I dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi mówienie "musisz nauczyć się żyć sama ze sobą"?
Okej, ja rozumiem, że trzeba w pewnym sensie lubić swoją osobę, umieć gospodarować sobie czas będąc samemu, organizować sobie życie itd.
Ale przecież człowiek tak naprawdę w głębi duszy nie chce być sam. Potrzebuje bliskości, jakiejś rozmowy. Z partnerem jest raźniej iść przez życie, pokonywać jakieś problemy.
Mam wrażenie, że dominuje teraz takie hasło, aby za wszelką cenę pokochać samego siebie, bo to wystarczy do tego, aby czuć się spełnionym. A co jeśli, nie? Może nie mam racji, ale czasami ta teoria wydaje mi się głupia.
6,306 2019-05-07 11:27:45
6,307 2019-05-07 11:53:14
Ja uważam, że nie jest głupia.
Dopóki nie pokochasz siebie, nie polubisz spędzania ze samą sobą czasu, nie postawisz siebie na pierwszym miejscu, nie stworzysz udanego związku.
Ja zawsze wkurzam się, jak ktoś mówi o dwóch połówkach jabłka, czy pomarańczy. Nie zgadzam się z tym. Ja jestem całością, a nie jakąś połową
Nie wolno właśnie dopuścić do tego, że jeśli ktoś nas zostawi, to zabierze w połowie nas samych.
Oczywiste jest, że łatwiej i raźniej jest iść przez życie z kimś, ale nie można oddawać komuś siebie całego, zatracać się, poświęcać. Miłość to nie jest poświęcenie, oddanie, może tak, ale daję tyle ile mogę i chcę. Nic ponadto.
Ja już przez to przechodziłam. Umierałam z miłości, poświęciłam się, oddałam wszystko co miałam, zatraciłam siebie i o mało nie straciłam przez to życia.
Teraz kocham świadomie, dojrzale, ale przede wszystkim dbam o siebie, psychicznie i emocjonalnie.
6,308 2019-05-07 12:02:53
I dlaczego ludziom tak łatwo przychodzi mówienie "musisz nauczyć się żyć sama ze sobą"?
Okej, ja rozumiem, że trzeba w pewnym sensie lubić swoją osobę, umieć gospodarować sobie czas będąc samemu, organizować sobie życie itd.
Ale przecież człowiek tak naprawdę w głębi duszy nie chce być sam. Potrzebuje bliskości, jakiejś rozmowy. Z partnerem jest raźniej iść przez życie, pokonywać jakieś problemy.
Mam wrażenie, że dominuje teraz takie hasło, aby za wszelką cenę pokochać samego siebie, bo to wystarczy do tego, aby czuć się spełnionym. A co jeśli, nie? Może nie mam racji, ale czasami ta teoria wydaje mi się głupia.
Jak nie kochasz samej siebie to przenosisz swoje problemy na związek. Tu jest miliard przykladow dziewczyn, ktore uwazaja, ze za ich samoocene odpowiedzialny jest facet. Za ich warunki odpowiedzialny jest facet. Za jej czas wolny odpowiedzialny jest facet. Jak nie kochasz sama siebie to jak pokochasz kogos innego? I jak pozwolisz sie pokochac? Jak nie umiesz spedzac czasu sama to mozesz naciskac za bardzo na partnera i nie dawac mu samotnosci.
Jak nie masz kontaktu sama ze sobą to jest wieksza szansa, ze nie bedziesz umiala postawic granicy tylko wezmiesz pierwszego lepszego faceta bo sie trafil.
To ze siba spedzisz cale zycie. Są takie sfery, gdzie nie wpuscisz partnera.
6,309 2019-05-07 12:23:20
No tak, uważam, że macie rację pod tym względem, że jeśli nie mamy miłości w stosunku do siebie, a tym samym szacunku to właśnie z takich rzeczy biorą się m.in. toksyczne związki itd.
Ja generalnie jestem osobą, która nie ma problemów, żeby spędzić dzień lub wieczór sama. Niejednokrotnie odczuwałam potrzebę bycia sam na sam, z książką i kubkiem kawy, żeby mieć święty spokój i odpocząć od wszystkich. Lubię takie chwile samotności. Ale bądźmy szczerzy, że na dłuższą metę każde towarzystwo może się znudzić... Nawet te nasze, własne... I co wtedy robiłyście?
6,310 2019-05-07 12:45:09
No to masz zdrowe podejście
Jak nie mogę wytrzymać to idę do znajomych:)
6,311 2019-05-07 13:06:23
No to masz zdrowe podejście
Jak nie mogę wytrzymać to idę do znajomych:)
Jak idziesz z takimi ciasteczkami to zazdraszczam Twoim znajomym
6,312 2019-05-07 13:23:22
Lady Loka napisał/a:No to masz zdrowe podejście
Jak nie mogę wytrzymać to idę do znajomych:)Jak idziesz z takimi ciasteczkami to zazdraszczam Twoim znajomym
Dzisiaj koleżanka z pracy ma urodziny:)
Ale za to jak wrócę do domu to czekq mnie mega zmywanie
6,313 2019-05-07 14:23:55
Loka, Ty te czekoladki schowaj, bo ja staram się wymazać z pamięci słodycze
Wyobraźcie sobie, że ostatnio dostałam sms od mojego b. męża z gratulacjami a raczej z "najszczerszymi gratulacjami". Thebill myśli chyba, że jestem w ciąży a nie że się styłam jak prosię Oczywiście nic mu nie odpisałam, niech go skręca z ciekawości
Wracając do tematu podjętego przez Martwą ( jakże to się kiepsko pisze, przepraszam ), ja uwielbiam samotność, ciszę, czas ze sobą, nikt mi nie zawraca doopy, tylko....ja nie mam tego prawie w ogóle. Kiedy byłam sama, córka była na weekend u ojca, ja odpoczywałam. Teraz nie mam tak, że zostaję sama i już. Raczej izoluję się pod kocykiem z książką, lub czasem ze słuchawkami i odpływam.
Nigdy nie zdarzyło mi się bym znudziła się sama ze sobą, może dlatego, że nie było tego w nadmiarze.
Zawsze można wyjśc do ludzi, tak jak radzi Loka albo na szoping
Martwa, przyjdzie czas i na Ciebie. Nie skazuj się na samotność.
6,314 2019-05-07 16:00:04 Ostatnio edytowany przez wyimaginowana (2019-05-07 16:02:00)
Oczywiście zgadzam się, ze aby cis budować trzeba lubić siebie i swoje towarzystwo. Każdy na tam jakieś kompleksy, deficyty. Inna rzecz zdawać sobie sprawę z czego się biorą i umieć z nimi funkcjonować.
Ja bardzo lubiłam zostawać sama, często to był taki oddech, chwila relaksu, nie nudziło mnie to. Ale w czym rzecz - jeszcze bardziej lubiłam ten zaś kiedy byliśmy razem. Nigdy go nie ograniczałam, mógł wyjść kiedy chciał i z kim chciał. Fakt, ze kiedy zaczął przesadzać m.in. Z alkoholem i widziałam jak się zmienia, to miałam o to pretensje, bo to było naruszenie moich granic. Mój strach przed tym aby nie wpadł w problem alkoholizmu. I wiem ze nic nie mogłam zrobić, ale nigdy nie było tak ze go sprawdzałam, dawałam jakieś wyznaczone dni na wyjście etc itp. Każde z nas miało tez swoją przestrzeń i z niej korzystało. Przecież na studiach nie widywałam go w ciągu tygodnia, byłam sama ze sobą, byli znajomi, żyłam. Szczegół był taki ze to było to poczucie bezpieczeństwa, stabilności, wiedziałam gdzie, kiedy i po co do kogoś wracam.
I teraz jestem sama. I cisza wokół jest nie do zniesienia. Nie dlatego ze nie lubię siebie. Myśle ze jestem atrakcyjna, mam wartości, umiałam organizować sobie czas. Ale mnie zabija tęsknota. Roznosi mnie id środka ze dałam się oszukać, ze spodziewałam się w tym związku wszystkiego, nie wiem, ale nigdy przenigdy nie dał mi podstaw, żebym sprawdzała, była podejrzliwa. A i tak dałam się zrobić w jako... Wkur** mnie ze Nie wzięłam tego pod uwagę, ze nie mogłam nic zrobić. To chyba najbardziej. Ze to taki czek bez pokrycia. Potem przychodzi obrzydzenie - na niego za (pewnie wielomiesięczne) oszukiwanie mnie, za te wszystkie deklaracje na samym końcu, za to ze (trzeba to w świetle tej sytuacji tak nazwać) wykorzystanie fizyczne. Bo jeszcze sobie chciał skorzystać? Obrzydzenie do siebie ze tak się dałam zrobić.
Naprzemiennie przychodzi wielka złość, za chwile pustka, rozpacz, tęsknota, nadzieja, obrzydzenie i znowu złość. Po tym spotkaniu miałam ochotę wylać na niego wszystko, zmieszać go z błotem, wykrzyczeć to wszystko. A nie zrobiłam nic.
A na końcu zabija bezsilność. Poczucie nierealności tej sytuacji.
6,315 2019-05-07 17:18:05
Brakuje mi już słów aby pocieszać..
Dobrze ze jest tu takie miejsce gdzie możemy wszystko wyrzucić z siebie
Ja właśnie pracuję nad tym aby pokochać siebie bardziej i czuć się lepiej sama ze sobą. Jeżeli tego nie zrobię to raczej nie stworze z nikim normalnej partnerskiej relacji.
Po rozstaniu czuje ze boli nie tylko to że odszedl, ale jakby zabrał część mnie,czuje się ograbiona, jest to nie miłe uczucie..
Był to trudny związek, po którym czuje się bardzo nie pewna siebie
Podobno za bardzo się tłumacze i używam słów "inna normalna kobieta..."
A przecież ja też jestem normalna kobieta
Trudne to wszystko
6,316 2019-05-07 21:01:13
Brakuje mi już słów aby pocieszać..
Dobrze ze jest tu takie miejsce gdzie możemy wszystko wyrzucić z siebie
Tak, to prawda. To forum wiele mi dało. Nie tyle anonimowość w wyrażaniu żalu, co wielu wspaniałych ludzi, którzy potrafią wesprzeć.
Po rozstaniu czuje ze boli nie tylko to że odszedl, ale jakby zabrał część mnie,czuje się ograbiona, jest to nie miłe uczucie..
Moja pewna część tez umarła mimo ze nie myśle o sobie złe, obiektywnie nie jestem winna tej sytuacji. Ale to tak jest, jak odchodzi ktoś blisko (czy fizycznie czy psychicznie) pozostaje dziura. Przecież ktoś był ileś tam czasu, towarzyszył w codziennych nawykach, nie da się tego zastąpić tylko samoakceptacja i wypełnianiem wolnego czasu.
Ktoś mi kiedyś powiedział, ze chociaż nie jesteśmy razem to zarówna ja jak i on będziemy w kolejnych osobach szukać siebie. Bo to było pierwsze, długie. Może coś w tym jest. Ja nie szukam niczego. A on? Coś tam znalazł ale czy ktoś da mu tyle od siebie ile ja? Nie wiem. Może da coś innego, czego mnie zabrakło.
Podobno za bardzo się tłumacze i używam słów "inna normalna kobieta..."
A przecież ja też jestem normalna kobieta
Używasz takich słów bo gdzies w środku szukasz winy w sobie, ze „a moze gdybym zrobiła/ nie zrobiła tego i owego, zachowała się tak albo inaczej to by było ...” - zwykła reakcja psychiczna na szok, próba uporządkowania nowej sytuacji. Wiem. Znam.
To wszystko co się dzieje to jest normalna reakcja na nienormalną sytuację.
6,317 2019-05-07 21:26:34 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2019-05-07 21:27:16)
To, ze siebie pokochacie nie oznacza, ze automatycznie przestaniecie tęsknić. To wam pozwoli jedynie zbudować w przyszłości zdrowsza relacje, w której będzie na wszystko miejsce i nie pozwolicie na przekraczanie swoich granic.
Od kilku dni rozmawiam z bardzo knteresujacyn facetem. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad opcja spotkania, bo pierwszy raz od rozstania mam na kogoś target. Oczywiście wyszukuje sobie drobnych problemów typu: „jest trochę za niski”, ale skrupulatnie to ignoruje. Wydaje się być naprawdę fajnym czlowiekiem i dobrze by było to zweryfikować. Hmm...
6,318 2019-05-07 23:01:05 Ostatnio edytowany przez Martwa (2019-05-07 23:01:41)
. Potem przychodzi obrzydzenie - na niego za (pewnie wielomiesięczne) oszukiwanie mnie, za te wszystkie deklaracje na samym końcu, za to ze (trzeba to w świetle tej sytuacji tak nazwać) wykorzystanie fizyczne. Bo jeszcze sobie chciał skorzystać? Obrzydzenie do siebie ze tak się dałam zrobić.
.
Boże, wiesz, że ja też tak miałam?
Tyle, że ja byłam totalnie naiwna. Jak dziecko. Zwłaszcza wtedy, gdy się spotkaliśmy ostatni raz, a on cudownie kłamał, jak się zmienił, a ja się z nim przespałam, bo wierzyłam, albo chciałam wierzyć. I później te myśli, jaka durna byłam, bo on sobie do końca poużywał.....
6,319 2019-05-07 23:59:10
To, ze siebie pokochacie nie oznacza, ze automatycznie przestaniecie tęsknić. To wam pozwoli jedynie zbudować w przyszłości zdrowsza relacje, w której będzie na wszystko miejsce i nie pozwolicie na przekraczanie swoich granic.
Od kilku dni rozmawiam z bardzo knteresujacyn facetem. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad opcja spotkania, bo pierwszy raz od rozstania mam na kogoś target. Oczywiście wyszukuje sobie drobnych problemów typu: „jest trochę za niski”, ale skrupulatnie to ignoruje. Wydaje się być naprawdę fajnym czlowiekiem i dobrze by było to zweryfikować. Hmm...
Moje ostatnie wyjścia kończyły się tym, ze 3 facetów powtarzało ze kesyem wyjątkowa, piękna sratata a ja miałam ochotę wyć i uciec w swoje ramiona. I bardzo bym chciała moc się otworzyć, zainteresować się kimś, ale ja w każdym widzę jego, a właściwie czego nie maja oni co miał on. Mówię to luźno bo nic nie szukam, ale każdy kontakt z facetem, choćby głupia rozmowa powoduje ze w mojej głowie krzyczy głos „kochanie gdzie jesteś” ;(((
6,320 2019-05-08 17:15:06
No właśnie Wymig, ja tez tak miałam, ale teraz już ze zdecydowanie mniejsza częstotliwością. W każdym szukałam cząstki jego, jeśli nie w charakterze, to w fizyczności. Sick.
6,321 2019-05-08 17:51:24
To wcale nie jest takie chore po prostu porównywanie jest automatyczne mimowolne czyli po raz któryś tam nawykowe .
Skąd to się wzięło z wychowania z wpływu otoczenia czyli od innych ludzi szybko znalazło miejsce w podświadomości.
Czy z tym walczyć absolutnie nie lepiej darować sobie spokój nie czepiać się siebie za takie zachowania podobnie jak z myśleniem co o nas inni myślą i jak się czują przez to,z myśleniem na swój temat o swoich wadach cechach kompleksach oczkowaniach wobec innych o swoim oceniani osądzaniu itp.
Akceptacja ma etapy i fazy tego nie ma na zawsze dobrze jest akceptować siebie każdego dnia w sposób niedoskonały czyli tak naprawdę bezwarunkowy z całym bagażem tego co wiemy dziś o sobie z odpuszczaniem sobie przeszłości a właściwie z uczeniem się tego wszystkiego wzrostem i dojrzewaniem.
Wewnętrzna walka z samym sobą jest konfliktem który wiąże ogromną energie życiową hamuje dorastanie zatrzymuje w miejscu wtedy kręcimy się w kółko z poczuciem winy i niską samoocena a rzeczywistość jest taka że jesteście w danym momencie dokładnie takie jakie być powinnyście nawet z niezadowoleniem z siebie tu i teraz nic się nie dzieje jesteście w porządku w całości .
Z wszystkimi nawykami błędnymi przekonaniami porównywaniem itp tak zaczyna się akceptacja prowadząca do pokochania siebie długi piękny proces rodzący miłość i współczucie dla innych kompletnie nieidealny prosty umożliwiający dobrowolne swobodne zmiany owszem na początku człowiek się tak namorduje i naszamocze z sobą że ma się często dosyć tej całej pracy nad sobą tu też sięga się osobistego dna nie raz nie ma innego wyjścia.
Nie czepiajcie się siebie za to co macie w podświadomości wady to nie pryszcze nie da się ich tak usunąć z wadami uczymy się żyć wtedy zmieniają się w zalety i odwrotnie podświadomość nie jest liniowa stała nieruchoma zmienia się i żyje można ją poznawać ale nie przez represje i dowalanie sobie za każdą myśl i "niechciane" uczucie.
Wszystko jest na miejscu .Dobrze ćwiczyć nie ocenianie siebie to daje silę do zmian a nie różne przymusy.
To tak jak zastępować złe nawyki złymi nawykami nie da się ślepa uliczka .
6,322 2019-05-08 17:54:21
No właśnie Wymig, ja tez tak miałam, ale teraz już ze zdecydowanie mniejsza częstotliwością. W każdym szukałam cząstki jego, jeśli nie w charakterze, to w fizyczności. Sick.
To bardzo utrudnia funkcjonowanie. Bo o ile jestem sama w domu, idę do pracy to z napadami tęsknoty jakoś sobie radzę. Ale na każdej imprezie, spotkaniu mam ochotę uciec. W moim otoczeniu nie ma miejsca, które nie wywołuje wspomnień. Boje się ruszyć gdziekolwiek, biblijne się ze go zobaczę, a z drugiej strony to jak głód. Ale unikam bo wiem do czego prowadzi. Nie czuje się jeszcze gotowa aby stawić temu czoło. Wychodzę od czasu do czasu ze znajomymi, ale czuje się tak jakby on dalej był. Nie potrafię sobie wyobrazić ze ktoś mógłby dotknąć mnie, a jeszcze bardziej jego. Nawet niezobowiązująca rozmowa z innym facetem powoduje lęk, od razu wycofanie. Złoszczę się za to na siebie. Tak jakby jakaś część mnie żyła swoim życiem i miała w dupie to co do niej mówię.
Nie umiem sobie wyobrazić, ze kiedyś to się zmieni...
6,323 2019-05-08 23:33:00
Wyimaginowana, chciałabym Cię przytulić. Tak po prostu. Choć wcale Cię nie znam.
6,324 2019-05-09 14:11:09
Używasz takich słów bo gdzies w środku szukasz winy w sobie, ze „a moze gdybym zrobiła/ nie zrobiła tego i owego, zachowała się tak albo inaczej to by było ...” - zwykła reakcja psychiczna na szok, próba uporządkowania nowej sytuacji. Wiem. Znam.
To wszystko co się dzieje to jest normalna reakcja na nienormalną sytuację.
Fajnie powiedziane normalna reakcja na nienormalna sytuację
6,325 2019-05-09 14:22:50
To wcale nie jest takie chore po prostu porównywanie jest automatyczne mimowolne czyli po raz któryś tam nawykowe .
Skąd to się wzięło z wychowania z wpływu otoczenia czyli od innych ludzi szybko znalazło miejsce w podświadomości.
Czy z tym walczyć absolutnie nie lepiej darować sobie spokój nie czepiać się siebie za takie zachowania podobnie jak z myśleniem co o nas inni myślą i jak się czują przez to,z myśleniem na swój temat o swoich wadach cechach kompleksach oczkowaniach wobec innych o swoim oceniani osądzaniu itp.
Akceptacja ma etapy i fazy tego nie ma na zawsze dobrze jest akceptować siebie każdego dnia w sposób niedoskonały czyli tak naprawdę bezwarunkowy z całym bagażem tego co wiemy dziś o sobie z odpuszczaniem sobie przeszłości a właściwie z uczeniem się tego wszystkiego wzrostem i dojrzewaniem.
Wewnętrzna walka z samym sobą jest konfliktem który wiąże ogromną energie życiową hamuje dorastanie zatrzymuje w miejscu wtedy kręcimy się w kółko z poczuciem winy i niską samoocena a rzeczywistość jest taka że jesteście w danym momencie dokładnie takie jakie być powinnyście nawet z niezadowoleniem z siebie tu i teraz nic się nie dzieje jesteście w porządku w całości .
Z wszystkimi nawykami błędnymi przekonaniami porównywaniem itp tak zaczyna się akceptacja prowadząca do pokochania siebie długi piękny proces rodzący miłość i współczucie dla innych kompletnie nieidealny prosty umożliwiający dobrowolne swobodne zmiany owszem na początku człowiek się tak namorduje i naszamocze z sobą że ma się często dosyć tej całej pracy nad sobą tu też sięga się osobistego dna nie raz nie ma innego wyjścia.
Nie czepiajcie się siebie za to co macie w podświadomości wady to nie pryszcze nie da się ich tak usunąć z wadami uczymy się żyć wtedy zmieniają się w zalety i odwrotnie podświadomość nie jest liniowa stała nieruchoma zmienia się i żyje można ją poznawać ale nie przez represje i dowalanie sobie za każdą myśl i "niechciane" uczucie.
Wszystko jest na miejscu .Dobrze ćwiczyć nie ocenianie siebie to daje silę do zmian a nie różne przymusy.
To tak jak zastępować złe nawyki złymi nawykami nie da się ślepa uliczka .
Matko jak Ja lubię czytać co piszesz...
Ujmujesz wszytko tak pięknie, mądrze i dojrzale
Zgadzam się ze wszystkim, jest to bardzo długi proces, akceptacja sobie takim jakim się jest
Dziękuję
6,326 2019-05-09 17:18:44 Ostatnio edytowany przez wyimaginowana (2019-05-09 17:20:23)
Wyimaginowana, chciałabym Cię przytulić. Tak po prostu. Choć wcale Cię nie znam.
Dziękuje za miłe słowa czasami ni tego przytulenia bardzo brakuje...
Ta historia chyba nigdy się nie zakończy, im bardziej ja się izoluje od tego człowieka tym czesciej się pojawia jak bumerang ...
Wczoraj mój brat miał przyjemność spotkać jegomościa, nawet sam się podszedł przywitać (o zgrozo, a mnie to nie poznawał). Najbardziej interesował się tym, jak sobie radzę, czy daje radę i uwaga, punkt kulminacyjny, czy się wyprowadziłam..... no to dostał w odpowiedzi 2 krótkie zdania tak żeby zrozumiał, co zrobil i o co pyta. A na końcu usłyszał weź spierd..... no może niezbyt eleganckie ale czy on mnie potraktował elegenacko? W sumie lepiej ze trafiło na mojego brata bo sama bym chyba nie miała takiej odwagi.
No i nawet nie muszę go widzieć żeby mnie rozstroil na kolejne dni...
6,327 2019-05-09 19:46:37 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-09 20:11:24)
No i nawet nie muszę go widzieć żeby mnie rozstroil na kolejne dni...
Nawet jak by wyjechał do Australii to jeszcze w tym momencie i przez jakiś czas ma władzę wyzwalać w Tobie pewne emocje(których jesteś coraz bardziej świadoma ale powstrzymujesz je czekasz jednocześnie szukasz rozwiązań ulgi - normalka w tym stanie i na tym etapie wyżej na razie nie podskoczymy ) bo natrętnie myślisz o nim i to myślenie nadaje znaczeń ważności jego osobie zachowaniom przez jakiś czas on nie zniknie Twoje rozstrojenie jest na stand-by spokój nietrwały i kruchy.Myślenie to problem a raczej jak o nim nie myśleć to wku.wia mocno to ta walka muszą być dwie strony nie chce ale myślę - przymus nic niezwykłego tylko rzadko się rozstajemy teraz widzimy ile niewoli jest w naszym myśleniu i odczuwaniu ile warunków uprzedzeń przeszkód obowiązków do spełnienia żeby być spokojnym nie wyrzucaj sobie przechodzisz i przeżywasz życie taki jego wymiar - cierpienie ale on nie jest wiodący i jedyny są inne wiesz i znasz je przeczuwasz.Przyszłość jest nieznana a po co ją znać każdy szczegół to konieczne do życia chyba nie bardzo.Rzeczywistość jest taka że on nić nie może Ci zrobić cała walka jak zdajesz Sobie pewnie sprawę odbywa się w myśleniu i przykrytych jeszcze niektórych uczuciach na które masz nie /masz zgody.
Miejsca - skojarzenia, wiele miejsc prawie całe miasto, spotkania przypadkowe/nieprzypadkowe,wspomnienia obrazy,dźwięki,zapachy najróżniejsze dobre/niedobre analizowanie do znudzenia powtórki powtórek,próby zrozumienia i wyjaśnienia racjonalizowanie tłumaczenie sobie,osądzanie,wyrok - napięcie niepokój uraz,złość smutek,przygnębienie taka kara za co.Trudny wybór bo nierówny.
On wie że straciłaś dziecko ?
Chcesz mu to powiedzieć ? Boisz się - normalka trudno zaufać komuś Takiemu bo może nie uszanować nie wiadomo co ma we łbie.
Chcesz żeby wiedział jak Ciebie zranił skrzywdził tym że złamał dane słowo zmienił zdanie?
Chcesz wiedzieć dlaczego to zrobił?
Co ma się stać jak wszystkiego się dowiesz wyjaśnisz?
Przecież prawdę znasz wiesz wszystko mimo że to tylko cząsteczka z tego co ukrył przed Tobą.
Potrzebujesz tego wszystkiego ? Nie.To tylko rozpędzony umysł .To silne tylko pozornie.Wiele różnych myśli cała chmura tylko to nic więcej.
Jest niepewny bardziej niż Ty dlatego krąży i pyta nie zrobi nic na moje oko będzie się tylko czasem gapił udawał pozory na niby .
Straszy tchórz - nikt więcej bez znaczenia ,nie ważny ,nie istotny - zawiódł przekonuje sam siebie że nic mu nie jest ucieka przed Tym
ja wiem jak jest - pamiętam siebie nie wiele się mylę znam też takich wielu zawsze jest tak samo na zewnątrz niby nic wewnątrz ból nie do wytrzymania można tylko bez przerwy uciekać przed tym co się zrobiło nie wolno się zatrzymać.Nawet jak Ciebie szuka i spotyka to też absurdalnie chowa się nie ma w tym żadnej odwagi ani obojętności za to mnóstwo pogardy dla samego siebie głęboko bardzo głęboko niby schowanej to nie zniknie samo w nim.Tak to wygląda z drugiej strony i nie ma co się tym zadręczyć .To choroba sumienia nic mu na to nie pomoże jak nie walnie na twarz po za wszelkim zasięgiem zero kontroli .Marna to pociecha albo nawet żadna dlatego warto zająć się z troską za siebie i dla siebie .Swoją cudowność i wspaniałość masz do wyzwolenia.Tam w przeszłości już nie ma nic.Wyobraź to sobie spokój ukojenie teraz on Ci przeszkadza nie jego nie ma .Odpuszczasz.To też moje wspomnienie teraz na spokojnie kiedyś wybaczyłem sobie i mnie wybaczono nie od razu i dawno temu - szkoła życia (nie byłem aniołem- i nie jestem ale wybaczać potrafię) .
Twoje sumienia masz czyste zobacz to .To istotne ważne znaczące .
6,328 2019-05-09 19:54:54 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2019-05-09 19:55:40)
Paslawku jakie to mądre, co napisałeś. I naprawdę zgadzam się z tym. Oni maja poczucie winy, wiedza jak paskudnie się zachowali, ale uciekają przed tym i odkładają to na bok. Pamietam jak eks opluwał mnie, ze niby nie byłam fair wobec niego, choć nigdy nic złego nie zrobiłam. Jak udawał, ze interesuje go mój stan zdrowia. To wszystko było tylko po to, by zagłuszyć wyrzuty sumienia i nie stanąć twarzą w twarz z tym, ze postąpiło się podle.
Wymig w tym wszystkim nie ma nic więcej ponad to, ze on chce chociaż trochę złagodzić w swoim przekonaniu to, jak postąpił. Chce samemu sobie polepszyć samopoczucie, ze nie jest takim skończonym ch*jem. Ciężko jest takim ludziom zle myśleć o sobie, a kiedy do tego dochodzi, uciekają przed tym.
6,329 2019-05-09 20:58:33
Paslawku jest dokładnie tak jak piszesz. Ja to wszystko gdzieś tam wiem, potrzebuje to jeszcze oswoić emocjonalnie.
Oczywiście ze ma wyrzuty sumienia. Wiedziałam to już wtedy kiedy pisał do mnie te teksty w stylu ze sobie na pewno poukładam i on wie co mi zrobił itp. Olałam. Nie wiedział o mnie nic od dnia rozstania. Nic. I go gryzie bo przecież chciał żebym mu dała znać co ze mną. I nagle spotyka mojego brata za którym nigdy specjalnie nie przepadał i raczej rzadko rozmawiali. I po czym takim zbiera się na „odwagę” aby podejść i zapytać. I chyba pierwszy raz w twarz ktoś go poniżył. Musiało zaboleć. Ale skoro się zdecydował zagadać tzn ze bardzo mu ze sobą złe. I dobrze. Niech myśli. To moja chwila triumfu, ze się nie płaszczylam, bije błagałam, nie odezwałam się tylko odcięlam, pokazałam mu ze umiem bez niego żyć (niech przynajmniej tak myśli).
Czy chce mu powiedzieć? Tak, często o tym myślę. Ze tylko po to żeby z siebie wyrzucić. Ale nie robię tego, bo wiem ze nie uszanuje mojego bólu, nie zrozumie, zastosuje jakieś swoje techniki pozbycia się poczucia winy. Nie chce tego. Nie chce wiedzieć po co to robił, dlaczego. Już nie. Bo to by mnie tylko zabiło. Nie potrzebuje tego. Poradzę sobie. Tule wytrzymałam to i dalej wytrzymam.
6,330 2019-05-09 22:09:22
Wymig to by przyniosło Ci ulgę na chwile, później poczułabys do siebie wstręt, ze okazałas słabość względem człowieka, który potraktował Cię w tak perfidny sposób. Nie analizuj go, niech go te wyrzuty sumienia nawet zeżrą, nic Ci do tego. Skup się tylko i wyłącznie na sobie.
6,331 2019-05-09 23:14:20
Wymig to by przyniosło Ci ulgę na chwile, później poczułabys do siebie wstręt, ze okazałas słabość względem człowieka, który potraktował Cię w tak perfidny sposób. Nie analizuj go, niech go te wyrzuty sumienia nawet zeżrą, nic Ci do tego. Skup się tylko i wyłącznie na sobie.
I tak robię. Jestem ja ze swoimi emocjami, oczywiście on się pojawia w moim przeżywaniu, zwłaszcza jak fizycznie się gdzieś przeminie, ale próbuje to układać. Kontaktu z nim nie mam, zreszta jak z nikim z naszego wspólnego otoczenia. I pierwszy raz czuje się z siebie dumna ze nawet w największym bagnie nie dałam się złamać i nic mu nie odpisałam, nie zaglądałam. Nie dałam się nidy sprowokować. Teraz mam tylko potwierdzenie ze go gryzie. I dobrze.
Raczej już nie analizuje jego zachowania. Bardziej swoje. Teraz tak nawiązałam do sytuacji z wczoraj. Ale na codzień staram się pozwolić sobie na wszystko - złość, gniew, zal, tęsknotę. Ale już nie wracam i nie rozpamiętuje ostatnich miesięcy, motywow, tego co na początku było nie do wyobrażenia.
6,332 2019-05-11 22:22:50
Coś tutaj tak cicho...
U mnie kolejny cios, odszedł ktoś kto nauczył mnie życia, jest ciężko. Smierć zmienia wiele
6,333 2019-05-11 22:36:03 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-11 22:43:41)
Coś tutaj tak cicho...
U mnie kolejny cios, odszedł ktoś kto nauczył mnie życia, jest ciężko. Smierć zmienia wiele
Współczuje naprawdę .Zmienia.
U mnie napięcie niepokój niewiadome daje znać nieco o sobie choroby w rodzinie najbardziej niebezpiecznie u mamy najwięcej obaw.
Dużo tego zaczynam się przejmować i martwić i wiem że to nic nie da takie nastawienie wezmę 3-4 dni wolnego chyba.Praca jednocześnie mnie rozprasza momentami rozpraszam się w pracy myśleniem i widzę że chowam się też w pracy dziwne same sprzeczności .Duzo myślenia i szarpania.
Oczywiście trzymajcie się ciepło
6,334 2019-05-11 23:10:48
paslawku i wyimaginowana, bardzo Wam współczuję i wysyłam dużo uścisków.....
6,335 2019-05-12 01:26:20
Paslawku, Wymig... nawet nie wiem co powiedzieć, jestem z Wami i wirtualnie przytulam:*
6,336 2019-05-12 12:51:35 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-12 12:53:25)
Jesteście kochane po prostu :* .Co można tak naprawdę to niewiele w takich sytuacjach .Jedynie zadbać o cząstkę spokoju to pomaga właściwie myśleć nieco więcej o innych którzy być może bardziej to przeżywają milczenie bywa dobre gesty więcej znaczą wtedy.
Pozdrowienia :* i dzięki
6,337 2019-05-13 11:10:12
Długo towarzyszył mi jeden kawałek, a najbardziej uderzała we mnie ta cześć piosenki:
„Grzechów rzeka, wiem, że przejdę,
Ale nie chcę by ktokolwiek czekał,
By ktokolwiek wierzył we mnie, widział bestię.
By ktokolwiek był jak sensei,
Bratnia dusza, czy ktoś jeszcze.
Ja sam będę musiał walczyć tutaj, aż się unicestwienie.”
Dawno go nie słuchałam a dziś do mnie wrócił. No cóż. Enjoy.
6,338 2019-05-13 12:20:22
Do mojego życiorysu pasuje końca nie znam .
Pokłóciłem się lekka zadyma w Ruchu Chorych za to - nie cierpię lekceważenia akurat nie chodziło o nas.
6,339 2019-05-13 22:58:27
Długo towarzyszył mi jeden kawałek, a najbardziej uderzała we mnie ta cześć piosenki:
„Grzechów rzeka, wiem, że przejdę,
Ale nie chcę by ktokolwiek czekał,
By ktokolwiek wierzył we mnie, widział bestię.
By ktokolwiek był jak sensei,
Bratnia dusza, czy ktoś jeszcze.
Ja sam będę musiał walczyć tutaj, aż się unicestwienie.”
Sarius?
Też lubię jego muzykę...
6,340 2019-05-14 09:10:44
Jazzmine napisał/a:Długo towarzyszył mi jeden kawałek, a najbardziej uderzała we mnie ta cześć piosenki:
„Grzechów rzeka, wiem, że przejdę,
Ale nie chcę by ktokolwiek czekał,
By ktokolwiek wierzył we mnie, widział bestię.
By ktokolwiek był jak sensei,
Bratnia dusza, czy ktoś jeszcze.
Ja sam będę musiał walczyć tutaj, aż się unicestwienie.”Sarius?
Też lubię jego muzykę...
Ja nie znałam ale sobie sprawdziłam w Google nawet niezłe ma kawałki
6,341 2019-05-14 21:29:54 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-14 22:21:42)
Wyspałem się wreszcie znacznie lepiej ze mną napięcie duzo mniejsze i nie mam rozdrażnienia w sobie.
Co tam u Ekipy ? Rzeczywiście cicho tutaj się zrobiło znowu czy to dobrze czy nie ?
Pozdrowienia
PS Zjadłem całą zawartość słoika z konfiturą żurawinową spontanicznie bardzo - czad
6,342 2019-05-14 21:59:42 Ostatnio edytowany przez Martwa (2019-05-14 22:00:46)
U mnie górki i dołki. Dosłownie. Kiedy czuję, że jest dobrze, nagle jakieś słowo, jakiś drobiazg przypomina o nim.
Facet o 6 lat starszy chce się ze mną spotkać na kawę, a ja panikuje. Z wyglądu w ogóle nie przypomina "jego". Boje się, nie wiem czy się z nim spotkać, czy już wariuje i zachowuje się jak dzikuska...
Paslawku, cieszę się, że u Ciebie lepiej. Chyba miałeś spadek cukru, skoro zjadłeś cały słoik
6,343 2019-05-14 22:10:25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-14 22:12:28)
Naturalną słodycz dobrze jest uzupełnić czasami
Martwa nie wariujesz nic się nie stanie jak się nie spotkasz i nic się nie stanie jak się spotkasz znaczy złego możesz się obserwować co czujesz to pomaga taki stan się zdarza to nic niezwykłego uraz i nieufność .Jak chcesz to wejdź w ten lęk ale nie zmuszaj się .
Nie musisz nic udowadniać .
6,344 2019-05-15 16:26:15
Konfitura wlasna?
Tak czy siak pewnie pyszna
Cicho, cicho może to dobrze świadczy..
U mnie również górki i dołki
Eks mnie rani
Ale idę do przodu
Żyje dalej
Muszę koniecznie popracować nad pewnością siebie, po rozstaniu jest straszna
Boję się szpilki założyć
Pozdrawiam wszystkich
6,345 2019-05-15 17:08:33
Własna i pyszna tylko przedostatnia niestety :-)
Pozdrowienia
6,346 2019-05-15 17:21:33 Ostatnio edytowany przez wyimaginowana (2019-05-15 17:22:42)
U mnie średnio, bez większych zmian, ani do przodu ani do tylu. Wczoraj ostatecznie pożegnalam bliska sobie osobe, było trudno, wiele mnie to kosztowalo. Teraz jest „dziwnie”.
Długo się wahałam, co zrobić z pogrzebem. Czy zawiadamiać jegomościa. Byliśmy z moim dziadkiem bardzo związani. Walczyłam ze sobą, bo przyzwoitość mi mówiła, ze powinien wiedzieć i sam zdecydować czy chce przyjść czy nie. Ale nie zrobiłam tego. Chyba pomogły mi w tym słowa babci, która gdzieś w tyk całym zgiełku powiedziała, ze po rozstaniu był bardzo na niego zły, zle o nim mówił, zawiódł się. I uznałam, ze nie zrobie nic. Zdam się na „pocztę pantoflową”. W końcu to małe miasto. Nie było go. Może to dobrze, może nie. Nie wiem.
Paslawku cieszę się, ze u Ciebie lepiej
Martwa rozumiem twoje odczucia. Do mnie tez jeden wytrwale pisze, zagaduje, zaczepia, proponował spacer, kawę. Tez jest po bardzo długim związku i niemiłym rozstaniu. Jednak ja reaguje bardzo lekowo. Czasami odpisze mu coś, ale nie potrafię nawiązać rozmowy, nie chce się spotkać, nie umiem zaufać. Fizycznie tez nie mój typ. Zatrzasnęła się i nie umiem znaleźć klucza. Sama sobie nie ufam, bo jakże bym mogła, skoro moja własna intuicja tak mnie zawiodła. Nie robię nic wbrew sobie.
Pozdrowienia dla wszystkich
6,347 2019-05-15 22:25:09 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-15 22:25:33)
Postąpiłaś słusznie moim zdaniem dobrze zdać się czasem na samo życie.
Współczuje straty Dziadka .
Pozdrowienia
6,348 2019-05-16 07:32:07
Wymig Ja również współczuję straty
6,349 2019-05-16 09:18:13
Wymig strasznie mi przykro..
U mnie właściwie całkiem normalnie. Mam dni, ze zapominam o istnieniu ex. Dziś sobie o nim przypomniałam, bo tu weszłam i tak mi się to miejsce kojarzy. Pisałam jakiś czas z jednym facetem, ale okazał się tak beznadziejny, ze opadły mi ręce. Nawet do spotkania nie doszło, bo wyszło szydło z worka. Żenada. Zaczynam się zastanawiać, czy są jeszcze normalni faceci? Może ja mam takie „szczęście”? Walić to.
Nie mogę się ostatnio wyspać, chodzę permanentnie zmęczona. Rozdrażniona przez to jestem tez trochę. W pracy mnie wszyscy wk*rwiaja. A... nic tylko się spakować i wyjechać w Bieszczady
6,350 2019-05-16 12:06:17 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-16 13:38:48)
Wymig strasznie mi przykro..
U mnie właściwie całkiem normalnie. Mam dni, ze zapominam o istnieniu ex. Dziś sobie o nim przypomniałam, bo tu weszłam i tak mi się to miejsce kojarzy. Pisałam jakiś czas z jednym facetem, ale okazał się tak beznadziejny, ze opadły mi ręce. Nawet do spotkania nie doszło, bo wyszło szydło z worka. Żenada. Zaczynam się zastanawiać, czy są jeszcze normalni faceci? Może ja mam takie „szczęście”? Walić to.
Nie mogę się ostatnio wyspać, chodzę permanentnie zmęczona. Rozdrażniona przez to jestem tez trochę. W pracy mnie wszyscy wk*rwiaja. A... nic tylko się spakować i wyjechać w Bieszczady
W poniedziałek to ja miałem apogeum wk....li mnie wszyscy dosłownie teść .współpracownicy, podwładni, brat, żona, matka, wszyscy .Dobrze (chyba )że nie wiedza co o nich czułem widzieli mnie co poniektórzy w akcji,ale nieprzyzwyczajeni to nie jest częsty widok nic już nie poradę - no nie jestem aniołkiem na cały etat czasem trzeba postawić veto i nie dać sobie wejść na głowę wszystko ma też swoje granice,mogę też się mylić pogubić za dużo rzeczy na raz się działo i jeszcze znudzona urzędniczka damessa to aż nad to było dla mnie.
świat się nie zawalił jednak życie toczy się i tak ludzie są jacy są .Mam rozregulowany sen przez pracę w nocy na ogół daję rade ale czasem nie coś jednak się zbiera we mnie.
Wziąłem wolne spałem 10 godzin w ciszy bezwzględnej "wygoniłem" nawet małżonkę (za jej zgodą oczywiście bo tupta )precz do siostry i już teraz nikt mnie nie drażni jak nawet coś czegoś chce ode mnie a żona wróciła chyba nawet dobrowolnie .
#Jazz myślę że są tacy faceci tzn normalni a Ty nie masz żadnego pecha nie mów tego sobie.
Przyjdzie czas na Ciebie wiemy że świetna,fajna z Ciebie istota przyciągniesz do Siebie kogoś podobnego spokojnie "bez nerw". Ktoś to odkryje prędzej czy później naprawdę warto nie śpieszyć się za bardzo.
Nie siedzisz i nic nie robisz to nie idzie w las .
Oczywiście pozdrowienia i uściski.
6,351 2019-05-16 15:02:37
Paslawku, czasami rzeczywiście tak jest, że wszystko na nas spada. Dosłownie. I wtedy trzeba dać upust emocjom. Ty też przecież jesteś tylko człowiekiem, a nie maszyną
Wyimaginowana współczuję bardzo straty Dziadka
Wiecie o czym sobie dziś pomyślałam?
Że byłoby fajnie gdybyśmy mieli możliwość się spotkać w jednym miejscu przy kawie/herbacie i tak po prostu pogadać.
6,352 2019-05-16 18:26:05
Hej wszystkim
To chyba jakiś dzień wkurw... ania
Spędzilam z 5h na SORze bo najmłodsza latorosl skoczył niefortunnie na nozke
Były był wczoraj poinformowany o sytuacji a jak dzisiaj nie napisałam bo dowiedziałam się że nie nocuje w domu jak chciałam aby jego mama go obudziła, stwierdziłam że jak wstanie sam napisze jak będzie zainteresowany
Usłyszałam że jestem pseudomama i przez takie kobiety ojcowie nie mają kontaktu z dzieckiem
Dodam że to ja zapraszalam go na święta i urodziny dziecka i pilnowalam aby go bral
Malo tego chciałam jeszcze dać raz szansę związkowi
Coz teraz ja jestem zła matka, byłam zła partnerka
6,353 2019-05-16 18:44:46 Ostatnio edytowany przez Martwa (2019-05-16 18:45:25)
Ania, zauważ, że takie typy osobowości zawsze obwiniają innych. Tylko my jesteśmy tymi złymi i to z nami jest ciągle coś nie tak.
Mogłabyś stanąć na głowie, ale i tak by się przyczepił, że nie stoisz w pionie, tylko przechyla Cię na boki..
PS. Dużo zdrówka dla dziecka i więcej cierpliwości dla Ciebie
6,354 2019-05-16 20:39:54
Hej wszystkim
To chyba jakiś dzień wkurw... ania
Spędzilam z 5h na SORze bo najmłodsza latorosl skoczył niefortunnie na nozke
Były był wczoraj poinformowany o sytuacji a jak dzisiaj nie napisałam bo dowiedziałam się że nie nocuje w domu jak chciałam aby jego mama go obudziła, stwierdziłam że jak wstanie sam napisze jak będzie zainteresowany
Usłyszałam że jestem pseudomama i przez takie kobiety ojcowie nie mają kontaktu z dzieckiem
Dodam że to ja zapraszalam go na święta i urodziny dziecka i pilnowalam aby go bral
Malo tego chciałam jeszcze dać raz szansę związkowi
Coz teraz ja jestem zła matka, byłam zła partnerka
Biedny malutki .Połamaniec czy zwichnięcie ?Zdarza się. 5h na SOR to błyskawica autentycznie .Ja byłem dwa razy połamany jako dziecko a raz jako dorosły a co z tego wynikło to już pisałem.
Moja córka uniknęła połamań bratanice nie ale za to kochają ciotkę swą .
Martwa ma rację co byś nie zrobiła to dla eksa będziesz tą złą chociaż już dobrze wie że tak nie jest to i tak się będzie czepiał typ tak ma "stary kawaler" wiecznie niezadowolony i obwiniający wszystko i wszystkich .
6,355 2019-05-16 20:53:31
Tak pewnie macie rację ale to przykre sądziłam że jak jestem matka jego dziecka będzie inaczej mnie traktowal z szacunkiem chociaż
Ale cóż ja nie mam zamiaru go obrażać i wdawać się już w dyskusję i chyba dopiero teraz do mnie dociera że to koniec
A jak będzie na mnie zły to może lepiej będę miała spokój
Dziękuję wam
Tatko, masz rację 5h to i tak nieźle
Na szczęście tylko obrzek duzy ale 5-7 dni ma nie chodzić i oszczędzać się
Na razie się i tak boi stanąć..
Z dobrego to kupiłam rower i będę jeździć z dziećmi na wycieczki rowerowe
6,356 2019-05-16 21:12:24 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-16 21:12:41)
Na szczęście tylko obrzek duzy ale 5-7 dni ma nie chodzić i oszczędzać się
Na razie się i tak boi stanąć..
Z dobrego to kupiłam rower i będę jeździć z dziećmi na wycieczki rowerowe
Na razie ale to się może szybko zmienić znając życie .Dobra maść na obrzęki to difortan.
Rower rządzi
6,357 2019-05-16 21:32:37
Tatku dziękuje <3 jak ja się cieszę, ze Ty tu jesteś
Anka olej dziada. Łatwiej mu opluwać Ciebie, niż samemu przyznać się do bycia ch*jem. Słabi ludzie tak maja, pokaz klasę i nie zniżaj się do jego poziomu. Rób swoje, go Girl:)
6,358 2019-05-16 21:44:15 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2019-05-16 21:44:31)
Ostatnio spotkało mnie w pracy coś dziwnego. Przyszła dziewczyna faceta, którego zostawiłam 2 lata temu (ten przed X). Najpierw udała, ze mnie nie widzi, po czym cofnęła się jej przyjaciółka, zmierzyła mnie od góry do dołu, stanęły w wyjściu i zaczęły się śmiać. Ja tego nie widziałam, bo byłam zajęta klientem, ale powiedzieli mi to ludzie z pracy. Nie wiem o co chodzi tym kobietom, ze w ten sposób na mnie reagują, ale ciagle mnie to szokuje. Aktualna X tez do mnie wypisywała, miała moje zdjęcia na telefonie, szok. Dzisiaj był w pracy kolega X. Ponoć nie spuszczał ze mnie oka, o czym z kolei doniosła mi koleżanka, bo ja obsługiwałam jedna panią i zauważyłam go dopiero jak wychodził. Ludzie są dziwni, serio, ja nie ogarniam takich zachowań. Szczególnie tych zazdrosnych, zawistnych kobiet.
6,359 2019-05-16 22:10:34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-05-16 22:14:20)
To ja Tobie dziękuję Jazz drobiazg
Zachowania tych zazdrosnych, zawistnych ludzi mają źródło w lichym poczuciu wartości i marnej słabej zakrzyczanej pozornej samoocenie .
Stara jak świat zasada nie szanujesz siebie to nie szanujesz innych choćby ktoś udawał wypierał i zaprzeczał głośno to prędzej czy później wyjdzie na wierzch pogarda i złośliwość to też kwestia wyboru jak myśleć o innych ludziach i kwestia oczyszczania się z wpływu innych.Taka postawa to zależność od pierdół pozorów pustych powierzchownych spraw i rzeczy .
Znam to zbadałem nic tam dla mnie nie ma dla Ciebie też i jak mniemam dla wszystkich Was jedyna rada to pomyśleć o innych i o sobie z życzliwością można z gniewem lub bez jak się umie i potrafi .Nieszczęśnicy naprawdę gonią za wiatrem jak się nie zderzą a życiem to nie oprzytomnieją tak jest.
6,360 2019-05-16 23:00:33 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2019-05-16 23:01:37)
Paslawku idealna nie jestem, ale o ludziach staram się myśleć ciepło. Po wyjściu tej dziewczyny mój kolega uznał, ze jest brzydka, na co ja odpowiedziałam „dlaczego tak mówisz, ładna zadbana kobieta”. A ona wróciła i odstawiła dziwna szopkę z przyjaciółka. Nie zazdroszczę, nie ma we mnie jadu, o (wtedy byłej, gdy był ze mną) X tez nigdy nie powiedziałam złego słowa, bo po co? Nawet jak zostawił mnie dla niej - nie opluwalam jej. Nigdy nie zrozumiem takiego postępowania, cóż. Nie rozumiem tez kompletnie, co ja im takiego zrobiłam, ze zachowują się w ten sposób. No ale najpewniej nie zrozumiem nigdy, bo ja jestem zupełnie inna:)
6,361 2019-05-16 23:18:09
No i tego nie zmieniaj w Sobie tzn zmieniaj rozwijaj wiesz już jak to robić i chyba nie jest to takie trudne dla Ciebie mimo problemów samotności ,zmęczenia.
Zapewniam Ciebie taka droga nigdy się nie kończy zawsze jest co robić w życiu,a Ty jesteś Smokiem
ślicznym,miłym i fajnym .
6,362 2019-05-17 07:45:07
Tatku dziękuje <3 jak ja się cieszę, ze Ty tu jesteś
![]()
Anka olej dziada. Łatwiej mu opluwać Ciebie, niż samemu przyznać się do bycia ch*jem. Słabi ludzie tak maja, pokaz klasę i nie zniżaj się do jego poziomu. Rób swoje, go Girl:)
Dziękuję Jazz taki mam zamiar pomimo trudności
A ty się nie przejmuj szopka tych dziewczyn,na zawiść innych nie ma rady.
Tak robią ludzie słabi, niepewni którzy mają własne demony a wola odgrywać się na innych.
Ważne że Ty jesteś dojrzała, kobieta z klasą i takie dziwne akcje są ponad Ciebie :-*
6,363 2019-05-17 10:55:10
Tatku staram się iść przed siebie, choć momentami naprawdę brakuje mi na wiele rzeczy siły. Ostatnio bliskim mi ludziom dzieje się bardzo zle, a ze ja jestem osoba która martwi się o bliskie osoby, momentami się tym wszystkim zagryzam. Szczególnie, ze jestem bezsilna, a to z kolei strasznie mnie wk*rwia i frustruje.
Aniu dziękuje :* masz racje i naprawdę staram się być ponad to, ale jestem tylko człowiekiem i takie sytuacje czasami wprawiają mnie w dziwny nastrój, zaczynam się wtedy zastanawiać, co jest nie tak z ludźmi w dzisiejszym świecie, dlaczego są tak paskudni dla innych. Nigdy nikomu nie wyrządziłam żadnej krzywdy, nie mówię zle o ludziach, skąd te dziwne ataki w moja stronę. Ble.
6,364 2019-05-17 20:05:43
Dobijcie mnie.
W pracy źle, w życiu prywatnym źle, pokłóciłam się z kuzynka, wyżywam się przez to na najbliższych osobach. Mam ochotę siąść w kącie i płakać ...
6,365 2019-05-17 20:24:40
Hej wszystkim
To chyba jakiś dzień wkurw... ania
Spędzilam z 5h na SORze bo najmłodsza latorosl skoczył niefortunnie na nozke
Były był wczoraj poinformowany o sytuacji a jak dzisiaj nie napisałam bo dowiedziałam się że nie nocuje w domu jak chciałam aby jego mama go obudziła, stwierdziłam że jak wstanie sam napisze jak będzie zainteresowany
Usłyszałam że jestem pseudomama i przez takie kobiety ojcowie nie mają kontaktu z dzieckiem
Przez takie właśnie osobniki to dzieci maja właśnie takich ojców... właściwie to dawców nasienia, bo jak to nazwać inaczej...
Jazz, ie przejmuj się takimi „damesami”, tak robią ludzie o niskim poczuciu wartości, ciekawi, chcący się dowartościować. W skrócie - słabi. Ty to Ty, tylko tyle j aż tyle. Jesteś ponad to.
Paslawku, nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale zdałam się na to, co będzie. Mimo poczucia przyzwoitości chhba poczucie krzywdy, strach przed spotkaniem a zwłaszcza słowa babci co do ostatnich odczuc dziadka zwyciężyły.
Zreszta w ogóle ostatnio myślałam o tych ostyanich wydarzeniach i doszłam do wniosku, ze ta „odwaga” w nawiązaniu kontaktu z bratem była chyba tez po części motywowana tym, ze to nie tylko ja go widziałam z nowa lady, ale tez on zobaczył mnie w dobrej formie (zewnętrznej), w towarzystwie koleżanki i trzech facetów. Raptem zamilkła dni łapie odwagę i leci do mojego brata. Chuj go strzelił i dobrze. Ale to mnie umocniło w moim postanowieniu.
Dziękuje Wam wszystkim za słowa wsparcia w trudnym dla mnie czasie. Jesteście Kochani ;*
6,366 2019-05-18 12:12:42
Dobijcie mnie.
W pracy źle, w życiu prywatnym źle, pokłóciłam się z kuzynka, wyżywam się przez to na najbliższych osobach. Mam ochotę siąść w kącie i płakać ...
Co się dzieje? Czasami wszystko zwala się na głowę za jednym razem. Nie jesteśmy robotami, emocje musza mieć ujścia, warto się zastanowić co to za emocje i skąd się wzięły, nazwać je. Jeśli masz ochotę płakać to płacz. Jeśli chcesz krzyczeć to krzycz. Pozwól sobie na wszystko. Inaczej drażliwość będzie narastać z powodu nie mającej ujścia złości.
6,367 2019-05-18 13:24:10
Przez takie właśnie osobniki to dzieci maja właśnie takich ojców... właściwie to dawców nasienia, bo jak to nazwać inaczej...
Wymig to nie do końca tak on stara się być dobrym Ojcem, zabiera go co drugi weekend, odbiera w tygodniu jak idę do pracy.
Bardziej chodzi o to co mówi o mnie jak się zachowuje w stosunku do mnie, potrafi byc bardzo złośliwy i podlym.
To świadczy o jego niedojrzalosci
6,368 2019-05-18 13:57:18
wyimaginowana napisał/a:Przez takie właśnie osobniki to dzieci maja właśnie takich ojców... właściwie to dawców nasienia, bo jak to nazwać inaczej...
Wymig to nie do końca tak on stara się być dobrym Ojcem, zabiera go co drugi weekend, odbiera w tygodniu jak idę do pracy.
Bardziej chodzi o to co mówi o mnie jak się zachowuje w stosunku do mnie, potrafi byc bardzo złośliwy i podlym.
To świadczy o jego niedojrzalosci
To na pewno. Ale dobry ojciec to tez taki, który bez względu na wszystko, z szacunkiem odnosi się do matki swoich dzieci. Zarówno w jej obecności, jak i w rozmach, które słyszą dzieci. Jeśli nie potrafi, to nie tylko jest niedojrzały, jest po po prosu mały.
6,369 2019-05-18 14:48:54
Annkaa napisał/a:wyimaginowana napisał/a:Przez takie właśnie osobniki to dzieci maja właśnie takich ojców... właściwie to dawców nasienia, bo jak to nazwać inaczej...
Wymig to nie do końca tak on stara się być dobrym Ojcem, zabiera go co drugi weekend, odbiera w tygodniu jak idę do pracy.
Bardziej chodzi o to co mówi o mnie jak się zachowuje w stosunku do mnie, potrafi byc bardzo złośliwy i podlym.
To świadczy o jego niedojrzalosciTo na pewno. Ale dobry ojciec to tez taki, który bez względu na wszystko, z szacunkiem odnosi się do matki swoich dzieci. Zarówno w jej obecności, jak i w rozmach, które słyszą dzieci. Jeśli nie potrafi, to nie tylko jest niedojrzały, jest po po prosu mały.
Przy dzieciach raczej staramy się nie dyskutować oboje. Takie nie miłe rzeczy przekazuję mi raczej w wiadomościach lub telefonicznie albo jak rozmawiamy bez dzieci.
Ale masz rację szacunek to podstawa, łatwo jest mówić przykre rzeczy i robić dużo po złości, po rozstaniu ale nie o to chodzi.
6,370 2019-05-18 15:01:17
Annkaa napisał/a:wyimaginowana napisał/a:Przez takie właśnie osobniki to dzieci maja właśnie takich ojców... właściwie to dawców nasienia, bo jak to nazwać inaczej...
Wymig to nie do końca tak on stara się być dobrym Ojcem, zabiera go co drugi weekend, odbiera w tygodniu jak idę do pracy.
Bardziej chodzi o to co mówi o mnie jak się zachowuje w stosunku do mnie, potrafi byc bardzo złośliwy i podlym.
To świadczy o jego niedojrzalosciTo na pewno. Ale dobry ojciec to tez taki, który bez względu na wszystko, z szacunkiem odnosi się do matki swoich dzieci. Zarówno w jej obecności, jak i w rozmach, które słyszą dzieci. Jeśli nie potrafi, to nie tylko jest niedojrzały, jest po po prosu mały.
Staramy się raczej oboje nie dyskutować przy dzieciach, takie nie miłe rzeczy przekazuję mi w wiadomościach, telefonicznie lub na osobnosci, ale nie zmienia to faktu że nie liczy się z moimi uczuciami i mało mnie szanuje
Łatwo być złośliwym po rozstaniu i mówić przykre rzeczy ale to nie o to chodzi.
Coz ja mu nigdy nie będę utrudniać kontaktów z dzieckiem a sama się odsunelam i będę zachowywać przyzwoicie