierdza swoim zachowaniem, ze to nie ma sensu.
Powiem Wam tez dziewczyny, ze serio wzielam sie za siebie. Cwicze z synkiem, tanczymy kiedy go nie ma (a czasem nawet jak jest), sluchamy duzo muzyki, chodzimy na dlugie spacery w pogodniejsze dni.
Kupilam sobie ostatnio super sole do kąpieli i mocze sie w wannie wieczorami, to naprawde daje kopa energii! Lepiej tez spie dzieki temu. Polecam! Ostatnio weszlam do wanny zaplakana po jednym ze swoich postow, a po 20min kąpieli zaczelam sama do siebie sie smiac. Kupilam sobie ekstra ciuch na poprawe humoru. Zabawne, ale nieraz kupując ubrania zastanawialam sie czy jemu sie to bedzie podobalo (chcialam wygladac ladnie dla swojego faceta). Teraz jak kupuje i patrze, mysle sobie - pewnie powie ze mu sie nie podoba, a ja i tak biorę jesli dla mnie jest extra. Planuje swoj czas po swojemu, nie patrze, nie wyczekuje czy np wstanie wcześniej kiedy nie idzie do pracy, tylko biore dziecko i jade gdzie chce. Nie zapatruje sie, ze moze on cos wymyśli i spedzimy czas razem. Robie co chce, nie moge sie doczekac wiosny i lata. Czuje duzo pozytywnej energii. Jak znikam z domu na dluzej z synkiem, to on zawsze dzwoni raz lub dwa i pyta niby pod pretekstem czy jade do sklepu bo cos potrzebuje. Ale zawsze pyta gdzie jestesmy, kiedy wrócimy. Nigdy nie byl zaborczy i nie zabranial mi wyjsc, ale chyba czuje ze mu sie wymykam.
Zaczelam tez odnawiac kontakty ze znajomymi. Kiedys czytałam, ze ofiary same izoluja sie od znajomych, przyjaciol. U mnie poniekad tez tak bylo, wolalam siedziec z nim w domu, niz chodzić na kawe z kolezankami. Teraz az mam ochote pospotykac sie z ludzmi, zmienic otoczenie. Robie sobie salatki, jem zdrowo. To wszystko dzięki radom, otrzymanym od Was w tym temacie. Wiem, ze musze inwestowac w siebie, skupic sie na sobie i dziecku. Odstresowac. I to NAPRAWDĘ DZIALA
![]()
Staram sie tez nie wdawac w zbedne dyskusje z nim, zeby nie doprowadzać do klotni, zeby byl spokoj w domu (mialam odruchowo ochote napisać "zeby nie prowokować" ale to przeciez nie ja prowokuje, musze sie tego nauczyc).
Czesto milcze, to troche dziala. Mysle, ze jakos z nim wytrzymam az do momentu, kiedy będę gotowa. Ale ostatnio tak sobie pomyslalam, ze jesli zrobilby jakas awanture, to nie bede na nic ani na nikogo patrzec i wezwe policje i uruchomie tu procedurę. Pojde za impulsem i skończę to w jeden dzień.Powiedzcie mi, czy Wasi faceci tez probowali odsunąć Was od rodziny? O ile znajomych nigdy mi nie wybieral ani nie ingerowal, to gdzies z rok, dwa lata temu zaczal sie bardzo czepiac mojej najbliższej rodziny. Nieraz sie o to posprzeczalismy, bo dla mnie wygladalo, jakby chcial, zeby mnie z nimi skłocic, zebym miała o nich zle zdanie. Nieraz mowil troche prawde, ale przewaznie to bylo takie naskakiwanie np na mame czy rodzenstwo, ze oni tacy albo tacy, ze robia tak albo tak. I godzinami potrafił w kolko walkowac jedno.i to samo, powtarzal sie jak nakręcony. Potem tlumaczyl, ze nie chce nas sklocic, tylko zebym sobie uswiadomila niektore rzeczy.
Jak tak teraz o tym pomysle, to moze dlatego, ze kiedy urodzilo nam sie dziecko i on bardzo malo sie angazowal w opieke i wychowanie, ja nieraz grozilam ze wroce do domu (rodzinnego) bo tam mam pomoc i wsparcie, dobre rady, a nie wyrzuty. Ze zabiorę dziecko i wyjade. On sie o to mocno wsciekal, zawsze wrzeszczal, ze "tu jest moj dom", a ja na to, ze dom jest tam, gdzie milosc i spokoj, stabilizacja. Raz to powiedzialam, o milosci, kilka minut po tym jak uderzyl mnie w twarz, to wrzeszczal, ze on mnie kocha ale to ja go doprowadzam do szalu, ze to moja wina. Aha i zawsze wypieral, ze mnie uderzył. Twierdził, kiedy? Cos ty serio? To nie bicie, inne kobiety to dopiero dostaja wpier... i moze stąd ta.jego nienawisc do mojej rodziny, bo wie, ze ja w nich mam oparcie i w razie czego oni zawsze mnie przyjmą.
Oczywiście że chciał mnie sklocic. Bez przerwy się czepiał mojej mamy brata babci. Przeszkadzało mu pomimo że go nie było w domu ze rozmawiam przez telefon. Dzwonił wtedy co chwilę jak szalony jak miałam zajęte a potem mówił że wiecznie z kimś rozmawiam... Tylko że on wiecznie miał coś do załatwienia i go nie było to co miałam gadać do ścian.. Też potrzebowałam kontaktu z człowiekiem i rozmowy. Koleżanki moje wszystkie to ku... Wszystkie mi zazdroszczą jego.... Tak wiem żałosne wszystkie nas chcą sklucic a wogole to najbliższa moja przyjaciółka podobno mu sex proponowała jak kiedyś zostali sami.
mój nie, czasem tam coś gadaliśmy ale nie przeciwstawiał mnie. prędzej mój eks, który wielce radził moim braciom jak mają się zachowywac i prawił mądrości. Obecny tego nie robi, nie wtrąca się, robi to na tyle ile może.
Aaannaaa napisał/a:Mialam ostatnio dolek, jak pisałam o dziecku. Ale to chyba normalne (nie przeszlo mi przez mysl zeby z nim zostac). Zreszta regularnie potwierdza swoim zachowaniem, ze to nie ma sensu.
Powiem Wam tez dziewczyny, ze serio wzielam sie za siebie. Cwicze z synkiem, tanczymy kiedy go nie ma (a czasem nawet jak jest), sluchamy duzo muzyki, chodzimy na dlugie spacery w pogodniejsze dni.
Kupilam sobie ostatnio super sole do kąpieli i mocze sie w wannie wieczorami, to naprawde daje kopa energii! Lepiej tez spie dzieki temu. Polecam! Ostatnio weszlam do wanny zaplakana po jednym ze swoich postow, a po 20min kąpieli zaczelam sama do siebie sie smiac. Kupilam sobie ekstra ciuch na poprawe humoru. Zabawne, ale nieraz kupując ubrania zastanawialam sie czy jemu sie to bedzie podobalo (chcialam wygladac ladnie dla swojego faceta). Teraz jak kupuje i patrze, mysle sobie - pewnie powie ze mu sie nie podoba, a ja i tak biorę jesli dla mnie jest extra. Planuje swoj czas po swojemu, nie patrze, nie wyczekuje czy np wstanie wcześniej kiedy nie idzie do pracy, tylko biore dziecko i jade gdzie chce. Nie zapatruje sie, ze moze on cos wymyśli i spedzimy czas razem. Robie co chce, nie moge sie doczekac wiosny i lata. Czuje duzo pozytywnej energii. Jak znikam z domu na dluzej z synkiem, to on zawsze dzwoni raz lub dwa i pyta niby pod pretekstem czy jade do sklepu bo cos potrzebuje. Ale zawsze pyta gdzie jestesmy, kiedy wrócimy. Nigdy nie byl zaborczy i nie zabranial mi wyjsc, ale chyba czuje ze mu sie wymykam.
Zaczelam tez odnawiac kontakty ze znajomymi. Kiedys czytałam, ze ofiary same izoluja sie od znajomych, przyjaciol. U mnie poniekad tez tak bylo, wolalam siedziec z nim w domu, niz chodzić na kawe z kolezankami. Teraz az mam ochote pospotykac sie z ludzmi, zmienic otoczenie. Robie sobie salatki, jem zdrowo. To wszystko dzięki radom, otrzymanym od Was w tym temacie. Wiem, ze musze inwestowac w siebie, skupic sie na sobie i dziecku. Odstresowac. I to NAPRAWDĘ DZIALA
![]()
Staram sie tez nie wdawac w zbedne dyskusje z nim, zeby nie doprowadzać do klotni, zeby byl spokoj w domu (mialam odruchowo ochote napisać "zeby nie prowokować" ale to przeciez nie ja prowokuje, musze sie tego nauczyc).
Czesto milcze, to troche dziala. Mysle, ze jakos z nim wytrzymam az do momentu, kiedy będę gotowa. Ale ostatnio tak sobie pomyslalam, ze jesli zrobilby jakas awanture, to nie bede na nic ani na nikogo patrzec i wezwe policje i uruchomie tu procedurę. Pojde za impulsem i skończę to w jeden dzień.Powiedzcie mi, czy Wasi faceci tez probowali odsunąć Was od rodziny? O ile znajomych nigdy mi nie wybieral ani nie ingerowal, to gdzies z rok, dwa lata temu zaczal sie bardzo czepiac mojej najbliższej rodziny. Nieraz sie o to posprzeczalismy, bo dla mnie wygladalo, jakby chcial, zeby mnie z nimi skłocic, zebym miała o nich zle zdanie. Nieraz mowil troche prawde, ale przewaznie to bylo takie naskakiwanie np na mame czy rodzenstwo, ze oni tacy albo tacy, ze robia tak albo tak. I godzinami potrafił w kolko walkowac jedno.i to samo, powtarzal sie jak nakręcony. Potem tlumaczyl, ze nie chce nas sklocic, tylko zebym sobie uswiadomila niektore rzeczy.
Jak tak teraz o tym pomysle, to moze dlatego, ze kiedy urodzilo nam sie dziecko i on bardzo malo sie angazowal w opieke i wychowanie, ja nieraz grozilam ze wroce do domu (rodzinnego) bo tam mam pomoc i wsparcie, dobre rady, a nie wyrzuty. Ze zabiorę dziecko i wyjade. On sie o to mocno wsciekal, zawsze wrzeszczal, ze "tu jest moj dom", a ja na to, ze dom jest tam, gdzie milosc i spokoj, stabilizacja. Raz to powiedzialam, o milosci, kilka minut po tym jak uderzyl mnie w twarz, to wrzeszczal, ze on mnie kocha ale to ja go doprowadzam do szalu, ze to moja wina. Aha i zawsze wypieral, ze mnie uderzył. Twierdził, kiedy? Cos ty serio? To nie bicie, inne kobiety to dopiero dostaja wpier... i moze stąd ta.jego nienawisc do mojej rodziny, bo wie, ze ja w nich mam oparcie i w razie czego oni zawsze mnie przyjmą.
Oczywiście że chciał mnie sklocic. Bez przerwy się czepiał mojej mamy brata babci. Przeszkadzało mu pomimo że go nie było w domu ze rozmawiam przez telefon. Dzwonił wtedy co chwilę jak szalony jak miałam zajęte a potem mówił że wiecznie z kimś rozmawiam... Tylko że on wiecznie miał coś do załatwienia i go nie było to co miałam gadać do ścian.. Też potrzebowałam kontaktu z człowiekiem i rozmowy. Koleżanki moje wszystkie to ku... Wszystkie mi zazdroszczą jego.... Tak wiem żałosne
wszystkie nas chcą sklucic a wogole to najbliższa moja przyjaciółka podobno mu sex proponowała jak kiedyś zostali sami.
Identyczne sytuację u mnie z tym telefonem. I zawsze wrzeszal, że znowu twoja matka dzwoniła do ciebie! Zawsze wtedy kiedy ją chcę się do ciebie dodzwonić to ty rozmawiasz z matką. Normalnie śmiech na sali. To mam od nikogo nie odbierać bo przecież pan mąż może w każdej chwili zadzwonić i łącze musi być puste. Hahaha. Z tym telefonem to u nas w ogóle jazda, bo przecież jak On dzwoni to muszę odebrać bez względu na wszystko. A jak on nie odbiera to oczywiście nie mógł bo miał ważną sprawę. Jak oddzwonię to najpierw słyszę wyzwiska i wrzaski po co mi ten telefon skoro go nie odbieram. To taka wirtualna smycz.
Oczywiście że chciał mnie sklocic. Bez przerwy się czepiał mojej mamy brata babci. Przeszkadzało mu pomimo że go nie było w domu ze rozmawiam przez telefon. Dzwonił wtedy co chwilę jak szalony jak miałam zajęte a potem mówił że wiecznie z kimś rozmawiam... Tylko że on wiecznie miał coś do załatwienia i go nie było to co miałam gadać do ścian.. Też potrzebowałam kontaktu z człowiekiem i rozmowy. Koleżanki moje wszystkie to ku... Wszystkie mi zazdroszczą jego.... Tak wiem żałosne
wszystkie nas chcą sklucic a wogole to najbliższa moja przyjaciółka podobno mu sex proponowała jak kiedyś zostali sami.
Identyczne sytuację u mnie z tym telefonem. I zawsze wrzeszal, że znowu twoja matka dzwoniła do ciebie! Zawsze wtedy kiedy ją chcę się do ciebie dodzwonić to ty rozmawiasz z matką. Normalnie śmiech na sali. To mam od nikogo nie odbierać bo przecież pan mąż może w każdej chwili zadzwonić i łącze musi być puste. Hahaha. Z tym telefonem to u nas w ogóle jazda, bo przecież jak On dzwoni to muszę odebrać bez względu na wszystko. A jak on nie odbiera to oczywiście nie mógł bo miał ważną sprawę. Jak oddzwonię to najpierw słyszę wyzwiska i wrzaski po co mi ten telefon skoro go nie odbieram. To taka wirtualna smycz. Tekst, że wszystkie moje koleżanki są głupie też słyszałam.
O tak, on dzwoni musi byc odebrane, po co ci telefon. Kiedys patrzę, a tam 10 nieodebranych, oddzwaniam w nerwach, a ten sie drze ze mnie potrzebowal. Pytam co sie dzieje, mowi ze nic rzuca sluchawka. On nieraz ma pol dnia nieswiadomie wyciszone dzwonki i jest ok. U mnie tez pretensje o telefony do domu, nasmiewa sie, ze rozmawiamy o tym kto dzis bąka puscil, a kto nie itp bo przeciez o czym można rozmawiać z rodzina 2-3 razy w tygodniu. Porazka.
O tak, on dzwoni musi byc odebrane, po co ci telefon. Kiedys patrzę, a tam 10 nieodebranych, oddzwaniam w nerwach, a ten sie drze ze mnie potrzebowal. Pytam co sie dzieje, mowi ze nic rzuca sluchawka. On nieraz ma pol dnia nieswiadomie wyciszone dzwonki i jest ok. U mnie tez pretensje o telefony do domu, nasmiewa sie, ze rozmawiamy o tym kto dzis bąka puscil, a kto nie itp bo przeciez o czym można rozmawiać z rodzina 2-3 razy w tygodniu. Porazka.
Eh, znam to. Bo akurat jemu dany moment nie pasuje. A jeśli nawet musial rozmawiać, trzeba się drzec? Strasznie się człowiek wtedy czuje. Jak popychadlo, takie przepraszam że żyję.
Najbardziej szokujące jest nie podobieństwo miedzy waszymi sytuacjami, wszystkich spraw jak wasze sa dziesiątki tysięcy i sa one identyczne. Szokujące jest to ze za każdym razem:
- fundujecie dzieciakowi psychiczne piekło "bo on się tak dobrze dogadujemy z tatuażem" tworząc kolejnego potwora dla innej kobiety,
- u was zawsze jest "inaczej" i wasz misio z pewnością się zmieni,
- nic a n8c nie uczucie się na błędach innych kobiet, które już przez to przeszły.
W samo sedno. Nie wiem co takimi kobietkami kieruje, naiwność czy głupota.i jeszcze tracą godziny życia na rozkminianie i wypisywanie eleboratow o tych facecikach. Zamiast zająć się sobą, dziećmi, odnaleźć dobre życie.
177 2019-02-09 09:31:49 Ostatnio edytowany przez Tonia80 (2019-02-09 09:46:08)
jaanna idź wylewać swój jad gdzie indziej, filozofko od siedmiu mądrości. Jak nie rozumiesz tematu to się nie wypowiadaj.
Jaki jad? Po prostu tego się nie da czytać. Jesteście normalne? Tracicie czas na rozmyślania o tych miernych facecikach, pozwalacie się traktować gorzej niż psy, wasze dzieci na to patrzą. Zamiast odseparować się definitywnie i zmienić życie na lepsze.
Jaki jad? Po prostu tego się nie da czytać. Jesteście normalne? Tracicie czas na rozmyślania o tych miernych facecikach, pozwalacie się traktować gorzej niż psy, wasze dzieci na to patrzą. Zamiast odseparować się definitywnie i zmienić życie na lepsze.
To nie czytaj, po co czytasz? Sprawia ci to najwyraźniej frajdę.
Nie tobie mowic co mam czytac. A tam gdzie dzieciom dzieje sie krzywda nalezy interweniowac. Bo to ze wy sobie pozwalacie na takie zycie to nie tylko wasz problem. Bo wasze dzieci na tym cierpia
Nie tobie mowic co mam czytac. A tam gdzie dzieciom dzieje sie krzywda nalezy interweniowac. Bo to ze wy sobie pozwalacie na takie zycie to nie tylko wasz problem. Bo wasze dzieci na tym cierpia
A czytaniem pomożesz, brawo ty
A ty swoim pisaniem i rozmyslaniem nad swoim pseudomezem sobie pomozesz? Pocieszacie sie ze inne maja gorzej?
Dziewczyny ignorujemy tego trolla.
Ty ignorujesz fakty a nie "trolla". Widac tak ci wygodniej.
Ty ignorujesz fakty a nie "trolla". Widac tak ci wygodniej.
Oj chyba jednak ironia to była w moim temacie. Cieszę się, że jesteś taka silna psychicznie i masz udane życie. Gdyby każda takie miala, nie byłoby takiego forum i takich tematów. Każdy jest inny.
186 2019-02-09 11:08:15 Ostatnio edytowany przez jaanna (2019-02-09 11:15:19)
Nie mam udanego zycia ale nie pozwalam się bic i poniżać. Nie pozwoliłabym tez aby moje dzieci cierpiały i były świadkiem takich akcji jak Twoje
edit- w tym watku to dzieci Aaannaaa sa swiadkami piekiełka, brawo dla tej mamy
187 2019-02-09 11:25:58 Ostatnio edytowany przez Aaannaaa (2019-02-09 11:29:18)
Janna przeczytaj wszystkie posty w tym temacie. Przeczytaj forum niebieskiej linii o przemocy. Jak sie doedukujesz, to przyjdz tu i napisz czy zrozumialas mechanizm i czy juz wiesz jak sie z tego wychodzi i po co my tu jesteśmy. Uwierz, ja tez bym wolała spakowac sie i odejsc. Ale wierz mi, ze nie mam zamiaru ponosić konsekwencji innego rodzaju związanych z podjęciem impulsywnej decyzji.
Pewnie nie doczytalas, ale ja przyszlam tu z nadzieja, ze da sie wyleczyc terapia mojego faceta. Poprzez to."pisanie i rozmyslanie" tutaj uswiadomilam sobie, ze trzeba sie wziąć w garsc i wiać.
Co robisz jak masz problem? Zalisz sie komus? Szukasz pomocy i porady, wsparcia? My tez. Pisalam kilka postow wcześniej jak wiele mi to daje. Nie oceniaj proszę przez pryzmat niewiedzy, mnie tez kiedys takie baby jak my denerwowaly. Myślałam sobie po co one trwaja przy takich facetach, jak slyszalam o przemocy nawet psychicznej w tv. Potem sama wpadlam w sidla. Uważam, ze jeśli choćby jedna kobieta poprzez to pisanie na tym forum uwolnila sie od przemocowca, to bardzo duzo. A jest ich znacznie więcej.
Tonia sklada wniosek o rozwod, ja szykuje wszystko przed odejsciem, zalatwiam formalnosci. Z kim mam o tym pogadac w międzyczasie? Kolezanka, która tego nie doswiadczyla, nigdy tego nie zrozumie jak dziewczyny tu, nie doradzi.
I po pierwsze nie mam dzieci, tylko dziecko. Widac ze nie czytałaś tematu. Od miesiaca poczynilam wielkie kroki w swojej sprawie. Ach przepraszam, nie czytalas tematu. Po drugie patrz wyzej. Dobrze, ze Ty jesteś taka idealna i wszechwiedzaca. Swiat by umarl gdyby nie tacy ludzie jak Ty, az strach sie bac. Tak dobrze ze jestes ciotko dobra rada.
"Nie chce fundowac dziecku traumy, chce zeby sie to odbylo bezboleśnie dla dziecka, niech nic nie widzi."
TERAZ fundujesz dziecku mega traumę.
ono WSZYSTKO CZUJE.przestań zasłaniać się dobrem dwulatka, robiąc mu krzywdę.
ma ojca psychola, okaż normalność i zaopiekuj się nim, uciekając stamtąd!
W punkt. Ale te Panie będa sie zasłaniac DOBREM DZIECKA - bo TYLKO kilka razy usłyszało jak tato krzyczy na mame albo ją opluł..
Co do reszty to zal komentowac.
Przyklaskuje postom z konkretna pomoca ale rozkminianie "ofiar" co szanowny maz lubi, czego nie lubi, co zrobił, czego nie zrobił, czy krzyczy mniej czy bardziej czy opluł raz czy "trzasnał mnie w łeb" - to STRATA CZASU- a w kilku watkach na tym skupiają sie autorki
Nie mam udanego zycia ale nie pozwalam się bic i poniżać. Nie pozwoliłabym tez aby moje dzieci cierpiały i były świadkiem takich akcji jak Twoje
edit- w tym watku to dzieci Aaannaaa sa swiadkami piekiełka, brawo dla tej mamy
Joanno naprawdę Ci zazdrościmy, że masz udane życie. Obyś zawsze była tak mądra. Ja też kiedyś nie rozumiałam jak można dać się źle traktować? Życie weryfikuje niektóre nasze słowa szybciej niż nam się wydaje. Nie życzę Ci oczywiście żebyś kiedyś znalazła się w takiej sytuacji bo mogłabyś nie mieć tyle odwagi co Anna czy Tonia... Póki co nie masz zielonego pojęcia o temacie w jakim zabierasz głos. Nie ma się co dziwić dla osób które nie wpadły w ten krąg jest to tak abstrakcyjne jak wycieczka na Marsa dla mnie. I ja w temacie wycieczek na Marsa nie udzielam się..
Kolejna z syndromem ofiary.
mam nadzieje że swoich dzieci nie naraziłas na piekiełko.
Nigdy nie zrozumiem jak można psuć zycie własnym dzieciom- bo co robicie ze swoim i na co się zgadzacie to macie ale dzieci z takich rodzin powinny byc zabierana skoro matka nie potrafi ich uchornic przed rodzinnym piekiełkiem bo jest za słaba żeby z tego sie wyrwac. Pozniej tragedie bo szanowny tatuś w końcu pobił dziecko.
Rozkminiamy bo pokazuje to jak schematyczne są to działania. Piszemy co się stało by potem wrócić do tego i przeczytać w trakcie miesiąca miodowego że kilka dni temu była taka akcja. Przyznajemy się przed samą sobą że jest źle. Wspieramy w podjęciu decyzji o rozstaniu. Ja już się rozstałam kilka miesięcy temu. Dziewczyny lada moment to zrobią. Nie musisz tego czytac. Między innymi przez takie ciocie dobre jak Ty kobiety wstydzą się przyznać do tego co je spotkało bo wina obarcza się ofiarę.
Hej dziewczyny, przeczytajcie temat tej Jaanny. Zdrada emocjonalna. Sama napisala, ze byly u niej wyzwiska i SZARPANINA (!). Jakby tak poczytac dokladniej, to jedzie na tym samym wozku co my, dwulicowa zakompleksiona kobieta.
Taka silna, taka odwazna, a nie ma odwagi odejsc od męża, ktory pewnie jej juz nie kocha, skoro potrafil dopuścić sie zdrady emocjonalnej.
Nie bede tego komentowac ani znizac sie do jej poziomu, jest zraniona i zakompleksiona. Probuje wyzyc sie na nas. Wiesz co Jaanno, tak samo moglabym powiedziec, ze gdyby moj facet zrobilby mi to, co Tobie, nie bylabym z nim.
Zakoncz więc swoją płytką dyskusje w tym temacie, ze jestesmy glupie ze sie z nimi zwiazalysmy to my juz wiemy. Teraz robimy krok do przodu. A Ty... ? Robisz cos, zeby byc szczesliwa i zakończyć toksyczny zwiazek? Sama sobie odpowiedz.
193 2019-02-09 12:15:49 Ostatnio edytowany przez jaanna (2019-02-09 12:18:00)
Hej dziewczyny, przeczytajcie temat tej Jaanny. Zdrada emocjonalna. Sama napisala, ze byly u niej wyzwiska i SZARPANINA (!). Jakby tak poczytac dokladniej, to jedzie na tym samym wozku co my, dwulicowa zakompleksiona kobieta.
Taka silna, taka odwazna, a nie ma odwagi odejsc od męża, ktory pewnie jej juz nie kocha, skoro potrafil dopuścić sie zdrady emocjonalnej.
Nie bede tego komentowac ani znizac sie do jej poziomu, jest zraniona i zakompleksiona. Probuje wyzyc sie na nas. Wiesz co Jaanno, tak samo moglabym powiedziec, ze gdyby moj facet zrobilby mi to, co Tobie, nie bylabym z nim.
Zakoncz więc swoją płytką dyskusje w tym temacie, ze jestesmy glupie ze sie z nimi zwiazalysmy to my juz wiemy. Teraz robimy krok do przodu. A Ty... ? Robisz cos, zeby byc szczesliwa i zakończyć toksyczny zwiazek? Sama sobie odpowiedz.
Gdybys dokładnie czytała to wiedziałabys że się rozstałam i jestem w separacji i ze to JA szarpałam meza za to co zrobił. Więc sie nie wybielaj bo moje dzieci nie widziały i nie przezyły tego piekła co Twoje. A tylko o to mi chodzi- o Wasza zgode na piekło dzieci
I tez moja droga uważam że mąz mnie nie kochał- nie mozna kochac i zdradzać choć wiele kobiet tłumaczy takie zachowania męzusiow i większosc z nich wybacza.
Natomiast jak nazwać uczucia jakimi darzy cie twoj maz??.. zdrada przy tym to pikus bo nikt nie ma prawa wyzywac cie od debila, krzyczec spier laj i pluc na ciebie przy dziecku. Zero godności.
Kolejna z syndromem ofiary.
mam nadzieje że swoich dzieci nie naraziłas na piekiełko.
Nigdy nie zrozumiem jak można psuć zycie własnym dzieciom- bo co robicie ze swoim i na co się zgadzacie to macie ale dzieci z takich rodzin powinny byc zabierana skoro matka nie potrafi ich uchornic przed rodzinnym piekiełkiem bo jest za słaba żeby z tego sie wyrwac. Pozniej tragedie bo szanowny tatuś w końcu pobił dziecko.
Nie czytałam Twojego tematu, widziałam tylko tytuł. Ale jeśli jesteś w swoim związku tak zgorzkniala jak w swoich wypowiedziach tutaj, to nie ma się co dziwić, że masz problemy małżeńskie.
Dziewczyny chyba mają na myśli, że nie da od razu się spakować i wyjść, zabierając dziecko, jesli facet bije to często kobieta boi się że zrobi jej albo dziecku krzywdę. Ze jak zrobi to spontaniczni, to może nie wyjść z tego cała. Więc może postaraj się zrozumieć, że nie da się tak w każdej sytuacji, szczególnie, że niektóre z nas nie są w kraju, oddalone od rodziny lub wcale jej nie mają.
Kolejna z syndromem ofiary.
mam nadzieje że swoich dzieci nie naraziłas na piekiełko.
Nigdy nie zrozumiem jak można psuć zycie własnym dzieciom- bo co robicie ze swoim i na co się zgadzacie to macie ale dzieci z takich rodzin powinny byc zabierana skoro matka nie potrafi ich uchornic przed rodzinnym piekiełkiem bo jest za słaba żeby z tego sie wyrwac. Pozniej tragedie bo szanowny tatuś w końcu pobił dziecko.
Coś racji jest w twoich postach ale z takim podejściem nikomu nie pomożesz, dodatkowe opluwanie nie działa determinująco dla kobiety. Potrzeba im wsparcia żeby mogły wyjść z takiego związku.
a nie pomyślałas, że twoja duma i buta pchały twojego męża w te zdrady? Szukał ciepłych miłych kobiet a nie faceta w spódnicy, gestapowca. Z twoich postów wieje właśnie butą i przeświadczeniem, że jesteś najwspanialszą i najmądrzejszą osobą.