Facet bez jakichkolwiek amibcji. Wygodnicki maminsynek. Mając te 40 lata życia na karku, to aż wstyd przyznać się do takiego sposobu zycia. Obciach na sto dwa. Ale jak widać lenistwo to jest u niektórych choroba przewlekła, którą na dodatek jeszcze się obnoszą. Bo chyba nie ma żadnej innej, która by wymagała troski i opieki mamusi i uniemożliwiała mu zabrania się do jakiejkolwiek roboty, byleby nie siedzieć jak wygodnicki pasożyt.
66 2018-05-09 18:50:06 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-09 18:53:09)
_v_ napisał/a:ale właściwie to jaki jest problem?
żaden, autorka ma tak niska samoocenę że wybrała swojego misia na partnera ale troszkę stresuje się tym, że bęzie musiała niebawem pracowac za 2 albo i 3 jak sobie zrobią dzidziusia, dlatego poporsiła o rady jak zmienić misia w derektora. A że każdy tu jej powiedział że się nie da to sie obraziła na wszystkich i sobie poszła, pewnie poleżec z lekko śmierdzącym misiem w jego słodkim burdeliku.
Zanim coś napiszesz sugeruje sie zastanowić, ponieważ nie jesteś tutaj anonimowa. Niska to Ty prezentujesz ale kulturę jak na kobietę przystało, rynsztok i patologia. Radze czytać ze zrozumieniem zanim się wypowiesz i nie oceniaj ludzi swoja miarą.
Autorko odpierasz wszystko co Ci się mówi.
A teraz tak na spokojnie przemyśl wszystko- Ty już wiesz, że w normalnym związku nie jesteś.Pomyśl , tak szczerze i powiedz ?
Nie brakuje Ci tego żeby Twój facet najzwyczajniej w świecie zaprosił Cię na obiad ? drinka ? koncert ? wyjazd nad morze w upalny dzień ? na lody ?
Czy nie fajnie by było mieć faceta z którym masz o czym rozmawiać ? Który wrócił z pracy , spotykał ludzi i dzień miał inne wrażenia ?Czy nie jest Ci wstyd jak wśród znajomych mówicie ,że on od 3 lat nie pracuje?
Naprawdę czujesz pożądanie do takiego faceta ?? Serio ?! bez żadnych ambicji ? grającego od lat w gry którego utzrymuje matka w wieku 40 LAT ?Tak ! autorko - Ty sobie takiego faceta wybrałaś i go kochasz , Twoje poczucie wartości musi być straszne.
Obudz się albo żyj tak całe życie.
Powodzenia
Jest mi wstyd nawet nie wiesz jak bardzo ale tego, że byłam tak głupia i naiwna, sugerowałam się tylko uczuciami ,tak długo tolerowałam wszystko i liczyłam na zmianę.
Fajnie sie oglada Ferdka Kiepskiego ale zycie z takim pasozytem to juz tragedia.
Znalem paru takich co chyba dla nich to wzorzec zyciowy ale poodcinalem sie od nich bo nie ma zamiaru pracowac na nierobow i pasozytow co to maja 2 lewe rece do kazdej roboty. W domu takim matka potrafi kanapke do geby podac bo sam taki w wieku ponad 30 lat nie umie nawet kanapki sobie zrobic.
Byli tacy co zyli za pozyczone pieniadze, wiecznie w dlugach, ale najlepiej niech ktos im da na zycie, piwko postawi, bo im biednie, bo o prace ciezko, a zadnego wycilku nei robili aby prace znalezc a jak znalezli to zeby sie przykladac i w tej pracy na dluzej zostac.
Pozrywalem znajomosci z takimi, bo nie bede na doroslych ludzi pracowal, moze z pare zalet mieli ale wade pasozytowania na tym co wypracowal ktos inny tez mieli.
Zastanow sie nad przyszloscia z takim kims, jak nie pracuje, to nei placi skladek zdrowotych i emerytalnych, cos mu sie stanie, kto za niego zaplaci? a jak mamusi zabraknie to co wtedy?
Jak taki len ze po sobie nie sprzata to tragedia.
pannapanna napisał/a:_v_ napisał/a:ale właściwie to jaki jest problem?
żaden, autorka ma tak niska samoocenę że wybrała swojego misia na partnera ale troszkę stresuje się tym, że bęzie musiała niebawem pracowac za 2 albo i 3 jak sobie zrobią dzidziusia, dlatego poporsiła o rady jak zmienić misia w derektora. A że każdy tu jej powiedział że się nie da to sie obraziła na wszystkich i sobie poszła, pewnie poleżec z lekko śmierdzącym misiem w jego słodkim burdeliku.
Zanim coś napiszesz sugeruje sie zastanowić, ponieważ nie jesteś tutaj anonimowa.
Niska to Ty prezentujesz ale kulturę jak na kobietę przystało, rynsztok i patologia. Radze czytać ze zrozumieniem zanim się wypowiesz i nie oceniaj ludzi swoja miarą.
Chyba nawet mi trochę grozisz co? Kobieto z "zasadami"
Każdy twój post pokazuje twoją agresję i zaczepialstwo, może nie dziwne że ten egzemplarz jako jedyny zgodził się być twoim partnerem?
Jaką swoją miarą? Ja bym z brudasem się w łózku nie położyła, tak zamo z bezrobotnym od 3,5 roku fanem gierek na utrzymaniu mamusi.
Przeczytałam ze zrozumieniem głównie między wierszami, widzę jak reagujesz na KAŻDY post, co ci tu już kilka osób wypomniało.
''na spotkania rodzinne, nie chodzimy na spacery, na rower ''- nie potrzeba pieniędzy. On nie tylko nie stara sam zaspokoić swoich potrzeb, ale totalnie olewa twoje , NIEMATERIALNE potrzeby. Dalej mi mów, że jestem straszna materialistka i nie rozumiem twojego misia.
Nigdy nie napisałam, że jesteś materialistką. Nie pisałam tez, że nie rozumiesz jego zachowania, tylko nigdy nie byłaś w mojej sytuacji i tego nie zrozumiesz. Napisałaś, że pewne zachowania są nie do przyjęcia dla Ciebie, gdyby los spowodował ze Twój narzeczony nie pracowałby z rożnych względów, z różnych, nie pisze o lenistwie czy nadal byłabyś nim tak oczarowana i zachwycona, ile trwałaby Twoja fascynacja.... skoro pewne zachowania nie są dla Ciebie do przyjęcia.... efekt końcowy jest ten sam. Oczywiście to pytanie retoryczne i odpowiedzieć realnie może tylko czas. I proszę Cie nie pisz, że mam niska samoocenę, ponieważ nie wiesz jak żyję, nie znasz mnie i szczegółów z mojego życia, żeby mnie oceniać. Poznałaś zaledwie epizod i tyle ile chciałam...
kinga32 napisał/a:pannapanna napisał/a:żaden, autorka ma tak niska samoocenę że wybrała swojego misia na partnera ale troszkę stresuje się tym, że bęzie musiała niebawem pracowac za 2 albo i 3 jak sobie zrobią dzidziusia, dlatego poporsiła o rady jak zmienić misia w derektora. A że każdy tu jej powiedział że się nie da to sie obraziła na wszystkich i sobie poszła, pewnie poleżec z lekko śmierdzącym misiem w jego słodkim burdeliku.
Zanim coś napiszesz sugeruje sie zastanowić, ponieważ nie jesteś tutaj anonimowa.
Niska to Ty prezentujesz ale kulturę jak na kobietę przystało, rynsztok i patologia. Radze czytać ze zrozumieniem zanim się wypowiesz i nie oceniaj ludzi swoja miarą.Chyba nawet mi trochę grozisz co? Kobieto z "zasadami"
Każdy twój post pokazuje twoją agresję i zaczepialstwo, może nie dziwne że ten egzemplarz jako jedyny zgodził się być twoim partnerem?
Jaką swoją miarą? Ja bym z brudasem się w łózku nie położyła, tak zamo z bezrobotnym od 3,5 roku fanem gierek na utrzymaniu mamusi.
Przeczytałam ze zrozumieniem głównie między wierszami, widzę jak reagujesz na KAŻDY post, co ci tu już kilka osób wypomniało.
Daleka jestem od gróźb, radze spojrzeć na swoja wypowiedz, wiesz tylko tyle ile chciałam przekazać, ogólniki i epizod z życia, zero szczegółów. Jestem tylko człowiekiem i popełniam błędy ale Ty zapewne ich nie popełniasz, bo jedyne co potrafisz to oceniać. Juz dawno napisałam konkrety, widocznie to przeoczyłaś.
Nie trzeba być żadną materialistką, żeby mieć instynkt samozachowawczy. Co innego gdy mężczyzna straci pracę i aktywnie szuka nowej- to się w końcu zdarza i jest do przetrzymania- ale zupełnie co innego jak facet rzuca pracę i siedzi na tyłku LATAMI, na garnuszku mamusi, bez zera chęci nawet napisania cv. Dla mnie taki gościu straciłby zupełnie na atrakcyjności po kilku miesiącach. Jego lenistwo by mi go obrzydziło. Nogi za pas i baj baj takiemu typowi.
Ale Ty w takiej sytuacji siedzisz trzy i pół roku, przy czym wątpię, że od początku nie było sygnałów, że to śmierdzący leń i maminsynek. Były. Facet, pod czterdziestkę, który nie ma własnego mieszkania (nawet jeżeli wynajęte)???
Wiesz, co innego jest być z człowiekiem który ma większe czy mniejsze minusy ale nad soba pracuje a co inneg z takim który na ciebie i wszystko inne ma wyrąbane, i to 4 lata......... pewnie ta praca 0,5 roku to był jakis epizod jego życiu.
Ale widać świetnie odnajdujesz się w tym związku, bo pracującemy chyba byś nie mogła zawracać giraty, że ma iśc do pracy?
Tak czy siak w każdym poście pogrążasz się i raczej nikt ci już nie uwierzy w twoją wysoką saoocenę czy cudowne życie, bo sam fakt że właśnie jego (czyli towar na któr raczej patrzy sie z pogardą) wybrałas na partnera zyciowego mówi o tobie wszystko........
no tak, i potwierdzam twoje słowa - nie ma ani odrobiny róznicy czy ktoś nie pracuje bo jest ze szlachta nie prauje, czy też bo ma raka (uwaga, to była ironia).
Miałam takiego sąsiada jak ten twój i wiesz co.... kilka lat temu wygrał pokaźną sumkę w totolotka, serio! także i dla was jest szansa!
75 2018-05-09 19:37:08 Ostatnio edytowany przez kinga32 (2018-05-09 19:37:47)
Nie trzeba być żadną materialistką, żeby mieć instynkt samozachowawczy. Co innego gdy mężczyzna straci pracę i aktywnie szuka nowej- to się w końcu zdarza i jest do przetrzymania- ale zupełnie co innego jak facet rzuca pracę i siedzi na tyłku LATAMI, na garnuszku mamusi, bez zera chęci nawet napisania cv. Dla mnie taki gościu straciłby zupełnie na atrakcyjności po kilku miesiącach. Jego lenistwo by mi go obrzydziło. Nogi za pas i baj baj takiemu typowi.
Ale Ty w takiej sytuacji siedzisz trzy i pół roku, przy czym wątpię, że od początku nie było sygnałów, że to śmierdzący leń i maminsynek. Były. Facet, pod czterdziestkę, który nie ma własnego mieszkania (nawet jeżeli wynajęte)???
Nie było żadnych sygnałów, miał normalną prace i to na stanowisku kierowniczym sam ją rzucił, to człowiek wykształcony, który miał dobra prace a w jednej chwili zaprzepaścił wszytko.... mogę się tylko domyślać dlaczego bo zawsze reagował nerwowo na temat pracy.
76 2018-05-09 19:43:15 Ostatnio edytowany przez CatLady (2018-05-09 19:49:24)
[
Nie wierze w to co czytam, to ze kieruje sie uczuciami to mam skrzywione pojecie milosci?
Piszesz kazda normalna kobieta nie bylaby z kims takim, czyli kazda nirmalna kobieta kieruje sie tylko kwestiami materialnymi? Nie stawiaj nas w tak zlym swietle i prosze czytaj ze zrozumieniem o czym napisalam.
Robisz wszystko, żeby usprawiedliwić swoje postępowanie. To jest Twoja decyzja, że jesteś z nierobem. Miłość to nie wszystko i jako dorosła kobieta powinnaś to wiedzieć. Życie to nie Harlequin. Nie rób siebie takiej dobrotliwej i porządnej co to na pieniądze nie patrzy, bo to jest głupie usprawiedliwienie. Równie dobrze on może w którymś momencie zaproponować wspólne zamieszkanie, co jak wiadomo kosztuje - co wtedy zrobisz? Też sobie powiesz, że nie nie patrzysz na kwestie materialne?
Owszem, nie należy się kierować tylko kwestiami materialnymi, ale trzeba je brać pod uwagę. Wybierając partnera należy zastanowić się, czy to faktycznie jest nasz partner, czy duże dziecko wymagające opieki. Twój partnerem nigdy nie będzie i tego nie zmienisz, choćbyś wyszła z siebie i stanęła obok.
kweste materialne nie maja dla mnie znaczenia,
To po co ten wątek? Dlaczego chcesz, by znalazł pracę, skoro jest dobrze tak jak jest? Pieniadze są bez znaczenia, stać Cię, jesteś taka dobra dusza, to równie dobrze możesz go utrzymywać.
jakby znalazł się podobnej sytuacji
Ale Twój się nie znalazł w takiej sytuacji - on w niej jest bo mu tak wygodnie i ani myśli o jej zmianie.
Z roboty każdego mogą wywalić, ale normalny człowiek szukałby czegoś - dorywczo, tymczasowo, przez agencję, a nie siedział i żerował na matce, a w perspektywie na "partnerce".
kinga32 napisał/a:[
Nie wierze w to co czytam, to ze kieruje sie uczuciami to mam skrzywione pojecie milosci?
Piszesz kazda normalna kobieta nie bylaby z kims takim, czyli kazda nirmalna kobieta kieruje sie tylko kwestiami materialnymi? Nie stawiaj nas w tak zlym swietle i prosze czytaj ze zrozumieniem o czym napisalam.Robisz wszystko, żeby usprawiedliwić swoje postępowanie. To jest Twoja decyzja, że jesteś z nierobem. Miłość to nie wszystko i jako dorosła kobieta powinnaś to wiedzieć. Życie to nie Harlequin. Nie rób siebie takiej dobrotliwej i porządnej co to na pieniądze nie patrzy, bo to jest głupie usprawiedliwienie. Równie dobrze on może w którymś momencie zaproponować wspólne zamieszkanie, co jak wiadomo kosztuje - co wtedy zrobisz? Też sobie powiesz, że nie nie patrzysz na kwestie materialne?
Owszem, nie należy się kierować tylko kwestiami materialnymi, ale trzeba je brać pod uwagę. Wybierając partnera należy zastanowić się, czy to faktycznie jest nasz partner, czy duże dziecko wymagające opieki. Twój partnerem nigdy nie będzie i tego nie zmienisz, choćbyś wyszła z siebie i stanęła obok.
Oczywiście, ze proponował wspólne mieszkanie ale się nie zgodziłam własnie ze względów materialnych. Dlatego mieszkam sama, radzę sobie sama i nie musze nikogo z siebie robić, tłumaczyć głupio i udawac a Ty zwyczajnie nie zrozumiałaś o co mi chodziło. Temat jest już dawno zamknięty. Dziękuję
Nie było żadnych sygnałów, miał normalną prace i to na stanowisku kierowniczym sam ją rzucił, to człowiek wykształcony, który miał dobra prace a w jednej chwili zaprzepaścił wszytko.... mogę się tylko domyślać dlaczego bo zawsze reagował nerwowo na temat pracy.
Jasne, że były.
Powtarzam, facet pod czterdziestkę, który nie ma własnego mieszkania- nawet tylko wynajętego- byłby dla mnie przekreślony na wstępie, bo to sugeruje od razu, że nie jest zaradny, nie potrafi oszczędzać, nie umie planować na przyszłość i jakąkolwiek karierę ma, to jest słaba i bez prospektów.
kinga32 napisał/a:Nie było żadnych sygnałów, miał normalną prace i to na stanowisku kierowniczym sam ją rzucił, to człowiek wykształcony, który miał dobra prace a w jednej chwili zaprzepaścił wszytko.... mogę się tylko domyślać dlaczego bo zawsze reagował nerwowo na temat pracy.
Jasne, że były.
Powtarzam, facet pod czterdziestkę, który nie ma własnego mieszkania- nawet tylko wynajętego- byłby dla mnie przekreślony na wstępie, bo to sugeruje od razu, że nie jest zaradny, nie potrafi oszczędzać, nie umie planować na przyszłość i jakąkolwiek karierę ma, to jest słaba i bez prospektów.
Czyli bez ferrari i grubego portfela faceci nie maja szans u Ciebie? bo nie rokują na przyszłość no wybacz ja raczej patrze na człowieka, jasne masz racje związek jest po to żeby coś wspólnie tworzyć. A mieszkanie ma swoje, tylko płaci za nie matka dlaczego tak robi jej sprawa.
Nie, portfel nie musi być gruby. Ale w pewnym wieku facet powinien mieć taką finansową stabilizację, która zapewnia utrzymanie rodziny. Dzieci kosztują. Jak do tego czasu się nie obudził, to sorki ale pa pa.
Nie, portfel nie musi być gruby. Ale w pewnym wieku facet powinien mieć taką finansową stabilizację, która zapewnia utrzymanie rodziny. Dzieci kosztują. Jak do tego czasu się nie obudził, to sorki ale pa pa.
Gdy poznałam miał dobra prace, mieszkanie wszytko było dobrze. No ale przecież Ty wiesz lepiej ode mnie jak wyglądały początki naszej znajomości. Temat uważam za zamknięty, dziękuje za wypowiedzi.
82 2018-05-09 21:55:44 Ostatnio edytowany przez CatLady (2018-05-09 21:57:08)
Czyli bez ferrari i grubego portfela faceci nie maja szans u Ciebie? bo nie rokują na przyszłość
no wybacz ja raczej patrze na człowieka, jasne masz racje związek jest po to żeby coś wspólnie tworzyć. A mieszkanie ma swoje, tylko płaci za nie matka dlaczego tak robi jej sprawa.
Przez cały wątek wściekasz się i miotasz. Twierdzisz, że szukasz porady w stylu "kopnij go w De". I właśnie takie porady dostałaś - nikt tego nie napisał wprost, ale do tego się to sprowadza. Natomiast Ty kłócisz się niemal z każdym, bronisz siebie i swojego misia. Ty dobra niematerialistka, a on biedak "znalazł się" w trudnej sytuacji i od ponad 3 lat odnaleźć nie może. Wiesz skąd ta Twoja złosć? Bo nie liczyłaś na to, że usłyszysz porady, by go zostawić. Liczyłaś na cudowny, złoty środek jak go zmienić, jak wpłynąć, jak przekonać - wyraźnie jest w pierwszym poście. Okazało się, że się nie da przeprowadzic magicznej przemiany żaby w ksiecia, a Ty się wkurzasz.
Przestań zarzucać mnie i innym, że nie rozumiemy, o co Ci chodziło, nie czytamy ze zrozumieniem. Każdy tu umie czytać, każdy Ci doradza jak najlepiej, ale Tobie te rady nie w smak.
Ironizujesz i wyolbrzymiasz, że musi być ferrari. Nie musi. Wystarczy, że będzie miał na bilet na autobus, którym dojedzie do pracy, w której zarobi sobie pieniądze na własne majtki. Twój nawet tyle nie ma. Przejrzyj na oczy.
A temat nadal jest otwarty.
Dobrze, ze się ocknęłaś w porę, życie z żywym trupem nie ma sensu. Zycie masz jedno, wykorzystaj go jak najlepiej i nie trać na kogoś kto nawet się nie stara aby coś zmienić. W dzisiejszych czasach współczucie i empatia to samobój...
Taka jest właściwość forum, że piszesz coś, a ludzie z tego wyciągają wnioski. Czasem trafne, czasem mniej. Czasem będą współczuć a czasem się oburzą. Czasem poradzą dobrze, a czasem nie. Bardzo dużo zależy od tego, co Ty napiszesz. Skoro byłaś oszczędna w słowach, i nie opisałaś początków znajomości, to sobie fantazjujemy. Nie rozumiem, po co się obruszać na błędne (twoim zdaniem) wnioski, skoro one są tylko i wyłącznie na podstawie tego co piszesz i puszczone przez pryzmat własnych doświadczeń każdej osoby, która się wypowiada.
Tak jesteś odbierana - tak się opisujesz, to tak cię ludzie widzą.
Wracając do wątku, to jest w Twoim zachowaniu coś takiego, co nie skłania do współczucia, a raczej do podrapania się w głowę. Niby wiesz co robić, a nie wiesz. Niby chcesz go zostawić, a niby nie. Niby jest beznadziejny, a jednak go bronisz. Niby taki dziad, a jednak coś w nim jest takiego, że ciebie do niego ciągnie. Niby od lat nieudacznik, a jednak coś cię trzyma. Niby kierujesz się miłością i wyrzucasz nam materializm, a jednak sama poczułaś, że tej miłości masz dość, bo sama nie wystarcza. Pokazałaś tu tyle sprzeczności, że mi tu coś nie gra i gdzieś coś ukrywasz, gdzieś kręcisz, i nie masz obowiązku tego mówić, ale twoje mocne reakcje na wszelką krytykę też dodatkowo nie przekonują ludzi do ciebie, a jedynie przekonują, że coś jest nie tak z twoimi wyborami.
kinga32 napisał/a:Czyli bez ferrari i grubego portfela faceci nie maja szans u Ciebie? bo nie rokują na przyszłość
no wybacz ja raczej patrze na człowieka, jasne masz racje związek jest po to żeby coś wspólnie tworzyć. A mieszkanie ma swoje, tylko płaci za nie matka dlaczego tak robi jej sprawa.
Przez cały wątek wściekasz się i miotasz. Twierdzisz, że szukasz porady w stylu "kopnij go w De". I właśnie takie porady dostałaś - nikt tego nie napisał wprost, ale do tego się to sprowadza. Natomiast Ty kłócisz się niemal z każdym, bronisz siebie i swojego misia. Ty dobra niematerialistka, a on biedak "znalazł się" w trudnej sytuacji i od ponad 3 lat odnaleźć nie może. Wiesz skąd ta Twoja złosć? Bo nie liczyłaś na to, że usłyszysz porady, by go zostawić. Liczyłaś na cudowny, złoty środek jak go zmienić, jak wpłynąć, jak przekonać - wyraźnie jest w pierwszym poście. Okazało się, że się nie da przeprowadzic magicznej przemiany żaby w ksiecia, a Ty się wkurzasz.
Przestań zarzucać mnie i innym, że nie rozumiemy, o co Ci chodziło, nie czytamy ze zrozumieniem. Każdy tu umie czytać, każdy Ci doradza jak najlepiej, ale Tobie te rady nie w smak.
Ironizujesz i wyolbrzymiasz, że musi być ferrari. Nie musi. Wystarczy, że będzie miał na bilet na autobus, którym dojedzie do pracy, w której zarobi sobie pieniądze na własne majtki. Twój nawet tyle nie ma. Przejrzyj na oczy.
A temat nadal jest otwarty.
Ale ja na nikogo się nie wsiekam i zgadzam się z Tobą z tym co piszesz i o tym wszystkim doskonale wiem. Kilka osób zaczęło mi ubliżać a nie po to tu napisałam. Tak, napisałam o poradę, ile ludzi tyle rad i pomysłów , wiem co piszecie, przeczytałam wszystko, wiele osób wiele kwestii nie zrozumiało i źle oceniło, być może zbyt ogólnie opisałam sytuację. Temat zamknęłam, sprawa zakończona wszystko wyjaśnione.
Taka jest właściwość forum, że piszesz coś, a ludzie z tego wyciągają wnioski. Czasem trafne, czasem mniej. Czasem będą współczuć a czasem się oburzą. Czasem poradzą dobrze, a czasem nie. Bardzo dużo zależy od tego, co Ty napiszesz. Skoro byłaś oszczędna w słowach, i nie opisałaś początków znajomości, to sobie fantazjujemy. Nie rozumiem, po co się obruszać na błędne (twoim zdaniem) wnioski, skoro one są tylko i wyłącznie na podstawie tego co piszesz i puszczone przez pryzmat własnych doświadczeń każdej osoby, która się wypowiada.
Tak jesteś odbierana - tak się opisujesz, to tak cię ludzie widzą.
Wracając do wątku, to jest w Twoim zachowaniu coś takiego, co nie skłania do współczucia, a raczej do podrapania się w głowę. Niby wiesz co robić, a nie wiesz. Niby chcesz go zostawić, a niby nie. Niby jest beznadziejny, a jednak go bronisz. Niby taki dziad, a jednak coś w nim jest takiego, że ciebie do niego ciągnie. Niby od lat nieudacznik, a jednak coś cię trzyma. Niby kierujesz się miłością i wyrzucasz nam materializm, a jednak sama poczułaś, że tej miłości masz dość, bo sama nie wystarcza. Pokazałaś tu tyle sprzeczności, że mi tu coś nie gra i gdzieś coś ukrywasz, gdzieś kręcisz, i nie masz obowiązku tego mówić, ale twoje mocne reakcje na wszelką krytykę też dodatkowo nie przekonują ludzi do ciebie, a jedynie przekonują, że coś jest nie tak z twoimi wyborami.
Tak, zbyt ogólnikowo opisałam sytuację, brakuje istotnych szczegółów. Więc temat zamykam.
Przepraszam, ale mieszkanie płacone przez matkę nie liczy się jako samodzielność.
Zresztą, nie wiesz, on z tej pracy mógł być wywalony, dlatego tak agresywnie reaguje na pytania. Mnie to wszystko śmierdzi jako typowy pasożyt narcysta, który chce by mamusia i kobita wkoło niego latały.
Co Cię w nim pociąga?- nie rozumiem.
88 2018-05-09 22:35:48 Ostatnio edytowany przez kinga32 (2018-05-09 22:41:57)
Przepraszam, ale mieszkanie płacone przez matkę nie liczy się jako samodzielność.
Zresztą, nie wiesz, on z tej pracy mógł być wywalony, dlatego tak agresywnie reaguje na pytania. Mnie to wszystko śmierdzi jako typowy pasożyt narcysta, który chce by mamusia i kobita wkoło niego latały.
Co Cię w nim pociąga?- nie rozumiem.
Jest jak piszesz, leń, knował i pasożyt, po prostu jeden wielki wstyd i porażka, stracone 4 lata. Po kłótni nie mam z nim kontaktu od 2 tygodni, wiele przemyślałam a Wasze wypowiedzi tylko potwierdziły to co chciałam zrobić. A pociągły mnie tyle czasu chyba wspomnienia z początku znajomość, nawet sam zauważył, że od dłuższego czasu zaczynam się oddalać, zaczęłam się z nim spotykać coraz rzadziej, za to częściej z rodzina, znajomymi. Był moment, w którym myślałam, ze się zmieni ale się pomyliłam.
Kopnij go w dupę.
Myślę, że powinnaś usiąść z Nim i pogadac, postawic mu jakies warunki, bo się wymęczysz jesli ni z tym nie zrobisz.
Chciałabym zapytać o Wasze zdanie w tej kwestii, pewnie pomyślicie,że jestem naiwna i głupia.
Jestem ze swoim partnerem od 4 lat, przez ten czas przepracował tylko pól roku od 3,5 siedzi w domu. Sam rzucił pracę, mieszka w mieszkaniu swojej matki, która przyjeżdża raz w tygodniu opłaca wszystko i go żywi, facet ma 40 lat i nie robi dosłownie nic od kilku lat na własne życzenie,tylko komputer, gry. Zauważyłam nawet, że przestał dbać o siebie o podstawową codzienną higienę, myje się i sprząta w domu gdy go odwiedzam. Nie robiłby tego gdybym nie zwracała mu uwagi. Mieszkamy oddzielnie, mam dobrą i dobrze płatną pracę radzę sobie dobrze w życiu i niczego mi nie brakuje. Początkowo myślałam, że sytuacja się zmieni ale zaczyna mnie to już irytować, czuje się jakbym była sama w życiu. Sama na spotkania rodzinne, nie chodzimy na spacery, na rower co bardzo lubię, nie mamy przez niego znajomych. Zaczynam czuć przy nim niepokój, brak bezpieczeństwa i zwyczajną nudę. Miałam w życiu wiele okazji, żeby mieć normalnego partnera i życie jak normalni ludzie. Nie odeszłam, zawsze kierowałam się czym więcej niż, pieniądze i status społeczny. Gdy próbuję z nim rozmawiać o tym wszystkim, odpowiada w nerwach, żebym znalazła sobie bogatego faceta jak mi tak źle. Jak do takiego człowieka dotrzeć? i jak postępować? czuję, że to nie potrwa już długo.
Jesteś głupia, inaczej nie da się tego wyjaśnić. Wiem, że w tym kraju żyją ludzie trutnie i faceci trutnie, których mama obrobi i którym państwo da zasiłek. Ludzie chorzy na lenistwo, brak ambicji, brak odpowiedzialności za siebie i za innych. Widać im tak wygodnie. Ale nie jestem w stanie zrozumieć kobiety, która z kimś takim jest. Jesteś aż tak zdesperowana? Najgorszy facet lepszy od żadnego? I jeszcze piszesz jakieś dyrdymały o materializmie i pozycji społecznej. Jakby chłop uczciwie pracował i zarabiał nawet bardzo marnie, to nikt by się go nie czepiał. Ale 40-latek pasożytujący na matce to typ faceta, którego nie chciałaby żadna kobieta mająca wszystkie klepki na miejscu.
Kinga32, współczuję Ci związku i straconego czasu z nieodpowiednim partnerem, ale także tego, że wylano Ci tu niezasłużenie na głowę pomyje. Niektóre osoby sprawiają wrażenie, że gnojenie innych daje im poczucie dowartościowania.
Rozumiem Twój związek z tym facetem, ponieważ czasami nieuniknione jest trwanie w takim układzie. Miłość zaślepia, wiązania chemiczne i emocjonalne są silniejsze od zdrowego rozsądku. Ja bujałam się w podobnie niekorzystnym dla mnie związku 10 lat z długimi przerwami - wróciłam do niego po półrocznej separacji, a nawet po roku przerwy! Potrzeba przytulenia się do faceta, usłyszenia jego głosu, komentarza do filmu czy książki, zobaczenia inteligentnego spojrzenia zza szkieł... były silniejsze od poczucia obciachu, odrzucenia przez środowisko, strat materialnych. Wreszcie udało mi się strzepnąć z siebie trwale tę emocjonalną i materialną pijawkę, co wcale nie znaczy, że po 5 latach od rozstania nie chciałabym czasami choć przez chwilę znaleźć się w jego orbicie...
Czasami wytykam sobie, że dawałam więcej niż odbierałam i czuję się po frajersku, a czasami usprawiedliwiam siebie i myślę: tak musiało być. I nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla własnej osoby. Ty także nie obwiniaj siebie. Spróbuj zacząć od nowa z poczuciem, że tamten związek nie był stratą, bo zapewne coś z niego wyniosłaś, choćby doświadczenie, a zapewne także chwilę zatracenia się w miłości. A to ważniejsze niż kupienie i wyremontowanie 7 domów
Kinga32, współczuję Ci związku i straconego czasu z nieodpowiednim partnerem, ale także tego, że wylano Ci tu niezasłużenie na głowę pomyje. Niektóre osoby sprawiają wrażenie, że gnojenie innych daje im poczucie dowartościowania.
Rozumiem Twój związek z tym facetem, ponieważ czasami nieuniknione jest trwanie w takim układzie. Miłość zaślepia, wiązania chemiczne i emocjonalne są silniejsze od zdrowego rozsądku. Ja bujałam się w podobnie niekorzystnym dla mnie związku 10 lat z długimi przerwami - wróciłam do niego po półrocznej separacji, a nawet po roku przerwy! Potrzeba przytulenia się do faceta, usłyszenia jego głosu, komentarza do filmu czy książki, zobaczenia inteligentnego spojrzenia zza szkieł... były silniejsze od poczucia obciachu, odrzucenia przez środowisko, strat materialnych. Wreszcie udało mi się strzepnąć z siebie trwale tę emocjonalną i materialną pijawkę, co wcale nie znaczy, że po 5 latach od rozstania nie chciałabym czasami choć przez chwilę znaleźć się w jego orbicie...
Czasami wytykam sobie, że dawałam więcej niż odbierałam i czuję się po frajersku, a czasami usprawiedliwiam siebie i myślę: tak musiało być. I nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla własnej osoby. Ty także nie obwiniaj siebie. Spróbuj zacząć od nowa z poczuciem, że tamten związek nie był stratą, bo zapewne coś z niego wyniosłaś, choćby doświadczenie, a zapewne także chwilę zatracenia się w miłości. A to ważniejsze niż kupienie i wyremontowanie 7 domów
Gdyby Kinga od początku napisała jak się sprawy mają, uprościłaby ocenę sytuacji. Jej czterdziestoletni partner pracował, ma własne mieszkanie, a potem co się wydarzyło, że się zwolnił sam z pracy i nie chce podjąć następnej tylko od paru lat zamyka się sam w pokoju, nie chcąc nigdzie z nią wychodzić. A ta jego matka to co tylko wpada zapłacić za mieszkanie i bez słowa znika jak duch?
Tak, Kinga, wiemy tylko tyle ile zechciałaś ujawnić.
Niezwykła napisał/a:Kinga32, współczuję Ci związku i straconego czasu z nieodpowiednim partnerem, ale także tego, że wylano Ci tu niezasłużenie na głowę pomyje. Niektóre osoby sprawiają wrażenie, że gnojenie innych daje im poczucie dowartościowania.
Rozumiem Twój związek z tym facetem, ponieważ czasami nieuniknione jest trwanie w takim układzie. Miłość zaślepia, wiązania chemiczne i emocjonalne są silniejsze od zdrowego rozsądku. Ja bujałam się w podobnie niekorzystnym dla mnie związku 10 lat z długimi przerwami - wróciłam do niego po półrocznej separacji, a nawet po roku przerwy! Potrzeba przytulenia się do faceta, usłyszenia jego głosu, komentarza do filmu czy książki, zobaczenia inteligentnego spojrzenia zza szkieł... były silniejsze od poczucia obciachu, odrzucenia przez środowisko, strat materialnych. Wreszcie udało mi się strzepnąć z siebie trwale tę emocjonalną i materialną pijawkę, co wcale nie znaczy, że po 5 latach od rozstania nie chciałabym czasami choć przez chwilę znaleźć się w jego orbicie...
Czasami wytykam sobie, że dawałam więcej niż odbierałam i czuję się po frajersku, a czasami usprawiedliwiam siebie i myślę: tak musiało być. I nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla własnej osoby. Ty także nie obwiniaj siebie. Spróbuj zacząć od nowa z poczuciem, że tamten związek nie był stratą, bo zapewne coś z niego wyniosłaś, choćby doświadczenie, a zapewne także chwilę zatracenia się w miłości. A to ważniejsze niż kupienie i wyremontowanie 7 domówGdyby Kinga od początku napisała jak się sprawy mają, uprościłaby ocenę sytuacji. Jej czterdziestoletni partner pracował, ma własne mieszkanie, a potem co się wydarzyło, że się zwolnił sam z pracy i nie chce podjąć następnej tylko od paru lat zamyka się sam w pokoju, nie chcąc nigdzie z nią wychodzić. A ta jego matka to co tylko wpada zapłacić za mieszkanie i bez słowa znika jak duch?
Tak, Kinga, wiemy tylko tyle ile zechciałaś ujawnić.
Ale ja nie prosiłam Was o ocenianie mnie i partnera a o pomoc, sugestię i poradę. Nie istotny całokształt sytuacji, istotne było dla mnie wczucie się w moją sytuację i "co ja bym zrobiła gdyby...." Wiele osób w tym Niezwykła odniosło się konkretnie bez oceny i za to dziękuję. Doskonale wiem w jakim byłam położeniu, mimo to trwałam, dlaczego? własnie dlatego jak to w piękny sposób opisała Niezwykła, sama nie potrafiłam tak oddać tego jak zrobiła to Niezwykła. Często się zastanawiam, jakim cudem tak wykształcony facet może być taki lekkomyślny, leniwy, nieodpowiedzialny. Mimo wszystko przeżyłam z nim takie chwile, że wiele nigdy tego nie doświadczy..... Gdyby zmienił swoje nastawienie byłoby idealnie, niestety zniszczył wszystko.
95 2018-05-10 18:57:46 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-10 19:02:17)
Całokształt sytuacji jest najistotniejszy, bo daje możliwość udzielenia najbardziej trafnej i właściwej sugestii i porady.
A tak to Ty pytasz, jak dotrzeć i jak postepować z czterdziestolatkiem, któremu nie chce się wziąć do roboty. No wybacz, przecież to śmiech na sali.
Całokształt sytuacji jest najistotniejszy, bo daje możliwość udzielenia najbardziej trafnej i właściwej sugestii i porady.
A tak to Ty pytasz, jak dotrzec i jak postepować z czterdziestolatkiem, któremu nie chce się wziąć do roboty. No wybacz, przecież to śmiech na sali.
Trafnej i właściwej sugestii i porady a nie oceny. wiele osób potrafiło sięgnąć sedna. Ciebie to śmieszy, wiec nie musisz odpisywać . Ty tak byś nie postąpiła a ja niestety...
Chciałabym zapytać o Wasze zdanie w tej kwestii, pewnie pomyślicie,że jestem naiwna i głupia.
Jestem ze swoim partnerem od 4 lat, przez ten czas przepracował tylko pól roku od 3,5 siedzi w domu. Sam rzucił pracę, mieszka w mieszkaniu swojej matki, która przyjeżdża raz w tygodniu opłaca wszystko i go żywi, facet ma 40 lat i nie robi dosłownie nic od kilku lat na własne życzenie,tylko komputer, gry. Zauważyłam nawet, że przestał dbać o siebie o podstawową codzienną higienę, myje się i sprząta w domu gdy go odwiedzam. Nie robiłby tego gdybym nie zwracała mu uwagi. Mieszkamy oddzielnie, mam dobrą i dobrze płatną pracę radzę sobie dobrze w życiu i niczego mi nie brakuje. Początkowo myślałam, że sytuacja się zmieni ale zaczyna mnie to już irytować, czuje się jakbym była sama w życiu. Sama na spotkania rodzinne, nie chodzimy na spacery, na rower co bardzo lubię, nie mamy przez niego znajomych. Zaczynam czuć przy nim niepokój, brak bezpieczeństwa i zwyczajną nudę. Miałam w życiu wiele okazji, żeby mieć normalnego partnera i życie jak normalni ludzie. Nie odeszłam, zawsze kierowałam się czym więcej niż, pieniądze i status społeczny. Gdy próbuję z nim rozmawiać o tym wszystkim, odpowiada w nerwach, żebym znalazła sobie bogatego faceta jak mi tak źle. Jak do takiego człowieka dotrzeć? i jak postępować? czuję, że to nie potrwa już długo.
Może on się uzależnił od neta/gier/czegoś innego? Może sprobuj pogadać z nim szczerze, ale bez oceniania go i tak, aby nie miał poczucia, że chcesz coś na nim wymóc. Bo możę jest tak, że on jest leniwym nierobem, a może właśnie ma jakieś problemy psychiczne i jest uzależniony.
Jeśli okazałoby się, że jest coś na rzceczy ponad lenistwem i przydałaby mu się jakaś terapia, to wówczas możesz mu zaproponować swoje wsparcie w wychodzeniu na prostą, ale z pozycji już byłej dziewczyny (bo tracenie swojego czasu w "bywaniu" z nim, w jego domu, nie am sensu).
Summerka napisał/a:Niezwykła napisał/a:Kinga32, współczuję Ci związku i straconego czasu z nieodpowiednim partnerem, ale także tego, że wylano Ci tu niezasłużenie na głowę pomyje. Niektóre osoby sprawiają wrażenie, że gnojenie innych daje im poczucie dowartościowania.
Rozumiem Twój związek z tym facetem, ponieważ czasami nieuniknione jest trwanie w takim układzie. Miłość zaślepia, wiązania chemiczne i emocjonalne są silniejsze od zdrowego rozsądku. Ja bujałam się w podobnie niekorzystnym dla mnie związku 10 lat z długimi przerwami - wróciłam do niego po półrocznej separacji, a nawet po roku przerwy! Potrzeba przytulenia się do faceta, usłyszenia jego głosu, komentarza do filmu czy książki, zobaczenia inteligentnego spojrzenia zza szkieł... były silniejsze od poczucia obciachu, odrzucenia przez środowisko, strat materialnych. Wreszcie udało mi się strzepnąć z siebie trwale tę emocjonalną i materialną pijawkę, co wcale nie znaczy, że po 5 latach od rozstania nie chciałabym czasami choć przez chwilę znaleźć się w jego orbicie...
Czasami wytykam sobie, że dawałam więcej niż odbierałam i czuję się po frajersku, a czasami usprawiedliwiam siebie i myślę: tak musiało być. I nie ma to nic wspólnego z brakiem szacunku dla własnej osoby. Ty także nie obwiniaj siebie. Spróbuj zacząć od nowa z poczuciem, że tamten związek nie był stratą, bo zapewne coś z niego wyniosłaś, choćby doświadczenie, a zapewne także chwilę zatracenia się w miłości. A to ważniejsze niż kupienie i wyremontowanie 7 domówGdyby Kinga od początku napisała jak się sprawy mają, uprościłaby ocenę sytuacji. Jej czterdziestoletni partner pracował, ma własne mieszkanie, a potem co się wydarzyło, że się zwolnił sam z pracy i nie chce podjąć następnej tylko od paru lat zamyka się sam w pokoju, nie chcąc nigdzie z nią wychodzić. A ta jego matka to co tylko wpada zapłacić za mieszkanie i bez słowa znika jak duch?
Tak, Kinga, wiemy tylko tyle ile zechciałaś ujawnić.Ale ja nie prosiłam Was o ocenianie mnie i partnera a o pomoc, sugestię i poradę. Nie istotny całokształt sytuacji, istotne było dla mnie wczucie się w moją sytuację i "co ja bym zrobiła gdyby...." Wiele osób w tym Niezwykła odniosło się konkretnie bez oceny i za to dziękuję. Doskonale wiem w jakim byłam położeniu, mimo to trwałam, dlaczego? własnie dlatego jak to w piękny sposób opisała Niezwykła, sama nie potrafiłam tak oddać tego jak zrobiła to Niezwykła. Często się zastanawiam, jakim cudem tak wykształcony facet może być taki lekkomyślny, leniwy, nieodpowiedzialny. Mimo wszystko przeżyłam z nim takie chwile, że wiele nigdy tego nie doświadczy..... Gdyby zmienił swoje nastawienie byłoby idealnie, niestety zniszczył wszystko.
I nie ma obowiązku uwierzenia w twoją wersję wydarzeń.
99 2018-05-10 19:43:34 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-10 19:48:10)
SonyXperia napisał/a:Całokształt sytuacji jest najistotniejszy, bo daje możliwość udzielenia najbardziej trafnej i właściwej sugestii i porady.
A tak to Ty pytasz, jak dotrzec i jak postepować z czterdziestolatkiem, któremu nie chce się wziąć do roboty. No wybacz, przecież to śmiech na sali.
Trafnej i właściwej sugestii i porady a nie oceny. wiele osób potrafiło sięgnąć sedna. Ciebie to śmieszy, wiec nie musisz odpisywać . Ty tak byś nie postąpiła a ja niestety...
A czy przypadkiem nie zauważyłaś, że z oceny sytuacji równieży wypływają rady i sugestie? Może nie bezpośrednio, podane na talerzu jak instruktaż dla Ciebie co masz zrobić, jak i kiedy; za to są to cenne wskazówki dla Ciebie samej abyś też samodzielnie spróbowała wyciągnać wnioski z zaistniałej sytuacji. A wnioski nasuwają rozwiązania.
Bo chyba nie oczekujesz, ze podamy Ci przepis, prawie jak kulinarny, co zrobić żeby stary chłop ruszył dupę do roboty, kiedy nie wiemy jaka jest tego przyczyna.
Spróbuję strzelać: Może nie znasz ich prawdziwej sytuacji materialnej,a jest ona na tyle dobra, że on nie musi pracować, np. mają razem z mamuśką jakieś mieszkania które wynajmują i jest kasa co miesiąc (proszę bardzo 50m w moim mieście = +/- 3.tysiące na rękę z wynajmu). Jeśli to jest taka sytuacja, to zapomniej, że zagonisz go do roboty.
I tak to my sobie możemy zgadywać do woli.
100 2018-05-10 19:51:57 Ostatnio edytowany przez zenek12 (2018-05-10 20:19:12)
Cześć,
mogę się wtrącić? nie bronię Twojego chłopaka, bo nie toleruję nieróbstwa, ale ewidentnie facet ma problem. Zastanawiam się nad powodem dla którego rzucił pracę. Z tego co piszesz on czuje się niedowartościowany, ma zaniżoną samoocenę. No i ten cały stres odreagowuje komputerem i TV. Myślę, że powinnaś porozmawiać z nim poważnie na temat jego "niechęci" do pracy. To powinna być szczera, ale zarazem życzliwa rozmowa. Trzeba ustalić przyczyny. Matka nadopiekuńcza, brak wykształcenia, zdolności? - zgaduję. Jeśli go kochasz, jeśli coś czujecie nadal do siebie to warto coś zmienić, dać jemu i sobie szansę. Skoro jesteście ze sobą 4 lata to na pewno jest jakiś powód dla którego spotykacie się ze sobą. No i czas na jakieś deklaracje. Spróbuj mu pomóc radą. Może boi się odpowiedzialności, albo matka go przytłacza. Mieszkanie z mamą może nie zmusza go do wzięcia odpowiedzialności za życie. Można by tu mnożyć powodów. Ożywić go może jakiś wspólny cel - "Zaoszczędźmy na wakacje, wspólne kupienie jakiejś fajnej rzeczy itp. Nie chcę Ci tu dużo pisać, ale dla waszego dobra zapamiętaj jedno: facet żywi się byciem potrzebnym, przydatnym, pomocnym. Jak dla kobiety poczucie że jest piękna, kochana i podziwiana i wyjątkowa, tak dla faceta potrzebne jest to, o czym pisałem.
Jeszcze dopiszę... Martwi mnie tylko jedna sprawa. Odnoszę wrażenie, ze między wami ta relacja nieco powierzchowna, a to niezbyt dobrze rokuje. Powodzenia
101 2018-05-10 19:58:11 Ostatnio edytowany przez kinga32 (2018-05-10 20:04:17)
kinga32 napisał/a:SonyXperia napisał/a:Całokształt sytuacji jest najistotniejszy, bo daje możliwość udzielenia najbardziej trafnej i właściwej sugestii i porady.
A tak to Ty pytasz, jak dotrzec i jak postepować z czterdziestolatkiem, któremu nie chce się wziąć do roboty. No wybacz, przecież to śmiech na sali.
Trafnej i właściwej sugestii i porady a nie oceny. wiele osób potrafiło sięgnąć sedna. Ciebie to śmieszy, wiec nie musisz odpisywać . Ty tak byś nie postąpiła a ja niestety...
A czy przypadkiem nie zauważyłaś, że z oceny sytuacji równieży wypływają rady i sugestie? Może nie bezpośrednio, podane na talerzu jak instruktaż dla Ciebie co masz zrobić, jak i kiedy; za to są to cenne wskazówki dla Ciebie samej abyś też samodzielnie spróbowała wyciągnać wnioski z zaistniałej sytuacji. A wnioski nasuwają rozwiązania.
Bo chyba nie oczekujesz, ze podamy Ci przepis, prawie jak kulinarny, co zrobić żeby stary chłop ruszył dupę do roboty, kiedy nie wiemy jaka jest tego przyczyna.
Spróbuję strzelać: Może nie znasz ich prawdziwej sytuacji materialnej,a jest ona na tyle dobra, że on nie musi pracować, np. mają razem z mamuśką jakieś mieszkania które wynajmują i jest kasa co miesiąc (proszę bardzo 50m w moim mieście = +/- 3.tysiące na rękę z wynajmu). Jeśli to jest taka sytuacja, to zapomniej, że zagonisz go do roboty.
I tak to my sobie możemy zgadywać dowoli.
Z oceny sytuacji -zgadzam się ale nie oceniania mnie, poniżania i gnojenia publicznie, wybacz ale to jest różnica i to znaczna.
Strzelasz być może dobrze, on ogromne pieniądze włożył w całkowita i gruntowną renowację ich domu rodzinnego i tam jest jakiś problem majątkowy. Ale to już nieważne. Jego życie a ja mam dobra lekcję.
Zgadzam się z Niezwykłą. Wiele z nas ma za sobą toksyczne relacje, to się po prostu zdarza, przyczyn jest całe mnóstwo. Dziwi mnie, że niektórzy mają potrzebę wytknąć komuś bycie słabszym psychicznie lub wręcz zasugerować głupotę (jakie to proste). Cóż, jako ktoś kto również tkwił - w ostatecznym bilansie - w związku bez przyszłości, gratuluję i zazdroszczę, że forumowicze mają za sobą wyłącznie piękne i zdrowe relacje. Błądzić jest rzeczą ludzka, a autorka sama widzi brak perspektyw dla tego związku, więc najwyraźniej nie jest taka głupia;) A że potrzebowała czasu, żeby dojrzeć do decyzji - oceny z zewnątrz są totalnie bezzasadne, bo nikt z nas nie jest autorką, nie żyje jej życiem, nie ma jej osobowości, doświadczeń, historii...
Co do faceta, wszyscy określili go jednoznacznie leniem. Niewiele o nim wiemy, ale nie przesądzałabym o tym, że jego bezrobocie wynika wyłącznie z lenistwa, mogą za tym stać problemy psychologiczne. Syty głodnego nie zrozumie, ale są ludzie, dla których praca wiąże się z tak silnym stresem, że nie są w stanie jej podjąć, a do tego niewiara w możliwość zmiany sprawia, że wolą zrezygnować z normalnego życia, ze wszystkich jego przywilejów, byle tylko nie musieć iść do pracy. I nie, nie jest ich wyborem, że psychicznie nie radzą sobie, tak jak nie jest wyborem alkoholika chorowanie na alkoholizm. Wyborem natomiast jest zaniechanie "leczenia".
Nie zmienia to jednak faktu, że taki facet na prawdę nie powinien się z nikim wiązać dopóki nie zdecyduje się na zmiany w swoim życiu, bo ja autorka zauważyła, nie jest w stanie dać jej poczucia bezpieczeństwa, nie można na niego liczyć. Zresztą taki człowiek może zdawać sobie sprawę z bycia obiektywnie mało atrakcyjnym dla kobiet i trzymać się związku niestety niekoniecznie z miłości.
103 2018-05-10 20:34:54 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-05-10 20:35:37)
SonyXperia napisał/a:kinga32 napisał/a:Trafnej i właściwej sugestii i porady a nie oceny. wiele osób potrafiło sięgnąć sedna. Ciebie to śmieszy, wiec nie musisz odpisywać . Ty tak byś nie postąpiła a ja niestety...
A czy przypadkiem nie zauważyłaś, że z oceny sytuacji równieży wypływają rady i sugestie? Może nie bezpośrednio, podane na talerzu jak instruktaż dla Ciebie co masz zrobić, jak i kiedy; za to są to cenne wskazówki dla Ciebie samej abyś też samodzielnie spróbowała wyciągnać wnioski z zaistniałej sytuacji. A wnioski nasuwają rozwiązania.
Bo chyba nie oczekujesz, ze podamy Ci przepis, prawie jak kulinarny, co zrobić żeby stary chłop ruszył dupę do roboty, kiedy nie wiemy jaka jest tego przyczyna.
Spróbuję strzelać: Może nie znasz ich prawdziwej sytuacji materialnej,a jest ona na tyle dobra, że on nie musi pracować, np. mają razem z mamuśką jakieś mieszkania które wynajmują i jest kasa co miesiąc (proszę bardzo 50m w moim mieście = +/- 3.tysiące na rękę z wynajmu). Jeśli to jest taka sytuacja, to zapomniej, że zagonisz go do roboty.
I tak to my sobie możemy zgadywać dowoli.Z oceny sytuacji -zgadzam się ale nie oceniania mnie, poniżania i gnojenia publicznie, wybacz ale to jest różnica i to znaczna.
Strzelasz być może dobrze, on ogromne pieniądze włożył w całkowita i gruntowną renowację ich domu rodzinnego i tam jest jakiś problem majątkowy. Ale to już nieważne. Jego życie a ja mam dobra lekcję.
Sposób oraz to, co odpowiada Ci partner nie rokuje na przyszłość. Poirytowanie i opryskliwa odpowiedź zamyka drogę do jakiejkolwiek dyskusji o czymkolwiek. Reaguje nerwowo i nie liczy się z Twoim zdaniem. To tak jakby mowił Ci - to nie Twoja sprawa, a Ty go chcesz na siłę uszczęśliwiać podjęciem pracy. I dlatego wiele osób napisało, ze to bez sensu.
Powiedziałam Ci, że dla mnie musisz być głupia, żeby tkwić w takim związku, bo tak pomyślałam. Gdybym tego nie napisała, i tak nie zmieniłoby to faktu, że tak pomyślałam. Wiele osób tak myśli, tylko Ci tego nie powie, bo na żywo nie wypada. Możesz się obrażać, ale nie zmieni to faktu, że dla większości ludzi 40-letni nierób do związku się nie nadaje i tylko wariatka się w coś takiego pcha. Czasem kubełek zimniej wody nie jest wcale taki najgorszy.
Powiedziałam Ci, że dla mnie musisz być głupia, żeby tkwić w takim związku, bo tak pomyślałam. Gdybym tego nie napisała, i tak nie zmieniłoby to faktu, że tak pomyślałam. Wiele osób tak myśli, tylko Ci tego nie powie, bo na żywo nie wypada. Możesz się obrażać, ale nie zmieni to faktu, że dla większości ludzi 40-letni nierób do związku się nie nadaje i tylko wariatka się w coś takiego pcha. Czasem kubełek zimniej wody nie jest wcale taki najgorszy.
Kinga nie jest głupia tylko nie napisała całej prawdy o związku.
Powiedziałam Ci, że dla mnie musisz być głupia, żeby tkwić w takim związku, bo tak pomyślałam. Gdybym tego nie napisała, i tak nie zmieniłoby to faktu, że tak pomyślałam. Wiele osób tak myśli, tylko Ci tego nie powie, bo na żywo nie wypada. Możesz się obrażać, ale nie zmieni to faktu, że dla większości ludzi 40-letni nierób do związku się nie nadaje i tylko wariatka się w coś takiego pcha. Czasem kubełek zimniej wody nie jest wcale taki najgorszy.
Za prawdę się nie obrażam, konstruktywna krytyka to zupełnie coś innego niż publiczne poniżanie. Temat zszedł na elementarne podstawy kultury i jakieś oczywiste ogólniki a nie o tym mowa. Dziękuję Ci za wypowiedz, zdaje sobie sprawę w czym tkwiłam, lepiej obudzić się późno niż wcale....
tak jak nie jest wyborem alkoholika chorowanie na alkoholizm. Wyborem natomiast jest zaniechanie "leczenia".
Nie zmienia to jednak faktu, że taki facet na prawdę nie powinien się z nikim wiązać dopóki nie zdecyduje się na zmiany w swoim życiu, bo ja autorka zauważyła, nie jest w stanie dać jej poczucia bezpieczeństwa, nie można na niego liczyć.
Alkoholik wpada w alkoholizm sam, alkoholizm jest konsekwencją jego decyzji, jego stylu życia.
Partner autorki zaniechał leczenia - prace rzucił, siedzi w domu, do psychologa/terapeuty nie chodzi. Za samo to należy go kopnąć w tyłek - za lekkomyślne podejście.
IMO, nie wierzę w jego depresję, jakoś nie potrafię.
Co do reszty się zgadzam - teoretycznie. Owszem, nie powinien się wiązać, ale z drugiej strony przecież musi znaleźć jakieś źródło utrzymania. Mamusia wiecznie żyć nie będzie - swoją drogą, co to za matka, tak syna wychować, pozwalać na takie coś... Dlatego właśnie nie wierzę w depresję - za dużo u niego kombinacji, jakoś planuje swoją przyszłość, planował uczynić autorkę swoją sponsorką, na swój pokręcony sposób on myśli o przyszłości.
annkar napisał/a:tak jak nie jest wyborem alkoholika chorowanie na alkoholizm. Wyborem natomiast jest zaniechanie "leczenia".
Nie zmienia to jednak faktu, że taki facet na prawdę nie powinien się z nikim wiązać dopóki nie zdecyduje się na zmiany w swoim życiu, bo ja autorka zauważyła, nie jest w stanie dać jej poczucia bezpieczeństwa, nie można na niego liczyć.Alkoholik wpada w alkoholizm sam, alkoholizm jest konsekwencją jego decyzji, jego stylu życia.
Partner autorki zaniechał leczenia - prace rzucił, siedzi w domu, do psychologa/terapeuty nie chodzi. Za samo to należy go kopnąć w tyłek - za lekkomyślne podejście.
IMO, nie wierzę w jego depresję, jakoś nie potrafię.
Co do reszty się zgadzam - teoretycznie. Owszem, nie powinien się wiązać, ale z drugiej strony przecież musi znaleźć jakieś źródło utrzymania. Mamusia wiecznie żyć nie będzie - swoją drogą, co to za matka, tak syna wychować, pozwalać na takie coś... Dlatego właśnie nie wierzę w depresję - za dużo u niego kombinacji, jakoś planuje swoją przyszłość, planował uczynić autorkę swoją sponsorką, na swój pokręcony sposób on myśli o przyszłości.
Ależ na pewno się z kimś zwiąże, jak miałby inaczej żyć, tylko autorka już nie jest tą jedyną.
dziewczyno daj sobie spokój, tu już nawet nie chodzi o to czy patrzysz na jego status społeczny czy nie, jeśli jest taki teraz to po ślubie będzie jeszcze gorszy i będziesz się z nim męczyć całe życie
I teraz przez 20. stron będziemy wyjaśniać kobiecie zależność, jaka jest między tym, że wiążąc się z nierobem zmarnuje sobie życie... Jakby kobieta sama nie miała rozumu i instynktu samozachowawczego. I zdrowego myślenia....
Coombs, kinga oczekiwała rady, jak zmienić nieroba w pracusia, a jak jej wiele osob powiedzialo, że na to nie ma szans, każdego zaczynala atakować. Można prowadzic poważne rozmowy , suszyć głowę, ale jak drugiej stronie po prostu nie zależy , to niestety, nic się nie da zrobić.
112 2018-05-12 10:19:33 Ostatnio edytowany przez kinga32 (2018-05-12 10:20:24)
Coombs, kinga oczekiwała rady, jak zmienić nieroba w pracusia, a jak jej wiele osób powiedziało, że na to nie ma szans, każdego zaczynala atakować. Można prowadzić poważne rozmowy , suszyć głowę, ale jak drugiej stronie po prostu nie zależy , to niestety, nic się nie da zrobić.
Masz prawo wypowiedzieć się ale nie prawdą jest, że "atakuję ludzi" za negatywne opinie. Jest to Twoja nadinterpretacja, mylna nadinterpretacja. Niestety, ale wiele osób, nie potrafi odróżnić chamstwa od szczerości. Za prawdę nigdy się nie pogniewam i przyjmuję "na klatę" Konstruktywna krytyka to zupełnie coś innego niż chamstwo.
annkar napisał/a:tak jak nie jest wyborem alkoholika chorowanie na alkoholizm. Wyborem natomiast jest zaniechanie "leczenia".
Nie zmienia to jednak faktu, że taki facet na prawdę nie powinien się z nikim wiązać dopóki nie zdecyduje się na zmiany w swoim życiu, bo ja autorka zauważyła, nie jest w stanie dać jej poczucia bezpieczeństwa, nie można na niego liczyć.Alkoholik wpada w alkoholizm sam, alkoholizm jest konsekwencją jego decyzji, jego stylu życia.
Partner autorki zaniechał leczenia - prace rzucił, siedzi w domu, do psychologa/terapeuty nie chodzi. Za samo to należy go kopnąć w tyłek - za lekkomyślne podejście.
IMO, nie wierzę w jego depresję, jakoś nie potrafię.
Co do reszty się zgadzam - teoretycznie. Owszem, nie powinien się wiązać, ale z drugiej strony przecież musi znaleźć jakieś źródło utrzymania. Mamusia wiecznie żyć nie będzie - swoją drogą, co to za matka, tak syna wychować, pozwalać na takie coś... Dlatego właśnie nie wierzę w depresję - za dużo u niego kombinacji, jakoś planuje swoją przyszłość, planował uczynić autorkę swoją sponsorką, na swój pokręcony sposób on myśli o przyszłości.
Nieróbstwo partnera autorki postu też jest jego decyzją.Niestety lenia nie da się zmienić na pracusia.Tak jak alkoholik pozostanie nim,tak leń zawsze będzie leniem,nierobem ,ponieważ tak nauczyła go mamusia,bo wszystko podstawiała mu pod nos.Innymi słowy nie nauczyła synusia życia ,nie przystosowała go do niego,tylko, że teraz to już jest zbyt późno na jakiekolwiek nauki czy zmiany.Uciekać od takiego jak najdalej. To jedyne rozsądne wyjście.
114 2018-05-12 12:52:27 Ostatnio edytowany przez Coombs (2018-05-12 13:19:06)
cataga napisał/a:Coombs, kinga oczekiwała rady, jak zmienić nieroba w pracusia, a jak jej wiele osób powiedziało, że na to nie ma szans, każdego zaczynala atakować. Można prowadzić poważne rozmowy , suszyć głowę, ale jak drugiej stronie po prostu nie zależy , to niestety, nic się nie da zrobić.
Masz prawo wypowiedzieć się ale nie prawdą jest, że "atakuję ludzi" za negatywne opinie. Jest to Twoja nadinterpretacja, mylna nadinterpretacja. Niestety, ale wiele osób, nie potrafi odróżnić chamstwa od szczerości. Za prawdę nigdy się nie pogniewam i przyjmuję "na klatę" Konstruktywna krytyka to zupełnie coś innego niż chamstwo.
Kinga, to nie ataki i nie chamstwo. Po prostu ludzie mówią Ci, co widzą. A jak dla mnie, z nieroba nie zrobisz pracusia. Jemu odpowiada taki styl życia, na czyjś koszt. Jak chcesz ładować na siebie ten plecak, który z czasem wgniecie Ciebie w glebę, to Twoja sprawa. Bo zmarnujesz sobie życie... Chcesz tego?
Wiem, love... Ale myśl trzeźwo. ON MA 40 LAT!!!!
kinga32 napisał/a:cataga napisał/a:Coombs, kinga oczekiwała rady, jak zmienić nieroba w pracusia, a jak jej wiele osób powiedziało, że na to nie ma szans, każdego zaczynala atakować. Można prowadzić poważne rozmowy , suszyć głowę, ale jak drugiej stronie po prostu nie zależy , to niestety, nic się nie da zrobić.
Masz prawo wypowiedzieć się ale nie prawdą jest, że "atakuję ludzi" za negatywne opinie. Jest to Twoja nadinterpretacja, mylna nadinterpretacja. Niestety, ale wiele osób, nie potrafi odróżnić chamstwa od szczerości. Za prawdę nigdy się nie pogniewam i przyjmuję "na klatę" Konstruktywna krytyka to zupełnie coś innego niż chamstwo.
Kinga, to nie ataki i nie chamstwo. Po prostu ludzie mówią Ci, co widzą. A jak dla mnie, z nieroba nie zrobisz pracusia. Jemu odpowiada taki styl życia, na czyjś koszt. Jak chcesz ładować na siebie ten plecak, który z czasem wgniecie Ciebie w glebę, to Twoja sprawa. Bo zmarnujesz sobie życie... Chcesz tego?
Wiem, love... Ale myśl trzeźwo. ON MA 40 LAT!!!!
Ja o tym wszystkim wiedziałam i bez pisania do Was i o tym też już pisałam z Tobą. Tak jak pisałam obelgi, gnojenie i poniżanie a wyrażanie tego co się myśli to dwie rożne sprawy. Masz rację, samymi uczuciami nie stworzę przyszłości z kimś kto jej tworzyć nie chce. Nie che tak żyć i nie będę a Wasze wypowiedzi tylko to potwierdziły.... Dzięki.
Dziewczyno, jakie obelgi? Jakie gnojenie? Nikt Cię tu nie wyzywał, bo to od razu byłoby wycięte przez moderację. To Ty się rzucasz na każdego z pazurami, kto mówi coś nie po Twojej myśli. Zarzucałaś szyderstwa użytkowniczkom, które nie szydziły z Ciebie. Zarzucasz materializm, jak ktoś myśli zdroworozsądkowo i daje Ci dobre rady...
kinga wiesz co, ja mam dla Ciebie radę. Weż ty drugi etat, pana za mężusia, i zarabiaj na niego. Ibedziesz miała , to , czego chcesz. Tylko nie pisz potem postów " Jak się rozwieść z lekkoduchem"
Co zrobić?
Kopnąć w tyłek na szczęście i odciąć się. Dawanie ludziom szansy jest super ale robisz to od czterech lat i nigdzie to nie prowadzi. Tak jak Ci wcześniej netkobiety odpisały, a czego nie chcesz przyjąć do wiadomości, kiedyś mamusia umrze a wtedy Ty będziesz musiała przejąć jej obowiązki.
119 2018-05-13 11:54:39 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2018-05-13 11:56:57)
Kinga32
Odczuwasz wyrzuty sumienia spowodowane tym, że zostawiasz go w trudnej sytuacji. Masz powody by się rozstać, ale jednocześnie czujesz że robisz źle.
Dodatkowo, jak się domyślam sądzisz że Twoja decyzja spowoduje pogorszenie jego "stanu".
Skoro prosisz o radę, to myślę że dla swojego dobra, co jest w tym momencie najważniejsze- powinnaś spróbować się uporać jakoś z tymi wyrzutami.
Dobrym krokiem byłoby uświadomienie sobie, że formalnie Ty rzuciłaś jego, ale faktycznie rozstanie spowodował on -swoim zachowaniem. Nie tym oczywiście, że coś poszło mu w życiu nie tak, ale tym że "zamknął się" na Ciebie, a przede wszystkim dlatego że pozwolił tak długo "promieniować" swojemu problemowi na Ciebie- co powodowało stan przedłużającej się nadmiernej troski, niepokoju, braku satysfakcji z codziennego życia itp. itd.
Być może widział w Twoim postępowaniu (tym nagabywaniu) głównie egoistyczne pobudki- to że chciałaś mu pomóc głównie dlatego, by mieć godnego siebie i takiego którym można się pochwalić. Ale to go oczywiście nie tłumaczy- nie widział lub bagatelizował ten negatywny stan w jaki Cię wpędza i tym samym wyrzekł się tego związku i Ciebie. Nie robi się takich rzeczy- nie ciągnie się ukochanych osób w dziurę do której się wpadło.
Skoro nie był w stanie choćby częściowo Cię uspokoić, nawet jakimiś naciąganymi deklaracjami- tak byś choć mogła sobie wmówić że to przejściowy stan, to uważam że Twoje wyrzuty sumienia są znacznie przesadzone.
"Znacznie"- bo jakieś pewnie pozostaną, zawsze można coś zrobić lepiej, zarzucać sobie jakieś błędy czy niedociągnięcia, ale nikt z nas nie ma nadludzkich mocy, które pozwoliłyby wybrnąć z każdej trudnej sytuacji.
Tak że nawiązując do wypowiedzi Niezwykłej- radzę Ci zapamiętać te dobre chwile, które razem przeżyliście, wybaczyć sobie że nie byłaś w stanie do niego skutecznie dotrzeć, nie gnębić się że go "zostawiłaś" i spróbować wyciągnąć jakieś wnioski z tego związku.
Ten związek w jakiś sposób Ciebie ukształtuje, a on w jakiś sposób zostanie w Twoim życiu,ale nie pozwól żeby pozostał w formie "ciernia" który będzie Ci zatruwał życie.
I tak sporo wycierpiałaś- te wyrzuty sumienia" już i tak "spłaciłaś".
120 2018-05-14 09:31:29 Ostatnio edytowany przez kinga32 (2018-05-14 10:01:12)
Dziewczyno, jakie obelgi? Jakie gnojenie? Nikt Cię tu nie wyzywał, bo to od razu byłoby wycięte przez moderację. To Ty się rzucasz na każdego z pazurami, kto mówi coś nie po Twojej myśli. Zarzucałaś szyderstwa użytkowniczkom, które nie szydziły z Ciebie. Zarzucasz materializm, jak ktoś myśli zdroworozsądkowo i daje Ci dobre rady...
Nie trzeba używać wulgaryzmów aby próbować poniżyć drugą osobę, szkoda, ze o tym nie wiesz. Nie oczekiwałam głaskania po główce ale bez przesady, dotyczy się to tylko wypowiedzi dwóch osób a nie każdego kto pisze, nie tak jak bym chciała, jak to określiłaś" rzucania z pazurami", większość użytkowników wypowiedziało się konkretnie i bardzo inteligentnie, bez prób poniżania i oceniania, potrafiło sięgnąć sedna. Mężczyźni wykazali więcej subtelności i empatii w wypowiedzi niż te dwie panie a podobno to forum porad i wsparcia, wybacz, że się pomyliłam. Mam wrażenie, że niektórzy, wylewają tutaj złość spowodowaną frustracją i niepowodzeniami życia codziennego. Przynajmniej tutaj mogą dać upust emocją dokopując innym.
Kinga, nie przejmuj się za wiele takimi osobami, co się wypowiadały głównie po to, żeby Ci dosrać. Są ludzie, co nie wiedzą, co to jest delikatność i że jak ktoś ma życiowy problem, to często jest w takim stanie psychicznym, że tym bardziej tej delikatności potrzebuje. A nie szydzenia.
Rozstania są bardzo bolesne, nie ważne, czy to były 4 lata związku, czy 20. Człowiek się przywiązuje do drugiej osoby. I to nie jest takie ot hop-siup, rzucić faceta, z którym sie było kilka lat. To jest proces, a nie jedna chwila. Trzeba sobie przemyśleć, poukładać w głowie, uporać się ze swoimi uczuciami. I ten cały bajzel emocjonalny. Wciąż te wątpliwości, wciąż myśli, czy się dobrze robi, czy jednak nie popelnia sie błędu, którego potem przyjdzie żałować. Taka walka ze sobą może trochę trwać.
Ale czasem tak w życiu jest, że nie ma dobrego wyboru. Bo tak czy tak, będzie sie cierpieć i będzie się czegoś żalować. Myślę, że w takiej sytuacji, jak nie jest sie pewnym co robić, to lepiej kierować się własnym dobrem długofalowym, niż patrzeć na korzyści które się ma na krótką metę. W Twoim przypadku, gdybyś z facetem została, to oczywiście, miałabyś korzyści typu: łatwiej jest kontynuować cos, co się zaczeło, niż zaczynać od początku, masz znane i lubiane towarzystwo, kogoś do spędzania czasu itp. Ale patrząc na skutki długofalowe, to jeśli chcesz własnego dobra, chcesz założyć normalną rodzinę, mieć dzieci, mieć oparcie w partnerze - to sama widzisz, że ten partner na dłuższą metę będzie Ciebie ciagnąć w dół. Nie znajdziesz w nim oparcia, bo on ma swoje problemy i swoją wizję życia, inną, niż masz Ty. Poza tym, nie ma między wami rozmowy, takiej szczerej, poważnej, o tym, co was boli. Pan woli problemy zamiatać pod dywan, niż spróbowac o cokolwiek zawalczyć. Nie walczy o siebie, to tym bardziej nie będzie walczył o Ciebie. No a skoro on nie dba o to, jak Ty się czujesz, to nie bardzo widzę taki związek na kolejne lata... Ani rozmowy, ani zadbania o Ciebie, nawet tyle nie zrobi Ci przyjemności, żeby na głupi spacer wyjść? To nie bardzo mu chyba zależy na tym związku. Może wpadł w jakiś depresyjny stan, może uzależnił się od komputera, a może jeszcze inny problem ma. Ale jeśli nic z tym nie robi, to problem tylko się będzie pogłębiał. To lepiej, żeby on został sam i doszedł do ładu sam ze sobą, a dopiero potem kogoś szukał. Niż jak sam leci w dół, a przy tym kogoś innego ciagnie. Przy problemach z psychiką to trzeba niestety samemu chcieć cokolwiek, nikt na siłę człowieka nie zaciągnie do psychologa/psychiatry, ani nikt za niego nie będzie go zmieniać. Czasem jednak żeby ta chęć była, musi człek spaść na samo dno. Musi zobaczyć, że w jego życiu zapanowała ogromna destrukcja i że trzeba się ratować. Czasem właśnie musi taka osoba zaznac dużych niewygód, bólu itp, żeby do niej dotarło, że sprawa jest poważna. Tak czy siak, to jest problem tego pana, a nie Twój. Ty próbowałaś rozmawiać, wyciągnęłaś nawet pomocną dłoń w sprawie załatwienia pracy - uwierz, wiele osob by było całych szczęśliwych, mając kogoś takiego koło siebie i przynajmniej by spróbowali z tej pomocy skorzystać. Pan powinien docenić Twoje zainteresowanie i chęć pomocy jemu, a jeśli nie uważał nawet z jakichś względów za stosowne skorzystać, to myśle, że wypadałoby chociaż jakoś to wytłumaczyć. Tak, żebyś Ty widziała, że mu zależy i coś robi w tym kierunku, czy choć mysli nad tym. Tutaj nie wiem, mi to wygląda na jakiś depresyjny stan, skoro młody, zdrowy człowiek, woli zamknąć się w domu i nie wychodzić. Ale głową muru nie przebijesz. Jak ktoś sam pomocy nie chce i nie szuka, to nie da sie nic zrobić. Trzeba myśleć o sobie. Facet raczej o Tobie nie myśli, nie interesuje go Twój stan i co byś Ty chciała. Więc Ciebie też on nie musi już interesować. Do związku on sie na ten moment nie nadaje. A psychoterapia trochę trwa. A zanim dojdzie chłop w ogóle do tego, że powinien tej pomocy poszukać - miną kolejne lata. Jak się opamięta i coś zacznie może zmieniać w swoim zachowaniu i zyciu, to może miec 50 lat na przykład. Będzie trochę już za stary na zakladanie rodziny. Tzn. w sensie, rodzina z dzieckiem. Bo oczywiście może sobie życie każdy ułożyć z partnerem, nawet jak ma 90. Jednak dzieci to trochę pilniejsza sprawa. Więc dla Ciebie to jest za dlugo czekać. Na to jego opamiętanie. A mogłabyś nawet nigdy sie nie doczekać, bo kto to wie, czy on w ogóle pójdzie kiedyś w dobrym kierunku, czy może dla odmiany nie pogrąży sie jeszcze bardziej w destrukcji... Może zacznie chlać, albo co... Tak się często kończy nieleczona depresja, czy inne problemy. A to "leczy" się ktoś graniem na kompie, a to za chwilę "leczy" się alkoholem, czy narkotykami. Jakieś problemy psychiczne raczej na pewno tu są. Przy tym brak kompletnie samoświadomości, że sie takowy problem ma i chęci zrobienia czegoś. Dlatego w tym połączeniu - to wszystko nie rokuje na żaden związek, ani z Toba, ani z nikim, ten pan na tą chwilę jest niestety jakby "wybrakowany związkowo". Po prostu nie stworzy zdrowej relacji "chory" człowiek. Co innego, jakby chcial coś zrobic, jakby sie starał wyjść z tego bagna. Moglibyście może wspólnie wtedy się wspierać i cieszyć się postępami. Pan mógłby na początek iść choćby gdzieś pracować na pół etatu, żeby od ludzi nie odwyknąć, żeby zarabiać i normalnie żyć, a przy tym jakąś terapię sobie pomału robić. To by była inna sytuacja. Może czlowiek upaść, nawet nisko, ale kiedy ma tą chęć by piąć się w górę, a nie chce już dalej w dół opadać, to wtedy można coś z takim człowiekiem zrobić. Przy braku chęci, to nawet najlepszy na świecie psycholog, psychiatra, czy nawet cały sztab lekarzy, nie pomoże.
Coombs napisał/a:kinga32 napisał/a:Masz prawo wypowiedzieć się ale nie prawdą jest, że "atakuję ludzi" za negatywne opinie. Jest to Twoja nadinterpretacja, mylna nadinterpretacja. Niestety, ale wiele osób, nie potrafi odróżnić chamstwa od szczerości. Za prawdę nigdy się nie pogniewam i przyjmuję "na klatę" Konstruktywna krytyka to zupełnie coś innego niż chamstwo.
Kinga, to nie ataki i nie chamstwo. Po prostu ludzie mówią Ci, co widzą. A jak dla mnie, z nieroba nie zrobisz pracusia. Jemu odpowiada taki styl życia, na czyjś koszt. Jak chcesz ładować na siebie ten plecak, który z czasem wgniecie Ciebie w glebę, to Twoja sprawa. Bo zmarnujesz sobie życie... Chcesz tego?
Wiem, love... Ale myśl trzeźwo. ON MA 40 LAT!!!!Ja o tym wszystkim wiedziałam i bez pisania do Was i o tym też już pisałam z Tobą. Tak jak pisałam obelgi, gnojenie i poniżanie a wyrażanie tego co się myśli to dwie rożne sprawy. Masz rację, samymi uczuciami nie stworzę przyszłości z kimś kto jej tworzyć nie chce. Nie che tak żyć i nie będę a Wasze wypowiedzi tylko to potwierdziły.... Dzięki.
Nie, ja nie mam racji.. Ja tylko wyrażam swoje zdanie o tym, co piszesz.
Sama piszesz, że wiedziałaś o tym, sama piszesz, że nie chcesz tak żyć. Słuchaj siebie. Jak masz wątpliwości, to ich słuchaj. To Twój instynkt czuje zagrożenie, Twój głos Ciebie ostrzega przed takim "związkiem".