Wątek będzie dotyczył mojego związku i relacji partnera z mamą.
Jesteśmy oboje młodzi, on starszy ode mnie, już po studiach. Do tej pory mieszkał z rodzicami, dopiero parę miesięcy temu wyprowadziliśmy się, żeby zamieszkać ze sobą.
Swoją mamę chłopak bardzo kocha, bardzo dba, żeby przypadkiem jej nie urazić. Moim zdaniem wiele jej zachowań bagatelizuje albo udaje, że ich nie widzi. Jego ojciec od paru, parunastu lat pije i mam wrażenie, że matka całe zainteresowanie przeniosła na mojego chłopaka. Niżej postaram się krótko opisać jak wyglądają ich relacje.
Byliśmy związkiem na odległość, więc jak jeździł do mnie to często dostawał co najmniej kilka sms czy już dojechał, czy wszystko w porządku, co robimy, co słychać, kiedy wraca, jaką trasą wraca bo może wróciłby inną. Gdzieś tam też pojawiły się „ostrzeżenia” zmartwionej mamy, że jak będzie tak często brał pracę zdalną to go wyrzucą (choć zawsze powtarzał, że w jego firmie nawet do tego zachęcają).
Ja także bywałam u niego. Często rozmawiałam z jego mamą i teraz widzę, że próbowała nim manipulować przeze mnie. Np. mówiła mi, że zawsze chciała żeby jej syn mieszkał całe życie z nimi, że podoba jej się taki model wielopokoleniowej rodziny mieszkającej razem (o dziwo on nigdy czegoś takiego nie słyszał). Przy kupnie samochodu jemu mówiła, że ok, szanuje jego wybór i tyle właściwie. Natomiast ja potem pół godziny sam na sam słuchałam, że powinniśmy kupić inny model, że chłopak na pewno ten samochód zaraz sprzeda tak jak to robił z rowerami (tutaj jak się okazało było to zwykłym kłamstwem z jej strony), a w ogóle to lepiej nie kupować teraz tylko w innej porze roku, że lepiej tańszy itd. Podważyła jego decyzję na każdym możliwym polu. Dorosłego syna o 23 pytała, kiedy w końcu wróci z tej imprezy. Po godzinie znów sms, że miał już być.
Potem się wprowadziłam i to był moment, kiedy zaczęła się bardzo fochać. Niby nie o mnie, ale pierwszy duży foch pojawił się w dniu, kiedy chłopak po mnie pojechał. Następne fochy były o zwykłe sytuacje, które u nich w rodzinie występowały od zawsze, ale teraz przestały jej się podobać. I długie smsy z pretensjami, zakończone podsumowaniem „Czy Tobie sprawia przyjemność poniżanie nas przed X?” - oczywiście chodziło o mnie. Wytykanie nam ceny mieszkania, że nie powinniśmy w ogóle się wyprowadzać, że przecież mogłam mieszkać u nich, że odkurzacz zły kupujemy, że kołdrę za dużą kupujemy bo po co nam taka. Wszystko źle. Ja się obraziłam, bo odebrałam te fochy personalnie, nie spotykam się już z jego rodziną. Natomiast jego mama jak tylko pojechał za granicę na chwilę, znów otworzyła swoje szpony. Znów wysłała mu chyba 5-6 sms jednego dnia czy już dojechał, a kiedy dojedzie, za godzinę znów to samo itd. Po zwróceniu uwagi, że mogłaby tylko raz wieczorem zapytać - wielki foch i groźba zerwania kontaktu. Była tez sytuacja, że ja leżałam z bardzo wysoką gorączką, on pojechał do rodziców tylko po kurtkę, a zeszło mu ponad 2h. Zazwyczaj tak się właśnie kończy, jak już się spotka z mamą to niewielkie mam znaczenie. A ona korzysta z każdej okazji, żeby znów mieć go dla siebie.
Świeża sytuacja - podjęliśmy decyzję, że spędzamy święta u mnie, tak wyszło. Jego mama zapytała o to, on odpisał, że jedziemy do mnie. Co odpisała? „No rozumiem, X jedzie a Ty po co, sam mówiłeś że nie jesteście rodziną”. On odpisał, że taką decyzję podjął i już brak kontaktu z mamą.
On w tych wszystkich sytuacjach nie widzi niczego złego, nie zauważa, że jego mama właśnie napisała mu PO CO TY chcesz spędzać święta ze swoją dziewczyną. Dla niego to było zwykłe zapytanie. Czy ja przesadzam, czy w ich relacji coś jest nie tak? Mi się te wszystkie sytuacje nie podobają, też z tego względu, że w swoim życiu zawsze miałam o wiele więcej swobody.