9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 137 ]

66 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-09 13:32:21)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
maku2 napisał/a:

W takim razie życzę Ci zdrowia i psychicznego i fizycznego, bo jedno i drugie będziesz tracił.
Jeśli jeszcze to do Cibie nie dotarło to zrozum teraz - TY dla niej już nie istniejesz:

Z całym szacunkiem, Maku- ale Oni są długoletnim małżeństwem z dziećmi. To nie to samo co mieć dziewczynę, która puściła Cię w trąbę
Nie wiesz jak będzie. On by dla niej nie istniał, gdyby była obojętność, zerwane więzy.
A tak nie jest. I nic dziwnego że jest odpowiedzialnym facetem i szuka wyjścia?
Nie sztuka unieść się dumą, ochraniać słabe ego.
Ona dla niego istnieje. I założę się, że ten jej romans się posypie.
Ale nie to jest ważne- ważniejsza analiza ich związku. I na tej ścieżce On jest. Pomysł z infomowaniem żony kochanka podwójnie głupi:
raz- ona nie będzie Ci wdzięczna, a Ty przyłożysz rękę do rozwalenia tamtej rodziny,
dwa- zrobisz z siebie tego, co stanął na przeszkodzie wielkiej miłości i przez Ciebie to wszystko..

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez QuQu (2018-11-09 13:28:53)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:
QuQu napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Przecież nie wiesz od kogo dostała te kwiaty. Skoro miała urodziny, mogła je dostać od każdego. Bukiet czerwonych róż często kojarzy się z podarunkiem do mężczyzny, ale to nie jest reguła. Ja takie dostawałam do siostry, przyjaciółek z wyrazami miłości.
Autorze, tak z ręką na sercu, czy masz coś sobie do zarzucenia? Bo wydaje mi się, że Twoja żona ma coś na Ciebie, dlatego cierpliwie czeka na Twój ruch.

Tak kwiaty jeszcze o niczym nie świadczą, może sms sobie kupiła?
Tak , jeśli winna jest tylko ona to Ty autorze musisz być bez winny nawet minimalnej.

Jeśli Ci zależy na małżeństwie to ratuj wszelkimi sposobami .
Dowody warto mieć, ale małżeństwo i rodzina najważniejsza

Jeśli Ci zależy na małżeństwie to ratuj wszelkimi sposobami .

Tak, zależy mi na tym małżeństwie i to bardzo. Tylko totalnie nie wiem jak się zabrać za to, żeby to jeszcze jakoś posklejać. Mam wrażenie, że ona świata po za nim nie widzi a ja jestem jej wrogiem numer jeden.

Jeśli chodzi o mój ruch to na pewno nie zamierzam ani się wyprowadzać, ani składać pozwu. Chcę pozostać z rodziną.

Jeśli naprawdę Ci zależy i czujesz że dasz radę to przetrwać psychicznie (czego Ci zycze) to zastosuj te metodę 32 kroków. A poza tym spróbuj namówić żonę na terapię, może najpierw na mediacje w celu porozumienia się co do mi się waszej rodziny.
Nie daj się sprowokować, zachowuje się tak jakby ten. Drugi nie istniał,.
Nie narzucam się że swoim towarzystwem , Jej ta sytuacja zacznie ciąży a widząc że Ty trwasz  jest duże prawdopodobieństwo że wybierze rodzinę.
To , że widzi w Tobie wroga to jest normalne , ponieważ wie że Cię krzywdzi a łatwiej jest skrzywdzić wroga , Taka psychologiczna zależność.
A może sam się udaj do psychologa , to pewnie coś więcej Ci podpowie.
I nie zapominaj o dowodach , bo nigdy nic nie wiadomo.

68

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Rafał Poznań napisał/a:

Trudno mi się wypowiadać za wszystkie sądy i wszystkich ojców ale po zmianach w prawie w 2015 roku nie jest już tak łatwo ograć ojca w temacie opieki nad dziećmi. w tej chwili priorytetem dla sądu jest zachowywanie pełni praw rodzicielskich dla obojga rodziców i nawet w przypadku braku porozumienia sąd może wydać takie orzeczenie. Masz pełnię praw masz pełen wpływ na życie dziecka nawet jeśli mieszka z matką. Co więcej dobra rada dla autora. Nie daj się wkręcić w jakiekolwiek unormowanie konaków z dzieckiem. Zadnego wyznaczania godzin dni czy innych terminów. Kontakty mają być nieunormowane i zadbaj o to aby tak było w sentencji wyroku rozwodowego a nie jest to trudne. Zachowaj spokój na sali schowaj emocje zaproponuj plan wychowawczy a wygrasz. Dlaczego tak? Bo wtedy bierzesz dziecko kiedy chcesz informujesz ex małżonkę i po temacie. Będzie utrudniać to podasz ją do sądu o utrudnianie kontaktów. Co więcej nawet jeśli kiedyś dziecko weźmiesz na dłużej tydzień dwa czy miesiąc informując o tym ex żonę i mając przychylność dziecka to NIC nie może Tobie zrobić. Dosłownie nic. Zadna policja czy inne służby tym się nie zajmą masz pełnie praw i pełną swobodę w kontaktach.  Oczywiście  najlepsze jest porozumienie w tym temacie z byłą/byłym ale dobrze wiemy jak to czasami bywa.


Priorytetem dla sądu jest dobro dzieci , ojców się nie ogrywa w sądzie - najczęściej sami odpuszczają !
Jeśli strony zgodnie twierdzą że są dogadane w sprawie opieki nad dzieckiem , kontaktów , to z kim mieszka - najczęściej sąd w to nie ingeruje .

Jakoś trudno mi dostrzec dobro dziecka w Twoich wpisach. 
Granie dzieckiem  przeciw ex jest natomiast b. widoczne "jeśli kiedyś dziecko weźmiesz na dłużej tydzień dwa czy miesiąc informując o tym ex żonę i mając przychylność dziecka to NIC nie może Tobie zrobić. Dosłownie nic"

69

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Dzięki wszystkim za wpisy.

Jestem po spotkaniu z prawniczką (specjalizuje sie w rozwodach) ale do tego świetny z niej psycholog. Dowiedziałem się jak to wszystko wygląda krok po kroku. Po tym spotkaniu osiagnąłem (pewnie tylko chwilowo) stan zupełnego spokoju. Zdałem sobie sprawę, że przez ostatnie dni kotłowała się we mnie mieszanina złości i urażonej dumy. Zamierzam powalczyć... tzn porozmawiać z żoną konkretnie i bez emocji. Chcę jej jasno dać do zrozumienia że zależy mi na niej i na naszej rodzinie ale również to, że akceptuję i jestem pogodzony z ewentualnością rozwodu. Przedewszystkim chcę żeby wiedziała, że nie mam zamiaru brać ją na litość, albo że ta cała sytuacja jakoś bardzo mnie boli. Mam wrażenie, że ona wyobraża sobie, że swoimi gestami wyprowadzi mnie z równowagi, srawi że tupnę nogą, uniosę się dumą i wyniosę z domu.  Niestety nie bedzie to dla niej takie łatwe. Moim zamiarem jest doprowadzenie do normalnej względnie spokojnej rozmowy bo od kilku dni panowała taka atmosfera, że chyba za chwile byśmy się pozabijali.

Czy się uda - czas pokaże.

70

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Nie dziwię się, że panowała taka atmosfera- tłumiliście w sobie latami i wybuchło.. i wylewa się.
I być może dłuugo poczekasz na normalną atmosferę. Nie kłóćciee się przy dzieciach..

71

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Dzięki wszystkim za wpisy.

Jestem po spotkaniu z prawniczką (specjalizuje sie w rozwodach) ale do tego świetny z niej psycholog. Dowiedziałem się jak to wszystko wygląda krok po kroku. Po tym spotkaniu osiagnąłem (pewnie tylko chwilowo) stan zupełnego spokoju. Zdałem sobie sprawę, że przez ostatnie dni kotłowała się we mnie mieszanina złości i urażonej dumy. Zamierzam powalczyć... tzn porozmawiać z żoną konkretnie i bez emocji. Chcę jej jasno dać do zrozumienia że zależy mi na niej i na naszej rodzinie ale również to, że akceptuję i jestem pogodzony z ewentualnością rozwodu. Przedewszystkim chcę żeby wiedziała, że nie mam zamiaru brać ją na litość, albo że ta cała sytuacja jakoś bardzo mnie boli. Mam wrażenie, że ona wyobraża sobie, że swoimi gestami wyprowadzi mnie z równowagi, srawi że tupnę nogą, uniosę się dumą i wyniosę z domu.  Niestety nie bedzie to dla niej takie łatwe. Moim zamiarem jest doprowadzenie do normalnej względnie spokojnej rozmowy bo od kilku dni panowała taka atmosfera, że chyba za chwile byśmy się pozabijali.

Czy się uda - czas pokaże.

No i o to właśnie chodzi działać spokojnie i rzeczowo , ale jak w grę wchodzą uczucia to czasami emocje biorą górę.
Trzymam kciuki za pozytywne rozwiązania.
Złość i dumą do kieszeni czasami warto.

72

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Ela

On by dla niej nie istniał, gdyby była obojętność, zerwane więzy.

Ona jest obojętna i zerwała więzy, zaprzeczysz? To zacytuję:

Niestety, ze storny żony tych drobnych kroczków ani gestów wobec mnie nie było.

Miesiąc temu, żona podczas drobnej porannej sprzeczki oznajmiła mi że powinniśmy się rozstać.

nie wyobraża sobie bycia szczęśliwą z człowiekiem takim jak ja

Bardzo szybko dowiedziałem sie, że w życiu żony pojawił się ktoś trzeci.

Pisali do siebie czułe słowa

Pisze w nich,  że go kocha a on kocha ją. Dowiedziałem się, że spotykają się rano przed pracą i wieczorami gdy żona wychodzi "na siłownie".

proponowałem jej terapię ale do tego trzeba chęci dwojga

W tym momencie nie widzę u niej najmniejszych chęci do tego, żeby cokolwiek naprawiać między nami.

Ona czuje do mnie wrogość - powiedziała mi wprost jak ją o to zapytałem

Tak wiem, użalam się nad sobą. Potrzebuję kopniaka w d*pe.

Dlatego go nie głaszczę ale kopię we wskazaną część ciała.

Ona dla niego istnieje.

To prawda ale on dla niej jest tylko zawadą. Co zresztą mu oznajmiła i z czego on zdaje sobie sprawę.

I założę się, że ten jej romans się posypie

Zgadzam się z tym, dlatego pisałem że życzę mu zdrowia, bo zanim to nastąpi może upłynąć dużo czasu. A przecież oni ze sobą nie sypiają, to z kim ona sypia? on zna odpowiedź, myślisz że jest z tym pogodzony? że go to nie będzie dołować?

Ale nie to jest ważne- ważniejsza analiza ich związku. I na tej ścieżce On jest.

On tak, jest tam ale sam a ona w tym czasie gdzie jest? a właściwie z kim?

Pomysł z infomowaniem żony kochanka podwójnie głupi:raz- ona nie będzie Ci wdzięczna, a Ty przyłożysz rękę do rozwalenia tamtej rodziny, dwa- zrobisz z siebie tego, co stanął na przeszkodzie wielkiej miłości i przez Ciebie to wszystko.

Po pierwsze - ona już mu nie jest wdzięczna i chce odejść, ujawniając tamtej romans męża może przyśpieszyć zakończenie romansu.
Dwa - to nie autor rozwali dwa małżeństwa tylko tamten wpychając coś gdzieś a robiąc to znał ryzyko.
Trzy - on już stoi na przeszkodzie miłości. Jeśli nic nie będzie robił tylko trwał to dlaczego ten romans ma się skończyć? Jak pisze autor ona jest atrakcyjna, to facet ma sobie odmówić? dlaczego?

73

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Maku tak zaprzeczę obojetnosc to jest wtedy gdy nic Cię nie obchodzi mąż, a nie kiedy chcesz go zabić. Jak jest obojętny nie jest żadną przeszkodą. Romans się skonczy bo ona bedzie naciskać na kochanka by zostawil zonę a tamtej zależy. Gorzej gdy w tamtym domu pozamiatane.
Ale to i tak sprawa drugorzedna..bo ona moze miec i 4 romanse potem.
I tak, żona go nie kocha, bo rani.
Ale co dalej.? Decydują o życiu razem.
Jak przetrwają i znajdą nowe podstawy,to bedzie nowy związek. Albo i nie znajdą.
Powrotu nie ma. Takiego małzenstwa jak wcześniej też nie ma. I DOBRZE. bo tam nie teges coś było skoro są gdzie są. Nie ma co się oburzać na kochanka, bo on to następstwo nie przyczyna.

74

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

On jest jej obojętny a kwiaty tego dowodem nawet nie zachowuje pozorów. A jest przeszkodą w wielu sprawach.

Decydują o życiu razem

Nie, ona chce i decyduje sama a on stanowi w tym przeszkodę.

75 Ostatnio edytowany przez Mrooz (2018-11-10 07:46:11)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

To jesteśmy po rozmowie. Powiedziałem, że pomimo tego wszystkiego co się dzieje nadal mi na niej zależy i na naszej rodzinie. Ale z drugiej strony, że jestem też przygotowany na rozwód, chociaż na razie jest to dla mnie ostateczność. Powiedziałem stanowczo, że chcę, żebyśmy poszli na terapię małżeńska i się zgodziła. Choć nie wiem czy nie zmieni zdania. Jej odpowiedzią był kolejny atak na mnie ale krótko zamknąłem temat i nie dałem jej się rozkręcić.

Dzisiaj dalszy ciąg okazywania wrogości wobec mnie. Jeśli chodzi o terapię to nie nastawiam się jakoś optymistycznie. Ale może przynajmniej dowiemy się tam, że rzeczywiście nie ma czego już ratować i pomoże osiągnąć porozumienie przed rozwodem.

76

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Widzę, że pojawiły się rady typu "Nie daj jej rozwodu".

Jak w takiej sytuacji ma wyglądać małżeństwo ? Jak żyć ze sobą gdy jedna osoba gardzi druga a ta pogardzana nie chce powiedzieć dość ?

Żona wyraźnie nie chce już być z Tobą. Ty ja chcesz do miłości zmusić czy ma być z Tobą że strachu czy z litości ?

Jak, my którzy nie kochają swoich współmałżonków, mamy wam powiedzieć abyście dali nam spokój ? Tak abyście to zrozumieli ? Piszę my bo mam sytuację podobną do twojej tylko to ja mam romans a żona nie chce odpuścić.

77

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

To jesteśmy po rozmowie. Powiedziałem, że pomimo tego wszystkiego co się dzieje nadal mi na niej zależy i na naszej rodzinie. Ale z drugiej strony, że jestem też przygotowany na rozwód, chociaż na razie jest to dla mnie ostateczność. Powiedziałem stanowczo, że chcę, żebyśmy poszli na terapię małżeńska i się zgodziła. Choć nie wiem czy nie zmieni zdania. Jej odpowiedzią był kolejny atak na mnie ale krótko zamknąłem temat i nie dałem jej się rozkręcić.

Dzisiaj dalszy ciąg okazywania wrogości wobec mnie. Jeśli chodzi o terapię to nie nastawiam się jakoś optymistycznie. Ale może przynajmniej dowiemy się tam, że rzeczywiście nie ma czego już ratować i pomoże osiągnąć porozumienie przed rozwodem.

Pamiętaj, że jej łatwiej Ciebie skrzywdzić gdy uznaje cię za wroga.
Od wrogości gorsza jest obojętność , wrogość to nadal uczucia i emocje.
Trzymam kciuki, oby się udało i wytrwałości życzę.
Pisz jak sytuacja się rozwija.

78 Ostatnio edytowany przez Mrooz (2018-11-10 10:05:20)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Hrefi napisał/a:

Widzę, że pojawiły się rady typu "Nie daj jej rozwodu".

Jak w takiej sytuacji ma wyglądać małżeństwo ? Jak żyć ze sobą gdy jedna osoba gardzi druga a ta pogardzana nie chce powiedzieć dość ?

Żona wyraźnie nie chce już być z Tobą. Ty ja chcesz do miłości zmusić czy ma być z Tobą że strachu czy z litości ?

Jak, my którzy nie kochają swoich współmałżonków, mamy wam powiedzieć abyście dali nam spokój ? Tak abyście to zrozumieli ? Piszę my bo mam sytuację podobną do twojej tylko to ja mam romans a żona nie chce odpuścić.

Nie do końca poprawnie odgadujesz moje intencje. Wiem że jest wolnym człowiekiem i nigdy jej w żadnym aspekcie nie kontrolowałem ani nie ograniczałem. Robię to wszystko po to, żeby po wszystkim, bez wzgledu na to jak się to skończy, mieć spokojne sumienie, poczucie że zrobiłem wszystko co mogłem i 100-procentowe przekonanie że zakończenie będzie właściwe dla nas oboje i dzieci. Chociaż wiem, że w oczach dzieci rozwod nigdy nie będzie właściwy.

Generalnie  trudno się z nią rozmawia, cały czas  atakuje, próbuje grać na emocjach, obwinia i unosi się dumą. Ja staram się zachowywać spokój.

79 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-10 10:51:09)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Hrefi, żona Mrooza jest wolna. Chce rozwodu, niech sklada pozew i zalatwia to własnymi rękami, a nie oczekuje, że mąż ma w tym być dla niej pomocnikiem.To też potwierdzenie jej intencji, determinacji i tego że wie czego chce.
Nie widzę powodu by miał jej torować do tego ścieżkę.
HREFI złożyles pozew? Rozsądzi sąd. Źona nie ma obowiązku współpracować z Tobą bo Ty tak chcesz

80

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Hrefi napisał/a:

Widzę, że pojawiły się rady typu "Nie daj jej rozwodu".

Jak w takiej sytuacji ma wyglądać małżeństwo ? Jak żyć ze sobą gdy jedna osoba gardzi druga a ta pogardzana nie chce powiedzieć dość ?

Żona wyraźnie nie chce już być z Tobą. Ty ja chcesz do miłości zmusić czy ma być z Tobą że strachu czy z litości ?

Jak, my którzy nie kochają swoich współmałżonków, mamy wam powiedzieć abyście dali nam spokój ? Tak abyście to zrozumieli ? Piszę my bo mam sytuację podobną do twojej tylko to ja mam romans a żona nie chce odpuścić.

Nie jestem zwolenniczka blokowania rozwodu po zdradzie ale rozumiem takie prawo i osoby które chce z niego skorzystać .

To nie jest rozwód z powodu toksycznej relacji po której jedno chce się ratować , ale po sytuacji stworzenia sobie nowego życia korzystając z wszelkich komfortow starego związku i wykorzystania starej partnerki.

Osoba zdradzona tez ma prawo wolnego wyboru, nie musi godzić się na bycie wykorzystaną i nagradzać zdradzającego spełniając jego żądania, życzenia.
Tym bardziej , że małżeństwo to instytucja w której są prawa i obowiązki .
Jeżeli ktoś wziął na siebie obowiązki względem drugiej osoby to nie ma prawa oczekiwać że druga osoba przejmie na siebie wszystkie lub większość obowiązków tylko dlatego, że ma zorganizował sobie przyjemniejsze dla siebie życie .

Następna sprawa to kwestia tego, że decyzja o odejściu do kochanki/ka może za chwile okazać się pomyłka.
Dlatego separacja może okazać się najlepszym rozwiązaniem , ale to oczywiście decyzja osoby która ma do niej prawo - do zdradzonej/go.

81 Ostatnio edytowany przez Mrooz (2018-11-21 09:21:47)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Cześć wszystkim.

Jestem w totalnej załamce.W zeszłym tygodniu byliśmy z żoną na terapii. Tam żona opowiedziała co jej leży na sercu wobec mnie. Ja opowiadałem o sobie, takie spotkanie zapoznawcze. Następne spotkanie uzgodniliśmy na wczoraj. Niestety w niedzielę żona poinformowała mnie, że jednak rezygnuje ze spotkania.

Poszedłem sam. W skrócie dowiedziałem się że jestem melancholikiem, smutnym człowiekiem, że brak mi "energii życiowej". I to nie mogło się udać, że nasze małżeństwo musiało tak się skończyć.
Dodatkowo, mam pełne predyspozycję do tego żeby resztę życia spędzić sam jako odludek, jako "dziwak" jak to ujęła.

Myślałem, że wizyta u psychoterapeutki przyniesie mi jakąś ulgę, pomoże..
A czuję się teraz jak ostatnie g*no. Wczesniej wydawało mi się, że wina leżała gdzieś po środku, a tu okazuje się, że to moja wina, wina tego jaki jestem. Żyłem zamknięty w bańce własnych myśli, gdzie walczyłem sam ze sobą.

Jaki ja jestem żałosny...

82

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Cześć Mrooz

Psycholodzy, psychoterapeuci jak oni często mylą się i jak często sami potrzebują pomocy. Wiem to bo pracuję z nimi. Nie wierz we wszystko co ci powiedzą.

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Myślałem, że wizyta u psychoterapeutki przyniesie mi jakąś ulgę, pomoże..
A czuję się teraz jak ostatnie g*no. Wczesniej wydawało mi się, że wina leżała gdzieś po środku, a tu okazuje się, że to moja wina, wina tego jaki jestem. Żyłem zamknięty w bańce własnych myśli, gdzie walczyłem sam ze sobą.

Jaki ja jestem żałosny...

To jest dopiero początek, przed Tobą długa droga.
Psychoterapeuta to nie wróżka, nie zamacha różdżką i nie sprawi, że wszystkie kłopoty znikną, problemy rozwiążą i samopoczucie się poprawi. To nie marycha wink

To jest ciężka, mozolna i systematyczna praca. Praca nad sobą, nad swoim poczuciem własnej wartości, nad swoimi oczekiwaniami, pragnieniami i możliwościami.
Tu nie dostaniesz gotowej recepty, do wszystkiego musisz dojść sam - wniosków, przemyśleń. Terapeuta otworzy przed Tobą te szuflady w Twojej głowie, które się pozamykały, byś mógł zrobić z nimi porządek.
Nie jesteś żałosny, jesteś człowiekiem, który potrzebuje pomocy i wsparcia. Twoja żona się poddała, zrezygnowała, choć wątpię czy w ogóle planowała naprawę Waszego małżeństwa. Masz dowód dla sądu, że to ona nie chciała ratować małżeństwa.

84 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-21 10:51:20)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Zmień terapeutę  Mrooz, serio..to tak jak z lekarzami, są konowały.. Takie wnioski po 1 spotkaniu?W Twojej sytuacji obniżony nastrój jest normalny
Na mnie nie robisz wrażęnia ani melancholika, ani dziwaka.
Poszukaj w necie opinii- może jakiś mężczyzna?

85

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Mrooz, każdy z nas ma jakiś typ osobowości . Ty akurat jesteś melancholikiem.
To żadna ujma, żadna Twoja wina.
Po prostu tak masz.

Wolałbyś być cholerykiem ?
A skąd wiesz czy choleryk nie katuje się wina za to, że jest cholerykiem ? smile

Ty Też się nie katuj za to, jaki posiadasz typ osobowości .
Nie jest Twoja wina ani powód do tego, żeby Cię zdradzać .

Jeżeli czujesz „chemię” z tą psycholog, ( a coś mam wrażenie, że jesteś raczej zdemotywowany po jej słowach ), to zacznij z nią pracować nad otwarciem siebie na innych, na poznaniu swoich emocji.
Tym bardziej jest to ważne , że przy obecnej sytuacji, zdradzie i walącego się małżeństwa , możesz wpaść łatwo w depresje.
Ratuj siebie, dopiero potem będziesz miał szanse ratować innych.

To nie dlatego żona Cię zdradziła , to nie dlatego powiedziała że nigdy Cię nie kochała .
Takie słowa to standard w wykonaniu zdradzaczy.
W ten sposób racjonalizują , usprawiedliwiaja swoją zdradę , szustwo.

Zadbaj o siebie.

86 Ostatnio edytowany przez balin (2018-11-21 11:11:49)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Poszedłem sam. W skrócie dowiedziałem się że jestem melancholikiem, smutnym człowiekiem, że brak mi "energii życiowej". I to nie mogło się udać, że nasze małżeństwo musiało tak się skończyć.
Dodatkowo, mam pełne predyspozycję do tego żeby resztę życia spędzić sam jako odludek, jako "dziwak" jak to ujęła.

Myślałem, że wizyta u psychoterapeutki przyniesie mi jakąś ulgę, pomoże..
A czuję się teraz jak ostatnie g*no. Wczesniej wydawało mi się, że wina leżała gdzieś po środku, a tu okazuje się, że to moja wina, wina tego jaki jestem. Żyłem zamknięty w bańce własnych myśli, gdzie walczyłem sam ze sobą.

Jaki ja jestem żałosny...

Sorry za to co powiem, ale to diagnoza jest zapewne prawdziwa. To co tu wypisujesz to jakaś zgroza. Chcesz naprawiać coś, czego się nie da naprawić. Wiesz, że żona jest zaangażowana w inny związek. a Ty pleciesz jej, że Tobie na niej zależy. Czym wystawiasz swoje miękkie serduszko na strzały. Przebudź się chłopie. Po co te gorzkie żale? Co to ma niby dać? Zrozum Twoja żona jest największym wrogiem, wszelkie Twoje słabości będą przez nią z całą premedytacją wykorzystane przeciwko Tobie. Jesteś na froncie wojny, dostajesz strzały, krwawisz i nie nie kumasz co w koło Ciebie dzieje.

87 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-21 11:27:28)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Sooorry Balin- ale masz żonę i dzieci? Głupoty piszesz- zona największym wrogiem? Nie jest słabością przyznać się do miłości. Przecież jej nie błaga.
chłopczyk z Ciebie... To co Ona z tym zrobi, jej odpowiedzialność. On odkrył karty, Ona nie.

88

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Ela210 napisał/a:

Sooorry Balin- ale masz żonę i dzieci? Głupoty piszesz- zona największym wrogiem? Nie jest słabością przyznać się do miłości. Przecież jej nie błaga.
chłopczyk z Ciebie... To co Ona z tym zrobi, jej odpowiedzialność. On odkrył karty, Ona nie.

Tylko proszę bez manipulacji. Tak żona Autora w obecnej sytuacji powinna być traktowana jak największy wróg. Z resztą, te szlachetne punkty. które tu są wklejane, są instrukcją jak postępować z wrogiem. Osobą, która nie dba o nasze dobro, manipuluje, wykorzystuje do własnych celów. Mówienie takiej osobie, że nam na niej zależy, to dla niej woda na młyn. To jak mówienie jestem ślepy. Autor dostał diagnozę. Można ją oczywiście konsultować u innego specjalisty. Ale wg mnie jego zachowanie ją potwierdza. Zachowuje się do sytuacji nieracjonalnie, dziwnie, jest niepoprawnym romantykiem, wierzącym w szczere intencje swojej zony.

89 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2018-11-21 11:48:57)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Ale nie można mówić o jakiejkolwiek diagnozie po dwóch wizytach u terapeuty.
To są, póki co podejrzenia o skłonnościach.

90

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

balinn, wybacz ale to Twoje podejście , pełne nienawiści bardziej sugeruje jakieś dziwactwo .
Zamiast skupiać się na emocjach wobec zdradzającego lepiej skupić się na sobie, wyzbyć się negatywnych emocji które zanieksztalcaja rzeczywistość i uniemożliwają normalne funkcjonowanie.
34 kroków nie określają jak postępować z wrogiem, ale jak odciąć się od emocjonalnie od zdradzającego żeby nie wpaść w ta pułapkę która Ty proponujesz.

Diagnoza jednego psychologa nie jest wyrocznia.
Tym bardziej, że większość z osób po zdradzie wpada w psychiczny dołek i nie można zdiagnozować ich zachowań , typu psychologicznego na podstawie ich zachowań w tym okresie. Ro tego potrzeba analizy stanu sprzed zdrady, a to już wymaga czasu, rozmów i wątpię by wystarczyło do tego odbyć 2 spotkania.
Mam wątpliwości co do profesjonalizmu tej pani psycholog.
Coś za łatwo jej przyszło postawienie diagnozy i zbyt pobieżnie przedstawiła swoje wnioski pacjentowi za którego bierze odpowiedzialność .

91

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Secondo1 napisał/a:

balinn, wybacz ale to Twoje podejście , pełne nienawiści bardziej sugeruje jakieś dziwactwo .
Zamiast skupiać się na emocjach wobec zdradzającego lepiej skupić się na sobie, wyzbyć się negatywnych emocji które zanieksztalcaja rzeczywistość i uniemożliwają normalne funkcjonowanie.
34 kroków nie określają jak postępować z wrogiem, ale jak odciąć się od emocjonalnie od zdradzającego żeby nie wpaść w ta pułapkę która Ty proponujesz.

Juhu to się nazywa podejście bez emocji. smile Powiadam Ci. We mnie nie ma nienawiści, bo i dlaczego by miała być? smile Daj na luzik. Nie masz licencji na objawioną prawdę. A Twoja misja nauczania mnie nie interesuje, bo o to nie prosiłem  Każdy ma prawo do swojego zdania. Bez odzewu, bo offtopujesz ważny wątek smile

92 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-21 12:37:28)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Raczej piszemy w temacie. rzecz w tym, ze pewne mechanizmy działają w wszystkich związkach, inne tylko w nowych znajomościach, a jeszcze inne w głębokich relacjach. I trzeba wiedzieć co czym jeść.. I nie zawsze liczy się tylko wyznaczenie celu i osiągnięcie go. Na każdym poziomie gry masz inne zasoby do wykorzystania.Wcale nie najważniejsze może jest odzyskanie żony za wszelką cenę czy za wszelką cenę utarcie jej nosa. To jest cenne ale to nie jest celem.

93 Ostatnio edytowany przez Mrooz (2018-11-21 12:51:27)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Prawdą jest, że nigdy nie potrafiłem okazywać emocji, czy to radości czy gniewu. Ludzie mówią czasami że mam kamienny wyraz twarzy. Mam tendencje do życia "we własnej głowie". I to mnie niszczy. Trudno mi było odczytywać potrzeby mojej żony. Trudno mi też nawiązywać bliższe znajomości. Brak we mnie "radości życia".

Nie jest mi z tym dobrze i staram się nad tym  pracowac. Niem problemu żeby z kimś rozmawiać o byle czym. Dla kolegów i koleżanek z pracy staram się uśmiechac chociaż jest to uśmiech tylko na zewnątrz. Szkoda tylko, że tą pracę nad sobą zacząłem tak późno.

94 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-21 12:52:00)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Prawdą jest, że nigdy nie potrafiłem okazywać emocji, czy to radości czy gniewu. Ludzie mówią czasami że mam kamienny wyraz twarzy. Mam tendencje do życia "we własnej głowie". I to mnie niszczy. Trudno mi było odczytywać potrzeby mojej żony. Trudno mi też nawiązywać bliższe znajomości.

Nie jest mi z tym dobrze i staram się nad tym  pracowac. Niem problemu żeby z kimś rozmawiać o byle czym. Dla kolegów i koleżanek z pracy zawsze jestem uśmiechnięty . Szkoda tylko, że tą pracę nad sobą zacząłem tak późno.

Nie obwiniaj się za bardzo. Po to mamy jeszcze mowę, by nie tylko w myślach czytać.A żona widziała chyba z kim się wiąże. Pracować nad sobą warto zawsze, dlatego zachęcam Cię do poszukania terapeuty - innego- sprawdż  referencje.

95

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Ela210 napisał/a:
Mrooz napisał/a:

Prawdą jest, że nigdy nie potrafiłem okazywać emocji, czy to radości czy gniewu. Ludzie mówią czasami że mam kamienny wyraz twarzy. Mam tendencje do życia "we własnej głowie". I to mnie niszczy. Trudno mi było odczytywać potrzeby mojej żony. Trudno mi też nawiązywać bliższe znajomości.

Nie jest mi z tym dobrze i staram się nad tym  pracowac. Niem problemu żeby z kimś rozmawiać o byle czym. Dla kolegów i koleżanek z pracy zawsze jestem uśmiechnięty . Szkoda tylko, że tą pracę nad sobą zacząłem tak późno.

Nie obwiniaj się za bardzo. Po to mamy jeszcze mowę, by nie tylko w myślach czytać.A żona widziała chyba z kim się wiąże. Pracować nad sobą warto zawsze, dlatego zachęcam Cię do poszukania terapeuty - innego- sprawdż  referencje.

Tak wiedziała z kim się wiąże, od zawszę miałem melancholijną duszę. Też myślałem, że
wiem z kim się związałem. Przez wszystkie te lata od kiedy się poznaliśmy ANI RAZU nie przeszło mi przez myśl, że ona może wywinąć taki numer. Mi nigdy nie przyszło do głowy że mógłbym ją porzucić, zdradzić (takie "chore" zasady wbite w głowę). Cały czas mam w głowie jej obraz: lekko zagubiona dziewczynka która potrzebuje opieki. Kiedyś dawno daaawno temu, przytulalismy się, a ona drżącym głosem wyszeptała : "Nigdy mnie nie zostawisz?" - "Nigdy, obiecuję" - odpowiedziałem.

W tym momencie ryczę.

Najgorsza jest chyba ta bezsilność. Czuję się  jakbym przeoczył zjazd na niemieckiej autostradzie, jakbym brał udział w jakims groteskowym przedstawieniu, którego zakończenie dobrze znam a jednocześnie go nie akceptuję i nie chcę. Najzwyczajniej w życiu się BOJĘ. Jestem przerażony. Boję się samotności, że do końca "zdziwaczeję", boję się, że dzieci o mnie zapomną. Boję się, że zrobię "coś głupiego". Zawsze miałem niskie poczucie własnej wartości, ale teraz nie ma takiej skali, która by opisała jak nisko upadłem.
Czuję się jakbym przegrał życie, GAME OVER.

96

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Ech, z dna droga jest tylko na górę smile Może i game Over z żoną, może nie.. I masz dzieci- na tym się skup, więc jakie znowu przegrane życie.. zamieniłby się niejeden.

97

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Ela210 napisał/a:

Ech, z dna droga jest tylko na górę smile Może i game Over z żoną, może nie.. I masz dzieci- na tym się skup, więc jakie znowu przegrane życie.. zamieniłby się niejeden.

Ponoć trzeba najpirw upaść żeby się podnieść ,jeszcze żyjesz życie to potężna energia prędzej czy póżniej zaopiekuje się Tobą.
Tylko się nie zamykaj nie wycofuj i moim zdaniem poszukaj innego terapeuty,niby terapia to nie tylko klepanie po plecach,ale Ty teraz wymagasz innego wsparcia bo masz tendencje do wzmacniania poczucia winy i jesteś .bardzo okrutny surowy dla siebie a to nie tak.

98 Ostatnio edytowany przez student.zarzz (2018-11-22 13:51:33)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Nie wiem, jaka może być przyczyna takiego zachowania. Czytanie Twojego tematu było naprawdę przykrym doświadczeniem. Popatrz na przykładowy opis od tej drugiej strony:( https://www.netkobiety.pl/t115552.html fragment o mężu "nasze małżeństwo praktycznie nie istnieje klotnie i tyle" raczej krótko prawda? W moim przypadku wizyty u psychiatrów i leki przeciwdepresyjne pomagały na takie samopoczucie o jakim piszesz, ale podłoże było inne niż Twoje a dziewczyna była wsparciem, nie przyczyną. Wolałbym żeby ktoś poparł lub skrytykował moją myśl zanim nawet pomyślisz o posłuchaniu moich rad.

99

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Cześć wszystkim,

Własnie dostałem Rodzinny Plan Wychowawczy do podpisu. Można w nim ustalić wysokość alimentów? Mocno pojechała moim zdaniem (1400pln) połowa mojej wypłaty. sad Sprawę rozwodu chcę chyba załatwić bez orzekania. Chciałbym, żeby dzieciaczki jaknajlepiej to wszystko przeszły. Co sądzicie?

100 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-11-24 23:19:05)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Cześć wszystkim,

Własnie dostałem Rodzinny Plan Wychowawczy do podpisu. Można w nim ustalić wysokość alimentów? Mocno pojechała moim zdaniem (1400pln) połowa mojej wypłaty. sad Sprawę rozwodu chcę chyba załatwić bez orzekania. Chciałbym, żeby dzieciaczki jaknajlepiej to wszystko przeszły. Co sądzicie?

Ja na to skonsultuj z prawnikiem. Nikt Ci nie zabroni dokładać do alimentów ile chcesz i na coś konkretnie. Poza tym ona jest winna rozpadu małżeństwa.
A może Ona się wyprrowadzi a ty od niej 1400 weżmiesz?
Nic nie podpisuj na szybko. Skonsultuj, pomyśl.

101

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Ela210 napisał/a:
Mrooz napisał/a:

Cześć wszystkim,

Własnie dostałem Rodzinny Plan Wychowawczy do podpisu. Można w nim ustalić wysokość alimentów? Mocno pojechała moim zdaniem (1400pln) połowa mojej wypłaty. sad Sprawę rozwodu chcę chyba załatwić bez orzekania. Chciałbym, żeby dzieciaczki jaknajlepiej to wszystko przeszły. Co sądzicie?

Ja na to skonsultuj z prawnikiem. Nikt Ci nie zabroni dokładać do alimentów ile chcesz i na coś konkretnie. Poza tym ona jest winna rozpadu małżeństwa.
A może Ona się wypowadzi a ty od niej 1400 weżmiesz?
Nic nie podpisuj na szybko. Skonsultuj, pomyśl.


Spokojnie - nic nie podpisuję najpierw wizyta u prawniczki. Mieszkanie jest tylko i wyłącznie jej więc i tak się wyniosę. Wstrzymywać rozwodu też nie chcę bo po co w tej sytuacji. Pozamiatane smile

102

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Cwana bestia ta twoja żona oj życie to nie bajka, bywa okrutne aż do bólu. Kiedś ludzie wiązali się do końca życia.Tak jak przysiegali dopóki śmierć nas nie rozłączy. Teraz puszczają się wszyscy na prawo i lewo , mając dzieci nie zwracają uwagi na konsekwencje jakie to za sobą niesie ,właśnie dla dzieci. Dzieje sie Sodoma i Gomora na tym świecie. Ludzie nie mają żadnych zasad moralnych i wartości. To straszne co czytam na tym forum.

103

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Cześć wszystkim,

Własnie dostałem Rodzinny Plan Wychowawczy do podpisu. Można w nim ustalić wysokość alimentów? Mocno pojechała moim zdaniem (1400pln) połowa mojej wypłaty. sad Sprawę rozwodu chcę chyba załatwić bez orzekania. Chciałbym, żeby dzieciaczki jaknajlepiej to wszystko przeszły. Co sądzicie?

  Weź się człowieku ogarnij walcz o orzekanie o winie walcz o dzieci równie dobrze mogą być z Tobą i przestań w końcu jęczeć i użalać się nad sobą.  Nie ma małżeństwa nie ma żony i nie będzie. Rozumiesz NIE BĘDZIE. A teraz walcz o swoje. Dla dzieci wasze rozstanie i tak będzie traumą obojętnie jakbyś się nie starał tego przejść. Może za jakiś czas będziesz miał satysfakcję że nie dałeś się rozjechać do końca.

104

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Cześć wszystkim,

Nie pisałem od ponad miesiąca więc postanowiłem dać znać co u mnie.

Po pierwsze, wszystko wskazuje na to, że romans żonki albo się posypał, albo ewentualnie zeszli z nim do bardzo głębokeigo podziemia lub hibernacji. Końcem listopada spotkałem się, z żoną koleżki mojej żony i ją o wszystkim uświadomiłem. Była totalnie zaskoczona, niczego nie podejrzewała. Wszystko wskazuje na to, że on posypał głowę popiołem i wrócił do niej z podkulonym ogonem. W każdym razie skończyły się dziwne wyjścia mojej żonki. Z tego co obserwuję, to baardzo ją to dotknęło.

Ponad to, do naszej sprawy bardzo mocno zaangażowali się jej rodzice i moja mama (wiedzą o wszystkim ze szczegółami). Bardzo to przeżywają, nie śpią po nocach, moja mama nawet korzysta z pomocy psychoterapeuty. Mój teść ma bardzo twardy charakter, ale podczas naszych rozmów wielektortnie łzy płynęły mu z oczu.

Wszyscy powtarzają, żebyśmy dali sobie jeszcze szansę, troche czasu, choćby jedynie przez wzgląd na nasze dzieciaczki. Żeby oszczędzić im traumy. Pomimo tego, że pogodziłęm się z nieuchronnością rozwodu to właśnie dobro dzieći sprawia, że noszę w sobie ostatnie resztki buntu. Wiem, że to naiwne ale po prostu gdzieś wewnatrz mnie jest głos który krzyczy, że to co się dzieje jest najzwyczajniej złe. Złe dla naszych dzieci a ja chciałbym je przed tą krzywdą uchronić bezwzględu na wszystko.

Z moją mamą i teściami jeszcze nigdy nie rozmawialiśmy tak szczerze jak teraz. Proszą mnie, żebym jeszcze próbował coś zrobić, rozmawiać z żoną ale ja poprostu już nie mam ani mocy ani pomysłu co bym mógł jeszcze zobić. Moja żona też z nimi rozmawiała wielokrotnie i zawsze jej powtarzają, żebyśmy dali sobie jeszcze czas. Wszyscy zdają sobie sprawę, że moja żona widzi nasze dotychczasowe małżeństwo jedynie w czarnych barwach. Ja sporo pracowałem nad swoim zachowaniem, wiele żeczy zmieniłem jeszcze przed wybuchem kryzysu, ale moja żona odbiera że to wszystko tylko na pokaz. Wcześniej nie poświecałem dużo czasu dzieciom - źle, teraz jak się razem bawimy - też źle. "Nienawidziłem" ludzi - źle, zaczałem się spotykać z kolegami - jeszcze gorzej. Moja żonka tak mocno się zafiksowała że wszytsko co robię to jest źle.

Wczoraj jej tata rozmawiał z nią (teściowie rozumią to jak bardzo ich córka się pogubiła i zafiksowała). Z tej rozmowy wróciła bardzo mocno poruszona. Wiem, że teściu powiedział jej kilka mocnych słów. W każdym razie dzisiaj rano żona zażądała, żebym się wyprowadził z mieszkania, co uzasadniła dobrem dzieci, żeby się przyzwyczajały, że taty nie ma. Oczywiście jej odpowiedziałem, że nie ma mowy.

Czasami mam wrażenie, że ją poprostu coś opętało, jak można tak bardzo się zmienić, znienawidzić, patrzeć jedynie przez ciemne okulary, nie dopuszczać jakiegkolwiek głosu rozsądku, patrzeć jedynie na własne dobro. Niepojęte dla mnie.

Formalnie dogrywamy ostatnie szczegóły rodzinnego planu wychowawczego. Zaakcepotwała wiele moich sugestii. Sprawy jeszcze nie ma w sądzie, ale spodziewam się, że za niedługo się zacznie.

Jeśli chodzi o mnie, to jak to było często sugerowane w takich przypadkach, zacząłem robić coś dla siebie. Chodzę na siłownię (forma i sylwetka rosną aż miło smile ), wychodzę do ludzi, spotykam się ze znajomymi, bawię się z dziećmi, kupiłem samochód,  snuję plany na przyszłość. Nawet uśmiechałem się na myśl, że uwolnię się od osoby która mnie nienawidzi, że zacznie się w moim życiu nowy, być może lepszy rozdział. Ale  drugiej storny pojawia się głos rozsądku. Wiem, że ja wcześniej czy później poradzę sobie z nową sytuacją, że to wszystko przetrwam i będę silniejszy. Natomiast dla dzieci to pewnie będzie trauma, która będzie miała wpływ na całe ich dalsze życie. Totalnie nie potrafię się z tym pogodzić.  Czytam inne wątki o rozstaniach i zazroszczę tym, którzy się rozstają nieposiadając dzieci - jakie to wtedy wszystko o wiele prostsze.

Bywajcie w zdrowiu.

105

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Cześć wszystkim,


Ponad to, do naszej sprawy bardzo mocno zaangażowali się jej rodzice i moja mama (wiedzą o wszystkim ze szczegółami).


Porażka. Teraz w ogóle się nie dziwię twojej żonie, że chce odejść. Żeby dorosły mężczyzna wyplakiwal się mamie i teściom i jeszcze mieszał rodziców do własnego małżeństwa ? Wstyd i kompromitacja. Uwolnij tę żonę od siebie.

Miałeś postępować wg 34 kroków a zrobiłeś odwrotnie. Przegryw.

106

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

W każdym razie dzisiaj rano żona zażądała, żebym się wyprowadził z mieszkania, co uzasadniła dobrem dzieci, żeby się przyzwyczajały, że taty nie ma.


Autorze, twoja żona ma ciebie za NIC.

Coś mi podpowiada, że jeśli ona kiwnie palcem w twoją stronę, to pobiegniesz do niej jak uradowany na widok pani pies merdając radośnie ogonem i liżąc ją po rękach. Oczywiście zasłaniając się dobrem dzieci. Wybacz mi ironię, ale wpisujesz się w pewien znany mi schemat facetów. Szkoda mi ciebie, poczciwy z ciebie człowiek.

Warto zawalczyć o nowe życie z daleka od osoby, która nas nie szanuje, ale to ogromny WYSIŁEK, nie każdego stać na to, nie każdemu się chce.

Niedobrze mi jak czytam o twojej żonie i jej podobnych. Cieszę się, że mam to wszystko za sobą. Bezpowrotnie.

Przeszłam przez byłego już męża gorsze rzeczy niż ty. I dziś żałuję tylko, że... qurewna nie pojawiła się wcześniej. smile Ja przejrzałam w pewnym momencie na oczy, z kim żyłam pod jednym dachem - uwolnienie się przyniosło ulgę i nowe możliwości - moje życie jest o wiele lepsze w wielu aspektach, niż z byłym, a wydawało mi się, że tracę kogoś wyjątkowego. Po czasie dokonałam refleksji na chłodno- owszem, wyjątkową szuję.

Weź się w garść, Mrooz . Powalcz o kasę i dzieci. O to zawsze warto. Hrefi ci dokopał przed chwilą, ale olej go. Ten to dopiero jest przegryw.

107

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Widzę Mrooz, że wyprowadziłeś ciężkie działa- rodzinę. i żonę kochanka. Nie posądzałam Cię.  Ja bym tak nie zrobiła- ale w miłości i na wojnie... wiadomo..
Tyły też sobie widzę zabezpieczaśz- to akurat dobrze.. Z dziećmi- to zawsze gorycz- ale cóż mogłeś zrobić.
Taaak.. u Ciebie atomówki poszły..

108

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Hrefi, mam w d.pie co o mnie sądzisz. Ostatnie tygodnie mocno zmieniły moje postrzeganie siebie i świata. Jeśli chodzi o to co czuję do mojej żony to jeszcze nie wiem, czy to nadal ogromny żal/zawód czy już tylko totalną obojętność - zależy od chwili. Kocham swoje dzieci i ch*j mnie strzela, że akurat je taki los spotyka. Wiem, co spieprzyłem - tego już nie zmienię, wiem co spieprzyła moja żonka i na to również nie mam wpływu. Jeśli chodzi o rodziców to musiałem wkroczyć, bo dowiedziałem się od nich jakie rzeczy opowiadała im na mnie moja żonka - wiele z nich było zwykłym kłamstwem - jakbym nie zareagował to by wyszło, że ja sam wszystkiemu jestem winien. Nie jestem malkontentem. Życie jest piękne nie dla tego, że wszystko się układa jak chcemy, ale właśnie dla tego, że czasami bywa tak poje.ane. 

Przez ostatnie tygodnie trzymałem sie bardzo dobrze, chociaż nie studiowałem metody 34.. to się od mojej żony odciałem totalnie, cały czas daję jej do zrozumienia, że sobie doskonale radzę, spotykam się  ludzmi, zajmuję się sobą, i satysfakcją widzę jak ją to boli (skarżyła się rodzicom, że stałem się "duszą towarzystwa", śmieszne - bo jescze nie dawno "nienawidziłem ludzi")

Nadchodzi koniec roku, czas podsumowań. Owszem mam teraz gorszy moment, cholerne uczucia się włączają - i dobrze - muszę je przepracować. Beyond - masz rację - jestem poczciwym człowiekiem - wiele razy dostałem za to po du.pie - taki już jestem ale mimo wszystko uważam to za zaletę. Bycie sku.synem jest o wiele łatwiejsze.

Uważam, że cała ta sytuacja jest dla MNIE bardzo rozwijająca, stres w pracy przestał być jakimkolwiek problemem, sytuacje na które reagowałem stresem przestały na mnie działać w jakikolwiek sposób, przełamuję się do robienia rzeczy które wydawały mi się kiedyś nie do przeskoczenia - wyrażanie swoich potrzeb, zastrzeżeń, uwag, sprzeciwu. Dokonało się we mnie ogromne przewartośiowanie/zahartowanie. Jeszcze nigdy nie miałem takiego poczucia własnej wartości jak właśnie teraz. 

Administratorki - jestem świadom, że używam mocngo języka, jeśli przekroczyłem granicę dobrego obyczaju forum, to usuńcie posta.

109

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Mrooz nie przejmuj się jesteś w porządku rób swoje po swojemu .

Pozdrowienia Trzymaj się

110

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Mrooz, trzymam kciuki za ciebie. Jesteś super facetem. Brawo.

111

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Tak trzymaj. Jeszcze Ci to wszystko wyjdzie na zdrowie :-)

112

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:

Co do pkt 5) Niestety mieszkanie dostała w darowiznie  po naszym ślubie - nie mam do niego żadnych praw - czeka mnie wypowadzka sad Rachuki mamy oddzielne - chociaż trochę oszczędności mi zostanie.

Tak przy okazji, jeśli mieszkanie jest formalnie w majątku osobistym żony, a macie wspólnotę majątkową i było utrzymywanie(czynsz remonty) z majątku wspólnego, to wcale nie jest żony.

A tak swoją drogą to nie płacz, jak ja bym chciał być w takiej sytuacji jak Ty...

113 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2019-01-01 20:31:37)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
janek1980 napisał/a:


Tak przy okazji, jeśli mieszkanie jest formalnie w majątku osobistym żony, a macie wspólnotę majątkową i było utrzymywanie(czynsz remonty) z majątku wspólnego, to wcale nie jest żony.

Ależ oczywiście że jest żony tylko że mąż może żądać zwrotu nakładów na majątek odrębny żony czyli na remonty pod warunkiem że nie służyły one zaspokojeniu podstawowych potrzeb rodziny.I tu jest pole do dyskusji czy jakieś malowanie czy wymiana płytek nim jest czy nie. A na pewno nie wchodzi w rachubę zwrot za czynsz i inne eksploatacyjne opłaty

Majątek odrębny zawsze będzie odrębny chyba że żona w czasie trwania wspólnoty zmieni ten status

114

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Rafał Poznań napisał/a:
janek1980 napisał/a:


Tak przy okazji, jeśli mieszkanie jest formalnie w majątku osobistym żony, a macie wspólnotę majątkową i było utrzymywanie(czynsz remonty) z majątku wspólnego, to wcale nie jest żony.

Ależ oczywiście że jest żony tylko że mąż może żądać zwrotu nakładów na majątek odrębny żony czyli na remonty pod warunkiem że nie służyły one zaspokojeniu podstawowych potrzeb rodziny.I tu jest pole do dyskusji czy jakieś malowanie czy wymiana płytek nim jest czy nie. A na pewno nie wchodzi w rachubę zwrot za czynsz i inne eksploatacyjne opłaty

Majątek odrębny zawsze będzie odrębny chyba że żona w czasie trwania wspólnoty zmieni ten status

"chyba że zwiększyły wartość majątku w chwili ustania wspólności"

115

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

"Nie można żądać zwrotu wydatków i nakładów zużytych w celu zaspokojenia potrzeb rodziny, chyba że zwiększyły wartość majątku w chwili ustania wspólności."
dokładnie tak to brzmi.. Wiec opłaty czynsz odpadają koszty remontu owszem trzeba rozliczyć. I realnie gruby remont domu żony da niezły zwrot a remont łazienki w mieszkaniu zrobiony pięć lat temu...  Wzrost wartości mieszkania znikomy bo ten wzrost musi być trwały i utrzymać się w momencie ustania wspólnoty... Kwesta dla dobrego prawnika
Ale mniejsza z tym bo to nie wątek przewodni w każdym razie mieszkanie żony żadnym cudem nie wpadnie do majątku wspólnego

116

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Autorze czy możesz napisać jak potoczyla się Twoja historia przez ostatni rok?

117 Ostatnio edytowany przez authority (2020-05-09 23:11:27)

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Centrum praw ojca oni od tego są jak ekolodzy. Sorry ale mam znam sędzinę od niej wiem o działaniach PIS i większość faktycznie nie składa wniosku o opiekę. Prawda jest taka iż większość planuje już dziecko z inną rodziną i to olewa.  W Dabnii gdzie o przydziale dziecka decyduje głównie czynnik a tam większość ojców zrzeka się ojcostwa na starcie.
Autora chyba już nie ma.

118

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Malinka179 napisał/a:

Autorze czy możesz napisać jak potoczyla się Twoja historia przez ostatni rok?

Cześć, wszystkim - ale ten czas szybko zleciał. U mnie bardzo dobrze smile Wkrótce opiszę co się u mnie działo od ostatniego posta.

119

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
Mrooz napisał/a:
Malinka179 napisał/a:

Autorze czy możesz napisać jak potoczyla się Twoja historia przez ostatni rok?

Cześć, wszystkim - ale ten czas szybko zleciał. U mnie bardzo dobrze smile Wkrótce opiszę co się u mnie działo od ostatniego posta.

Wszelki duch ..... zguba się znalazła. smile
Cześć Mrooz fajnie że zajrzałeś.
Pozdrowienia.

120

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

@Mrooz Napisz napisz!!!
Bardzo do mnie trafiło co napisałeś kiedyś - że nigdy nie miales wiekszego poczucia wartosci niz teraz. Ja mam podobnie. Akcje z moim mezem mnie zahartowaly tak, ze malo co mnie stresuje. I mimo, ze caly syf przede mna - to staram sie patrzec w przyszlosc w kolorowych barwach.
Powiedz jak dzieci zniosły i jak Ty się czujesz po tak dlugim czasie

121

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Łoo, jeśli facet wygrał batalię w sądzie o dzieci, to już się ciekawa historia się szykuje smile

122

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Trzymamy kciuki , o ile zdrady są schematyczne to też schematyczne jest dalsze życie po wywaleniu wiarołomnej/ego i zawsze jest lepiej (poczytaj na forach). Kiedyś przeczytałem , wpisz w wyszukiwarkę :  Facet na krawędzi – jak zachować twarz po odkryciu romansu żony?

123

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

No napisz!:)

124

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Zainteresowanych proszę o jeszcze chwilę cierpliwości. Muszę znaleźć chwilę czasu, żeby w miarę składnie streścić ostatni rok.

125

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Również czekam na kontynuację smile

126

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
bagienni_k napisał/a:

Łoo, jeśli facet wygrał batalię w sądzie o dzieci, to już się ciekawa historia się szykuje smile

Eee, nie, pogodził się z wiarołomną żoną. wink

127

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

To jestem, postaram się nie smęcić za dużo.

Od ostatniego wpisu wiele się działo, zacznę od początku.

Prolog:

Pozew o rozwód dostałem jakoś końcem stycznia lub początkiem lutego - nie pamiętam - żyłem wtedy w "matrixie". List, w środku kartka, na kartce wezwanie do rozprawy 21 marca. W uzasadnieniu to co się spodziewałem - rozpad pożycia i takie tam bzdety. Wezwanie odebrałem w poniedziałek przed pracą. W pracy zwiecha cały dzień, a po pracy wkońcu to do mnie dotarło - koniec. Był to chyba jeden z naj*ujowszych dni w moim życiu - wtedy chyba tak ostatecznie dotarło do mnie, że to wszystko dzieje się naprawdę. Wróciłem do domu, była awantura - przebiegu nie pamiętam. Cały czas mieszkaliśmy razem. Co chwilę groźby ze strony żony, że mam wypiedalać z jej mieszkania, albo pytania czy ta cała sytuacja mnie bawi. - Owszem bawi odpowiadałem smile

Mniej więcej kilka dni później siędzę w pracy i dzwoni telefon. odbieram - dzwoni żona kochasia mojej żony.
-Mrooz,  muszę z tobą porozmawiac , nie wiem jak Ci to powiedzieć,  może lepiej się spotkajmy.
Zaszywam się gdzieś w kącie firmy.
- no gadaj, powiedz o co chodzi
- Pewnie Ci się żona przyznała, ale jakoś mnie gryzie żeby Ci powiedzieć, wiesż, że oni sypiali ze sobą.
- ....
- T. się upił, a ja tak długo go męczyłam, aż się przyznał. Kręcą ze sobą od lutego. W lipcu pie*dolili się w HOTELU NA GODZINY, conajmniej 2 razy.
- Spotkajmy się dzisiaj wieczorem.
Coś we mnie pękło.

Spotaknie było dobre. Żona kochasia wycisneła z niego sporo. Podobno moja żonka, nawet go szantażowała, że jak się nie będzie z nią spotykał to wszystko wygada jego żonie. Że go zniszczy i takie tam...
Kolejne ciekawe pociągniecie pędzlem na portrecie mojej żonki

W tym momencie postanowiłem mojej żonie doje*bać. Zdecydowałem, że będę chciał ożekać o jej winie. Zbierałem siły - dowody - nagrania, wiadomości,  świadków. - chciałem ją zwyczajnie zniszczyć - emocje wzieły górę...

Jednak po pewnym czasie pojawiła się kalkulacja. Zwykły rachunek zysków i strat. Co mi to da? Satysfakcję? - owszem. Poczucie sprawiedliwości - jaknajbardziej. Ale z drugiej strony przeciągająca się sprawa w sądzie, gra dziećmi, przysłowiowe pranie brudów. W tamtym momencie chyba jednak nie byłem na to gotowy. Emocje z czasem opadły - byłem zwyczajnie wykończony psychicznie, a przedewszystkim miałem na uwadze dzieci które jeszcze nie zdawały sobie sprawy z tego co je wkrótce czeka.

Część pierwsza - dzieci.

W chiwli gdy postanowiłem  żeby to się jaknajszybciej skończyło przyszła ulga i spokój - zdałem sobie sprawę z tego, że w mojej sytuacji to będzie najlepsze rozwiązanie. Termin rozprawy się zbliżał a przede mną było jeszcze najtrudniejsze z zadań do wykonania - poinformowanie dzieci, że ich tata nie będzie już z nimi mieszkał. Było to dla mnie trudniejsze niż czekanie na rozprawę.

Postanowiłem, że się wyprowadzę 9 marca. Żona zabrała dzieci do dziadków a ja wtedy spakowałem wszyskie swoje rzeczy - wystarczył jeden kurs ibizą - nie było tego aż tak wiele. Umówiliśmy się, że tego samego dnia powiemy dzieciom.
- Dzieci musimy wam coś powiedzieć... tata nie będę już mieszkał z wami. Od dzisiaj będziecie mieszkać z mamą a tata będzie mieszał w xxxx. Będziecie do mnie przyjeżdzać wtedy i wtedy a ja was będę odwiedzał w każdą środę. Oboje bardzo was kochamy.

Reakcji dzieci brak - wątpię, żeby wtedy dotarło do nich co to wszystko oznacza, a ja cały czas martwiłem się, że stracę z nimi kontakt.

Na szczęście niepotrzebnie. Okazało się, że póki co, moja wyprowadzka i rozstanie z ich matką nie ma na nie większego wpływu. Starsza córka nadal się leni do nauki a młodsza (w pierwszej klasie) aż się pali do ksiązek. Nie zauważyłem żadnej zmiany na gorsze w ich zachowaniu. Dalej są uśmiechnięte, żyją szkołą, bawią się, szaleją - tryskają młodym życiem. Chętnie przyjeżdzają do mnie, razem się bawimy, wygłupiamy,  robimy lekcje, rozmawiamy o sprawach ważnych i głupich. Niezmiernie mnie to cieszy.  Czasem nawet nie chcą wracać do matki bo ona "nigdy się z nimi nie bawi". Od czasu do czasu tylko smutno się robi, że nie widzę ich na co dzień.

Część 2 - Ja.

Gdy nadzedł czas rozprawy czułem jedynie spokój. W przeciwieństwie do byłej żony przyszedłem bez adwokata. Też ją do tego namawiałem, ale jak to stwierdziła - ona nie umie się wypowiadać tak dobrze jak ja. W każdym razie rozprawa przebiegła tak jak się spodziewałem, czyli szybko, zwięźle i przyjemnie. Czysta formalność.  Całość z ogłoszniem wyroku o ustaniu małżeństwa trwała może 15 minut. Wyszliśmy z sądu razem z byłą żoną i nawet pożartowaliśmy. Byłem wolny. Z dnia na dzień zaczynałem się czuć jak nowo narodzony. Minęło wszelkie napięcie, niepewność, strach, żal, złość. Mieszkam w swoim dużym domu rodzinnym na wsi (Jestem współwłaścicielem) - odremontowałem sobie piętro. Do pracy dojeżdzam szybciej niż wcześniej. Awansowałem i pomimo alimentów na brak kasy nie narzekam.  Robię co chcę i kiedy chcę.  W listopadzie pojechałem na wkacje do Afryki. W tym roku kupuję motocykl i planuję kolejne wakacje na Czarnym Lądzie. Czuję się szczęśliwy i spełnony a przedewszyskim wolny.

Częśc 3 - Ex.

O byłej nie myślę prawie wcale. Na początku zrobiłą raz awanturę, że dzieciaki wróciły ode mnie z ubrudzonymi ubraniami. Zaraz potem w dniu moich odwiedzin u córek nie zastałem ich w domu. Wtedy zadzwoniłęm do ex i zjechałem ją  jak psa, chyba nigdy się na nikogo tak nie wydarłem - zwyczajnie puściły mi nerwy. Gdyby można było kogoś zabić przez telefon to byłaby to zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem smile. W każdym razie od tamtego czasu jest spokój. 
Z tego co u niej słycachać mogę wnioskować tylko po "wyposażeniu" w mieszkaniu gdzie mieszka razem z dziećmi. Nie myszkuję po jej rzeczach, ale męski żel pod prysznic czy też paczka kondomów w łązience rzucały się w oczy. (Choziaż już ich tam nie ma). W oczy rzuca się też cała bateria otwartych butelek z alkoholem - wina, likiery i wódka - co tydzień z innym poziomem napełnienia. No coż - każdy sobie radzi jak może - dopóki dzieci chodzą uśmiechnięte,  ubrane, najedzone i stopnie w szkole się zgadzają nie będę się niepokoił. Utrzymujemy kontakt na poiziomie neutralnym. Rozmawiamy o dzieciach. Jest "cześć" "trzymaj się" i "pa".  Ale jeśli ona zaczyna robić jakieś fochy to ucinam je szybko i stanowczo.

Epilog:

Żyje mi się o wiele lepiej niż wcześniej, mam czas dla siebie, treningi,  wyjazdy, czytanie, gry, majsterkowanie, pracę. Żyję tu i teraz. Z drugiej strony całą tą wolność oddałbym za normalne życie, pełne trudów, wyżeczeń i poświęceń, w rodzinie, z dziećmi, kochjącą wierną żoną... Nie tą - jakąś inną - w innym świecie... w innej rzeczywistości. Ale tak nie jest i nie będzie. Ale jak to mówią: jeśli życie daje ci cytryny zrób sobie lemoniadę smile

Oto i koniec pieśni.

128

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Mrooz, dziękuję, że się podzieliles zakończeniem swojej historii. Sledzilam Twój wątek, jak wiele osób tutaj smile Rozumiem decyzję o nieorzekaniu, ja podeszłam dokładnie tak samo, żeby jak najszybciej mieć to za sobą. Niestety wciąż przed rozwodem. Piszę niestety, bo z Twoich słów wynika, że daje on wolność. Co potwierdza moją potrzebę kropki nad i.
I szczerze zazdroszczę planowanej wycieczki. Nasze wymarzone motocyklowe wakacje nie doszły do skutku, bo jm popłynął. Może kiedyś, w innym życiu? smile
Nie zakładaj, że czegoś "nie będzie", a życie pozytywnie Ciebie zaskoczy. Trzymaj się i dbaj o siebie.

129

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

No niezła historia...

Nie ma co, ta Twoja była to niezłe ziółko, jakie to kobiety czasami potrafią być mściwe..Rozwód z czyjej winy?

Za to wielki szacun za opamiętanie się przed zemstą, bo mam wrażenie, że ludzie nią zaślepieni "myślą" zbyt krótkowzrocznie
i nie dostrzegają całego bezsensu tej wendetty. Fajnie, że wyszedłeś na prostą i zamknąłeś ten przykry etap swojego życia. Macie wspólne dzieci, więc one Was jednak łączą i ciężko będzie, aby wszystko nagle
wyleciało a wspomnienia nie wracały. Teraz odżyłeś i poczułeś ponownie siłę do życia smile Brawo, korzystaj i nie trać ani chwili!

130

Odp: 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni
bagienni_k napisał/a:

No niezła historia...

Nie ma co, ta Twoja była to niezłe ziółko, jakie to kobiety czasami potrafią być mściwe..Rozwód z czyjej winy?

Za to wielki szacun za opamiętanie się przed zemstą, bo mam wrażenie, że ludzie nią zaślepieni "myślą" zbyt krótkowzrocznie
i nie dostrzegają całego bezsensu tej wendetty. Fajnie, że wyszedłeś na prostą i zamknąłeś ten przykry etap swojego życia. Macie wspólne dzieci, więc one Was jednak łączą i ciężko będzie, aby wszystko nagle
wyleciało a wspomnienia nie wracały. Teraz odżyłeś i poczułeś ponownie siłę do życia smile Brawo, korzystaj i nie trać ani chwili!

Zemsta jest dobra jeśli nie dostaniesz rykoszetem Ty lub Twoi bliscy.

Mrooz napisał/a:

[...]kochjącą wierną żoną...[...]

Yeti zdecydowanie prościej znaleźć...

Posty [ 66 do 130 z 137 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 9 lat małżeństwa, dwoje dzieci, i koniec pieśni

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024