Gary napisał/a:Posiadanie dzieci jest bardzo ważne w życiu. Fajnie że chociaż nie mówisz że jesteś singlem z wyboru. To co chcesz, to dobry cel wg mnie.
Tutaj nie chodzi po prostu o posiadanie własnych dzieci, tylko by spotkać kogoś z kim chciałabym również mieć dzieci. I kto sam chciałby tego. Nie interesuje mnie zostanie matką samotnie wychowującą dzieci. Naprawdę, cieszyło by mnie to, gdybym widziała w oczach mojego faceta prawdziwą radość z faktu, że te dzieci mu dałam/mogę mu dać. Inaczej ja nie czuję potrzeby posiadania dzieci.
Winter.Kween napisał/a:Nie wystarczy tylko bardzo chciec i sie starac. Trzeba calkowicie chciec czegos, a nie, ze swiadomie chcesz, a podswiadomie nie.
Poza praca na cos i chceniem to trzeba jeszcze miec dobra zeby to wesprzec. Trzeba miec odpowiednie talenty/charakter/umiejetnosci z natury.
Hm, twierdzisz, ze tak naprawdę, podświadomie, mogę tego nie chcieć? Wyjaśnij proszę...
Kto wie, może po prostu nie mam w tym kierunku "talentu", jak to określiłaś. Tak się czuję.
Jacekk napisał/a:Olinka napisał/a:Moje obserwacje pokazują, że mężczyźni mianem "fajne" określają kobiety ciekawe, koniecznie miłe (naburmuszona mina i wredne usposobienie odpadają w przedbiegach), takie, z którymi facet się nie nudzi, wychodzące z jakąś inicjatywą, elastyczne, zainteresowane nimi i tym co mają do powiedzenia, niebędące księżniczkami, towarzyskie, na pewno też lubiące seks.
Zastanawiam się czy uroda również kryje się pod tym pojęciem, bo dla mnie to już jakby inna kategoria i przyznam, że nie wiem.
Dobrze to napisałaś. Dobroć, empatia, zrównoważenie emocjonalne, mądrość, inteligencja, tolerancja i inne pośrednie. To cechy dla mnie istotne, kolejność według według ich ważności. Uroda, atrakcyjność fizyczna jest obok, równie istotna ale oddzielona.
Uroda wystarczy aby nawiązać przelotny romans. Aby stworzyć trwały związek potrzebne są właściwe cechy osobowości i charakteru.
Określenie „fajna”, chyba najczęściej dotyczy połączenia cech charakteru i urody, choć niektórzy określają tym tylko urodę.
Hm, trudno mi tutaj polemizować na ten temat, bo takie pojęcia bywają względne i subiektywne. Sama mogę szczerze uważać, ze jestem miła, inteligentna, interesująca itd. itp., ale to nie znaczy, że jestem tak właśnie odbierana przez innych. Szczerze mówiąc, to częściej słyszę zarzuty względem siebie, że jestem miła, że "nie mieszam", nie intryguję. Osobiście, nie uważam, bym jakoś mocno odstawała od którejkolwiek z wymienionych przez was tutaj cech i wydaje mi się, że to nie o to chodzi.
Gary napisał/a:Kolega uważa, że jesteś fajna?
Mistrz mówił, że fajne dziewczyny, to są te, które są dostępne. Takie do których chłopcy podchodzą i rozmawiają. Dostępne każdy kojarzy od razu z rozpustnymi, ale to nie tak... Dostępne w sensie nawiązania kontaktu. I one mają wiele kontaktów, a z wielu kontaktów niektóre mają szansę się nasilić, i ludzie się zbliżają w ten sposób.
Poznałam kiedyś pewnego chłopaka. Byliśmy na spacerze. W pewnym momencie on coś mi pokazywał, stanął jakby za mną i położył mi jedna rękę na ramieniu, a drugą wskazywał na daną rzecz. Potem, po kilku miesiącach, powiedział mi, że to, że się wtedy nie cofnęłam, gdy położył mi tę dłoń na ramieniu, było dla niego sygnałem, że jestem "dostępna"( czy "uległa"? Jakoś tak to określił). I potem podrywał mnie dalej, oczywiście sprawiając wrażenie, jakby mu naprawdę zależało itd. Gdy po jakimś czasie myślałam, ze jesteśmy już bliżej emocjonalnie i zbliżyliśmy się też fizycznie, to on się zmienił i przestał już wyglądać na kogoś dobrego, czułego i zaangażowanego.
W ogóle z tą dostępnością, to są chyba różne szkoły, bo jedni twierdzą, że to co ich pociąga to własnie niedostępność kobiet, bo wtedy chce się je zdobywać, jak to określił mój znajomy "jest za czym podążać". Ale może źle zrozumiałam to o czym tutaj mówisz.