Czesc!
Blagam pomozcie mi bo swiruje. Nie wiem co mam ze soba zrobic. Wczoraj zostawila mnie milosc mojego zycia.
Bylam z M. prawie 2 lata. Jak w kazdym zwiazku nie bylo kolorowo. Wiele razy cierpialam, plakalam ale pozniej bylo zawsze okej.
Ostatnim czasem bylo fatalnie. On nie wracal na noc do domu olewał mnie, wracał nacpany, bawil sie z kolegami. Wtedy kogos poznalam. Ale przeklinam ten dzien. Na początku wiadomo tylko z nim pisalam. Nic wiecej. Pozniej spotkalam sie z nim kilka razy i zaczelam dostawac bardzo drogie prezenty. Wiem pomyslicie sobie ze znalazlam sponsora. Ale tak to mnie wiecej wyglądało. On chcial mnie kupic. Tak naprawde do niczego miedzy mna a nim nie doszło. Nie calowalam sie z nim nigdy ani tym bardziej nie spalam.. Cala ta sytuacja zaczela mnie meczyc i uswiadomilam sobie ze przeciez kocham M. Skonczylam to.
On dal mi spokoj a ja skupilam sie na poprawianiu relacjach z M. Do czasu...
Chlopak mojej przyjaciolki PODOBNO przeczytal jej wiadomosci ze mna i pojechal do mojego M i powiedzial mu wszystko. Napisalam podobno bo M wie wiecej niz tam bylo napisane. Nie wybacze sobie tego dnia kiedy zaczelam sie przyjaznic z ta kurwa.. Powiedziala mu o wszystkim bynajmniej ja tak mysle.
Tyle ze dodala szczegolow ktorych nie bylo.
M. kazal mi sie wyprowadzic (mieszkaliśmy razem). Jest przekonany ze calowalam sie z tym chlopakiem, a co wiecej ze rzekomo z nim spalam. Nienawidzi mnie.. Twierdzi ze jestem kurwą.
Wiem ze popelnilam blad spotykajac sie z tamtym. Ale przysiegam na Boga nie zdradzilam M. Nie potrafilabym.
On mi nie wierzy. Nie chce ze mna rozmawiac. Mowi mi takie rzeczy ze najchetniej zeszlabym z tego swiata.
Dziewczyny ja wariuje.. nie wyobrazam sobie zycia bez niego, bez milosci mojego zycia. Najgorsze jest to ze nie potrafie mu udowodnic ze tego nie zrobiłam
Bardzo zaluje tego co sie wydarzylo. Przysiegalam blagalam mowilam ze tego nie zrobilam. Ale on mi nie wierzy przez to ze go oklamywalam.
Jedyna osobą ktora mi wierzy jest jego mama. Jedna z osob ktore mnie wspierają.
Od wczoraj nic nie jem. To co zjem to zwymiotuje. Ciagle placze zamykam sie w domu i z nikim nie chce rozmawiac. Mam ochote umrzeć. Stracilam sens życia.
Blagam pomóżcie mi. Jak mam odzyskac milosc mojego zycia?!
Naprawdę olewający Cię i nie wracający na noc ćpun jest miłością Twojego życia...?
Naprawdę olewający Cię i nie wracający na noc ćpun jest miłością Twojego życia...?
Jak kazdy mlody facet ma prawo szalec. To byl trudny okres. W rzeczywistosci jest kochajacym i wspaniałym facetem. Nie potrafie sobie poradzic z tym wszystkim
Cyngli napisał/a:Naprawdę olewający Cię i nie wracający na noc ćpun jest miłością Twojego życia...?
Jak kazdy mlody facet ma prawo szalec. To byl trudny okres. W rzeczywistosci jest kochajacym i wspaniałym facetem. Nie potrafie sobie poradzic z tym wszystkim
nie karmcie trolla
Cyngli napisał/a:Naprawdę olewający Cię i nie wracający na noc ćpun jest miłością Twojego życia...?
Jak kazdy mlody facet ma prawo szalec. To byl trudny okres. W rzeczywistosci jest kochajacym i wspaniałym facetem. Nie potrafie sobie poradzic z tym wszystkim
Nie no, jasne. Błędy młodości...
affini2 napisał/a:Cyngli napisał/a:Naprawdę olewający Cię i nie wracający na noc ćpun jest miłością Twojego życia...?
Jak kazdy mlody facet ma prawo szalec. To byl trudny okres. W rzeczywistosci jest kochajacym i wspaniałym facetem. Nie potrafie sobie poradzic z tym wszystkim
Nie no, jasne. Błędy młodości...
Nie umiem zyc bez niego. Wpadam w jakis obłęd. Wiem ze on jest winny i ja jestem winna. Ale jak mam mu udowodnic ze go nie zdradzilam?
O takiego faceta to bym nie walczyla... Sam chodzil na imprezy, cpal, olewal Cie. Z duzym prawdopodobienstw to on Cie zdradzil, a teraz gada ze Ty. Taki ktos nigdy nie zobaczy swoich bledow.
Jak w kazdym zwiazku nie bylo kolorowo. Wiele razy cierpialam, plakalam ale pozniej bylo zawsze okej.
Ostatnim czasem bylo fatalnie. On nie wracal na noc do domu olewał mnie, wracał nacpany, bawil sie z kolegami.
Co innego sie kłócić, czasem nie rozumieć czy trzasnać drzwiami... Ale cierpieć?
Ty cierpisz, on ćpie... Olewa Cię...
Ile macie lat?
No, cóż, błagaj o wybaczenie. Tacy jak on pewnie to lubią...
Ja mam 21. On 25.
Wiem ze to wyglada tak ze to on jest tym zlym. Ale to byla jednorazowa sytuacja. Naprawde sie zmienił a ja zrobilam mu cos takiego.
Z nerwow nic nie moge jesc ciagle o nim mysle i placze jak jakis bachor..
Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Próbowalam. Chcialam rozmawiać. Wytłumaczyć. Przekonac go jakos. Przysiegalam ze nic mnie z nim nie łączyło. Ape on nie chce ze mna rozmawiac..
Affin, posłuchaj jak Ty brzmisz. Bronisz gościa, najpierw piszesz, że nie było kolorowo, potem że to najwspanialszy facet. Zdziwię Cię, ale w związku może być kolorowo. Jesteś emocjonalnie od niego uzależniona i powinnaś z tym walczyć. Obojętnie czy będziecie razem czy nie, facet nie może być sensem Twojego życia.
Affin, posłuchaj jak Ty brzmisz. Bronisz gościa, najpierw piszesz, że nie było kolorowo, potem że to najwspanialszy facet. Zdziwię Cię, ale w związku może być kolorowo. Jesteś emocjonalnie od niego uzależniona i powinnaś z tym walczyć. Obojętnie czy będziecie razem czy nie, facet nie może być sensem Twojego życia.
Nie wiem co mam ze soba zrobic. Od wczoraj nic nie jem. Zamknelam sie w sobie. A w dodatku moja pseudoprzyjaciolka probuje mnie pocieszac i mysli ze nie wiem ze spierdolila mi zycie..
Po pierwsze musisz jeść, po drugie olej i przyjaciółkę i faceta. Będzie lepszy. Mówię serio.
Po pierwsze musisz jeść, po drugie olej i przyjaciółkę i faceta. Będzie lepszy. Mówię serio.
Z nia nie ma problemu. Nie chce miec z nia nic wspolnego. Ale z nim..
Naprawde chce go odzyskac. Na zadnym facecie nigdy mi tak nie zalezalo. Tylko jak mam to zrobic?
Chcesz odzyskać faceta przez którego byłaś nieszczęśliwa? Emocje Ci szaleją, zawsze tak jest tuż po rozstaniu. Spróbuj chłodno na to popatrzeć. Lepiej nie będzie między Wami, Ty zasługujesz na kogoś, kto Cię będzie szanował.
Masz 21 lat. To co piszesz to nie Ty,to emocje. Facet Cie olewal,wolil byc z kumplami niz z Toba a teraz uwierzyl nie Tobie a Twojej niby-przyjaciolce. Co Ty chcesz ratowac? Nawet jak z czasem sie pogodzicie,nie bedzie juz rozowo i kolorowo. Ani on Tobie nie zaufa tak jak kiedys ani Ty jemu. A plaszczyc sie i blagac o milosc to najgorsze co mozesz zrobic.
Szanuj sie kobieto bo jak Ty siebie nie szanujesz to tym bardziej nikt inny tego nie zrobi.
Lady Loka napisał/a:Po pierwsze musisz jeść, po drugie olej i przyjaciółkę i faceta. Będzie lepszy. Mówię serio.
Z nia nie ma problemu. Nie chce miec z nia nic wspolnego. Ale z nim..
Naprawde chce go odzyskac. Na zadnym facecie nigdy mi tak nie zalezalo. Tylko jak mam to zrobic?
Kup mu działkę, to przyleci jak na skrzydłach.
Serio to jest najlepszy facet jakiego spotkałaś w życiu? Współczuję w takim razie.
Lady Loka,napisalysmy to samo w tym samym czasie chyba cos w tym jest
Autorko,nie zamykaj sie we wlasnym swiecie,tego kwiatu pol swiatu a zaslugujesz na kogos kto Cie pokocha i bedzie chcial z Toba byc. Milosc to wzajemne zrozumienie,wsparcie i zwyczajne bycie razem. Po prostu.
Ja mam 21. On 25.
Wiem ze to wyglada tak ze to on jest tym zlym. Ale to byla jednorazowa sytuacja. Naprawde sie zmienił a ja zrobilam mu cos takiego.
Z nerwow nic nie moge jesc ciagle o nim mysle i placze jak jakis bachor..
Wiele razy cierpialam, plakalam ale pozniej bylo zawsze okej.
Ostatnim czasem bylo fatalnie. On nie wracal na noc do domu olewał mnie, wracał nacpany, bawil sie z kolegami
Zaprzeczasz sama sobie.
Nie było tak świetnie w Waszym związku, a pijaństwo, imprezy i ćpanie nie były jego jadnorazową akcją.
Rozpaczliwie walczysz o faceta, przez którego wielokrotnie cierpiałaś i chociaż domyślam się, że na ten moment żadne rozsądne słowo do Ciebie nie trafi, to radzę przestań histeryzować i nie próbuj mu już udowadniać, że nie jesteś wielbłądem.
On nie chce z Tobą rozmawiać, zerwał, więc przyjmij to do wiadomości.
Wstań z kolan, spakuj się i wyprowadź, a na odchodne możesz mu powiedzieć, żeby poczytał sobie wiadomości jakie wysyłałaś do fałszywej przyjaciółki (o ile oczywiście nie ma tam kompromitujących Cię treści), jeśli jej wierzy bardziej niż Tobie.
Zwróć też uwagę na to, że facet stosuje podwójne standarty, on może dawać plamę, Ty już nie.
Przestań więc płaszczyć się przed nim, odejdź, odcierp w samotności, a może w przyszłości zrozumiesz, że nie było o kogo walczyć.
21 2017-11-13 18:23:06 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-11-13 18:28:30)
Ale przecież Ty zdradziłaś. Co z tego, że się z nim nie całowałaś, o seksie już nie wspomne? Dla mnie istotne to, że będąc w związku pisałaś z kimś potajemnie a nawet się spotykałaś. Trzeba było zakończyć a potem to robić. I tyle. I jeszcze przysięgasz na Boga, że go nie zdradziłaś? A wiesz chociaż jakie zdanie ma ten Twój Bóg na temat zdrady? Bo widzę, że nie, więc pozwól, że zacytuję "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa". Oczywiście u Ciebie odwrotnie.
No popatrz Opolanko:D
W lutym przeżywałam to samo i żałuję, że nikt mi wtedy nie pomógł ogarnąć emocji, bo wybłagałam na kolanach powrót, a dwa tygodnie później i tak się wszystko sypnęło.
Ale przecież Ty zdradziłaś. Co z tego, że się z nim nie całowałaś, o seksie już nie wspomne? Dla mnie istotne to, że będąc w związku pisałaś z kimś potajemnie a nawet się spotykałaś. Trzeba było zakończyć a potem to robić. I tyle.
To byly spotkania typowo koleżeńskie. Meska solidarnosc widze..
No popatrz Opolanko:D
W lutym przeżywałam to samo i żałuję, że nikt mi wtedy nie pomógł ogarnąć emocji, bo wybłagałam na kolanach powrót, a dwa tygodnie później i tak się wszystko sypnęło.
Moze tak jak Ty powinnam sie nauczyc na bledach ale jak na razie nie potrafie.
Histerycznie pragne zeby do mnie wrocil
Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Nie, nie jest. MOGŁA TO ZAKOŃCZYĆ a potem iść w tango. A tak SAMA, ŚWIADOMIE podjęła decyzję.
Autoamatorka napisał/a:Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Nie, nie jest. MOGŁA TO ZAKOŃCZYĆ a potem iść w tango. A tak SAMA, ŚWIADOMIE podjęła decyzję.
Kazdy popelnia błędy. I zasluguje na druga szansę.
Czesc!
Wiele razy cierpialam, plakalam ale pozniej bylo zawsze okej.
Ostatnim czasem bylo fatalnie. On nie wracal na noc do domu olewał mnie, wracał nacpany, bawil sie z kolegami.
Przeczytaj sobie to kilka razy na głos. To było jego piękne zachowanie? Może on Cię zdradzał.
M. kazal mi sie wyprowadzic (mieszkaliśmy razem). Jest przekonany ze calowalam sie z tym chlopakiem, a co wiecej ze rzekomo z nim spalam. Nienawidzi mnie.. Twierdzi ze jestem kurwą.
Chcesz walczyć o kogoś, kto uważa Cię za "kurwę"?
Osobiście myślę, że nie warto. Jesteś młoda. Pozwól sobie na łzy, cierpienie, smutek. Za jakiś czas będzie lepiej. I wtedy wyjdź do ludzi.
Lady Loka napisał/a:No popatrz Opolanko:D
W lutym przeżywałam to samo i żałuję, że nikt mi wtedy nie pomógł ogarnąć emocji, bo wybłagałam na kolanach powrót, a dwa tygodnie później i tak się wszystko sypnęło.Moze tak jak Ty powinnam sie nauczyc na bledach ale jak na razie nie potrafie.
Histerycznie pragne zeby do mnie wrocil
Wmawiasz to sobie.
Pokonanis napisał/a:Autoamatorka napisał/a:Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Nie, nie jest. MOGŁA TO ZAKOŃCZYĆ a potem iść w tango. A tak SAMA, ŚWIADOMIE podjęła decyzję.
Kazdy popelnia błędy. I zasluguje na druga szansę.
Błędem to może być kupienie za małych spodni. Zdrada to coś o wiele poważniejszego niż "błąd".
Cyngli napisał/a:affini2 napisał/a:Jak kazdy mlody facet ma prawo szalec. To byl trudny okres. W rzeczywistosci jest kochajacym i wspaniałym facetem. Nie potrafie sobie poradzic z tym wszystkim
Nie no, jasne. Błędy młodości...
Nie umiem zyc bez niego. Wpadam w jakis obłęd. Wiem ze on jest winny i ja jestem winna. Ale jak mam mu udowodnic ze go nie zdradzilam?
Przede wszystkim nienormalne jest, że w ogóle cokolwiek chcesz mu udowadniać. Ja bym go na zbity pysk wywaliła z mojego życia.
Pokonanis, troszke przesadzasz. Ja mam ogrom znajomych facetów i w życiu nie traktowałabym spotkań z nimi jak zdrady. Autorka emocjonalnie trochę poleciała, ale do niczego nie doszło, wycofała się w dobrym momencie.
Byl dla mnie najwazniejszy. Niezaleznie od wszystkiego bylam przy nim a on przy mnie. Kochalam go. Z reszta nadal go kocham. I właśnie dlatego chce o niego walczyc
Pokonanis, troszke przesadzasz. Ja mam ogrom znajomych facetów i w życiu nie traktowałabym spotkań z nimi jak zdrady. Autorka emocjonalnie trochę poleciała, ale do niczego nie doszło, wycofała się w dobrym momencie.
Ty nie, a Twój partner? Wiedział, że potajemnie spotykasz się z innymi?
Pokonanis, troszke przesadzasz. Ja mam ogrom znajomych facetów i w życiu nie traktowałabym spotkań z nimi jak zdrady. Autorka emocjonalnie trochę poleciała, ale do niczego nie doszło, wycofała się w dobrym momencie.
Kochana dziekuje za wsparcie!
35 2017-11-13 18:47:59 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2017-11-13 18:48:54)
Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Autorko to nie jest wsparcie. Kopa ode mnie masz za głupotę, bo każda myśląca kobieta by tego Twojego gościa już dawno pogoniła.
Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Aha. Czyli mówisz Twojemu, że wychodzisz. A że idziesz z innym np. do kina... no zajebiście po prostu. Zaufanie, ta...
Lady Loka napisał/a:Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Aha. Czyli mówisz Twojemu, że wychodzisz. A że idziesz z innym np. do kina... no zajebiście po prostu. Zaufanie, ta...
Yyy. No to zależy chyba od jakiegoś własnego poczucia tego, kiedy idzie to za daleko. Do kina wolę iść z własnym facetem, ale z przyjaciółmi wyjdę na kawę i gdyby ktoś miał mi z tego powodu robić wyrzuty to rozważałabym zmianę partnera. Związek nie oznacza oddalenia się od wszystkich znajomych i spędzania czasu tylko ze sobą, lbo ze sobą plus inni ludzie. Czasami trzeba mieć czas dla innych. Kiedy mój mi się pyta gdzie idę to nie mam żadnego problemu z powiedzeniem gdzie i z kim. Czasami go z ciekawości też zapytam, ale nie mam zamiaru go kontrolować, bo nie mam do tego żadnych powodów.
Lady Loka napisał/a:Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Aha. Czyli mówisz Twojemu, że wychodzisz. A że idziesz z innym np. do kina... no zajebiście po prostu. Zaufanie, ta...
Ja mysle ze masz jakis problem ze sobą
Autoamatorka napisał/a:Sprobuj mu wytlumaczyc dlaczego tak sie stalo, to jest rowniez jego wina. Ale powaznie, nie ze zlosliwowosci, niektorzy faceci nie rozumieja, ze oni sami moga nawet pchnac do zdrady.
Nie, nie jest. MOGŁA TO ZAKOŃCZYĆ a potem iść w tango. A tak SAMA, ŚWIADOMIE podjęła decyzję.
Pokonanis, ja nie sądzę, że autorka jest w stanie podjąć ŚWIADOMĄ decyzję odnośnie tego faceta - jaka by ona nie była. Jeśli chodzi o niego, to jej świadomość się wyłącza. Gdyby było inaczej to sama już dawno by z nim zerwała. A tu widzisz: ćpun wyzywający ją od K*** a ona go kocha!
Tracę wiarę w kobiety jak czytam takie wątki. Zawsze się śmiałam jak jakiś facet twierdził, że kobiety wolą badboyów, a tu proszę, doskonały przykład. Zamiast się cieszyć, że ten ich związek się rozpadł i szukać normalnego, to ona chce ćpuna błagać o powrót i sie tłumaczyć.
A co do innej Twojej wypowiedzi: czy jak ktoś jest w związku, to nie ma prawa mieć znajomych płci przeciwnej, bo to automatycznie zdrada jest?
Wiecie, to od konkretnego układu w konkretnym związku zależy, co traktuje się jak zdradę. Ja bym nie poszła poznawać nowych facetów i internetowy flirt odpada. Czułe smsy z kimś innym też.
Ale szlag mi mnie trafił, gdybym do końca życia była skazana na spędzanie czasu tylko z moim facetem. Uwielbiam go, ale czasami trzeba spotkać się w innymi ludźmi:P
affini2 napisał/a:Lady Loka napisał/a:No popatrz Opolanko:D
W lutym przeżywałam to samo i żałuję, że nikt mi wtedy nie pomógł ogarnąć emocji, bo wybłagałam na kolanach powrót, a dwa tygodnie później i tak się wszystko sypnęło.Moze tak jak Ty powinnam sie nauczyc na bledach ale jak na razie nie potrafie.
Histerycznie pragne zeby do mnie wrocilWmawiasz to sobie.
Dokladnie tak. Zawiesilas sie autorko na swoich uczuciach i wkrecasz sobie ze bez niego nic nie ma sensu.
Ja rowniez przezywalam cos podobnego,tez prosilam... I ostatecznie rozstalismy sie po krotkim czasie a ja zostalam upokorzona i bylo mi strasznie wstyd.
Nigdy,przenigdy nie pros i nie blagaj. Pogodz sie z rozstaniem i zacznij zyc,a sama zobaczysz ze jeszcze duzo szczescia przed Toba
Wiecie, to od konkretnego układu w konkretnym związku zależy, co traktuje się jak zdradę. Ja bym nie poszła poznawać nowych facetów i internetowy flirt odpada. Czułe smsy z kimś innym też.
Ale szlag mi mnie trafił, gdybym do końca życia była skazana na spędzanie czasu tylko z moim facetem. Uwielbiam go, ale czasami trzeba spotkać się w innymi ludźmi:P
No, ale chyba mu mówisz, że idziesz z Jankiem do kina a potem wpadniecie na jakąś dyskotekę?
43 2017-11-13 19:14:07 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-11-13 19:18:57)
Pokonanis napisał/a:Lady Loka napisał/a:Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Aha. Czyli mówisz Twojemu, że wychodzisz. A że idziesz z innym np. do kina... no zajebiście po prostu. Zaufanie, ta...
Yyy. No to zależy chyba od jakiegoś własnego poczucia tego, kiedy idzie to za daleko. Do kina wolę iść z własnym facetem, ale z przyjaciółmi wyjdę na kawę i gdyby ktoś miał mi z tego powodu robić wyrzuty to rozważałabym zmianę partnera. Związek nie oznacza oddalenia się od wszystkich znajomych i spędzania czasu tylko ze sobą, lbo ze sobą plus inni ludzie. Czasami trzeba mieć czas dla innych. Kiedy mój mi się pyta gdzie idę to nie mam żadnego problemu z powiedzeniem gdzie i z kim. Czasami go z ciekawości też zapytam, ale nie mam zamiaru go kontrolować, bo nie mam do tego żadnych powodów.
Ciekawe jest to, że mówisz "mój facet" (liczba pojedyńcza), ale wychodzisz z "przyjaciółmi" (liczba mnoga). Co innego wyjście z grupką przyjaciół, w tym jeszcze kobiet, a co innego wyjście z jednym facetem, czyż nie?
Pokonanis napisał/a:Lady Loka napisał/a:Potajemnie? Nie nawykłam do spowiadania się mojemu partnerowi z każdego mojego wyjścia do znajomych i nie wymagam od niego żadnych spowiedzi, a też koleżanki ma. To się nazywa zaufanie.
Aha. Czyli mówisz Twojemu, że wychodzisz. A że idziesz z innym np. do kina... no zajebiście po prostu. Zaufanie, ta...
Ja mysle ze masz jakis problem ze sobą
Tak, mam - zostałem zdradzony. I nie z sobą mam problem, tylko z tym, co się obecnie dzieje w swerze związków, o małżeństwach nie wspominając. O przyzwoleniu społecznym na to, o traktowaniu tego, jak gdyby nigdy nic, no bo przecież mamy XXI wiek... I aż mnie nosi jak słucham jakieś idiotyczne tłumaczenia wyrządzonej krzywdy.
Drogi kolego
Nie uwazam ze spotkania z facetem z ktorym nic mnie nie łączyło traktuje sie jako zdrade.
Przespanie sie z facetem a niewinna kolezenska kawa to sa zupelnie inne rzeczy. Patrzysz na to z wyolbrzymieniem tylko dlatego ze twoja kobieta Cie zdradzila.
Wiesz, fakt że najczęściej spotykam się w grupie, ale zdarza mi sie z pojedynczymi. Tylko ja bym na dyskotekę z żadnym z nich nie poszła. Kawa, ploty, ok. Oni czasem wpadają do mnie, ja do nich. Ale to są tacy ludzie, których mój facet pozna przy pierwszej możliwej okazji. Wszyscy mamy instynkt samozachowawczy i relacje neutralne/przyjacielskie.
Zauważyłam, że ludzie zdradzeni często patrzą na wszystko z perspektywy swojej krzywdy, a to rano ludzi dookoła. Bo drugiemu człowiekowi trzeba zaufać. A nie kontrolować i sprawdzać, bo na pewno zdradza.
Nawet jeśli do Ciebie na chwilę wróci, to w każdej kłótni to wypomni. A trwanie w takim związku, gdzie nie ma zaufania jest gorsze od rozstania - choć na chwilę obecną wydaje Ci się inaczej.
47 2017-11-13 19:35:06 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-11-13 19:38:17)
Drogi kolego
Nie uwazam ze spotkania z facetem z ktorym nic mnie nie łączyło traktuje sie jako zdrade.
Przespanie sie z facetem a niewinna kolezenska kawa to sa zupelnie inne rzeczy. Patrzysz na to z wyolbrzymieniem tylko dlatego ze twoja kobieta Cie zdradzila.
Czy Twój partner o tym wiedział?
Wiesz, fakt że najczęściej spotykam się w grupie, ale zdarza mi sie z pojedynczymi. Tylko ja bym na dyskotekę z żadnym z nich nie poszła. Kawa, ploty, ok. Oni czasem wpadają do mnie, ja do nich. Ale to są tacy ludzie, których mój facet pozna przy pierwszej możliwej okazji. Wszyscy mamy instynkt samozachowawczy i relacje neutralne/przyjacielskie.
Zauważyłam, że ludzie zdradzeni często patrzą na wszystko z perspektywy swojej krzywdy, a to rano ludzi dookoła. Bo drugiemu człowiekowi trzeba zaufać. A nie kontrolować i sprawdzać, bo na pewno zdradza.
Tyle, że to działa w drugą stronę! - jest zaufanie i przychodzi zdrada. Dopiero wtedy przychodzi kontrola i sprawdzanie. I właśnie z tym instynktem to jest różnie - z niewinnego, przyjacielskiego spotkania robi się...
Lady Loka napisał/a:Wiecie, to od konkretnego układu w konkretnym związku zależy, co traktuje się jak zdradę. Ja bym nie poszła poznawać nowych facetów i internetowy flirt odpada. Czułe smsy z kimś innym też.
Ale szlag mi mnie trafił, gdybym do końca życia była skazana na spędzanie czasu tylko z moim facetem. Uwielbiam go, ale czasami trzeba spotkać się w innymi ludźmi:PNo, ale chyba mu mówisz, że idziesz z Jankiem do kina a potem wpadniecie na jakąś dyskotekę?
No mnie się zdarza wyskoczyć z kumplem na piwo i wtedy mówię mężowi: "Kochanie, idę z kolegą na piwo, wrócę o tej i o tej godzinie". A mój mąż mówi: "zadzwoń jak będziesz na przystanku, to wyjdę po Ciebie, żebyś nie wracała sama po ciemku."
Tak wyglądają normalne relacje w związku.
affini2 napisał/a:Drogi kolego
Nie uwazam ze spotkania z facetem z ktorym nic mnie nie łączyło traktuje sie jako zdrade.
Przespanie sie z facetem a niewinna kolezenska kawa to sa zupelnie inne rzeczy. Patrzysz na to z wyolbrzymieniem tylko dlatego ze twoja kobieta Cie zdradzila.Czy Twój partner o tym wiedział?
Lady Loka napisał/a:Wiesz, fakt że najczęściej spotykam się w grupie, ale zdarza mi sie z pojedynczymi. Tylko ja bym na dyskotekę z żadnym z nich nie poszła. Kawa, ploty, ok. Oni czasem wpadają do mnie, ja do nich. Ale to są tacy ludzie, których mój facet pozna przy pierwszej możliwej okazji. Wszyscy mamy instynkt samozachowawczy i relacje neutralne/przyjacielskie.
Zauważyłam, że ludzie zdradzeni często patrzą na wszystko z perspektywy swojej krzywdy, a to rano ludzi dookoła. Bo drugiemu człowiekowi trzeba zaufać. A nie kontrolować i sprawdzać, bo na pewno zdradza.
Tyle, że to działa w drugą stronę! - jest zaufanie i przychodzi zdrada. Dopiero wtedy przychodzi kontrola i sprawdzanie. I właśnie z tym instynktem to jest różnie - z niewinnego, przyjacielskiego spotkania robi się...
Tak, ale to nie znaczy ze nie mozna sie z kims kolezensko spotkac, bo to by byla paranoja. Wiadomo ze kazdy ma prawo miec znajomych i czasem z nimi pogadac. Ja np mam znajomego widze sie z nim np raz na miesiac, czasem rzadziej, wiec pisze znajomy bo nawet nie spotykamy sie czesto i nie ma potrzeby, ale go lubie. Moj facet go zna, wie ze np sie z nim spotkam. To chyba bys uznal juz za w porzadku? Nie mam nic do ukrycia i nigdy nie przekraczam zadnych granic, bo wiem czego chce. Autorka niepotrzebnie sie w to wkrecila i przyjmowala te prezenty jednak na jej miejscu nie prosilabym ani nie blagalabym o wybaczenie, bo ten zwiazek nie ma sensu. Jak sama ona pisze w tym zwiazku wiele razy ja ranil, wiec nie ma co liczyc, ze jakby do siebie wrocili, to by bylo inaczej.
50 2017-11-13 20:34:59 Ostatnio edytowany przez Teufel (2017-11-13 20:42:38)
Ale przecież Ty zdradziłaś. Co z tego, że się z nim nie całowałaś, o seksie już nie wspomne? Dla mnie istotne to, że będąc w związku pisałaś z kimś potajemnie a nawet się spotykałaś. Trzeba było zakończyć a potem to robić. I tyle. I jeszcze przysięgasz na Boga, że go nie zdradziłaś? A wiesz chociaż jakie zdanie ma ten Twój Bóg na temat zdrady? Bo widzę, że nie, więc pozwól, że zacytuję "Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa". Oczywiście u Ciebie odwrotnie.
Mądrala, a jak się z kimś pisze nieporządliwie to też zdrada?
Widzę, że i tak mamy inne spostrzeżenia na pewne rzeczy, ale widzę też ogromną różnicę w wieku między mną a np. Truskaweczką czy Cyngli.
To, że związek Autorki postu z tym gościem powinien zakończyć się już dawno, to swoją drogą.
Teufel, spytaj Jezusa, aczkolwiek wątpię, aby wiedział o czym mówisz (wtf is internet...).
Widzę, że i tak mamy inne spostrzeżenia na pewne rzeczy, ale widzę też ogromną różnicę w wieku między mną a np. Truskaweczką czy Cyngli.
To, że związek Autorki postu z tym gościem powinien zakończyć się już dawno, to swoją drogą.
Teufel, spytaj Jezusa, aczkolwiek wątpię, aby wiedział o czym mówisz (wtf is internet...).
Jaka roznice widzisz miedzy nami, bo nie zrozumialam? Ja i Cyngli cos zlego napisalam? To ze ma sie jakiegos znajomego to nie zdrada. Grunt to nic nie ukrywac i ze spotkania sa faktycznie kolezenskie.
Jego zaufanie spadlo do 0 i to jest na bank.Twoje tlumaczenie nic nie da bo jesmu pozostaly tylko domysly.Musisz wiedziec ze juz nic nie bedzie takie samo jak kiedys i to w jego oczach napewno.Powiedzialas mu co chcialas i teraz decyzja nalezy tylko i wylacznie do niego.Ja nie wiem jak bym sie zachowal na jego miejscu ale tez bylbym troche wstarzasniety tym bardziej jak ufal bym Ci na 100%.Ciezki temat i trudno cos doradzic.
Widzę, że i tak mamy inne spostrzeżenia na pewne rzeczy, ale widzę też ogromną różnicę w wieku między mną a np. Truskaweczką czy Cyngli.
To, że związek Autorki postu z tym gościem powinien zakończyć się już dawno, to swoją drogą.
Teufel, spytaj Jezusa, aczkolwiek wątpię, aby wiedział o czym mówisz (wtf is internet...).
Ale ja poważnie pytam, ja pisałem z wieloma kobietami na tym forum , z żadną się nie spotkałem, ani nie dążyłem do spotkania, z niektórymi miałem, mam bardzo osobiste relacje, ale nigdy nie były to relacje o podłożu erotycznym, bardziej polegało to na analizie sytuacji i wspieraniu. I teraz ponawiam moje pytanie, czy to też zdrada?
Jego zaufanie spadlo do 0 i to jest na bank.Twoje tlumaczenie nic nie da bo jesmu pozostaly tylko domysly.Musisz wiedziec ze juz nic nie bedzie takie samo jak kiedys i to w jego oczach napewno.Powiedzialas mu co chcialas i teraz decyzja nalezy tylko i wylacznie do niego.Ja nie wiem jak bym sie zachowal na jego miejscu ale tez bylbym troche wstarzasniety tym bardziej jak ufal bym Ci na 100%.Ciezki temat i trudno cos doradzic.
Pozostanie mi jedynie czekac..
Szary80 napisał/a:Jego zaufanie spadlo do 0 i to jest na bank.Twoje tlumaczenie nic nie da bo jesmu pozostaly tylko domysly.Musisz wiedziec ze juz nic nie bedzie takie samo jak kiedys i to w jego oczach napewno.Powiedzialas mu co chcialas i teraz decyzja nalezy tylko i wylacznie do niego.Ja nie wiem jak bym sie zachowal na jego miejscu ale tez bylbym troche wstarzasniety tym bardziej jak ufal bym Ci na 100%.Ciezki temat i trudno cos doradzic.
Pozostanie mi jedynie czekac..
Jetsem facetem i napisalem Ci jak ja bym sie poczul w takiej sytuacji.Jezeli ufasz to jestes najszczesliwasza osoba na ziemi ale jezeli dojdzie do sytuacji jak ty opisalas to ciezko jest to odbudowac.Musialbym byc pewny ze do niczego miedzy nimi nie doszlo i moja partnerka musialby mi udowodnic swoim zachowaniem ze sie myle i ze dla niej wciaz jestem najwazniejszy.W zadnej sytuacji w przyszlosci nie moglbym sie poczuc zagorzony,zadnej zazdrosci,poprostu nic.Co moglabys zrobic? Kolacja we dwoje czy romantyczny spacer odpada bo to dziala na kobiety bardziej jak na nas.Badz soba tak jak dotychczas i poswiec mu wiecej uwagi tak by to wszystko co bylo do niego wrocilo.
Jego zaufanie spadlo do 0 i to jest na bank.Twoje tlumaczenie nic nie da bo jesmu pozostaly tylko domysly.Musisz wiedziec ze juz nic nie bedzie takie samo jak kiedys i to w jego oczach napewno.Powiedzialas mu co chcialas i teraz decyzja nalezy tylko i wylacznie do niego.Ja nie wiem jak bym sie zachowal na jego miejscu ale tez bylbym troche wstarzasniety tym bardziej jak ufal bym Ci na 100%.Ciezki temat i trudno cos doradzic.
Dokładnie. Tak długo jak będą razem, on zawsze będzie o tym pamiętał i zawsze będzie żył w niepewności a to jest najgorsze, co może być.
Teufel a Twoja żona wie? Czy też po prostu jak przez przypadek przeczyta Wasze wiadomości, to przeżyje szok?
Pokonanis jak pisales o wieku to jakby co nie mam 19 lat jak w nicku tylko 26 lat.
Co do watku to nie uwazacie, ze sa tu wazniejsze rzeczy niz przekonywanie faceta, ze sie go nie zdradzilo? Autorka odnosi chyba mylne wrazenie, ze w kazdym zwiazku cierpi sie i placze przez druga osobe. Sama posze, ze sama przez niego cierpiala, plakala. To jest normalny zwiazek i wart naprawy? To juz wiele mowi. Ostatnio jej facet ciagle imprezy, cpal. Teraz pewnie nie widzi swoich bledow i ja wyzywa. A czy on ja przeprosil? Dla mnie zwiazek z kims kto by cpal nie ma sensu. Latwo sie wciagnac...
Pokonanis, a ile masz lat? Z ciekawości pytam.
Pokonanis, a ile masz lat? Z ciekawości pytam.
Polowe Twojego wieku wiecej od Ciebie.
Cyngli napisał/a:Pokonanis, a ile masz lat? Z ciekawości pytam.
Polowe Twojego wieku wiecej od Ciebie.
Poważnie? Po Twoich wypowiedziach nie dałabym Ci więcej niż 19-21.
62 2017-11-14 15:17:00 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-11-14 15:17:21)
Widzisz, a ja Tobie wręcz przeciwnie - po Twoich wypowiedziach mógłbym stwierdzić, że z Ciebie to stara zołza
Pokonanis napisał/a:Lady Loka napisał/a:Wiecie, to od konkretnego układu w konkretnym związku zależy, co traktuje się jak zdradę. Ja bym nie poszła poznawać nowych facetów i internetowy flirt odpada. Czułe smsy z kimś innym też.
Ale szlag mi mnie trafił, gdybym do końca życia była skazana na spędzanie czasu tylko z moim facetem. Uwielbiam go, ale czasami trzeba spotkać się w innymi ludźmi:PNo, ale chyba mu mówisz, że idziesz z Jankiem do kina a potem wpadniecie na jakąś dyskotekę?
No mnie się zdarza wyskoczyć z kumplem na piwo i wtedy mówię mężowi: "Kochanie, idę z kolegą na piwo, wrócę o tej i o tej godzinie". A mój mąż mówi: "zadzwoń jak będziesz na przystanku, to wyjdę po Ciebie, żebyś nie wracała sama po ciemku."
Tak wyglądają normalne relacje w związku.
Tez tak uważam. Zdrada na czymś innym polega. Nie wyobrażam sobie i vice versa zabraniania mężowi spotykania się z tzw płcią przeciwna na kawie, mimo tego, co nas spotkało niedawno. Bo nie o sam fakt spotykania się chodzi, tylko o złamanie zasad, które dla każedego zwiazku sa inne, ale jednak oznaczaja nie wprowadzanie osób trzecich w sfere dla dwojga. Wbrew pozorom to łatwe do okreslenia.
Pomijając czy facet wart jest walki o niego czy nie- to niech autorka oceni- Ona nie uznaje tak naprawdę tego za zdradę- co ujawnia w tytule posta- a On tak. I tu jest problem.
Widzisz, a ja Tobie wręcz przeciwnie - po Twoich wypowiedziach mógłbym stwierdzić, że z Ciebie to stara zołza
Jakoś to przeżyję.
Pokonanis napisał/a:Widzisz, a ja Tobie wręcz przeciwnie - po Twoich wypowiedziach mógłbym stwierdzić, że z Ciebie to stara zołza
Jakoś to przeżyję.
O tym właśnie mówię...