Dlaczego walczę z wiarą? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Dlaczego walczę z wiarą?

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 203 z 203 ]

196 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-12-18 10:35:55)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?

Ana_De_Lacruax
Życzę. Miłego dnia.

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-12-18 14:19:38)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?

Bardzo ciekawa dyskusja się tu wywiązała, to może w kwestii badań. Z tego co przeczytałem zauważyłem dwie rzeczy, że w tej dyskusji jedna osoba podjęła ogromny wysiłek przeszukania danych, tematu a druga potraktowała sprawę powierzchownie na zasadzie "wiary w zasłyszane hasło". Jednak "wyniki" przytoczonych badań na temat inteligencji "coś" pokazują. Mianowicie nie były to badania tylko podsumowanie wybranych, robionych pod różnym kątem, nieprzystających do siebie badań (różne narzędzia, różne próby) czego absolutnie nie można porównywać bo to jakby wyciągać wniosek na temat sprawności samochodu porównując spalanie nieobciążonego samochodu osobowego i ogromnej ciężarówki i wrzucać to do jednej tabelki "uśredniającej jakie opony należy stosować" . Po drugie niesamowite! okazuje się, że przytoczono tam wyniki badań, które pokazują wniosek wręcz przeciwny od sugerowanego. I tu może jest pewne nie zrozumienie, że w nauce decyduje "efekt statystyczny" w sensie, że jest tak jak wynika z "większości badań". Otóż jest to pogląd mylny, ponieważ badania opisują zjawisko! Nie mogą badania przedstawiać wniosków sprzecznych w tym sensie,  że nie można w takim wypadku wyciągnąć ogólnego wniosku, wtedy można jedynie powiedzieć, że wyniki są niespójne, problem wymaga dalszych badań. Nie można odrzucić bowiem ani jednych ani drugich i nie można przyjąć tylko jednych albo tylko drugich, niezależnie od tego czy jest to stosunek 50:50 czy 70:10 czy jakikolwiek inny. Bo nie mogą z tych samych obserwacji wynikać wnioski sprzeczne! Nie mamy wtedy do czynienia z teorią (wyniki badań muszą potwierdzać teorię) ale jedynie z hipotezą (prowadzimy badania pod pewnym kątem - potwierdzenia hipotezy, ale inni mogą prowadzić badania pod innym kątem - innej hipotezy, obalenia hipotezy tzw. badania krytyczne) i to hipotezą niepotwierdzoną, zwłaszcza w kontekście istnienia innych badań, pokazujących coś zupełnie przeciwnego. Nie można odrzucić tak sobie żadnych badań bez odpowiedniego kryterium, ot tak "bo nie pasują do hipotezy".

Bardzo podobna dyskusja miała miejsce w temacie tzw. "syndromu poaborcyjnego". Powszechnie się uważa, że on występuje (w pewnych środowiskach), albo że nie występuje (w innych środowiskach), wiele badań pokazuje, że on nie występuje, są też badania, które pokazują, że występuje. Kilka towarzystw psychologicznych przyjęło interpretację, że nie występuje (bez odniesienie się do wyników wszystkich! badań) - podejście nierzetelne, natomiast tow. angielskie przyjmując jako podstawę do przedstawienia swojego zdania, wszystkie badania, stwierdziło, że nie można jednoznacznie (na podstawie dostępnej wiedzy naukowej!) przyjąć żadnego konkretnego stanowiska - podejście rzetelne. To pokazuje że możliwa jest w nauce wybiórczość a dyskusji można poddawać również rzetelność vs. nierzetelność badań czy interpretacji. "Udowodnić" i "obalić" można wszystko ale pozostaje pytanie czy to jest rzetelne, czy może jest to nierzetelne.

Na postawie tego co przeczytałem wynika, że przedstawienie ogólne wyników badań w kwestii inteligencji i jej wpływu na wiarę, czy odwrotnie, jest nierzetelne, ponieważ odrzucono wyniki wielu badań, które pokazywały coś innego, i zrobili to autorzy dokonujący syntezy!!!! Nie wiem na jakim poziomie "poruszają" się autorzy ale i takie sytuacje nie są w nauce niespotykane.

SonyXperia napisał/a:

Czy przypadkiem nie jest tak, że wiara to jest przekonanie o czymś tam, a brak wiary, to jest brak przekonania. To jest proste jak drut - wierzę w Boga = jestem przekonana, że Bóg istnieje. Nie wierzę w Boga = nie jestem przekonana, że Bóg istnieje. Można wskazać stanowisko pośrednie sprowadzające się do twierdzenia - mam wątpliwości czy Bóg istnieje. Ateizm jest brakiem przekonania o istnieniu Boga.
A teraz ostatnie - ktoś napisał tu, że zostało naukowo potwierdzone że Bóg nie istnieje.  Fakty negatywne mogą być dowodzone za pomocą dowodów przeciwnych, których istnienie wyłącza stwierdzoną okoliczność negatywną. Jak zatem zostało udowodnione, że Boga nie ma?

W powyższym wywodzie brakuje istotnego punktu, czyli kiedy ktoś jest przekonany o nieistnieniu Boga. Bowiem nieistnienie również trzeba udowodnić a jak się nie da to pozostaje przekonanie. Problem jest też taki, że ateiści utożsamiają się z tzw. nowym ateizmem zwalczającym religię inaczej nazywanym antyteizmem. Wielu więc ateistów nie jest ateistami z definicji ale antyteistami a to jest różnica. Dochodzimy więc do wniosku, że wiele osób tutaj wykazuje poglądy i działania antyteistyczne. Jest to o tyle ważne, że antyteiści nie mają obojętnego stosunku do religii i aktywnie ją zwalczają. Jest to ważne ponieważ wg. def. jest to ideologia wynikająca z przekonania właśnie. Co więcej okazuje się, że w wielu przypadkach antyteizm prowadzi do wiary w istnienie dominującego złego bytu ponieważ jest to w opozycji do istnienia doskonale dobrego, najwyższego bytu, a z tym antyteiści przecież walczą.

198

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
Ana_De_Lacruax napisał/a:

A teraz przepraszam, bo muszę zrecenzować pewien artykuł. Wczoraj też nie miałam czasu odpisać, bo z moim mężem, który jest chemikiem kwantowym, byliśmy w kościele big_smile, a potem uprawialiśmy upojny seks, jak na katolików przystało.

Tak właśnie myślałam :-D

199

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
Ana_De_Lacruax napisał/a:

A teraz przepraszam, bo muszę zrecenzować pewien artykuł. Wczoraj też nie miałam czasu odpisać, bo z moim mężem, który jest chemikiem kwantowym, byliśmy w kościele big_smile, a potem uprawialiśmy upojny seks, jak na katolików przystało.



Ana_De_Lacruax napisał/a:

Na początku trochę tu trollowałam

I chyba nie możesz przestać? big_smile

200 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-12-18 20:04:16)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
DoswiadczonyDaro napisał/a:

.

SonyXperia napisał/a:

Czy przypadkiem nie jest tak, że wiara to jest przekonanie o czymś tam, a brak wiary, to jest brak przekonania. To jest proste jak drut - wierzę w Boga = jestem przekonana, że Bóg istnieje. Nie wierzę w Boga = nie jestem przekonana, że Bóg istnieje. Można wskazać stanowisko pośrednie sprowadzające się do twierdzenia - mam wątpliwości czy Bóg istnieje. Ateizm jest brakiem przekonania o istnieniu Boga.
A teraz ostatnie - ktoś napisał tu, że zostało naukowo potwierdzone że Bóg nie istnieje.  Fakty negatywne mogą być dowodzone za pomocą dowodów przeciwnych, których istnienie wyłącza stwierdzoną okoliczność negatywną. Jak zatem zostało udowodnione, że Boga nie ma?

W powyższym wywodzie brakuje istotnego punktu, czyli kiedy ktoś jest przekonany o nieistnieniu Boga. Bowiem nieistnienie również trzeba udowodnić [...].

Nie che mi się już z Tobą trollować, ale skuszę się jeszcze ten ostatni raz. W powyższym wywodzie niczego nie brakuje, no może przekombinowanego myślenia na Twoją modłę.
Istnienia Boga jeszcze nikt nie udowodnił ponad wszelką wątpliwość, inaczej nie mówilibyśmy o wierze w Boga, bo on byłby faktem. A więc albo w niego wierzmy, albo w niego nie wierzymy. Wiara w Boga (przynajmniej dla chrześcijan) sprowadza sie do istnienia ponadczasowej i uniwersalnej siły, która jest końcem i początkiem wszystkiego - co jest nam znane, i co jest nam nieznane. Biorąc pod uwagę takę konstrukcję Boga jak źródło wszelkiego stworzenia, wszelkiej nad nim władzy, wykraczamy poza nasze zdolności percepcji. Wierzymy że tak się dzieje przynajmniej kiedy żyjemy a wiedza ta ma być nam dana po naszej śmierci.
Przekonanie o nieistnieniu Boga, to nic innego jak odrzucenie koncepcji czegoś w rodzaju mocy istniejącej poza granicą ludzkiego poznania. Nie jesteś w stanie udowodnić tego co wykracza poza te granice. Możesz wierzyć lub nie.
Może ta siła istnieje i ma taki kształt w jaki wierzy, a może istnieje ale nie ma takiej formy o jakiej my jesteśmy przekonani, albo w ogóle tej siły nie ma lub jest jeszcze czymś zupełnie innym o czym nam się nawet nie śniło.
Chrześcijanie wierzą w zbawienie, Żydzi czekają, a jeszcze inni są przekonani o wędrówce dusz.

201 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2018-12-18 19:53:16)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
gojka102 napisał/a:
Ana_De_Lacruax napisał/a:

A teraz przepraszam, bo muszę zrecenzować pewien artykuł. Wczoraj też nie miałam czasu odpisać, bo z moim mężem, który jest chemikiem kwantowym, byliśmy w kościele big_smile, a potem uprawialiśmy upojny seks, jak na katolików przystało.



Ana_De_Lacruax napisał/a:

Na początku trochę tu trollowałam

I chyba nie możesz przestać? big_smile


Akurat ja wierzę w to, że jest studentką. Sądząc po poziomie wiedzy pierwszy rok jakiegokolwiek nauki empirycznej, bo wtedy uczą metodologii badań naukowych. Poziom podstawowy. Pewnie niedawno było kolokwium.
Tylko jak tak będzie na forach przesiadywać, to już pierwszy rok zawali :-D

202 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2018-12-18 22:51:55)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
MagdaLena1111 napisał/a:
gojka102 napisał/a:
Ana_De_Lacruax napisał/a:

A teraz przepraszam, bo muszę zrecenzować pewien artykuł. Wczoraj też nie miałam czasu odpisać, bo z moim mężem, który jest chemikiem kwantowym, byliśmy w kościele big_smile, a potem uprawialiśmy upojny seks, jak na katolików przystało.



Ana_De_Lacruax napisał/a:

Na początku trochę tu trollowałam

I chyba nie możesz przestać? big_smile


Akurat ja wierzę w to, że jest studentką. Sądząc po poziomie wiedzy pierwszy rok jakiegokolwiek nauki empirycznej, bo wtedy uczą metodologii badań naukowych. Poziom podstawowy. Pewnie niedawno było kolokwium.
Tylko jak tak będzie na forach przesiadywać, to już pierwszy rok zawali :-D

Ale ja przecież nie napisałam,że nie wierzę,że jest studentką smile

203 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-12-19 13:09:14)

Odp: Dlaczego walczę z wiarą?
SonyXperia napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

.

SonyXperia napisał/a:

Czy przypadkiem nie jest tak, że wiara to jest przekonanie o czymś tam, a brak wiary, to jest brak przekonania. To jest proste jak drut - wierzę w Boga = jestem przekonana, że Bóg istnieje. Nie wierzę w Boga = nie jestem przekonana, że Bóg istnieje. Można wskazać stanowisko pośrednie sprowadzające się do twierdzenia - mam wątpliwości czy Bóg istnieje. Ateizm jest brakiem przekonania o istnieniu Boga.
A teraz ostatnie - ktoś napisał tu, że zostało naukowo potwierdzone że Bóg nie istnieje.  Fakty negatywne mogą być dowodzone za pomocą dowodów przeciwnych, których istnienie wyłącza stwierdzoną okoliczność negatywną. Jak zatem zostało udowodnione, że Boga nie ma?

W powyższym wywodzie brakuje istotnego punktu, czyli kiedy ktoś jest przekonany o nieistnieniu Boga. Bowiem nieistnienie również trzeba udowodnić [...].

Nie che mi się już z Tobą trollować, ale skuszę się jeszcze ten ostatni raz. W powyższym wywodzie niczego nie brakuje, no może przekombinowanego myślenia na Twoją modłę.
Istnienia Boga jeszcze nikt nie udowodnił ponad wszelką wątpliwość, inaczej nie mówilibyśmy o wierze w Boga, bo on byłby faktem. A więc albo w niego wierzmy, albo w niego nie wierzymy. Wiara w Boga (przynajmniej dla chrześcijan) sprowadza sie do istnienia ponadczasowej i uniwersalnej siły, która jest końcem i początkiem wszystkiego - co jest nam znane, i co jest nam nieznane. Biorąc pod uwagę takę konstrukcję Boga jak źródło wszelkiego stworzenia, wszelkiej nad nim władzy, wykraczamy poza nasze zdolności percepcji. Wierzymy że tak się dzieje przynajmniej kiedy żyjemy a wiedza ta ma być nam dana po naszej śmierci.
Przekonanie o nieistnieniu Boga, to nic innego jak odrzucenie koncepcji czegoś w rodzaju mocy istniejącej poza granicą ludzkiego poznania. Nie jesteś w stanie udowodnić tego co wykracza poza te granice. Możesz wierzyć lub nie.
Może ta siła istnieje i ma taki kształt w jaki wierzy, a może istnieje ale nie ma takiej formy o jakiej my jesteśmy przekonani, albo w ogóle tej siły nie ma lub jest jeszcze czymś zupełnie innym o czym nam się nawet nie śniło.
Chrześcijanie wierzą w zbawienie, Żydzi czekają, a jeszcze inni są przekonani o wędrówce dusz.

Z obserwacji fizycznych zjawisk wiemy, że każdy skutek ma swoją przyczynę, bez wyjątku. To jest obserwacja niepodważalna bo nigdy nie zaobserwowaliśmy wyjątków i jest to podstawą wszelkich nauk przyrodniczych. Kiedy zaczynamy się zastanawiać co było przyczyną jakiegoś przeszłego skutku fizycznego (cokolwiek, choćby wielki wybuch jeśli był, był przecież skutkiem jakieś przyczyny i zjawiskiem fizycznym) i zawsze ale to zawsze gdzieś jest wcześniejsza przyczyna fizyczna, która jest skutkiem jeszcze wcześniejszej przyczyny fizycznej. Jest to zrozumiałe chyba dla każdego. Rozwiązania tego są dwa. Jedno to zapetlenie zdarzen, gdzie przeszly skutek fizyczny ma przyczyne w odleglej przyszlosci. Wszystko sie powtarza i nie ma konca. Dosc absurdalne ale w sumie mozliwe. Drugie wyjasnienie to Istnienie jednej niefizycznej Przyczyny, pierwszego skutku fizycznego, bo inaczej ten skutek nie móglby zaistniec. Jesli ta Praprzyczyna jest inteligentna jest Bogiem.

Znana jest też tzw. zasada antropiczna. Sformułowana została przez Brandona Cartera i Roberta Dicke'ego. Według zasady antropicznej Wszechswiat musi być taki, jaki jest, gdyż w innej sytuacji nie zaistniałyby warunki do powstania życia, a tym bardziej jego wyższych form obdarzonych inteligencja. Być może zasada antropiczna zostanie w przyszłosci przyjęta jako ostateczne uzasadnienie dla takich, a nie innych wartosci fundamentalnych stałych fizycznych, obecnie jednak nie można jej uznać za teorię naukowa, wyjasniajaca problemy kosmologii. Jesli zasada antropiczna bylaby sluszna, oznaczaloby to ze za stalymi fizycznymi, powstaniem takich a nie innych warunkow do powstania życia, stoi Inteligencja (z punktu widzenia zasady antropicznej przypadek jest malo prawdopodobny).

Wg. mnie są zbyt mocne przesłanki żeby powiedzieć, że Boga nie ma. Natomiast wiele osób oczekuje od Boga określonego działania, co nie następuje. Jest to oczywiście wielka naiwność.

Punktem wyjścia do rozważan jednak powinna być postawa a (a oznacza a w sensie np. aseksualny). Jedynie osoba a może powiedzieć, że w coś nie wierzy bo ją ten problem nie zajmuje. Wynika to z tego, że nie odczuwa ona potrzeby zajmowania się tym, z jakiś powodów nie jest to elementem jej życia i nie zajmuje ona stanowiska. a oznacza ateista w kwestii wiary. Ale na tym forum nie ma ateistów. Są antyteiści, czyli ci walczący z wiarą. Ci co mają do wiary stosunek. A jeśli ma się do czegoś stosunek (wyrażany w emocjach, przemyśleniach, itp.) to jeśli to nie jest oparte na dowodzie jest wiarą w coś. Tu wiarą, że czegoś nie ma, bo nie da się tej ich wiary, że czegoś nie ma, udowodnić. Tylko ateista może powiedzieć, że "to nie jest jego problem".

Długo się nad tym zastanawiałem ale niezrouzmienie miedzy nami wynika ze zlego uzywania pojec. Powinno byc wierzacy=teista, aktywnie niewierzacy=antyteista, tylko ci ktorym wiara jest obojetna=ateista i tych ostatnich tu nie ma.

Dlatego sa takie emocje, w "dyskusji" bo miedzy teistami i antyteistami odbywa sie walka. Ich pogladów nie mozna pogodzic. Ale antyteisci nie sa ateistami.

Posty [ 196 do 203 z 203 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Dlaczego walczę z wiarą?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024