Hej
Zastanawiam się czy jest tu ktoś, kto przejawia calkowitą niechęć do zmian w życiu swoim i najbliższych ludzi.
Ogólnie mnie zmiany może nie tyle przerażają, co bardzo mocno wytrącają z równowagi i powodują niepokój. Nie lubię zmieniać kolorów ścian w mieszkaniu, zmiana biurka w pracy albo piętra na którym pracuję byłaby mega nieprzyjemna, chociaż sama zmiana pracy mnie jakoś bardzo nie zdołowała, bardziej mnie wyprowadziła z równowagi równoczesna zmiana mieszkania. Natomiast reaguję niepokojem na zmiany biurek moich znajomych z pracy i zmiany personalne w moim zespole.
Lubię zawsze jeździć tym samym autobusem, najlepiej na tym samym miejscu.
Zmiany u najbliższych znajomych typu ślub czy dziecko też u mnie powodują ziarenko niepokoju. Panicznie boję się tego, że umrze ktoś, kogo znam, albo nawet jakaś osoba publiczna, którą cenię.
Nie lubię spotykać się z ludźmi spontanicznie. Wszystko zawsze mam zaplanowane. Każde wyjście na kawę wpisane w kalendarz, bo inaczej źle się czuję. Do każdej zmiany muszę się przygotować, przemyśleć, chociaż to i tak nie niweluje całkiem tego co czuję.
W najgorszych momentach zmiany etykietek na produktach spożywczych wywołują niepokój, a zmiany wywołane remontami czasami sprawiają, że nie umiem odnaleźć drogi w znajomym miejscu.
Nie mam nerwicy natręctw, obawiam się, że u psychologa byłabym wysmiana, albo kolejny raz terapia skupiłaby się na moich rodzicach. Zastanawiam się czy są tutaj ludzie, którzy mają podobnie i ewentualnie mogliby doradzić jakieś sposoby na radzenie sobie z tym wewnętrznym niepokojem, bo ostatnio zaczynam być coraz bardziej świadoma tego, że taki stan mi przeszkadza. Lubię moje poukładanie i uporządkowanie, ale nie powinnam być tak wytrącona z równowagi rzeczami, które nie mają wiekszego znaczenia ani wpływu na moje życie.