Zdradziłam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 191 ]

66

Odp: Zdradziłam
Gary napisał/a:
Orszula napisał/a:

Nie otwartam, w pewnym momencie moja mama podchodzi do drzwi wpuszcza go pomimo mych próśb i mówi "pogadajcie sobie" [...] 
On się pyta dlaczego nie chce mieć z nim kontaktu, tłumaczę mu mówię, że trzeba ten rozdział zamknąć. On mówi, że jest mi w stanie dać szansę, odpowiadam, że nie ma takiej możliwości bo nigdy mi nie zaufasz tak jak kiedyś (co zrozumiałe).
Chodź w głębi duszy jeszcze i Wam pisałam że chciałabym wrócić...ale to nie możliwe, nie po tym co zrobiłam nie po tym co się wydarzyło. ...

Robisz błąd życiowy. Zamiast rozmawiać uciekasz. Jak mama Was do rozmwoy zmusiła, to się wymigujesz. Twierdzisz, że on nie zaufa choć w jego głowie nie siedzisz. Krzywdzisz siebie i jego...

Ocenisz to za 20 lat... coś co wydaje się dobre, może być złem... coś co wszsycy krytykują może być idealnym wyjściem.



Pytam Twój męski punk widzenia, czy mógłbyś byś z kobietą, która Cię zdradziła, wybaczyć jej, powoli wracać do porządku dziennego. Jak różniez z seksem (jeśli nadszedł by czas ze oboje byście chcieli), poprostu czy byś potrafił?


Balin, to był mój pierwszy związek taki prawdziwy, tak, może nie potrafię tworzyć w związków, nie potrafię w tym czasie.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Pytam Twój męski punk widzenia, czy mógłbyś byś z kobietą, która Cię zdradziła, wybaczyć jej, powoli wracać do porządku dziennego. Jak różniez z seksem (jeśli nadszedł by czas ze oboje byście chcieli), poprostu czy byś potrafił?


Balin, to był mój pierwszy związek taki prawdziwy, tak, może nie potrafię tworzyć w związków, nie potrafię w tym czasie.

Wielu mogłoby, tym bardziej że do seksu nie doszło. Z tym, że aby wasz związek miał sens, on też musiałby przemyśleć to jak cie traktował, a na to raczej się nie zanosi skoro całą wine bierzesz na siebie. Wręcz teraz wyszłabyś na bezczelną w swoich oczach gdybyś czegoś jeszcze od niego wymagała.

Zacznij myśleć o tej sytuacji przez swój pryzmat, nie jego. Co gdyby 'kochanek' był przystojniejszy? Wtedy poszłabyś z nim do łóżka? Odeszła od faceta? Następny koleś który poświęci ci uwagę może nie mieć tłustego brzucha.

68

Odp: Zdradziłam

Gary, ja tam nie wiem, o czym oni mieliby rozmawiać. Żeby coś jeszcze budować, musieliby chcieć ze sobą być, a ona - nie chce, jak widać, zdecydowała już, że to koniec, i on też nie chce - bo jakoś przez te kłótnie wcale mu nie zależało i nie zauważał, że coś jest nie tak i nie reagował na sygnały. Zresztą, jeśli on naprawdę będę chciał wspólnej pracy, to da jej znać... z tym że mam wrażenie, że w tej historii pociąg już odjechał.

Autorko, ja uważam, że dobrze robisz, nie chcąc tego ciągnąć. Zrobisz sobie wielką przysługę, gdy najpierw zajmiesz się sobą, niestabilną samooceną, nauczysz się mówić, czego chcesz czy potrzebujesz od ludzi...

69 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-13 11:10:48)

Odp: Zdradziłam

Zobacz co się dzieje:
On jest w stanie dać CI szansę?  czy podczas waszych wcześniejszych rozmów, po zdradzie była jakaś refleksja z jego strony, że oboje zapracowaliście na Wasze oddalenie?
jak to ma być coś na zasadzie  wybaczającego Pana i puszczalskiej Pani- to bez sensu... kompletnie.. a coś czuję, że tak to widzisz..- tak jak mowi Biały- nie powinna śmieć mieć jeszcze jakiś wymagań..( w swoich oczach)
I jeszcze zastanów się cobyś czuła dzisiaj, gdybyś zamiast na takiego prostaka trafiła na czułego kochanka?
Zrób takie ćwiczenie w wyobrażni.
Niedobra jest taka sytuacja, w której po odkryciu zdrady zdradzona strona wsiada na konika- Ty jesteś winny, winna teraz mi to wynagrodzisz..

70

Odp: Zdradziłam

Cześć Wam ponownie smile
Wyjaśnię Wam kwestie wyglądu i czy gdyby "kochanek" był ładniejszy bądź w moim typie.
Otóż tak, patrzymy na kwestie taka pociągcą na co wzrokowo zwraca się uwagę czysto seksualna- oczywiście wygląd nie jest dla mnie na pierwszym miejscu.
Były narzeczony postawy brunet mój typ
"kochanek" blondyn co kompletnie mnie u mężczyzn nie pociąga, postura misia. Odnośnie "tłustego brzucha" ja to tak ujełam bo w momencie gdy on zaczął się do mnie dobierać on w całoksztacie zrobił się dla mnie nie atrakcyjny tego nie chciałam bo jego nie chciałam. Wcześniej, że miał trochę brzuszka w niczym mi nie przeszkadzało, lubiłam go za to kim jest i poniekąd wtedy za to jak stosunek miał do mnie.
Gdybym, oczami wyobraźni zmieniła kochanka na bardziej mój typ i gdyby znowu inicjował seks, to jego wygląda nie miał by znaczenia...bo ja samego seksu nie chciałam, ja w tym momencie zrozumiałam do jakiej głupoty doprowadziłam. Widomo przystojna wersja nie miała by brzucha ale wtedy różniez bym się broniła.

Co do partnera byłego, dziś cały dzień milczał, najczęściej to on pierwszy zaczynal pisać, ja milczę, szczerze powiem nie wiem co bym mu miaka napisać.

I tak: obawiam się tego, że własne była by taka sytuacja, ja ta zła ta puszczalska...chcę wrócić i ma sie kajać codziennie przepraszajac. I też prawda, czuję całkowicie swoją winę i tak miałam w głowie żeby mu to wszytsko wynagrodzić. Ale czym więcej czasu mija tym nabieram większego dystansu. Pisząc do Was chciałam paść na kolana i go prosić o powrót. W planach miałam co zrobić żeby było lepiej, znów ja chciałam wziąć wszystko na siebie.
Teraz....nie wiem. Ciężko mi liczyć na to,że on zrozumie swoje błędny, w ogóle ciężko mi zrzucić na niego jakąś odpowiedzialność bo ja czuje cały "brud" zdrady. Chociaż on się zapytał jak pisał jeszcze do mnie "czy ja byłem taki zły" ja odpowiedziałam "nie byłeś zły, odrzucałeś mnie, ale nie jesteś zły".
Miotam się....macie rację teraz nie potrafię określić czego tak naprawdę chcę. W planach mam terapię, wiem widzę nad czy trzeba pracować.

71

Odp: Zdradziłam

Nie jesteś jego terapeutką, więc jemu zrozumieć siebie nie pomożesz, ale jeśli szczerze go to interesuje, możesz mu opisać zachowania, które powodowały,  że się od niego oddalałaś - czym się odrzucał, odpychał, odtrącał. Ale może być tak, że on wcale nie chce usłyszeć, co on takiego zrobił, tylko chciał usłyszeć "nie byłeś zły, to ja jestem zła okrutna podła"

72 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-13 22:09:29)

Odp: Zdradziłam
Monoceros napisał/a:

Nie jesteś jego terapeutką, więc jemu zrozumieć siebie nie pomożesz, ale jeśli szczerze go to interesuje, możesz mu opisać zachowania, które powodowały,  że się od niego oddalałaś - czym się odrzucał, odpychał, odtrącał. Ale może być tak, że on wcale nie chce usłyszeć, co on takiego zrobił, tylko chciał usłyszeć "nie byłeś zły, to ja jestem zła okrutna podła"


Opisałam już, i właśnie wtedy usłyszałam to, czy to on jest taki zły.
I nie wiem, czy on widzi czy coś robił źle, nie wiem czy to zrozumiał/zrozumie. Szczerze, jeszcze mi trochę zależy na tym, żeby zrozumiał, ale nie naciskam, nie krzyczę nie wytykam, jeśli będzie potrzeba wyjaśnię to. Ale jeśli nie będzie tego chciał zostawię to.

73 Ostatnio edytowany przez Gary (2018-05-14 00:21:10)

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Pytam Twój męski punk widzenia, czy mógłbyś byś z kobietą, która Cię zdradziła, wybaczyć jej, powoli wracać do porządku dziennego. Jak różniez z seksem (jeśli nadszedł by czas ze oboje byście chcieli), poprostu czy byś potrafił?

Mógłbym, potrafiłbym. Nie takie rozkminy ludzie mają.

Najgorze jak ktoś nei chce rozmawiać. Nawet jesli uważa się, ze rozmowa jest bez sensu, to można słuchać i ewentualnie wyrazić swój odmienny pogląd.

74

Odp: Zdradziłam
wilczysko napisał/a:
balin napisał/a:

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.

Ty jesteś chodzącą doskonałością, niepopełniającą błędów, zawsze działającą logicznie.

Zalałbym Cię w brązie ku potomnym.

Dzięki Wilczysko, nareszcie głos rozsądku.
Klasyka victim blaming, aż się dziwię, że dopiero teraz. Obrzydliwość po całej linii. Rozumiem, że za nieobliczalność i brak wyobraźni należy się kara w postaci gwałtu. Fajnie. Ciekawe czy twoja dziewczyna (której mam nadzieję nie masz i nie będziesz mieć) by się z tobą zgodziła w tej kwestii. To samo powiedziałbyś swojej zgwałconej siostrze albo mamie? No dalej Balin, pofantazjuj, jeśli masz chociaż resztki przyzwoitości to zamkniesz się i w tym temacie więcej się nie udzielisz.

Autorko, nie będę cytować, tylko dołączę do Wilczyska, zajmij się sobą, przeżyłaś piekło, nie wyszłaś z szoku pourazowego po próbie gwałtu (to przestępstwo ściagane w wielu cywilizowanych krajach z urzędu), stres i poczucie winy jeszcze bardziej cię pogrążyło. Daruj sobie swojego ex, do czego chcesz wracać, do buca, który miał cię za nic i olewał od A do Z? Wasz związej już dawno był martwy. Poszukaj wsparcia w rodzinie i przyjaciołach, zdrada jest paskudnym uczynkiem ale są gorsze rzeczy (np. to co zrobił "kochanek" pies go j... . Twój ex też nagle niewinny, bo zapewne on w związku był idealny i wszystko to twoja wina. Nie daj się bardziej pogrążać. Na pewno wyciągniesz z tej lekcji wnioski, ale możesz potrzebować pomocy, żeby dojść do siebie. Nie wahaj się po nią sięgnąć, bo warto, inaczej możesz zmagać się z traumami do końca życia.

75

Odp: Zdradziłam
Ameliorate napisał/a:
wilczysko napisał/a:
balin napisał/a:

Kolejna historia, gdzie kobieta idzie w sumie z obcym facetem, do jego mieszkania piją alkohol i nie wie do czego może dojść. Takie tłumaczenie powala z nóg brakiem podstawowej logiki i wyobraźni. Gdybym był Twoim partnerem, dostałaś byś u mnie kopniaka. Przecież Ty dziewczyno jesteś nieobliczalna i często gęsto tracisz panowanie nad tym co robisz.

Ty jesteś chodzącą doskonałością, niepopełniającą błędów, zawsze działającą logicznie.

Zalałbym Cię w brązie ku potomnym.

Dzięki Wilczysko, nareszcie głos rozsądku.
Klasyka victim blaming, aż się dziwię, że dopiero teraz. Obrzydliwość po całej linii. Rozumiem, że za nieobliczalność i brak wyobraźni należy się kara w postaci gwałtu. Fajnie. Ciekawe czy twoja dziewczyna (której mam nadzieję nie masz i nie będziesz mieć) by się z tobą zgodziła w tej kwestii. To samo powiedziałbyś swojej zgwałconej siostrze albo mamie? No dalej Balin, pofantazjuj, jeśli masz chociaż resztki przyzwoitości to zamkniesz się i w tym temacie więcej się nie udzielisz.

Były partner powiedział mniej więcej że trzeba myśleć, i być przewidywlalnym, i to moja wina, że doszło do próby gwałtu. Dodał wiele razy, że jestem nie ostrożna. I wiesz, ja mu przyznałam rację. Nie potrafiłam od niego oczekiwać, w wsparcia ani zrozumienia.
Ja też sądziłam, ze mi nigdy nic złego się nie stanie, teraz boję się wracać gdy jest już wieczór, i nie prędko pójdę do kogoś do mieszkania. Miałam zaproszenie od znajomych na grila, perspektywa, że ktoś mnie odwiedzie wieczorem napawała mnie lekiem.

76

Odp: Zdradziłam

Tylko, że gwałt NIGDY nie jest winą ofiary, ZAWSZE napastnika. Nie ma sytuacji usprawiedliwiających napaść, szczególnie seksualną. To naturalne że nie czujesz się bezpiecznie po tym, co cię spotkało, bardzo ci współczuję bo to wskazuje na zespół stresu pourazowego (poczytaj o tym). Mam nadzieję, że zdecydujesz się pogadać z psychologiem, bo na pewno nie zaszkodzi a może dać ci więcej niż się spodziewasz: spokoju ducha, pewności siebie, ukojenia zszarganych nerwów. Życzę ci wszystkiego co najlepsze

77 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-14 07:35:24)

Odp: Zdradziłam
Ameliorate napisał/a:

Tylko, że gwałt NIGDY nie jest winą ofiary, ZAWSZE napastnika. Nie ma sytuacji usprawiedliwiających napaść, szczególnie seksualną. To naturalne że nie czujesz się bezpiecznie po tym, co cię spotkało, bardzo ci współczuję bo to wskazuje na zespół stresu pourazowego (poczytaj o tym). Mam nadzieję, że zdecydujesz się pogadać z psychologiem, bo na pewno nie zaszkodzi a może dać ci więcej niż się spodziewasz: spokoju ducha, pewności siebie, ukojenia zszarganych nerwów. Życzę ci wszystkiego co najlepsze


Wiem co to jest, skończyłam kierunek medyczny, tylko znowu to  "co złego to nie ja to mnie nie dotknie" ale tak, wybieram się do psychologa.

Dziękuję bardzo smile

78 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-05-14 07:59:15)

Odp: Zdradziłam

Jeśli Twój ex twierdzi, że próba gwałtu to Twoja wina, to kiepsko to o nim samym świadczy. Jasne, że najlepiej być ekstra ostrożnym i wszystko przewidującym tylko, że tak się nie da. Był taki okres, że w czasach kawalerskich spotykałem się z kobietami i bywało tak, że przychodziły do mnie do domu (mieszkałem sam). Nigdy żadnej nie zrobiłem krzywdy. Ale rozumiem, że wg Twojego ex wszystkie one były idiotkami. No cóż... W życiu zawsze jest element ryzyka. Bywa i tak, że pozostanie w pokoju sam na sam np. z wujkiem kończy się źle.

Na początku nie byłem pewien co powinnaś zrobić w dalszej relacji ze swoim byłym, ale teraz już jestem przekonany, że powinnaś tę znajomość definitywnie uciąć.

I bardzo dobrze, że wybierasz się do psychologa.

79

Odp: Zdradziłam

Nie wiem, po co się szamoczesz, po co się okładasz... Facet Ciebie odpychał, lekceważył. Czy kochał? Wiem, że boli. I będzie bolało...
Ale pytasz, o męski punkt widzenia... Więc powiem tak. Gdy facet kocha i mu zależy, to się stara, kocha, okazuje. Pończoszki,bielizna, sex... No, jak bym szalał! Z radości, rzecz jasna. A on?
Jak dla mnie.. Facet się oddalał, bo kogoś miał na boku. I szukał pretekstu, zwalenie winy na Ciebie. Bo tak mu wygodniej, lżej. Mnie zaskoczyło, że "kochanek" od razu wyczuł, ze coś nie tak. Tak, "kochankowie" od razu czują, że ktoś jest obolały i chcą pocieszać ciągnąc do łóżka. Ale "kochanek" wiedział, jak zagrać.. I ten szantaż...
Jak dla mnie to było ukartowane przez Twego faceta, a "kochanek" podstawiony... Szukał pretekstu, argumentu, by odejść, zwalić winę na Ciebie, bo tak mu wygodniej.
Pomyśl... jak dalej wyglądałoby Twe życie w ciągłym zebraniu o uczucie, uwagę, zainteresowanie... Jesteś z nim szczęśliwa? Byłaś? Będziesz?

80 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-14 13:15:59)

Odp: Zdradziłam

Combs, dziękuję za Twoje odniesienie. Na pewno nie był podstawony nie znali się, zupełnie inne miasta i inne środowiska. Jeśli było tak jak uważasz z tym, że przystał mnie kochać to "kochanek" był poprostu dobra okazją przy okazji zostawiania mnie bądź oddalania się. Wyczuł, bo wiedział, że coś nie tak jest w moim związku, jak próbował flirtowac ja raczej byłam taka trochę oddalona sama nie zaczynałam i raczej zbywałam.
Kiedyś też partner szalał, potem już jego entuzjazm zgasł i mogłam być jak pisałam wcześniej czy to pończochy czy szlafrok czy nago czy worek po zmieniaków dla niego wyglądałam zwyczajnie tak jak zwykle, normlane.
Ciągle życie o żebranie uczucia, w końcu bym nie wytrzymała psychicznie...
Byłam szczęśliwa kiedyś, przyjmując oświadczyny wierzyłam, tak to jest ten, z nim chce się zastarzeć.

Wilczysko, właśnie "oczów do okoła głowy i dupie" non stop mieć nie można. Chodź ciągle czuje, ze przecież poszłam tam dobrowolnie, i pozwoliłam na pocałunek. Po części czuje się temu jeszcze winna.
I tak, według niego jestem totalnie głupia, że poszłam. Jedyne co to mówił żebym poszła na policję, jednak nie poszłam, nie mam żadnych dowodów i to tylko słowo przeciwko słowu.

81

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Wilczysko, właśnie "oczów do okoła głowy i dupie" non stop mieć nie można. Chodź ciągle czuje, ze przecież poszłam tam dobrowolnie, i pozwoliłam na pocałunek. Po części czuje się temu jeszcze winna.
I tak, według niego jestem totalnie głupia, że poszłam. Jedyne co to mówił żebym poszła na policję, jednak nie poszłam, nie mam żadnych dowodów i to tylko słowo przeciwko słowu.

To całkiem naturalne, że czujesz się winna. Człowiek często się obwinia jak coś mu się stanie np. jak mu ukradną portfel, to się obwinia, że go lepiej nie schował. Wszystkich sytuacji nie jesteś w stanie przewidzieć. Wbrew pozorom świat nie roi się od zboczeńców i gwałcicieli. Być może zgrzeszyłaś trochę naiwnością, ale to nie jest powód, żeby się krzyżować. W przyszłości będziesz bardziej ostrożna. A co do policji to ma rację. Nic by to nie dało, bo samego gwałtu nie było, nie miałaś żadnych fizycznych obrażeń, które mogłaś poddać obdukcji.

82

Odp: Zdradziłam
wilczysko napisał/a:
Orszula napisał/a:

Wilczysko, właśnie "oczów do okoła głowy i dupie" non stop mieć nie można. Chodź ciągle czuje, ze przecież poszłam tam dobrowolnie, i pozwoliłam na pocałunek. Po części czuje się temu jeszcze winna.
I tak, według niego jestem totalnie głupia, że poszłam. Jedyne co to mówił żebym poszła na policję, jednak nie poszłam, nie mam żadnych dowodów i to tylko słowo przeciwko słowu.

To całkiem naturalne, że czujesz się winna. Człowiek często się obwinia jak coś mu się stanie np. jak mu ukradną portfel, to się obwinia, że go lepiej nie schował. Wszystkich sytuacji nie jesteś w stanie przewidzieć. Wbrew pozorom świat nie roi się od zboczeńców i gwałcicieli. Być może zgrzeszyłaś trochę naiwnością, ale to nie jest powód, żeby się krzyżować. W przyszłości będziesz bardziej ostrożna. A co do policji to ma rację. Nic by to nie dało, bo samego gwałtu nie było, nie miałaś żadnych fizycznych obrażeń, które mogłaś poddać obdukcji.


On namawiał żeby iść, to ja mówiłam, że nie mam dowodów. Miałam naderwane ucho bo wcześniej miałam chrząstke przekłutą, trzymając mnie za głowę rękami w momencie gdy się wyrywałam ucho naderwane i tyle. Nic nie miałam na dowody dlatego nie poszłam.

83

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Combs, dziękuję za Twoje odniesienie. Na pewno nie był podstawony nie znali się, zupełnie inne miasta i inne środowiska. Jeśli było tak jak uważasz z tym, że przystał mnie kochać to "kochanek" był poprostu dobra okazją przy okazji zostawiania mnie bądź oddalania się. Wyczuł, bo wiedział, że coś nie tak jest w moim związku, jak próbował flirtowac ja raczej byłam taka trochę oddalona sama nie zaczynałam i raczej zbywałam.
Kiedyś też partner szalał, potem już jego entuzjazm zgasł i mogłam być jak pisałam wcześniej czy to pończochy czy szlafrok czy nago czy worek po zmieniaków dla niego wyglądałam zwyczajnie tak jak zwykle, normlane.
Ciągle życie o żebranie uczucia, w końcu bym nie wytrzymała psychicznie...
Byłam szczęśliwa kiedyś, przyjmując oświadczyny wierzyłam, tak to jest ten, z nim chce się zastarzeć.

Wilczysko, właśnie "oczów do okoła głowy i dupie" non stop mieć nie można. Chodź ciągle czuje, ze przecież poszłam tam dobrowolnie, i pozwoliłam na pocałunek. Po części czuje się temu jeszcze winna.
I tak, według niego jestem totalnie głupia, że poszłam. Jedyne co to mówił żebym poszła na policję, jednak nie poszłam, nie mam żadnych dowodów i to tylko słowo przeciwko słowu.


Ale o to mu chodzi - o poczucie winy, o złamanie Ciebie. A "kochanek"? Nie trzeba być z tych samych środowisk, wystarczy kasa...
I wierz mi, gdy facet kocha, to kobiety broni. A on? Zwala winę na Ciebie...
Wiem, że oświadczyny i on "jedyny"... Boli. Wiem. Czyjaś obojętność wsze boli. Facet kogoś ma..
Gdyby moją ktoś tknął... już ja bym go...

84

Odp: Zdradziłam

Combs w skrócie, byś go chciał zabić. Tak sądzę, ze zachowuje się facet w stosunku do drugiego faceta który chciał skrzywdzić jego kobietę.


Z czym więcej dni mija coraz więcej widzę, dostrzegam, coraz bardziej analizuje ale tak jak bym stała z boku. Dalej to wszystko boli, dalej dziwnie chciałabym cofać czas, dalej żałuję bo bądź co bądź jednak to ja zdradziłam. Ale się nie da, jest tu i teraz. Nie odzywa się kolejny dzień i nie czekam już z takim ustęskieniem na niego coraz bardziej dochodzi do mnie że Jego i Nas już nigdy nie będzie.

85

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Combs w skrócie, byś go chciał zabić. Tak sądzę, ze zachowuje się facet w stosunku do drugiego faceta który chciał skrzywdzić jego kobietę.


Z czym więcej dni mija coraz więcej widzę, dostrzegam, coraz bardziej analizuje ale tak jak bym stała z boku. Dalej to wszystko boli, dalej dziwnie chciałabym cofać czas, dalej żałuję bo bądź co bądź jednak to ja zdradziłam. Ale się nie da, jest tu i teraz. Nie odzywa się kolejny dzień i nie czekam już z takim ustęskieniem na niego coraz bardziej dochodzi do mnie że Jego i Nas już nigdy nie będzie.

Wiem, że boli... Ale jemu o to chodziło. Ja tak myślę, że to było ukartowane.
I nie wmawiaj sobie, że zdradziłaś. Bo nie zdradziłaś. Zdradził on. Obiecywał, przysięgał, a złamał to obojętnością. OBOJĘTNOŚCIĄ.

86

Odp: Zdradziłam

Orszulo! Dlaczego po tym wszystkim co przeszłaś z tym narzeczonym uważasz że warto do niego wracać? Nie dbał o Ciebie i twoje potrzeby więc nie dbał też o związek? Czego on się spodziewał? Że będziesz jak wierna rzeka płynąć w takim beznadziejnym korycie? Skąd to poczucie winy które Cię teraz zatruwa? Przeslalas się z innym i ok. Czy zdradziłaś? Kwestia sporna. Wg mnie nie było już czego zdradzać bo taki związek to nie związek. Większe emocje miałaś z kochankiem niż z narzeczonym. Odpuść sobie tego posępnego człowieka który całe życie będzie ci to wypominał jeśli do niego wrócisz. Nie jesteś winna. On jest. Ale możesz być na tyle wspaniałomyślna że weźmiesz winę na pol za zaistniała sytuację. Tylko nie powtarzaj mu tego w koło. Raz wystarczy. Nie zasługiwał na Ciebie, Twoje sukienki kupowane dla niego ani na to by udzielać Ci odpowiedzi jak wyglądasz. To nie partner dla takiej wrażliwej osoby jak Ty. Wiem co mówię. Przerabiałam to.

87

Odp: Zdradziłam
mytewa napisał/a:

Orszulo! Dlaczego po tym wszystkim co przeszłaś z tym narzeczonym uważasz że warto do niego wracać? Nie dbał o Ciebie i twoje potrzeby więc nie dbał też o związek? Czego on się spodziewał? Że będziesz jak wierna rzeka płynąć w takim beznadziejnym korycie? Skąd to poczucie winy które Cię teraz zatruwa? Przeslalas się z innym i ok. Czy zdradziłaś? Kwestia sporna. Wg mnie nie było już czego zdradzać bo taki związek to nie związek. Większe emocje miałaś z kochankiem niż z narzeczonym. Odpuść sobie tego posępnego człowieka który całe życie będzie ci to wypominał jeśli do niego wrócisz. Nie jesteś winna. On jest. Ale możesz być na tyle wspaniałomyślna że weźmiesz winę na pol za zaistniała sytuację. Tylko nie powtarzaj mu tego w koło. Raz wystarczy. Nie zasługiwał na Ciebie, Twoje sukienki kupowane dla niego ani na to by udzielać Ci odpowiedzi jak wyglądasz. To nie partner dla takiej wrażliwej osoby jak Ty. Wiem co mówię. Przerabiałam to.


Czy możesz opisać to jak przerabiałaś, jestem wrażliwa to fakt, zwracam uwagę na właśnie czule słowa gesty, oczywiście nie musi być non stop tak aż się robi nie dobrze od ilości cukru w otoczeniu. Jestem ciekawa czy Ci się udał coś poradzić, rozumiem jak nie, ale może jeśli podobnie do mnie jesteś wrażliwa wyciągnę coś dla siebie smile

88

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Dzień dobry, na to forum zaprowadziła mnie mnie jedna z Was, mówiąc, że tu ludzie co poradzą i pomogą oraz kobiety i mężczyźni z mózgiem.
Zapraszam do dość długiego postu staram się wszystko zobrazować abyście mieli pogadać całokształtu.
Z góry powiem, darujcie sobie wszelkie wylewane na mnie pomyji, zostały już wylane i dalej są, płace ogromną cenę, wiem, że źle zrobiłam, ze w jednym momencie wbiłam nóż w plecy osobie, która mnie kochała. Żałuję bardzo wszystkiego. Nie szukam usprawiedlienia i pogłaskania po głowie, wiem, ze zrobiłam okropne świństwo. To co tu opiszę to motywy, które według mnie skłoniły mnie do tego, nie zrzucam winy na partnera, absolutnie! To całkowicie moja wina, tylko i wyłącznie.

W związku byłam...tak byłam 4 lata, ostatnie miesiące związku to ciągle kłótnie. A jeszcze wcześniej partner z dnia na dzień oddalał się ode mnie, seks byl, ale seks seks i po sprawie. Ja rozumiem, że faza zakochania znika, że już nie przynosi się kwiatów tak często tylko bardziej na urodziny. Ale domaganie się czułości, przytulania czy choćby zwykłej uwagi, czy to jest dużo? Prosiłam, rozmawiałam, błagałam, pytałam czemu i co mogę zrobić, efekt był na chwilę, a potem znowu, odrzucenie. Już dawno dla niego przestałam się czuć atrakcyjna mogłam mieć pończochy, szlafrok i dla niego było to bez różnicy. Kupiłam dla niego sukienkę pomyślałam o to jest to będę się mu podobać i pytam się jak wyglądam "no dobrze" i tak w radości mówię "ale ja ją dla Ciebie kupiłam i te rajstopy nie podoba Ci się?!" odpowiedź ", czy jak ja kupuje buty to lecę do Ciebie z pytaniem jak Ci się podoba, nie, chodzę w nich i już" zrobiło mi się przykro jeszcze do niedawna by powiedział coś albo uszczypał w pupę dla żartu. Nie musiał mi mówić, wiedziałam że nie do końca potrafi słownie okazać, ale zawsze to czułam bądź pokazywał. A tu nic, jak się do niego przytulałam czułam w nim chłód jak bym manekina w sklepie dotykała. Seks byl, mało, nie taki jak kiedyś, rozumiałam zmęczenie, ale było go mniej, nastawiony na orgazm a potem plecami do siebie tylko ja przychodziła do tych pleców i się tuliłam. Az poznałam przypadkowo jego, świetnie mi się z nim rozmawiało, z partnerem którym mieszkałam czułam się jak współlokator, przed pracą komputer, a czasem jak ja mogłam wstać później od niego partner przychodził do mnie do łóżka choćby posiedzieć. On "kochanek" pomimo cięższej pracy miał na mnie czas, słuchał mnie, mam zawód medyczny on mnie słuchał jak się radził problemów zdrowych a partner miał "swoją wiedzę" albo jak zwykły jego kolega powiedział mu to samo co ja bądź coś innego wierzył jemu, było mi przykro w końcu mam wykształcenie medyczne. Od rozmowy się zaczęło, spotkałam się z nim sama rozmowa, wspólny papieros i tyle, tu pierwszy raz oszukałam partnera powodziałam, że będę u rodziców a rzeczywistość spotkałam się z nim. W międzyczasie, z partnerem były kłótnie, pierwsze rozejście się, które zakończyło się powrotem za dwa dni, moim zdaniem nie było ono przegadane tylko zakopane pod dywan. Partner nie chciał rozmawiać a jak już to bez nici porozumienia chodź ja jestem ugodowa i potrafię iść na kompromis nie mam też problemów z opisaniem uczuc i potrzeb. "kochanek" widział coś, że jest źle w moim związku, jednak nie zwierzałam mu się z tego nie chciałam to jedno a drugie jakoś lepiej mi się z nim o wszystkim rozmawiało.
Kolejne spotkanie z "kochankiem" znowu kawa, spacer, fajka nic więcej. Jednak oszukałam znowu partnera odnośnie miejsca i z kim się spotykam. Przyznaję się do tego jak nic. Wstyd mi strasznie i żałuję.
Z moim partnerem dalej nie układało  się dobrze...
Musiałam pojechać do innego miasta gdzie ten "kochanek" ma nie daleko, spotykamy się, on całuję mnie. Mam mieszane uczucia w końcu ktoś mnie pocałował tak prawdziwie przytulił, nawet sprawiło mi to przyjemność  ale pomyślałam, że to nie mój partner. Pragnę zaznaczyć, że on nie podobał mi się, kompletnie nie mój typ, co innego mój partner pod względem wyglądu mój ideał. Jednak nie wiem co miałam w głowie, boże nie wiem! Dlaczego się nie zatrzymałam?! K..czemu?!

Kłótnia z moim partnerem o to, że prosiłam, żeby nadchodzący weekend spędzić razem wcześniej się zgodził, teraz miał plany. Gdzieś w planach byłam ja ale z tą łaska i najepiej gdybym się nie odzywała i nie mówiła bo będę przeszkadzać. Wychodzę jak stoję spędzam noc u rodziców. Bolało mnie to jak powiedział, że on ślubu jednak nie chce, wiedział, że zależy mi, nie tylko ze to jakiś dowód, ja nawet wesela nie chciałam. Jakoś dla mnie to świadomość, że jestem już na zawsze jego. Po tej sytuacji partner proponuję spotkanie, zabiera mnie do naszego mieszkania znów ma nagle wrócić normalność, nie rozmowiamy o problemie.

Przez cały ten czas pisze z "kochankiem" nie o tym co jest w związku, piszemy o sobie o pracy, żartach, filmach aż jest propozycja żeby przyjechać do niego na film. A wcześniej po drinku. Zgadzam się...
Petnera oszukuje, że idę z bratem to kina na noc więc będę nocować u rodziców, dla niego nie ma to problemu już wcześniej tak się zdarzało. Jednak jadę do "kochanka" luźne rozmowy, kupujem alkohol, u niego w domu oglądamy film, nagle dobiera się do mnie, na początku w w żartach zbywam go. Wcześniejsze rozmowy wchodziły na temat seksu jednak ja się wahałam nie dałam mu żadnej pewności i obietnicy że ten seks będzie. Zaczyna coraz bardziej, mówię, że nie nie chce, zostaw, przepraszam jeśli zrobiłam Ci nadzieję ale nie, on nie przystaje, duży wielki chłop ja nie mam szans, trzyma mnie całuję na siłę. Bronię się w pewien chwili łapie go za ten tłusty brzuch i ściskam skórę z całej siły, puszcza. Ja wyrywam się i uciekam Krzyczy że jestem ku***  ze mój xxx się dowie co wyrabiam za jego plecami. W szoku uciekam, siadam na krawężniku i płacze pisze do niego, nie wiem po co?! Żeby napisał do niego później jak już tak bardzo chce. W głowie miałam żeby zdążyć wrócić do partnera i wszystko mu powiedzieć pierwsza zanim napisze. Jednak on pisze od razu. Jadę na leb na szyję, taxi, pociąg, widzę tylko jak odjeżdża samochód mojego partnera do pracy. W międzyczasie partner pisze ze wściekłościa do mnie, nie dziwię się, myślał, że z nim uprawiałam seks. Partner uwierzył, że byłam u niego ponieważ w ukryciu "kochanek" zrobił mi zdjęcie jak siedziałam i rozmazane jak wychodzę, które mu wysłał. A w nerwach nie panuje nad sobą, pakuję swoje rzeczy gdy czytałam jak w agresji pisał mi co ja mu zrobiłam, że te 4 lata to dla mnie nic, że czegoś się nie robi pakowałam się...tak bardzo się wstydziłam powiedzieć co dokładnie się stało. Zresztą nie uwierzył by, nie mam dowodów na to, że nie chciałam, miałam tylko rozerwane ucho przez niego (świeży piercing). Ja od razu się przyznałam do tego, że go oszukałam w tym momencie nie kłamałam nic. Pod wieczór tego samego dnia od wyprowadzki zadzwonił do mnie i mówi "chciałem się zapytać tylko bo nie jestem skurwysynem czy na noc jestem w domu czy jestem bezpieczna" później przyjechał do mnie, powiedział, że chce po ludzku zakończyć związek, rozmawialiśmy ze spokojem, bez kłótni, powodziałam wszytsko jak było, ile to trwa ile mnie pocałował. Co chciałam o co nie, mówiłam, ze była propozycja seksu ale jej nie chciałam, że zrozumiałam za późno. Chciał widzieć wszystko chodź go  bolało, ja mówiłam.
Powodzial mi "Wiesz ze po tym już nigdy nie będziemy razem" a ja "tak, wiem" wiem bo dla niego zdrada jest nie wybaczalna, tak mi kiedyś powiedział.
Następnego dnia pisze do mnie, jak się czuje, potem pisze mi jak się on czuje, wściekłość miesza się z żalem do mnie, jest zły. Pyta się czy może być wieczorem, zgadzam się.
Gdy przyjechał, chce jeszcze raz ode mnie usłyszeć jak był dokładnie, mówię mu on nie wierzy do końca a ja na to "powodziałam Ci prawdę, tyle ile wierzysz jest Twoje, ja to rozumiem". Gdy widzę te łzy w oczach, te męskie łzy, jest mi tak cholernie przykro, że oddała bym wszystko żeby cofnąć czas. Mówi mi że się waha, że to co czuje do mnie jest tak silne, ale po tym nie może sobie pozwolić na to żebyśmy byli razem. Ja odpowiadam "ja poczekam na Ciebie tyle ile będziesz chciał, nie chce nikogo innego, przepraszam za wszytsko" on "a jak kogoś poznam, uznam, że to nie to i co dalej będziesz mnie chcieć?" mówię "tak, jeśli tylko prawdziwe będziesz mnie chciał to wrócę". Nie wierzy do końca. Rozumiem go. Gdy już mówię, że muszę wracać jest po 23 muszę jutro iść do pracy on jeszcze parę razy mnie zatrzymuje pytaniami i słowami, tak jak by nie chciał żebym poszła, ale na koniec się żegna.
Ostatni raz go widzę wtedy. Po tym spotkaniu pisze do mnie, zaczyna pierwszy, najczęściej jak się źle czuje, ja odpisuje że żałuję, że tak mi wstyd, że tylko mogę się domyślać co on czuje. Znów rozmowy z żalem i agresja, przeplata się to. Piszę, że daje mu czas obiecuję ze jeśli kiedykolwiek będziemy razem, teleofn może patrzeć kiedy chce, udostępnię mu moja lokalizację, wszystko co tylko będzie chciał, spotkania z koleżankami odpadają dopóki mi choc trochę nie zaufa. Nie wierzy mi, rozumiem go. Powtarzam to co napisałam jeszcze bardziej rozwijam i mówię jak mi źle z tym co zrobiłam jak źle mi patrzeć jak on przeze mnie cierpi, że zburzyłam wszystko.

I tak teraz, czasem się odezwie...
Partner to był mój narzeczony...
Od tego czasu minęło z tydzień, czasem się odezwie np wczoraj "idę kupić buty po pracy" po chwili "ja nie wiem po co to pisze".
"kochanek" zablokowany wszędzie gdzie się dało.

Narzeczony może już mi tego nigdy nie wybaczyć.
Czuje, że mnie kocha ale to za dużo dla niego aby mi wybaczyć.


Najbardziej sądzę, że boli go fakt, że miałam myśli o seksie z innym, że mniej więcej z tą myślą się spotkałam z nim, nie do końca wierzy w to, że się wycofałam.
Potem, ze go oszukałam. To moje zdanie wnioskuję to z trgo co mi pisał. A druga z rzeczy dla których on tak cierpi to to, że chciał naprawy już, chciał dążyć do tego aby było dobrze i co najgorsze zaplanował wakacje co miały być niespodzianką. Szkoda, że powiedział mi to wprost dopero gdy rozmawiałam z nim jak przyjechał

Jeszcze nie potrafię rozpakować rzeczy, nie jem a jak zjem mam biegunkę, śpię dzięki lekom w szpitalu w wymiotuję chodź czułam większe smrody to w połączeniu z ścisniętym żołądkiem biegnę do WC.

Ostatnia szansa, jestem gotowa paść na kolana i błagać o powrót to wtedy przyjdę po przysyłke porozmawiam żeby nie przyjeżdżał po mnie tylko ja do niego odbiorę stwierdzę, że on do mnie jeździł więc teraz ja się przyjadę. Będzie sam w mieszkaniu wtedy będę prosić o powrót. Boże mam nadzieję, że się zgodzi...
Przysłka ma być dopero w czerwcu na ten czas nic mu nie proponuje nic a nic nie naciskam niech odpocznie i się wyciszy. Może gdy emocje choć trochę odpadą, coś zdziałam, coś naprawie. Sama się nie odzywam, tylko odpowiadam jak on się odezwie.

Czy dać odejść? Czy powodzie, że będę przy nim zawsze ale już nie jako jego kobieta?


Decydując się na spotkanie z "kochankiem" powinnaś wiedzieć co może się wydarzyć,tymbardziej, że był alkohol. Rzeczywiście nie zrobiłaś partnerowi na złość tylko i wyłącznie sobie. Bo jeśli w związku są jakiekolwiek problemy czy niedomówienia, nie należy tego odkładać na potem,tylko od razu je rozwiązywać.Rozmowa ,komunikacja  w związku jest najważniejsza.

Pytasz co masz zrobić? trudna sprawa, ale wydaje mi się, że musisz przeczekać to wszystko,może Twój partner przemyśli sobie całą sytuację i da Ci jeszcze jedną szansę? chociaż myślę, że łatwo nie będzie. Ale że czas leczy rany,to i u Ciebie może wszystko będzie dobrze ,a to, że wcześniej partner zachowywał się inaczej,był bardziej oziębły - to sprawa do wyjaśnienia,czyli szczera rozmowa wszystko powinna wyjaśnić, ale w tamtym momencie, teraz niestety musisz uzbroić się w cierpliwość i czekać na to co postanowi Twój 4-letni partner. Miejmy nadzieję, że będziecie jeszcze razem,czego Wam życzę. smile

89 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-15 20:23:21)

Odp: Zdradziłam

Natolinko, dziękuję za Twój komentarz.
Czym więcej dni mija przyzwyczajam się, że go już nie ma i nie będzie.
Dziś ja się do niego odzywałam,pisałam żeby nie usuwał mojego folderu z jego komputera. Poprosiłam o to, że kiedyś przyjadę do niego z pendrive i przy okazji odbiorę swoje przesyłki. Wysłanie folderu raczej odpada jest bardzo duży.
Pisze, nie odpisał nic
Napisałam, żeby odpowiedział folder jest dla mnie ważny.
Odpisał, że przeczytał i ok.
Ja też ok. Rozmowa jak byśmy byli sobie kompletnie obcy.

Musze się pogodzić z tym, że ten związek umarł już dawno. Ciężko mi, nie zaufam tak łatwo mężczyźnie.

90

Odp: Zdradziłam

Zaufasz. To pewnik.
Teraz zdrowiej...;-)

91 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-05-17 07:44:43)

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Natolinko, dziękuję za Twój komentarz.
Czym więcej dni mija przyzwyczajam się, że go już nie ma i nie będzie.
Dziś ja się do niego odzywałam,pisałam żeby nie usuwał mojego folderu z jego komputera. Poprosiłam o to, że kiedyś przyjadę do niego z pendrive i przy okazji odbiorę swoje przesyłki. Wysłanie folderu raczej odpada jest bardzo duży.
Pisze, nie odpisał nic
Napisałam, żeby odpowiedział folder jest dla mnie ważny.
Odpisał, że przeczytał i ok.
Ja też ok. Rozmowa jak byśmy byli sobie kompletnie obcy.

Musze się pogodzić z tym, że ten związek umarł już dawno. Ciężko mi, nie zaufam tak łatwo mężczyźnie.

Jest coś takiego jak Google dysk, czyli wirtualny dysk o pojemności 15 GB, który możesz sobie darmowo utworzyć w internecie. To nie jest jakaś "fizyka kwantowa". Wpisz w wyszukiwarce hasło "google dysk" i wszystkiego się dowiesz. Tam Twój Ex mógłby Ci skopiować Twoje pliki ze swojego komputera i miałabyś je bez konieczności spotykania się z nim.

92

Odp: Zdradziłam
wilczysko napisał/a:
Orszula napisał/a:

Natolinko, dziękuję za Twój komentarz.
Czym więcej dni mija przyzwyczajam się, że go już nie ma i nie będzie.
Dziś ja się do niego odzywałam,pisałam żeby nie usuwał mojego folderu z jego komputera. Poprosiłam o to, że kiedyś przyjadę do niego z pendrive i przy okazji odbiorę swoje przesyłki. Wysłanie folderu raczej odpada jest bardzo duży.
Pisze, nie odpisał nic
Napisałam, żeby odpowiedział folder jest dla mnie ważny.
Odpisał, że przeczytał i ok.
Ja też ok. Rozmowa jak byśmy byli sobie kompletnie obcy.

Musze się pogodzić z tym, że ten związek umarł już dawno. Ciężko mi, nie zaufam tak łatwo mężczyźnie.

Jest coś takiego jak Google dysk, czyli wirtualny dysk o pojemności 15 GB, który możesz sobie darmowo utworzyć w internecie. To nie jest jakaś "fizyka kwantowa". Wpisz w wyszukiwarce hasło "google dysk" i wszystkiego się dowiesz. Tam Twój Ex mógłby Ci skopiować Twoje pliki ze swojego komputera i miałabyś je bez konieczności spotykania się z nim.


Wiem co to jest, korzystam z tego, on również i w sumie nie pomyślałam o tym. Bo najczęściej korzystałam z niego jako "przechowalnia" plików. Właśnie poinformuję go żeby wysłał tam smile

93

Odp: Zdradziłam

Masz babo placek
Tęsknię za nim, tęsknię za tymi dobrymi chwilami.
Czasami myślę, ze ten rok 2018 mógłby nigdy nie nadejść. Do tego czasu było między nami dobrze.
Nie potrafię sobie poradzić, że nie go nie ma.
Wiem, że zrobiłam źle, teraz myślę, że ja nie umiałam od niego odejść a spragniona bliskości znalazłam ja nie u niego, postąpiłam źle, cholernie złe. Ale ten związek się już kończył, czułam to w środku.
Teraz żyje tymi dobrymi chwilami.
Nie odzywa się już do mnie.

94

Odp: Zdradziłam

Niestety pewnie jeszcze będziesz długi tęsknić .. ciężko przywyknąć do życia samemu, mieszkanie puste itd.
Nie będzie łatwo, wiem co mówię już 3 mc próbuje dojść do siebie ale życie toczy się dalej tylko bez nich.
Życzę Ci szczęścia bo każdy z nas na nie zasługuje. smile

95

Odp: Zdradziłam
Wydajemisię napisał/a:

Niestety pewnie jeszcze będziesz długi tęsknić .. ciężko przywyknąć do życia samemu, mieszkanie puste itd.
Nie będzie łatwo, wiem co mówię już 3 mc próbuje dojść do siebie ale życie toczy się dalej tylko bez nich.
Życzę Ci szczęścia bo każdy z nas na nie zasługuje. smile


Wiesz, napisałam w notatniku list do niego
Jeszcze nie wysłany, nie wiem kiedy to wyślę. Czy w ogóle.
W liście zaczęłam od wspomnień jak bo kiedyś dobrze, potem mój żal i o to jak walczyłam o nas, a napotkałam mur obojętności. Potem że przepraszam za to wszytsko, wyjaniłam motyw zdrady.
Napisałam dwa zakończenia
Pierwsze to takie żeby mi wybaczył i obietnicą trgo że stanę na rzęsach żeby choć trochę odzyskał zaufanie.
Drugie żeby się na zawsze pożegnać.
Nie wiem które zostawić, nie wiem co wysłać. Nie wiem czy on w ogóle ode mnie czegoś jeszcze oczekuje, nie wiem co czuje mogę się tylko domyślać.
W sumie "wiem że nic nie wiem" czuje pustkę.

96

Odp: Zdradziłam

Nie rób nic. Nic. Czas pokaże.
Ja nie rozumiem, dlaczego masz przepraszać? Za co? Obojętność to też zdrada. Lekceważenie, nie liczenie się z Twymi uczuciami, potrzebami... On do tego się przyczynił. Bo to okrutne i podłe, zalewać kogoś lodem...
Zaczekaj z listami.

97

Odp: Zdradziłam
Coombs napisał/a:

Nie rób nic. Nic. Czas pokaże.
Ja nie rozumiem, dlaczego masz przepraszać? Za co? Obojętność to też zdrada. Lekceważenie, nie liczenie się z Twymi uczuciami, potrzebami... On do tego się przyczynił. Bo to okrutne i podłe, zalewać kogoś lodem...
Zaczekaj z listami.


Zaczekam, napisałam to w notatniku, chyba żeby wyrzucić to z siebie.
Myślę, ze poczekam jeszcze z miesiąc.
Wesz, czuję jakoś potrzebne przepraszania w końcu zrobiłam coś złego, ja wiem on tez odszedł. Myślę, ze żeby było kiedykolwiek dobrze to nawzajem musimy wybaczyć sobie i siebie przeprosić.

98

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:

Nie rób nic. Nic. Czas pokaże.
Ja nie rozumiem, dlaczego masz przepraszać? Za co? Obojętność to też zdrada. Lekceważenie, nie liczenie się z Twymi uczuciami, potrzebami... On do tego się przyczynił. Bo to okrutne i podłe, zalewać kogoś lodem...
Zaczekaj z listami.


Zaczekam, napisałam to w notatniku, chyba żeby wyrzucić to z siebie.
Myślę, ze poczekam jeszcze z miesiąc.
Wesz, czuję jakoś potrzebne przepraszania w końcu zrobiłam coś złego, ja wiem on tez odszedł. Myślę, ze żeby było kiedykolwiek dobrze to nawzajem musimy wybaczyć sobie i siebie przeprosić.

Też tak myślałem z ex... Że będę przepraszał. Ale za co? Że wciąż myślała o swym ex, że ja byłem na zagłuszenie, że mówiąc "kocham", myślała o tamtym, że wyżywała się na mnie za swe porażki..?
Ale on Ciebie pierwszy olał. Zrobił coś gorszego. Ślubował, obiecywał, przysięgał... I co? Lód, obojętność...
Nie katuj się. Nie ma sensu.

99

Odp: Zdradziłam
Coombs napisał/a:
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:

Nie rób nic. Nic. Czas pokaże.
Ja nie rozumiem, dlaczego masz przepraszać? Za co? Obojętność to też zdrada. Lekceważenie, nie liczenie się z Twymi uczuciami, potrzebami... On do tego się przyczynił. Bo to okrutne i podłe, zalewać kogoś lodem...
Zaczekaj z listami.


Zaczekam, napisałam to w notatniku, chyba żeby wyrzucić to z siebie.
Myślę, ze poczekam jeszcze z miesiąc.
Wesz, czuję jakoś potrzebne przepraszania w końcu zrobiłam coś złego, ja wiem on tez odszedł. Myślę, ze żeby było kiedykolwiek dobrze to nawzajem musimy wybaczyć sobie i siebie przeprosić.

Też tak myślałem z ex... Że będę przepraszał. Ale za co? Że wciąż myślała o swym ex, że ja byłem na zagłuszenie, że mówiąc "kocham", myślała o tamtym, że wyżywała się na mnie za swe porażki..?
Ale on Ciebie pierwszy olał. Zrobił coś gorszego. Ślubował, obiecywał, przysięgał... I co? Lód, obojętność...
Nie katuj się. Nie ma sensu.


Nie umiem się od tego uwolnić...
Myślę tylko,że poczekam ten miesiąc, za miesiąc jeszcze raz przeczytam ten list.
Jeśli dalej będę tak myśleć wyślę go
Jeśli nie to albo zmienię albo w nie wyślę.
Jeżeli wyślę to co on z tym zrobi to już zostawię jemu.

100

Odp: Zdradziłam

To może wyślij ten list bez zakończenia jednego czy drugiego.
odpowiedź Cię powinna upewnić, że robisz dobrze.
analizuj na chłodno.
Lepsze wysłać niż po latach zastanawiać się czy powinnaś..

101

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:
Orszula napisał/a:

Zaczekam, napisałam to w notatniku, chyba żeby wyrzucić to z siebie.
Myślę, ze poczekam jeszcze z miesiąc.
Wesz, czuję jakoś potrzebne przepraszania w końcu zrobiłam coś złego, ja wiem on tez odszedł. Myślę, ze żeby było kiedykolwiek dobrze to nawzajem musimy wybaczyć sobie i siebie przeprosić.

Też tak myślałem z ex... Że będę przepraszał. Ale za co? Że wciąż myślała o swym ex, że ja byłem na zagłuszenie, że mówiąc "kocham", myślała o tamtym, że wyżywała się na mnie za swe porażki..?
Ale on Ciebie pierwszy olał. Zrobił coś gorszego. Ślubował, obiecywał, przysięgał... I co? Lód, obojętność...
Nie katuj się. Nie ma sensu.


Nie umiem się od tego uwolnić...
Myślę tylko,że poczekam ten miesiąc, za miesiąc jeszcze raz przeczytam ten list.
Jeśli dalej będę tak myśleć wyślę go
Jeśli nie to albo zmienię albo w nie wyślę.
Jeżeli wyślę to co on z tym zrobi to już zostawię jemu.


Jesteś na świeżo. To normalne.
Też pisałem list. Po miesiącu dziwiłem się, że napisałem taki. To taka terapia, oczyszczenie. Emocje, uczucia, słowa...
I chyba znów to samo robisz... Żebrzesz o uwagę, słowa....

102

Odp: Zdradziłam
Ela210 napisał/a:

To może wyślij ten list bez zakończenia jednego czy drugiego.
odpowiedź Cię powinna upewnić, że robisz dobrze.
analizuj na chłodno.
Lepsze wysłać niż po latach zastanawiać się czy powinnaś..

Dobry pomysł!
Bez zakończenia, może sam odpowie mi zakończenie.
Analizuje na chłodno, więc nie wysyłam już, tylko poczekam, za jakiś czas przeczytam ten list przemyśle czy dalej chce mu to przekazać.

103

Odp: Zdradziłam
Coombs napisał/a:
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:

Też tak myślałem z ex... Że będę przepraszał. Ale za co? Że wciąż myślała o swym ex, że ja byłem na zagłuszenie, że mówiąc "kocham", myślała o tamtym, że wyżywała się na mnie za swe porażki..?
Ale on Ciebie pierwszy olał. Zrobił coś gorszego. Ślubował, obiecywał, przysięgał... I co? Lód, obojętność...
Nie katuj się. Nie ma sensu.


Nie umiem się od tego uwolnić...
Myślę tylko,że poczekam ten miesiąc, za miesiąc jeszcze raz przeczytam ten list.
Jeśli dalej będę tak myśleć wyślę go
Jeśli nie to albo zmienię albo w nie wyślę.
Jeżeli wyślę to co on z tym zrobi to już zostawię jemu.


Jesteś na świeżo. To normalne.
Też pisałem list. Po miesiącu dziwiłem się, że napisałem taki. To taka terapia, oczyszczenie. Emocje, uczucia, słowa...
I chyba znów to samo robisz... Żebrzesz o uwagę, słowa....


Prawda z tym, ze oczyszczenie, gdy pisałam to płakałam, po tym poczułam się lepiej.
Naprawdę znowu to tak wygląda jak bym zebrała o uwagę?
Stąd nie wysyłałam go już, zostawię.

104

Odp: Zdradziłam

Ja swej ex napisałem... potem inny, i inny... i nie wysłałem. Bo stwierdziłem, że nie było  po co... Z perspektywy czasu było inaczej.

105

Odp: Zdradziłam
Coombs napisał/a:

Ja swej ex napisałem... potem inny, i inny... i nie wysłałem. Bo stwierdziłem, że nie było  po co... Z perspektywy czasu było inaczej.

Inaczej? Tzn, żałujesz, ze nir wysłałeś bądź żałujesz, ze wysyłałeś?

106

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:

Ja swej ex napisałem... potem inny, i inny... i nie wysłałem. Bo stwierdziłem, że nie było  po co... Z perspektywy czasu było inaczej.

Inaczej? Tzn, żałujesz, ze nir wysłałeś bądź żałujesz, ze wysyłałeś?

Nie żałuję, że nie wysłałem. Miałem taką potrzebę, by z siebie wywalić słowa.
A było inaczej... po prostu z dystansu zobaczyłem to, że nie było fajnie. Kłamstwa, manipulacje, wykorzystywanie, lekceważenie i te jej tęsknoty za ex.. coś w stylu - "dla niej wszystko, od niej nic".

Wiem, że czujesz się podle, że boli, że tęsknisz... Ale wierz mi, przejdzie.

107

Odp: Zdradziłam
Coombs napisał/a:
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:

Ja swej ex napisałem... potem inny, i inny... i nie wysłałem. Bo stwierdziłem, że nie było  po co... Z perspektywy czasu było inaczej.

Inaczej? Tzn, żałujesz, ze nir wysłałeś bądź żałujesz, ze wysyłałeś?

Nie żałuję, że nie wysłałem. Miałem taką potrzebę, by z siebie wywalić słowa.
A było inaczej... po prostu z dystansu zobaczyłem to, że nie było fajnie. Kłamstwa, manipulacje, wykorzystywanie, lekceważenie i te jej tęsknoty za ex.. coś w stylu - "dla niej wszystko, od niej nic".

Wiem, że czujesz się podle, że boli, że tęsknisz... Ale wierz mi, przejdzie.


Rozumiem smile
Nie chce działać pochopnie i bez namysłu dlatego napisałam do notatnika, wyrzuciłam z siebie pisząc, ok niech będzie. Ale nie wysłałam, zobaczę co czas pokaże.

108

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:
Coombs napisał/a:
Orszula napisał/a:

Inaczej? Tzn, żałujesz, ze nir wysłałeś bądź żałujesz, ze wysyłałeś?

Nie żałuję, że nie wysłałem. Miałem taką potrzebę, by z siebie wywalić słowa.
A było inaczej... po prostu z dystansu zobaczyłem to, że nie było fajnie. Kłamstwa, manipulacje, wykorzystywanie, lekceważenie i te jej tęsknoty za ex.. coś w stylu - "dla niej wszystko, od niej nic".

Wiem, że czujesz się podle, że boli, że tęsknisz... Ale wierz mi, przejdzie.


Rozumiem smile
Nie chce działać pochopnie i bez namysłu dlatego napisałam do notatnika, wyrzuciłam z siebie pisząc, ok niech będzie. Ale nie wysłałam, zobaczę co czas pokaże.

I dobrze;-) Organizm wyrzuca balasty. Pisz. Wyrzucaj. Oczyszczaj się. Odkrywaj nowe;-)

109

Odp: Zdradziłam

Pisz sobie, a pisz. W pamiętniku. Napisz jeden, jak masz dobry dzień, a napisz drugi, jak masz zły dzień. Napisz jeden jak masz okres albo czujesz się samotna, a drugi jak spotkałaś się z dobrymi ludźmi, którzy widzą ciebie i podbudowują cię. Ciekawe, czy będą miały ze sobą coś wspólnego.

nie piszę tego złośliwe. Sama u siebie zobacz, o co ci chodzi - byle żeby kogoś mieć, jak masz zły humor, przyzwyczajenie czy realna chęć na bliskość akurat z tym człowiekiem?

A moim zdaniem i tak bez różnicy na odpowiedź, ten statek już odpłynął i nie ma co wracać do czegoś, co oboje zniszczyliście podejmowanymi przez siebie decyzjami.

110

Odp: Zdradziłam
Monoceros napisał/a:

Pisz sobie, a pisz. W pamiętniku. Napisz jeden, jak masz dobry dzień, a napisz drugi, jak masz zły dzień. Napisz jeden jak masz okres albo czujesz się samotna, a drugi jak spotkałaś się z dobrymi ludźmi, którzy widzą ciebie i podbudowują cię. Ciekawe, czy będą miały ze sobą coś wspólnego.

nie piszę tego złośliwe. Sama u siebie zobacz, o co ci chodzi - byle żeby kogoś mieć, jak masz zły humor, przyzwyczajenie czy realna chęć na bliskość akurat z tym człowiekiem?

A moim zdaniem i tak bez różnicy na odpowiedź, ten statek już odpłynął i nie ma co wracać do czegoś, co oboje zniszczyliście podejmowanymi przez siebie decyzjami.


Wiem, że nie złośliwe, masz rację, gdy pisałam ten lis parę dni temu, a wczoraj go czytając już chciałam zmienić i dopisać. Oczywiście to nie były takie ogromne zmieniy czy decyzję, nie zmieniło się to o 180 stopni.
Czy wyślę ten list, nie wiem jeszcze, dałam sobie miesiąc na to. I myślę, że jeśli po miesiącu dalej będę tęsknić z nim i dalej będę wierzyć w to, zs jeśli oboje byśmy sobie wybaczyli zrozumieli i wzięli nauczkę z błędów dało by się z trgo coś zrobić. Chyba, że to mrożonki a ja sobie jeszcze trgo nie uświadomiłam...

111

Odp: Zdradziłam

To se ne wrati...
Pisz. Jeden, drugi. Odłóż. Za miesiąc napiszesz inny. I zdziwisz się, że chciałabyś powrotu. To, że tęsknisz, to normalne.
Ja pisałem. Nie jeden. Ale po jakimś czasie życie zaczęło się wypełniać innymi ludźmi. I sam się zastanawiałem, czy chcę..
Ona chciała wrócić. Ale pomyślałem, czy ja chcę.. wracać do tego, co było....

112

Odp: Zdradziłam

Coombs i wróciłeś?

113

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Coombs i wróciłeś?

Nie... Po miesiącach chciała wrócić. Ale i po miesiącach ja się zmieniłem. Nie chciałem wracać do tego, co było, do lekceważenia, oszukiwania, manipulowania, braku szacunku... A tak właśnie zaczęła te swoje "odezwanie się".
Zresztą, za bardzo zraniła, by udawać "miłość".

114

Odp: Zdradziłam

Gdzie nie spojrzę widzę miłość
W momencie rozstanie dwóch moich znajomych się zaręczyło, owszem gratuluję im naprawdę z całego serca i życzę im wszytskogo co dobre.
Włączam serial, akurat odcinek o miłości
Oglądam z rodzicami film, akurat się całuję oświadczają.
Koleżanka niedawno wzięła ślub, ma dziecko jest szczęśliwa.
Inna znajoma bierze ślub za niedługo, mam być świadkiem, będę musiała jakoś dać radę, a po tym wszystkim porządnie się wyryczeć a za niecały rok będę chrzestną jej dziecka.
Idę ulica widzę zakochanych, pary trzymają się za rękę. A ja nie pamiętam kiedy ostatnio czułam, że mój jeszcze wtedy narzeczony trzyma mnie za rękę tak prawdziwie, wcześniej czułam jak bym manekina trzymala za rękę, taka luźna...nawet jej nie chciał zginać.
W pracy, kontakt z ludźmi mam co rusz słyszę "a mój mąż może być, martwi się o mnie" "a ja mogę być przy dziewczynie"
Pamiętam jak kiedyś ja trafiłam do szpitala, to dziewczyna leżąca obok mi zazdrościła, że on tak przy mnie trwa i był cały czas po operacji... To było dwa lata temu. Gdy jakoś takt z dwa miesiące temu miałam silny skurcz brzucha, owszem zabrał do szpitala, ale wyrażał swoje nie zadowolenie, ze musi tu być i że to tak długo trwa i było inaczej. Teraz widzę wiele różnic, jak było kiedyś a jak było całkiem niedawno. Ja owszem chciałbym wrócić do niego ale dlatego, ze te wszystkie dobre chwile we mnie żyją, ciągle je przypominam, przejeżdżam rowerem przez park, to wszystko mi przypomina, gdzie siedzieliśmy gdzie chodziliśmy razem. Nie umiem się pogodzić, że to już nie worci.  Ja nawet jak z "kochankiem" szłam na spacer i trafiło na miejsca gdzie chodziłam z partnerem to wspominałam właśnie chwilę z parterem.
Wyślę ten list, oczywiście nie teraz, za ten miesiąc, i to jeszcze wyślę jak będzie weekend żeby nie czytał w pracy. I jeśli nic nie napisze, bądź napisze tak, że będzie wnioskować z tego, nigdy nie będziemy już razem to naprawdę odpisze i urwe kategorycznie kontakt. A jeśli będzie inaczej, to nie wiem w sumie co będzie dalej ale ja jestem gotowa do pracy nad "nami".

115

Odp: Zdradziłam

Też to miałem. Okładałem się poczuciem winy, że to moja wina, płaszczyłem się.. Ale po co?
Też kłuło mnie w oczy "love everywhere". Ale teraz widzę masę rozwodów.
Też miałem,no, może nie szpital, ale potrzebowałem jej. A ona...? Olała mnie.
Zrobiła masę głupot, powiedziała masę gorzkich słów, potraktowała mnie jak gówno... Dostrzegłem to dopiero po czasie.
I czy było owe "my"? Nie. Była ona i jej potrzeby.
Za miesiąc ochłoniesz... spojrzysz inaczej.

116 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-25 19:39:26)

Odp: Zdradziłam

Powróciłam do Was
Czytam  ten list do niego i czytam
Przez ten czas coś dopisałam coś zmieniłam.
Dalej nie umiem napisać zakończenia, zostawiam tak.
Czym więcej jest czasu mam mieszane uczucia, z jednej strony wierzę, że gdy oboje byśmy sobie wybaczyli, prawdziwie szczerze porozmawiali dało by się jeszcze nas poskładać. Ale czy on by chciał?
Z drugiej strony myślę, ze tego już się nie da odbudować.
Dlatego zostawię bez zakończenia, zobaczę jego odpowiedź, nasz nawet jej brak będzie odpowiedzią. Jeśli będzie kategorycznie na nie, naprawdę ten rozdział podkreślę gruba krecha i zacznie żyć bex niego. Wiem, ze się to da, bo sobie teraz radzę, dzięki jego odpowiedzi na nie, tym bardziej mi się uda i jestem też na tą opcję gotowa.
Jeśli będzie chciał spotkania ( w ten dzień w którym planuje wysłać list będę w pobliżu jego mieszkania, piszę, zs jeśli będzie chciał możemy się spotkać) to jestem też gotowa walczyć jeśli on taka inicjatywe pokaże.
Nie wiem czy dobrze robię....

117

Odp: Zdradziłam

Dobrze robisz.bo tak chcesz.
tutaj na forum wiele sob otwarcie dzieli się swoją opinią i doświadczeniem. poszerzasz swoje spojrzenie na sprawę.
Ale to Twoje życie, ty masz najpełniejszy obraz sytuacji. I jeśli po tym liście się spotkacie będziesz miała to pełne spojrzenie, prawda?
Dorosła jesteś i On też. zadecydujecie tak, by było dobrze dla Was. Ty myśl o sobie. skoro czujesz potrzebę, by to zrobić, to widoczne masz wrazenie niedomknięcia, a to nie jest fajny stan.

118 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-25 20:15:55)

Odp: Zdradziłam

Ela210
Tak, dokładnie to wrażenie nie zamknięcia rozdziału, potrzebuję żeby mi powiedział, "nie, nigdy, koniec". Wtedy tak jak pisałam, ja odpuszczę jego a zajmę się już tylko sobą.
I tak, dzięki czytaniu Was zmieniłam pewne rzeczy w liście.

119

Odp: Zdradziłam
Orszula napisał/a:

Ela210
Tak, dokładnie to wrażenie nie zamknięcia rozdziału, potrzebuję żeby mi powiedział, "nie, nigdy, koniec". Wtedy tak jak pisałam, ja odpuszczę jego a zajmę się już tylko sobą.
I tak, dzięki czytaniu Was zmieniłam pewne rzeczy w liście.

Ale ty tego nie potrzebujesz, żeby on ci to powiedział. Ty potrzebujesz sama to sobie powiedzieć. Przestań być w tym bezwolna i jak chorągiewka na wietrze, i nie czekaj na jego decyzje, bo to jest twoje życie i doskonale wiesz, co powinnaś zrobić i co jest słuszne i dobre dla ciebie. Tak to nigdy nie będziesz miała poczucia kontroli nad swoim życiem. Nie będziesz podejmowała decyzji to będziesz miała tak jak do tej pory, że ktoś cię uwiedzie, ktoś ci pozwoli, nie będziesz rozumiała skąd kolejne zdrady. To jest twoja decyzja i ty możesz powiedzieć "nie, nigdy, koniec". Przestań pozwalać innym kontrolować swoje życie.

120

Odp: Zdradziłam
Monoceros napisał/a:
Orszula napisał/a:

Ela210
Tak, dokładnie to wrażenie nie zamknięcia rozdziału, potrzebuję żeby mi powiedział, "nie, nigdy, koniec". Wtedy tak jak pisałam, ja odpuszczę jego a zajmę się już tylko sobą.
I tak, dzięki czytaniu Was zmieniłam pewne rzeczy w liście.

Ale ty tego nie potrzebujesz, żeby on ci to powiedział. Ty potrzebujesz sama to sobie powiedzieć. Przestań być w tym bezwolna i jak chorągiewka na wietrze, i nie czekaj na jego decyzje, bo to jest twoje życie i doskonale wiesz, co powinnaś zrobić i co jest słuszne i dobre dla ciebie. Tak to nigdy nie będziesz miała poczucia kontroli nad swoim życiem. Nie będziesz podejmowała decyzji to będziesz miała tak jak do tej pory, że ktoś cię uwiedzie, ktoś ci pozwoli, nie będziesz rozumiała skąd kolejne zdrady. To jest twoja decyzja i ty możesz powiedzieć "nie, nigdy, koniec". Przestań pozwalać innym kontrolować swoje życie.

Nie tyle co chodzi o kontrolowanie, poprotu ja nie zrobię nic jeśli on nie będzie chciał.
Ja bym chciała żebyśmy do siebie wrócili, ja jestem gotowa do pracy nad nami jeśli do trgo dojdzie. A czy, on myśli podobnie to nie wiem.
Chodzi mi o to, że jeśli on powie, że nie, to ja to przyjmę i bede żyć dalej.
Dostałam taka nauczkę, ze nie chce zdrady ani szukać romansów.

121 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-05-25 21:16:09)

Odp: Zdradziłam

Jeżeli kontrola autorki nad własnym życiem ma polegać na tym, że mimo iż CHCE się spotkać z nim i ma potrzebę rozmowy to nie zrobi tego  obawy że jest za słaba- to coż to za kontrola? To nie jest kontrola tylko nalożenie sobie kagańca  niezgodnego z tym co się czuje. dla mnie to bezsens.
usłyszala wiele, dostała do przeanalizowania- to jej decyzje- nie powinny wynikać ze strachu, tylko z przeanalizowania siebie.
Jeżeli jest zbyt słaba i wejdzie znowu  w zły dla  siebie układ- to może potrzebna jej ta lekcja. a może potrzebuje kropki nad I, aby to zakończyć. a moze tych dwoje coś jeszcze dla siebie ma. nie traktujmy jej jak dziecka.

122

Odp: Zdradziłam

Właśnie, tej kropki nad I, to jest mi potrzebne.

123 Ostatnio edytowany przez Orszula (2018-05-28 12:19:27)

Odp: Zdradziłam

Temat można zamknąć
To on pierwszy zdradził, emocjonalnie mnie.
Dlatego mniej odrzucał, dlatego nie chciał sie ze mną kochać, bo myślami był gdzieś indziej.
Nie wyślę już żadnego listu, całkowicie muszę zamknąć rozdział, chodź ciężko. Do dziś miałam jeszcze nadzieję, ze wyślę list spotkamy się i razem zaczniemy od nowa.
Krzyczał, ze to ja dawałam dupy na prawo i lewo, czułam się winna jak widziałam jak leciały my łzy.
Przyjechał do mnie wtedy po zdradzie bo był do mnie przyzwyczajony, a ona to świeże uczucie mieszka bardzo daleko, więc nie był pewny co czuje.
Nie kochał mnie i nie kocha już.

124

Odp: Zdradziłam

to znaczy, że jego wycofanie było spowodowane zdradą? 
Że cały czas miał czelność zwalać winę na Ciebie a zrobił to sam pierwszy ?
Czyli szukał punkty zaczepienia żeby tylko on nie wyszedł na tego co porzuca dla kochanki...

125

Odp: Zdradziłam
Wydajemisię napisał/a:

to znaczy, że jego wycofanie było spowodowane zdradą? 
Że cały czas miał czelność zwalać winę na Ciebie a zrobił to sam pierwszy ?
Czyli szukał punkty zaczepienia żeby tylko on nie wyszedł na tego co porzuca dla kochanki...

Tak, dokładnie tak....

126

Odp: Zdradziłam

Matko co za kretyn....  Przyznał się czy sama się dowiedziałaś?

127

Odp: Zdradziłam
Wydajemisię napisał/a:

Matko co za kretyn....  Przyznał się czy sama się dowiedziałaś?


Przechodząc dziś obok jego pracy zobaczyłam znajoma mi osobę, z walizkami, czekała na kogoś.
Myślę myślę skąd ja ja znam, skąd.
Wchodzę na jego profil szukam, i patrze o mam to ona!
Od początku.
Jest z Białorusi , poznali się żeby uczyć się wzajemnie języka, na początku mi to nie przeszkadzało, faktycznie lepiej mu szedł rosyjski a jej polski. Widziała o mnie. Z nie na dzien byli coraz bliscy sobie, więcej telefonów.
Czym bardziej się ode mnie oddał czułam że coś nie tak, a le myślałam, nie nie możliwe, ona ma przecież dziecko a on nie chciał nie teraz dziecka.
Potem powodział, mi że ona go zaprasza na Ukaranie na wycieczkę do Kijowa o jak był chętny jak chciał jechać, ja chciałam z nim, to moim co ja tam będę robić, rosyjskiego nie znam tylko angielski a tam mało kto mówi, i w ogóle bede sie nudzić. Było mi przykro. Nie pojechał bo paszportu by tak szybko nie dostał, umówili się na sierpień. Mówiłam, żeby nir jechał, niebiespieczne i obeca kobieta itp. Ucichło to.
I teraz dzisiaj, gdy ja zobaczyłam, połączyłam wątki po chwili pisze do niego.
"widziałam ja, czeka już na Ciebie, pośpiesz się"

A on "zakochałem się"
Pisze "a kiedy przestałes mnie kochać?"
Cisza.

128

Odp: Zdradziłam

Przykre to, a najgorsze że facet olewał Ciebie, a sam był zakochany w innej. Mógłby się rozstać i załatwilibyście to jak ludzie, ale po co sobie ułatwiać. Teraz już wiesz, że nie było o co walczyć, że to też nie Twoja wina. Musisz iść do przodu i żyć dalej, ale już bez niego. Może dobrze się stało, że się dowiedział o Twojej „zdradzie”. Gdyby nie to – on by ciągnął Wasz związek jeszcze przez jakiś czas, a Ty tylko zastanawiałabyś się co zrobić, aby było lepiej. Jednak z góry byłaś skazana na niepowodzenie. Życzę Ci, abyś podniosła się z tego silniejsza !

129

Odp: Zdradziłam

Ojej zakochał się, serio ?
Zrobi z nią dokładnie to samo.. .

Jak by Ci powiedział kiedy przestał Cie kochać musiał by się przyznać ile trwa romans..
Teraz będzie boleć jeszcze bardziej niestety bo to upokorzenie dla kobiety.
Przykro mi, że tak się stało. Nie wiem ile będziesz dochodzić do siebie .. ja robię to cały czas.

130

Odp: Zdradziłam

Nie wiem czy kiedykolwiek dojdę do siebie, mam na karku jego zdradę, moja...to co ten "kochanek" mi zrobił. Jeszcze mieszkam tak blisko jego pracy...

Posty [ 66 do 130 z 191 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024