Moja spowiedź - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja spowiedź

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 253 ]

131

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja jestem wolna (czy fajna to zależy) smile
UWAGA: to nie jest autoreklama jakby co (z resztą kto inny mi teraz zaprząta głowę).

John, może się jednak kręci gdzieś w pobliżu jakaś, której nie zauważasz?

Czyli już wolna nie jesteś tongue

Jestem, bo i tak nic z tego nie będzie.  Muszę go tylko z myśli wywalić; )

To jesteś tak samo wolna jak i ja tongue

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

Czyli już wolna nie jesteś tongue

Jestem, bo i tak nic z tego nie będzie.  Muszę go tylko z myśli wywalić; )

To jesteś tak samo wolna jak i ja tongue

Racja big_smile
I ta "twoja" i ten "moj" co mi siedzi w głowie obydwoje mają wspólny mianownik,  nie chcą nas smile

133 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2019-05-03 15:28:50)

Odp: Moja spowiedź

Dzisiaj tak mi się to wyświetliło...

134

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Ja jestem wolna (czy fajna to zależy) smile
UWAGA: to nie jest autoreklama jakby co (z resztą kto inny mi teraz zaprząta głowę).

John, może się jednak kręci gdzieś w pobliżu jakaś, której nie zauważasz?

Czyli już wolna nie jesteś tongue

Jestem, bo i tak nic z tego nie będzie.  Muszę go tylko z myśli wywalić; )

No nie, znowu zajęty?

135

Odp: Moja spowiedź
anderstud napisał/a:
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

Czyli już wolna nie jesteś tongue

Jestem, bo i tak nic z tego nie będzie.  Muszę go tylko z myśli wywalić; )

No nie, znowu zajęty?

Gorzej, to wciąż ten sam. (Jest dalszy ciąg,  ale nie będę przecie tu publicznie pisac);)
Jestem bardzo stała,  jak mi już ktoś wpadnie w oko, to klękajcie  narody. Ech.

136

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:

Gorzej, to wciąż ten sam. (Jest dalszy ciąg,  ale nie będę przecie tu publicznie pisac);)
Jestem bardzo stała,  jak mi już ktoś wpadnie w oko, to klękajcie  narody. Ech.

To co mi tu kłamiesz, żeś wolna itp, Ty krętaczko tongue

137

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Gorzej, to wciąż ten sam. (Jest dalszy ciąg,  ale nie będę przecie tu publicznie pisac);)
Jestem bardzo stała,  jak mi już ktoś wpadnie w oko, to klękajcie  narody. Ech.

To co mi tu kłamiesz, żeś wolna itp, Ty krętaczko tongue

Bo to prawda. To nie mój mąż,  ani chłopak,  ani facet,  ani narzeczony, ani konkubent. .. My się tylko znamy.:)

138

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

Gorzej, to wciąż ten sam. (Jest dalszy ciąg,  ale nie będę przecie tu publicznie pisac);)
Jestem bardzo stała,  jak mi już ktoś wpadnie w oko, to klękajcie  narody. Ech.

To co mi tu kłamiesz, żeś wolna itp, Ty krętaczko tongue

Bo to prawda. To nie mój mąż,  ani chłopak,  ani facet,  ani narzeczony, ani konkubent. .. My się tylko znamy.:)

Tak jak moja Ex.

139

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

To co mi tu kłamiesz, żeś wolna itp, Ty krętaczko tongue

Bo to prawda. To nie mój mąż,  ani chłopak,  ani facet,  ani narzeczony, ani konkubent. .. My się tylko znamy.:)

Tak jak moja Ex.

To nie jest mój ex.
Tylko się znamy. wink

140

Odp: Moja spowiedź

Tylko się znamy. To nie jest tak jak myślisz smile

141

Odp: Moja spowiedź
anderstud napisał/a:

Tylko się znamy. To nie jest tak jak myślisz smile

Nie nie, bo widzę,  że się wkradł nieporozumienie.  To nie mój ex, nie mój obecny,  ani narzeczony itd.
Tylko się znamy i rozmawiamy. I tyle.

142

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:

To nie jest mój ex.
Tylko się znamy. wink

A co to za różnica?

143

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

To nie jest mój ex.
Tylko się znamy. wink

A co to za różnica?

No znacząca. Ex To ex,  a znajomy to znajomy.
Chociaż na jedno wychodzi, bo z tego i z tego nic nie ma smile

144 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-05-03 19:49:10)

Odp: Moja spowiedź
rossanka napisał/a:
john.doe80 napisał/a:
rossanka napisał/a:

To nie jest mój ex.
Tylko się znamy. wink

A co to za różnica?

No znacząca. Ex To ex,  a znajomy to znajomy.
Chociaż na jedno wychodzi, bo z tego i z tego nic nie ma smile

To czemu stawiasz się za wzór wolnej? Mentalnie jesteś gorzej uwikłana ode mnie. Moja jeszcze w lutym pisała, że mnie kocha.

145

Odp: Moja spowiedź

Fajnie, ale nie piszcie o tym tutaj.

146

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

Fajnie, ale nie piszcie o tym tutaj.

Właśnie,  niepotrzebny offtop.
To twój wątek.

147

Odp: Moja spowiedź

na off-topic zapraszam do mnie jakby co;)john.doe80 Ciebie dawno nie było:D

Burzowy napisał/a:

A chooj, jednak się wycofuję. Niepotrzebnie brałem to do siebie. Dziś wiem dużo więcej i wiem, że mojej winy w tym wszystkim było mniej niz początkowo sądziłem. Problemem może był sam plan na życie. Ogólnie powiedziałbym, ze w kobiecych głowach dzieją się dwa swiaty i same tego nie ogarniaja. Także dziękuję za wszystkie wiadomości na prv, niektóre konwersacje dalej będę kontynuowal, ale na związkach stawiam krzyżyk, bezpowrotnie. Doradzać w tych kwestiach w dawny sposób zatem też juz nie ma sensu, ale jakaś tam aktywność na forum pozostanie.

czyli żadnych związków ani relacji z dziewczynami, w ogóle?:)

148

Odp: Moja spowiedź

Jak ma go to tylko wkurzać to po co mu to

149

Odp: Moja spowiedź

Zbyt idealistyczne i romantyczne podejście do spraw związkowych może spowodować bolesne "zderzenie się ze ścianą".

150

Odp: Moja spowiedź

Taka mała dygresja o byciu singlem, z wyboru takim zostałem i są chwile kiedy jest pięknie, nowe kobiety, randki, fajne szalone wyjazdy, mniej lub bardziej odjechany seks, ale wszystko zaczyna być maszynowo powtarzalne. Kobiety choć różne w krótkim okresie czasu zachowują się podobnie, zaczyna być nudno odbywać 101 raz pierwszą randkę, grać swoją rolę, być kimś kogo one oczekują i nie jest to wrażliwa osobowość, o intelektualnych fundamentach, szukająca czegoś więcej...

Za pół godziny ma przyjechać do mnie moja koleżanka która przecież nie przyjedzie do mnie w dresie i nie walnie się ze mną na kanapie i obejrzy infinity war w 3d... tzn. pewnie jak ją poproszę... ale raczej liczy, że mnie inaczej pocieszy... a jeśli już to wyjdę na infantylnego ... impotenta marnującego taką okazję... piszę to trochę z żalu bo naprawdę chciałbym inną rolę w życiu pełnić.

Więc " be careful what you wish for "

151

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:

Za pół godziny ma przyjechać do mnie moja koleżanka która przecież nie przyjedzie do mnie w dresie i nie walnie się ze mną na kanapie i obejrzy infinity war w 3d... tzn. pewnie jak ją poproszę... ale raczej liczy, że mnie inaczej pocieszy... a jeśli już to wyjdę na infantylnego ... impotenta marnującego taką okazję... piszę to trochę z żalu bo naprawdę chciałbym inną rolę w życiu pełnić.

Chwalisz się, czy żalisz ? Niby brzmisz jakbyś się poświęcał korzystając z tego "pocieszania, ale w mojej ocenie raczej kokietujesz. Mnie się wydaje, ze gdyby chodziło jedynie o wspólne oglądanie filmu to zaprosiłbyś do siebie koleżankę kinomankę, a nie nimfomankę... która liczy... wink

Od zawsze zastanawia mnie fakt, że  dorośli ludzie nie potrafią się komunikować wprost. Czy to byłaby jakaś ujma na honorze gdybyś jasno określił swoje potrzeby i otwarcie powiedział, że zapraszasz koleżankę jedynie na wspólny seans, albo żeby zjeść kolację w miłym towarzystwie ?  Czasami człowiek potrzebuje z kimś jedynie "pobyć" albo zwyczajnie pogadać od serca, bo dusza boli.  Nie wydaje mi się, żeby to były jakieś "dziwne" potrzeby. Zresztą jakie w ogóle ma znaczenie fakt, co sobie ktoś pomyśli ?

152 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-05-07 10:01:17)

Odp: Moja spowiedź
Volver napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

Za pół godziny ma przyjechać do mnie moja koleżanka która przecież nie przyjedzie do mnie w dresie i nie walnie się ze mną na kanapie i obejrzy infinity war w 3d... tzn. pewnie jak ją poproszę... ale raczej liczy, że mnie inaczej pocieszy... a jeśli już to wyjdę na infantylnego ... impotenta marnującego taką okazję... piszę to trochę z żalu bo naprawdę chciałbym inną rolę w życiu pełnić.

Chwalisz się, czy żalisz ? Niby brzmisz jakbyś się poświęcał korzystając z tego "pocieszania, ale w mojej ocenie raczej kokietujesz. Mnie się wydaje, ze gdyby chodziło jedynie o wspólne oglądanie filmu to zaprosiłbyś do siebie koleżankę kinomankę, a nie nimfomankę... która liczy... wink

Od zawsze zastanawia mnie fakt, że  dorośli ludzie nie potrafią się komunikować wprost. Czy to byłaby jakaś ujma na honorze gdybyś jasno określił swoje potrzeby i otwarcie powiedział, że zapraszasz koleżankę jedynie na wspólny seans, albo żeby zjeść kolację w miłym towarzystwie ?  Czasami człowiek potrzebuje z kimś jedynie "pobyć" albo zwyczajnie pogadać od serca, bo dusza boli.  Nie wydaje mi się, żeby to były jakieś "dziwne" potrzeby. Zresztą jakie w ogóle ma znaczenie fakt, co sobie ktoś pomyśli ?

Bardziej żalę i to Ona chciała mnie odwiedzić, powiedziałem że zapraszam na seans. Czasem kobiety też odczytują opacznie potrzeby faceta. Zgadzam się z "...Czasami człowiek potrzebuje z kimś jedynie "pobyć" albo zwyczajnie pogadać od serca, bo dusza boli" tylko ktoś kto z nami pobędzie w ciszy to skarb...

153 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-09 22:30:21)

Odp: Moja spowiedź

Będę zgłaszał następny spam nie na temat, bo i tak piszecie te same rzeczy w kilku tematach. Trzymajcie się trochę jako takiego porządku, co?

john napisał/a:

Zgodnie z tym co napisałeś każda jest w coś uwikłana, a te wolne są tak wolne, że aż szybko chce się ich pozbyć.

Coś w tym jest, ja tam już dobre kilka lat temu zauważyłem, że samotność u kobiety praktycznie nie istnieje.

john napisał/a:

Zastanawiam się na ile klucz jest taki ... brzydka Ona, brzydki On a taka piękna miłość.

Chyba nie... brzydkim laskom też zdarzało się do mnie przyczepić i oczywiście przeważnie były zajęte. Z moich obserwacji (i niczego więcej) jest tak, że jak laska 2/10 złapie chłopa, to jej ego tak wywala, że nagle ma się za super laskę. Miałem taką znajomą, która miała narzeczonego. On dość przystojny (wg opinii kobiet w otoczeniu), ona paskuda. Ale fajnie mi się z nią rozmawiało. No i zaczynała atakować... do tego mówiła, że uważa się za 7-8/10 (max 3 w najlepszym wypadku), rzucała mi zboczone/wulgarne teksty i namawiała do wiadomo czego. Po odtrąceniu jej (ale delikatnym dość) zaczęła mówić, że wie o tym, że o niej skrycie marzę big_smile. No to ją wyprowadziłem z błędu wprost. Najbliżej normalności to te najładniejsze chyba były właśnie. Tylko skoro kobiety mają 235 powodów do zdrady, a te ładne mają pewnie tylu adoratorów w ciągu miesiąca, to i tak nie utrzymasz tego, bo one się dają ponieść EMOCJOM tongue.

Gdzie jest piękna romantyczna miłość, dwoje zakochanych ludzi wzdychanie do siebie, walka z przeciwnościami...

Nie ma czegoś takiego, nie wiem dlaczego tak się stało, ale romantyczny obraz kobiety w miłości, który wplatano nam do głów to jest w 100% kłamstwo, stopniowo męski świat zaczyna to sobie uświadamiać. Ba, to faceci się zakochują w kobietach takie jakie są, a nie odwrotnie. To my jesteśmy tymi romantycznymi jak coś.

Tak więc możesz się ponabijać, że wesołe jest życie staruszka... tylko po pewnym czasie zaczynam mieć przeświadczenie, że świat/bóg/sokole oko patrzy na mnie przez krzywe zwierciadło. Zamiast dać mi jedną przeciętną dziewczynę, której uroda będzie miała to coś, daje mi masę nic nie znaczących panienek, które nawet nie znając mojego statusu materialnego "chętnie mnie poznają".

Myślę, że mamy obaj przed sobą taką samą drogę, robić swoje i liczyć że może ta następna będzie inna. Podobno nadzieja umiera ostatnia.

Moja droga to skupienie się na sobie, olewam temat związków całkowicie. Zaczyna to po prostu czynić zbyt duże spustoszenie w moim życiu i zwyczajnie mi z tym nie po drodze. Ty o sobie mówisz jak o staruszku, ja mam 26 lat i mam przerypane, bo laski w tym wieku już zaczynają mieć majaki o dzieciach big_smile. Jak nie spadnie mi sama z siebie na głowę jakaś to zdaję się na samą fizyczność.

Lucyfer666 napisał/a:

Dzisiaj tak mi się to wyświetliło...

Nawet tego nie klikam, nie oglądaj takich gówien big_smile

nudny.trudny napisał/a:

czyli żadnych związków ani relacji z dziewczynami, w ogóle?:)

Ależ skąd, nie można odrzucić relacji z prawie połową populacji big_smile. Ale związki są...nieopłacalne.

Mordimer napisał/a:

Zbyt idealistyczne i romantyczne podejście do spraw związkowych może spowodować bolesne "zderzenie się ze ścianą".

Tak, tylko w przypadku innego podejścia nie ma co mówić o związku.

John napisał/a:

Taka mała dygresja o byciu singlem, z wyboru takim zostałem i są chwile kiedy jest pięknie, nowe kobiety, randki, fajne szalone wyjazdy, mniej lub bardziej odjechany seks, ale wszystko zaczyna być maszynowo powtarzalne. Kobiety choć różne w krótkim okresie czasu zachowują się podobnie, zaczyna być nudno odbywać 101 raz pierwszą randkę, grać swoją rolę, być kimś kogo one oczekują i nie jest to wrażliwa osobowość, o intelektualnych fundamentach, szukająca czegoś więcej...

Ano to jest to o czym pisałem gdzieś wcześniej, że mnie nudzi już flirt po raz kolejny taki sam. Ciekawie to się ewentualnie robi, gdy kobieta czymś tam się wyróżnia i stanowi pewne wyzwanie, nawet zdarzyło mi się chwilowo w tym roku zgłupieć na chwilę, ale generalnie nuda. A skoro to jest tak powtarzalne, to i inne zjawiska związane z relacjami też. Muszę przyznać, że po latach właśnie takich doświadczeń jestem w stanie stwierdzić, że chyba lepiej postawić na wygląd, bo charaktery cosik zbyt zbliżone do siebie są i tak.

a jeśli już to wyjdę na infantylnego ... impotenta marnującego taką okazję... piszę to trochę z żalu bo naprawdę chciałbym inną rolę w życiu pełnić.

No i wywalone, czym tu się przejmować? To jakaś randomowa cizia ma decydować kim jesteś, czy Ty sam big_smile?

Volver napisał/a:

Od zawsze zastanawia mnie fakt, że  dorośli ludzie nie potrafią się komunikować wprost.

Nie ma i nie było nigdy na świecie kobiety, która by wprost o swoich potrzebach mówiła wprost i my jako faceci musimy się tego ewentualnie uczyć. Tak, oczywiście zaprzeczysz i w ogóle, potem jakiś tekst o niedojrzałych laskach w moim otoczeniu... tylko o tej komunikacji już wręcz się uczy tu i ówdzie. Widocznie nie jesteście w stanie i tyle, a my tego nie rozumiemy, bo to zbyt abstrakcyjne.

Volver napisał/a:

Czy to byłaby jakaś ujma na honorze gdybyś jasno określił swoje potrzeby i otwarcie powiedział, że zapraszasz koleżankę jedynie na wspólny seans

I znów się powtórzę, kobiety mają gdzieś to co on mówił. Im chodzi o WŁASNY komfort i ewentualnie ich dzieci. Mój temat jest jasny, poruszany w nim problem też. A dostałem maila z propozycją od laski, która wpasowuje się idealnie w schematy przeze mnie opisane. I napisała, bo mój temat ją zaciekawił. To gdzie tutaj ta jasna komunikacja? Widocznie obie płcie nie są się w stanie tak dobrze dogadać jak to się wydaje. Jak miałem  ~~18 lat i nie miałem żadnej poważnej relacji z kobietą jeszcze poza jakimiś bzdurkami za czasów szkolnych, to komunikowałem wprost, że interesuje mnie raczej jedna potencjalna kobieta, a nie jakieś przelotne znajomości, przygody (też mi przygoda) i takie tam. To właśnie dziewczyny reagowały na to mniej więcej tak: "aha to taki grzeczny z ciebie facet okej, imponujesz mi tym bardzo. To co, prześpisz się ze mną?". To jest ta KOMUNIKACJA.


Dobrze tak zrzucić problem z siebie, ufff. Wciąż dostaję podejrzane propozycje i widocznie tak ma być, teraz przyglądam się temu z bliższej odległości, starzeję się już to trzeba sobie zapewnić źródełko tu i tam zanim możliwości się skończą big_smile.

154

Odp: Moja spowiedź

Burzowy, generalnie możemy się spierać w nieskończoność, tylko po co ? Mnie już od dawna nie zależy na tym, żeby udowadniać innym swoje racje. Zwyczajnie wyrosłam już z tego. Każdy z nas ma za sobą takie lub inne doświadczenia życiowe  i najczęściej na bazie tych doświadczeń buduje swoje przekonania o świecie. W mojej ocenie jesteś wyjątkowo stronniczy, bo brak uważności w kontaktach międzyludzkich, czy dbałość o własny komfort nie jest jedynie domeną kobiet.  Osobiście należę do osób, które komunikują się wprost, co wcale nie oznacza, że na polu komunikacji międzyludzkiej odnoszę same sukcesy.

155

Odp: Moja spowiedź

Burzowy, a nie jest czasem tak, że obracasz się w środowisku, gdzie za normalny sposób poznawania i podtrzymywania uwagi potencjalnych partnerek uważane jest kupowanie kobietom drinków, prezentów itp? Bo z moich obserwacji wynika, że mężczyźni uważają to za szarmanckie i na miejscu, ale nie widzą, że w ten sposób najmocniej przyciągają do siebie materialistki, które tę "szarmanckość" zaczynają bez skrupułów wykorzystywać i uprawiają coś na kształt akceptowanej społecznie prostytucji. One nie myślą kroczem, tylko kalkulują, przy którym najwięcej im skapnie.

156 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-05-17 11:19:00)

Odp: Moja spowiedź

A co jeśli ktoś zbierze kwiaty na łące i wręczy dziewczynie piękny bukiet, napisze dla niej wiersz, zdobędzie ulubioną książkę swojej lubej i załatwi jej osobistą dedykację autora? Czy to tez podpadnie pod "akceptowanej społecznie prostytucji"? Gdzie jest granica?

Nie od dziś wiadomo, że erudycja i elokwencja są najlepszym afrodyzjakiem.

P.S.
Nie jest to dla mnie wyrazem skąpstwa zatrzymać się w podróży na łące i zrobić ukochanej bukiecik ze świeżo pachnących kwiatów. ( nie liczyłem na dostanie się do jej krocza - nie dlatego że nie miałem ochoty, a dlatego że auto mam nieporęczne wink

157

Odp: Moja spowiedź
taftowa napisał/a:

Burzowy, a nie jest czasem tak, że obracasz się w środowisku, gdzie za normalny sposób poznawania i podtrzymywania uwagi potencjalnych partnerek uważane jest kupowanie kobietom drinków, prezentów itp? Bo z moich obserwacji wynika, że mężczyźni uważają to za szarmanckie i na miejscu, ale nie widzą, że w ten sposób najmocniej przyciągają do siebie materialistki, które tę "szarmanckość" zaczynają bez skrupułów wykorzystywać i uprawiają coś na kształt akceptowanej społecznie prostytucji. One nie myślą kroczem, tylko kalkulują, przy którym najwięcej im skapnie.

Nie i szczerze mówiąc nie o pociąg do pieniędzy się rozchodzi.

158 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-17 12:57:50)

Odp: Moja spowiedź
john.doe80 napisał/a:

A co jeśli ktoś zbierze kwiaty na łące i wręczy dziewczynie piękny bukiet, napisze dla niej wiersz, zdobędzie ulubioną książkę swojej lubej i załatwi jej osobistą dedykację autora? Czy to tez podpadnie pod "akceptowanej społecznie prostytucji"? Gdzie jest granica?

Nie od dziś wiadomo, że erudycja i elokwencja są najlepszym afrodyzjakiem.

W sumie to ciekawe :-)
To mnie trochę prowokuje do wsadzenia kija w mrowisko, bo różnej maści badacze już dawno odkryli, że mężczyźni tam kierują swoje zasoby, gdzie jest ich zaangażowanie, więc kobiety jakoś tak „intuicyjnie” ;-) wyczuwają zainteresowanie i zaangażowanie, gdy idą za tym zasoby.
Zatem erudycja i elokwencja tutaj nie pasują mi za bardzo :-P

159

Odp: Moja spowiedź

Z dwojga objawów zainteresowania, wolałabym raczej dostać fajną, wybraną dobrze książkę, która dokładnie pokrywa się z moją pasją, niż drogą biżuterię, która została kupiona na ślepo i bez grama wglądu w to co mi się faktycznie podoba.

Jasne, że ekskluzywne prezenty są przyjemne- nie wyrzuciłabym miejscówki do spa- ale liczą się tylko wtedy, kiedy pokazują mi, że mężczyzna nie robi ich na pokaz, lecz po to by sprawić mi przyjemność, bo go interesuje co lubię.

160

Odp: Moja spowiedź

No kasą akurat kobiety się nie zdobędzie. A przynajmniej nie na wyłączność. Chociaż też jednocześnie jest to największa wartość u faceta. To jak z seksem. Niby nie jest taki ważny, ale jak go nie ma to nara.

161

Odp: Moja spowiedź
Beyondblackie napisał/a:

Jasne, że ekskluzywne prezenty są przyjemne- nie wyrzuciłabym miejscówki do spa- ale liczą się tylko wtedy, kiedy pokazują mi, że mężczyzna nie robi ich na pokaz, lecz po to by sprawić mi przyjemność, bo go interesuje co lubię.

Nom. Tak się przejawia zainteresowanie i zaangażowanie :-)

162

Odp: Moja spowiedź

...ale lepsza by była fanka czekolady niż bizuterii czy spa big_smile.

163

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

No kasą akurat kobiety się nie zdobędzie. A przynajmniej nie na wyłączność. Chociaż też jednocześnie jest to największa wartość u faceta. To jak z seksem. Niby nie jest taki ważny, ale jak go nie ma to nara.

Burzuś, to tak jak ze wszystkim.
Dlatego ja ciągle mówię (i mi to gdzieś nawet wyrzucałeś), że w związku muszą zagrać wszystkie ważne dla obu stron aspekty. Jak któryś nie zagra to nagle się okazuje, że jest potwornie ważny (chociaż gdyby zagrał, to nikt by na niego nie zwrócił uwagi. Ot, taka rzecz). Najważniejsze to wiedzieć, jakie aspekty są dla nas bezkompromisowe. Jeżeli ktoś lubi jeździć na zagraniczne wycieczki to nie ma co brać faceta, który nie ma na to kasy, bo wiadomo, że będzie spina za spiną. W drugą stronę, jakby oboje mieli na to kasę, to pewnie taki temat do kłótni nigdy by nie wypłynął.

To tak samo jak z jedzeniem tongue jak masz ulubione jedzenie i nie jesz go przez pół roku, to zaczyna być to powoli Twoją obsesją.

164

Odp: Moja spowiedź

To się zgadza LL, tylko wiesz jaki jest problem w niektórych przypadkach? Ano taki, ze naprawdę mało która postawi sprawę wprost i powie "masz zarabiać tyle i tyle, inaczej nara", oczywiście odnosić się to może też do kilku innych przykładów. Dlatego to dogadanie się itd w zasadzie nigdy nie następuje i ludzie wszystko weryfikuja w trakcie. A niektóre wymagania pojawiają się z czasem, bo koleżanki mają tak, a kolega to mówił, że... wink

165

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

To się zgadza LL, tylko wiesz jaki jest problem w niektórych przypadkach? Ano taki, ze naprawdę mało która postawi sprawę wprost i powie "masz zarabiać tyle i tyle, inaczej nara", oczywiście odnosić się to może też do kilku innych przykładów. Dlatego to dogadanie się itd w zasadzie nigdy nie następuje i ludzie wszystko weryfikuja w trakcie. A niektóre wymagania pojawiają się z czasem, bo koleżanki mają tak, a kolega to mówił, że... wink

Bo to przychodzi z doświadczeniem smile
No i też weryfikuje się w trakcie, ale wtedy warto samemu sobie przemyśleć, gdzie są nieprzekraczalne granice i gdzie trzeba powiedzieć stop. Gdzie jest ten moment, w którym człowieka nadal się kocha, ale dana rzecz jest nie do przeskoczenia. I tutaj nie jest ważne czy to jedzenie, seks czy pieniądze. Albo chęć posiadania dzieci, brak chęci do zawarcia małżeństwa itd.
Warto mieć takie swoje nieprzekraczalne granice, żeby wiedzieć, kiedy wchodzimy w coś, co potencjalnie uczyni nas nieszczęśliwymi przez kolejne xdziesiąt lat. Pomimo tego, że kocham mojego partnera, to zrezygnowałabym z bycia z nim, gdyby nie chciał wziąć ze mną ślubu. Jestem tego całkowicie świadoma, on też, bo poruszaliśmy niektóre takie kwestia na początku naszego związku. Wiele innych wychodzi w trakcie, ale też warto o tym rozmawiać, bo warto sobie takie rzeczy uświadomić po 1-2-3 latach, a nie po 9-10.

166

Odp: Moja spowiedź

To nie można czerpać z doświadczeń innych? Przecież to więcej niż wskazane.
A co do tych granic, to trochę brzmi jak warunkowa miłość. Czyli mamy tu zaprzeczenie. Chociaż jest to pewnie opłacalne.

167

Odp: Moja spowiedź

Dlaczego warunkowa miłość?
Burzowy, pierwszy lepszy przykład.

Ja nie chcę mieć dzieci, mój partner chce.
Jesteśmy razem 5 lat i bardzo się kochamy, ale on mnie namawia na dziecko, a ja nie chcę. Jednocześnie ja go uczynię nieszczęśliwym jeżeli dziecka nie będzie.

Jaką byś dał tutaj radę?
Dla mnie ten związek nie ma sensu, bo oboje będą ze sobą nieszczęśliwi. Nie ma możliwości kompromisu.
Dla mnie to są te granice, które naprawdę warto mieć. Bo masz większe prawdopodobieństwo znalezienia i pokochania kogoś, kto ma taki sam światopogląd/zasady/plany jak Ty. A to jest większą gwarancją szczęścia niż dwie całkowicie różne jednostki.

To nie jest na zasadzie "będę Cię kochać jak będziesz chciał mieć dzieci". To są już naprawdę bardzo podświadome wybory robione na etapie wczesnych randek.
Jak nie masz granic i nie masz swoich zasad i wszystko Ci pasuje, to bierzesz kogoś nie dlatego, że chcesz tego kogoś kochać tylko dlatego, że wziąłbyś każdego byle Ci wyglądem pasował.
A jednak to jest osoba, z którą potencjalnie przeżyjesz 60 lat. Ja tam wolę, żeby nasze plany odnośnie ślubu, dzieci, wakacji, świąt, były chociaż trochę podobne.

168

Odp: Moja spowiedź

Znaczy ja rozumuję tak:

Jakim cudem dopiero po 5 latach różni Was kwestia dziecka?

Nie wiem, ja myślę inaczej. A właściwie myślałem. Raczej miałem tak, że intensywnie szukałem, przebierałem jak się da, ale już po znalezieniu odpowiedniej osoby nie kalkulowałem. Nie wyobrażam sobie, że można inaczej. Poza jakimś tam zakochaniem i hajem hormonalnym jest ta miłość, czyli coś co się wiąże w dużej mierze z naszą decyzją, czy tego chcemy. I jak dla mnie wtedy drugą osobę obejmuje się całościowo i bezwzględnie. A jak nie da tego samego i odwali szajs, to miłością jest pozwolić odejść. Dla mnie przy tym wszystkim jakieś kwestie typu dziecko (ja osobiście nie chcę) to są naprawdę niewiele znaczące rzeczy jak już zdecydowałem się kogoś kochać. I sytuacji, które by to zmieniały jest bardzo, bardzo niewiele. Ot dlatego ja nie wyobrażam sobie takiego skakania od baby (w sensie związkowym) do baby co kilka miesięcy, bo taki układ zwyczajnie nie jest dla mnie. Cycki jej odpadną? Bez znaczenia. Zmieni zdanie na temat dzieci, czy kształtu relacji? Bez znaczenia. Wpadnie w depresję? Moim zadaniem jest pomóc. Straci pracę, wpadnie w inne kłopoty... Serio, decyzja była podjęta na początku i ja jej nie zmienię. Moją zasadą jest... było oddanie, a nie oddawanie się.

169

Odp: Moja spowiedź

Bo wcześniej się nie rozmawia? Nie ustawia się granic?

Chodzi o to, że te granice kształtują się ciągle i tak naprawdę to jest taka selekcja na etapie luźnych spotkań. Rozmawiasz, rozmawiasz, szukasz, szukasz, coś Ci nie gra i dany facet zostanie kolegą a nie partnerem. To nie jest jeszcze ten etap, gdzie jest miłość. Ale żeby znaleźć tego jedynego to też trzeba wiedzieć, czego się od życia chce i w jakim kierunku chce się swoje życie prowadzić. Bo jasne, że jak już jesteś w związku x lat i nagle coś się dzieje, choroba, depresja, to nie o takie granice mi chodzi, że mówisz "jak nie wyzdrowiejesz to koniec". Ja mówię o takich bardzo wstępnych rozmowach.

A co do dziecka, to mało to razy tutaj na forum była dyskusja "bo ja wiedziałam, że on nie chce, ale myślałam, że mu się odmieni" albo "ja wiedziałam, że on seks uprawia raz na miesiąc, ale myślałam, że mu się odmieni". I to w obie strony działa. A właśnie gdyby w odpowiednim momencie powiedzieć "stop, ja tak nie dam rady", to ile cierpienia by się sobie oszczędziło?

Btw. Przykład o dziecku nie był mój z życia, taki luźno rzucony.
Ale np. ja nie wiem czy będę mogła mieć dzieci, bo mam sporo problemów z hormonami, więc na wczesnym etapie rozmawialiśmy o naszym podejściu do adopcji.

170

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

I jak dla mnie wtedy drugą osobę obejmuje się całościowo i bezwzględnie. A jak nie da tego samego i odwali szajs, to miłością jest pozwolić odejść. Dla mnie przy tym wszystkim jakieś kwestie typu dziecko (ja osobiście nie chcę) to są naprawdę niewiele znaczące rzeczy jak już zdecydowałem się kogoś kochać. I sytuacji, które by to zmieniały jest bardzo, bardzo niewiele. Ot dlatego ja nie wyobrażam sobie takiego skakania od baby (w sensie związkowym) do baby co kilka miesięcy, bo taki układ zwyczajnie nie jest dla mnie. Cycki jej odpadną? Bez znaczenia. Zmieni zdanie na temat dzieci, czy kształtu relacji? Bez znaczenia. Wpadnie w depresję? Moim zadaniem jest pomóc. Straci pracę, wpadnie w inne kłopoty... Serio, decyzja była podjęta na początku i ja jej nie zmienię. Moją zasadą jest... było oddanie, a nie oddawanie się.

No no.

171 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-22 22:41:14)

Odp: Moja spowiedź
Lady Loka napisał/a:

Bo wcześniej się nie rozmawia? Nie ustawia się granic?

Nie? To jestem inny chyba big_smile.

LL napisał/a:

Chodzi o to, że te granice kształtują się ciągle i tak naprawdę to jest taka selekcja na etapie luźnych spotkań. Rozmawiasz, rozmawiasz, szukasz, szukasz, coś Ci nie gra i dany facet zostanie kolegą a nie partnerem. To nie jest jeszcze ten etap, gdzie jest miłość. Ale żeby znaleźć tego jedynego to też trzeba wiedzieć, czego się od życia chce i w jakim kierunku chce się swoje życie prowadzić. Bo jasne, że jak już jesteś w związku x lat i nagle coś się dzieje, choroba, depresja, to nie o takie granice mi chodzi, że mówisz "jak nie wyzdrowiejesz to koniec". Ja mówię o takich bardzo wstępnych rozmowach.

Jak to zwykłem mawiać kilka lat temu, przed wejściem w zażyłą relację z kimś dobrze by było wpierw... się zapoznać. Ja walę, jak mi typiara potencjalnie ma nie pasować, to po co mam próbować coś tworzyć. Oddupystronypoznawanie < - takie słowo powinno być. Przecież właśnie według tego o czym piszesz, to należałoby wchodzić w związku z każdą ładną dziewczyną i po roku weryfikowanie, czy ona się do czegoś nadaje yikes.

A co do dziecka, to mało to razy tutaj na forum była dyskusja "bo ja wiedziałam, że on nie chce, ale myślałam, że mu się odmieni" albo "ja wiedziałam, że on seks uprawia raz na miesiąc, ale myślałam, że mu się odmieni". I to w obie strony działa. A właśnie gdyby w odpowiednim momencie powiedzieć "stop, ja tak nie dam rady", to ile cierpienia by się sobie oszczędziło?

No cóż, ale o czym to dowodzi? Chyba o nie najwyższej lotności umysłów. Nic się samo nie odmieni, ale PRACOWAĆ nad czymś można razem. A tak to pewnie jeszcze dochodzą standardowe problemy w komunikacji, bo się nie domyślił, czy coś tam i efekt gotowy.

Btw. Przykład o dziecku nie był mój z życia, taki luźno rzucony.
Ale np. ja nie wiem czy będę mogła mieć dzieci, bo mam sporo problemów z hormonami, więc na wczesnym etapie rozmawialiśmy o naszym podejściu do adopcji.

Tak, wiem że przykład wymyślony. Natomiast jak sama widzisz sama sprawę załatwiłaś na początku w kwestii dzieci. Nie po roku, czy iluś. Przecież to strona mentalna u faceta się liczy najbardziej, więc jak można nie chcieć jej poznać przed wejściem w związek? Widzę pewne nieścisłości albo nie rozumiem.

@rossanka Co tam?

172

Odp: Moja spowiedź

Burzowy, ale wiesz ze mowimy dokladnie o tym samym big_smile

Ja mam po prostu wrazenie, ze ludzie wchodza ze soba w zwiazki nie omawiajac waznych rzeczy. Na zasadzie "a bo ona ladna" albo "ktos mnie wreszcie chce". To jest zrodlo tak z 70% forumowych zwiazkowych problemow.

173

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

@rossanka Co tam?

Nic nic, mało mnie rzeczy ostatnio zaskakuje, a tu proszę.

174 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2019-05-22 22:46:02)

Odp: Moja spowiedź
Lady Loka napisał/a:

Burzowy, ale wiesz ze mowimy dokladnie o tym samym big_smile

Ja mam po prostu wrazenie, ze ludzie wchodza ze soba w zwiazki nie omawiajac waznych rzeczy. Na zasadzie "a bo ona ladna" albo "ktos mnie wreszcie chce". To jest zrodlo tak z 70% forumowych zwiazkowych problemow.

Patrząc na ten procent, to widać tylko, że większość woli tworzyć iluzję, zamiast jak dorośli ludzie pewne rzeczy przedstawić na samym początku i zastanowić się czy iść dalej. Potem to jest "a bo takich pytań się nie zadaje" i tego typu przemyślenia.
Tyle z offa

175 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-05-22 22:49:44)

Odp: Moja spowiedź
Lady Loka napisał/a:

Burzowy, ale wiesz ze mowimy dokladnie o tym samym big_smile

Ja mam po prostu wrazenie, ze ludzie wchodza ze soba w zwiazki nie omawiajac waznych rzeczy. Na zasadzie "a bo ona ladna" albo "ktos mnie wreszcie chce". To jest zrodlo tak z 70% forumowych zwiazkowych problemow.

Ano dlatego już zgłupiałem pod koniec, coś mi nie grało. A przysypiam już i moje czujne oko mogło nie dostrzec pewnych detali. Owszem może być tak jak piszesz, generalnie to obiektywnie patrząc ludzie dobierają się w pary DOŚĆ DZIWNIE.

Lucyfer666 napisał/a:

Potem to jest "a bo takich pytań się nie zadaje" i tego typu przemyślenia

A to prawda, ale jak słyszysz, że takich pytań się nie zadaje, to już wiesz jaka jest odpowiedź. Nie oszukujmy się, jak mamy okazje się chwalić czymś dobrym, to uczynimy to.

rossanka napisał/a:

Nic nic, mało mnie rzeczy ostatnio zaskakuje, a tu proszę.

Sklerozę masz po prostu. Lepiej niech Cie przestaną zaskakiwać rzeczy, a zaczną faceci na mieście tongue.

176

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

Sklerozę masz po prostu. Lepiej niech Cie przestaną zaskakiwać rzeczy, a zaczną faceci na mieście tongue.

E tam  sklerozę, hasło do Netkobiet jeszcze pamiętam tongue

O nie nie, zadni faceci. tongue

177 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-05-22 23:17:31)

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

Nie wiem, ja myślę inaczej. A właściwie myślałem. Raczej miałem tak, że intensywnie szukałem, przebierałem jak się da, ale już po znalezieniu odpowiedniej osoby nie kalkulowałem. Nie wyobrażam sobie, że można inaczej. Poza jakimś tam zakochaniem i hajem hormonalnym jest ta miłość, czyli coś co się wiąże w dużej mierze z naszą decyzją, czy tego chcemy. I jak dla mnie wtedy drugą osobę obejmuje się całościowo i bezwzględnie. A jak nie da tego samego i odwali szajs, to miłością jest pozwolić odejść. Dla mnie przy tym wszystkim jakieś kwestie typu dziecko (ja osobiście nie chcę) to są naprawdę niewiele znaczące rzeczy jak już zdecydowałem się kogoś kochać. I sytuacji, które by to zmieniały jest bardzo, bardzo niewiele. Ot dlatego ja nie wyobrażam sobie takiego skakania od baby (w sensie związkowym) do baby co kilka miesięcy, bo taki układ zwyczajnie nie jest dla mnie. Cycki jej odpadną? Bez znaczenia. Zmieni zdanie na temat dzieci, czy kształtu relacji? Bez znaczenia. Wpadnie w depresję? Moim zadaniem jest pomóc. Straci pracę, wpadnie w inne kłopoty... Serio, decyzja była podjęta na początku i ja jej nie zmienię. Moją zasadą jest... było oddanie, a nie oddawanie się.

Słowa, słowa, słowa,...
Gdyby to rzeczywiście było oddanie i coś na kształt miłości bezwarunkowej, to inaczej skończyłaby się ta historia.
Byłoby pozwolenie na przemyślenia, odcięcie się tak długo jak trzeba, próba zrozumienia, wybaczenie.

178 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-05-23 00:37:22)

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

jest ta miłość, czyli coś co się wiąże w dużej mierze z naszą decyzją, czy tego chcemy. I jak dla mnie wtedy drugą osobę obejmuje się całościowo i bezwzględnie [...] Dla mnie przy tym wszystkim jakieś kwestie typu dziecko (ja osobiście nie chcę) to są naprawdę niewiele znaczące rzeczy jak już zdecydowałem się kogoś kochać. I sytuacji, które by to zmieniały jest bardzo, bardzo niewiele [...] Zmieni zdanie na temat dzieci, czy kształtu relacji? Bez znaczenia. Wpadnie w depresję? Moim zadaniem jest pomóc. Straci pracę, wpadnie w inne kłopoty... Serio, decyzja była podjęta na początku i ja jej nie zmienię. Moją zasadą jest... było oddanie, a nie oddawanie się.

to naprawdę napisał Burzowy;o

Burzowy napisał/a:

Jak to zwykłem mawiać kilka lat temu, przed wejściem w zażyłą relację z kimś dobrze by było wpierw... się zapoznać. Ja walę, jak mi typiara potencjalnie ma nie pasować, to po co mam próbować coś tworzyć.
[...]
No cóż, ale o czym to dowodzi? Chyba o nie najwyższej lotności umysłów. Nic się samo nie odmieni, ale PRACOWAĆ nad czymś można razem. A tak to pewnie jeszcze dochodzą standardowe problemy w komunikacji, bo się nie domyślił, czy coś tam i efekt gotowy

dobre:) bo można wyobrazić sobie zbyt duże przeszkody, które trudno przezwyciężyć, ale "razem pracować" podoba mi się, przy założeniu chęci z obu stron chyba powinno się udać:)

179

Odp: Moja spowiedź
MagdaLena1111 napisał/a:

Słowa, słowa, słowa,...
Gdyby to rzeczywiście było oddanie i coś na kształt miłości bezwarunkowej, to inaczej skończyłaby się ta historia.
Byłoby pozwolenie na przemyślenia, odcięcie się tak długo jak trzeba, próba zrozumienia, wybaczenie.

Pani Magdaleno, przecież opowiadalem już jak zakończyła się ta historia i dlaczego niemożliwym było to o czym piszesz. Jestem oburzony Twoją opinią sad.

180

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Słowa, słowa, słowa,...
Gdyby to rzeczywiście było oddanie i coś na kształt miłości bezwarunkowej, to inaczej skończyłaby się ta historia.
Byłoby pozwolenie na przemyślenia, odcięcie się tak długo jak trzeba, próba zrozumienia, wybaczenie.

Pani Magdaleno, przecież opowiadalem już jak zakończyła się ta historia i dlaczego niemożliwym było to o czym piszesz. Jestem oburzony Twoją opinią sad.

Trudno. Możesz się oburzać. Zapewne liczyłam się z tą ewntualnością, pisząc komentarz, co nie zmienia faktu, że można było nie robić odcięcia i poczekać, skoro to był ten właściwy wybór, pełen oddania i akceptacji.

181

Odp: Moja spowiedź

Przecież ja to już tłumaczyłem Magdaleno. Nie do konca rozumiem dlaczego uważasz, ze wszystko zależy tylko ode mnie.

182

Odp: Moja spowiedź

A oto moje silne strony wg testu Gallupa, najlepszego w swojej kategorii. Myślałem by zrobić temat, ale pewnie odzew będzie znikomy.

 Indywidualizacja Ta cecha powoduje, że w każdym człowieku najbardziej intryguje cię jego niepowtarzalność. Denerwuje cię generalizowanie, kategoryzowanie, wyróżnianie „typów". Wiesz, że takie uogólnienia utrudniają dostrzeżenie tego, co w ludziach niepowtarzalne i co ich wyróżnia. Cechuje cię wnikliwość, z jaką przyglądasz się różnicom między poszczególnymi ludźmi. Instynktownie zwracasz uwagę na styl danej osoby, jej motywację, sposób myślenia i budowania związków. W życiu każdego widzisz jedyną w swoim rodzaju historię. Takie podejście mówi wiele o tym, jak współżyjesz z ludźmi. Wyjaśnia na przykład dlaczego zawsze trafiasz w dziesiątkę z prezentem urodzinowym, skąd wiesz, kogo ucieszy publiczna pochwała, a kogo wręcz przeciwnie i dlaczego dopasowujesz metody nauczania tak, aby zaspokoić potrzeby zarówno tych, którzy wymagają specjalnych wskazówek, jak i tych, którzy pragną dojść do wszystkiego sami. Dzięki temu, że jesteś tak bardzo wyczulony/a na mocne strony innych ludzi, potrafisz z każdego wyciągnąć maksimum. Gdy informujesz kogoś o swoich obserwacjach odnośnie jego wyjątkowych cech wiesz, że będzie ona chciała odkryć w sobie coś więcej. Zdolność indywidualizowania pozwala również dobierać efektywne zespoły. Podczas, gdy niektórzy szukają idealnej „struktury", bądź „procesu" grupowego, twój instynkt mówi ci, że sekret tkwi w przydzielaniu każdemu takiej roli, w której będzie on mógł robić głównie to, co wychodzi mu najlepiej 

Naprawianie Uwielbiasz rozwiązywać problemy. Podczas gdy niektórzy są przerażeni, gdy po raz pierwszy napotykają jakąś trudność, dla ciebie taka sytuacja jest źródłem energii. Uwielbiasz wyzwania związane z analizowaniem symptomów, identyfikowaniem tego, co nieprawidłowe i znajdowaniem rozwiązań. Możesz preferować problemy praktyczne, abstrakcyjne lub też związane z ludźmi. Możesz wyszukiwać specyficzne rodzaje sytuacji problemowych, które wcześniej już spotykałeś/aś i co do których jesteś pewien/pewna, że możesz je naprawić. Możesz też odczuwać wielki impuls do działania, gdy stykasz się z problemami złożonymi i dotychczas ci nieznanymi. Twoje konkretne preferencje są zdeterminowane pozostałymi cechami oraz doświadczeniami. Pewne jest jednak to, że sprawia ci przyjemność fakt, iż dzięki tobie rzeczy na nowo zaczynają funkcjonować. To wspaniałe uczucie identyfikować czynniki, które niszczą, eliminować je i przywracać obiektom swojego zainteresowania ich pierwotną świetność. Intuicyjnie wiesz, że bez twojej interwencji ta rzecz, czy też maszyna, osoba, firma mogłaby w ogóle przestać funkcjonować. Ty ją naprawiłeś/aś, wskrzesiłeś/aś, ożywiłeś/aś lub - jak sam/a pewnie byś to określił/a - ocaliłeś/aś. 

Wizjoner Czy nie byłoby wspaniale, gdyby... Jesteś typem człowieka, który lubi patrzeć poza horyzont. Fascynuje cię przyszłość. Niczym na filmie, widzisz w detalach wszystko to, co może przynieść dzień jutrzejszy. Ten pełen szczegółów obraz każe ci iść naprzód, ku przyszłości. Poszczególne jego elementy zależą od twoich innych cech i zainteresowań. Lepszy produkt, lepszy zespół ludzi, lepsze życie, albo lepszy świat - zawsze będą dla ciebie inspiracją. Jesteś marzycielem, który ma wizje przyszłych wydarzeń. Pielęgnujesz je. Jeśli teraźniejszość okazuje się zbyt frustrująca, a ludzie wokół ciebie zbyt pragmatyczni, wywołujesz swoje wizje przyszłości. Napełniają cię energią. Mogą także napełniać energią innych. W rzeczywistości ludzie chcą, żebyś te wizje opisywał/a. Chcą obrazu, który pobudziłby ich wyobraźnię, a przez to ożywił ducha. Możesz go dla nich stworzyć. Ćwicz. Starannie dobieraj słowa. Spraw, żeby twój obraz był możliwie jak najbardziej żywy. Ludzie chwycą się nadziei, którą im dasz. 

Empatia Potrafisz wyczuwać emocje otaczających cię ludzi. Potrafisz odczuć to, co czują inni, jak gdyby ich emocje były twoimi. Potrafisz intuicyjnie patrzeć na świat oczyma innych ludzi i podzielać ich punkt widzenia. Nie musisz się jednak z nimi zgadzać. Niekoniecznie też jest ci żal z powodu ich kłopotów - byłoby to wówczas współczucie, a nie empatia. Nie zawsze aprobujesz wybory, jakich dokonują ludzie, chociaż je rozumiesz. Ta instynktowna zdolność do rozumienia ma ogromną siłę. Słyszysz niewypowiedziane jeszcze pytania. Przewidujesz czyjeś potrzeby. Podczas, gdy inni mają trudności ze sprecyzowaniem swoich myśli, ty zawsze zdajesz się wiedzieć, jakich słów użyć i jaki ton im nadać. Podsuwasz ludziom odpowiednie określenia, które pomogą im wyrazić - przed sobą i innymi - to, co czują. Pomagasz im wyartykułować ich emocjonalne życie. Wszystko to sprawia, że przyciągasz ludzi. 

  Analityk Twoja cecha Analityka sprawia, że stawiasz ludziom wyzwania: „Udowodnij to. Pokaż mi, na czym opiera się twoje rozumowanie." Wobec takich pytań niektórzy odkryją, że ich błyskotliwe teorie chwieją się i upadają. I w tym rzecz. Niekoniecznie chcesz podważać cudze teorie. Głównie zależy ci na tym, aby były one dobrze ugruntowane. Uważasz się za osobę obiektywną i nie kierującą się emocjami. Lubisz dane, ponieważ są wolne od wartościowania. Są takie, jakie są. Mając te dane szukasz schematów i zależności. Pragniesz zrozumieć, jak pewne schematy wpływają na siebie nawzajem. Jak się ze sobą łączą? Do czego prowadzą? Czy rezultat potwierdza daną teorię, albo wyjaśnia daną sytuację? Tego typu pytania cię nurtują. Analizujesz dopóty, dopóki nie dojdziesz do istoty rzeczy czy też podstawowej przyczyny danej sytuacji. Inni postrzegają cię jako osobę logiczną, o zdyscyplinowanym umyśle. Z czasem ludzie zaczną przychodzić do ciebie, aby wystawić czyjeś „myślenie życzeniowe" lub myślowy chaos na próbę twojego analitycznego umysłu. Miejmy nadzieję, że oceny i analizy nie będą wyrażane przez ciebie zbyt ostro. W przeciwnym razie niektórzy autorzy tych „pobożnych życzeń" zaczną cię celowo unikać 

Co myślicie? big_smile

Marata szykuj... Sama wiesz co, niedługo będzie tu wyczekiwana przez Ciebie odpowiedź smile))).

183

Odp: Moja spowiedź

Hmm ciekawe. Ja Mordimer Inkwizytor Jego Ekscelencji biskupa Hez-Hezronu odpuszczam tobie grzechy w imię ojca i syna..... wink

Ps. Gdzie robiłeś ten test ?

184

Odp: Moja spowiedź

Strenghtsfinder, płatne 20 dolców. 177 pytań i trzeba szybko odpowiadać. Zalecam po polsku, po angielsku bardzo trudne.

185 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-06 17:29:39)

Odp: Moja spowiedź
taftowa napisał/a:

Burzowy, a nie jest czasem tak, że obracasz się w środowisku, gdzie za normalny sposób poznawania i podtrzymywania uwagi potencjalnych partnerek uważane jest kupowanie kobietom drinków, prezentów itp? Bo z moich obserwacji wynika, że mężczyźni uważają to za szarmanckie i na miejscu, ale nie widzą, że w ten sposób najmocniej przyciągają do siebie materialistki, które tę "szarmanckość" zaczynają bez skrupułów wykorzystywać i uprawiają coś na kształt akceptowanej społecznie prostytucji. One nie myślą kroczem, tylko kalkulują, przy którym najwięcej im skapnie.

Oh, ja Burzowemu to mówiłam parę razy w różnych wątkach.

Ten sposób budzenia zainteresowania kobiet, to jakby laska się ubrała i zachowywała w taki sposób, że wszystko w niej kojarzy się z seksem, i liczyła na to, że tym sposobem przyciągnie do siebie intelektualistę, który pragnie z nią porozmawiać o filozofii albo astrofizyce..

Oczywiście to nie znaczy, że osoby atrakcyjne seksualnie nie mogą być mądre, chodzi o tę otoczkę, która eksponując określone cechy ściąga właśnie tych, którzy przede wszystkim nimi są zainteresowani. To proste jak konstrukcja cepa.

186

Odp: Moja spowiedź

Ale to oczywiste dla każdego z IQ powyżej 90. Nigdy się z nikim takim nie umawiałem.

187

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

Ale to oczywiste dla każdego z IQ powyżej 90. Nigdy się z nikim takim nie umawiałem.

Ale z materialistkami tak? smile

188

Odp: Moja spowiedź

No piszesz o jakichś niuńkach lecących na drinki. Widywałem takie, ale trzymam się z daleka, a sam nawet za drinkami nie przepadam, ani za podobnym klimatem.

189

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

No piszesz o jakichś niuńkach lecących na drinki. Widywałem takie, ale trzymam się z daleka, a sam nawet za drinkami nie przepadam, ani za podobnym klimatem.

Ale Ty cały czas podkreślasz tę kasę, że to tym facet musi imponować i bez tego ani rusz. No to ja się pytam, w kogo to jest wycelowane?

190 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-07-07 00:08:50)

Odp: Moja spowiedź

No w innym temacie sama pisałaś o kasie i stwierdziłaś, że ja akurat o niej nie piszę. To już nie wiem o co chodzi, bo nie kasa jest problemem. Więc jakie cały czas?

191

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

No w innym temacie sama pisałaś o kasie i stwierdziłaś, że ja akurat o niej nie piszę. To już nie wiem o co chodzi, bo nie kasa jest problemem. Więc jakie cały czas?

Co  jakie?

Tak, pisałam o kasie w wątku o słabości, bo kasa to obok okazywania słabości jest ex aequo drugi problem, który faceci sobie wkręcają, tłumacząc to jakimiś tam oczekiwaniami kobiet i sami się doprowadzają do ściany.

Ja teraz stwierdzam, że mówisz o kasie, bo mówisz o niej. Przy wielu okazjach, w wielu wątkach i kontekstach. Widziałam to nie tylko w tematach, w którym sama się wypowiadałam. Czemu mam nie mówić, że Ty mówisz, skoro to prawda?

O tym stawianiu drinków i piw też podejrzanie często piszesz : )

No nie, nie kasa jest problemem, dopiero to, co można za nią nabyć?
Nie kręć.

192

Odp: Moja spowiedź

No to ja nie mam pojęcia o co chodzi, przykro mi. Udawać, że temat kasy nie istnieje, to trzeba być oderwanym od rzeczywistości. Jednak wciskasz mi jakieś kity.

193

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

No to ja nie mam pojęcia o co chodzi, przykro mi. Udawać, że temat kasy nie istnieje, to trzeba być oderwanym od rzeczywistości. Jednak wciskasz mi jakieś kity.

Istnieć - istnieje. Problem pojawia się wtedy, kiedy istnieje w przerysowanej postaci lub wyłącznie jako jeden jedyny.

194 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-07-07 00:25:10)

Odp: Moja spowiedź
Burzowy napisał/a:

No to ja nie mam pojęcia o co chodzi, przykro mi. Udawać, że temat kasy nie istnieje, to trzeba być oderwanym od rzeczywistości. Jednak wciskasz mi jakieś kity.

Po co wpadać w skrajności? Nie, nie ma sensu udawać, że temat kasy nie istnieje. Tak, jak nie ma sensu udawać, że nie twierdziło się czegoś, co się wielokrotnie twierdziło. Kasa, zasoby, status itp., w kółko Macieju : )

No, ale to, że temat kasy istnieje, to jeszcze nie powód, żeby z nim robić to, co robisz.

Wiesz, kolego Burzowy, nie robię zrzutów ekranu i nie prowadzę śledztw na forum, jeśli ktoś nie pamięta, co pisze, to nie jest to chyba mój problem.

I nawet we wspomnianym wątku o słabości sugerowałeś, że wiesz, dlaczego ja wspomniałam o kasie. Już chyba nie musimy precyzować, co za tym stało? smile

195

Odp: Moja spowiedź

Ujmę to inaczej, jak się ma temat kasy do tego wątku, bo dalej nie rozumiem?

Posty [ 131 do 195 z 253 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Moja spowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024