Miałem to zrobić, a więc robię. Nie potrafię zbudować trwałej relacji. Co gorsza mam wrażenie, że nie jest to tak bardzo moja wina, jak mogłoby się wydawać. Nie wiem, ale się domyślam. Nie mam problemów z kobietami jako takiego. Dopóki jestem z nimi na płaszczyźnie koleżeńskiej, to jest ok. Problem w tym, że kobiety, które napotykam zupełnie nie nadają się do związków. Trochę ich poznałem, były próby stworzenia czegoś, przeważnie sypało się na samym początku. Albo nawet przed. Uciekałem ja, bo wyjścia nie było. Tworzyłem dla nich zagrodę o nazwie "friendzone" i tam umieszczałem. A teraz po kolei o tym, kogo napotykałem na swojej drodze:
1 Od podstawówki do 1 gimnazjum byłem z dziewczyną. Wiadomo, że to związek dzieci, który nie ma żadnego znaczenia praktycznie. Dosyć mnie jednak zdziwiło, że w wieku 12-13 lat postanowiła mnie zdradzić w senie dosłownym. Ja wtedy odkrywałem, że mój mały służy nie tylko do sikania. Ona postanowiła przespać się ze starszym chłopakiem .
2 Minął trochę ponad rok. W oko wpadła mi dziewczyna, z którą nie zamieniłem nawet słowa. No bo czym innym w tym wieku można było sobie zaimponować? Podbiłem, spotykaliśmy się. Okazało się, że sprzedaje się za pieniądze. Lol, ok źle trafiłem
3 Mała przerwa i licealna miłość;). Niestety okazało się, że dragi i że w innym województwie ma starszego faceta, który przyjeżdża skorzystać od czasu do czasu. Szybko wybiłem sobie z głowy całą tą relację, źle trafiłem
Przerwa od kobiet i następne relacje już na studiach.
4 M. Przepiękna, ale księżniczka. Klasyka, bo poleciała na przemocowca, który kopnął ją w dupę. Niby spotykała się ze mną, ale nie pozwalała w żaden sposób zacieśnić relacji. Miałem robić za tampon emocjonalny? Możliwe. Uznałem, że pierwszy raz dostałem kosza i pewnie, że jeszcze dostanę nieraz. Bolało jednak, bo wydawała się jako tako normalna, bez szału, ale jednak. No i wygląd, który nie każdemu pasował, ale u mnie zadziałał na tyle, że ustanowił mój gust w dużej mierze. Olałem, ale się nie odciąłem. Potem kogoś miałą i ten ktoś ją olał ponownie. Wtedy nagle do mnie podbiła i stwierdziła, że wczesniej się za mało starałem, ale teraz mam szansę, bo chłopak chyba nie chce z nią być. Jeden wielki LOL
5 Wrażliwa, ciepła i wesoła K. Ja lat 18-19, ona rok więcej. Nie mam pojęcia czemu, ale strasznie mnie sobie upatrzyła. Ja jej nawet wcześniej nie dostrzegałem. Potem się okazało, że połowa mojego kierunku się w niej podkochuje i jaki to ze mnie farciarz, że mnie upatrzyła. Nie wykazywałem jeszcze braku zaufania do kobiet, ale zwyczajnie zacząłem podejrzewać, że coś nie gra i postanowiłem węszyć. Miała już za sobą kilka relacji, co było nieco odpychające, ale świetnie się z nią dogadywałem. Jako grzeczny wtedy chłopiec, który niekoniecznie chciał skakać z kwiatka na kwiatek, a marzył raczej o układaniu sobie życia z jedną kobietą, powiedziałem jej o tym wszystkim. Była pod wrażeniem i zaczęła naciskać jeszcze mocniej. Zaczęliśmy się spotykać, ale postawiłem granicę, że nie jesteśmy parą i ze sobą nie sypiamy przez pierwszy miesiąc, bo chyba mamy sobie jeszcze wiele do wyjaśnienia. No i dobrze zrobiłem, bo okazało się, że to nimfomanka z borderem. Do tego przez cały ten czas miała faceta w innym województwie. I sypiała z innymi, gdy nie była ani ze mną, ani z nim. Szybko uciąłem, powiedziałem, że nie tego szukam i tyle. Jeszcze 3 lata mnie nachodziła, pisała na telefon, GG, fejsie, czy na maila. Nawet gdy była zaręczona już.
Tu nastąpił moment, gdzie lekko zwątpiłem w to wszystko
6 - 11
To jest moment, w który mega ciężko uwierzyć i aż sam nie rozumiem jakim cudem mogłem zaliczyć takie combo. W każdym razie te kobiety wrzucam do jednego wora. Wszystkie one... miały kogoś. Zagadywałem je gdzieś tam, utrzymywaliśmy kontakt, spotykaliśmy się i te sprawy. I za każdym razem wychodziło, że one mają facetów(!) i albo chcą od nich najwidoczniej odejść i szukają lepszego albo zwyczajnie ja miałem być tym na chwilę. Masakra, co się dzieje?
Tu nastąpiło duże przygnębienie z mojej strony, bo ileż można próbować ogarnąć kogoś normalnego. Co jest nie tak? Po gorszym okresie postanowiłem popracować nad sobą. Uderzyłem ze zdwojoną siłą i pozytywnym nastawieniem. Uznałem też, że moje nastawienie na jedną kobietę na całe życie było głupie i niemożliwe do zrealizowania. Efekt był lepszy, ale daleki od upragnionego.
12 Fajna dziewczyna, następna po jakimś przemocowcu. Niby ją wykorzystał i olał, a ona biedna szuka kogoś wrażliwego, takiego jak ona. Blebleble. No niestety, spotkałem się z nią kilka razy, ale za wiele z tego nie wyszło. Nie odcięła się od swojego ex i można się domyślać jak to wyglądało
13 Nieco mniej atrakcyjna dziewczyna niż te, z którymi się zazwyczaj spotykałem. Nadrabiała gadką. Wydawała się mega ogarnięta. Opowiadała czym się zajmuje, co robi i gdzie pracuje. Przyznam, że byłem pod wrażeniem. Takie "wow". Strasznie się napaliła i nakręciła. Po miesiącu wyprosiła mnie żebym pojechał z nią do jej rodziny. Nie chciałem, ale się zgodziłem. Na miejscu się okazało, że... ona bierze ślub za 2 miesiące. Rozumiecie to? A do tego uwaga WSZYSTKO co o sobie mówiła wymyśliła. W żadnym wypadku nie była żadnym ogarem życiowym, ani niczym takim. Była na utrzymaniu rodziców i swojego przyszłego męża. Znajomym opowiadała, że rzuciłem ją, bo ma raka i dlatego uciekłem. Mówiła to na zmianę z tym, że kocha swojego narzeczonego. Schizy? Bardzo możliwe.
14 Najlepsze co mnie spotkało do tej pory;). Poznałem młodszą dziewczynę, która tutaj też pisała. Bardzo imponowała mi tym co o sobie mówiła. Był to typ, wrażliwej i delikatnej istoty, połączony z tym, że jak się jej podpadło, to potrafiła ustawić. Bardzo zależało jej na naszym związku. Dla mnie było niemal idealnie. Planowaliśmy życie razem. Ona jak mowiła brzydzi się tym jak relacje dzisiaj wyglądają. Mi też obecne czasy nie pasują pod tym względem. Była na początku trochę zazdrosna, gdy gdzieś wychodziłem itd. Rozumiałem to, bo młoda i wrażliwa. Starałem się lekko ograniczyć swoją towarzyskość tak aby poczuła się bardziej komfortowo. Nawet mi to pasowało, bo miałem w jej osobie również najlepszego przyjaciela, więc po części potrafiła zastąpić mi znajomych. No niestety łączyła studia z pracą w gastro. Tam klimat jest jaki jest. Jakieś alko, jakieś coś tam. Zaprezentowała straszną hipokryzję i zdradziła. Nie przyznała się do tego, musiałem sam do tego dojść. Pojechała do rodziców i dostałem wiadomość, że już nie jesteśmy razem. Dzień wcześniej wyznawała mi miłość i powiedziała, że chce być ze mną do końca życia. Presja ją zjadła, bała się ostracyzmu i kontakt się urwał. Kilka lat w pizdu.
Przeżyłem to bardzo ciężko, chociaż też dość szybko się pozbierałem. Podjąłem po drodze parę głupich decyzji. Mam nadal jej rzeczy, boję się na nie patrzeć, ale zostawmy to.
Rozeznałem się na rynku. Nie jest wesoło, wolne kobiety na palcach jednej ręki można policzyć. Nie jest dobrze. Do tego, która normalna w tym wieku nie ma chłopa? No właśnie. Poszedłem w przygodny seks, bo jak się mówi, jak coś robisz i nie wychodzi, to próbuj inaczej. Ale to nie jest to. Jestem wręcz zaskoczony jak mało satysfakcji to daje. Już nie punktuję dalej, bo za bardzo nie ma czego, dalej nie było lepiej. Dziewczyna z dzieckiem, które ukrywała przede mną. Dziewczyna, która przy ludziach rozbierała się do bielizny, a potem chwaliła się ile to ona nie r****ła i ćpała.
I tak to się kręci.
Ciągle słucham jak to wokół mnóstwo fajnych, ciepłych kobiet. Sorry, gdzie? Nie jestem typem klubowicza. Nie poznaję lasek ani tam, ani na żadnych tinderach. Patrzę po znajomych i widzę, że niektórzy pobrali śluby z laskami, które kręcą na boku. Cały jeden mój kumpel ma naprawdę spoko babę. I też musiał się wpierw kilka razy odbić. Jestem na etapie odbudowy pewności siebie i generalnie samorozwoju. Nie wiem co się dzieje, czy taki mamy świat, gdzie kobiety nabierają męskich cech i dzieje się to co się dzieje. Mógłbym uwierzyć, że to wina mojego środowiska, gdyby było jakkolwiek specyficzne. Chyba, że to morze tak na ludzi działa. Biorę też udział w psychoterapii, by to wszystko poukładać. I albo doznać cudu, albo zwyczajnie nauczyć się żyć bez tego wszystkiego. Mam jednak wrażenie, że dzisiaj te z pozoru szczęśliwe związki opierają się na niewiedzy. Jedno nie wie, co robi drugie. No nie jest to raczej fajna perspektywa. Próbuję puścić w niepamięć wszystko to na co trafiłem wcześniej. Próbuję odnosić się w tym wszystkim do siebie.
Czemu jest tak źle, skoro mogłoby być dobrze? Zapraszam do wypowiedzi i zadawania pytań o szczegóły.