Rok temu poznałam na imprezie chłopaka z Litwy miał jeszcze dziewczynę ale się nie układało między nimi . Na następnej imprezie ona zerwała z nim . On zaczął kręcić ze mną od razu . Zamieszkalismy razem od razu bo mieliśmy się poznać tak lepiej . Teraz już ponad pół roku mieszkamy na swojej kawalerce . Jednak się kłócimy bardzo różnimy się. Angielski jest naszym językiem którym rozmawiamy a żadne z nas nie zna go prawidłowo . I dzisiaj znów mieliśmy kłótnie z niczego a wspomniał mi co zrobiłam trzy tygodnie temu źle. Pijana byłam po urodzinach. Byłam zła na niego bo moja siostra przyjechała z rodziną a on był u kolegi pił gdzie prosiłam żeby był ze mną. Wulgaryzm .... Byłam na niego bo ja od rodziny musiałam słuchać gdzie jest boi się nas poznać czy co... itp. On twierdzi że jestem cały czas nie szczęśliwa a ja ostatnio choruje i źle się czuje . Nie wiem jak mam mu okazać że szczęśliwa jestem z nim. Nie umiem uśmiechać się 24 na dobę jeżeli coś siedzi mi w głowie. Martwię się praca nie jestem w niej dobra . Martwię się o niego . Martwię się za dużo wiem ale nie radzę sobie z uczuciami . Jestem tych bardzo wrażliwych. Najgorsza wada jaką może być....
On też nie jest wylewny w uczuciach . Nie całuje mnie tak z językiem tylko Kiss jak dla cioci ja chyba go nie podniecam . Czasami czuje jak był bo nie ma gdzie iść ale w każdej chwili może wyjść...
Zabrał mnie do swoich rodziców poznałam ich już tylko dwa dni byliśmy ale z jego siostra mieszkałam z ponad dwa miesiące mieszkaliśmy na kawalerce w 4 to chyba powinno mu uświadomić ze staram się pomagać jego rodzinie bo kocham .
Żeby on potrafil rozmawiać ze mną otwarcie częściej.....
Nie wiem co robić....
Może ja mam naprawdę jakąś depresję może powinnam się leczyć u psychologa ....
Co o tym sądzicie?